Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Masz dobrą pracę i udane życie osobiste, ale czujesz, że dalej czegoś ci brakuje? Uważasz, że potrzebujesz zmiany w życiu zawodowym lub uczuciowym? A może chciałbyś robić w życiu to, co kochasz, ale obawiasz się porażki? Jeżeli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco – ta książka jest właśnie dla ciebie!
To historia o tym, jak nauczyć się być sobą, kreować swoje życie według własnych zasad, wbrew konwencjom czy oczekiwaniom innych. Autorka na własnym przykładzie pokazuje, jak wsłuchać się w swój wewnętrzny głos oraz znaleźć odwagę i siłę, aby za nim podążać. Jak odnaleźć swoje życiowe powołanie. Bo przecież wszystkie odpowiedzi są w nas.
Sama przeszła długą drogę, aby stać się świadomym siebie człowiekiem –uporządkowała swoje życie, odzyskała poczucie sensu i... błysk w oku. Dziś jako dyplomowany life coach wskazuje ludziom ich unikatową drogę do osiągnięcia szczęścia – pojmowanego jako stan stały, a nie tylko chwilowa emocja.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 299
WSTĘP
Był wibrujący, sierpniowy wieczór. Przez otwarte drzwi balkonowe z podwórza kamienicy wpadał gorący wiatr. Siedziałam przy stole z przyjacielem z Amsterdamu. Właśnie wróciliśmy z niesamowitego, pięciodniowego festiwalu. Jeszcze trochę przykurzeni po życiu w lesie, pod namiotami, bez dostępu do ciepłego prysznica, po długich godzinach tańca pod gwiazdami, w atmosferze pełnej wolności, gdzie nikt nawet nie myśli o nakładaniu makijażu, robieniu zdjęć czy założeniu modnego ciucha. Ta atmosfera wyzwolenia od wszelkich szablonów i obowiązków udzieliła nam się tak bardzo, że kiedy festiwal już się zakończył, wcale nie chciało nam się wracać do rzeczywistości – ani fizycznie, ani psychicznie. On postanowił przedłużyć pobyt w Polsce, a ja wcale nie miałam ochoty pożegnać się z uczuciem spełnienia i wolności, które towarzyszyły nam przez te kilka magicznych, tętniących życiem dni.
Popijaliśmy na warszawskiej Pradze czerwone wino gadając o życiu i... o naszych największych marzeniach. On opowiedział o muzyce, którą chciałby tworzyć i dzielić się z ludźmi, ja natomiast po raz pierwszy w życiu powiedziałam na głos, że... chciałabym napisać książkę. Od wielu lat prowadzę bloga, ale od pewnego czasu czułam, że wyrywkowe artykuły już nie przekazują całego obrazu, który siedzi w mojej głowie, a przede wszystkim – w sercu. Dodałam, że to jeszcze nie ten czas, bo pomysłów i myśli mam tysiące, ale nie umiem wybrać tego jedynego. Poza tym nie wiem, jak się do tego zabrać, jak ją wydać, ale z pewnością kiedyś przyjdzie ten właściwy moment.
MARZENIA WYPUSZCZONE LEKKO, ZACZYNAJĄ SPEŁNIAĆ SIĘ RÓWNIE LEKKO I NIEPOSTRZEŻENIE. COŚ NAM SPRZYJA W ICH SPEŁNIANIU.
Następnego ranka przy porannej kawie, która jest dla mnie prawie świętym rytuałem, otworzyłam komputer, żeby włączyć piosenkę Bitter Sweet Symphony, będącą totalnym wspomnieniem festiwalu, z którego właśnie wróciłam, ale w tle odświeżyła się poczta. Wyskoczyła wiadomość o temacie: „Propozycja napisania książki”.
Czy muszę dodawać, że zastygłam? Czy muszę mówić, że pomijając kwestie mojego wielkiego marzenia, również czas i okoliczności (kilka godzin po tym, jak po raz pierwszy powiedziałam to na głos), dostaję właśnie taką propozycję od wydawnictwa?
PRZYPADEK? NIE SĄDZĘ.
Tak oto w parę chwil zapadła decyzja, że od tego momentu zacznę pisać tę książkę. Nigdy nie odwracam głowy od takich „przypadków”, bo to wcale nie są losowe zdarzenia. Takie sytuacje to znaki, drogowskazy, które trzeba nauczyć się odczytywać.
Przypadków nie ma, w ogóle w nie nie wierzę. To, że trzymasz tę książkę w rękach, nie jest przypadkiem. Wydaniu jej towarzyszyły bardzo dziwne zwroty akcji i szalone synchroniczności. Od samego początku miałam poczucie, że coś pomaga mi ją napisać. Kiedy porzuciłam na chwilę pracę nad nią, nagle dostałam propozycję od kolejnych dwóch wydawnictw chcących ją wydać. Jakby świat krzyczał: „ona musi się pojawić, pisz!”. Dlatego wiem, że wśród osób czytających ją, będzie ktoś, kto bardzo jej potrzebował, a niebywałe ścieżki Wszechświata postanowiły dostarczyć ją tej osobie właśnie teraz.
Dlatego dedykuję ją Tobie, Tobie i Tobie. To jest tekst napisany z myślą o tym, że trafi we właściwe ręce dokładnie wtedy, kiedy będzie to potrzebne. Jeżeli się tak wydarzy w Twoim przypadku, jeżeli jesteś jedną z tych osób, której ten tekst jest przeznaczony – koniecznie opisz mi swoją historię – chcę ją poznać! Czekam na Was na moim Instagramie – @barbrabelt i na blogu – www.barbarapasek.pl. Jeżeli po przeczytaniu tego tekstu intuicja podpowie Ci, że ktoś jeszcze może potrzebować tej książki – nie ignoruj tego, bądź kolejnym narzędziem w rękach losu ;)
Pamiętam, jak kiedyś dałam pewną książkę zupełnie obcej mi osobie – młodemu człowiekowi stojącemu każdego dnia w tym samym miejscu, pod sklepem. Mijałam go codziennie, w jego oczach był przeszywający smutek i miałam wewnętrzne poczucie, że muszę dać mu konkretną książkę, którą miałam w domu. Kto robi takie rzeczy, że rozdaje obcym „nieproszone książki”? :D Mimo niepewności, pewnego dnia podeszłam i powiedziałam: „Czuję, że muszę dać Ci tę książkę. Kiedy przeczytasz, daj ją komuś, kto może jej potrzebować”. Jego zdziwienie było niebywałe. Były to Listy od przyjaciela Anthony’ego Robbinsa. Następnego dnia, kiedy mijałam sklep, chłopak powiedział z błyszczącymi oczami: „Dziękuję Ci za tę książkę, to był znak, na który czekałem”. Po tamtej rozmowie jakby się rozpłynął, przestał przesiadywać pod sklepem. Nie wiem, co wydarzyło się dalej, jakby miał stanąć na ścieżce mojego życia tylko po to, żeby dostać ode mnie tę książkę. Ty też możesz być dokładnie taką osobą, robiącą mały, wielki krok w stronę kogoś, kto może tego potrzebować. Możesz być czyimś znakiem. Pomyśl o przyjaciółce, kuzynie czy sąsiadce. Jeżeli czujesz, że to może być książka dla nich – intuicja podpowie Ci, co robić ;).
Żeby dopełnić tego wstępu, muszę także podziękować mojej wspaniałej, dziwnej rodzinie. Najdziwniejszej, jaką znam :D Rodzice, Siostry i najlepszy Szwagrze – dziękuję Wam za wsparcie i za wiarę, mimo tego, że słysząc o moich kolejnych pomysłach, chyba każda rozsądna osoba by we mnie zwątpiła. Wy nie. I chociaż nie piszę o Was wiele w tej książce, dobrze wiecie, że byliście w tle każdej z tych historii – jako wielkie wsparcie. Za to bardzo Wam dziękuję!
Johny – Ty wiesz, ile mi pomogłeś, nie muszę nawet opowiadać za co Ci dziękuję, bo lista byłaby stanowczo za długa na cierpliwość czytelników ;)
Chciałabym też podziękować każdemu, kto w procesie moich zmian stanął na mojej drodze i odegrał swoją rolę. Nieważne, czy była to rola pomocna i przyjemna czy z pozoru rozczarowująca i bolesna. Każda miała kluczowe znaczenie w procesie mojego rozwoju, a w rezultacie napisaniu tej książki. Dziękuję za to, że byliście, a jeżeli wciąż jesteście, to czapki z głów, bo lekko nie było ;).
OK, koniec tych oskarowych podziękowań, zabieramy się za poszukiwanie Twojego błysku w oku!!!
ZACZYNAMY,NO CHODŹ ;)
• Moja historia. Jaka będzie Twoja?
• Dlaczego błysk w oku?
• Jak używać tej książki?
MOJA HISTORIA. JAKA BĘDZIE TWOJA?
Wyobraź sobie dziewczynę z małego miasta, która marzyła o pracy w telewizji, ale gdy przyjechała do Warszawy, znała jedną osobę i zaznaczając w gazecie ogłoszenia flamastrem, szukała najtańszego pokoju do wynajęcia.
Wyobraź sobie tę dziewczynę trzy lata później, dotkniętą niezdiagnozowaną, przerażającą chorobą, leżącą w łóżku i pewną, że czeka ją niepełnosprawność. Tracącą pamięć, zdolność chodzenia i samodzielnego otwarcia nawet butelki. Pewną, że żadnego ze swoich marzeń już nie spełni.
Wyobraź sobie, że ta dziewczyna jednak wstała z łóżka i udało jej się opanować chorobę oraz pomóc w diagnozie dziesiątkom tysięcy ludzi za pośrednictwem artykułu na blogu, który napisała „przez przypadek”, pod wpływem nagłego pomysłu.
Wyobraź sobie potem tę samą dziewczynę na czerwonym dywanie w Cannes albo brylującą z mikrofonem z logo wielkiej telewizji na pokazie jednej z najpotężniejszych marek świata w Nowym Jorku, gdzieś między Kendall Jenner a Dianą Kruger.
To już gotowy scenariusz na grubą książkę i mocny film. Jednak prawdziwy moment zwrotny w moim życiu miał dopiero nadejść...
Dzieje się coś bardzo pięknego, kiedy spełniamy marzenia, ale czasem też... przykrego, jeżeli po drodze do nich nie jesteśmy czujni. U mnie wraz z ich spełnianiem, już na wysokim – tym najbardziej spektakularnym etapie – najpierw było wielkie WOW, a potem stopniowo pojawiała się... ogromna pustka. Oczywiście mogłam wspinać się dalej, ale czułam, że w tym obrazku strasznie czegoś mi brakuje i ten brak nie zostanie wypełniony przez kolejne sukcesy ani przez związek, ani już z pewnością nie przez przedmioty czy imprezy – to wszystko już miałam. Nie posiadałam jednak czegoś bardzo ważnego: poczucia sensu. Pamiętam dzień, w którym powiedziałam, chyba nawet na głos, że mam DOSYĆ. Zwyczajnie dosyć próbowania znalezienia odpowiedzi, rozczarowań, ciągłego braku satysfakcji i narastającego poczucia pustki. Czułam, że mimo prób i poszukiwań stoję w miejscu, a nawet spadam w przepaść bezsensu.
Z zewnątrz można było zaobserwować wspinającą się po szczeblach kariery dziewczynę skazaną na sukces. W środku... równia pochyła z epizodami lękowego bezdechu. Jeszcze niżej spadałam, kiedy często słyszałam od osób bardzo mi bliskich: „No, ale jakie Ty masz problemy? Przecież masz wszystko”. Trudno było racjonalnie się z nimi nie zgodzić, jeszcze trudniej było zmusić swoje serce do radości, przeżywania poczucia sensu czy tego, żeby przestało się tak strasznie bać.
Dzień, w którym zawyłam z niemocy, był momentem zwrotnym, ważnym punktem na mapie mojego życia. I wcale nastąpiło to wtedy, kiedy byłam przykuta do łóżka przez boreliozę, a potem dostałam dar życia. Nie, nawet tamte wydarzenia nie wstrząsnęły mną i nie zmieniły tak wiele, jak przewlekłe poczucie braku sensu, kolosalny, bezpodstawny lęk i chwila, w której padłam na kolana i powiedziałam sobie DOŚĆ. Koniec, stop. Nie mam siły dalej decydować, niech życie samo mnie poprowadzi.
Od tego momentu zaczęła dziać się prawdziwa MAGIA. Cokolwiek to było, odpowiedziało w 30 minut i prowadzi mnie do dziś. O tej magii i o tych odkryciach, które były mi dane po drodze, jest właśnie ta książka. Wraz z moją historią z tamtego czasu, będę przeprowadzać Cię przez te nowe punkty widzenia, które dodają życiu blasku, Twoim oczom... błysku ;) Opowiem Wam o etapie mojego życia, który nagle przestał być ciemną studnią bez liny. Zaczął być ciemną studnią ze światełkiem u góry, potem nawet pojawiła się lina, a z biegiem czasu wyszłam na powierzchnię, na której doznałam całkowitej PEŁNI, SZCZĘŚCIA I SPEŁNIENIA oraz... POCZUCIA SENSU.
Kilka lat później piszę ten tekst już jako osoba, która przeszła cholernie trudną drogę. Drogę do SZCZĘŚCIA jako stałego stanu, a nie chwilowej emocji, które (w co sama czasem nie dowierzam, biorąc pod uwagę, jak daleko od niego byłam) jednak osiągnęłam i rozgościło się na stałe w moim życiu. Piszę te słowa także jako dyplomowany life coach i praktyk integracji w oddechu. Pracuję z ludźmi podczas warsztatów i sesji indywidualnych oraz inspiruję ich na moim blogu i Instagramie po to, żeby sięgali po życie, na jakie absolutnie zasługują. Zaglądamy do teraźniejszości, która jest kluczem do zmian, przeszłości, w której często czają się nasze skrywane blokady i do przyszłości stworzonej z najpiękniejszej wizji życia. Pracujemy na wielu poziomach: od umysłu, przez ciało, emocje, po energię i DUCHA. Wszystko po to, żeby z życia stworzyć nie jakiś tam marny, przypadkowy rysuneczek, a zajebiste dzieło sztuki, kreowane według własnych zasad.
Część z Was może znać mnie jedynie z telewizji czy z wywiadów z gwiazdami i zadawać sobie pytanie, dlaczego piszę książkę, która nie opowiada o słynnych osobach, a o sensie egzystencji. Dziesięć lat swojego zawodowego życia spędziłam, pracując dla największych portali i telewizji, co w rzeczy samej było moim gigantycznym, spełnionym marzeniem i mam poczucie, że wyrażonym już bardzo mocno podczas wielu moich rozmów, relacji, reportaży i artykułów. Dlaczego postanowiłam stać się także osobą, która pomaga ludziom? Dlatego że zmiany, wzrost, rozwój w życiu, tajniki sensu tego szalonego świata, zasady, jakimi to wszystko się rządzi – to okazało się moją pasją!!! Tak wielką, nagłą i nieopanowaną, że po prostu nie mogła pozostać w ukryciu. Jeżeli mogę, to chcę pomóc innym przejść przez ten proces i odkryć piękno życia na wielu poziomach – to po pierwsze. Po drugie, ale nie mniej ważne: czuję, że dokładnie taka chcę być teraz na tym świecie. Czuję, że w ten sposób się spełniam, najbardziej realizuję swój potencjał i cieszę się jak jasna cholera, że łatki społeczne i potrzeby ludzi, żeby określić się tylko tym albo tylko tamtym nie powstrzymały mnie przed byciem SOBĄ.
Dzisiaj jako dziennikarka będąca life coachem lub praktyk integracji w oddechu będąca dziennikarką, albo po prostu dusza, która ma na tej planecie niesamowitą rolę do odegrania – żyję w pełni tętniącym sercem, a przecież chyba o to chodzi, prawda? ;)
DLACZEGO BŁYSK W OKU?
Tę książkę zaczynam pisać o 23:25. Wróciłam właśnie z serii sesji z klientami i jedna z nich wpłynęła na to, że ta książka będzie właśnie taka, a nie inna. Zobaczyłam osobę, którą poznałam kilka lat temu. Zapamiętałam ją bardzo wyraźnie jako człowieka o błyszczących, pełnych energii oczach, o niezwykłej ciekawości świata w rozumieniu wielkich rzeczy i małych detali. Człowieka GŁODNEGO ŻYCIA. Dzisiaj przyszedł do mnie ktoś zupełnie inny. Jego oczy absolutnie zgasły, jakby wyłączono w środku światło. Wciąż miał wiele pomysłów i pytań, ale w żadnym z nich nie było już płomienia. Zgasł, został rozpęd z przyzwyczajenia. Tylko w jakim celu?
Tak mocno w tych zgaszonych oczach zobaczyłam swoje dawne odbicie, że oniemiałam. Głównie ze względu na olbrzymią przepaść między osobą sprzed kilku lat a tym, kim jest teraz. Zrozumiałam, że moje oczy też kiedyś tak przytłaczająco, upiornie zgasły. Moim celem jest pomaganie ludziom w tym, żeby ich oczy znowu płonęły, płonęły życiem!!!!
Nie każdy wie, że life coach to nie jest osoba, która doradza. Wręcz przeciwnie! Podczas sesji to klient jest ekspertem od swojego życia. Przeprowadzamy osobę przez proces umiejętnego korzystania z własnych (nie moich!) odpowiedzi. Natomiast podczas tych licznych sesji, w czasie których spotkałam mnóstwo ludzi właśnie na etapie przełomu, zrozumiałam, że chciałabym polecić im książkę, dzięki której mogą jeszcze mocniej złapać kierunek, zrozumieć, co się z nimi dzieje, może po raz pierwszy poznać niesamowitość tego świata i zwrócić uwagę na jego duchowy aspekt.
Gdyby kiedyś ktoś wręczył mi książkę opisującą prawdziwe podstawy procesu wracania do szczęśliwego życia, to całowałabym go po rękach – tym ma być ta książka, właśnie takim wprowadzeniem do nowego świata, w którym może być przepięknie. Ja nie chcę pocałunków, chcę, żeby chociaż jednej osobie te kartki ułatwiły przejście przez jeden z najważniejszych etapów w jej życiu. Czy dam Ci odpowiedzi na wszystkie pytania? Absolutnie nie, bo one są tylko w Tobie, nie da Ci ich terapeuta, żaden blog, przewodnik duchowy czy nowo poznana miłość.
TO TY JESTEŚ ŹRÓDŁEM ZMIANY, NA KTÓRĄ CZEKASZ.
Natomiast możesz tu znaleźć wskazówki, gdzie tych odpowiedzi zacząć szukać i jak wdrożyć je w życie. A potem... niech Twoje oczy rozbłysną na nowo ;)
Po czym poznać, że coś zgasło w drugim człowieku? Nie, nie po słowach. Najczęściej Ci, którzy najbardziej cierpią w środku, będą powtarzać, że wszystko jest ekstra. Oczu jednak nie oszukasz. Jeżeli coś jest nie tak, zobaczysz w nich pustkę.
Po czym poznać, że wróciła nam chęć życia i płomień, który kiedyś mieliśmy w sobie? Nie zmierzysz tego żadnymi statystycznymi wskaźnikami czy stanem konta w banku. Jest to subtelna zmiana, subtelna różnica, którą z czasem poczujesz w innej niż do tej pory postawie ciała, poczuciu lekkości, swobodnym oddechu, a przede wszystkim w... błysku w oku ;) Kiedy człowiek jest szczęśliwy, jego oczy się błyszczą, szklą, mają magnetyczną głębię.
Mam bliską osobę, która w stanie „hibernacji” emocjonalnej mówiła ze łzami w tych właśnie oczach: „Moim największym marzeniem jest być znowu taką iskierką, jak kiedyś. Mieć ten błysk w oku!”.
Jedna z osób, z którymi pracowałam podczas sesji indywidualnych, napisała mi taką wiadomość: „Oddajesz mnie moim Przyjaciołom!! Bo już długo, długo słyszałam: „Gdzie jest ta nasza Natalka, ta dziewczyna z błyskiem w oku?!” I ona, dzięki Tobie, wróciła!!”.
Po tej wiadomości, która dotarła do mnie dzień po rozpoczęciu pisania tej książki i spotkaniu osoby z tym „zgaszonym” spojrzeniem, wiedziałam, co będzie hasłem przewodnim, jej kluczem: odzyskanie błysku w oku oraz jego stałe pielęgnowanie – niematerialne, niemierzalne, ale prawdziwe i zauważalne – dla otoczenia, a przede wszystkim dla Ciebie! W Twoim własnym odbiciu w lustrze! Z tym błyskiem wiesz, że wszystko będzie dobrze, że wszystko jest możliwe, że po prostu... jest dobrze! I w tym miejscu chcę Ci obiecać, że jeżeli teraz tego błysku nie masz – jeżeli go szukasz, ON WRÓCI. Jestem pewna, że to jest tylko przejściowe, wszystko mija. A Ty możesz odzyskać siebie na nowo, dosłownie: być nowym człowiekiem z jeszcze bardziej błyszczącymi oczami niż kiedyś!
Jest taki obraz, który idealnie pasuje do pokazania, czym jest brak tego błysku. To Bar w Folies-Bergère Èdouarda Maneta z 1883 roku. Ciekawe, że te dylematy, o których tu piszę, są tak stare i tak uniwersalne. Dziewczyna z obrazu patrzy na paryski bar pełen luksusu, bogactwa i ludzi taplających się w materialnych i cielesnych uciechach, szampan leje się gęsto – miejsce marzeń tamtych czasów, każdy chciał tam być! Ona natomiast w tym świecie widzi pustkę, która uderzająco odbija się w jej oczach. Bawi mnie, że zawsze kiedy opowiadam o tym obrazie, popełniam pomyłkę i mówię: „Bar w Père-Lachaise”. Dla wyjaśnienia: jest to nazwa najsławniejszego cmentarza w Paryżu... Zinterpretujcie po swojemu ;)
Taki właśnie pusty wzrok ma osoba, która często wbrew sobie i siłą rozpędu zatopiła się tylko w jednym świecie – CUDZYM świecie, w którym o naszej wartości świadczą osiągnięcia, prestiż, pozyskane dobra materialne, to czy spełniliśmy oczekiwania rodziców lub czy rodzina na zdjęciu wygląda jak z amerykańskiego serialu. Pozory stworzone według szablonu czyjegoś wyobrażenia o idealnym życiu. Tymczasem drogą do odzyskania błysku w oku jest odpowiedź na jedno pytanie:
JAKIE JEST TWOJE WYOBRAŻENIE O TWOIM IDEALNYM ŻYCIU?
A może Ty już dobrze je znasz, tylko myślisz, że musisz sprostać cudzym oczekiwaniom albo że tak piękne życie nie jest dla Ciebie? Do tego spróbujemy się dokopać...
Do TWOJEGO błysku w oku.
Ta książka to moja historia obudzenia się ze świata, w którym były pieniądze, kariera, cele i przedmioty, ale nie było spełnienia. Jest to także zestaw spostrzeżeń, wskazówek, które w moim przypadku totalnie wpłynęły na przejście ze stanu zwiotczenia emocjonalnego do bezapelacyjnego, buzującego życia po swojemu i... wewnętrznego spokoju. Czasami coś wpadło mi do głowy, niekiedy odkrywałam cenne tropy w stosach przeczytanych książek, na blogach, zdarzało się również, że usłyszałam coś w tramwaju. A często moje przemyślenia były rezultatem godzin przegadanych z bliskimi lub ekspertami z rozmaitych dziedzin, związanych z rozwojem osobistym czy duchowym. Każda z tych drobnostek w teorii jest tylko jednym zdaniem. Zastosowana w praktyce okazuje się jednak potęgą zmieniającą zwykłe życie w świadome, soczyste i znacznie mądrzejsze. Życzę Wam wspaniałej podróży przez moje odkrycia, mam nadzieję, że część z nich okaże się także WASZYMI.
To była moja droga i moje pojedyncze błyski w oku, których w tej książce będzie baaardzo wiele. To wszystko jest MOJE, dlatego nie wszystko musi do Was przemówić: jedne wskazówki będą dla Was przydatne, inne mogą okazać się zupełnie na teraz nietrafione... i świetnie! Każdy z nas jest na innym etapie, ma inną historię, doświadczenia i inne rzeczy trafią w czułe punkty jego DNA. Jednak może być też tak, że jeśli przeczytasz tę książkę za trzy miesiące czy rok, to zupełnie nowe fragmenty obudzą Twoje oczy, zupełnie nowy przekaz będzie Ci przeznaczony;). Próbuj, testuj, sprawdzaj, zapisuj, a przede wszystkim OTWÓRZ SIĘ na zmiany, które mogą nieoczekiwanie zacząć pojawiać się w Twoim życiu...
JAK UŻYWAĆ TEJ KSIĄŻKI?
Daj żyć, kogo Ty pytasz? :D Napisałam ją w kolejności moich zdarzeń, przeżyć i odkryć, ale Twoja historia może być zupełnie inna. Może spodoba Ci się, jak napisało to moje życie, a może otworzysz tę książkę na losowej stronie i właśnie tam znajdziesz swoje wskazówki. Rób, jak czujesz – to będę powtarzała jak zdarta płyta na stronach tej książki, blogu, w podcastach, na warsztatach i podczas wakacji na Helu.
ŻYJ PO SWOJEMU, TAŃCZ PO SWOJEMU, CZYTAJ PO SWOJEMU.
Jednak mocno naciskam, żeby nie była to kolejna przeczytana książka bez namysłu rzucona w kąt. Niech będzie ona, dla Ciebie żywym zeszytem ćwiczeń, wraz z którym realnie będziesz wprowadzać zmiany do swojego życia. Jeżeli cenisz swój czas, bardzo na to naciskam. Przeczytanie kilku zdań nie zmieni Twojego świata, natomiast aktywne działanie na bazie tych odkryć może przynieść gigantyczne zmiany, których nawet się nie spodziewasz!
Weź do ręki flamaster – jest mi niezbędny do czytania ukochanych książek, które na zawsze zostają na mojej półce. Mam nadzieję, że ta książka będzie dla Ciebie właśnie taką ;) Zaznaczam nim ulubione cytaty, mocne dla mnie zdania. Możesz zrobić podobnie: kiedy wrócisz do swoich notatek za jakiś czas, bardzo rozbawi Cię, że Twoje dawne, wielkie odkrycia po pewnym czasie są tak oczywiste jak to, że woda jest potrzebna do życia. I pięknie! Bo jesteśmy na tej Ziemi po to, by się odkrywać, rozwijać i WZRASTAĆ.
Potrzebne będą Ci również karteczki – są po to, żeby nie zapomnieć postanowień, olśnień, zdań, które z pewnością zechcesz zapamiętać. Jeżeli coś takiego się pojawi – zaznacz stronę lub zapisz to na karteczce i przyklej w widocznym miejscu: na lustrze, w kalendarzu czy na czole, jak wolisz. Uwierz mi: konsekwentne przypominanie sobie tego, co postanowiliśmy, to kosmicznie ważny element Twojego życiowego planu.
Czasami piszę do Ciebie Dziewczyno, czasami do Ciebie Chłopaku, a tak na prawdę niezależnie, czy kończę wyraz w formie żeńskiej czy męskiej – to wszystko jest do WAS. Do każdego z Was. Celowo nie trzymam tutaj jednej formy. Chcę, żeby było jasne, że ta książka nie jest literaturą kobiecą, nie jest też męską. Jest prezentem ode mnie dla każdej duszy, która jest gotowa na tę przygodę. Niezależnie od wieku, płci czy kontynentu, na którym się urodziła.
Pierwsze Twoje zadanie na początku tej przygody to podejść do lustra i spojrzeć sobie głęboko w oczy. Pamiętasz, kiedy ostatnio to robiłeś? Tak po prostu. Nie po to, żeby zrobić makijaż czy ułożyć włosy, a żeby popatrzeć sobie w oczy i zobaczyć, co w nich jest, one powiedzą Ci prawdę. Co tam jest? Co widzisz? To jest Twój punkt początkowy, już teraz uśmiechnij się do siebie, bo niezależnie od tego, gdzie zaczynasz, jesteś tu po to, żeby Twoje oczy rozbłysły jeszcze bardziej.
Gotowy na Twój błysk w oku?
Zapraszam w tę podróż właśnie teraz, bo życie jest tylko TERAZ ;)