Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Świetna, wielowymiarowa, niejednoznaczna i prawdziwa poezja mówiąca własnym głosem, wkraczająca na obszary rzeczywistości nieczęsto przez współczesną poezję odwiedzane. To świat wsi, jej pejzaży, mieszkańców i ich „codziennych obrzędów”, przenikliwie i z czułością obserwowanych przez autora. Książka nagrodzona Nagrodą im. Wisłąwy Szymborskiej 2012.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 17
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
zakupiono w sklepie:
Sklep Testowy
identyfikator transakcji:
1621539487017831
e-mail nabywcy:
znak wodny:
Łukasz Jarosz; Pełna krew
Korekta • Joanna Mueller
Projekt okładki • Artur Burszta
Copyright © by Łukasz Jarosz, 2018
Copyright © by Biuro Literackie, 2018
Biuro Literackie
www.biuroliterackie.pl
ISBN 978-83-65358-84-4
Skład wersji elektronicznej: Kamil Raczyński
konwersja.virtualo.pl
W tym kraju pozbawionym kwiatów, pozbawionym niemal zupełnie piękna, wzrok chętnie zatrzymuje się na maleńkiej gwiazdce śniegu, która padła na rękaw i drży na nim poruszana wiewem zamieci, zanim stopnieje.
Seweryna Szmaglewska
W ogniu trzaska bukiet, zakurzony
wieniec z szyszek. Szelest kończy piosenkę dziecka.
Czas wspina się; owinąłem w papier choinkę
i włożyłem do szafy. Żona przynosi mi obrączkę,
którą zostawiłem na umywalce, pochyla się nad kartką.
Dostała dziś list z daleka. Od kobiety, o której myślała,
że już dawno nie żyje.
Pewnego wrześniowego dnia nie mieliśmy lekcji
i z wychowawczynią poszliśmy zbierać buraki pastewne
z pola naszego kumpla z klasy. Mieszkał z babką
(ojciec się powiesił, „matka mnie nie chciała”).
Wiózł nas ciągnikiem z przyczepą, na którą potem
wrzucaliśmy ciężkie, twarde bulwy.
Zrobiliśmy kilka kursów (więcej przy tym było
śmiechu niż pracy), a potem siedzieliśmy w ogrodzie
oparci o soczyste drzewa, gdzie dalekie słońce
mocno grzało mimo nadchodzącej jesieni.
Przyniósł nam kompot i świeżo zerwane orzechy włoskie.
Były gorzkie, farbowały na brązowo ręce.
Człowiek powstał z piachu. Ze skorup jest na nowo posklejany.
O tym pomyślałem dziś, gdy po latach spotkałem
tamtego kolegę. Prosił o drobne, miał pobrużdżoną twarz
od wieloletniego picia. Dałem mu pieniądze,
uśmiechnął się, podziękował i przed światłem
w