Powstanie wielkopolskie 1655-1657 - Bartosz Staręgowski - ebook + książka

Powstanie wielkopolskie 1655-1657 ebook

Staręgowski Bartosz

3,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W historii Polski powszechnie znane i podziwiane jest powstanie wielkopolskie z 1918 roku. Jednak Wielkopolanie mogą się poszczycić także innym zwycięskim zrywem.

Latem 1655 roku, gdy - zresztą od wtargnięcia do Wielkopolski i kapitulacji pospolitego ruszenia pod Ujściem - rozpoczęła się II wojna północna, bardziej znana jako potop szwedzki, jako jedni z pierwszych zorganizowali skuteczny ruch partyzancki i walczyli przeciwko najeźdźcy. Ich boje, w których odnosili liczne sukcesy, stały się inspiracją dla wojsk konfederackich wiernych królowi Janowi Kazimierzowi w całym kraju. Ostatecznie powstanie Wielkopolan, które trwało do 1657 roku, zakończyło się sukcesem i odzyskaniem całej dzielnicy wraz z Poznaniem. Jego uczestnicy stali się ważnym ogniwem armii Rzeczpospolitej Obojga Narodów, która zatriumfowała nad potężnym wrogiem z północy.

Nie zabrakło ich m.in. w sławnej, upamiętnionej w „Mazurku Dąbrowskiego”, wyprawie wojsk Stefana Czarnieckiego do Danii. Dr Bartosz Staręgowski, historyk dziejów nowożytnych pracujący w Archiwum Państwowym w Lublinie, szczegółowo omawia wysiłek Wielkopolski w zmaganiach ze Szwedami i oddziałami prusko-brandenburskimi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 231

Oceny
3,0 (3 oceny)
1
0
0
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

WSTĘP

W cza­sie całej burz­li­wej histo­rii pań­stwa pol­skiego Wiel­ko­po­la­nie wie­lo­krot­nie dawali dowody walecz­no­ści, męstwa i odda­nia w walce o suwe­ren­ność ojczy­zny. Zna­mienny jest fakt, że powsta­nie wiel­ko­pol­skie w 1918 roku było jed­nym z nie­wielu pol­skich zry­wów nie­pod­le­gło­ścio­wych, jakie zakoń­czyły się suk­ce­sem, a w kon­se­kwen­cji wypar­ciem wojsk oraz admi­ni­stra­cji nie­miec­kiej z odra­dza­ją­cej się po 123 latach nie­woli Rzecz­po­spo­li­tej. Jed­nakże histo­ria znacz­nie wcze­śniej­sza, bo się­ga­jąca jesz­cze cza­sów przed­ro­zbio­ro­wych, świad­czy o tym, że suk­ces mili­tarny 1918 roku nie był jedy­nym, któ­rym może poszczy­cić się Wiel­ko­pol­ska i jej miesz­kańcy. Cof­nijmy się zatem 263 lata wstecz.

Wyda­rze­niem mili­tar­nym, o któ­rym mowa, było powsta­nie wiel­ko­pol­skie z lat 1655–1657. Przy­brało ono postać ruchu par­ty­zanc­kiego, na początku orga­ni­zo­wa­nego spon­ta­nicz­nie, a następ­nie, już po odzy­ska­niu wła­dzy w woje­wódz­twach, według okre­ślo­nych ram orga­ni­za­cyj­nych. Celem tego boha­ter­skiego zrywu woj­sko­wego było odzy­ska­nie kon­troli w pro­win­cji, a dokład­niej rzecz bio­rąc w Wiel­ko­pol­sce wła­ści­wej, któ­rej skła­dową sta­no­wiły dwa woje­wódz­twa: poznań­skie i kali­skie. We wska­za­nych latach armia kró­le­stwa Szwe­cji, na któ­rej czele stał król Karol X Gustaw Wit­tels­bach, doko­nała inwa­zji na Rzecz­po­spo­litą Obojga Naro­dów. Wiel­ko­pol­ska oraz Prusy Kró­lew­skie sta­no­wiły te obszary Korony Kró­le­stwa Pol­skiego, na które naj­pierw spa­dła szwedzka agre­sja. W wyniku trud­nej sytu­acji poli­tycz­nej, z którą zma­gało się całe pań­stwo, wyni­ka­ją­cej głów­nie z toczą­cej się na wscho­dzie wojny z Rosją i sprzy­mie­rzoną z nią Koza­czy­zną, wspar­cie dla pół­noc­nych rejo­nów pań­stwa z ramie­nia wła­dzy cen­tral­nej mogło być jedy­nie sym­bo­liczne.

Pozo­sta­wieni sami sobie Wiel­ko­po­la­nie pod­jęli się we wła­snym zakre­sie obrony tery­to­rium obu woje­wództw. Plan prze­wi­dy­wał umoc­nie­nie pasów nad­no­tec­kich i walkę na linii Ujście–Piła–zamek wie­leń­ski. Woj­ska szwedz­kie oka­zały się jed­nak zbyt silne. Po osła­wio­nej kapi­tu­la­cji pod Ujściem nastą­pił czas reor­ga­ni­za­cji, potem zaś okres walki z oku­pan­tem przy pomocy par­ty­zantki sfor­mo­wa­nej z sił chłop­sko-szla­chec­kich. Było to wyjąt­kowo trudne zada­nie, jeśli weź­miemy pod uwagę walory bojowe zapra­wio­nej i doświad­czo­nej armii szwedz­kiej oraz prze­wagę uzbro­je­nia prze­ciw­nika.

Jed­nym z celów niniej­szej pracy jest uka­za­nie pra­wi­deł funk­cjo­no­wa­nia for­ma­cji zbroj­nych samo­rządu szla­chec­kiego. Sej­miki ziem­skie sta­no­wiły w okre­sie przed­ro­zbio­ro­wym jedne z naj­istot­niej­szych narzę­dzi poli­tycz­nych w rękach spo­łe­czeń­stwa szla­chec­kiego. To na ich forum zapa­dały fun­da­men­talne decy­zje w spra­wie pod­le­głego im tery­to­rium, a mia­no­wi­cie uchwa­la­nie podat­ków, powo­ły­wa­nie urzęd­ni­ków, wyzna­cza­nie komi­sa­rzy i depu­ta­tów do Try­bu­nału Koron­nego i Try­bu­na­łów Skar­bo­wych, a także wiele innych zadań, w tym roz­strzy­ga­nie spor­nych kwe­stii reli­gij­nych czy spo­łecz­nych.

Jedną z istot­nych pre­ro­ga­tyw było rów­nież two­rze­nie wła­snej siły zbroj­nej. Sej­mik decy­do­wał o powo­ła­niu trzech for­ma­cji: woj­ska powia­to­wego, pospo­li­tego rusze­nia i wypraw łano­wych. Jed­nym z nad­rzęd­nych zało­żeń autora jest uka­za­nie prze­biegu dzia­łań zbroj­nych w okre­sie potopu szwedz­kiego, przy oma­wia­niu któ­rych zosta­nie zwró­cona uwaga wła­śnie na pro­blem umiej­sco­wie­nia samo­rzą­do­wych sił zbroj­nych na tle wyda­rzeń dzie­ją­cych się na tere­nie Wiel­ko­pol­ski wła­ści­wej, ich powo­ły­wa­nia, finan­so­wa­nia, orga­ni­zo­wa­nia, funk­cjo­no­wa­nia w sys­te­mie woj­sko­wym Rzecz­po­spo­li­tej szla­chec­kiej oraz walki zbroj­nej ze szwedz­kim najaz­dem. Wyda­rze­nia, do któ­rych doszło w trak­cie inwa­zji szwedz­kiej, są dosko­nałą oka­zją do poka­za­nia funk­cjo­no­wa­nia for­ma­cji zbroj­nych samo­rządu szla­chec­kiego w trud­nym dla pań­stwa momen­cie, a wymiar lokalny for­mo­wa­nych wojsk może posłu­żyć do zobra­zo­wa­nia ini­cja­tyw na szcze­blu samo­rzą­do­wym, szcze­gól­nie bli­skim spo­łe­czeń­stwu szla­chec­kiemu.

Opis prze­biegu dzia­łań zbroj­nych w latach 1655–1657 ogra­ni­czono do obszaru Wiel­ko­pol­ski wła­ści­wej, czyli dwóch woje­wództw: poznań­skiego i kali­skiego, które łączył jeden wspólny sej­mik odby­wany naj­czę­ściej w Śro­dzie. Z obszaru zain­te­re­so­wań wyłą­czono tery­to­ria innych woje­wództw pro­win­cji wiel­ko­pol­skiej, a mia­no­wi­cie: sie­radz­kiego, ino­wro­cław­skiego, brze­sko-kujaw­skiego, łęczyc­kiego oraz ziemi wie­luń­skiej. Oczy­wi­ście z uwagi na prze­miesz­cza­nie się par­ty­zan­tów rów­nież na inne obszary kraju natu­ralną kon­se­kwen­cją było opi­sa­nie także i dzia­łań na takich obsza­rach. Ostatni roz­dział nieco wycho­dzi poza cezurę cza­sową, gdyż doty­czy on wyda­rzeń mają­cych miej­sce po zdo­by­ciu Pozna­nia w 1657 roku. Jego umiesz­cze­nie było nie­zbędne, gdyż był to kolejny etap potopu, w który zaan­ga­żo­wane były woj­ska wiel­ko­pol­skie, choć de facto sama Wiel­ko­pol­ska wła­ściwa została już wyzwo­lona spod oku­pa­cji sił bran­den­bur­sko-szwedz­kich. Aby jed­nak zacho­wać spój­ność ciągu wyda­rzeń w okre­sie całego potopu, nie można pomi­nąć dzia­łań z lat 1657–1660.

Pierw­sze cztery roz­działy są poświę­cone zagad­nie­niom ogól­nym i sytu­acji poli­tyczno-mili­tar­nej w 1655 roku. Konieczne było zapre­zen­to­wa­nie i opi­sa­nie sił wal­czą­cych po obu stro­nach, w tym zarówno szwedz­kiej, jak i pol­sko-litew­skiej. Nie­zbędne oka­zało się rów­nież scha­rak­te­ry­zo­wa­nie spe­cy­fiki Wiel­ko­pol­ski wła­ści­wej, tak aby odbiorca mógł w odpo­wiedni spo­sób zostać wpro­wa­dzony w zagad­nie­nie oraz dowie­dział się, jak funk­cjo­no­wało lokalne śro­do­wi­sko i jakimi walo­rami dys­po­no­wały wspo­mniane tery­to­ria. Wyja­śnie­nia wymaga rów­nież sytu­acja, w któ­rej znaj­do­wał się kraj w okre­sie bez­po­śred­nio przed poto­pem. Omó­wie­nia wyma­gają także dzia­ła­nia poli­tyczno-woj­skowe, które absor­bo­wały uwagę naj­wyż­szych władz pań­stwa pol­skiego. Kolejne roz­działy doty­czą dzia­łań zwią­za­nych stricte z wyda­rze­niami natury mili­tar­nej na tere­nie Wiel­ko­pol­ski wła­ści­wej oraz pro­blemu zaan­ga­żo­wa­nia w walkę jej miesz­kań­ców. Można je skla­sy­fi­ko­wać nastę­pu­jąco: roz­dział piąty obej­muje czas od sej­miku w Śro­dzie 28 kwiet­nia 1655 roku do kapi­tu­la­cji pod Ujściem 24 lipca 1655 roku, szó­sty – okres od począt­ków akcji par­ty­zanc­kich do kon­fe­de­ra­cji wro­cław­skiej (wrze­sień 1655 – marzec 1656 roku), siódmy – wyda­rze­nia od momentu zaprzy­się­że­nia kon­fe­de­ra­cji do pierw­szego sej­miku szla­chec­kiego pod oblę­żo­nym Kali­szem (marzec 1656 – wrze­sień 1656 roku), a ósmy – czasy od sej­miku pod Kali­szem do oblę­że­nia i zdo­by­cia Pozna­nia (paź­dzier­nik 1656 – czer­wiec 1657 roku). Ostatni roz­dział, dzie­wiąty, co prawda wykra­cza poza ramy chro­no­lo­giczne pracy, jest on jed­nak potrzebny, pozwala bowiem poka­zać, w jaki spo­sób woj­ska wiel­ko­pol­skie kon­ty­nu­owały swoją dzia­łal­ność woj­skową aż do zawar­cia pokoju ze Szwe­cją w roku 1660.

Do opra­co­wa­nia zagad­nie­nia nie­zbędne było wyko­rzy­sta­nie źró­deł ręko­pi­śmien­nych znaj­du­ją­cych się w archi­wach. Naj­wię­cej klu­czo­wych z punktu widze­nia niniej­szej pracy mate­ria­łów archi­wal­nych znaj­duje się w Archi­wum Pań­stwo­wym w Pozna­niu. Odtwo­rze­nie dzia­łań sej­miku wiel­ko­pol­skiego nie byłoby moż­liwe bez wyko­rzy­sta­nia doku­men­tów znaj­du­ją­cych się w księ­gach grodz­kich serii Rela­tio­nes: poznań­skich, kali­skich, kościań­skich, wschow­skich, gnieź­nień­skich, kcyń­skich, nakiel­skich, pyz­dr­skich i koniń­skich1. Luki źró­dłowe we wspo­mnia­nych księ­gach uzu­peł­niono doku­men­ta­cją zawartą w Tekach Onia­sza (Onia­no­rum Col­lec­ta­ne­orum), będą­cych czę­ścią zespołu Akta Braci Cze­skich2. Dodat­kowe infor­ma­cje na temat oma­wia­nych wyda­rzeń zna­la­zły się rów­nież w Archi­wum Głów­nym Akt Daw­nych oraz Biblio­tece XX Czar­to­ry­skich w Kra­ko­wie. W przy­padku mate­ria­łów z AGAD sko­rzy­stano ze zbio­rów Bra­nic­kich3 oraz archi­wum Radzi­wił­łów4. Z Biblio­teki Czar­to­ry­skich wyko­rzy­stano mate­riały z zespo­łów: Teki Naru­sze­wi­cza5, Kore­spon­den­cje Jana Lesz­czyń­skiego6, Akta za Jana Kazi­mie­rza 1648–16687, Pisma 1632–16678, Lauda sej­mi­kowe średz­kie i poznań­skie z lat 1601–1703 oraz Kopiarz z oblat grodu poznań­skiego9. Wyko­rzy­stano rów­nież jeden bar­dzo cenny doku­ment z ber­liń­skiego archi­wum, zawie­ra­jący wykaz dowód­ców ruchu par­ty­zanc­kiego10.

* * *

Autor pra­gnie prze­ka­zać wyrazy wdzięcz­no­ści prof. Dariu­szowi Kupi­szowi za udo­stęp­nie­nie doku­mentu z archi­wum w Ber­li­nie. Ponadto podzię­ko­wa­nia należą się rów­nież prof. Kon­ra­dowi Bobia­tyń­skiemu, dr. Zbi­gnie­wowi Hun­der­towi oraz Micha­łowi Para­dow­skiemu za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łów nie­zbęd­nych do opra­co­wa­nia zagad­nie­nia pod­ję­tego na kar­tach książki w trud­nym okre­sie pan­de­micz­nym.

Roz­dział I Armia szwedzka Karola Gustawa

Rozdział I. Armia szwedzka Karola Gustawa

„Spadek” po Lwie Północy

„Spa­dek” po Lwie Pół­nocy

Za pano­wa­nia Karola Gustawa, będą­cego jed­no­cze­śnie głów­nym zwierzch­ni­kiem armii, nie wpro­wa­dzono w niej zbyt wielu inno­wa­cji ani też nie doko­nano żad­nej prze­ło­mo­wej reformy jej struk­tur. Była to armia stwo­rzona jesz­cze w cza­sach jego wuja, króla Gustawa II Adolfa – Lwa Pół­nocy. Jej struk­tura, oparta na podziale na regi­menty, szwa­drony i kom­pa­nie dowo­dzone przez króla, kon­sta­bla kró­lew­skiego i gene­rała feld­mar­szałka, przy­po­mi­nała inne funk­cjo­nu­jące w tym cza­sie w Euro­pie. Kon­stru­ując swoją armię, Gustaw Adolf korzy­stał z pomy­słów przy­ję­tych na kon­ty­nen­cie choćby przez Holen­drów, ale i sam wpro­wa­dzał wła­sne roz­wią­za­nia, co w efek­cie umoż­li­wiło mu poko­na­nie w bitwie pod Gnie­wem w 1626 roku naj­lep­szej jazdy ówcze­snego świata – husa­rii11.

W cza­sie pokoju nie utrzy­my­wano armii, a jedy­nie nie­wielką jej część w postaci „Mili­cji Jego Kró­lew­skiej Mości”. Była ona też ina­czej zarzą­dzana. Admi­ni­stra­cja odby­wała się na pozio­mie okrę­gów, nad któ­rymi komendę spra­wo­wali zwierzch­nicy. Ich zada­niem było wcie­la­nie w życie roz­po­rzą­dzeń cen­tral­nych, wyda­wa­nych przez króla oraz gene­rała feld­mar­szałka, który był jed­no­cze­śnie naczel­nym inspek­to­rem szwedz­kich sił zbroj­nych. W cza­sie spra­wo­wa­nia rzą­dów Karola Gustawa tę funk­cję pia­sto­wał Gustaw Horn.

Na czas wojny powo­ły­wano sztab gene­ralny, któ­rego skład zmie­niał się w zależ­no­ści od kon­kret­nych dzia­łań pro­wa­dzo­nych przez Szwe­cję. W cza­sie wojny z Rzecz­po­spo­litą w latach 1655–1660 jego struk­tura i liczeb­ność pre­zen­to­wały się nastę­pu­jąco:

• feld­mar­sza­łek – 2

• naczelny dowódca arty­le­rii – 1

• gene­ra­ło­wie:

– kawa­le­rii – 1

– pie­choty – 1

– major kawa­le­rii – 4

– major pie­choty – 2

– adiu­tant konny – 2

– adiu­tant pie­szy – ?

– kwa­ter­mistrz – 1

– lejt­nant kwa­ter­mistrz – 1

– żan­dar­me­rii – 1

– zastępca gene­rała żan­dar­me­rii – 1

• inży­nier – 4

• kapi­tan de guide – 1

• lejt­nant de guide – 1

• naczelny dowódca taboru – 1

• zastępca naczel­nego dowódcy taboru – 2

• super­in­ten­dent – 1

• kape­lan – 2

• medyk – 2

• cyru­lik – 1

• naczelny audy­tor – 1

• pisarz sądowy – 1

• dybowy – 1

• kat – 1

• naczelny ofi­cer zaopa­trze­niowy – 1

• zastępcy ofi­cera zaopa­trze­nio­wego – 2

Oprócz tego do sztabu zali­czano per­so­nel kan­ce­la­rii polo­wej oraz izby wojen­nej12.

W skład armii wcho­dziły jed­nostki konne i pie­sze rekru­to­wane na dwa spo­soby – poprzez zaciąg lub pobór. W 1654 roku, gdy Karol Gustaw obej­mo­wał tron szwedzki, jego armia regu­larna liczyła osiem regi­men­tów kon­nych, w tym w cało­ści dra­goń­ski, oraz 24 regi­menty pie­sze. Stan ten dodat­kowo powięk­szono o pospo­lite rusze­nie szla­chec­kie ze Szwe­cji i z Fin­lan­dii oraz Ingrii, Esto­nii i Inf­lant, co dawało dodat­kowe dzie­więć regi­men­tów. W cza­sie trwa­nia kam­pa­nii wojen­nej powięk­szono siły zbrojne o kolejny regi­ment, który w 1656 roku zło­żony był z żoł­nie­rzy pro­win­cji: Vast­man­land, Dale­ka­ria i Carm­land, a w 1658 roku o dodat­kowe sześć regi­men­tów uzy­ska­nych z pro­win­cji, jakie Szwe­cja otrzy­mała na mocy układu poko­jo­wego z Danią w Roskilde.

Regi­menty podzie­lone były na kom­pa­nie (naj­czę­ściej było ich osiem), a wła­dzę woj­skową nad nimi spra­wo­wał sztab regi­mentu. Sztaby regi­men­towe skła­dały się z kadry dowód­czej w postaci: puł­kow­nika, podpuł­kow­nika i majora, a także z pozo­sta­łych osób odpo­wie­dzial­nych za wła­ściwe funk­cjo­no­wa­nie regi­mentu, czyli: kwa­ter­mi­strza, dowódcy taboru, kape­la­nów, cyru­li­ków, pisa­rzy, pro­fosa, mistrza dybo­wego, dybo­wego, kata oraz muzy­ków (dobo­szy, trę­ba­czy i fle­ci­stów). Dowódcy regi­mentu byli także rot­mi­strzami lub kapi­ta­nami poszcze­gól­nych kom­pa­nii. Sztaby kom­pa­nijne zależ­nie od for­ma­cji woj­sko­wej mogły być dowo­dzone przez rot­mi­strza (kawa­le­ria) lub kapi­tana (pie­chota). Ich zastęp­cami byli lejt­nanci. Oprócz tego w skład sztabu kom­pa­nijnego wcho­dzili: cho­rą­żo­wie, sier­żanci, feld­fe­ble, furie­rzy, zbroj­mi­strzo­wie, kaprale, pisa­rze, muzycy, kape­lan, cyru­lik i pro­fos, a cza­sem także kowal13. Liczba pie­chu­rów bądź jeźdź­ców w kom­pa­niach róż­niła się w zależ­no­ści od tego, czy regi­ment powsta­wał na zasa­dzie wer­bunku, czy też poboru. Regi­menty wer­bun­kowe liczyły: 656 jeźdź­ców, 944 dra­go­nów i 944 pie­chu­rów. Regi­menty pobo­rowe były znacz­nie licz­niej­sze, a ich liczba w poszcze­gól­nych for­ma­cjach wyno­siła kolejno: 1104 dla kawa­le­rii, 1064 dla dra­go­nii i 1200 dla pie­choty14.

Rajtaria, dragonia, piechota

Raj­ta­ria, dra­go­nia, pie­chota

Armia szwedzka skła­dała się z: raj­ta­rii, dra­go­nii i pie­choty. Cięż­ko­zbrojni raj­ta­rzy wal­czyli przy uży­ciu broni pal­nej w szyku zwa­nym kara­ko­lem, a od cza­sów reform Karola Gustawa rów­nież prze­pro­wa­dzali szarże15. Dra­goni, czyli spie­szona jazda, to for­ma­cja hybry­dowa, która poru­szała się konno, a wal­czyła pie­szo; wyko­rzy­sty­wano ją bar­dzo czę­sto do zwiadu. Naj­licz­niej­szą szwedzką for­ma­cją woj­skową była pie­chota podzie­lona na strzel­ców-musz­kie­te­rów i piki­nie­rów. Wszy­scy oni mieli rapiery (prze­wie­szone przez prawe ramię), któ­rych modele róż­niły się w zależ­no­ści od for­ma­cji. Wzór modelu dla pie­choty zatwier­dzono w 1653 roku. Na mode­ru­nek musz­kie­tera dodat­kowo skła­dały się: miarka do pod­sypki i pro­chu, rezer­wowa flaszka z pod­sypką, mie­szek skó­rzany na kule, przy­rząd do czysz­cze­nia broni oraz lont do musz­kietu. To wszystko zawie­szone było u pasa na lewym ramie­niu. Umun­du­ro­wa­nie sta­no­wiły: kurtka i obci­słe poni­żej kolana spodnie, poń­czo­chy i buty. W wypadku pie­choty pocho­dzą­cej z wer­bunku jedy­nie nie­liczni nosili mun­dury żoł­nier­skie. Nakry­cie głowy sta­no­wił kape­lusz z sze­ro­kim ron­dem i wyso­kim spłasz­czo­nym u góry den­kiem. Pie­chota i dra­go­nia nie miały uzbro­je­nia ochron­nego, a od pań­stwa słu­żący w nich żoł­nie­rze otrzy­my­wali jedy­nie: rapier, kawa­łek sukna (do uszy­cia mun­duru), a w momen­cie mobi­li­za­cji pikę lub musz­kiet. Uzbro­je­nie ochronne rot piki­nier­skich, na które skła­dał się pół­pan­cerz, zostało zli­kwi­do­wane.

Kawa­le­rzy­ści w ramach uzbro­je­nia zaczep­nego mieli po dwa pisto­lety i rapie­rze, cza­sem zaś ich uzbro­je­nie uzu­peł­niał kara­bin. Pisto­lety z zam­kiem koło­wym były prze­cho­wy­wane w olstrach przy­tro­czo­nych do sio­dła koń­skiego. Do sio­dła przy­mo­co­wana była rów­nież skó­rzana torba, w któ­rej znaj­do­wały się przy­go­to­wane ładunki oraz flaszka z pod­sypką i napi­nacz kurka. Na uzbro­je­nie ochronne skła­dały się: pan­cerz, zło­żony zarówno z napier­śnika, jak i naplecz­nika, oraz hełm (pap­pen­he­imer), wyko­nany z bla­chy żela­znej lub czer­nio­nej, zbli­żony w kształ­cie do szy­szaka. Ze względu na kom­fort użyt­ko­wa­nia i wysoką cenę rzadko znaj­do­wał zasto­so­wa­nie u jeźdź­ców. Bar­dzo czę­sto hełm zastę­po­wano kape­lu­szem, iden­tycz­nym jak ten noszony przez pie­chotę. Oprócz tego jazda nosiła płasz­cze wyko­nane zazwy­czaj ze skóry łosia lub jele­nia i wyso­kie, się­ga­jące kolan skó­rzane buty z cho­lewą oraz koł­nie­rzem. W przy­padku jazdy pobo­ro­wej poza gwa­ran­to­wa­nymi przy­dzia­łami pań­stwo­wymi to jeź­dziec oso­bi­ście musiał zadbać o swoje wypo­sa­że­nie, nato­miast w przy­padku jazdy wer­bun­ko­wej to zada­nie spa­dało na ofi­cera pro­wa­dzą­cego zaciąg, który miał obo­wią­zek zapew­nić swoim żoł­nie­rzom wszyst­kie nie­zbędne ele­menty wypo­sa­że­nia16.

Artyleria i jednostki wsparcia

Arty­le­ria i jed­nostki wspar­cia

Regi­menty arty­le­ryj­skie były zor­ga­ni­zo­wane podob­nie jak pie­chota. Zarzą­dzały nimi sztaby regi­men­towe, w skład któ­rych wcho­dzili: puł­kow­nik, podpuł­kow­nik oraz major, a także osoby odpo­wie­dzialne za amu­ni­cję, zaopa­trze­nie, wymiar spra­wie­dli­wo­ści i posługę duchową. Regi­menty, podob­nie jak w jed­nost­kach pie­szych, dzie­liły się na mniej­sze kom­pa­nie, któ­rymi zarzą­dzały sztaby kom­pa­nijne, na któ­rych czele stali: kapi­tan i wybrany przez niego porucz­nik. W przy­padku arty­le­rii poja­wiają się w szta­bach rów­nież wyspe­cja­li­zo­wani fachowcy w postaci mine­rów, piro­tech­ni­ków, petard­ni­ków oraz kon­sta­pli. Tych ostat­nich możemy okre­ślić odpo­wied­ni­kami pol­skich bom­bar­die­rów. Oprócz tego w obsługę regi­mentu arty­le­ryj­skiego zaan­ga­żo­wana była cała rze­sza cze­lad­ni­ków i uczniów, a zada­niem ich wszyst­kich były: obsługa i kon­ser­wa­cja dział, zaopa­try­wa­nie w amu­ni­cję i pro­wa­dze­nie ostrzału. Naprawą armat oraz dba­niem o ich odpo­wiedni stan zaj­mo­wała się grupa rze­mieśl­ni­ków w postaci sto­la­rzy, cie­śli i koło­dzie­jów. Arty­le­ria skła­dała się: z dział lek­kich i cięż­kich w prze­dziale od 3 do 24 fun­tów oraz moź­dzie­rzy w prze­dziale od 10 do aż 300 fun­tów17.

Na zaple­czu armii szwedz­kiej dzia­łały rów­nież jed­nostki, które okre­śli­li­by­śmy mia­nem wspar­cia; na przy­kład każ­demu regi­men­towi pie­szemu, jezd­nemu czy arty­le­ryj­skiemu towa­rzy­szyły wła­sne tabory, które sta­no­wiły źró­dło dodat­ko­wego wypo­sa­że­nia dla żoł­nie­rzy oraz amu­ni­cji i pro­chu, a także słu­żyły do trans­portu broni, pan­ce­rzy i ludzi. Możemy je podzie­lić na trzy grupy: pierw­szą sta­no­wiły wozy oso­bowe, słu­żące do trans­portu ludzi, w głów­nej mie­rze ofi­ce­rów, rza­dziej zwy­kłych żoł­nie­rzy, kolejną wozy baga­żowe, któ­rych zada­niem był prze­wóz wypo­sa­że­nia, zapa­so­wej broni i amu­ni­cji, a w skład trze­ciej grupy wcho­dziły wozy prze­zna­czone dla mar­kie­ta­nek i per­so­nelu medycz­nego. Obsługą wozów tabo­ro­wych zaj­mo­wali się najęci fur­mani, a towa­rzy­szyli im ordy­nansi i „chłopcy słu­żebni”. Zależ­nie od regi­mentu liczba wozów na kom­pa­nię była różna. Kawa­le­ria miała zazwy­czaj cztery wozy baga­żowe, jeden wóz oso­bowy dla rot­mi­strza i jeden dla mar­kie­ta­nek. W pie­cho­cie i dra­go­nii były trzy wozy baga­żowe i jeden dla mar­kie­ta­nek. W tych regi­men­tach ofi­ce­ro­wie poru­szali się konno, więc rzadko wydzie­lano dla nich oddzielne wozy. W okre­sie reform Gustawa Adolfa zwięk­szono liczbę wozów mogą­cych przy­pa­dać na regi­menty. Dla kawa­le­rii liczba ta wyno­siła dzie­sięć, a dla pie­choty dzie­więć. Za Karola Gustawa nie wpro­wa­dzono żad­nych ogra­ni­czeń, ale rze­czy­wi­ste liczby ni­gdy nie były tak wyso­kie i śred­nio w regi­men­cie liczba wozów wyno­siła od 70 do 80. W woj­skach arty­le­ryj­skich trudno jest okre­ślić dokładną liczbę wozów, ale możemy domnie­my­wać, że była to spora liczba, bio­rąc pod uwagę wiel­kość i liczbę wypo­sa­że­nia potrzebną do obsługi sprzętu arty­le­ryj­skiego. Oprócz tabo­rów żoł­nier­skich i arty­le­ryj­skich dużą część wozów w całej armii sta­no­wiły te słu­żące dla ofi­ce­rów sztabu gene­ral­nego i naczel­nego dowódz­twa.

Tak duża liczba tabo­rów powo­do­wała pewne utrud­nie­nia w prze­miesz­cza­niu się armii. Szcze­gól­nie uciąż­liwe były kolumny jadą­cych za sobą wozów, które nie tylko utrud­niały prze­marsz, ale rów­nież były dosko­na­łym celem do ataku z zasko­cze­nia. Za Gustawa Adolfa wpro­wa­dzono dokładne instruk­cje i regu­la­miny odno­śnie do poru­sza­nia się tego typu jed­no­stek i kie­ro­wa­nia nimi. Nad­zór nad tymi zada­niami powie­rzano naczel­nemu dowódcy taboru, któ­remu poma­gali tabo­rowi. To ci ludzi odpo­wia­dali za prze­strze­ga­nie limitu wozów oraz dbali o ich wła­ściwy prze­jazd.

W szwedz­kich regi­men­tach znaj­do­wała się rów­nież pewna liczba per­so­nelu medycz­nego. Nie­stety bra­ko­wało fel­cze­rów dys­po­nu­ją­cych wie­dzą medyczną na wyso­kim pozio­mie. Aby uzu­peł­nić braki w tym zakre­sie, zatrud­niano cyru­li­ków i ich cze­lad­ni­ków, któ­rzy mieli opa­no­waną tylko w pew­nym stop­niu zdol­ność lecze­nia ran. W regi­men­tach zacięż­nych powszechne było zatrud­nia­nie nie­miec­kich „leka­rzy”. W więk­szo­ści przy­pad­ków byli to zwy­kli oszu­ści, któ­rzy nie mieli odpo­wied­niej wie­dzy i umie­jęt­no­ści. Ich dzia­ła­nia przy­czy­niały się do jesz­cze więk­szych strat i przy­spa­rzały żoł­nie­rzom dodat­ko­wych cier­pień. Na wypo­sa­że­nie ówcze­snego medyka polo­wego oprócz narzę­dzi chi­rur­gicz­nych, ban­daży i medy­ka­men­tów skła­dały się rów­nież pod­ręcz­niki zawie­ra­jące pod­sta­wową wie­dzę medyczną. Nie­stety z uwagi na to, iż umie­jęt­ność czy­ta­nia w ówcze­snych cza­sach wciąż była rzadka, dla cyru­li­ków nie­umie­ją­cych czy­tać takie książki, porad­niki i trak­taty były bez­u­ży­teczne. Zakła­da­nie szpi­tali polo­wych rów­nież nie było powszechną prak­tyką. Ran­nych i cho­rych umiesz­czano naj­czę­ściej w kwa­te­rach chło­pów lub miesz­czan, i tam ich opa­try­wano. Jeśli już korzy­stano ze szpi­tali, to jedy­nie w wyniku zaję­cia budynku o takim prze­zna­cze­niu. Tylko w przy­padku obo­zów warow­nych zda­rzały się wypadki budowy laza­re­tów.

Dyscyplina i morale

Dys­cy­plina i morale

O dys­cy­plinę wśród żoł­nie­rzy i ich morale dbały służby dusz­pa­ster­stwa i wymiaru spra­wie­dli­wo­ści. Przy szta­bie gene­ral­nym funk­cjo­no­wał kon­sy­storz polowy, na czele któ­rego stał naj­star­szy kape­lan kró­lew­ski. Kon­sy­storz wraz z kape­lanami z regi­men­tów two­rzyli sąd kościelny, który sądził żoł­nie­rzy w spra­wach nad­użyć wzglę­dem wiary. Kape­lani peł­nili rów­nież dość oczy­wi­stą posługę w swo­ich regi­men­tach, wspie­ra­jąc żoł­nie­rzy modli­twą. Świec­kie sądow­nic­two woj­skowe było nieco bar­dziej roz­bu­do­wane. Naj­wyż­szą instan­cją odwo­ław­czą był król, a niż­sze instan­cje sta­no­wiły sądy wyż­sze i niż­sze. W skład sądu wyż­szego, zwa­nego rów­nież „sądem gene­ra­łów”, wcho­dzili gene­ra­ło­wie armii szwedz­kiej oraz inni wybrani człon­ko­wie, peł­niący okre­ślone funk­cje w regi­men­cie. Sądy niż­sze, które roz­pa­try­wały więk­szość spraw, zwano sądami regi­men­to­wymi. Zespoły sędziow­skie liczyły zazwy­czaj do 13 osób, a ich prze­wod­ni­czą­cymi byli w przy­padku sądu wyż­szego naj­wyż­szy z dowód­ców, a w przy­padku sądów niż­szych puł­kow­nik lub podpuł­kow­nik.

Sądy gene­ra­łów roz­pa­try­wały głów­nie sprawy prze­ciwko pań­stwu, takie jak zamach na króla czy zdrada pań­stwa, ale rów­nież sprawy doty­czące żoł­nie­rzy pocho­dze­nia szla­chec­kiego. Wszyst­kimi pozo­sta­łymi spra­wami zaj­mo­wały się sądy regi­men­towe. Od wyro­ków można było się odwo­ły­wać w kolej­nych instan­cjach, a ostat­nią z nich był król i to on mógł zde­cy­do­wać osta­tecz­nie o wyroku. Jed­nakże usta­liła się pewna nie­for­malna tra­dy­cja legi­sla­cyjna, a mia­no­wi­cie, że od sądu gene­ra­łów nie można było się odwo­łać. Jedy­nie w naprawdę bar­dzo wyjąt­ko­wych przy­pad­kach król, mógł sądzić daną sprawę, ale tylko i wyłącz­nie, gdy sąd gene­ra­łów nie wydał jesz­cze wyroku.

Armia szwedzka powszech­nie ucho­dziła za dość karną i zdy­scy­pli­no­waną, i tak też było na początku inwa­zji na Rzecz­po­spo­litą. Karol Gustaw sta­no­wił gwa­ran­cję spo­koju i bez­pie­czeń­stwa mająt­ków szla­chec­kich na tyłach frontu i pod­bi­tych tery­to­riach. Jed­nak w momen­cie prze­su­wa­nia się frontu dzia­łań nie­obec­ność monar­chy oraz wyż­szego dowódz­twa spra­wiała, że żoł­nie­rze nie bali się doko­ny­wać zbrodni i okru­cieństw i nie byli za to pocią­gani do odpo­wie­dzial­no­ści przez wyzna­czo­nych do admi­ni­stro­wa­nia pod­bi­tymi tere­nami urzęd­ni­ków18.

Utrzy­ma­nie żoł­nie­rzy zale­żało od spo­sobu rekru­ta­cji. W przy­padku pie­chu­rów z poboru, gdzie zaciąg był zwią­zany z okre­ślo­nymi rejo­nami ich pozy­ski­wa­nia, utrzy­ma­nie spa­dało na inne okręgi zwol­nione z poboru. W zało­że­niu sys­te­mo­wym to regi­menty miały dys­po­no­wać odpo­wied­nią liczbą gospo­darstw do utrzy­ma­nia knech­tów, jed­nakże zre­ali­zo­wano to tylko czę­ściowo. Oprócz tego żoł­nie­rze otrzy­my­wali nie­wielką pen­sję roczną, przy­dział sukna oraz korzy­stali z ulg podat­ko­wych. W przy­padku jazdy pobo­ro­wej chętni otrzy­my­wali zie­mię wolną od podatku oraz pen­sję, za którą mieli kupić sobie wypo­sa­że­nie. Podob­nie jak w przy­padku pie­choty, i tutaj pla­no­wano powią­zać regi­menty z gospo­darstwami, które utrzy­my­wa­łyby jeźdź­ców, jed­nak tego zamie­rze­nia nie udało się zre­ali­zo­wać. Osta­tecz­nie przy­jęto for­mułę, że jeden chłop zwol­niony z poboru utrzy­my­wał jed­nego kon­nego, nato­miast od podatku odli­czał sobie koszty jego utrzy­ma­nia. Żoł­nie­rze zaciężni rekru­to­wani byli przez ofi­cera wer­bun­ko­wego, który spi­sy­wał z nimi kon­trakt, a potem, opie­ra­jąc się na jego zapi­sach, wypła­cał żołd19.

Taktyka walki

Tak­tyka walki

Tak­tyka walki nie zmie­niła się od cza­sów Gustawa Adolfa. Na­dal sto­so­wano kontr­marsz, ale moż­liwe były też strzały kilku sze­re­gów naraz oraz zmiany usta­wie­nia for­ma­cji zależ­nie od warun­ków na polu bitwy. Popra­wiono koor­dy­na­cję musz­kie­te­rów oraz ich dys­cy­plinę, a także współ­pracę z piki­nie­rami. Główną siłą ude­rze­niową byli musz­kie­te­rzy, któ­rzy pro­wa­dzili sko­or­dy­no­wany ostrzał, wspie­rany dodat­kowo przez arty­le­rię. Piki­nie­rzy mieli zapew­niać im ochronę przed ude­rze­niem jazdy wroga. W polu, gdy pie­cho­cie udało się wytrzy­mać ude­rze­nie jazdy i nie nastą­piło pomie­sza­nie szy­ków, przy­stę­po­wano do kontr­ataku. W celu zwięk­sze­nia efek­tyw­no­ści ataku pie­choty zmniej­szono liczbę jej sze­re­gów do sze­ściu, jed­nakże w momen­cie ostrzału musz­kie­te­rzy for­mo­wali się w trzy linie. Zwięk­szono rów­nież sku­tecz­ność ognia arty­le­ryj­skiego. Odpo­wied­nio popro­wa­dzony mógł zaha­mo­wać natar­cie nawet naj­cięż­szej jazdy. Two­rząc bate­rie arty­le­ryj­skie, pro­wa­dzące skon­cen­tro­wany ogień na wska­zane odcinki, Gustaw Adolf posta­wił sobie za cel wyha­mo­wa­nie impetu ude­rze­nia dobo­ro­wej jazdy pol­skiej, co przy­nio­sło mu suk­cesy w trak­cie wojny w latach 1626–1629. Zmie­nił rów­nież cha­rak­ter ataku kawa­le­rii. Jazda, któ­rej roz­po­rzą­dze­nia zaka­zały sto­so­wa­nia kara­kolu, prze­pro­wa­dzała teraz szyb­kie natar­cia na wro­gie pozy­cje po uprzed­nim doko­na­niu ostrzału20.

Armia szwedzka była dobrze wyszko­lona i doświad­czona. W 1636 roku wpro­wa­dzono instruk­cję szko­le­niową dla kole­gium wojen­nego, która zawie­rała kon­kretne wytyczne odno­śnie do ćwi­czeń woj­sko­wych. Według niej pie­chu­rzy mieli się nauczyć naj­pierw walki piką i rapie­rem oraz strze­la­nia z musz­kietu, a jeźdźcy szer­mierki rapie­rem, strze­la­nia z pisto­letu i jazdy kon­nej. Następ­nie przy­cho­dził czas na ćwi­cze­nia usta­wia­nia się w szyku, słu­cha­nia i wyko­ny­wa­nia roz­ka­zów, zwro­tów, zwie­ra­nia i rozwie­ra­nia sze­re­gów. Uczono też pod­sta­wo­wych zało­żeń tak­tycz­nych sto­so­wa­nych w stra­te­giach woj­sko­wych oraz ogól­nych zasad prze­mar­szu i zakła­da­nia obo­zów woj­sko­wych. Na początku szko­le­nia piki­nie­rzy i musz­kie­te­ro­wie ćwi­czyli osobno, by w kolej­nym eta­pie ćwi­czyć już w ramach wspól­nych dzia­łań21.

Poza szko­le­niem wstęp­nym bar­dzo istotne dla wyszko­le­nia bojo­wego były kam­pa­nie pro­wa­dzone przez Gustawa Adolfa w ramach wojny trzy­dzie­sto­let­niej. W ich toku żoł­nierz szwedzki zapra­wiał się w boju, a ofi­ce­ro­wie zyski­wali nie­zbędną wie­dzę na temat pro­wa­dze­nia dzia­łań zbroj­nych. W ten spo­sób przed armią pol­ską sta­nęło nie­zwy­kle trudne zada­nie odpar­cia armii prze­wyż­sza­ją­cej ją nie tylko pod wzglę­dem uzbro­je­nia, ale i wyszko­le­nia. Na Rzecz­po­spo­litą miały ude­rzyć trzy kor­pusy: jeden dowo­dzony przez króla Karola Gustawa, jeden przez feld­mar­szałka Arvida Wit­ten­berga oraz Armia Inf­lancka pod komendą Magnusa de la Gar­die. Do ude­rze­nia na Wiel­ko­pol­skę skie­ro­wano kor­pus Arvida Wit­ten­berga, który w dal­szej kolej­no­ści miał zostać wsparty kor­pusem kró­lew­skim. Liczeb­ność tego pierw­szego wyno­siła 14 000 żoł­nierzy, na co skła­dało się: 5800 jeźdź­ców, 200 dra­go­nów i 8800 pie­choty. Do tego docho­dził rów­nież oddział arty­le­rii utwo­rzony w Bre­mie, dys­po­nu­jący 12 dzia­łami cięż­kimi (dwa działa 24-fun­towe, cztery 12-fun­towe i sześć 6-fun­to­wych) oraz 60 lek­kimi dzia­łami 3-fun­to­wymi, a także nie­okre­śloną dokład­nie liczbą moź­dzie­rzy22. Jak zapi­sał Samuel Pufen­dorf, wer­bu­nek czy­niono „w róż­nych miej­scach – w Szwe­cji, w Inf­lan­tach i w Niem­czech. Przy­dał się w tym zwłasz­cza Johan Chri­stoph Königsmarck, któ­rego nazwi­sko bar­dzo cenili nie­mieccy żoł­nie­rze”. Dalej Pufen­dorf podaje: „Dla roz­po­czę­cia wyprawy wysłany został przo­dem na Pomo­rze Wit­ten­berg i mia­no­wany guber­na­to­rem tej pro­win­cji […]. Przede wszyst­kim miał zająć Poznań i dogodne miej­sca pomię­dzy Wartą i Note­cią […]”23. Naj­pierw jed­nak musiał prze­bić się przez obronę, którą przy­szy­ko­wali Wiel­ko­po­la­nie na wałach nad­no­tec­kich.

Roz­dział II Armia Koronna w przeded­niu inwa­zji szwedz­kiej

Rozdział II. Armia Koronna w przededniu inwazji szwedzkiej

Organizacja wojska

Orga­ni­za­cja woj­ska

W momen­cie najazdu szwedz­kiego armia koronna była już po wielu refor­mach i ulep­sze­niach, które w teo­rii miały pod­nieść jej walory bojowe. Nie­wąt­pli­wie została wzbo­ga­cona o nowe moż­li­wo­ści, acz­kol­wiek nie zawsze sku­teczne. Pierw­sze poważne zmiany sys­temu woj­sko­wego doko­nały się za cza­sów króla Ste­fana Bato­rego, pro­wa­dzą­cego wojny z Księ­stwem Moskiew­skim. Wów­czas to doko­nano reformy pie­choty, zry­wa­jąc z dotych­cza­sową, prze­sta­rzałą i ana­chro­niczną orga­ni­za­cją wywo­dzącą się ze śre­dnio­wie­cza. Wpro­wa­dzono wtedy jed­no­lite wypo­sa­że­nie i zmie­niono orga­ni­za­cję pie­choty. Oprócz tego usta­no­wiono sys­te­mowe roz­wią­za­nie w postaci pie­choty wybra­niec­kiej, popra­wiono kar­to­gra­fię woj­skową, roz­bu­do­wano arty­le­rię i uno­wo­cze­śniono trans­port dział24. Koń­czył się rów­nież pro­ces wyod­ręb­nia­nia się poszcze­gól­nych rodza­jów jazdy, która została podzie­lona na trzy typy: ciężki, średni i lekki. Kolejne mniej­sze uspraw­nie­nia doko­nały się za cza­sów Zyg­munta III, dopiero jed­nak okres rzą­dów jego syna, Wła­dy­sława IV, przy­niósł więk­sze zmiany.

Wła­dy­sław, będący zapa­lo­nym woj­sko­wym, dbał o roz­wój tech­no­lo­giczny woj­ska, a także o poprawę jego orga­ni­za­cji. Uważa się, że za jego cza­sów wpro­wa­dzono podział woj­ska na dwa zaciągi: naro­dowy i cudzo­ziem­ski25. Róż­nica mię­dzy nimi pole­gała z jed­nej strony na odmien­nych for­ma­cjach, które do nich nale­żały, a z dru­giej na meto­dzie wer­bunku. W auto­ra­men­cie naro­do­wym obo­wią­zy­wał zaciąg towa­rzy­ski, gdzie pod­sta­wową jed­nostką tak­tyczną była cho­rą­giew, a rot­mistrz, czyli jej szef i dowódca, sam ją kom­ple­to­wał. By mogła ona legal­nie funk­cjo­no­wać, musiał otrzy­mać z kan­ce­la­rii kró­lew­skiej list przy­po­wiedni, w któ­rym okre­ślano: czas służby, warunki pła­cowe, rodzaj for­ma­cji woj­sko­wej, a cza­sem i nie­zbędne wypo­sa­że­nie. W wypadku powo­ła­nia cho­rą­gwi bez listu przy­po­wiedniego była ona nie­le­galna w świe­tle prawa i naka­zy­wano jej roz­pusz­cze­nie, w prze­ciw­nym razie mogła po pro­stu zostać znisz­czona przez inne, dzia­ła­jące legal­nie cho­rą­gwie. Nieco ina­czej wyglą­dała sytu­acja w okre­sie potopu, w trak­cie któ­rego zde­cy­do­wana więk­szość oddzia­łów była two­rzona spon­ta­nicz­nie bez wyma­ga­nych umo­co­wań praw­nych26. Była to jed­nak sytu­acja nad­zwy­czajna, któ­rej wyja­śnie­nie znaj­duje się w dal­szej czę­ści pracy.

Auto­ra­ment cudzo­ziem­ski cha­rak­te­ry­zo­wał się odmien­nym spo­so­bem wer­bunku. Tutaj, podob­nie jak w przy­padku opi­sy­wa­nej armii szwedz­kiej, wyzna­czony ofi­cer wer­bo­wał żoł­nie­rzy do swo­jego regi­mentu, kom­pa­nii czy szwa­dronu, a z żoł­nie­rzami zawie­rany był kon­trakt. W for­ma­cjach zaciągu cudzo­ziem­skiego obo­wią­zy­wała też inna orga­ni­za­cja wewnętrzna. Regi­menty miały wła­sne sztaby: gene­ralny i kom­pa­nijne27. Funk­cje osób wcho­dzą­cych w skład szta­bów były bar­dzo podobne, a nawet wręcz iden­tyczne jak w przy­padku jed­no­stek szwedz­kich. Pod tym wzglę­dem struk­tura jed­no­stek tak­tycz­nych w zaciągu naro­do­wym wydaje się znacz­nie prost­sza.

Pod­sta­wową jed­nostką tak­tyczną zaciągu naro­do­wego, czyli cho­rą­gwią, dowo­dził rot­mistrz. W jego zastęp­stwie dowo­dze­nie przej­mo­wali porucz­nik lub namiest­nik. Nie­kiedy, a mia­no­wi­cie w przy­padku gdy jed­nostka funk­cjo­no­wała na zasa­dach pry­wat­nych, dany rot­mistrz mógł dowo­dzić jedy­nie nomi­nal­nie. Wów­czas fak­tyczne dowódz­two woj­skowe prze­cho­dziło w ręce porucz­nika. Sys­tem ten był bar­dzo powszechny i na nim opie­rało się wiele pry­wat­nych jed­no­stek magnac­kich czy ordy­nac­kich28. Podobne przy­padki zda­rzały się też w zaciągu cudzo­ziem­skim29. Do kadry ofi­cer­skiej cho­rą­gwi zali­czano też cho­rą­żych, któ­rych oczy­wi­stą rolą było nie­sie­nie sztan­daru. W bar­dzo wyjąt­ko­wych sytu­acjach ofi­cer ten mógł objąć dowódz­two, ale docho­dziło do tego bar­dzo rzadko. Jako przy­kład można podać cho­rą­giew woj­ska powia­to­wego woje­wództw poznań­skiego i kali­skiego zor­ga­ni­zo­waną w 1648 roku, kiedy to pod nie­obec­ność wybra­nego przez sej­mik rot­mi­strza Gabriela Fer­dy­nanda Szcze­pań­skiego oraz porucz­nika i namiest­nika popis odbył się przed tym­cza­so­wym dowódcą cho­rą­gwi, cho­rą­żym Jerzym Wierz­bow­skim30. Marek Wagner, doko­nu­jąc kla­sy­fi­ka­cji daw­nej kadry ofi­cer­skiej, zali­czył cho­rą­żych do ofi­ce­rów wyż­szych31.

W auto­ra­men­cie naro­do­wym wystę­po­wali rów­nież puł­kow­nicy. W prze­ci­wień­stwie do rot­mi­strzów nie wyda­wano dla nich oddziel­nych listów przy­po­wied­nich, lecz dzia­łali oni na zasa­dzie uzna­nio­wej. Zasięg kom­pe­ten­cji puł­kow­nika to komenda nad kil­koma cho­rą­gwiami, które z kolei wcho­dziły w skład dywi­zji het­mań­skich lub regi­men­tar­skich32. Cza­sem w róż­nych pismach z epoki obok kon­kret­nego nazwi­ska poja­wiało się okre­śle­nie puł­kow­nik JKM, jed­nakże w bar­dzo wielu wypad­kach było ono po pro­stu nad­uży­wane. Przy­kła­dem jest choćby wystę­po­wa­nie tytułu puł­kow­nika przy postaci Alek­san­dra Kobyl­nic­kiego, który ni­gdy takiej funk­cji nie spra­wo­wał33.

W rzad­kich momen­tach wystę­po­wali rów­nież puł­kow­nicy gene­ralni. Były to jed­nak szcze­gólne przy­padki, a takie funk­cje poja­wiały się w woj­skach two­rzo­nych przez sej­mik. W 1649 roku sej­mik średzki, orga­ni­zu­jąc cho­rą­gwie powia­towe do walki z Koza­kami i Tata­rami, powo­łał na puł­kow­nika gene­ral­nego Bogu­sława Lesz­czyń­skiego34. Innym razem wybrano puł­kow­nika gene­ral­nego w okre­sie potopu, kiedy to Wiel­ko­po­la­nie obwo­łali naczel­nym wodzem Jana Pio­tra Opa­liń­skiego35. Powo­ły­wa­nie puł­kow­nika gene­ral­nego miało zwięk­szyć kom­pe­ten­cje zwy­kłego puł­kow­nika i posta­wić go ponad innych puł­kow­ni­ków, co w prak­tyce ozna­czało, że był on władny wyda­wać im roz­kazy.

Naczelne dowódz­two nad woj­skiem pozo­sta­wało w rękach het­ma­nów lub regi­men­ta­rzy. Zarówno w armii koron­nej, jak i w armii Wiel­kiego Księ­stwa Litew­skiego było dwóch het­ma­nów: wielki i polny. W cza­sach Ste­fana Bato­rego wystę­po­wała rów­nież god­ność het­mana nadwor­nego, dowódcy nadwor­nych rot kró­lew­skich. Het­man był drugą osobą po królu w łań­cu­chu dowo­dze­nia i to on spra­wo­wał fak­tyczną wła­dzę woj­skową. Swój urząd pia­sto­wał doży­wot­nio, choć nie wcho­dził w skład senatu. Het­manom pod­le­gały rów­nież całe sądow­nic­two woj­skowe oraz admi­ni­stra­cja. W tych zada­niach poma­gali mu inni urzęd­nicy woj­skowi w oso­bach: pisa­rza polnego, straż­nika, oboź­nego, pro­bant­maj­stra, szpi­tal­nego, kazno­dziei oraz pro­fosa. Oprócz tego het­mani władni byli pro­wa­dzić wła­sną poli­tykę zagra­niczną oraz utrzy­my­wali przed­sta­wi­cieli dyplo­ma­tycz­nych w Tur­cji, u Tata­rów i Koza­ków. To wszystko poka­zuje, jak wiel­kie kom­pe­ten­cje mieli het­mani, przez co ist­niało ryzyko kon­flik­tów z ośrod­kiem kró­lew­skim. Pierw­sze próby ogra­ni­cze­nia wła­dzy het­mań­skiej pod­jęto w 1654 roku, kiedy to pod­czas sejmu pró­bo­wano zli­kwi­do­wać doży­wot­ność tego urzędu. Nie­stety próba ta nie powio­dła się, a na następną trzeba będzie pocze­kać aż do Sejmu Nie­mego w 1717 roku. Het­mana wiel­kiego zastę­po­wał polny, który rów­nież dowo­dził woj­skiem. Jego kom­pe­ten­cje nie róż­niły się zbyt­nio od kom­pe­ten­cji het­mana wiel­kiego, któ­remu pod­le­gał. W XVI w., gdy ist­niała jesz­cze obrona potoczna, het­mani polni odpo­wia­dali za kwe­stie: zaopa­trze­niowe, bez­pie­czeń­stwa oraz wywiad woj­skowy.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Archi­wum Pań­stwowe w Pozna­niu (dalej APPoz.), Księgi grodz­kie poznań­skie (dalej Gr. Pozn.), sygn. 693, 700, 731–735, Księgi grodz­kie kali­skie (dalej Gr. Kal.), sygn. 279–283, Księgi grodz­kie kościań­skie (dalej Gr. Kośc.), sygn. 120, Księgi grodz­kie wschow­skie (Gr. Wsch.), sygn. 144, Księgi grodz­kie gnieź­nień­skie (dalej Gr. Gn.), sygn. 141, Księgi grodz­kie kcyń­skie (dalej Gr. Kc.), sygn. 87, Księgi grodz­kie nakiel­skie (dalej Gr. Nak.), sygn. 120, Księgi grodz­kie pyz­dr­skie (dalej Gr. Pyz.), sygn. 85–87, Księgi grodz­kie koniń­skie (dalej Gr. Kon.), sygn. 64. [wróć]

2. APPoz., Akta Braci Cze­skich (dalej ABCz.), Onia­no­rum Col­lec­ta­ne­orum (dalej OC), sygn. 2649 (dawna sygn. 2597b). [wróć]

3. Archi­wum Główne Akt Daw­nych (dalej AGAD), Zbiór Anny z Potoc­kich Ksa­we­ro­wej Bra­nic­kiej (dalej Zb. Bran.), sygn. 5. [wróć]

4. AGAD, Archi­wum Radzi­wił­łów (dalej AR), dział II (dalej II), księga 21. [wróć]

5. Biblio­teka XX Czar­to­ry­skich w Kra­ko­wie (dalej B. Czart.), sygn. 148, 151. [wróć]

6. B. Czart., sygn. 384. [wróć]

7. Ibi­dem, sygn. 400. [wróć]

8. Ibi­dem, sygn. 1656. [wróć]

9. Ibi­dem, sygn. 1774. [wróć]

10. Gehe­imes Sta­at­sar­chiv Preus­si­cher Kul­tur­be­sitz Ber­lin-Dah­lem – I Haup­tab­te­ilung, Die alten preus­si­schen Rep. 9 Polen, nr 5ee, fasz. 10(1). [wróć]

11. S. Turn­bull, Wojny zło­tego wieku, przeł. J. Jac­ko­wicz, War­szawa 2007, s. 275–280. [wróć]

12. L. Ter­sme­den, Armia Karola X Gustawa – zarys orga­ni­za­cji, „Stu­dia i Mate­riały do Histo­rii Woj­sko­wo­ści” (dalej „SMHW”), t. 19, 1973, s. 125–126. [wróć]

13. Ibi­dem, s. 127–131. Feld­fe­bel, pro­fos, sier­żant i dybowy pil­no­wali porządku w obo­zie woj­sko­wym i w kwa­te­rach żoł­nie­rzy. Dbali rów­nież o egze­kwo­wa­nie dys­cy­pliny żoł­nier­skiej. Furier odpo­wie­dzialny był za pozy­ski­wa­nie zaopa­trze­nia. [wróć]

14. Ibi­dem, s. 133. [wróć]

15. S. Turn­bull, op. cit, s. 187–199; J. Wim­mer, Pol­ska–Szwe­cja. Kon­flikty zbrojne w XOP. CIT.VI–XVIII w., Oświę­cim 2013, s. 32. [wróć]

16. M. Gra­dow­ski, Z. Żygul­ski, Słow­nik uzbro­je­nia histo­rycz­nego, War­szawa 2000, s. 131; L. Ter­sme­den, op. cit., s. 144–146; J. Wim­mer, Pol­ska–Szwe­cja…, s. 81. [wróć]

17. L. Tar­sme­den, op. cit., s. 134–135. [wróć]

18. Ibi­dem, s. 135–137, 154–160. [wróć]

19. L. Tar­sme­den, op. cit., s. 142–144. [wróć]

20. J. Wim­mer, Pol­ska–Szwe­cja…, s. 32 [wróć]

21. Ibi­dem, s. 146–151. [wróć]

22. J. Wim­mer, Pol­ska–Szwe­cja…, s. 82; L. Ter­sme­den, op. cit., s. 137–139. [wróć]

23. S. Pufen­dorf, Sie­dem ksiąg o czy­nach Karola Gustawa króla Szwe­cji, oprac. W. Kraw­czyk, War­szawa 2013, s. 56–57. [wróć]

24. D. Kupisz, Połock 1579, War­szawa 2003, s. 25–31; M. Kukiel, Zarys histo­rii woj­sko­wo­ści w Pol­sce, Lon­dyn 1949, s. 67–68. [wróć]

25. K. Olej­nik, Dzieje oręża pol­skiego, Toruń 2004, s. 64–65. [wróć]

26. J. Wim­mer, Woj­sko pol­skie w dru­giej poło­wie XVII wieku, wyd. 2, Oświę­cim 2013, s. 30–31; K. Łopa­tecki, „Disci­plina Mili­ta­ris” w woj­skach Rze­czy­po­spo­li­tej do połowy XVII wieku, Bia­ły­stok 2012, s. 75–96. [wróć]

27. J. Wim­mer, Woj­sko pol­skie…, s. 31–33; Z. Hun­dert, Husa­ria koronna w woj­nie pol­sko-turec­kiej 1672–1676, wyd. 2, Oświę­cim 2014, s. 47. [wróć]

28. J. Wim­mer, Woj­sko pol­skie…, s. 24–25. [wróć]

29. B. Bara­now­ski, Orga­ni­za­cja regu­lar­nego woj­ska pol­skiego w latach 1655–1660, „SMHW”, t. 2, 1956, s. 214. [wróć]

30. Popis pułku Jakuba Roz­dra­żew­skiego, Kalisz 28 VII 1648, APPoz., Gr. Pozn., 693, k. 627v. [wróć]

31. M. Wagner, Pod­ofi­ce­ro­wie armii koron­nej w dru­giej poło­wie XVII w., „SMHW”, t. 34, 1992, s. 70. [wróć]

32. Ency­klo­pe­dia woj­skowa, red. O. Laskow­ski, t. 7, War­szawa 1937, s. 54. [wróć]

33. M. Wagner, Słow­nik bio­gra­ficzny ofi­ce­rów pol­skich dru­giej połowy XVII w., t. 1, Oświę­cim 2013, s. 148–149. [wróć]

34. Uni­wer­sał puł­kow­nika gene­ral­nego Bogu­sława Lesz­czyń­skiego do żoł­nie­rzy powia­to­wych woje­wództw poznań­skiego i kali­skiego, Środa, 24 XII 1648, APPoz., Gr. Pozn., 693, k. 814. [wróć]

35. Lau­dum, Środa, 19 I 1657, APPoz., Gr. Kal., 280, k. 5. [wróć]