49,00 zł
Przetrwanie, przewidywalność, dźwignie oddziaływań, rozliczalność. Gdy zrozumiesz te cztery kardynalne pojęcia, zrozumiesz zachowanie ludzi władzy, w tym decydentów imperiów. Ta książka to wizja prawideł geopolityki stworzona przez autora bestselerowych 36 FORTELI. To m.in. 40 map i 73 eseje na temat państw i logiki ich rywalizacji.
WIZJA: Widoczna na tyle okładki baryłka ropy, kosztuje w hurcie około 100 USD. Jest odpowiednikiem 7 lat pracy sprawnego mężczyzny. Gdy ta ropa przestanie być łatwo dostępna i tania, my wszyscy, z całym dobrobytem, który nas otacza, staniemy się beznadziejnie bezradni – niczym odchowane w niewoli zwierzę, wypuszczone na skraju bezlitosnej dżungli.
Ta książka to wyjątkowy podręcznik geopolityki i historii świata. Za pomocą prostych przykładów historycznych i współczesnych, autor pokazuje prawidła geopolitycznych rozgrywek, zmagań hybrydowych oraz wojen prowadzonych zupełnie jawnie.
Zrozumiesz „bezkarność” Arabii Saudyjskiej – wynika z jej zdolności do błyskawicznego uruchamiania i wygaszania produkcji ropy. Nauczysz się samodzielnie dostrzegać takie ukryte konfiguracje wydarzeń koniecznych jak ta, że najważniejsza bitwa inwazji na Tajwan rozegra się 10 tysięcy kilometrów od niej – w rejonie Zatoki Perskiej, kluczowym źródle importowanej przez Chiny ropy.
Rekomendacje
Geopolityka jest teorią geografii politycznej,
która opiera się na tezie geodeterminizmu,
tzn. na z góry przyczynowym (kauzalnym)
określeniu działania człowieka (narodów, państw) poprzez przestrzeń lub naturę.
Rekomendacja:
Trudno wskazać książkę, która lepiej pokazuje nie bieg zdarzeń, ale prawidłowości, które nim kierują. [...] Daje ona dogłębny wgląd w umysły decydentów geopolitycznych – w ich przestrzeń decyzyjną. A w geopolityce przestrzeń jest wszystkim.
– prof. dr hab. Krzysztof Miszczak, prof. SGH., kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego, Instytut Studiów Międzynarodowych, Szkoła Główna Handlowa
Inspiracje i wizje konfliktów oraz ludzkiej natury
„Ludzkość od chaosu dzieli dziewięć niezjedzonych posiłków”.
Tak rzekł amerykański dziennikarz A.H. Lewis. Dziś chwieją się łańcuchy dostaw, od których zależy produkcja żywności we wszystkich zakątkach naszej planety, widzimy to prawidło jasno jak nigdy wcześniej.
Ale produkcja żywności to nie jedyna melodia, w rytm której rosły i upadały dawne imperia. Te prawidła to cała symfonia, która za nuty ma setki parametrów. Musimy skierować ku nim naszą uwagę – jeśli chcemy przetrwać.
W tej książce autor bestsellera „36 forteli” nie omawia bieżących wydarzeń. On w wydarzeniach współczesnych oraz historycznych poszukuje wiecznych i uniwersalnych prawidłowości walki o kolektywne przetrwanie.
Ta książka nie jest dla każdego. Nie dostarczy samozadowolenia z już posiadanych poglądów. Dostarczy za to koncepcji, pomysłów i inspiracji do tego, aby nauczyć się, jakimi przesłankami muszą kierować się w „swoich” grach dyplomaci, politycy i ci, którzy kierują biegiem rzeczy z ukrycia, często poza procesem demokratycznym.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 660
Dziękuję za zakup i zapraszam do podkastów Telegram z krańca świata w Bookradio.pl. – Piotr Plebaniak
Wszystkie książki autora oraz bezpłatne kaligrafie: ksiazki.chiny.plpatronite.pl/piotrplebaniakNiniejszy plik został zakupiony w księgarni chiny.pl i jest zabezpieczony znakiem wodnym.
Piotr Plebaniak
Tom IV serii WZORCE
Wydawnictwo Chiron 2023
Copyright by Piotr Plebaniak, 2021–2023. Copyright for the Polish edition by Piotr Plebaniak, 2023.
This Edition Published by PTG under license acquired in 2022 © All rights reserved.
Pełny tytuł
Prawidła geopolitycznej gry o przetrwanie. Nasza przyszłość w świecie niepewności
Konsultacja specjalistyczna i redakcyjna
płk Andrzej Kruczyński, Daniel Krzyżański, Tomasz Salwa, dr hab. inż. Bartłomiej Ufnalski
Ilustracja na okładce
Łukasz Matuszek
Kaligrafie
Xie Mengheng (謝孟桓)
Skany kaligrafii z tej i innych książek autora dostępne są do bezpłatnego pobrania pod adresem https://chiny.pl/kaligrafie.
Opracowanie map i rycin oraz zdjęcia
Piotr Plebaniak (jeśli nie opisano inaczej), Tomasz Zając
Wyjaśnienia elementów symbolicznych oraz wyliczeń na okładce:
esej pt. „Energia jest wszystkim” na s. 292
Wydawca książki papierowej
Polskie Towarzystwo Geopolityczne
Wydanie I
ISBN 978-83-964431-3-7 (oprawa miękka)
ISBN 978-83-965180-4-0 (e-book. Wydawca: Chiron)
Informacja o dystrybucji i kontakt z właścicielem praw majątkowych
Inne książki autorstwa i pod redakcją P. Plebaniaka
https://chiny.pl/ksiazki
Energia jest wszystkim
Oświadczenie współautorów
Oświadczenie autora
Podziękowania
System odnośników i konwencje użyte w książkach serii „Wzorce”
Temat I Wprowadzenie i warsztat percepcyjny i koncepcyjny
Prawidła dostrzegane w beznadziejnie splątanym chaosie
Słowo wstępne i kluczowe pojęcia
Geopolityczny raport mniejszości
Wojskowi i dzieci lubią się straszyć
Umarł hegemon, niech żyje hegemon! Czy wznosimy okrzyk za wcześnie?
Temat II Kluczowe prawidłowości i koncepcje
Cztery kluczowe aspekty geopolitycznych rozgrywek
Mistrzowska prowokacja
Dlaczego Korea Północna wciąż istnieje?
NGO – kondotierzy XXI wieku
Filozofia biologicznego przetrwania i spójność społeczna
Przestrzeń decyzyjna oraz środowisko funkcjonowania homeostatu geopolitycznego
Polityka historyczna państw
Rewolucje społeczne i ideologie imperialne
„Zmuś ich do walki ze sobą”
Gra fałszywych uzasadnień
Wojna sześciodniowa
Filozofia odwetu, drabina eskalacyjna i bitwy na sztachety
Przewidywalność ważniejsza od kontroli?
Solidnie poturbowani, ale żywi!
Pozostałe kluczowe pojęcia i prawidła
Temat III Geografia decyzyjna imperiów
Dlaczego współcześnie wojny wybuchają bez ich wypowiadania?
Zachowania terytorialne homeostatów geopolitycznych
Lewiatany rynku żywności
Kto jest sojusznikiem, a kto narzędziem?
Japonia – imperium z konieczności?
„Jedno przekręcenie śrubokręta”
Temat IV Energia, cywilizacja i Pax Americana
Energia jest wszystkim
Pax Americana
Rewolucja łupkowa
Geopolityczne judo
Geopolityczne troski Stanów Zjednoczonych
Scenariusze upadku Stanów Zjednoczonych i Chin
Temat V „Oś zła”
Szach! – „Oś zła”, która już nie powstanie
Rozgrywka o Ukrainę. Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o energię
Rosja
Chiny
Niemcy i ich Unia Europejska
Temat VI Miejsca węzłowe
Czym są miejsca węzłowe?
Co sprawia, że Afryka nie sprzyja budowaniu cywilizacji?
Zakaukazie i rejon Morza Kaspijskiego
Cieśnina Ormuz
Cieśniny Tureckie
Malakka
Kanał Sueski
Kanał Panamski
Kanał La Manche, Morze Północne i Cieśniny Duńskie
Północny Atlantyk
Temat VII Obszary o szczególnym znaczeniu
Wejdą – nie wejdą?
Bliski Wschód
Arabia Saudyjska
Iran
Izrael
Turcja
Temat VIII Przegląd państw i ich odporności na zakłócenia
Afganistan i Pakistan
Indie
Brazylia
Irak
Katar
Algieria i Maroko
Meksyk i Kanada
Australia
Temat IX Przegląd wydarzeń historii świata
Protonaród przed „pierwszą wojną światową”
Stulecie narodowego poniżenia Chin
Portugalski epizod imperialny
Temat X Co przyniesie przyszłość?
„Protest Chin przyczyną rozwiązania ONZ”
Koniec Pax Americana
Przyszłość cywilizacji. A może brak tej przyszłości?
Przyszłość Polski
Hipnotyzujący kalejdoskop geopolitycznych rozgrywek
Aneks
Słowo o znaczeniu kaligrafii oraz elementów symbolicznych
Indeks kluczowych terminów i nazw
Alfabetyczny indeks omawianych państw, terytoriów i obszarów
Spis ramek specjalistycznych
Spis map
Wybrana bibliografia oraz lektury polecane
PODKAST Telegram z krańca świata
KSIĄŻKI SERII WZORCE
Książki Piotra Plebaniaka
Spis treści
Zobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line
tutaj
.
Ten, kto para się geopolityką, bada to, w jaki sposób rozmaite właściwości geograficzne świata wpływają na przestrzeń decyzyjną państw i kierujących nimi jednostek.
Homeostaty geopolityczne, jak sam nazywam państwa i mocarstwa historyczne oraz współczesne, walczą o przetrwanie. Podobnie jak w przypadku organizmów żywych, logiką ich decyzji kieruje konieczność zapewnienia sobie dostępu do zasobów. Współcześnie w oczywisty sposób najważniejszym z nich są kopalne surowce energetyczne. A jedną z podstawowych form zmagań jest budowanie w umyśle przeciwnika wadliwej przestrzeni decyzyjnej.
Kluczową aktywnością, przenikającą rozmaite aspekty aktywności uczestników geopolitycznych gier jest budowanie narracji. Narracje zaś nazywam budowaniem przestrzeni decyzyjnej u innych aktorów zmagań o przetrwanie: polityków, ideologów i tych, którzy ich wizjami są omamieni. Narracje, mówiąc prosto, to kłamstwa.
Nawet te fałszywe percepcje są cennym wkładem w obraz mentalny stanu spraw, który układamy w naszych głowach. Dla wyboru optymalnej drogi postępowania (wywierania oddziaływań) potrzebne jest bowiem rozumienie nie tylko prawidłowej procedury, ale i tego, jak i dlaczego procedury błędne prowadzą nas do przegranej lub pozbawiają nas skrycie zdolności oddziaływania.
Dlatego właśnie tradycyjnie nietypowe podziękowania za pomoc w skonstruowaniu tego tomu kieruję ku kłamcom i propagandystom. Ich akty ustanawiania narracji stanowiły dla mnie inspirację do zgłębiania istoty rzeczy, a zarazem trening wyobraźni historycznej i geopolitycznej.
Tradycyjne podziękowania kieruję ku osobom, których przyjazna postawa sprawiła, że niniejszy tom jest dla czytelnika użyteczny.
Przede wszystkim będą to osoby wypowiadające się na kartach niniejszej książki. Ale podziękowania należą się tym, którzy w dobrej i złej wierze propagują takie a nie inne wizje tego co się dzieje i dlaczego się dzieje na arenie geopolitycznych rozgrywek. Szczególnie cennych inspiracji dostarczyły mi przy pisaniu niniejszego tomu wypowiedzi i twórczość ze spektrum liczonego od gwiazd YouTube, z których wypowiedziami polemizuję, do ekspertów światowego formatu takich jak George Friedman.
Kluczem do mojego wyboru źródeł wiedzy i narracji był i zawsze będzie problem ich wzajemnej niezgodności oraz sprzeczności z moim własnym światopoglądem i wizją geopolitycznych rozgrywek. To, co ostało się po odsianiu przemów prestiżowych, propagandy oraz dezinformacji, adaptowałem i włączałem do osobistego zasobnika percepcji świata i reguł napędzających go w ruch. Niejednokrotnie konsultowałem treść z czytelnikami moich wcześniejszych książek, dlatego także i im składam podziękowania.
Poznawanie często zupełnie rozbieżnych opinii i wizji, poddanych krytycznej analizie, jest bezcennym ćwiczeniem intelektualnym, które wyrabia i mi, i czytelnikom moich książek, zdolność krytycznego myślenia i emocjonalnego dystansowania się od spraw, które często są krytyczne dla naszego przetrwania.
Mam nadzieję, że rezultatem tej całej aktywności filtrowania narracji będzie obraz mentalny możliwie najbardziej zbliżony do narracji skrajnie kontrowersyjnej – prawdy.
Piotr Plebaniak
RZ — oznaczenia na marginesach wskazują na jedną z prawidłowości głównych. RZ – rozliczalność, DO – dźwignia oddziaływań, PT – przetrwanie, PR – przewidywalność.
‡36.II.4.C — Odwołanie do innego tomu serii Wzorce. „36” to 36 forteli, „SW” to Sun Zi i jego Sztuka wojny, „SP” — Sił psychohistorii (wyd. II), „WZ” — Wzorce Zwyciężania (wyd. wiosna 2023), „WD” — Wzorce Dowodzenia (wyd. 2024), „SK” — Siły i kontrsiły (wyd. 2024).
Pojęcia i koncepcje kluczowe: są wyróżnione podwójnie: kursywą i podkreśleniem (np. Moc). Ich indeks znajduje się na końcu książki. Wyjaśnienia wybranych pojęć znajdują się na s. 41–43, a ich pełny indeks na .
W passusach i cytatach: pogrubienia czcionki oraz komentarze w nawiasach kwadratowych, jeśli nie zostały oznaczone inaczej, są moje własne.
Zdjęcia: jeśli nie są podpisane, wykonał je sam autor.
Studiowanie geopolityki zacząć należy od lektury podręcznika antropologii i prymatologii.
„Ciekawość poznawcza” to zjawisko pobudzenia percepcyjnego, które następuje pod wpływem bodźców związanych z zagrożeniem lub możnością zaspokojenia potrzeb lub instynktów. Zwierzęta reagują szczególnie żywo na bodźce związane z odżywianiem (zapewnieniem zasobów) i reprodukcją. Zwierzęta społeczne, w tym homo sapiens, reagują na czynniki wpływające na ich status w społeczności, której są częścią. Ogólną klasą bodźców, na które jesteśmy wyczuleni dzięki biologicznej i kulturowej konstrukcji, jest kwestia przetrwania.
Jeśli odnieść powyższe prawidłowości do pojęcia homeostatu, będą one opisywać zachowania mocarstwowe, zachowania państw i imperiów. Decyzje i działania decydentów kierujących państwami w zadziwiająco identyczny sposób dają się tłumaczyć i przewidywać poprzez pryzmat przetrwania rozumianego biologicznie. Zdolność do przetrwania zdaje się być optymalna wtedy, gdy reżim polityczny dostroi swoje działania tak, że jego własne trwanie jest sprzęgnięte z funkcjonowaniem całej społeczności zamieszkującej podległe politycznie terytorium.
Ośrodki geopolityczne, a inaczej homeostaty geopolityczne, prowadzą ze sobą skomplikowaną grę i współzawodnictwo – to zwierzęta społeczne. To, co jest stawką w tym współzawodnictwie, możemy zdefiniować na wiele sposobów:
Zasoby (np. surówce energetyczne) i kontrola nad obszarami, w których te zasoby się znajdują lub można je wytworzyć.
Sprawczość na danym obszarze, czyli zdolność decydowania co i kiedy się na nim dzieje.
Zdolność wpływania na przebieg rozgrywki, w tym na stan homeostazy innych uczestników geopolitycznej gry oraz ich proces decyzyjny.
Najbardziej ogólną zasadą funkcjonowania państw na arenie międzynarodowej jest dążenie do utrzymania zdolności zdobywania zasobów oraz regulowania parametrów środowiska zewnętrznego tak, aby były one optymalnie dostrojone pod kątem dalszego uczestnictwa w geopolitycznej grze. To nieco skomplikowane stwierdzenie oznacza dokładnie to samo, co ta oto prosta analogia:
Tak jak przy grze w pokera, celem gracza w geopolitycznej rozgrywce jest zdolność do pozostania przy stole i grania dalej.
W analizach zmierzających do przypisania sprawczości i odpowiedzialności za wydarzenia możemy mieć do czynienia z kilkoma rodzajami skutków:
Skutki zamierzone, jawnie lub niejawnie deklarowane.
Skutki uboczne niezamierzone o trzech efektach konfliktujące lub zbieżne z zamiarem oraz neutralne.
Skutki widoczne natychmiastowo oraz te ujawniające się po pewnym czasie.
Skutki niemożliwe do przewidzenia dlatego, że wynikają z nieprzewidywalności zachowań (reakcji) innych uczestników interakcji.
Skutki niemożliwe do przewidywania metodą predykcji lub projekcji rozpoznanych trendów. To takie zdarzenia jak tzw. czarne łabędzie
1
i cechy emergentne.
W naszych wysiłkach rozwikłania zależności między zdarzeniami i procesami przeszkadzają takie zjawiska jak wrażliwość systemów na warunki początkowe. Chodzi przede wszystkim o słynny efekt motyla. W przykładzie uproszczonym stalowej kulki spuszczanej przez gąszcz metalowych słupków w automacie do gry nawet minimalne różnice w parametrach stanu początkowego układu (temperatura otoczenia, prędkość początkowa kulki) kumulują się i końcowe położenie kulek może być skrajnie różne.
Mózg homo sapiens jest niezwykle zawodny przy ocenie prawdopodobieństwa zdarzeń. Systemy prawne rozpoznają tę podatność na błędy poznawcze przez nakładanie restrykcji prawnych dotyczących gier losowych. Nawet trening odporności na błędy poznawcze nie ustrzeże nas przed oszustem, gdyż gra on na fizjologicznych mechanizmach percepcji niczym pianista-wirtuoz. W rezultacie prawie zawsze damy się nabrać komuś, kto stworzy sprzyjające warunki dla utraty przez nas czujności. Najskuteczniejszym trikiem jest ustanowienie relacji autorytetu nad nami, w której bezwiednie cedujemy na manipulatora/eksperta kontrolę decyzyjną nad naszymi poglądami. To mechanizm w dużej mierze uruchamiany neurofizjologicznie, zakodowany w naszej biologii.
Kolejnym utrudnieniem w stawianiu predykcji jest praktykowana przez osoby i państwa ucieczka od odpowiedzialności, co jest formą Bezforemności. Bezforemność w sytuacji konfliktu i współzawodnictwa o zasoby – w tym wojny – to termin wykoncypowany przez Mistrza Suna, autora traktatu Sztuka wojny. Polega ona na uczynieniu swoich intencji i działań nieczytelnymi. Uniemożliwia to przeciwnikowi zbudowanie obrazu mentalnego pozwalającego na przewidywanie przyszłego stanu sytuacji, a więc i realizowania kontrakcji.
W zmaganiach geopolitycznych mamy do czynienia m.in. z takimi zdarzeniami jak operacje fałszywej flagi, czyli realizowanie działań tak, aby sprawstwo przypisano komuś innemu. Ten i dziesiątki innych typów oddziaływań mają jedną wspólną cechę: zakłócić przeciwnikowi cykl decyzyjny, którego najbardziej użytecznym modelem jest OODA:
Obserwacja → Orientacja → Decyzja → Akcja
Zdolność Orientacji to zdolność przekształcania danych zmysłowych do tworzenia obrazów mentalnych sytuacji. Kluczową umiejętnością jest modelowanie wariantów wydarzeń za pomocą usuwania lub dodawania czynników (np. gry wojenne, burze mózgów itp). O ile siła militarna to instrument oddziaływania fazy Akcji, to fortele i podstępy w większości przypadków dają się przyporządkować do etapu właśnie Orientacji. Jednym z najsłynniejszych pakietów takich wzorców jest słynna chińska kompilacja przysłów i maksym, którą znamy pod tytułem Trzydzieści sześć forteli.
Ostatnią sferą trudności jest konceptualizacja zagrożeń. „Czy to atak czy zdarzenie losowe?” Problem odpowiedzi na takie pytanie dostrzegamy w samym fakcie wykoncypowania pojęcia wojen poniżejprogowych (‡SP VIII.3). Epizodami takich wojen są nie tylko akcje zbyt mało szkodliwe, aby uruchomić reakcje przeciwdziałania. Są nimi przede wszystkim działania, których ofiara nie potrafi należycie konceptualizować, gdyż nie uznaje je za akt wojny, a za zjawisko naturalne. Sztandarowym przykładem tych niesztandarowych oddziaływań jest subwersja ideologiczna i wszelkie oddziaływanie mające na celu destrukcję tzw. oprogramowania kulturowego, którego jakość przekłada się na działania solidarnościowe i kooperacyjne atakowanej społeczności.
Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i że tę wojnę przegrywa.
Fryderyk Joliot Curie
Wszystkie cechy otaczającej nas rzeczywistości, w tym konkurentów do zasobów, sprawia, że przewidywanie ludzkich zachowań to przedsięwzięcie wyjątkowo wredne. Istnieją jednak pewne prawidła, które sprawiają, że przewidywanie, nawet długoterminowe, jest możliwe. Prawidła te oczywiście nie działają w każdej sytuacji, ale bystra osoba będzie w stanie wykorzystać ich znajomość do przechylenia szali starcia na swoją stronę.
Fortelem, czy też strategią zwiększającą przewidywalność przeciwnika, jest przynęta. Procedura stosowania przynęty to inwestycja: poświęcenie czegoś mało wartościowego po to, by zdobyć coś znacznie cenniejszego. Ale kalkulacja ekonomiczna to jedno – szykując przynętę należy rozważać kwestie motywacji, a precyzyjnie, mieć wiedzę o działaniu systemu motywacyjnego przeciwnika. Wędkarz szykuje sobie łowisko podsypując przez kilka dni pod rząd zanętę. Producent kusi okazją, piękna pani – prowokacyjnym ubiorem. Wszyscy oni uruchamiają w umyśle „przeciwnika” określone instynkty i motywacje, które sprawiają, że jego zachowanie staje się w większej mierze przewidywalne.
Na mechanizm przynęty istnieje kontrakcja w postaci randomizowania swoich reakcji, lub wybrania z puli dostępnych działań takiego, które nie jest najbardziej optymalne. Decyzje i działania optymalne od kątem przetrwania, np. wybrania kryjówki przez snajpera, da się przewidzieć rozumowaniem i doświadczeniem, a więc, paradoksalnie2, nie są optymalne (‡SP V.4).
To właśnie oddziaływanie na układ motywacyjny przeciwnika jest stawiane na pierwszym miejscu w traktacie Sztuka wojny. W rozgrywkach geopolitycznych motywacje innych uczestników możemy rozwikłać za pomocą prostej procedury: przesłankami do działania jest osiągnięcie optymalnego w danej chwili stanu zdolności oddziaływania: chodzi dostęp |do zasobów (energii), zdolność realizowania oddziaływań, czyli regulowanie parametrów własnych i środowiska działania. To wszystko da się przewidzieć!
Jeśli posiądziemy zdolność analizowania stanu rozgrywki z punktu widzenia przeciwnika, zdolność patrzenia na układ sił z jego punktu widzenia, jeśli poznamy jego siły i słabości, będziemy mogli odtworzyć jego ocenę sytuacji, zrekonstruować decyzje, a w rezultacie przewidzieć i skontrować akcje. Nabyciu tej właśnie zdolności, w możliwie szerokim i uniwersalnym zakresie, ma służyć ta książka. Powodzenia!
1 To zdarzenia, których zajście nie wynika z cech systemu czy środowiska jego działania. Ich cechą jest m.in. rzadkość (nieadekwatne ramy czasowe obserwacji systemu) oraz potencjał do radykalnej zmiany sytuacji. Inną cechą czarnych łabędzi jest to, że dla tych, którzy powołują je do życia, nie są one zaskoczeniem – są fortelem wojennym. W książce N. Taleba pt. Czarny łabędź jednym z przykładów jest plan pięcioletniego rozwoju firmy, ułożony przez jej radę nadzorczą. Członkowie rady przewidzieli wszystko oprócz tego, że dwa lata po stworzeniu planu żaden z nich nie będzie już dla owej firmy pracować.
2 Paradoks polega na tym, że optymalna decyzja jest przewidywalna dla przeciwnika rozumiejącego logikę rozgrywki. Stąd ważkość Bezforemności.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Praktycznie wszyscy współcześnie żyjący Polacy wychowali się w czasach wyjątkowego dobrobytu, którego doświadczamy dzięki dostępności niezwykle tanich paliw kopalnych. Zwłaszcza przez ostatnie trzy dekady stały się one źródłem relatywnego braku wojen. Ten błogostan rozleniwił nas. Co gorsza, uznaliśmy, że brak wojen w obszarze Europy to wynik postępu moralności i rozwoju techniki.
Tak nie jest. Era obfitości zbliża się do nieuchronnego końca. Układ sił, który miał być „końcem historii”, drży w posadach, zarażając nasze umysły niepewnością nawet co do najbliższej przyszłości.
Kluczowym spostrzeżeniem jest to, że zakończenie zimnej wojny dało nam zglobalizowany świat, w którym mocarstwa nie musiały prowadzić polityki imperialnej w celu zdobycia zasobów niezbędnych do rozwoju i trwania. Bodaj najbardziej wnikliwym spostrzeżeniem, które warto mieć z tyłu głowy śledząc wydarzenia na arenie międzynarodowej, są słowa Aneurina Bevana:
Wolność to produkt uboczny nadwyżki ekonomicznej.
Koniec globalnego ładu z pewnością przyniesie jawnie prowadzone wojny o zasoby, zwłaszcza o surowce energetyczne. Póki co, zmagania toczy się skrycie, za pomocą tzw. wojen proxy zamiast jawnych inwazji, za pomocą przepisów sanitarnych i podobnych pretekstów, zamiast jawnie realizowanego protekcjonizmu.
Mistrzem geopolitycznego straszenia jest amerykański autor Peter Zeihan. Ma on za sobą pracę w STRATFOR, prywatnym ośrodku pozyskiwania danych wywiadowczych, założonym przez George’a Friedmana. Zeihan straszy tym, że Stany Zjednoczone z premedytacją realizują demontaż globalnego ładu1. To, że jego narracja straszenia może być skierowana także do analityków i ekspertów chińskich, udało mi się stwierdzić we wrześniu 2022 roku. W treści swojej wypowiedzi na temat COVID-19, Zeihan stwierdzał autorytatywnie, że chińska szczepionka na koronawirusa jest zupełnie nieskuteczna, natomiast zachodnia wyjątkowo skuteczna, a przy tym aktualnie rozprzestrzeniający się wariant wirusa (OMICRON) jest jego najbardziej morderczą wersją2. Jeśliby chiński decydent wziął te słowa na poważnie, byłyby silną przesłanką do utrzymania przez Chiny strategii „ZERO-COVID”.
Strategia ta w listopadzie i grudniu 2022 roku doprowadziła do poważnych niepokojów społecznych i buntów, w wyniku których chińskie zarządzanie sytuacją odwróciło się o 180 stopni. Treść wypowiedzi Zeihana jest przesłanką do stwierdzenia, że geopolitycy mogą być przygodnie lub celowo źródłami narracji mającej modelować percepcję i proces decyzyjny przeciwnika – zgodnie humorystycznym spostrzeżeniem „wojskowi i dzieci lubią się straszyć”. Doradcy rządowych decydentów i „niezależni” eksperci, jak widać, też.
Żyjąc przez długie lata poza granicami Polski, nie jestem poddany narracjom, którymi media kształtują percepcję osób fizycznie znajdujących się w naszym kraju. Nie będąc częścią „wspólnego snu” ludzi programowanych tymi samymi postawami i emocjami, siłą rzeczy jestem osobą obcą, nie należącą w tym sensie do wspólnoty reagującej w synchronii na zdarzenia geopolityczne.
Rys. Andrzej Mleczko
Trwająca już od roku wojna na Ukrainie jest dla socjologa niezwykle użyteczną okazją pokazania, jakie mechanizmy się w nas uruchamiają. Okazuje się, że wojna w sąsiednim kraju aktywizuje emocje i zachowania zarówno u jednostek jak i grup ludzi. Zwłaszcza na początku wojny, każde zdanie odmienne od maksymalnie klarownego potępienia Rosji było traktowane jako „powielanie rosyjskich narracji”.
Ta książka nie jest felietonem czy impresją pisaną pod wpływem emocji. Jest pragmatyczną analizą wydarzeń i studium prawideł, w rytm których ludzie toczą się konflikty, w tym wojny, propagują narracje. Z pełną premedytacją zawieszam wszelki osąd moralny i unikam wyrażania opinii ze sfery moralności i etyki. Taką postawę reprezentował starożytny autor traktatu Sztuka wojny. Sun Zi pisał:
Wojowanie (posługiwanie się wojskiem)polega na stosowaniu gui 詭. (SW, I. 15)
Termin gui, którego najbliższy przekład na języki zachodnie to perfidia (ang. deceit), oznacza naruszenie porządku moralnego bądź społecznego oraz harmonii. I tym właśnie jest wojna: ten, kto się nią para, dla postronnych jest amoralny. Aby osiągnąć zwycięstwo, musi rzucić w kąt zasady moralne i wszelkie inne ograniczenia, które pojawiają się na jego drodze do przetrwania. Musi być pragmatyczny, a swoją „amoralność” nazywać pozamoralnością.
Z tego punktu widzenia faworyzowanie racji czy moralnej przewagi jednej ze stron prowadzi do popełniania błędów poznawczych, wybiórczej percepcji i innych zjawisk, które mogą doprowadzić do podjęcia błędnej decyzji w krytycznej chwili… bądź do przegapienia opcji działania.
Problemem jest to, że moralność w wielu kontekstach jest przeszkodą na drodze do zwycięstwa. Wiem. Jestem amoralny. Ale ten, kto brał udział w naprawdę poważnym konflikcie lub walce w której stawką było zachowanie zdrowia lub życia, zapewne przytaknie. Może bezwiednie powtórzy w duchu słowa, które są wariantem, a może nawet synonimem dla motta niniejszej książki:
Przetrwanie jest wszystkim.
To nie to, co wiesz. To to, co zauważasz.
Henry David Thoreau (parafraza)
Obraz świata, który funkcjonuje w naszych głowach, jest wypadkową rozmaitych wpływów: propagandy wroga, propagandy decydentów po naszej stronie, socjalizacji i edukacji szkolnej. Te i inne czynniki wpływu są często instrumentami w rękach manipulatorów, których najczęściej nie jesteśmy w stanie nawet zidentyfikować. Często czynniki te żyją własnym życiem jako tzw. wirusy kulturowe. Jeszcze częściej oddziałują na nas niezauważenie, choćby wywołując fundament marketingu wizualnego tzw. efekt samej ekspozycji (coś widziane często staje się oswojone, bezpieczniejsze, a w rezultacie częściej kupowane i uznawane za prawdziwe).
W pracach antropologicznych opisujących ludzkie zachowania w stanie wojny znajdziemy opisy „naturalnych eksperymentów”, w których pojawiają się zbiorowe zachowania dobrze znane, ale wciąż – paradoksalnie – nieoswojone. Te zachowania to m.in. wygaszanie konfliktów wewnętrznych w obliczu pojawienia się wroga zewnętrznego3. Społeczności toczące wojnę lub nią zagrożone stają się też nadwrażliwe na obecność opinii sprzecznej z tzw. „wspólnym mitem”, który energetyzuje je do kolektywnej walki.
Rok 2022 dostarczył Polakom wręcz fenomenalnej ilustracji tego, jak ponadczasowe są prawidła propagandy wojennej, sformułowane przez Arthura Ponsonby’ego (1871–1946; ‡SP; VIII.5). Równie fascynujące są relacje propagandy szkoleniowej US Marines walczących na Pacyfiku w czasie II wojny światowej. Ich przeciwnicy kolektywnie byli demonizowani i pozbawiani cech ludzkich. Tak ukształtowanych żołnierzy po zwycięstwie trzeba było odprogramować. W czasie okupacji wyspy wspomniani żołnierze byli zatrudniani do dostarczania żywności ludności cywilnej, w tym małym dzieciom.
Przykład żołnierzy jest klarowny, oswojony i nieosamotniony. Wroga należy zdehumanizować, przypisać mu atrybuty moralnego i wszelkiego innego zła. Rozumiejący lub znający wojnę stwierdzą, ale nie głośno, że to pragmatyka. To pragmatyka stosowana przez obie strony. W przypadku rosyjskiej inwazji an Ukrainę, w Polsce słyszymy frazy takie jak: „Putin to psychopata”, „radziecka wojna to akt kryminalny” itp. Rosjanie słyszą swoją wersję wydarzeń, choćby: „musi nastąpić denazyfikacja Ukrainy”4.
Tytułem tematu do głębszego przemyślenia musimy tu wspomnieć o definicji ideologii, którą posługuję się w książkach serii Wzorce.
Ideologia to zestaw sądów wartościujących i normatywnych lub interpretujących na własne potrzeby „prawa naturalne” świata zastanego które uprawomocniają użycie przymusu i siły oraz narzucenie swojej woli innym osobom i społecznościom. (‡SP, IV.3 s. 271).
Ideologie wyznawane przez społeczności są narzędziem, za pomocą którego te społeczności są zdolne do osiągania kolektywnych celów. Ideologią, która m.in. przez antropologa Josepha Henricha uznawana jest za najsilniejszym katalizatorem zdolności do kolektywnego osiągania celów, w tym używania przemocy, jest religia.
Aby odnieść powyższe obserwacje do innej strefy konfliktów, trzeba wspomnieć o tzw. „treningu mordercy”, jaki przechodzą m.in. żołnierze US Army od czasów II wojny światowej. Służy on wytłumieniu instynktu powstrzymującego przed zabijaniem. W normalnych warunkach człowiek (ale także wiele zwierząt) ma niezwykle silny instynkt powstrzymujący go przed agresją wewnątrzgatunkową. Prowadzi to do takich zjawisk, jak celowe pudłowanie w czasie bitew. Kwestie te są opisane i ilustrowane przykładami w wybitnej książce Dave Grossmana pt. O zabijaniu.
Dlaczego deklaruję się jako kłamca i zdrajca? Ponieważ wzorem Mistrza Suna zamierzam być pozamoralny… Amoralny. Zamierzam opisywać konflikty, wojny i inne wydarzenia z punktu widzenia decydentów i kombatantów postrzeganych przez nas jako wrogowie. Zamierzam, całkowicie z premedytacją, pokazywać przestrzeń decyzyjną uczestników geopolitycznej gry z punktu widzenia ich logiki i ich motywów, a nie tych, które są im przypisane w celu ukazania ich moralnego zła.
Wybór ten jest pewnym ideałem, a przy tym ma znaczenie praktyczne. Aby zrozumieć przeciwnika, a następnie pokonać go, czy też nabyć zdolność przewidywania jego posunięć, należy „wejść w jego buty”, spojrzeć na galimatias geopolitycznych zależności z jego punktu widzenia, przez pryzmat jego ograniczeń kulturowych i materialnych (dostępu do zasobów).
Ta książka nie będzie typowym podsumowaniem aktualnego układu geopolitycznych sił. Takie podsumowanie byłoby replikowaniem pracy innych, a przede wszystkim stałoby się bardzo szybko nieaktualne ze względu na to, że bieg zdarzeń w ostatnich latach przyspiesza i składa się coraz częściej z wydarzeń niemożliwych do przewidzenia, lub możliwych, ale tak radykalnie zmieniających logikę rozgrywki, że wszelkie predykcje i projekcje rozpoznanych trendów stają się bezużyteczne czasem nawet z dnia na dzień.
Tu czytelnikowi może przyjść do głowy pojęcie czarnych łabędzi, ale one są najmniejszym problemem. Do przewidywania służą nam modele mentalne, o których wartości decyduje dobór elementów rzeczywistości, które uznamy za ważne lub które są nam dostępne (dostęp do informacji, blokady emocjonalne etc.). Ten dobór obciążony jest często przesądami, emocjami, kłamstwami, którymi zaprogramowali nas demagodzy i przeciwnicy.
W moim zamiarze wartością niniejszego tomu serii Wzorce jest rozbudowanie instrumentarium koncepcyjnego. Nowe koncepcje i pojęcia pozwolą nam dostrzegać więcej. Są one nowymi instrumentami budowania modeli mentalnych, które z różnych powodów autorytety i eksperci w zakresie geopolityki nie są używane do wyjaśniania, jak działa świat geopolityki i świat ogólnie… Zakładając uprzejmie, że to właśnie wyjaśnianie świata, a nie programowanie z góry założoną narracją, jest ich celem. ■
Homeostaty geopolityczne oddziałują na świat powołując do istnienia i wykorzystywania instrumenty oddziaływania. Koncepcja tworzenia instrumentów oddziaływania jest jednym z czterech filarów tej książki. Takim instrumentem, aktem jego użycia, był atak hybrydowy na Polskę i EU przeprowadzony od strony Białorusi jesienią 2021 roku. Mechanizm wyżej opisanego przerzutu migrantów z Syrii, Iraku i innych rejonów został rozpoznany przez czynniki oficjalne RP jako próba destabilizacji państw UE przez wywołanie kryzysu migracyjnego podobnego do tego z 2015 roku5. W wypowiedzi dla kanału YouTube Radio Naukowe, prof. Tomasz Kamiński stwierdza:
Pytanie redakcji:
Jak to jest, że południowa część strony wschodniej granicy polskiej została otwarta dla Ukraińców, a północna, z Białorusią, była tak blokowana, że – rozmawiamy na początku stycznia –teraz jest co najmniej 30 osób, które zginęły na tej granicy polsko-białoruskiej […] To jest geopolityczna konieczność? Musieliśmy tak robić?
TK:
W ogóle to nie ma nic wspólnego z geopolityką, a bardzo dużo z naszym postrzeganiem bliskości kulturowej w stosunku do Ukraińców, których akceptujemy […] trudno na ulicy rozpoznać, kto jest z Ukrainy, a kto z Polski, bo wyglądamy tak samo. Zupełnie inaczej kształtuje się postawa Polaków wobec… no muzułmanów na przykład […]
Pytanie:
I co? Zwykły rasizm?
TK:
Tak. Myślę, że można to nazwać rasizmem. Ale można to też nazwać taką nietolerancją kulturową, obawą przed obcym. […] bo to jest to się wiąże ze społecznymi obawami […] i to, że są politycznie wykorzystywane. Rząd PiS-u bardzo dużo politycznie zarobił na tym, że zamknął tę granicę dla Białorusi, bo Polacy tego po prostu oczekiwali […]
6
Dodać tu należy, że omawiany tu nieudany akt wojny hybrydowej (został rozpoznany jako taki przez oficjalne czynniki NATO) był sprzęgnięty w krajach zachodu Europy z działaniami NGO, które zajmują się promocją przyjmowania imigrantów (nazywanych uchodźcami wojennymi). Nieudana kampania szkalująca Polskę miała doprowadzić do niezgody w kwestii wsparcia Ukrainy przez tzw. kolektywny Zachód i NATO.
Hasłem przewodnim cytowanej audycji jest „Czy geopolitycy manipulują faktami?”, a jej pełna treść jest wręcz idealnym materiałem poglądowym w tej kwestii. Osoby wypowiadające opinie geopolityczne kształtują naszą percepcję świata. Jeśli oddziaływanie jest realizowane przez podmiot wrogi, tracimy zdolność do samoobrony, zdolność do przetrwania. Potężne a zarazem skryte wojny narracyjne da się podsumować słowami Josepha Conrada:
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat.
Rys. Andrzej Mleczko
W czasach PRL myślenie geopolityczne było przedmiotem rugowania. Ani wojskowi wysokiego szczebla, ani akademicy, nie powinni być zdolni do konceptualizowania skomplikowanych prawideł geopolityki. To było niebezpieczne: Rozumienie geopolitycznej gry przez tych, którzy mają odgrywać w niej rolę pionków, jest niebezpieczne dla tych, którzy tymi pionkami poruszają grając o własne przetrwanie.
Współcześnie – tak jak przez całą historię wojen i dyplomacji – mamy do czynienia z wojnami narracji. Oddziaływania bojowe w tych wojnach polegają na takim manipulowaniu percepcją wydarzeń, że będzie ona dogodna dla aranżującego. Determinizm geograficzny zdaje się być głównym celem ośmieszania, lekceważenia i innych form deprecjonowania. W tej książce, w całej jej objętości, prezentuję pogląd przeciwny: geografia jest wszystkim. A więc surowce energetyczne są wszystkim. A więc dostęp do nich jest wszystkim.
Jedną z najbardziej formujących mnie lektur dzieciństwa była powieść Fundacja Isaaca Asimova. W szczególny sposób zawładną mną, przyszłym socjologiem, epizod, w którym jeden z bohaterów przeanalizował treść traktatu międzyplanetarnego oraz wypowiedzi pewnego dyplomaty:
Kiedy po dwóch dniach wytężonej pracy udało się Holkowi wyeliminować wszystkie nic nie znaczące frazesy, zbyteczne zastrzeżenia i ogólnikowe sformułowania, okazało się, że nic nie zostało. Wszystko było wykreślone. Lord Dorwin, panowie, w czasie pięciu dni rozmów nie powiedział dosłownie nic, co miałoby jakieś znaczenie, a zrobił to tak umiejętnie, że nikt się w ogóle nie zorientował
7
.
Zdolność podobnej analizy adept geopolityki powinien mieć w pamięci mięśniowej swojego umysłu. Z czystej ciekawości zastosowałem ją do całej wypowiedzi prof. Kamińskiego. Praktycznie w całości składała się ona z niezorganizowanych atrap wnioskowań – wygłoszonych w zastępstwie dowodów na brak wpływu geografii na zachowanie państw. Jeden z komentujących tę wypowiedź użytkowników portalu Wykop.pl stwierdził, posługując się kpiną:
Nie ma żadnej geopolityki, jest tylko percepcja. Polska w 1939 roku miała najwidoczniej złą percepcję i zapewne gdyby leżała na oceanie jak Islandia, to niczego by nie zmieniło i mielibyśmy Westerplatte na desancie oceanicznym. Ukraina też rok temu miała złą percepcję – nic wspólnego nie ma żadna geografia i trudna granica z Rosją. Gdyby Kijów leżał w południowej Afryce, też by został zbombardowany, bo Rosjanie mają taką percepcję
8
.
By wywód zakończyć przykładem wypowiedzi graniczącym wręcz z absurdem, dodam, że mam zarchiwizowaną przemowę internetową bardzo rozpoznawanego eksperta (nazwisko pominę), który stwierdził, że czystą głupotą ze strony polskich decydentów w latach 30. XX wieku było przystępowanie do II wojny światowej. Krocząc tym torem, ktoś mógłby powiedzieć, że Ukraińcy wykazali się czystą głupotą przystępując w 2022 roku do wojny z Rosją. No jak oni mogli?! Przecież gdyby się nie bronili, wojna nie trwała by tak długo! Mają krew na rękach.
Studiowanie geopolityki to studiowanie geografii politycznej i stosunków międzynarodowych. Kto rozumie prawidła tych dwóch sfer ludzkiej aktywności, będzie w stanie wykryć narzucanie mu narracji sprzecznych z żywotnymi interesami społeczności, do której należy.
Ale rzetelna odpowiedź jest oczywiście bardziej wielowymiarowa. Po drugiej wojnie światowej używanie pojęcia „geopolityka” było w Polsce zabronione, gdyż jej adepci zgłębiali relacje między zachowaniami politycznymi a środowiskiem geograficznym, w którym naród się wychowywał. W przypadku Polski w latach powojennych to utrata kresów wschodnich na rzecz ZSRS i wielkie relokacji ludności. Podnoszenie i roztrząsanie kwestii związku krwi i ziemi było „jednym z filarów nazizmu”.
Czytelnicy powieści Paradyzja Janusza Zajdla bez wahania zgodzą się, że znajomość praw natury i praw rządzących mechanizmami utrzymania się przy władzy ludzi, którzy ją dzierżą, to instrument zdolny do dostrzeżenia i zrzucenia niewidzialnych pęt, którymi krępowane są i umysły, i ciała.
1 W moim przekonaniu realizują chemoterapię – destabilizują ład na tyle, żeby doprowadzić do zapaści Chin.
2Why China Will Not Last This Decade - Peter Zeihan, https://youtu.be/Namr1mTbhcE?t=205 [dostęp: 2023.03.10] (3:30). Spekulacja dotycząca kwestii kształtowania przestrzeni decyzyjnej KPCh na s. 372.
3 Na poziomie jednostek to jeden z filarów kultury męskości, który jest rugowany z kultury męskiej przez system edukacyjny zdominowany przez kobiety.
4 Rosyjskie społeczeństwo jest zaprogramowane i wychowane za pomocą gloryfikacji wysiłku wojennego czasów wielkiej wojny ojczyźnianej, czyli II wojny światowej. Denazyfikacja jest więc pojęciem rozumianym emocjonalnie (wspaniały oksymoron!). Jednym z fundamentalnych prawideł propagandy i zarządzania kolektywnymi emocjami jest wykorzystywanie stygmatyzowanych elementów, zwłaszcza wizualnych. Idealnym przykładem są zabiegi twórców filmu Gwiezdne wojny (1977) – szturmowcy Imperium i Darth Vader noszą hełmy zbliżone kształtem do niemieckich, znanych amerykańskim kinomanom z filmów o II wojnie światowej. Dodatkowo, strona Imperium mówi z akcentem brytyjskim, a bohaterowie pozytywni – z amerykańskim. Tym zabiegiem filmowcy-wirtuozi kształtowania ludzkich dusz dostrajają się do kolektywnej pamięci o amerykańskiej wojnie o niepodległość (1775–1783).
5 W felietonie R. Otoki-Frąckiewicza pt. Kim są imigranci z Iraku? (‡SP VI.3, s. 343) znajduje się rzetelny opis mechanizmu przerzutu osób, w tym czynników społecznych budujących motywację przerzucanych.
6Boom na geopolitykę - czy internetowych ekspertów należy brać na poważnie? https://youtu.be/iTnkE8LdicQ?t=1530 [dostęp 2023.02.24]; fragment ok. 25:30.
7 Isaac Asimov, Fundacja, Rebis, Poznań 2023, część II, rozdział 4.
8Boom na geopolitykę… https://wykop.pl/link/7026241/boom-na-geopolityke-czy-internetowych-ekspertow-nalezy-brac-na-powaznie [dostęp: 2023.02.24]; usterki językowe usunięto.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Przyczyną, dla której Korea Północna może istnieć jest to, że jest ona dla Chin niezwykle wygodnym narzędziem realizacji oddziaływań i prowadzenia negocjacji – przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi. Drugim pożytkiem z Korei Północnej jest to, że jest ona państwem buforowym, a więc stabilizuje lokalną sytuacji geopolityczną, zmniejszając ryzyko przerodzenia się incydentów granicznych w poważną wojnę.
Korea Północna jest państwem buforowym, którego wegetacja leży w żywotnym interesie geopolitycznych potęg, których armie reżim Kim Zhong Una rozdziela, będąc swego rodzaju ziemią niczyją. Tego bufora potrzebują obaj główni gracze. Od strony amerykańskiej potrzeba utrzymania status quo jest oczywista – jest pretekstem do utrzymania silnej obecności wojskowej w regionie.
Od strony chińskiej mamy – spośród całego wachlarza dobrych powodów – ten, że silne, zjednoczone państwo koreańskie raz, że niemal na pewno stanęłoby po stronie „wolnego świata”, a dwa, że Koreańczycy to bardzo zdyscyplinowany i po konfucjańsku pracowity naród, którego wola została wykuta i zahartowana na kowadle historii z niezwykle ciekawymi efektami. Silny, produktywny, ideologicznie skonfrontowany z komunizmem i odporny na narzucanie woli politycznej naród, to ostatnia rzecz jaką Chińczycy chcieliby mieć za miedzą.
Fot. 1. Pomnik symbolizujący intencję zjednoczenia Korei, ulokowany przy udostępnionym dla turystów Drugim Tunelu
1
(2007).
W powieści Krew elfów w czasie narady wojennej między sojusznikami padają następujące słowa:
Jeśli uderzymy pierwsi, ustawimy się w pozycji agresorów. Złamiemy zawieszenie broni, które sami opatrzyliśmy pieczęciami.
Angielskie słowo deniability to zdolność zaprzeczenia swojej sprawczości, wyparcie się odpowiedzialności. W przypadku rozgrywek dyplomatycznych i z uwagi na „zasady współżycia narodów”, możliwość realizowania własnej agendy bez ponoszenia konsekwencji za nie jest dla państw świętym Graalem. Najważniejsze rodzaje odpowiedzialności to:
Odpowiedzialność historyczna.
Mężowie stanu oraz przywódcy państw często dążą do unieśmiertelnienia swoich imion. Dla ich przeciwników jest to lewar etyczny, a dla nich samych – czynnik ograniczający opcje decyzyjne.
Odpowiedzialność moralna.
W świecie, w którym po ponad stu latach Namibia jest w stanie wytargować od Niemiec odszkodowania za ludobójstwo w wysokości ok. 1 miliarda USD
2
, można uznać, że wszelkie roszczenia historyczne staną się elementem rozgrywek politycznych.
Odpowiedzialność odszkodowawcza.
Prowadzenie działań zbrojnych wiąże się z dewastacją infrastruktury cywilizacyjnej
Dla decydenta, który chce zainicjować działania zbrojne, do kwestia kluczowych należy m.in. utrzymanie relacji z sojusznikami, zapewnienie zaopatrzenia ze strony podmiotów neutralnych, presja od strony własnego społeczeństwa. Przeprowadzenie rozgrywki wymaga i finezji, i bezwzględności. W cytowanej powieści Sapkowskiego, cesarz planujący podbój tak zwraca się do swojego marszałka:
Potrzebny mi będzie w Dol Angra ktoś odpowiedzialny. Ktoś, kto nie da się sprowokować. Wesoła wdówka z Lyrii albo Demawend… Będą chcieli nas sprowokować. Weźmiesz w karby młodych oficerów. Ochłodzisz gorące głowy. Dacie się sprowokować wtedy, gdy wydam rozkaz. Nie wcześniej
3
.
Aby jeszcze dopełnić obrazu, dla naczelnego decydenta Korei Północnej, Kim Dzong Una, sprawa jest krystalicznie jasna. Każde naruszenie bardzo podatnego na rozchwianie stanu równowagi jest równoznaczne z końcem jego reżimu. Dlatego uważam, że najlepszym podsumowaniem każdego incydentu, jakkolwiek pozornie eskalującego stan rzeczy na Półwyspie Koreańskim, jest rysunek satyryczny obok. Podkreślę tu, że rysunek ten – genialny w swojej trafności – nie został wykoncypowany wczoraj, tylko wiele lat temu. Jeśli rozpatrywać i rozumieć sprawę Półwyspu Koreańskiego właśnie w takich kategoriach, to Korea Północna będzie nie tyle punktem zapalnym gorącego konfliktu, ale wygodnym, czekającym na podorędziu poddostawcą pretekstu, który zredukuje straty wizerunkowe stronie dokonującej kroku agresywnego jako pierwsza.
Wygląda więc na to, że jedynym beneficjentem zjednoczenia Korei będzie sama Korea. Co potęgi zewnętrzne muszą zrobić, aby zachować równowagę sił w tym rejonie?
Wbrew dekorum nieprzewidywalności, cała sytuacja rządzi się precyzyjnie określoną logiką i każdy z aktorów – zaliczamy do nich i Rosję, i Japonię – gra swoją rolę, choć ich zamiary i wzajemne relacje są w skomplikowanych i płynnych relacjach sprzeczności i konwergencji. Każdy z trzech głównych aktorów gra wedle swoich własnych reguł i o własne stawki, regulowane przez lokalny folklor polityczny parametry przetrwania: odsunięcie na boczny tor, przewrót wojskowy i расстрел4, przegraną reelekcję. A więc Chińczyk, jak to Chińczyk, tajemniczo się uśmiecha. Koreańczyk łupie groźnie pięścią w stół – w przeciwieństwie do pewnego męża stanu z czasów zimnej wojny nie wymachuje przy tym dla lepszego efektu retorycznego butem. A Amerykanin, łatwo zgadnąć, bawi się w mierzenie… rakiet. Przesadzam z kpiną? A kto to 3 stycznia 2018 roku powiedział:
„(…) Will someone from his depleted and food starved regime please inform him that I too have a Nuclear Button, but it is a much bigger & more powerful one than his, and my Button works!”
5
.
„Jaka jest następna groźba po atomowym armagedonie?” (Patrick Chappatte, NY Times 2013)
Całość przypomina trochę dowcip, w którym mąż i żona odbywają sesję w poradni małżeńskiej. „Rozjemca” pyta po kolei obojga współmałżonków, czy chcą się rozwieść. „Tak – tak”, słyszy w odpowiedzi i puentuje rezolutnie: „No proszę, a mówicie państwo, że w niczym się nie zgadzacie!”. Pozornie więc przeciwnicy ideologiczni zażarcie się kłócą, ale w istocie rzeczy rozumieją się i wspierają bez słów, niczym małżonkowie z trzydziestoletnim stażem. W zasadzie Międzynarodowy Komitet Olimpijski powinien przyznać stronom honorowy złoty medal za pływanie synchroniczne.
Na dzień dzisiejszy sytuacja zdaje się by „zabetonowana” –żadna ze stron zainteresowanych nie odważy się na zainicjowanie zmiany. Co mogą więc robić w tym mętliku jego uczestnicy?
Ryc. 1. Szkic przybliżony strefy zdemilitaryzowanej (DMZ)w pasie trzydziestego ósmego równoleżnika.
Przez stosowanie nieczystych i dowolnych innych zagrywek, mogą utrzymywać status quo, dla którego alternatywą jest zmiana, niosąca mroczną niemożność stawiania przewidywań. Przewidywalność jest dla nich bezpieczną, choć mocno rozhuśtaną przystanią. A ciągnąca się dziesięcioleciami pyskówka – prezydentowi Stanów Zjednoczonych Trumpowi służył do tego Twitter – tworzy układ, który
gwarantował, że nie wygrywając, strona również nie przegrywała, mogła za to wykazać się przed przełożonym (tu: wyborcami) sążnistym raportem o kolejnych sukcesach w ciężkich zmaganiach z przebiegłym i doskonale poinformowanym przeciwnikiem.
To ostatnie to sparafrazowany urywek znakomitej, mającej posmak Listów starego diabła do młodego C.S. Lewisa, powieści Dobry omen autorstwa Terry’ego Pratchetta i Neila Gailmana. Może nie licuje on dobrze z powagą omawianej tu sytuacji, ale trafia w punkt. Ale sprawę wypada zakończyć mniej frywolnym nawiązaniem – passusem z bardziej znanego dzieła. Mechanizm działania wielkich mocarstw, który mam tu na myśli, po mistrzowsku zarysował George Orwell w powieści Rok 1984. Jakie są korzyści płynące z trwania permanentnego stanu wojny dla ośrodków decyzyjnych dwóch powieściowych supermocarstw? Oba mają pretekst do ograniczenia wolności osobistej własnych obywateli. Mogą dzięki temu stosować drastyczne środki mające zmobilizować ludność do wysiłku wojennego. Słowem – dużo plusów, mało minusów. ■
Fot. 2. Stół przy którym w 1953 roku podpisywano rozejm między walczącymi stronami, Panmunjom, Korea Północna (2012).
Decydenci Korei Północnej są mistrzami balansowania układem sił. Świetnie orientują się w kwestii tego, jak regulować parametry przeżycia i reżimu Kimów, i całego państwa. W narracjach opisujących Koreę niemal nieodmiennie pojawiają się epitety przypisujące reżimowi KRLD nieprzewidywalność i niepoczytalność. To percepcje błędne.
Domniemana w tych epitetach „niepoczytalność” zachowania jest przejawem mistrzowskich zdolności przetrwania i uczestnictwa w grze rozgrywanej przez dalece silniejszych współuczestników. To zdolność wyczuwania koniunktur i potrzeb swoich sojuszników, zwłaszcza Chin, w sposób godny najwyższego podziwu.
1 Wykryty w marcu 1975 roku. To jeden z tuneli inwazyjnych, przez które (według władz Korei Południowej, domniemani sprawcy zaprzeczają) Północ planowała zrealizować atak z zaskoczenia.
2 Germany colonial-era genocide reparations offer not enough…, https://www.reuters.com/world/africa/germany-colonial-era-genocide-reparations-offer-not-enough-namibia-vice-2021-06-04/ [dostęp: 2023.03.13].
3 Andrzej Sapkowski, Krew Elfów, SuperNOWA, Warszawa 2008, r. 5.
4 Ros. rozstrzelanie.
5 Ang. Niech ktoś z tego jego wydrenowanego i głodującego reżimu powie mu, że ja też mam guzik nuklearny, ale mój jest dużo większy i potężniejszy niż jego. I mój guzik działa.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treści
Zobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line
tutaj
.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
Nie doceniamy energii i jej wpływu na ekosystem współczesnego człowieka. Nasz współczesny stan dobrobytu, trwający ostatnie trzy dekady, sprawił, że nie zostaliśmy poddani indoktrynacji oprogramowaniem kulturowym pozwalającym dostrzegać prawidłowości, które zapewniały zdolność przetrwania społeczności i jednostek, a które jeszcze dwa-trzy pokolenia temu były one oczywistością.
W czasach neolitycznych, prehistorycznych i historycznych zalążki cywilizacji mogły powstawać w bardzo specyficznych miejscach. Były to miejsca, w których kilka czynników sprzyjało produkcji rolnej i rozwojowi handlu. Pozwalało to na wygenerowanie nadwyżek żywności, a z nimi skomplikowanej struktury społecznej opartej na hierarchii.
Dobrze opisane miejsca pojawienia się pierwszych cywilizacji to doliny wielkich rzek, takich jak Nil, Rzeka Żółta czy Tygrys i Eufrat. Wylewy tych rzek były naturalnym mechanizmem, który użyźniał gleby, choć z drugiej strony był destrukcyjnym czynnikiem, który należało okiełznać.
Kolektywny wysiłek uregulowania Rzeki Żółtej był „czynem założycielskim” cywilizacji konfucjańskiej. Opisany w legendach, trwający pokolenia czyn budowy grobli i kanałów chroniących ludność zajmującą się uprawą roli, jest początkiem państwowości chińskiej, który do dziś, jako akt ultrakooperacji, poznają chińskie dzieci w procesie socjalizacji i edukacji. Dla nas istotne jest dostrzeżenie następującej prawidłowości:
Technologia, kolektywny wysiłek społeczności i przemiany oprogramowania kulturowego sterującego grupami ludzi prowadzą do usunięcia przeszkód w skalowaniu społeczności i struktur politycznych (państw), który ustanawiają. Te trzy czynniki odblokowują zdolność rozwoju ponad to, co wcześniej było niemożliwe ze względu na brak zasobów i know-how do ich zaprzęgnięcia do potrzeb homeostatycznych (w coś użytecznego).
By streścić opowieść o mechanizmach działania wczesnych cywilizacji do paru skromnych akapitów, należy wspomnieć o tym, że nadwyżki żywności prowadzą do dwóch konsekwencji: powstawania społeczeństw opartych na hierarchii oraz specjalizacji produkcji i zawodów. Powstaje elita rządząca, zwykle dziedziczna, pojawiają się żołnierze, a na samym dole piramidy społecznej – producenci żywności.
Co najważniejsze, pojawia się specjalizacja produkcji. Wynika ona z lokalnej dostępności surowców oraz zdolności ich przetwarzania w broń, odzież, przedmioty statusu i wszystko, co ręce i umysły ludzi są w stanie wyprodukować. Technologie wytwarzania coraz bardziej skomplikowanych dóbr materialnych sprawiały, że istotnym czynnikiem rozwoju stała się zdolność do handlu, czyli wymiany surowców i produktów między ośrodkami specjalizacji.
I w tym miejscu dochodzimy do problemu źródeł energii zasilającej istnienie cywilizacji. Przemieszczanie dóbr wymaga wykonania pracy. Wymaga energii. Tam, gdzie istniały rzeki, koszt transportu był wielokrotnie niższy: źródłem energii by nurt rzeki i wiatr popychający prymitywne żaglowce. We wszystkich innych miejscach ekonomia, a z nią wszystko inne, kulało, opierając się na sile mięśni zwierząt i ludzi, w tym jeńców i niewolników.
W handlu na dalekie dystanse od czasów prehistorycznych dominowały trzy napędy: mięśnie ludzkie i zwierzęce, energia wiatru oraz przepływu wody. Dopiero w XIX wieku, dzięki wynalezieniu użytecznego silnika parowego, co było epizodem tzw. rewolucji przemysłowej, węgiel kamienny zaczął być używany nie tylko do produkcji żelaza i stali, ale też do transportu. Silniki parowe zaczęły napędzać pociągi i statki parowe. Ten przełom zaowocował tym, że stało się możliwe przesyłanie towarów, w tym nadwyżek żywności, w wielkiej ilości i na długie dystanse.
Ta zdolność nie wyeliminowała „tyranii geografii”. Zastąpiła je tyranią paliw. Nowa mapa geopolitycznych zależności zaczęła pokazywać miejsca zasobne nie tylko w węgiel, ale ropę i gaz. W drugiej połowie XX wieku zaledwie 10 procent populacji świata żyło w promieniu 1000 km od szybów i odwiertów, z których wydobywamy surowce energetyczne.
Zdecydowana większość żyjących dziś na świecie ludzi może żyć i pracować tylko dlatego, że Pax Americana umożliwia dostawę energii do każdego zakątka ziemi po minimalnych kosztach. To dlatego większość wielkich wojen i przetasowań układu sił w ostatnich stu latach sprowadzało się do dostępu do pól naftowych.
Zwierzęta były pierwszymi inwestorami. Ludzie i ludzkie społeczności także są w swojej istocie inwestorami.
Energia to kluczowy zasób w naturze – zasila nasze umysły i ciała. Wszystko, absolutnie wszystko, co robimy, wymaga energii. Każdy produkt cywilizacji potrzebuje energii i nadwyżek energii aby go wynaleźć, wyprodukować, dowieźć do użytkownika, działać, naprawiać go i serwisować. Mówiąc krótko,
bez źródeł energii cała nasza technologia byłaby rzeźbami, a nasze miasta muzeami.
Wszystkie państwa, czyli byty geopolityczne ustanawiane przez społeczności, są homeostatami, które inwestują energię w budowanie instrumentów zapewniających przetrwanie i realizowanie tego celu w sposób możliwie ekonomiczny:
Przetwarzają surowce naturalne w broń, środki transportu, narzędzia rolnicze.
Konkurują o zasoby z innymi społecznościami.
Napędzają mechanizmy innowacyjne (tworzą nowe technologie) celem ulepszenia i racjonalizacji wykorzystania dotychczas używanych instrumentów i opracowania nowych (np. wyścig zbrojeń).
Racjonalizują oprogramowanie sterujące elementami społeczności: instytucje prawa, obyczajowość oraz wszystkie inne zjawiska kształtujące naszą psychikę, które umożliwiają jednostkom uczestniczenie w procesie tworzenia i podtrzymywania cywilizacji.
Powyższe rozważanie można podsumować dość nietypową rekonceptualizacją: Podmioty geopolitycznej gry, inaczej homeostaty geopolityczne, to żywe organizmy przetwarzające energię i inne zasoby na zdolność przetrwania. Z ich punktu widzenia ropa naftowa to master resource1. Dostęp do niej warunkuje dostęp do wszelkich innych zasobów oraz zdolności ich pozyskiwania i przetwarzania.
Spojrzeć na pracującą rafinerii ropy naftowej z lotu ptaka, to spojrzeć na otwartą klatkę piersiową cywilizacji homo sapiens i obserwować jak to serce niestrudzenie pompuje życiodajny płyn do dziesiątek stacji benzynowych, obecnych w każdym większym mieście, aby trafić do pojazdów komunikacji miejskiej, maszyn rolniczych, fabryk nawozów, generatorów energii elektrycznej, a jako masa surowcowa do fabryk produkujących tworzywa sztuczne i wszystko to, z czego zbudowana jest współczesna cywilizacja.
Początek przemysłu naftowego datuje się na 1854 rok. W tym właśnie roku George Bissel (1821–1884) założył spółkę, która rozpoczęła odwierty w Titusville, w Pensylwanii, na północy USA. Choć spółka szybko upadła, inni inwestorzy sfinansowali kolejną, kierowaną przez Edwina Drake’a, twórcę pierwszego szybu naftowego.
Ten początek przemysłowego wykorzystania ropy naftowej był możliwy po opracowaniu technologii jej praktycznego wykorzystania. Dokonał tego Samuel Martin Kier w 1847 roku. Odkrył on, że surowa ropa nadaje się świetnie na smar do maszyn. Wcześniej ropę uważano za substancję szkodliwą – zatruwała ujęcia wody i pastwiska.
Przełom przyniosła praca kanadyjskiego geologa Abrahama Gesnera i Filipa Waltera. Pierwszy w 1846 roku wynalazł metodę pozyskiwania nafty z węgla – produkt pod nazwą kerosene stał się natychmiast hitem sprzedażowym – dzięki wydajności i czystości spalania.
Niezależnie, Filip Walter, polski chemik pracujący w Paryżu, wydestylował naftę z ropy naftowej. Pierwsza destylarnia nafty powstała w 1856 roku, trzy lata po wynalezieniu lampy naftowej przez polskiego przedsiębiorcę Ignacego Łukasiewicza.
Wszyscy jesteśmy częścią globalnego systemu dystrybucji surowców energetycznych. To, co podtrzymuje jego istnienie od początku życia praktycznie wszystkich ludzi żyjących w dniu dzisiejszym jest niewyobrażalnie tania energia. Pogląd, że tę niewyobrażalnie tanią energię będziemy mieli do dyspozycji w nieskończoność, jest złudzeniem.
To złudzenie będzie nas, całą ludzkość, kosztować bardzo drogo. Aktualnie wydobywamy surowce kopalne około dziesięć milionów razy szybciej, niż była ona akumulowana w naturalnych procesach geologicznych. W którymś momencie będziemy musieli zmienić ewolucyjne neurotransmitery naszej kultury (oprogramowanie psychiczne), by zużywać mniej energii i surowców.
Prekursorami aktualnie obowiązującej teorii są m.in. Karl Engler, Bronisław Radziszewski, i Helmut Hofer. Jest to teoria biogeniczna – ropę i gaz ziemny uznaje się za substancję pochodzenia organicznego.
Ropa powstaje w procesie przeobrażeń sapropelowych, humusowych i mieszanych substancji organicznych. Proces ten zachodzizwykle w basenie sedymantacyjnym. W takim środowisku dochodzi do przeobrażenia osadów materii organicznej w węglowodory. Produktem tych procesów (metamorfizmu i diagenezy), zachodzących w temperaturze 135–600 stopni Celsjusza, jest kerogen. W kolejnych fazach tego procesu powstaje ropa naftowa.
Złoża ropy wykrywamy w warstwach pochodzących ze wszystkich okresów geologicznych, jednak najwięcej z nich powstało w mezozoiku i w trzeciorzędzie. Szczególnie dużo, bo ok. 50 procent, pochodzi z mezozoiku (252–66 mln lat temu) i trzeciorzędu (65–1,8 mln lat temu).
Źródłowe pokłady organiczne gromadziły się na dnach pradawnych oceanów. Substancje te to organizmy, przede wszystkim roślinne, które pobierały dwutlenek węgla z atmosfery, a oddawały do niej czysty tlen. Największe dostępne naszym pomiarom stężenie CO2 w atmosferze miało miejsce w Ordowiku, 500 milionów lat temu. Miało wartość w granicach 3–9 tysięcy ppm (współcześnie, w ostatnim stuleciu, poziom CO2 wzrósł z 280 do 400 ppm). Przy końcu ostatniego zlodowacenia stężenie dwutlenku węgla wynosiło ok. 180 ppm – ledwie 30 powyżej wartości 100–150, w której rośliny umierają.
Pierwszymi organizmami, które wykształciły zdolność pobierania CO2 z atmosfery były cyjanobakterie (sinice), które robiły to za pomocą fotosyntezy. Rośliny mają zdolność fotosyntezy dzięki chloroplastom, które są przejawem endosymbiozy sinic. Innymi słowy, węgiel w ropie naftowej wcześniej stanowił składnik atmosfery Ziemi.
Teoria konkurencyjna do powyższej głosi, że ropa powstaje także abiotycznie w sposób ciągły w procesie przemian chemicznych w głębi planety. Teorię abiotyczną zdają się potwierdzać analizy niektórych złóż w granitach w północnym Wietnamie i kominach wulkanicznych na dnie Atlantyku (ok. 2400 m), a także obserwacja, że złoża w obszarze M. Kaspijskiego samoistnie uzupełniają się po wstrząsach sejsmicznych. Skład pozyskanej tam ropy wskazuje ewidentne pochodzenie nieorganiczne.
Ameryka w ciągu ostatnich 50 lat zużywała rocznie więcej ropy niż jakikolwiek inny kraj. Przeciętny Amerykanin zużywa odpowiednik energetyczny około 57 baryłek ropy rocznie.
Przeciętny mieszkaniec USA dla podtrzymania homeostazy swojego organizmu potrzebuje 2000 kilokalorii dziennie – samo ciało, nie licząc strat z marnowania niedojedzonych posiłków. Ale życie w wygodach cywilizacji to wydatek rzędu ok. 210 tys. kilokalorii energii dziennie – do podtrzymania działania wszystkiego, co nas otacza. To 100 razy więcej niż potrzebuje nasz metabolizm po prostu do przeżycia! W Europie ten współczynnik to 50. Sama Ameryka zużywa czterokrotność średniej światowej.
Przełom XX i XXI wieku to dla homo sapiens apogeum złotej epoki obfitości. Jej nastanie zawdzięczamy niewiarygodnie taniej w pozyskaniu energii – ropie naftowej. Sprawiła ona, że zapomnieliśmy o podstawowych prawach życia i przetrwania. Przetrwania na poziomie państw oraz imperiów, jak i zwykłych ludzi.
Jedna baryłka ropy zawiera 1700 kWh. Sprawny mężczyzna jest wstanie wygenerować pracę dziennie pracę 0,6 kWh. Beczka oleju warta 100 USD to w zależności od danych wejściowych (sprawność urządzeń przetwarzających pracę mechaniczną na energię etc.) odpowiednik 4,5 do 7,5 roku pracy fizycznej człowieka. Osiem godzin dziennie2.
Jeszcze inne porównanie. Współczesna cywilizacja na całym świecie zużywa 100 mld baryłek oleju rocznie. A więc rocznie do pracy wykonywanej przez 5 mld żyjących ludzi dodajemy odpowiednik pracy kolejnych 500 mld ludzi.
Za tą fenomenalnie tanią energię płacimy ułamek „ceny”. Jedyne, co robimy, to wydobywamy węgiel, ropę i gaz spod ziemi, a potem dostarczamy tam, gdzie są one potrzebne. Nie płacimy za długookresowe zanieczyszczenia, ani trwający dziesiątki milionów lat proces syntezy tych paliw.
Najbardziej przemawiające do wyobraźni zestawienie: Jedna baryłka ropy, której cena aktualnie oscyluje w granicach 100 USD, to odpowiednik 4,5 roku pracy mężczyzny w pełni sił. Jeszcze inne porównanie. Jeden kilogram benzyny to ok. 13 kWh energii (1 litr to ok. 9 kWh). Komercyjne akumulatory w samochodach elektrycznych oferują aktualnie 0,26 kWh na 1 kilogram, a jeśli uwzględnić podsystemy chłodzenia, zaledwie 0,16 kWh. Uwzględniając efektywność konwersji energii w ruch pojazdu, w przypadku samochodów spalinowych wynoszącą ok. 35–50%, benzyna zostawia w tyle wszystkie alternatywne rozwiązania – oferując gęstość energii na masę nośnika kilkunastokrotnie większą.
Dostęp do taniej energii, a precyzyjniej, zdolność do jej wytwarzania, to główny motor nie tylko cywilizacji materialnej, ale i postępu moralności. Najlepszą ilustracją tej prawidłowości jest decyzja zniesienia instytucji niewolnictwa podjęta i wymuszona na społecznościach całego świata przez imperium brytyjskie.
Instytucja niewolnictwa znalazła się w agendzie ruchów etycznych już w XVIII wieku. W owych czasach realia
gospodarcze nie pozwalały na realizację szczytnych ideałów. Ale rewolucja przemysłowa i inne procesy rozwoju technologii pozwoliły ludzkości przebić niewidoczną barierę. W 1807 roku rząd imperium zakazał swoim obywatelom uczestnictwa w handlu niewolnikami. Niewolnictwo jako praktyka i instytucja zostało zakazane w 1833 roku.Zamknięcie dostępu dla taniego źródła napędu urządzeń i maszyn działało niejednakowo na różne terytoria i państwa. Zindustrializowane stany północne USA, które w połowie XIX wieku stawały się kolebką automatyzacji i umasowienia procesów produkcji, nie potrzebowały niewolnictwa do podtrzymania swojego modelu aktywności gospodarczej. Dla stanów południowych, które budowały swój dostatek materialny na pracy ludzkich rąk, skokowy „postęp moralności” równał się końcowi prosperity oraz pauperyzacji elit, a więc i politycznej niezależności. Zastrzegam, że omawiam tu pojedynczy wątek z kwestii wielowymiarowej i moralnie niejednoznacznej.
W innych państwach niewolnictwo zniesiono przed amerykańską wojną secesyjną. W Chile w 1823 roku, w Meksyku – w 1829 roku. Dla Hiszpanii, której posiadłościami kolonialnymi były te dwa państwa, oraz Francji, zniesienie niewolnictwa było znacznie poważniejszym zakłóceniem niż dla imperium brytyjskiego. Można nawet snuć rozważania, czy zniesienie niewolnictwa było aktem celowego obniżenia rentowności i stabilności gospodarek kolonialnych konkurujących z Wielką Brytanią.
Przewaga pojemności energetycznej benzyny względem aktualnie produkowanych baterii i akumulatorów jest tak duża, że użytkowanie aktualnie dostępnych produktów technologii (zachowanie aktualnego poziomu wygody życia) wymagałoby od nas syntetyzowania paliw płynnych.
W USA pierwsze komercyjnie opłacalne odwierty pojawiły się na północy – w Pensylwanii. Potem gigantyczne złoża odkryto w Teksasie… później na Alasce, a w końcu ropę zaczęto czerpać także z dna zatoki Meksykańskiej. Teraz mamy rewolucję łupkową – poziome szczelinowanie.
Wydobycie jest coraz trudniejsze i coraz kosztowniejsze. Zwiększa się nie tylko koszt liczony w walucie, ale i stosunek energii potrzebnej do realizacji wydobycia względem tej pozyskanej. Dzień prawdy oddala od nas postęp w technologiach wydobycia. Złoża uznawane za wyczerpane lub takie, których zupełne wyeksploatowanie uznawano za nieopłacalne w latach 80. XX wieku teraz można osuszyć do końca, czyli pobrać około 20 do 30 procent pozostałej w nich ropy.
Świat aktualnie zużywa 95 milionów baryłek dziennie. W przypadku USA wydobycie krajowe to 12 mln baryłek dziennie, a import – 20 mln. Ale… coraz większa część produkcji wewnętrznej to ropa łupkowa, która bardzo szybko się wyczerpuje. Z typowego złoża łupkowego w USA, 80% jego zasobów wydobywa się w pierwszych 18 miesiącach. Warto dodać, że eksploatowana jest ropa z rejonu, z którego pochodziły wcześniej eksploatowane, łatwe w wydobyciu złoża tradycyjne.
Czas, który Amerykanie kupili sobie opracowując technologię wydobycia gazu łupkowego, nieuchronnie się kończy. Pozyskanie wiedzy, w którym momencie i w jaki sposób Amerykanie utracą instrument swobody strategicznej w postaci węglowodorów łupkowych jest warte wszelkich pieniędzy i wszelkiego ryzyka.
Szczytowa ilość odkryć nowych złóż przypadła na lata 70. XX wieku. Najbardziej obfitym w zasoby miejscem był trójkąt o bokach ok. 1000 km: Arabia Saudyjska, Iran, Jeddah. Tam zalega około 60% rozpoznanych światowych zasobów.
Ze względu na ograniczenia technologiczne, współcześnie nie da się przejść całkowicie na wiatr i słońce. Energia elektryczna to zaledwie około 21% zużycia energii przez globalną cywilizację. Reszta zużywana jest w formie ciepła i paliw płynnych. Problem z wiatrowymi i słonecznymi źródłami energii jest taki, że są podatne na nieprzewidywalne przerwy, a poza tym działają często w czasie braku popytu. Przykład: upał i bezwietrzna pogoda w Teksasie to maksymalne zużycie energii przez klimatyzatory. Dlatego mogą być tylko uzupełnieniem i źródłem stabilizującym podaż.
Optymalną metodą bilansowania popytu i podaży są baterie lub energia z paliw kopalnych… lub rezygnacja z wygody i ograniczenie zużycia. Skoro zmniejsza się podaż, musimy obniżyć popyt. Ale drastyczne, dobrowolne zakończenie cywilizacji współczesnej, za wyjątkiem wybryków aktywistów, nie jest częścią poważnej debaty. I nigdy nie będzie. Elektrownie nuklearne też dają na wyjściu elektryczność. Nawet jeśli nagle z dnia na dzień powstanie technologia pozwalająca dziesięciokrotnie zwiększyć podaż energii atomowej, to nie rozwiąże wszystkich problemów. Węglowodory to substraty i surowiec produkcyjny, a nie jedynie nośnik energii.
Profil produkcji energii elektrycznej z wiatru i słonecznej jest zupełnie różny niż profil zapotrzebowania. Nuklearnej: nie da się łatwo wyłączyć lub dostosowywać do dziennych wahań zużycia – musi być produkowana cały czas. Ponadto, potrzebuje skomplikowanych technologii i wiedzy.
Dodatkowo, nie mamy uranu na więcej niż na 6–7 dekad. Przy założeniu, że ilość elektrowni uranowych nie zwiększy się znacząco. Współcześnie na świecie jest ok. 450 komercyjnych reaktorów atomowych. Wymagają one stałego podtrzymania, co generuje koszty. A koszt środowiskowy zawsze płaci się na końcu.
Przewaga geopolityczna Stanów Zjednoczonych w trzeciej dekadzie XXI wieku wynika z geologii – dostępu do surowców energetycznych. Amerykanie posiadają u siebie 85%potrzebnej im energii. Europa – tylko ułamek. Japonia nie ma jej wcale.
Stany Zjednoczone w XX wieku stały się najpotężniejszym krajem świata. Kontrolują przepływ towarów dzięki monopolowi dolara (petrodolara) w rozliczeniach międzynarodowych. Mają największy bank centralny. Taki układ, wzmocniony technologią wydobycia gazu z łupków, nie jest ani naturalny, ani wieczny. Aktualny układ geopolityczny, wynikający z układu dystrybucyjnego paliw kopalnych, ma potencjał stabilizacji na przestrzeni nie więcej ni trzech-czterech dekad. Z których jedna już upłynęła.
Decydenci z Waszyngtonu muszą się spieszyć.
Problem geopolitycznym i cywilizacyjnym jest nie to, że kończy się ropa, ale to, że kończy się ropa tania i łatwa w wydobyciu. To sprawia, że podtrzymanie wygodnego życia, powszechnej obfitości, do którego mentalnie przywykliśmy, staje się po prostu niemożliwe.
Cokolwiek kupujemy, potrzebuje energii, żeby zaistnieć jako produkt z metką cenową. W tej chwili, w 2023 roku, na skutek ogólnoświatowej inflacji i polityki monetarnej, rośnie ilość pieniądza, ale ilość dóbr nie – a nawet odwrotnie, maleje. Światowe instytucje finansowe zdają się być w paraliżu decyzyjnym. Wynika on z tego, że samo ich istnienie i zasięg posiadanej władzy zależy od modelu gospodarki nieustannego wzrostu. Inaczej: mogą drukować pieniądze, ale nie mogą drukować ropy. Mogą jedynie ustanawiać zasady, dzięki którym tanią energię pozyskujemy szybciej.
Metabolizm cywilizacji jest taki, że będziemy zużywać wszystkie dostępne zasoby do maksimum – bez prób samoograniczania. Będzie to trwało tak długo, aż nie ograniczy nas po prostu wyczerpanie zasobów.
Nic bez energii nie da się wyprodukować. Nasuwa się więc następująca rekonceptualizacja:
Pieniądz to roszczenie na energię (ang.
claim on energy
). Dług to roszczenie na energię dostępną w przyszłości.
Jeśli jakiegoś kraju nie stać na wydatek na to co chce lub potrzebuje, to pożycza pieniądze na ten cel. Takie pożyczenie jest zwiększeniem przyszłych roszczeń na energię. A więc globalnie realizowane zwiększanie wolumenu pożyczek to zwiększenie roszczeń na zmniejszające się zasoby energii. Coś takiego zdaje się prowadzić do nieuchronnej katastrofy. Rozwiązaniem – ale jako cywilizacja planetarna nie zrealizujemy go zanim nie będziemy zmuszeni – będzie konieczność zużywania mniejszej ilości energii. Opór przed samoograniczeniem zdaje się wynikać z dwóch przyczyn: skalowanie w dół organizmu geopolitycznego osłabia jego zdolność do działania na arenie geopolityki. Druga przyczyna jest mentalna i działa w sferze psychiki i obyczajowości: mało kto z nas gotowy jest do rezygnacji z wygód, które uważa za należne i niezbywalne.
Ważnym aspektem powyżej zarysowanej przestrzeni decyzyjnej jest to, że nasza ekonomia jest skonfigurowana na to, że miarą sukcesu i postępu kraju czy osoby jest zużycie energii. PKB (Przyrost Krajowy Brutto) to wskaźnik tego, ile jakie państwo przepala energii. To miarodajny wskaźnik, gdyż każdy produkt, którego pojawienie się jest zaliczane do PKB, zaczął swoje powstawanie od jakiejś formy spalania – energii wyzwalanej w jakiejś fabryce czy zakładzie produkcyjnym z paliw kopalnych.
Homeostaty przetwarzają energię. Wszystko ma w swojej cenie i koszcie wytworzenia energię. Zwierzęta i homeostaty geopolityczne potrzebują tej energii więcej przy wzrastaniu.
Przez to, że podłączyliśmy się do ultrabogatych zasobów paliw kopalnych straciliśmy bardzo ważną część oprogramowania mentalnego. Jako beneficjenci współczesnego świata stworzonego na miarę nadmiarowego bogactwa, nie potrafimy się dostroić do naturalnych mechanizmów, które regulowały granice dla naszego wzrostu… Nie potrafimy zarazem wyskalować w dół naszych aspiracji, sposobów podwyższania statusu i wyznaczonych celów politycznych. Wedle niektórych szacunków, w XX wieku zużycie surowców średnio zwiększało się o 2,8 procent rocznie.
Ma to odzwierciedlenie w sposobach kreacji pieniądza. Banki udzielają pożyczek tworząc kapitał z powietrza. Ale nie tworzą odsetek – te powstają dzięki wartości dodanej pracą dłużnika. To z tego mechanizmu wynika potrzeba wzrostu PKB. To dlatego państwa dodają np. prostytucję i nielegalny handel narkotykami – bo muszą wykazać wzrost PKB, żeby utrzymać wzrost systemu.
Przykładem funkcjonowania tego mechanizmu jest cel wizyty amerykańskiego prezydenta Bidena w Arabii Saudyjskiej w sierpniu 2022 roku. Prosił on Saudów o zwiększenie produkcji, żeby obniżyć światową cenę surowca – to kwestia utrzymania wysokości zużycia, a więc jakości życia3.
1 Ang. zasób nadrzędny
2 Zawartość energetyczna baryłki ropy to BOE 1700 kWh. BOE to Barrel of Oil Equivalent. Gdy przeliczyć zdolność produkcji energii elektrycznej przez dorosłego człowieka, szacowanym rezultatem jest: 75 W × 8 h × 2831 dni (przyjęcie alternatywnych założeń daje 600 W przez 2833 dni roboczych).
3 W tym kazusie konkretną przyczyną zdaje się jednak być gra wyborcza w USA przed kampanią do wyborów uzupełniających (ang. midterms). W wyniku wojny na Ukrainie ceny „wszystkiego”, a zwłaszcza paliw na stacjach benzynowych, wzrosły. To pogorszyło nastroje obywateli. W tamtym okresie decyzją administracji Amerykanie uruchomili swoje zapasy strategiczne węglowodorów, co było przedmiotem politycznej awantury i oskarżeń o narażenie bezpieczeństwa państwa dla ratowania wyników wyborczych.
Spis treściZobacz prezentacje wszystkich książek autora on-line tutaj.
W ciągu dwóch pierwszych dekad XXI wieku nastąpił radykalny przewrót w globalnych zasobach i przepływach surowców energetycznych. Nasze mapy mentalne do tej pory nie dostosowały się do nowych realiów. Kluczowa zmiana nastąpiła w sytuacji energetycznej Stanów Zjednoczonych. Ich bezpieczeństwo energetyczne i geopolitycznie warunkowane zdolności działania w obecnym kształcie były wręcz nie do pomyślenia jeszcze dziesięć lat temu2.
Rezultatem rewolucji łupkowej jest to, że powstała tzw. „Wielka Trójka”. To rynek ropy zdominowany jest przez trzy podmioty: Stany Zjednoczone, Arabię Saudyjską i Rosję. Inną konsekwencją jest to, że Bliski Wschód produkuje 1/3 zużywanej na świecie ropy, a OPEC, czyli kartel dysponujących od lat 70. XX wieku instrumentem kształtowania podaży i ceny ropy naftowej, stracił większość swojej zdolności wpływania na dynamiczną sytuację dystrybucji ropy.
To właśnie między podmiotami tej Wielkiej Trójki toczy się gra o „supremację”. Ten, kto będzie w stanie dostarczyć na rynek więcej surowca, odmówić dostaw lub na zawołanie zmieniać ilość surowca dostępnego na rynku, jest w stanie kształtować politykę wewnętrzną i zewnętrzną nie tylko swoich odbiorców, ale każdego uczestnika globalnego systemu dystrybucji energii.
To zaistnienie Wielkiej Trójki wpływa w sposób radykalny na współpracę Rosji i Chin. Ten nowy układ kształtuje też logikę relacji między Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Jeszcze na długo przed wojną na Ukrainie (2022) osiągnęły one poziom wrogości, którego nie obserwowano od początku lat 80. XX wieku. Między innymi dlatego, że Rosja „wróciła” na Bliski Wschód i „zwraca się” ku Dalekiemu Wschodowi, ku Chinom. Potrzeby energetyczne ChRL sprawiają, że są one gotowe kupić każdą ilość życiodajnej substancji.
Pierwsze odwierty w Teksasie zrealizowano w 1923 roku –był to początek eksploatacji tzw. basenu permskiego, klastra kilku wielkich pól naftowych. Basen był kluczowym źródłem ropy dla aliantów w czasie II wojny światowej. Pierwsze szyby wydobywcze postawiono na gruntach, które władze stanowe podarowały Uniwersytetowi Teksańskiemu. Nazwano go „Święta Rita 1” od imienia świętej patronki rzeczy niemożliwych.
Basen permski był jednym z najważniejszych atutów Stanów Zjednoczonych podczas II wojny światowej. W czasie tego konfliktu produkcja ropy dosłownie się tam podwoiła, przez co mogła zaspokoić zapotrzebowanie wojska na paliwo. Szczyt wydobycia na tym obszarze przypadł na 1974 rok –wydobyto w nim ok. 25% ówczesnego zapotrzebowania USA. Ważną cechą lokalnego źródła tej ropy była stabilne prawo i praktyki biznesowe. Przede wszystkim jednak nie istniało w jego przypadku ryzyko prowadzenia interesów z obcymi państwami, które mogły jednostronnie zmieniać warunki dostaw.
Tylko dwa pola w basenie permskim, Spraberry i Wolfcamp, zostały uznane za drugie co do wielkości pole naftowe na świecie – ustępowały tylko polu Ghawar w Arabii Saudyjskiej. Między początkiem 2009 roku a końcem 2014 roku wydobycie ropy naftowej w Teksasie wzrosło więcej niż trzykrotnie. Tylko ten stan produkował więcej ropy niż cały Meksyk – a także więcej niż każde z państw OPEC oprócz Arabii Saudyjskiej i Iraku.
Pierwszy szyb służący do wydobycia gazu łupkowego wywiercono w 1998 roku nieopodal maleńkiej osady Dish, około 40 km na północ od Fort Worth w Teksasie. Odwiert, który wywrócił światową geopolitykę do góry nogami, powstał dzięki uporowi garstki entuzjastów.
Tym, który natchnął ich wizją tego, że ze skały łupkowej da się pozyskać ropę, był George P. Mitchell, syn greckiego imigranta. Mitchell studiował geologię, a po ukończeniu studiów zdecydował otworzyć firmę zajmującą się wydobyciem gazu ziemnego – alternatywy dla brudnego i szkodliwego dla środowiska – jak twierdził – węgla. Jego inspiracją, jak zwierza się w wywiadach, była lektura książki Granice wzrostu, wydanej przez Klub Rzymski.