Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak sprawić, aby trudna sytuacja stała się okazją do nauki i rozwoju? Jaki związek ma neurobiologia z naszą reakcją na niepokojące zachowania dziecka?
Dr Daniel J. Siegel, psychiatra, i dr Tina Payne Bryson, psychoterapeutka, w swojej bestsellerowej książce wychodzą od pierwotnego znaczenia słowa „dyscyplina” (łac. kształcenie) i pokazują, jak można przerwać błędne koło trudnych domowych sporów o zachowanie. „Rodzicielstwo bez awantur” oferuje:
• fakty dotyczące rozwoju mózgu dziecka,
• sposoby na spokojną i pełną miłości relację z dzieckiem,
• wskazówki pomagające w ustalaniu i pokazywaniu granic,
• porady dotyczące napadów złości,
• skuteczne strategie pomagające przekierować zachowanie dziecka na właściwe tory. Uzupełniona szczerymi historiami i zabawnymi ilustracjami książka pokazuje, jak pracować z rozwijającym się umysłem dziecka oraz pokojowo rozwiązywać konflikty.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 311
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Daniel Siegel, Tina Payne Bryson
Rodzicielstwo bez awantur. Jak odzyskać spokój w rodzinie i wesprzeć rozwój dziecka
Tytuł oryginału: No-Drama Discipline: The Whole-Brain Way to Calm the Chaos and Nurture Your Child’s Developing Mind
Przekład: Anna Dorota Czajkowska
Copyright © 2014 by Mind Your Brain, Inc., and Bryson Creative Productions, Inc.
This translation is published by arrangement with Bantam Books, an imprint of Random House, a division of Penguin Random House LLC
Copyright for the Polish edition and translation © 2022 by Mamania, an imprint of Grupa Wydawnicza Relacja sp. z o.o.
Wszystkie szczegóły, w tym imiona, zostały zmienione, z wyjątkiem tych dotyczących członków rodzin autorów. Książka nie zastąpi wizyty u specjalisty.
Projekt okładki: Sylwia Budzyńska
Ilustracja na okładce: iStock/Ponomariova_Maria
Korekta: Kamila Wrzesińska
Skład: Paulina Czyż, Sylwia Budzyńska
ISBN 978-83-66997-95-0
Wydawnictwo Mamania
ul. Łowicka 25 lok. P-3
02-502 Warszawa
www.mamania.pl
Miseczka ze śniadaniem lotem błyskawicy mknie na drugi koniec kuchni, a mleko i płatki rozbryzgują się po całej ścianie.
Pies, który przybiegł z podwórka, w niewytłumaczalny sposób zostaje pomalowany na niebiesko.
Jedno z twoich dzieci grozi młodszemu braciszkowi.
Co robisz?
Zanim odpowiesz, chcemy, abyś zupełnie zapomniał o wszystkim, czego kiedykolwiek dowiedziałeś się o dyscyplinie. Zapomnij o znanym ci dotychczas znaczeniu tego słowa; zapomnij o wszelkich zasłyszanych kiedykolwiek poradach odnośnie do tego, jak powinni reagować rodzice, kiedy ich dzieci zrobią coś, czego robić nie powinny.
A zamiast tego zadaj sobie pytanie: Czy starczy ci otwartości, aby przynajmniej rozważyć inne podejście do dyscypliny? Takie, które pozwoli ci osiągnąć zarówno cel najbliższy, czyli nakłonić dzieci do tego, aby robiły to, co należy, i kiedy należy, jak również długofalowy, czyli pomóc im, aby wyrosły na przyzwoitych ludzi, którzy są szczęśliwi, życzliwi, odpowiedzialni, zdyscyplinowani i odnoszą w życiu sukcesy?
Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, ta książka jest dla ciebie.
Nie jesteś sam.
Jeśli nie masz pojęcia, jak nakłonić dzieci, aby nie kłóciły się z tobą tak często lub odzywały się grzeczniej… jeśli nie potrafisz wymyślić sposobu na powstrzymanie malucha przed wdrapywaniem się na szczyt piętrowego łóżka lub przekonanie go, aby najpierw coś na siebie włożył, zanim otworzy frontowe drzwi… jeśli ogarnia cię frustracja, bo musisz ciągle powtarzać te same polecenia („Szybciej, bo spóźnisz się do szkoły!”) albo uczestniczyć w kolejnej kłótni o porę chodzenia spać, odrabianie lekcji czy oglądanie telewizji… jeśli masz za sobą którekolwiek z tych irytujących doświadczeń, nie jesteś sam.
Ba, nie jesteś nawet wyjątkiem. A kim jesteś? Po prostu rodzicem. Rodzicem – i człowiekiem.
Niełatwo znaleźć dobry sposób na dyscyplinowanie dzieci. Tak już po prostu jest. Jakże często odbywa się to mniej więcej tak: one robią coś, czego robić nie powinny. My wpadamy w złość. One – w histerię. Płyną łzy. (I to nie zawsze z oczu naszych pociech).
To wyczerpujące. Irytujące. Te wszystkie sceny, krzyki, urażone uczucia, poczucie winy, smutek, świadomość utraty kontaktu…
Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się – po jakimś szczególnie bolesnym starciu z dziećmi – pytać samego siebie: Czy naprawdę nie jestem w stanie załatwić tego lepiej? Czy nie umiem lepiej nad sobą panować i być bardziej skutecznym rodzicem? Czy nie potrafię dyscyplinować w taki sposób, który doprowadzi do uspokojenia sytuacji, zamiast wzmagać chaos? Chcesz powstrzymać złe zachowania, lecz jednocześnie reagować w sposób, który pokazuje, że cenisz sobie relacje z dziećmi, i prowadzi do ich pogłębienia, zamiast im szkodzić. Chcesz, aby awantury zdarzały się rzadziej, nie częściej…
To możliwe.
Ba, to jest właśnie podstawowe przesłanie tej książki. Naprawdę możesz dyscyplinować w sposób wyrażający szacunek i troskę, jednocześnie wytyczając wyraźne i konsekwentne granice. Innymi słowy – tak, możesz sobie radzić lepiej. Możesz dyscyplinować w sposób, który wzmacnia relacje i pogłębia wzajemny szacunek, a ogranicza awantury i konflikty – jednocześnie wspomagając rozwój dziecka, aby nabierało umiejętności interpersonalnych, a także zdolności do podejmowania dobrych decyzji, myślenia o innych i postępowania w sposób, który stanie się fundamentem udanego i szczęśliwego życia.
Rozmawialiśmy już z tysiącami rodziców na całym świecie, przekazując im podstawy wiedzy o ludzkim mózgu i wpływie, jaki wywiera on na ich relacje z dziećmi, i widzieliśmy, jak bardzo pragną nauczyć się reagować na zachowania swoich pociech w sposób, który będzie jednocześnie pełen szacunku i bardziej skuteczny. Rodzice są już zmęczeni krzykiem, widokiem smutnych buzi dzieci i koniecznością ciągłego stawiania czoła tym samym przewinieniom. Oni wiedzą, jakiej dyscypliny nie chcą już stosować, nie mają jednak pojęcia, czym ją zastąpić. Chcą dyscyplinować życzliwie i z miłością, kiedy jednak przychodzi czas na to, aby nakłonić dzieci do właściwego postępowania, czują się wyczerpani i przytłoczeni. Marzą o metodach, które działają i nie prowadzą do wyrzutów sumienia.
W tej książce przedstawimy wam nasze podejście – dyscyplinę wolną od awantur i angażującą cały mózg – proponując zasady i strategie, które pozwolą wyeliminować większość emocjonalnych scen typowych dla metod tradycyjnych. W rezultacie życie rodzica staje się łatwiejsze, a jego działania – bardziej skuteczne. Co ważniejsze, w mózgu twojego dziecka powstaną połączenia stanowiące podstawę umiejętności emocjonalnych i interpersonalnych, które będą mu dobrze służyć przez całe życie – a jednocześnie wzmocnisz swoje z nim relacje.
W ten sposób – mamy nadzieję – odkryjecie, że sytuacje, w których konieczne okazuje się dyscyplinowanie, w istocie rzeczy należą do najważniejszych momentów wychowawczych, bo właśnie wtedy charakter dziecka może być kształtowany najsilniej. Kiedy zatem pojawią się te wyzwania – a na pewno do tego dojdzie – będziesz w stanie dostrzec w nich nie tylko znienawidzoną konieczność dyscyplinowania, pełną gniewu, frustracji i histerii, lecz również możliwość nawiązania kontaktu z dziećmi i przekierowania ich ku takim zachowaniom, które będą korzystniejsze dla nich samych i całej waszej rodziny.
Jeśli jesteś pedagogiem, terapeutą lub trenerem, czyli osobą odpowiedzialną za rozwój i dobre samopoczucie dzieci, zobaczysz, że te techniki sprawdzają się równie dobrze w zastosowaniu do uczniów, pacjentów, klientów czy członków drużyny. Najnowsze odkrycia dotyczące mózgu pozwalają nam lepiej zrozumieć młodych ludzi, o których się troszczymy, to, czego potrzebują i jak ich dyscyplinować w sposób umożliwiający optymalny rozwój. Książka ta przeznaczona jest dla wszystkich, którzy zajmują się dziećmi i są zainteresowani pełnymi miłości, opartymi na najnowszych badaniach naukowych, skutecznymi strategiami ich wychowania. Wszędzie używamy słowa „rodzic”, jeśli jednak jesteś dziadkiem, nauczycielem czy inną ważną osobą w życiu małego człowieka, ta książka jest również dla ciebie. Nasze życie nabiera sensu dzięki współpracy, a takie zjednoczenie może się rozpocząć, kiedy wielu dorosłych wspólnie zapewnia opiekę dziecku od dnia jego narodzin. Mamy nadzieję, że wszyscy młodzi ludzi mają w życiu wielu opiekunów, którzy obcują z nimi świadomie i – w razie potrzeby – dyscyplinują w sposób, który pomaga w rozwijaniu ważnych umiejętności i pogłębia wzajemne relacje.
Odczarować słowo „dyscyplina”
Zacznijmy od konkretnych celów dyscypliny. Kiedy twoje dziecko źle się zachowuje, co chcesz osiągnąć? Czy twoim ostatecznym celem jest wyciągnięcie konsekwencji? Innymi słowy, czy chodzi ci po prostu o to, aby je ukarać?
Oczywiście, że nie. W chwili złości możemy oczywiście odczuwać chęć karania. Irytacja, zniecierpliwienie, frustracja, a nawet po prostu brak pewności siebie mogą sprawić, że pojawi się taka pokusa. Jest to całkowicie zrozumiałe – ba, powszechne. Kiedy jednak już się uspokoimy – i posprzątamy wszystkie rozbite talerze – zdajemy sobie sprawę, że konsekwencje nie są naszym ostatecznym celem. Na czym zatem tak naprawdę nam zależy? Jaki jest cel dyscypliny?
Zacznijmy od formalnej definicji. „Dyscyplina” pochodzi bezpośrednio od łacińskiego słowa „disciplina”, używanego już w XI wieku na określenie kształcenia, nauczania i uczenia się. Zatem w chwili, gdy wyraz ten zaistniał w naszym języku, „dyscyplina” oznaczała w istocie naukę.
W chwili obecnej większość z nas kojarzy z praktyką dyscypliny jedynie kary lub konsekwencje. Tak jak pewna matka półrocznego synka, która zapytała Dana: „Uczę swojego Sama na wiele sposobów, ale kiedy powinnam zacząć go dyscyplinować?”. Kobieta ta zdawała sobie sprawę, że powinna reagować na złe zachowania chłopca, założyła jednak, że to oznacza wymierzenie kary.
Kiedy zatem będziecie czytać tę książkę, chcemy, abyście pamiętali o tym, co Dan wyjaśnił mamie Sama: Za każdym razem, kiedy dyscyplinujemy nasze dzieci, naszym ostatecznym celem nie jest ich ukaranie czy narzucenie konsekwencji, ale właśnie nauka. Od tego samego rdzenia co „dyscyplina” pochodzi angielskie słowo „disciple” (uczeń). „Disciple” – ten, kto poddawany jest dyscyplinie – nie jest więźniem czy osobą podlegającą karze, lecz kimś, kto uczy się dzięki instrukcjom. Kara może powstrzymać dane zachowanie na krótką metę, ale to nauka umożliwia nabycie umiejętności, które będą nam dobrze służyć przez całe życie.
Długo się zastanawialiśmy, czy chcemy w ogóle używać słowa „dyscyplina”. Nie byliśmy pewni, jak nazwać to podejście, które polega na nakładaniu ograniczeń bez utraty emocjonalnego kontaktu z dziećmi oraz koncentruje się na nauce i pracy z nimi, aby pomóc im w zdobyciu ważnych umiejętności, umożliwiających dokonywanie właściwych wyborów. Zdecydowaliśmy jednak, że chcemy odczarować słowo „dyscyplina”, przywracając mu pierwotne znaczenie. Pragniemy przedstawić tę dyskusję w zupełnie innym świetle i odróżnić dyscyplinowanie od karania.
W istocie rzeczy chcielibyśmy, aby opiekunowie zaczęli postrzegać dyscyplinę jako jeden z najlepszych sposobów na wyrażenie swojej miłości do dzieci i troski o nie. Nasze maluchy muszą się nauczyć hamowania odruchów, panowania nad silnym uczuciem gniewu i uwzględniania wpływu własnego zachowania na innych. Opanowanie tych podstawowych umiejętności niezbędnych w życiu i związkach międzyludzkich to coś, czego naprawdę potrzebują, i jeśli zdołasz im to zapewnić, będzie to wartościowy dar nie tylko dla twoich pociech, ale dla całej rodziny, a nawet reszty świata. I nie jest to żart czy też po prostu przesada. Dyscyplina wolna od awantur, którą opiszemy na następnych stronach, pomoże waszym dzieciom wyrosnąć na takich ludzi, jakich chcielibyście w nich widzieć, i wyrobić w sobie zdolność do samokontroli, ucząc szacunku do innych, nawiązywania głębokich relacji, i życia w zgodzie z zasadami moralności i etyki. Wyobraźcie sobie zatem, jaki wpływ może wywrzeć całe pokolenie obdarzone takimi umiejętnościami, kiedy dorośnie i zacznie wychowywać własne dzieci – które następnie mogą przekazać te dary następnym pokoleniom!
A to wszystko zaczyna się od nowego spojrzenia na prawdziwe znaczenie słowa „dyscyplina”, odczarowującego ją jako określenie, które nie odnosi się do kary czy kontroli, ale nauczania i kształtowania ważnych umiejętności – w oparciu o miłość, szacunek i więź emocjonalną.
Dwa cele dyscypliny wolnej od awantur
Skuteczna dyscyplina dąży do dwóch podstawowych celów. Pierwszy to oczywiście nakłonienie dzieci do współdziałania i robienia tego, co robić powinny. W chwili gdy nasza pociecha ciska zabawką w restauracji, pyskuje albo nie chce się wziąć za pracę domową, zależy nam przede wszystkim na tym, aby zaczęła się zachowywać jak należy: zaprzestała rzucania, okazała nam szacunek i odrobiła lekcje.
W przypadku maluchów osiągnięcie tego pierwszego celu – współdziałania – może wymagać bezpośredniej interwencji: wzięcia za rękę, kiedy przechodzicie przez ulicę, albo wspólnego odstawienia na półkę tej butelki oliwy, którą macha niby kijem baseballowym. Ze starszym dzieckiem możecie zastanowić się wspólnie nad rozwiązaniem problemu niewykonywania domowych obowiązków na czas albo porozmawiać o tym, jak przykro było siostrze, kiedy usłyszała od niego, że jest „tłusta i nikt jej nie lubi”.
Na kartach tej książki będziemy powtarzać wielokrotnie: Każde dziecko jest inne, i nie ma takiej strategii czy podejścia wychowawczego, które sprawdzą się za każdym razem. Jednak we wszystkich takich sytuacjach chodzi nam przede wszystkim o nakłonienie dziecka do współdziałania, w ten sposób wspierając je, aby zaczęło się zachowywać w sposób bardziej akceptowalny (czy chodzi o lepsze dobieranie słów, czy też wkładanie brudnych ubrań do kosza na pranie), zaś unikało postępków niewłaściwych (takich jak bicie innych dzieci czy branie do ręki gumy do żucia, którą ktoś przykleił pod stołem w bibliotece). Taki jest krótkoterminowy cel dyscypliny.
Niestety, dla wielu rodziców jest on również jedyny: zależy im tylko na tym, aby uzyskać natychmiastowe współdziałanie. Chcą, aby dzieci przestały robić to, czego robić nie powinny, albo zaczęły się zachowywać tak, jak należy. Dlatego właśnie tak często słyszymy z ust dorosłych: „Przestań, i to już!”, a także klasyczne: „Bo ja tak mówię!”.
Tak naprawdę jednak chodzi nam o coś więcej niż tylko współdziałanie, prawda? Chcemy oczywiście zapobiec użyciu łyżki jako broni siecznej; chcemy zachęcać dzieci do okazywania innym życzliwości i szacunku, ograniczyć zaś obelgi i agresję.
Dyscyplina ma jednak drugi cel, równie ważny – i podczas gdy uzyskanie współpracy to działanie na krótką metę, ten drugi cel jest długofalowy. Jego istotą zaś jest wychowywanie dzieci w sposób umożliwiający im rozwijanie umiejętności i zdolności, dzięki którym będą mogły radzić sobie elastycznie z wyzwaniami, frustracją i burzami emocjonalnymi, które sprawiają, że tracą nad sobą kontrolę. To są właśnie umiejętności wewnętrzne, których użyteczność wykracza poza konkretne zachowanie w danej chwili, bowiem mogą być wykorzystywane i później, w najróżniejszych sytuacjach. Ten drugi główny cel dyscypliny – wewnętrzny – to wspieranie dzieci, aby nabierały samokontroli i wykształciły w sobie kompas moralny, dzięki czemu później, nawet pod nieobecność opiekunów, nadal będą się zachowywać roztropnie i przyzwoicie. W ten sposób pomagamy im wyrosnąć na życzliwych, odpowiedzialnych ludzi, którzy nawiązują udane relacje i czują, że ich życie ma sens.
Nazywamy to podejście do dyscypliny „angażującym cały mózg”, ponieważ – jak wyjaśnimy później – kiedy korzystamy z całego mózgu, wypełniając swoje rodzicielskie obowiązki, możemy się skupić zarówno na nauce „zewnętrznej”, czyli związanej z konkretną sytuacją, jak i na długofalowych lekcjach wewnętrznych. A kiedy nasze dzieci są wychowywane w ten świadomy sposób, one również uczą się korzystać z całego mózgu.
Od pokoleń pojawiają się najróżniejsze teorie odnośnie do tego, jak najlepiej pomóc dzieciom „wyrosnąć na ludzi”. Była tendencja, której motto brzmiało: „Dziateczki rózeczką Duch Święty bić każe”, a także jej przeciwieństwo – wychowanie bezstresowe. Jednak na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, w okresie, który obecnie nazywa się „dekadą mózgu”, a także w latach późniejszych, naukowcy zdobyli ogromną wiedzę o tym, jak działa ten najważniejszy organ naszego ciała – z której możemy się wiele nauczyć o dyscyplinie opartej na miłości i szacunku, a jednocześnie konsekwentnej i skutecznej.
Obecnie wiemy, że dla zapewnienia optymalnego rozwoju dziecka powinniśmy pomagać w tworzeniu połączeń między neuronami – w całym jego mózgu – co umożliwia rozwijanie umiejętności, które prowadzą do bardziej udanych związków międzyludzkich, lepszego zdrowia umysłowego, i bardziej udanego życia. Proces ten można nazwać „rzeźbieniem”, „kultywowaniem” czy „kształtowaniem” mózgu. Niezależnie od tego, które określenie preferujesz, jest to sprawa o kluczowym znaczeniu – a przy tym niezwykle ekscytująca: dzięki słowom, których używamy, i działaniom, które podejmujemy, mózg naszego dziecka zmienia się i jest formowany przez te nowe doświadczenia.
Skuteczna dyscyplina to nie tylko eliminowanie złych zachowań i zachęcanie do dobrych, lecz również wpajanie przydatnych umiejętności i kultywowanie połączeń w mózgach naszych pociech, które pozwolą im podejmować lepsze decyzje i dobrze się sprawować w przyszłości. Automatycznie. Ponieważ tak uformowany został ich mózg. Dyscyplinując dzieci, pomagamy im zrozumieć, na czym polega panowanie nad emocjami, kontrolowanie odruchów, uwzględnianie uczuć innych ludzi, rozważanie konsekwencji, podejmowanie przemyślanych decyzji – i wiele, wiele innych rzeczy. Wspieramy rozwój ich mózgu, dzięki czemu jako dorośli będą lepszymi przyjaciółmi, lepszymi braćmi czy siostrami, lepszymi synami czy córkami, i po prostu lepszymi ludźmi. A pewnego dnia – również lepszymi rodzicami.
Na dodatek, im częściej pomagamy dzieciom w kształtowaniu mózgu, tym mniej wysiłku będziemy musieli wkładać w realizację krótkoterminowego celu, jakim jest zapewnienie sobie ich współdziałania. Zachęcanie do współdziałania i kształtowanie mózgu: oto dwa cele – zewnętrzny i wewnętrzny – które przyświecają skutecznemu, opartemu na miłości i angażującemu cały mózg podejściu do dyscypliny. Oto jak wychowują ci rodzice, którzy zawsze mają na uwadze kształtowanie mózgu dziecka!
Jak realizować nasze cele: mówimy „nie” złemu zachowaniu, ale „tak” – dziecku
W jaki sposób zazwyczaj realizujemy cele dyscypliny? Najczęściej poprzez groźby i kary. Dzieci broją, a rodzice wkraczają z impetem i natychmiast wyciągają konsekwencje.
Dzieci broją, dorośli reagują, dzieci reagują na ich reakcje… i tak w kółko. A dla wielu rodziców – być może nawet większości z nich – wyciąganie konsekwencji (często przy akompaniamencie krzyków) stanowi w zasadzie podstawową strategię dyscypliny: odsyłanie dziecka do pokoju, klapsy, odbieranie przywilejów, szlaban i tak dalej. Nic dziwnego, że ciągle są awantury! Jednakże – co wytłumaczymy dalej – można dyscyplinować w sposób, który po prostu eliminuje wiele zachowań będących powodem wyciągania konsekwencji.
Powiemy więcej: Konsekwencje i kary w istocie rzeczy często dają efekt odwrotny od zamierzonego, nie tylko w kontekście kształtowania mózgu, ale nawet wówczas, kiedy chodzi tylko o przekonanie dzieci do współdziałania. W oparciu o nasze doświadczenia, zarówno prywatne, jak i zawodowe, a także wyniki najnowszych badań naukowych nad rozwijającym się mózgiem możemy wam powiedzieć, że automatyczne wyciąganie konsekwencji to kiepski sposób na osiągnięcie celów dyscyplinowania.
Co zatem będzie lepsze? Odpowiedź na to pytanie jest fundamentem dyscypliny wolnej od awantur i można ją wyrazić w trzech słowach: nawiązanie kontaktu i przekierowanie.
Nawiązanie kontaktu i przekierowanie
Powtórzmy raz jeszcze: każde dziecko – podobnie jak każda sytuacja wychowawcza – jest inne. W praktycznie każdej interakcji istnieje jednak jeden stały element, będący jednocześnie pierwszym krokiem na drodze do skutecznej dyscypliny: nawiązanie kontaktu emocjonalnego. Nasze relacje z dziećmi to główny punkt odniesienia dla wszystkiego, co robimy. Kiedy się z nimi bawimy, rozmawiamy, śmiejemy, a także – tak, tak – również wtedy, gdy je dyscyplinujemy, chcemy, aby zawsze w pełni i do głębi zdawały sobie sprawę z naszej miłości. Poprzez nawiązanie kontaktu pokazujemy dzieciom, że poświęcamy im uwagę, szanujemy je na tyle, aby ich wysłuchać, i cenimy ich wkład w rozwiązywanie problemów, a także dajemy im odczuć, że jesteśmy po ich stronie – niezależnie od tego, czy podoba nam się akurat ich konkretne zachowanie, czy też nie.
Podczas dyscyplinowania chcemy połączyć się z dziećmi głęboką więzią, która pokazuje, jak bardzo je kochamy. W istocie rzeczy często to właśnie wtedy, gdy broją, najbardziej potrzebują kontaktu z nami. Charakter reakcji dyscyplinarnej musi zmieniać się w zależności od wieku dziecka, jego temperamentu i etapu rozwoju, a także kontekstu konkretnej sytuacji. Zawsze jednak podczas dyscyplinowania trzeba wyraźnie podkreślać więź między rodzicem i dzieckiem. Wzajemne relacje są ważniejsze niż jakiekolwiek konkretne zachowania.
Jednakże kontakt to nie pobłażliwość. Nawiązywanie kontaktu z dzieckiem podczas dyscyplinowania nie oznacza, że mamy mu pozwalać, aby robiło, co chce. Ba – wręcz przeciwnie. Właśnie dlatego, że szczerze je kochamy i chcemy spełniać wszystkie jego potrzeby, musimy ustalać wyraźne i konsekwentne granice, które stworzą w jego życiu przewidywalny ład, a także stawiać mu wysokie wymagania. Dzieci muszą zrozumieć, jak działa świat: co jest dopuszczalne, a co nie. Dobre zrozumienie zasad i granic pomoże im nawiązywać udane relacje i osiągać sukcesy w innych dziedzinach życia. Poznawszy ograniczenia w bezpiecznym otoczeniu domu rodzinnego, będą sobie lepiej radzić poza nim – w szkole, w pracy, w małżeństwie – gdzie trzeba będzie odpowiadać na wiele rozmaitych oczekiwań odnośnie do właściwego zachowania. Nasze dzieci potrzebują wielu powtarzających się doświadczeń, które pozwolą im wykształcić w mózgu takie połączenia, które służą odraczaniu gratyfikacji, powściąganiu chęci agresywnego reagowania na innych, i elastycznemu radzeniu sobie z sytuacjami, kiedy nie wszystko idzie po ich myśli. Brak granic jest w istocie rzeczy bardzo stresujący, a zestresowane dzieci stają się bardziej reaktywne. Kiedy zatem mówimy „nie” i narzucamy rozmaite ograniczenia, zapewniamy im przewidywalność i bezpieczeństwo pośród chaosu świata. A przy okazji kultywujemy w ich mózgu te struktury, które w przyszłości pozwolą im udanie stawiać czoło trudnościom.
Innymi słowy, głęboki i pełen empatii kontakt można – i należy – łączyć z wyraźnymi i zdecydowanymi granicami, które zapewniają tak potrzebny ład w życiu naszych dzieci. I tutaj dochodzimy do kwestii „przekierowania”. Kiedy już nawiążemy kontakt z dzieckiem i pomożemy mu się uspokoić, aby było gotowe nas wysłuchać i w pełni zrozumieć to, co do niego mówimy, możemy je wówczas przekierować ku bardziej odpowiednim zachowaniom, pomagając mu znaleźć dobry sposób na to, aby nad sobą zapanować.
Pamiętajcie jednak – przekierowanie rzadko bywa skuteczne, kiedy dziecko jest pod wpływem silnych emocji. Na nic wyciąganie konsekwencji i przekazywanie ważnych lekcji, dopóki twoja pociecha jest rozstrojona i niezdolna do wysłuchania tego, co mówisz. To tak, jakbyś spróbował nauczyć psa polecenia „siad” w chwili, gdy ten rzuca się na innego. W trakcie walki żadne zwierzę nie usiądzie. Jeśli jednak zdołasz pomóc dziecku, aby się uspokoiło, odzyska receptywność, co pozwoli mu znacznie lepiej zrozumieć to, co starasz się mu przekazać, niż wówczas, gdyby zostało po prostu ukarane lub zmuszone do wysłuchania kazania.
To właśnie wyjaśniamy rodzicom, którzy zwracają uwagę, że nawiązanie kontaktu może nastręczać trudności. Być może powiecie: „To podejście do dyscypliny rzeczywiście opiera się na szacunku i miłości; rozumiem też, że pomoże moim dzieciom na dłuższą metę, sprawiając, że w przyszłości dyscyplinowanie będzie łatwiejsze. Ale… dajcie spokój! Ja przecież pracuję! No i mam inne dzieci! Muszę przygotować obiad, zawieźć córkę na lekcję tańca, a synka na zbiórkę harcerską, załatwić setki innych spraw… Już teraz ledwo sobie z tym wszystkim radzę! Jak mam jeszcze znaleźć czas na to, aby nawiązywać kontakt i przekierowywać, kiedy dyscyplinuję swoje pociechy?”.
A my to wszystko rozumiemy. Naprawdę. Oboje pracujemy, mamy pracujących partnerów i oboje jesteśmy zaangażowanymi rodzicami. Nie jest nam łatwo. Jednak wprowadzając w życie zasady i strategie, które omówimy w następnych rozdziałach, zdaliśmy sobie sprawę, że dyscyplina wolna od awantur to nie jakiś luksus, dostępny tylko dla ludzi, którzy mają dużo wolnego czasu. (Jeśli taki rodzic w ogóle istnieje!). Podejście angażujące cały mózg nie wymaga, abyście godzinami dyskutowali z dziećmi o tym, jak postępować właściwie. Wręcz przeciwnie – istotą dyscypliny wolnej od awantur jest wykorzystanie zwykłych, codziennych sytuacji wychowawczych jako okazji, aby dotrzeć do dzieci i nauczyć je, co jest w życiu ważne. Może ci się wydawać, że krzyknięcie: „Natychmiast przestań!” albo: „Koniec marudzenia!” czy natychmiastowe odesłanie dziecka do jego pokoju to sposób szybszy, prostszy i bardziej skuteczny niż nawiązywanie z nim kontaktu emocjonalnego. Jednakże – jak wytłumaczymy już wkrótce – to właśnie otwartość na emocje małego człowieka zazwyczaj zapewnia nam większy spokój i efektywniejsze współdziałanie, i to o wiele szybciej niż twoje dramatyczne wybuchy, prowadzące tylko do nasilenia negatywnych emocji u wszystkich zainteresowanych.
A oto najlepsza wiadomość: kiedy udaje nam się podczas dyscyplinowania uniknąć pogłębiania chaosu i histerii – innymi słowy, kiedy łączymy jasne i konsekwentne ograniczenia z miłością i empatią – wszyscy wygrywają. Dlaczego? Po pierwsze podejście wolne od scen i angażujące cały mózg ułatwia życie zarówno rodzicom, jak i dzieciom. W chwilach silnego stresu – przykładowo, kiedy dziecko grozi, że wrzuci pilota od telewizora do muszli klozetowej w chwili, gdy zaczyna się właśnie kończący sezon odcinek twojego ukochanego serialu o lekarzach – możesz się zwrócić do wyższych, myślących części jego mózgu, zamiast pobudzać do działania jego niższe, reaktywne rejony. (Wyjaśnimy tę strategię szczegółowo w rozdziale 3). W rezultacie zdołasz w dużej mierze ograniczyć wrzaski, łzy i złość, które tak często towarzyszą dyscyplinowaniu – nie mówiąc już o tym, że pilot uniknie kąpieli, a ty zdążysz zasiąść przed telewizorem, zanim jeszcze na ekranie pojawi się pierwsza karetka.
Co ważniejsze, nawiązywanie kontaktu i przekierowywanie – mówiąc możliwie jak najprościej – pomoże twoim dzieciom wyrosnąć na lepszych ludzi. Podejście to służy kształtowaniu wewnętrznych umiejętności, które będą im potrzebne przez całe życie. Nie tylko przejdą od reaktywności do receptywności, która umożliwia prawdziwą naukę (to nasz cel zewnętrzny: współdziałanie), ale w ich mózgu będą powstawać nowe, wartościowe połączenia. Te zaś uczynią z nich ludzi, którzy potrafią się kontrolować, myśleć o innych, panować nad emocjami i dokonywać dobrych wyborów. W ten sposób będziesz im pomagać w wykształcaniu wewnętrznego kompasu, na którym będą mogły zawsze polegać. Zamiast po prostu mówić im, co powinny robić, i żądać, aby wykonywały twoje polecenia, zapewnisz im doświadczenia, które wzmocnią funkcje wykonawcze i pomogą rozwijać umiejętności związane z empatią, zrozumieniem samego siebie i moralnością. To nasz cel wewnętrzny, którego istotą jest kształtowanie mózgu.
Wyniki badań naukowych w tej kwestii są jasne. Ludzie osiągający w życiu sukcesy – w sensie emocjonalnym, interpersonalnym, a nawet edukacyjnym – to dzieci rodziców, którzy w ich wychowaniu postawili na kontakt i troskę, jednocześnie komunikując i podtrzymując wyraźne ograniczenia i wysokie wymagania. Rodzice ci byli konsekwentni, ale we wszystkich interakcjach dawali dzieciom odczuć swoją miłość, szacunek i współczucie. A w rezultacie ich pociechy były szczęśliwsze, lepiej się uczyły, rzadziej wpadały w kłopoty i nawiązywały bardziej satysfakcjonujące relacje.
Dyscyplinowanie w sposób umożliwiający zarówno nawiązanie kontaktu, jak i przekierowanie nie zawsze będzie możliwe. Nam samym nie zawsze się to udaje w stosunku do własnych dzieci. Im częściej jednak nawiązujemy kontakt i przekierowujemy, tym rzadziej nasze reakcje na ich złe zachowania prowadzą do awantur. Ponadto nasze dzieci więcej się od nas uczą, rozwijają umiejętności nawiązywania relacji i rozwiązywania konfliktów i stają się nam coraz bliższe, kiedy dorastają i dojrzewają.
O tej książce
Czego potrzeba, aby opracować taką strategię dyscyplinowania, która wzmocni relacje i ograniczy liczbę awantur? To wyjaśnimy w dalszych częściach tej książki. W rozdziale 1, „Nowe spojrzenie na dyscyplinę”, zachęcamy do zadania sobie pytania, czym ona w ogóle jest – co pomoże ci w zdefiniowaniu i rozwijaniu własnego podejścia w oparciu o nasze strategie służące ograniczeniu awantur. Rozdział 2, „Twój mózg a dyscyplina”, omawia rozwój mózgu i jego rolę w dyscyplinowaniu. Rozdział 3, „Od histerii do harmonii”, skupia się na konkretnym aspekcie dyscypliny, a mianowicie nawiązywaniu kontaktu, podkreślając, jak ważne jest, abyśmy dawali dzieciom do zrozumienia, że je kochamy i akceptujemy takimi, jakimi są, nawet w chwilach, gdy są dyscyplinowane. W rozdziale 4 kontynuujemy ten wątek, przedstawiając konkretne strategie i sugestie, jak nawiązywać kontakt z dziećmi, aby uspokoiły się na tyle, żeby nas naprawdę usłyszeć i czegoś się nauczyć, dzięki czemu będą w stanie podejmować lepsze decyzje zarówno na krótką, jak i na dłuższą metę.
Następnie przychodzi czas na przekierowanie, na którym skupiamy się w rozdziale 5. Tutaj dokładamy starań, aby pomóc wam przyswoić sobie jedną definicję dyscypliny (nauka), dwie kluczowe zasady (zaczekaj, aż dziecko będzie gotowe, i bądź konsekwentny, ale nie sztywny) i trzy pożądane rezultaty (introspekcja, empatia i naprawa). Następnie, w rozdziale 6, skupimy się na konkretnych strategiach przekierowania, z których możesz skorzystać, aby osiągnąć cel bezpośredni (nakłonić dziecko do współdziałania w danej chwili), jednocześnie ucząc je, jak wejrzeć w siebie, okazywać empatię i dążyć do podejmowania lepszych wyborów. W ostatnim rozdziale przedstawimy cztery przesłania nadziei, które mają cię uwolnić od presji podczas dyscyplinowania dzieci. Jak wyjaśnimy, wszyscy popełniamy błędy wychowawcze, ponieważ jesteśmy tylko ludźmi. Nie ma „rodziców idealnych”. Jeśli jednak będziemy dzieciom pokazywać, jak odnosić się do popełnionych błędów, a następnie naprawiać wzajemne relacje, nawet nasze dalekie od ideału reakcje na niewłaściwe zachowania mogą być wartościowe, dają bowiem dzieciom okazję, aby stawiały czoło trudnym sytuacjom, a przez to rozwijały nowe umiejętności. (Uff!). W dyscyplinie wolnej od awantur nie chodzi o perfekcję, lecz o wzajemne więzi i gotowość do naprawy nieuchronnych rozdźwięków.
Na końcu książki znajdziecie też dział „Dodatkowe materiały”. Mamy nadzieję, że zebrane tam teksty pozwolą wam odnieść jeszcze więcej korzyści z lektury i pomogą w wykorzystaniu naszych strategii nawiązywania kontaktu i przekierowywania we własnej rodzinie. Pierwszy z nich to „Kartka na lodówkę”. Zebraliśmy tam kluczowe kwestie z tej książki, przedstawione w taki sposób, abyście mogli szybko przypomnieć sobie najważniejsze zasady i strategie dyscypliny wolnej od awantur. Kartkę tę możecie skopiować i przymocować na drzwiach lodówki, przykleić do deski rozdzielczej w samochodzie lub powiesić w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie może się okazać przydatna.
Dalej znajdziecie rozdział pod tytułem „Kiedy ekspert od wychowania traci zimną krew”, gdzie opowiadamy o sytuacjach, w których my sami – Dan i Tina – straciliśmy panowanie nad sobą i zachowaliśmy się w sposób, z którego nie jesteśmy dumni, zamiast dyscyplinować zgodnie z podejściem wolnym od awantur i angażującym cały mózg. Dzieląc się z wami tymi opowieściami, chcemy po prostu pokazać, że nikt z nas nie jest idealny i wszyscy popełniamy błędy w wychowaniu dzieci. Mamy nadzieję, że podczas czytania pośmiejecie się razem z nami i nie będziecie nas oceniać zbyt surowo.
Dalej znajdziecie „Notkę dla opiekunów naszego dziecka”. Jej tytuł dokładnie oddaje treść: jest to notka, którą możesz wręczyć osobom zajmującym się twoimi dziećmi. Większość z nas korzysta z pomocy dziadków, niań, opiekunek, znajomych i innych ludzi, którzy również uczestniczą w wychowywaniu naszych pociech. Tutaj przedstawiamy zatem pokrótce prostą listę kluczowych zasad wychowania wolnego od awantur. Przypomina ona wcześniejszą kartkę na lodówkę, ale została napisana dla kogoś, kto nie zna niniejszej książki. Dzięki temu nie będziecie musieli prosić teściów, żeby ją kupili i przeczytali (chociaż oczywiście możecie to zrobić, jeśli chcecie!).
Po notce dla opiekunów znajdziecie „Dwadzieścia błędów w dyscyplinowaniu, które popełniają nawet najlepsi rodzice”. To kolejna lista, która ma wam ułatwić refleksję nad zasadami i kwestiami, które podnosimy w następnych rozdziałach.
Ogólny cel, jaki nam przyświeca w tej książce, to niesienie przesłania nadziei, które całkowicie zmieni sposób, w jaki rodzice pojmują i praktykują dyscyplinę. Ten aspekt wychowania – tradycyjnie należący do najmniej przyjemnych – może się okazać jednym z najbardziej znaczących i nie musi wiązać się z ciągłymi awanturami i reaktywnością obu stron. Przewinienia naszych milusińskich naprawdę można przekuć w mocniejsze powiązania – zarówno w waszych wzajemnych relacjach, jak i w mózgu dziecka. Dyscyplina angażująca cały mózg pozwoli ci całkowicie odmienić sposób, w jaki postrzegasz interakcje z dziećmi w chwilach, gdy te źle się zachowują, i rozpoznać w tych momentach okazje do kształtowania umiejętności, które przydadzą im się zarówno teraz, jak i w dorosłości – nie mówiąc już o tym, że życie wszystkich członków rodziny stanie się dzięki niej łatwiejsze i przyjemniejsze.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.