Rozwiń swoje życie duchowe. Wykorzystaj swój potencjał przez potęgę podświadomości - Joseph Murphy - ebook

Rozwiń swoje życie duchowe. Wykorzystaj swój potencjał przez potęgę podświadomości ebook

Murphy Joseph

0,0

Opis

Możesz stać się tym, kim chcesz!

W kolejnej książce z cyklu „Wykorzystaj swój potencjał przez potęgę podświadomości...” autor, opierając się na wypracowanej przez siebie filozofii Nowej Myśli, uczy nas, jakimi przekonaniami karmić swój umysł, aby udoskonalić swe pojmowanie i odczuwanie świata. Radzi, jak sięgać do naszej duchowej głębi, m.in. przez medytację, modlitwę i właściwe afirmacje, aby osiągnąć miłość, radość i pełnię życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 332

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Polecamy

Tego autora pole­camy:

Wyko­rzy­staj potęgę pod­świa­do­mo­ści w pracy

______

Poko­naj lęk i obawy

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści

______

Zdo­bądź bogac­two i odnieś suk­ces

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści

______

Zdo­bądź pew­ność sie­bie i poczu­cie wła­snej war­to­ści

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści

______

Zyskaj zdro­wie i ener­gię życiową

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści

______

Wzbo­gać swoje życie

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści

***

Piąta z serii sze­ściu ksią­żek

napi­sana przez Jose­pha Mur­phy’ego, dok­tora teo­lo­gii i nauk huma­ni­stycz­nych, zre­da­go­wana i uak­tu­al­niona zgod­nie z potrze­bami XXI wieku przez Arthura R. Pella

WPROWADZENIE DO SERII

Obudź się i żyj! Nikt nie jest ska­zany na brak szczę­ścia, lęk i zmar­twie­nia, życie w ubó­stwie, pro­blemy ze zdro­wiem ani poczu­cie odrzu­ce­nia i niż­szo­ści. Bóg stwo­rzył wszyst­kich ludzi na swoje podo­bień­stwo i dał nam moc poko­ny­wa­nia prze­ciw­no­ści losu i osią­ga­nia szczę­ścia, har­mo­nii, bogac­twa i dobro­bytu.

Masz w sobie siłę, żeby wzbo­ga­cić wła­sne życie! Spo­sób doko­na­nia tego nie jest tajem­nicą. Jest on pro­pa­go­wany, opi­sy­wany i prak­ty­ko­wany od tysiąc­leci. Nauczają go wszyst­kie wiel­kie reli­gie. Obecny jest w świę­tych księ­gach hebraj­skich, ewan­ge­liach, grec­kich pismach filo­zo­ficz­nych, Kora­nie, bud­dyj­skich sutrach, Bha­ga­wad­gi­cie oraz dzie­łach Kon­fu­cju­sza i Laozi. Znaj­dziesz go w pra­cach współ­cze­snych psy­cho­lo­gów i teo­lo­gów.

Sekret ten sta­nowi pod­stawę filo­zo­fii Jose­pha Mur­phy’ego, jed­nego z naj­bar­dziej inspi­ru­ją­cych pisa­rzy i wykła­dow­ców XX wieku. Był on nie tylko duchow­nym, ale też wiel­kim inter­pre­ta­to­rem świę­tych ksiąg i róż­nych religijnych tek­stów. Jako pastor i dyrek­tor Kościoła Boskiej Nauki1 w Los Ange­les co nie­dziela przy­cią­gał na swoje wykłady i kaza­nia do pół­tora tysiąca osób. Jego codzien­nej audy­cji radio­wej słu­chały miliony ludzi. Napi­sał ponad trzy­dzie­ści ksią­żek, a naj­bar­dziej znana, opu­bli­ko­wana w 1963 roku The Power of the Uncon­scious Mind [Potęga pod­świa­do­mo­ści – przyp. tłum.], natych­miast stała się best­sel­le­rem. Okrzyk­nięto ją jed­nym z naj­lep­szych porad­ni­ków, jaki kie­dy­kol­wiek powstał. Sprze­dała się w milio­nach egzem­pla­rzy i na­dal jest kupo­wana na całym świe­cie.

Po tym suk­ce­sie Mur­phy zaczął pro­wa­dzić wykłady w róż­nych kra­jach i zawsze pod­czas nich pod­kre­ślał, jak zwy­kli ludzie rady­kal­nie pod­nie­śli jakość swo­jego życia dzięki wyko­rzy­sta­niu pew­nych ele­men­tów jego kon­cep­cji. Poda­wał też prak­tyczne wska­zówki, w jaki spo­sób każdy może wzbo­ga­cić swoje życie.

Joseph Mur­phy był pro­pa­ga­to­rem ruchu Nowej Myśli. Nurt ten powstał na prze­ło­mie dzie­więt­na­stego i dwu­dzie­stego wieku, a jego pod­wa­liny stwo­rzyli filo­zo­fo­wie i wielcy myśli­ciele pro­pa­gu­jący nowy spo­sób patrze­nia na życie, piszący o nim i prak­ty­ku­jący go. Połą­czyli podej­ście meta­fi­zyczne, duchowe i prag­ma­tyczne z naszym spo­so­bem myśle­nia i życia i odkryli sekret osią­ga­nia tego, czego naprawdę pra­gniemy.

Filo­zo­fia ta nie była reli­gią w tra­dy­cyj­nym zna­cze­niu, ale opie­rała się na bez­wa­run­ko­wej wie­rze w istotę wyż­szą, wieczną obec­ność, Boga. Nada­wano jej różne nazwy, takie jak Nowa Myśl albo Nowa Cywi­li­za­cja. Zwo­len­nicy tego ruchu pro­pa­go­wali nowy spo­sób życia, nio­sący ze sobą nowe metody i dosko­nal­sze rezul­taty. Opie­rali swoje rozu­mo­wa­nie na kon­cep­cji, iż ludzka dusza jest połą­czona z ato­mo­wym umy­słem uni­wer­sal­nej mate­rii, który wiąże naszą egzy­sten­cję z uni­wer­sal­nym pra­wem obfi­to­ści. Jeste­śmy więc zdolni do takiego jego wyko­rzy­sta­nia, które pro­wa­dzi do wzbo­ga­ce­nia naszego życia. Musimy pra­co­wać nad osią­gnię­ciem naszych celów, choć po dro­dze możemy doświad­czyć cier­pie­nia i smutku. Doko­namy tego tylko wtedy, gdy odkry­jemy i zro­zu­miemy prawo, które Bóg zaszy­fro­wał w prze­szło­ści.

Sedno Nowej Myśli można pod­su­mo­wać nastę­pu­jąco:

Możesz stać się tym, kim chcesz zostać.

Nasze osią­gnię­cia i nie­po­wo­dze­nia wyni­kają bez­po­śred­nio z naszych myśli. W spra­wie­dli­wie urzą­dzo­nym wszech­świe­cie, gdzie utrata rów­no­wagi ozna­cza cał­ko­wite znisz­cze­nie, jed­nostka musi pono­sić abso­lutną odpo­wie­dzial­ność. Nasze sła­bo­ści i mocne strony, czy­stość i nieczy­stość są tylko i jedy­nie nasze i nie należą do nikogo innego. To my, a nie ktoś inny, jeste­śmy ich przy­czyną. Tylko my możemy więc na nie wpły­wać. Całe nasze szczę­ście i cier­pie­nie rodzi się w naszym wnę­trzu. To, jak myślimy, warun­kuje to, kim jeste­śmy; i dopóki nie prze­sta­niemy myśleć w okre­ślony spo­sób, dopóty tacy będziemy. Jedyną drogą roz­woju i zwy­cię­stwa jest uwznio­śle­nie naszych myśli. Jedyną przy­czyną, dla któ­rej pozo­sta­jemy słabi, podli i nie­szczę­śliwi, jest nasz brak ochoty do tej zmiany.

Wszyst­kie osią­gnię­cia, zarówno w sfe­rze biz­nesu, inte­lektu, jak i ducha, są wyni­kiem zde­cy­do­wa­nie ukie­run­ko­wa­nej myśli, pod­le­gają temu samemu prawu, a ich pod­stawą jest jedna metoda. Różni je jedy­nie cel. Ci, któ­rzy pra­gną osią­gnąć nie­wiele, nie­wiele też muszą poświę­cić; ci, któ­rzy pra­gną osią­gnąć wię­cej, muszą poświę­cić wię­cej; a ci, któ­rzy chcą osią­gnąć bar­dzo dużo, poświęcą rów­nież bar­dzo dużo.

Nowa Myśl ozna­cza nowe życie: ze wszech miar zdrow­sze, szczę­śliw­sze i bar­dziej satys­fak­cjo­nu­jące. Zostało ono prze­po­wie­dziane na pod­sta­wie sta­rych jak świat, uni­wer­sal­nych praw umy­słu i nie­skoń­czo­nej ducho­wo­ści, która jest obecna w sercu i umy­śle każ­dego czło­wieka. Wła­ści­wie Nowa Myśl nie do końca jest nowa, ponie­waż powraca do tra­dy­cji tak sta­rej jak rodzaj ludzki. Jest czymś nowym dla nas – gdy odkry­wamy prawdy o życiu, uwal­nia­jące nas od nie­do­statku, ogra­ni­czeń i nie­szczę­ścia. W tym momen­cie Nowa Myśl staje się powra­ca­jącą, roz­sze­rza­jącą się świa­do­mo­ścią twór­czej siły w naszym wnę­trzu, prawa umy­słu i naszego boskiego poten­cjału do tego, żeby być, żeby doko­ny­wać i wyra­żać wię­cej naszych indy­wi­du­al­nych i natu­ral­nych umie­jęt­no­ści, zdol­no­ści i talen­tów. Klu­czowe zna­cze­nie dla prawa umy­słu ma kon­cep­cja, iż nowe myśli, poglądy, postawy i prze­ko­na­nia two­rzą nowe warunki: „To nasze prze­ko­na­nia decy­dują o tym, co nam się przy­da­rza” – dobre, złe, obo­jętne. Istota Nowej Myśli polega na cią­głym odra­dza­niu umy­słu, tak żeby­śmy mogli utwier­dzić się w tym, co dobre i dopusz­czalne oraz co sta­nowi dosko­nałą boską wolę.

Dowieść tego ozna­cza wie­dzieć na pewno i dys­po­no­wać na ten temat solidną wie­dzą i doświad­cze­niem. Prawdy Nowej Myśli są prak­tyczne, pro­ste do przed­sta­wie­nia i każdy może je zre­ali­zo­wać – jeśli i kiedy się na to zde­cy­duje. Konieczne jest tylko otwar­cie umy­słu i goto­wość serca: na starą prawdę przed­sta­wioną w nowy i inny spo­sób, na zmianę i odrzu­ce­nie prze­sta­rza­łych prze­ko­nań oraz na przy­ję­cie nowych poglą­dów i pojęć – będą­cych źró­dłem dosko­nal­szej wizji życia czy też uzdra­wia­ją­cej siły w naszym wnę­trzu.

Odra­dza­nie umy­słu jest jedy­nym celem i prak­tyką ruchu Nowej Myśli. Bez niego nie ma mowy o zmia­nie. Praw­dziwa Nowa Myśl two­rzy i wpro­wa­dza w życie zupeł­nie nową postawę oraz nową świa­do­mość inspi­ru­jącą nas i umoż­li­wia­jącą nam wkro­cze­nie w „życie bar­dziej obfite”.

Tkwi w nas nie­ogra­ni­czona siła podej­mo­wa­nia decy­zji i cał­ko­wita wol­ność wyboru – albo się dosto­so­wać, albo zmie­nić. Dosto­so­wa­nie się (kon­for­mizm) ozna­cza życie zgod­nie z tym, co przy­brało lub uzy­skało formę – co jest widoczne i oczy­wi­ste dla naszych zmy­słów, poglą­dów, prze­ko­nań narzu­co­nych nam przez innych. Dosto­so­wa­nie się ozna­cza bycie rzą­dzo­nym przez „prze­lotne i nie­pewne mody i oko­licz­no­ści danej chwili”. Suge­ruje, iż nasze obecne śro­do­wi­sko ma formę (kon-form-izm), a my nie powin­ni­śmy poda­wać jej w wąt­pli­wość. Ota­czają nas przy­kłady nie­spra­wie­dli­wo­ści, nie­pra­wi­dło­wo­ści i nie­rów­no­ści, które cza­sem stają się naszym udzia­łem. Powin­ni­śmy sta­wić im czoło i zro­bić wszystko, co w naszej mocy, żeby roz­wią­zać te pro­blemy, opie­ra­jąc się na wła­snej uczci­wo­ści i inte­li­gen­cji.

Ogól­nie mówiąc, na świe­cie panuje prze­ko­na­nie, iż o naszej sytu­acji decy­duje śro­do­wi­sko – że typową reak­cją jest ule­ga­nie obec­nemu sta­nowi i jego cicha akcep­ta­cja. Jest to naj­gor­szy rodzaj kon­for­mi­zmu: świa­domy defe­tyzm. Naj­gor­szy, ponie­waż dobro­wolny. Odda­jemy wła­dzę i całe nasze zaan­ga­żo­wa­nie zewnętrz­nej, zasta­nej sytu­acji, oto­cze­niu i prze­szło­ści – z wyboru, z powodu nie­wie­dzy na temat funk­cjo­no­wa­nia naszej cudow­nej i pier­wot­nej zdol­no­ści: twór­czej siły umy­słu.

Jeden z naj­bar­dziej aktyw­nych i prze­ko­nu­ją­cych człon­ków ruchu Nowa Myśl oraz współ­za­ło­ży­ciel Unity School of Chri­stia­nity Char­les Fil­l­more głę­boko wie­rzył w oso­bi­stą odpo­wie­dzial­ność. W swo­jej książce The Reve­aling Word napi­sał (jasno i wyraź­nie): „Naszym praw­dzi­wym śro­do­wi­skiem jest nasza świa­do­mość. Zewnętrzne śro­do­wi­sko zawsze odpo­wiada naszej świa­do­mo­ści”.

Każdy, kto jest otwarty i gotowy na przy­ję­cie odpo­wie­dzial­no­ści, stoi na dro­dze do odmiany – odro­dzenia umy­słu, które pozwoli nam zacząć nowe życie. Odmie­niać zna­czy „zmie­niać warunki lub stan” (na bar­dziej war­to­ściowe i satys­fak­cjo­nu­jące), „nie­do­sta­tek na obfi­tość; samot­ność na towa­rzy­stwo; ogra­ni­cze­nie na peł­nię; cho­robę na peł­nię zdro­wia”. Poprzez tę wewnętrzną mądrość i siłę ujawni się w nas uzdra­wia­jąca obec­ność.

Nie ulega wąt­pli­wo­ści, że pew­nych rze­czy nie możemy zmie­nić: ruchu pla­net, następ­stwa pór roku, przy­pły­wów i odpły­wów oce­anu oraz wschodu i zachodu słońca. Nie możemy też zmie­nić umy­słów i spo­sobu myśle­nia innych ludzi – ale możemy zmie­nić sie­bie. Kto jest w sta­nie powstrzy­mać albo zakłó­cić pracę two­jego umy­słu, wyobraźni czy woli? Tylko ty możesz prze­ka­zać tę wła­dzę dru­giej oso­bie. Odra­dza­jąc wła­sny umysł, dajesz sobie szansę na zmianę. „To jest klucz do nowego życia. Twój umysł jest urzą­dze­niem reje­stru­ją­cym, a wszyst­kie prze­ko­na­nia, wra­że­nia, opi­nie i poglądy, jakie zaak­cep­to­wa­łeś, są odci­śnięte w two­jej głęb­szej pod­świa­do­mo­ści”. Możesz jed­nak go zmie­nić. Możesz skie­ro­wać go na szla­chetny i bli­ski Bogu tor myśle­nia oraz uzy­skać har­mo­nię z wewnętrz­nym, nie­skoń­czo­nym duchem. Doma­gaj się piękna, miło­ści, pokoju, mądro­ści, twór­czych idei, a nie­skoń­czo­ność odpo­wie ci na to, odmie­nia­jąc twój umysł, ciało i oko­licz­no­ści. Twoja myśl jest pośred­ni­kiem pomię­dzy twoim duchem, cia­łem i wymia­rem fizycz­nym.

Prze­miana zaczyna się wraz z medy­ta­cją, roz­my­śla­niem i przy­swa­ja­niem sobie ele­men­tów, które chcemy prze­żyć i urze­czy­wist­nić. Wie­dza teo­re­tyczna jest dobra i potrzebna – musimy wie­dzieć, co robimy i dla­czego. Ale fak­tyczna prze­miana zależy cał­ko­wi­cie od uak­tyw­nie­nia naszych wewnętrz­nych darów – tej nie­wi­dzial­nej i nie­uchwyt­nej siły, którą posiada każdy z nas.

Tylko w ten spo­sób osta­tecz­nie zerwiemy więzy daw­nych nie­szczęść i cier­pień. Ponadto siła ta leczy rany po trud­nych prze­ży­ciach i ból emo­cjo­nalny. Wszy­scy pra­gniemy i potrze­bu­jemy spo­koju ducha, chcemy, by ten naj­wspa­nial­szy dar poja­wił się w naszym oto­cze­niu. Men­tal­nie i emo­cjo­nal­nie kon­tem­plujmy boski spo­kój, wypeł­nia­jąc nim umysł i serce, całą naszą istotę. „Naj­pierw mów­cie: «Pokój temu domowi»”.2

Wyłącz­nie roz­my­śla­nie nad bra­kiem spo­koju, har­mo­nii, szczę­ścia i zgody oraz ocze­ki­wa­nie, że spo­kój sam się zama­ni­fe­stuje, przy­po­mina ocze­ki­wa­nie na to, żeby z pestki jabłka wyro­sła gru­sza. Nie ma to wła­ści­wie żad­nego sensu; pod­waża wszel­kie zasady zdro­wego roz­sądku. Ale wła­śnie tak funk­cjo­nuje świat. Jeśli chcemy uzy­skać rezul­taty, musimy szu­kać spo­so­bów odmiany umy­słu, a jeśli to konieczne – wyra­zić skru­chę. W wyniku tego odro­dze­nie i prze­miana poja­wią się w spo­sób natu­ralny. Jest to waru­nek doko­na­nia prze­miany w życiu, rezy­gna­cji z przy­sto­so­wy­wa­nia się do wybo­rów narzu­ca­nych przez świat czy podej­mo­wa­nia decy­zji zgod­nie z nastę­pu­ją­cymi i mani­fe­stu­ją­cymi się wyda­rze­niami. Waru­nek roz­po­zna­wa­nia przy­czyn leżą­cych u pod­staw zda­rzeń w świe­cie mate­rial­nym – usta­lo­nych przez czło­wieka dok­tryn, dogma­tów i rytu­ałów – i wkro­cze­nia do wewnętrz­nej, meta­fi­zycz­nej kra­iny praw­dzi­wej Nowej Myśli.

Słowo „meta­fi­zyczny” stało się syno­ni­mem nowo­cze­snego zor­ga­ni­zo­wa­nego ruchu. Po raz pierw­szy posłu­żył się nim Ary­sto­te­les w trzy­na­stym tomie swo­ich dzieł, uwa­ża­nym przez nie­któ­rych za jego naj­więk­sze osią­gnię­cie, a zaty­tu­ło­wa­nym po pro­stu Meta­fi­zyka. Słow­ni­kowa defi­ni­cja tego poję­cia brzmi: „Nauka o czy­stej egzy­sten­cji, wykra­cza­jąca poza naukę przy­rod­ni­czą”. Meta zna­czy „ponad” lub „poza”. „Meta­fi­zyka” zna­czy zatem „ponad” lub „poza fizykę”, ponad lub poza aspekt fizyczny: świat formy. Meta wykra­cza dalej, meta jest duchem umy­słu. U pod­staw wszyst­kiego leży meta, czyli umysł.

Z biblijnego punktu widze­nia duch Boga jest dobry. „Ci, któ­rzy czczą Boga, czczą ducha lub prawdę”. Kiedy jest w nas duch dobroci, prawdy, piękna, miło­ści i dobrej woli, jest w nas też Bóg, prze­nika nas. Bóg, prawda, życie, ener­gia, duch – czy nie da się tego zde­fi­nio­wać? Jak można to zde­fi­nio­wać? „Defi­nio­wać to ogra­ni­czać”. Mówi o tym piękna stara medy­ta­cja: „Nie­zmienny w swej naj­głęb­szej isto­cie: wieczny, dosko­nale zjed­no­czony, pełny, kom­pletny, dosko­nały; JESTEM nie­po­dzielny, ponad­cza­sowy, bez kształtu i wieku – bez twa­rzy, formy czy postaci. JESTEM niemą, stałą obec­no­ścią w ser­cach wszyst­kich ludzi”. Musimy uwie­rzyć i przy­jąć, że wszystko, co sobie wyobra­zimy i uznamy za praw­dziwe, spraw­dzi się; wszyst­kiego, czego życzymy innym, życzymy sobie.

Emer­son pisał: „Jeste­śmy tym, o czym myślimy przez cały dzień”. Innymi słowy: duch, myśl, umysł i meta są mani­fe­sta­cją twór­czej obec­no­ści i siły – i tak jak w natu­rze (prawa fizyczne) każdą siłę można wyko­rzy­stać na dwa spo­soby. Na przy­kład wodą możemy się oczy­ścić albo się w niej uto­pić; elek­trycz­ność może dostar­czać ener­gii uła­twia­ją­cej życie lub śmier­cio­no­śnej. Biblia mówi: „Ja stwa­rzam świa­tło i ciem­ność; daję pokój i zło; Ja, Pan, doko­nuję tego wszyst­kiego – ranię i leczę; bło­go­sła­wię i prze­kli­nam”. Nie karze nas żadne gniewne bóstwo – sami się karzemy, nie­pra­wi­dłowo wyko­rzy­stu­jąc swój umysł. Mamy też wiel­kie szczę­ście (odno­simy korzy­ści), kiedy poj­miemy tę fun­da­men­talną zasadę i obec­ność oraz nauczymy się nowej myśli i zaak­cep­tu­jemy ją.

Meta­fi­zyka jest zatem nauką o przy­czy­no­wo­ści – nie zaj­muje się skut­kiem czy zama­ni­fe­sto­wa­nym rezul­ta­tem, ale przy­czyną tego skutku lub rezul­tatu. Meta­fi­zyka pod­cho­dzi do kwe­stii ducho­wych tak, jak naukowcy do świata formy. Bada umysł czy przy­czy­no­wość, w któ­rej two­rzy się lub z któ­rej wywo­dzi to, co widzimy. Jeżeli umysł albo przy­czyna się zmie­nią, zmieni się też sku­tek.

Piękno i siła meta­fi­zyki polega moim zda­niem na tym, że nie ogra­ni­cza się ona do żad­nego kon­kret­nego prze­ko­na­nia, tylko jest uni­wer­salna. Można być żydem, chrześcijaninem, muzuł­ma­ni­nem, bud­dy­stą, a jed­no­cze­śnie meta­fi­zykiem. Nie­któ­rzy poeci, naukowcy i filo­zo­fo­wie nie mają żad­nych prze­ko­nań; ich wiara jest meta­fi­zyczna. Dosko­na­łym meta­fi­zykiem był Jezus, bo rozu­miał umysł i wyko­rzy­sty­wał go, żeby poma­gać innym, inspi­ro­wać ich i uzdra­wiać. Kiedy zapy­tano Mahatmę Gan­dhiego (czło­wieka o „wiel­kiej duszy”), jaką reli­gię wyznaje, odpo­wie­dział: „Jestem chrześcijaninem… żydem… bud­dy­stą… hin­du­istą… Jestem każ­dym z nich”.

Ter­min „Nowa Myśl” stał się popu­lar­nym ogól­nym okre­śle­niem. Ten zło­żony z przed­sta­wi­cieli wielu Kościo­łów, ośrod­ków, grup modli­tew­nych i insty­tu­cji meta­fi­zyczny ruch poka­zał jed­ność rodzaju ludz­kiego z życiem nie­ma­ją­cym ogra­ni­czeń, wro­dzoną god­no­ścią i war­to­ścią jed­nostki. Tak naprawdę kła­dzie nacisk na jed­nostkę, a nie zor­ga­ni­zo­waną struk­turę czy dzia­ła­nie. Ale nie ozna­cza rów­nież nic nowego. Meta­fi­zyka jest wła­ści­wie naj­star­szą ze wszyst­kich religijnych kon­cep­cji. Ujaw­nia, że naszym celem jest mani­fe­sto­wa­nie boskiej obec­no­ści i uni­wer­sal­nych zasad Dobra. „Przy­by­łem, żeby dać ci życie bar­dziej obfite”. Ujaw­nia naszą toż­sa­mość – „dzieci nie­skoń­czo­no­ści” – to, że jeste­śmy miło­wani i mamy war­tość duchową jako nie­od­łączne czę­ści Świę­tego (obej­mu­ją­cego wszystko) Stwórcy.

Meta­fi­zyka umoż­li­wia nam i uła­twia powrót do naszego Boskiego Źró­dła oraz kła­dzie kres oddzie­le­niu i poczu­ciu alie­na­cji, błą­ka­nia się po jało­wej, wro­giej pustyni. Meta­fi­zyka zawsze była, jest i będzie dostępna dla wszyst­kich – cier­pli­wie czeka, aż ją odkry­jemy i doznamy obja­wie­nia. Wiele tysięcy osób poznało ją poprzez któ­re­goś z jej zwo­len­ni­ków. Kształ­to­wała się stop­niowo i zwy­kle uznaje się, że zapo­cząt­ko­wał ją Phi­neas P. Quimby, który w roku 1937 w fascy­nu­ją­cym arty­kule zamiesz­czo­nym w „New Tho­ught Maga­zine” opi­sał swoje osią­gnię­cia. Po kilku latach eks­pe­ry­men­to­wa­nia z mesme­ry­zmem Quimby doszedł do wnio­sku, że nie cho­dzi o samą hip­nozę, lecz warun­ko­wa­nie pod­świa­do­mo­ści, które pro­wa­dzi do zmiany. I cho­ciaż nie był on zbyt grun­tow­nie wykształ­cony, to dzięki swo­jemu bły­sko­tli­wemu i docie­kli­wemu umy­słowi został uznany za bar­dzo ory­gi­nal­nego myśli­ciela. W dodatku był płod­nym pisa­rzem i auto­rem dzien­ni­ków (jego dzieła i opu­bli­ko­wane archiwa szcze­gó­łowo opi­sują ewo­lu­cję jego odkryć) oraz wni­kli­wym czy­tel­ni­kiem Biblii (spo­rzą­dził kopie dwóch trze­cich Sta­rego i Nowego Testa­mentu, wyszu­ku­jąc przy­padki uzdro­wie­nia). Zauwa­żył, iż zna­cze­nie wielu frag­men­tów Pisma Świę­tego nie jest jasne, co powo­duje błędne rozu­mie­nie słów Jezusa Chry­stusa.

Przez cały XX wiek w ramach ruchu Nowa Myśl dzia­łało wielu natchnio­nych nauczy­cieli, auto­rów, duchow­nych i wykła­dow­ców. Chas E. Bra­den z uni­wer­sy­tetu w Chi­cago nazy­wał tych ludzi zbun­to­wa­nymi duchami, ponie­waż naprawdę bun­to­wali się oni duchowo prze­ciwko dogma­ty­zmowi, obo­wią­zu­ją­cym rytu­ałom i prze­ko­na­niom. Nie­zgoda na nie­kon­se­kwen­cje spra­wiła, że reli­gia zaczęła wywo­ły­wać obawy. Bra­den rów­nież odmó­wił akcep­to­wa­nia sta­tus quo i zre­zy­gno­wał z kon­for­mi­zmu.

Nowa Myśl jest indy­wi­du­alną prak­tyką życio­wych prawd – pro­ce­sem zacho­dzą­cym stop­niowo. Dzi­siaj możemy się dowie­dzieć nie­wiele, ale jutro tro­chę wię­cej. Ni­gdy nie doj­dziemy do punktu, w któ­rym nie ma już nic do odkry­cia. Jest to pro­ces nie­skoń­czony, nie­ogra­ni­czony i wieczny. Mamy na to cały potrzebny nam czas – wiecz­ność. Wiele osób nie potrafi zaak­cep­to­wać sie­bie i wła­snych pora­żek. Ale póź­niej odkry­wają one, że nie­po­wo­dze­nia są oka­zją do nauki i że dzięki nim nie trzeba tych błę­dów powta­rzać. Może się wyda­wać, że robimy bar­dzo małe postępy, ale: „Przez swoją wytrwa­łość oca­li­cie wasze życie”.

W książce Pray Your Way Thro­ugh It: The Reve­la­tion Mur­phy zauważa, że niebo okre­ślano jako świa­do­mość, a zie­mię jako mani­fe­sta­cję. Twoim nowym nie­bem jest twój nowy punkt widze­nia – nowa płasz­czy­zna świa­do­mo­ści. Widząc – a cho­dzi tutaj o widze­nie duchowe – zda­jemy sobie sprawę, że w abso­lu­cie wszystko jest bło­go­sła­wień­stwem, har­mo­nią, nie­skoń­czoną miło­ścią, mądro­ścią, cał­ko­wi­tym spo­ko­jem, dosko­na­ło­ścią. Ziden­ty­fi­kuj się z tymi praw­dami, uspo­kój morze stra­chu, znajdź pew­ność, wiarę i stań się sil­niej­szy i pew­niej­szy sie­bie.

W książ­kach z tej serii Joseph Mur­phy zsyn­te­ty­zo­wał głę­bię tej siły i nadał jej zro­zu­miały i prag­ma­tyczny kształt, co umoż­li­wia natych­mia­stowe wpro­wa­dze­nie jej w życie. Zawie­rają one wykłady, kaza­nia i audy­cje radiowe, w któ­rych Mur­phy oma­wia metody mak­sy­ma­li­zo­wa­nia wła­snego poten­cjału poprzez siłę pod­świa­do­mo­ści.

Jako że dok­tor Mur­phy był duchow­nym pro­te­stanc­kim, wiele przy­kła­dów i cyta­tów pocho­dzi z Biblii, nie należy jed­nak trak­to­wać pojęć ilu­stro­wa­nych przez te cytaty jako sek­ciar­skich. Prze­ka­zują one bowiem prawdy uni­wer­salne i są gło­szone przez wiele reli­gii i kon­cep­cji filo­zo­ficz­nych. Mur­phy stale powta­rzał, że sedno wie­dzy tkwi w pra­wie życia, pra­wie wiary. Nie jest to prze­ko­na­nie kato­lic­kie, pro­te­stanc­kie, muzuł­mań­skie ani hin­du­istyczne. Jest to prze­ko­na­nie czy­ste i pro­ste. „Nie rób dru­giemu, co tobie nie­miłe”.

Po śmierci dok­tora Mur­phy’ego w 1981 roku jego duchowe dzieło kon­ty­nu­owała żona Jean Mur­phy. Pod­czas wykładu w 1986 roku ponow­nie wyło­żyła jego filo­zo­fię: „Chcę prze­ka­zać męż­czy­znom i kobie­tom wie­dzę o ich boskim pocho­dze­niu i mocach, jakimi dys­po­nują. Chcę powie­dzieć, że moc ta pocho­dzi z wnę­trza i że są swo­imi wybaw­cami, zdol­nymi osią­gnąć wła­sne zba­wie­nie. Jest to prze­kaz zawarty w Biblii i dzie­więć­dzie­siąt pro­cent naszego obec­nego pomie­sza­nia wynika z błęd­nej, dosłow­nej inter­pre­ta­cji prze­kształ­ca­ją­cych życie prawd, które Biblia ofe­ruje”. „Chcę dotrzeć do więk­szo­ści, do czło­wieka z ulicy, kobiety prze­cią­żo­nej obo­wiąz­kami, któ­rej zdol­no­ści i umie­jęt­no­ści są tłu­mione. Chcę pomóc innym – na każ­dym eta­pie czy pozio­mie świa­do­mo­ści – poznać cuda ukryte we wnę­trzu”.

O swoim mężu dok­tor Jean powie­działa: „Był prak­tycz­nym misty­kiem, obda­rzo­nym inte­lek­tem bada­cza, zmy­słem przy­wód­czym i ser­cem poety. Jego prze­kaz można pod­su­mo­wać nastę­pu­jąco: Jesteś kró­lem, władcą swo­jego świata, albo­wiem jesteś jed­nym z Bogiem”.

Dok­tor Mur­phy głę­boko wie­rzył, że boski plan dla ludzi zakłada ich zdro­wie, bogac­two i szczę­ście. Sprze­ci­wiał się teo­lo­gom i innym ludziom twier­dzą­cym, że pra­gnie­nie jest złe, i nawo­łu­ją­cym do zdu­sze­nia go w sobie. Był prze­ko­nany, że pozby­cie się pra­gnie­nia ozna­cza apa­tię – brak uczu­cia, brak dzia­ła­nia. Nauczał, iż pra­gnie­nie jest darem od Boga i nie ma w nim nic złego. Zdrowo i pra­wi­dłowo jest pra­gnąć tego, by stać się czymś wię­cej i kimś lep­szym niż wczo­raj. Co może być złego w pra­gnie­niu zdro­wia, obfi­to­ści, towa­rzy­stwa i bez­pie­czeń­stwa? Pra­gnie­nie leży u pod­staw wszel­kiego postępu. Bez niego nic nie dałoby się osią­gnąć. Jest siłą twór­czą i należy je wła­ści­wie ukie­run­ko­wać. W wypadku osoby bied­nej doty­czy bogac­twa, w wypadku cho­rej – zdro­wia, samot­nej zaś – towa­rzy­stwa i miło­ści.

Musimy wie­rzyć, że potra­fimy popra­wić nasze życie. Prze­ko­na­nie to – nie­za­leż­nie od tego, czy praw­dziwe, fał­szywe czy neu­tralne – utrzy­my­wane w nas przez jakiś czas, zostaje przy­swo­jone przez nasz umysł. Jeżeli nie zosta­nie wyparte przez prze­ciw­stawne prze­ko­na­nie, w końcu przy­bie­rze formę i zosta­nie wyra­żone czy doświad­czone jako fakt, forma, waru­nek, oko­licz­ność, wyda­rze­nie życiowe. Dys­po­nu­jemy wewnętrzną siłą zmie­nia­jącą prze­ko­na­nia nega­tywne w pozy­tywne, a tym samym zmie­nia­jącą nasze życie na lep­sze.

Wyda­jesz roz­kaz, a twoja pod­świa­do­mość szybko go wypeł­nia. Odpo­wiada ci zgod­nie z cha­rak­te­rem myśli w niej obec­nej. Psy­cho­lo­dzy i psy­chia­trzy zwra­cają uwagę na to, że kiedy myśli są prze­ka­zy­wane do pod­świa­do­mo­ści, ich ślad powstaje w komór­kach mózgu. Gdy pod­świa­do­mość je przy­swoi, natych­miast przy­stę­puje do reali­za­cji. Działa na zasa­dzie sko­ja­rzeń i wyko­rzy­stuje każdą cząstkę wie­dzy, jaką zgro­ma­dzi­li­śmy w ciągu życia, żeby zre­ali­zo­wać swój zamiar. Czer­pie z two­jej nie­ogra­ni­czo­nej wewnętrz­nej ener­gii i mądro­ści, tak usta­wia prawa natury, żeby osią­gnąć cel. I cza­sem wydaje się, że natych­miast przy­nosi roz­wią­za­nie pro­ble­mów, innym razem zaś trwa to kilka dni, tygo­dni albo dłu­żej.

Nawy­kowe myśle­nie naszej świa­do­mo­ści zosta­wia głę­bo­kie ślady w podświa­do­mo­ści. Jest to dla nas korzystne, jeżeli nasze nawy­kowe myśli są harmonijne, spo­kojne i kon­struk­tywne. Jeśli zaś pod­da­jemy się lękowi, zmar­twie­niom i innym nega­tyw­nym odczu­ciom, lekiem może być roz­po­zna­nie wszech­mocy naszej podświa­do­mo­ści i zapro­wa­dze­nie w niej wol­no­ści, szczę­ścia, dosko­na­łego zdro­wia i dobro­bytu. Nasza pod­świa­do­mość, twór­cza i zjed­no­czona z Boskim Źró­dłem, zacznie wytwa­rzać wol­ność i szczę­ście, któ­rego szcze­rze pra­gnę­li­śmy.

To pierw­sza uak­tu­al­niona seria sze­ściu ksią­żek zawie­ra­ją­cych wykłady Mur­phy’ego, która prze­nosi jego nauki w XXI wiek. Aby je wzbo­ga­cić i roz­sze­rzyć, doda­li­śmy do nich mate­riały z wykła­dów jego żony i przy­kłady ludzi, któ­rych suk­ces potwier­dza kon­cep­cję Jose­pha Mur­phy’ego.

Wspo­mniana seria zawiera nastę­pu­jące książki:

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, poko­naj lęk i obawy

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, zdo­bądź bogac­two i odnieś suk­ces

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, zdo­bądź pew­ność sie­bie i poczu­cie wła­snej war­to­ści

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, zyskaj zdro­wie i ener­gię życiową

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, roz­wiń swoje życie duchowe

Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, wzbo­gać swoje życie

Sama lek­tura tych ksią­żek nie poprawi two­jego życia. Aby praw­dzi­wie zmak­sy­ma­li­zo­wać swój poten­cjał, musisz zgłę­biać te zasady, wziąć je głę­boko do serca, zin­te­gro­wać z wła­snym umy­słem i wyko­rzy­stać jako nie­ro­ze­rwalny aspekt swo­jego podej­ścia do wszel­kich spraw życia.

prof. Arthur R. Pell, redak­tor

luty 2005

(w prze­kła­dzie Anny Zdziem­bor­skiej)

Divine Science – sto­wa­rzy­sze­nie religijne zało­żone w 1885 roku w San Fran­ci­sco przez Malindę E. Cra­mer. [wróć]

Wszyst­kie cytaty i para­frazy Pisma Świę­tego za: Biblia Tysiąc­le­cia. [wróć]

PRZEDMOWA

Szczę­śliwe, prze­peł­nione zado­wo­le­niem i powo­dze­niem życie musi wypły­wać ze zrów­no­wa­żo­nego, syme­trycz­nego umy­słu, mają­cego poczu­cie abso­lut­nego bez­pie­czeń­stwa i nie­kwe­stio­no­waną wiarę w Wiel­kiego Stwórcę – wiarę w two­rzącą i pod­trzy­mu­jącą wszystko moc.

Poczu­cie nie­pew­no­ści, trud­no­ści, brak opa­no­wa­nia i życio­wej rów­no­wagi pro­wa­dzą do nie­szczę­ścia. Musimy być mocno zako­rze­nieni w praw­dzie ist­nie­nia i żywić nie­za­chwianą wiarę, że jeste­śmy czę­ścią wiel­kiego Umy­słu, który wszystko two­rzy i wszyst­kim zarzą­dza. Prze­ko­na­nie, że nic nie może wytrą­cić nas z naszej orbity i żaden wypa­dek na lądzie czy na morzu ani żadna cho­roba czy kon­flikt nie mogą oddzie­lić nas od tej wiel­kiej mocy, daje nam głę­bo­kie poczu­cie bez­pie­czeń­stwa. Kiedy zaś je mamy, opusz­cza nas lęk, nie­po­kój i nie­pew­ność, a wszyst­kie nasze zdol­no­ści współ­pra­cują w har­mo­nii. Gdy wiemy, że nic nie może pozba­wić nas tego, co przy­słu­guje nam z racji przyj­ścia na ten świat, że nic nie może znisz­czyć naszych praw­dzi­wych osią­gnięć, że każdy godziwy krok musi pro­wa­dzić do osta­tecz­nego triumfu, że każdy dobry uczy­nek i każde ziarno dobroci musi wydać piękne kwiaty i owoce, wów­czas możemy spo­koj­nie reali­zo­wać naj­wyż­sze cele, któ­rych osią­gnię­cie leży w naszej mocy.

Nie­za­leż­nie od tego, jaką wyzna­jesz reli­gię, głę­boka wiara w to, że ist­nieje wyż­sza moc, która nas stwo­rzyła i wciąż nas pro­wa­dzi, jest zasad­ni­czym czyn­ni­kiem dobrego, spój­nego życia. Z chwilą gdy to zaak­cep­tu­jesz i praw­dzi­wie w to uwie­rzysz, zaczy­nasz żyć ducho­wym życiem.

Czy można być osobą żyjącą życiem ducho­wym, lecz nie­ko­niecz­nie religijną? Od stu­leci życie duchowe było ści­śle powią­zane z reli­gią. Odnaj­do­wało się ducho­wość, ści­śle prze­strze­ga­jąc religijnych naka­zów, uczest­ni­cząc w obrząd­kach i modląc się w kościo­łach, mecze­tach, syna­go­gach i innych miej­scach kultu.

To się zmie­niło i na­dal zmie­nia w obec­nym stu­le­ciu. Współ­cze­śnie coraz wię­cej ludzi, wię­cej niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej, odnaj­duje ducho­wość poza tra­dy­cyj­nymi reli­giami. Son­daż prze­pro­wa­dzony w 2005 roku przez News­day/Belief­net ujaw­nił, że 79 pro­cent Ame­ry­ka­nów okre­ślało sie­bie jako „nasta­wio­nych na sferę duchową”, a tylko 64 pro­cent jako „religijnych”.

„Ducho­wość” możemy zde­fi­nio­wać jako impuls do poszu­ki­wa­nia zjed­no­cze­nia z Bosko­ścią. Aby być osobą duchową, nie trzeba być człon­kiem żad­nej religijnej orga­ni­za­cji. Dopóki wie­rzysz w wyż­szą moc, szu­kasz natchnie­nia i prze­wod­nic­twa w Bogu, dopóty reali­zu­jesz ducho­wość.

Joseph Mur­phy głę­boko wie­rzył w ducho­wość rodzaju ludz­kiego. Jego Kościół, Kościół Boskiej Nauki, nie wyma­gał od swo­ich człon­ków wiary w żadne ści­słe dogmaty. Zachę­cał ludzi do poszu­ki­wa­nia Boga na wła­sny spo­sób. Reli­gia ta, wywo­dząca się z tra­dy­cji chrześcijańskiej, poszu­kuje natchnie­nia i prze­wod­nic­twa w Biblii, ale nie ogra­ni­cza się do tek­stów biblijnych, czer­piąc także z innych źró­deł.

Joseph Mur­phy gło­sił, że wszy­scy ludzie są natchnieni przez Boga. Uczu­cie, że pozo­sta­jemy w kon­tak­cie z mocą, która stwo­rzyła i oży­wia wszech­świat, że nic nie może nas oddzie­lić od tej boskiej obec­no­ści, prze­peł­nia nas spo­ko­jem i bez­pie­czeń­stwem. Kiedy budzimy się rano wypo­częci i odmło­dzeni, czu­jemy, że byli­śmy w kon­tak­cie z Bosko­ścią, która nas stwo­rzyła; że prze­kro­czy­li­śmy gra­nice zmy­słów i zna­leź­li­śmy się w obec­no­ści nie­skoń­czo­nej mocy i nie­skoń­czo­nego życia; że zosta­li­śmy stwo­rzeni na nowo. Kiedy nato­miast jeste­śmy zmę­czeni, znu­żeni i smutni, tęsk­nimy, by odna­leźć kon­takt z Bożą obec­no­ścią, odżyć, zaspo­koić pra­gnie­nie w wiel­kim źró­dle życia. Oto praw­dziwa ducho­wość.

Dr Mur­phy chce, aby­śmy sobie uświa­do­mili, że nie musimy już myśleć o Bogu tak, jak myśleli nasi pra­oj­co­wie – jako suro­wym, stron­ni­czym, sro­gim i nie­zna­nym Panu prze­szło­ści. Mamy nowe poję­cie Boga, które spro­wa­dza Go z chmur do naszego codzien­nego życia.

Wiemy dziś, że nie ma Boga dale­kiego i nie­do­stęp­nego. Wiemy, że jest On w każ­dym ato­mie, w każ­dym elek­tro­nie wszech­świata. Wiemy, że czą­steczka mate­rii bez Boga jest czymś nie­wy­obra­żal­nym, ponie­waż Bóg jest rze­czy­wi­sto­ścią i duszą każ­dej stwo­rzo­nej rze­czy. Wiemy, że wszel­kie piękno, wszelka prawda i każdy gest życz­li­wo­ści, miło­ści, pomocy i dobra w jakiej­kol­wiek postaci jest tylko Jego obja­wie­niem. Zaczy­namy dostrze­gać Boga naszym natu­ral­nym wzro­kiem; zaczy­namy widzieć Go w całej nie­skoń­czo­no­ści Jego prze­ja­wów we wszyst­kim, co ist­nieje.

Któ­re­goś razu, gdy Emer­son prze­by­wał na świe­żym powie­trzu i bacz­nie przy­glą­dał się wszyst­kiemu wokoło, któ­ryś z jego przy­ja­ciół posły­szał, jak mru­czy pod nosem: „Bóg, Bóg, wszystko jest Bogiem”.

Dla nie­któ­rych z nas Bóg stał się tak widoczny, że nie ma dla nich we wszech­świe­cie nic choćby w poło­wie tak rze­czy­wi­stego jak Jego obec­ność. Wiemy, że jeste­śmy Jego żywotną czę­ścią; że dosłow­nie żyjemy, dzia­łamy, ist­nie­jemy w Nim, w Jego żywej rze­czy­wi­sto­ści. Nauczy­li­śmy się dostrze­gać Go wszę­dzie i we wszyst­kim. Widzimy Go w każ­dej żywej isto­cie, w każ­dej rze­czy stwo­rzo­nej.

Wiemy, że z każ­dym odde­chem wdy­chamy Boga – że jest On wielką, stwór­czą i ożyw­czą mocą wszech­świata. Nowe poję­cie Boga poka­zuje, że nie można oddzie­lić Go od Jego stwo­rze­nia, tak jak nie można oddzie­lić pro­mieni sło­necz­nych od słońca. Udo­wad­nia, że stwa­rza­nie jest cią­głym, ni­gdy nie­koń­czą­cym się pro­ce­sem; że nie zdo­łamy prze­żyć nawet jed­nej chwili ani zaczerp­nąć choćby jed­nego odde­chu bez wszech­obec­nej stwór­czej siły, jaką jest Bóg. Wiemy, że zarówno pod­czas snu, jak i w cza­sie naszej aktyw­no­ści, w każ­dej chwili życia, nasze serca biją tylko dzięki tej Wiel­kiej Mocy, która stwo­rzyła wszystko i pod­trzy­muje, wszel­kie ist­nie­nie. Oto praw­dziwa ducho­wość.

Nadej­dzie taki czas, kiedy reli­gia okaże się zbyt wielka, by dzie­lić się na wyzna­nia. A wów­czas połą­czymy się w jedną wielką rodzinę, bo wszy­scy jeste­śmy braćmi i sio­strami, dziećmi jed­nego Boga – Ojca i Matki zara­zem. Zbli­żamy się do wyż­szego sta­dium świa­do­mo­ści, do głęb­szej prawdy, do peł­niej­szej i bogat­szej egzy­sten­cji, lep­szego spo­sobu życia i myśle­nia wyni­ka­ją­cego z nowego poj­mo­wa­nia Boga.

I w ten oto spo­sób, jak Joseph Mur­phy czę­sto powta­rzał: „Jeśli Bóg jest ze mną, któż prze­ciwko mnie? W jed­no­ści z Bogiem sta­no­wię więk­szość”.

ROZDZIAŁ 1

TAJEMNICA SŁÓW: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”

W Księ­dze Powtó­rzo­nego Prawa czy­tamy nastę­pu­jące słowa: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wypro­wa­dził z ziemi egip­skiej, z domu nie­woli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie”. W trze­cim roz­dziale Księgi Wyj­ścia czy­tamy: „Idź przeto teraz, oto posy­łam cię do fara­ona, i wypro­wadź mój lud, Izra­eli­tów, z Egiptu”.

A Moj­żesz odpo­wie­dział Bogu: „Kimże jestem, bym miał iść do fara­ona i wypro­wa­dzić Izra­eli­tów z Egiptu?” A potem zapy­tał jesz­cze: „Oto pójdę do Izra­eli­tów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was. Lecz gdy oni mnie zapy­tają, jakie jest Jego imię, cóż im mam powie­dzieć?”

„Odpo­wie­dział Bóg Moj­że­szowi: JESTEM, KTÓRY JESTEM. I dodał: Tak powiesz synom Izra­ela: JESTEM posłał mnie do was”. Mówił dalej Bóg do Moj­że­sza: „Powiesz Izra­eli­tom: Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abra­hama, Bóg Iza­aka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawo­ła­nie na naj­dal­sze poko­le­nia”.

Kiedy mówisz JA JESTEM, gło­sisz Obec­ność Żywego Boga w sobie. Gło­sisz swoje ist­nie­nie. JESTEM, KTÓRY JESTEM. Słowo „który” wska­zuje na to, czym pra­gniesz być; na to, czym chciał­byś być. Dru­gie JESTEM ozna­cza wysłu­chaną modli­twę, osią­gnię­cie, speł­nie­nie two­ich pra­gnień, marzeń, aspi­ra­cji. By­naj­mniej nie powta­rzasz słów JESTEM, KTÓRY JESTEM jak papuga. Czu­jesz jed­nak, że jesteś tym, czym pra­gniesz być. Jesteś zain­te­re­so­wany, pochło­nięty, zafa­scy­no­wany swoim ide­ałem. Zaczyna on nabie­rać real­nych kształ­tów w twoim umy­śle. Cokol­wiek utrwali się w two­jej pod­świa­do­mo­ści, zostaje odzwier­cie­dlone na ekra­nie rze­czy­wi­sto­ści. Potem zaś przy­cho­dzi okrzyk zwy­cię­stwa, peł­nia, piękno, dosko­na­łość, to, czym chcia­łeś być.

Możesz na przy­kład powie­dzieć: „Jestem oświe­cony. Jestem natchniony. Bóg mnie pro­wa­dzi. Czyni mnie dosko­na­łym”. Możesz żyć w takiej atmos­fe­rze, bo cokol­wiek połą­czysz ze sło­wami JA JESTEM, sta­niesz się tym. Cokol­wiek z uczu­cio­wym zaan­ga­żo­wa­niem i zro­zu­mie­niem połą­czysz ze sło­wami JA JESTEM, sam sta­niesz się tą rze­czą. Jeśli na przy­kład poszu­ku­jesz dla sie­bie miej­sca w życiu, wyko­rzy­staj tę modli­twę, pro­stą, ale dzia­ła­jącą w cudowny, wspa­niały spo­sób. Pole­ca­łem ją wielu ludziom na całym świe­cie. Powiedz sobie zatem:

„Jestem na wła­ści­wym miej­scu. Robię to, co lubię robić. Jestem bosko szczę­śliwy. Zaznaję boskiego powo­dze­nia”.

Wypo­wia­daj to z uczu­ciem, świa­do­mie, ze zro­zu­mie­niem. Wów­czas głęb­sze pokłady twego umy­słu wezmą w tobie górę i wszystko otwo­rzy się przed tobą. Odkry­jesz swoje ukryte zdol­no­ści, zamknięte drzwi staną przed tobą otwo­rem, a ty ujrzysz sie­bie na wła­ści­wym miej­scu, co ozna­cza, że będziesz mógł wyra­żać sie­bie w naj­lep­szy, naj­peł­niej­szy spo­sób.

JESTEM ozna­cza samo­wie­dzę, ist­nie­nie, Zasadę Życia, świa­do­mość nie­uwa­run­ko­waną. Hin­dusi uży­wają słowa „om”; zna­czy ono to samo. Ozna­cza też Nie­skoń­czo­nego, Tego, Który zamiesz­kuje Wiecz­ność. Któ­remu na imię Dosko­na­łość. Możesz powie­dzieć na przy­kład: „Jestem dosko­nały. Jestem żywy. Jestem silny”.

Odwróć uwagę od swo­jego pro­blemu – cho­roby, bra­ków, ogra­ni­czeń. Niech będzie, co ma być. Skup się na swoim ide­ale, zamie­rze­niach, na swoim celu. Uznaj, że jesteś tym, czym chcesz być. Ciesz się tym i poczuj to. Wtedy dawna sytu­acja oddali się od cie­bie, a ty zaznasz rado­ści wysłu­cha­nej modli­twy. Biblia powiada: „Nie wy będzie­cie tam wal­czyć, jed­nakże staw­cie się, zajmijcie sta­no­wi­sko, a zoba­czy­cie oca­le­nie dla was od Pana”.

Stary hin­du­ski ter­min ozna­cza­jący „oca­le­nie” ozna­cza zara­zem roz­wią­za­nie pro­blemu, odpo­wiedź na modli­twę. Przed czym jed­nak zosta­jesz oca­lony? Zosta­jesz oca­lony od lęku, igno­ran­cji, uprze­dzeń. Od cho­roby, sza­leń­stwa, bra­ków i ogra­ni­czeń, ponie­waż jesteś świa­domy zarówno Bożej Obec­no­ści w tobie, jak i moż­no­ści kon­tak­to­wa­nia się z nią. Kiedy Ją wezwiesz, Ona ci odpo­wie. Będzie z tobą w nie­szczę­ściu; podźwi­gnie cię, bo znasz Jej imię. Jej imię jest imie­niem natury, spo­so­bem, w jaki działa.

„Oto stoję u drzwi i koła­czę; jeśli ktoś posły­szy mój głos i drzwi otwo­rzy, wejdę do niego i będę z nim wie­cze­rzał, a on ze Mną”. Boża Obec­ność zawsze puka do drzwi twego serca. Zawsze pró­buje zna­leźć swój wznio­sły wyraz poprzez cie­bie. Jesteś kana­łem prze­pływu Bosko­ści: dla­tego powi­nie­neś wsłu­chi­wać się w cichy szept swo­jego serca, gdyż Bóg zawsze mówi do cie­bie: „Wznieś się wyżej; potrze­buję cię w wyż­szych spra­wach”. Dla­tego pra­gnie­nia są darem Boga. Speł­nie­nie pra­gnień jest twoim zba­wie­niem. Gdy­byś zabłą­dził w leśnej głu­szy, Boże prze­wod­nic­two i świa­tło roz­świe­tlą twoją drogę i wskażą wła­ściwy kie­ru­nek. Gdy cier­pisz głód, twoim zba­wie­niem jest poży­wie­nie. Gdy umie­rasz z pra­gnie­nia na pustyni, twoim zba­wie­niem jest woda. Gdy cier­pisz zamknięty w wię­zie­niu, twoim zba­wie­niem jest wol­ność. Gdy jesteś chory, zba­wie­niem jest zdro­wie. Odpo­wiedź zawsze jest w tobie, a zbaw­cza świa­do­mość zamiesz­kuje w twoim wnę­trzu, bo mieszka w tobie Bóg.

„Raduj się w Panu – powiada Biblia. – Powierz Mu swą drogę. On sam będzie dzia­łał”. Zna­czy to, abyś zwol­nił obroty swo­jego umy­słu. Wezwij Nie­skoń­czoną Inte­li­gen­cję, która odpo­wie na twoje wezwa­nie. Gdy popro­sisz o rybę, nie poda ci węża, a gdy popro­sisz o chleb, nie da ci kamie­nia, co ozna­cza, że będzie zmie­rzać do zisz­cze­nia twego ide­ału.

Miej głę­bo­kie prze­ko­na­nie, że wszystko jest takie, jak być powinno, mimo że zdaje ci się, że warunki temu prze­czą. Trwaj nie­po­ru­szony. Żyj w atmos­fe­rze zwy­cię­stwa, a ono nadej­dzie. Ujrzaw­szy cel, zmo­bi­li­zo­wa­łeś środki, które do niego pro­wa­dzą. Kon­tem­pluj szczę­śliwe zakoń­cze­nie. Miej świa­do­mość, że Boża moc popły­nie do punktu, na któ­rym się sku­pisz. JESTEM jest czy­stym, nie­uwa­run­ko­wa­nym bytem. Jest Stwór­czą Mocą. Nie­skoń­czo­no­ścią Boga. Nie­skoń­czo­ność zaś jest Ojcem i Matką, męską i żeń­ską zasadą w jed­nym.

Sta­ro­żytni Hebraj­czycy uwa­żali, że Bóg – aby stwa­rzać – dzie­lił się na dwoje; na pier­wia­stek męski i żeń­ski. Wymy­ślał Sie­bie, sta­jąc się słoń­cem, księ­ży­cem i gwiaz­dami. Wymy­ślał Sie­bie do czło­wie­czeń­stwa, obra­zo­wał Sie­bie jako czło­wieka, a wszyst­kie te arche­typy lub wzorce prze­ka­zy­wane były Jego żeń­skiemu aspek­towi, zwa­nemu boskim łonem, które stwo­rzyło kolejno wszyst­kie rze­czy, wszystko, co ist­nieje we wszech­świe­cie. Wszystko zostało powo­łane do ist­nie­nia w ten wła­śnie spo­sób. I nic nie powstało ina­czej.

Ty zosta­łeś stwo­rzony tak samo. Też zawie­rasz w sobie pier­wiastki męski i żeń­ski zara­zem. Twój świa­domy umysł jest męski; twoja pod­świa­do­mość jest żeń­ska. Cokol­wiek utrwa­lisz, cokol­wiek odci­śniesz w pod­świa­do­mo­ści, czyli w żeń­skim aspek­cie two­jej istoty, ona wcieli to w życie – to, co dobre, to, co złe, i to, co obo­jętne. Możesz powie­dzieć: „Jestem męż­czy­zną, jestem kobietą, jestem Ame­ry­ka­ni­nem, jestem Szko­tem, jestem matką, jestem ojcem, jestem leka­rzem, jestem repu­bli­ka­ni­nem, jestem demo­kratą”. Takie są fakty odno­szące się do two­jej osoby, ale wszyst­kie one sta­no­wią ogra­ni­cze­nie Nie­skoń­czo­nego, bo Bóg nie zna gra­nic. Innymi słowy, jesteś uwa­run­ko­wa­nym sta­nem Nie­uwa­run­ko­wa­nego Bytu. Stany, które wymie­ni­łem, są oczy­wi­ście kon­struk­tyw­nym wyra­zem Nie­skoń­czo­nego. Ale Bóg jest nieogra­niczony. Jest czy­stym, nieuwa­run­ko­wa­nym Ist­nie­niem. Nieogra­niczonym i Świę­tym.

Ze stwier­dze­nia, że Bóg jest czymś szcze­gól­nym i okre­ślo­nym, wynika zawę­że­nie i ogra­ni­cze­nie. Bóg jest Nie­skoń­czony. Ludzie są czymś szcze­gól­nym. Ludzka istota jest indy­wi­du­ali­za­cją Boskiej Świa­do­mo­ści. Emer­son powie­dział: „Każdy czło­wiek jest Bogiem cho­dzą­cym po ziemi”. Innymi słowy, Bóg stał się czło­wiekiem, uzna­jąc wła­sne czło­wie­czeń­stwo; a zatem rodzaj ludzki jest Bogiem w ogra­ni­czo­nym zakre­sie. Dla­tego uro­dzi­łeś się obda­rzony okre­ślo­nymi zdol­no­ściami, roz­ma­itymi talen­tami; jesteś jedyny w swoim rodzaju. Nie ma na całym świe­cie nikogo takiego jak ty. Być może masz zdol­no­ści tech­niczne, a może skła­niasz się ku muzyce lub ducho­wo­ści, albo cze­muś jesz­cze innemu. Każdy z nas jest inny. Nie ma dwóch iden­tycz­nych źdźbeł trawy, dwóch iden­tycz­nych płat­ków śniegu ani dwóch takich samych liści na drze­wie. Nie­skoń­czona róż­no­rod­ność jest pra­wem życia. Nie­któ­rzy ludzie są wysocy, a inni niscy; nie­któ­rzy grubi, a inni chu­dzi; nie­któ­rzy uro­dzili się ślepi, inni kalecy i tak dalej. Róż­nimy się.

W oczach Boga jeste­śmy równi, ale nie tacy sami pod wzglę­dem siły, zdol­no­ści, inte­li­gen­cji, mądro­ści lub innych cech. Do słów JA JESTEM możesz dołą­czyć też różne nega­tywne rze­czy. Pamię­taj: cokol­wiek dodasz do słów JA JESTEM, a zro­bisz to z uczu­ciem, sta­niesz się tym. Możesz powie­dzieć: „Jestem głupi. Jestem gor­szy. Jestem odrzu­cany. Jestem zły. Jestem sza­lony. Jestem znie­chę­cony. Jestem samotny. Jestem nie­szczę­śliwy. Jestem biedny”. Wszyst­kie te rze­czy się speł­nią, gdy będziesz je sobie powta­rzał i utrwa­lał, ponie­waż z two­jej świa­do­mo­ści prze­nikną w pod­świa­do­mość; gdyż, podob­nie jak nasiona, wzra­stają wedle swego rodzaju. Dla­tego pamię­taj, by nie doda­wać do słów JA JESTEM niczego, co nie jest szla­chetne, dobre, zgodne z Bogiem, godziwe. Sta­raj­cie się naprzód o kró­le­stwo Boga i Jego spra­wie­dli­wość, a to wszystko będzie wam dodane.

Cóż to ozna­cza? Kró­le­stwo Nie­bie­skie, czyli kró­le­stwo Boga, jest w tobie. To twoja świa­do­mość, poczu­cie ist­nie­nia – nie­wi­dzialna część cie­bie. Twój umysł, twoje sumie­nie, twoja myśl, wyobraź­nia, uczu­cia i prze­ko­na­nia, to wszystko, co jest nie­wi­dzialną czę­ścią two­jej istoty. Twój stan świa­do­mo­ści jest tym, co myślisz i w co wie­rzysz. Tym, co czu­jesz. Tym, co sobie wyobra­żasz na swój temat. A zatem twój stan świa­do­mo­ści jest wszyst­kim, co myślisz, czu­jesz, w co wie­rzysz i na co twój umysł się godzi. Wszystko to zostaje ode­grane na trój­wy­mia­ro­wej sce­nie życia.

Twoja świa­do­mość – nie­wi­dzialna część cie­bie – jest jedy­nym Bogiem, jedyną Stwór­czą Mocą. Jest twoją myślą i uczu­ciem, które two­rzą twoje prze­zna­cze­nie. To ele­menty Bosko­ści. Stan świa­do­mo­ści jest sumą two­jego świa­do­mego i podświa­do­mego myśle­nia, odczu­wa­nia i życio­wych prze­ko­nań. Dla­tego naj­pierw wni­kasz w swoją świa­do­mość, w umysł, i tam okre­ślasz, czym i kim chcesz być. A Duch w twoim wnę­trzu uho­no­ruje to, upra­wo­mocni i wykona. Wejdź w sie­bie. Zamknij drzwi swo­ich zmy­słów. Módl się do Ojca, który tam trwa w tajem­nicy. Ojciec jest Stwór­czą Mocą. Dawcą Życia. To obecna w tobie Zasada Życia. To Źró­dło wszel­kich rze­czy.

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”. Słowo jest wyra­żoną myślą. Dowia­du­jemy się też, że słowo było Bogiem, gdyż ma ono moc stwór­czą. Kiedy szyję kobiety pod­da­nej hip­no­zie dotkniemy pal­cem, mówiąc, że jest to roz­pa­lone żelazo, na skó­rze pojawi się pęcherz. Wystą­pią zmiany w auto­no­micz­nym ukła­dzie ner­wo­wym. Pęcherz będzie widoczny; krótko mówiąc, począ­tek i koniec są jed­nym. Myśl i prze­jaw są tym samym.

Dla­tego można powie­dzieć, że myśli są rze­czami; przy­cią­gasz do sie­bie to, co odczu­wasz, i sta­jesz się tym, co sobie wyobra­żasz. Dla­tego po wszystko, czego pra­gniesz, zwra­casz się do swo­jej świa­do­mo­ści. Takie jest zna­cze­nie słów: „Sta­raj­cie się naprzód o kró­le­stwo Boga” oraz „spra­wie­dli­wość”, które wska­zują, jak wła­ści­wie korzy­stać z tego prawa.

Twoje wyobra­że­nie o sobie okre­śla twoją przy­szłość. Twój świat zwie się dobrym lub bar­dzo dobrym, ponie­waż uczy­niony został na podo­bień­stwo – na obraz i podo­bień­stwo – świa­do­mo­ści, która go stwo­rzyła. Prawo Pana jest dosko­nałe. Prawo jest zawsze dosko­nałe, gdyż jeśli będąc świa­do­mym, że jesteś jed­no­ścią, wyra­żał­byś coś innego niż to, co uwa­żasz i czu­jesz, byłoby to pogwał­ce­niem prawa. Nie byłoby to dobre. Czyż nie jest rze­czą natu­ralną, że pestka jabłka staje się jabło­nią? Nasiona rosną zgod­nie ze swym rodza­jem. Dla­tego zatem, gdy­byś czuł w sercu jedno, a w rze­czy­wi­sto­ści wyra­żał coś innego, byłoby to pogwał­ce­niem prawa życia.

Będąc prze­peł­niony nie­na­wi­ścią, urazą, wro­go­ścią i nie­chę­cią, nie zdo­łasz wyra­żać miło­ści, piękna, rado­ści ani niczego innego, co wiąże się z dobrem. Złe emo­cje gro­ma­dzą się w pod­świa­do­mo­ści i – jako nega­tywne – muszą znaj­do­wać nega­tywne ujście. Prawo nie zostaje zatem zła­mane; prawo, jak powie­dzia­łem, jest zawsze dosko­nałe. Uze­wnętrz­nia to, co odpo­wiada naszym wyobra­że­niom o sobie. Wszel­kie podziały w świe­cie są pro­jek­cją Jed­no­ści, Piękna i Dobra. To Bóg z roz­my­słem staje się czymś na pozór innym, bo naprawdę nic innego nie ma. Abso­lut nie może zawie­rać w sobie niczego, co Nim nie jest. W prze­ciw­nym razie nie byłby Abso­lutem. Główną czę­ścią słowa Abso­lut jest „Ab”, czyli Ojciec, co ozna­cza, że cały świat i wszystko, co w nim widzisz, pocho­dzi z Abso­lutu – z Jed­no­ści. Ist­nieje tylko Jed­ność.

Sta­ro­żytni mędrcy opi­sy­wali to w taki spo­sób: „Zawsze ten sam w głębi mojego jeste­stwa, ist­nie­jący zawsze, jedyny, pełny, kom­pletny, dosko­nały, nie­po­dzielny, ponad­cza­sowy, pozba­wiony kształtu i wieczny. Bez obli­cza, formy i postaci. Mil­cząca, wład­cza obec­ność w ser­cach wszyst­kich ludzi. JA JESTEM dzie­wi­czym śnie­giem i szczy­tem góry. JESTEM owo­cem w doli­nie. JESTEM zło­tem i sre­brem ołta­rzy poświę­co­nych bogom. JESTEM bło­tem na san­da­łach pozo­sta­wio­nych przez wyznawcę u wrót świą­tyni. Słysz­cie mnie i dostrze­gaj­cie we wszyst­kim, a przej­rzy­cie”. Zna­czy to, że każda drobna rzecz jest Bogiem, który w niej się prze­ja­wia. Bóg obja­wia się w słońcu, księ­życu, gwiaz­dach, drze­wach, w bło­cie i w ziemi, jako każda rzecz, którą widzisz. Bóg staje się we wszyst­kich tych rze­czach, bo Bóg myśli, a rodzą się światy, jak czy­tamy w Upa­ni­sza­dach.

Możesz na przy­kład powie­dzieć JA JESTEM. Kie­dy­kol­wiek mówisz JA JESTEM, gło­sisz Obec­ność Żywego Boga w tobie. Niech słowa na two­ich ustach i twoje czyny będą bli­skie memu sercu. Od wie­ków ludzie szu­kali Świę­tego Gra­ala, zagi­nio­nych nauk, kamie­nia filo­zo­ficz­nego, a poszu­ki­wane słowo poja­wiało się na ich ustach setki razy dzien­nie. Owo słowo to JESTEM, ozna­cza­jące czy­sty Byt, twoją Rze­czy­wi­stość, Żywego Ducha w twoim wnę­trzu. On ni­gdy się nie naro­dził i ni­gdy nie umrze; woda Go nie roz­myje, ogień nie spali, wiatr nie porwie. Jest twoją Rze­czy­wi­sto­ścią. Uświa­do­mie­nie sobie tego jest czymś cudow­nym.

Prze­stań potę­piać sie­bie. Uświa­dom sobie, że możesz teraz posta­no­wić, kim chcesz być. Możesz posta­no­wić, że zdo­bę­dziesz to, co chcesz. Że będziesz robił to, co chcesz robić. Możesz zacząć żyć w takiej wła­śnie atmos­fe­rze umy­słu. Powoli prze­nik­nie ona z two­jej świa­do­mo­ści w głąb, w pod­świa­do­mość, i stop­niowo, w miarę jak będziesz ją w sobie pod­trzy­my­wał i hołu­bił, sta­nie się prze­ko­na­niem. Wów­czas znikną twoje ogra­ni­cze­nia i powsta­niesz z tego, co stare, jak feniks z popio­łów, i sta­niesz się nowym czło­wie­kiem.

Musisz porzu­cić wiarę w ubó­stwo i odzy­skać wiarę w Bożą obfi­tość. Porzu­cić wiarę w cho­robę, a uwie­rzyć w boską wolę, która chce spra­wić, byś był szczę­śliwy, rado­sny, wolny, silny i zdrowy. Uznaj, że prze­pływa przez cie­bie peł­nia Boga. Odwróć uwagę od nie­zli­czo­nych powo­dów, dla któ­rych nie możesz tego czy tam­tego osią­gnąć, i skup się na swoim ide­ale. Pod­trzy­muj go i dbaj o niego, a pojawi się odpo­wiedź. Wytrwaj, a cie­nie znikną i wsta­nie nowy dzień.

Pamię­taj, że Bóg jest Żywym Duchem w tobie. Bóg jest samym Szczę­ściem, Poko­jem, Har­mo­nią, Rado­ścią, Miło­ścią, Bez­mierną Mądro­ścią, Nie­skoń­czoną Inte­li­gen­cją oraz Abso­lut­nym i Nie­opi­sa­nym Pięk­nem. Znany jest pod licz­nymi imio­nami: Alla­cha, Brahmy, Jehowy i wie­loma innymi. W samych psal­mach znaj­du­jemy sześć­dzie­siąt sie­dem okre­śleń Boga. Doty­czą one Jego cech, atry­bu­tów i mocy. Sam Bóg nie ma jed­nak imie­nia.

Jeżeli cechuje cię okru­cień­stwo, nie­chęć, samo­po­tę­pie­nie i uża­la­nie się nad sobą, nie nawią­żesz wewnętrz­nego kon­taktu z Bogiem. W modli­twie, jak powie­dziano, wyba­czaj wszyst­kim, któ­rzy zawi­nili wobec cie­bie, a Ojciec w nie­bie wyba­czy tobie. Jeśli przy­cho­dzisz do ołta­rza, aby ofia­ro­wać swój dar, to – jak powie­dziano w Biblii – „jeśli zawi­ni­łeś prze­ciwko bratu swemu, idź i pogódź się pier­wej ze swoim bra­tem, a potem przyjdź ofia­ro­wać swój dar”. Twoim darem jest twoje pra­gnie­nie; ołtarz zaś jest twoim umy­słem, gdzie prze­by­wasz i roz­ma­wiasz z Bogiem. Bogu możesz więc ofia­ro­wać jedy­nie swoje uwiel­bie­nie i dzięk­czy­nie­nie. Przyjdź ze śpie­wem przed Jego obli­cze: stań przed Nim w uwiel­bie­niu. Dzię­kuj Mu i bło­go­sław Jego imię.

Musisz to jed­nak zro­bić, będąc nie­ska­lany. „Cała piękna jesteś, przy­ja­ciółko moja, i nie ma w tobie skazy”. Bo miłość jest wypeł­nie­niem prawa – prawa zdro­wia, szczę­ścia i pokoju. Dla­tego uda­jąc się do Boga, musisz być prze­peł­niony miło­ścią i dobrem. Miłość jest dzia­ła­niem serca. Ema­na­cją dobra. Życze­niem wszyst­kim tego, czego życzysz sobie. Dla­tego też powi­nie­neś życzyć tym, któ­rzy cię skrzyw­dzili, miło­ści, pokoju, har­mo­nii, rado­ści i powo­dze­nia w życiu. Poznasz, kiedy wyba­czy­łeś; znik­nie wów­czas bole­sna zadra w twoim umy­śle. Jeśli przed rokiem mia­łeś wrzód, zapewne bar­dzo ci doku­czał. Być może lekarz musiał go prze­ciąć. A rana bolała. Być może był to bar­dzo dokucz­liwy ból. Dziś jed­nak jesteś już od niego wolny. Pozo­stała pamięć, ale bole­sna zadra znik­nęła. Oto wyba­cze­nie.

Być może kiedy usły­sza­łeś o czymś wspa­nia­łym, co spo­tkało osobę, która cię skrzyw­dziła, oszu­kała, okła­mała lub powie­działa ci coś nie­mi­łego, poczu­łeś ukłu­cie bólu. To zna­czy, że korze­nie nie­na­wi­ści jesz­cze tkwią w twoim świa­do­mym umy­śle, czy­niąc w nim spu­sto­sze­nie. Uzdra­wia­jąca moc Boga nie prze­pływa przez tak ska­żoną świa­do­mość. Tak samo jak woda, która nie odpływa ze zlewu, gdy zatkana jest rura. Może zatkała ją koro­zja, odpadki, pia­sek, a może coś jesz­cze innego. Przy­szedł hydrau­lik i ją oczy­ścił. A woda cały czas cze­kała, by w końcu przez nią prze­pły­nąć.

Na podob­nej zasa­dzie funk­cjo­nuje w tobie uzdra­wia­jąca moc Boga; to nie ty ją stwa­rzasz. Nazywa się Duchem Świę­tym, który jest duchem pełni, uzdro­wie­nia. Cho­roba zaś polega na frag­men­ta­cji, na roz­dzie­le­niu z Bosko­ścią. Dla­tego musisz pozo­sta­wać w sta­nie czy­sto­ści i pełni, kiedy zwra­casz się do Boga. Z miło­ścią. A wów­czas twoja modli­twa spo­tka się z odpo­wie­dzią. I nastąpi uzdro­wie­nie.

Biblia powiada: „Na początku – Bóg”. Innymi słowy, postaw Boga na pierw­szym miej­scu w swoim życiu. A może przed­kła­dasz coś ponad Niego? Czy mówisz: „Jestem zbyt zajęty”? Czy zna­czy to, że jesteś zbyt zajęty dla Boga? Och, nie – nie przy­zna­waj wła­dzy żad­nej rze­czy stwo­rzo­nej. Nie obda­rzaj wła­dzą gałęzi, kamieni, gwiazd, księ­ży­ców, słońc, ludzi, warun­ków i oko­licz­no­ści. Wszystko ulega zmia­nom. Myśli­ciel jest więk­szy od swo­jej myśli, arty­sta więk­szy od swo­jej sztuki, a Stwórca więk­szy od swego stwo­rze­nia. Uczony nie przy­znaje wła­dzy żad­nej z rze­czy stwo­rzo­nych we wszech­świe­cie; nie przy­znaje wła­dzy światu zja­wi­sko­wemu ani niczemu, co się w nim zawiera. Korzy się i darzy czcią i uwiel­bie­niem obecne w nim JA JESTEM, Jedyną Obec­ność, Jedyną Moc, Jedyną Przy­czynę, Jedyną Sub­stan­cję. Gdy przy­znajesz wła­dzę jakiej­kol­wiek innej rze­czy na świe­cie, prak­ty­ku­jesz bał­wo­chwal­stwo – coś, co w nie­któ­rych przy­pad­kach Biblia nazywa cudzo­łó­stwem. Te słowa są syno­ni­mami, gdyż, mówiąc ina­czej, współ­ży­jesz wtedy ze złem w łożu swego umy­słu.

Zacho­wuj w pamięci wielką prawdę: „JA JESTEM Pan, Bóg twój. Nie będziesz miał innych bogów przede mną”. Postaw Boga na pierw­szym miej­scu, a wszystko zacznie ci się dobrze ukła­dać. Powo­dem całego cha­osu i zamie­sza­nia w twoim życiu (oczy­wi­ście, jeżeli panuje w nim chaos, zamie­sza­nie, bieda lub cho­roba) jest to, że cenisz coś ponad Boga. Na początku: Bóg. Zanim udasz się rano do pracy, usiądź na chwilę spo­koj­nie. Poproś o prze­wod­nic­two i opiekę. Usta­nów w sobie pokój i har­mo­nię, a Boża miłość prze­nik­nie twój umysł, serce i całe twoje jeste­stwo.

Jest tylko Jedna Moc. Jedna Obec­ność, Jedna Przy­czyna i Jedna Sub­stan­cja. To stara, bar­dzo stara prawda. Nazwana została w Biblii gore­ją­cym krze­wem. Biblia powiada: „JESTEM posłał mnie do was”. Gore­jący krzew jest wiecz­nym świa­tłem, które ni­gdy się nie naro­dziło i ni­gdy nie umrze. To Obec­ność Boga w tobie. Nie ma początku ani końca. JESTEM bez końca i bez początku, star­sze niż dzień i noc, młod­sze od nowo naro­dzo­nego dziecka, jaśniej­sze od świa­tła, ciem­niej­sze od nocy, jest ponad wszel­kimi rze­czami i wszel­kim stwo­rze­niem, a mimo to mieszka w ser­cach wszyst­kich ludzi.

Czy wiesz, co robią nie­któ­rzy inży­nie­ro­wie, fizycy czy uczeni? Kiedy napo­ty­kają trudny pro­blem lub tak zwaną prze­szkodę nie do poko­na­nia, mówią: „JESTEM mnie posłał. Bóg posłał mnie tutaj, abym roz­wią­zał ten pro­blem”. I dodają: „Pro­blem jest tutaj, ale Bóg też tu jest”. A pro­blem zostaje boskim spo­so­bem roz­wią­zany, bo Nie­skoń­czona Inte­li­gen­cja i bez­gra­niczna mądrość Boga znają odpo­wiedź”. Nie zwra­casz się do Boga z pro­blemem; idziesz do niego z odpo­wie­dzią. Bóg zna tylko odpo­wiedź. Kiedy uświa­da­miasz sobie, że świa­tło Boga pło­nie w tobie, a Bóg pod­suwa ci odpo­wiedź, przyj­mu­jesz ją z odwagą. Pomy­sły, kon­cep­cje, mądrość, inte­li­gen­cja, moc i siła – wszystko to zostaje ci dane. A wtedy podą­żasz pro­sto przed sie­bie i nie­ustra­sze­nie zma­gasz się z pro­blemem, wie­dząc w głębi duszy, że z takim nasta­wie­niem umy­słu masz całą moc Bosko­ści po swo­jej stro­nie.

Pamię­taj, że każde opi­sa­nie i każda defi­ni­cja Boga sta­nowi ogra­ni­cze­nie. Słynny filo­zof Spi­noza powie­dział: „Defi­nio­wa­nie Boga jest Jego zaprze­cze­niem”. Nie można jed­nak zane­go­wać Nie­skoń­czo­nego Bytu. Pamię­taj więc, że twoim praw­dzi­wym ist­nie­niem, twoją naturą i twoim „ja” jest twoje JESTEM. Pamię­taj też, że nikt w twoim imie­niu nie może powie­dzieć JA JESTEM. Jesteś pierw­szy, jak powiada Biblia. Jesteś pierw­szy wobec Świę­tej Wszech­obec­no­ści. Nikt nie może zna­leźć się tam przed tobą. Żadna osoba, miej­sce, rzecz czy oko­licz­ność nie może umniej­szyć twego dobra. Nie ma takiej siły na świe­cie ani takiej osoby, która mogłaby powstrzy­mać prze­pływ two­ich myśli, uczuć, wyobra­żeń – powstrzy­mać prze­pływ Ducha w tobie. On jest Wszech­mocny. Wszech­mocny ponad wszyst­kim. Oto twoja praw­dziwa toż­sa­mość.

Oto Obec­ność Boga w tobie. A cokol­wiek dodasz do JA JESTEM i zro­bisz to z prze­ko­na­niem, to się spełni. Ni­gdy nie mów: „Nie zdo­łam”, ni­gdy nie mów: „Jestem zbyt słaby”, ni­gdy nie mów: „Nie ma wyj­ścia”, powta­rzaj nato­miast: „JESTEM posłał mnie tutaj”. Czy to kon­flikty w pracy, kło­poty w domu, uczu­ciowe pro­blemy czy cho­roba, mów: „Bóg jest tutaj i On wskaże mi drogę. Bóg potrafi mnie uzdro­wić”. A wów­czas droga sta­nie przed tobą otwo­rem. Prze­zwy­cię­żysz wszyst­kie trud­no­ści.

Bóg nie prze­sia­duje na tro­nie wysoko w nie­bie. Tron ozna­cza po pro­stu wła­dzę i moc. Bóg jest czy­stym Duchem, Stwór­czą Siłą, Nie­skoń­czo­nym Umy­słem, Nie­skoń­czoną Inte­li­gen­cją i Bez­mierną Mądro­ścią. Kiedy Biblia powiada: „Bóg wezwał Moj­że­sza i tak powie­dział”, ozna­cza to tylko tyle, że Moj­żesz w trak­cie modli­tew­nej medy­ta­cji zwró­cił się do Bożej Obec­no­ści z prośbą o natchnie­nie i ono przy­szło. Obu­dziło się w nim źró­dło intu­icji. Inspi­ra­cja się poja­wiła i Moj­żesz zaczął pisać: „Na początku Bóg stwo­rzył niebo i zie­mię. Zie­mia zaś była bez­ła­dem i pust­ko­wiem: ciem­ność była nad powierzch­nią bez­miaru wód”. W ten wła­śnie spo­sób Moj­żesz pisał.

Pamię­taj, że auto­rzy biblijni byli natchnieni. Byli daw­nymi mistrzami w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii i ducho­wych opo­wie­ści. Znali wiel­kie prawa umy­słu i drogi ducha. Pisali, posłu­gu­jąc się przy­po­wie­ścią, ale­go­rią, baśnią, mitem, uży­wa­jąc kryp­to­gra­mów i liczb. Prze­ma­wiali języ­kiem kaba­li­styki.

Ni­gdy nie mów: „Jestem prze­stra­szony, jestem słaby, nie jestem dość dobry”. Mówiąc tak, nisz­czysz sie­bie. Ni­gdy też nie mów: „Jestem lękliwy” albo „Jestem zazdro­sny”, albo „Jestem kry­tyczny”. Uży­wa­jąc takich słów, skra­casz swoje życie, a twoje komórki stają się bar­dziej wraż­liwe na ból. Mów nato­miast: „JESTEM jed­no­ścią z Bogiem. Pozo­sta­wa­nie w jed­no­ści z Bogiem to pozo­sta­wa­nie w więk­szo­ści. Bóg mnie kocha i dba o mnie. Boża miłość ota­cza mnie i otula. Wiodę zacza­ro­wane życie. Miłość Boga kro­czy przede mną, dosko­na­ląc i pro­stu­jąc moje ścieżki”. Postę­pu­jąc w ten spo­sób, wydłu­żasz swoje życie, które staje się magiczne.

Emer­son powie­dział: „Wszy­scy ludzie suk­cesu zga­dzają się w jed­nym: w kwe­stii przy­czyn i skut­ków. Wie­rzą, że o sta­nie rze­czy decy­duje nie szczę­ście, a okre­ślone prawo, i że nie ma słab­szych lub pęk­nię­tych ogniw w łań­cu­chu łączą­cym pierw­sze i ostat­nie ogniwo – przy­czynę i sku­tek”. Ludzie płytcy wie­rzą w szczę­ście; ludzie silni i mądrzy wie­rzą w przy­czynę i sku­tek.

Mark Twain zauwa­żył: „For­tuna puka do drzwi każ­dego czło­wieka, ale w bar­dzo wielu przy­pad­kach czło­wiek sie­dzi aku­rat w pobli­skim barze i jej nie sły­szy”. Musisz być świa­domy, wyczu­lony i uważny. Wyko­rzy­sty­wać nada­rza­jące się oka­zje. Nie spo­dzie­waj się, że zosta­niesz wyna­gro­dzony za opie­sza­łość, apa­tycz­ność i indo­len­cję.

Słowa: „Jak czło­wiek myśli i czuje, taki jest” dobrze odzwier­cie­dlają i obra­zują oko­licz­no­ści twego życia. Sta­jesz się tym, o czym przez cały dzień myślisz, twój cha­rak­ter zaś jest sumą twego myśle­nia. Przy­czyna i sku­tek dzia­łają rów­nie nie­omyl­nie w ukry­tym kró­le­stwie myśli, jak i w zewnętrz­nym, mate­rial­nym świe­cie. JA JESTEM Alfa i Omega. Pierw­szy i Ostatni. Przy­czyna i sku­tek są takie same. Akcja i reak­cja są takie same. Oto Ja jestem Pan, Bóg wszel­kiego ciała; JA JESTEM Pan, Bóg twój; i od wschodu słońca aż po jego zachód nie ma innego. Oto cudowna prawda!

Wiedz, że twoja świa­do­mość, twoje wła­sne JESTEM, jest Jedyną Obec­no­ścią, Jedyną Mocą, Jedyną Przy­czyną, Jedyną Sub­stan­cją. Wszystko, co wewnętrzne i zewnętrzne, z Niej powstało. To jedyny byt w całym świe­cie. Twoja radość i twoje cier­pie­nie są odbi­ciem twego zwy­kłego myśle­nia. Aby zaznać powo­dze­nia, musisz uświa­do­mić sobie, że jesteś panem swo­ich myśli, emo­cji i życio­wych reak­cji. Two­rzysz i kształ­tu­jesz warunki, doświad­cze­nia i zda­rze­nia. Każda myśl, którą odczu­wasz jako prawdę, zaak­cep­to­wana jako praw­dziwa przez twój świa­domy umysł, zapusz­cza korze­nie w two­jej pod­świa­do­mo­ści i wcze­śniej czy póź­niej prze­ra­dza się w rze­czy­wi­stość, przy­no­sząc wła­sne owoce w postaci spo­sob­no­ści i doświad­czeń. Dobre myśli przy­no­szą dobre owoce; złe myśli rodzą owoce złe.

To nie okrutny przy­pa­dek wysyła ludzi na bruk lub do przy­tuł­ków, zwy­kle jest to kon­se­kwen­cja złego, destruk­tyw­nego lub kry­mi­nal­nego myśle­nia, które rozwijało się głę­boko w ich ser­cach. Kiedy opa­no­wało ich pod­świa­domy umysł, prze­kształ­ciło się w zewnętrzne doświad­cze­nia i dzia­ła­nia odpo­wia­da­jące temu nega­tyw­nemu myśle­niu.

Zako­chaj się w wyż­szym obra­zie swo­jej osoby, w boskim „ja” obec­nym w twoim wnę­trzu. Wychwa­laj Boga w sobie. Kiedy w twoim umy­śle pojawi się jaki­kol­wiek lęk lub obawa, powiedz: „Wychwa­lam Boga w sobie”. W miło­ści nie ma lęku. Nie ma lęku w Bogu, gdyż Bóg jest Jedyną Mocą. Każdy strach ma swoje źró­dło w poten­cjal­nym sprze­ci­wie wobec Boga. Ozna­cza to, że usta­na­wiasz w sobie jakąś inną wła­dzę. A prze­cież nie ma innej wła­dzy i mocy. Taka jest przy­czyna wszel­kiego lęku na tym świe­cie.

Nie­któ­rzy ludzie wie­rzą w dia­bła, w siły zła i temu podobne rze­czy. Jest tylko Jedna Moc. Działa ona jako jed­ność i har­mo­nia; jako miłość i życie. JA JESTEM zmar­twych­wsta­niem i życiem – twoje wła­sne JESTEM odra­dza i oży­wia wszystko to, co odczu­wasz i uzna­jesz za prawdę. Możesz oży­wić bogac­two, zdro­wie, pokój, miłość, piękno, cokol­wiek, bo twoje JESTEM odra­dza i powo­łuje do życia.

Ja zabijam i ja sam oży­wiam; ja ranię i ja sam uzdra­wiam. Oto jest wła­dza Pana. Gdy myślisz dobrze, w ślad za tym idzie dobro; gdy myślisz źle, nastę­puje zło. W jaki spo­sób uży­wasz tej pań­skiej wła­dzy? Jeśli robisz to nega­tyw­nie, destruk­cyj­nie, źle, nazy­wamy ją dia­błem, prze­ciw­ni­kiem, ogra­ni­cze­niem, cho­robą i innymi podob­nymi imio­nami. Jeśli uży­wasz jej dobrze i harmonijnie, zwiemy ją Bogiem, Alla­hem, Brahmą, Jehową, poko­jem, miło­ścią i tak dalej. Jest tylko Jedna Moc. Jak z niej korzy­stasz?

Jak już powie­dzie­li­śmy, cokol­wiek dodasz do JA JESTEM, sta­niesz się tym. Możesz powie­dzieć: „Jestem biedny. Jestem nie­do­bry. Jestem bez­na­dziejny. Jestem chory. Jestem ska­zany na śle­potę”, i wszystko to ci się spełni. A zatem twoje JESTEM sta­nowi ów uni­wer­salny byt, który żyje, działa i tchnie w każ­dym z nas. W Bogu żyjemy, dzia­łamy, ist­nie­jemy. Bóg żyje, działa i ist­nieje w nas. Jest Wiecz­nie Żywy, Wszech­wie­dzący, Nie­skoń­cze­nie Mądry, Wszech­władny; jest Jedy­nym, który żyje w sercu każ­dego z nas.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Tytuł ory­gi­nału: Maxi­mize Your Poten­tial Thro­ugh The Power of Your Sub­con­scious Mind For a More Spi­ri­tual Life

MAXI­MIZE YOUR POTEN­TIAL THRO­UGH THE POWER OF YOUR SUB­CON­SCIOUS MIND FOR A MORE SPI­RI­TUAL LIFE. One of a Series of Six New Books by Joseph Mur­phy, DD, Ph.D. Edi­ted and Upda­ted for the 21st Cen­tury by Arthur R. Pell, Ph.D. Copy­ri­ght 2005 The James A. Boyer Revo­ca­ble Trust. Exc­lu­sive worl­dwide rights in all lan­gu­ages ava­ila­ble only thro­ugh JMW Group Inc. Publi­shed by SIAT Publi­shing Co., Ltd. in Korea under license from JMW Group Inc.

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2024

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Pro­jekt serii i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Piotr Majew­ski

Foto­gra­fia na okładce

©Yun Heng Lin/iStock

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Roz­wiń swoje życie duchowe. Wyko­rzy­staj swój poten­cjał przez potęgę pod­świa­do­mo­ści, wyd. II, Poznań 2024)

ISBN 978-83-8338-887-8

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer