SEX and SMILE, czyli jak mieć boski seks - Kamil Wojciechowski - ebook

SEX and SMILE, czyli jak mieć boski seks ebook

Kamil Wojciechowski

4,5

Opis

Zacznijmy cieszyć się seksem. Rozpakujmy ten prezent do końca!

 

Zapomnij o tym, co mówiono Ci dotąd o seksualności. Zobacz, co kradnie Ci radość życia erotycznego i ciesz się intymną relacją w całej pełni.

 

Jak mieć boski seks? Któż może wiedzieć to lepiej niż seksuolog i teolog w jednej osobie! Kamil Wojciechowski przekonuje, że każdy człowiek zasługuje na to, by cieszyć się namiętnym i pełnym żaru seksem w stałym związku.

 

Ta książka jest jak skrzynka z narzędziami, aby seks zawsze był udany i satysfakcjonujący. Pragniesz spełnienia w swoim życiu erotycznym?

·       Rozpal pasję w miłości intymnej i zadbaj o przyjemność.

·       Zaznaj ukojenia w seksualnej bliskości z ukochaną osobą.

·       Wrzuć na luz w sypialni i zacznij cieszyć się seksem!

 

Solidna wiedza o seksualności, potrzebna każdemu małżeństwu.

Ksawery Knotz OFMCap

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 205

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (12 ocen)
8
2
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
sarnacka84

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo dobra książka. bez tabu ale z klasą i wiedzą. polecam !
20
spioszek

Dobrze spędzony czas

Ciekawa
00
dardzynska

Nie oderwiesz się od lektury

świetna lektura dla małżonków, bez tabu, rozjaśnia wiele spraw I różnic między kobietami i mężczyznami, które nieco komplikują współżycie;-)
00

Popularność




SEX&SMILE, czyli jak mieć boski seks

Kamil Wojciechowski dla RTCK SA

Autor: Kamil Wojciechowski

Produkcja: RTCK SA

Nowy Sącz 2024

Wydanie I

© RTCK SA 2024

978-83-67960-71-7 - EPUB 978-83-67960-72-4 - MOBI 978-83-67960-73-1 - PDF

Redakcja: Krystyna Sadecka

Korekta: Edyta Buff, Hanna Miera

Skład i łamanie: Adam Gutkowski

Projekt okładki: Katarzyna Halota

Fotografia autora: Paweł Wajde

Wersje epub i mobi:Barbara Wrzos, Graphito, www.graphito.pl

RTCK Rób to co kochasz

RTCK S.A.

ul. Zielona 27, WSB, bud. B

33-300 Nowy Sącz

tel. 531 009 119

[email protected]

www.rtck.pl

Dołącz do społeczności ludzi, którzy chcą robić to, co kochają.Zapisz się na www.rtck.pl, a będziemy Cię wspierać na tej drodze,wysyłając wartościowe materiały!

Mojej Basi za miłość i wiarę w to, co robię!

Parom, które korzystały – i nadal korzystają – z moich konsultacji oraz warsztatów, za zaufanie!

Prawowite jest „poszukiwanie” przyjemności związanej ze współżyciem małżeńskim.

św. Albert Wielki

WPROWADZENIE

Od wielu lat zadaję sobie pytanie, dlaczego tak dużo par, szczególnie myślę tu o parach małżeńskich, nie cieszy się pełnym namiętności i pasji seksem. Oczywiście odpowiedź na to pytanie z pewnością jest bardzo złożona i zapewne należałoby jej szukać przede wszystkim w gabinetach seksuologicznych. Lekarze i terapeuci specjalizujący się w tematyce życia intymnego dobrze wiedzą, że przyczyn problemów z seksualnością może być mnóstwo – od „zwykłych” trudności relacyjnych po głębokie dysfunkcje seksualne.

Ja sam od wielu lat prowadzę poradnictwo oraz udzielam konsultacji seksuologicznych i w swojej praktyce spotykam się z rozmaitymi przypadkami. Daleki jestem od wyciągania pochopnych wniosków albo szufladkowania kogokolwiek. W pytaniu, które zadałem na początku, chodzi mi o coś nieco innego: Dlaczego tak wiele kobiet i tak wielu mężczyzn – którzy dobrze (chciałoby się powiedzieć: „normalnie”) funkcjonują w codziennym życiu, z powodzeniem podejmują obowiązki wynikające z ich ról społecznych czy zawodowych, budują udane relacje i nie doświadczają żadnych zaburzeń seksualnych – nie ma w pełni satysfakcjonującego życia seksualnego z bliską ich sercu osobą?

Wieloletnie doświadczenie pracy z parami w poradnictwie seksuologicznym podpowiada mi, że istnieją przynajmniej trzy główne czynniki, które „kradną” nam radość z seksualnej bliskości. Pierwszy to brak narzędzi do właściwej komunikacji z naszym seksualnym partnerem o sprawach intymnych. Druga przyczyna tkwi w  braku elementarnej wiedzy na temat anatomii i fizjologii – naszej oraz osoby, z którą uprawiamy seks. Trzeci czynnik, który z całą pewnością nie służy nam w naszych sypialnianych doświadczeniach, to cała masa stereotypów i fałszywych przekonań na temat seksu, jakie hodujemy w naszych głowach. Wymienię kilka najpopularniejszych: „seks zadzieje się sam” (w innej wersji: „jak kocha, to powinien/powinna się domyślić”); „seks jest dla młodszych”, „w seksie chodzi o orgazm”, „seks to niebezpieczna i podejrzana sprawa (tyle jest wokół pedofilii, gwałtów itp.)”, „kobieta nie powinna inicjować seksu”, „facet jest zawsze chętny i gotowy na seks”, zaś gdybyśmy chcieli odnieść postawione wyżej pytanie do osób wierzących, to tę listę należałoby uzupełnić o niezliczone, a równie fałszywe i szkodliwe stereotypy, przekonania i seksualne zahamowania wynikające z tzw. religijności.

Nieprawdziwy obraz seksu – utrwalany dodatkowo „prawdami” natury duchowej i religijnej – jest zmorą wielu chrześcijańskich małżeństw. Jakże mają się w pełni cieszyć darem swojej seksualności, skoro żyją – nieraz całymi latami! – w przekonaniach typu: „seks jest brudny i grzeszny”, „seks służy tylko do celów prokreacyjnych”, „seks jest nieduchowy, a radość przeżywania przyjemności seksualnej jest zbyt cielesna” albo – o zgrozo! – „wierzący powinni wyłącznie po ciemku i po misjonarsku…” – żeby wymienić tylko niektóre z wielu „chrześcijańskich” stereotypów na temat seksu.

W tej książce staram się przedstawić zgoła odmienną wizję seksualności. Chcę pokazać seks w małżeństwie jako doświadczenie radosne i pozwalające na przeżywanie ogromnej przyjemności, a także jako sposób na ugruntowanie więzi i bliskości między mężem i żoną. Bóg nie jest sadystą, który stwarza człowieka wraz z jego sferą popędową, a następnie karze go za korzystanie z niej. Skoro Bóg chrześcijan jest Miłością, to uzasadniony wydaje się wniosek, że ponadnaturalna, odwieczna, głęboka i niesamowita Miłość Boga jest źródłem także pełnego pasji i namiętności seksu. Moim zamysłem było dostarczenie czytelnikom podstawowej wiedzy na temat ludzkiej seksualności, podpowiedzenie, jak rozmawiać o sprawach seksualnych, tak często uznawanych za tematy tabu, i jak radzić sobie z najczęstszymi problemami, oraz „rozmontowanie” uprzedzeń i mitów na temat seksu. Zależało mi na tym, aby teoretyczna wiedza – kluczowa moim zdaniem dla zrozumienia istotnych mechanizmów rządzących ludzką seksualnością – przeplatała się z praktycznymi poradami, jak na co dzień wzbogacić swoje małżeńskie intymne spotkania, a tym samym wzmacniać wzajemną więź. Na końcu każdego rozdziału czytelnicy znajdą propozycje ćwiczeń oraz pytania do dialogu małżeńskiego. Pozwolą one na „przepracowanie” treści zawartych w rozdziałach, a przede wszystkim „przegadanie” ich z mężem/żoną, wysnucie konstruktywnych wniosków i być może podjęcie wspólnych decyzji o tym, by coś zmienić na lepsze w intymnym pożyciu*.

Chcę, aby ta książka stała się dla czytających ją par małżeńskich inspiracją do odkrywania głębi doznań z uprawiania seksu w stałym, długotrwałym związku i abyśmy w końcu, jako ludzie wierzący (a może właśnie dlatego, że jesteśmy wierzący!), zaczęli cieszyć się swoją małżeńską intymną relacją. Mamy do tego pełne prawo! Pamiętajmy o tym, że sakrament małżeństwa nadaje naszemu współżyciu dodatkowy duchowy wymiar – to jest nasz chrześcijański „bonus” – potencjał, który być może czeka tylko na to, by wykorzystać go w pełni.

Współczesny świat jest pełen paradoksów, jeśli chodzi o podejście do seksu. Jeszcze nigdy nie mówiło się o seksualności tyle, co dziś. Dzięki mediom poziom dostępności do różnych aspektów erotyki jest tak ogromny, że mogłoby się wydawać, iż rozwiązania problemów seksualnych są dosłownie na „jedno kliknięcie myszką”. A równocześnie nigdy jeszcze ludzie nie byli z powodu seksu tak sfrustrowani, jak współcześnie. Ta frustracja mocno dotyka wielu małżeństw, co potwierdza moje doświadczenie zdobyte podczas udzielania konsultacji seksuologicznych. Krążące w społecznej przestrzeni dowcipy o tym, jak to przed ślubem jest cudownie, a po ślubie beznadziejnie, świadczą o tym, jak fatalnie postrzegane jest w naszych czasach małżeństwo – szczególnie w dziedzinie intymności i współżycia seksualnego. W nieskończoność można by wymieniać tytuły filmów, które opisują pełne namiętności, burzliwe romanse, ale trudno byłoby znaleźć choć kilka filmowych obrazów ukazujących satysfakcję seksualną pary żyjącej w długotrwałym, stałym związku.

Nadszedł czas, aby to zmienić!

Zapraszam do lektury!

* Więcej ćwiczeń i propozycji aktywności seksualnych, które mogą przysłużyć się relacji, czytelnicy znajdą w opracowanym przeze mnie dodatku rozwojowym oraz w kursie wideo. Materiały te są dostępne na stronie Wydawnictwa RTCK: www.rtck.pl/sklep.

1. „NIE DZISIAJ, KOCHANIE…”

Dlaczego nie zawsze mamy ochotę na seks?

Czy musimy mieć ochotę na seks, żeby uprawiać go z mężem/żoną?

Jak reagować w sytuacji odmowy seksu w małżeństwie?

Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą…

1 Kor 7,5

„Ochota na seks”, „apetyt na seks” albo „różny poziom libido”. Takie zwykle pojęcia pojawiają się, gdy tylko zaczynamy mówić o tym, że jakaś para nie potrafi zgodnie „wbić” się w moment wspólnego pragnienia seksualnych igraszek. Odmowa współżycia albo notoryczny brak inicjatywy ze strony jednego z partnerów to jedne z najczęstszych problemów w życiu seksualnym par. Ignorowany, zbywany milczeniem i zamiatany pod dywan, wybucha co jakiś czas ze zdwojoną siłą, trzymając mnóstwo par w relacyjnym klinczu.

Statystyczne dane mogą szokować. Z analiz prowadzonych przez prof. Izdebskiego wynika, że co drugi Polak uprawia seks, na który nie ma ochoty! W kontekście rezultatów tych badań rodzą się dwa pytania. Po pierwsze: „Dlaczego miałbym/miałabym zgadzać się na seks, na który nie mam ochoty?”, a po drugie: „Czy ochota na seks powinna być czynnikiem decydującym, gdy chodzi o zgodę na seks?”.

PRZYCZYNY ODMAWIANIA SEKSU

Zanim przyjrzymy się najczęstszym przyczynom tego, że jakaś osoba odmawia seksu, ze zrozumiałych względów wyłączmy z analizy osoby wykorzystywane, molestowane seksualnie w przeszłości, chore na schorzenia mające bezpośredni wpływ na jakość życia seksualnego, aktualnie żyjące w związkach przemocowych lub takich, w których jedna strona – najczęściej mężczyzna – domaga się seksu zawsze, kiedy zechce. Wykluczmy także osoby, które regularnie odmawiają seksu, stosując strategię szantażu emocjonalnego. Taki seks został nazwany przez psychologa klinicznego i seksuologa D. Schnarcha „seksem z litości” i dotyczy sytuacji, w której jedna strona niezmiennie inicjuje seks, a druga strona początkowo unika zbliżeń, wykręca się, po czym ostatecznie po jakimś czasie zgadza się na seks, równocześnie wysyłając drugiej stronie (zwykle niewerbalnie) następujący komunikat: „Okej, niech ci będzie. Nie mam ochoty na seks i na ciebie, ale skoro nalegasz, dogodzę ci. Możesz używać mojego ciała i lepiej żebyś był(a) mi za to wdzięczny(-na)”. W efekcie taka postawa staje się przyczyną zgorzknienia, narzekania oraz braku zaangażowania w aktywności życia codziennego drugiego z partnerów.

Po tym ważnym wprowadzeniu przyjrzyjmy się niektórym przyczynom odmowy seksu w zależności od płci.

Dlaczego kobiety odmawiają seksu?

Jednym z najczęstszych powodów, dla których kobieta odmawia seksu w małżeństwie (prócz takich czynników, jak zmęczenie czy lęk przed ciążą, a częściej przed kolejną ciążą), jest psychoseksualna niedojrzałość wynikająca ze sposobu wychowania, które nie przygotowuje dorastającej dziewczyny do roli przyszłej kochanki swojego męża. Ten rodzaj wychowania nie uwzględnia ważnych obszarów wiedzy: anatomii, fizjologii oraz całej dynamiki seksualnego funkcjonowania zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

Z jednej strony mamy do czynienia z powszechną tabuizacją sfery seksualnej, a z drugiej – z negatywnym komunikatem przez lata wysyłanym przez matki swoim córkom – dosłownie lub pośrednio – głoszącym np. że seks jest podejrzany, że jest tylko dla mężczyzn albo że nie warto się nim zajmować, bo jest mało ważny. Wiele tak wychowanych kobiet wchodzi w stałą relację i rozpoczyna aktywność seksualną bez poczucia sprawczości. Seks po prostu „jakoś się u nich dzieje”. Takim kobietom łatwiej jest wejść w rolę żony, matki, pracownika zawodowego albo też „ogarniacza obowiązków domowych” niż w rolę kochanki swojego męża. Jednym z przejawów psychoseksualnej niedojrzałości często jest także niechęć do podjęcia wysiłku samopoznania w kontekście swojej seksualności.

Poważny problem może pojawić się wówczas, gdy na niepewność seksualną, mającą związek np. z wyżej opisanym stylem wychowawczym, nałożą się jakieś negatywne doświadczenia seksualne i cielesne z przeszłości danej kobiety (jak np. bycie ofiarą molestowania seksualnego albo gwałtu, trauma związana z pierwszą miesiączką czy pierwszą wizytą u ginekologa).

Innym powodem odmawiania seksu w małżeństwie przez kobiety jest mylenie priorytetów – przekonanie, że inne role życiowe są ważniejsze niż rola kochanki swojego męża. Kobiety, które tak uważają, chętnie inwestują energię, czas i pieniądze w rozwój dzieci. Ten często staje się niemalże ich obsesją – podporządkowują temu zadaniu całe domowe i małżeńskie życie. Identyczny mechanizm może ujawniać się także na polu zawodowym w postaci maniakalnego podnoszenia kwalifikacji zawodowych – zaliczania wszystkich możliwych kursów, warsztatów, studiów i innych form dokształcania oraz w podejmowaniu aktywności, za którymi „można się schować”.

Wejście w tryb zadaniowy, rywalizacyjny i nastawiony na maksymalne „osiągi” jest kolejnym wrogiem uaktywnienia się kobiety na polu seksualnym. Dłuższe funkcjonowanie w trybie zadaniowym najczęściej skutkuje u kobiety myśleniem: „Po co zajmować się seksem, skoro to nieefektywne i nie ma z tego profitów, a poza tym kiedyś przecież trzeba odpocząć…” albo: „Tyle mam obowiązków, a jeszcze ten seks… Kolejna praca do wykonania”. A gdzie przestrzeń na smakowanie i przeżywanie przyjemności seksualnej?

Jest w końcu jeszcze jeden powód, dla którego kobiety nie mają ochoty na uprawianie seksu z własnymi mężami. Chodzi po prostu o to, że wiele kobietnie doświadcza podczas seksu żadnej przyjemności i satysfakcji albo też nie zaznaje takiej przyjemności i satysfakcji, jakiej by oczekiwały. Cóż, jest dość oczywiste, że kobieta, która nie doświadcza podczas intymnych zbliżeń przyjemności, raczej będzie unikać tego typu kontaktów, niż je inicjować*. Aż ciśnie się w tym momencie na usta pytanie: „Dlaczego niektórym kobietom seks nie sprawia przyjemności?”. Okazuje się, że niemożność zaznania przyjemności i seksualnego spełnienia może wynikać z natury kobiecego pożądania. W świetle najnowszych badań seksuologicznych staje się jasne, że pożądanie kobiece ma w dużej mierze naturę responsywną**. W dużym uogólnieniu oznacza to, że kobieta, aby zrodziła się w niej ochota na seks, potrzebuje dużo więcej bodźców z zewnątrz niż tylko tego najbardziej oczywistego dla mężczyzn: „Stoi przede mną atrakcyjna osoba”. Wiele kobiet może nigdy w życiu nie doświadczyć spontanicznego pożądania czy spontanicznej ochoty na seks, co wcale nie wyklucza tego, że staną się wspaniałymi kochankami, jeśli już osiągną stan podniecenia. Po prostu ochota na seks rodzi się u nich wraz z podnieceniem.

Jeśli jakaś czytelniczka odkrywa w sobie w tym momencie ten właśnie rodzaj seksualnej reakcji albo jeśli jakiś czytelnik w powyższym opisie rozpoznaje reakcje swojej żony, to chcę wszystkich uspokoić: W kolejnych rozdziałach omówimy dokładniej cykl reakcji seksualnej kobiet, zajmiemy się też kwestią kobiecego pożądania i powiemy, co robić, jeśli jedna strona w związku ma mniejsze potrzeby seksualne.

Dlaczego mężczyźni odmawiają seksu?  

Jednym z głównym powodów odmawiania przez mężczyzn zbliżeń o charakterze seksualnym jest obawa przed utratą sprawności seksualnej. Ma to związek z przekazem kulturowym ostatnich dekad, w którym wszyscy funkcjonujemy, a który w sposób jednoznaczny tzw. męskość uzależnia od sprawności seksualnej. Wielu mężczyzn obawia się konfrontacji z własną sprawnością seksualną, gdyż żyją w przekonaniu, że jeśli nie sprostają, automatycznie przestaną być uznani za męskich w swoich oczach i w oczach swoich partnerek.

Innym powodem unikania seksualnych zbliżeń mogą być nierealne wyobrażenia dotyczące reakcji partnerki. Chodzi tu o przekonanie typu: „Moja kobieta powinna reagować tak, a nie inaczej, a nie reaguje…”.

Skąd biorą się w mężczyznach wyobrażenia o tym, że kobieta podczas stosunku powinna reagować w określony sposób? Cóż, najczęściej powstają one wskutek „karmienia się” pornografią. Wielu mężczyzn nałogowo oglądających filmy pornograficzne sygnalizuje, że ma trudności w osiągnięciu satysfakcji w czasie seksu z partnerką. W efekcie pojawiają się dwie ambiwalentne postawy: jedni mężczyźni zaczynają unikać seksu, inni – paradoksalnie – często inicjują zbliżenia z partnerką, pomimo że nie są dla nich tak satysfakcjonujące, jak pornografia. Tak czy inaczej mężczyźni ci zaczynają mieć trudności w funkcjonowaniu seksualnym w związku. Trudno jest im np. osiągnąć orgazm bez filmu porno albo bez wyobrażania sobie scen z takiego filmu podczas seksu. Łączy się to z funkcjonowaniem mózgu. Silny wyrzut dopaminy związany jest z bardzo silnym bodźcem – niemożliwym do osiągnięcia podczas współżycia z partnerką (żoną).

Kolejna przyczyna odmowy seksu przez mężczyznę może mieć związek z tym, że mężczyzna jest w relacji z dominującą i zaborczą partnerką, która w życiu codziennym idzie „po trupach do celu” i stawia poprzeczkę bardzo wysoko w różnych sferach. Mąż takiej partnerki intuicyjnie wyczuwa, że również seks powinien być „high level”. Obawiając się, że nie sprosta oczekiwaniom żony, dochodzi do wniosku, że lepiej się wycofać.

W końcu odmawianie seksu przez mężczyzn może wiązać się – podobnie jak to było w przypadku kobiet – z  funkcjonowaniem w trybie zadaniowym. Taki sposób życia idzie w parze ze stresem. Stres i przemęczenie, związane np. z pracoholizmem, zniszczyły seksualną więź niejednej pary.

„NIE” JAKO POCZĄTEK, A NIE KONIEC ROZMOWY

Skoro wiemy już, jakie mogą być przyczyny odmawiania seksu, to wróćmy do pytania, które zadaliśmy na początku tego rozdziału: Czy jeśli ktoś nie ma ochoty na seks, to automatycznie powinien odmówić seksu żonie/mężowi? Czy zawsze ochota na seks powinna poprzedzać zgodę na aktywność seksualną? Wydaje się, że nie. Skoro bowiem w przypadku ogromnej większości kobiet spontaniczna ochota na seks może się nigdy nie pojawić albo pojawia się rzadko, skoro wielu mężczyzn odmawia seksu dlatego, że boi się, iż nie sprosta oczekiwaniom, to coś tu się nie zgadza… W związku małżeńskim podejmowanie intymnego zbliżenia powinno być motywowane miłością, chęcią pogłębienia więzi, pragnieniem, by pobyć blisko z drugą osobą, a nie ochotą. „Oto decyduję się na seks z tobą, bo chcę być z tobą, bo cię kocham”. Mój brak ochoty, moje lęki czy obawy, nie powinny być tu czynnikami rozstrzygającymi. A jeśli już w małżeńskiej sypialni padnie słowo „nie”, to warto potraktować je jako początek, a nie koniec rozmowy.

Inaczej odmowę seksu interpretuje i przeżywa kobieta, a inaczej mężczyzna. Kobieta odczytuje zwykle odmowę seksu ze strony mężczyzny jako komunikat: „Nie jestem już dla niego atrakcyjna, nie pragnie mnie”. Natomiast mężczyzna, któremu partnerka odmawia seksu, „słyszy” wówczas zwykle komunikat: „Nie kocha mnie, nie jestem dla niej ważny”.

Oczywiście komunikaty, które słyszą kobiety i mężczyźni w sytuacji odmowy seksu, najczęściej nie odzwierciedlają faktycznej sytuacji w związku, są to bowiem informacje, które docierają do partnerów na poziomie emocjonalnym. Dlatego tak ważna w relacji intymnej jest umiejętność rozmawiania i właściwego komunikowania sobie swoich seksualnych oczekiwań i ewentualnych obaw***.

W sytuacji odmowy seksu warto także zawsze wziąć pod uwagę, że inna jest perspektywa osoby odmawiającej zbliżenia, a inna – osoby doświadczającej odmowy ze strony partnera/partnerki. Jeśli to my doświadczamy odmowy seksu, warto zadać sobie pytanie: Co ja realnie słyszę, kiedy ukochana osoba mówi, że nie chce seksu? Czy czasami nie biorę tego zbytnio do siebie? Pamiętajmy o tym, że w ustach naszego partnera/partnerki komunikat: „Nie chcę seksu” nie jest tożsamy z oceną mnie jako osoby, tylko jest informacją o takiej, a nie innej gotowości drugiej strony (a właściwie jej braku) do podjęcia seksualnej aktywności. Natomiast jeśli to my odmawiamy seksu, zadajmy sobie pytanie, co musiałoby się wydarzyć (zmienić), żebym miał(a) większą ochotę albo siłę na seks. Może np. nie mam ochoty na to, co zwykle robimy, ale miał(a)bym ochotę na coś innego?

3 PROPOZYCJE ROZWIĄZANIA PROBLEMU ODMOWY SEKSU:

1. Kieruj się zasadą: „Nie” jest początkiem rozmowy, a nie końcem.

2. Podejmij decyzję: Chcę być dyspozycyjny(-na) seksualnie dla ciebie.

3. Umów się z partnerem/partnerką: Jeśli ostatnim razem odmówiłem(-am) ci seksu i ty to uszanowałeś(-aś), to następnym razem postaram się mieć postawę gotowości.

A co Biblia mówi o odmowie seksu? Niektórym wyda się to zapewne zaskakujące, że dylemat: odmowa czy zgoda na seks został dość precyzyjnie „rozpracowany” w Piśmie Świętym. Jest o nim mowa w 1 Liście do Koryntian:

Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona. Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej.

1 Kor 7,3-5

Przytoczony tekst ukazuje wartość współżycia seksualnego i konieczność troski o to, aby było ono możliwie częste i regularne, a nie tylko „od święta”. Zauważmy, że wzajemna gotowość „oddania swojego ciała” jest rozumiana w Biblii w sposób pozytywny – jako skutek miłości i daru z siebie. Inicjatywa powinna być po stronie dającego!

Wchodząc w stały związek, podejmujemy decyzję, że będziemy odtąd dla siebie jedynymi partnerami seksualnymi. Dlatego warto powalczyć o to, by ewentualna odmowa seksu przez męża czy żonę nie oznaczała automatycznie pozostawienia tej osoby bez odpowiedzi na jej potrzeby. Zrozumienie tego może nam pomoc w uniknięciu niejednej awantury, obrażania się na siebie i ostentacyjnego odwracania na drugi bok.

W kontekście tego ważnego wniosku wypada zadać kolejne pytanie: Jak zatem możemy pomóc sobie lub osobie, z którą jesteśmy w relacji, aby nasza (albo jej) gotowość na podjęcie seksualnego zbliżenia była większa? Z pewnością warto przyjrzeć się temu, czy dostarczamy sobie nawzajem odpowiednich bodźców do tego, by pobudzić naszą seksualną gotowość do bycia ze sobą w intymnej relacji oraz czy stwarzamy sobie odpowiednie warunki dla intymnej bliskości. Nie obędzie się bez refleksji nad potrzebami seksualnymi kobiet i mężczyzn, czyli nad tzw. libido, oraz nad rolą hamulców i „pobudzaczy” seksualnych (szczególnie w odniesieniu do kobiet).

ĆWICZENIE:

Wypiszcie w punktach korzyści inicjowanego przez siebie seksu (korzyści dla mnie, dla partnera/partnerki, dla naszego związku). Analogicznie zróbcie w odniesieniu do odmowy seksu.

PROPOZYCJA DIALOGU:

1. Jakie uczucia i myśli towarzyszą nam po przeczytaniu tego rozdziału?

2. Czego nowego się dowiedzieliśmy i jak możemy wykorzystać tę wiedzę w naszej relacji?

3. Które fragmenty tego rozdziału najmocniej nas poruszyły?

4. Co w proponowanym ćwiczeniu było dla nas najbardziej „dotykające” albo najtrudniejsze?

5. Które treści i elementy ćwiczenia wydają nam się najistotniejsze dla naszej relacji?

6. Jakie sposoby inicjowania seksualnego zbliżenia są dla nas najbardziej zachęcające, a które nie dają rezultatu albo wręcz odpychają?

Każde z Was niech wypowie się osobno.

7. Jakie sposoby odmawiania seksualnego zbliżenia są dla nas do zaakceptowania, a jakie nie i dlaczego?

Każde z Was niech wypowie się osobno.

* Szerzej tę kwestię omawiam w rozdziale o orgazmie kobiecym (zob. s. 75).

** O pożądaniu responsywnym piszę na s. 31.

*** O seks-komunikacji piszę więcej w rozdziale Seks-dialog..., s. 51.

2. LIBIDO NIEDOPASOWANE? POŻĄDANIE W WERSJI KOBIECEJ I MĘSKIEJ

Czy można się „seksualnie dopasować”?

Czym jest pożądanie responsywne?

Co możemy zrobić (a czego nie robić), by rozniecić ogień w naszej sypialni?

Okazuje się także, że dla kobiety pożądanie stanowi rzadką motywację do podejmowania aktów seksualnych. Jest wiele powodów, dla których kobieta odpowiada z akceptacją na inicjatywę mężczyzny albo nawet sama inicjuje kontakt seksualny.

E. Baszak-Radomańska, J. Sobkowicz, Seks w stałym związku

Wiele par, z którymi rozmawiam na warsztatach albo w gabinecie, skarży się na zróżnicowany poziom libido w ich związku. Różnice w swoim podejściu do życia seksualnego pary zauważają często już przed ślubem i ta kwestia jest dla nich niejednokrotnie źródłem silnego niepokoju. Czy na pewno „zgramy się” w sypialni? Czy nie okaże się, że będziemy rozczarowani seksem małżeńskim? Bywa, że niektóre pary decydują się na podjęcie współżycia seksualnego tylko po to, by upewnić się, że na pewno są do siebie dopasowane seksualnie.

Zdanie: „Jesteśmy niedopasowani seksualnie” przewija się bardzo często także w rozmowach z małżeństwami, które tym właśnie próbują wyjaśniać przyczyny swoich „łóżkowych” i – szerzej – relacyjnych problemów. Sugerują tym samym, że w innym, „lepiej dobranym” związku można by zaobserwować coś odwrotnego – że inna para mogłaby być lepiej dopasowana seksualnie niż oni. Przy braku wiedzy seksuologicznej oraz otwartego dialogu między kobietą i mężczyzną takie myślenie może wydawać się logiczne i sensowne.

Pojęcia „libido” po raz pierwszy użył Zygmunt Freud dla opisania siły, przez którą instynkty seksualne są obecne w umyśle człowieka. Współcześnie w seksuologii terminem tym opisuje się podstawowy stan mentalny człowieka i jego biologiczne wykładniki zaangażowane w zachowania seksualne.

W ramach szerokiego pojęcia „libido” można by mówić o bardzo wielu różnych sprawach związanych z procesem seksualnym. Składają się nań: aspekty wrodzone i wyuczone, fizjologia i myśli, kwestie związane z partnerem/partnerką, innymi ludźmi, jak i wydarzeniami dnia codziennego. W takim ujęciu libido staje się wypadkową naszej subiektywnej interpretacji wewnętrznych i zewnętrznych bodźców, które są przez nas postrzegane jako seksualnie pobudzające lub seksualnie hamujące.

To, co powszechnie bywa nazywane „niedopasowanym libido” albo „niedopasowaniem seksualnym”, najczęściej objawia się w różnej reaktywności seksualnej w poszczególnych fazach aktu seksualnego u różnych osób.

Przede wszystkim warto zauważyć, że – podobnie jak w przypadku wyboru dań, sposobów na spędzanie wolnego czasu czy decyzji, na jaki film chcemy iść do kina – nie ma na świecie dwóch osób, które zawsze w tym samym momencie chciałyby uprawiać seks dokładnie w ten sam sposób i z taką samą intensywnością, jak ich partner/partnerka. Jest to dość oczywiste. Po prostu różnimy się jako ludzie (i nie myślę tu wyłącznie o sprawie najoczywistszej, jaką jest różna budowa anatomiczna ciała kobiety i mężczyzny). Mamy prawo do tego, by nasze potrzeby seksualne różniły się pod względem intensywności, możemy także mieć odmienne preferencje dotyczące np. pory dnia, miejsca albo okoliczności uprawiania seksu. W związku z tym bardzo niewiele par (jeśli w ogóle takie istnieją) może pochwalić się pełną zgodnością w kwestii siły i częstotliwości pożądania seksualnego. Niemal w każdym związku jedna osoba dąży do współżycia bardziej intensywnie i częściej niż druga.

POŻĄDANIE SPONTANICZNE I RESPONSYWNE

Czy kobiety i mężczyźni powinni tak samo reagować na bodźce seksualne? Tak jak błędem jest sądzić, że każdy człowiek ma identyczne potrzeby (włącznie z seksualnymi), tak błędem byłoby zignorować w tej kwestii różnice między mężczyznami i kobietami.

Przekonanie, że mężczyzna i kobieta powinni identycznie reagować na bodźce seksualne, rodzi wiele nieporozumień. Dla osoby o słabym libido jest ono argumentem, żeby nie interesować się współżyciem, a z kolei dla osoby o silnym libido – zachętą, by interesować się nim jeszcze bardziej. Przy tak sprzecznym, choć zbudowanym na tym samym założeniu podejściu, konflikt jest nieunikniony. Osoba o silnym libido może czuć się odrzucona i urażona odmową współżycia, natomiast osoba o słabszym libido, z uwagi na swoje niewielkie zainteresowanie seksem, może czuć się wybrakowana albo niesłusznie oskarżana o brak miłości.

Wielu ludziom wydaje się na przykład, że skoro mężczyźni często odczuwają niespodziewaną, impulsywną ochotę na seks, to kobiety też powinny czuć spontaniczne pożądanie. W rzeczywistości zdarza się to rzadko. Wiele kobiet nie odczuwa tak silnego pożądania i nie ma tak silnych potrzeb seksualnych, jak ich mężowie, a jednak cieszą się namiętnym współżyciem, kiedy już do niego dojdzie. Spotkałem wiele kobiet, które deklarowały, że nie mają ochoty na seks, dopóki ich partner go nie zainicjuje. Potrzebna im była inicjacja seksualna w postaci prostych gestów miłości ze strony męża, jak przytulenie, pogłaskanie, wsparcie słowne, pomoc przy obowiązkach domowych. Można powiedzieć, że dla tych kobiet seks zaczynał się na długo przed aktywnością seksualną.

Całkiem zdrowe kobiety mogą nigdy w życiu nie odczuć spontanicznego pożądania. Zamiast niego odczuwają tzw. pożądanie responsywne, co oznacza, że podniecają się wyłącznie w okolicznościach, które subiektywnie rozpoznają jako erotyczne i podniecające. Pożądanie responsywne to typ pożądania, który uaktywnia się w odpowiedzi na aktywność z zewnątrz. Pożądanie responsywne mówi: Żeby mieć ochotę na seks, potrzebuję więcej powodów niż tylko to, że „stoi przede mną atrakcyjna osoba”. Być może zatem najwyższa pora przestać używać określenia: „Mam niski/wysoki poziom libido”, a zamiast tego zacząć raczej mówić: „Funkcjonuję w pożądaniu spontanicznym lub responsywnym”.

Pojęcie pożądania responsywnego (inaczej zwanego receptywnym) znane jest w seksuologii stosunkowo od niedawna. Przez wiele lat uważano, że jedynym możliwym modelem odpowiedzi seksualnej jest tzw. model linearny, zaproponowany w 1966 roku przez Wiliama Mastersa i Virginię Johnson, składający się z czterech faz: podniecenia, fazy plateau, orgazmu (u kobiet z możliwością orgazmów wielokrotnych), rozładowania. Dopiero w 2001 roku prof. Rosemary Basson, badaczka pracująca na uniwersytecie w Vancouver, zauważyła, że ta struktura jest rozbieżna z doświadczeniem wielu kobiet, i zaproponowała odmienny model reakcji seksualnej, nazwany cyrkularnym*.

Basson zwróciła uwagę na ogromny wpływ obszarów pozaseksualnych, które warunkują pozytywną odpowiedź kobiet na podjęcie współżycia. Jej zdaniem spontaniczne pożądanie rzadko jest przyczyną aktywności seksualnej kobiet. Kobiety podejmują współżycie raczej z powodów niezwiązanych bezpośrednio z seksem. Szukają emocjonalnej bliskości, sposobu na wyrażenie uczuć, przywiązania, miłości, zaangażowania, akceptacji, wzmocnienia własnej atrakcyjności itd. Idąc tym tropem, Basson zdefiniowała właśnie pojęcie pożądania responsywnego. Uznała ponadto, że może ono rozwinąć się nawet u seksualnie obojętnej kobiety, jeśli jej partner zainicjuje zbliżenie i będzie potrafił ją umiejętnie zaangażować w aktywność seksualną.

Tak więc, jak się okazuje, czynników modyfikujących kobiecą odpowiedź seksualną – a tym samym mających wpływ na tzw. ochotę (lub brak ochoty) na seks – trzeba szukać w obszarach niezwiązanych bezpośrednio z seksualnością. Są wśród nich czynniki biologiczne, psychiczne, społeczne oraz psychologiczne.

Do czynników biologicznych należą np. faza cyklu miesiączkowego, etap życia reprodukcyjnego (to, czy kobieta chce mieć dziecko i jak długo się o nie stara, czy jest w ciąży, czy też chce zaniechać posiadania potomstwa), przebyte choroby, farmakoterapia. Wśród czynników społeczno-kulturowych istotne są kwestie związane ze światopoglądem, stereotypami i przekonaniami, ale też np. sytuacja finansowa, w jakiej znajduje się kobieta.

Wśród czynników psychologicznych warto wyróżnić „niezgodności” z partnerem (np. w kwestii różnego poziomu libido, zmniejszenia pożądania w miarę trwania relacji itd.), negatywne doświadczenia seksualne z przeszłości, lęk przed ciążą lub chorobami, brak poczucia bezpieczeństwa (np. lęk przed byciem obserwowaną), obawy dotyczące funkcjonowania seksualnego i poczucie niskich kompetencji w zakresie sztuki kochania (spowodowane np. brakiem doświadczenia).

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że kobieta może doświadczać kilku rodzajów orgazmów. Mężczyźni przeżywają orgazm podczas penetracji. Ten męski model przeżywania orgazmu przez wieki był uważany za jedyny możliwy – tak uważał np. Z. Freud. W efekcie utrwaliło się przekonanie, że jeśli kobieta ma inny sposób przeżywania przyjemności seksualnej, to znaczy, że coś z nią jest nie tak. Tymczasem, jak podają badania, tylko 30% kobiet regularnie szczytuje podczas stosunku, natomiast aż 70% zdrowych kobiet osiąga orgazm w trakcie penetracji tylko czasami, rzadko lub nigdy**.

Kolejnym błędem jest myślenie, że skoro męskie genitalia reagują w harmonii z emocjami, czyli podczas erekcji mężczyzna zazwyczaj jest podniecony, to kobieta musi przeżywać podniecenie tak samo. Tymczasem dzisiaj wiemy już, że choć czasami faktycznie tak się dzieje, to nawet całkowicie zdrowa kobieta może doświadczać „niezgodności podniecenia”, co oznacza, że wilgotność pochwy nie zawsze znajduje pokrycie w emocjach (na marginesie warto wspomnieć, że istnieje również męska wersja „niezgodności podniecenia”, choć zazwyczaj daje ona o sobie znać w dużo mniejszym stopniu).

Tak więc okazuje się, że kwestia pożądania (szczególnie w odniesieniu do kobiet) wcale nie jest tak prosta, jak by się wydawało. U mężczyzn pożądanie można by porównać do rzeki, w której woda płynie nieprzerwanie, jednostajnym strumieniem. Kobiece pożądanie przypomina raczej brzeg morza – „przypływy i odpływy” są uzależnione wielu różnych czynników, regulowane poziomem kobiecych hormonów (zależne np. od dnia cyklu). Z pewnością u mężczyzn wahania poziomu hormonów nie są zjawiskiem tak częstym, jak u kobiet, w efekcie czego u mężczyzn rzadziej występują problemy z libido. Męskie gruczoły płciowe są aktywne dzień i noc, nieustannie produkując nasienie w jądrach (w czasie procesu zwanego spermatogenezą), podczas gdy kobieca gospodarka hormonalna jest dużo bardziej skomplikowana.

Największy wpływ na zachowania seksualne kobiet ma – podobnie jak u mężczyzn – testosteron. Badania wykazały jego stymulujący wpływ na pożądanie i podniecenie seksualne kobiet, przekrwienie pochwy, a także na osiągnięcie orgazmu. Co ciekawe, poziom testosteronu rośnie wraz z częstotliwością współżycia, a zatem częstsze współżycie przekłada się na wzrost poziomu testosteronu i tym samym większą ochotę na seks. Warto, by pamiętały o tym pary, które mają problem z libido. Dla takich par receptą może być właśnie częstsze współżycie. W przeciwnym razie w nieskończoność mogą czekać na nagły poryw namiętności. Spontaniczna ochota na seks najprawdopodobniej nie pojawi się u nich sama i dużym błędem byłoby zaniechanie współżycia z racji braku na nie ochoty. Pary borykające się z taką trudnością powinny sobie raczej zadać pytanie: jak sprawić, by osoba niemająca seksualnego apetytu „na wejściu”, miała szansę na rozniecenie w sobie pożądania. Nawet osoba z niewielką ochotą na seks może bowiem po wstępnym czasie rozbudzenia „dorównać” siłą podniecenia drugiej stronie i być najlepszym kochankiem na świecie.

OKOLICZNOŚCI I WARUNKI DO WSPÓŁŻYCIA A OCHOTA NA SEKS

Jedna z koncepcji seksuologicznych – „model podwójnej kontroli” Johna Bancrofta – mówi o tym, że całym życiem seksualnym człowieka zarządzają dwa mechanizmy: pobudzenia seksualnego i hamulców seksualnych, a niemniej ważny jest trzeci element, czyli kontekst współżycia. W myśl tej koncepcji najczęstszym problemem kobiet nie jest wcale niskie pożądanie, tylko zbyt duża aktywność hamulców seksualnych, na które kobiety są wrażliwe w dużo większym stopniu niż mężczyźni. Wyjaśnijmy to na przykładzie włącznika i wyłącznika światła. Mechanizm pobudzenia pożądania będzie w tym obrazie włącznikiem, zaś mechanizm hamowania pożądania – czymś, co w jednej chwili może „odciąć dopływ prądu”.

Mężczyźni zazwyczaj nie są szczególnie wrażliwi na mechanizmy hamujące. U mężczyzny seksualne pożądanie wzmocnione silnym bodźcem wzrokowym i/lub wyobrażeniowym sprawia, że mechanizm hamowania jest niejako „uśpiony”. Zupełnie inaczej jest u kobiet. Dla nich czymś, co „odetnie prąd”, może być bardzo wiele spraw, z punktu widzenia mężczyzn niekiedy błahych i mało istotnych. To może być jakiś gest, specyficzny zapach, a nawet… wyziębione stopy (tak przy okazji, stopy to najbardziej zaniedbana strefa erogenna kobiet).

Do najczęstszych, a zarazem najsilniejszych hamulców seksualnych kobiet należą: różnego typu lęki (np. przed chorobą lub ciążą), brak akceptacji siebie i swojego ciała, wstręt seksualny (uczucie obrzydzenia do podejmowania aktywności seksualnej), zmęczenie i stres, brak poczucia bezpieczeństwa, wstyd seksualny*** oraz traumatyczne przeżycia seksualne z przeszłości.

Jak radzić sobie z takimi hamulcami seksualnymi? Przede wszystkim należałoby przyjrzeć się sobie i zastanowić się, które okoliczności bardziej sprzyjają podnieceniu, a które je hamują, a następnie spróbować przepracować w sobie te drugie. Punktem wyjścia zawsze powinien być szczery i otwarty dialog z partnerem/partnerką na temat swoich i jej potrzeb oraz warunków (okoliczności) seksualnego zbliżenia.

Zdaniem seksuologa Marty’ego Kleina gdy ktoś traci ochotę na seks, to jest to zwykle informacja, że nie został spełniony jakiś warunek, którego dana osoba potrzebuje, by chęć na seks mogła się w niej pojawić. O jaki warunek może chodzić? Cóż, jest ich całe mnóstwo, co więcej, każdy z nas ma inną wrażliwość, w związku z czym inne warunki mogą się dla nas okazać kluczowe.

Oto lista kilkunastu czynników, które w rozmowach z parami pojawiają się najczęściej w kontekście ochoty na seks. Jedną z propozycji ćwiczenia małżeńskiego mogłoby być zaznaczenie na tej liście spraw ważnych dla nas – dla mnie i dla mojego partnera/partnerki – i/albo sporządzenie sobie własnej listy warunków koniecznych do uprawiania seksu****:

• obniżenie poziomu życiowego zmęczenia;

• wprowadzenie elementu nowości do małżeńskiej sypialni;

• więcej (albo przeciwnie: mniej) delikatności;

• więcej rozmów o seksie;

• „usunięcie” z sypialni dziecka (albo psa/kota);

• wyeliminowanie hałasów/odgłosów;

• zasłonięcie firanek;

• zamknięcie drzwi sypialni na klucz;

• dłuższa gra wstępna;

• więcej (albo przeciwnie: mniej) pieszczot oralnych;

• seksowne rozmowy i esemesy w ciągu dnia,

• rozwiązanie pozaseksualnych konfliktów w relacji (rozmowa połączona z przebaczeniem);

• większe angażowanie się w prace domowe.

Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, najważniejszym organem seksualnym człowieka jest mózg, zatem bardzo pomocne w nabieraniu ochoty na seks może być ćwiczenie zmiany nastawienia do seksu na bardziej pozytywne. Niekiedy samo „chcenie” może wyzwolić reakcję fizjologiczną w postaci podniecenia. Jak to zrobić? Wyjaśnię to w odniesieniu do kobiet, ale tak samo nad swoim nastawieniem może także pracować mężczyzna*****.

Przede wszystkim utożsamiaj się z tym, co robisz. Nie bądź kobietą, która uprawia seks – bądź seksowną kobietą, która jest ciekawa nowych wrażeń seksualnych. Nie podejmuj po prostu decyzji, że będziesz mieć więcej seksu – spróbuj stać się kobietą, która uwielbia seks.

Po drugie, znajdź swój osobisty „wyzwalacz seksualny” – coś, co ci ułatwia podniecenie, i zacznij go wykorzystywać. Takim wyzwalaczem może być relaksująca kąpiel, spacer, wypad na zakupy, randka zakończona w romantycznym hotelu, wspólne obejrzenie filmu romantyczno-erotycznego (oczywiście z wyłączeniem filmów pornograficznych). To mogą być także ćwiczenia fizyczne, siłownia albo taniec – choćby z tego powodu, że te aktywności przyspieszają krążenie, a gdy narządy płciowe są lepiej ukrwione, szybciej dochodzi do podniecenia******. Częstym wyzwalaczem podniecenia – szczególnie dla kobiet – jest zapach. Naukowcy są zdania, że ze wszystkich zmysłów to właśnie powonienie ma u kobiet największy wpływ na pobudzenie seksualne. Co stoi na przeszkodzie, by podczas zakupów poszukać takich perfum, których zapach będzie ci się jednoznacznie kojarzył z erotyzmem, a potem zacząć ich używać podczas małżeńskiego współżycia?

NAUKA I FARMAKOLOGIA W SŁUŻBIE LIBIDO – HTZ I HSDD

Czasem jest tak, że nic nie daje rezultatu: ani szczera rozmowa z partnerem/partnerką, ani szukanie osobistego „wyzwalacza” seksualnego, ani praca nad zmianą nastawienia – ochoty na seks jak nie było, tak nie ma. Warto w takich sytuacjach zasięgnąć pomocy specjalistów. Pomocne może się okazać wykonanie badań hormonalnych, przede wszystkim na poziom testosteronu oraz prolaktyny, gdyż czasami przyczyna niewielkiego „apetytu” na seks tkwi w zbyt niskim poziomie tego pierwszego i zbyt wysokim drugiego (hiperprolaktynemia praktycznie „wyłącza” kobiece pożądanie). Najlepiej jest podejść do sprawy kompleksowo i zrobić badania w kierunku diagnozy zaburzeń hormonalnych, czyli SHBG. Stymulujący wpływ testosteronu na pożądanie seksualne oraz na satysfakcję ze współżycia jest większy przy jednoczesnym podawaniu go razem z estrogenami.

Taka kompleksowa terapia jest znana jako HTZ (hormonalna terapia zastępcza) lub – według najnowszych zaleceń – HTM (hormonalna terapia menopauzalna). Hormony podaje się pacjentkom w tabletkach, żelach, plastrach, zastrzykach albo kremach (te ostatnie stosuje się domiejscowo, jeśli kobieta cierpi na utrudniające współżycie dolegliwości ze strony sromu czy pochwy: suchość, pieczenie albo ból).

Terapia hormonalna nie ma najlepszej renomy. Jej zła sława ciągnie się od kilkunastu lat – od czasów badań, jakie przeprowadzono w USA. W toku tych badań popełniono kardynalny błąd, a mianowicie zakwalifikowano do nich kobiety chore na raka albo mające w rodzinie osoby cierpiące na nowotwory narządów kobiecych, podczas gdy – dziś już to wiemy – jest to główne przeciwwskazanie do stosowania HTZ (lub HTM). Prawdą jest także, że ta terapia zawsze powinna być indywidualnie konsultowania z ginekologiem i zwykle odstawia się ją po 70. roku życia.

W literaturze seksuologicznej pojawiają się koncepcje, aby problem słabszego libido klasyfikować jako dysfunkcję. Określa się ją wówczas terminem: zespół obniżonego popędu seksualnego (HSDD – z ang. hypoactive sexual desire disorder). 

Wśród przyczyn HSDD wymienia się:

• przyczyny organiczne – należą do nich m.in. depresja, zaburzenia lękowe, psychoza, hiperprolaktynemia, niedoczynność tarczycy, choroby nerek i wątroby, a także reakcje będące skutkami przyjmowanych leków (np. przeciwdepresyjnych, neuroleptyków);

• przyczyny intrapsychiczne – np. problemy zawodowe, konflikty w relacji, trwałe napięcia w rodzinie;

• nadużywanie substancji psychoaktywnych, co kłóci się z powszechnie panującą opinią, że te substancje działają pobudzająco*******.

Leczenie zespołu obniżonego popędu seksualnego oparte jest głównie na technikach terapii seksualnej oraz psychoterapii, jako że nie istnieje lek, który zwiększyłby poziom pożądania seksualnego u obu płci. Leczenie farmakologiczne można zaproponować jedynie pacjentkom po chirurgicznej menopauzie.

Dobre efekty terapeutyczne daje edukacja seksualna, np. wyjaśnienie wpływu długości trwania związku na pożądanie, omówienie cyklu reakcji seksualnej oraz wpływu czynników pobudzających pożądanie seksualne. Jeśli jest taka potrzeba, warto też skorzystać z terapii seksualnej opartej głównie na modelu Williama Mastersa i Virginii Johnson („Sensate Focus”). W ramach tej konkretnej terapii pacjentom proponuje się ćwiczenia polegające na stopniowym przechodzeniu od bodźców czuciowych i dotykowych, pozbawionych kontekstu seksualnego, do pełnego stosunku. Ćwiczenia pomagają partnerom w identyfikacji przyjemnych bodźców oraz poszerzają spektrum aktywności seksualnej konkretnej pary.

Wśród innych technik terapii seksualnej warto wymienić jeszcze:

• techniki uważności (mindfulness) – techniki oparte na ćwiczeniach pomagających w skupianiu uwagi na odczuciach związanych z pożądaniem i podnieceniem, które dodatkowo korzystnie wpływają na niwelowanie objawów depresyjnych;

• terapię behawioralną – technika skoncentrowana na zmianie błędnych przekonań (np. że seks może się zadziać tylko wówczas, kiedy jest się w odpowiednim nastroju) na rzecz budowania przekonań o terapeutycznych lub duchowych korzyściach płynących z aktywności seksualnej;

• terapię pary – terapia, która koncentruje się na poprawie komunikacji; uczy większej otwartości w mówieniu o seksualności, pozwala zwiększyć czas na intymność, pozytywnie wpływa na ilość i jakość rozmów o intymności i uczuciach.

Wiemy już, że różne mogą być powody niewielkiej „ochoty” na seks. Skoro w grę może wchodzić inny typ pożądania (typowe dla wielu kobiet pożądanie responsywne), różne też czynniki mogą wyzwalać pożądanie bądź je hamować, kwestia tzw. „niedopasowania seksualnego pary” schodzi na dalszy plan. Od upartego zadawania sobie pytania: „Czy jesteśmy dopasowani, czy nie”, dużo istotniejsze jest szczere odpowiedzenie sobie na inne pytania: „Czy jesteśmy otwarci na siebie i gotowi, by »poszukać« w sobie ochoty na zbliżenie, nawet jeśli z jakiegoś powodu jej spontanicznie nie czujemy, a tym samym wzmacniać naszą miłosną więź?” „Czy dostarczamy sobie nawzajem bodźców pobudzających naszą seksualność?” oraz „Czy potrafimy eliminować czynniki hamujące nasze pożądanie, a wykorzystywać »wyzwalacze«, by wzbudzać w sobie ochotę na seks dla dobra naszej relacji?”.

Wydaje się, że odpowiedzi na te pytania małżonkowie mogą sobie udzielić wyłącznie poprzez uzupełnienie podstawowej wiedzy seksuologicznej oraz wzajemny, otwarty, pełen zaufania dialog małżeński. I tym m.in. zajmiemy się w kolejnej części książki.

ĆWICZENIE:

Pomyśl, jakie są Twoje najsilniejsze hamulce seksualne, które mogą mieć wpływ na Twoją ochotę na seks. Zadaj sobie pytanie, w jakich okolicznościach i pod jakimi warunkami czuł(a)byś się najmocniej rozbudzony(-na). Co musiałoby się wydarzyć? Jakie okoliczności miałyby wpływ na Twoje pobudzenie, a co dobrze byłoby wyeliminować, żeby Cię seksualnie nie hamowało?

PROPOZYCJA DIALOGU:

1. Jakie uczucia i myśli towarzyszą nam po przeczytaniu tego rozdziału?

2. Które fragmenty tego rozdziału najbardziej nas poruszyły i dlaczego?

3. Które treści i elementy ćwiczenia wydają się najważniejsze dla naszej relacji?

4. Jakie mamy refleksje po wykonaniu proponowanego wyżej ćwiczenia? Czym się chcemy podzielić?

5. Jak po przeczytaniu tego rozdziału moglibyśmy zweryfikować pojęcie „niedopasowania seksualnego” w naszym związku?

6. Jakie różnice między nami dostrzegamy, gdy chodzi o ochotę na seks oraz o czynniki hamujące i wyzwalające pożądanie? Jak możemy nawzajem sobie pomóc bardziej otworzyć się na sferę seksualną?

* Cykl reakcji seksualnej opisuję szerzej w rozdziale Anatomia narządów płciowych i fizjologia reaktywności seksualnej..., s. 59.

** O orgazmie piszę więcej w rozdziale Orgazm kobiecy i jego tajemnice, s. 75.

*** O wstydzie piszę więcej w rozdziale Wstyd wchłonięty przez miłość, s. 133.

**** To ćwiczenie (jak i wiele innych) zamieszczam w dodatku rozwojowym pt. Odkryj radość seksu. Dodatek w wygodnej formie PDF-a do domowego wydruku oraz kurs wideo można nabyć na stronie Wydawnictwa RTCK: www.rtck.pl/sklep.

***** Warto dodać, że także Biblia w wielu miejscach wspomina o konieczności zmiany myślenia – i z pewnością to zalecenie dotyczy także sfery intymnej.

****** W dodatku rozwojowym znajdują się ćwiczenia, które mogą ułatwić znalezienie własnego wyzwalacza seksualnego.

******* Wyjątkiem może być tu przysłowiowa „lampka wina”, ale nawet ona nie działa bezpośrednio pobudzająco na sferę seksualną, a jedynie pomaga w uzyskaniu efektu ogólnego rozluźnienia.

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej