Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Droga do łóżka wiedzie przez żołądek. Świat kulinariów jest spleciony z życiem erotycznym w sposób bezsprzeczny – to, co trafia na nasze talerze, potrafi zarówno wzniecić pożądanie, jak i je zgasić. I choć dieta nie jest jedynym czynnikiem decydującym o jakości życia seksualnego, może w znaczący sposób wpłynąć na satysfakcję i poziom doznań. W tym praktycznym przewodniku doświadczony seksuolog udowodni wam, że od tego, co jemy, zależy nasza kondycja, a więc też i ochota, lub jej brak, na łóżkowe igraszki.
Książka zawiera także blisko 70 opartych na afrodyzjakach przepisów „seksualnej uczty”, które przeprowadzą was przez kolejne etapy zbliżenia: od pożądania (przystawki), przez pobudzenie (zupy i pierwsze dania), orgazm (dania główne) i wyciszenie (desery).
Piękne fotografie dań oraz zmysłowe akty dodatkowo pobudzą waszą ochotę na łóżkowe igraszki.
Dowiedz się zatem co należy jeść, by być wspaniałym kochankiem lub kochanką.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 110
W drugim dniu uczty wydanej przez Agatona grupka ateńskich intelektualistów, popijając wino i smakując podawane dania, oddaje się rozmowie o Erosie, pomocniku Afrodyty, bogu miłości. Tak zaczyna się Uczta – dialog o miłości Platona, najbardziej chyba znany traktat o umiłowaniu rozkoszy. Zebrani mężczyźni dyskutują o różnych obrazach miłości, piękna i pożądania, czasem żartując, a czasem uderzając w bardziej poważne tony. Co jest istotą miłości, jakimi prawami rządzi się pożądanie, skąd się bierze fascynacja czyimś ciałem, czym różni się miłość od namiętności, dokąd prowadzą nas uczucia – ten traktat jest najpiękniejszym chyba przykładem, że biesiada może się zamienić w seksualną ucztę.
Droga do łóżka wiedzie przez żołądek. To zasada, którą odkryliśmy setki, jeżeli nie tysiące lat temu. Świat kulinariów jest spleciony z życiem erotycznym w sposób bezsprzeczny – to, co trafia na nasze talerze, potrafi zarówno wzniecić pożądanie, jak i je zgasić. Od tego, co jemy, zależy nasza kondycja, a więc też i ochota (lub jej brak) na łóżkowe igraszki. I choć dieta nie jest jedynym czynnikiem decydującym o jakości życia seksualnego, może w znaczący sposób wpłynąć na satysfakcję i poziom doznań.
Kochankowie od wieków wykorzystywali w celach erotycznych przeróżne mikstury, zioła, substancje i potrawy. Wiedza o ich działaniu była przekazywana z pokolenia na pokolenie, a lista afrodyzjaków ukształtowała się na długo, zanim ich ewentualną skuteczność mogła potwierdzić nauka. W przypadku jedzenia nie zawsze zresztą chodzi o zawarte w nim substancje – czasem skuteczne okazuje się już samo pobudzenie zmysłów. Kształt i kolor owoców, zapach potrawy, sok spływający po skórze, intensywność lub przeciwnie – niezwykła delikatność smaku, sam akt jedzenia: dzielenie potrawy, trzymanie jej w palcach, wsuwanie do ust, wzajemne karmienie się, potrafią rozpalić pożądanie. Gotowanie i jedzenie to przecież, tak jak i seks, świat opierający się na doznaniach.
Nie bez powodu najsławniejsi kochankowie nie stronili od kulinarnych uciech. Casanova – autor słynnych pamiętników – lubił w ciągu dnia zjeść pięćdziesiąt ostryg, nie szczędził sobie też omletów z kilkunastu jaj, które popijał czekoladą. Nie musiał przy tym wiedzieć, że ostrygi zawierają cynk wspomagający produkcję testosteronu i progesteronu, a czekolada zwiększa wydzielanie serotoniny i adrenaliny dodających sił, usuwających zmęczenie i poprawiających nastrój. Zdobywca niewieścich serc korzystał z wiedzy gromadzonej przez pokolenia, podpartej własnym doświadczeniem i obserwacjami.
Madame de Pompadur, metresa Ludwika XV, kierując się podobnymi spostrzeżeniami, serwowała królowi desery zawierające wanilię i czekoladę, a chcąc przełamać dyktat wykwintnej dworskiej kuchni, podawała mu sok z marchwi (nie wiedząc przy tym zapewne, że zawarte w niej witaminy B łagodzą stres, a potas wspomaga serce i układ krążenia, tak istotny przecież w osiąganiu erekcji). Kolejna kochanka króla – Madame du Barry – karmiła go omletami z imbirem (białko wpływa na działanie hormonów, w tym testosteronu, imbir poprawia ukrwienie narządów). Dieta musiała być skuteczna, skoro władca mawiał, że w towarzystwie kochanki zapomina o swoim wieku – zbliżającej się sześćdziesiątce.
O obecność afrodyzjaków na stołach kochanków – Juliusza Cezara i Marka Antoniusza – dbała także Kleopatra. Serwowała między innymi pasztet z języków flamingów oraz małe węgorze, które kazała łowić nocą przy świetle aleksandryjskiej latarni morskiej – jednego z cudów świata. Wybierała więc nie tylko dania mające moc rozpalania żądz, ale wierzyła też, że sposób zdobycia oraz przygotowania posiłku mają równie duże znaczenie w rozbudzaniu zmysłów. Królowa raczyła też wielbicieli miłosnym eliksirem z suszonych liści akacji i tarniny z dodatkiem miodu.
W Polsce właściwości afrodyzujące od wieków przypisywano lubczykowi ogrodowemu. Podany ukochanej osobie miał sprzyjać rozbudzeniu miłosnych uczuć i wigorowi, a przypięty do sukni weselnej zapewnić parze młodej pomyślność – także tę erotyczną. Słowianie wierzyli też w działanie nasięźrzału, mającego gwarantować miłosne zainteresowanie mężczyzny kobietą. Aby roślina zadziałała, trzeba się było jednak wybrać po nią o północy, idąc tyłem i to w dodatku nago. W trakcie zrywania wypowiadało się magiczną formułę: Nasięźrzale, rwę cię śmiele pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się za mną chłopcy gonią.
Splot świata erotyki i kuchni nie uszedł uwagi artystów, pisarzy i filmowców. Pokarmy, dania, ich gotowanie i przede wszystkim spożywanie to preludium do scen miłosnych w nieskończonej ilości kinowych obrazów. Niemal zawsze zanim filmowa para trafi do łóżka, je kolację. Reżyserzy kochają to połączenie, bo kulinaria – podobnie jak seks – doskonale prezentują się na ekranie. I tak, w Przepiórkach w płatkach róży pojawia się tort weselny o magicznych właściwościach – każdy, kto go skosztuje, zaczyna tęsknić za utraconą miłością. Tytułowe przepiórki (podane w różach), przemieniają stół w miejsce rozkoszy. W Czekoladzie sceny przygotowywania pralinek aż kipią od zmysłowości i erotyzmu, a w Uczcie Babette wykwintna kolacja przyrządzona przez główną bohaterkę staje się katalizatorem ukrytych pragnień i kulinarnych doznań, od których już bardzo blisko do ekstazy seksualnej. W Wielkim żarciu bohaterowie postanawiają popełnić samobójstwo przez przejedzenie, ale w ich dekadencki pomysł szybko wkrada się erotyka – zapraszają do towarzystwa kobiety, a kulinarne dogadzanie sobie zamienia się w orgię.
W najnowszej odsłonie połączenie seksu i kulinariów przybrało postać tzw. foodpornu. Okreś-lany w ten sposób trend wykonywania zmysłowych fotografii jedzenia jednoznacznie kojarzy się z seksualnością. Terminu po raz pierwszy użyła w 1984 roku krytyczka feministyczna Rosalinda Coward, doszukując się w podawaniu w atrakcyjny sposób jedzenia aktu poddaństwa i nazywając go pornografią żywności. Określenie stało się jednak popularne dużo później, wraz z pojawieniem się Instagrama i innych serwisów społecznościowych. Rozkosz płynąca z oglądania zdjęć żywności stała się niemal równa z przyjemnością płynącą z jej konsumowania, ale też bardzo bliska uniesień fizycznych. Chrupiące wafle, lśniące owoce, jędrne kluski muśnięte oliwą lub gorącym masłem, gęste kapiące dresingi… Wszystkie te obrazy, przedstawione w perwersyjnych zbliżeniach, epatujące szczegółami i krągłymi liniami, działają na zmysły w podobny sposób jak obrazy erotyczne. Foodporn jest obecnie jednym z popularniejszych hasztagów, co być może jest znakiem, że kulinaria stały się nowym seksem, a foodgasm ma w sobie coś z najbardziej intensywnych orgazmów.
Nie od dziś sugeruje się, że stosunek do jedzenia oraz sposób, w jaki konsumujemy dania, jest powiązany z naszą seksualnością. Być może to zbyt daleko idące założenie, ale czy miłośnicy fast foodu nie są też miłośnikami pośpiesznej i prostej sztuki miłosnej, a wielbiciele wyrafinowanych smaków amatorami wysublimowanych uciech erotycznych? Czy liczy się dla nas ilość, czy jakość; czy jesteśmy koneserami, czy raczej korzystamy z każdej okazji do zapewnienia sobie przyjemności; rozkoszujemy się, czy pospiesznie pędzimy do zaspokojenia? Te pytania mogą dotyczyć na równi kuchni, jak i seksu. Być może więc wystarczy spojrzeć, jak i co ktoś je, by dowiedzieć się, jakim jest kochankiem.
Co więc należy jeść, by być wspaniałym kochankiem lub kochanką? Temu przyjrzymy się na następnych stronach tej książki.
NAWYKI ŻYWIENIOWE A SEKS
W dzisiejszym, przesyconym erotyką świecie, zadziwiająco często na seks nie mamy w ogóle ochoty. Zaburzenia seksualne dotyczą milionów mężczyzn i kobiet na całym świecie, zarówno starszych, jak i młodych. Skąd się biorą łóżkowe problemy?
Nasze libido zależy od wielu czynników. Apetyt na seks jest jak czuły barometr – wpływają na niego niemal wszystkie aspekty codziennego życia, nawet te, które z pozoru niewiele mają wspólnego z erotyką.
ZABÓJCY POŻĄDANIA
Głównym zabójcą libido jest stres – stąd zapewne powszechność problemów seksualnych, stres stał się bowiem nieodłączną częścią życia większości z nas. Na pożycie seksualne nie wpływają też dobrze nierealistyczne (czyli zazwyczaj zbyt wysokie) wymagania względem siebie i otoczenia, permanentna frustracja i, co oczywiste, wszelkiego rodzaju konflikty w związku oraz brak zaufania do partnera. Generalnie, im bardziej jesteśmy z życia niezadowoleni i im bardziej zestresowani, tym mniejszą satysfakcję czerpiemy z seksu. Czynnikami blokującymi libido mogą też być negatywne nastawienie do seksualności (to często efekt pruderyjnego wychowania i wpływu kultury) oraz brak edukacji seksualnej.
Seksualności nie sprzyjają zaburzenia i choroby, niektóre leki oraz słaba kondycja fizyczna. Sprawność fizyczna jest jednym ze skuteczniejszych afrodyzjaków, bezpośrednio wpływa bowiem na życie seksualne. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego obserwowali 78 mężczyzn prowadzących siedzący tryb życia. Okazało się, że po 9-miesięcznym uprawianiu ćwiczeń fizycznych ich sprawność seksualna zdecydowanie się poprawiła, częstotliwość stosunków wzrosła o 30%, liczba orgazmów – o 26%, a masturbacji o 50%. Ćwiczenia wzmacniają też pewność siebie. A im lepiej siebie oceniamy, tym częściej jesteśmy zadowoleni z seksu.
Źródłem mało satysfakcjonującego życia erotycznego jest też często nuda. Dotyczy to szczególnie związków o dłuższym stażu. Monotonia, schematyczność i powtarzalność w łóżku sprawiają, że perspektywa seksu przestaje być podniecająca. Twórcze podejście do tej dziedziny życia, podjęcie pewnego rodzaju wysiłku oraz zadbanie o jakość a nie ilość jest zazwyczaj najlepszym sposobem na przełamanie impasu. Badania pokazują bowiem, że paradoksalnie, poziom pożądania rośnie wraz z jego zaspokojeniem. Im większą satysfakcję czerpiemy z seksu, tym większą mamy na niego ochotę. Im więcej stosunków odbędziemy, tym intensywniejszy będziemy przeżywać orgazm (pod warunkiem, że nie są to mechaniczne stosunki prowadzące jedynie do szybkiego rozładowania napięcia).
Jednym z głównych czynników wpływających na sprawność seksualną jest jednak dieta. Wpływa ona w bezpośredni sposób na jakość życia erotycznego. Można więc śmiało powiedzieć, że mamy taki seks, jaką dietę.
Z jednej strony wiele składników codziennego jadłospisu korzystnie wpływa na aktywność seksualną, z drugiej objadanie się, nadwaga czy otyłość powodują mnóstwo problemów seksualnych i bezpośrednio odpowiadają za pojawienie się dysfunkcji. U otyłych mężczyzna spada poziom testosteronu, a zwiększa się stężenie żeńskich hormonów płciowych, estrogenów, które produkowane są właśnie w tkance tłuszczowej. Dodatkowo osoby takie są bardziej narażone na ryzyko miażdżycy. Zmiany w naczyniach krwionośnych utrudniają przepływ krwi do ciał jamistych, co prawie zawsze objawia się zaburzeniami erekcji. Równie negatywne działanie na strefę erotyki ma też cukrzyca, której pojawienie się często związane jest z nadmierną wagą ciała. Choroba ta niszczy naczynia krwionośne (problemy z erekcją) i włókna nerwowe (zaburzenia w przekazywaniu bodźców seksualnych do narządów płciowych). Osoby z dużą nadwagą – dotyczy to obu płci – podczas seksu stają też przed całym szeregiem wyzwań czysto mechanicznych. Proporcje ciała, ciężar, obciążenie stawów i kręgosłupa, ograniczona ruchomość sprawiają, że odbycie stosunku okazuje się problemem.
Równocześnie jednak udanemu życiu seksualnemu nie sprzyja niedożywienie. Ostrożnie trzeba więc podchodzić do wszelkiego rodzaju długotrwałych głodówek – pomijając ich wpływ na inne aspekty zdrowia – zazwyczaj prowadzą one do zmniejszenia libido.
Do czynników ryzyka dysfunkcji seksualnych zaliczamy:
• podwyższony cholesterol całkowity oraz trójglicerydy (miażdżyca)
• nieprawidłowe ciśnienie tętnicze krwi (nadciśnienie)
• wysokie stężenie glukozy we krwi na czczo (cukrzyca współwystępuje z dysfunkcjami w zakresie erekcji członka, zaburzeniami czucia w pochwie)
• wysokie BMI (męska otyłość brzuszna wiąże się z obniżonym stężeniem testosteronu i wzrostem żeńskich hormonów płciowych)
Zaburzenia funkcji seksualnych zbiegają się z epidemią nadwagi i otyłości, chorób układu sercowo-naczyniowego oraz cukrzycy. Problemy te dotyczą obu płci, choć jak pokazują badania Zbigniewa Lew-Starowicza, na dysfunkcje seksualne skarży się w Polsce ok. 30% mężczyzn i ponad 50% kobiet. Zanim sięgniemy po leki i bardziej zaawansowane terapie, przyjrzyjmy się więc swojemu trybowi życia. W promocji zdrowia seksualnego kładzie się dziś nacisk na zmianę stylu codziennego funkcjonowania oraz na modyfikację sposobu odżywiania. Zbilansowana dieta – bogata w warzywa, owoce, orzechy, nasiona, produkty z pełnego ziarna, ryby czy tłoczoną na zimno oliwę – jest nie tylko warunkiem zdrowego i długiego życia, ale także sprzyja satysfakcji seksualnej.
Podstawowe zalecenia mówią o tym, by:
• unikać ciężkostrawnego i tłustego mięsa, tłuszczy zwierzęcych, serów żółtych – wysokie stężenie tłuszczu w organizmie prowadzi m.in. do słabszego ukrwienienia narządów płciowych;
• ograniczać białe pieczywo i produkty z mąki (450-650) – węglowodany proste sprzyjają pojawieniu się nadwagi i otyłości;
• maksymalnie zredukować słodycze i cukier – główni sprawcy nadwagi i cukrzycy;
• zrezygnować z wysoko przetworzonej żywności – jest w niej mnóstwo konserwantów i substancji dodatkowych, które wpływają niekorzystnie na zdrowie.
TYPY DIETY A SEKS
Dobrze dobrana dieta powinna spełniać indywidualne potrzeby organizmu. Przy jej układaniu należy więc wziąć pod uwagę zarówno płeć, jak i wiek, poziom aktywności fizycznej i ewentualne problemy zdrowotne danej osoby. Pamiętając o tym, możemy jednak wyróżnić kilka podstawowych typów diet i ocenić ich negatywny lub pozytywny wpływ na zdrowie.
DIETA ZACHODNIA
Typowa dieta zachodnia spędza sen z powiek lekarzom i dietetykom. Obfitość smażonych potraw, tłuszczy zwierzęcych, słonych przekąsek, jajek i mięsa, przy równoczesnym niewielkim udziale warzyw, owoców, ryb i składników pełnoziarnistych sprawia, że dietę tę trudno nazwać zdrową. W opublikowanym w piśmie Circulation (2008) artykule naukowcy dopatrują się źródła blisko 30% wszystkich przypadków zawałów serca właśnie w diecie zachodniej. Stosowanie jej jest groźne dla zdrowia i z pewnością nie sprzyja harcom w łóżku.
DIETA ŚRÓDZIEMNOMORSKA
Uchodzi za jedną z najzdrowszych na świecie. Stosowanie się do niej zmniejsza ryzyko śmiertelności, wpływa na zredukowanie chorób sercowo-naczyniowych, choroby wieńcowej serca, zawału mięśnia sercowego, ogólnej zachorowalności na raka, chorób neurogeneracyjnych i cukrzycy. W tradycyjnym jadłospisie śródziemnomorskim dominują produkty roślinne, owoce i warzywa (w tym duża ilość warzyw strączkowych), orzechy oraz niewielkie ilości chudego mięsa. Mieszkańcy krajów basenu Morza Śródziemnego jedzą stosunkowo mało produktów mlecznych, białej mąki, cukru i soli.
Przestrzeganie diety śródziemnomorskiej sprzyja zachowaniu prawidłowej masy ciała, a jak wiemy, waga może mieć bezpośredni wpływ na kondycję seksualną. U mężczyzn stosujących tę dietę rozpoznaje się mniej zaburzeń erekcji i, w dłuższej perspektywie, poprawę jej jakości.
DIETA WEGETARIAŃSKA
Podstawową korzyścią z rezygnacji z jedzenia mięsa (szczególnie czerwonego) jest zmniejszenie w organizmie poziomu tłuszczów nasyconych i cholesterolu. W efekcie u wegetarian notuje się niższą śmiertelność z powodu choroby niedokrwiennej serca i mniejszą ogólną częstość występowania raka niż u nie-wegetarian. Brak mięsa w diecie może jednak prowadzić do niedoborów białek i witamin (wapnia, witamin z grupy B, żelaza, kwasów tłuszczowych omega-3), dlatego stosując dietę wegetariańską, trzeba zadbać o dodatkowe źródło tych składników.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki