Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Trzeci i zarazem ostatni tom słodko-słonej historii o licealistach, którzy z jednej strony mierzą się z nastoletnimi problemami, a z drugiej – muszą przedwcześnie dorosnąć, ponieważ najbliżsi, którzy powinni być dla nich opoką, zawodzą.
Anna zawsze uważała, że jej rodzice są chłodni wobec niej oraz całej rodziny. Od kiedy pamięta, zbywają jej pytania o to, dlaczego nie ma rodzeństwa i czemu rzadko widują się z krewnymi. Przez to długo pozostaje wycofana oraz niepewna. Jednak teraz wszystko zaczyna się zmieniać. Dziewczyna wchodzi w pełnoletność, ma chłopaka, a jej przyjaciółka jest w udanym związku. Wszyscy wokoło wiedzą, co chcą robić w przyszłości, i dążą do realizacji swoich planów. Anna zaś mimo wybitnych wyników w nauce oraz wysokiej inteligencji nie umie określić własnego celu w życiu. Jednak życie potrafi zaskakiwać i nieraz coś co wydaje nam się oczywiste, wcale takie nie jest.
Ostatni tom "Słonej wanilii" opisuje losy dziewczyny, która poznaje samą siebie, rodzinne sekrety oraz uczy się, jak żeglować samodzielnie po oceanie dorosłości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 331
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Autor: Artur Tojza
https://www.facebook.com/Artur-Tojza-ksi%C4%85%C5%BCki-105397551545704
Redakcja i korekta: Marta Tojza
https://martatojza.pl
Okładka: Karolina Żuk-Wieczorkiewicz
https://www.instagram.com/karolina.avaroth/
Zdjęcie do okładki: Marta Tojza
https://martatojza.pl
Skład: Andrzej Zyszczak – Zyszczak.pl
https://zyszczak.pl
Copyright © Artur Tojza
Wszelkie prawa zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody wydawcy jest zabronione.
Wydanie I
ISBN 978-83-67864-04-6
Boję się samotności.
Towarzyszyła mi, od kiedy pamiętam, szczególnie w domu. Gdy byłam mała, spytałam rodziców, czemu inne dzieci mają rodzeństwo, a ja nie. Mama bez wahania odpowiedziała, że nie mam sobie zaprzątać głowy głupotami, po czym odwróciła moją uwagę jakimś lizakiem. Ponownie zadałam to pytanie, gdy szłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Pamiętam, że w grupie były aż dwa rodzeństwa, zatem ciekawość siedmioletniej dziewczynki automatycznie się uaktywniła. Ku mojemu rozczarowaniu rodzice jeszcze tego samego dnia udali się do szkoły i przenieśli mnie do innej klasy. Ostatni raz zadałam to pytanie w wieku trzynastu lat, jednak tak jak zawsze znalazła się jakaś wymówka.
Wtedy zrozumiałam, że zawsze będę sama, a w domu czeka mnie jedynie pustka. Rodzice często spędzali dodatkowe godziny na uczelni, gdzie pracowali, a w domu panowała absolutna cisza. To przerażało mnie najbardziej, dlatego usilnie starałam się znaleźć pretekst, aby nie wracać do tego luksusowego więzienia. Ciepłego, bezpiecznego, ale mimo wszystko przypominającego samotną wieżę, w której zamknięto księżniczkę.
Amandę poznałam dzięki rodzicom. Nie wiem, dlaczego utrzymywali znajomość z ojcem Ami, ale dzięki temu udało mi się po raz pierwszy mieć kogoś na kształt starszej siostry. Czasem wrednej, czasem nazbyt ekspresyjnej, ale mimo wszystko kochającej oraz broniącej mnie przed potworami kryjącymi się w cieniu. Gdy Ami miała czternaście lat, jej matka nagle znikła, wtedy to ja stałam się opoką dla przyjaciółki w ciężkich chwilach. Nieraz długo wisiałyśmy na telefonie czy prowadziłyśmy dyskusje na czatach. Zatem, gdy przyszło do wyboru liceum, naturalną decyzją było, że udamy się do tej samej szkoły. Szczególnie że z winy matki Amanda straciła rok nauki.
I tak trafiłyśmy do miejsca pełnego wilków, węszących wokoło nas, jakbyśmy były atrakcyjną kolacją. To przerażające, jednak nie tak bardzo jak samotność. Ta przychodziła do mnie codziennie, gdy wracałam do domu. Nadal pustego, sterylnego, pozbawionego życia. Wtedy stał się cud i poznałyśmy chłopaka, który wywrócił nasz świat do góry nogami. To było wspaniałe, bowiem pierwszy raz poczułam, że naprawdę żyję, a oprócz Amandy są też inni ludzie, którzy potrafią być ciekawymi świata istotami. Którzy są zagadkami, a ich otwarcie wymaga nie tylko kreatywności oraz determinacji, lecz także przede wszystkim cierpliwości.
Nie powiem, że ten chłopak nauczył mnie, co to znaczy kochać. Nie, on należał do Ami. Od zawsze i dobrze o tym wiedziałyśmy, choć obie próbowałyśmy złamać reguły gry. Za to on pokazał mi kogoś innego. Przyjaciela w potrzebie, równie samotnego i zagubionego jak ja, choć z pozoru tak to nie wyglądało. Został zraniony, wykorzystany i porzucony, a ja powoli wydobyłam go z ciemności. Nie było to łatwe, ale się udało.
Nazywam się Anna Morawska, mam siedemnaście lat, jest Boże Narodzenie i pierwszy raz w życiu nie boję się samotności.