15,00 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 15,00 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 28
Autor: Artur Tojza (W pajęczej sieci)
Okładka i rysunek: Monika Klicz (Shtuca Studio)
Redakcja: Marta Tojza (W sieci słów)
Korekta: Joanna Czarkowska
Skład: Andrzej Zyszczak (Zyszczak.pl)
Strona autora na Facebooku: https://www.facebook.com/profile.php?id=100064208497307
Strona autora na Instagramie: https://www.instagram.com/spidervermin/?hl=pl
Copyright © Artur Tojza, 2022
Wszelkie prawa zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody wydawcy jest zabronione.
Wydanie I
ISBN 978-83-962461-4-1
Nie tak dawno temu, gdzieś na Morzu Egejskim, na skalistej wyspie porośniętej cyprysowym lasem mieszkały hydry. Wyspa ta nie była ani duża, ani mała; ani wysoka, ani niska; ani szeroka, ani wąska, po prostu w sam raz. Żyło tam mnóstwo ptaków, kolorowych węży oraz dzikich kóz, a musicie wiedzieć, że hydry zjadają kozy, tak jak wilki zjadają owce. Było to jedyne takie miejsce w Grecji, a być może i na całym świecie.
Na wyspie mieszkało dziewięć hydrzych rodzin. Rezydowały one w rozległych jaskiniach, które nazywały po prostu domami. Wszystkie hydry bardzo się kochały i szanowały. Najmłodsze spędzały całe dnie na zabawie, nie licząc poranków, gdy pomagały rodzicom, i wieczorów, gdy słuchały opowieści najstarszych, a do ich ulubionych należała historia kataklizmu, który zatopił cały świat z wyjątkiem ich wyspy. Osiem rodzin składało się z czwórki dziadków, dwojga rodziców i trojga dzieci. Natomiast dziewiąta rodzina miała tylko jedno dziecko, które różniło się od pozostałych hydr.
Wszyscy nazywali ją Małą Hydrą, bo była mniejsza i słabsza od swoich rówieśników. Hydry mają potężne ciała na czterech masywnych łapach, a także podłużne ogony oraz trzy głowy osadzone na długich szyjach. Ona jako jedyna miała tylko jedną głowę i krótką szyję, a z pleców wyrastały jej ogromne błoniaste skrzydła, którymi potrafiła się owinąć niczym nietoperz. Czasem też, gdy bardzo się najadła i czknęła, z jej pyska buchały płomienie. Nie rozumiała, dlaczego tak się różni od innych, i była z tego powodu bardzo nieszczęśliwa.
Rodzice próbowali ją pocieszać i zapewniali o tym, jak bardzo ją kochają, ale na niewiele się to zdawało. Wiedziała, że rówieśnicy za jej plecami nazywają ją odmieńcem, że szepczą nieprzyjemne słowa i bawią się z nią, bo muszą. Zresztą nie radziła sobie w żadnej grze, którą lubiły inne hydry. Była od nich wolniejsza, mniejsza i słabsza, no i miała tylko jedną głowę, a one wykorzystywały w zabawach wszystkie swoje trzy głowy. Dlatego musiały wymyślać dla niej specjalne zasady podczas gry w piłkę czy w trakcie rzucania kozimi rogami do tarczy, ale to tylko je drażniło. Z tego powodu Mała Hydra wolała spędzać wolny czas sama, wędrując po wyspie do miejsc, gdzie nikt jej nie dokuczał.