Smakoterapia 2 - Iwona Zasuwa - ebook + książka

Smakoterapia 2 ebook

Iwona Zasuwa

3,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Drogi Czytelniku,

Nieznajomy,

Przyjacielu,

jeśli trzymasz w dłoniach Smakoterapię 2, śmiem podejrzewać, że wiesz już o mnie co nieco. Jeśli jednak nie wiesz, zapraszam Cię serdecznie, abyś zajrzał do pierwszej, bestsellerowej Smakoterapii oraz na stronę Smakoterapia.pl. Znajdziesz tam historię rewolucji kulinarnej, która narodziła się z miłości do dziecka z licznymi alergiami, a wyrosła na inspirację dla wszystkich poszukujących prostych przepisów roślinnych, bez glutenu, nabiału i cukru. W jej kontynuacji pochylam się nad tym, od czego często zaczynamy zmiany w kuchni: nad zdrowymi smakołykami. Najczęściej słodkimi. Zaczynamy zatem od słodkości, lecz potem… Uch, wreszcie coś na wytrawnie!

Zapraszam Was w kolejną kulinarną podróż. Zaczerpnijcie z niej, co Wam się podoba, zainspirujcie się i smakujcie na zdrowie.

Uściskowuję!

Iwona Zasuwa

„Wpadłam do Pani przypadkiem, ale pozwolę sobie zostać na zawsze”.

[czytelniczka]

„Pani Iwono jest Pani niezwykłą kobietą! To, co Pani robi jest SZTUKĄ

i NAJPRAWDZIWSZĄ TERAPIĄ”.

[czytelniczka]

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 153

Oceny
3,5 (8 ocen)
3
1
2
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
festina

Nie oderwiesz się od lektury

świetna
00
martuk93

Nie polecam

Mialo być bez nabialu a dużo przepisów z jajami
01

Popularność




Drogi Czytelniku,Nieznajomy,Przyjacielu

Jeśli trzymasz w dłoniach Smakoterapię 2, śmiem podejrzewać, że wiesz już o mnie co nieco. Jeśli jednak nie wiesz, zapraszam Cię serdecznie, abyś zajrzał do pierwszej, bestsellerowej Smakoterapii oraz na stronę Smakoterapia.pl. Znajdziesz tam historię rewolucji kulinarnej, która narodziła się z miłości do dziecka z licznymi alergiami, a wyrosła na inspirację dla wszystkich poszukujących prostych przepisów roślinnych, bez glutenu, nabiału i cukru.

Uściskowuję!

Iwona Zasuwa

Zamiast wstępu

Wpadłam do Pani przypadkiem, ale pozwolę sobie zostać na zawsze.

Pani Iwono, jest Pani niezwykłą kobietą! To, co Pani robi, jest SZTUKĄ i NAJPRAWDZIWSZĄ TERAPIĄ.

Pierniki bezglutenowe i bezmleczne zrobiłam dzisiaj, są FANTASTYCZNE, chłopak, znakomity kucharz, dał się nabrać, że to z normalnej mąki i normalnego kakao, i blog okazał się strzałem w dziesiątkę!

Witam serdecznie, ja po prostu… Brak mi słów, ja tak od wczoraj czytam… I jestem pełna podziwu dla Pani i tego, co Pani »tworzy« kulinarnie! Jest Pani prawdziwą artystką!

JEST PANI GENIALNA!!! Nie mogę się nacieszyć efektami Pani pracy. Gratuluję i dziękuję za książkę i bloga!

Zaraz, zaraz! Matulu moja jedyna i wszyscy święci! Czytam, czytam i oczy przecieram ze zdumienia! I wciąż nie wierzę! Tłumy ludzi, życzliwość, ciepło, wdzięczność… Zaczęło się od niezwykłej i KOMPLETNIE przeze mnie nieoczekiwanej popularności bloga, bo sama w swojej głowie wciąż jestem tylko „pismakiem blogowym, zupełnie przypadkowym”. Potem warsztaty w całej Polsce, bestsellerowa książka, nagrody czytelników (aaa!), spotkania autorskie, podróże! Tak, przyznaję się bez bicia: zaczęłam pisać z czystego egoizmu, kiepskiej pamięci, przyduszona przez życie kolanem do podłogi!

Taka ze mnie artystka!

Użyłam blogowej formy komunikacji nie z powodu mody, chęci zabłyśnięcia w świecie, ale z rozsądku. Po pierwsze dlatego że ogrom informacji, które musiałam przetrawić i wcielić w życie, już niestety nie mieścił mi się w głowie ani nie chciał uporządkować na kartkach w artystycznym domowym bałaganie. Po drugie, trzecie i dziesiąte, moją pierwszą, choć niejedyną, pasją, zawodem, pracą, miłością – jest śpiewanie. Jak dotąd śpiewanie też mnie kocha. Realizuję się, stojąc w szeregu wraz z doskonałymi muzykami towarzyszącymi najniezwyklejszym osobowościom artystycznym w kraju.

Aż tu nagle wyrasta mi w życiu nowe życie! Okazuje się bowiem, że wcale niedaleko od sceny do kuchni. Zaskakującej, aromatycznej, kolorowej, smacznej i zdrowej! I tu, i tu przydaje się niezwykle twórcze podejście do materii (dźwięku czy mąki, bez różnicy). I jedno, i drugie trzeba jednak bardzo kochać. Albo czuć silny imperatyw wewnętrzny, albo mieć jakąś inną, zewnętrzną, diablo silną motywację do ciągłego tworzenia. Nie ma przebacz. Matka Smakoterapia – do kuchni!

Zaobserwowałam, że naród najwyraźniej spragniony jest prostych i smacznych naturalnych przepisów, bo… chce być zdrowy! Zaserwuję mu zatem kolejną porcję smakowitych przepisów – bezglutenowych, bezcukrowych, roślinnych. Dla wszystkich spragnionych, „wykluczonych” bądź… uświadomionych.

Właśnie odkryłam Pani bloga i jestem pod wielkim wrażeniem!!! Są tutaj rewelacyjne przepisy. Czuję się zdrowsza od samego czytania!

Mam przeczucie, że i ja staję się zdrowsza od czytania tych wszystkich Waszych serdeczności!

A było to tak…

Kiedy Pierworodny kończył dwa latka, wiedziałam już, że w wyniku bardzo restrykcyjnej diety narzuconej przez lekarzy jego torcik urodzinowy powinien być szczególny: bez glutenu, bez nabiału i cukru, z samych naturalnych i nieuczulających składników. Dla mnie, świeżo upieczonej matki bez żadnego doświadczenia w kuchni jakże odległej od tej tradycyjnej, pełnej mleka, białej mąki i cukru, było to nie lada wyzwanie. Namęczyłam się srodze! Przynajmniej trzy pierwsze próby podołania zadaniu wylądowały w koszu, ale w końcu metodą prób i błędów powstał ON!

Ochom i achom nie było końca! Cudowny torcik! Da się! Potrafię! W dodatku jest smaczny i nawet śliczny, a moje dziecię rozpływa się ze szczęścia.

I byłby to koniec historii, gdyby rok później, na trzecie urodziny Młodego, nie okazało się, że z tych karkołomnych prób NICZEGO NIE PAMIĘTAM. I gehenna powtórzyła się od nowa. Nie! Co to, to nie! Zrozumiałam, że czas najwyższy zacząć spisywać pomysły udane i zmobilizować się do kolejnej pracy, do jakiej nie byłam przyzwyczajona. Koniec ze spontanem! Bo w przeciwnym razie spędzę na tych próbach i błędach całe życie, drepcząc w tym samym miejscu.

Tak właśnie się zaczęło. Tort najpierw porządnie mnie zeźlił, a następnie porządnie zmotywował. Kłaniając się zatem temu doświadczeniu, otwieram przed Wami drugą część Smakoterapii. Pierwsza, zgodnie z moją koncepcją, to baza doświadczeń. Umieściłam w niej wszystko, czego potrzebowałam, aby zmienić domową kuchnię na naturalną, bez cukru, nabiału i glutenu. Druga bez bazy nie istnieje. Zatem jeśli jeszcze nie znasz pierwszej Smakoterapii, koniecznie ją przygarnij, a będzie Ci łatwiej!

W jej kontynuacji pochylam się nad tym, od czego często zaczynamy zmiany w kuchni: nad zdrowymi smakołykami. Najczęściej słodkimi. Osobiście z wszystkich słodyczy na świecie najbardziej lubię kiszone ogórki i oliwki, ale cóż, czego się nie robi dla dzieci i słodyczożerców? Zaczynamy zatem od słodkości, lecz potem… Uch, wreszcie coś na wytrawnie!

Zapraszam Was w kolejną kulinarną podróż. Zaczerpnijcie z niej, co Wam się podoba, zainspirujcie się i smakujcie na zdrowie.

W kuchni bez cukru

W pierwszej Smakoterapii podzieliłam się z Wami wiedzą, czego nie może zabraknąć w mojej kuchni na co dzień. Tym razem kilka słów o zamiennikach cukru, a zatem o substancjach, które jadamy rzadko, a niektóre z nich naprawdę od święta. Dlaczego wcale nie spożywamy białego rafinowanego cukru? Zajrzyjmy do książki niemieckiej dietetyczki, czerpiącej z doświadczeń tradycyjnej medycyny chińskiej:

„Przemysłowa obróbka zmienia strukturę krystaliczną surowego cukru, sprawiając, że wszystkie substancje towarzyszące są usuwane jako odpady […]. Przy spożyciu białego cukru organizm jest zmuszony czerpać ze swoich własnych rezerw witaminy i sole mineralne, by go strawić. W ten sposób jedzenie białego cukru prowadzi do niedoboru witamin i substancji mineralnych, co przejawia się wczesnym pojawieniem się próchnicy zębów. Uzależnienie od cukru u dzieci objawia się najpierw niepokojem, potem zaś osłabieniem koncentracji i spadkiem wytrzymałości”[1].

Jak zatem jest z tymi słodkościami?

Dlaczego miewamy napady jak słodyczoholik i dlaczego tak trudno wyjść ze słodkiego piekiełka?

Cukier uzależnia. Wiemy to wszyscy, a mimo to jest on wszechobecny i serwowany nam zwykle już w dzieciństwie, na etapie rozszerzania diety! Kaszki dla dzieci pełne są wielu substancji, które niewiele mają wspólnego z pojęciem „naturalne”, w tym cukru. Cukier już nas nie krzepi. Dlaczego zatem, mimo tej wiedzy, tak trudno nam przejść od słów do czynów? Moje osobiste doświadczenie potwierdziło słowa lekarza: nie wystarczy zmuszać się do zaprzestania spożycia cukru. Trzeba nauczyć się dobrze odżywiać i słuchać ciała, a wówczas zapotrzebowanie na silnie skoncentrowane substancje słodzące minie z czasem.

Zatem, chcesz zrezygnować z cukru? Przyjrzyj się swojej diecie i dostarcz organizmowi wszystko, co mu jest potrzebne, tak aby nie musiał szukać ekstremalnych doznań.

Oto przed Wami zbiór smakoterapiowych przepisów na sprawdzone domowe słodycze. Najpierw coś dla szanownych gości oraz Pierworodnego!

Jeżeli jesteś łasuchem, który nie potrafi się obyć bez słodkości, będę Cię zachęcać, żebyś się przyjrzał ilości białego cukru i syropu glukozowo-fruktozowego w swojej diecie i zastąpił je w okresie przejściowym substancjami słodkimi, ale działającymi nieco inaczej. Na przykład suszonymi owocami, miodem, naturalnym syropem klonowym czy niewielką ilością ksylitolu, erytrytolu lub stewii (jeżeli eliminujesz cukier z diety, te trzy ostatnie substancje będą prawdopodobnie najlepsze, oczywiście używane w niewielkich ilościach). Wierzę, że po pewnym czasie odżywiania się naturalnymi produktami (bez chemii, rafinowanych cudów i gotowców) oraz znaczącego ograniczenia cukru i innych skoncentrowanych substancji będziesz mógł powiedzieć, że jesteś wolny od słodyczowego nałogu.

W tym rozdziale znajdziesz przepisy na słodkości. Będą to naturalne słodkie przekąski, takie jak praliny z fasoli adzuki (megapyszne!), marcepanki, sezamki, domowe czekoladki, chałwa czy miska czekolady z... gryki! Będą również smakołyki nie na co dzień, drożdżówki, które w domu jadamy raz w roku, czy ciasteczka i ciasta, po które sięgamy raz na kilka miesięcy. I pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie tygodnia bez słodyczy!

A zatem, jeśli nie biały cukier, to co?

INNE CUKRY

Miód

Naturalny i prawdziwy to substancja, której nikomu przedstawiać nie trzeba. Był absolutnie zakazany w naszej rodzinnej diecie, gdy w wyniku niezbyt świadomie prowadzonej diety kuchnia w moim domu pełna była błędów i sklepowych gotowców. Ale gdy flora bakteryjna członków rodziny ustabilizowała się, mogliśmy na powrót wprowadzić niewielkie ilości naturalnych substancji słodzących, w tym miodu. Na szczęście, kiedy jadasz zdrowo, Twoje ciało przestaje domagać się codziennej porcji słodyczy. Dotyczy to również dzieci.

Juggery

W zasadzie nieznana u nas pasta z trzciny cukrowej uznawana jest za jedno z najzdrowszych słodzideł, pełne substancji odżywczych i prozdrowotnych. Uzyskuje się ją przez odparowanie wody z trzcinowego soku. Jest jedyną słodką substancją zaleconą mi przez lekarza ajurwedyjskiego. Wyrazista smakowo, o karmelowej barwie. Niestety, trudno dostępna w Polsce, do kupienia w sklepach oferujących żywność ze świata. Pasuje do wszystkiego, choć nie każdemu musi przypaść do gustu. Sama w sobie smakuje jak deser!

Syrop klonowy

Słodki, naturalny sok, stosunkowo mało przetworzony (w przeciwieństwie np. do syropu z agawy), używany przeze mnie do pieczenia ciast, ciasteczek, do deserów, przy podkręcaniu smaku wytrawnych potraw, zawsze jednak w niewielkiej ilości. Pyszny, płynny, łatwy w użyciu. Wnioski? Znakomity do wszystkiego. Uwaga, łatwo uzależnia!

Syrop z agawy

Zrobił światową karierę jako zdrowa słodycz, choć dziś często się uważa, że niezasłużenie. Dlaczego? Otóż, jego produkcja jest ponoć skomplikowana i ma niewiele wspólnego z naturalnym procesem. Stosuję go zatem jedynie od święta, ze względów ekonomicznych (jest tańszy), ale używam w wersji surowej (ciemnobrązowej), nie zaś rafinowanej, kuszącej jasnosłomkową barwą na sklepowych półkach.

Syrop daktylowy

Odkąd odkryłam domowy mus z daktyli (TUTAJ), przestałam używać syropu. No, chyba że dziecię zażyczy sobie klarownej daktylowej polewy do pankejków… Ciemny, gęsty, wyrazisty, idealny do ciemnych wypieków, ale nie must have w mojej kuchni. Własnoręcznie zrobiony – zastępuje go doskonale.

Suszone owoce (daktyle, morwa biała, rodzynki, figi itp.)

Idealnie nadają się do słodzenia wszelakich kremów oraz ciast, choć wszystkie, z wyjątkiem morwy, przyciemniają ich kolor. Doskonale skleją okruchy na blat do ciasta bez pieczenia. Podobnie jak miód sprawdziły się w naszej rodzinnej diecie, gdy już uporaliśmy się z kandydozą i mogliśmy ostrożnie wprowadzić naturalny cukier owocowy do menu. Uwaga, fruktoza to też cukier, zatem i jego obecność w codziennym menu powinniśmy ograniczać!

SŁODZIKI BEZ CUKRU

Ksylitol

Wybawienie dla uzależnionych od cukru, którzy muszą się uporać z tą słodką zmorą. Wybawienie złudne, bo ksylitol, mimo że nie jest cukrem, a poliolem (tzw. alkoholem cukrowym), mimo swoich zalet (działa przeciwpróchniczo, odkażająco, antybakteryjnie) ma również wady. Bywa, że spożywany w nadmiarze, rozregulowuje pracę jelit. Jego wpływ na ludzki organizm wciąż nie został do końca zbadany. Surowcem do jego produkcji jest brzoza (tradycyjna fińska metoda) lub tańsza kukurydza. Stosuje się go dokładnie tak samo jak biały cukier, z jednym wyjątkiem – nie dodaje się go do drożdży (wydaje się, że raczej nie pomaga im rosnąć). Członkowie mojej rodziny tolerują ksylitol świetnie, zatem choć nie gości on w naszej kuchni na co dzień, znakomicie sprawdza się od święta. Cenię go zwłaszcza w wypiekach, które powinny pozostać jasne. W pozostałych przypadkach chętniej sięgam po suszone owoce.

Erytrytol

Również poliol, tyle że mniej znany od ksylitolu i znacznie tańszy w produkcji. Sztuczny słodzik, o nie całkiem poznanym działaniu na organizm. Stosuje się go jak ksylitol i cukier. Ponoć rzadziej wywołuje sensacje ze strony układu pokarmowego. W niewielkich ilościach występuje naturalnie w owocach, porostach oraz w czerwonym winie. Ponieważ nie jest pożywką dla naszych bakterii w jamie ustnej, nie powoduje próchnicy, co jednak nie oznacza, że możemy go spożywać w nieograniczonych ilościach.

Stewia

Zioło, źródło słodyczy, które można uprawiać na parapecie. W sklepach można kupić stewię w płynie i w proszku, w stanie czystym lub w postaci mieszanek z różnymi substancjami. Tych ostatnich unikam ze względu na bardzo zaawansowany stopień przetworzenia.

Lubię listki świeżej stewii w letniej lemoniadzie lub w sałatkach, lubię też je suszyć, by w razie potrzeby zetrzeć na proszek i dodać szczyptę do dań o bardzo wyrazistym smaku (np. do świątecznego piernika, słodzonego dodatkowo daktylami). Stewia jest nadzwyczajnym źródłem słodyczy – jedna jej łyżeczka odpowiada szklance cukru! Trzeba bardzo uważać, żeby nie przesadzić, czego doświadczyłam osobiście.

Uwaga: stewia, mimo że słodka, ma gorzkawy posmak, więc raczej nie posmakuje Ci w herbacie ani w żadnej delikatnej potrawie. Ponadto istnieją dzienne bezpieczne normy jej spożycia. Co za dużo, to niezdrowo!

Lippia potrójna

Zioło o słodkich liściach, mniej znane od stewii i nieco trudniej od niej dostępne. Używam go rzadko i w niewielkich ilościach, stosuję identycznie jak stewię. Na zimę suszę.

***

Pamiętaj, że większość zaleceń dietetycznych powinna być zindywidualizowana. Produkty, które szkodzą jednym, mogą leczyć innych. Moje ulubione kuchenne motto? „Wszystko, co naturalne, jest zdrowe, z tym że niekoniecznie dla Ciebie i nie w każdej ilości”. Daj sobie czas na zmianę przyzwyczajeń. Być może nie od razu polubisz naturalne smaki. Kubki smakowe stopniowo poczują różnicę, ale nie licz na zmiany już w pierwszym dniu odstawienia cukru i przetworzonych produktów. Według niektórych moich nauczycieli zdrowego żywienia organizm potrzebuje minimum 21 dni, by zaszła w nim znacząca zmiana. I aż siedmiu lat na całkowitą regenerację!

Aż czy tylko?

Smacznego!

AROMATYCZNY KREMowsiany

Ekhm…

Serwując po raz pierwszy owsiankę rodzinie, trochę miałam pietra. Z braku pewności, czy mój eksperyment jest zgodny ze sztuką gotowania według Pięciu Przemian. Dzisiaj robię to już bez filozofii PP, za to z absolutną pewnością co do smaku. Jako miłośniczka wytrawnych potraw, stwierdzam świadomie i w pełni władz umysłowych, że jest ona smaczna i będzie gościć na moim stole. W ramach łapania dystansu do śniadaniowej jaglanki…

SKŁADNIKI:

płatki owsiane ½ szklanki

dojrzały banan 1 szt.

świeżo wyciśnięty sok z jabłek (lub tarte jabłka) ok. 1,5 szklanki

ziarno sezamu 1 łyżka

szczypta soli

nasiona kardamonu (opcjonalnie, dla supersmaku i zdrowia) 3 szt.

świeży imbir 1 plaster

kilka kropli soku i kawałek skórki z cytryny

WYKONANIE:

Płatki wsyp do garnuszka, dodaj mus lub sok z jabłek (nie cały) i rozgniecionego banana. Posól, wsyp roztarty na proszek kardamon, dołóż plaster imbiru i skórkę cytrynową, skrop całość sokiem z cytryny. Gotuj na maleńkim ogniu, nieustannie mieszając, aż płatki będą miękkie. Jeżeli masa jest zbyt gęsta, dodaj soku z jabłek, a w razie potrzeby nawet odrobinę wody. Całość zmiksuj na krem i podawaj z wybranymi owocami (w lecie z garścią malin, jagód lub truskawek).

DESER GRYCZANYze śliwką

Oto w pucharku czekoladowo-śliwkowe co nieco. Proste, szybkie, smaczne i w dodatku całkiem niezłe na śniadanie (o ile gustujesz w słodkościach u progu dnia) lub słodkie zachciewajki o dowolnej porze (byle nie w nocy!). Dobre w zimie, z domowymi powidłami bez cukru, lub późnym latem i i jesienią, kiedy sezon śliwkowy jest w pełni!

SKŁADNIKI (NA 3–4 PORCJE):

płatki gryczane 1 szklanka

karob lub kakao (lub miks obu) 1–2 łyżki

powidła śliwkowe mały słoiczek lub świeże zmiksowane śliwki ok. 1 szklanki, do pożądanej gęstości

miód do smaku, opcjonalnie

WYKONANIE:

Płatki zalej zmiksowanymi na gęsto śliwkami (lub wymieszaj z powidłami i odrobiną wody), dodaj karob oraz miód i zagotuj całość, uważając, żeby nie przypalić. W razie potrzeby podlewaj wodą. Jeśli wolisz gładką konsystencję, zmiksuj całość na krem. Przestudź deser i podawaj ozdobiony owocami lub płatkami migdałów.

[1] Barbara Temelie, Beatrice Trebuth, Odżywianie według Pięciu Przemian dla matki i dziecka, tłum. Anna Krochmal, Łódź 2010.

Copyright for the Polish Edition © 2018 Edipresse Polska SA

Copyright for text © 2018 Iwona Zasuwa

Edipresse Polska SA

ul. Wiejska 19

00-480 Warszawa

Dyrektor ds. książek: Iga Rembiszewska

Redaktor inicjujący: Natalia Gowin

Produkcja: Klaudia Lis

Marketing i promocja: Renata Bogiel-Mikołajczyk

Digital i projekty specjalne: Katarzyna Domańska

Dystrybucja i sprzedaż: Izabela Łazicka (tel. 22 584 23 51),

Barbara Tekiel (tel. 22 584 25 73), Andrzej Kosiński (tel. 22 584 24 43)

Zdjęcia potraw: Iwona Zasuwa

Zdjęcia Autorki: Dorota Zyguła-Siemieńska

Redakcja: Ewa Charitonow

Korekta: Jolanta Kucharska, Edytorial.com.pl Izabela Jesiołowska

Projekt okładki, stron tytułowych i makiety, skład i łamanie: Grajczak Studio

Biuro Obsługi Klienta

www.hitsalonik.pl

e-mail: [email protected]

tel.: 22 584 22 22

(pon.–pt. w godz. 8:00–17:00)

www.facebook.com/edipresseksiazki

www.instagram.com/edipresseksiazki

ISBN 978-83-8117-954-6

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych w całości lub w części tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.