Smakoterapia. Żyj i jedz zdrowo. Odporność na talerzu - Iwona Zasuwa - ebook

Smakoterapia. Żyj i jedz zdrowo. Odporność na talerzu ebook

Iwona Zasuwa

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

SMAKOTERAPIA

żyj i jedz zdrowo

ODPORNOŚĆ NA TALERZU

Jak skutecznie zadbać o zdrowie i przestać się bać drobnoustrojów

JAK BYĆ ZDROWYM W DZISIEJSZYM NIEZDROWYM ŚWIECIE?

JAK WZIĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje zdrowie?

JAK BYĆ PROodpornościowym, zamiast ANTYwirusowym i po co?

Jak współpracować z mikrobiomem ludzkim?

Dlaczego chorujemy?

Co jeść i od czego zależy wybór pożywienia?

Jak odnaleźć się w gąszczu modnych, wykluczających się wzajemnie, zaleceń dietetycznych?

To pytania, na które nie ma jednej odpowiedzi, jednego sprawdzonego sposobu, tak jak nie ma jednej odpowiedniej dla każdego zdrowej diety. Są one fantastyczną okazją na powrót do dyskursu o zapomnianej przez nas w życiu codziennym PROFILAKTYCE chorób.

Pomocna okazuje się wiedza zaczerpnięta z TCM, medycyny Wschodu, w której życie i zdrowie człowieka, jak i cała natura, podlegają konkretnym cyklom, których znajomość może stać się kluczem do harmonii i równowagi. Leczy daną osobę, nie jednostkę chorobową, zapobiega chorobom poprzez propagowanie działań profilaktycznych, traktuje człowieka jako istotę kompletną w jedności ciała, duszy i umysłu. Wiedza teoretyczna i praktyczna jest zatem kluczem do zdrowia.

W książce znajdziesz garść podpowiedzi teoretycznych oraz praktycznych i kulinarnych wraz z przepisami kulinarnymi, które pozwolą tę wiedzę wcielić w życie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 194

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

Do napi­sa­nia tej książki zabie­ra­łam się bar­dzo długo, inspi­ro­wana doświad­cze­niami ostat­nich cza­sów (pan­de­mia) oraz dys­ku­sjami kulu­aro­wymi toczą­cymi się pod­czas spo­tkań warsz­ta­to­wych z moimi Dro­gimi Czy­tel­ni­kami. Jest ona ukło­nem w stronę wszyst­kich moich Kocha­nych Warsz­ta­to­wi­czów prze­szłych i przy­szłych, dla któ­rych dys­ku­sje o zdro­wiu z per­spek­tywy holi­stycz­nej, z ele­men­tami medy­cyny Wschodu, są cenną inspi­ra­cją do poszu­ki­wań prak­tycz­nych zmian. W ostat­nim cza­sie doświad­cza­li­śmy wielu emo­cji zwią­za­nych z lękiem przed nowymi wiru­sami, powszechne stały się pyta­nia:

JAK ŻYĆ, ŻEBY NIE ZACHO­RO­WAĆ? CO NAS CHRONI PRZED „ZŁYMI” DROB­NO­USTRO­JAMI?

Te pyta­nia są fan­ta­styczną oka­zją na powrót do dys­kursu o zapo­mnia­nej przez nas codzien­nej PRO­FI­LAK­TYCE cho­rób w przy­padku osób względ­nie zdro­wych.

Nar­ra­cja domi­nu­jąca w ostat­nich latach poka­zała, jak łatwo znaj­du­jemy sobie ofiarę naszego stanu zdro­wia na zewnątrz ("zara­zi­łeś mnie!"), a jak nie­wiele uwagi przy­wią­zu­jemy do wspar­cia naszych mecha­ni­zmów obron­nych wewnątrz ciała. Roz­pacz­li­wie potra­fimy cze­kać na ratu­nek w postaci magicz­nej pigułki, zamiast pod­jąć ręka­wicę i samo­dziel­nie zaopie­ko­wać się sobą. O ile myśle­nie w kate­go­riach ANTY­bak­te­ryjny, ANTY­wi­ru­sowy, ANTY­grzy­bi­czy, ANTY­drob­no­ustro­jowy, ma sens, kiedy doświad­czamy POŻARU w ciele w postaci sta­nów zapal­nych, o tyle nie spraw­dza się na co dzień w pre­wen­cji zdro­wia.

Chcesz wal­czyć czy współ­pra­co­wać?

Zatem:

Jak wziąć ODPO­WIE­DZIAL­NOŚĆ za swoje zdro­wie?

Jak być PRO­od­por­no­ścio­wym zamiast ANTY­wi­ru­so­wym?

Jak współ­pra­co­wać z mikro­bio­mem ludz­kim, który wszak zasie­dla nasze ciało w licz­bie drob­no­ustro­jów znacz­nie prze­wyż­sza­ją­cej liczbę komó­rek naszego ciała?

Jak możemy spoj­rzeć na zdro­wie, korzy­sta­jąc z pod­po­wie­dzi TCM?

Jak żyć zdrowo?

Dla­czego cho­ru­jemy?

Co jeść i od czego zależy wybór poży­wie­nia?

Do tego oczy­wi­ście garść pod­po­wie­dzi prak­tycz­nych i kuli­nar­nych – to zawar­tość tej książki.

Z pew­no­ścią nie wyczer­puje ona tematu, a jedy­nie dotyka nie­któ­rych aspek­tów, które warto wziąć pod uwagę z per­spek­tywy TCM.

Ta książka nie aspi­ruje do miana pozy­cji nauko­wej, nie cytuje badań. Nie można na pod­sta­wie zawar­tej w niej wie­dzy posta­wić ani sobie, ani nikomu innemu, dia­gnozy.

Możesz ją potrak­to­wać jako inspi­ra­cję na dro­dze wła­snych poszu­ki­wań.

Nie­usta­jąco ubo­le­wam, że na­dal w naszym kraju nie ist­nieje żadna ścieżka edu­ka­cyjna, dzięki któ­rej dzie­ciaki i mło­dzież mogłyby zro­zu­mieć, jak ważne i war­to­ściowe jest ucze­nie się, jak na co dzień dbać o sie­bie samego na każ­dym pozio­mie: od odży­wia­nia, przez oddy­cha­nie, po zdrowe emo­cje czy rela­cje.

Dzię­kuję Ci, że jesteś!Iwona Zasuwa

ZDROWIE – NAJWIĘKSZY SKARB

ZDRO­WIE – NAJ­WIĘK­SZY SKARB

Zdrowie to najcenniejszy skarb

Od początku ist­nie­nia myśli ludz­kiej towa­rzy­szy nam poszu­ki­wa­nie prze­pisu na zdrowe i dłu­gie życie. O zdro­wiu napi­sano mnó­stwo roz­praw i nic się w tym tema­cie nie zmie­niło po dziś dzień. Chcemy być zdrowi! Chcemy żyć długo i szczę­śli­wie. Rozu­miemy już, że zdro­wie nie jest bra­kiem cho­roby, ale odczu­ciem DOBRO­STANU, w któ­rym istota ludzka może reali­zo­wać sie­bie.

Śla­chetne zdro­wie,Nikt się nie dowie,Jako sma­ku­jesz,Aż się zepsu­jesz.

Tak pisał Jan Kocha­now­ski w jed­nej ze swo­ich naj­bar­dziej popu­lar­nych fra­szek i mimo upływu nie­mal połowy tysiąc­le­cia te słowa są na­dal aktu­alne. Dba­nie o sie­bie i tro­ska o wła­sne zdro­wie wydają się wyzwa­niem na prze­strzeni całej ludz­kiej histo­rii. Łatwiej być mądrym po szko­dzie, jed­nak jak to moż­liwe, że mimo upływu lat wciąż tak trudno nam zadbać o pro­fi­lak­tykę zdro­wia i pozo­staje osta­tecz­nie łata­nie dziur w uszko­dzo­nym cho­robą obra­zie?

Wiele wie­ków wcze­śniej (i póź­niej) w Chi­nach kształ­to­wała się misterna wizja czło­wieka i wszech­świata, która prze­trwała tysiąc­le­cia i na­dal z dużą sku­tecz­no­ścią służy ludziom. Opi­suje ona prawa rzą­dzące naturą i będą­cym jej czę­ścią czło­wie­kiem. Według tej nie­zwy­kle szcze­gó­ło­wej i sku­tecz­nej wizji zarówno czło­wiek, jak i cały wszech­świat jest mani­fe­sta­cją Qi – ener­gii, która w zależ­no­ści od stop­nia zagęsz­cze­nia jest samym życiem w postaci sub­tel­nej (umysł, duch), płyn­nej (emo­cje) oraz mate­rial­nej (ciało). W zro­zu­mie­niu Qi pomocna jest obser­wa­cja wszyst­kich sta­nów sku­pie­nia wody – od pary, przez płyn, po ciało stałe jakim jest lód.

Brak Qi to brak życia.

POZNAJ SIE­BIE, A BĘDZIESZ ZNAĆ WSZECH­ŚWIAT I BOGÓW.

(Sokra­tes)

Według tego sys­temu czło­wiek jako mikro­ko­smos jest odbi­ciem makro­ko­smosu – wszech­świata („jako w nie­bie, tak i na ziemi”) – i pod­lega takim samym pra­wom, jakim pod­lega świat, który go ota­cza. Nie­ustan­nie reaguje, adap­tuje się do zmian zacho­dzą­cych na zewnątrz, dzięki czemu utrzy­muje natu­ralną rów­no­wagę. Utrata owej home­ostazy jest rów­no­znaczna z poja­wie­niem się cho­roby.

U POD­STAW TEJ KON­CEP­CJI LEŻĄ mię­dzy innymi:

zasada dwo­isto­ści Yin i Yang (prze­ciw­stawne, dopeł­nia­jące, rów­no­wa­żące się rów­no­cze­śnie),

teo­ria pię­ciu faz prze­miany ele­men­tów (Wu Xing) (str. 123) – Drzewa, Ognia, Ziemi, Metalu, Wody – wyni­ka­ją­cych z cyklu rocz­nego (pory roku), opi­su­jąca nie­mal wszyst­kie zja­wi­ska zacho­dzące w mikro- i makro­świe­cie, obej­muje: obiegi czyn­no­ściowe narzą­dów Zang Fu, narządy zmy­słów, tkanki, płyny, pięć sma­ków, pięć emo­cji, strony świata (śro­dek jako piąta), kie­ru­nek ruchu, a nawet etapy w życiu czy porę dnia.

teo­ria pię­ciu sub­stan­cji: Qi – siły życio­wej, Jing – esen­cji wro­dzo­nej, Xue – krwi, Shen – ducha, Jin Ye – cen­nych pły­nów ciała,

oraz wiele innych tez wyni­ka­ją­cych z powyż­szych kon­cep­cji, a doty­czą­cych funk­cjo­no­wa­nia świata i ludz­kiego orga­ni­zmu.

ZDRO­WIE nie jest wyłącz­nie darem, warto sobie uświa­do­mić, że każdy z nas ma ogromny wpływ na swój stan rów­no­wagi lub jej brak, na swoje dobre lub złe samo­po­czu­cie, na wital­ność i ener­ge­tyczną peł­nię.

W zro­zu­mie­niu nie­któ­rych aspek­tów zwią­za­nych z medy­cyną Wschodu pomo­gło mi wyobra­że­nie, że myśle­nie ludzi Zachodu jest jak linia: od punktu do punktu. Począ­tek, roz­wi­nię­cie i zakoń­cze­nie. To myśle­nie o prze­ci­wień­stwach: biel i czerń oraz ich pochodne. Myśl Wschodu jest jak okrąg. Nie ma początku i końca, jedno zja­wi­sko powstaje, osiąga apo­geum i prze­cho­dzi w dru­gie. W każ­dym znaku gra­ficz­nym przed­sta­wia­ją­cym Yin i Yang w czerni jest odro­bina bieli, a w bieli nieco czerni. Są one wła­snym dopeł­nie­niem, są jak wdech (Yin) i wydech (Yang). Tam, gdzie zaczyna się wdech, koń­czy się wydech, a całość jest nie­koń­czą­cym się spek­ta­klem, który trwa aż do śmierci. Jed­nak śmierć jest jed­no­cze­śnie drogą do naro­dzin. Wszystko pły­nie, zmie­nia się, a pełen obraz tych zmian widzimy choćby w teo­rii pię­ciu prze­mian (Wu Xing).

Na potrzeby tej książki zamiesz­czam krótki i bar­dzo ogólny słow­ni­czek pomocny we wstęp­nym roz­po­zna­niu języka uży­wa­nego w TCM.

TCM lub CCM – tra­dy­cyjna lub kla­syczna medy­cyna chiń­ska, sys­tem liczący kilka tysięcy lat, sku­tecz­nie sto­so­wany na całym świe­cie. W Chi­nach na­dal funk­cjo­nują szpi­tale TCM, w peł­nej współ­pracy z nur­tem medy­cyny kon­wen­cjo­nal­nej.

PIĘĆ PODSTAWOWYCH SUBSTANCJI W TCM

Qi – ener­gia życia we wszech­świe­cie, w czło­wieku mani­fe­stu­jąca się w ciele, emo­cjach i duchu; jej brak to brak życia. W TCM roz­róż­niamy wiele rodza­jów Qi, np. Gou Qi – ener­gię, którą czer­piemy z poży­wie­nia, czy Wei Qi, która sta­nowi odpo­wied­nik bramy, naszej odpor­no­ści.

Jing – esen­cja życia, źró­dło życia, któ­rego wyczer­pa­nie rów­no­znaczne jest ze śmier­cią. Jing dzie­limy na przed­uro­dze­niowe (zbli­żone do puli geno­wej) i pouro­dze­niowe (które czer­piemy z oto­cze­nia, by żyć – poży­wie­nie, oddech, rela­cje).

Shen – obej­muje umysł, ciało, ducha, jest nie­de­fi­nio­walne w naszym języku.

Xue – krew i jej ener­gia, za jej ruch w ciele odpo­wiada Qi.

Jin Ye – tzw. cenne płyny ciała (w tym krew), wydzie­liny, płyn mózgowo-rdze­niowy, pot, maź sta­wowa itp.

Yin (żeń­ski) i Yang (męski) – w swo­jej dwo­isto­ści sym­bo­li­zują wszyst­kie obszary życia. Wszel­kie aspekty i pro­cesy, które zacho­dzą w świe­cie, są swoim dopeł­nie­niem, a nie tylko prze­ci­wień­stwem: noc i dzień, radość i smu­tek, gorąco i zimno. Bez jed­nego nie ist­nieje dru­gie. Tam, gdzie wyczer­puje się jedno, wlewa się dru­gie. Od rów­no­wagi pomię­dzy Yin i Yang zależy nasz stan zdro­wia. Brak har­mo­nii pomię­dzy nimi, nagły lub trwa­jący prze­wle­kle, skut­kuje cho­robą.

Cho­roby typu Yang – cha­rak­te­ry­zują się nad­mier­nym pobu­dze­niem, przy­spie­sze­niem funk­cji życio­wych orga­ni­zmu (nad­czyn­no­ścią). Do tej grupy zali­czamy głów­nie stany ostre, cho­roby poja­wia­jące się nagle.

Cho­roby typu Yin – powo­dują osła­bie­nie, spa­dek aktyw­no­ści i spo­wol­nie­nie funk­cji życio­wych. Zali­czamy do tej grupy przede wszyst­kim cho­roby prze­wle­kłe.

MERIDIANY

Kanały w ciele, drogi ener­ge­tyczne two­rzące sieć, w któ­rej krąży ener­gia Qi. Porów­ny­wane do rzek pły­ną­cych przez dany obszar, któ­rych celem jest nawad­nia­nie i użyź­nia­nie ciała, albo do sieci inter­ne­to­wej, która choć nie­wi­doczna, oplata cały świat. Meri­diany łączą się z innymi ukła­dami: krwio­no­śnym, lim­fa­tycz­nym, ner­wo­wym, powię­zio­wym, mię­śnio­wym. Łączą rów­nież głę­bię ciała z powierzch­nią, narządy ze struk­tu­rami ana­to­micz­nymi, świat zewnętrzny ze świa­tem wewnętrz­nym.

CIEKAWOSTKA

Neijing (Kanon medy­cyny chiń­skiej Żół­tego Cesa­rza, Maoshing Ni) to praw­do­po­dob­nie naj­waż­niej­szy kla­syczny trak­tat medyczny w medy­cy­nie chiń­skiej. Jego autor­stwo przy­pi­suje się Żół­temu Cesa­rzowi, Huang Di, panu­ją­cemu w trze­cim tysiąc­le­ciu p.n.e. Podob­nie jak Hipo­kra­tes z Kos (ok. 460–ok. 377 p.n.e.), któ­rego uwa­żamy za ojca medy­cyny zachod­niej, Huang Di (Żół­tego Cesa­rza) uzna­jemy za pre­kur­sora medy­cyny Wschodu.

UWAGA:CYTATY Z TRZE­CIEGO TYSIĄC­LE­CIA PRZED NASZĄ ERĄ!

„Dzi­siaj ludzie żyją ina­czej. Jeśli cho­dzi o wewnętrzne przy­czyny cho­rób, stali się nie­wol­ni­kami swo­ich emo­cji i zmar­twień. Pra­cują ponad siły. Nie prze­strze­gają ryt­micz­nych zmian wyni­ka­ją­cych z czte­rech pór roku i przez to są podatni na ataki szko­dli­wego wia­tru”.

„W daw­nych cza­sach ludzie wie­dli pro­ste życie. (…)

Zacho­wy­wali spo­kój ducha i rów­no­wagę emo­cjo­nalną, nie ule­gali nad­mier­nym pra­gnie­niom. Nie byli nara­żeni na stres cha­rak­te­ry­styczny dla dzi­siej­szych cza­sów. Żyli wolni od chci­wo­ści i pożą­da­nia, pozo­sta­wali bli­sko natury”.

Dbaj o siebie – zasady proste i trudne jednocześnie

EDUKUJ SIĘ!

Jedną z przy­czyn cho­rób jest… igno­ran­cja.

Nauka o zdro­wiu to naj­bar­dziej eko­no­miczna droga, metoda, która ma nie­zwy­kłą siłę ogra­ni­cza­nia szkód. Dzięki edu­ka­cji, wie­dzy, per­spek­ty­wie, dzięki dostrze­ga­niu wyboru, jeste­śmy w sta­nie zde­cy­do­wać o wła­snym stylu życia. Nie wie­dząc, że mamy wybór, jeste­śmy ska­zani na to, co jest.

Oso­bi­ście się­gam do nur­tów, które postrze­gają czło­wieka cało­ściowo – biorą pod uwagę nie tylko ciało i gene­tykę, ale też emo­cje, eks­pre­sję, rela­cje mię­dzy­ludz­kie, rela­cję z samym sobą, prze­żyte doświad­cze­nia, histo­rię zdro­wia i cho­roby, natu­ralną kon­sty­tu­cję (w zachod­niej medy­cy­nie m.in. obszar gene­tyki i epigene­tyki), codzienną aktyw­ność, a nawet zawód. (Uwaga: medy­cyna chiń­ska nie jest „dla Chiń­czy­ków”, podob­nie jak pol­skie zio­ło­lecz­nic­two nie jest tylko dla Pola­ków. To nurt uni­wer­salny, bio­rący pod uwagę indy­wi­du­alne cechy, a nawet obszar geo­gra­ficzny, w któ­rym dana osoba zamiesz­kuje).

CO MOŻESZ ZROBIĆ?

poznaj zasady odży­wia­nia się zgod­nie z naturą,

odży­wiaj się w miarę moż­li­wo­ści natu­ral­nie,

uży­waj pro­stych skład­ni­ków spo­żyw­czych, a nie skle­po­wych „gotow­ców”,

się­gaj po pro­dukty eko­lo­giczne lub pocho­dzące z dobrego źró­dła, czy­ste, dobrej jako­ści,

wybie­raj pro­dukty lokalne, będą tań­sze i mniej nara­żone na ska­że­nie sub­stan­cjami zabez­pie­cza­ją­cymi przed zepsu­ciem. Nie ozna­cza to, że nie możesz się­gać po nie­moż­liwe do upra­wia­nia w Pol­sce awo­kado czy ana­nasa. Niech sta­no­wią one uzu­peł­nie­nie two­jego menu, a nie jego pod­stawę,

uży­waj przy­praw i ziół świa­do­mie, doda­waj je do posiłku,

naucz się słu­chać wła­snego ciała i karm je tak, jak potrze­buje być kar­mione.

ANTYbakteryjny czy PROodpornościowy?

Aktu­alny stan wie­dzy doty­czący zależ­no­ści mię­dzy zdro­wiem ludz­kiego orga­ni­zmu a zagro­że­niem ze strony drob­no­ustro­jów pozwala powie­dzieć z całą sta­now­czo­ścią:

BYCIE ANTY- jest szko­dliwe dla całego sys­temu, jaki two­rzymy wraz z wła­snym mikro­bio­mem. Dzia­ła­nia anty­bak­te­ryjne upo­śle­dzają układ odpor­no­ściowy.

Współ­pra­cu­jąc z bak­te­riami i wiru­sami, stwa­rzamy wewnętrzne śro­do­wi­sko, które będzie bez­pieczne dla naszego zdro­wia. Dzia­ła­nia ANTY- zuba­żają śro­do­wi­sko mikro­bio­lo­giczne ludz­kiego orga­ni­zmu.

Wspar­cie układu immu­no­lo­gicz­nego w ramach pre­wen­cji powinno się opie­rać na dzia­ła­niach PRO­od­por­no­ścio­wych. To nie jedy­nie bak­te­rie czy wirusy są spraw­cami pro­ble­mów. To osła­biony układ immu­no­lo­giczny odpo­wiada za pod­da­nie się orga­ni­zmu i roz­wi­nię­cie infek­cji. Świat jest pełen mikro­or­ga­ni­zmów, a naszymi dzia­ła­niami ANTY- two­rzymy pato­lo­gię we wła­snych orga­ni­zmach, w wyniku czego

powstaje

MIKRO­BIOM

PRZE­MY­SŁOWY –

WYJA­ŁO­WIONY

I ZUBO­ŻONY –

i to jest nasz pod­sta­wowy pro­blem.

Nie mamy wpływu na pato­gen­ność wiru­sów. Mamy nato­miast wpływ na budo­wa­nie wła­snej odpo­wie­dzi na ich obec­ność. Bo to, co jest pewne, to to, że każdy nowy wirus czy bak­te­ria zostaną już z nami na zawsze. Jedyne, czego potrze­bu­jemy się w tej sytu­acji nauczyć, to jak z nimi współ­pra­co­wać, żyć w sta­nie rów­no­wagi i pokoju. Walka z mikro­bami (nie mówimy o sta­nach zapal­nych, ale o pre­wen­cji) jest zawsze ska­zana na porażkę i pro­wa­dzi do zwięk­sze­nia, a nie zmniej­sze­nia kosz­tów zdro­wot­nych. Mikro­or­ga­ni­zmy są czę­ścią natu­ral­nego śro­do­wi­ska naszej pla­nety, były tu przed nami i praw­do­po­dob­nie będą, gdy my znik­niemy. Są nie­odzow­nym ele­men­tem naszej ludz­kiej egzy­sten­cji, cała nasza fizjo­lo­gia ukształ­to­wana jest w opar­ciu o współ­pracę z nimi. Nasz zwią­zek z drob­no­ustro­jami liczony jest w tysią­cach lat. To ostat­nie stu­le­cie dopro­wa­dziło do zmian na nie­spo­ty­kaną dotąd skalę w obsza­rze ludz­kiego mikro­biomu. Dopro­wa­dziliśmy do ogrom­nego zubo­że­nia naszego mikro­świata wewnętrz­nego inwa­zyjną medy­ka­li­za­cją, fatal­nymi nawy­kami żywie­nio­wymi, nud­nym, jało­wym, prze­my­sło­wym, jed­no­staj­nym poży­wie­niem, fatal­nymi codzien­nymi nawy­kami i sty­lem życia.

CO TO OZNA­CZA W PRAK­TYCE?

MNIEJ­SZĄ UWAGĘ NALEŻY PRZY­KŁA­DAĆ DO WALKI Z WIRU­SAMI I BAK­TE­RIAMI NA CO DZIEŃ (choć taki rodzaj broni też bywa nie­zbędny w sta­nach ostrych i w razie zagro­że­nia życia), A WIĘK­SZĄ DO BUDO­WA­NIA ZDRO­WEGO, SIL­NEGO ORGA­NI­ZMU, KTÓRY ŻYJE W RÓW­NO­WA­DZE ZE ŚRO­DO­WI­SKIEM MIKRO­BIOMU, NIE DOPRO­WA­DZA­JĄC DO ZABU­RZE­NIA HOME­OSTAZY.

JAK TO ZROBIĆ?

zadbać o odpo­wied­nie dokar­mia­nie mikro­bioty poprzez: uroz­ma­icone, bogate we włókno roślinne poży­wie­nie,

dbać o regu­larny sen,

pil­no­wać ryt­mów oko­ło­do­bo­wych (nie jeść póź­nym wie­czo­rem),

posił­ko­wać się celo­waną pro­bio­ty­ko­te­ra­pią,

dbać o codzienny ruch,

trosz­czyć o życie emo­cjo­nalne.

CZY WIRUSY I BAKTERIE TO SAMO ZŁO?

Bada­nia poka­zują, że wirusy obecne są już w jeli­cie nowo­rod­ków. Obec­nie bada­nia doty­czące drob­no­ustro­jów i zdro­wia ludz­kiego zakro­jone są bar­dzo sze­roko. Pod uwagę brane są m.in. takie aspekty jak:

wirusy a roz­wój czło­wieka,

wirusy chro­niące komórki ludz­kie przed bak­te­riami,

wirusy w ciąży – pozy­tywne aspekty,

funk­cja proz­dro­wotna wiru­sów,

natu­ralne bak­te­rie obecne w mleku kobie­cym,

bak­te­rie jeli­towe a stany obni­żo­nego nastroju,

mikro­biom a schi­zo­fre­nia,

stres i jakość mikro­biomu,

mikro­biom a układ ner­wowy,

i wiele innych.

Wszy­scy jeste­śmy czę­ścią wiel­kiego eko­sys­temu i od jego rów­no­wagi zależy nasze zdro­wie. Co nie ozna­cza, że nie może dojść do sytu­acji, kiedy nie­zbędna będzie pełna medy­ka­li­za­cja w celu uga­sze­nia pożaru, opa­no­wa­nia sta­nów zapal­nych, rato­wa­nia zdro­wia lub życia. W takich przy­pad­kach za zale­ce­niami uży­cia anty­bio­ty­ków, ste­ry­dów, leków przeciwzapal­nych powinny stać trafne dia­gnozy wyso­kiej klasy leka­rzy spe­cja­li­stów. Pamię­taj, by nie dia­gno­zo­wać się samemu! Nawet leka­rze tego nie robią! W celu posta­wie­nia dia­gnozy potrzebne jest zewnętrzne, pro­fe­sjo­nalne oko spe­cja­li­sty.

CO NA TO MEDYCYNA CHIŃSKA?

Cho­ciaż nie ukuto w tym sys­te­mie ter­minu „mikro­biom” i praw­do­po­dob­nie bra­ko­wało świa­do­mo­ści co do naszego boga­tego życia wewnętrz­nego, to wszyst­kie zale­ce­nia wyni­ka­jące z zasad die­te­tyki for­mu­ło­wa­nych przez medy­cynę chiń­ską, które mają słu­żyć zdro­wiu, opie­rają się na wspie­ra­niu układu pokar­mo­wego, czyli de facto obiegu czyn­no­ścio­wego Śle­dziony i Żołądka. W rezul­ta­cie to wła­śnie wspar­cie powyż­szych ukła­dów, jak choćby praca nad nie­do­bo­rem Qi Śle­dziony, w efek­cie pro­wa­dzi do odbu­dowy sku­tecz­nego i zdro­wego, pozba­wio­nego cech prze­my­sło­wych, mikro­biomu. Wszyst­kie zale­ce­nia zwią­zane ze sty­lem życia, codzien­nymi nawy­kami, świa­do­mość ryt­mów oko­ło­do­bo­wych, wpływu emo­cji na zdro­wie i bycia de facto czę­ścią natury, wydają się dosko­na­łym, spój­nym, natu­ral­nym sys­te­mem, dzięki któ­remu moż­liwe jest wyj­ście z błęd­nego koła walki z drob­no­ustro­jami i zastą­pie­nie tych zma­gań dzia­ła­niami na rzecz odzy­ska­nia home­ostazy w rela­cji czło­wiek–mikro­biom.

Jak zepsuć własne zdrowie?

JAK UPRZE­MY­SŁO­WIĆ SWÓJ MIKRO­BIOM? Z PRZY­MRU­ŻE­NIEM OKA

JEDZ I PIJ REGULARNIE:

Nie to, co ci służy, ale to, co jest w pro­mo­cji w dys­kon­cie. Oddaj życie w ręce mar­ke­tin­gowca!

Słod­kie napoje, gazo­wane napoje i ener­ge­tyki. Woda jest dla zwie­rząt

:)

Stale to samo, mono­ton­nie i bez żad­nych zmian. To, do czego się przy­zwy­cza­iłeś, nie musi być ani ana­li­zo­wane, ani zmie­niane. Po pro­stu tak lubisz i basta!

Potrawy i pro­dukty pszenno-nabia­łowo-mię­sne. Broń Boże jakieś tam rośliny! Nie jesteś tra­wo­żercą!

Kanapki trzy razy dzien­nie. Jak w dzie­ciń­stwie! Pro­sto, szybko i pożyw­nie. Zawsze z her­batą, bo są jakieś takie za suche.

Kawa! Koniecz­nie! Naj­le­piej wie­lo­krot­nie w ciągu dnia! Nie ma co szu­kać przy­czyn zmę­cze­nia, kawka i do roboty!

Pseu­do­jo­gurty z dodat­kiem sztucz­nych aro­ma­tów, barw­ni­ków, cukru, sło­dzi­ków, odtłusz­czone, z dodat­kiem mleka w proszku i zagęst­ni­ków. Są słod­kie, pyszne i pełne wap­nia!

Nie­na­tu­ralne tłusz­cze, mar­ga­ryny, utwar­dzane lub rafi­no­wane pro­za­palne tłusz­cze roślinne.

Pszenne, białe lub bar­wione pseu­do­pie­czywo mar­ke­towe z roz­mra­ża­nego cia­sta, z dodat­kami che­micz­nymi, na rafi­no­wa­nej, niskiej jako­ści mące (gli­fo­sat, inne środki ochrony roślin), z dodat­kiem cukru, tłusz­czów trans, rafi­no­wa­nych ole­jów i dłu­giej listy polep­sza­czy. W końcu nikt nie usta­lił w Pol­sce, CO tak naprawdę jest chle­bem, zatem można tak nazy­wać wszystko!

Prze­my­słowe sło­dy­cze pro­du­ko­wane na bazie cukru i naj­tań­szych skład­ni­ków (typu tłusz­cze trans), rafi­no­wa­nej mąki oraz kon­ser­wan­tów, barw­ni­ków spo­żyw­czych i innych che­micz­nych dodat­ków. Słod­kie jest smaczne!

Mię­so­po­dobne prze­my­słowe gotowce: pseu­do­wę­dliny z wypeł­nia­czami, gotowe dania z dodat­kiem MOM, peklo­soli, aro­ma­tów wędzar­ni­czych, naj­tań­szych tłusz­czów utwar­dza­nych, wypeł­nia­czy i środ­ków che­micz­nych prze­dłu­ża­ją­cych trwa­łość pro­duktu. Kto by tam czy­tał te maleń­kie literki?

CO JESZCZE MOŻNA ZEPSUĆ?

Nie dbaj o regu­larny i efek­tywny sen.

Prze­pra­co­wuj się. Naj­waż­niej­sze, by inni byli z Cie­bie zado­wo­leni!

W nocy zadbaj o odpo­wied­nią dawkę nie­bie­skiego świa­tła pły­ną­cego z ekra­nów sprzę­tów elek­tro­nicz­nych.

Nie ruszaj się, nie ćwicz, nie wychodź na spa­cery. Kto by miał na to czas?

Nie oddy­chaj świa­do­mie. Ni­gdy! Po co? Samo się oddy­cha.

Nie szu­kaj pomocy, poboli i prze­sta­nie… Może. Kie­dyś. Nie miej dla sie­bie lito­ści.

Nie pra­cuj nad sobą.

Odkła­daj sie­bie na póź­niej.

Przej­muj się wszyst­kim i wszystko bierz do sie­bie.

Praktyczne zmiany

Jak sobie pomóc na początek?

Jedz PRAW­DZIWE poży­wie­nie, nie prze­my­słowe. To jest naj­waż­niej­sza zasada leżąca u pod­staw zacho­wa­nia zdro­wia, dłu­go­wiecz­no­ści i odpor­no­ści. Reszta zmien­nych nie zależy od nowych czy sta­rych i nawza­jem wyklu­cza­ją­cych się kon­cep­cji die­te­tycz­nych: bez względu na to, czy sto­su­jesz dietę keto, wege­ta­riań­ską, wegań­ską, kar­ni­wora, raw…

Jeśli uwie­rzysz w ide­olo­gię, w dogmat, podej­mu­jesz ryzyko. Odpo­wie­dzią zawsze jest bowiem TWOJE CIAŁO, Twoja histo­ria zdro­wia i cho­roby, Twoja kon­sty­tu­cja i Twoje potrzeby. To dla­tego twórcy mod­nych kon­cep­cji die­te­tycz­nych chęt­nie chwalą się suk­ce­sami i prze­mil­czają porażki.

Zdo­bądź wie­dzę, naucz się roz­róż­niać wię­cej zmien­nych doty­czą­cych poży­wie­nia, doko­nuj lep­szych wybo­rów. Przyj­rzyj się swoim codzien­nym nawy­kom, sty­lowi życia, ryt­mom oko­ło­do­bo­wym, eks­po­zy­cji na nie­bie­skie świa­tło, jako­ści swo­jego snu.

Omi­jaj w miarę moż­li­wo­ści wiel­kie sieci han­dlowe z wie­loma pośred­ni­kami na linii pro­du­cent poży­wie­nia–odbiorca. Korzy­ści z tego bar­dzo wiele:

nie nara­zisz się na wodze­nie na poku­sze­nie za pomocą tech­nik mar­ke­tin­go­wych, praw­dzi­wych i uda­wa­nych pro­mo­cji;

nie kupisz tego, co nie­po­trzebne, nie­zdrowe, dro­gie, kuszące; co ważne – zmniej­szysz ślad węglowy, nie wspie­ra­jąc wiel­kich pośred­ni­ków zaopa­tru­ją­cych się na dru­giej czę­ści globu w towar. Dzięki temu jest szansa, że twoje pie­nią­dze tra­fią bez­po­śred­nio do małych, dobrych pro­du­cen­tów lokal­nych, swoj­skich, pol­skich.

Opie­ra­nie menu w zna­ko­mi­tej więk­szo­ści na lokal­nych pro­duk­tach to korzyść dla zdro­wia, port­fela i pla­nety. Pro­dukty eks­por­to­wane są wie­zione tysiące kilo­me­trów z naj­od­le­glej­szych stron świata, a przy­go­to­wy­wane przy uży­ciu środ­ków che­micz­nych, by takową podróż prze­trwały. Straty to nasze zdro­wie i ślad węglowy będący zagro­że­niem dla naszej pla­nety, zyski zaś zgar­niają wyłącz­nie świa­towi pro­du­cenci.

Korzy­sta­nie z dostępu do lokal­nych wytwór­ców, rol­ni­ków, hodow­ców, etycz­nych, świa­do­mych, sto­su­ją­cych eko­lo­giczne bądź roz­sądne spo­soby upraw i prze­twa­rza­nia żyw­no­ści to bar­dzo ważny ele­ment, który może zmie­nić nasz świat kon­su­mencki i odwró­cić trend psu­cia zdro­wia za sprawą prze­my­sło­wej pro­duk­cji.

Nasze codzienne nawyki

W ogrom­nym pro­cen­cie to powta­rzane codzien­nie rytu­ały doty­czące jedze­nia, codzienne wybory, czas, jaki poświę­camy posił­kom, prze­ką­ski, dro­bia­zgi pod­ja­dane nie­usta­jąco, napoje, a nawet spo­sób spo­ży­wa­nia posiłku czy atmos­fera przy nim panu­jąca decy­dują o naszym lep­szym lub gor­szym zdro­wiu, samo­po­czu­ciu czy odpor­no­ści.

To z nimi przy­cho­dzi się nam zmie­rzyć, kiedy pla­nu­jemy oso­bi­ste małe i wiel­kie rewo­lu­cje. Każdy, kto pró­bo­wał choć raz narzu­cić sobie jakie­goś rodzaju nowy nawyk żywie­niowy, dosko­nale zna ból zmiany.

To nie jest łatwe zada­nie.

To nie jest przy­jemne zada­nie.

To nie jest spon­ta­niczne zada­nie.

Nie przy­cho­dzi z łatwo­ścią.

Nie wszystko i nie zawsze wtedy cie­szy.

Wymaga decy­zji. Doj­rza­ło­ści. Odwagi.

Cza­sem poja­wia się PRZY­MU­SOWO, kiedy stan zdro­wia jest już tak zły, że jeste­śmy gotowi na wszystko. A ja ci powiem:

NIE CZE­KAJ, AŻ BĘDZIE BOLAŁO BAR­DZIEJ. ŁATWIEJ ZAPO­BIE­GAĆ PATO­LO­GII, NIŻ POTEM SIĘ LECZYĆ.

Mimo wszystko łatwiej zmie­nić nawyki, kiedy jesz­cze nie roz­wi­nęły się w pełni zabu­rze­nie czy cho­roba. Łatwiej, ale na­dal trudno wejść do sklepu i nie się­gnąć z auto­matu po te same pro­dukty co zawsze. Trud­niej oprzeć się nawy­kowi, który spra­wia, że ulu­biona cze­ko­lada, pączek czy pizza same wska­kują do koszyka. Trud­niej usiąść na moment, zamiast poły­kać pokarmy w biegu, jeśli tak wła­śnie postę­po­wało się od zawsze. Odmowa, zmiana, świa­domy wybór tego, co trud­niej­sze w danym momen­cie, to jest TWOJE CICHE BOHA­TER­STWO. Dla­tego, kiedy już coś zro­bisz dla zdro­wia, doceń sie­bie. Przy­tul. Pogła­skaj. Podzię­kuj sobie za każdy krok w stronę zdro­wia. Bądź dla sie­bie naj­więk­szym wspar­ciem.

I wiedz, że jestem w tym z Tobą.

Fanatyzm dietetyczny

Może być tak samo szko­dliwy jak igno­ran­cja.

Dla­tego zawsze powta­rzam: jeśli ktoś, nic nie wie­dząc o Tobie, o Two­jej kon­sty­tu­cji, stylu życia, potrze­bach, histo­rii zdro­wia i cho­roby, mówi ci: „Jedz wyłącz­nie keto” albo – wręcz prze­ciw­nie – „Tylko raw i dieta wegań­ska” (surowo i na zimno), „Przejdź na dietę kar­ni­wora (dieta mię­so­żercy!)” lub „Nie, tylko post dok­tor Dąbrow­skiej!” (dieta wyłącz­nie roślinna bez tłusz­czu i pro­duk­tów wyso­ko­skro­bio­wych),

BIERZ NOGI ZA PAS! Wiej! Ucie­kaj!

Rady­kalne inter­wen­cje die­te­tyczne mogą być dosko­na­łym wspar­ciem w wielu cho­ro­bach, jed­nak muszą być dobie­rane indy­wi­du­al­nie. W skraj­nych przy­pad­kach dra­styczne zmiany menu mogą wes­przeć pacjenta nowo­two­ro­wego w zdro­wie­niu lub wręcz prze­ciw­nie – przy­spie­szyć jego śmierć!

Od czego to zależy?

OD TEGO, KOMU ZALE­CANA JEST INTER­WEN­CJA DIE­TE­TYCZNA.

Dla­tego:

MIEJ TEGO ŚWIA­DO­MOŚĆ.

NIE DAJ SIĘ PORWAĆ MODOM.

EDU­KUJ SIĘ.

SZU­KAJ SPE­CJA­LI­STÓW ZE SPOJ­RZE­NIEM INTE­GRA­CYJ­NYM, HOLI­STYCZ­NYM.

NIE LECZ SIĘ SAMO­DZIEL­NIE NA POD­STA­WIE INTER­WEN­CJI, O KTÓ­RYCH CZY­TASZ W INTER­NE­CIE.

PRZYCZYNY CHORÓB

PRZY­CZYNYCHO­RÓB

Przyczyny chorób

Per­spek­tywa holi­styczna to wizja, że cho­roba wynika z braku rów­no­wagi w orga­ni­zmie. Może to doty­czyć ciała fizycz­nego, ale może też być zwią­zane ze sta­nem emo­cjo­nal­nym, inte­lek­tu­al­nym czy ducho­wym. W medy­cy­nie Wschodu za stan cho­ro­bowy orga­ni­zmu nie obar­czamy winą jedy­nie drob­no­ustro­jów cho­ro­bo­twór­czych, co jest nagminne w naszej zachod­niej kul­tu­rze. My, ludzie Zachodu, panicz­nie boimy się zaraz­ków, bak­te­rii, wiru­sów, brudu, kurzu i z tego powodu ogar­nięci jeste­śmy manią nad­mier­nej czy­sto­ści. Obse­syj­nie dezyn­fe­ku­jemy oto­cze­nie i sie­bie samych, nie­jed­no­krot­nie pozba­wia­jąc w ten spo­sób orga­nizm natu­ral­nej obrony. Czy powin­ni­śmy wal­czyć z drob­no­ustro­jami, czy z nimi współ­pra­co­wać? (str. 25)

Na Wscho­dzie zamiast „Zara­zi­łem się od Cie­bie” zwy­kło się mawiać „Nie zamkną­łem bramy”.

Taka zmiana nar­ra­cji nie odwraca uwagi od pato­ge­nów zewnętrz­nych, mamy świa­do­mość, że one ist­nieją i mogą sta­no­wić zagro­że­nie, ale przy­wraca nam spraw­czość, daje wła­dzę nad pro­ce­sami proz­dro­wot­nymi i moc do zmiany. Nie jeste­śmy zdani wyłącz­nie na zewnętrzne siły, nad któ­rymi nie panu­jemy. Jeśli znamy swoją kon­sty­tu­cję, wiemy, jak sie­bie wspie­rać, możemy zbu­do­wać nie­zwy­kle silną bramę – odpor­ność, dzięki któ­rej zewnętrzne pato­geny będą miały utrud­nioną inwa­zję w obrę­bie ciała. Czy to ozna­cza, że nie będziemy wów­czas cho­ro­wać w ogóle? Tak może się zda­rzyć. Może rów­nież poja­wić się cho­roba, ale jej prze­bieg będzie zde­cy­do­wa­nie lżej­szy. Czę­sto nazywa się ją żar­to­bli­wie „aktu­ali­za­cją bazy drob­no­ustro­jów”, co rów­nież służy budo­wa­niu odpor­no­ści.

Jako źró­dła cho­rób w TCM wska­zuje się przy­czyny zewnętrzne oraz wewnętrzne, wymie­nia się czyn­niki jatro­genne, paso­żyty i drob­no­ustroje, sub­stan­cje tok­syczne i pro­mie­nio­wa­nie. Taki obraz poka­zuje nam wyraź­nie obszary, które wyma­gają tro­ski i opieki, a ta postawa daje nam szansę na zdrowe i pełne wigoru życie.

PRZY­CZYNY ZEWNĘTRZNE to natu­ralne czyn­niki kli­ma­tyczne, które stały się agre­sywne (zbyt inten­sywne lub nie­zgodne z daną porą roku) w sto­sunku do osoby cier­pią­cej na nie­do­bór ener­gii ochron­nej (Wei Qi). Należą do nich: wiatr, wil­goć, suchość, zimno, gorąco i ogień. Zatem cho­roba poja­wia się, kiedy aura jest eks­tre­malna, a orga­nizm zbyt osła­biony. Wiatr uła­twia pene­tra­cję ciała przez każdy z czyn­ni­ków zewnętrz­nych, w wyniku czego two­rzy się pato­lo­giczny obraz wewnętrzny, powstają objawy cho­ro­bowe. Przy­kła­dowo, wiatr wywoła objawy cho­ro­bowe wio­sną, jeżeli Wątroba i Pęche­rzyk Żół­ciowy nie są w har­mo­nii w tym okre­sie. Na sku­tek tego mogą poja­wić się katar sienny czy zapa­le­nie spo­jó­wek.

Czynniki patogenne – zewnętrzne i wewnętrzne

WILGOĆ (YIN)

Jest czyn­ni­kiem cho­ro­bo­twór­czym ze wszyst­kich zewnętrz­nych rodza­jów pato­ge­nów naj­bar­dziej szko­dli­wym dla ludz­kiego ciała, zara­zem bar­dzo cha­rak­te­ry­stycz­nym dla naszej sze­ro­ko­ści geo­gra­ficz­nej, dla­tego poświęcę mu naj­wię­cej uwagi. Powszech­ność wystę­po­wa­nia tego czyn­nika pato­gen­nego wynika mię­dzy innymi z naszego kli­matu, któ­remu daleko do aury cie­płej i suchej Hisz­pa­nii czy Włoch. Wil­gotna i chłodna pogoda, mgły, zimno, któ­rych doświad­czamy przez więk­szość mie­sięcy w roku, to dosko­nałe śro­do­wi­sko (pożywka) dla wszel­kiego rodzaju drob­no­ustro­jów. Jeśli w takim kli­ma­cie decy­du­jemy się spo­ży­wać duże ilo­ści suro­wego, wil­got­nego, zim­nego lub chłod­nego ter­micz­nie poży­wie­nia, osła­biamy układ pokar­mowy (w TCM Śle­dzionę, Żołą­dek), a w kon­se­kwen­cji cały orga­nizm. Tego typu odży­wia­nie pro­mo­wane jest przez nurt raw, suro­wego odży­wia­nia, co w połą­cze­niu z dietą wege­ta­riań­ską lub wegań­ską w naszym kli­ma­cie jest nie­stety źró­dłem cho­rób, a nie zdro­wia. Nie daj się nabrać na żadne pro­po­zy­cje „suro­wego stylu życia”, dopóki miesz­kasz w Pol­sce, zwłasz­cza jeśli NIE jesteś gorą­co­kr­wi­stym wła­ści­cie­lem wyjąt­kowo sil­nej kon­sty­tu­cji. Taki rodzaj odży­wia­nia jest dla więk­szo­ści z nas po pro­stu SZKO­DLIWY.

WILGOĆ JEST CZYNNIKIEM BLOKUJĄCYM ENERGIĘ.

Prze­nika do meri­dia­nów, powo­duje spo­wol­nie­nie prze­pływu Qi i Krwi, może prze­ni­kać do układu ner­wo­wego, skut­ku­jąc pare­ste­zjami. Z jej powodu docho­dzi do spo­wol­nie­nia pro­ce­sów meta­bo­licz­nych i poja­wiają się roz­ma­ite pato­lo­giczne objawy w ciele. Jeśli do tego doło­żymy stre­su­jący tryb życia, wymu­sza­jący nad­mierne myśle­nie (zwią­zane z aspek­tem Śle­dziony), nie dziwi czę­stość wystę­po­wa­nia tego typu pato­lo­gii w naszym kraju. Wil­goć może przy­brać rów­nież formę gorącą, a następ­nie prze­kształ­cić się w trudny do usu­nię­cia pato­lo­giczny śluz, który może dopro­wa­dzić do nowo­two­rze­nia. Two­rze­niu śluzu możesz w począt­ko­wej fazie zapo­biec w bar­dzo pro­sty spo­sób: ucząc się goto­wać zdrowo i odży­wiać swoje ciało i duszę tak, jak tego naprawdę potrze­bu­jesz.

ZIMNA WILGOĆ – OBJAWY W CIELE

Ponie­waż obciąża ona Śle­dzionę (układ pokar­mowy), powo­duje: zmę­cze­nie, ocię­ża­łość, brak ener­gii, zawroty głowy, obrzęki, opu­chli­zny, nad­wagę, oty­łość, cel­lu­li­tis, czę­ste infek­cje, zapa­le­nia gór­nych dróg odde­cho­wych, bóle zatok, katar, zapa­le­nia ucha, cysty, guzy, migreny, infek­cje grzy­bi­cze i paso­żyt­ni­cze, bie­gunki, otę­pie­nie, mgłę mózgową, zamar­twia­nie się, stany obni­żo­nego nastroju, łak­nie­nie sło­dy­czy i węglo­wo­da­nów, uni­ka­nie śnia­dań (brak łak­nie­nia rano), późne posiłki, język blady, powięk­szony, z odci­skami zębów na kra­wę­dziach.

LECZE­NIE ZIM­NEJ WIL­GOCI W CIELE NIE JEST SKOM­PLI­KO­WANE I POLEGA GŁÓW­NIE NA ZMIA­NIE DIETY.

WSKA­ZANE

Wska­zane będzie poży­wie­nie wzmac­nia­jące Śle­dzionę oraz Nerki. Pro­dukty osu­sza­jące, trans­for­mu­jące, cie­płe posiłki z przy­pra­wami, pra­żone zboża (dla osób, które mogą jeść glu­ten: rów­nież żyto, jęcz­mień), jeśli pie­czywo, to na zakwa­sie i tosto­wane (nie świeże i mięk­kie), pra­żone proso, ryż, gryka – wszyst­kie węglo­wo­dany zło­żone zale­cane są raczej na śnia­da­nie, ni­gdy na kola­cję, z owo­ców cze­re­śnie, ciemne wino­grona, jeśli kawa, to z kar­da­mo­nem, a her­bata z przy­pra­wami, roz­grze­wa­jący imbir (wię­cej str. 211), aro­ma­tyczne zioła, jak kar­da­mon, bazy­lia, kolen­dra, kope­rek, pie­truszka, tymia­nek, liść lau­rowy (rów­nież w postaci napa­rów).

NIE­WSKA­ZANE

Cukier i pro­ste węglo­wo­dany, psze­nica (pie­czywo), soki owo­cowe, dżemy, miód, jedze­nie typu fast food, nad­miar tłusz­czu, mięsa, zwłasz­cza wie­przo­winy, bana­nów i owo­ców cytru­so­wych, nabiał, surowe posiłki, duże ilo­ści zim­nej wody.

GORĄCA WILGOĆ – OBJAWY W CIELE

Prócz Śle­dziony obciąża rów­nież Wątrobę i war­stwę Krwi (Xue). Powo­duje: ocię­ża­łość, zmę­cze­nie, mdło­ści, poja­wie­nie się skłon­no­ści do sta­nów zapal­nych i pro­ble­mów skór­nych (trą­dzik, ropne wysypki), cho­roby zakaźne, inten­sywne, o nie­przy­jem­nej woni wydzie­liny ciała, pot, katar (ciemny, zie­lony, żółty, bak­te­ryjny), czer­wony język z żół­tym nalo­tem, ciemny mocz, infek­cje pęche­rza moczo­wego, zapa­le­nie błon ślu­zo­wych żołądka, stany zapalne jelit. Taki stan może dopro­wa­dzić do roz­wi­nię­cia się zespołu meta­bo­licz­nego, cukrzycy typu 2, pod­wyż­szo­nego poziomu cho­le­ste­rolu, nad­ci­śnie­nia.

PIERWOTNA GORĄCA WILGOĆ

Zazwy­czaj poja­wia się z powodu złych nawy­ków żywie­nio­wych, nad­miaru mięsa, alko­holu i ostrych przy­praw w menu. Wystar­czy wów­czas zmie­nić na mini­mum dwa tygo­dnie dietę na wegań­ską, z dużą ilo­ścią warzyw i sałat w celu oczysz­cze­nia ciała z gorą­cej wil­goci, a następ­nie na stałe zmie­nić nawyki żywie­niowe (nie nad­uży­wać pro­duk­tów gene­ru­ją­cych gorącą wil­goć). Dobre są rów­nież zioła gorz­kie i zimne ter­micz­nie. Jeżeli z powodu gorą­cej wil­goci poja­wiły się cho­roby wiru­sowe i wystą­piły stany zapalne, sama dieta już nie wystar­czy, by je wyle­czyć.

WSKA­ZANE

Fasola mung, tofu, mleko sojowe, mni­szek lekar­ski itp.

WTÓRNE GORĄCO

Jest kolej­nym eta­pem, poja­wia się jako ZASTÓJ na bazie zim­nej wil­goci. Leczy się je, uwzględ­nia­jąc inne źró­dło zabu­rze­nia i uwa­ża­jąc, by nie osła­bić Yang. Lecze­nie jest już nieco trud­niej­sze i wymaga wie­dzy. Zaleca się zioła aro­ma­tyczne oraz nie­wiel­kie ilo­ści gorz­kich ziół: kar­da­monu, bazy­lii, kolen­dry, tymianku, liścia lau­ro­wego, mniszka lekar­skiego, skórki doj­rza­łej man­da­rynki itp.

NIE­WSKA­ZANE

Prze­ja­da­nie się, które rów­nież pro­wa­dzi do powsta­nia wewnętrz­nej wil­goci.

DŁU­GO­TRWALE OBECNA WIL­GOĆ PRO­WA­DZI DO POWSTA­NIA GROŹ­NEGO ŚLUZU.

WIATR

Powo­duje w ciele symp­tomy przy­po­mi­na­jące jego rolę w natu­rze. Cha­rak­te­ry­zuje wszyst­kie dole­gli­wo­ści, które poja­wiają się nagle, mają ostry prze­bieg i ten­den­cję do wędru­ją­cej, zmien­nej loka­li­za­cji. Obja­wami zewnętrz­nego wia­tru mogą być nie­mal wszyst­kie dole­gli­wo­ści zwią­zane z górną czę­ścią ciała: katar, zatkany nos, kicha­nie, dra­piące bóle gar­dła, bóle głowy, szyi, gór­nej czę­ści ple­ców, pora­że­nia ner­wów, np. twa­rzy.

Wiatr jest czyn­ni­kiem zwy­kle wpro­wa­dza­ją­cym pozo­stałe czyn­niki w głąb ciała, pra­wie zawsze towa­rzy­szą mu wil­goć, zimno lub gorąco, mani­fe­stuje się rów­nież w postaci prze­zię­bień.

Wraż­li­wość na wiatr zawsze kie­ruje naszą uwagę w stronę Wątroby.

Wska­zane jest zapo­bie­ga­nie kon­se­kwen­cjom dzia­ła­nia wia­tru za pomocą ziół ostrych, roz­grze­wa­ją­cych lub chło­dzą­cych – w zależ­no­ści od towa­rzy­szą­cego mu dodat­ko­wego pato­genu.

GORĄCO i OGIEŃ W CIELE (YANG)

Objawy gorąca w ciele mają cha­rak­ter Yang. Nato­miast ogień to jesz­cze bar­dziej nasi­lony stan gorąca.

Objawy to zaczer­wie­niona twarz, czer­wony język, wysypki skórne, przy­spie­szony puls, pra­gnie­nie zim­nych napo­jów, zaczer­wie­nione oczy, ner­wo­wość, ale rów­nież wysoka tem­pe­ra­tura, poce­nie się – czyli typowe objawy infek­cyjne. Każdy z tych symp­to­mów wymaga oddziel­nej ana­lizy przez spe­cja­li­stę i zale­ceń sto­so­wa­nych do cało­ści obrazu.

Gene­ral­nie w sta­nach gorąca wska­zane jest poży­wie­nie ochła­dza­jące, w nie­znacz­nych ilo­ściach zimne, w przy­padku odwod­nie­nia zaś nawil­ża­jące. Będą to: surowe sałatki, jogurt, jęcz­mień, zie­lona her­bata, napary z mięty, woda mine­ralna, ochła­dza­jące owoce i warzywa (pomi­dory i ogórki), kiełki (fasoli mung, soi, bam­busa), mni­szek lekar­ski, psze­nica, jęcz­mień, ama­ran­tus.

WSKA­ZÓWKA

W przy­padku obja­wów gorąca, np. pod­czas wyso­kiej gorączki, i jeśli nie ma prze­ciw­wska­zań, doda­jemy do menu chło­dzące napoje, takie jak świeżo wyci­skany sok z poma­rań­czy.W przy­padku gorąca i bar­dzo suchego kaszlu można podać krem z tofu zmik­so­wa­nego z mio­dem (nawil­ża­jące i chłodne).

SUCHOŚĆ (YANG)

Objawy sucho­ści rów­nież mają cha­rak­ter Yang i mogą się poja­wić w połą­cze­niu z gorą­cem lub powstają w jego wyniku. Obser­wu­jemy wów­czas suche błony ślu­zowe, wargi, język, spierzch­nięte usta, skórę; wystę­pują ból gar­dła, suchy kaszel, gorączka, wzmo­żone pra­gnie­nie, bóle głowy, nie­po­kój. W wyniku wewnętrz­nej sucho­ści, która jest wyni­kiem nie­do­boru pły­nów, może dojść do zaparć, zmniej­sze­nia ilo­ści wyda­la­nego moczu, sucho­ści skóry i wło­sów. Suchość uszka­dza Yin i płyny ciała, może też uszko­dzić Płuca.

Pomocne może oka­zać się poży­wie­nie nawil­ża­jące, odświe­ża­jące, wspie­ra­jące wytwa­rza­nie pły­nów (bogate w Yin), czyli surowe sałatki, soki owo­cowe i warzywne, pomi­dory, ogórki, gruszki, melony, orzeszki ziemne oraz piniowe, pro­dukty sojowe, tofu, dla wszyst­ko­żer­ców pro­dukty mleczne czy wie­przo­wina, dla osób spo­ży­wa­ją­cych glu­ten – psze­nica, orkisz.

ZIMNO W CIELE (YIN)

Objawy zimna w ciele mają cha­rak­ter Yin. Mogą się poja­wić wraz z wia­trem, mogą rów­nież wystą­pić jako zimna wil­goć i w zależ­no­ści od dia­gnozy róż­ni­co­wej będzie się zale­cać okre­ślone pro­dukty żyw­no­ściowe, zioła czy aku­punk­turę. Zimno wewnętrzne powstaje z powodu eks­po­zy­cji na nie­sprzy­ja­jące warunki kli­ma­tyczne lub w efek­cie nad­miaru posił­ków o zim­nej ter­mice. Mani­fe­stuje się jako dresz­cze, zimne koń­czyny, słaby puls, bla­dość twa­rzy i języka, awer­sja do zimna i zde­cy­do­wane pogor­sze­nie stanu zdro­wia pod wpły­wem zimna. Mogą wystą­pić pod­wyż­szona tem­pe­ra­tura, ale bez potów, brak pra­gnie­nia, obfite wydzie­liny (ślu­zo­wate i prze­zro­czy­ste), bie­gunki.

Wska­zane będzie w tym przy­padku poży­wie­nie bogate w Yang, cie­płe, nawet w nie­wiel­kiej ilo­ści gorące, wzmac­nia­jące, czyli ostre przy­prawy (imbir, czo­snek, cyna­mon, goź­dziki), warzywa cebu­lo­wate, jak cebula, dymka, pory, oraz mar­chew, fen­kuł, owies, ryż, kuku­ry­dza, grzane wino, her­bata z przy­pra­wami.

Wewnętrzne przyczyny chorób w TCM – emocje

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki