Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
O KSIĄŻCE:
Suwalska szkatułka. Kulturowy przewodnik po Suwalszczyźnie Macieja Ambrosiewicza - regionoznawcy, kierownika Muzeum Wigier w Wigierskim Parku Narodowym - to zaproszenie do podróży po jednym z najciekawszych pod względem przyrodniczym i kulturowym regionie Polski, ale także Litwy, wszak Suwalszczyzna to kraina, która leży na obszarze tych dwóch państw. Niespieszne gawędy, jakie składają się na tę książkę, zabierają Czytelnika w miejsca oczywiste, bez zobaczenia których wyjeżdżać z Suwalszczyzny wstyd (m.in. Sejny, Suwałki, mosty w Stańczykach, pokamedulski klasztor w Wigrach), ale także w mniej oczywiste: do Puszczy Rominckiej, Puszczy Augustowskiej czy szlakiem architektury drewnianej.
Z przewodnika Macieja Ambrosiewicza nie dowiemy się, gdzie warto zjeść i czy w pobliżu jest parking, dowiemy się za to, czy:
dalibyśmy radę żyć życiem mnicha z wigierskiego klasztoru i które schody pamiętają jeszcze czasy kamedułów?
dlaczego dawny kompleks klasztorny dominikanów w Sejnach przypomina bardziej wyglądem nie klasztor, a warowną twierdzę?
kiedy i skąd na Suwalszczyznę dotarły głazy, które do dziś na urokliwych głazowiskach podziwiać możemy choćby na obszarze Suwalskiego Parku Krajobrazowego?
czy przysłowie wart Pac pałaca, a pałac Paca ma coś wspólnego z pałacem Paca w Dowspudzie?
dlaczego północna część Suwalszczyzny warta jest 10 bilionów dolarów?
A także wielu innych rzeczy...
W książce znalazły się także opisy najciekawszych szlaków po regionie, zarówno pieszych, rowerowych, jak i kajakowych.
Zapraszamy do podróży!
NOTA O AUTORZE:
Dr Maciej Ambrosiewicz (ur. w 1963 r. w Suwałkach) - konserwator zabytków, muzealnik i regionoznawca. Kieruje zespołem Muzeum Wigier w Wigierskim Parku Narodowym. Nadzorował prace konserwatorskie przy wielu obiektach zabytkowych. Od dwudziestu lat, czyli od chwili założenia, jest prezesem Augustowsko-Suwalskiego Towarzystwa Naukowego. Autor kilkudziesięciu prac z zakresu ochrony zabytków i krajobrazu kulturowego. Od kilku lat pracuje na rzecz wpisania Kanału Augustowskiego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Autor i współautor wielu książek (m.in. Wigry. Historia miejsca, Kanał Augustowski i okolice oraz Międzyziemie albo Suwalszczyzna, czyli opowieści z krainy lodu między Rosją, Litwą, Białorusią, Prusami, Żmudzią, Dzukiją, Rusią, Podlasiem, Mazowszem, Mazurami oraz piekłem i niebem leżącej...) i artykułów oraz opracowań naukowych. Redaktor naczelny kwartalnika "Wigry".
Rolą przewodników jest wskazanie utartych ścieżek i miejsc, które trzeba odwiedzić; zbaczanie ze ścieżek ma być czymś wyjątkowym. Proponuję, aby potraktować tę książkę jako nietypowy przewodnik, z luźno ułożonymi kartkami, gdzie ścieżki nakładają się na siebie. Podobnie jak ma to miejsce w szkatułce z biżuterią, gdy trudno jest na pierwszy rzut oka zorientować się, gdzie zaczyna się jeden naszyjnik, a gdzie kończy drugi...
Życzę Państwu dobrych i pełnych wrażeń wędrówek po Międzyziemiu!
Maciej Ambrosiewicz
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 204
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
WSTĘP
W szkatułce trzyma się zwykle cenne przedmioty, na przykład biżuterię. Najsłynniejszą w Polsce (vel Rzeczpospolitej) była Szkatuła Królewska – hebanowa skrzynia wykonana w 1800 roku dla księżnej Izabeli Czartoryskiej w celu przechowywania w niej pamiątek po monarchach Korony i Litwy. W szkatułce księżnej Izabeli było zgromadzonych ponad 50 różnych przedmiotów. Ja proponuję, aby w tej umownej „suwalskiej szkatułce” umieścić jedynie tych przedmiotów nie mniej niż 12 i nie więcej niż 14. Każdy z tych „przedmiotów” to jedno miejsce (lub zespół miejsc), które jest związane z Suwalszczyzną.
Ze szkatułki, w której przechowuje się naszyjniki, korale, brosze i pierścionki, po otwarciu wieczka trudno jest wybrać jeden konkretny przedmiot. Wszystkie one są zwykle ze sobą wymieszane, splątane, tak że nie można ich od siebie oddzielić. Mienią się kolorami, jedne błyszczą, inne – te rzadziej ze szkatułki wyjmowane – pokryte są patyną, ale wystarczy przetrzeć je miękką szmatką, aby znowu nabrały blasku. Chociaż sam blask nie świadczy o wartości. Często przecież z trudnością przychodzi odróżnienie szlachetnego kamienia od kolorowego szkiełka. W szkatułce trzymane są również porwane korale, naszyjniki i pierścionki, które utraciły jedno oczko. Trzymane są one z przywiązania do nich, ale mimo to, że są niekompletne, to nadal są wartościowe i cieszą oko swoim pięknem.
Wybór „przedmiotów” wrzuconych do Suwalskiej szkatułki jest subiektywny, czasem może nieoczywisty. Być może należałoby wrzucić do niej nieco więcej, ale czy zawsze więcej znaczy lepiej? Może czasami warto mniej zobaczyć, a dokładniej, staranniej? Może czasami warto zwolnić?
Zajrzyjmy zatem do środka…
*
Nazwa regionu – Suwalszczyzna – pochodzi od nazwy największego miasta w regionie, czyli od Suwałk. Samo pochodzenie nazwy miasta wywodzone jest na kilka sposobów. Aleksander Połujański w pierwszym, wydanym w 1859 roku, przewodniku po Suwalszczyźnie pt. Wędrówki po guberni augustowskiej w celu naukowym odbyte wywodził wiele miejscowych nazw od słów pochodzenia litewskiego lub jaćwieskiego. Dopisywał do tych „wywodzeń” różne legendy, wiązał ze znanymi postaciami polskich i litewskich dziejów. Nazwę Suwałk wywodził od legendy, która mówi, że założyli je zbiedzy lub włóczędzy. Współczesne objaśnienie nazwy Suwałk jest w zasadzie bliskie temu, co przed 150 laty zapisał Połujański: otóż w gwarze rusko-białoruskiej suwałka, svalka oznacza „zbiór”, „śmieci”. Ale jest też inna, litewska wersja pochodzenia tej nazwy: Litwini mówiący dialektem Ziuków (Dzuków – mieszkańców regionu Dzukija) używają słowa suwałka na określenie „zbieraniny”. Jakby nie tłumaczyć, rzeczywiście – pierwsi mieszkańcy Suwałk wywodzili się z różnych stron, tworzyli więc zbieraninę, taką jak w tej szkatułce…
*
Dlaczego zatem nie 12 lub 13 miejsc? Bo dwanaście to za mało, a trzynaście… Lepiej nie kusić losu… I choć jestem osobą umiarkowanie przesądną, nie wierzę zbyt mocno w to, że przecięcie czarnemu kotu drogi to zły omen, wierzę zaś, że pech w piątek, trzynastego dotyczył tylko wierzycieli króla Filipa Pięknego, czyli templariuszy (wówczas to, w XIV wieku, jak wieść niesie, we Francji w piątek — 13 października 1307 roku — król Filip IV Piękny oskarżył templariuszy o sianie herezji i nakazał aresztowanie zakonników), i że trzynastka odnosi się też do trzynastego apostoła, którym był Maciej (zajął on miejsce Judasza, po akcie zdrady i próbie odkupienia), to wolałbym jednak uniknąć tej trzynastki…
Wybór 12 i pół miejsca, które należy na Suwalszczyźnie zobaczyć, to miejsca znane wielu, chociaż jedne są odwiedzane częściej, a inne rzadziej. Proponuję też spojrzeć na te miejsca w nieco mniej szablonowy sposób, a może raczej tak jak powinno się je widzieć, bo dotychczasowe omówienia pomijały istotne fakty i ludzi z nimi związanych. Miejsca opisane w książce znajdują się w większości w polskiej części Suwalszczyzny.
*
Suwalszczyzna to kraina leżąca pomiędzy dzisiejszą Polską, Litwą i Białorusią. W każdym z wymienionych krajów znajduje się mniejsza lub większa jej część. Suwalszczyzna wydaje się być synonimem pogranicza. Obecna Suwalszczyzna to dawny zachodni fragment Wielkiego Księstwa Litewskiego. Suwalszczyzna to jedna z krain kulturowych Litwy, obok Auksztoty, Żmudzi i Dzukiji, w języku litewskim – Suvalkija.
Większe miasto (po polskiej stronie granicy), to Suwałki, a po litewskiej Mariampol. Suwalszczyznę przedzieliła granica państwowa pomiędzy Litwą a II Rzeczpospolitą po pierwszej wojnie światowej i układ taki został zachowany do chwili obecnej. Obie części Suwalszczyzny to już niejako oddzielne byty.
*
Jaka jest Suwalszczyzna? Lasy, rzeki, jeziora, rozłogi pól, zabudowa miast i wsi, a także walory niematerialne tworzą wielowątkowy, wielowarstwowy krajobraz kulturowy. O jego szczególnej wartości decyduje ciągłość nawarstwień, ich różnorodność, atrakcyjność estetyczna oraz połączenie tych elementów z przyrodą. W warstwie przyrodniczej walory ulegają stałym i systematycznym zmianom, ma na to wpływ rosnąca urbanizacja obszarów wiejskich. Walory kulturowe, tak często odwołujące się do przeszłości, ulegały w XX wieku kilkakrotnie gwałtownym zmianom.
Bywa, że Suwalszczyzna jest opisywana jako jedno z ciekawszych miejsc w tej części Europy. Nie podlega dyskusji, że na stosunkowo niewielkim obszarze jest skupione bogactwo form przyrodniczych, kulturowych i krajobrazowych. W krajobrazie czytelne jest nawarstwianie się osadnictwa i tego wszystkiego, co wiąże się z aktywnością człowieka. Zachowały się tutaj ślady licznych historycznych form użytkowania: od rolnictwa przez funkcje obronne, dawny przemysł, po funkcje turystyczne i uzdrowiskowe oraz formy udostępniania cennych pod wieloma względami terenów. Wzajemne uzupełnianie się wartościowych elementów przyrodniczych i historycznych decyduje o unikatowym krajobrazie kulturowym Suwalszczyzny, tak przynajmniej wielu rozmiłowanych w tej części świata twierdzi.
Suwalszczyznę opisują wszystkie grupy etniczne, które mieszkały i mieszkają na jej terenie. Robią to zarówno Polacy, jak i Litwini, Żydzi, Niemcy i Rosjanie. Każda z tych grup etnicznych odcisnęła swoje piętno na tym miejscu. W wyniku następstw drugiej wojny światowej z tego wieloetnicznego tygla zniknęli Żydzi i Niemcy, a nieliczni jeszcze przed wojną Tatarzy w zasadzie wtopili się w polsko-litewską większość.
*
Rolą przewodników jest wskazanie utartych ścieżek i miejsc, które trzeba odwiedzić; zbaczanie ze ścieżek ma być czymś wyjątkowym. Proponuję, aby potraktować tę książkę jako nietypowy przewodnik, z luźno ułożonymi kartkami, gdzie ścieżki nakładają się na siebie. Podobnie jak ma to miejsce w szkatułce z biżuterią, gdy trudno jest na pierwszy rzut oka zorientować się, gdzie zaczyna się jeden naszyjnik, a gdzie kończy drugi…
Rozdział 1
Wigry – dar odkupienia, a wcześniej miejsce królewskich rozrywek
Wigry kojarzą się z najpiękniejszym jeziorem w Polsce, z parkiem narodowym, który chroni walory przyrodnicze i krajobrazowe. Północną i środkową część jeziora rozdziela półwysep, na którym stoi monumentalny barokowy kościół i klasztor. Klasztor w Wigrach jest lansowany jako zabytkowy symbol Podlasia, chociaż nie leży na terenie tej historyczno-kulturowej krainy, a jedynie na terenie województwa podlaskiego, po inkorporowaniu Suwalszczyzny do tego tworu administracyjnego.
Zrekonstruowany zespół klasztorny znajduje się na północnym brzegu jeziora Wigry, w środku rozległego półwyspu, na częściowo sztucznie usypanym wzniesieniu. Wzgórze składa się z tarasów dolnego i górnego, na które prowadzą podjazdy i schody. Zachodnią część tarasu górnego zajmuje kościół z dwoma wieżami, zwieńczonymi wysokimi hełmami.
Budynek nazywany Kaplicą Kanclerską ogranicza od zachodu taras górny, natomiast od wschodu zamyka go, zwieńczona pseudobarokowym hełmem, „wieża zegarowa”. Do znajdującego się przed nią prostokątnego placu przylegają dwa rzędy – po pięć – eremów, oddzielonych od siebie przez niewielkie dziedzińce (niegdyś ogródki uprawiane przez ojców kamedułów). Od zachodu dziedziniec zamyka mur z figurami zakonników: Świętego Benedykta (od północy) i Świętego Romualda (od południa). Są to odlewy betonowe wzorowane na figurach oryginalnych, stojących przed konkatedrą pod wezwaniem Świętego Aleksandra w Suwałkach.
W południowo-zachodniej części wzgórza znajduje się inny okazały budynek – jak go nakazuje nazywać tradycja – Dom Królewski. Nazwa sugeruje, że mieli w nim mieszkać goszczący na Wigrach królowie. Prawdopodobnie powstał dopiero na początku XIX wieku jako siedziba biskupów wigierskich. Po zrekonstruowaniu, od końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, pełni rolę hotelu. W dolnej części mieści się też restauracja.
Suwalszczyzna
jako region ukształtowała się na początku XX wieku, chociaż jej formowanie zaczęło się sto lat wcześniej, gdy po kongresie wiedeńskim powołano do życia zależne od Rosji Królestwo Polskie. Jego północną część stanowiło województwo augustowskie ze stolicą w Suwałkach. Potem to województwo zostało przemianowane na gubernię suwalską.
Wigry stały się miejscem chętnie odwiedzanym przez turystów i pielgrzymów, którzy podążają do miejsc związanych ze świętym Kościoła katolickiego – papieżem Janem Pawłem II. Papież Polak spędził na Wigrach w roku 1999 dwa dni.
Historia związku Wigier z kamedułami zaczęła się w roku 1667. Jednak pierwsza wzmianka o Wigrach została spisana u schyłku średniowiecza przez kronikarza Jana Długosza, który wspomniał o pobycie w roku 1418 i 1422 na wyspie Wigry bawiącego na łowach króla Władysława Jagiełły. Zapewne już wtedy istniał tu dwór, w którym bawiący na łowach władcy mogli się schronić. Miejsce było dogodnie położone. W pobliżu Ostrowa Wigry i miejsca, gdzie rzeka Czarna Hańcza opuszcza jezioro, przebiegały szlaki prowadzące z Królestwa Polskiego, z Warszawy, do Kowna i Wilna, a także z Prus na Litwę, do Merecza i Grodna (dziś Grodno to Białoruś). To dogodne położenie sprawiło zapewne, że do schyłku wieku XVII bywali tutaj władcy Polski i Litwy, a później Rzeczypospolitej. Współcześnie, już po roku 1990, spotykali się tutaj kilkakrotnie przywódcy Polski i Litwy, a w roku 1999, jak wspomniałem wyżej, odpoczywał od trudów pielgrzymki papież Jan Paweł II.
Turyści licznie to miejsce odwiedzający słyszą głównie o wizycie jednego gościa – Papieża Polaka – Jana Pawła II. Szkoda, że pomija się wizyty wielu władców Polski i Litwy, którzy to miejsce odwiedzali od początku XV wieku, aż do drugiej połowy wieku XVII. Pomija się, jak ważne były Wigry, zanim pojawił się tutaj Jan Paweł II.
Zgodnie z zapisem zawartym w dokumencie fundacji króla Jana II Kazimierza, ufundowanie wigierskiego klasztoru było aktem odkupienia złych losów Rzeczpospolitej, trapionej licznymi kłopotami (do których zresztą król walnie się przyczynił).
Szczupłość przekazów i brak badań archeologicznych o dziejach tego miejsca przed XV wiekiem zmusza do stawiania hipotez. Co działo się na Wyspie Wigierskiej od XV do połowy XVII wieku i którzy władcy Korony i Litwy tutaj bywali, aby korzystać z „uciech łowieckich”, ale nie tylko łowieckich (co wymaga jeszcze szerszego opisania)? Poznanie historii tego miejsca i losów wybranych postaci może nieco dziwić tych, których nauczono widzieć przeszłość zgodnie z tym, co opisano w szkolnych podręcznikach, gdzie nie ma miejsca na pokazanie prawdziwych motywów działania ludzi, ich namiętności, niepohamowanej żądzy posiadania dóbr materialnych, licznych kochanek, a czasem kochanków, ale też małości i słabości charakterów. Postacie znane z literatury, czy nawet z banknotów, to w większości nie byli mili faceci.
Świecki charakter Wigier, służących jako miejsce rozrywki władców, zmienił się wraz z przybyciem tutaj kamedułów. Zakon ów słynął z bardzo surowej reguły zakonnej. Kameduli mieli się modlić i pracować – ora et labora, podobnie jak większość innych zakonów nawiązujących do reguły benedyktyńskiej. To co wyróżniało kamedułów to: zakaz spożywania mięsa (mogli zamiast tego jeść ryby i warzywa). Ponadto musieli zachować całkowite milczenie, a spotykając się w ciągu dnia pozdrawiali się słowami memento mori („pamiętaj o śmierci”). Codzienne życie kamedułów odwoływało się do życia pustelniczego, trudno zrozumieć zasady tego pustelniczego życia – co miałoby oznaczać? Życie razem (w zakonie), ale osobno? Kameduli przez 130 lat obecności nad Wigrami i Czarną Hańczą skupiali się na pomnażaniu dóbr materialnych, co miało wpływ na zmiany w krajobrazie okolic Wigier. Zdumiewa zestawienie ich dokonań widocznych dzisiaj w terenie ze szczupłością informacji o ich działalności, które są dostępne w archiwach. Z zachowanych często w odpisach archiwaliów wiadomo, że skrzętni zakonnicy musieli wszystko odnotować – rachunki, zestawienia towarów wytworzonych w licznych zakładach, dokumenty sądowe. Obraz, jaki się wyłania z tych archiwaliów, jest niepełny: z całą pewnością znacznie mniej „zanotowano” niż posiadano…
Wchodząc na teren dawnego klasztoru kamedulskiego w Wigrach, zdarza się, że turyści liczą na spotkanie na dziedzińcu lub w kościele mnicha. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że kameduli opuścili wzgórze wigierskie po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej w 1796 roku, ich dobra uległy sekularyzacji, a klasztor popadł w ruinę.
Po kongresie wiedeńskim, który miał miejsce w 1815 roku, ekonomia wigierska określana była jako „dobra narodowe Wigry”. Zajmowały one ogromny obszar, na którym usytuowanych było sto wsi i kilkadziesiąt jezior. W czasie działań wojennych w 1915 roku kościół i zachowane budynki poklasztorne uległy poważnemu uszkodzeniu.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości świątynia została podniesiona z ruin, lecz w czasie drugiej wojny światowej ponownie zniszczona. Po roku 1945 odbudowano ją, a następnie zrekonstruowano niemal wszystkie budynki poklasztorne.
Zanim nad Wigry przybyli kameduli, teren ten nie był tak zupełnie bezludny, chociaż legendy nazywają miejsce, na którym zbudowano klasztor pustkowiem. Nazwa nadana przez ojców kamedułów – Insula Vigrensis – Erem Wyspy Wigierskiej może sugerować izolację od świata. Nie jest to zgodne z prawdą, bowiem samo miejsce było zamieszkałe i chyba często odwiedzane. W miejscu ujścia z Wigier rzeki Czarnej Hańczy był bród stanowiący istotny element szlaku prowadzącego do Kowna, Wilna i Grodna, o czym już pisałem. Położenie dworu przy szlaku świadczy o szczególnym znaczeniu tego miejsca.
Dwór myśliwski służący władcom Korony i Litwy w Wigrach należałoby zaliczyć do ważniejszych tego typu obiektów. Musieli w nim przebywać towarzyszący władcom zbrojni, służba oraz różne zwierzęta domowe i pociągowe, a także najprawdopodobniej zwierzyniec. Król Zygmunt August przebywał na Wigrach po powrocie z pogrzebu swojej ukochanej żony Barbary Radziwiłłówny w Wilnie w 1551 roku.
Dwór myśliwski został gruntownie przebudowany (lub raczej zbudowany na nowo) w wieku XVII, za panowania Władysława IV Wazy, zapewne po roku 1637, z królewskiego rozkazu powstał okazały budynek, którego koszt przekraczał osiem tysięcy złotych. I był nazywany pałacem. Aby zrozumieć, jak była to kosztowna budowla, należy przypomnieć, iż za dwadzieścia ówczesnych złotych można było kupić jedną krowę, czyli za osiem tysięcy – stado liczące ich czterysta. Obok drewnianego pałacu wzniesiono także inne budynki.
Można domniemywać, że tak duży wydatek miał związek nie tyle z łowiecką pasją króla Władysława, a raczej z jego częstymi wizytami w Mereczu. W Mereczu mieszkała bowiem Jadwiga Łuszkowska (urodzona ok. 1616 r. we Lwowie, zmarła po 1648 r. najprawdopodobniej w Mereczu) – królewska kochanka.
Opinie na temat Władysława IV Wazy są bardzo podzielone. Jedni uważają go za najwybitniejszego władcę I Rzeczpospolitej. Być może na taką ocenę pozwala zestawienie jego dokonań z dokonaniami jego następcy, a jednocześnie przyrodniego brata Jana Kazimierza. Władca bywał w pałacu myśliwskim nad Wigrami, ale także w Mereczu. Możemy jedynie domyślać się, że Starościna Mereczańska odwiedzała również Wigry. Nie wiemy, jaką rolę odegrał pałac myśliwski na Wyspie Wigry w umacnianiu relacji pomiędzy królewską kochanką a królem Władysławem. Możemy się jedynie domyślać, że król bywał tutaj w drodze do Merecza. Gościć tutaj także musieli inni towarzysze króla, w tym Adam Kazanowski (1599-1649), zapewne ze swoją młodziutką małżonką Elżbietą ze Słuszków (1619–1671).
Romans Elżbiety
primo voto Kazanowskiej et secundo voto Radziejowskiej z królem Janem Kazimierzem stał się iskrą, która podpaliła Rzeczpospolitą (wojna ze Szwecją popularnie nazywana „potopem szwedzkim”). Hieronim Radziejowski, który podejrzewał króla, że ten był uprzejmy „przyprawić mu rogi”, przekonywał najpierw szwedzką królową Krystynę, a potem jej następcę – Karola Gustawa, że ich kuzyn nie cieszy się poparciem szlachty, potem spiskował, aby ostatecznie odegrać pewną rolę w wojnie nazwanej „potopem szwedzkim”. Mimo, że to on wykrzesał iskrę, która doprowadziła do pożogi wojennej, która ogarnęła Rzeczpospolitą, to ostatecznie nie poniósł kary, został posłem, który trafił do tureckiego Stambułu.
W Mereczu Władysław IV Waza dokonał żywota 20 maja 1648 roku. Jest podawanych kilka wersji zgonu władcy, według jednej z nich wyniesiono na rynek w Mereczu łoże z konającym, aby mogli go zobaczyć zgromadzeni ludzie. Inna z wersji mówi zaś, że miał też umrzeć z głową położoną na kolanach Łuszkowskiej…
Po wojnach Rzeczpospolitej ze Szwecją i Rosją, buntach kozackich, król Jan II Kazimierz zdecydował się przekazać kamedułom Wigry wraz z otaczającym je lasem w celu odkupienia złego losu. Ale może w rzeczywistości było zupełnie inaczej, a za przekazaniem Wigier i ich okolic stoi ukryta intencja? Może to królowa Maria Ludwika Gonzaga wpłynęła na króla małżonka, aby przekazał kojarzące się jej z romansem króla Wigry kamedułom? Królowa Maria Ludwika była znana ze swego trudnego charakteru i pamiętliwości. Może klasztor w Wigrach powstał nie jako dar odkupienia, a z powodu zemsty pamiętliwej kobiety?
W roku 1671 pożar całkowicie zniszczył pałac królewski. Niektórzy badacze sugerują, że spłonął wówczas kościół z klasztorem i inne zabudowania wzniesione przez kamedułów. Zniszczeniu miały ulec też narzędzia łowieckie, w tym płachty służące do kierowania ruchem płoszonych zwierząt. Wiadomo też, że zabito wkrótce po pożarze niedźwiedzia trzymanego na Półwyspie Wigierskim.
Pożar mógł nie być dziełem przypadku. Z wyspy zniknął pałac i osocznicy. Przeszkoda na drodze do budowy klasztoru i korzystanie w bardziej swobodny sposób z dóbr puszczańskich przestała istnieć. Sam pałac służący „uciechom królewskim”, o których pobożni mnisi musieli mieć większą wiedzę, mógł też kłuć w oczy mnichów jako miejsce, gdzie popełniono sporo grzeszków. Nie dowiemy się zapewne nigdy dlaczego ten pałac spłonął. Czy był to jedynie nieszczęśliwy przypadek?
Spacer można zacząć z kilku miejsc. Główne, najbardziej reprezentatywne wejście prowadzi przez Kaplicę Kanclerską – budynek nazwany tak na cześć zasłużonego dla kamedułów kanclerza, który nie został wymieniony z imienia. Prawdopodobnie był to kanclerz Krzysztof Pac, który ufundował kamedulski klasztor w Pożajściu w pobliżu Kowna. Aby wejść na dziedziniec znajdujący się pomiędzy Kaplicą Kanclerską a zachodnią fasadą kościoła, trzeba wspiąć się po kamiennych schodach. Te po prawej stronie są oryginalnie, wykonane w czasach kamedulskich.
W Kaplicy Kanclerskiej znajdują się pomieszczenia mieszkalne i „apartament papieski”, w którym odpoczywał Jan Paweł II w czasie swojej pielgrzymki. W budynku urządzona została izba pamięci związana z trzydniowym pobytem papieża. Po obu stronach Kaplicy Kanclerskiej są przejazdy bramne prowadzące na poziom pierwszego tarasu.
Do zespołu można też wejść przez Wieżę Schodową usytuowaną w jego południowo-wschodniej części. Inne wejście znajduje się po stronie północnej wzgórza. Prowadzi do niego długa ścieżka. To wejście bywa jednak często zamknięte, lepiej więc skorzystać z wcześniej wymienionych.
Wnętrze kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny było niegdyś bogato wyposażone, a ściany pokryte malowidłami (lub freskami), które ściśle korespondowały z treściami ikonograficznymi ołtarzy.
Zestawienie zachowanego wystroju prezbiterium oraz kaplic z barokową oprawą wnętrza kościoła sprawia wrażenie pewnej sztuczności. Efekt ten został osiągnięty w wyniku prac konserwatorskich, czy może raczej rekonstrukcyjnych. Poważne zniszczenia, jakich doznał kościół w czasie dwóch wojen światowych, wymagały od konserwatorów opracowania pewnej wizji, łączącej poszczególne elementy wyposażenia ze zrekonstruowanymi fragmentami malowideł ściennych w niszach kaplic.
Do roku 1915 znajdowało się w świątyni dziesięć ołtarzy: główny – pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP oraz boczne, mające za patronów świętych: Michała Archanioła, Barbarę, Romualda (św. Scholastykę), Piotra, Benedykta, Kazimierza, Klarę, a także ołtarz Ukrzyżowania w kapitularzu zakonnym. Po zniszczeniach wojennych odrestaurowano jedynie siedem ołtarzy.
Do kościoła prowadzi troje drzwi. Zwiedzający i wierni mogą wejść do środka przez drzwi po południowej stronie prezbiterium. Z nich to, podobnie jak i z wejścia po północnej stronie prezbiterium, korzystali niegdyś zakonnicy.
W wąskim korytarzu (1), przesklepionym kolebką z lunetami, wiszą na ścianach zdjęcia obrazujące stan zniszczenia kościoła w czasie drugiej wojny światowej. Stąd można wejść na krętą klatkę schodową do kaplicy św. Romualda, prezbiterium oraz zakrystii.
W prezbiterium (3) zachowało się kilka zabytkowych obiektów dawnego wyposażenia, pochodzących z czasów kamedulskich. W głębi, przy ścianie, znajduje się dwukondygnacyjny, ażurowy ołtarz główny (4), wykonany z drewna złoconego. Złożony ażur, ukształtowany z gałązek roślinnych i wstęg snycerskich, tworzy wielką literę M, symbolizującą imię Maria (Matka Boża). Ażurowa część ołtarza stoi na cokole podzielonym na trzy części. Główne pole ołtarza wypełnia obraz przedstawiający Wniebowzięcie Matki Boskiej, zaś pole zwieńczenia – obraz ze Świętą Marią Magdaleną. Oba są współczesnymi kopiami. W miejscu tego drugiego mieściły się stylizowane litery: R, M i A. Cokół zajmują dwie figury świętych – Romualda (po prawej stronie) i Benedykta. W czasach kamedulskich ołtarz oddzielał – dostępne jedynie dla zakonników – prezbiterium od nawy głównej. Niestety, po roku 1800 przesunięto go na obecne miejsce i znakomity zamysł artystyczny, polegający na przepuszczeniu przezeń światła naturalnego i sztucznego, został zniweczony.
Ołtarz powstał pomiędzy 1720 a 1740 rokiem. Po ostrzelaniu przez niemiecką artylerię w marcu 1915 roku uniknął zniszczenia, ponieważ osłonięto go drewnianą konstrukcją, którą kazał zbudować ponoć niemiecki generał, zachwycony pięknem kościoła i samego ołtarza. Jednak w czasie drugiej wojny światowej został poważnie uszkodzony w wyniku ostrzału tym razem radzieckiej artylerii. Zrekonstruowano go z użyciem ocalałych szczątków.
W prezbiterium wiszą ponadto dwie duże ramy barokowe (5), które przez wiele lat wisiały bez obrazów. Puste ramy rozbudzały wyobraźnię zarówno wiernych, jak i turystów. Miały być w nich umieszczone portrety carskiej rodziny panującej. Przed kilkunastoma laty okno do świata marzeń zostało zatkane – po wstawieniu do tych wspaniałych ram obrazów, o których nie warto nawet wspominać.
Do jednoprzestrzennej nawy głównej otwierają się dwa rzędy kaplic (po trzy w każdym). Pierwsza od prezbiterium, po południowej stronie (w kierunku chóru muzycznego), ma za patrona Świętego Romualda (6). Ołtarz murowany z cegły i wykładany kaflami pokrywa barwna majolika. Retabulum ujmuje para kolumienek oraz pilastrów w kolorze niebiesko-zielonym, dźwigających wygięty gzyms. Mieści się w nim obraz, który przedstawia sen Świętego Romualda. Przezrocze w zwieńczeniu ołtarza wychodzi na okno, na którego tle ustawiono figurę Matki Boskiej. Ołtarz należy do niezwykle rzadkich przykładów wykorzystania majoliki. Zniszczony częściowo w 1944 roku, został w latach 1950-1958 odrestaurowany.
Ściany i sklepienie kaplicy pokrywają malowidła. Na wschodniej ścianie pokazana jest scena sprowadzenia zakonu kamedułów do Polski. W centrum malowidła stoi kameduła w białym habicie, zaś z lewej strony – ubrany w długą, niebieską szatę Sebastian Lubomirski, kasztelan wojnicki, a obok niego – Mikołaj Wolski, marszałek koronny. Na wschodniej ścianie tarczowej widzimy klęczącego zakonnika (prawdopodobnie błogosławiony Rudolf), w tle – erem oraz roślinność. W partii sklepiennej na uwagę zasługuje dekoracja złożona z motywów rocaille’owych, obramiająca kartusz wypełniony pejzażem górskim, na tle którego widnieje herb kongregacji Montis Coronae, czyli krzyż z koroną stojący na najwyższym z trzech wzgórz. Malowidło zostało zrekonstruowane w latach 1983-1985. W polu tarczowym zachodniej ściany widać – na tle rosnących drzew – kamedułę, prawdopodobnie błogosławionego Michała Zakonnika. Omówione prace powstały przypuszczalnie w latach 1760-1770.
Malowidło na zachodniej ścianie kaplicy przedstawia scenę nadania dóbr zakonowi kamedulskiemu w Wigrach. Powstało ono przypuszczalnie w drugiej połowie XIX wieku (około roku 1883?) lub na początku dwudziestego. Jego autor powtórzył zapewne schemat poprzedniego, które musiało ulec zniszczeniu. Malarski wystrój kaplicy poddano zabiegom konserwatorskim w latach 1983-1985.
Następna kaplica (7) – pod wezwaniem Bożego Narodzenia (albo św. Anny) – ma ołtarz przyścienny, murowany, pokryty stiukiem w kolorze niebieskim i różowym. Spływy wolutowe wspierają silnie wygięty gzyms. Ołtarz zwieńczony jest trapezoidalną formą; w jej polu mieści się płaskorzeźba przedstawiająca scenę Bożego Narodzenia. Współczesny obraz w polu retabulum ukazuje Świętą Annę i Marię. Ołtarz powstał w połowie XVIII wieku. W 1944 roku został częściowo zniszczony, a w latach 1950-1958 odrestaurowany.
Malowidło na wschodniej ścianie kaplicy ukazuje proroka Jeremiasza, przepowiadającego narodzenie Jezusa Chrystusa. Wykonano je zapewne w drugiej połowie XIX lub na początku XX wieku.
Ostatnia kaplica w tym rzędzie – pod wezwaniem św. Kazimierza (8) – nazywana jest Królewską. Ołtarz w niej wykonany został z polichromowanego i złoconego drewna lipowego. Retabulum flankują dwie pary kolumienek, między którymi stoją dwie figury królów. Przyjmuje się, że są to: Władysław IV i Jan II Kazimierz lub Władysław i Kazimierz z dynastii Jagiellonów. Kolumienki wspierają falujące belkowanie. Obraz w środkowym polu przedstawia widzenie królewicza Kazimierza.
Na zamknięciu nawy głównej wznosi się chór muzyczny (10), wsparty na drewnianych kolumnach, zbudowany w stylu klasycystycznym po 1800 roku. Wcześniej w świątyni rozbrzmiewały chóralne śpiewy zakonników. Dopiero przekształcenie jej w katedrę wymusiło tę zmianę. Pod chórem mieści się kruchta z kamienną kropielnicą (9); jej surowa forma odbiega od barokowego wystroju.
Pierwsza kaplica (11) przy północnej ścianie kościoła (gdy idziemy od chóru muzycznego w kierunku prezbiterium) nosi imię Świętego Piotra. Stoi w niej przyścienny, murowany, pokryty stiukiem ołtarz architektoniczny, pochodzący z drugiej połowy XVIII wieku. Retabulum ujmuje para kolumn i pilastrów; w jego polu współczesny obraz przedstawia patrona kaplicy. W zwieńczeniu widać „Oko Opatrzności”. Ołtarz zdobią figury Świętych Piotra i Pawła, ustawione na konsolach obok kolumn (Piotr trzyma klucze i księgę); detal i ornament mają charakter rokokowy.
W kolejnej kaplicy – pod wezwaniem św. Michała Archanioła (12) – znajduje się również przyścienny ołtarz pokryty stiukiem, o takiej samej architekturze jak ołtarz w przeciwległej kaplicy Bożego Narodzenia. Obraz w retabulum ukazuje Michała Archanioła, a całość wieńczy płaskorzeźba Baranka Bożego na tle obłoków. Powstał w drugiej połowie XVIII wieku, w 1944 roku został uszkodzony, a w latach 1954-1960 odrestaurowany.
Ostatniej kaplicy patronuje Święty Benedykt (13). Architektoniczny, murowany, pokryty różowym stiukiem ołtarz wzniesiono – jako jedyny w kościele – w stylu klasycystycznym. Jego pole środkowe, wypełnione współcześnie namalowanym obrazem przedstawiającym Świętego Benedykta, ujmują dwie pary kolumn i pilastrów, dźwigających przerwane belkowanie. W płytkich wnękach pomiędzy kolumnami ustawiono stiukowe figury zakonników. Ołtarz powstał w końcu XVIII wieku; poważnie uszkodzony w 1944 roku, odrestaurowany został w latach 1979-1983.
W aneksie północnym (14), przeznaczonym w czasach kamedulskich na kapitularz, zachowała się w podłodze płyta nagrobna z 1715 roku. Prawdopodobnie płyta zakrywała jedno z wejść prowadzących do krypt, w których chowano zmarłych zakonników. Komory grobowe znajdowały się pod całym kościołem. Większość z nich jest zasypana gruzem. Obecnie udostępnia się zwiedzającym tylko jedną z nich (15). W jej ścianach znajdują się nisze grobowe o przybliżonych wymiarach 0,5 x 0,5 x 1,9 metra. Wewnątrz nich leżą zachowane szczątki kamedułów, których ponoć kładziono jedynie na desce, a ich głowy opierano na cegłach.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki