Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Lena jest zmęczona przedświątecznym zgiełkiem biurowego życia. Marzy o tym, by w samotności zaszyć się w swoim mieszkaniu i w spokoju przetrwać ten zwariowany czas. Jednak jej współlokatorka miała w stosunku do niej zupełnie inne plany. Elvira przyjęła nietypowe zlecenie od bardzo wymagającego klienta, ale z powodu nagłego wyjazdu nie była w stanie wywiązać się z umowy, dlatego poprosiła ją o zastępstwo. Lena niechętnie zdecydowała się pomóc kobiecie, nieświadoma, że jedno krótkie spotkanie odmieni jej dotychczasowe życie.
"Świąteczna pomyłka" to krótkie opowiadanie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 32
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 0 godz. 43 min
©Alexi Lexi, 2023
©Wydawnictwo Magdalena Szweda, 2023
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci (żyjących obecnie lub w przeszłości) oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy przedsięwzięć jest przypadkowe.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i powoduje naruszenie praw autorskich tejże publikacji.
ISBN: 978-83-67443-67-8
Redakcja i korekta: Dominika Bronk
Projekt okładki: Magdalena Szweda
Zdjęcie na okładce: Q-stock/shutterstock.com
Opracowanie wersji elektronicznej: Magdalena Szweda
Wydanie I
Świąteczna pomyłka
Rozdział 1
Lena
Uważnie wpatrywałam się w monitor komputera i zawzięcie wstukiwałam dane sprzedaży za ostatni miesiąc. Do Bożego Narodzenia pozostały niespełna trzy dni, a ja nadal nie wykonałam do końca swojej pracy. W okresie świątecznym moja wydajność zawsze spadała. Może to wina śniegu, który w tym roku zasypał Nowy Jork. Ciężko było mi się skupić na powierzonych zadaniach. Na domiar złego moja siostra, z którą zawsze spędzałam ten wyjątkowy okres roku, postanowiła wyjechać z mężem na zimowe wakacje. Oboje byli bardzo zapracowani i dopiero teraz znaleźli czas na odpoczynek, więc nie chciałam swoim marudzeniem psuć im urlopu.
Westchnęłam ciężko i poprawiłam oprawki okularów, które zsuwały mi się z nosa. Sięgałam właśnie po kolejny zestaw dokumentów, gdy usłyszałam stukot butów o posadzkę. Uniosłam głowę w chwili, gdy do pomieszczenia wszedł Tom – mój szef.
Oczywiście na jego widok moje serce zgubiło rytm, a przyjemny dreszcz przeszył ciało. Nie potrafiłam ukryć fascynacji obecnością mężczyzny w pomieszczeniu. Zawstydzona spuściłam wzrok na klawiaturę komputera i udawałam, że mnie tu nie ma.
– Dlaczego jeszcze tutaj jesteś?
Chyba nie do końca mi się to udało.
– Mam dużo pracy – wymamrotałam pod nosem, nadal na niego nie spoglądając.
– Wszyscy już poszli do domu i ty też powinnaś.
Podszedł do mojego biurka i nachylił się, opierając dłonie o blat. Chcąc nie chcąc, musiałam na niego zerknąć.
Na jego przystojnej twarzy widoczne były oznaki zmęczenia. Ziemista cera oraz cienie pod oczami stanowiły tego jawny dowód. On również został w firmie po godzinach, ale w sumie piastował funkcję prezesa, więc to nikogo nie mogło dziwić.
Świdrował mnie spojrzeniem, czekając, aż się do niego odezwę. Przełknęłam ślinę i by nie zdradzić drżenia swoich rąk, zajęłam się segregowaniem dokumentów.
– Muszę skończyć to, co zaczęłam. Gdy tylko uporam się z tymi dokumentami – dłonią wskazałam na kilka teczek leżących na biurku – wtedy pojadę do domu.
– Nie mogę się zgodzić na to, byś pracowała ponad siły.
Jego troska mnie rozczuliła. Tom nie był typowym szefem, który miałby za nic swoich pracowników. Troszczył się o nas w wyjątkowy sposób, dlatego wszyscy darzyli go wielkim szacunkiem, a kilka kobiet nawet skrycie się w nim podkochiwało. Nie dziwiłam im się, sama byłam jedną z nich. Leciałam nie tylko na jego urodę… przede wszystkim podobał mi się jego łagodny charakter.
– Nie jestem zmęczona – skłamałam. – Nie musisz się mną przejmować. Wracaj do domu, ja też zaraz wychodzę. – Posłałam mu delikatny uśmiech, by go uspokoić.
– Poczekam i cię odwiozę.
Z wrażenia moje oczy wyszły z orbit. Tom nigdy nikomu nie proponował podwózki do domu. Wezbrały we mnie dziwne uczucia, których nie byłam w stanie nazwać.
– Naprawdę to nie jest konieczne. – Pokręciłam głową. Kilka pasm włosów uciekło z mojego luźnego warkocza.
– Nie przyjmuję odmowy. – Podszedł do krzesła znajdującego się w kącie pomieszczenia i usiadł, nie spuszczając ze mnie wzroku.
W jego obecności nie potrafiłam się skupić, więc już po kilku minutach postanowiłam zakończyć na dziś swoją pracę.
Westchnęłam ciężko, wyłączyłam komputer i odsunęłam od siebie stos niesprawdzonych dokumentów. Planowałam przyjść jutro wcześniej, by nadrobić zaległości. Oczywiście nie zamierzałam mówić tego Tomowi, bo nie byłby z tego powodu zadowolony.
– Skończyłam. – Wstałam z fotela, chwyciłam płaszcz, po czym zarzuciłam go sobie na ramiona. Sięgnęłam również po torebkę i ruszyłam do wyjścia.
Tom podniósł się z krzesła i przepuścił mnie w drzwiach. Czułam bliskość jego ciała, gdy szliśmy korytarzem w stronę wind. Nie odzywaliśmy się do siebie, a jedynym dźwiękiem, który nas otaczał, był stukot butów o posadzkę.
Na parkingu podziemnym znajdował się tylko samochód szefa. Czarny mercedes z przyciemnionymi szybami robił wrażenie. Jeszcze nigdy nie jechałam takim luksusowym pojazdem.