Świąteczna pomyłka - Lexi Alexi - ebook + audiobook

Świąteczna pomyłka ebook i audiobook

Lexi Alexi

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

11 osób interesuje się tą książką

Opis

Lena jest zmęczona przedświątecznym zgiełkiem biurowego życia. Marzy o tym, by w samotności zaszyć się w swoim mieszkaniu i w spokoju przetrwać ten zwariowany czas. Jednak jej współlokatorka miała w stosunku do niej zupełnie inne plany. Elvira przyjęła nietypowe zlecenie od bardzo wymagającego klienta, ale z powodu nagłego wyjazdu nie była w stanie wywiązać się z umowy, dlatego poprosiła ją o zastępstwo. Lena niechętnie zdecydowała się pomóc kobiecie, nieświadoma, że jedno krótkie spotkanie odmieni jej dotychczasowe życie.

"Świąteczna pomyłka" to krótkie opowiadanie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 32

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 0 godz. 43 min

Oceny
4,0 (159 ocen)
78
33
22
15
11
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Upada22032001

Nie polecam

To opowiadanie jest niedokończone
00
Kazia1234

Dobrze spędzony czas

polecam
00
kasiatamaka

Nie oderwiesz się od lektury

super
00
Aleksandra35425

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
Monia210388

Dobrze spędzony czas

Lekka historia, ale zdecydowanie za krótka. Miło by było przeczytać dalszą część tej historii ❤️
00

Popularność




©Alexi Lexi, 2023

©Wydawnictwo Magdalena Szweda, 2023

Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci (żyjących obecnie lub w przeszłości) oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy przedsięwzięć jest przypadkowe.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i powoduje naruszenie praw autorskich tejże publikacji.

ISBN: 978-83-67443-67-8

Redakcja i korekta: Dominika Bronk

Projekt okładki: Magdalena Szweda

Zdjęcie na okładce: Q-stock/shutterstock.com

Opracowanie wersji elektronicznej: Magdalena Szweda

Wydanie I

Świąteczna pomyłka

Rozdział 1

Lena

Uważnie wpatrywałam się w monitor komputera i zawzięcie wstukiwałam dane sprzedaży za ostatni miesiąc. Do Bożego Narodzenia pozostały niespełna trzy dni, a ja nadal nie wykonałam do końca swojej pracy. W okresie świątecznym moja wydajność zawsze spadała. Może to wina śniegu, który w tym roku zasypał Nowy Jork. Ciężko było mi się skupić na powierzonych zadaniach. Na domiar złego moja siostra, z którą zawsze spędzałam ten wyjątkowy okres roku, postanowiła wyjechać z mężem na zimowe wakacje. Oboje byli bardzo zapracowani i dopiero teraz znaleźli czas na odpoczynek, więc nie chciałam swoim marudzeniem psuć im urlopu.

Westchnęłam ciężko i poprawiłam oprawki okularów, które zsuwały mi się z nosa. Sięgałam właśnie po kolejny zestaw dokumentów, gdy usłyszałam stukot butów o posadzkę. Uniosłam głowę w chwili, gdy do pomieszczenia wszedł Tom – mój szef.

Oczywiście na jego widok moje serce zgubiło rytm, a przyjemny dreszcz przeszył ciało. Nie potrafiłam ukryć fascynacji obecnością mężczyzny w pomieszczeniu. Zawstydzona spuściłam wzrok na klawiaturę komputera i udawałam, że mnie tu nie ma.

– Dlaczego jeszcze tutaj jesteś?

Chyba nie do końca mi się to udało.

– Mam dużo pracy – wymamrotałam pod nosem, nadal na niego nie spoglądając.

– Wszyscy już poszli do domu i ty też powinnaś.

Podszedł do mojego biurka i nachylił się, opierając dłonie o blat. Chcąc nie chcąc, musiałam na niego zerknąć.

Na jego przystojnej twarzy widoczne były oznaki zmęczenia. Ziemista cera oraz cienie pod oczami stanowiły tego jawny dowód. On również został w firmie po godzinach, ale w sumie piastował funkcję prezesa, więc to nikogo nie mogło dziwić.

Świdrował mnie spojrzeniem, czekając, aż się do niego odezwę. Przełknęłam ślinę i by nie zdradzić drżenia swoich rąk, zajęłam się segregowaniem dokumentów.

– Muszę skończyć to, co zaczęłam. Gdy tylko uporam się z tymi dokumentami – dłonią wskazałam na kilka teczek leżących na biurku – wtedy pojadę do domu.

– Nie mogę się zgodzić na to, byś pracowała ponad siły.

Jego troska mnie rozczuliła. Tom nie był typowym szefem, który miałby za nic swoich pracowników. Troszczył się o nas w wyjątkowy sposób, dlatego wszyscy darzyli go wielkim szacunkiem, a kilka kobiet nawet skrycie się w nim podkochiwało. Nie dziwiłam im się, sama byłam jedną z nich. Leciałam nie tylko na jego urodę… przede wszystkim podobał mi się jego łagodny charakter.

– Nie jestem zmęczona – skłamałam. – Nie musisz się mną przejmować. Wracaj do domu, ja też zaraz wychodzę. – Posłałam mu delikatny uśmiech, by go uspokoić.

– Poczekam i cię odwiozę.

Z wrażenia moje oczy wyszły z orbit. Tom nigdy nikomu nie proponował podwózki do domu. Wezbrały we mnie dziwne uczucia, których nie byłam w stanie nazwać.

– Naprawdę to nie jest konieczne. – Pokręciłam głową. Kilka pasm włosów uciekło z mojego luźnego warkocza.

– Nie przyjmuję odmowy. – Podszedł do krzesła znajdującego się w kącie pomieszczenia i usiadł, nie spuszczając ze mnie wzroku.

W jego obecności nie potrafiłam się skupić, więc już po kilku minutach postanowiłam zakończyć na dziś swoją pracę.

Westchnęłam ciężko, wyłączyłam komputer i odsunęłam od siebie stos niesprawdzonych dokumentów. Planowałam przyjść jutro wcześniej, by nadrobić zaległości. Oczywiście nie zamierzałam mówić tego Tomowi, bo nie byłby z tego powodu zadowolony.

– Skończyłam. – Wstałam z fotela, chwyciłam płaszcz, po czym zarzuciłam go sobie na ramiona. Sięgnęłam również po torebkę i ruszyłam do wyjścia.

Tom podniósł się z krzesła i przepuścił mnie w drzwiach. Czułam bliskość jego ciała, gdy szliśmy korytarzem w stronę wind. Nie odzywaliśmy się do siebie, a jedynym dźwiękiem, który nas otaczał, był stukot butów o posadzkę.

Na parkingu podziemnym znajdował się tylko samochód szefa. Czarny mercedes z przyciemnionymi szybami robił wrażenie. Jeszcze nigdy nie jechałam takim luksusowym pojazdem.