Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy nadchodzące święta Bożego Narodzenia budzą w Was nie tylko ciepłe uczucia, ale też ataki paniki, że znów trzeba będzie spędzić niezliczoną liczbę godzin przy kuchni i załamywać się, że połowa potraw nie wychodzi? Czy takie uczucia budzą się w Was przed każdą uroczystością, na którą zapraszacie do siebie gości?
Ta książka pomoże Wam przetrwać i nie zwariować.
Poznajcie 100 przepisów, które przydadzą się Wam nie tylko na Boże Narodzenie, lecz także przy wielu innych okazjach, które chcecie i lubicie celebrować: od tradycyjnego czerwonego barszczu na zakwasie z uszkami czy bakłażana pieczonego z sosem sojowym i podanego na kremowym serku, przez brukselkę z cynamonem i chili, kapustę z grzybami, poprzez karpia po żydowsku oraz cytrusy z makiem i sosem musztardowym.
Przekonajcie się, że aby stworzyć niezapominane uroczyste menu, wcale nie potrzeba cudu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 112
Każdy powód do tego, aby zebrać się wraz z bliskimi przy wspólnym stole, porozmawiać, nacieszyć się swoim towarzystwem i pokosztować ulubionych potraw, jest na wagę złota. A staje się jeszcze cenniejszy, jeśli związany jest dodatkowo z duchowym aspektem naszego życia. I to nawet w chwili, kiedy świętujemy go niekoniecznie wtedy, gdy powinniśmy…
Zapewne trochę się zdumieliście, czytając ostatnie zdanie. Już tłumaczę…
Choć trudno będzie wam w to uwierzyć, to w początkach chrześcijaństwa święto, które dziś zwiemy Bożym Narodzeniem, w ogóle nie istniało. Według nauczania ojców Kościoła najważniejszym i przez długi czas właściwie jedynym świętem chrześcijan była niedziela, czyli symbol i wspomnienie misterium paschalnego. Od II wieku naszej ery doszedł do tego kolejny zwyczaj – coroczne obchody śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, czyli Wielkanoc. A co z Bożym Narodzeniem? No cóż, nie obchodzono go z jednej prostej przyczyny: nikt nie znał daty narodzenia Jezusa!
Według Ewangelii św. Mateusza Jezus przyszedł na świat za panowania króla Heroda, który w związku z tym dokonał rzezi niewiniątek, chcąc się zawczasu pozbyć nowo narodzonego króla Żydów. Problem w tym, że krwawy monarcha zmarł… w 4 roku przed naszą erą. Ot, i paradoks.
Z kolei według Ewangelii św. Łukasza Jezus przyszedł na świat podczas spisu ludności zarządzonego przez cesarza Augusta, czyli między 6 a 8 rokiem naszej ery.
Mało tego! Wszystko wskazuje na to, że Jezus tak naprawdę urodził się nie zimą, a wiosną. W III wieku Klemens Aleksandryjski pisał w swoim dziele: „Dzień Pańskich narodzin miał miejsce w 28 roku panowania cesarza Augusta, 25 dnia egipskiego miesiąca pachon. Inni wskazują na 24 lub 25 dzień pharmuthi”, co oznaczałoby, że mówimy tu o 20 kwietnia lub 20 maja. Jako potwierdzenie tej teorii przytaczano fakt, że jako pierwsi przyszli złożyć Dzieciątku ukłon pasterze pilnujący swoich trzód. A przecież bydło wypasano w tamtych rejonach tylko wiosną i latem, a nigdy zimą.
Jak więc 25 grudnia stał się dniem narodzin Jezusa? Zawdzięczamy to rzymskiej cesarzowej świętej Helenie, która w 326 roku poleciła wybudować w Betlejem bazylikę Narodzenia Pańskiego. Wydarzenie to sprowokowało długie dyskusje o dacie narodzin Zbawiciela i ostatecznie prawie trzydzieści lat później papież Juliusz I zdecydował o konkretnej dacie. Nieprzypadkowo padło na 25 grudnia. Jak wiadomo, chrześcijaństwo chętnie korzystało z wierzeń pogańskich i tak też było w tym wypadku. Świętowanie narodzin Jezusa – czyli światłości dla wyznawców chrześcijaństwa – ustanowiono na dzień, który w Cesarstwie Rzymskim od dawien dawna związany był z kultem Sol Invictus, czyli Słońca Niezwyciężonego. Ot, jedno święto ważne dla pogan zostało zastąpione przez drugie – istotne dla chrześcijan.
Co ciekawe, przez kilkanaście setek lat święta Bożego Narodzenia obchodzone były niezwykle hucznie i wesoło. Dopiero w XVII wieku zaczął się kształtować ich obecny nastrój, czyli dni nie tylko radosnych, ale też zmuszających do refleksji nad sensem życia i śmierci.
W Polsce tradycja uroczystych obchodów tego święta narodziła się dość późno, bo ponad trzysta lat po przyjęciu chrześcijaństwa, i związana jest z panowaniem w naszym kraju czeskiego króla Wacława II. To wtedy dotarł do Polski znany od lat w ojczyźnie monarchy zwyczaj budowania szopek świątecznych i śpiewania kolęd. Początkowo Boże Narodzenie zwane było u nas Godami, Godniami lub Godnymi Świętami – od staro-cerkiewno-słowiańskiego słowa god, czyli rok. Dzisiaj to dzień, który gromadzi przy jednym stole krewnych i przyjaciół, sprawia, że czujemy się sobie bliżsi, wspólnie kolędujemy i… No właśnie! Jemy! A w tym ostatnim panuje zasada: co kraj, to obyczaj!
Na przykład w Danii na świątecznym stole nie może w te dni zabraknąć pieczonej kaczki nadziewanej śliwkami i jabłkami czy też pieczeni wieprzowej w otoczeniu czerwonej kapusty. W Austrii rarytasem bożonarodzeniowym jest zupa kiełbasiana, składająca się nie tylko z wędliny, ale też makaronu i warzyw. We Francji Boże Narodzenie nie może się obyć bez foie gras (pasztetu z gęsiej wątróbki) czy kapłona z kasztanami. U naszych zachodnich sąsiadów wszyscy czekają na sałatkę ziemniaczaną podawaną z tradycyjnymi niemieckimi wurstami, czyli kiełbaskami. Z kolei królem Anglii jest indyk, choć dzielnie konkurują z nim „świnki w kołderce”, czyli kiełbaski zawijane w chrupiący boczek. We Włoszech w świątecznym menu mogą Was zdziwić nadziewane mięsem pierożki ravioli oraz… węgorz. Z kolei w Hiszpanii nie może zabraknąć deseru turrón przygotowywanego z jaj, migdałów, miodu i cukru. W Ukrainie podczas wieczerzy wszyscy dzielą się prosforą – drożdżowym chlebkiem, który ma dwie strony: ludzką i boską z wizerunkiem Chrystusa. W Meksyku popularną przystawką są tortas – bagietki posmarowane pastą z fasoli, podawane z awokado, chili i cebulą. A w Australii nikogo nie zdziwi podawany na świąteczny obiad… kurczak curry.
Tak jest na świecie. A u nas? Ha! O tym właśnie traktuje niniejsza książka. Zebrałem w niej przepisy starsze, związane ze staropolskimi tradycjami, i nowsze, będące dowodem na to, jak bardzo szybko zmienia się współczesna kuchnia. Sięgnąłem po receptury, z których od lat korzystano w mojej rodzinie, i dodałem kilka, które są moim własnym odkryciem.
Mam nadzieję, że z nich skorzystacie. Nie tylko w święta, bo przecież dobre dania są ponadczasowe. A nawet – ponadświąteczne!
No to zabieramy się do gotowania.
Powodzenia!
Paweł
SKŁADNIKI NA 8–10 PORCJI
Purpurowobrunatny, intensywny w smaku, kolorze i zapachu. To wizytówka świąt. Szkoda, że w ciągu roku tak rzadko do niego wracamy. Jest zdecydowanie niedoceniony, a przecież to jedna z prostszych potraw świątecznych. Jeśli mieliście z nią kłopoty, to posłużcie się moim przepisem, a gwarantuję, że stanie się również i Waszą ulubioną świąteczną zupą. Połowa sukcesu w takim barszczu to domowy zakwas, który należy przygotować wcześniej. Warto uzbroić się w cierpliwość, bo smak wynagrodzi Wasz trud!
ZAKWAS
1 kg buraków
główka czosnku
3–4 liście laurowe
3–4 ziarenka ziela angielskiego
2 goździki
2 owoce jałowca
łyżka soli
woda
WYWAR
1 kg buraków
2–3 marchewki
2–3 pietruszki
seler
por
jabłko
cebula
3–4 ząbki czosnku
3–4 liście laurowe
3–4 ziarenka ziela angielskiego
3–4 ziarenka czarnego pieprzu
2–3 goździki
gwiazdka anyżu
2–3 suszone śliwki
kilka suszonych grzybów
2–3 łyżki oliwy z oliwek
sól
DODATKOWO
łyżka jasnego sosu sojowego
sól
świeżo zmielona kozieradka
świeżo zmielony pieprz
ocet
Zakwas: buraki obieramy, kroimy w grube plastry i wrzucamy do dużego wyparzonego wcześniej słoika (powinien być na tyle duży, aby zmieścił wszystkie buraki i by można było wlać do niego tyle wody, aby je przykryła). Między buraki wkładamy wszystkie przyprawy, czosnek rozdzielamy, ale nie obieramy go ze skórki (ząbki można lekko zmiażdżyć nożem albo dłonią). Wsypujemy sól i zalewamy całość letnią wodą tak, aby przykrywała wszystko. Nic nie powinno wystawać poza poziom płynu. Lekko zakręcamy słoik i odstawiamy w temperaturze pokojowej na 5–6 dni.
Co 24 godziny można słoik przekręcić kilka razy do góry nogami (uprzednio go dokręciwszy), aby wszystkie składniki miały szansę się połączyć i by smak zakwasu był intensywniejszy. Po odstawieniu słoika znowu można wieko delikatnie poluzować.
Tak przygotowany przecedzony zakwas można przechowywać w lodówce nawet przez kilka tygodni. Dlatego warto przygotować go wcześniej, a nie na ostatni moment przed świętami.
Wywar: obieramy połowę buraków i wszystkie marchewki, pietruszki i seler. Obierki przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, a warzywa wrzucamy do dużego garnka.
Pora kroimy na pół. Jedną połowę dodajemy do garnka, a drugą na blachę z obierkami.
Pozostałe buraki kroimy na mniejsze kawałki (wraz ze skórką) i dorzucamy do obierków. Wszystko skrapiamy oliwą z oliwek, posypujemy sporą ilością soli, wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20–30 minut w temperaturze 190ºC–200ºC.
Do garnka z warzywami dodajemy nieobrane, pokrojone jabłko, obraną, przekrojoną na pół cebulę, czosnek, wszystkie przyprawy, śliwki i grzyby.
Gotujemy na jak najmniejszym ogniu ok. 1,5 godziny. Po tym czasie dodajemy upieczone wcześniej obierki i buraki, gotujemy jeszcze ok. 30 minut znów na najmniejszym ogniu.
Jeśli zbyt żywo zagotujemy bulion z burakami, kolor straci na intensywności. Wywar stanie się mętny i ciemnobrązowy.
Przecedzamy wywar i dolewamy do niego zakwas. Ilość zależy od tego, jak intensywny mamy zakwas i jak bardzo kwaśny chcemy uzyskać barszcz (u mnie to ok. litra zakwasu na 2 litry przecedzonego wywaru).
Barszcz doprawiamy sosem sojowym, solą oraz świeżo zmieloną kozieradką i pieprzem.
Jeśli lubicie bardzo kwaśny barszcz, można dodać do niego łyżkę octu. Wzmocni on jeszcze bardziej kolor i smak.
SKŁADNIKI NA OK. 40 USZEK
Malutkie uszka z farszem grzybowym zamknięte w idealnie cieniutkim, wręcz pergaminowym cieście są idealne do klasycznego barszczu czerwonego i do zupy grzybowej. Jeśli jednak zupy te nie są na liście Waszych ulubionych potraw, spokojnie możecie podać te maleństwa po prostu z masłem. Same w sobie są obłędnie smaczne!
CIASTO
150 g mąki pszennej
szczypta soli
ok. 100 ml wody
FARSZ
100 g suszonych grzybów
100 g ciemnych pieczarek
kromka chałki
2 cebule
2 łyżki masła
sól
łyżeczka cukru
świeżo zmielona kozieradka
świeżo zmielony pieprz
1–2 listki laurowe
1–2 ziarenka ziela angielskiego
1–2 goździki
olej
Ciasto: przed wyrabianiem ciasta wstawiamy żaroodporną miskę do piekarnika i nagrzewamy ją do 200ºC. Miska musi być bardzo gorąca i oddać ciepło ciastu.
Do innej, większej miski wsypujemy mąkę i sól, powoli dolewamy wodę. Mieszamy, zagarniając mąkę do środka, aby powstała jednolita masa. Może okazać się, że mąka wchłonie więcej wody, wtedy można jej dolać. Wykładamy ciasto na stolnicę podsypaną mąką i wyrabiamy przez kilka minut. Gdy będzie już gładkie i elastyczne, ostrożnie wyciągamy rozgrzaną miskę z piekarnika i przykrywamy nią ciasto, pozostawiając do całkowitego wystudzenia. Dzięki temu ciasto będzie się lepiej rozwałkowywało i nie zwijało podczas lepienia.
Farsz: suszone grzyby zalewamy wodą i odstawiamy na kilka godzin w temperaturze pokojowej. Następnie dodajemy do nich liście laurowe, ziele angielskie, goździki i jedną całą cebulę. Gotujemy przez 20–30 minut. Odcedzamy. Wywar możemy zostawić do zupy grzybowej.
W tym czasie kroimy pieczarki na grubsze plastry.
Oba rodzaje grzybów podsmażamy na oleju. Dobrze robić to partiami, aby się smażyły, a nie dusiły we własnym sosie. Studzimy je i mielimy przez maszynkę do mięsa (lub miksujemy w blenderze) wraz z chałką.
Drugą cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na maśle z niewielką ilością soli i łyżeczką cukru.
Przesmażoną cebulę dodajemy do zmielonych grzybów. Mieszamy całość i doprawiamy solą oraz świeżo zmielonym pieprzem i kozieradką.
Ciasto bardzo cienko rozwałkowujemy (co jakiś czas można podsypać blat mąką, aby się nie przyklejało). Kroimy na małe kwadraty o boku ok. 5 cm. Na środek każdego nakładamy łyżeczką farszu i zlepiamy przeciwległe końce ciasta, pociągając delikatnie do góry, naciągając na nadzienie oraz mocno dociskając, aby nie zostawić żadnych szpar. Następnie końce zlepiamy ze sobą, by uzyskać kształt uszka. To samo robimy z kolejnymi, aż zużyjemy i ciasto, i farsz.
W garnku gotujemy wodę ze sporą ilością soli. W kilku partiach (dzięki temu się nie pozlepiają) delikatnie wrzucamy uszka do wody i gotujemy ok. minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Wyciągamy łyżką cedzakową i układamy na talerzu polanym łyżką oleju rzepakowego lub masła, co jakiś czas potrząsając nimi, aby się nie posklejały.
SKŁADNIKI NA 4 PORCJE
Soczysty i chrupiący karp o delikatnie wyczuwalnym smaku migdałów. Obłędnie delikatny. Smażenie w głębokim oleju to najlepszy sposób, aby karp był soczysty i pozbawiony, co może wydawać się niemożliwe, nawet najmniejszych ości.
filet z karpia lub 3–4 dzwonka
cebula
sól
3–4 ziarenka ziela angielskiego
świeżo zmielony pieprz
PANIERKA
3–4 łyżki mielonych migdałów
3–4 łyżki mąki pszennej
2 jajka
łyżka mleka
olej rzepakowy do smażenia
SOS
3 żółtka
3 łyżki drobnego cukru
4–5 łyżek tartego chrzanu
świeżo zmielony pieprz
Jeśli mamy płat karpia, kroimy go na grube długie paski. Jeśli dzwonka, pozbywamy się kręgosłupa i wyciągamy ości, które wystają (można to zrobić za pomocą pęsety). Przekładamy rybę do naczynia, w którym będzie się marynowała.
Cebulę kroimy w piórka i wrzucamy do przygotowanego karpia. Dodajemy sól, mocno rozdrobnione ziarenka ziela angielskiego i świeżo zmielony pieprz. Całością masujemy rybę tak, aby przyprawy i cebula pokryły dokładnie mięso karpia.
Odstawiamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.
Zamarynowanego karpia wyciągamy z cebuli. Jajka roztrzepujemy z mlekiem. W dwóch innych miskach rozkładamy oddzielnie mąkę i mielone migdały.
Olej rozgrzewamy w garnku tak, jak do smażenia pączków (ok. 180ºC). Powinno być go na tyle dużo, aby kawałki karpia zanurzyły się w nim w całości.
Każdy kawałek ryby panierujemy kolejno w migdałach, jajku i mące. Wrzucamy na olej i smażymy kilka minut z każdej strony. Powinien być złoty i lekko napuchnięty niczym ciasto drożdżowe.
Sos: żółtka ucieramy z cukrem za pomocą rózgi kuchennej aż do momentu uzyskania gęstego białego kremowego sosu, niczym kogel-mogel. Na koniec dodajemy chrzan i doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem. Podajemy z gorącym smażonym karpiem.
SKŁADNIKI NA 4–5 PORCJI
Obok kapusty z grzybami pora na kolejny świąteczny klasyk, czyli kapustę z grochem. Prosty przepis, który sprawdza się za każdym razem, szczególnie gdy ktoś nie przepada za grzybami. Delikatny groch z maślaną kapustą to wspaniały dodatek do ryb i mięs.
200 g grochu
600 g kiszonej kapusty
duża chochla bulionu albo rosołu
2 cebule
100 g masła
łyżeczka cukru
3–4 listki laurowe
3–4 ziarenka ziela angielskiego
owoc jałowca
sól
świeżo zmielony pieprz
Groch wsypujemy do garnka, zalewamy wodą kilka centymetrów ponad powierzchnię i odstawiamy w temperaturze pokojowej do namoczenia na kilka godzin, a najlepiej całą noc.
Jeśli przez noc groch wchłonął całą wodę, dolewamy jej tyle, aby sięgała ponad powierzchnię grochu, dodajemy dwa listki laurowe, dwa ziarnka ziela angielskiego i owoc jałowca. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok. 30 minut do miękkości. Na koniec odcedzamy nadmiar wody.
Cebule kroimy w półpiórka. Wrzucamy na rozgrzane masło. Dodajemy sporą szczyptę soli i cukier. Smażymy na złoty kolor.
Kapustę kroimy według uznania, wrzucamy do dużego garnka, dodajemy resztę listków laurowych i ziela angielskiego, doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, dolewamy bulion i dusimy na średnim ogniu kilkanaście minut, często mieszając, aby się nie przypaliła. Jeśli kapusta jest bardzo kwaśna, można dodać więcej bulionu i dusić nieco dłużej.
Gdy kapusta zacznie mięknąć, dodajemy cebulę z masłem i groch. Całość dokładnie mieszamy i dusimy jeszcze kilkanaście minut, aż smaki się połączą. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem.
SKŁADNIKI NA 5–6 PORCJI
Ilu kucharzy i ile domów, tyle wersji tej wigilijnej kapusty: z marchewką, cebulą lub wszelakimi innymi dodatkami. Z grzybami świeżymi albo suszonymi. Którą wybrać?
Ja stawiam na prostotę. U mnie w tym daniu znajdziecie tylko kapustę, grzyby, przyprawy oraz baaaaaaardzo dużo masła. Bez odlewania wody z gotowania, bez zbędnych dodatków. W tym przypadku umiar broni się sam. No, może poza masłem, którego spora ilość moim zdaniem działa tutaj największe cuda.
1 kg kiszonej kapusty
ok. 100 g suszonych grzybów
4–5 listków laurowych
4–5 ziarenek ziela angielskiego
4–5 ziarenek czarnego pieprzu
łyżeczka mielonego kminku
łyżeczka soli
100 g masła
Grzyby: zalewamy wodą, dodajemy połowę listków laurowych oraz połowę ziela angielskiego i odstawiamy w temperaturze pokojowej do namoczenia na kilka godzin, najlepiej całą noc.
Po tym czasie dodajemy łyżeczkę soli i gotujemy na średnim ogniu ok. 30 minut do miękkości.
Odcedzamy, zachowując wywar (który można wykorzystać do przyrządzenia sosu lub zupy grzybowej). Po wystygnięciu grzyby kroimy drobno albo pozostawiamy w całości, jeśli lubicie ich duże kawałki w kapuście. Na patelni topimy dwie spore łyżki masła, na którym smażymy grzyby przez kilka minut, aż zaczną intensywnie pachnieć.
Kapustę: siekamy i wrzucamy do dużego garnka. Jeśli jest bardzo kwaśna i twarda, wlewamy niewielką ilość wody, dodajemy resztę listków laurowych, ziarenek ziela angielskiego, kminek i pieprz. Dusimy na średnim ogniu 20–30 minut aż do momentu odparowania płynu.
Jeśli macie kapustę bardzo dobrej jakości lub ukiszoną w domu, możecie pominąć jej gotowanie. Bez względu na to, czy kapustę gotujemy, czy nie, dodajemy podsmażone grzyby oraz resztę masła i całość dusimy aż do momentu, kiedy będzie miękka, ale nie rozgotowana.
SKŁADNIKI NA 5–6 PORCJI
Dla wszystkich tych, którzy nie radzą sobie z lepieniem pierogów, ideałem będzie taka uproszczona wersja – naleśniki z grzybami. To swojskie połączenie krokietów i pierogów. Naleśniki z farszem do świątecznych pierogów sprawdzą się nie tylko na świątecznym stole jako dodatek do barszczu lub zupy grzybowej, ale także w ciągu roku jako szybki i prosty obiad.
NALEŚNIKI
400 g mąki pszennej
300 ml mleka
300 ml wody
2–3 jajka
spora szczypta soli
4 łyżki roztopionego masła
FARSZ GRZYBOWY
100 g suszonych grzybów
300 g ciemnych lub białych pieczarek
400 g świeżych grzybów (mogą być mrożone)
2–3 liście laurowe
3–4 ziarenka ziela angielskiego
3–4 ziarenka pieprzu
2 duże cebule
2–3 ząbki czosnku
sól
świeżo zmielony pieprz
suszony lubczyk
świeżo zmielona kozieradka
5–6 łyżek masła klarowanego do smażenia i gotowych naleśników
Naleśniki: wszystkie składniki dokładnie mieszamy rózgą kuchenną albo mikserem. Masa powinna być gładka i aksamitna, bez grudek. Odstawiamy na godzinę, aby ciasto odpoczęło. Po tym czasie smażymy naleśniki z dwóch stron na złoty kolor.
Farsz: suszone grzyby zalewamy niewielką ilością wody i odstawiamy do namoczenia w temperaturze pokojowej. Po godzinie, dwóch dodajemy listki laurowe, ziele angielskie i pieprz. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na średnim ogniu ok. 30 minut. Po tym czasie odcedzamy (wywar można pozostawić do zupy grzybowej).
Oczyszczone pieczarki, świeże albo rozmrożone grzyby oraz te, które wcześniej ugotowaliśmy, kroimy na mniejsze kawałki i partiami podsmażamy na maśle klarowanym. Nie należy ich smażyć wszystkich jednocześnie, bo puszczą wtedy zbyt wiele wody i zaczną się dusić we własnym sosie.
Cebule kroimy w piórka i również podsmażamy na maśle klarowanym do momentu, kiedy się zeszklą.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki