W ruinach Messyny - Kurt Matull, Matthias Blank - ebook

W ruinach Messyny ebook

Matthias Blank, Kurt Matull

0,0

Opis

10. część serii sensacyjnych opowieści w starym stylu w nowoczesnej formie ebooka. Lord Lister (znany również jako John C. Raffles) to postać fikcyjnego londyńskiego złodzieja-dżentelmena, kradnącego oszustom, łotrom i aferzystom ich nieuczciwie zdobyte majątki, a także detektywa-amatora broniącego uciśnionych, krzywdzonych, niewinnych, biednych i wydziedziczonym przez los. Po raz pierwszy pojawił się w niemieckim czasopiśmie popularnym opublikowanym w 1908, autorstwa Kurta Matulla i Theo Blakensee (pseudonim pisarski Matthiasa Blanka). Seria stała się bardzo popularna nie tylko w Niemczech i została przetłumaczona na wiele języków. (opis z Wikipedii). Pobierz już dziś na swój podręczny czytnik i ciesz się lekturą!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 54

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




KURT MATULL MATTHIAS BLANK

W ruinach Messyny

Lord Lister, tom 10.
Seria: Lord Lister. Tekst na podstawie edycji Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o., 1937-1939. Licencja: domena publiczna. Źródło: Wikiźródła. Ilustracje pochodzą z oryginalnych zeszytów serii. Autor nieznany. Licencja: domena publiczna. Źródo: Wikimedia Commons. ISBN: 978-83-7991-498-2 Opracowanie tej wersji elektronicznej: © Masterlab. W publikacji została zachowana oryginalna ortografia, oczywiste błędy w druku zostały poprawione przez redaktorów Wikiźródeł. Wersja w postaci ebooka została opracowana przez Masterlab. MASTERLAB www.masterlab.pl

Akcja niniejszej opowieści rozgrywa się w pamiętnym r. 1908, w którym sycylijskie miasto Messyna nawiedzone zostało straszliwym trzęsieniem ziemi.

***

Przyjaciel w nieszczęściu

Nawet najbardziej uważny obserwator wziąłby za bliźniaków dwóch mężczyzn, siedzących w gabinecie lorda Listera.

Obaj byli wysocy, smukli, o czarnych włosach i owalnych twarzach. Jeden z nich był lordem angielskim, drugi sycylijskim markizem, których połączyły więzy serdecznej przyjaźni.

Mimo to istniała między nimi dość wyraźna różnica: — Anglik miał żywą, sympatyczną, tryskającą zdrowiem twarz, która kontrastowała ze smutną, bladą twarzą Włocha.

— Uspokój się, drogi Finori! — rzekł lord Lister, ściskając dłoń swego przyjaciela. — Opowiedz mi szczegółowo o nagłej śmierci twego ojca. Któżby pomyślał o tym, gdyśmy zeszłego roku razem z nim wspinali się na Etnę!

— Niestety — odparł młody markiz — Trudno mi poprostu, pogodzić się z tym faktem. O śmierci mego ojca wiem tylko tyle, ile mi opowiedział mer miasta Messyny. Jacht, którym płynął, zatonął w czasie burzy. Ubranie i czapkę znaleziono wyrzucone na brzeg niedaleko Catanii, razem ze szczątkami jachtu.

— Jakto? A nie znaleziono ciała?

— Jeszcze nie... I to jest najokropniejsze.... Adwokat Bavici doniósł mi, że na kilka godzin przed śmiercią podniósł z banku sumę miliona lirów. Bank odmówił mi wobec tego honorowania moich czeków. Parę chwil przed tym otrzymałem od ojca list, w którym prosi mnie, abym udał się do wróżki w Londynie.

— Mów dalej. Opowiadanie twoje interesuje mnie niezmiernie — rzekł lord Lister.

— Znając trzeźwość umysłu i inteligencję mego ojca, zdziwiłem się niesłychanie.

— Czy byłeś u wróżki?

— Jeszcze nie, drogi przyjacielu.

— Tym lepiej.

— Ojciec mój pisał również, abym jak najszybciej wrócił do Messyny, ponieważ miał zamiar omówić ze mną ważne sprawy rodzinne. Wkrótce nadszedł czek na pięć tysięcy lirów, o którym wspominał mi w liście. Miałem więc wracać do ojczyzny. Nieszczęście spadło na mnie nagle. To nie do wiary! Przyjacielu, jesteś jedynym człowiekiem, który może mi pomóc w tym nieszczęściu. W jaki sposób mam sobie wytłumaczyć zagadkową śmierć mego ojca?

Markiz załamał ręce, a wielkie łzy spłynęły po jego policzkach.

— Przez pamięć dla twego szlachetnego ojca, zrobię wszystko — rzekł lord Lister ze współczuciem. — Niektórych jednak faktów nie potrafię sobie wytłumaczyć w tej tajemniczej historii. Idzie mi mianowicie o owo dziwne żądanie twego ojca, abyś udał się do wróżki. Równie niezrozumiałe wydaje mi się zniknięcie całego jego majątku, złożonego w Banku. Być może, ojciec twój w momencie pisania listu przeczuwał katastrofę. Czy mógłbyś mi pokazać list?

Lord Lister przeczytał uważnie zapisaną kartkę papieru.

— Piękny charakter pisma — rzekł.

— Tak, ale tylko gdy pisał nadzwyczaj starannie. Zazwyczaj pismo mego ojca było mało czytelne i nieporządne.

— Cóż za piękny styl — zauważył lord.

— Chętnie ci dam list ten na czas dłuższy. Proszę cię tylko o jedno, nie ukrywaj przede mną swych podejrzeń i powiedz mi wyraźnie, co mam uczynić?

— Trudno byłoby mi teraz przyrzec ci coś konkretnego, mój drogi Finori — rzekł lord. — Czy twój ojciec nie miał jakiegoś wroga?

Markiz podniósł do góry ręce.

— Na miłość Boską! Nie przypuszczasz chyba, że ojciec mój został podstępnie przez kogoś zabity?

— Nie wysuwam jeszcze żadnych przypuszczeń, drogi przyjacielu. Szukam tylko danych orientacyjnych. Musisz mi odpowiedzieć szczerze na wszystkie pytania.

— Masz rację, Lister! W Messynie nie mamy coprawda od wieków powaśnionych rodów, lecz wypadki vendetty nie są tam rzadkie. O ile jednak wiem, ojciec mój nie miał wrogów. Jego zacny i szczery charakter jednał mu przyjaźń wszystkich.

— Sprawa jest dość zawiła. Będziesz musiał stosować się ściśle do mych instrukcyj, jakkolwiek nie zrozumiesz odrazu związku pewnych mych posunięć z naszym głównym celem. Ponieważ nic mnie chwilowo nie wstrzymuje, będę ci towarzyszył aż do Messyny.

Markiz podniósł się i z oczyma błyszczącymi wdzięcznością spojrzał na Listera.

— Jestem ci winien dozgonną wdzięczność — rzekł, ściskając z uniesieniem dłoń lorda. — Jestem uratowany. Sprawa niezawodnie przybierze pomyślny obrót, jeśli ty bierzesz ją w swe ręce.

— Nie przesadzaj... Oto przede wszystkim czego żądam od ciebie w twoim własnym interesie: zabraniam ci odwiedzania owej sycylijskiej wróżki, zamieszkałej w Londynie.

— Jakto? — rzekł Finori zdumiony — Przecież było to żądanie mego zmarłego ojca?

— To nic nie szkodzi — odparł Lister, śmiejąc się. — Zastanawiam się tylko, w jaki sposób ojciec twój, człowiek światły i rozsądny, mógł żądać od ciebie takiej rzeczy? Wiele daje mi do myślenia piękny i staranny charakter pisma.

— Jakto? Czy przypuszczasz, że list mógł być sfałszowany? Przecież charakter pisma jest niewątpliwie charakterem mego ojca.

— To musimy jeszcze sprawdzić.

— Wówczas musiałbym złożyć wizytę wróżce — rzekł Finori.

— Możesz równie dobrze wstrzymać się z tym chwilowo. Jeśli list jest fałszywy, będzie to najlepszym dowodem, że mamy do czynienia ze zbrodnią.

— Nie rozumiem. Jeśli tkwi tu coś tajemniczego, czemu zabraniasz mi iść po tej właśnie ścieżce? Uważam za swój święty obowiązek odwiedzenie wróżki.

— Sądziłem, że pragniesz zastosować się do mych instrukcyj? — rzekł Lister śmiejąc się.

— Oczywista. Chciałbym jednak rozmówić się koniecznie z ową Sybillą. Nie możemy lekkomyślnie zrezygnować z tak cennego materiału.

— Któż o tym myśli? Jeśli nawet ty nie pójdziesz do wróżki, musi to zrobić za ciebie ktoś inny. Ja sam odwiedzę Sybillę.

Finori uderzył się w czoło.

— Powinienem był domyśleć się tego wcześniej! Jeśli ty sam udasz się do Sycylijki, to zupełnie inna sprawa. Czy jednak nie ukrywasz czegoś przede mną? Czy wybierając się do niej, nie narażasz się na niebezpieczeństwo? Miałbym wyrzuty sumienia do końca dni moich, gdyby zdarzyło się jakieś nieszczęście.

— Cóż ci przychodzi do głowy, Finori? Jakie niebezpieczeństwo grozić może człowiekowi w Londynie? Nie myśl nawet o tym. Obawiam się, że zbyt mało będziesz miał zimnej krwi w całej tej sprawie. Moje nerwy są mocniejsze i dlatego wizyta u Sycylijki może dać lepsze rezultaty. Czy nie jesteś tęgo samego zdania?

— Masz najzupełniejszą rację.

— A więc zgodziliśmy się wreszcie — rzekł Lister ze śmiechem i zadzwonił.

W pokoju zjawił się stary lokaj, Fryderyk.

— Fryderyk wskaże ci drogę do ubieralni — rzekł, zwracając się do Włocha. — Włóż na siebie kostium artysty, mnie zaś zostaw swoje ubranie, bowiem, udając się na wizytę do Sycylijki, włożę je na siebie.

Finori spojrzał na niego ze zdziwieniem, lecz bez słowa wyszedł za lokajem.

Lister wielkimi krokami przemierzał pokój. Wyjął list z kieszeni i przyjrzał się adresowi Sycylijki.

— Strand East nr. 40 — rzekł. — Niebezpieczna dzielnica!

W momencie, gdy wyjmował z szuflady biurka wielostrzałowy rewolwer, do pokoju wszedł Charley Brand, jego sekretarz.