Włochy [Pascal Holiday] - Beata Żarski, Bogusław Michalec, Grzegorz Petryszak, Marcin Szyma - ebook

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Podróże jasne jak słońce!

 

Kraj, w którym mieszkańcy o kuchni wiedzą niemal wszystko, Rzym nazywany Wiecznym Miastem, Florencja, Wenecja, Mediolan, sielskie krajobrazy Toskanii, słoneczne wyspy, dziewicze plaże, sławne kurorty, wysokie góry – Włochy to idealne miejsce na wakacje. Przewodnik Pascal Holiday podpowie, co warto zobaczyć, które plaże są najpiękniejsze i gdzie spróbować lokalnych specjałów. Z jego pomocą odkryjesz ten kraj dla siebie. I będzie to urlop doskonały!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 126

Oceny
3,7 (29 ocen)
7
10
8
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TheSzimek

Nie oderwiesz się od lektury

Niby typowy przewodnik, do zapoznania sie 'na kolanie' przed lub w trakcie podróży...ale Włochy jakby ciekawsze od innych kierunków.
00

Popularność




Ty­tuł se­rii: Pas­cal Ho­li­day

Au­to­rzy: Be­ata Żar­ski, Bo­gu­sław Mi­cha­lec, Grze­gorz Pe­try­szak, Mar­cin Szy­ma

Re­dak­cja: Mar­cin Ga­łusz­ka

Mapy: Wy­daw­nic­two Kar­to­gra­fi­ka

Skład: Ro­bert Ku­pisz

Fo­to­edy­cja: Wo­stok-De­sign Ja­kub Po­płoń­ski, An­drzej Ma­cu­ra

Pro­jekt gra­ficz­ny blo­ku: Ja­ro­sław Ja­błoń­ski

Pro­jekt okład­ki: Icca Stu­dio

Re­dak­tor tech­nicz­ny se­rii: Ja­ro­sław Ja­błoń­ski, Ma­riusz Kur­kow­ski

Re­dak­tor pro­wa­dzą­ca: Agniesz­ka Ma­re­kwi­ca

Zdję­cia:

Dre­am­sti­me.com

Wi­ki­me­dia

Biel­sko-Bia­ła 2016

Co­py­ri­ght © Wy­daw­nic­two Pas­cal

Au­to­rzy i wy­daw­cy tego prze­wod­ni­ka sta­ra­li się, by jego tekst był rze­tel­ny, nie mogą wziąć jed­nak od­po­wie­dzial­no­ści za ja­kie­kol­wiek skut­ki wy­ni­ka­ją­ce z wy­ko­rzy­sta­nia po­da­nych w nim in­for­ma­cji.

Wy­daw­nic­two Pas­cal Spół­ka z o.o.

43-382 Biel­sko-Bia­ła, ul. Za­po­ra 25

tel. 338282828, faks 338282829

pas­cal@pas­cal.pl, www.pas­cal.pl

Prze­wod­ni­ki dla firm i agen­cji re­kla­mo­wych

cre­ati­ve@pas­cal.pl

www.pas­cal­cre­ati­ve.pl

ISBN 978-83-8103-071-7

W skrócie

Sono un italiano vero

Toto Co­tu­gno, iko­na wło­skiej pio­sen­ki, wy­śpie­wał o na­tu­rze Włoch całą praw­dę: La­scia­te­mi can­ta­re con la chi­tar­ra in mano, la­scia­te­mi can­ta­re, sono un ita­lia­no (Po­zwól­cie mi za­śpie­wać z gi­ta­rą w dło­ni, je­stem Wło­chem).

W dal­szej czę­ści utwo­ru Co­tu­gno wy­mie­nia to, co dla każ­de­go Wło­cha jest waż­ne (poza mu­zy­ką): spa­ghet­ti al den­te, ar­ty­ści, ka­na­rek w oknie, ra­dio sa­mo­cho­do­we, dziew­czy­ny i Bóg. Pio­sen­ka po­wsta­ła wie­le lat temu, więc do po­wyż­szej li­sty moż­na by do­pi­sać kil­ka słów ko­men­ta­rza. Na przy­kład na te­mat re­li­gij­no­ści Wło­chów. Jak to ktoś zgrab­nie ujął, jest to po­boż­ność na uży­tek fo­to­gra­fa – czy­li ko­ściół od­wie­dza­ją z oka­zji chrztu, ko­mu­nii, ślu­bu i po­grze­bu. We Wło­szech jest naj­wię­cej ko­ścio­łów na świe­cie, wło­ska zie­mia wy­da­ła naj­wię­cej świę­tych, a prze­cięt­ny Włoch, na­wet je­śli do ko­ścio­ła nie cho­dzi, to ma w domu, sa­mo­cho­dzie, w pra­cy wi­ze­ru­nek Mat­ki Bo­skiej i przede wszyst­kim ojca Pio.

Wło­si ce­nią swo­ich ar­ty­stów; do pan­te­onu wiel­kich ma­la­rzy, rzeź­bia­rzy (San­ti, Ber­ni­ni, Mi­chał Anioł, da Vin­ci, Ca­ra­vag­gio) do­łą­cza­ją rów­nież współ­cze­sne iko­ny kina (Tor­na­to­re, Fel­li­ni, Pa­sol­li­ni, An­to­nio­ni), po­pkul­tu­ry (np. Mo­ni­ca Bel­lu­ci) i dyk­ta­to­rzy mody. Miesz­kań­cy Ita­lii ko­cha­ją swój kraj, ale przy­zna­ją tak­że, że z po­wo­du bra­ku pra­cy trud­no w nim żyć. Bez­ro­bo­cie do­ty­ka mło­dych. I to oni wła­śnie emi­gru­ją do An­glii, Nie­miec, Nor­we­gii w po­szu­ki­wa­niu pra­cy. W kra­jach tych czę­sto ro­bią to, co umie­ją naj­le­piej – pro­wa­dzą wło­skie szko­ły ję­zy­ko­we i go­tu­ją. Go­tu­ją­cych ku­cha­rzy wło­skich lub wła­ści­cie­li wło­skich re­stau­ra­cji czy piz­ze­rii nie bra­ku­je rów­nież w Pol­sce.

W pio­sen­ce Co­tu­gno nie ma sło­wa o ciem­nej stro­nie ży­cia w Ita­lii – np. o ma­fii. Za to po­czy­tać o tym zja­wi­sku moż­na w książ­ce Ro­ber­ta Sa­via­na Go­mor­ra. O ma­fio­zach sły­szy się tak­że w dzien­ni­ku te­le­wi­zyj­nym.

Ge­ne­ral­nie Wło­si są dum­ni ze swo­je­go kra­ju i czę­sto pod­kre­śla­ją swój pa­trio­tyzm, choć są przede wszyst­kim sil­nie zwią­za­ni z miej­scem uro­dze­nia i – ogól­niej – z re­gio­nem, z któ­re­go po­cho­dzą. Na uli­cach miast wi­dok wy­wie­szo­nych flag na­ro­do­wych nie jest ni­czym dziw­nym. W po­szcze­gól­nych re­gio­nach (np. na Sy­cy­lii czy Sar­dy­nii) na bu­dyn­kach, bal­ko­nach i masz­tach czę­sto po­wie­wa­ją lo­kal­ne fla­gi. Wło­si są oczy­wi­ście zmę­cze­ni kry­zy­sem eko­no­micz­nym i grą po­li­tycz­ną, z któ­rej Si­lvio Ber­lu­sco­ni, po­mi­mo wy­ro­ku ska­zu­ją­ce­go za po­li­tycz­ne i fi­nan­so­we nad­uży­cia, wca­le nie zre­zy­gno­wał.

Wło­si są zna­ni ze swo­jej otwar­to­ści i ser­decz­no­ści, a tak­że za­mi­ło­wa­nia do za­ba­wy. Roz­ma­wia­ją chęt­nie i gło­śno, a ar­gu­men­ta­cja w dys­ku­sji czę­sto jest po­par­ta ge­sty­ku­la­cją. Pół bie­dy, je­śli roz­mów­ca ge­sty­ku­lu­je, sie­dząc przy ka­wiar­nia­nym sto­li­ku; go­rzej, gdy aku­rat pro­wa­dzi sa­mo­chód i nie zwa­ża­jąc na dro­gę, pusz­cza kie­row­ni­cę, bo aku­rat ma coś waż­ne­go do po­wie­dze­nia. Gdy tu­ry­sta wy­bie­ra prze­dział w po­cią­gu, to w mia­rę moż­li­wo­ści po­wi­nien sia­dać tam, gdzie po­dró­żu­ją ro­do­wi­ci miesz­kań­cy Ita­lii – po­dróż mi­nie o wie­le szyb­ciej i bę­dzie ob­fi­to­wać w wie­le wra­żeń słu­cho­wych i wzro­ko­wych.

Mała wło­ska ka­wia­ren­ka

Republika kucharzy

Wło­si o kuch­ni wie­dzą nie­mal wszyst­ko, bo też pra­wie każ­dy Włoch go­tu­je lub bę­dzie go­to­wał. W te­le­wi­zji wło­skiej ca­ły­mi go­dzi­na­mi cią­gną się pro­gra­my o go­to­wa­niu: Det­to – fat­to, La pro­va del cu­ocho. Urzą­dza­ne są za­wo­dy, kto stwo­rzył lep­sze da­nie. Słyn­na jest szop­ka be­tle­jem­ska, któ­rej po­sta­cia­mi są sław­ni wło­scy ku­cha­rze.

Go­to­wa­nie dla Wło­cha to twór­czość. Po­cząw­szy od spo­so­bu go­to­wa­nia ma­ka­ro­nu – ko­niecz­nie musi być al den­te. Ża­den Włoch nie może zro­zu­mieć, jak moż­na jeść roz­go­to­wa­ny ma­ka­ron. Mo­ment wrzu­ca­nia ma­ka­ro­nu do go­tu­ją­cej się wody jest pre­cy­zyj­nie zsyn­chro­ni­zo­wa­ny np. z za­sia­da­niem do sto­łu Pa­stę po­da­je się tuż po ugo­to­wa­niu.

Cie­ka­wost­ką jest, że to Ara­bo­wie wpro­wa­dzi­li ma­ka­ron na Sy­cy­lię, gdzie stwo­rzy­li na­wet pro­du­ku­ją­ce go ma­nu­fak­tu­ry. Dzię­ki nim na Sy­cy­lii po­wstał praw­dzi­wy prze­mysł ma­ka­ro­no­wy, wy­twa­rza­ją­cy su­szo­ny pro­dukt zwa­ny „itri­ja”, któ­ry był eks­por­to­wa­ny na stat­kach do wie­lu por­tów świa­ta śród­ziem­no­mor­skie­go. Z ko­lei Ge­nu­eń­czy­cy, wiel­cy han­dla­rze, wy­ko­rzy­sta­li tę sy­tu­ację, sta­jąc się mo­no­po­li­sta­mi w ob­ro­cie su­szo­nym ma­ka­ro­nem na te­re­nie pół­noc­nych Włoch, a z cza­sem sami za­czę­li pro­du­ko­wać ma­ka­ron, któ­ry za­czę­to na­zy­wać pa­stą ge­nu­eń­ską. Do­pie­ro póź­niej, od XIV w. do Sy­cy­lii i Li­gu­rii do­łą­czy­ła Apu­lia, sta­jąc się no­wym cen­trum pro­duk­cji ma­ka­ro­nu.

Z hi­sto­rii wło­skie­go ma­ka­ro­nu

W śre­dnio­wie­czu w Ita­lii nie prze­strze­ga­no tak ry­go­ry­stycz­nie cza­su go­to­wa­nia ma­ka­ro­nu jak obec­nie. Moż­na na­wet przy­pusz­czać, że spo­ży­wa­no roz­go­to­wa­ne klu­chy. Słyn­ny Mistrz Mar­ti­no da Como, au­tor De arte Co­qu­ina­ria per ver­mi­cel­li e ma­ca­ro­ni si­ci­lia­ni (Sztu­ka go­to­wa­nia we­rmi­sze­lu i sy­cy­lij­skie­go ma­ka­ro­nu), w swo­im prze­pi­sie na ma­ka­ron za­le­ca, by wa­rzyć go przez… dwie go­dzi­ny.

Bło­go­sła­wień­stwo świa­ta śród­ziem­no­mor­skie­go

Oliw­ki to bo­gac­two cen­nych mi­ne­ra­łów i wi­ta­min. Za­wie­ra­ją fos­for, po­tas, że­la­zo, a tak­że wi­ta­mi­ny A, C i E. Są przy tym wy­so­ko­ka­lo­rycz­ne – jed­na oliw­ka to mniej wię­cej 3–4 kcal. Nie bez po­wo­du po­zba­wio­ną cho­le­ste­ro­lu oli­wę uwa­ża się za śród­ziem­no­mor­ski elik­sir dłu­go­wiecz­no­ści.

Ma­ka­ron to jed­nak nie wszyst­ko. Jest tak­że piz­za, naj­lep­sza ta pie­czo­na na drew­nie. No i Wło­chy są jed­nym z naj­waż­niej­szych na świe­cie pro­du­cen­tów oli­wek. Gaje oliw­ne spo­ty­ka się co krok i trud­no so­bie wy­obra­zić wło­ski pej­zaż bez tych cha­rak­te­ry­stycz­nych drzew. Bez oli­wy nie ma żad­ne­go wło­skie­go da­nia – ani naj­prost­sze­go, ani naj­bar­dziej wy­ra­fi­no­wa­ne­go. Aby okre­ślić jej ja­kość, za­trud­nia się ki­pe­rów. Do­bra oli­wa musi mieć po­smak oli­wek i ja­błek. W sprze­da­ży moż­na spo­tkać rów­nież oli­wy z do­dat­kiem ziół i wa­rzyw, ale na­le­ży pa­mię­tać, że cza­sa­mi jest to po pro­stu pró­ba ra­to­wa­nia sma­ku oli­wy gor­szej ja­ko­ści.

W roku 1998, w tro­sce o ja­kość ser­wo­wa­nej kawy, Wło­si usta­no­wi­li Na­ro­do­wy In­sty­tut Espres­so Ita­lia­no, któ­ry usta­lił, ja­kie nor­my musi speł­niać czar­ny na­pój, by za­słu­gi­wał na mia­no praw­dzi­we­go wło­skie­go espres­so. In­sty­tut twier­dzi, że wła­ści­wie spo­rzą­dzo­ne espres­so po­win­no być ak­sa­mit­ne, mieć lek­ko kre­mo­wą kon­sy­sten­cję oraz gę­stą na 2–4 mm pian­kę (cre­ma) z jak naj­mniej­szą ilo­ścią pę­che­rzy­ków po­wie­trza.

Aktywnie

Oko­li­ce Tren­ti­no to re­jon wy­jąt­ko­wo atrak­cyj­ny dla ak­tyw­nych. Tu­tej­sze je­zio­ra po­zwa­la­ją na upra­wia­nie spor­tów wod­nych. Z ko­lei zimą za­pra­sza­ją wspa­nia­łe ośrod­ki nar­ciar­skie. Tu rów­nież moż­na zmie­rzyć się z naj­pięk­niej­szy­mi szla­ka­mi ro­we­ro­wy­mi w Do­lo­mi­tach (ok. 1000 km.) Naj­cie­kaw­sze wio­dą wo­kół je­zio­ra Gar­da. Dla za­awan­so­wa­nych ko­la­rzy ce­lem wy­ciecz­ki mogą być wy­żej po­ło­żo­ne do­li­ny, np. szlak Mo­un­ta­in Gar­da Bike (200 km).

Je­zio­ra to oczy­wi­ście pro­po­zy­cja dla ko­cha­ją­cych wodę. Lago di Gar­da wy­róż­nia się wspa­nia­ły­mi wa­run­ka­mi do upra­wia­nia wind­sur­fin­gu i że­glar­stwa. Lago di Como im­po­nu­je do­stoj­no­ścią i nie­mal kró­lew­skim oto­cze­niem. Brze­gi Lago Mag­gio­re są usia­ne licz­ny­mi ku­ror­ta­mi. Ci, któ­rzy chcą od­po­cząć, znaj­dą tu od­po­wied­nią przy­stań. Po na­bra­niu ocho­ty na bar­dziej ak­tyw­ne for­my wy­po­czyn­ku moż­na się wy­brać na wy­ciecz­kę któ­rąś z tras opla­ta­ją­cych je­zio­ro. Szcze­gól­nie god­na po­le­ce­nia jest wy­ciecz­ka do ogro­dów Iso­la Bel­la.

Do Ol­tre­ma­re na kurs tre­se­ra del­fi­nów

To park przy­rod­ni­czy po­ło­żo­ny w po­bli­żu miej­sco­wo­ści Ric­cio­ne, na ri­wie­rze ad­ria­tyc­kiej, w re­gio­ne Emi­lia-Ro­ma­nia. Dla zwie­dza­ją­cych przy­go­to­wa­no nie­spo­dzian­ki: m.in. ogród za­pa­chów, szpi­tal dla żół­wi i kró­le­stwo psz­czół. Cze­ka tam rów­nież del­fin Uli­ses. Ist­nie­je moż­li­wość wzię­cia udzia­łu w jed­no­dnio­wym kur­sie na tre­se­ra del­fi­nów. Skła­da się on z dwóch se­sji. Pierw­sza to spo­tka­nie z ze­spo­łem bio­lo­gów, któ­rzy przed­sta­wia­ją ana­to­mię i śro­do­wi­sko ży­cia del­fi­nów. W dru­giej moż­na zbli­żyć się do del­fi­nów w obec­no­ści tre­se­rów. Koszt kur­su to 150 €. Wa­run­kiem uczest­nic­twa jest wcze­śniej­sza re­zer­wa­cja (info@ol­tre­ma­re.org) i ukoń­czo­ne 12 lat.

Wy­pra­wa na We­zu­wiusz

We­zu­wiusz, wciąż groź­ny, cią­gle od­dy­cha i nie ma żad­nej gwa­ran­cji, że któ­re­goś dnia nie wy­buch­nie (ostat­nie po­mia­ry wska­zu­ją na więk­szą niż za­zwy­czaj ak­tyw­ność). Do słyn­ne­go wul­ka­nu jeż­dżą au­to­bu­sy z Pom­pe­jów, moż­na też pod­je­chać ko­lej­ką Cir­cu­mve­su­via­na do Er­co­la­no (sta­cja Er­co­la­no Sca­vi) i tam zła­pać au­to­bus. Punkt od­jaz­dów bu­sów (Ve­su­vio espress; www.ve­su­vio­express.info) jest za­raz przy wyj­ściu z bu­dyn­ku sta­cji. Co­dzien­nie do wul­ka­nu od­jeż­dża też au­to­bus z Piaz­za An­fi­te­atro (8.00–15.30; www.uni­co­cam­pa­nia.it). Ul­ti­mo cor­so, czy­li ostat­ni kurs z We­zu­wiu­sza wy­ru­sza o 17.40 (czte­ry przy­stan­ki: Por­taMa­ri­na–Vil­la deiMi­ste­ri–Qu­ota 400 mt–Qu­ota 750mt, tam i z po­wro­tem – 10 €).

Tu­ry­ści są wpusz­cza­ni na We­zu­wiu­sza mię­dzy 9.00 a 17.30 (www.gu­ide­ve­su­vio.it; 10 €, zniż­ki dla stu­den­tów, dzie­ci i osób do 65. lat). Zwie­dza­nie trwa ok. 90 min. Na miej­scu moż­na wy­po­ży­czyć kij­ki do pod­pie­ra­nia się w dro­dze na szczyt. Po­ni­żej wej­ścia, przy par­kin­gu au­to­ka­rów chęt­nych za­pra­sza sklep z wi­nem (z dar­mo­wy­mi prób­ka­mi). Na­le­ży pa­mię­tać o do­brych bu­tach – moż­na oczy­wi­ście udać się na wę­drów­kę zbo­czem wul­ka­nu w san­da­łach, ale trze­ba zda­wać so­bie spra­wę, że dro­ga jest peł­na żwi­ru. Eks­tre­mal­ne wy­ciecz­ki na We­zu­wiusz or­ga­ni­zo­wa­ne są pod okiem do­świad­czo­nych prze­wod­ni­ków i nie bio­rą w nich udzia­łu dzie­ci.

Z dziećmi

Gar­da­land

Naj­słyn­niej­szy park roz­ryw­ki we Wło­szech, po­ło­żo­ny nie­da­le­ko je­zio­ra Gar­da, w pro­win­cji We­ro­na. Zaj­mu­je ob­szar 60 hek­ta­rów. Co rok od­wie­dza go ok. 2,8 mln lu­dzi. Jed­ną z naj­więk­szych atrak­cji Gar­da­lan­du jest od­wró­co­na ko­lej­ka gór­ska Blue Tor­na­do. Po­pu­lar­no­ścią cie­szą się tak­że akwe­ny z eg­zo­tycz­ny­mi zwie­rzę­ta­mi – lwa­mi mor­ski­mi i żół­wia­mi. We wspa­nia­łym akwa­rium nie­mal na wy­cią­gnię­cie ręki (za szkłem) pły­wa­ją re­ki­ny, moż­na też po­dzi­wiać ko­lo­ro­wy świat mor­skiej fau­ny i flo­ry. Park ma spe­cjal­ne zniż­ki dla grup i dla osób re­zer­wu­ją­cych bi­le­ty z du­żym wy­prze­dze­niem. Nie­da­le­ko Gar­da­lan­du są kem­pin­gi (www.gar­da­land.it).

Z Bari na sa­fa­ri

Kil­ka­dzie­siąt ki­lo­me­trów od lot­nisk Bari i Brin­di­si, w miej­sco­wo­ści Fa­sa­no znaj­du­je się zoo­sa­fa­ri. Moż­na tam na wła­sne oczy zo­ba­czyć nie­bez­piecz­ne węże, skor­pio­ny, ali­ga­to­ry, tro­pi­kal­ne ryby oraz eg­zo­tycz­ne mo­ty­le (eks­po­zy­cja zaj­mu­je 700 m²). Naj­więk­sze emo­cje bu­dzą afry­kań­skie dra­pież­ni­ki – lwy, pumy i ty­gry­sy. Są tak­że ży­ra­fy, sło­nie, ze­bry i niedź­wie­dzie. Zwie­rzę­ta moż­na po­dzi­wiać pod­czas bez­piecz­nej jaz­dy sa­mo­cho­dem (www.zoo­sa­fa­ri.it).

Mu­seo dei Ra­gaz­zi we Flo­ren­cji

Mu­zeum ja­kich nie­wie­le. Moż­na spo­koj­nie przyjść z dzieć­mi, nie będą się nu­dzić i cią­gnąć ro­dzi­ców do wyj­ścia. Grup­ka dzie­ci (4–7 lat) ma swo­je­go prze­wod­ni­ka, któ­ry barw­nie opo­wia­da mnó­stwo cie­ka­wo­stek. Dzie­ci mogą po­prze­bie­rać się w stro­je z epo­ki i wę­dro­wać taj­ny­mi przej­ścia­mi. Bi­le­ty naj­le­piej re­zer­wo­wać wcze­śniej on-line. W ten spo­sób moż­na unik­nąć ko­le­jek (www.mu­se­fi­ren­ze.it).

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej