9,99 zł
Belle Simpson, córka gospodyni w posiadłości Galantich na Lazurowym Wybrzeżu, była zakochana w Alexim Galantim. Z nim przeżyła swój pierwszy raz, lecz niestety nie był to początek szczęśliwej miłości. Następnego dnia po ich wspólnej nocy w wypadku na torze wyścigowym ginie brat Alexiego. Alexi jest przekonany, że odbijając bratu dziewczynę, przyczynił się do jego śmierci. Kończy ledwo co rozpoczęty związek z Belle. Spotyka ją ponownie po pięciu latach. Odkrywa, że Belle jest matką małego chłopca, który ma oczy Galantich…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 143
Heidi Rice
Wyścig po miłość
Tłumaczenie: Agnieszka Baranowska
HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2021
Tytuł oryginału: My Shocking Monte Carlo Confession
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2020
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
© 2020 by Heidi Rice
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2021
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN 978-83-276-6744-1
Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink
Belle
Słońce wysoko nad Riwierą prażyło niemiłosiernie, a ja wpatrywałam się w otchłań grobu mojego najlepszego przyjaciela Remy’ego Galantiego. Nadal wstrząsały mną dreszcze, które zmroziły mnie, gdy ponad tydzień temu jego samochód przebił barierkę toru testowego Galantich w Nicei i stanął w płomieniach. Odtwarzałam tę straszną chwilę w myślach raz po raz, w zwolnionym tempie, a łzy dławiły szloch w mej krtani. Nie płakałam ani nad Remym, ani nad sobą, ani nad jego starszym bratem Alexim, bo nie potrafiłam. Moje ciało, tak jak umysł, było odrętwiałe. Ksiądz monotonnie wygłaszał formułkę, a ja zerknęłam na stojącego po drugiej stronie grobu Alexiego. Otaczali go miejscowi dygnitarze, celebryci i VIP-y, którzy pojawili się licznie, by okazać szacunek jednej z najważniejszych rodzin w Monako i w świecie wyścigów samochodowych.
Alexi, jak zwykle, wyglądał na osamotnionego, z pochyloną głową i wyprostowaną, sztywną sylwetką. Miał zmierzwione włosy i mocno zaciśnięte szczęki, ale jego oczy, podobnie jak moje, pozostały suche. Czy także czuł odrętwienie? Przyjaźniłam się z Remym, od kiedy jako dziesięciolatka zamieszkałam w posiadłości Galantich na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie moja matka dostała pracę jako gosposia, po tym jak matka Remy’ego i Alexiego uciekła z jednym z kochanków. Miałam wrażenie, że ktoś wyrwał mi serce z piersi. Ale Alexi stracił brata, jedyną bliską osobę, jaka mu została po zniknięciu matki. Na pewno miał prawo rozpaczać jeszcze bardziej niż ja. Mimo to nie wyglądał na załamanego. Spojrzał zniecierpliwiony na księdza, w jego oczach czaiła się pogarda. Był wściekły.
Przeszył mnie gorący dreszcz, całkowicie nieodpowiedni w tej sytuacji, ale wspomnienia wydarzeń sprzed tygodnia nie dały się tak łatwo wymazać z pamięci. W przeddzień śmierci Remy’ego poszłam do Alexiego i kochałam się z nim pierwszy raz. Tej nocy spełniły się wszystkie moje marzenia. Pamiętam zapach soli, potu i chloru, nagły przypływ oszołomienia i rozkoszy w ramionach Alexiego, gdy dotarło do mnie, na czym polega seks – przerażająco intymny i jednocześnie szalenie ekscytujący.
Od tamtej nocy nie odezwał się do mnie ani słowem. Próbowałam się z nim zobaczyć, ale cały czas był zajęty. Podczas gdy ostatnie słowa modlitwy zawisły w pachnącym bugenwillą i morską bryzą powietrzu, jak mantrę powtarzałam w myślach ostatnie słowa przyjaciela: „Mój brat ciebie potrzebuje, bellissima. Alexi jest samotny, zawsze był. Obiecaj mi, że nie pozwolisz, by cię trzymał na dystans”.
Alexi rzucił garść ziemi na trumnę, nieprzytomnie, jakby w letargu. Wyglądał na najbardziej samotnego człowieka na świecie. Odwrócił się i ruszył w stronę zaparkowanych w alejce limuzyn, ignorując kondolencje. Podczas gdy inni żałobnicy ustawili się w kolejce, by pożegnać się z Remym, ja zerknęłam po raz ostatni w otchłań jego grobu i ruszyłam za oddalającym się Alexim. Pierwszy raz od śmierci Remy’ego poczułam, że spowijająca mnie mgła szoku i żałoby, to dziwne odrętwienie, ustępuje pod wpływem nagłej fali adrenaliny. Brakło mi już tchu, więc gdy Alexi znalazł się przy pierwszym samochodzie, zawołałam:
– Alexi, poczekaj, proszę! Porozmawiajmy!
Zatrzymał się i odwrócił, ale cała jego sylwetka emanowała niechęcią. Gdy znalazłam się bliżej, zauważyłam, że jego zimne oczy błyszczą jak dwa kawałki lodu.
– Belle, czego ode mnie chcesz? – zapytał z wyraźnym zniecierpliwieniem.
Wrogi ton jego głosu zmroził mnie. Gniewał się na mnie? Czy dlatego od śmierci Remy’ego mnie unikał? Niemożliwe, stwierdziłam. Popadałam w paranoję. Świat nie kręci się wokół mnie, na pewno nie znaczyłam dla Alexiego tyle, by się na mnie złościł. Po prostu nie mógł się pogodzić z bezsensowną śmiercią brata. Wściekał się zapewne na ślepy los, który pozbawił go ostatniego człowieka, który był dla niego ważny. Mnie nawet nie pożądał, dał mi to jasno do zrozumienia tydzień temu. Popełnił błąd. Co nie oznaczało, że nie mogę zaofiarować my swojej przyjaźni. Nikt oprócz nas dwojga nie przeżył śmierci Remy’ego tak mocno.
– Chciałam się tylko upewnić, że z tobą wszystko w porządku.
– Nic nie jest w porządku. Zabiłem własnego brata! – warknął.
– O czym… O czym ty mówisz? – wykrztusiłam. Chyba nie wierzył, że jest winny śmierci Remy’ego?! Przeszył mnie lodowaty dreszcz.
– Alexi, przecież on chciał być kierowcą, o niczym innym nie marzył. Jak możesz winić siebie?
Przez ostatnie dwa lata Alexi zarządzał drużyną Galanti Super League. Musiał przejąć stery od ojca, gdy ten zaczął pić tak dużo, że nie dało się dłużej ukrywać jego uzależnienia. Alexi pozwolił bratu zostać kierowcą testowym, a w tym sezonie dał mu szansę, by po raz pierwszy został liderem drużyny. Czy dlatego obwiniał się o jego śmierć?
– Nie zgrywaj naiwnego niewiniątka – mruknął, mrożąc mnie wzrokiem. – Drugi raz się na to nie nabiorę.
– Nie… Nie rozumiem – wyjąkałam, przerażona jego cynizmem.
Był pierwszym mężczyzną, z którym się kochałam, ale byłam pewna, że Alexi nie zorientował się, że jestem dziewicą. Nawet nie syknęłam. Nowa, oszałamiająca rozkosz stłumiła niewielki ból. Nie chciałam, by traktował mnie jak nieopierzoną nowicjuszkę. Teraz jednak zastanawiałam się, czy się nie przeliczyłam…
– Remy wiedział, co zrobiliśmy. Udawał, że go to nie obchodziło, nawet zażartował na ten temat, ale zawsze byłaś jego dziewczyną. Nie powinienem był się nawet do ciebie zbliżać. Dlatego był rozkojarzony i wszedł w zakręt ze zbyt dużą prędkością.
– Ja nigdy… Nie byłam jego dziewczyną! Przyjaźniliśmy się, to wszystko! – Nareszcie zrozumiałam, dlaczego Alexi tak dziwnie się zachowywał.
Jego piękne usta wykrzywił cyniczny uśmieszek.
– Czy to ty mu powiedziałaś? Powiedziałaś mu, że się ze sobą przespaliśmy, mimo że obiecałaś zachować to w tajemnicy?
– Tak – wykrztusiłam, niezdolna do kłamstwa.
Nie wstydziłam się tego, co zrobiliśmy, a Remy cieszył się, że ja i Alexi moglibyśmy zostać parą. Alexi nie rozumiał naszej przyjaźni, bo nie wiedział, że jego młodszy brat był gejem. Gdybym tylko mogła powiedzieć mu prawdę! Wiedziałam jednak, że zraniłabym go jeszcze bardziej. Nie darowałby sobie, że brat mu się nie zwierzył. Zresztą nawet teraz nie czułam się zwolniona z obietnicy dochowania tajemnicy. Nawet za cenę gniewu Alexiego.
– Dlaczego? – zapytał oskarżycielskim tonem.
– Bo… – zająknęłam się i zamilkłam.
Bo się przyjaźniliśmy, bo Remy wiedział, że od zawsze się w tobie kochałam i chciał, żebyśmy byli szczęśliwi – było wiele powodów, które mogłabym wymienić. A jednak milczałam. Obrzydzenie na twarzy Alexiego odebrało mi mowę.
– Zresztą, nie wysilaj się – syknął wrogo. – Chyba się domyślam. Wydawało ci się, że jestem lepszą partią, prawda? Jako starszy brat, byłem więcej wart.
Jego zarzuty wydały mi się tak absurdalne, że osłupiałam i nawet się nie broniłam.
– Ty mała zdziro! Wiedziałem, że nie powinienem był się do ciebie zbliżać, ale nie zdawałem sobie sprawy, że jesteś aż tak niebezpieczna.
Każde jego słowo raniło mnie boleśnie niczym cios wymierzony prosto w serce. Jak mogłam się kiedykolwiek łudzić, że mu na mnie zależało? Jeśli potrafił oskarżyć mnie o takie okropności, to czy w ogóle mnie znał?
– Masz się wynieść z mojego domu. Jeszcze dzisiaj – oświadczył beznamiętnie.
Po złości, poczuciu winy, gniewie nie było śladu. Jedynie puste, zimne spojrzenie.
– Ale… – zaniemówiłam.
– Wydam prawnikom polecenie, by cię spłacili. Nie pokazuj mi się więcej na oczy. – Odwrócił się, by wsiąść do samochodu.
Złapałam go za ramię.
– Alexi, proszę, nie zachowuj się tak. Nie odtrącaj mnie – błagałam. – Cierpisz, rozumiem to, ja także go kochałam. Bardzo. Ale żadne z nas nie ponosi winy za jego śmierć. To był wypadek. Powinniśmy się teraz wspierać.
Jego pogardliwy śmiech wstrząsnął mną do głębi.
– Nie kochaliśmy go. Zdradziliśmy go i to go zabiło. Teraz musimy z tym żyć. Jeśli zobaczę cię na terenie posiadłości, zadzwonię po policję. Masz dwie godziny, żeby zabrać swoje rzeczy i się wynieść. Podaj prawnikom adres kontaktowy. Odprawę prześlę ci przelewem.
Wyrwał ramię z mojego uścisku i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Nawet w takiej chwili zadrżałam pod naporem jego spojrzenia.
– Nie martw się, będę hojny. Za ten gorący numerek w piątkowy wieczór należy ci się przynajmniej kilka tysięcy euro.
Wsiadł do limuzyny, która natychmiast odjechała, zostawiając mnie na skraju drogi. Znów ogarnęło mnie odrętwienie, jeszcze bardziej obezwładniające niż poprzednio. Miałam wrażenie, że wpadam w czarną otchłań bólu. Straciłam najlepszego przyjaciela, a moje naiwne marzenia o miłości Alexiego okazały się mrzonką. Obiekt mojego zauroczenia okazał się kimś całkiem innym, niż myślałam. Okazuje się, że nawet Remy go nie znał. Alexi nie był po prostu zdystansowany i samotny, on był martwy w środku.
Zamówiłam taksówkę, by pojechać do posiadłości Galanti, gdzie spędziłam większość dzieciństwa. Nie byłam już jednak dzieckiem. Pakując swoje rzeczy, czułam się, jakbym miała tysiąc lat. Po niecałej godzinie siedziałam już w autobusie jadącym do Nicei. Moje niewielkie oszczędności wystarczyły, żebym wydostała się z Monako. Nie zamierzałam przesyłać prawnikom Alexiego adresu kontaktowego – nie chciałam jego pieniędzy!
Miałam zamiar wrócić do Londynu. Mieszkała tam moja kuzynka – miałam nadzieję, że uda mi się ją ubłagać, by pozwoliła mi się u siebie zatrzymać. Po śmierci matki dwa lata temu nie miałam nikogo oprócz niej. Dla własnego dobra musiałam odciąć się od przeszłości. Tak długo kochałam Alexiego, idealizowałam go, postawiłam na piedestale. Gdy w końcu znalazłam się w jego ramionach, doświadczyłam nieziemskiej rozkoszy. Ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że w ogóle go nie znałam. Nie wiedziałam, że zgorzkniał, że nosił w sercu gniew, a jego serce skarlało zatrute cynizmem.
– Przykro mi, Remy – szepnęłam pod nosem. – Nie udało mi się.
Widząc znikające w oddali światła Monako, rozpłakałam się wreszcie. Szybko otarłam łzy, zdławiłam szloch i z bólem serca zmusiłam się, by nie spoglądać wstecz. Potrzebowałam teraz siły, by przetrwać śmierć Remy’ego i odrzucenie Alexiego. Musiałam też znaleźć sobie nowe mieszkanie, nową pracę i rozpocząć nowe życie z dala od rodziny Galanti.
Pięć lat później
Alexi
– A więc kto to jest i ile kosztuje? – spytałem Freddiego Grahama.
Ukryłem się za okularami przeciwsłonecznymi i naciągnąłem głębiej na czoło daszek czapki z logo Renzo Camaro, konkurencyjnej drużyny. Freddiego znałem od lat, był świetnym mechanikiem i dobrym przyjacielem. Dwadzieścia minut wcześniej dał mi cynk o młodym utalentowanym kierowcy testującym prototyp nowego samochodu wyścigowego stajni Camaro na torze w Barcelonie przed rozpoczęciem nowego sezonu. Byłem zdesperowany. U rezerwowego kierowcy zespołu Galanti właśnie zdiagnozowano raka. Na razie udało nam się ukryć ten fakt przed mediami, ale gdy tylko wypłynie, wszyscy agenci natychmiast podniosą ceny kierowców ze swoich stajni. Musiałem szybko kogoś znaleźć, kogoś utalentowanego, ale jeszcze nieodkrytego, kto byłby zachwycony propozycją objęcia pozycji rezerwowego kierowcy w Super Lidze w barwach jednego z topowych klubów. Najlepiej, żeby dodatkowo nie miał jeszcze agenta. Niełatwe zadanie, ale jeśli komukolwiek miało się udać, to tylko Freddiemu.
– Cicho. – Mechanik rozejrzał się nerwowo, choć staliśmy na skraju widowni, poza zasięgiem wzroku załogi Camaro. – Jeśli Camaro zobaczy nas razem i zorientuje się, że interesujesz się jednym z jego pracowników, trafię na czarną listę.
Słuchałem go jednym uchem, bo samochód właśnie wszedł ostro w zakręt, a potem wyszedł na prostą i gwałtownie przyspieszył. Tylne koła zaczęły się niebezpiecznie ślizgać, ale kierowca zapanował nad pojazdem bez trudu. Poczułem wyrzut adrenaliny do krwi, jak zawsze, gdy oglądałem nowy talent. Zanim złożę mu ofertę, będą musiał zapoznać się dokładniej z jego dokonaniami, ale miałem dobre przeczucie. W takich sprawach mój szósty zmysł mnie nie zawodził. Słynąłem z nosa do wynajdowania zdolnych kierowców.
– Ma już kontrakt z Camaro? Dlaczego wcześniej o nie słyszałem o takim talencie? – zasypałem Freddiego pytaniami, podczas gdy obiekt naszego zainteresowania dokończył rundę i zjechał do pit stopu.
Jeśli podpisał już coś z Camaro, będzie mnie kosztował o wiele więcej, niż gdybym musiał wykupić go z jakiegoś pomniejszego klubu. Camaro znany był z nieustępliwości, a my od trzech sezonów konkurowaliśmy z nim na torze, z sukcesami. Jeśli jednak zatrudnił chłopaka tylko jako kierowcę testowego, musiałem działać szybko. Sezon zaczął się dwa miesiące temu, a nowy kierowca powinien się zapoznać z naszym samochodem jeszcze przed zimową sesją testową.
– Spokojnie – ostudził mój zapał Freddie. – Krążą plotki, że ona pracuje w dziale rozwoju i nowych produktów. Nie jest nawet zawodowym kierowcą. Podobno jest kochanką Renza. Sprowadził ją z Londynu, gdy jego rezerwowego kierowcę dopadła grypa. Potrzebował kogoś do przetestowania prototypu. Zna jej możliwości, ale…
Mój mózg zaciął się na słowie „ona”. Kobieta?! Teraz nie mogłem się już wycofać. Nawet jeśli nie byłbym zdesperowany, a ona nie byłaby tak dobra, jak się wydawało, musiałem ją mieć! Taka okazja PR-owa nie zdarzała się co dzień! W niższych ligach i w zastępach kierowców rezerwowych zdarzały się kobiety świetni kierowcy. Prędzej czy później musiały się przebić do Super Ligi. Ale kobieta z takim talentem, nieodkryta, bez kontraktu? Marzenie!
– Mówiłeś, że to kochanka Renza? – upewniłem się.
– Tak mi powiedział jeden z mechaników. Widziałem ją kiedyś z Renzem, nie mógł od niej oderwać wzroku. Zdziwiłem się, bo nie jest w jego typie. To raczej chłopczyca.
Skrzywiłem się. Nie wiedziałem, że Freddie lubi plotkować. Jednak teraz jego wścibstwo mogło się okazać przydatne. Zanim się spotkam z dziewczyną, chciałem dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Jeśli z Renzem łączyło ją uczucie, zanosiło się na trudną przeprawę. Uśmiechnąłem się cynicznie.
– Jestem pewien, że nie odrzuci mojej propozycji.
Była kobietą. Kobiety, jak wynikało z mojego doświadczenia, można kupić – za pieniądze lub dogadzając im w łóżku. Czasami trzeba było użyć obu metod. Jeśli zajdzie taka potrzeba, uwiodę ją. Z nikim się aktualnie nie spotykałem, za dużo pracowałem, więc połączenie pracy z przyjemnością wydawało mi się wyjątkowo dobrym pomysłem.
– Wstrzymaj konie, Casanowo – zgasił mnie Freddie. – Renzo to nie jedyna komplikacja. Ona podobno nie chce zostać profesjonalnym kierowcą. Renzo namawia ją na to od roku, bez powodzenia.
– Naprawdę? Dlaczego? – nie potrafiłem ukryć zdumienia.
Z takim talentem? Nikt, kto jeździł tak dobrze, nie mógł nie kochać tego sportu!
– Nie mam pojęcia. Musi mieć jakiś powód. – Freddie wzruszył ramionami.
Cóż, pomyślałem, niezależnie od jej powodów, znajdę na nią sposób. Potrafiłem radzić sobie z kobietami równie dobrze jak z konkurentami w biznesie. Czarowałem, uwodziłem, ukrywając świetnie swą bezwzględność, która napędzała mnie od śmierci Remy’ego.
Wspomnienie brata natychmiast zgasiło mój cyniczny uśmieszek. Nie dość, że w swej młodzieńczej głupocie pozwoliłem mu się ścigać, to jeszcze przespałem się z jego dziewczyną. Co gorsza, mimo że bardzo się starałem, nie mogłem o niej zapomnieć.
Po pogrzebie Remy’ego Belle Simpson znikła jak kamfora. Była zaledwie iluzją, subtelnie zmysłową i ożywczo niewinną, ale jedynie iluzją. W rzeczywistości okazała się zwykłą cyniczną naciągaczką. Chociaż nie skontaktowała się w sprawie odszkodowania i nie odebrała nawet przysługującej jej odprawy, nie była niewiniątkiem. Może po prostu obudziło się w niej sumienie, gdy zdała sobie sprawę, co zrobiliśmy Remy’emu? Moje poczucie winy nigdy nie osłabło. Ale Remy nie żył, nie mogłem tego zmienić.
Gdybym mógł się cofnąć w czasie, do tej nocy, gdy Belle pojawiła się w moich drzwiach… Jej szmaragdowe oczy błyszczały jak gwiazdy, kiedy wpatrywała się we mnie, jakbym stanowił spełnienie jej marzeń. To był przedziwny wieczór. Jeszcze szczypał mnie policzek po tym, jak ojciec uderzył mnie w twarz. Może dlatego tak łatwo uległem pokusie tlącego się pomiędzy nami zmysłowego napięcia? Za każdym razem, gdy myślałem o Remym, natychmiast myślałem też o niej. O jej otwartych szeroko, z niedowierzaniem, zielonych oczach… Nienawidziłem się za to.
Pożegnałem się z Freddiem, obiecując, że hojnie go nagrodzę, jeśli uda mi się podpisać kontrakt z utalentowaną dziewczyną Renza. Udałem się do kwatery za hangarami, gdzie odpoczywali kierowcy. Ściganie się, zwłaszcza w gorącej Barcelonie, wymagało ogromnego wysiłku. Dziewczyna na pewno musiała wziąć prysznic i przebrać się. Kryjąc twarz pod daszkiem czapki z logo Camaro przemknąłem niezauważony obok mechaników pochylonych nad nowym wozem. W głębi hangaru Renzo rozmawiał z głównym mechanikiem. Dziewczyny nigdzie nie zauważyłem. Moje przeczucie mnie nie myliło, pewnie poszła pod prysznic. Miałem tylko nadzieję, że zastanę ją samą. Chciałem złożyć jej propozycję nie do odrzucenia.
W mojej krwi krążyła adrenalina, zawsze uwielbiałem ten moment, gdy pojawiała się szansa na zdobycie nowego utalentowanego kierowcy, genialnego projektu albo pięknej kobiety.
W pokoju wypoczynkowym nie znalazłem nikogo. Na drzwiach do szatni zauważyłem prowizoryczny znak „Solo mujeres” – tylko dla kobiet. Prawie roześmiałem się na głos. Rozsiadłem się w jednym z pluszowych foteli. Idealnie. Nikt nie przeszkodzi mi w złowieniu zdobyczy. Zdjąłem czapkę i okulary i czekałem.
Kiedy ustał szum prysznica, usłyszałem, jak ktoś śpiewa po francusku z miękkim brytyjskim akcentem. Przeszył mnie dreszcz. Dlaczego ten ciepły głos brzmiał znajomo? Zanim zdołałem go zidentyfikować, w drzwiach pojawiła się oświetlona od tylu smukła sylwetka. Dziewczyna podskoczyła, prawdopodobnie przestraszona widokiem obcego mężczyzny. Wstałem, by się przedstawić.
– Jestem Alexi Galanti. Potrzebujemy nowego kierowcy rezerwowego na resztę sezonu. Chciałbym zaproponować pani to stanowisko. Zapłacę dwa razy tyle co Camaro.
Pospieszyłem się, oferując jej pracę bez konsultacji z prawnikami, bez sprawdzenia jej kwalifikacji, bez okresu próbnego. Nawet nie widziałem jej twarzy, bo stała tyłem do źródła światła. Do diabła, powinienem chociaż zapytać, jak się nazywa! Ale mój nieomylny instynkt podpowiadał mi, że nie pożałuję pośpiechu.
Sam zarys jej sylwetki sprawił, że moja krew zaczęła krążyć szybciej. A miała na sobie luźne dżinsy i męską białą koszulę. Dawno nie zelektryzował mnie tak nagle i tak gwałtownie widok żadnej kobiety. Może to efekt wrażenia, jakie na mnie zrobiła jako kierowca? Sposób, w jaki prowadziła potężną maszynę… Poczułem mrowienie na karku.
Kobieta nie odpowiedziała. Oddychała tylko ciężko. Coś tu nie gra, zorientowałem się. Dlaczego się nie odezwała? Powietrze zgęstniało od napięcia. Czyżbym ją uraził, oferując jej kontrakt na milion dolarów? Dopiero gdy dotarł do mnie jej zapach, świeży, kwiatowy i niepokojąco znajomy, zacząłem podejrzewać, że…
Zrobiła krok do przodu i stanęła w świetle. Rozpoznałem ją natychmiast – jej świetlistą skórę, rozczulające piegi na nosie, marzycielskie szmaragdowe oczy i nieujarzmione ciemnorude loki. Nic się nie zmieniła. Wyglądała dokładnie tak samo jak w moich snach. Żołądek ścisnął mi żal, gniew i tęsknota, które nie zdołały jednak stłamsić pożądania.
– Niczego od ciebie nie chcę, Alexi – szepnęła chrapliwie Belle. – Nigdy nie chciałam.
Dalsza część dostępna w wersji pełnej