Zakochany milioner - Hewitt Kate - ebook

Zakochany milioner ebook

Hewitt Kate

3,9
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Emily i Jason są jak ogień i woda. Jej żywiołowość i romantyczna natura nie podobają się poważnemu i zawsze rozsądnemu Jasonowi. Choć ich rodziny się przyjaźnią, Emily i Jason nie chcą się spotykać. A jednak, gdy postanawia znaleźć odpowiednią żonę, nie może pojąć, dlaczego wciąż na myśl przychodzi mu tylko ona…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 137

Oceny
3,9 (112 oceny)
44
27
29
11
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kazia1234

Dobrze spędzony czas

typowy
00

Popularność




Kate Hewitt

Zakochany milioner

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Wygląda na to, że ominęła mnie impreza.

Zanim Emily Wood dotarła na przyjęcie pożegnalne, musiała przejrzeć stertę dokumentów. Gdy wreszcie się tam znalazła, z zaskoczeniem stwierdziła, że prawie wszyscy już wyszli. Stephanie ulotniła się godzinę temu, z głową pełną planów i marzeń o zbliżającym się ślubie, a pozostali pracownicy wykruszali się jeden po drugim. Zostały tylko stoły pełne okruchów i szklanki z resztkami szampana, z którego dawno ulotnił się gaz.

– Jason! – wykrzyknęła zdumiona na widok mężczyzny przekraczającego próg pokoju. – Wróciłeś!

– Mój samolot wylądował godzinę temu – odparł Jason, rozglądając się z żalem. – Sądziłem, że zdążę na końcówkę, ale najwyraźniej się pomyliłem.

– Przyszedłeś w samą porę, żeby posprzątać – stwierdziła pogodnie Emily. Podeszła do niego, wspięła się na place i cmoknęła go w policzek. – Jak miło cię widzieć.

Był jej szefem i najlepszym przyjacielem rodziny – chociaż nigdy jej przyjacielem. Analizując chłodne spojrzenie brązowych oczu, Emily wspominała liczne chwile, w których odnosiła wrażenie, że nie pochwalał jej sposobu bycia.

Cofnęła się gwałtownie, ale Jason nie wykonał żadnego ruchu. Mimo to nagrodził ją grymasem ust, który prawie przypominał uśmiech.

– Nie spodziewałam się ciebie w Londynie – rzuciła. Jako założyciel i prezes Kingsley Engineering Jason podróżował przez większość roku. Emily nie potrafiła sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatni raz widziała go w innych okolicznościach niż na korytarzu firmy czy na rodzinnym zjeździe w Surrey.

– Uznałem, że najwyższy czas wrócić do domu – wyjaśnił Jason, spoglądając na puste stoliki. – Wygląda na to, że przyjęcie się udało i świetnie się bawiłaś. Oczywiście nie mogło być inaczej.

Emily uniosła brwi.

– A to dlaczego?

– Słyniesz z zamiłowania do spotkań towarzyskich, Em.

Emily najeżyła się, ponieważ jego słowa nie zabrzmiały jak komplement.

– Nie miałam pojęcia, że śledzisz moje towarzyskie poczynania – odparła półżartem.

– Czuję się do tego zobowiązany, zważywszy naszą historię. Poza tym zbyt często pojawiasz się w gazetach, żebym miał tego nie zauważyć.

Emily uśmiechnęła się wesoło.

– Czytujesz takie gazety?

– Z niecierpliwością wyczekuję ich każdego dnia rano.

Emily wybuchnęła śmiechem na myśl o Jasonie przeglądającym zdjęcia dorastających debiutantek i rozrzutnych playboyów. Chociaż wydało jej się to niedorzeczne, wiedziała, że nie żartował. Właściwie czasami miała wrażenie, że chirurgicznie usunięto mu poczucie humoru.

– Właściwie – kontynuował teraz już poważnym, a nawet surowym głosem – przegląda je dla mnie moja asystentka. Muszę wiedzieć, czego mogę się spodziewać po moich pracownikach.

Pokazał prawdziwą twarz: twarz Jasona, którego znała, zawsze gotowego ją zrugać albo obdarzyć karcącym spojrzeniem. Emily uśmiechnęła się do niego promiennie.

– Jak widzisz, to była szalona impreza. Ciasto i serpentyny. Podejrzewam, że komuś mogło się udać przemycić zestaw do karaoke. Iście skandaliczne zachowanie.

– Zapomniałaś wspomnieć o szampanie.

Emily chwyciła kilka pustych plastikowych kieliszków.

– Jak na to wpadłeś?

– Sam go zamówiłem.

– Naprawdę? – Nie zdołała ukryć zaskoczenia.

– Naprawdę, Emily, nie jestem aż takim sztywniakiem. I naprawdę chciałem zdążyć na przyjęcie. Stephanie pracowała w firmie ponad pięć lat.

– Ach, to o to chodzi. Domyślam się, że zamierzałeś wręczyć jej plakietkę honorowego pracownika.

– Taka plakietka należy się dopiero po dziesięciu przepracowanych latach – odparł Jason, na co Emily szeroko otwarła usta. Po chwili dostrzegła jednak błysk w jego oczach i zrozumiała, że z niej zadrwił. Dwa żarty jednego dnia. Najwyraźniej pobyt w Afryce musiał odcisnąć na nim piętno.

Zdumiona i odrobinę zbita z tropu, Emily przestała sprzątać i przyjrzała się uważnie szefowi. Jak zwykle był ubrany w drogi garnitur z szarego jedwabiu, a schludnie zawiązany krawat oplatał jego szyję. Ciemnobrązowe włosy nosił krótko przycięte. Wyglądał elegancko i nieskazitelnie, wyniośle i nieosiągalnie. A na jego ustach majaczył nikły uśmiech wyrażający poczucie wyższości.

Gdy byli dziećmi, nigdy nie uczestniczył w niemądrych zabawach. Ona, jej siostra Isobel i młodszy brat Jasona, Jack, zawsze wpadali w tarapaty, a Jason zawsze ich później ratował i rugał. Emily jednocześnie akceptowała jego wykłady i gardziła nimi, chociaż nigdy nie odważyła się podważyć jego autorytetu. Później stracili ze sobą kontakt.

Pięć lat temu, gdy przyjechała do Londynu w poszukiwaniu pracy, Jason skierował ją do Stephanie, wówczas dyrektora działu personalnego, i nie interesował się jej losem, gdy próbowała wdrożyć się w nowe obowiązki sekretarki. Kilka dni później poleciał do Azji realizować kolejny projekt. W pracy zawsze zachowywał się profesjonalnie i ozięble.

– Na długo wróciłeś? – zapytała, sięgając po papierowe talerzyki.

– Mam nadzieję, że na kilka miesięcy. Muszę dopilnować kilku spraw na miejscu. – Chociaż mówił spokojnie, Emily wyczuła napięcie, które rozbudziło jej ciekawość.

– Na miejscu? – powtórzyła niczym echo. – Nie wiedziałam, że KE realizuje jakiś projekt w Londynie.

Jako inżynier budownictwa wodnego i lądowego Jason angażował się głównie w projekty realizowane w krajach Trzeciego Świata. Emily musiała przyznać, że jego osiągnięcia były imponujące, chociaż nie znała szczegółów.

– To nie ma nic wspólnego z firmą – wyjaśnił Jason bezbarwnym głosem.

– Prywatne sprawy? – zapytała, wspominając małomównego ojca Jasona i jego porywczego brata, który ożenił się z jej siostrą. Czy ktoś zachorował? A może pojawiły się problemy innego rodzaju. – Rodzina?

– Widzę, że lubisz zadawać pytania... Ale nie, to nie ma nic wspólnego z moją rodziną. Mimo to nadal to dość osobiste. – Położył nacisk na ostatnie słowo, przez co raz jeszcze poczuła się niczym psotna dziewczynka w konfrontacji z poważnym nastolatkiem. Zawsze wydawał jej się bardzo dorosły. Nic dziwnego, skoro zarobił pierwszy milion, gdy ona zaczęła nosić aparat ortodontyczny.

– Przepraszam, już nie będę. – Uśmiechnęła się pogodnie, chociaż ciekawość nie dawała jej spokoju. Jakie osobiste sprawy mógł mieć Jason Kingsley? W firmie często plotkowano na temat prywatnego życia szefa, ponieważ podczas licznych londyńskich przyjęć pojawiał się zawsze z inną kobietą u boku, zwykle bardzo piękną i równie płytką. Nigdy nie zaangażował się w poważny związek. Właściwie Emily nie interesowała się miłostkami Jasona. I chociaż ich rodziny połączyło małżeństwo jej starszej siostry z jego młodszym bratem, rzadko pojawiał się w Highfield, jej rodzinnym mieście położonym w Surrey.

Ostatecznie Emily postanowiła nie zaprzątać sobie głowy życiem Jasona, które nie miało z nią nic wspólnego. Poza tym i tak prawdopodobnie chodziło o coś niezwykle nudnego, takiego jak zapomniany kredyt albo wrośnięty paznokieć. Wyobraziła sobie Jasona siedzącego w gabinecie lekarskim w jednym z tych szkaradnych papierowych fartuchów. Ten obraz wydał jej się groteskowy i jednocześnie dziwnie urzekający.

Nie zdołała powstrzymać śmiechu, który wyrwał jej się z gardła. Jason spojrzał na nią, potrząsając głową.

– Zawsze dostrzegasz jaśniejszą stronę życia, prawda? – skomentował oschle.

– Mam do tego talent – przyznała. – Chociaż trudno go rozwijać w obecności niektórych osób.

Wiedziała, że Jason nie pochwala lekkości bytu, która jej odpowiadała. Nigdy nie zapomniała, jak sceptycznie na nią spojrzał, gdy poprosiła go o pracę. Nie ukrywał, że wątpił w jej umiejętności.

Miała nadzieję, że przez ostatnie pięć lat dowiodła, jak bardzo się mylił. W najbliższym czasie miała zostać najmłodszym dyrektorem działu personalnego w jego firmie. Podobno sam Jason zgłosił jej kandydaturę.

– A więc za miesiąc Stephanie wychodzi za mąż – zagaił Jason. – Ten jej Timothy jest w porządku?

– Cudowny – odparła Emily z przekonaniem. – Właściwie to ja ich ze sobą poznałam.

Jason uniósł jedną brew.

– Poważnie?

– Jak najbardziej. Tim jest znajomym znajomego Isobel, która powiedziała mi, że Annie się jej zwierzyła...

– To zbyt skomplikowane.

– Może dla ciebie – warknęła Emily, odrobinę urażona. – Moim zdaniem to całkiem proste. I ta Annie powiedziała...

– Możesz przedstawić mi skróconą wersję? – zapytał Jason, a Emily przewróciła oczami.

– Jak chcesz. Zaprosiłam ich oboje na imprezę...

– I wszystko jasne.

– Właściwie to było przyjęcie organizacji charytatywnej mającej na celu zbiórkę pieniędzy – poinformowała rzeczowo. – Na nieuleczalnie chore dzieci. I tam się poznali, i...

– Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia? – rzucił drwiąco.

– Oczywiście, że nie. Ale gdyby się wtedy nie poznali i zważywszy fakt, że Tim był odrobinę nieporadny po śmierci pierwszej żony, a Steph przeżyła prawdziwy horror podczas randek w ciemno...

– Potrzebowali przewodniczki.

– Nikt nie może nakłonić nikogo do miłości...

– Też tak uważam.

Emily spojrzała na niego zaintrygowana, ponieważ wydało jej się, że wychwyciła mroczną nutę w głosie Jasona.

– Tak czy inaczej, za miesiąc biorą ślub, więc wszystko doskonale się ułożyło.

– Doskonale – powtórzył Jason, podchodząc do niej. Emily poczuła cytrusowy zapach wody po goleniu. I nagle coś dziwnego stało się z jej ciałem. Przeszył ją dziwny dreszcz. – Masz lukier we włosach – powiedział, odgarniając lepki kosmyk z jej twarzy. Chłodny dotyk jego palców całkiem wytrącił ją z równowagi.

Zaśmiała się cicho, żeby ukryć zmieszanie.

– Rzeczywiście, muszę wyglądać, jak siedem nieszczęść – stwierdziła, spoglądając w dół na poplamioną kawą spódnicę. – Ale na razie muszę to posprzątać.

– Możesz zostawić bałagan sprzątaczce.

– Mówisz o Alice? Wzięła dzień wolnego.

– Znasz jej imię?

– Przecież mam zostać dyrektorem działu personalnego – przypomniała mu Emily. – Jej matka zachorowała, więc pojechała na weekend do Manchesteru, żeby znaleźć odpowiedni dom opieki. Ciężko było jej podjąć taką decyzję, ale powinno się udać...

– Będzie dobrze – mruknął Jason, przerywając Emily w połowie zdania.

– Przepraszam, że zanudzam cię szczegółami, ale sądziłam, że lubisz kontrolować pracowników. A może dotyczy to tylko tych, którzy pojawiają się w plotkarskich szmatławcach?

– Interesuje mnie wyłącznie to, jak ewentualne skandale towarzyskie wpłyną na opinię Kingsley Engineering – wyjaśnił szorstko. – Niemniej jestem pełen podziwu dla twojego zaangażowania w sprawy innych ludzi.

Emily poczuła, że się czerwieni. Nie wiedziała, czy właśnie została skrytykowana, czy pochwalona. Chociaż nigdy nie uwikłała się w żaden skandal, wiedziała, że Jason ma inne standardy. Być może w jego odczuciu pojawienie się na przyjęciu było równoznaczne z szarganiem reputacji firmy.

– To czyni ze mnie dobrą specjalistkę od zarządzania zasobami ludzkimi.

– Między innymi. – Uśmiechnął się do niej szeroko. Emily natychmiast dostrzegła dołeczek na jednym z jego policzków i złoty połysk w piwnych oczach. Całkiem zapomniała, że kiedy się uśmiechał, wyglądał zupełnie inaczej. Odwróciła się gwałtownie w stronę stołu, ale i tak czuła na sobie jego wzrok.

– Zamierzasz zająć się organizacją ślubu Stephanie? – zapytał. – Planujesz coś wystawnego?

Emily spojrzała na niego.

– Ślub? Nie ma mowy. To zdecydowanie przekracza moje kompetencje. Poza tym ceremonia odbędzie się w jej rodzinnym mieście.

– Ale zamierzasz się na nim pojawić? W końcu masz być druhną, o ile mnie pamięć nie myli.

– Zgadza się.

Coś mrocznego i niepokojącego mignęło w jego oczach.

– I będziesz tańczyć na weselu? – mruknął przeciągle, rozbudzając jej zmysły. Nigdy wcześniej nie przemawiał do niej tym tonem. Zrozumiała jednak, do czego się odnosił: do wesela ich rodzeństwa, gdy tańczyła z nim jako głupiutka siedemnastolatka. Aż do dzisiaj nigdy nie wspomniał tamtego wydarzenia, a ona prawie o nim zapomniała. Jednak teraz odżyło w jej wspomnieniach i nabrało wyraźnych kształtów.

– Oczywiście – odparła po chwili. Postanowiła zignorować jego zaczepny ton. – Uwielbiam tańczyć.

Ponownie na niego zerknęła i znów poczuła się jak nastolatka pomimo dwudziestu pięciu lat. Zrobiła z siebie taką idiotkę, ale teraz mogła się z tego tylko śmiać.

– Wiem – odparł Jason szeptem. – Pamiętam nasz taniec. A ty?

Kąciki jego ust ponownie uniosły się w wymownym uśmiechu, gdy spojrzał na nią przeciągłe. Nie zamierzał przemilczeć tego tematu. Emily nie mogła zrozumieć, dlaczego czekał aż siedem lat, żeby z nią o tym porozmawiać.

– Jak mogłabym zapomnieć?

Jason nic nie powiedział, więc Emily potrząsnęła głową, przewracając oczami, jakby właśnie opowiedziała zabawną anegdotę. Chociaż dawniej czerwieniła się na samą myśl o tamtej sytuacji, z czasem nauczyła się nie przejmować. Zaśmiała się lekko. Jason uniósł jedną brew.

– Tak to zapamiętałaś? – Najwyraźniej nie zamierzał jej tego ułatwiać.

– A ty niczego nie pamiętasz? – zapytała. – Co za ulga.

Jason milczał przez moment, a Emily skupiła się na ułożeniu brudnych sztućców na w miarę schludnej stercie.

– Pamiętam – powiedział w końcu niezwykle poważnym głosem, który przyprawił ją o dreszcz.

Niespodziewanie wspomnienia odżyły ze zdwojoną siłą. Pamiętała, jak Jason poprosił ją do tańca. Uważała, że zachował się uprzejmie, skoro pełnił funkcję drużby swojego brata, a ona druhny siostry. Kręciło jej się w głowie od trzech kieliszków szampana, a gdy wziął ją w ramiona, zaparło jej dech. Tak naprawdę wcale nie chciała tańczyć z nudnym Jasonem Kingsleyem, zwłaszcza że on traktował to jak obowiązek. Jednak gdy znalazła się w jego ramionach, poczuła coś dziwnego i jednocześnie bardzo miłego. Niezrażona poważną miną Jasona wspięła się na palce i uśmiechnęła do niego zalotnie.

– Wiesz, że jesteś całkiem przystojny?

Twarz Jasona przypominała kamienną maskę.

– Dziękuję – odparł spokojnie.

Emily uznała, że mógł się zdobyć na więcej, tym bardziej że była z nim szczera. Omiotła spojrzeniem jego ciemne włosy, piwne oczy, białe zęby i szerokie ramiona. Bijące od niego ciepło i szampan krążący w żyłach wprawiły ją w przyjemne odrętwienie.

– Może chciałbyś mnie pocałować? – Odchyliła głowę do tyłu i rozchyliła wargi. W rozkosznym oczekiwaniu zamknęła oczy. To miał być jej pierwszy pocałunek, więc bardzo go pragnęła. Jak na ironię, nigdy nie sądziła, że właśnie Jason dostąpi tego zaszczytu. Ale wszystko się zmieniło, gdy poprosił ją do tańca.

Po kilku sekundach uniosła jednak powieki, ponieważ uznała, że Jason za długo każe jej czekać. Napotkała jego chłodne spojrzenie. Ze ściągniętymi brwiami i nieruchomymi ustami nie wyglądał przyjacielsko – ani nudno. Emily w jednej chwili straciła ochotę na flirt. Właściwie poczuła strach.

I wtedy wyraz jego twarzy uległ zmianie. Rysy złagodniały, a na ustach zamajaczył nikły uśmiech.

– Może i chciałbym, ale tego nie zrobię. – Po tych słowach chwycił ją za rękę i sprowadził z parkietu.

Zszokowana Emily nie mogła się ruszyć. Przeżyła upokorzenie na oczach kilkuset gości: została odrzucona przez Jasona Kingsleya. A ponieważ miała zaledwie siedemnaście lat i brakowało jej doświadczenia, nie potrafiła wyprostować pleców, unieść dumnie głowy i oddalić się od parkietu, jakby to ona przedwcześnie zakończyła taniec. Zamiast tego potknęła się, po czym wybiegła z sali, roniąc rzewne łzy.

Zrobiła z siebie idiotkę.

Teraz uśmiechnęła się szeroko do Jasona, próbując zapomnieć o tamtych wydarzeniach i zepchnąć wstyd w najdalsze zakamarki pamięci.

– Obiecuję, że więcej nie poproszę cię do tańca – zapewniła go. – Nie masz się czego obawiać.

Cień uśmiechu przemknął po twarzy Jasona niczym fala po spokojnej tafli wody, a potem przyjrzał jej się uważnie, jakby dokonywał oceny.

– Ależ, Em, ja właśnie liczyłem na to, że mnie poprosisz.

Emily roześmiała się.

– W takim razie zapewniam, że tym razem obejdzie się bez propozycji pocałunku.

– Więc czeka mnie ogromne rozczarowanie – odparł Jason łagodnym głosem, czym zelektryzował Emily, zanim dotarło do niej, że kolejny raz z niej zadrwił.

Jason obserwował, jak Emily ze zdumienia szeroko otwiera oczy w kolorze jadeitu. Wysunęła język, żeby zwilżyć dolną wargę. Na ten widok poczuł nagły przypływ pożądania, co nie tylko go zaskoczyło, ale także zdenerwowało. Nie zamierzał ulec emocjom wobec Emily – nie tym razem.

Nawet nie zamierzał się dzisiaj z nią spotkać. Mógł spędzić w Londynie zaledwie kilka tygodni, a rozmowy z Emily Wood nie znajdowały się wysoko na jego liście priorytetów. Właściwie najchętniej uniknąłby wszelkich kontaktów z nią. Znał wiele kobiet, które bardziej zasługiwały na jego uwagę – praktycznych, rozważnych, profesjonalnych, doskonale nadających się do realizacji jego planu. Z kolei Emily, z tymi zielonymi, kocimi oczami, drwiącym uśmieszkiem i nogami do samej ziemi, zdecydowanie się do tego nie nadawała. Znajdowała się poza jego zasięgiem – zarówno siedem lat temu, jak i teraz.

– Jak to jest być szefem działu HR? – zapytał, zdeterminowany, by skierować rozmowę na temat związany z pracą. – Najmłodszym w historii firmy.

– Dziwnie – przyznała Emily. – Mam nadzieję, że się do tego nadaję.

– Jestem o tym przekonany. – Od pięciu lat obserwował rozwój jej kariery i ze zdumieniem musiał przyznać, że dorosła do roli. Ten awans był mądrym ruchem biznesowym, chociaż niektórzy, w tym sama Emily, twierdzili, że zakrawał na nepotyzm. Jason nigdy nie mieszał uczuć z pracą.

– Twoim pierwszym zadaniem będzie przeprowadzenie rozmowy rekrutacyjnej z pewną kobietą ubiegającą się o stanowisko recepcjonistki.

Emily spojrzała na niego zdumiona.

– Naprawdę? – zapytała z wahaniem.

– Nazywa się Helen Smith. Niedawno sprowadziła się do Londynu i potrzebuje pomocy.

– To twoja znajoma? – zapytała Emily odrobinę zbyt ostro. Czasami tak łatwo było ją rozszyfrować. Jason nie wierzył jednak, żeby poczuła ukłucie zazdrości. Na pewno już dawno wyrosła z nastoletniego zauroczenia.

A może wcale tak się nie stało? Taka możliwość była intrygująca i groźna zarazem. Jason wciąż dobrze pamiętał, jak odchyliła do tyłu śliczną główkę i zapytała: „Może chciałbyś mnie pocałować?”.

Pragnął tego bardziej, niż był zdolny przyznać. W rzeczywistości gwałtowny przypływ pożądania omal nie zwalił go z nóg. Trzymał w ramionach siedemnastolatkę, nietkniętą i naiwną. Reakcja jego ciała zszokowała go i jednocześnie zawstydziła. Wkrótce po tym zdarzeniu opuścił przyjęcie, zdecydowany wyrzucić Emily z pamięci.

Po trzech latach ledwie o niej pamiętał, aż pewnego dnia zjawiła się w Londynie bez planu i pracy. Wtedy dość niechętnie zaproponował jej stanowisko w swojej firmie.

Dobrze pamiętał dzień, w którym opadła na krzesło po drugiej stronie jego biurka, z długimi blond włosami opadającymi na ramiona i figlarnymi chochlikami w zielonych oczach. Była ubrana w nieprzyzwoicie krótką spódniczkę i bluzkę w kolorze jaskrawej zieleni. Nie mógł oderwać oczu od jej długich, opalonych nóg.

Stał za biurkiem, z rękami w kieszeniach i starał się, jak mógł, żeby sprawiać wrażenie surowego i zniesmaczonego. Ale przez cały ten czas znajdował się pod wpływem jej uroku.

– Wezmę, cokolwiek zaproponujesz – oświadczyła. – Nie jestem wybredna.

Gdy pochyliła się do przodu, złote kosmyki zasłoniły jej twarz, a Jason poczuł zapach truskawkowego szamponu. Spojrzała na niego spod przymkniętych powiek.

– Nie musisz robić takiej zrozpaczonej miny. Naprawdę nie jestem taka straszna!

Z trudem przywołał uśmiech na twarz.

– Rozumiem, że cokolwiek zaproponuję, zażądasz za to zapłaty?

Przez moment Emily wyglądała na poruszoną, niepewną i bardzo kruchą, a on kolejny raz uświadomił sobie, z jak młodą i niedoświadczoną kobietą ma do czynienia. A potem się roześmiała. I ten dźwięk mile połechtał jego zmysły. Najwyraźniej nie była takim żółtodziobem, jak mu się początkowo wydawało.

– Taki miałam plan – odparła, uśmiechając się serdecznie.

Ostatecznie dał jej pracę, czego pewnie się spodziewała, po czym postanowił zachować dystans. Nie zamierzał angażować się w znajomość z Emily, tym bardziej że ich rodziny łączyły bliskie stosunki. I wszystko układało się po jego myśli – aż do tej pory. Bo gdy ujrzał ją w różowym kostiumie z niezwykle krótką spódniczką, ponownie nie mógł oderwać oczu od jej nóg. Zanim go dostrzegła, miał czas, by się wycofać. Lecz tego nie zrobił.

Został i pozwolił dojść do głosu dawno stłumionym emocjom. Co gorsze, żartował z nią i flirtował, jakby takie zachowanie w ogóle nie wiązało się z ryzykiem. Wspomniał nawet o jej propozycji sprzed siedmiu lat. Nie miał pojęcia, dlaczego to zrobił.

– Helen Smith – powtórzyła Emily, wyrywając go z zamyślenia. – Poszukam jej życiorysu...

– Moja sekretarka przesłała ci go dzisiaj popołudniu.

– Rozumiem. – Zerknęła na niego z ciekawością, po czym odwróciła się plecami. – Zapoznam się z nim.

– Świetnie. – Zamierzał zachować profesjonalny ton do końca tej rozmowy, chociaż wciąż wpatrywał się w złotą falę włosów spoczywającą na jej dekolcie. Ściągając usta, spojrzał w inną stronę. – Nigdy jej nie poznałem. Właściwie to znajoma znajomego. Powinna nadawać się na to stanowisko. – Dlaczego w ogóle się jej tłumaczył? Przecież nie było takiej potrzeby.

– W porządku – odparła Emily pogodnie. – Zrobię co w mojej mocy.

– To dobrze.

Jason rozejrzał się po sali. Musiał wykonać jeszcze kilka telefonów i odpowiedzieć na kilka mejli, a później pojawić się na przyjęciu organizowanym przez organizację charytatywną. Nie zamierzał zdradzać Emily swoich planów – ani tych najbliższych, ani tych dalekosiężnych.

Tytuł oryginału: Mr and Mischief

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2011

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Hanna Lachowska

© 2011 by Kate Hewitt

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2013, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

ISBN: 978-83-276-3238-8

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.