Znajdź swoje miejsce. 22 rytuały uwolnienia od dziedzictwa emocjonalnego - Calestreme Natacha - ebook

Znajdź swoje miejsce. 22 rytuały uwolnienia od dziedzictwa emocjonalnego ebook

Calestreme Natacha

5,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jak odnaleźć swoje miejsce w wielkim, pełnym wyzwań świecie? Jak poczuć się pewnie mimo codziennych przeszkód i bagażu przeszłości?

Natacha Calestrémé po raz kolejny dzieli się mądrością wyjątkowych, uzdrawiających rytuałów, dzięki którym lepiej poznasz swoje prawdziwe ja i poczujesz się pewnie w każdej sytuacji – zarówno w życiu rodzinnym czy zawodowym, jak i podczas budowania relacji z innymi oraz z samym sobą.

Poznaj 22 rytuały uwolnienia, dzięki którym :

• zrzucisz ze swoich barków bagaż emocjonalny swoich rodziców,

• uodpornisz się na manipulacje i próby angażowania cię w niepotrzebne konflikty,

• nauczysz się chronić swoje granice w związku, przyjaźni i pracy,

• zaczniesz podejmować decyzje w zgodzie ze swoimi najgłębszymi pragnieniami,

• poczujesz się dobrze w miejscach, w których przebywasz na co dzień,

• wzmocnisz swoje zdrowie fizyczne i psychiczne,

• uwolnisz się od cierpienia i zaczniesz czerpać siłę z każdego, nawet trudnego doświadczenia,

• pokonasz lęki i zyskasz bezpieczną stabilizację.

Sekret szczęśliwego życia pełnego miłości i spokoju tkwi w nas samych. Ta książka pokaże ci, jak kilka chwil poświęconych na czuły rytuał pozwala uwolnić się od wewnętrznych hamulców i wzmacnia to, dzięki czemu się rozwijasz.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 415

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Wstęp

Jak odna­la­złam swoje miej­sce

Moje życie zmie­niło się w chwili, w któ­rej zro­zu­mia­łam, dla­czego mimo sta­rań nie mogłam zaist­nieć na płasz­czyź­nie zawo­do­wej. Cho­ciaż zaj­mo­wa­łam się dzien­ni­kar­stwem, reży­se­ro­wa­niem tele­wi­zyj­nych fil­mów doku­men­tal­nych i pisa­niem powie­ści psy­cho­lo­gicz­nych, wciąż czu­łam się nie­wi­dzialna. Wypró­bo­wa­łam różne tech­niki coachin­gowe, ale wyda­wało się, że dobre chęci to nie wszystko. Coś mnie blo­ko­wało. Dzięki bada­niom nauko­wym w obsza­rze epi­ge­ne­tyki1 odkry­łam, że na nasze życie mogą wpły­wać nie­które traumy rodzinne – poprzez zmianę eks­pre­sji genów. To coś w rodzaju dzie­dzi­cze­nia pamięci przod­ków. Zagłę­bi­łam się w temat i jakież było moje zdzi­wie­nie, gdy dowie­dzia­łam się, że jeden z moich dziad­ków po woj­nie został pozba­wiony moż­li­wo­ści wyko­ny­wa­nia swo­jego zawodu i ni­gdy nie pogo­dził się z utratą miej­sca pracy; że jedna z moich babć cier­piała, nie mogąc zna­leźć swo­jego miej­sca w cie­niu przy­tła­cza­ją­cej oso­bo­wo­ści męża; że jeden z wuj­ków, uznany arty­sta, ni­gdy nie docze­kał się takiego miej­sca w pan­te­onie sław, na jakie zasłu­gi­wał; że jedna z cio­tek, bez­dzietna i nie­za­mężna, zna­la­zła się w miej­scu, o któ­rym z pew­no­ścią nie marzyła, gdy wsku­tek zawodu miło­snego zde­cy­do­wała się przy­wdziać habit.

Kariera, finanse, part­ner­stwo, rodzina, speł­nie­nie… Zra­nie­nia w każ­dej z tych sfer wyda­wały się wią­zać z kwe­stią miej­sca. Naj­wy­raź­niej jeżeli krewny – żyjący lub zmarły – nie prze­pra­co­wał drę­czą­cego go pro­blemu, dzie­dzi­czy go kolejne i jesz­cze następne poko­le­nie (tak naprawdę rodzinne traumy dzie­dzi­czy to dziecko, które ma naj­więk­sze szanse prze­rwać cykl). To dla naszej duszy rodzaj misji. Zro­dziła się we mnie nadzieja: jeśli uwol­nię się od emo­cjo­nal­nego brze­mie­nia otrzy­ma­nego w spadku po przod­kach, będę mogła wresz­cie zre­ali­zo­wać swoje marze­nia.

Pro­blem miej­sca był w moim życiu wszech­obecny i wła­śnie dla­tego go nie zauwa­ża­łam. A prze­cież poja­wił się już w chwili mojego przyj­ścia na świat.

Bar­dzo wcze­śnie zosta­łam pozba­wiona imie­nia, choć wów­czas wyda­wało mi się to nor­malne. Kiedy o mnie mówiono, padały słowa: „Jak się mają bliź­niaczki?”, „Bliź­niaczki uro­sły”, „W któ­rej kla­sie są bliź­niaczki?”. To, że z moją sio­strą sta­no­wi­ły­śmy jed­ność, dawało mi nie­wy­obra­żalną siłę. Były­śmy do sie­bie tak podobne z wyglądu, że ludzie nas mylili – co spryt­nie wyko­rzy­sty­wa­ły­śmy. Dopiero wiele lat póź­niej brak moż­li­wo­ści w pełni odręb­nego zaist­nie­nia miał stać się poważ­nym wyzwa­niem. Póki co jed­nak życie z sio­strą bliź­niaczką przy­no­siło mi wystar­cza­jąco dużo korzy­ści, bym nie musiała myśleć o swo­jej wybra­ko­wa­nej oso­bo­wo­ści.

Szybko zda­ły­śmy sobie sprawę, że dzięki łączą­cej nas sil­nej więzi oraz podo­bień­stwu fizycz­nemu, które nie­ustan­nie wpro­wa­dzało innych ludzi w kon­fu­zję, zaj­mo­wa­ły­śmy w świe­cie szcze­gólne miej­sce. Gdy mia­ły­śmy dzie­sięć lat, nasze łóżka stały w jed­nym pokoju, oddzie­lone jedy­nie cienką, nie­się­ga­jącą sufitu ścianką. Jedna komórka podzie­lona na pół, ale połą­czona wspólną prze­strze­nią – jak w łonie matki. Co wie­czór, do póź­nych godzin noc­nych, oma­wia­ły­śmy wyda­rze­nia minio­nego dnia. To ćwi­cze­nie z intro­spek­cji pozwa­lało nam uświa­do­mić sobie, że doświad­czamy cze­goś wyjąt­ko­wego, i było czymś w rodzaju codzien­nych sean­sów psy­cho­te­ra­peu­tycz­nych, które cią­gnęły się przez osiem lat i kar­miły moją chęć nada­wa­nia sensu każ­dej chwili.

Efekt bliź­nia­czek spraw­dzał się wyjąt­kowo dobrze w spo­rcie. Na base­nie, gdy cho­wa­ły­śmy włosy pod czep­kiem, każdy dawał się nabrać. Pod­czas mię­dzy­re­gio­nal­nych mistrzostw atle­tycz­nych głos z mikro­fonu ogło­sił, że moja sio­stra i ja wygra­ły­śmy ex aequo – przy róż­nicy rzędu jed­nej set­nej sekundy – mimo że bie­gły­śmy w dwóch róż­nych gru­pach.

Podo­bień­stwo powoli, acz nie­ubła­ga­nie prze­ra­dzało się w rywa­li­za­cję. Pomimo bar­dzo róż­nych oso­bo­wo­ści łączyło nas tak wiele – wygląd, ton głosu, spo­sób cho­dze­nia, tem­pe­ra­ment – że cza­sami mia­łam wra­że­nie, że kon­ku­ruję z samą sobą. A prze­cież mia­ły­śmy to szczę­ście, że rodzice ni­gdy nie postrze­gali nas wyłącz­nie przez pry­zmat bliź­niac­twa i nie pró­bo­wali zro­bić z nas klo­nów. Zale­żało im na tym, żeby każda z nas mogła wyra­żać swój cha­rak­ter wedle wła­snego upodo­ba­nia, i ni­gdy nie zda­rzyło się, żeby ubrali nas tak samo. Tylko raz pod­ję­ły­śmy wyzwa­nie kupie­nia sobie iden­tycz­nych gar­so­nek – mia­ły­śmy wów­czas osiem­na­ście lat i zro­bi­ły­śmy to na potrzeby sesji zdję­cio­wej. To wła­śnie wtedy zda­ły­śmy sobie sprawę, że od momentu uro­dzin ni­gdy nie roz­sta­ły­śmy się na dłu­żej niż pół dnia. Nie znaj­du­jąc wła­snego miej­sca, wta­pia­łam się w dualny miraż, roz­pusz­cza­łam się i zni­ka­łam w dwu­gło­wym bycie. Tym­cza­sem naszą młod­szą sio­strę gnę­biło poczu­cie osa­mot­nie­nia. Dostrze­głam, że nasza rela­cja może także zagar­niać miej­sce innych.

Codzien­nie rosła w nas nie­po­ha­mo­wana chęć peł­nego odręb­nego ist­nie­nia. Wie­dzia­ły­śmy, że jedy­nym spo­so­bem na zna­le­zie­nie wła­snego miej­sca będzie roz­dzie­le­nie dwu­gło­wej hydry. Sio­stra wyje­chała pierw­sza, prze­pro­wa­dziła się do kraju Basków. Ja nieco póź­niej prze­nio­słam się do Paryża.

Ale gdyby roz­wią­za­niem pro­blemu była roz­łąka, pisa­łoby się o tym w porad­ni­kach. Kiedy zwią­za­łam się z męż­czy­zną mojego życia, wiele osób porów­ny­wało nas do… bliź­niąt, zwra­ca­jąc uwagę na podo­bień­stwa w naszym wyglą­dzie i ścież­kach kariery. Stéphane jest opie­kuń­czy, pełen sza­cunku i nie prze­staje mnie dowar­to­ścio­wy­wać, ale – dziw­nym zbie­giem oko­licz­no­ści – u jego boku długo byłam nie­wi­dzialna. Mimo że zle­ceń nie bra­ko­wało: pisa­łam arty­kuły na tematy śro­do­wi­skowe i zdro­wotne i byłam jedną z nie­wielu kobiet, które w zdo­mi­no­wa­nym przez męż­czyzn świe­cie filmu polo­wały z kamerą na kro­ko­dyle, wie­lo­ryby i gepardy; mimo że towa­rzy­szy­łam Stéphane’owi w podróży do Afga­ni­stanu i wspól­nie opu­bli­ko­wa­li­śmy książkę; mimo że – bogat­sza o te wszyst­kie prze­ży­cia – napisa­łam książkę Les héros de la nature, żeby podzie­lić się swo­imi doświad­cze­niami zwią­za­nymi z obroń­cami bio­róż­no­rod­no­ści; mimo że nakrę­ci­li­śmy jede­na­sto­od­cin­kowy serial doku­men­talny Enquêtes extra­or­di­na­ires dla tele­wi­zji M6, któ­rego mój mąż był twa­rzą, a ja reży­serką… Dla innych dzien­ni­ka­rzy, przy­ja­ciół, a nawet rodziny, kiedy temat roz­mów scho­dził na pracę, ist­niał tylko Stéphane. Ja byłam bar­dziej prze­zro­czy­sta niż meduza. Ja! Z moim cię­tym języ­kiem, z łatwo­ścią zabie­ra­nia głosu, sta­wia­nia na swoim i zwra­ca­nia na sie­bie uwagi. To było nie­po­jęte. Dla­czego tak bar­dzo lek­ce­wa­żono moją pracę?

W tym samym okre­sie mój nasto­letni syn pod­jął decy­zję o prze­pro­wadzce do Bor­de­aux. Przy­tło­czona poczu­ciem utraty miej­sca matki w jego życiu, zała­ma­łam się. Ode­bra­łam to jako krzywdę i omal nie popa­dłam w depre­sję. Nie wie­dzia­łam, że w ten spo­sób syn poma­gał mi otwo­rzyć oczy na moją życiową misję: zaist­nieć w pełni, dać sobie prawo do szczę­ścia, odna­leźć swoje miej­sce wśród innych (a nie w kontrze do innych), uwal­nia­jąc się od swo­ich lęków, fru­stra­cji i blo­kad. Coś nie pozwa­lało mi osią­gnąć speł­nie­nia. Osta­tecz­nie zapi­sa­łam się na dzie­wię­cio­mie­sięczną tera­pię u psy­cho­lożki trans­ge­ne­ra­cyj­nej. Nasze coty­go­dniowe spo­tka­nia pozwo­liły mi spoj­rzeć na życie z zupeł­nie innej per­spek­tywy.

Tak wła­śnie udało mi się dotrzeć do ukry­tego zna­cze­nia drę­czą­cych mnie pro­ble­mów. Mię­dzy wła­snymi bole­snymi doświad­cze­niami, a tymi, które były udzia­łem moich krew­nych, ist­niał pewien powta­rzalny sche­mat: ich mniej­sza lub więk­sza cyklicz­ność. Zaczę­łam roz­glą­dać się za tech­ni­kami pozwa­la­ją­cymi uwol­nić się od tego cię­żaru. Nie­które pole­gały na uświa­do­mie­niu sobie pro­blemu metodą ana­li­tyczną, za pośred­nic­twem psy­cho­ge­ne­alo­gii, inne na uwol­nie­niu sym­bo­licz­nym, część z nich wyma­gała spi­sa­nia traum na papie­rze, który następ­nie nale­żało spa­lić, a jesz­cze inne odwo­ły­wały się do prak­tyk uzdro­wi­ciel­skich… Wypró­bo­wa­łam po kolei każdą z nich. Stwier­dzi­łam lekką poprawę, ale nie była to rady­kalna zmiana, jakiej potrze­bo­wa­łam.

Wresz­cie pewien ener­go­te­ra­peuta przy­bli­żył mi metodę oczysz­cza­nia więzi cier­pie­nia z rodziną, dzięki któ­rej to meto­dzie mia­łam rze­komo odciąć się od nie­na­le­żą­cego do mnie dzie­dzic­twa emo­cjo­nal­nego. Ten dzień na zawsze wyrył się w mojej pamięci. Nic nikomu nie mówiąc, zasto­so­wa­łam ją w odnie­sie­niu do mojej zmar­łej babci, która żyła w cie­niu swo­jego męża, oraz ciotki, która ni­gdy nie poznała, czym jest macie­rzyń­stwo. Tego samego wie­czoru zadzwo­nił do mnie syn. Coś zmie­niło się w spo­so­bie, w jaki ze mną roz­ma­wiał. Następ­nego ranka jedna z ogól­no­kra­jo­wych sta­cji radio­wych zapro­siła mnie na pro­mo­cję wyda­nej sześć mie­sięcy wcze­śniej książki. Nie mogłam w to uwie­rzyć. To wła­śnie wów­czas zwró­ci­łam się ku wie­dzy pra­daw­nej – tej, którą posie­dli sza­mani, media i ener­go­te­ra­peuci. Się­gnę­łam po prak­tyki ist­nie­jące od zara­nia dzie­jów, z któ­rych nie­które zostały nawet spi­sane po łaci­nie. Zak­tu­ali­zo­wa­łam je i ubra­łam w formę rytu­ałów. Doświad­cze­nie dzien­ni­kar­skie pod­po­wia­dało mi, że wszystko zależy od zgrab­nej frazy i wła­ści­wego doboru słów.

Śmierć mojej młod­szej sio­stry, a potem kolejna – mojej bli­skiej przy­ja­ciółki – dały mi wiele do myśle­nia. Przez dwa lata zgłę­bia­łam psy­chia­trię i psy­cho­lo­gię pod kątem ener­gii. Doszłam do fun­da­men­tal­nego wnio­sku: każde bole­sne doświad­cze­nie dre­nuje naszą ener­gię. Kłót­nie, żałoba, upo­ko­rze­nia, wypadki, prze­moc, strach czy nawet drobne bolączki zatru­wa­jące nam życie na co dzień – wszystko to gene­ruje serię sta­nów emo­cjo­nal­nych, z któ­rych nie zda­jemy sobie sprawy i które nastę­pują po sobie w odstę­pie zale­d­wie ułamka sekundy:

Stan oszo­ło­mie­nia:

nie­ru­cho­mie­jemy, nie jeste­śmy zdolni do reak­cji.

Dyso­cja­cja:

obser­wu­jemy scenę, jak­by­śmy oglą­dali film. Mamy poczu­cie, że jeste­śmy poza cia­łem. Stan dyso­cja­cyjny powo­duje reak­cję ucieczki.

Reak­cja ucieczki (fuga dyso­cja­cyjna):

jeste­śmy nie­zdolni do nor­mal­nego myśle­nia. W gło­wie mamy mętlik, czu­jemy się bez­na­dziejni i nie rozu­miemy, dla­czego wcze­śniej nie zare­ago­wa­li­śmy. Tak naprawdę nie mogli­śmy zare­ago­wać. W poważ­nych przy­pad­kach (prze­moc fizyczna, psy­chiczna lub sek­su­alna) stan ten bywa źró­dłem wypar­cia („to nic takiego”) lub utraty pamięci („czuję się fatal­nie, ale nie wiem dla­czego”). Co inte­re­su­jące: to, co psy­chia­trzy nazy­wają ucieczką histe­ryczną, przez ener­go­te­ra­peu­tów i sza­ma­nów okre­śla się mia­nem utraty duszy.

Ta ana­lo­gia mię­dzy ucieczką histe­ryczną a utratą duszy nagle nabrała sensu. Pomi­ja­jąc kwe­stie reli­gijne, dusza jest ośrod­kiem myśli, świa­do­mo­ści, wiary w sie­bie i poczu­cia wła­snej war­to­ści oraz cen­trum naszej ener­gii życio­wej. Trauma pozba­wia nas tego wszyst­kiego, gene­ru­jąc poczu­cie nie­pew­no­ści, pod­ko­pu­jąc naszą samo­ocenę, tłu­miąc nasze myśli, ener­gię oraz świa­do­mość tego, co nam się przy­tra­fia. Jeste­śmy dosłow­nie ogo­ło­ceni, wyzuci, zagu­bieni. Nie pozna­jemy samych sie­bie.

O mecha­ni­zmie, który ste­ruje tym pro­ce­sem, dowie­dzia­łam się nieco wię­cej pod­czas wywiadu, jakiego udzie­lił mi Phi­lippe Bobola, dok­tor che­mii fizycz­nej, bio­log i antro­po­log. Bobola, który w swo­jej pracy badaw­czej zaj­muje się opra­co­wy­wa­niem nowych metod lecze­nia raka, wyja­śnił mi, że nasze ciało składa się z nie­mal stu­krot­nie więk­szej ilo­ści (99,99%) ener­gii i infor­ma­cji niż mate­rii. To one wypeł­niają ogromną prze­strzeń, jaka ota­cza malu­sień­kie jądro two­rzą­cych nas ato­mów. Zatem jeżeli nasze ciało składa się głów­nie z ener­gii i infor­ma­cji, mamy pod­stawy, by sądzić, że wynisz­cza­jąca ener­gia bole­snego doświad­cze­nia oraz towa­rzy­sząca jej trau­ma­tyczna infor­ma­cja (emo­cja) mogą zabu­rzyć to, co w isto­cie jest naszym pod­sta­wo­wym budul­cem.

Pokrze­piona tym nauko­wym wyja­śnie­niem na nowo zwró­ci­łam się ku ener­go­te­ra­peu­tom. Dowie­dzia­łam się, że w przy­padku nawra­ca­ją­cych pro­ble­mów utra­cona przez nas ener­gia jest przej­mo­wana przez osobę, która te pro­blemy stwa­rza. Z zasko­cze­niem stwier­dzi­łam, że pro­ces ten został opi­sany przez Marie-France Hiri­goyen, znaną psy­chia­trę spe­cja­li­zu­jącą się w mole­sto­wa­niu moral­nym2 i nie­uświa­do­mio­nym wam­pi­ry­zmie. To odkry­cie przy­pra­wiło mnie o zawrót głowy: kiedy na sku­tek bole­snego doświad­cze­nia tra­cimy ener­gię, krzyw­dząca nas osoba karmi się naszym cier­pie­niem. Dre­naż ener­ge­tyczny jed­nego pozwala wypeł­nić pustkę dru­giego. Jeżeli taka sytu­acja trwa zbyt długo, ciało nie wytrzy­muje pre­sji i cho­ruje. W skraj­nych przy­pad­kach może nawet dojść do śmierci z wyczer­pa­nia.

Ten mecha­nizm, będący czymś wię­cej niż zwy­kłą teo­rią, wyja­śnia uby­tek sił wital­nych odczu­wany przez wszyst­kich, któ­rzy doświad­czyli traum. Ogo­ło­ceni, wyzuci, zagu­bieni. Co jesz­cze waż­niej­sze, hipo­teza wam­pi­ry­zmu daje klucz do zro­zu­mie­nia trzech kwe­stii, wobec któ­rych kon­wen­cjo­nalna medy­cyna pozo­sta­wała bez­silna. Po raz pierw­szy mamy satys­fak­cjo­nu­jące wyja­śnie­nie irra­cjo­nal­nych zacho­wań ofiar mole­sto­wa­nia moral­nego (lub tok­sycz­nych rela­cji):

Nie chcemy odejść od osoby, która nas krzyw­dzi – nawet jeżeli przej­rze­li­śmy na oczy i dostrze­gamy cier­pie­nie spo­wo­do­wane destruk­cyj­nym zacho­wa­niem oprawcy – ponie­waż jest ona w posia­da­niu ułamka naszej ener­gii, frag­mentu naszej duszy. Odej­ście byłoby rów­no­znaczne z porzu­ce­niem czę­ści samego sie­bie, a to prze­kra­cza nasze siły. Nie­świa­dome tej sytu­acji oto­cze­nie uznaje to za oznakę naszej sła­bo­ści, nie zda­jąc sobie sprawy, że porzu­ce­nie sie­bie po pro­stu nie mie­ści nam się w gło­wie.

Nawet jeżeli wresz­cie uda nam się odejść, to prę­dzej czy póź­niej wra­camy, ponie­waż nie­świa­do­mie mamy nadzieję na odzy­ska­nie ode­bra­nej nam ener­gii. Wpraw­dzie już nie kochamy tej osoby, a nawet wiemy, że kon­takt z nią nas wynisz­cza, ale nie­od­par­cie dajemy się przy­cią­gać ener­gii, któ­rej ta osoba nas pozba­wiła i z którą roz­pacz­li­wie pró­buje połą­czyć się nasze ciało. Ten fizyczny pociąg do oprawcy jest ułudą: to efekt uboczny jego tok­sycz­nych zacho­wań lub wysy­ła­nych przez niego sprzecz­nych sygna­łów (raz chce się spo­tkać, raz nie; mil­czy, kiedy ocze­ku­jemy odpo­wie­dzi; mówi, że kocha, ale odcho­dzi; nie­ustan­nie kry­ty­kuje, jest agre­sywny i oka­zuje nam pogardę; ma nie­spo­dzie­wane napady zło­ści…). Mimo że zwią­zek oparty na wam­pi­ry­zmie ener­ge­tycz­nym powo­duje cier­pie­nie, przy­wdziewa maskę abso­lut­nej, nie­znisz­czal­nej miło­ści.

Zda­rza się, że wikłamy się w zwią­zek z innymi tok­sycz­nymi oso­bami. Odru­chowo oskar­żamy wów­czas los o pastwie­nie się nad nami. W rze­czy­wi­sto­ści doznany przez nas uby­tek ener­gii two­rzy w nas wyłom, próż­nię, która spra­wia, że sta­jemy się sza­le­nie atrak­cyjni dla tok­sycz­nych opraw­ców. Taki czło­wiek czuje, że będzie mógł wnik­nąć do naszego wnę­trza i stam­tąd nami mani­pu­lo­wać. Dopóki rana nie zosta­nie zale­czona – zamknięta – jeste­śmy wysta­wieni na ryzyko kolej­nych ata­ków, mole­sto­wa­nia czy znie­wo­le­nia moral­nego. Inną kon­se­kwen­cją ubytku ener­gii są nasze próby uzu­peł­nie­nia powsta­łej pustki czym­kol­wiek, co może dostar­czyć ciału ener­gii zastęp­czej: alko­ho­lem, cukrem, tłu­stymi prze­ką­skami, papie­ro­sami, nar­ko­ty­kami. Żeby zapo­cząt­ko­wać pro­ces samo­uz­dro­wie­nia i prze­stać się obwi­niać, wystar­czy uświa­do­mić sobie, że nasza postawa to efekt braku rów­no­wagi ener­ge­tycz­nej: nie jeste­śmy nie­spełna rozumu, słabi ani odpo­wie­dzialni za całe zło. Zago­je­nie naszych ran jest moż­liwe.

Prze­pra­co­wa­nie traum pod kątem psy­cho­lo­gicz­nym jest wpraw­dzie konieczne, ale aby pro­ces tera­peu­tyczny był kom­pletny, nie należy zapo­mi­nać o wymia­rze ener­ge­tycz­nym. W sza­ma­ni­zmie pro­ces ten nazywa się rekon­struk­cją duszy. Począt­kowo był to rytuał, w któ­rym mistrz cere­mo­nii odbie­rał skra­dzioną ener­gię i odda­wał ją ofie­rze. Nie­stety zda­rzali się oporni oprawcy. To dla­tego w mojej wer­sji pro­ces jest formą wymiany: „Odbie­ram ener­gię, którą mi zabra­łeś”, a potem: „Robię to, co konieczne, żebyś odzy­skał ener­gię, którą ktoś inny zabrał tobie”. Wygry­wają na tym obie strony. Pozba­wie­nie oprawcy wła­dzy jest nie­zbędne, by móc odzy­skać sie­bie cał­ko­wi­cie. Uzu­peł­ni­łam ten rytuał o prak­tykę uwol­nie­nia emo­cjo­nal­nego, które pozwala pozbyć się odzie­dzi­czo­nych traum rodzin­nych. W ten spo­sób dzia­łamy na płasz­czyź­nie ener­ge­tycz­nej, emo­cjo­nal­nej i psy­cho­lo­gicz­nej. Rolą rytu­ału rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6+) jest zatem zapew­nie­nie trwa­łych efek­tów w pro­ce­sie rege­ne­ra­cji.

Posta­no­wi­łam więc prze­pro­wa­dzić resety ener­ge­tyczne ze wszyst­kimi oso­bami, które – świa­do­mie lub nie – zabrały mi ener­gię. Ponow­nie sca­lona, jesz­cze raz oczy­ści­łam więzi cier­pie­nia (odkryte dwa lata wcze­śniej) ze wszyst­kimi człon­kami mojej rodziny, któ­rzy mogli mi mimo­wol­nie prze­ka­zać swoje traumy. Rany, fru­stra­cja i żal stop­niowo znik­nęły. Każde nowe przy­kre doświad­cze­nie, nawet naj­mniej doj­mu­jące, stało się oka­zją do uwol­nie­nia od sta­rych zra­nień. Blo­kady, jedna po dru­giej, ustą­piły. Do dzi­siaj, gdy coś idzie nie po mojej myśli, sta­ram się roz­po­znać towa­rzy­szące mi odczu­cia (na przy­kład poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści lub złość), po czym oczysz­czam więzi cier­pie­nia łączące mnie z wszyst­kimi krew­nymi, któ­rzy doświad­czyli podob­nych emo­cji.

Pozwolę sobie przy­to­czyć krótką aneg­dotę dowo­dzącą dzia­ła­nia tego rytu­ału: w stycz­niu 2020 roku, po jed­nej z moich pary­skich pre­lek­cji, pode­szła do mnie pewna kobieta. Wyja­śniła, że spo­tka­ły­śmy się pięt­na­ście lat wcze­śniej na kola­cji zor­ga­ni­zo­wa­nej przez naszą wspólną przy­ja­ciółkę Maud Kri­sten. Przez cały wie­czór, zdo­mi­no­wany pyta­niami do mojego męża Stéphane’a, nikt się do mnie nie ode­zwał. A ta kobieta powie­działa: „Przy­szłam na tę pre­lek­cję, żeby wresz­cie panią poznać”.

Prze­byta przeze mnie ścieżka pozwala mi dzi­siaj podzie­lić się owo­cem dzie­się­ciu lat pracy i auto­re­flek­sji. W książce Roz­mowa z cia­łem i duszą zachę­ca­łam do prak­ty­ko­wa­nia każ­dego rytu­ału w moż­li­wie auto­no­miczny spo­sób. W tej książce nato­miast chcia­ła­bym być twoim prze­wod­ni­kiem, który tro­skli­wie prze­pro­wa­dzi cię przez każdy z oma­wia­nych tema­tów. Masz wybór: możesz albo przejść bez­po­śred­nio do pro­ble­ma­tyki, która odpo­wiada twoim bie­żą­cym potrze­bom, albo prze­czy­tać wszystko od początku, co pomoże ci otwo­rzyć oczy na dzie­dzic­two emo­cjo­nalne, o któ­rym być może nie mia­łeś poję­cia.

Tylko ty wiesz, gdzie znaj­duje się miej­sce, do któ­rego rze­czy­wi­ście aspi­ru­jesz. Nie cho­dzi o miej­sce, które zostało ci narzu­cone, lecz o takie, dzięki któ­remu będziesz wresz­cie żyć w zgo­dzie ze sobą i z innymi; o miej­sce, w któ­rym poczu­jesz się speł­niony. Oto ścieżka, którą chcia­ła­bym ci teraz zapro­po­no­wać: instruk­cja obsługi, która pomoże ci zna­leźć swoje miej­sce, szczę­ście, suk­ces i spo­kój ducha.

Część pierwsza. Bilans

CZĘŚĆ PIERW­SZA

BILANS

Okre­śla­nie per­spek­tyw, ocena ogól­nego stanu emo­cjo­nal­nego swo­jego i swo­ich krew­nych, by pójść naprzód

1. Określ swoje idealne miejsce

1.

Określ swoje ide­alne miej­sce

Cóż może być przy­jem­niej­szego na początku naszej wspól­nej wędrówki niż okre­śle­nie swo­jego ide­ału? Załóż, że wszystko jest moż­liwe, i zde­fi­niuj swoje cele. Wystar­czy, że prze­nie­siesz się myślami w przy­szłość. Zapisz wszystko, co przy­cho­dzi ci do głowy, nawet jeżeli będą to bar­dzo ambitne plany. Pamię­taj, że wizu­ali­zu­jąc sobie już dzi­siaj swoje wyma­rzone miej­sce, zaczniesz je roz­pa­try­wać jako moż­liwe do osią­gnię­cia, przez co zwięk­szysz swoje szanse na powo­dze­nie.

W zeszy­cie prze­zna­czo­nym na notatki doty­czące tej wędrówki zapi­suj swoje odkry­cia i wyko­nane rytu­ały – to pomoże ci uświa­do­mić sobie postępy i będzie zachę­cało cię do dal­szej reflek­sji.

W każ­dej dzie­dzi­nie życia wybierz wyma­rzony cel i określ, co chciał­byś popra­wić. Nie cho­dzi o to, co chciał­byś robić, ale o to, kim chciał­byś być:

Jakie jest twoje miej­sce w miło­ści?

Jesteś samotny, w związku nie­for­mal­nym, w związku mał­żeń­skim, roz­wie­dziony, w cywil­nym związku part­ner­skim? Jeżeli jesteś w rela­cji, w jaki spo­sób ist­nie­jesz u boku swo­jego part­nera lub part­nerki? Czu­jesz się słu­chany czy może nie­ustan­nie kry­ty­ko­wany? Żyje­cie w zgo­dzie i rów­no­wa­dze? Czy czę­sto spę­dza­cie czas razem? Raź­niej ci samemu czy we dwoje? O jakim miej­scu w miło­ści marzysz?

Jakie jest twoje miej­sce w sfe­rze zawo­do­wej?

Czy odnio­słeś suk­ces i jesteś doce­niany na miarę wysiłku, jaki wkła­dasz w swoją pracę? Jesteś aktywny zawo­dowo czy bez­ro­botny? Czy jesteś zado­wo­lony ze swo­jej pracy i rela­cji zawo­do­wych (z kole­gami, klien­tami, prze­ło­żo­nymi)? Chciał­byś zmie­nić miej­sce pracy czy tylko roz­wi­jać się w obec­nym? Jakiego miej­sca pra­gniesz pod kątem jako­ści pracy i uzy­ska­nych rezul­ta­tów?

Jakie jest twoje miej­sce w rodzi­nie?

Jak wyglą­dają twoje rela­cje z rodzi­cami, rodzeń­stwem, dziećmi oraz resztą krew­nych? Są oni dla cie­bie wspar­ciem czy obcią­że­niem? Kry­ty­kują cię… a może ty kry­ty­ku­jesz ich? Jak cię oce­niają, jak cię trak­tują? Czy ich sto­su­nek do cie­bie i do postron­nych osób się różni? Czy wciąż porów­nują cię do innych? Masz dzieci? Pla­nu­jesz je mieć? Chcesz ich mieć wię­cej? Widu­jesz swoje dzieci? Jakie są wasze rela­cje? Dzieci słu­chają cię czy wyży­wają się na tobie? Rodzice, rodzina, potom­stwo… Jakie jest twoje ide­alne miej­sce?

Jakie jest twoje miej­sce na płasz­czyź­nie finan­so­wej?

Czy twoje zarobki są pro­por­cjo­nalne do czasu i wysiłku, jakie wkła­dasz w swoją pracę? Chciał­byś zara­biać wię­cej? Potra­fisz dopiąć budżet? A może jesteś zbyt roz­rzutny? Boisz się, że brak­nie ci środ­ków do życia? Czy twoi pacjenci lub klienci są na tyle liczni, żeby zapew­nić ci godziwe zarobki? Czy lęk przed nie­do­stat­kiem utrud­nia ci korzy­sta­nie z czasu wol­nego, roz­ry­wek? Pie­nią­dze i poziom życia… W jakim miej­scu się widzisz?

Jakie jest twoje miej­sce w sfe­rze zdro­wot­nej?

Co z twoją kon­dy­cją? Od jakich cho­rób, nało­gów, uza­leż­nień i sta­nów emo­cjo­nal­nych chciał­byś się uwol­nić? Czy pro­blemy zdro­wotne nie zaj­mują zbyt dużo miej­sca w twoim życiu?

Jakie jest twoje miej­sce w prze­strzeni, w któ­rej funk­cjo­nu­jesz?

U sie­bie i w miej­scu pracy czu­jesz dys­kom­fort czy dobro­stan? Czy to dobre miej­sca?

Jeżeli masz wra­że­nie, że w każ­dej z wymie­nio­nych dzie­dzin panuje zastój, nie pani­kuj. Wszystko w swoim cza­sie. Dąb rośnie powoli, jest jed­nak wyjąt­kowo dłu­go­wieczny. Pew­nego dnia wątłe drzewko prze­ra­dza się w maje­sta­tyczne drzewo.

Ponie­waż masz za sobą lek­turę pierw­szych stron tej książki, na któ­rych opi­sa­łam, w jaki spo­sób odna­la­złam swoje miej­sce, wiesz już, jak ważne jest prze­pro­wa­dze­nie bilansu emo­cjo­nal­nego. To klu­czowy pro­ces, umoż­li­wia­jący pozby­cie się wewnętrz­nych blo­kad.

Im wię­cej czasu poświę­cisz na nazwa­nie emo­cji, które nie pozwa­lają ci pójść naprzód, tym szyb­ciej osią­gniesz wyma­rzone cele.

2. Co chcą ci powiedzieć przeciwności losu

2.

Co chcą ci powie­dzieć prze­ciw­no­ści losu

Gdy idziesz w góry z cięż­kim ple­ca­kiem na ramio­nach, trud­niej ci zdo­być szczyt. W życiu jest podob­nie. Uwol­nie­nie się od emo­cjo­nal­nego bala­stu, jaki ciąży na twoim życiu, jest klu­czowe na dro­dze do reali­za­cji two­ich pra­gnień. Koniecz­nie zatem musisz uświa­do­mić sobie wszystko, co cię przy­gniata.

Skoro już mowa o trek­kingu: jeżeli zro­bisz sobie odcisk na sto­pie i go zlek­ce­wa­żysz, bo prze­cież „samo znik­nie”, pęcherz pęk­nie, a odsło­nięta rana tak bar­dzo da ci się we znaki, że w końcu unie­moż­liwi ci dal­szą wędrówkę. Podob­nie dzia­łają bole­sne doświad­cze­nia z prze­szło­ści. Kiedy przy­my­kamy na nie oko, sta­ra­jąc się zro­bić wszystko, by o nich zapo­mnieć, zaj­mują one coraz wię­cej miej­sca i w końcu two­rzą w nas blo­kadę.

Następ­nie wszech­świat – to, co psy­chia­tra Carl Gustav Jung nazy­wał „kosmiczną świa­do­mo­ścią” – będzie przez całe nasze życie odna­wiał to doświad­cze­nie w róż­nych posta­ciach aż do chwili, w któ­rej zro­zu­miemy jego sens i osta­tecz­nie się od niego uwol­nimy. Twórca psy­cho­lo­gii ana­li­tycz­nej wypo­wia­dał się zresztą na ten temat tak: „Ci, któ­rzy niczego nie wycią­gają z prze­ciw­no­ści losu, zmu­szają kosmiczną świa­do­mość, żeby pona­wiała je tyle razy, ile będzie konieczne, by zro­zu­mieli, czego uczy ich prze­żyty dra­mat”.

Weźmy na przy­kład czte­ro­latka, który zachla­pał dywan sokiem mali­no­wym i któ­remu matka wymy­śla od nie­doj­dów. Chło­piec odbiera to jako nie­spra­wie­dli­wość i rodzi się w nim poczu­cie winy. Póź­niej, jako młody męż­czy­zna, dziwi się, że nie potrafi zająć swo­jego miej­sca w pracy, tak jakby tlące się w nim poczu­cie winy pchało go do auto­sa­bo­tażu: „Nie uda mi się, jestem bez­na­dziejny”.

Młoda dziew­czyna wraca spóź­niona z dys­ko­teki. Ojciec krzy­czy, że nie można jej ufać, że to koniec i że ma szla­ban na wyj­ścia. Nasto­latka odbiera to jako upo­ko­rze­nie i rodzi się w niej lęk. Mijają lata, kobieta zasta­na­wia się, dla­czego nie potrafi zna­leźć swo­jego miej­sca w rela­cjach z męż­czy­znami. Jej part­ne­rzy ją upo­ka­rzają i więk­szo­ści z nich nie potrafi obda­rzyć zaufa­niem.

Młody chło­pak odkrywa, że matka zdra­dza ojca. Sam odbiera to jako zdradę i ogra­nia go złość. Gdy jest doro­słym męż­czy­zną, ta rana daje o sobie znać w sfe­rze zawo­do­wej. Męż­czy­zna nie poj­muje, dla­czego jego wspól­nik zdra­dził go, zakła­da­jąc kon­ku­ren­cyjną spółkę. Rów­no­le­gle jego żal do matki prze­ra­dza się w urazę wzglę­dem wszyst­kich kobiet. Męż­czy­zna dziwi się gwał­tow­no­ści swo­ich reak­cji w rela­cjach z part­ner­kami.

Mała dziew­czynka gubi ważną fak­turę, którą miała zanieść na pocztę, co dla rodziny koń­czy się pro­ce­sem i stratą ogrom­nych pie­nię­dzy. Ojciec odsą­dza ją od czci i wiary. Dziew­czynka czuje się odrzu­cona i smutna. Jako doro­sła kobieta jest nie­zdolna do zaję­cia się nawet naj­drob­niej­szą sprawą urzę­dową. Nie może zna­leźć pracy, nie potrafi więc zasi­lić budżetu zało­żo­nej przez sie­bie rodziny. Powoli popada w depre­sję.

Na reak­cje ludzi wpływa ich prze­szłość. To, co dla jed­nego będzie traumą, dla dru­giego może sta­no­wić nic nie­zna­czące zda­rze­nie. Indy­wi­du­alne odczu­cia są wypad­kową naszej wraż­li­wo­ści, jak rów­nież zależą od osoby, z którą dzie­limy dane doświad­cze­nie. Nie­któ­rzy szybko pozbie­rają się po poważ­nym wypadku samo­cho­do­wym, ale nie będą mogli zapo­mnieć o policzku wymie­rzo­nym przez ojca po tym, jak stłu­kli fili­żankę. Inni zaś mogą bez mru­gnię­cia okiem tłuc szklankę po szklance, ale ni­gdy nie pozbie­rają się po drob­nej stłuczce, ponie­waż kie­dyś ich kie­ru­jąca autem matka stwier­dziła, że to z ich winy stra­ciła kon­trolę nad samo­cho­dem.

Naj­waż­niej­sze jest nie wyda­rze­nie, a zwią­zane z nim odczu­cia. To dla­tego roz­wią­za­nie kwe­stii miej­sca wymaga pochy­le­nia się nad swo­imi trau­mami i emo­cjami.

Skoncentruj się na swoich traumach

Stwórz tabelę z listą traum, jakich doświad­czy­łeś od chwili naro­dzin.

Wskaż osoby, z któ­rymi się one wiążą.

Jeżeli bole­sne doświad­cze­nie jest nie­za­leżne od woli tej osoby (żałoba, koniecz­ność prze­pro­wadzki na sku­tek pro­ble­mów finan­so­wych, wypa­dek spo­wo­do­wany przez osobę trze­cią), pozo­staw trze­cią kolumnę pustą. Nato­miast jeżeli twoja krzywda wiąże się z postawą tej osoby (ktoś wzbu­dził w tobie poczu­cie winy, mimo że nie zro­bi­łeś nic złego, zabro­nił ci wyra­zić swoje zda­nie, poni­żył cię, zlek­ce­wa­żył, okła­mał, był wobec cie­bie zło­śliwy bez powodu, wytrą­cił cię z rów­no­wagi, użył wobec cie­bie prze­mocy itd.), postaw w trze­ciej kolum­nie krzy­żyk (X).

Korzy­sta­jąc z listy dzie­się­ciu emo­cji, przy każ­dej trau­mie wpisz jedną, dwie lub trzy emo­cje, które wów­czas odczu­łeś.

Przykład

Moje traumy

Osoba, która się z nimi wiąże

Czy to zale­żało od woli tej osoby

Emo­cje: strach, smu­tek, złość, poczu­cie porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści, upo­ko­rze­nia, odrzu­ce­nia, bez­sil­no­ści, winy, zdrady

Nie­obecni rodzice (wycho­wy­wali mnie dziad­ko­wie)

Moi rodzice

X

Poczu­cie porzu­ce­nia, smu­tek

Śmierć mojej babci

Bab­cia

Złość, poczu­cie porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści

Nęka­nie w szkole

Pię­ciu uczniów

X

Poczu­cie bez­sil­no­ści, nie­spra­wie­dli­wo­ści, odrzu­ce­nia

Wypa­dek samo­cho­dowy

Mój ojciec

Wiersz 4, Kolumna 4

Roz­wód, mani­pu­la­cja, nie­wier­ność

Mój mąż

X

Poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści, złość

Obie­cane mi sta­no­wi­sko przy­pada komuś innemu

Kolega z pracy

X

Poczu­cie zdrady, nie­spra­wie­dli­wo­ści

Twoja kolej: otwórz zeszyt i zapisz w nim tyle traum, ile pamię­tasz. Im skru­pu­lat­niej wypeł­nisz tabelkę, tym bar­dziej zwięk­szysz szanse na znie­sie­nie wewnętrz­nych blo­kad i pój­ście naprzód.

Oto kilka przy­kła­dów, które mogą ci pomóc: prze­pro­wadzka, brak pracy, kra­dzież, poczu­cie winy, pożar, zamach, roz­łąka z rodziną, wypa­dek, roz­wód, poli­czek albo klaps, upo­ko­rze­nie, kry­tyka, bieda, wypa­le­nie zawo­dowe, poni­ża­jące docinki, porów­ny­wa­nie, kom­pleks na tle wyglądu, brak czu­ło­ści lub miło­ści, pre­zent daleki od ocze­ki­wań, poważna lub wsty­dliwa cho­roba, depre­sja (moja lub bli­skiej mi osoby), śmierć bli­skiej osoby lub zwie­rzę­cia, nęka­nie, mole­sto­wa­nie, gwałt, kazi­rodz­two, prze­moc fizyczna, agre­sja, alko­ho­lizm (może doty­czyć mnie lub kogoś bli­skiego), kon­flikt mię­dzy rodzi­cami, pozba­wie­nie spadku lub innych dóbr, nie­wier­ność, pastwiący się rodzice, bycie „chłop­cem na posyłki”, porzu­ce­nie, abor­cja, śmierć dziecka, poro­nie­nie, brak zain­te­re­so­wa­nia ze strony jed­nego z rodzi­ców, wstyd za jedno z rodzi­ców, tok­syczny lub auto­ry­tarny rodzic, odda­le­nie się bli­skiej osoby, brak pasji, brak pie­nię­dzy, brak dzieci, dłu­go­trwała samot­ność, nie­umie­jęt­ność nawią­za­nia sta­bil­nej rela­cji, utrata wszyst­kiego, bycie zapo­mnia­nym, koniecz­ność doko­na­nia wyboru mię­dzy dwoma oso­bami, cią­żący sekret, nie­moż­ność powie­dze­nia swo­jego zda­nia, depor­ta­cja rodziny, emi­gra­cja do innego kraju, bycie nie­wi­docz­nym lub wypar­tym z serca rodzi­ców przez brata lub sio­strę, życie w cie­niu dru­giej osoby, brak poczu­cia dowar­to­ścio­wa­nia, poczu­cie nie­by­cia kocha­nym, pra­gnie­nie rodzi­ców, by mieć dziecko innej płci, nie­moż­ność zna­le­zie­nia swo­jego miej­sca.

Jeżeli nagle przy­po­mni ci się jakieś wyda­rze­nie, lecz po chwili stwier­dzisz: „to nic nie­zna­czący detal, nie będę tego noto­wać”, dodaj je mimo wszystko do tabelki – w ten spo­sób broni się twój racjo­nalny umysł. Z cza­sem prze­ko­nasz się, że to, co wyda­wało się szcze­gó­łem, w rze­czy­wi­sto­ści ma fun­da­men­talne zna­cze­nie.

Twoja tabelka emocjonalna

Moje traumy

Osoba, która się z nimi wiąże

Czy to zale­żało od woli tej osoby

Emo­cje: strach, smu­tek, złość, poczu­cie porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści, upo­ko­rze­nia, odrzu­ce­nia, bez­sil­no­ści, winy, zdrady

Jeżeli nie masz żadnych wspomnień z wczesnego dzieciństwa (przed dziewiątym rokiem życia)

Praw­do­po­dob­nie prze­ży­łeś traumę, która spo­wo­do­wała wypar­cie lub utratę pamięci nazy­waną amne­zją dyso­cja­cyjną (patrz s. 16). W ten spo­sób twój umysł pró­buje cię chro­nić, powi­nie­neś być mu za to wdzięczny. Nie jesteś jesz­cze gotowy, by spoj­rzeć praw­dzie w oczy. Nie szu­kaj na siłę bole­snych wspo­mnień – pew­nego dnia, gdy nadej­dzie moment upo­ra­nia się z traumą, twoja świa­do­mość sama cię do nich dopu­ści.

Jeżeli wydaje ci się, że nie masz pro­ble­mów albo z wszyst­kimi się upo­ra­łeś, z całą pew­no­ścią nosisz w sobie ranę nie­spra­wie­dli­wo­ści – tę, która każe ci bez­pod­staw­nie wie­rzyć, że wszystko jest w porządku. Może ona skut­ko­wać wypa­le­niem zawo­do­wym czy wyczer­pa­niem fizycz­nym i psy­chicz­nym, nie pozwala ci bowiem dostrzec ubytku ener­gii (patrz s. 16). Teraz przyj­rzyj się drob­nym codzien­nym utra­pie­niom, takim jak: nie­miłe zacho­wa­nie klienta, kolegi z pracy lub dziecka, czyjś opry­skliwy ton, nie­do­star­czona prze­syłka, odwo­łany lot bez moż­li­wo­ści zwrotu pie­nię­dzy, stłuczka samo­cho­dowa, awa­ria sprzętu AGD, kosiarki lub pieca, nie­ustę­pliwy ból danej czę­ści ciała… Zasta­nów się, czy poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści i inne emo­cje nie są wszech­obecne w twoim życiu. Uzu­peł­nij tabelkę, mając to na uwa­dze.

Teraz, zanim wyru­szysz w drogę pro­wa­dzącą do two­jego ide­al­nego miej­sca, pozo­staje jesz­cze jeden etap.

3. Odkryj swoje dziedzictwo emocjonalne

3.

Odkryj swoje dzie­dzic­two emo­cjo­nalne

Pozby­cie się blo­kad wyma­gało ode mnie uwol­nie­nia się od odzie­dzi­czo­nego bala­stu emo­cjo­nal­nego. Ist­niał zwią­zek mię­dzy doświad­cze­niami moich krew­nych a tym, czego doświad­cza­łam ja. Wszystko to cią­żyło na mojej codzien­no­ści. Jed­nak nie­ła­two było mi zro­zu­mieć ten odna­wia­jący się cykl. Dzi­siaj, po latach prak­tyki, roz­po­znaję go nie­mal odru­chowo. W razie nawet naj­drob­niej­szej pro­ble­ma­tycz­nej sytu­acji iden­ty­fi­kuję bole­sną emo­cję (spo­sób, w jaki to prze­ży­wam), a następ­nie krew­nych, któ­rzy przede mną doświad­czyli tego samego uczu­cia lub zna­leźli się w podob­nej sytu­acji, po czym uwal­niam się od tego dzie­dzic­twa, czemu towa­rzy­szy eks­ta­tyczna świa­do­mość poprawy wła­snego samo­po­czu­cia, a jed­no­cze­śnie zabez­pie­cze­nia swo­ich potom­ków. Nie robię tego z poczu­cia obo­wiązku, ale dla­tego, że zro­zu­mia­łam, jak ważne jest trak­to­wa­nie każ­dego z tych trud­nych doświad­czeń jako komu­ni­katu, oka­zji, dzięki któ­rej będę mogła żyć lepiej i spo­koj­niej. To stało się jed­nym z ele­men­tów mojej higieny życia. Kiedy zda­rza mi się dostać prze­peł­nio­nego agre­sją maila, mam świa­do­mość, że ogar­nia mnie poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści (to tylko przy­kład), zasta­na­wiam się więc, kto w mojej rodzi­nie doświad­czył tego uczu­cia w dowol­nej sfe­rze życia, zanim jesz­cze przy­szłam na świat. Następ­nie uwal­niam się od tego cią­żą­cego mi spadku w spo­sób opi­sany w dal­szej czę­ści książki.

Być może, wypeł­nia­jąc tabelkę ze s. 33 z trau­mami i rezo­nu­ją­cymi z nimi emo­cjami, już to sobie uświa­do­mi­łeś: twoi rodzice, a przy­pusz­czal­nie rów­nież twoi dziad­ko­wie lub wuj­ko­wie i ciotki, zostali skrzyw­dzeni w podobny spo­sób. Załóżmy, że masz pro­blemy finan­sowe – odkry­wasz, że rodzina two­jego ojca żyła w bie­dzie; twoja firma splaj­to­wała – twój wujek dawno temu zban­kru­to­wał; żyjesz w poczu­ciu, że twoje życie nie ma sensu – twoja bab­cia ni­gdy nie pod­nio­sła się po stra­cie dziecka, stra­ciła sens życia; roz­sta­łeś się z prze­mo­co­wym part­ne­rem – twój ojciec ni­gdy nie sza­no­wał two­jej matki; nie odno­sisz suk­ce­sów zawo­do­wych – twoja ciotka, mimo obie­cu­ją­cych począt­ków, ni­gdy nie zro­biła kariery. Klu­czowe jest to poczu­cie déjà vu, bo to wła­śnie dzięki uświa­do­mie­niu sobie cyklicz­no­ści bole­snych doświad­czeń możesz się od nich uwol­nić.

Nauka potwier­dza ist­nie­nie pro­cesu trans­mi­sji traum z poko­le­nia na poko­le­nie. Dzięki epi­ge­ne­tyce wiemy, że trauma doświad­czona przez jedną osobę może zostać prze­ka­zana jej potom­kom na sku­tek mody­fi­ka­cji eks­pre­sji genów. Jest to coś w rodzaju pamięci rodzin­nej. Co jesz­cze bar­dziej zdu­mie­wa­jące, tę emo­cjo­nalną spu­ści­znę może prze­jąć od rodzi­ców rów­nież adop­to­wane dziecko. Dra­maty, jakich doświad­czyli rodzice (bio­lo­giczni lub adop­cyjni), mia­łyby doty­kać ich potom­ków, ponie­waż wszy­scy sta­no­wią jedno rów­na­nie, jedną duchową rodzinę.

Kariera, finanse, miłość, rodzina, sta­tus spo­łeczny… Kiedy dana osoba – żyjąca lub zmarła – nie pozbie­rała się po trud­nym doświad­cze­niu, jej traumę dzie­dzi­czy następne poko­le­nie lub jesz­cze kolejne (dziecko, które ma naj­więk­szy poten­cjał, by prze­rwać cykl). To dla naszej duszy rodzaj misji. Zatem za każ­dym razem, kiedy mówisz sobie: „Nie rozu­miem, prze­cież robię wszystko, żeby… [zara­biać wię­cej, zna­leźć miłość życia, dostać pracę, odnieść suk­ces itd.], ale mi nie wycho­dzi”, musisz zro­zu­mieć, że źró­dłem tej blo­kady jest przy­pusz­czal­nie nie­prze­pra­co­wana trauma, jakiej doświad­czył jeden lub kilku spo­śród two­ich krew­nych. To samo doty­czy ran emo­cjo­nal­nych. Zanim po raz pierw­szy poczu­łeś smu­tek, lęk, złość, bez­sil­ność czy poczu­cie winy, nosi­łeś je w sobie niczym emo­cjo­nalną spu­ści­znę.

Oto obra­zek, który pomoże ci zwi­zu­ali­zo­wać sobie ten pro­ces: w trak­cie tsu­nami po wiel­kiej, nisz­czy­ciel­skiej fali zawsze nastę­puje seria mniej­szych fal nazy­wa­nych repli­kami. W życiu jest podob­nie: twoje traumy i rany są repli­kami emo­cjo­nal­nych tsu­nami, które ude­rzyły w twoją rodzinę. Uwol­niw­szy się od odzie­dzi­czo­nych emo­cjo­nal­nych kata­kli­zmów, znaj­dziesz się wresz­cie w swoim wyma­rzo­nym miej­scu.

Moim celem jest pomóc ci zyskać na cza­sie – tym cza­sie, który ja stra­ci­łam, ponie­waż nie potra­fi­łam dostrzec, że moje traumy były echem traum moich przod­ków.

Rozpoznawanie bagażu emocjonalnego swoich rodziców

Żeby zna­leźć powią­za­nia mię­dzy bole­snymi wyda­rze­niami z two­jego życia i życia two­jej rodziny:

Zrób listę traum swo­jej matki i swo­jego ojca (od momentu ich uro­dzin po dziś).

Z zapro­po­no­wa­nej listy dzie­się­ciu emo­cji wybierz jedną lub dwie, które twoim zda­niem oddają spo­sób, w jaki każde z rodzi­ców prze­żyło daną traumę; możesz ich o to zapy­tać, ale liczy się TWOJE wyobra­że­nie na ten temat.

Tutaj rów­nież możesz posłu­żyć się zeszy­tem; poma­ga­jąc sobie pyta­niami, które znaj­dziesz poni­żej, zapisz w nim wszyst­kie traumy rodzi­ców, które pamię­tasz; zano­tuj tylko naprawdę bole­sne doświad­cze­nia, pomiń suk­cesy.

Do dzieła:

Trudne doświad­cze­nia życiowe two­jej matki (lub osoby peł­nią­cej funk­cję matki)

Spo­sób, w jaki twoim zda­niem je prze­żyła: strach, smu­tek, złość, poczu­cie porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści, upo­ko­rze­nia, odrzu­ce­nia, bez­sil­no­ści, winy, zdrady

Czy była kochana i wycho­wana przez swo­ich rodzi­ców? Czy miała z nimi dobre rela­cje? W jakich oko­licz­no­ściach wypro­wa­dziła się z domu? Czy miała coś do zarzu­ce­nia swoim rodzi­com? Jakich krzywd doznała z ich powodu? Czy doga­dy­wała się z rodzeń­stwem? Czy wraz z rodzeń­stwem doświad­czyła cze­goś bole­snego? Czy była porów­ny­wana do innych? Czy była nękana przez resztę rodziny? Z kim miała kon­flikty? Czy została pozba­wiona należ­nej jej czę­ści spadku? Jeżeli tak – przez kogo?

Czy doświad­czyła prze­mocy fizycz­nej, psy­chicz­nej lub sek­su­al­nej? Czy musiała kon­fron­to­wać się z auto­ry­ta­tywną postawą albo nie­ustanną kry­tyką? Jeżeli tak – czyją?

Czy była zako­chana w swoim mężu? W kimś innym? Czy została zmu­szona do mał­żeń­stwa? Jak wyglą­dało jej życie uczu­ciowe? Czy w roz­mo­wach z nią wra­cało jakieś zda­nie doty­czące miło­ści, męż­czyzn lub dzieci? Czy kie­dy­kol­wiek poro­niła, stra­ciła dziecko lub prze­rwała ciążę? Jak prze­żyła ciążę i poród? Czy pra­gnęła macie­rzyń­stwa? Czy ktoś lub coś na pew­nym eta­pie życia unie­moż­li­wił jej macie­rzyń­stwo? Czy umniej­szano jej lub kry­ty­ko­wano jej instynkt macie­rzyń­ski?

Czy poszła na stu­dia i wyko­ny­wała zawód, o któ­rym marzyła? Czy zmu­szono ją do wyko­ny­wa­nia nie­chcia­nego zawodu? Czy pra­co­wała, choć nie chciała pra­co­wać, albo odwrot­nie? Czy kie­dy­kol­wiek została zwol­niona albo zban­kru­to­wała? Czy doświad­czyła mob­bingu w pracy? Czy na jakimś eta­pie życia miała pro­blemy finan­sowe? Czy jej rodzina była biedna? Czy została oszu­kana?

Czy stra­ciła kogoś bli­skiego, prze­żyła jakiś dra­mat albo została porzu­cona? Czy miała poważne pro­blemy zdro­wotne, nałogi, depre­sję?

Poświęć chwilę, żeby prze­czy­tać wszyst­kie trudne doświad­cze­nia swo­jej matki, i pod­kreśl te, które przy­po­mi­nają ci twoje wła­sne.

Trudne doświad­cze­nia życiowe two­jej matki (lub osoby peł­nią­cej funk­cję matki)

Spo­sób, w jaki twoim zda­niem je prze­żyła: strach, smu­tek, złość, poczu­cie porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści, upo­ko­rze­nia, odrzu­ce­nia, bez­sil­no­ści, winy, zdrady

Czy była kochana i wycho­wana przez swo­ich rodzi­ców? Czy miała z nimi dobre rela­cje? W jakich oko­licz­no­ściach wypro­wa­dziła się z domu? Czy miała coś do zarzu­ce­nia swoim rodzi­com? Jakich krzywd doznała z ich powodu? Czy doga­dy­wała się z rodzeń­stwem? Czy wraz z rodzeń­stwem doświad­czyła cze­goś bole­snego? Czy była porów­ny­wana do innych? Czy była nękana przez resztę rodziny? Z kim miała kon­flikty? Czy została pozba­wiona należ­nej jej czę­ści spadku? Jeżeli tak – przez kogo?

Czy doświad­czyła prze­mocy fizycz­nej, psy­chicz­nej lub sek­su­al­nej? Czy musiała kon­fron­to­wać się z auto­ry­ta­tywną postawą albo nie­ustanną kry­tyką? Jeżeli tak – czyją?

Czy była zako­chana w swoim mężu? W kimś innym? Czy została zmu­szona do mał­żeń­stwa? Jak wyglą­dało jej życie uczu­ciowe? Czy w roz­mo­wach z nią wra­cało jakieś zda­nie doty­czące miło­ści, męż­czyzn lub dzieci? Czy kie­dy­kol­wiek poro­niła, stra­ciła dziecko lub prze­rwała ciążę? Jak prze­żyła ciążę i poród? Czy pra­gnęła macie­rzyń­stwa? Czy ktoś lub coś na pew­nym eta­pie życia unie­moż­li­wił jej macie­rzyń­stwo? Czy umniej­szano jej lub kry­ty­ko­wano jej instynkt macie­rzyń­ski?

Czy poszła na stu­dia i wyko­ny­wała zawód, o któ­rym marzyła? Czy zmu­szono ją do wyko­ny­wa­nia nie­chcia­nego zawodu? Czy pra­co­wała, choć nie chciała pra­co­wać, albo odwrot­nie? Czy kie­dy­kol­wiek została zwol­niona albo zban­kru­to­wała? Czy doświad­czyła mob­bingu w pracy? Czy na jakimś eta­pie życia miała pro­blemy finan­sowe? Czy jej rodzina była biedna? Czy została oszu­kana?

Czy stra­ciła kogoś bli­skiego, prze­żyła jakiś dra­mat albo została porzu­cona? Czy miała poważne pro­blemy zdro­wotne, nałogi, depre­sję?

Poświęć chwilę, żeby prze­czy­tać wszyst­kie trudne doświad­cze­nia swo­jego ojca, i pod­kreśl te, które przy­po­mi­nają ci twoje wła­sne.

Bagaż emocjonalny dalszej rodziny

Naj­bar­dziej ciąży nam emo­cjo­nalna scheda po rodzi­cach. Jeżeli jed­nak poznasz bole­sne wyda­rze­nia doty­czące dal­szej rodziny (dziad­ków, wuj­ków, cioć, pradziad­ków), bez względu na to, czy wydają ci się one aneg­do­tyczne, czy trau­ma­tyczne, potrak­tuj je jako szansę dla sie­bie. Te wyda­rze­nia nie obja­wiły ci się przez przy­pa­dek – dzięki nim będziesz mógł pozbyć się dodat­ko­wego bala­stu. Jeżeli nie masz infor­ma­cji na temat dal­szej rodziny, skup się na tym, co wiesz. Jest bar­dzo moż­liwe, że infor­ma­cje o pew­nych epi­zo­dach z rodzin­nej prze­szło­ści zaczną docie­rać do two­ich uszu w miarę wyko­ny­wa­nia kolej­nych rytu­ałów. Jeżeli wycho­wy­wa­łeś się w rodzi­nie zastęp­czej, odnieś się do krew­nych swo­ich rodzi­ców adop­cyj­nych.

Żałoba, roz­ma­ite dra­maty, wojna, nie­do­sta­tek, fru­stra­cje, porzu­ce­nie, prze­moc, sekrety, nie­spra­wie­dliwy podział majątku, pro­blemy zawo­dowe, strata dziecka… Zapisz bole­sne doświad­cze­nia swo­ich dziad­ków, wuj­ków, cioć oraz krew­nych, któ­rych jesteś imien­ni­kiem:

____________________________________ ____________________________________ ____________________________________

Wybór imion

Należy pod­kre­ślić, że imię nie deter­mi­nuje przy­szłych pro­ble­mów. Bez względu na to, jakie imię się nosi, dzie­dzi­czy się rany po krew­nych. Imię jest jed­nak wska­zówką, która powinna zachę­cić cię do uważ­niej­szego przyj­rze­nia się kon­kret­nym człon­kom rodziny: w pew­nym sen­sie stwa­rza oka­zję do pój­ścia na skróty. To dla­tego nie powi­nie­neś mieć opo­rów przed nada­wa­niem swoim dzie­ciom dru­giego albo trze­ciego imie­nia po przod­kach. Nie skrzyw­dzisz ich. Wręcz prze­ciw­nie. Te imiona będą dla nich wska­zówką na dro­dze do uwol­nie­nia. Bo, jak już wiesz, nawet jeżeli nadasz swoim dzie­ciom imiona dotąd nie­obecne w rodzi­nie, to nie ochro­nisz ich przed odzie­dzi­cze­niem rodo­wych tsu­nami emo­cjo­nal­nych.

Nie przej­muj się, jeżeli nic nie wiesz na temat swo­ich wuj­ków, cioć czy dziad­ków. Ponie­waż wszystko jest repliką, to, czego doświad­czyli twoi rodzice, w zupeł­no­ści wystar­czy, byś mógł się uwol­nić. Poza tym nikt nie zabroni ci prze­pro­wa­dzić pry­wat­nego docho­dze­nia i zadać kilku pytań. Jeżeli będziesz miał dowie­dzieć się cze­goś waż­nego o doświad­cze­niach swo­ich przod­ków, sta­nie się to po wyko­na­niu pierw­szego rytu­ału rekon­struk­cji duszy.

Spraw swojemu dziecku prezent

Pod­czas rodzin­nych spo­tkań czy spo­koj­nych wie­czo­rów w oto­cze­niu naj­bliż­szych znajdź dogodny moment, żeby podzie­lić się swo­imi wspo­mnie­niami. Zamiast jed­nak mówić o suk­ce­sach i doko­na­niach, opo­wia­daj o swo­ich pro­ble­mach, poraż­kach, wąt­pli­wo­ściach, pomył­kach i błęd­nych decy­zjach. Dzięki temu odcza­ru­jesz wła­sną rela­cję z dziec­kiem, które mogłoby zmar­no­wać swoje życie na bez­na­dziej­nej misji dorów­na­nia wyide­ali­zo­wa­nej wer­sji cie­bie. Musisz zro­zu­mieć, że tylko gdy samo będzie popeł­niać błędy, twoje dziecko nauczy się ich nie powta­rzać. Póź­niej pomoże mu to dostrzec w swo­ich pro­ble­mach cykliczne echo two­ich doświad­czeń, dzięki czemu łatwiej mu będzie uwol­nić się od tej spu­ści­zny. Podziel się z nim trau­mami i sekre­tami two­ich rodzi­ców, rodzeń­stwa, wuj­ków, cioć i dziad­ków. Ale nie rób tego w spo­sób zło­śliwy, bowiem w prze­ciw­nym razie wzbu­dzisz w nim prze­ko­na­nie, że ono także, prę­dzej czy póź­niej, będzie przez cie­bie kry­ty­ko­wane. Prze­każ mu histo­rię swoją i swo­ich przod­ków, nie tłu­ma­cząc, dla­czego to robisz. Ma to być tak natu­ralne, jak­byś opo­wia­dał baśń o Jasiu i Mał­gosi. Twoje wspo­mnie­nia będą dla niego niczym usy­pana przez boha­te­rów baśni ścieżka z okrusz­ków, która kie­dyś popro­wa­dzi go we wła­ści­wym kie­runku, sta­jąc się jego lekar­stwem na przy­szłość.

Twój bilans jest gotowy. Nawet nie zda­jesz sobie sprawy, jak ważne jest to, co prze­la­łeś na papier. Wyzna­czy­łeś sobie cele, roz­po­zna­łeś swoje traumy i ciężki bagaż emo­cjo­nalny odzie­dzi­czony po krew­nych. Masz teraz w ręku wszyst­kie ele­menty, które pozwolą ci się uwol­nić. W dal­szej czę­ści książki pokażę ci, jak pozbyć się blo­kad i zająć przy­słu­gu­jące ci miej­sce za pomocą odpo­wied­nich rytu­ałów. Wypeł­niw­szy tabelki ze s. 33, 38 i 39, możesz albo przejść bez­po­śred­nio do inte­re­su­ją­cej cię w tym momen­cie pro­ble­ma­tyki, albo prze­czy­tać całą książkę od deski do deski, by jesz­cze lepiej uświa­do­mić sobie balast emo­cjo­nalny, o któ­rym dotąd nie mia­łeś poję­cia.

Jesteś gotowy!

Pozwól się popro­wa­dzić. Wkra­cza­jąc na każdy z obsza­rów tema­tycz­nych, nie musisz się oba­wiać, że zro­bisz fał­szywy krok, ponie­waż będziesz oto­czony przez życz­liwe grono sił czu­wa­ją­cych nad pra­wi­dło­wym prze­bie­giem rytu­ałów. Niczego nie musisz uczyć się na pamięć. Pró­buj i nie bój się pomy­łek. Zapi­suj rezul­taty i swoje odczu­cia. Nie­które efekty będą nama­calne i natych­mia­stowe, na inne będziesz musiał pocze­kać. Nie pod­da­waj się i upar­cie powta­rzaj rytu­ały – tylko w ten spo­sób zapa­mię­tasz wła­ściwe for­mułki i uwol­nisz się od roz­ma­itych cią­żą­cych na twoim życiu brze­mion. Będę ci towa­rzy­szyć, ręka w rękę. Już czas. Stwórz swoje miej­sce.

Część druga. Być szczęśliwym wśród innych

CZĘŚĆ DRUGA

BYĆ SZCZĘ­ŚLI­WYM WŚRÓD INNYCH

Jak żyć w zgo­dzie z innymi – w pracy, w związku, w rodzi­nie

4. Jak znaleźć swoje miejsce w pracy

4.

Jak zna­leźć swoje miej­sce w pracy

Gdy pisa­łam ten roz­dział, przy­po­mniało mi się bada­nie3 na temat sytu­acji, które przy­no­szą szcze­gólną satys­fak­cję w życiu. Jego autor, Mihály Csíkszentmihályi, nazywa je opty­mal­nym doświad­cze­niem. Z opi­nii ankie­to­wa­nych wynika, że ludzie czer­pią wię­cej satys­fak­cji z pracy niż z czasu wol­nego od pracy. Zwłasz­cza wtedy, kiedy odpo­wied­nie kom­pe­ten­cje umoż­li­wiają im spro­sta­nie jakie­muś wyjąt­kowo trud­nemu wyzwa­niu, jakim może być zawar­cie nowego kon­traktu, awans, wywią­za­nie się z nie­ty­po­wego zada­nia… Jeste­śmy zatem w błę­dzie, sądząc, że relaks daje wię­cej szczę­ścia niż praca. Można to wytłu­ma­czyć w ten spo­sób: w pracy mie­rzymy się z roz­ma­itymi pro­ble­mami (rywa­li­za­cją, zdra­dami, fru­stra­cją, nie­spra­wie­dli­wo­ścią, roz­cza­ro­wa­niami, upo­ko­rze­niami itp.), więc kiedy przy­tra­fia nam się coś pozy­tyw­nego, ide­ali­zu­jemy to zda­rze­nie i zapi­su­jemy je w pamięci. Dosko­nale pamię­tamy dzień, w któ­rym dosta­li­śmy pracę, powody, które skło­niły nas do zmiany ścieżki kariery, ale rów­nież nasze porażki. Wyko­ny­wana praca orga­ni­zuje naszą codzien­ność, sta­jąc się w pew­nym sen­sie krę­go­słu­pem naszego życia.

Jak znaleźć pracę

Franck ma trzy­dzie­ści osiem lat. To bar­dzo zdolny, kre­atyw­nie myślący czło­wiek. Zaczy­nał jako sta­ży­sta w dziale arty­stycz­nym pew­nego cza­so­pi­sma. Ni­gdy jed­nak nie został jego eta­to­wym pra­cow­ni­kiem, bo albo nie było wol­nego sta­no­wi­ska, albo pro­po­no­wane warunki nie speł­niały jego ocze­ki­wań. Po latach zawo­do­wej tułaczki i podej­mo­wa­nia się zle­ceń, które nie odpo­wia­dały jego aspi­ra­cjom, musiał obni­żyć poprzeczkę. Nie­stety wów­czas poten­cjalni pra­co­dawcy zatrud­niali już młod­szych od niego. Koniec koń­ców wraz z przy­ja­cie­lem zain­we­sto­wał w plat­formę sprze­daży arty­ku­łów deko­ra­cyj­nych. Dwa lata póź­niej ich biz­nes wciąż nie przy­no­sił zysków. „W sen­sie zawo­do­wym wszystko, za co się biorę, koń­czy się klapą. Mam wra­że­nie, że ni­gdy nic mi się nie uda” – oświad­czył pod­czas jed­nego z moich warsz­ta­tów.

Nie­za­leż­nie od tego, czy dopiero wcho­dzisz na rynek pracy, czy sta­rasz się wró­cić do zawodu po prze­rwie, reguły są te same. Musisz poka­zać się w jak naj­lep­szym świe­tle i wyróż­nić na tle kon­ku­ren­cji. To nie­ła­twe, kiedy stra­ciło się wiarę w sie­bie. W dodatku nic nie znie­chęca bar­dziej niż świa­do­mość, że cho­ciaż robimy wszystko, jak należy, to nasze sta­ra­nia nie przy­no­szą efek­tów. Kiedy wydaje ci się, że dosze­dłeś do ściany, albo mimo zmiany postawy twoje CV jest sys­te­ma­tycz­nie odrzu­cane, musisz zdać sobie sprawę, że:

twoje sta­ra­nia są nie­sku­teczne, ponie­waż nosisz w sobie ranę,

na twoim życiu ciąży odzie­dzi­czony po krew­nych bagaż emo­cjo­nalny,

nie­świa­do­mie wci­skasz pedał gazu z powodu samo­speł­nia­ją­cej się prze­po­wiedni (jestem bez­na­dziejny, nie zasłu­guję na szczę­ście).

Krok 1 – Zamknij swoje rany. Cen­trum two­jej ener­gii życio­wej znaj­duje się w klatce pier­sio­wej, na wyso­ko­ści splotu sło­necz­nego, jed­nego z naj­więk­szych sku­pisk neu­ro­nów w ludz­kim ciele. Każde bole­sne doświad­cze­nie otwiera ranę, przez którą z orga­ni­zmu ucieka część two­jej ener­gii. Tę utra­coną ener­gię można odzy­skać za pośred­nic­twem sza­mań­skiego rytu­ału rekon­struk­cji duszy po trau­mie (rytuał 5). Wyko­naj go, żeby zabez­pie­czyć się przed destruk­cyj­nym efek­tem dozna­nych traum – powtórz go, nawet jeśli od poprzed­niego nie minęło wiele czasu, bo zna­le­zie­nie pracy to trudna rzecz. W tym wypadku odzy­ska­nie utra­co­nej ener­gii jest konieczne.

Krok 2 – Uwol­nij się od dzie­dzic­twa emo­cjo­nal­nego. Ist­nieje duże praw­do­po­do­bień­stwo, że trauma nie­prze­pra­co­wana przez przodka (żyją­cego lub zmar­łego) przej­dzie na jedno z jego dzieci lub wnu­ków (cie­bie!). Uświa­do­mie­nie sobie cyklicz­no­ści rodzin­nych traum jest począt­kiem drogi wio­dą­cej do uwol­nie­nia się od nich. W celu prze­pro­wa­dze­nia oczysz­cza­nia emo­cjo­nal­nego roz­po­znaj człon­ków rodziny, któ­rzy mie­rzyli się z podob­nymi pro­ble­mami co ty (odnieś się do czę­ści poświę­co­nej „baga­żowi emo­cjo­nal­nemu rodziny”, s. 35–43), lub tych, któ­rzy noszą tę samą ranę co ty. Żeby ci pomóc, poni­żej zamiesz­czam kilka przy­kła­dów zda­rzeń, które mogą być przy­czyną two­ich pro­ble­mów ze zna­le­zie­niem pracy. Jeżeli któ­raś z tych sytu­acji przy­tra­fiła się tobie, możesz mieć pew­ność, że z ana­lo­gicz­nym pro­ble­mem mie­rzył się przed tobą któ­ryś z two­ich krew­nych. Znajdź wśród swo­ich rodzi­ców, dziad­ków, wuj­ków i cioć osoby, które:

cier­piały, bo nie mogły pra­co­wać lub stra­ciły pracę,

zna­la­zł­szy się w trud­nej sytu­acji, mogły stwier­dzić (tak jak ty): „Mam tego dość, robię wszytko, co trzeba, żeby… ale to na nic”, na przy­kład po poro­nie­niu lub śmierci dziecka (rów­nież nie­urze­czy­wist­nio­nych nadzie­jach na dziecko), po ban­kruc­twie (firma splaj­to­wała mimo ich sta­rań),

mogły (wbrew sobie) prze­ka­zać ci blo­kadę, ponie­waż ich praca była nie­bez­pieczna, była źró­dłem kon­flik­tów lub mob­bingu; ponie­waż przez nią stra­cili rodzinę lub honor; to na przy­kład krewni, któ­rym narzu­cono pewien rodzaj pracy (prze­ję­cie rodzin­nej firmy albo praca przy­mu­sowa w trak­cie wojny); któ­rzy obwi­niali się, że pra­cują, zamiast zaj­mo­wać się dziećmi; któ­rych pod­czas pracy spo­tkała tra­ge­dia (wypa­dek, śmierć); któ­rzy doznali wypa­le­nia zawo­do­wego lub ni­gdy nie pogo­dzili się ze zwol­nie­niem ze sta­no­wi­ska; któ­rych praca dopro­wa­dziła do śmierci z wycień­cze­nia.

Teraz:

Zamknij oczy i zasta­nów się, jak prze­ży­wasz to, że nie możesz zna­leźć pracy. Czy budzi to w tobie poczu­cie zło­ści, smutku, lęku, winy, nie­spra­wie­dli­wo­ści, zdrady, odrzu­ce­nia, porzu­ce­nia, upo­ko­rze­nia, bez­sil­no­ści…? Wybierz dwie emo­cje i przy­po­rząd­kuj im imiona wszyst­kich krew­nych, któ­rzy (z two­jego punktu widze­nia) doświad­czyli przed tobą jed­nej z nich, bez względu na sferę życia (zwią­zek, praca, rodzina, zdro­wie).

Jeżeli ta sytu­acja trwa od kilku lat, szcze­rze odpo­wiedz sobie na nastę­pu­jące pyta­nia: Co zysku­jesz, nie pra­cu­jąc? Możesz czę­ściej się z kimś widy­wać, spę­dzać wię­cej czasu w domu, nie wycho­dzić…? Co tra­cisz, pra­cu­jąc? Pewien kom­fort, moż­li­wość prak­ty­ko­wa­nia hobby, widy­wa­nia się z osobą bli­ską two­jemu sercu…? Czego się oba­wiasz? Że ci się nie uda, że nie sta­niesz na wyso­ko­ści zada­nia? Musisz zdać sobie sprawę, że tutaj także z dużym praw­do­po­do­bień­stwem źró­dłem pro­blemu jest odzie­dzi­czony po rodzi­nie bagaż emo­cjo­nalny (lęk, bez­sil­ność, poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści…). Żeby się od niego uwol­nić, roz­po­znaj emo­cję, która powstrzy­muje cię przed dzia­ła­niem, i tak jak wcze­śniej poszu­kaj krew­nych, któ­rzy doświad­czyli tego samego.

Jeżeli stra­ci­łeś pracę, ponie­waż po okre­sie prób­nym nie prze­dłu­żono ci umowy, zasta­nów się, kto w two­jej rodzi­nie zaan­ga­żo­wał się w jakieś przed­się­wzię­cie, by osta­tecz­nie zostać z niczym: bo poświę­cił się dla innej osoby, bo wyda­wało mu się, że robi dobrze, zanim zdał sobie sprawę, że się mylił, bo zawarł zwią­zek mał­żeń­ski dla pew­nych korzy­ści, na przy­kład pozy­cji spo­łecz­nej, ale ich nie uzy­skał, ponie­waż został oszu­kany albo zmarł. Ktoś stra­cił swo­jego męża lub swoją żonę tuż po ślu­bie (na sku­tek roz­wodu, wypadku, śmierci)? A może któ­raś z two­ich ante­na­tek wyszła za mąż, bo spo­dzie­wała się dziecka, i albo poro­niła, albo w ogóle nie była w ciąży (rana zdrady)? Szu­kaj wyda­rzeń, które sym­bo­licz­nie można by opi­sać nastę­pu­jąco: „Mia­łem wszystko, a teraz nie mam nic”.

Jeżeli w two­jej rodzi­nie są osoby, które mógł­byś przy­pi­sać do kilku z wymie­nio­nych powy­żej przy­pad­ków, uwol­nisz się od ich traum za pomocą rytu­ałów zamiesz­czo­nych w dal­szej czę­ści książki. Wów­czas twoje sta­ra­nia wresz­cie zostaną zwień­czone suk­ce­sem.

Jak już wiemy, mie­rząc się z bole­snymi doświad­cze­niami, tra­cimy ener­gię życiową, któ­rej ośrod­kiem jest nasza klatka pier­siowa. Kiedy jed­nak uby­tek ener­gii jest skut­kiem powta­rza­ją­cego się zacho­wa­nia bli­skiej nam osoby, wów­czas mamy do czy­nie­nia z kra­dzieżą. Osoba ta krzyw­dzi nas (ponie­waż sama cierpi), nie­świa­do­mie wysy­sa­jąc z nas siły życiowe. Nie­któ­rzy psy­chia­trzy nazy­wają to nie­uświa­do­mio­nym wam­pi­ry­zmem ener­ge­tycz­nym. Ażeby odzy­skać skra­dzioną część ener­gii, wyko­nu­jemy inny rytuał sza­mań­ski, zwany rekon­struk­cją duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6 lub 6+).

W odnie­sie­niu do wszyst­kich swo­ich krew­nych (spo­śród rodzi­ców, dziad­ków, wujów i cio­tek), przy któ­rych posta­wi­łeś krzy­żyk w tabelce ze s. 33, w celu odzy­ska­nia swo­jej ener­gii i uwol­nie­nia się od odzie­dzi­czo­nego po nich bagażu emo­cjo­nal­nego użyj rytu­ału rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6+).

Podob­nie jak w przy­padku Francka twoje pro­blemy z pracą mogą być rów­nież efek­tem cią­głych przy­krych uwag ze strony jed­nego z rodzi­ców („Jesteś do niczego”, „Ni­gdy niczego nie osią­gniesz”). Powi­nie­neś zro­zu­mieć, że postawa rodzica wiąże się z jego wła­snym cier­pie­niem i tak naprawdę nie doty­czy cie­bie. W trak­cie rytu­ału rekon­struk­cji duszy (rytuał 6+) dodaj odno­śnie do tego rodzica w punk­cie E: „Nie­ustan­nie mnie poni­ża­łeś, spra­wia­jąc mi tym cier­pie­nie. To koniec. Znajdę pracę, ponie­waż uwal­niam się od two­ich traum, tak jak ty możesz się od nich uwol­nić”.

W odnie­sie­niu do wszyst­kich innych osób, przy któ­rych posta­wi­łeś krzy­żyk w tabelce ze s. 33 (uko­cha­nych, eks, kole­gów, przy­ja­ciół, rodzeń­stwa, kuzy­nów, sąsia­dów, osób, ze strony któ­rych dozna­łeś prze­mocy…), w celu odzy­ska­nia swo­jej ener­gii użyj rytu­ału rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6).

Wyko­nu­jąc wszyst­kie powyż­sze rytu­ały rekon­struk­cji duszy, sca­lisz się na nowo, co spo­wo­duje zerwa­nie odra­dza­ją­cego się cyklu doświad­czeń. Nie spiesz się.

W odnie­sie­niu do wszyst­kich osób, po któ­rych odzie­dzi­czy­łeś bagaż emo­cjo­nalny, ale które nie zabrały ci ener­gii (ponie­waż pra­wie/w ogóle ich nie pozna­łeś albo dla­tego, że były one do cie­bie życz­li­wie nasta­wione), po pro­stu oczyść więzi cier­pie­nia (rytuał 7), sku­pia­jąc się na ich – wymie­nio­nych powy­żej i odna­wia­ją­cych się w twoim życiu – bole­snych doświad­cze­niach i ranach.

Franck zro­zu­miał, że jego ojciec zabrał mu dużo ener­gii, ponie­waż sam prze­żył dra­mat. „Był sza­le­nie sfru­stro­wany z powodu wypadku, jakiemu uległ w pracy. Wkrótce potem ode­szła od niego moja matka. Ale to nie była moja wina. Domy­ślam się, że ojciec nie­świa­do­mie obwi­niał o wszyst­kie nie­szczę­ścia swoją pracę! Ale obwi­niał rów­nież sie­bie samego, prze­ko­nany, że stra­cił wszystko przez swoje nie­dbal­stwo zawo­dowe”. W trak­cie wyko­ny­wa­nia rytu­ału 6+ Franck dodał w punk­cie E: „Praw­do­po­dob­nie myślisz, że to praca jest odpo­wie­dzialna za wszyst­kie twoje nie­szczę­ścia, czu­jesz się winny. Ja rów­nież czuję się winny – ale dla­tego, że nie mogę zna­leźć pracy. To doświad­cze­nie i to poczu­cie winy należą do cie­bie, uwal­niam się od nich, tak jak ty możesz się od nich uwol­nić”.

Franck kon­ty­nu­ował sca­la­nie swo­jej duszy, wyko­nu­jąc rytuał 6+ w odnie­sie­niu do swo­jej matki oraz rytuał 6 w odnie­sie­niu do byłej żony, brata i byłego kolegi. Potem zaczął się zasta­na­wiać, kto z jego bez­po­śred­nich przod­ków mie­rzył się z trud­no­ściami zwią­za­nymi z aktyw­no­ścią zawo­dową. Dwa mie­siące póź­niej, prze­glą­da­jąc stare zdję­cia, przy­po­mniał sobie ogromną fru­stra­cję dziadka, któ­remu unie­moż­li­wiono wyko­ny­wa­nie wyma­rzo­nego zawodu. Pod pre­sją rodziny męż­czy­zna musiał doko­nać wyboru, który następ­nie mu wypo­mi­nano. Został sam i był głę­boko nie­szczę­śliwy. Wyko­nu­jąc rytuał 7, Franck powie­dział w punk­cie C: „Drogi dziadku, któ­rego tak bar­dzo kocha­łem, musia­łeś prze­jąć rodzinny inte­res, cho­ciaż chcia­łeś być arty­stą. Poświę­ci­łeś swoje szczę­ście, a twoi bra­cia odwró­cili się od cie­bie, bo zara­bia­łeś wię­cej niż oni. Mia­łeś prawo sądzić, że praca uniesz­czę­śli­wia. Uwal­niam się od tego ogra­ni­cza­ją­cego prze­ko­na­nia, tak jak ty możesz się od niego uwol­nić. Jak ty, mam w sobie poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści zwią­zane ze sferą zawo­dową. Ale ta rana należy do cie­bie, uwal­niam się od niej, tak jak ty możesz się od niej uwol­nić”.

Nie­długo po tym, jak ojciec uległ wypad­kowi, matka Francka ode­szła od męża, widząc w nim nie­na­da­ją­cego się do niczego, żało­snego kalekę, który spo­wo­do­wał obni­że­nie jako­ści jej życia. Franck, który miał wów­czas sześć lat, posta­no­wił zamiesz­kać z ojcem. Pod­czas każ­dego spo­tka­nia z matką kobieta upo­ka­rzała go, wyzy­wała syna od zer, jak gdyby zwra­cała się do swo­jego byłego męża.

Krok 3 – Wyjdź poza ogra­ni­cza­jące cię prze­ko­na­nia. Jeżeli jakaś przy­kra sytu­acja, w któ­rej zosta­łeś potrak­to­wany nie­spra­wie­dli­wie, wyjąt­kowo zapa­dła ci w pamięć, zmień prze­szłość za pomocą rytu­ału pocie­sza­nia (rytuał 9), mówiąc na głos to, co chciał­byś usły­szeć od krzyw­dzą­cej cię osoby, na przy­kład: „Doko­na­łem prze­nie­sie­nia z innej osoby na cie­bie, a to nie jest nor­malne. Z powodu wła­snych zra­nień i zło­ści upo­ko­rzy­łem cię, co wywo­łało w tobie blo­kadę. Przy­kro mi. Czy możesz mi wyba­czyć? Jestem z cie­bie dumny, widząc, jak pra­cu­jesz nad sobą, tym bar­dziej że sam mam z tym pro­blem. Prze­pra­szam, że wyrzą­dzi­łem ci tyle zła. Bar­dzo cię kocham”. Następ­nie spraw, by twoje „małe ja” z tam­tego okresu spo­tkało się ze świa­do­mym i wypo­sa­żo­nym w odpo­wied­nie narzę­dzia „dużym ja” z dzi­siaj. O tym, jak pocie­szyć swoje wewnętrzne dziecko, dowiesz się z zamiesz­czo­nego w dal­szej czę­ści książki rytu­ału 9.

Jeżeli widzisz koniecz­ność obję­cia rytu­ałami 6+ i 6 dużej liczby osób, nie ogra­ni­czaj się do jed­nej sesji dzien­nie. W ramach pierw­szej z nich jed­nego wie­czoru możesz wyko­nać nie­zbędny rytuał w odnie­sie­niu do pierw­szej osoby, następ­nie kolejny w odnie­sie­niu do dru­giej i ewen­tu­al­nie jesz­cze jeden w odnie­sie­niu do trze­ciej. Naj­waż­niej­sze to prze­stać, zanim poczu­jesz zmę­cze­nie. Następ­nie odcze­kaj co naj­mniej dwa tygo­dnie, a potem przejdź do dru­giej sesji, w któ­rej zaj­miesz się czwartą, piątą i szó­stą osobą. Po mie­siącu możesz powtó­rzyć rytu­ały w odnie­sie­niu do pew­nych osób albo kon­ty­nu­ować je, sku­pia­jąc się na kolej­nych. W zależ­no­ści od prio­ry­te­tów możesz na przy­kład wró­cić do pierw­szej osoby, po czym zająć się siódmą i ósmą. Odpo­czy­nek pomię­dzy kolej­nymi sesjami jest konieczny dla odzy­ska­nia pełni ener­gii. Pamię­taj, że w razie potrzeby (kiedy pro­ble­ma­tyczna sytu­acja się powta­rza) możesz powtó­rzyć dany rytuał nawet po trzech czy sze­ściu mie­sią­cach. Zapi­suj swoje odczu­cia i zacho­dzące zmiany.

Brak pracy jest pew­nego rodzaju szansą: będziesz mógł wyma­zać bole­sne doświad­cze­nia (zarówno żyją­cych, jak i zmar­łych krew­nych) cią­żące na two­jej linii rodo­wej. Przyj­rzyj się rów­nież, jakie oka­zje stwa­rza ci bez­ro­bo­cie, co ci się przy­tra­fia. Sys­te­ma­tycz­nie sta­raj się dostrzec w swo­ich sta­ra­niach jakieś pozy­tywne aspekty. Kogo spo­tka­łeś? Czego się dowie­dzia­łeś? Nauka pły­nąca z trud­nych sytu­acji czę­sto dociera do nas z pew­nym opóź­nie­niem. Zyskaj na cza­sie i zacznij wyła­wiać ze zda­rzeń to, co w nich naj­lep­sze.

Znaj­do­wa­nie pracy

Rytuał 5: Rekon­struk­cja duszy po trau­mie

Rytuał 6+/6: Rekon­struk­cja duszy po kra­dzieży ener­gii

Rytuał 7: Oczysz­cza­nie więzi cier­pie­nia

Rytuał 9: Rytuał pocie­sza­nia

Jak pozbierać się po zwolnieniu z pracy

Lau­rence ma trzy­dzie­ści pięć lat, przez ostat­nie trzy pra­co­wała w agen­cji mar­ke­tin­go­wej. Mie­siąc po otrzy­ma­niu wypo­wie­dze­nia przy­szła na jedne z moich warsz­ta­tów. Wyja­śniła mi wów­czas, że pod­czas roz­mowy poprze­dza­ją­cej zwol­nie­nie powie­dziano jej, że jest naj­młod­sza sta­żem, toteż ze względu na pro­blemy finan­sowe firma musi zli­kwi­do­wać jej etat. Wszyst­kim wokół było wpraw­dzie przy­kro, ale jed­no­cze­śnie każdy ode­tchnął, ponie­waż zdo­łał zacho­wać posadę. Emo­cje Lau­rence były mie­szanką poczu­cia upo­ko­rze­nia, porzu­ce­nia i, w mniej­szym stop­niu, nie­spra­wie­dli­wo­ści. „Wiem, że życie stwa­rza mi oka­zję do zaję­cia się czymś innym, ale nie­ła­two było to prze­łknąć, zwłasz­cza że tak naprawdę nie wiem, gdzie mia­ła­bym teraz pójść”. Lau­rence miała przez jakiś czas otrzy­my­wać zasi­łek dla bez­ro­bot­nych, jed­nak z każ­dym tygo­dniem nara­stał w niej lęk. „Nie mam innych kwa­li­fi­ka­cji, na rynku pracy panuje zastój, więc wydaje mi się, że zna­le­zie­nie zatrud­nie­nia w takich warun­kach jest nie­moż­liwe” – mówiła.

Wyj­ście ze strefy kom­fortu z powodu zasta­nej sytu­acji może wywo­łać praw­dziwy szok. Zerwa­nie umowy nie tylko pozba­wia nas pracy i idą­cych z nią w parze docho­dów, ale też bywa postrze­gane jako bru­talne i upo­ka­rza­jące. Wiele zwol­nio­nych osób ma opory przed powie­dze­niem o tym swo­jej rodzi­nie. Po tak bole­snym doświad­cze­niu trudno jest zna­leźć ener­gię i opty­mizm potrzebne do zna­le­zie­nia nowego zaję­cia. Czło­wiek nie może spać, odczuwa złość, a przez głowę nie­ustan­nie prze­wija mu się: „Powi­nie­nem był zro­bić to lub tamto” i „Co teraz ze mną będzie?”; czuje się, jakby ktoś pod­ciął mu skrzy­dła. Sytu­acja kom­pli­kuje się jesz­cze bar­dziej, kiedy musi zmie­nić zawód, lecz bra­kuje mu pomy­słów na sie­bie.

Krok 1 – Otwórz się na pomy­sły i opty­mizm. Zróbmy wspól­nie krok naprzód. Nary­suj w swoim zeszy­cie dwie kolumny: w jed­nej zapisz to, czego już byś nie chciał robić, w dru­giej – pracę marzeń. Pomy­sły same będą cisnąć się na kartkę. Notuj wszystko – bez cen­zury. Następ­nie w swoim pokoju lub na łonie natury wykrzycz złość i fru­stra­cję. Wyrzuć z sie­bie nad­miar złych emo­cji, by zro­bić w sobie miej­sce na coś nowego. Nega­tywne myśli zmie­niają twój poziom wibra­cji. Masz wów­czas skłon­ność do postrze­ga­nia zda­rzeń w mrocz­nych bar­wach i mar­no­wa­nia oka­zji. Odnajdź radość i prze­stań roz­trzą­sać swoją nie­dolę, codzien­nie wyko­nu­jąc rytuał 18. Otwórz zeszyt i ponow­nie zapisz, co chciał­byś robić. Do głowy przyjdą ci nowe pomy­sły i naraz nie­które z marzeń wyda­dzą ci się moż­liwe do zre­ali­zo­wa­nia.

Krok 2 – Poproś o pomoc. Następ­nie, żeby zmak­sy­ma­li­zo­wać swoje szanse na powrót do aktyw­no­ści zawo­do­wej, wezwij życz­liwą ener­gię. Wszy­scy mamy obok sie­bie kilku prze­wod­ni­ków, któ­rzy z chę­cią udzielą nam pomocy, pod warun­kiem że ich o to popro­simy. Jak­kol­wiek ich nazwiemy – prze­wod­ni­kami, wszech­świa­tem czy źró­dłem – jest to ener­gia sil­niej­sza od nas i umoż­li­wia­jąca wyj­ście poza nasze ego. Nawiąż kon­takt ze swoim prze­wod­ni­kiem (rytuał 10) i powiedz mu: „Drogi prze­wod­niku, czy możesz za pośred­nic­twem snów pokie­ro­wać mnie ku temu, czego do tej pory nie ośmie­li­łem się zro­bić? Pro­szę, abyś w ciągu naj­bliż­szego mie­siąca posta­wił na mojej dro­dze ludzi, któ­rzy pomogą mi roz­wią­zać moje pro­blemy zawo­dowe”. Potem przez jakiś czas zapi­suj swoje sny, poja­wia­jące się w nich osoby oraz ludzi, któ­rzy skon­taktują się z tobą, choć się tego nie spo­dzie­wa­łeś. Zasta­nów się, co z tego wynika, a potem podzię­kuj swo­jemu prze­wod­ni­kowi.

Bez względu na to, czy dosta­łeś wypo­wie­dze­nie po raz pierw­szy, czy sytu­acja powta­rza się, sche­mat dzia­ła­nia pozo­staje taki sam. Jak mawiał Jung, pro­blem ni­gdy nie jest dzie­łem przy­padku. Każdy nie­sie ze sobą komu­ni­kat, który należy odczy­tać po to, żeby zagoić w sobie rany zadane przez bole­sne doświad­cze­nia, z któ­rymi musia­łeś mie­rzyć się ty, a przed tobą twoja rodzina. Musisz wie­dzieć, że:

jeżeli już kil­ka­krot­nie w swoim życiu musia­łeś mie­rzyć się z doświad­cze­niem zwol­nie­nia z pracy i za każ­dym razem był to dla cie­bie szok, powi­nie­neś zwró­cić uwagę na to, kiedy to się dzieje i jak czę­sto: to wska­zówki, które pomogą ci odkryć traumę rodzinną, o któ­rej nie mia­łeś poję­cia, i uwol­nić się od niej,

nie potra­fisz się zmo­bi­li­zo­wać, bo nosisz w sobie rany,

odzie­dzi­czy­łeś rodzinny bagaż emo­cjo­nalny, który ciąży na twoim życiu.

Krok 3 – Zamknij swoje rany. Cen­trum two­jej ener­gii życio­wej znaj­duje się w klatce pier­sio­wej, na wyso­ko­ści splotu sło­necz­nego, jed­nego z naj­więk­szych sku­pisk neu­ro­nów w ludz­kim ciele. Każde bole­sne doświad­cze­nie otwiera ranę, przez którą z orga­ni­zmu ucieka część two­jej ener­gii. Tę utra­coną ener­gię można odzy­skać za pośred­nic­twem sza­mań­skiego rytu­ału rekon­struk­cji duszy po trau­mie (rytuał 5). Wyko­naj go, żeby zabez­pie­czyć się przed destruk­cyj­nym efek­tem dozna­nych traum – powtórz go, nawet jeśli od poprzed­niego nie minęło wiele czasu, bo utrata pracy to bar­dzo przy­kre doświad­cze­nie. Zanim pój­dziesz dalej, koniecz­nie musisz odzy­skać utra­coną ener­gię.

Krok 4 – Uwol­nij się od dzie­dzic­twa emo­cjo­nal­nego. Ist­nieje duże praw­do­po­do­bień­stwo, że trauma nie­prze­pra­co­wana przez przodka (żyją­cego lub zmar­łego) przej­dzie na jedno z jego dzieci lub wnu­ków (cie­bie!). Uświa­do­mie­nie sobie cyklicz­no­ści rodzin­nych traum jest począt­kiem drogi wio­dą­cej do uwol­nie­nia się od nich. W celu prze­pro­wa­dze­nia oczysz­cza­nia emo­cjo­nal­nego roz­po­znaj człon­ków rodziny, któ­rzy mie­rzyli się z podob­nymi pro­ble­mami co ty (odnieś się do czę­ści poświę­co­nej „baga­żowi emo­cjo­nal­nemu rodziny”, s. 35–43), lub tych, któ­rzy noszą tę samą ranę co ty. Żeby ci pomóc, poni­żej zamiesz­czam kilka przy­kła­dów zda­rzeń, które mogą być przy­czyną two­ich pro­ble­mów z utrzy­ma­niem pracy. Jeżeli któ­raś z tych sytu­acji przy­tra­fiła się tobie, możesz mieć pew­ność, że z ana­lo­gicz­nym pro­ble­mem mie­rzył się przed tobą któ­ryś z two­ich krew­nych. Znajdź wśród swo­ich rodzi­ców, dziad­ków, wuj­ków i cioć osoby, które: cier­piały, bo zostały zwol­nione, stra­ciły swoją firmę, splaj­to­wały, nie pra­co­wały w wyma­rzo­nym zawo­dzie albo musiały pra­co­wać wbrew sobie.

Jeżeli utrata pracy była nie­spo­dzie­wana, szu­kaj rów­nie gwał­tow­nych wyda­rzeń wśród swo­ich przod­ków. To może być na przy­kład utrata dziecka (prze­rwa­nie ciąży, śmierć dziecka, poro­nie­nie) albo nagła śmierć bli­skiej osoby (poważna cho­roba, wypa­dek, mor­der­stwo). Zwróć uwagę na krew­nych, któ­rzy zostali bru­tal­nie roz­dzie­leni z rodziną, porzu­ceni albo z dnia na dzień ode­pchnięci; któ­rzy nagle prze­stali pra­co­wać; któ­rzy nie­spo­dzie­wa­nie dowie­dzieli się cze­goś, po czym ni­gdy się nie pod­nie­śli; któ­rzy padli ofiarą agre­sji (gwałt, mole­sto­wa­nie) i mogli myśleć, że dla nich „dobra passa się skoń­czyła”.

Teraz:

Zamknij oczy i zasta­nów się, jak prze­ży­wasz swoje zwol­nie­nie. Czy budzi to w tobie poczu­cie zło­ści, smutku, lęku, winy, nie­spra­wie­dli­wo­ści, zdrady, odrzu­ce­nia, porzu­ce­nia, upo­ko­rze­nia, bez­sil­no­ści…? Wybierz dwie emo­cje i przy­po­rząd­kuj im imiona wszyst­kich krew­nych, któ­rzy (z two­jego punktu widze­nia) doświad­czyli przed tobą jed­nej z nich, bez względu na sferę życia (zwią­zek, praca, rodzina, zdro­wie).

Jeżeli w two­jej rodzi­nie są osoby, które mógł­byś przy­pi­sać do kilku z wymie­nio­nych powy­żej przy­pad­ków, uwol­nisz się od ich traum za pomocą rytu­ałów zamiesz­czo­nych w dal­szej czę­ści książki. Wów­czas znaj­dziesz wresz­cie swoją drogę.

Jak już widzie­li­śmy, mie­rząc się z bole­snymi doświad­cze­niami, tra­cimy ener­gię życiową, któ­rej ośrod­kiem jest nasza klatka pier­siowa. Kiedy jed­nak uby­tek ener­gii jest skut­kiem powta­rza­ją­cego się zacho­wa­nia bli­skiej nam osoby, wów­czas mamy do czy­nie­nia z kra­dzieżą. Osoba ta krzyw­dzi nas (ponie­waż sama cierpi), nie­świa­do­mie wysy­sa­jąc z nas siły życiowe. Nie­któ­rzy psy­chia­trzy nazy­wają to nie­uświa­do­mio­nym wam­pi­ry­zmem ener­ge­tycz­nym. Ażeby odzy­skać skra­dzioną część ener­gii, wyko­nu­jemy inny rytuał sza­mań­ski, zwany rekon­struk­cją duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6 lub 6+).

W odnie­sie­niu do wszyst­kich swo­ich krew­nych (spo­śród rodzi­ców, dziad­ków, wujów i cio­tek), przy któ­rych posta­wi­łeś krzy­żyk w tabelce ze s. 33, w celu odzy­ska­nia swo­jej ener­gii i uwol­nie­nia się od odzie­dzi­czo­nego po nich bagażu emo­cjo­nal­nego użyj rytu­ału rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6+).

W odnie­sie­niu do wszyst­kich innych osób, przy któ­rych posta­wi­łeś krzy­żyk w tabelce ze s. 33 (uko­cha­nych, eks, kole­gów, przy­ja­ciół, rodzeń­stwa, kuzy­nów, sąsia­dów, osób, ze strony któ­rych dozna­łeś prze­mocy…), w celu odzy­ska­nia swo­jej ener­gii użyj rytu­ału rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6).

W razie konfliktu z kolegą lub koleżanką z pracy

Jeżeli przez tę osobę dozna­łeś przy­kro­ści lub upo­ko­rzeń, byłeś przez nią mob­bin­go­wany albo musia­łeś zno­sić jej humory, to zna­czy, że poza wszyst­kimi wyrzą­dzo­nymi krzyw­dami ukra­dła ci ona rów­nież ener­gię. Wyko­naj rytuał rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6), obej­mu­jąc nim po kolei wszyst­kie skon­flik­to­wane z tobą osoby. Jeżeli utrata pracy wyni­kała z przy­czyn eko­no­micz­nych, tech­nicz­nych lub wią­zała się z zakoń­cze­niem dzia­łal­no­ści firmy, a ty nie byłeś w żaden spo­sób nękany, nie musisz wyko­ny­wać rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii, ale zachę­cam cię do zerwa­nia więzi cier­pie­nia (rytuał 8) w odnie­sie­niu do osoby, która cię zwol­niła. W ten spo­sób ból spo­wo­do­wany wypo­wie­dze­niem powoli ustąpi. Jeżeli jed­nak po jakimś cza­sie wciąż będziesz roz­ża­lony, powtórz rytuał.

Wyko­nu­jąc wszyst­kie powyż­sze rytu­ały rekon­struk­cji duszy, sca­lisz się na nowo, co spo­wo­duje zerwa­nie odra­dza­ją­cego się cyklu doświad­czeń. Nie spiesz się.

W odnie­sie­niu do wszyst­kich osób, po któ­rych odzie­dzi­czy­łeś bagaż emo­cjo­nalny, ale które nie zabrały ci ener­gii (ponie­waż pra­wie/w ogóle ich nie pozna­łeś albo dla­tego, że były one do cie­bie życz­li­wie nasta­wione), po pro­stu oczyść więzi cier­pie­nia (rytuał 7), sku­pia­jąc się na ich – wymie­nio­nych powy­żej i odna­wia­ją­cych się w twoim życiu – bole­snych doświad­cze­niach i ranach.

Lau­rence zdała sobie sprawę, że jej matka rów­nież stra­ciła pracę. Jako że ni­gdy nie udało jej się zna­leźć innego zaję­cia, przez resztę życia obwi­niała za swój los cały świat. Nie­ustan­nie żaląc się córce, zabrała jej znaczną ilość ener­gii. Naj­sil­niej­szą emo­cją zwią­zaną ze zwol­nie­niem z pracy było u Lau­rence poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści. To samo, któ­rego doświad­czała jej matka. Obej­mu­jąc ją rytu­ałem rekon­struk­cji duszy (rytuał 6+), w punk­cie E Lau­rence powie­działa: „Mamo, stra­ciłaś pracę – i ja też. Uwal­niam się od tego doświad­cze­nia, tak jak ty możesz się od niego uwol­nić. Ode­bra­łaś śmierć swo­jego ojca jako nie­spra­wie­dli­wość. Na sku­tek tych wyda­rzeń stra­ciłaś dużo ener­gii i rów­nie dużo mi jej zabra­łaś. Ja też potrak­to­wa­łam swoje zwol­nie­nie z pracy jako nie­spra­wie­dli­wość. To koniec, uwal­niam się od tego, tak jak ty możesz się od tego uwol­nić”.

Lau­rence odwie­dziła matkę kilka tygo­dni po wyko­na­niu rytu­ału. Kobieta jak zwy­kle się uskar­żała, ale to już nie doty­kało jej córki w ten sam spo­sób. Zamiast iry­to­wać się i pró­bo­wać nakło­nić matkę, by prze­stała narze­kać, tak jak robiła to wcze­śniej, Lau­rence bez słowa pozwo­liła jej się wyża­lić. Wresz­cie matka zmie­niła temat i wspól­nie zaczęły roz­ma­wiać o prze­szło­ści. Wów­czas Lau­rence dowie­działa się o waż­nym zda­rze­niu sprzed lat, które mogło tłu­ma­czyć, dla­czego ścieżki kariery obu kobiet ury­wały się w tak nagły spo­sób. Jej pra­babka ze strony matki wpa­dła w strasz­liwą roz­pacz po tym, jak jej troje dzieci zgi­nęło w wypadku. Po powro­cie do domu Lau­rence wyko­nała rytuał oczysz­cza­nia więzi cier­pie­nia (rytuał 7) w odnie­sie­niu do swo­jej pra­babki, mówiąc w punk­cie C: „Nie zna­łam cię, ale wiem, że los bru­tal­nie ode­brał ci troje naj­młod­szych dzieci. Musia­łaś czuć ogromny smu­tek i gniew. Uwal­niam się od two­jej traumy, tak jak ty możesz się od niej uwol­nić. Ja także czuję smu­tek i gniew w związku z nagłą utratą pracy. To koniec, uwal­niam się od tych ran, tak jak ty możesz się od nich uwol­nić”.

Dwa mie­siące póź­niej Lau­rence pisała: „Kon­ty­nu­uję rytu­ały – mam ich sporo do zro­bie­nia – ale już czuję, że coś się zmie­niło. Moja rela­cja z matką bar­dzo się popra­wiła, ale przede wszyst­kim zna­la­złam w sobie ener­gię, żeby otwo­rzyć wła­sną dzia­łal­ność. Zaj­muję się teraz doradz­twem mar­ke­tin­go­wym online dla firm i cał­kiem nie­źle mi idzie. Zna­la­złam swoją drogę”.

W razie pilnej potrzeby, na przykład przed rozprawą w sądzie pracy

Wyko­naj tylko dwa rytu­ały: rekon­struk­cji duszy po trau­mie (rytuał 5) i rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6) w odnie­sie­niu do osoby, z którą się pro­ce­su­jesz – o ile ta osoba swoim zacho­wa­niem ode­brała ci ener­gię. Nato­miast jeżeli byli­ście w dobrych rela­cjach, a pro­ces jest efek­tem nie­uza­sad­nio­nego zwol­nie­nia, zerwij więzi cier­pie­nia (rytuał 8) z pra­co­dawcą. W dniu roz­prawy stwórz sobie osłonę ener­ge­tyczną w postaci bańki świetl­nej (infor­ma­cje o niej zamiesz­czam w czę­ści poświę­co­nej rytu­ałowi 16) i zwróć się o wspar­cie do swo­jego nie­wi­dzial­nego sprzy­mie­rzeńca (rytuał 10), mówiąc: „Drogi prze­wod­niku, pro­szę cię, bądź ze mną i spraw, żeby spra­wie­dli­wo­ści stało się zadość. Ja pozbędę się mojej rany niespra­wie­dli­wo­ści, szu­ka­jąc tego spo­śród moich krew­nych, który nosił podobne zra­nie­nie”.

W razie, gdy nagła utrata pracy zdarza się często

To przy­pa­dek Patrice’a, pięć­dzie­się­cio­let­niego przed­się­biorcy, któ­rego biz­nes upadł z dnia na dzień wsku­tek ogra­ni­czeń pan­de­micz­nych. To nie pierw­sza jego plajta, przy czym za każ­dym razem zamknię­cie dzia­łal­no­ści było efek­tem nie­spo­dzie­wa­nych czyn­ni­ków zewnętrz­nych (zamknię­cie drogi dojaz­do­wej z powodu naprawy nawierzchni, zasło­nię­cie witryny jego lokalu usłu­go­wego rusz­to­wa­niem z powodu rewi­ta­li­za­cji kamie­nicy, lock­down). Patrice był sfru­stro­wany, ponie­waż mniej wię­cej co dwa lata musiał zaczy­nać wszystko od nowa. Ta cyklicz­ność, z jaką ukryte siły tor­pe­do­wały każde jego przed­się­wzię­cie, zwró­ciła moją uwagę. Zapy­ta­łam, czy nie przy­po­mina mu to jakie­goś rodzin­nego dra­matu. Patrice zbladł: „Bar­dzo późno odkry­łem, że nie jestem pier­wo­rod­nym, ale dru­gim synem mojego ojca. Pierw­szy zmarł w wieku osiem­na­stu mie­sięcy. Mój ojciec ni­gdy nie pogo­dził się z jego śmier­cią”. Dziecko umarło wsku­tek obra­żeń zada­nych przez kogoś spoza rodziny. Żeby popra­wić swoją sytu­ację zawo­dową, Patrice musiał roz­po­znać odzie­dzi­czoną traumę, by następ­nie móc się od niej uwol­nić. Osiem­na­ście mie­sięcy to mniej wię­cej tyle, ile trwało pro­wa­dze­nie każ­dej jego dzia­łal­no­ści. Nato­miast oko­licz­no­ści śmierci dziecka (spo­wo­do­wa­nej przez osobę spoza rodziny, a więc z zewnątrz) łatwo było powią­zać z czyn­ni­kami, które unie­moż­li­wiały męż­czyź­nie pro­wa­dze­nie biz­nesu i sym­bo­licz­nie go uśmier­cały. Roz­po­znaw­szy traumę, można było zacząć oczysz­cza­nie. Uwal­nia­jąc się od bagażu emo­cjo­nal­nego swo­jego ojca (jego poczu­cia winy) i wydo­by­wa­jąc na świa­tło dzienne histo­rię zmar­łego brata (ujaw­nie­nie sekretu i mówie­nie o nim), Patrice mógł wresz­cie prze­rwać cykl nie­po­wo­dzeń.

W odnie­sie­niu do ojca, ze strony któ­rego Patrice sporo wycier­piał jako dziecko, prze­pro­wa­dził on rytuał rekon­struk­cji duszy po kra­dzieży ener­gii (rytuał 6+). Zachę­ci­łam go, by w punk­cie E dodał: „Po śmierci tego dziecka twoje życie nagle się zatrzy­mało. Wiedz, że to odej­ście było wybo­rem jego duszy. Nie musisz się o nie obwi­niać, tak jak ja nie muszę obwi­niać się o plajty moich biz­ne­sów. To należy do cie­bie, uwal­niam się od tego, tak jak ty możesz się od tego uwol­nić”.

Patrice’owi nie­ła­two było zro­zu­mieć, że dusza dziecka mogła „wybrać” śmierć. Podzie­li­łam się z nim moim punk­tem widze­nia: jeżeli dusza ucie­le­śnia się na tak krótki czas, robi to po to, żeby poka­zać, że przed nią były inne dusze, które ode­szły rów­nie albo jesz­cze szyb­ciej, i że wszyst­kie chcą wyjść z mroku zapo­mnie­nia. Jego twarz roz­ja­śniła się. „Moja babka poro­niła pięć razy, zanim uro­dziła mojego ojca”. Zapro­po­no­wa­łam mu oczysz­cze­nie więzi cier­pie­nia (rytuał 7) naj­pierw ze swoją bab­cią, która została tak bole­śnie doświad­czona (jedno zmarłe dziecko to jedna rodzina, która ni­gdy nie zosta­nie zało­żona), potem z duszą zmar­łego brata i pię­cioma duszami pozo­sta­łych dzieci. Żaden rytuał nie prze­wi­duje gru­po­wa­nia obję­tych nim osób, z wyjąt­kiem bar­dzo wcze­śnie zmar­łych dzieci, bowiem „stare dusze” mają szcze­gól­nie wysoki poziom wibra­cji.

Żeby prze­pro­wa­dzić rytuał 7+, zapal świecę, po czym zaproś w myślach dusze wszyst­kich zmar­łych dzieci. W punk­cie C powiedz: „Dusze, które ucie­le­śni­ły­ście się na tak krótki czas, nazy­wam was po imie­niu [jeżeli nie znasz praw­dzi­wych imion, użyj tych, które spon­ta­nicz­nie przyjdą ci do głowy]. Uznaję wasze ist­nie­nie i waszą rolę: jeste­ście po to, by moja rodzina, ze mną na czele, mogła emo­cjo­nal­nie uwol­nić się od wszyst­kich mają­cych miej­sce poro­nień, prze­rwa­nych ciąż i śmierci dzieci. Może­cie uwol­nić się od rany porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści i odrzu­ce­nia oraz od świa­do­mo­ści braku wła­snego miej­sca. W ten spo­sób ja uwal­niam się od mojej rany porzu­ce­nia, nie­spra­wie­dli­wo­ści lub odrzu­ce­nia zawo­do­wego. Uwal­nia­jąc was od cię­żaru waszej misji, uwal­niam się od cię­żaru nie­uświa­do­mio­nego poczu­cia winy zwią­za­nego z tymi śmier­ciami. Szu­kaj­cie wokół sie­bie świa­tła. Odnaj­du­jąc je, sta­nie­cie u mego boku, by pomóc mi odna­leźć radość i swoje miej­sce na płasz­czyź­nie zawo­do­wej. Skoro nada­łem waszej śmierci sens, teraz jest mi o wiele łatwiej ją zaak­cep­to­wać”.

Wyko­naw­szy ten rytuał, Patrice natych­miast poczuł, że z jego bar­ków spada wielki cię­żar.

Jeżeli widzisz koniecz­ność obję­cia rytu­ałami 6+ i 6 dużej liczby osób, nie ogra­ni­czaj się do jed­nej sesji dzien­nie. W ramach pierw­szej z nich jed­nego wie­czoru możesz wyko­nać nie­zbędny rytuał w odnie­sie­niu do pierw­szej osoby, następ­nie kolejny w odnie­sie­niu do dru­giej i ewen­tu­al­nie jesz­cze jeden w odnie­sie­niu do trze­ciej. Naj­waż­niej­sze to prze­stać, zanim poczu­jesz zmę­cze­nie. Następ­nie odcze­kaj co naj­mniej dwa tygo­dnie, a potem przejdź do dru­giej sesji, w któ­rej zaj­miesz się czwartą, piątą i szó­stą osobą. Po mie­siącu możesz powtó­rzyć rytu­ały w odnie­sie­niu do pew­nych osób albo kon­ty­nu­ować je, sku­pia­jąc się na kolej­nych. W zależ­no­ści od prio­ry­te­tów możesz na przy­kład wró­cić do pierw­szej osoby, po czym zająć się siódmą i ósmą. Odpo­czy­nek pomię­dzy kolej­nymi sesjami jest konieczny dla odzy­ska­nia pełni ener­gii. Pamię­taj, że w razie potrzeby (kiedy pro­ble­ma­tyczna sytu­acja się powta­rza) możesz powtó­rzyć dany rytuał nawet po trzech czy sze­ściu mie­sią­cach. Zapi­suj swoje odczu­cia i zacho­dzące zmiany.