Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Polscy królowie z wywodzącej się ze Szwecji dynastii Wazów należą bez wątpienia do najbardziej kontrowersyjnych monarchów w historii naszego kraju, niepoddających się jednoznacznej ocenie. Co prawda, na temat roli tych władców w historii naszego kraju napisano już tomy, ale niniejsza publikacja przedstawia aspekt biografii polskich Wazów traktowany dotąd po macoszemu, a nawet zupełnie pomijany w innych opracowaniach biograficznych, a mianowicie - ich życie miłosne.
Poznamy zatem kobiety, którym przyszło dzielić życie z władcami z tej dynastii: ich żony, zarówno te kochane, jak i te odwiedzane w sypialni wyłącznie z obowiązku, ich kochanki, począwszy od tajemniczej Urszuli Meierin, domniemanej kochanki Zygmunta III, umilającej mu okres wdowieństwa, poprzez piękną Jadwiżkę, największą miłość Władysława IV, panią Radziejowską, której romans z Janem Kazimierzem zakończył się potopem szwedzkim, ambitną Denhoffową, a skończywszy na pani de l’Hôpital, ostatniej miłości Jana Kazimierza, umilającej mu smutny żywot emigranta, który wiódł po abdykacji. Przyjrzymy się też kwestii domniemanego homoseksualizmu Władysława IV, jak również burzliwym losom jego bastardów, a przy okazji zajrzymy też do królewskiej kuchni, poznamy szczegóły codziennego życia monarchów oraz ich niecodzienne pasje i zainteresowania.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 313
Projekt okładki i stron tytułowych Barbara Kuropiejska-Przybyszewska
Konsultacja Sylwia Łapka-Gołębiowska
Redaktor prowadzący Zofia Gawryś
Redaktor merytoryczny i korekta Bożena Łyszkowska
Redaktor techniczny Beata Jankowska
© Copyright by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2013 © Copyright by Iwona Kienzler, Warszawa 2013
Zapraszamy na stronywww.bellona.pl, www.ksiegarnia.bellona.pl
Dołącz do nas na Facebookuwww.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona
Nasz adres: Bellona SA ul. Bema 87, 01-233 Warszawa Księgarnia i Dział Wysyłki: tel. 22 457 03 02, 22 457 03 06, 22 457 03 78 faks 22 652 27 01 e-mail: [email protected]
ISBN 978-83-11-15341-7
Skład wersji elektronicznej
W pokoju, zwanym Marmurowym, jednym z reprezentacyjnych pomieszczeń Zamku Królewskiego w Warszawie, rozbudowanego i wspaniale wyposażonego przez Zygmunta III Wazę, jak również jego syna i następcę, Władysława IV, zawieszono dwadzieścia dwa portrety przodków królewskich z dynastii Jagiellonów. Ten zabieg miał na celu podkreślenie faktu, iż Wazowie to dynastia rodzima, bowiem wywodzi się wprost od Jagiellonów. Ten sprytny, jakbyśmy dziś powiedzieli, PR-owski zabieg był jak najbardziej uzasadniony, wszak matką pierwszego Wazy była młodsza siostra Zygmunta Augusta, Katarzyna Jagiellonka, a jej związek z Janem III Wazą nobilitował tę szwedzką dynastię, traktowaną dotąd przez inne europejskie monarchie z wielkim lekceważeniem.
Choć polscy Wazowie skupili się na walce o wzmocnienie władzy królewskiej, co bez wątpienia wiązałoby się z korzyścią dla Rzeczypospolitej, to jednak bilans ich osiemdziesięcioletniego panowania jest dla Polski ujemny. Historycy zgodnie zwracają uwagę, że trudno o to winić władców, bowiem niekorzystne wydarzenia, które w tym czasie dotknęły nasz kraj, były zupełnie niezależne zarówno od ich woli, jak również ich działań. Jednak trzeba zauważyć, iż polityka wewnętrzna, dość nieumiejętnie prowadzona przez królów z tej dynastii, doprowadziła do dezintegracji polskiego społeczeństwa ówczesnej Rzeczypospolitej. Polskim Wazom często zarzucano przedkładanie interesów dynastii nad dobro kraju, którym przyszło im władać.
Niezależnie od opinii na temat panowania królów wywodzących się z tego rodu, wszyscy historycy zwracają uwagę, że byli to najbardziej kontrowersyjni władcy Polski, których nie można poddać jednoznacznej ocenie. I choć najbardziej ortodoksyjni biografowie podkreślają fakt, że dla osądu władców, jako osób publicznych, nie mają znaczenia ich osobiste zamiłowania, stosunek do płci pięknej, uczt czy polowań, to nie należy zapominać, że nie tylko układy, wojny czy traktaty decydowały o losach państw, niezmiernie ważne było też i to, co działo się za zamkniętymi drzwiami sypialni królewskich. A w przypadku Wazów niebagatelne znaczenie miał charakter każdego z królów, który wpływał na ich ocenę i odbiór przez poddanych.
Niniejsza publikacja przedstawia aspekt biografii polskich Wazów często traktowany po macoszemu, a nawet zupełnie pomijany w innych opracowaniach biograficznych, a mianowicie – ich życie miłosne. Wbrew obiegowej opinii miłość i romanse odegrały niemałą rolę za czasów ich panowania. Założyciel dynastii, Zygmunt III Waza poślubił kolejno dwie siostry, księżniczki z dynastii Habsburgów, ale, pomimo że związki zostały zawarte wyłącznie ze względów politycznych, król znalazł w nich prawdziwą miłość i oddanie. Niewiele osób wie, że ów arcykatolicki monarcha, którego wiara ocierała się wręcz o dewocję, najprawdopodobniej żył przez siedem lat w nieformalnym związku z kobietą. Jego kochanką miała być królewska ochmistrzyni i wychowawczyni jego dzieci, Urszula Meierin, dość tajemnicza postać, która jeszcze za życia monarchy budziła wiele kontrowersji, choć sam papież przyznał jej Złotą Różę za „wyjątkowo cnotliwe życie”…
Kolejni królowie z dynastii Wazów, Władysław IV oraz Jan Kazimierz nie stronili od damskiego towarzystwa i trudno byłoby ich nazwać wiernymi mężami. Co więcej, niektórzy biografowie dopatrują się przyczyn szwedzkiego potopu właśnie w romansowej naturze Jana Kazimierza. Ów władca, pomimo że piastował kościelną godność kardynała, odebrał żonę Radziejowskiemu i doprowadził do skazania go na banicję i infamię, a ten udał się do Szwecji, gdzie gorąco namawiał Karola Gustawa, by uderzył na Polskę.
Romanse Wazów, choć nie tak znane jak związki ich następców na polskim tronie, były gorąco komentowane przez poddanych. Niniejsza publikacja jest próbą odtworzenia losów królewskich kochanek, co nie jest zadaniem łatwym, bowiem w czasach triumfu kontrreformacji o życiu miłosnym królów nie mówiło się głośno. Niewesoło wyglądał też los monarszych bastardów, a czasy Jagiellonów, kiedy naturalne dzieci mogły wychowywać się na królewskim dworze, a nieślubne córki władców były wysoce pożądanymi kandydatkami na żony, były odległym wspomnieniem. W dobie Wazów królewskie pozamałżeńskie potomstwo traktowane było jak wyrzutkowie, a kochanki władców wytykane palcami i potępiane. Nie na darmo król Władysław IV otoczył swoją ukochaną Jadwiżkę sztabem zaufanych ludzi, by strzegli ją przed atakami samozwańczych strażników moralności. Nic więc dziwnego, że w pamiętnikach i dokumentach z epoki wiadomości o królewskich faworytach są bardzo skąpe, a często podawane w zawoalowany sposób, niejako między wierszami.
Obok królewskich faworyt przedstawimy też żony Wazów, zarówno te kochane, jak i te odwiedzane w alkowie przez króla wyłącznie z poczucia obowiązku. Przyjrzymy się też domniemanemu homoseksualizmowi starszego syna Zygmunta III Wazy, Władysława IV, bowiem ów monarcha przez niektórych biografów posądzany jest o pociąg do przedstawicieli tej samej płci. A zaglądając do monarszej alkowy, zajrzymy także do kuchni i garderoby Wazów, dowiemy się jak wyglądało codzienne życie królewskiej pary na zamku i poznamy pasje królów z tej dynastii, które pomagały im znaleźć wytchnienie od nużących, monarszych obowiązków.
Anna Jagiellonka nie grzeszyła urodą, jak również nie błyszczała inteligencją. Była za to kochającą siostrą i wyjątkowo troskliwą ciotką. I to właśnie owej „ciotczynej” miłości koronę polską zawdzięczał jej siostrzeniec, „kochany Zysio”, jak czule nazywała syna swej młodszej siostry, Katarzyny, Zygmunta III Wazę.
Los nie rozpieszczał najmłodszych córek Zygmunta Starego i Bony, Zofii, Anny oraz Katarzyny. Ich rodzice całe uczucia przelali na dwójkę starszych dzieci – królewnę Izabelę oraz królewicza Zygmunta Augusta, następcę tronu i nadzieję dynastii. Sytuacja dziewcząt pogorszyła się, kiedy królowa Bona, na skutek wypadku na polowaniu, przedwcześnie urodziła kolejnego syna, królewicza Wojciecha Olbrachta, który zmarł tuż po porodzie, i okazało się, że już nie zajdzie w ciążę. Wówczas całą swą matczyną uwagę skupiła na jedynym synu i następcy tronu, Zygmuncie Auguście, wychowanie najmłodszych córek traktując jako sprawę drugoplanową. Nawet ich edukację traktowano po macoszemu i żadna z królewien nie otrzymała tak gruntownego wykształcenia, jakie stało się udziałem najstarszej królewskiej córki – Izabeli. A już zupełnie zaniedbano kwestię ich zamążpójścia, za co należy winić nie tylko samą Bonę, ale przede wszystkim ich brata – Zygmunta Augusta, na nim bowiem spoczywała odpowiedzialność za znalezienie królewnom mężów odpowiadających pozycji domu Jagiellonów. Niestety, los niekochanych, a nawet zupełnie mu obojętnych sióstr nie leżał w sferze zainteresowań tego monarchy. Sam miał zresztą wiele kłopotów z ułożeniem sobie życia, a przede wszystkim – z zapewnieniem dynastii i krajowi następcy tronu.
Tymczasem królewny niebezpiecznie zbliżały się do wieku określanego mianem staropanieństwa, ale jakoś nikt tym się nie przejmował. Kiedy trzydziestoletnia Zofia zapadła w 1552 roku na ciężką chorobę, powszechnie uważano, że spowodowane jest to tym, iż „panna za długo za mąż nie szła”. W tymże samym roku Anna skończyła lat dwadzieścia dziewięć, a najmłodsza Katarzyna dwadzieścia sześć, w tych czasach był to wiek mocno zaawansowany i jak najszybciej należało przedsięwziąć kroki, by wszystkie jak najszybciej stanęły na ślubnym kobiercu. Dodajmy jeszcze, że przy okazji należało też zadbać o dobro Rzeczypospolitej. Tymczasem monarcha nie wykonał najmniejszego ruchu, by zmienić sytuację swoich sióstr. Zadziwiającą bierność w tej kwestii wykazywała też królowa Bona, bardzo w owym czasie skonfliktowana z synem, która sprawę małżeństwa królewien wykorzystywała jedynie jako pretekst do nawiązania z nim kontaktów i próby ocieplenia wzajemnych stosunków. Dodajmy, że z bardzo marnym skutkiem, król nie kwapił się do przygotowań do mariażu swych sióstr i nadal chłodno traktował swą matkę.
W 1556 roku udało się wydać za mąż najstarszą królewnę – Zofię. Zaślubiny perprocura odbyły się na zamku wawelskim, ale właściwie niewiele było powodów do radości. Panna młoda jak na ówczesne warunki była już mocno podstarzała, miała bowiem trzydzieści cztery lata, a jej narzeczony, Henryk, książę Brunszwiku, liczył już sześćdziesiąt siedem lat. Poza tym władał niewielkim księstwem niemieckim nie był więc partią na miarę potężnego domu Jagiellonów. O dziwo, Zofia znalazła w tym związku szczęście i przynajmniej namiastkę miłości, o czym świadczy zachowana jej korespondencja z mężem. Nie doczekała się potomstwa, a po śmierci męża bardzo dobrze administrowała odziedziczonymi dobrami, zyskując niekłamaną sympatię poddanych.
Wkrótce po wyjeździe Zofii do jej nowej ojczyzny, królowa Bona spakowała lary i penaty i wyjechała na zawsze do Włoch, pozostawiając Annę i Katarzynę na łasce ich kapryśnego brata, a ten nie widząc miejsca dla nich u siebie na dworze nakazał im pozostanie na Mazowszu.
Nieszczęsne królewny czuły się bardzo osamotnione po wyjeździe matki. Wiodły smutny żywot starych panien na warszawskim zamku, pozbawione praktycznie wszelkich rozrywek i towarzystwa starszego brata, który w owym czasie borykał się z problemami w małżeństwie z niekochaną żoną i coraz częściej zatracał się w miłostkach z kobietami o nie najlepszej opinii. Tymczasem, wbrew pozorom, ich akcje na rynku matrymonialnym z biegiem czasu znacząco wzrosły. Stało się bowiem jasne, że nieszczęsny król Zygmunt August, wiecznie poszukujący miłości, a konkretnie szukający we wszystkich kobietach jednej – ukochanej przedwcześnie zmarłej Barbary Radziwiłłówny, najprawdopodobniej umrze bezpotomnie. I to pomimo jego bezustannych starań o spłodzenie potomka… Trafnie ujął królewskie dążenia opat Cyrus, pisząc w jednym ze swych listów, iż „król ożeniłby się z żebraczką, gdyby mu dała syna”. Niestety, żadna z żon i licznych kochanek nie obdarzyła go synem, gdyż najprawdopodobniej król był bezpłodny, co było wynikiem syfilisu, którym zaraził się we wczesnej młodości od swej pierwszej kochanki, dwórki królowej Bony, Włoszki Diany di Cordona.
Wobec perspektywy bezpotomnej śmierci Zygmunta Augusta, każdy, kto poślubiłby którąkolwiek z królewien, miałby szansę objąć po nim polski tron, a to był bardzo łakomy kąsek. Poza tym potencjalnych kandydatów na królewskich szwagrów nęciły pogłoski o bajecznym bogactwie królowej Bony, które po jej śmierci mogły odziedziczyć jej córki. Wszystko to sprawiło, że nieładne i lekko już podstarzałe Jagiellonki stały się wielce pożądanymi kandydatkami na żony.
Okazało się jednak, iż najmłodsza z królewien, Katarzyna, wyprzedza swą starszą siostrę w owym swoistym matrymonialnym współzawodnictwie, bowiem była od niej znacznie ładniejsza. Była też dość wysoka, a jej figura, według ówczesnych przekonań, sugerowała łatwość zajścia w ciążę i dawała nadzieję na liczne potomstwo. Nic więc dziwnego, że to właśnie wokół niej zaczęli kręcić się adoratorzy.
Pierwszym oficjalnym adoratorem Katarzyny był arcyksiążę Ferdynand, brat cesarza Maksymiliana, który przybył na polski dwór przy okazji ślubu Zygmunta Augusta z Katarzyną Habsburg. Dworzanie z satysfakcją zauważyli, iż książę najwyraźniej „był serce przysłonił” ku najmłodszej siostrze Zygmunta Augusta. Publicznie ją adorował i ostentacyjnie składał jej dary. Powstał nawet projekt mariażu z najmłodszą Jagiellonką, szczerze popierany przez samą Katarzynę Habsburżankę, która usilnie namawiała władcę, by udzielił zgody na ślub swej siostry. Ten jednak stanowczo oświadczył, że młodszej nie wyda przed starszymi i z planów matrymonialnych Ferdynanda nic nie wyszło. Może i dobrze, bowiem wywołałoby to niemały skandal, gdyż kochliwy Ferdynand miał już żonę – poślubioną w sekrecie, córkę patrycjusza, Filipę Wesler. Ale o tym fakcie wówczas nikt nie wiedział, nieświadoma tego faktu była także siostra króla, Katarzyna.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.