9,90 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 15,00 zł
Młody człowiek po wypadku motocyklowym odzyskuje świadomość w szpitalu. Okazuje się, że jest zupełnie bezradny wobec wydarzeń, które się wokół niego toczą, Sprawny ma tylko słuch i umysł. Jeszcze tego samego dnia z przerażeniem stwierdza, ze za chwilę trafi na stół operacyjny w celu pobrania od niego zdrowych organów. Wewnętrzna walka ze swoim ciałem, by zwrócić uwagę na to, że żyje, skazana jest z góry na porażkę., tym bardziej, że lekarze mają wobec niego inne plany, i jego powrót do żywych byłby im nie na rękę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 20
Bob Kinpets
opowiadanie
Ukłucie w prawe przedramię przeszyło mi mózg prawie na wylot. Jednocześnie do moich uszu dobiegł dziewczęcy, ale już prawie kobiecy, głos wypowiedziany z pewnym przejęciem.
– Patrz! Widziałaś?
– Co? – odpowiedział jej inny, podobnie młody i nieco zdziwiony głos.
– To drgnęło jak ukułam.!
– Co drgnęło.
– No tam, na tym monitorze.
Na moment zapanowała cisza.
– Pieprzysz, wydawało ci się… nie, niemożliwe.
– Ale przecież widziałam – w głosie można było wyczuć odrobinę niepewności.
– A ja widziałam krasnoludki na ścianie… dobra, idziemy już.
– Trzeba to zgłosić lekarzowi – Głos był nieustępliwy.
– Ja tam nic nie będę zgłaszać, bo nic nie widziałam… Chodź… no idziesz!?
Usłyszałem oddalające się kroki i trzask zamykanych drzwi. Nastąpiła cisza. Przenikliwa cisza. Próbowałem obrócić głowę, ale nie mogłem. Po prostu nie mogłem wykonać tak prostej czynności, jaką może być zwyczajne poruszenie głową. Co jest do diabła? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Zmatowiała biel przenikała do mojej świadomości poprzez zamknięte powieki. Próbowałem je podnieść ponownie poruszyć głową, ręką… Niestety, zupełny brak reakcji ze strony mojego ciała, którego zresztą zupełnie nie czułem, poza drętwiejącym ciągle przedramieniem. Czyżbym śnił? Czyżby to był tylko sen? Próbowałem skupić myśli. Pustka w głowie była nie do przeniknięcia. Kim ja do cholery jestem? Co ja robię w tym miejscu? Zadawałem sobie pytania, na które nie otrzymywałem żadnej, zupełnie żadnej odpowiedzi. Po chwili zacząłem odczuwać falę ciepła rozlewającego się wewnątrz mojego organizmu. To czułem na pewno. Ciepło zaczęło wprowadzać mnie stopniowo w przyjemny błogi spokój. Powoli zapadałem w sen.
*
Delikatne trzaśnięcie drzwi przywróciło mi świadomość. Usłyszałem kroki. Okrywająca mnie zewsząd biel nie ustępowała. Ponownie chciałem otworzyć oczy, poruszyć ręką czy nogą, ale było to jednak ciągle ponad moje siły.
– Ten człowiek naprawdę już nie żyje? – Jakiś dojrzalszy tym razem, kobiecy głos niespodziewanie zabrzmiał u mojego wezgłowia.
Co??? Przeleciało mi przez myśl. Jednocześnie poczułem jak fala gorąca otacza moje ciało.
– To znaczy… to znaczy… – Męski głos, jakby szukał doboru odpowiednich słów. – Z medycznego punktu widzenia to tak, bowiem funkcje życiowe podtrzymywane są tylko i wyłącznie dzięki aparaturze, którą pani tu widzi. Gdybyśmy odłączyli te wszystkie przewody, to te funkcje natychmiast by ustały… Tak, ten człowiek także z mojego punktu widzenia już nie żyje. Niestety, przykre to jest.
Kobieta westchnęła głęboko i po krótkiej chwili ponownie zapytała.
– Więc, na jakim już jesteśmy etapie?