Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Publikacja opisuje przyczyny, przebieg i wynik wojny toczonej z przerwami w latach 1002-1018 pomiędzy władcą Polski Bolesławem Chrobrym a królem niemieckim (od 1014 roku cesarzem) Henrykiem II. Powody konfliktu były dwa: pierwszy to spór terytorialny o obszar Połabia południowego, czyli Łużyc Górnych (Budziszyn), Łużyc Dolnych (Chociebuż, Gubin, Dobryług) i Marchii Miśnieńskiej (Miśnia, Strzała, Biała Góra); drugi powstał na tle prestiżowym pomiędzy oboma władcami: wzajemnego uznania niezawisłości posiadanej władzy, traktowania na zasadzie równości, uznania godności monarszej oraz respektowania praw politycznych, dziedzicznych i własnościowych – konflikt ten szybko przybrał dodatkowo znamiona osobistej rywalizacji. Obaj władcy decydowali o polityce rządzonych przez siebie państw, tym samym to oni ustalali i realizowali interesy państwowe i narodowe krajów, którymi rządzili. Dlatego też wojna, która wybuchła z powodu dwóch wymienionych powyżej konfliktów przybrała siłą rzeczy znamiona konfliktu państwowego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 287
Zapraszamy na stronę Wydawnictwawww.bellona.pl
Księgarnia internetowawww.swiatksiazki.pl
Dołącz do nas na Facebookuwww.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona
Ilustracja na okładce: Łukasz Mieszkowski Redaktor prowadzący: Zofia Gawryś Redaktor merytoryczny: Tomasz Kompanowski Redaktor techniczny: Beata Jankowska Korekta: Sylwia Kompanowska, Bogusława Jędrasik
Copyright © by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2018 Copyright © by Robert F. Barkowski, 2018
ISBN 978-83-11-15391-2
W niniejszej publikacji opisałem przyczyny, przebieg i wynik wojny toczonej z przerwami w latach 1002–1018 przez władcę Polski Bolesława Chrobrego z królem niemieckim (od 1014 roku cesarzem) Henrykiem II. Powody konfliktu przedstawię szczegółowo w następnym rozdziale, w tym miejscu wymienię jedynie te bezpośrednio ze sobą powiązane. Pierwszy powstał na tle sporu terytorialnego o obszar Połabia Południowego, czyli Łużyc Górnych[1] (Budziszyn), Łużyc Dolnych[2] (Chociebuż, Gubin, Dobryług) i Marchii Miśnieńskiej[3] (Miśnia, Strzała, Biała Góra). Drugi urósł na tle prestiżowym: wzajemnego uznania niezawisłości posiadanej władzy, traktowania na zasadzie równości, uznania godności monarszej oraz respektowania praw politycznych, dziedzicznych i własnościowych. Konflikt ten dodatkowo szybko przybrał znamiona osobistej rywalizacji monarchów. Obaj władcy decydowali o polityce rządzonych przezeń państw, tym samym to oni ustalali, wyznaczali i realizowali ich interesy narodowo-państwowe. Siłą rzeczy wojna przybrała znamiona konfliktu państwowego. Zajęcie Połabia Południowego leżało w interesie obu państw, stąd nie jest błędem określanie jej wojną polsko-niemiecką, tyle że bez podtekstu narodowego, co wyjaśnię w następnym rozdziale.
Ponieważ przebieg wojny interesował historyków już od XIX wieku, powstało wiele interesujących publikacji. Jedne były bardziej naukowe, w innych starano się przybliżyć temat zwykłemu czytelnikowi w sposób przystępny, popularyzatorski. Spod piór pisarzy spłynęły również powieści. Jedynymi źródłami historycznymi bezpośrednio opisującymi tę wojnę są: zapiski w kronice merseburskiego biskupa kronikarza Thietmara i Roczniki kwedlinburskie. Oba źródła są niezwykle cenne i w opisie poszczególnych epizodów uzupełniają się lub przytaczają z osobna interesujące fakty. Trzeba zaznaczyć, że kronika Thietmara jest „kijem o dwóch końcach” – z jednej strony zawiera niezwykle cenne, wartościowe informacje (bez których już nie tylko opisywana w tej publikacji wojna byłaby osnuta mgłą domysłów i spekulacji), z drugiej strony nieuczciwa tendencyjność kronikarza, traktującego osobę Henryka II wręcz hagiograficznie, a Bolesława Chrobrego z nieprzyzwoitą wrogością i nieskrywaną antypatią, fałszuje wiele opisanych epizodów. Jak powiedziałby każdy historyk: Cóż byśmy zrobili bez Thietmara? Zepchnęli historię Polski X i początków XI wieku w krainę domysłów i przypuszczeń? Historiografia, szczególnie polska, zawdzięcza Thietmarowi bardzo wiele, a zadaniem naukowców jest odsiać z treści jego dzieła fałsz, zinterpretować niedomówienia i powiązać ze sobą informacje poszlakowe, powstałe pod wpływem subiektywnego nastawienia autora.
Roczniki kwedlinburskie są bez porównania rzetelniejsze i pozbawione Thietmarowskiego punktu widzenia. Mimo wszystko dzieło Thietmara jest bogatsze o setki informacji pobocznych. Wprawny umysł badacza-historyka rozpozna ze zdumieniem, że wiele epizodów tytułowej wojny opisano w obu źródłach z różnego punktu widzenia, ponieważ spisujący treść źródeł pozyskiwali informacje na temat tego samego zdarzenia z relacji naocznych świadków. Jest to widoczne na przykładzie opisu zwycięskiej dla Polski bitwy w ziemi Dziadoszan (polskiego plemienia na Śląsku) stoczonej 1 września 1015 roku. W Rocznikach kwedlinburskich najwyraźniej spisano przebieg bitwy na podstawie relacji zwykłego rycerza saskiego, podczas gdy Thietmar posłużył się bez wątpienia sprawozdaniem saskich możnowładców, którzy mieli szczęście ujść z życiem z bitewnego piekła (np. arcybiskup magdeburski Gero).
Oprócz źródeł bezpośrednich należy również wspomnieć o informacjach pośrednich zawartych w średniowiecznych nekrologach: lüneburskim i magdeburskim, gdyż podane w nich daty zgonów saskich feudałów nierzadko pokrywają się z datami licznych krwawych starć stoczonych w trakcie tytułowej wojny.
W pracy jest też rozdział poświęcony zagadnieniom wojskowości: składowi, rodzajowi i liczebności sił zbrojnych, oraz charakterystyce elementów uzbrojenia i oręża. Na kartach tej książki wiele miejsca poświęciłem też na scharakteryzowanie strategii i taktyki operacji militarnych obu walczących stron, tam gdzie występują opisy: starć, bitew, kampanii, zajazdów, potyczek i oblężeń. Czytelnikom zainteresowanym pogłębieniem wiadomości na temat sił zbrojnych i uzbrojenia wojsk piastowskich w dobie wojen Chrobrego polecam znakomite opracowanie K. Kościelniaka Wojskowość pierwszych Piastów w historiografii polskiej XX wieku[4], zawierające spis i streszczenie najważniejszych prac w tej materii. Spośród wielu wymienionych publikacji ja cenię sobie wysoko publikacje Andrzeja Nadolskiego i Andrzeja Feliksa Grabskiego[5].
Na koniec wyjaśnienie tytułu publikacji. Dlaczego Budziszyn? Ponieważ gród ten, stolica Łużyc Górnych, czyli Milska, urósł do roli symbolu łączącego początek i koniec wojny. Po prewencyjnym rozpoczęciu działań militarnych w 1002 roku Chrobry zajął bez rozlewu krwi Budziszyn. W ciągu kolejnych lat Niemcy go przejmowali, a następnie Polacy odbijali. W Budziszynie podpisano 30 stycznia 1018 roku pokój kończący szesnastoletnie polsko-niemieckie zmagania o Połabie Południowe. Chrobry wjechał do niego w 1002 roku, radośnie witany przez mieszkańców. Do Budziszyna (na teren Polski, co miało decydującą wymowę polityczną i znaczenie prestiżowe) zjechali w 1018 roku Niemcy, by podpisać pokój na polskich warunkach.
Robert F. Barkowski
Vetralla–Rzym 24.07.2017
1 Inna używana wcześniej nazwa: Milsko, kraj Milczan; od nazwy słowiańskiego plemienia – Milczanie.
2 Większość terytorium Łużyc Dolnych wchodziła między 965 i 993 rokiem w obszar tzw. marchii łużyckiej, powstałej jako część rozwiązanej Marchii Wschodniej (niem. Ostmark), stąd też nieraz marchię łużycką błędnie nazywano Ostmark. Margrabią był Hodo, którego Mieszko I pokonał w 972 roku pod Cedynią. Od 993 roku aż po wiek XII obszar ten należał do państwa polskiego, aczkolwiek Niemcy nominalnie nadal mianowały swych margrabiów.
3 Od pasa ziem po prawej stronie środkowej Łaby na wschodzie po obszar między Elsterą i Saale (pol. Soława) na zachodzie.
4 Zawarte [w:] Benon Miśkiewicz (red.), Studia z dziejów polskiej historiografii wojskowej, t. XII, Poznań 2011.
5 Te wykorzystane w niniejszej publikacji wymienione są w Bibliografii.
Co można jeszcze napisać nowego o: tarczach, mieczach, włóczniach, łukach, hełmach, kolczugach i pancerzach, rodzajach sił, ich liczebności i organizacji na wypadek działań wojennych, w stosunku do początków XI wieku na obszarze Europy Środkowej? Wojska biorące udział w opisywanych w tej książce zmaganiach także używały wymienionych akcesoriów. Aby rzetelnie się wypowiedzieć na ten temat, należałoby przeanalizować najnowsze badania w tej dziedzinie. Mimo wszystko nie można pominąć tego tematu, gdyż zubożyłoby to niniejszą publikację o podstawowy element występujący we wszystkich książkach z serii Historyczne bitwy. Nie każdy przecież ma okazję lub czas, by zapoznawać się z literaturą fachową na ten temat. Mam nadzieję, że mimo wszystko Czytelnicy obeznani z zagadnieniem znajdą tutaj coś nowego lub uzupełniającego ich wiedzę.
W tytułowym polsko-niemieckim konflikcie toczonym w latach 1002–1018 głównymi antagonistami były Polska i Niemcy, lecz nie wolno zapomnieć o Słowianach połabskich, chociażby z następujących przyczyn: to o ich ziemię toczyła się walka, to na ich ziemi doszło do wielu starć zbrojnych, to ich oddziały walczyły aktywnie po stronie zarówno polskiej, jak i niemieckiej. Dlatego w poniższych rozważaniach nie zabraknie wątku połabskiego.
W kwestiach militarnych pomiędzy Niemcami i Polską na początku XI wieku istniały zarówno różnice, jak i podobieństwa. Wynikały one głównie z pochodnej nakładających się procesów, jakim przez kilka stuleci uległa Europa po rozpadzie rzymskiego imperium zachodniego – antycznego Rzymu – na skutek których wytworzyły się zróżnicowane strefy państwotwórcze. Jedną z nich było ogromne państwo Franków, najpierw pod berłem dynastii Merowingów, a następnie Karolingów. Po 843 roku, w wyniku walk dynastycznych, z państwa Franków wydzieliły się trzy monarchie karolińskie: zachodniofrankijska, część środkowa obejmująca Lotaryngię i północno-środkową Italię oraz wschodniofrankijska. Po roku 919 władzę w państwie wschodniofrankijskim objął król Henryk I Ptasznik z saskiej dynastii Ludolfingów (nazwanej następnie Ottońską), dając początek królestwu niemieckiemu.
Przez jakiś czas zachowano jeszcze karolińską tytulaturę, Henryk I nazywał się królem Franków i Sasów (rex Francorum et Saxonum), ale niebawem, jeszcze w X wieku, nastąpiła zmiana, i zaczęto używać sformułowania: królestwo niemieckie regnum Theotonicum (tytułu tego przez krótki czas używał książę Bawarii Arnulf Zły, będąc antykrólem w stosunku do Henryka I). W drugiej połowie XI wieku przyjęto oficjalną tytulaturę: królestwo Niemców. Niemcy powstały zatem na obszarze byłej karolińskiej monarchii wschodniofrankijskiej zamieszkanej przez szczepy germańskie. Pięć z nich – Bawaria, Frankonia, Turyngia, Fryzja i Saksonia – leżało na byłych peryferyjnych obrzeżach antycznego imperium rzymskiego, wyznaczonych systemem militarnych okręgów/granic zwanych limesami. Wyjątkiem jest tu Szwabia z Nadrenią, które leżały w strefie mniej lub bardziej bezpośrednio dziedziczącej dorobek antycznego Rzymu. Te nakładające się wpływy (tutaj konkretnie w zakresie militaryzmu) zostały w jakimś stopniu odziedziczone, przekształcone i dopasowane przez saskich władców z dynastii Ludolfingów/Ottonów. Korzystali oni z bogatej spuścizny swych poprzedników, karolińskich, a następnie wschodniofrankijskich w zakresie: modeli organizacji instytucji wojskowych, zasobów ekonomicznych, pozostałości infrastruktury budowlanej, arsenałów uzbrojenia. Odziedziczyli też zawarte w pismach opisy taktyk i strategii oraz techniki wytwarzania broni. Spuściznę militarną królowie i cesarze niemieccy rozwijali w X i na początku XI wieku, tworząc najgroźniejszą (potencjalnie) machinę wojenną ówczesnej Europy.
Polska natomiast ukształtowała się wraz z innymi plemionami zachodniosłowiańskimi poza zasięgiem rzymskich limesów, w strefie zwanej pogańską lub barbarzyńską[6]. W strefie tej zaczątki organizacji państwowej wytworzyły się o trzy–cztery wieki później niż na obszarach monarchii karolińskiej, na dodatek w pewnych odstępach czasowych. Słowianie połabscy weszli w kontakty handlowe, dyplomatyczne i polityczne z monarchiami merowińską, karolińską, a następnie wschodniofrankijską już pod koniec VI wieku, exemplum: książę Derwan[7] (przed 631 rokiem, plemiona między Łabą a Soławą/Saale) czy władca plemion wielecko-stodorańskich – rex Sclavorum – król Drogowit[8] (738 rok, 789 rok). Z tych kontaktów wynikły nie tylko wymiana handlowa, ale i częste starcia zbrojne. Dzięki nim Słowianie połabscy najwcześniej ze wszystkich plemion zachodniosłowiańskich zapoznali się z militaryzmem Karolingów, czerpiąc z tego wielorakie korzyści, między innymi zdobywając w bojach uzbrojenie i oręż Franków. Najbardziej na tych kontaktach skorzystali Obodryci. Karol Wielki, od 770 roku usiłujący nieustannymi kampaniami wojennymi zająć Saksonię, natknął się tam na szczególnie zaciekły opór poszczególnych saksońskich szczepów. Walki ciągnęły się latami, przeplatane frankijskimi kampaniami i buntami już rzekomo ujarzmionych ugrupowań Sasów.
Naturalnym sąsiadem północnych Sasów przez rzekę Łabę byli Obodryci, którymi władali w tym czasie kolejno król rex Wicana i jego syn książę dux Drożko. Na północy Obodryci graniczyli z Duńczykami, na wschodzie i południu z Wieletami i Stodoranami. Karol Wielki pojął natychmiast, jak korzystne jest strategiczne położenie Obodrytów: od wschodu brali Saksonię w kleszcze wespół z wojskiem frankijskim, jednocześnie od północy izolowali Saksonię od kontaktów z Danią, która udzielała schronienia saskim rebeliantom (między innymi słynnemu Widukindowi). W tej sytuacji Karol Wielki, doceniając waleczność i możliwości militarne Obodrytów, zawarł z nimi ścisły sojusz skierowany przeciwko buntującym się Sasom. Frankowie dostarczyli Obodrytom odpowiednie wyposażenie wojskowe, między innymi tak cenne zbroje (kolczugi, nabijane blachami skórzane kaftany) i oręż (miecze, włócznie). Od tej pory Obodryci poszczycić się mogli posiadaniem jazdy pancernej.
Na skutki nie trzeba było długo czekać. W 798 roku w bitwie na Schwentinefeld nieopodal Bornhöved[9] (dzisiejszy okręg/powiat Segeberg w Szlezwiku-Holsztynie) jazda Obodrytów wspomagana karolińskim doradcą wojskowym, legatem Eburisem (dowodził prawym skrzydłem obodryckiego ataku) rozniosła jedną szarżą liczne bloki ustawionej w ściany tarcz osławionej saskiej piechoty, kładąc trupem 4 tys. saskich wojowników[10]. To tylko jeden z licznych przykładów, jak Obodryci doskonalili przez lata wyszkolenie militarne i podnosili poziom uzbrojenia. Jak groźni z czasem stali się Słowianie połabscy, świadczą edykty administracji frankijskiej zakazujące handlu bronią ze Słowianami zza Łaby. Między innymi Karol Wielki w 805 roku zakazał handlowania bronią ze Słowianami połabskimi (zakaz ten nie obejmował jeszcze w tym czasie Obodrytów, lecz jedynie Wieletów, Stodoran i Serbołużyczan), jak również z Awarami, nakładając wysokie kary na nieposłusznych kupców: przyłapanemu na sprzedaży Słowianom połabskim frankijskich kolczug groziła konfiskata całego majątku.
Innym wymownym świadectwem uznania Franków dla potencjału militarnego Słowian połabskich były ordonansy militarne z lat 803–807 – w jednym z nich, dotyczącym regulacji służby wojskowej Sasów na wypadek wyprawy wojennej, nakazywano: piechota saska rekrutująca się z najniższych warstw społecznych ma wysłać jednego wojownika na sześciu ludzi przeciwko Awarom lub Saracenom, jednego na trzech przeciwko Czechom, natomiast w razie wojny z Wieletami lub Serbołużyczanami pod broń mają stawić się wszyscy zdolni do uniesienia tarczy[11].
Obodryci nie odegrali większej roli w niemiecko-polskim konflikcie – oprócz jednego epizodu. W 1017 roku, gdy Henryk II ponownie wyruszył na Polskę, towarzyszące mu sojusznicze oddziały Lutyków usiłowały przymusić do antypolskiej koalicji siły zbrojne Księstwa Obodryckiego. Z czego to wynikało? Wczesnofeudalna monarchia obodrycka borykała się z olbrzymim problemem zagrażającym nieustannie jej egzystencji. W tym czasie książę Mścisław z dynastii Nakonidów, jego dwór, otoczenie i większość znaczniejszych poddanych feudalnych wraz ze świtami byli chrześcijanami. Natomiast przeważająca większość ludności tkwiła w wierze przodków, czyli pogaństwie. Mścisław, chcąc utrzymać się przy władzy, chodził jak po linie, nie stać go było na urażenie pogańskich poddanych, gdyż groziło to nieobliczalnym w skutkach buntem. Ten stan rzeczy potrafili doskonale wykorzystać agitatorzy pogańskiej wiary z Radogoszczy, stolicy Związku Lutyckiego, wykorzystując nastroje ludności w celu wywierania nacisku na Mścisława. Z tych zapewne powodów książę Obodrytów skłonny był udzielić Lutykom pomocy militarnej na wyprawę na Polskę, byleby oddalić niebezpieczeństwo wybuchu antychrześcijańskiego powstania w księstwie. Jednak strony pomocy tej nie udzielił i rozgoryczeni Lutycy okrutnie się zemścili. W 1018 roku, już po zawarciu w Budziszynie ostatecznego pokoju pomiędzy Polską a Niemcami, Lutycy rozpętali w Księstwie Obodryckim pożogę reakcji pogańskiej. Państwo Obodrytów utonęło w chaosie, a Mścisław ledwo uszedł z życiem do północnej Saksonii.
Lutycy dysponowali niebagatelnym potencjałem militarnym, jeśli chodzi o liczebność oddziałów, gdyż pod względem uzbrojenia na tle Niemców czy Polaków prezentowali się raczej mizernie. Nie mieli wartych uwagi formacji konnych (poza nielicznymi oddziałkami), ale za to bitne zastępy walecznej piechoty i łuczników. Potrafili też doskonale wykorzystać właściwości terenu, na którym walczyli.
Zupełnie inaczej przedstawiały się siły zbrojne Księstwa Stodorańskiego i południowego Połabia, czyli Łużyc i Marchii Miśnieńskiej. Stodoranie ulegali liczebnie zarówno Obodrytom, jak i Wieletom/Lutykom ze Związku Lutyckiego, mieli za to świetnie uzbrojone oddziały lekkiej i ciężkozbrojnej jazdy. W Stodoranii panowały stosunki podobne do panujących w Księstwie Obodryckim, wczesnofeudalna chrześcijańska monarchia z głównymi ośrodkami w Brennie i Hobolinie musiała się układać z ogółem pogańskiej ludności. Dzięki licznym i bardzo wcześnie zaistniałym kontaktom z Zachodem warstwa rządząca Stodoranii dorobiła się podobnych stosunków feudalnych na polu militarnym. Poszczególni naczelnicy grodów dysponowali konnymi oddziałami przybocznymi i rycerstwem służebnym, posługami obronnymi obarczona była masa zwykłej ludności.
Również południowe plemiona połabskie dość wcześnie rozwinęły stosunki feudalne lub zostały w nie wdrożone napierającą ekspansją Niemców. Plemiona pomiędzy Saale (Soława) i Łabą jako pierwsze uległy niemieckiemu najazdowi. Rozwijany na tych terenach przez Niemców system ośrodków grodowych zwanych burgwardami wcielił drobnych władców słowiańskich wraz z ich potencjałem militarnym w system niemieckiej administracji feudalnej. Przykładem chociażby bitwa na Lechowym Polu w 955 roku, w której w oddziałach margrabiego Gerona uczestniczyły kontyngenty podległych mu połabskich władców plemiennych, np. Chudziców. W trakcie wojny polsko-niemieckiej 1002–1018 te liczne oddziały drobnych słowiańskich feudałów zmuszane były do uczestnictwa po którejś ze stron. Ich znaczenie i wagę docenił Henryk II i margrabia Marchii Miśnieńskiej Herman w 1009 roku, udzielając słowiańskim rycerzom ulg podatkowych, liczył, że tym zabiegiem odciągnie ich od Bolesława Chrobrego. W przekazach źródłowych zachował się opis przypadku niejakiego łużyckiego rycerza Budzisława, który był na tyle wpływowy, że potrafił nakłonić margrabiego Hermana do konfliktu zbrojnego z biskupem i kronikarzem Thietmarem[12].
Również Czesi, podobnie jak Słowianie połabscy, wcześnie weszli w kontakty z monarchiami zachodnioeuropejskimi – karolińską, a po niej wschodniofrankijską. Karol Wielki dwa razy najeżdżał Czechy, w 805 i 806 roku. Za pierwszym razem pomimo wielokrotnej przewagi militarnej (dwie operujące armie) Frankowie, po czterdziestodniowej kampanii, musieli wycofać się z Czech[13]. Dopiero za drugim razem wymęczeni wojną Czesi zmuszeni zostali do uiszczania trybutu. Później Czesi przeżyli wzloty i upadek państwa wielkomorawskiego, które skutecznie odpierało najazdy Franków, i w spuściźnie po Wielkich Morawach odziedziczyli wiele w zakresie wojskowości.
Polska najpierw, najpóźniej w IX wieku, weszła w kontakt z plemionami połabskimi, a następnie, w połowie X wieku, z Niemcami. Nie wolno też zapomnieć o innych kierunkach, które przez wymianę handlową czy konflikty zbrojne w ten czy inny sposób przyczyniły się do rozwoju polskiej sztuki wojennej w czasach Bolesława Chrobrego: mowa tu o krajach skandynawskich, Rusi Kijowskiej i Czechach. Oczywiście polska sztuka wojenna wczesnego średniowiecza rodziła się też na podstawie własnych doświadczeń zbieranych obficie w nieprzeliczonych walkach, jakie toczyli pierwsi Piastowie w trakcie tworzenia państwa polskiego na obszarach dzisiejszej Polski. Tak więc polskie siły zbrojne czasów Bolesława Chrobrego kształtowały wpływy zewnętrzne i rozwój wewnętrzny.
Specyfika licznych wojen, wewnętrznych i zewnętrznych, prowadzonych przez władców dynastii Ludolfingów/Ottonów, wpłynęła na ukształtowanie się niemieckiej organizacji militarnej. Z jednej strony nieustanne bunty i rebelie w samych Niemczech, później w Italii, przeplatane w pewnym okresie najazdami węgierskimi, spowodowały, że działania wojenne zawęziły się głównie do zdobywania lub obrony ufortyfikowanych warowni – twierdz, miast, grodów. Powodowało to wytworzenie się silnych i licznych oddziałów piechoty, które stanowiły garnizony twierdz lub je oblegały, a składały się na nie zarówno lokalna milicja, jak i kontyngenty ekspedycyjne. Z drugiej strony ekspansywna i, co tu ukrywać, brutalna machina wojenna niemieckich władców dążących do zdobyczy terytorialnych (chociażby Połabie Słowiańskie i Italia) wymagała coraz liczniejszej, świetnie uzbrojonej i wyszkolonej jazdy lekko- i ciężkozbrojnej. W okresie wojen polsko-niemieckich lat 1002–1018 wojsko niemieckie, które bazowało na dobrze rozwiniętym systemie feudalnym i silnych podstawach ekonomicznych, składało się z: zaciągów pospolitego ruszenia do działań lokalnych, zaciągów wojsk wyborowych na wyprawy wojenne (ekspedycje) i oddziałów przybocznych (przeważnie wojownicy zawodowi i rycerstwo służebne). Te z kolei dzieliły się na podgrupy (królewskie, możnych świeckich i duchownych). Wymienione grupy podlegały dodatkowo podziałom wewnętrznym.
Pospolite ruszenie przeznaczone do działań obronnych rekrutowało się z ludności miast, grodów, podgrodzi i osiedli leżących w danym okręgu (rolnicy, rzemieślnicy). Do służby w swoim rejonie zamieszkania zobowiązany był co prawda każdy sprawny mężczyzna ze stanów niższych, ale nie wszyscy jednocześnie podlegali mobilizacji. Po reformach wojskowości Henryka I przeprowadzonych po 926 roku co dziewiąty spośród nieszlachetnie urodzonych był zobowiązany do obronnej służby na murach, pozostałych ośmiu musiało mu zapewnić uposażenie bojowe i utrzymanie w trakcie działań wojennych. Reszta ludności pracowała nieustannie nad naprawą, budową i przebudową elementów systemu obronnego danej warowni.
Zadaniem wojowników z lokalnego pospolitego ruszenia było też nękanie operującego na ich terenie przeciwnika, jeżeli nadarzyła się ku temu sposobność. Nierzadko wrogie oddziały rozpraszały swe siły w poszukiwaniu prowiantu lub w celu splądrowania porozrzucanych osad, błąkały się po okolicy wycieńczone głodem, chorobami, przetrzebione starciami zbrojnymi – w takim przypadku garnizony pospolitego ruszenia dokonywały wypadu z warowni, niszcząc wrogie siły, nierzadko całkowicie je unicestwiając. Przykładem są wydarzenia po bitwie na Lechowym Polu w 955 roku pomiędzy Niemcami a Węgrami. Armia węgierska przegrała co prawda sromotnie główną bitwę na przedpolach Augsburga, ale większość żołnierzy przetrwało i w zorganizowany sposób rzuciło się do ucieczki przez Bawarię w kierunku rzeki Inn. Czekały na nich silne garnizony pospolitego ruszenia rozlokowane po licznych bawarskich twierdzach. Wykorzystując niekorzystne dla węgierskich jeźdźców warunki pogodowe (silne ulewy, roztopy, powodzie), niemieckie pospolite ruszenie wysypało się z obronnych grodów i dorzynało bezlitośnie rozproszone, zagubione i wycieńczone elitarne oddziały dumnych końskich łuczników, unicestwiając praktycznie tę część armii węgierskiej, która zdołała się wyrwać z bitewnego piekła na Lechowym Polu[14].
Interesująco przedstawia się aspekt pospolitego ruszenia w kontekście niniejszej publikacji – przecież walki toczyły się na Łużycach i w Marchii Miśnieńskiej, obszarach, na których ludność rolnicza i miejska składała się wyłącznie ze Słowian połabskich. Wtedy nie było tam jeszcze żadnych niemieckich osadników, kolonistów. Garnizony niemieckie rozlokowane w zajętych lub zdobytych przez Niemców grodach składały się wyłącznie z oddziałów przybocznych niemieckich możnych zawiadujących tymi grodami, wzmocnione wojownikami zaciągów wyborowych z głębi Niemiec. A zatem posługi obronne w tychże grodach spadły na barki miejscowej ludności słowiańskiej Połabia – na ile więc Niemcy mogli liczyć na ich lojalność w obliczu wojsk Bolesława Chrobrego? W podgrodziach grodów południowego Połabia (np. Miśni) wzniesionych/zajętych przez Niemców stacjonowała specyficzna odmiana słowiańskich wojowników zawodowych, tzw. wietników, którzy, aczkolwiek zobowiązani do służby niemieckim najeźdźcom, częstokroć przechylali szalę zwycięstwa na stronę polską.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
6 W której nie brakło również plemion germańskich, na obszarach Danii, Norwegii i Szwecji.
7Die Chronik Fredegars, IV, cap. 68, s. 74.
8Annales Mettenses priores, anno 789.
9 Schwentinefeld: piaszczysta równina nad rzeczką Alte Schwente (pol. Święciana). Stąd w niektórych publikacjach polskojęzycznych: bitwa nad Święcianą.
10Annales regni Francorum… anno 798, s. 103–104; Annales Fuldenses… anno 798, s. 13–14.
11 C. Oman, A History of the Art of War in the Middle Ages, Band1 (378–1278), s. 69.
12 S. Zakrzewski, Bolesław Chrobry Wielki, s. 258.
13Annales regni Francorum… anno 798, anno 805.
14 R.F. Barkowski, Lechowe Pole 955, s. 161–166; Gerhard von Augsburg, Vita Sancti Uodalrici… op. cit., cap. 12; Widukind, op. cit., III, 46.
W popularnonaukowej serii pt. „Historyczne bitwy” ukazały się ostatnio:
P. Korzeniowski, FLANDRIA 1940 • M. Franz, A. Pastorek, TEXEL 1673 • Ł. Migniewicz, kleidion 1014 • P. Groblewski, ANTIETAM 1862 • P. Rochala, VERCELLAE 101 p.n.e. • L. Kania, WILNO 1944 • P. Zarzycki, Iłża 1939 • T. Fijałkowski, ATLANTYK 1939–1945 • R. Warszewski, Cuzco 1536–1537 • J. Wojtczak, Minnesota 1862 • Ł. Burkiewicz, Aleksandria 1365 • K. Plewako, CAMBRAI 1917 • M. Kuczyński, WOJNA CZU Z HAN 209–202 P.N.E. • L. Wyszczelski, LWÓW 1920 • M.A. Piegzik, HOLENDERSKIE INDIE WSCHODNIE 1941–1942 • W. Polakiewicz, LIMANOWA 1914 • A. Lorbiecki, M. Wałdoch, CHOJNICE 1939 • M. Leszczyński, pomorze 1945 • G. Lach, IPSOS 301 p.n.e. • R. Warszewski, KONGO 1965 • A. Toczewski, FESTUNG KÜSTRIN 1945 • J. Wojtczak, CALLAO 1866 • R. Dzieszyński, KRAKÓW 1768–1772 • T. Jarmoła, KRETA 1941 • R.F. Barkowski, CROTONE 982 • Z. Stąpor, BERLIN 1945 • S. Kaliński, BOLIMÓW 1915 • W. Zawadzki, POMORZE 1920 • A. Zieliński, MALTA 1565 • M. Grzeszczak, IGNACEWO 1863 • R.F. Barkowski, POŁABIE 983 • D. Kupisz, PSKÓW 1581–1582 • J. Wojtczak, FILIPINY 1898–1902 • S. Rek, MANZIKERT 1071 • R. Rabka, MACEDONIA–EPIR–ALBANIA 1912–1913 • R.F. Barkowski, POITIERS 732 • S. Rek, KOSOWE POLE 1389 • R. Warszewski, KUBA 1958–1959 • J. Dobrzelewski, INDIE–PAKISTAN 1971 • P. Krukowski, NAD WIEPRZEM 1920 • R.F. Barkowski, LECHOWE POLE 955 • M.A. Piegzik, MORZE KORALOWE 1942 • W. Włodarkiewicz, WOŁYŃ 1939 • T. Romanowski, Massilia 49 p.n.e. • A.A. Majewski, MOSKWA 1617–1618 • T. Greniuch, NATAL 1899–1900 • R.F. Barkowski, KRUCJATA POŁABSKA 1147 • T. Kubicki, GETTO WARSZAWSKIE 1943 • R. Marcinek, KANAŁ SUESKI 1956 • J. Wojtczak, La Plata 1806–1807 • Robert F. Barkowski, SYBERIA 1581–1697 • D. Kupisz, SMOLEŃSK 1632–1634 • T. Fijałkowski, Północny Atlantyk 1914–1918 • J. Wojtczak, BOSWORTH 1485 • P. Rochala, NIEMCZA 1017 • R. Dzieszyński, BYCZYNA 1588 • Ł. Czarnecki, KONSTANTYNOPOL 626 • R. Warszewski, Little Big Horn 1876 •
W przygotowaniu: R. Warszewski, Cholula 1519