Cykl z komisarzem Jooną Linną. Łowca - Lars Kepler - ebook

Cykl z komisarzem Jooną Linną. Łowca ebook

Lars Kepler

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Po dwóch latach spędzonych w pilnie strzeżonym więzieniu Joona Linna, były komisarz sztokholmskiej policji, zostaje poproszony o pomoc w ujęciu zabójcy znanej osobistości. Czy zbrodnia miała związek z terroryzmem? Wkrótce dochodzi do następnych morderstw, a ofiary przed śmiercią słyszą dziecięcą rymowankę o królikach. Linna podejmuje wyzwanie i współpracując z policjantką Sagą Bauer, próbuje powstrzymać nieuchwytnego Łowcę Królików.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 625

Oceny
4,4 (224 oceny)
124
69
27
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Agika2004

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajna. Polecam
00
Puella52
(edytowany)

Dobrze spędzony czas

Dobra książka,ciekawa,wartka akcja.Niestety,wszystko psuje niezrozumiały epilog. Ponadto autor przejawia coraz większe upodobanie do makabrycznych szczegółów,, które nie wnoszą niczego znaczącego do treści. Razi również niechlujne wydanie- brak przypisów wręcz, koniecznych , kiedy tak wiele zdań podanych jest w obcych językach.
00

Popularność




Tytuł oryginału
Kaninjägaren
Projekt okładki
HUMMINGBIRDS
Fotografia na okładce
© Love Lanner
Redakcja
IWONA GAWRYŚ
Korekta
JOLANTA PAWLAK
Redakcja techniczna
KRZYSZTOF CHODOROWSKI
Copyright © Lars Kepler 2016
Published by agreement with Salomonsson Agency
Polish edition © Publicat S.A. MMXVIII (wydanie elektroniczne)
Wykorzystywanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora,
w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie, jest zabronione.
All rights reserved
Wydanie elektroniczne 2018
ISBN 978-83-271-5836-9

jest znakiem towarowym Publicat S.A.

Publicat S.A.

61-003 Poznań, ul. Chlebowa 24

tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00

e-mail: [email protected], www.publicat.pl

Oddział we Wrocławiu

50-010 Wrocław, ul. Podwale 62

tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66

Jest wczesny poranek. Gładka powierzchnia fiordu błyszczy jak stal. Wszystkie luksusowe wille są pogrążone w drzemce, ale przez ogrodzenia i gałęzie widać połyskującą wodę w basenach i światła w przydomowych ogrodach.

Drogą wzdłuż plaży idzie pijany mężczyzna z butelką wina. Zatrzymuje się przed białym domem o długiej szklanej fasadzie zwróconej w stronę zatoki. Bardzo ostrożnie stawia butelkę na środku drogi, omija przydrożny rów, wdrapuje się na czarny metalowy płot i schodzi na teren posesji.

Chwiejnym krokiem przecina trawnik i przystaje. Patrzy na wielkie okna, odbicie świateł werandy i ciemne kontury mebli w środku.

Idzie dalej w stronę willi, macha do półmetrowego porcelanowego krasnala, okrąża drewnianą ściankę, potyka się na werandzie i uderza w kolano, ale zaraz wstaje.

Woda w basenie lśni jak błękitny blok ze szkła.

Mężczyzna niepewnie staje na krawędzi, rozpina rozporek i zaczyna sikać do basenu. Zataczając się lekko, podchodzi do granatowych mebli ogrodowych i obsikuje poduszki, krzesła i okrągły stolik.

Mocz paruje na zimnym powietrzu.

Mężczyzna zapina rozporek i patrzy na białego królika, który biegnie po trawniku i znika pod krzakiem.

Uśmiechnięty, wraca w kierunku domu, mija drzwi werandy, opiera się o ściankę, schodzi na trawnik, staje i się odwraca.

Jego zamglony umysł próbuje zrozumieć, co właśnie zobaczył.

Ktoś ubrany na czarno, o dziwnym kształcie twarzy, wbijał w niego wzrok.

Mógł stać w ciemnym domu albo być na zewnątrz i spoglądać na niego poprzez odbicie w szybie.

1    PIĄTEK, DWUDZIESTY SZÓSTY SIERPNIA

Z ciemnego nieba powoli siąpi mżawka. Matowe światło padające od strony zabudowań sięga trzydziestu metrów ponad dachami. Nie ma wiatru, a oświetlone krople tworzą nad Djursholm coś w rodzaju niewyraźnej kopuły.

Tuż przy połyskujących wodach zatoki Germania stoi wielka willa.

W środku, po lakierowanym parkiecie i dywanie perskim, czujnie jak zwierzę, chodzi młoda kobieta.

Nazywa się Sofia Stefansson.

Niepokój sprawia, że dziewczyna rejestruje każdy szczegół.

Na podłokietniku kanapy leży czarny pilot do telewizora. Ktoś okleił go przezroczystą taśmą, żeby nie odpadła tylna klapka. Na stole widać delikatne kręgi po szklankach. We frędzle dużego dywanu zaplątał się stary plaster.

Podłoga skrzypi, jakby za plecami Sofii ktoś się skradał.

Na jej butach na wysokim obcasie i umięśnionych łydkach widać plamy od kałuż z kamiennej ścieżki. Nogi nadal ma wyćwiczone, choć już od dwóch lat nie grała w piłkę.

Ukrywa w dłoni pojemnik z gazem łzawiącym, tak aby nie widział go ten, który na nią czeka. Powtarza sobie, że sama tak wybrała, że ma kontrolę nad sytuacją i chce być w tym miejscu.

Mężczyzna, który otworzył drzwi, stoi obok fotela i bezwstydnie wodzi za nią wzrokiem.

Sofia ma twarz o symetrycznych rysach, z dziecięco zaokrąglonymi policzkami. Jest ubrana w niebieską sukienkę z odkrytymi plecami. Rząd małych, obciągniętych materiałem guziczków biegnie od szyi w dół, między piersiami. Małe złote serduszko na łańcuszku podskakuje na jej grdyce pod wpływem przyspieszonego pulsu.

Wie, że może przeprosić i powiedzieć, że nie czuje się dobrze i musi jechać do domu.

Mógłby się zdenerwować, ale zaakceptowałby to.

Mężczyzna patrzy na nią smutno, z głodem w oczach, a pod wpływem tego spojrzenia strach znów trzepocze jej w brzuchu.

Nagle Sofii wydaje się, że już go kiedyś widziała. Że może to być jeden z szefów, który mignął jej w którejś pracy, albo ojciec dawnego kolegi z klasy.

Przystaje w pewnej odległości od niego. Czuje szybkie bicie serca. Zamierza zachować dystans, dopóki nie odczyta tonu głosu i ruchów.

Jego dłoń ściskająca oparcie fotela nie zdradza żadnych oznak brutalności – paznokcie są zadbane, a gładka obrączka wysłużona przez długie lata małżeństwa.

– Ładny dom – mówi Sofia i odgarnia lśniący kosmyk z twarzy.

– Dzięki – odpowiada mężczyzna, puszczając oparcie.

Ma nie więcej niż pięćdziesiąt lat, ale porusza się z ponurą ociężałością, jak stary człowiek w starym domu.

– Przyjechałaś tu taksówką? – Głośno przełyka ślinę.

– Tak – odpowiada Sofia.

Znów zapada cisza, nagle z sąsiedniego pokoju dobiegają dwa eteryczne uderzenia zegara z wahadłem.

Z rozkwitłej lilii w wazonie opada bezgłośnie szafranowy pyłek.

Sofia wcześnie zdała sobie sprawę, że kręcą ją erotyczne sytuacje. Lubiła czuć się wybrana, doceniona, ale nigdy tak naprawdę w nikim się nie zakochała.

– Spotkaliśmy się już kiedyś? – pyta.

– Nie zapomniałbym tego – odpowiada on z uśmiechem, w którym nie ma radości.

Jego siwiejące blond włosy są rzadkie i zaczesane do tyłu. Obwisła twarz lekko błyszczy, a na czole widnieje głęboka bruzda.

– Zbierasz dzieła sztuki? – Sofia wskazuje głową na ścianę.

– Interesuję się sztuką.

Jego jasne oczy spoglądają na nią zza okularów o rogowych oprawkach. Sofia się odwraca, ukradkiem chowa gaz łzawiący z powrotem do torebki i podchodzi do dużego obrazu w złotej ramie.

Mężczyzna idzie za nią, staje odrobinę za blisko i oddycha przez nos. Sofia się wzdryga, kiedy on unosi prawą dłoń, żeby coś jej pokazać.

– Dziewiętnasty wiek... Carl Gustaf Hellqvist – mówi tonem wykładu. – Umarł młodo. Trudne życie, mnóstwo bólu i elektrowstrząsów... ale to był wspaniały malarz.

– Fascynujące – odpowiada cicho Sofia.

– Tak sądzę – stwierdza mężczyzna i rusza w kierunku jadalni.

Sofia podąża za nim w upiornym poczuciu, że oto powoli daje się zwabiać w pułapkę, że klapa zamyka się za nią, sennie i powoli, a obroty wielkich kół zębatych centymetr po centymetrze zmniejszają jej drogę ucieczki.

Na umeblowanie ogromnego pokoju z rzędami wychodzących na zatokę okien szczeblinowych składają się niepasujące do wnętrza fotele i lśniące szafy.

Na skraju owalnego stołu stoją dwa kieliszki z ciemnoczerwonym winem.

– Mogę zaprosić na kieliszek wina? – pyta mężczyzna i znów się do niej odwraca.

– Wolałabym białe, jeśli masz – odpowiada Sofia w obawie, że będzie próbował ją odurzyć narkotykami.

– Szampana? – Mężczyzna nie spuszcza z niej wzroku.

– Chętnie.

– No to napijemy się szampana – postanawia.

Wchodząc do obcego domu, człowiek kuli się w sobie, bo każdy pokój może być pułapką, a każdy przedmiot potencjalnym zagrożeniem.

Sofia woli hotele, bo tam ktoś może ją usłyszeć, gdyby wołała o pomoc.

Idzie za nim do kuchni, kiedy nagle słyszy dziwny dźwięk o bardzo wysokiej częstotliwości.

Nie sposób go zlokalizować. Mężczyzna najwyraźniej nie zwraca uwagi na ten odgłos, ale ona zatrzymuje się, rzuca spojrzenie w kierunku ciemnych okien i już ma coś powiedzieć, kiedy rozlega się trzask, jakby pękającej kostki lodu w szklance.

– Jesteś pewien, że w domu nie ma nikogo? – pyta.

Przechodzi jej przez myśl, że gdyby coś się stało, mogłaby szybko zdjąć buty i pobiec do głównych drzwi.

Prawdopodobnie jest dużo zwinniejsza od niego – jeśli po prostu popędzi, zostawiając płaszcz na wieszaku, zdąży się wydostać.

Wciąż stoi w drzwiach kuchni, a on wyjmuje z lodówki butelkę bollingera.

Wyciąga korek, napełnia dwa smukłe kieliszki, czeka, aż piana opadnie, dolewa jeszcze trochę i podchodzi.

2

Sofia próbuje szampana, czuje smak rozchodzący się w ustach i słyszy delikatne musowanie w kieliszku. Coś sprawia, że jeszcze raz spogląda w kierunku rzędu okien. Może to sarna, myśli. Na dworze jest ciemno. Widzi w szybie odbicie kuchni i świecące kontury pleców mężczyzny. Gładką powierzchnię blatu, bloczek na noże i miskę cytryn.

Mężczyzna ponownie unosi kieliszek i pije, a jego dłoń minimalnie drży, kiedy wykonuje gest w jej kierunku.

– Rozepnij trochę sukienkę – odzywa się słabym głosem.

Sofia opróżnia kieliszek – widzi odcisk szminki na krawędzi – i odstawia go na stół. Potem płynnym ruchem wyjmuje pierwszy guzik z małej dziurki.

– Masz na sobie stanik – mówi mężczyzna.

– Tak – odpowiada Sofia, rozpinając drugi guzik.

– Jaki rozmiar?

– Sześćdziesiąt C.

Mężczyzna nie rusza się z miejsca i patrzy na nią z uśmiechem. Sofia czuje pod pachami szczypanie gromadzącego się potu.

– Jakie masz majtki?

– Błękitne, jedwabne.

– Mogę zobaczyć?

Sofia się waha, a on to zauważa.

– Przepraszam – mityguje się natychmiast. – Jestem zbyt bezpośredni, tak?

– Powinniśmy zacząć od spraw finansowych. – Sofia stara się, aby to zabrzmiało zdecydowanie i naturalnie.

– Rozumiem – odpowiada mężczyzna chłodno.

– Na początek lepiej...

– Dostaniesz pieniądze – przerywa z nutą irytacji w głosie.

Kiedy Sofia jest w towarzystwie stałych klientów, najczęściej wszystko wydaje się proste, czasami nawet potrafi być miło, ale przy nowych zawsze czuje się potwornie zdenerwowana. Zaczyna myśleć o wszystkim, co się może wydarzyć, przypomina sobie rzeczy, które przeżyła, chociażby to, kiedy ojciec dwójki dzieci z Täby ugryzł ją w szyję i zamknął w garażu.

Umieszcza ogłoszenia na Rosa Sidan i Stockholmstjejer.se. Prawie wszyscy, którzy się z nią kontaktują, są niepoważni. Głównie ma do czynienia z wulgarnym językiem, obietnicami cudownego seksu, groźbami przemocy i kar.

Przed rozpoczęciem korespondencji zawsze słucha tego, co mówi jej przeczucie. Ten list był dobrze napisany, konkretny, ale niepozbawiony szacunku. Mężczyzna przedstawił się jako Wille, miał zastrzeżony numer telefonu i mieszkał w modnej dzielnicy.

W trzecim mailu określił, co chce z nią zrobić i ile jest gotów zapłacić.

Potraktowała to jak ostrzeżenie.

Jeżeli brzmi za dobrze, to znaczy, że coś jest nie tak. W tym świecie nie krążą loteryjne losy, a nawet gdyby tak było, to lepiej przegapić fantastyczny interes, niż podjąć ryzyko.

A jednak tu przyszła.

Mężczyzna wraca i wręcza jej kopertę. Sofia szybko przelicza pieniądze i wkłada je do torebki.

– Tyle wystarczy za pokazanie majtek? – pyta Wille.

Dziewczyna uśmiecha się, jakby odpowiedź była oczywista, chwyta oburącz miękki materiał i powoli unosi sukienkę nad kolana. Skraj tkaniny trzaska o nylonowe rajstopy, kiedy wędruje w górę ud. W końcu Sofia przestaje i na niego patrzy.

Mężczyzna nie odwzajemnia spojrzenia, tylko gapi się między jej nogi, kiedy ona z ociąganiem podnosi sukienkę do talii. Pod rajstopami w bladym pudrowym kolorze jedwabny materiał majtek błyszczy jak masa perłowa.

– Jesteś wygolona? – Jego głos jest nieco bardziej schrypnięty.

– Wosk.

– Całkiem?

– Tak – odpowiada po prostu Sofia.

– Na pewno bolało? – pyta z zaciekawieniem mężczyzna.

– Można się przyzwyczaić.

– Jak do niejednego w życiu – szepcze Wille.

Sofia wypuszcza materiał i ociera z dłoni pot, wygładzając sukienkę na udach.

Choć dostała pieniądze, znowu zaczyna się denerwować.

Może z powodu wysokiej sumy.

Zapłacił pięć razy tyle, ile jakikolwiek klient do tej pory.

W mailu wyjaśnił, że dopłaca za dyskrecję i życzenie specjalne, ale kwota i tak znacznie przekracza rozsądną granicę.

Kiedy jej napisał, co chce zrobić, nie wydawało jej się, żeby to brzmiało szczególnie niebezpiecznie.

Pamiętała mężczyznę o przerażonym spojrzeniu, który przebierał się w bieliznę matki i chciał, żeby Sofia kopała go w krocze. Zapłacił, żeby go obsikała, kiedy leżał na podłodze i płakał z bólu, ale nie mogła. Po prostu wzięła pieniądze i wybiegła.

– Ludzi kręcą różne rzeczy – mówi Wille z zawstydzonym uśmiechem. – Nie da się nikogo zmusić... No i wtedy trzeba płacić. To znaczy... nie liczę na to, że ci się spodoba to, co będziesz robiła.

– Bywa różnie, ale jeśli mężczyzna jest czuły, mogę odczuwać przyjemność – kłamie Sofia.

Wprawdzie w ogłoszeniu obiecuje pełną dyskrecję, ale mimo to ma jeden środek bezpieczeństwa. W domu trzyma dziennik. Zapisuje w nim nazwiska i adresy ludzi, z którymi postanowiła się spotkać, tak aby można ją było odnaleźć, gdyby zniknęła.

Poza tym Tamara miała już Willego – tuż przed tym, zanim odeszła ze świata escortingu, wyszła za mąż i przeprowadziła się do Göteborga. Na pewno umieściłaby ostrzeżenie na forum sex workerów, gdyby źle się zachowywał.

– Tylko nie myśl, że jestem paskudny i odrażający. – Mężczyzna robi krok w jej stronę. To znaczy... jesteś niewiarygodnie piękna i młoda... a wiem, jak sam wyglądam. Wyglądałem dobrze, kiedy byłem w twoim wieku, ale...

– Dobrze wyglądasz – zapewnia Sofia.

Myśli o tych wszystkich razach, kiedy słyszała, że dziewczyny do towarzystwa muszą być jak psychologowie. Jednak większość mężczyzn, z którymi się spotyka, nie mówi nic osobistego.

– Przejdziemy do sypialni? – rzuca swobodnym tonem mężczyzna, który mówi o sobie Wille.

3

Sofia czuje, że chce jej się sikać, ale idzie za nim po szerokich drewnianych schodach. Cienkie mosiężne listwy przytrzymują miękki chodnik na każdym stopniu. Światło dużego żyrandola odbija się w lakierowanej poręczy.

Od początku zamierzała przyjmować tylko luksusowych klientów, gotowych płacić wyższe sumy za całe noce. Takich, którzy chcieli towarzystwa na przyjęciu albo w podróży.

W ciągu trzech lat, w czasie których dorabiała jako prostytutka, miała około dwudziestu zleceń tego typu, ale większości klientów chodziło po prostu o obciągnięcie po pracy, przed spotkaniem z rodziną.

Wielka sypialnia jest jasna i zdominowana przez okazałe podwójne łóżko z piękną jedwabną pościelą w szarym kolorze.

Po stronie żony leży powieść Leny Andersson i słoiczek luksusowej emulsji do rąk, a po stronie Willego – iPad z odciskami palców na ciemnym szkle.

Mężczyzna pokazuje jej przygotowane pasy z czarnej skóry, przywiązane do słupów łóżka. Sofia widzi, że nie są nowe – zagięcia są trochę popękane, a farba zaczęła się łuszczyć.

Pokój dwa razy drży i gwałtownie się obraca. Sofia patrzy na mężczyznę, ale on nie wygląda na przejętego.

W kącikach jego ust widać białe resztki pasty do zębów albo novalucolu, tabletek do żucia na zgagę.

Schody trzeszczą, mężczyzna odwraca spojrzenie w kierunku korytarza, a potem znów na nią patrzy.

– Muszę ci ufać i wiedzieć, że mnie rozwiążesz, kiedy zechcę – oznajmia, rozpinając koszulę. – Muszę mieć pewność, że nie będziesz próbowała mnie okraść albo nie zwiejesz z pieniędzmi.

– Jasne – odpowiada Sofia.

Jego klatkę piersiową pokrywają jasne włosy i widać wyraźnie, że próbuje wciągać brzuch, kiedy czuje na sobie jej wzrok.

Sofia postanawia, że kiedy Wille będzie związany, powie, że chciałaby skorzystać z łazienki. Łazienka jest tuż obok sypialni. Drzwi są uchylone, a w lustrze widać prysznic na tle ściany ze złotą mozaiką.

– Chcę, żebyś mnie związała. Bez pośpiechu, bo nie lubię przemocy i przymusu – precyzuje mężczyzna.

Sofia kiwa głową i zdejmuje buty, po raz kolejny czuje lekki zawrót głowy, kiedy prostuje plecy i przez chwilę patrzy mu w oczy. Podnosi sukienkę do pępka. Naelektryzowany materiał trzaska. Sofia wkłada kciuki pod gumkę rajstop i je ściąga. Ucisk na udach znika, cienki materiał kłębi się wokół łydek.

– A może ty chcesz być związana? – pyta Wille i się śmieje z własnego pomysłu.

– Nie, dziękuję – odpowiada Sofia, zaczynając rozpinać sukienkę.

– To całkiem wygodne – dodaje Wille żartem i szarpie pasy.

– Nie robię takich rzeczy – wyjaśnia grzecznie dziewczyna.

– Nigdy nie próbowałem na odwrót... Gdybyś się zdecydowała, mógłbym podwoić stawkę – dodaje ze śmiechem mężczyzna, jakby ta myśl go dziwiła i nakręcała.

Sofia wie, że klient proponuje więcej pieniędzy, niż ona zarabia w dwa miesiące, ale uznaje, że leżeć przywiązana do łóżka to stanowczo zbyt niebezpieczne.

– Co ty na to? – Wille się uśmiecha.

– Nie – odpowiada Sofia. Żałuje i jednocześnie czuje ulgę.

– Okej – mówi od razu Wille i wypuszcza z ręki pas.

Klamra grzechocze, kiedy pas odskakuje od szczebli u wezgłowia łóżka.

– Chcesz, żebym zdjęła wszystko?

– Poczekaj chwilę – odpowiada i wpatruje się w nią osobliwie badawczym wzrokiem.

– Mogłabym skorzystać z łazienki?

– Zaraz. – Mężczyzna sprawia wrażenie, jakby wstrzymywał oddech.

Sofia czuje, że jej wargi są dziwnie chłodne. Kiedy podnosi rękę i próbuje dotknąć ust, spostrzega na jego twarzy szeroki uśmiech.

Wille podchodzi do dziewczyny, chwyta ją za podbródek, mocno przytrzymuje i spluwa jej prosto w twarz.

– Co ty robisz? – Sofii kręci się w głowie.

Nagle nogi się pod nią uginają. Siada na podłodze tak gwałtownie, że przygryza sobie język. Osuwa się na bok, czuje, że jej usta wypełniają się krwią, i widzi, że on stoi nad nią, rozpinając sztruksowe spodnie.

Nie ma siły odczołgać się na bok. Opiera policzek na podłodze i w kurzu pod łóżkiem dostrzega martwą muchę. Jej serce bije tak mocno, że aż szumi jej w uszach. Sofia domyśla się, że w jakiś sposób została odurzona narkotykami.

– Nie rób tego – dyszy, a potem zamyka oczy.

Zanim traci przytomność, uświadamia sobie, że on ją chyba zabije. Że ta chwila może być ostatnia w jej życiu.

4

Sofia kaszle i budzi się ze snu, w którym wydawało jej się, że tonie. Natychmiast do niej dociera, gdzie się znajduje. Jest przywiązana do łóżka w mieszkaniu mężczyzny, który mówi o sobie Wille. Leży na plecach, unieruchomiona naprężonymi skórzanymi pasami. Przypiął ją tak mocno, że mięśnie ramion i nóg są naciągnięte, w nadgarstkach Sofia czuje palący ból, a koniuszki jej palców są lodowate. W ustach ma kompletną suchość, język przestał krwawić, ale jest spuchnięty i obolały.

Sukienka podjechała do góry, kiedy siłą rozwarł jej uda.

To nie może być prawda, myśli Sofia.

Przewidział wszystkie jej reakcje i już wcześniej wsypał narkotyki do jednego z kieliszków w szafce.

Sofia słyszy głos dobiegający z sąsiedniego pokoju. To rozmowa utrzymana w urzędowym tonie. Mówi szef.

Próbuje podnieść głowę i wyjrzeć przez okno, zobaczyć, czy jest dzień, czy noc, ale jej się to nie udaje, ramiona nadal bardzo bolą.

Kiedy on wchodzi do sypialni, Sofia uświadamia sobie, że nie ma pojęcia, jak długo tu leży. Strach wypełnia jej serce jak trucizna. Czuje w głowie narastającą panikę. Krtań się zaciska, a puls łomocze.

To, co nie miało prawa się stać, właśnie się stało.

Sofia próbuje się uspokoić, przychodzi jej do głowy, że powinna nawiązać rozmowę, wytłumaczyć mu, że wybrał niewłaściwą dziewczynę, ale przymknie na to oko, jeśli on natychmiast ją wypuści.

Obiecuje sobie, że skończy z escortingiem. To już trwa za długo, a ona i tak bezsensownie trwoni pieniądze.

Mężczyzna patrzy na nią z takim samym głodem w oczach jak przedtem. Sofia próbuje zachować spokojny wyraz twarzy i myśli, że już od początku wiedziała, że z tą sytuacją jest coś nie tak. Ale zamiast się odwrócić i odejść, zignorowała przeczucie. Popełniła katastrofalny błąd, zachowała się desperacko jak heroinistka.

– Odmówiłam – oznajmia opanowanym tonem.

– Tak. – Mężczyzna przeciągle się uśmiecha, wędrując wzrokiem po jej ciele.

– Znam dziewczyny, dla których to jest okej. Jeśli chcesz, mogę dać im kontakt do ciebie.

Wille nie odpowiada, oddycha tylko ciężko przez nos i staje przy łóżku pomiędzy jej nogami. Sofia zaczyna się pocić na całym ciele, przygotowuje się na agresję i ból.

– Zdajesz sobie sprawę, że to jest napaść, prawda?

Tym razem mężczyzna też nie odpowiada, podsuwa tylko wyżej okulary na grzbiecie nosa i przygląda jej się z zainteresowaniem.

– To dla mnie nieprzyjemne i krzywdzące – zaczyna znowu Sofia, ale milknie, kiedy łamie jej się głos.

Na siłę uspokaja oddech. Nie może wyglądać na przestraszoną, nie może błagać. Co zrobiłaby Tamara? Przypomina sobie piegowatą twarz przyjaciółki, jej szyderczy uśmieszek i harde spojrzenie.

– Mam twoje dane w notesie w moim mieszkaniu – oświadcza, patrząc mu w oczy.

– Jakie dane? – pyta Wille niezrażony.

– Twoje imię, które na pewno jest zmyślone, ale również twój adres domowy, mailowy, godzinę spotkania...

– Już rozumiem. – Kiwa głową.

Materac zaczyna się bujać, kiedy mężczyzna rusza ku niej na czworakach. Rozhuśtany zatrzymuje się pomiędzy jej udami, chwyta majtki i szarpie. Szwy trzeszczą, ale nie puszczają, a staw barkowy boli, jakby kość została wyrwana z panewki.

Mężczyzna znów szarpie, tym razem oburącz. Sofia czuje piekący ból, kiedy majtki wrzynają się w biodra, ale nakładane szwy wokół gumki nie dają za wygraną.

Wille szepcze coś do siebie i zostawia ją w łóżku.

Materac znów się buja, a Sofia czuje skurcz w mięśniu uda.

Przez głowę przemyka jej szybkie wspomnienie treningu piłkarskiego. Pamięta zbliżający się skurcz, sztywność w łydce, kiedy próbowała wyciągnąć kępy sprasowanej trawy spomiędzy korków.

Pamięta rozgrzane, czerwone twarze koleżanek. Skrzypiącą drewnianą podłogę w przebieralni, zapach potu, maści i dezodorantu.

Jak wszystko mogło tak się potoczyć? Jak to się stało, że tu wylądowała? Ze wszystkich sił próbuje się nie rozpłakać. Czuje, że gdyby pokazała, jak bardzo się boi, byłby to jej koniec.

Mężczyzna wraca z nożyczkami do paznokci, przecina majtki po obu stronach i ściąga je z niej.

– Jest wiele osób gotowych na bondage – mówi Sofia. – Znam...

– Nie chcę dziewczyn, które są gotowe – przerywa Wille i rzuca majtki obok niej na łóżko.

– Chodzi mi o to, że niektóre kręci wiązanie.

– Nie powinnaś była tu przychodzić – stwierdza on po prostu.

Sofia nie potrafi już dłużej się opanować i wybucha płaczem. Strach sprawia, że napina mięśnie grzbietu i zaczyna szarpać pasy, aż rozcina sobie skórę i po prawej ręce zaczynają spływać wąskie strużki krwi.

– Nie rób tego – prosi, szlochając.

Mężczyzna zdejmuje koszulę, rzuca ją na podłogę. Opuszcza lekko spodnie i wkłada prezerwatywę, jego członek jest w półwzwodzie.

Klęka na łóżku i wpycha jej do ust strzępy majtek. Sofia czuje, że jego palce śmierdzą gumą. Robi jej się niedobrze, prawie wymiotuje. Ma suchy język, a po jej policzkach spływają łzy.

Wille ściska jej pierś przez sukienkę i kładzie się na niej całym ciężarem.

Sofia ze strachu popuszcza, czuje pod sobą gorący, rozlewający się strumień moczu.

Kiedy mężczyzna próbuje w nią wejść, dziewczyna szybko odwraca się na bok i uderza go biodrem.

Kropla potu skapuje z jego nosa na jej czoło.

Mężczyzna jedną ręką chwyta Sofię za szyję, patrzy na nią przeszywającym wzrokiem, zaciska dłoń i kładzie się na niej. Pod jego ciężarem Sofia zapada się jeszcze głębiej w materac, a uda rozszerzają się jeszcze mocniej. Czuje palący ból w nadgarstkach i słyszy skrzypienie słupów łóżka.

Walczy o tlen, rzuca głową na boki, w końcu udaje jej się wciągnąć trochę powietrza przez nos.

On jeszcze mocniej ściska jej szyję, aż przed oczami stają jej małe punkciki. W pokoju robi się ciemno, Sofia czuje, jak mężczyzna próbuje w nią wejść. Ze wszystkich sił stara się odwrócić, ale nie może. Wie, że to i tak się stanie. Nie może zostać w ciele, musi myśleć o czymś innym, musi zniknąć. W głowie pojawiają się rozbłyski wspomnień – mroźne wieczory na trawie, urywany oddech, mgiełka wokół ust, cisza przy jeziorze i w starej szkole w Bollstanäs.

Trener wskazuje na piłkę, dmucha w gwizdek i robi się cicho.

Ucisk na szyi ustaje. Sofia kaszle, wypluwa majtki i wciąga powietrze. Mruga i słyszy melodię wygrywaną przez jakiś mechanizm.

Mężczyzna znów klęka. Ona ciężko dyszy, pali ją twarz.

Ktoś dzwoni do głównych drzwi.

On chwyta ją za brodę, mocno ściska usta i znowu wpycha do nich majtki. Sofia zaczyna się dławić, oddycha przez nos, nie może przełknąć śliny.

Dzwonek do drzwi rozlega się ponownie.

Mężczyzna spluwa na nią, a potem wstaje z łóżka, zapina spodnie, bierze koszulę i wychodzi.

Gdy tylko znika za drzwiami, Sofia zaczyna z całej siły szarpać prawą ręką. Nie myśli o konsekwencjach ani o bólu.

Ból jest straszliwy, ale udaje jej się uwolnić rękę.

Nie krzyczy tylko dlatego, że w ustach ma majtki.

Huczy jej w głowie, prawie traci przytomność, cała drży z bólu. Kość kciuka może być złamana, może palec wyskoczył ze stawu. Sofia czuje, że jej skóra jest jak zniszczona rękawiczka, a kiedy wyciąga majtki z ust, po ramieniu spływa jej krew.

Jęcząc głośno, desperacko próbuje rozpiąć klamrę, która trzyma lewą rękę. Palce się ślizgają, ale daje radę wyciągnąć blaszkę z dziurki. Szybko przeciąga pasek przez pętlę, siada i uwalnia stopy.

Wstaje, chwieje się na nogach, przykłada uszkodzoną rękę do brzucha i zaczyna iść po grubym dywanie. Z szoku i bólu szumi jej w głowie, stopy są zdrętwiałe, a zimny i mokry materiał sukienki klei się do pośladków.

Sofia ostrożnie wychodzi z sypialni, wymyka się na korytarz, którym niedawno odszedł mężczyzna.

Kiedy dociera do schodów, przystaje. Słyszy dobiegający z dołu inny głos i uświadamia sobie, że powinna zawołać o pomoc. Nie słyszy, co mówi drugi mężczyzna. Ostrożnie podchodzi bliżej. Na poręczy schodów wiszą ubrania z pralni. Przez cienką folię widać stos takich samych białych koszul.

Sofia delikatnie odchrząkuje, żeby krzyknąć, kiedy nagle dociera do niej, co się dzieje.

Drugi mężczyzna nie jest na dole. Jego głos dobiega z domofonu. To kurier, który stoi przed bramą i chce, żeby go wpuścić. Wille powtarza, że zaraz wróci, przerywa połączenie i rusza z powrotem w kierunku schodów.

Sofia chwieje się, ale utrzymuje równowagę. Stopy mrowią i pieką, kiedy wraca krążenie krwi.

Idzie z powrotem, a podłoga skrzypi pod jej nogami. Rozgląda się i kawałek dalej spostrzega większy pokój. Na ścianach wiszą malowane portrety. Powinna tam pobiec, otworzyć okno i krzyknąć o pomoc, ale dochodzi do wniosku, że nie zdąży.

[...]