Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Codziennie toczy się walka o każdego z nas niezależnie od tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie. Dopiero gdy po tamtej stronie zobaczymy swoje życie, dowiemy się, jak wiele zawdzięczamy tej niebiańskiej pomocy. Jedno jest jednak pewne: nie wolno nam się wpatrywać w ciemność i się nią fascynować. / ks. Piotr Glas
Kapłan, który wielokrotnie stawał twarzą w twarz z demonem, nie ma wątpliwości, że w każdej minucie naszego życia toczy się walka o zbawienie. Czy staniemy po stronie Boga i Maryi, czy też damy się uwieść tylko pozornie atrakcyjnemu złu? W rozmowie z Tomaszem P. Terlikowskim ks. Piotr Glas zachęca, by wyzwolić się z własnych słabości oraz pozwolić się uzdrowić z grzechu i zniewoleń.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 258
Kiedy Pan Bóg stwarzał świat, każdy byt stworzył w jemu właściwym porządku i czasie oraz każdemu nadał obowiązujące prawa z koniecznością ich zachowania. Całe stworzenie podporządkowane jest więc prawu swego Stwórcy, które spełnia bezwzględnie i bezwarunkowo.
Aniołowie i człowiek natomiast zostali wyjęci spod tak rozumianego prawa. Zostali obdarzeni wolną wolą. Mogą więc we własnym zakresie decydować o tym, jak ustosunkują się do woli Bożej i Bożego prawa.
Wiemy, że Anioł Najwyższy, ten, który niósł światło, wpadł w pychę i zapragnął stać się jak jego Stwórca: „Wstąpię na niebiosa. Powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. […] Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego” (Iz 14, 13–14). Jako stworzenie duchowe za swoją pychę został ukarany pozbawieniem możliwości obcowania z Bogiem na wieki. I tak „stworzył” piekło…
Człowiek jako stworzenie duchowo-cielesne, mające również wolną wolę, możliwość wyboru, uległ pokusie upadłego anioła, który wiedząc, co stracił, chciał do tej straty wciągnąć i nas. Pan Bóg jednak po upadku człowieka okazał mu litość i dał mu możliwość powrotu do Jego pełnej miłości poprzez pokutę i nawrócenie. Dał człowiekowi zapowiedź przyjścia Zbawiciela, który w swoim czasie zniszczy dzieła diabła (por. 1 J 3, 8) i utwierdzi prawo Boże na wieki.
Spośród różnych narodów Bóg wybrał naród izraelski, nie tylko po to, aby go wywyższyć. Dając mu przez Mojżesza dziesięć swoich przykazań, chce przez niego ukazać wzór swojej chwały. Mówi mu: „Bądźcie więc świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 11, 45); bądźcie przykładem dla okolicznych narodów, które nie doświadczyły tak wprost interwencji Boga jak wy, aby i one dążyły do poznania Boga i oddawały Mu cześć i chwałę w prawdzie.
Wiemy, że naród wybrany nadużył zaufania Boga, nie przyjął obiecanego Zbawiciela zapowiadanego przez patriarchów i proroków, sprzeniewierzył się Jezusowi Chrystusowi, który przyszedł jako Syn Boży i syn człowieczy, i odrzucił Go, skazując na ukrzyżowanie (por. Mt 27, 25).
Jezus Chrystus wybiera sobie apostołów, których sam chciał (por. Mk 3, 13), i po Zmartwychwstaniu ustanawia swój Kościół, który jest „filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3, 15). Sam Jezus jest gwarantem jego prawdziwości i wiarygodności. Pan Jezus dał też władzę swoim apostołom, aby głosili Jego prawdę po całym świecie, począwszy od Jerozolimy. Mówi: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16, 15) oraz: „Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki” (Łk 10, 3). Na przestrzeni całej historii Kościoła Chrystusowego możemy obserwować, jak to Jezusowe nauczanie było przyjmowane lub odrzucane…
Warunkiem wejścia na drogi Boga są Jego przykazania, które Chrystus nie tylko doskonale głosił, ale i doskonale wypełnił. Na przykład w rozmowie z Jezusem bogaty młodzieniec pyta, co ma robić, aby uzyskać życie wieczne; Jezus mu odpowiada: „Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania. […] Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mt 19, 16–22).
Kiedy Jezus nauczał apostołów i przemawiał do tłumów, mówił: „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23).
Taki właśnie piękny przykład naśladowania Jezusa widzimy u apostoła Pawła. Chociaż Paweł był prawdziwym żydem i przestrzegał wszystkich przepisów swojej religii, okazało się, że walczył z Bogiem, przeciwstawiając się Chrystusowi, Jego Kościołowi, że prześladował Jego wiernych (por. Dz 22, 3–16).
Po nawróceniu na wiarę chrześcijańską stwierdził: „[…] wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3, 8). I w końcu oświadczył: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Oto wiara, oto szczyt, na który nas powołuje Chrystus. Oto pełnia „zrozumienia, w całym jego bogactwie, i głębsze poznanie tajemnicy Boga – Chrystusa” (Kol 2, 2).
Żyjemy w czasach, w których niemal programowo pomija się świętych, tych, którzy najlepiej naśladowali Jezusa pośród innych Jego wyznawców. Rzadko wskazuje się na ich przykład, i to w wymiarze całego Kościoła. Za to obniża się cześć i autorytet Jezusa Chrystusa, który w najdoskonalszy sposób, na krzyżu, przez swoją śmierć, wypełnił wolę Bożą. Dzisiejszy człowiek, trzeba to stwierdzić z ubolewaniem, często formowany jest nie według zamysłu Boga, ale wręcz według pomysłów Jego przeciwnika, diabła, i jego sług, którzy nawet i w Kościele, na najwyższych szczeblach, wiernie mu służą… Folguje się ludzkim zachciankom, aby człowiek był zaspokojony i zawsze zadowolony, bo Pan Bóg go bezwarunkowo kocha… Wyprowadza się człowieka na drogę szeroką, przestronną, którą idzie masa ludzi, ale która prowadzi do zatracenia (por. Mt 7, 13). Pismo Święte tymczasem mówi nam, że do zbawienia wiecznego trzeba kroczyć drogą wąską, czasem i kamienistą. Ta jednak jest pewna i niezawodna (por. Mt 7, 14).
Na tle współczesnego świata, w którym człowiek jest coraz bardziej zagubiony i błądzi, nie wiedząc, komu zaufać, chciałbym wskazać drogę uwalniającą duszę od zamętu. To czytanie Ewangelii Chrystusa i otwarcie się na Jego Ducha, na prawdziwego Ducha Świętego, który nas w naszych wnętrzach nauczy wszystkiego, czego uczył Jezus, i pomoże nam Go naśladować (por. J 14, 26). Dla potwierdzenia tej drogi duchowej dla każdego z nas bardzo użyteczny będzie Katechizm Kościoła katolickiego promulgowany przez św. Jana Pawła II, który z całą pewnością przewidywał narastający chaos w Kościele katolickim i tak jak apostoł Paweł przewidywał, że „po jego odejściu wejdą do owczarni wilki drapieżne” (Dz 20, 29). Polecam również Kompendium Katechizmu opracowane i wydane przez papieża Benedykta XVI.
W tę drogę wiary wpisują się również świadectwa dzisiejszych sług Chrystusowych, którzy słowem mówionym i pisanym, opierając swoje życie na wierności bogatej tradycji Kościoła, ryzykując prześladowanie i marginalizację, otwarcie bronią Ewangelii przed duchem świata. Za jednego z takich świadków Chrystusa uważam dziś ks. Piotra Glasa i dlatego polecam lekturę jego książki.
W dzień święta Nawrócenia św. Pawła Apostoła – 25 stycznia AD 2018
+ abp Jan Paweł Lenga, emerytowany biskup Karagandy, Kazachstan
Przedsłowie
Płynna nowoczesność, w której żyjemy, coraz częściej przedostaje się do Kościoła. Zeitgeist, duch czasów, w umysłach wielu wiernych, teologów, ale także hierarchów zastępujący Ducha Świętego, sprawia, że miejsce trwałych jak skała dogmatów, prawd wiary i zasad moralnych zajęły „płynne religijne narracje”. Ich autorzy przekonują, że związki homoseksualne niosą ze sobą wiele piękna i dobra, cudzołóstwo nie jest grzechem, jeśli trwa odpowiednio długo, a dogmaty wiary powinny być wciąż na nowo interpretowane, najlepiej w duchu nowoczesności, współczesnej świadomości i oczywiście najnowszych odkryć naukowych. W efekcie tam, gdzie jeszcze kilka– kilkanaście lat temu nauczano o istnieniu niezmiennych prawd czy ostrzegano przed istnieniem ostatecznych decyzji, dziś naucza się o nadziei zbawienia dla wszystkich i pustym piekle i przekonuje, że diabeł w istocie jest… społecznym konstruktem. Kłopot polega na tym, że rzeczywistość jest, jaka jest – czego naucza mistrz teologii i filozofii Kościoła św. Tomasz z Akwinu – i to niezależnie od tego, jak my ją poznajemy. Ona istnieje niezależnie od nas, a zatem uznanie, że piekło nie istnieje, w żaden sposób nie sprawia, że tak jest w istocie. To samo dotyczy zresztą zasad i norm moralnych. To, że uznamy, że jakieś zachowanie nie jest grzechem, że jakiś zakaz lub nakaz nie obowiązuje, niczego w tej kwestii nie zmienia. Normy, prawo naturalne są zakorzenione w rzeczywistości, w tym w Istocie Boga, i jako takie nie podlegają zmianie w zależności od zmienności ludzkich opinii.
Z Dekalogiem jest podobnie. On istnieje, a zawarte w nim zasady i normy wciąż obowiązują. To, że ktoś oznajmi, że nie są już one tak istotne, że cudzołóstwo jest kwestią drugorzędną, a wróżenie to tylko niewinna zabawa – nie zmienia faktu, że sam Bóg ofiarował nam instrukcję obsługi świata i relacji z Nim i z drugim człowiekiem. „…ten moralny fundament Przymierza z Bogiem jest dla człowieka, dla jego dobra prawdziwego. Jeśli człowiek burzy ten fundament, szkodzi sobie: burzy ład życia i współżycia ludzkiego w każdym wymiarze” – przypominał św. Jan Paweł II w Koszalinie podczas pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski w 1991 roku. Dodał jeszcze, że „od tych dziesięciu prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw”. I to się nie może zmienić.
Dekalog jak skała trwa pośród zmiennych okoliczności życia i niezmiennie przypomina kierunek, w jakim zmierzamy. Jego zniszczenie, podważenie, odrzucenie niektórych przykazań jako nieaktualnych czy reinterpretacja innych oznaczałyby wielki sukces diabła, a także wielką tragedię ludzkości. To nie przypadek, że w Stanach Zjednoczonych środowiska laickie, antychrześcijańskie tak wielką rolę przypisują wyrzucaniu stojących w wielu amerykańskich miastach Tablic Dekalogu. Ten symbol, tak jak symbol krzyża w miastach europejskich, jest mocnym przypomnieniem fundamentów naszej cywilizacji. Usunięcie symbolu to podkopanie owego fundamentu. W wymiarze realnym zaś usunięcie Dekalogu z naszego myślenia i działania oznacza, co mocno przypominał św. Maksymilian M. Kolbe, ostateczną destrukcję naszego życia z Bogiem i naszej wiary. Dekalog, normy moralne są szkieletem, na którym budujemy nasze bycie z Bogiem, naszą wiarę: wiara to zachowywanie przykazań, jakie On nam zostawił. Tam więc, gdzie znikają owe przykazania, gdzie zanika Prawo, ginie także wiara, a co za tym idzie – Kościół.
Nie ma się co pocieszać, że jakieś przykazania są zdecydowanie mniej istotne niż inne albo że straciły na aktualności. Szczególnie często słyszy się takie opinie na temat przykazania szóstego: rzekomo pozbawionego znaczenia, a do tego dotyczącego jedynie kwestii fizycznych, a nie duchowych czy społecznych (które mają być najważniejsze). Nie negując, że obie te kwestie są ważne i istotne, trudno nie przypomnieć, że o znaczeniu szóstego przykazania i grzechów przeciwko czystości szczególnie mocno wypowiadała się Matka Boża w Fatimie, kiedy ostrzegała, że to właśnie ten grzech doprowadzi najwięcej ludzi do piekła. A jeśli pomyślimy o współczesności, to właśnie z tym przykazaniem związana jest plaga pornografii (uzależniającej i niszczącej nie tylko małżeństwa, ale i w niesłychanym stopniu mężczyzn i dzieci, a także możliwość normalnego postrzegania seksualności), niewierności małżeńskiej (związanej z głębokimi ranami zadawanymi innym osobom), niefrasobliwości seksualnej, która rani – i to w bardzo młodym wieku – kolejne pokolenia i utrudnia im późniejsze życie w czystości. Niemoralność seksualna, o czym pięknie pisał św. Maksymilian, jest także drogą, przez którą diabeł wprowadza zwątpienie w prawdy wiary. Nie chcę żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła, grzeszę, więc porzucam Kościół. I znowu przez szóste przykazanie, przez grzechy seksualne dochodzi do straszliwego zła. Oczywiście nie jest to jedyny grzech, ale jest to grzech niezwykle częsty i szczególnie niszczący naszą tożsamość. „Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 Kor 6, 18–20).
Niestety coraz częściej możemy usłyszeć, także z ust naszych pasterzy, że jest inaczej: że ci, którzy o przykazaniach przypominają, są faryzeuszami, nie rozumieją dynamiki działania Kościoła. Dlatego tak ważne jest, by przypominać prawdę o Dekalogu, by ukazywać, że jest on stałym znakiem, stałym prawem, oparciem dla ludzi w czasach, gdy wszystko inne pogrąża się w otchłaniach relatywizmu, płynnych narracji, postprawdy. Trudno zaś znaleźć kogoś, kto mógłby o Dekalogu powiedzieć rzeczy ważniejsze niż egzorcysta, który z duchowymi skutkami łamania przykazań mierzył się przez bardzo wiele lat swojej niełatwej posługi. Ksiądz Piotr Glas pokazuje, że lekceważenie grzechów jest potężnym błędem, który może nie tylko zaprowadzić nas do piekła, ale także zniszczyć nasze obecne, doczesne życie. Opowiadane przez niego historie mocno uświadamiają, że prawdziwe życie duchowe, modlitewne nie jest możliwe, jeśli lekceważymy przykazania, jeśli nie walczymy o to, by żyć zgodnie z nimi, jeśli uznajemy, że są rzeczy ważniejsze niż zachowanie prawa Bożego.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że dziesięć przykazań objaśnionych i opowiedzianych przez ks. Piotra Glasa może się stać materiałem na dobre wielkopostne albo adwentowe rekolekcje. Ta książka może także pomóc nam w rachunku sumienia, szczególnie podejmowanym przed poważną spowiedzią, ale może też stać się materiałem duszpasterskim dla księży. Ksiądz Glas dzieli się w niej bowiem wieloletnim doświadczeniem spowiednika, kapłana i egzorcysty.
Warto mieć świadomość, że nawet jeśli w pewnych aspektach nie będziemy się z moim rozmówcą zgadzać, nie pozostawi nas on obojętnymi. Wobec ks. Glasa i jego opinii nie można być letnim. On rozpala emocje. I to także jest zaleta tej książki.
Tomasz P. Terlikowski
25.01.2018, święto Nawrócenia św. Pawła Apostoła
WSTĘP
OJCIEC KŁAMSTWA
Co wiemy o Szatanie?
Cała nasza wiedza na temat Szatana pochodzi z Pisma Świętego. To duch, który działa przeciwko nam. Sam Jezus wielokrotnie przed nim ostrzega, mówi o jego taktyce, o tym, jak Szatan działa, jak został wypędzony, ale też jak wraca, kiedy nie jesteśmy ostrożni. Mówi o nim jako o bycie osobowym. To nie jest bezosobowe zło.
Wielu współczesnych teologów myśli o nim inaczej, sugeruje, że to jedynie symboliczne przedstawienie zła świata. Ostatnio w ten sposób wypowiadał się na przykład generał Towarzystwa Jezusowego, o. Sozo.
Wielu ludziom wygodniej jest sądzić, że Szatan to tylko nasze złe czyny, nasze zło, brak dobra w świecie, jakieś bezosobowe struktury.
Wygodniej?
Pewnie, że wygodniej. Dzięki temu nie trzeba walczyć z realną osobą, nie trzeba toczyć nieustannej walki duchowej, można zająć się działalnością społeczną, charytatywną, która jest po prostu bezpieczniejsza, łatwa i przyjemna. Jeżeli twierdzimy, że nie ma Szatana, to zadajemy kłam samemu Jezusowi oraz licznym wzmiankom w Biblii. Tyle że to kłamstwo, wielki przekręt, za którym wielu ludzi idzie. Szatan jest osobą, upadłym aniołem. Inaczej całe chrześcijaństwo, cała Ewangelia nie mają sensu. Kiedy Jezus wypędza demony, to wypędza osoby, realne byty, a nie złe czyny czy struktury społeczne. W Nowym Testamencie jest wyraźne rozróżnienie między uzdrawianiem z chorób a wypędzaniem złych duchów z ludzi. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić nakazanie strukturom, złym czynom i ogólnie pojętemu złu, by weszły w stado świń. Zarówno ówcześni ludzie, jak i sam Kościół przez wieki nie mieli z tym problemu – aż do teraz.
Zawsze można powiedzieć, że to opowieść mityczna...
Można, ale co wtedy zostanie z innych ksiąg biblijnych? Święty Paweł mówi o tym, że diabeł jest jak lew ryczący: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (1 P 5, 8). Możemy oczywiście powiedzieć, że to jakaś głęboka metafora, przez którą Apostoł mówi o złych ludziach lub ich złych uczynkach.
Można też powiedzieć – są już teolodzy, którzy tak uważają – że Jezus miał taką wizję świata, bo był człowiekiem, ale w rzeczywistości chodzi o mity, struktury psychoanalityczne wyjaśniające świat, a nie o żywą istotę.
Mnie na szczęście uczono w seminarium czegoś innego. Wiemy, że Szatan jest obecnie upadłym aniołem należącym kiedyś do najwyższego chóru anielskiego. Lucyfer był pierwszy po Bogu, ale z powodu własnej pychy i żądzy bycia równym Bogu został wyrzucony z nieba i pociągnął za sobą inne anioły. Dla mnie to nie tylko kwestia wiary, doktryny, ale osobistego doświadczenia. Gdyby diabeł był tylko strukturą społeczną, głębią ukrytą w ludzkiej psychice, to nie mógłby wiedzieć o mnie rzeczy, które mówił, gdy wypędzałem go z pewnej opętanej dziewczynki. W czasie egzorcyzmów to dziecko zwracało się do mnie, wyliczało moje grzechy sprzed wielu, wielu lat, i mówiło: „Ja tam byłem, widziałem ciebie w takich a takich okolicznościach”. Pamiętam, długo nie mogłem dojść po tym do siebie. Bezosobowe struktury, stany psychiczne, podobnie jak dzieci, nie mają takiej wiedzy. Kiedy Szatan to wypowiedział, ogarnęło mnie przerażenie. Uświadomiłem sobie, że kiedy byłem pewien, że jestem sam, on mnie obserwował, on tam był. Na szczęście nie tylko on, bo obok mnie był także Bóg. On również wszystko widział.
Czasem się zastanawiam, czy my naprawdę wierzymy w to, że Bóg jest zawsze obok nas, że wszystko wie i wszystko widzi. Jeśli ktoś mówi, że wierzy w Boga, a jednocześnie jedzie wiele kilometrów od domu po to, żeby pójść do domu publicznego lub spotkać się z kimś dla grzechu, to przecież on nie może być naprawdę wierzący, skoro sądzi, że może się przed Bogiem ukryć. Kościół naucza, że Pan Bóg wszystko widzi i jest obok nas w każdej chwili. Mówią o tym choćby ludzie, którzy doświadczyli śmierci klinicznej. Oni naraz zobaczyli wszystko, co przeżyli, film ze swojego życia. Zobaczyli też, że nie mogą nic już zmienić, że to koniec. Nic się nie da naprawić. Klasówki zostały przez nas napisane, rozdane, oceny wystawione. Jeśli dostałeś pałę, to już nic nie możesz zrobić. Pan Bóg osądza, kieruje palec w górę lub w dół, a ja już nic dla siebie nie mogę zrobić. W całej pełni uświadomiłem to sobie, gdy ta bestia przez dziewczynkę, niewinne małe dziecko, przypomniała mi, co zrobiłem, gdy byłem nastolatkiem. Ja tego grzechu nie wyznałem, zapomniałem o nim, a mimo to, choć już o nim nie pamiętałem, demon pamiętał. Przerażająca prawda; jakże wielka nauka i przestroga dla każdego z nas.
Szatan widzi zawsze czy tylko wtedy, kiedy grzech nie został wyznany na spowiedzi?
Na pewno nie może on wypomnieć czy przypomnieć grzechu wyznanego na spowiedzi. Szatan nie ma do niego dostępu. Ja mogę pamiętać o tym grzechu, mogę się go wstydzić, ale Szatan nie może go przeciw mnie wykorzystać.
Nie może czy już go nie widzi, grzech jest poza jego zasięgiem?
Nie wiem, i pewnie się nie dowiem aż do śmierci. Te grzechy będą miały oczywiście w moim życiu konsekwencje, diabeł będzie wiedział, że mam jakieś słabości, będzie wiedział o moich poranieniach, ale nie będzie mógł mi ich wypominać publicznie, pluć moimi dawnymi grzechami w twarz. Kiedy sobie to uświadomiłem, zrozumiałem istotę sakramentu pokuty. Egzorcyzmy, obcowanie ze złem, wchodzenie w najgorsze zakamarki ludzkich dusz wcale nie skupiają na sobie, one pozwalają na nowo odkryć Pana Boga z nieco innej strony. Nie z tej oklepanej, zwykłej, katechizmowej... Zarówno czynni egzorcyści, jak i ci, którzy przestali pełnić tę funkcję, nie mają już wątpliwości co do znaczenia spowiedzi, Eucharystii. My tego doświadczyliśmy. Tak jak doświadczyliśmy tego, że Szatan jest ojcem kłamstwa. Zdarzało się, że wymyślał straszne rzeczy dotyczące mojego zachowania, chciał mnie pogrążyć w oczach tych, którzy towarzyszyli mi w modlitwie. Ale ja wiedziałem, że tego, o czym on mówi, nie zrobiłem, że to jest kłamstwo.
Czy demony się od siebie różnią?
Tak. Świat demoniczny to zniekształcona kopia świata anielskiego. Demony były przecież archaniołami, aniołami. Każdy z nich miał swoje zadanie dane od Boga, misję, swój charakter, swoje cechy, swoje specjalizacje. Teraz też jako upadłe anioły mają swoje imiona, wspomina zresztą o tym Pismo Święte. Natomiast nazwy złych duchów pochodzą od roli, jaką odgrywają, od tego, w czym się specjalizują, od grzechów, do których prowadzą lub do których się podczepiają poprzez nasze grzeszne czyny i wybory. I tak mamy na przykład duchy kłamstwa, zawiści, śmierci, hazardu i wielu grzesznych spraw. Inne są duchy seksu, inne są hazardu, inne jeszcze duchy uzależnienia. One czasem nawet przebywają w odpowiednim miejscu ciała, związanym z konkretnym grzechem. Zawsze występują w koloniach i grupach. Wiedzą, jak posługiwać się oczami czy umysłem, wiedzą, jak nas skłonić do grzechu, uzależnić i zniewolić. Pozostawione same sobie, czynią nasze życie nie do zniesienia, mogą także przygotować ścieżki i drogę wejścia komuś większemu w hierarchii demonicznej. Wówczas nasze życie staje się, jak to mówimy, „piekłem na ziemi”.
Jeżeli ktoś został, na przykład, seksualnie wykorzystany w młodym wieku, to rana po tym strasznym czynie pozostaje. Szatan, a konkretnie demon seksu, wiedząc o tym, może potem dokładnie w tę ranę uderzać. Chociaż nie jest to moja osobista wina i nie ja ponoszę odpowiedzialność moralną za to, co się stało, demon nie ma skrupułów ani sympatii do nikogo. Czasami widzimy, jak kilkuletnie dzieci zaczynają interesować się seksem. Ostatnio miałem dwie różne sytuacje, gdzie dwóch dorosłych mężczyzn przyszło ze łzami w oczach, opowiadając mi, że w wieku ośmiu lat wpadli w szpony masturbacji, a gdy mieli około dwunastu, byli już także uzależnieni od pornografii. Zastanawiałem się, jak to było biologicznie i fizjologicznie możliwe. W takiej sytuacji jest jasne, że do jakiejś rany lub poranienia musiał się przylepić duch nieczystości, a do niego dziesiątki pomniejszych duchów. Często może je wyrzucić tylko sam zainteresowany. Ja jako kapłan muszę mu pomóc mocą daną mi przez Jezusa, ale on sam musi zerwać z tymi duchami wszelkie powiązania i kontrakty. W tej przestrzeni jest to bolesny proces, ale przynosi wielkie owoce i ulgę.
Wróćmy do demonicznej hierarchii… Demony mają imiona?
Tylko te najpotężniejsze. Jak już wspomniałem, sama Biblia wymienia imiona niektórych potężnych demonów. O innych imionach dowiadujemy się z pracy nad ludźmi opętanymi. Mniejsze byty demoniczne określa się od tego, w czym się specjalizują i jaką mają rolę do odegrania. Nazywamy je złymi duchami. Bardzo często, aby dostać się do demona, musiałem przebijać się przez wiele warstw duchów, które go broniły i kamuflowały. To zawsze było długie i męczące doświadczenie. Modlitwa bez rozeznania i oczyszczenia terenu prawie zawsze była długa i często nieskuteczna. Jednym z trudniejszych doświadczeń była walka z duchami autodestrukcji, występującej szczególnie u młodych ludzi. Dużą rolę odgrywał tu duch złości i jego pochodne.
Złość też jest demoniczna?
Oczywiście, i to jeszcze jak! To jedno z silniejszych demonicznych zniewoleń, w jego skład wchodzą także na przykład zazdrość, perfidia, wulgarność, zły język, przekleństwa, samoprzekleństwo, chaos, alkoholizm i inne uzależnienia. Każde z tych zjawisk ma swoich „opiekunów”. Jeśli więc w czasie modlitwy uwolnienia czy podczas egzorcyzmu powiem tylko: „Demonie złości, odejdź…”.
…to będzie za mało?
To, powiem szczerze, on mnie wyśmieje. Trzeba więc trafić dokładnie, jak chirurg skalpelem, mówiąc na przykład, że ten demon złości to zawiść i nieprzebaczenie, a czasem duch aborcji, śmierci, ciemności, depresji, zgorzknienia i okaleczania siebie. Trzeba wiedzieć, gdzie trafić, żeby uwolnić nie tylko naszą psychikę, ale także i część naszego ciała, w którym demon lub cała ich grupa przebywa.
Czy nie jest tak, że w ten sposób, mówiąc o tak wielu demonach i ich odpowiedzialności za nasze działania, zdejmujemy odpowiedzialność z nas samych?
Nie, bo demony same nie przychodzą, trzeba je zaprosić i pozwolić im wejść do środka. Jest złota zasada: co zaprosiłem do siebie i swojego życia, to sam muszę wyprosić.
A to wymaga działania, konkretnego zachowania...
Dokładnie tak. Warto też pamiętać, że nie każda złość jest związana z demonem czy też od niego pochodzi, nie każdy brak cierpliwości jest związany ze złym duchem, nie każde nieprzebaczenie jest demoniczne. Ale jeśli staje się istotną częścią mojego życia, ciężarem, który często myli się z krzyżem pochodzącym od Jezusa, to takie sytuacje powinno się duchowo rozeznać. Może się z czasem okazać, że akceptujemy nie krzyż, a podstępnie podszywającego się demona. Konsekwencją tego stanu może być przyzwyczajenie się do ciemności, jej akceptacja, a potem powolna duchowa apatia i paraliż. Wielka jest potrzeba daru mądrości, rozeznania i kierownictwa duchowego.
Kto jest na szczycie tej demonicznej hierarchii?
Antytrójca, odwrotność Trójcy Świętej. To jest Odrzucenie, Porzucenie, Strach. To są trzy główne demoniczne filary, jakby fundamenty, a pod nie podczepia się wiele innych demonów. Dzisiejsze czasy są tak trudne, bo tak wiele w nas odrzucenia, porzucenia i strachu. Pamiętam taką historię, brałem w niej udział. Urodził się chłopiec. Był rudy. Ojciec od niechcenia, pewnie nawet nie myśląc o konsekwencjach swoich słów, powiedział na głos: „To nie jest mój syn”. I z tego jednego aktu odrzucenia wzięła się straszliwa złość tego chłopca, którego poznałem już jako nastolatka. Nikt nic nie mógł na nią poradzić. Psycholodzy sugerowali, że on z tego wyrośnie, ale nie wiedzieli, skąd w nim taka złość, nienawiść, wybuchy agresji. A ona brała się z odrzucenia, z tego pierwszego słowa ojca, które zostało nad nim wypowiedziane, a które stało się okaleczeniem i przekleństwem na wiele lat. Ten już młody mężczyzna przez wiele lat nie mógł sobie ułożyć życia. To są straszliwe siły duchowe, na które nie ma tabletek. Mamy za to Boga, wiarę i modlitwę.
Czy ten sam demon, demon tej samej rzeczywistości, może być w kilku czy kilkuset osobach? W kilku milionach osób?
Oczywiście, że tak. Demony są rzeczywistością duchową, nie można na nie patrzeć jak na nas, ludzi. Kilka razy demon mi mówił, że już się ze mną kiedyś spotkał, że już kiedyś z nim walczyłem. W tego typu sytuacjach często wysyłam takie diabły z powrotem do piekła.
Dlaczego?
One się tego najbardziej boją. Taki wysłany do piekła demon będzie błagał, żeby tylko go tam nie posyłać. W swoich oczach będzie przegrany, a przegranego można zniszczyć. Przeżyłem to, kiedy egzorcyzmowałem pewną kobietę i specjalnie wtedy podjąłem dialog z demonem: „Wyjdź z niej, a ja cię wyślę do piekła”. On przez godzinę się darł i błagał: „Wszędzie mnie wyślij, ja tam nie chcę wracać”. „Powiedz mi, dlaczego nie chcesz tam wracać?” – zapytałem. „Bo jak tam wrócę, to będę przegrany” – odpowiedział. „Oni mnie zniszczą”. Demony panicznie się boją, że inne demony mogą dostrzec ich klęskę.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
PRZYKAZANIE PIERWSZE
NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE DRUGIE
NIE BĘDZIESZ BRAŁ IMIENIA PANA BOGA SWEGO NADAREMNO
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE TRZECIE
PAMIĘTAJ, ABYŚ DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIŁ
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE CZWARTE
CZCIJ OJCA SWEGO I MATKĘ SWOJĄ
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE PIĄTE
NIE ZABIJAJ
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE SZÓSTE
NIE CUDZOŁÓŻ
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE SIÓDME
NIE KRADNIJ
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE ÓSME
NIE MÓW FAŁSZYWEGO ŚWIADECTWA PRZECIW BLIŹNIEMU SWEMU
Dostępne w wersji pełnej
PRZYKAZANIE DZIEWIĄTE I DZIESIĄTE
NIE BĘDZIESZ POŻĄDAŁ ŻONY BLIŹNIEGO SWEGO ANI ŻADNEJ RZECZY, KTÓRA JEGO JEST
Dostępne w wersji pełnej
Zakończenie
Dostępne w wersji pełnej
ALICJA LENCZEWSKA, MISTYCZKA
Słowo pouczenia
Dostępne w wersji pełnej
Copyright © by Piotr Glas & Tomasz P. Terlikowski 2018
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2018
All rights reserved
NA OKŁADCE:
© Leolintang / iStock by Getty Images
Redakcja: Agnieszka Zielińska, Gabriela Rogowska
ISBN 978-83-66061-27-9
Wydanie I, Kraków 2018
WYDAWNICTWO ESPRIT SP. Z O. O.
ul. Przewóz 34/100, 30-716 Kraków
tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk