Sprawa profesora Chazana - Tomasz P. Terlikowski - ebook

Sprawa profesora Chazana ebook

Tomasz P. Terlikowski

3,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Gdybyś widział przerażoną młodą mamę,
gdybyś wiedział, że przed nią jeszcze 20 trudnych tygodni ciąży, potem poród i... konanie straszliwie chorego synka,
gdyby Twoi koledzy z pracy sugerowali Ci rozwiązanie,
gdybyś jego odrzuceniem ryzykował utratę pracy,
gdybyś przy tym miał pewność, że ani Twoja wiedza ani postawa nie uratują dziecku życia,

- co byś uczynił na miejscu lekarza?


- Przyjeżdżaj, z maluszkiem jest źle - brzmiały pierwsze słowa „pani Agnieszki" do męża, gdy okazało się, że 22-tygodniowy dzidziuś, którego nosiła pod sercem, jest chory. Sześć dni później była już zdecydowana, że chce "rozwiązać ciążę". - Nie mogę wyrazić zgody na wykonanie aborcji - usłyszała w odpowiedzi. Ordynator szpitala, profesor Chazan, powołał się na konflikt sumienia. Zaproponował pomoc. Wszelką możliwą pomoc. Tak Jaś przyszedł na świat. Był bardzo chory. Zmarł.

To książka o maleństwie i o wielkości. O tym, jak przekraczają one granice życia i śmierci. I o ludziach, którzy tego nie rozumieją. A także o tym jak stawiać tym ludziom czoła. I dlaczego to takie ważne.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 203

Oceny
3,0 (3 oceny)
0
2
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
grazyna_sikora62

Nie polecam

ta książka to jakiś niesmieszny żart. DRAMAT!
10

Popularność




OkładkaRadosław Krawczyk

Zdjęcie na okładceAGENCJA SE/EAST NEWS

Redaktor prowadzącyBartłomiej Zborski

Redakcja i korektaMałgorzata Terlikowska

Skład i łamanieTEKST Projekt Łódź

Copyright © by Tomasz P. Terlikowski, Warszawa 2014Copyright © by Fronda PL, Sp. z o.o., Warszawa 2014

ISBN 978-83-64095-53-5

WydawcaFronda PL, Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 WarszawaTel. 22 836 54 44, 877 37 35Faks 22 877 37 34

e-mail: [email protected]/FrondaWydawnictwo

Wstęp

Medialne polowanie odniosło sukces. Profesor Bogdan Chazan, lekarz, który odmówił aborcji upośledzonego dziecka, został zestygmatyzowany, określony mianem doktora Mengele i wreszcie zwolniony z pracy i funkcji dyrektora szpitala. Decyzję tę podjęła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która przez lata zapewniała, że jest głęboko wierzącą katoliczką. Powodem, dla którego prof. Chazan stracił piastowane od dziesięciu lat stanowisko, była wierność wartościom, które – jako katolicy – wspólnie z panią prezydent powinni wyznawać. Na dodatek rodzice chorego chłopca, któremu dano szansę godnie się urodzić i godnie umrzeć, żądają od lekarza i szpitala miliona złotych zadośćuczynienia. Na tyle wycenili swoje cierpienia związane z narodzinami ciężko chorego syna. Tak w największym skrócie opisać można „sprawę prof. Chazana”, która wiosną i latem 2014 roku rozpaliła opinię publiczną w Polsce. Poprzedziły ją równie szerokie debaty (a może właściwiej byłoby powiedzieć awantury i nagonki) nad lekarską „deklaracją wiary” i stosowaniem klauzuli sumienia przez lekarzy. We wszystkich tych przypadkach lewa i liberalna strona sceny politycznej przypuściły zdecydowany atak na katolików i ludzi wiernych sumieniu. Jednym głosem przekonywały opinię publiczną, że katolicyzm jest problemem, a stosowanie sumienia, które nie jest zgodne z aktualnie obowiązującym prawem, jest skandalem. Awantura wokół prof. Chazana ujawniła także istnienie w Polsce silnej opcji eugenicznej. Ona już wprost prezentuje opinię, że osoba niepełnosprawna nie jest osobą, że nie przysługują jej pełne prawa do życia, i że najlepszym wyjściem w takiej sytuacji jest jej zabicie.

Nie ma wątpliwości, że „sprawa prof. Chazana” pokazała, iż strona laicka nie zamierza rezygnować z walki o całkowite wypchnięcie katolików ze sfery publicznej i ukształtowanie jej w sposób wolny od religii. Na co, rzecz jasna, świadomi swojej wiary katolicy nie mogą się zgodzić. Niezależnie więc od tego, czy spór ten nazwiemy wojną czy jedynie debatą, należy liczyć się z tym, że będzie on przybierał na sile. Po „sukcesie” związanym z prof. Chazanem laiccy fundamentaliści już zaczęli „zwalniać z pracy”, a nawet wysyłać do Afryki choćby dziennikarza Krzysztofa Ziemca. Jego „winą” było to, że przeprowadził wywiad z o. Johnem Bashoborą. A przecież wywiady z katolickimi księżmi powinny zniknąć z telewizji publicznej.

„Sprawa prof. Chazana” jest już pewnym symbolem. Jej echa pobrzmiewać będą jeszcze długo. Lewica będzie chciała tę sprawę zakłamać, będzie budować narracje, które z rzeczywistością będą miały niewiele wspólnego. Dlatego należy całą historię rzetelnie i całościowo opisać. Nie będzie to książka „obiektywna” (w znaczeniu równego dystansu do obu stron), bo też w tej sprawie nie można być obiektywnym. Chcę pokazać, jak za katolicyzm zniszczono lekarza, jak pozbawiono godności ludzkiej żyjącego człowieka i jak zaczęto usprawiedliwiać dość paskudny rodzaj eugeniki. Ta książka ma być także dowodem w sprawie aborcjonizmu, tak by nie zostały zapomniane czyny i słowa polityków, dziennikarzy i lekarzy. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy aborcjoniści zostaną rozliczeni za swoje czyny. I to po tej, a nie po tamtej stronie.

Część I

Prehistoria

Całej „sprawy prof. Bogdana Chazana”, jego zwolnienia z pracy, a także ideologicznego nacisku na lekarzy wiernych sumieniu nie da się zrozumieć bez naszkicowania prehistorii tego sporu. Zacząć trzeba od samej postaci dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny, człowieka, który – w pewnym sensie – stał się symbolem postawy pro-life, i który dwukrotnie stracił posadę właśnie dlatego, że odmówił przeprowadzenia aborcji, a także wskazania osób, które mogłyby ją przeprowadzić. Ale osoba prof. Chazana jest ciekawa także z innego powodu. Otóż, o czym warto pamiętać, jest to człowiek, którego życie może być dla innych przykładem, że każdy może się nawrócić, że nie ma miejsca, z którego nie ma wyjścia. Profesor jako młody lekarz – jak sam przyznaje – przeprowadzał aborcje i dopiero po kilku, kilkunastu latach zrozumiał, że takiego działania nie da się usprawiedliwić etycznie. I wtedy – choć też nie od razu – zdecydował się na zaangażowanie w ruch obrony życia i katolickie stowarzyszenie lekarzy MaterCare International. Taki życiorys daje nadzieję tym, którzy tkwią jeszcze w przemyśle aborcyjnym i nie mają dość odwagi, by z niego wyjść. Dlatego to właśnie prof. Chazan, choć nie jest jedynym dyrektorem szpitala, który odmawia przeprowadzania w podległej sobie placówce aborcji, został uznany za idealny cel ataków. Obrzydzenie jego postawy, przedstawienie jej jako dowodu okropnej hipokryzji ma sprawić, że aborcjoniści zostaną pozbawieni oparcia w historii człowieka, który pokazał, że z koniunkturalizmu i konformizmu można wyjść, a nawrócenie ku życiu jest szansą na zmycie grzechu aborcji. Prawdziwe ukazanie tego życiorysu, ze wszystkimi zakrętami, może stać się więc szansą dla tych lekarzy, którzy wahają się, czy nie przejść na stronę pro-life. Jest ono jednak także niezbędne dla pełnego pokazania, na czym polega wielki montaż medialny, z jakim mieliśmy do czynienia w całej tej sprawie.

Prehistorią (choć już zdecydowanie bliższą wydarzeniom z pierwszej połowy 2014 roku) „sprawy prof. Chazana” (a może lepiej byłoby ją nazwać aferą eugeniczną) jest także „deklaracja wiary”. Pomysł dr Wandy Półtawskiej i jego realizacja stały się bezpośrednim powodem do rozpętania gigantycznej nagonki na katolików, którzy chcą być wierni swojej wierze także w przestrzeni zawodowej. Nagonka rozpoczęła się kilka tygodni po tym, jak „deklaracja wiary” została opublikowana. Służyła ona nawet za argument, by odebrać wierzącym i praktykującym katolikom prawo do wykonywania zawodu. Na pierwszym froncie osób broniących wolności sumienia był wówczas, jak w wielu poprzednich sytuacjach, prof. Bogdan Chazan. I tak się złożyło, że krótko później przeprowadzono wobec niego prowokację w prywatnej przychodni. Czarę goryczy przelała sprawa „pani Agnieszki” i aborcja jej ciężko chorego synka, na którą prof. Chazan nie wydał zgody. Inne elementy nagonki także dają się powiązać z „deklaracją wiary” i z pomysłami wygłaszanymi przez jej krytyków. W istocie zwolnienie z pracy dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny jest, o czym nie wolno zapominać, realizacją wizji, w której wierzący katolik nie ma prawa wykonywać zawodu ginekologa, a jeśli już, to wyłącznie w prywatnej placówce.

Trzecim elementem, którego nie wolno pominąć, gdy rozważamy całą „sprawę prof. Chazana”, jest spór wokół „klauzuli sumienia”, a dokładnie jej nieadekwatności. Skargę do Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie zgłosiła Naczelna Rada Lekarska, która uznała ją za niekonstytucyjną, bo naruszającą zasadę wolności sumienia lekarza. Do ataku ruszyła „Gazeta Wyborcza”, a wcześniej Komitet Bioetyki PAN. Opublikował on kuriozalny dokument, z którego wynikało tyle, że w istocie człowiek wierzący nie może być lekarzem, a klauzula sumienia narusza standardy demokratycznego państwa, które oparte być musi na zasadach prawa stanowionego, a nie na sumieniu czy prawie naturalnym. Te opinie stały się później fundamentem ataku na lekarzy, którzy przypominali, że prawo stanowione nie jest najwyższą normą moralną, i że sumienie chroni nie tylko ich wolność, ale także moralność w sytuacji, gdy mamy do czynienia z niemoralnym, zbrodniczym prawem. Tyle że właśnie odrzucenie zasady wyższości sumienia i prawa naturalnego nad prawem stanowionym było celem liderów opinii rozgrywających „sprawę prof. Chazana”. W pewnym stopniu cel ten udało się im zrealizować. Ewa Siedlecka z „Gazety Wyborczej” zatytułowała jeden ze swoich artykułów: Ludzie zaczęli się bać sumienia. W tekście tym znaleźć można wprost wyrażoną opinię, że ludzie wierni sumieniu są niebezpieczni. „... ludzie zaczęli się sumienia bać. Zaczęli odrzucać sumienie, traktować je jako zamach na swoje prawa. Jako zagrożenie, przed którym trzeba się bronić. Miesiąc temu w badaniu CBOS ponad połowa dorosłych Polek i Polaków opowiedziała się za zniesieniem klauzuli sumienia. Sumienie stało się niebezpiecznym narzędziem, a człowiek, który się na nie powołuje – agresorem usiłującym zniszczyć wolność innych. Trudno o bardziej spektakularną porażkę ewangelizacyjną Kościoła. Oby nie była to porażka sumienia” – napisała Siedlecka, która jakby nie zauważyła, że cała nagonka „Gazety Wyborczej” i innych przeciwników prof. Chazana miała służyć właśnie osiągnięciu celu, jakim jest zlekceważenie sumienia i zastąpienie go normami prawa stanowionego.

Wreszcie ostatnim, niezmiernie zmitologizowanym elementem prehistorii całego „skandalu” z prof. Chazanem jest opowieść o „pani Agnieszce” i „panu Jacku”, którym prof. Chazan odmówił aborcji ich dziecka w szpitalu przy ul. Madalińskiego w Warszawie. Sposób, w jaki media przedstawiały tę historię, jest już sam w sobie doskonałym przykładem manipulacji.