Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
13 osób interesuje się tą książką
Kiedy robotka imieniem Roz po raz pierwszy otwiera oczy, odkrywa, że jest sama na dzikiej, nieznanej wyspie. Nie ma pojęcia, jak się tam dostała ani w jakim celu… wie tylko, że musi przeżyć. Po dramatycznej ucieczce przed burzą i ataku okrutnych niedźwiedzi zdaje sobie sprawę, że jej jedyną szansą na przetrwanie jest sprytne przystosowanie się do otoczenia. Roz uczy się technik przeżycia, obserwując zwierzęta zamieszkujące wyspę, z czasem zaprzyjaźnia się z nimi, a wyspa staje się jej domem. Jednak pewnego dnia tajemnicza przeszłość robotki powraca…
Na podstawie „Dzikiego robota” w wytwórni DreamWorks powstał pełnometrażowy film animowany.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 157
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Robotomprzyszłości
ROZDZIAŁ 1
Ocean
Nasza opowieść rozpoczyna się na oceanie wśród wichru, ulewy, grzmotów, piorunów i fal. Przez całą noc huragan szalał i wył. A pośród tego chaosu tonął statek towarowy
w dół
w dół
w dół
aż na samo dno.
Statek pozostawił po sobie setki unoszących się na powierzchni wody skrzyń. W miarę jednak jak ocean chłostał je, wciągał w wiry i miotał na wszystkie strony, także i one zaczęły tonąć w głębinach. Fale połykały jedną po drugiej, aż wreszcie pozostało tylko pięć.
Do rana huragan ucichł. Jak okiem sięgnąć nie widać było żadnych chmur, statków, lądu. Tylko spokojna woda, czyste niebo i tych pięć skrzyń leniwie unoszonych z prądem oceanu. Mijały dni. Aż wreszcie na horyzoncie ukazała się smuga zieleni. W miarę jak skrzynie podpływały bliżej, z łagodnych, zielonych kształtów powoli wyłoniły się ostre krawędzie dzikiej, skalistej wyspy.
Pierwsza paka runęła ku brzegowi na grzbiecie ryczącej fali, a potem grzmotnęła o skały z taką siłą, że roztrzaskała się z wielkim hukiem.
Dotąd nie wspomniałem jeszcze, drogi czytelniku, że wewnątrz każdej skrzyni znajdował się ciasno upakowany, nowiuteńki robot. Statek towarowy przewoził ich setki, zanim został zmieciony przez sztorm. Teraz zostało tylko pięć. A właściwie cztery, bo gdy pierwsza paka uderzyła o skały, robot, który był w środku, rozpadł się na kawałki.
To samo stało się z drugą skrzynią. Roztrzaskała się o skały, tak że fragmenty robota wyleciały w powietrze. Potem to samo przydarzyło się trzeciej. A później kolejnej. Ocean wyrzucał kończyny i korpusy robotów na skalne półki. Robocia głowa wpadła z pluskiem do skalnego basenu. Robocia stopa smyrgnęła z powrotem w fale.
Wreszcie przyszła kolej na ostatnią skrzynię. Zmierzała tą samą drogą co pozostałe, jednak zamiast rozbić się o skały, chlupnęła pomiędzy pozostałości czterech poprzedniczek. Już po chwili kolejne fale uniosły ją ponad powierzchnię wody. Lśniąca skrzynia wzbiła się wysoko, a potem w obrotach runęła na skalną półkę. Była pęknięta i wgnieciona, ale robot w jej wnętrzu pozostał bezpieczny.
ROZDZIAŁ 2
WYDRY
Północny brzeg wyspy przypominał teraz cmentarzysko robotów. Na skałach leżały rozrzucone szczątki czterech martwych maszyn. Połyskiwały w jasnym świetle poranka i refleksy przyciągnęły uwagę pewnych bardzo ciekawskich stworzeń.
To banda morskich wydr swawoliła na płyciźnie, kiedy jedna z nich zauważyła lśniące przedmioty. Wszystkie wydry zamarły. Podniosły nosy w kierunku wiatru, ale wyczuwały tylko morze. Ostrożnie wspięły się więc na skały, by przyjrzeć się ciekawostce z bliska.
Powoli zbliżyły się do robociego korpusu. Największa z wydr wyciągnęła łapę, pacnęła ciężki przedmiot i prędko odskoczyła. Nic się nie wydarzyło. Banda przetoczyła się zatem do robociej dłoni. I znów jakaś dzielna wydra wysunęła łapę i odwróciła leżący przedmiot. Dłoń wdzięcznie brzęknęła o kamienie i wydry aż pisnęły z zachwytu.
Zwierzęta rozbiegły się po skałach i zaczęły bawić rękami, nogami i stopami robotów. Odwrócono jeszcze kilka robocich dłoni. Jedna z wydr znalazła głowę w wodzie i wszystkie zanurkowały, by kolejno toczyć ją po dnie.
Wtedy właśnie dostrzegły coś innego: ponad cmentarzyskiem wznosiła się jedna ocalała skrzynia. Boki miała odrapane i pogięte, a na szczycie widniało szerokie pęknięcie. Wydry pognały w górę po skałach i wspięły się na wysoki kontener. Dziesięć futrzanych mordek zajrzało przez wyrwę, by zobaczyć, co jest w środku. Ujrzały kolejnego nowiutkiego robota. Różnił się jednak od poprzednich. Nadal był w jednym kawałku, dodatkowo opakowany w gąbczastą folię.
Wydry sięgnęły w głąb szczeliny i rozdarły materiał. Był taki miękki i szeleszczący! Zwierzęta z piskiem rwały puszystą folię. Morska bryza unosiła jej strzępy. Aż w całym tym podnieceniu jedna z łapek przypadkowo uderzyła mały, ale ważny przycisk z tyłu głowy robota.
Klik.
Trwało dłuższą chwilę, zanim wydry zorientowały się, że we wnętrzu skrzyni coś się dzieje. Nagle jednak usłyszały to: niski, wibrujący dźwięk. Wszystkie zastygły wpatrzone w skrzynię. A wtedy robot otworzył oczy.
ROZDZIAŁ 3
ROBOT
Elektroniczny mózg robota włączył się. Oprogramowanie zostało uruchomione. Wówczas, wciąż z głębi skrzyni, rozległ się automatyczny głos:
– Witaj, jestem ROZZUM moduł 7134, ale możesz nazywać mnie Roz. Zanim moje systemy zostaną uruchomione, opowiem ci o sobie.
Po zakończeniu pełnej aktywacji będę mogła poruszać się, komunikować i uczyć. To proste, daj mi polecenie, a ja je wykonam. Z czasem znajdę lepsze sposoby realizowania powierzonych mi zadań. Stanę się lepszym robotem. Kiedy nie będę potrzebna, nie będę ci przeszkadzać i zadbam o utrzymanie się w dobrym stanie technicznym.
Dziękuję za poświęcony czas.
Jestem już w pełni aktywowana.