Dziki robot - Brown Peter - ebook + książka

Dziki robot ebook

Brown Peter

5,0

12 osób interesuje się tą książką

Opis

Bestseller „New York Timesa”
 
Czy robot może przetrwać w dzikiej naturze?
 
Wzruszająca, pełna zwrotów akcji opowieść o tym, co może się wydarzyć, kiedy technologia zderzy się z naturą – od wielokrotnie nagradzanego autora i ilustratora książek dla dzieci, Petera Browna.

Kiedy robotka imieniem Roz po raz pierwszy otwiera oczy, odkrywa, że jest sama na dzikiej, nieznanej wyspie. Nie ma pojęcia, jak się tam dostała ani w jakim celu… wie tylko, że musi przeżyć. Po dramatycznej ucieczce przed burzą i ataku okrutnych niedźwiedzi zdaje sobie sprawę, że jej jedyną szansą na przetrwanie jest sprytne przystosowanie się do otoczenia. Roz uczy się technik przeżycia, obserwując zwierzęta zamieszkujące wyspę, z czasem zaprzyjaźnia się z nimi, a wyspa staje się jej domem. Jednak pewnego dnia tajemnicza przeszłość robotki powraca…

Książka z biało-czarnymi ilustracjami.
 

Na podstawie Dzikiego robota w wytwórni DreamWorks powstał pełnometrażowy film animowany.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 157

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: The wild ro­bot
Co­py­ri­ght © 2016 by Pe­ter Brown Co­ver art co­py­ri­ght © 2016 by Pe­ter Brown. Co­ver de­sign by Da­vid Ca­plan. Co­ver co­py­ri­ght © 2016 by Ha­chette Book Group, Inc. This edi­tion pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Lit­tle, Brown Bo­oks for Young Re­aders, New York, USA. All ri­ghts re­se­rved. © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Marta Brę­giel-Pant, 2018 © Co­py­ri­ght for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two En­tli­czek, 2018
Re­dak­cja i ko­rekta: Mał­go­rzata Juda-Mie­loch
Skład i przy­go­to­wa­nie do druku: Mi­lena Le­śniak
Wy­da­nie IIWar­szawa 2024
ISBN 978-83-63156-89-3
Wy­daw­nic­two En­tli­czek ul. Ma­szew­ska 33/14 01-925 War­szawawww.en­tli­czek.eu
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Ro­bo­tomprzy­szło­ści

ROZ­DZIAŁ 1

Ocean

Na­sza opo­wieść roz­po­czyna się na oce­anie wśród wi­chru, ulewy, grzmo­tów, pio­ru­nów i fal. Przez całą noc hu­ra­gan sza­lał i wył. A po­śród tego cha­osu to­nął sta­tek to­wa­rowy

w dół

w dół

w dół

aż na samo dno.

Sta­tek po­zo­sta­wił po so­bie setki uno­szą­cych się na po­wierzchni wody skrzyń. W miarę jed­nak jak ocean chło­stał je, wcią­gał w wiry i mio­tał na wszyst­kie strony, także i one za­częły to­nąć w głę­bi­nach. Fale po­ły­kały jedną po dru­giej, aż wresz­cie po­zo­stało tylko pięć.

Do rana hu­ra­gan ucichł. Jak okiem się­gnąć nie wi­dać było żad­nych chmur, stat­ków, lądu. Tylko spo­kojna woda, czy­ste niebo i tych pięć skrzyń le­ni­wie uno­szo­nych z prą­dem oce­anu. Mi­jały dni. Aż wresz­cie na ho­ry­zon­cie uka­zała się smuga zie­leni. W miarę jak skrzy­nie pod­pły­wały bli­żej, z ła­god­nych, zie­lo­nych kształ­tów po­woli wy­ło­niły się ostre kra­wę­dzie dzi­kiej, ska­li­stej wy­spy.

Pierw­sza paka ru­nęła ku brze­gowi na grzbie­cie ry­czą­cej fali, a po­tem grzmot­nęła o skały z taką siłą, że roz­trza­skała się z wiel­kim hu­kiem.

Do­tąd nie wspo­mnia­łem jesz­cze, drogi czy­tel­niku, że we­wnątrz każ­dej skrzyni znaj­do­wał się cia­sno upa­ko­wany, no­wiu­teńki ro­bot. Sta­tek to­wa­rowy prze­wo­ził ich setki, za­nim zo­stał zmie­ciony przez sztorm. Te­raz zo­stało tylko pięć. A wła­ści­wie cztery, bo gdy pierw­sza paka ude­rzyła o skały, ro­bot, który był w środku, roz­padł się na ka­wałki.

To samo stało się z drugą skrzy­nią. Roz­trza­skała się o skały, tak że frag­menty ro­bota wy­le­ciały w po­wie­trze. Po­tem to samo przy­da­rzyło się trze­ciej. A póź­niej ko­lej­nej. Ocean wy­rzu­cał koń­czyny i kor­pusy ro­bo­tów na skalne półki. Ro­bo­cia głowa wpa­dła z plu­skiem do skal­nego ba­senu. Ro­bo­cia stopa smyr­gnęła z po­wro­tem w fale.

Wresz­cie przy­szła ko­lej na ostat­nią skrzy­nię. Zmie­rzała tą samą drogą co po­zo­stałe, jed­nak za­miast roz­bić się o skały, chlup­nęła po­mię­dzy po­zo­sta­ło­ści czte­rech po­przed­ni­czek. Już po chwili ko­lejne fale unio­sły ją po­nad po­wierzch­nię wody. Lśniąca skrzy­nia wzbiła się wy­soko, a po­tem w ob­ro­tach ru­nęła na skalną półkę. Była pęk­nięta i wgnie­ciona, ale ro­bot w jej wnę­trzu po­zo­stał bez­pieczny.

ROZ­DZIAŁ 2

WY­DRY

Pół­nocny brzeg wy­spy przy­po­mi­nał te­raz cmen­ta­rzy­sko ro­bo­tów. Na ska­łach le­żały roz­rzu­cone szczątki czte­rech mar­twych ma­szyn. Po­ły­ski­wały w ja­snym świe­tle po­ranka i re­fleksy przy­cią­gnęły uwagę pew­nych bar­dzo cie­kaw­skich stwo­rzeń.

To banda mor­skich wydr swa­wo­liła na pły­ciź­nie, kiedy jedna z nich za­uwa­żyła lśniące przed­mioty. Wszyst­kie wy­dry za­marły. Pod­nio­sły nosy w kie­runku wia­tru, ale wy­czu­wały tylko mo­rze. Ostroż­nie wspięły się więc na skały, by przyj­rzeć się cie­ka­wo­stce z bli­ska.

Po­woli zbli­żyły się do ro­bo­ciego kor­pusu. Naj­więk­sza z wydr wy­cią­gnęła łapę, pac­nęła ciężki przed­miot i prędko od­sko­czyła. Nic się nie wy­da­rzyło. Banda prze­to­czyła się za­tem do ro­bo­ciej dłoni. I znów ja­kaś dzielna wy­dra wy­su­nęła łapę i od­wró­ciła le­żący przed­miot. Dłoń wdzięcz­nie brzęk­nęła o ka­mie­nie i wy­dry aż pi­snęły z za­chwytu.

Zwie­rzęta roz­bie­gły się po ska­łach i za­częły ba­wić rę­kami, no­gami i sto­pami ro­bo­tów. Od­wró­cono jesz­cze kilka ro­bo­cich dłoni. Jedna z wydr zna­la­zła głowę w wo­dzie i wszyst­kie za­nur­ko­wały, by ko­lejno to­czyć ją po dnie.

Wtedy wła­śnie do­strze­gły coś in­nego: po­nad cmen­ta­rzy­skiem wzno­siła się jedna oca­lała skrzy­nia. Boki miała odra­pane i po­gięte, a na szczy­cie wid­niało sze­ro­kie pęk­nię­cie. Wy­dry po­gnały w górę po ska­łach i wspięły się na wy­soki kon­te­ner. Dzie­sięć fu­trza­nych mor­dek zaj­rzało przez wy­rwę, by zo­ba­czyć, co jest w środku. Uj­rzały ko­lej­nego no­wiut­kiego ro­bota. Róż­nił się jed­nak od po­przed­nich. Na­dal był w jed­nym ka­wałku, do­dat­kowo opa­ko­wany w gąb­cza­stą fo­lię.

Wy­dry się­gnęły w głąb szcze­liny i roz­darły ma­te­riał. Był taki miękki i sze­lesz­czący! Zwie­rzęta z pi­skiem rwały pu­szy­stą fo­lię. Mor­ska bryza uno­siła jej strzępy. Aż w ca­łym tym pod­nie­ce­niu jedna z ła­pek przy­pad­kowo ude­rzyła mały, ale ważny przy­cisk z tyłu głowy ro­bota.

Klik.

Trwało dłuż­szą chwilę, za­nim wy­dry zo­rien­to­wały się, że we wnę­trzu skrzyni coś się dzieje. Na­gle jed­nak usły­szały to: ni­ski, wi­bru­jący dźwięk. Wszyst­kie za­sty­gły wpa­trzone w skrzy­nię. A wtedy ro­bot otwo­rzył oczy.

ROZ­DZIAŁ 3

RO­BOT

Elek­tro­niczny mózg ro­bota włą­czył się. Opro­gra­mo­wa­nie zo­stało uru­cho­mione. Wów­czas, wciąż z głębi skrzyni, roz­legł się au­to­ma­tyczny głos:

– Wi­taj, je­stem ROZ­ZUM mo­duł 7134, ale mo­żesz na­zy­wać mnie Roz. Za­nim moje sys­temy zo­staną uru­cho­mione, opo­wiem ci o so­bie.

Po za­koń­cze­niu peł­nej ak­ty­wa­cji będę mo­gła po­ru­szać się, ko­mu­ni­ko­wać i uczyć. To pro­ste, daj mi po­le­ce­nie, a ja je wy­ko­nam. Z cza­sem znajdę lep­sze spo­soby re­ali­zo­wa­nia po­wie­rzo­nych mi za­dań. Stanę się lep­szym ro­bo­tem. Kiedy nie będę po­trzebna, nie będę ci prze­szka­dzać i za­dbam o utrzy­ma­nie się w do­brym sta­nie tech­nicz­nym.

Dzię­kuję za po­świę­cony czas.

Je­stem już w pełni ak­ty­wo­wana.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki