Ego i Id Zygmunta Freuda - Zygmunt Freud - ebook

Ego i Id Zygmunta Freuda ebook

Zygmunt Freud

0,0

Opis

"Ego i id" to przełomowe dzieło ojca psychoanalizy, Sigmunda Freuda, które ukazało się w 1923 roku. W tej książce Freud rozwija i pogłębia swoją teorię na temat struktury ludzkiej psychiki, dzieląc ją na trzy fundamentalne elementy: id, ego i superego. Id jest źródłem nieświadomych popędów i instynktów, ego pełni rolę mediatora, próbując pogodzić pragnienia id z rzeczywistością, a superego pełni funkcję moralnego kompasu, oceniającego działania jednostki zgodnie z wewnętrznymi zasadami i normami społecznymi.

Freud w przystępny sposób opisuje, jak te trzy siły nieustannie współdziałają, tworząc wewnętrzne konflikty, które kształtują naszą osobowość i mogą prowadzić do zaburzeń psychicznych. Książka jest kluczowa dla zrozumienia mechanizmów obronnych, rozwoju osobowości oraz procesu formowania się poczucia winy i moralności.

"Ego i id" to lektura obowiązkowa dla studentów psychologii, terapeutów i wszystkich zainteresowanych zgłębianiem tajemnic ludzkiej psychiki. Freud przedstawia w niej podstawy teoretyczne, które mają ogromny wpływ na współczesną psychologię i psychoterapię.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ego i Id Zyg­munt Freud

Ego i Id Zyg­munt Freud

Co­py­ri­ght © by Wie­dza­24h.pl, 2024

Wszel­kie prawa za­strze­żone. 

Skład epub, mobi i pdf: Gegol

ISBN: 978-83-68324-37-2

http://www.wie­dza­24h.pl/

I Świadomość i nieświadomość

W tej sek­cji wpro­wa­dza­ją­cej nie ma nic no­wego do do­da­nia, co nie zo­stało już wie­lo­krot­nie po­wie­dziane wcze­śniej. Nie mo­żemy więc unik­nąć po­wta­rza­nia zna­nych tre­ści.

Roz­róż­nie­nie mię­dzy świa­domą a nie­świa­domą czę­ścią psy­chiki jest fun­da­men­tal­nym za­ło­że­niem psy­cho­ana­lizy. Tylko to roz­róż­nie­nie po­zwala jej zro­zu­mieć czę­ste i istotne pro­cesy pa­to­lo­giczne za­cho­dzące w psy­chice, a także sys­te­ma­tycz­nie je kla­sy­fi­ko­wać. In­nymi słowy, psy­cho­ana­liza nie może spro­wa­dzać całej istoty psy­chiki do świa­do­mo­ści, lecz musi po­strze­gać świa­do­mość jako jedną z jej cech, która może wy­stę­po­wać lub być nie­obecna.

Gdy­bym mógł za­ło­żyć, że każdy za­in­te­re­so­wany psy­cho­lo­gią prze­czyta tę książkę, był­bym rów­nież gotów za­ak­cep­to­wać fakt, że nie­któ­rzy czy­tel­nicy za­trzy­mają się w tym miej­scu. To tutaj bo­wiem po­ja­wia się pierw­szy ważny próg psy­cho­ana­lizy. Dla wielu osób, zwłasz­cza tych o fi­lo­zo­ficz­nym wy­kształ­ce­niu, kon­cep­cja psy­chiki, która może funk­cjo­no­wać poza świa­do­mo­ścią, wy­daje się nie­zro­zu­miała, a nawet ab­sur­dalna, łatwa do od­rzu­ce­nia na pod­sta­wie zdro­wo­roz­sąd­ko­wej lo­giki. Uwa­żam, że wy­nika to z faktu, iż nigdy nie ba­dali zja­wisk ta­kich jak hip­noza i sny, które, po­mi­ja­jąc nawet kwe­stie pa­to­lo­gii, zmu­szają do za­ak­cep­to­wa­nia tej idei. Ich ogra­ni­czona kon­cep­cja psy­chiki świa­do­mej nie jest w sta­nie wy­ja­śnić zja­wisk snów i hip­nozy.

Świa­do­mość jest po­cząt­kowo po­ję­ciem czy­sto opi­so­wym, od­no­szą­cym się do bez­po­śred­niego i pew­nego po­strze­ga­nia. Z do­świad­cze­nia wiemy, że ele­menty psy­chiczne, jak na przy­kład myśli, nie są stale świa­dome. Co wię­cej, ty­powe jest to, że stan świa­do­mo­ści szybko prze­mija; myśl, która jest świa­doma teraz, w ko­lej­nej chwili już taka nie jest, ale może z ła­two­ścią wró­cić do świa­do­mo­ści w od­po­wied­nich wa­run­kach. W mię­dzy­cza­sie po­zo­staje w sta­nie, któ­rego nie po­tra­fimy jed­no­znacz­nie opi­sać – mo­żemy po­wie­dzieć, że była uta­jona, co ozna­cza, że przez cały czas miała po­ten­cjał, by stać się świa­domą. Nawet okre­śle­nie jej jako "nie­świa­do­mej" by­łoby tu trafne. W takim przy­padku nie­świa­do­mość po­krywa się z uta­joną świa­do­mo­ścią. Fi­lo­zo­fo­wie mo­gliby jed­nak ar­gu­men­to­wać: „Nie, ter­min ‘nie­świa­dome’ nie ma tutaj za­sto­so­wa­nia, do­póki idea była uta­jona, nie była w ogóle psy­chiczna”. Gdy­by­śmy im za­prze­czyli, skoń­czy­li­by­śmy w ja­ło­wym spo­rze o ter­mi­no­lo­gię, nie przy­no­szą­cym ni­czego war­to­ścio­wego.

Do ter­minu "nie­świa­do­mość" do­szli­śmy inną drogą, po­przez ana­lizę do­świad­czeń, w któ­rych istotną rolę od­grywa dy­na­mika psy­chiki. Za­ło­ży­li­śmy, że ist­nieją silne pro­cesy psy­chiczne lub idee, które mogą wy­wie­rać wpływ na życie psy­chiczne, po­dob­nie jak inne świa­dome myśli. Choć mogą mieć kon­se­kwen­cje, które stają się świa­dome, same po­zo­stają poza świa­do­mo­ścią. Nie ma po­trzeby po­wta­rzać tego, co już zo­stało wie­lo­krot­nie opi­sane. W tym mo­men­cie po­ja­wia się teo­ria psy­cho­ana­li­tyczna, która twier­dzi, że takie idee nie mogą stać się świa­dome z po­wodu dzia­ła­nia siły oporu. Gdyby nie ten opór, mo­głyby one zo­stać uświa­do­mione, a wtedy oka­za­łoby się, jak nie­wiele róż­nią się od in­nych zna­nych ele­men­tów psy­chicz­nych. Teo­ria staje się nie­pod­wa­żalna, po­nie­waż tech­nika psy­cho­ana­lizy od­kryła środki do neu­tra­li­zo­wa­nia tej siły oporu, umoż­li­wia­jąc uświa­do­mie­nie wy­par­tych idei. Stan, w któ­rym te idee znaj­do­wały się przed uświa­do­mie­niem, na­zy­wany jest re­pre­sją, a siła od­po­wie­dzialna za tę re­pre­sję prze­ja­wia się jako opór w trak­cie pracy ana­li­tycz­nej.

W ten spo­sób teo­ria nie­świa­do­mo­ści wy­wo­dzi się z dok­tryny re­pre­sji, która sta­nowi model nie­świa­do­mo­ści. Za­uwa­żamy jed­nak, że ist­nieją dwa ro­dzaje nie­świa­do­mo­ści: uta­jona, która może stać się świa­doma, oraz wy­parta, która nie może zo­stać świa­doma bez do­dat­ko­wej in­ter­wen­cji. Nasza wie­dza o dy­na­mice psy­chicz­nej wpływa na na­zew­nic­two – okre­ślamy uta­joną formę jako przed­świa­do­mość, a za­re­zer­wu­jemy ter­min „nie­świa­dome” dla dy­na­micz­nie wy­par­tej nie­świa­do­mo­ści. W ten spo­sób mamy trzy po­ję­cia: świa­do­mość, przed­świa­do­mość i nie­świa­do­mość, przy czym ich zna­cze­nie wy­kra­cza poza czy­sto opi­sowe. Przyj­mu­jemy, że przed­świa­do­mość jest bliż­sza świa­do­mo­ści niż nie­świa­do­mość, ale nie jest wła­ściwe cał­ko­wi­cie od­dzie­lać przed­świa­do­mość od świa­do­mej psy­chiki, jakby była czymś od­ręb­nym.

Obec­nie mo­żemy pra­co­wać z trzema po­ję­ciami: świa­do­mość, przed­świa­do­mość i nie­świa­do­mość, o ile nie za­po­mnimy, że opi­sowo ist­nieją dwa ro­dzaje nie­świa­do­mo­ści, ale dy­na­micz­nie jest tylko jeden. W za­leż­no­ści od celów, roz­róż­nie­nie to można po­mi­jać lub pod­kre­ślać. Osta­tecz­nie przy­zwy­cza­ili­śmy się do tej dwu­znacz­no­ści i po­tra­fimy nią ope­ro­wać. Nie można jed­nak po­mi­nąć faktu, że roz­róż­nie­nie mię­dzy świa­do­mo­ścią a nie­świa­do­mo­ścią opiera się osta­tecz­nie na per­cep­cji, która nie do­star­cza in­for­ma­cji o tym, dla­czego coś jest lub nie jest po­strze­gane. Dla­tego dy­na­mika tych pro­ce­sów może nie­kiedy pro­wa­dzić do nie­ja­sno­ści w opi­sie.

Nie­któ­rzy ba­da­cze, ak­cep­tu­jący fakty psy­cho­ana­li­tyczne, ale od­rzu­ca­jący kon­cep­cję nie­świa­do­mo­ści, su­ge­rują, że świa­do­mość ujaw­nia różne stop­nie in­ten­syw­no­ści, od peł­nej, żywej świa­do­mo­ści po słabe, le­d­wie do­strze­galne formy. Uwa­żają oni, że pro­cesy te, które psy­cho­ana­liza na­zywa "nie­świa­do­mymi", są po pro­stu słabo uświa­do­mione i mogą stać się w pełni świa­dome, jeśli zwró­cimy na nie od­po­wied­nią uwagę.

Jeśli de­cy­zje w spra­wach ta­kich jak ta za­leżą od kon­wen­cji lub od emo­cji, można przed­sta­wić na­stę­pu­jący ar­gu­ment: Od­wo­ła­nie się do stopni ja­sno­ści świa­do­mo­ści nie ma cha­rak­teru wią­żą­cego i nie jest bar­dziej prze­ko­nu­jące niż ana­lo­giczne stwier­dze­nia: "Ist­nieje wiele gra­da­cji oświe­tle­nia, od naj­bar­dziej ośle­pia­ją­cego świa­tła do ledwo wi­docz­nego bla­sku, zatem nie ist­nieje ciem­ność." Albo: "Ist­nieją różne stop­nie wi­tal­no­ści, zatem nie ma śmierci." Choć mogą one mieć sens w pew­nym kon­tek­ście, są prak­tycz­nie błędne, co łatwo do­strzec, gdy pró­buje się z nich wy­cią­gać wnio­ski, na przy­kład: "w takim razie nie ma po­trzeby włą­cza­nia świa­tła" lub "wszyst­kie or­ga­ni­zmy są nie­śmier­telne".

Co wię­cej, pod­po­rząd­ko­wa­nie tego, co nie­do­strze­galne, świa­do­mo­ści pro­wa­dzi je­dy­nie do za­bu­rze­nia je­dy­nej bez­po­śred­niej pew­no­ści, jaką mamy w psy­chice. Świa­do­mość, o któ­rej nic nie wia­domo, wy­daje się bar­dziej ab­sur­dalna niż po­ję­cie nie­świa­do­mej psy­chiki. Wresz­cie, takie zrów­na­nie tego, co le­d­wie za­uwa­żalne, z nie­świa­do­mym jest po­dej­mo­wane bez zro­zu­mie­nia dy­na­micz­nych re­la­cji, które są klu­czowe dla psy­cho­ana­li­tycz­nego po­glądu. Za­nie­dbano tu dwa fakty: po pierw­sze, że zwró­ce­nie od­po­wied­niej uwagi na to, co le­d­wie za­uwa­żalne, jest trudne i wy­maga znacz­nego wy­siłku, a po dru­gie, że po jego uświa­do­mie­niu, to, co było wcze­śniej nie­zau­wa­żone, czę­sto wy­daje się świa­do­memu umy­słowi obce, a nawet sprzeczne z nim, przez co zo­staje gwał­tow­nie od­rzu­cone.

Re­du­ko­wa­nie nie­świa­do­mo­ści do tego, co mało za­uwa­żalne, jest zatem wy­ni­kiem uprze­dze­nia, we­dług któ­rego psy­chika jest rów­no­znaczna ze świa­do­mo­ścią.

W dal­szej pracy psy­cho­ana­li­tycz­nej oka­zuje się, że nawet te roz­róż­nie­nia są nie­wy­star­cza­jące i w prak­tyce mało ade­kwatne. Jed­nym z naj­waż­niej­szych przy­kła­dów tego jest na­stę­pu­jąca sy­tu­acja: stwo­rzy­li­śmy kon­cep­cję spój­nej or­ga­ni­za­cji pro­ce­sów psy­chicz­nych u jed­nostki, którą na­zy­wamy ego. Świa­do­mość jest zwią­zana z tym ego, które kon­tro­luje do­stęp do dzia­łań, czyli do wy­ła­do­wań im­pul­sów w kie­runku świata ze­wnętrz­nego. Ego to psy­chiczna in­stan­cja kon­tro­lu­jąca wszyst­kie pro­cesy umy­słowe, która za­sy­pia w nocy, a mimo to nadal czuwa nad cen­zurą snów. Re­pre­sje rów­nież po­cho­dzą z ego, które wy­klu­cza pewne dą­że­nia nie tylko ze świa­do­mo­ści, ale i z in­nych form ak­tyw­no­ści psy­chicz­nej.