Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami - Piotr Zychowicz - ebook + audiobook

Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami ebook

Piotr Zychowicz

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Bez cenzury, upiększeń i mitów.

Izrael utopił we krwi Strefę Gazy w odwecie za atak terrorystyczny Hamasu. Pod gruzami zginęło ponad 40 tysięcy ludzi. Dlaczego doszło do tej rzezi? Jaka jest geneza konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami? Piotr Zychowicz zabiera czytelnika w niepoprawną politycznie podróż do źródeł syjonizmu. Pisze o pierwszych żydowskich osadnikach w Palestynie. O powstaniu Izraela i czystce etnicznej dokonanej na ludności arabskiej w 1948 roku. Wojna sześciodniowa, ekstremistyczni żydowscy osadnicy i palestyńscy zamachowcy samobójcy. Dwie intifady, „mur apartheidu”, zbrodnie okupacji. A w końcu obecna tragedia Strefy Gazy. Izrael na wojnie to wstrząsająca opowieść o jednym z najdłuższych i najbardziej krwawych konfliktów naszej epoki. Bez cenzury, upiększeń i mitów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 573

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Piotr Zycho­wicz w REBI­SIE

PAKT PIŁ­SUD­SKI-LENIN

PAKT RIB­BEN­TROP-BECK

OBŁĘD '44

OPCJA NIE­MIECKA

SKAZY NA PAN­CER­ZACH

WOŁYŃ ZDRA­DZONY

GER­MA­NO­FIL

NIEMCY

SOWIECI

ŻYDZI

ŻYDZI 2

ALIANCI

UKRA­IŃCY

Jacek Bar­to­siak i Piotr Zycho­wicz

NAD­CHO­DZI III WOJNA ŚWIA­TOWA

WOJNA O UKRA­INĘ. WOJNA O ŚWIAT

Serce mówi tak, ale rozum mówi nie.

Albert Ein­stein, gdy pró­bo­wano go namó­wić, żeby zamiesz­kał w Jero­zo­li­mie

Wstęp

Sto lat wojny. Sto lat prze­mocy i nie­na­wi­ści. Do pierw­szych starć mię­dzy Żydami i Ara­bami w Pale­sty­nie doszło na początku lat dwu­dzie­stych XX wieku. Gdy piszę te słowa – we wrze­śniu 2024 roku – izra­el­ska armia topi we krwi Strefę Gazy w odwe­cie za potworny atak ter­ro­ry­styczny Hamasu.

Oczy całego świata znowu zwró­cone są na Bli­ski Wschód, który zata­cza kolejne błędne koło zacie­kłego kon­fliktu. Tym razem na skalę nie­spo­ty­kaną w histo­rii. Atak Hamasu pochło­nął życie ponad 1000 Izra­el­czy­ków, izra­el­ska zemsta – życie ponad 40 tysięcy Pale­styń­czy­ków. W więk­szo­ści kobiet i dzieci.

Skala znisz­czeń w Stre­fie Gazy prze­kra­cza wszel­kie wyobra­że­nia. Jest więk­sza niż spu­sto­sze­nie wywo­łane przez eks­plo­zję jądrową w Hiro­szi­mie. Tylko w pierw­szych kilku mie­sią­cach kam­pa­nii Izra­el­czycy zrzu­cili na to tery­to­rium 75 tysięcy ton bomb. Jak podała jedna z orga­ni­za­cji praw czło­wieka, jest to ekwi­wa­lent sze­ściu bomb ato­mo­wych.

Trudno zro­zu­mieć teraź­niej­szość, jeżeli nie zna się prze­szło­ści. Książka, którą trzy­masz w rękach, drogi czy­tel­niku, jest próbą odpo­wie­dzi na pyta­nie, jak mogło do tego dojść. Jak mogło dojść do tak kolo­sal­nej eska­la­cji. Przed­sta­wiam w niej genezę i prze­bieg stu­let­niej rywa­li­za­cji mię­dzy Żydami i Ara­bami o Pale­stynę. Począw­szy od naro­dzin idei syjo­ni­stycz­nej, poprzez stwo­rze­nie Pań­stwa Izrael, wypę­dze­nie Pale­styń­czy­ków, wojnę 1967 roku oraz inti­fady, na obec­nym kon­flik­cie koń­cząc.

Nasuwa się pyta­nie, czy można było unik­nąć tego wszyst­kiego: ogromu ludz­kich cier­pień, prze­la­nej krwi i morza ruin. Odpo­wiedź jest nega­tywna. Nie, obie strony były ska­zane na zaciętą, bez­względną kon­fron­ta­cję.

Wszyst­kiemu winny jest „drobny błąd”, który popeł­niła grupa żydow­skich inte­lek­tu­ali­stów dys­ku­tu­ją­cych w zady­mio­nych kawiar­niach Europy Zachod­niej w XIX wieku. Gdy wymy­ślili ideę syjo­ni­styczną, nie wzięli pod uwagę, że Pale­styna – którą wybrali na miej­sce budowy pań­stwa żydow­skiego – jest już zamiesz­kana.

Dosko­nale oddaje to sztan­da­rowe hasło syjo­ni­styczne: „Zie­mia bez ludu dla ludu bez ziemi”. Hasło to było wielką ilu­zją. Samo­oszu­ki­wa­niem się. O ile Żydzi rze­czy­wi­ście byli ludem bez ziemi, o tyle Pale­styna miała już swój lud – pół miliona Ara­bów żyją­cych mię­dzy Morzem Śród­ziem­nym a rzeką Jor­dan.

Ist­nie­nie tej spo­łecz­no­ści spra­wiło, że od samego początku w rdzeń idei syjo­ni­stycz­nej wpi­sany był zażarty kon­flikt o zie­mię. Wielka erup­cja prze­mocy, czystki etniczne i wypę­dze­nia. W histo­rii świata nie zda­rzyło się bowiem jesz­cze, aby jakiś naród dobro­wol­nie odstą­pił swoją ojczy­znę innemu.

Gdy dwa ple­miona pre­ten­dują do tej samej ziemi, nie może być mowy o kom­pro­mi­sie. Triumf syjo­ni­zmu ozna­czał dzie­jową kata­strofę dla Pale­styń­czy­ków. I odwrot­nie – speł­nie­nie nie­pod­le­gło­ścio­wych aspi­ra­cji Pale­styń­czy­ków byłoby rów­no­znaczne z klę­ską syjo­ni­stów.

Wystę­puje mię­dzy nami fun­da­men­talny kon­flikt – mówił Dawid Ben Gurion, zało­ży­ciel i pierw­szy pre­mier Izra­ela. – I my, i oni chcemy tego samego. Chcemy Pale­styny.

Dla­tego wła­śnie Zie­mia Święta pło­nie nie­prze­rwa­nie od ponad wieku. Izrael, który miał być bez­piecz­nym schro­nie­niem, w któ­rym prze­śla­do­wani Żydzi mieli zaznać spo­koju, jest w sta­nie per­ma­nent­nej wojny. A Izra­el­czycy muszą żyć w poczu­ciu sta­łego zagro­że­nia.

To bez wąt­pie­nia naj­więk­sza klę­ska syjo­ni­zmu, ide­olo­gii, która w innych aspek­tach odnio­sła spek­ta­ku­larny suk­ces. Syjo­ni­stom udało się stwo­rzyć naród żydow­ski i pań­stwo żydow­skie. Ale nie udało im się zapew­nić bez­pie­czeń­stwa Żydom, o czym dotkli­wie prze­ko­nali się miesz­kańcy połu­dnio­wego Izra­ela 7 paź­dzier­nika 2023 roku.

Kon­flikt na Bli­skim Wscho­dzie wywo­łuje wiel­kie emo­cje. Wielu ludzi – rów­nież w Pol­sce – trak­tuje go nie­stety jak mecz pił­kar­ski i wcho­dzi w rolę „kiboli” jed­nej lub dru­giej strony. Zwo­len­nicy Izra­ela potę­piają zama­chy ter­ro­ry­styczne Hamasu, ale uspra­wie­dli­wiają zbrod­nie izra­el­skiej oku­pa­cji. Zwo­len­nicy Pale­styny potę­piają bom­bar­do­wa­nia Gazy, ale uspra­wie­dli­wiają ataki na Żydów.

Moje nasta­wie­nie jest inne. Współ­czuję wszyst­kim nie­win­nym ofia­rom kon­fliktu. Sto­so­wa­nie zasady odpo­wie­dzial­no­ści zbio­ro­wej i mor­do­wa­nie cywi­lów uwa­żam za naj­więk­szą hańbę. Życie pale­styń­skiego dziecka jest dla mnie warte tyle samo, ile dziecka żydow­skiego. Oba są bez­cenne. Potę­piam zarówno zama­chy ter­ro­ry­styczne Hamasu, jak i zbrod­nie izra­el­skiej oku­pa­cji.

Naj­wię­cej miej­sca w książce poświę­cam wyda­rze­niom roku 1948: woj­nie o nie­pod­le­głość Izra­ela i Nakbie. To świa­domy zabieg. Według mnie były to bowiem naj­waż­niej­sze wyda­rze­nia w dzie­jach kon­fliktu na Bli­skim Wscho­dzie. Wszystko, co wyda­rzyło się póź­niej, było tylko kon­se­kwen­cją powsta­nia pań­stwa żydow­skiego i doko­na­nej przez nie czystki etnicz­nej na rdzen­nej lud­no­ści Pale­styny.

Żydzi są bar­dzo podobni do Pola­ków. Mają nie­mal iden­tyczny sto­su­nek do wła­snej histo­rii. Wystar­czy powie­dzieć, że w Izra­elu ście­rają się ze sobą dwie nar­ra­cje. Jedna to ofi­cjalna poli­tyka histo­ryczna Pań­stwa Izrael, pisana w duchu nacjo­na­li­stycz­nego samo­uwiel­bie­nia. Przed­sta­wia ona Izra­el­czy­ków jako anio­łów, a Pale­styń­czy­ków jako dia­bły wcie­lone.

Według repre­zen­tu­ją­cych tę szkołę „histo­ry­ków” w każ­dej – abso­lut­nie każ­dej – sytu­acji słusz­ność była po stro­nie Żydów. Izra­el­czycy na Bli­skim Wscho­dzie repre­zen­to­wali i repre­zen­tują dobro. Ni­gdy nie wsz­czy­nają wojen napast­ni­czych, ni­gdy nie popeł­niają zbrodni wojen­nych. Zawsze wystę­pują w roli ofiar, które muszą się bro­nić przed arab­skimi bar­ba­rzyń­cami i ter­ro­ry­stami. Ich sprawa jest szla­chetna i słuszna. A Pale­styń­czycy to współ­cze­sne wcie­le­nie nazi­stów.

Jest to oczy­wi­ście pro­pa­ganda, która nie ma wiele wspól­nego z rze­czy­wi­sto­ścią. Praw­dziwa histo­ria ni­gdy nie jest bowiem czarno-biała. Zwo­len­nicy izra­el­skiej poli­tyki histo­rycz­nej nie­zwy­kle agre­syw­nie reagują jed­nak, gdy pod­waża się ich wer­sję wyda­rzeń. Tu nie ma miej­sca na argu­menty i racjo­nalną dys­ku­sję. Każda kry­tyka postę­po­wa­nia Izra­ela jest trak­to­wana jako anty­se­mi­tyzm.

Na szczę­ście jest i druga szkoła myśle­nia. Mowa o rewi­zjo­ni­stach, tak zwa­nych Nowych Histo­ry­kach. To grupa izra­el­skich bada­czy, która stu­dio­wała na ame­ry­kań­skich i bry­tyj­skich uni­wer­sy­te­tach. Tam nauczono ich, jak należy upra­wiać praw­dziwą histo­rię – w spo­sób chłodny i obiek­tywny. Obo­wiąz­kiem histo­ryka jest przed­sta­wiać prawdę, jak­kol­wiek gorzka by ona była.

Powrót tych bada­czy do Izra­ela w latach osiem­dzie­sią­tych XX wieku zbiegł się z czę­ścio­wym otwar­ciem archi­wów. Efek­tem było powsta­nie zna­ko­mi­tych ksią­żek, które zszo­ko­wały izra­el­ską opi­nię publiczną. Rzu­ciły bowiem wyzwa­nie ofi­cjal­nej, jed­no­stron­nej wer­sji histo­rii. Była to praw­dziwa rewo­lu­cja.

Niniej­sza praca oparta jest w dużej mie­rze na usta­le­niach badaw­czych izra­el­skich rewi­zjo­ni­stów. Cho­dzi przede wszyst­kim o Awiego Szla­ima, Ilana Pappégo, Benny’ego Mor­risa i Toma Segewa. Ale rów­nież o men­tora tego śro­do­wi­ska, Sym­chę Fla­pana. To uczciwi bada­cze i odważni ludzie, któ­rzy bro­nili swo­ich tez mimo oskar­żeń o „zdradę” i „zaprzań­stwo”. Zde­cy­do­wana więk­szość usta­leń tego śro­do­wi­ska nie jest znana pol­skiemu czy­tel­ni­kowi. Warto to zmie­nić.

Pra­cu­jąc nad tą książką, korzy­sta­łem rów­nież z lite­ra­tury pale­styń­skiej i anglo­sa­skiej. A moją per­spek­tywę posze­rzyły liczne zawo­dowe podróże na Bli­ski Wschód, jakie odby­łem, pra­cu­jąc w dziale zagra­nicz­nym „Rzecz­po­spo­li­tej” w latach 2000–2013. Zaj­mo­wa­łem się tam wła­śnie kon­flik­tem mię­dzy Izra­elem a Pale­styń­czy­kami.

W Ziemi Świę­tej byłem wiele razy, cza­sami po kilka tygo­dni. Zjeź­dzi­łem Izrael wzdłuż i wszerz. Byłem w Stre­fie Gazy, na Zachod­nim Brzegu Jor­danu i Wzgó­rzach Golan. Z Żydami i Ara­bami prze­ga­da­łem tysiące godzin. Prze­pro­wa­dzi­łem wywiady z czo­ło­wymi poli­ty­kami i gene­ra­łami, któ­rzy wystę­pują na kar­tach tej książki.

Obser­wo­wa­łem z bli­ska ope­ra­cje anty­ter­ro­ry­styczne, zamieszki i wojny. Odwie­dza­łem obozy pale­styń­skich uchodź­ców, izra­el­skie bazy woj­skowe i nie­le­galne żydow­skie osie­dla na tery­to­riach oku­po­wa­nych. Wie­lo­krot­nie prze­kra­cza­łem słynny izra­el­ski Mur Apar­the­idu, a w Sde­ro­cie eks­plo­do­wała obok mnie wystrze­lona przez Hamas rakieta Kasam.

Wszystko to pozwo­liło mi poznać geo­gra­fię kon­fliktu, men­tal­ność i moty­wa­cję obu stron. Bez wąt­pie­nia bar­dzo się to przy­dało pod­czas pisa­nia tej książki. Bli­ski Wschód znam bowiem nie tylko z ksią­żek, gazet, Inter­netu i fil­mów, ale rów­nież z wła­snego doświad­cze­nia.

To moja trze­cia książka o tej tema­tyce. Wcze­śniej napi­sa­łem Żydów i Żydów 2. W pra­cach tych wiele miej­sca poświę­ci­łem Izra­elowi i kon­flik­towi z Pale­styń­czy­kami. Opi­sa­łem wiele nie­po­praw­nych poli­tycz­nie, wsty­dli­wych, a czę­sto rów­nież szo­ku­ją­cych epi­zo­dów z dzie­jów pań­stwa żydow­skiego. Wszyst­kich zain­te­re­so­wa­nych odsy­łam do tam­tych dwóch ksią­żek.

Na końcu tego krót­kiego wstępu muszę się pań­stwu przy­znać do pew­nej mło­dzień­czej naiw­no­ści. Gdy ponad dwa­dzie­ścia lat temu zaczy­na­łem się zaj­mo­wać kon­flik­tem na Bli­skim Wscho­dzie, byłem prze­ko­nany, że wkrótce się on zakoń­czy. Że lada moment Izrael i Pale­styń­czycy wyne­go­cjują poro­zu­mie­nie poko­jowe, a ja pojadę na jego pod­pi­sa­nie i opi­szę wszystko w gaze­cie. Na Bli­skim Wscho­dzie wresz­cie zapa­nuje szczę­ście i pokój.

Oczy­wi­ście nic podob­nego się nie stało. Minęło dwa­dzie­ścia lat i kon­flikt jest obec­nie znacz­nie bar­dziej zaogniony, zacie­kły i okrutny niż wów­czas. Na pokój nie ma naj­mniej­szych szans. Prze­ciw­nie – będzie jesz­cze gorzej. Histo­ria Bli­skiego Wschodu to nie­stety opo­wieść bez happy endu.

Piotr Zycho­wicz

War­szawa, wrze­sień 2024

1

Atak na Izrael

Zasko­cze­nie było cał­ko­wite. Tak potęż­nego i dosko­nale zor­ga­ni­zo­wa­nego ude­rze­nia Pale­styń­czycy nie prze­pro­wa­dzili w całej swo­jej histo­rii. A Izra­el­czycy w całej swo­jej histo­rii nie ponie­śli tak upo­ka­rza­ją­cej porażki.

Zma­so­wany atak roz­po­czął się nad ranem 7 paź­dzier­nika 2023 roku – jed­no­cze­śnie z ziemi, powie­trza i lądu.

W pierw­szej fazie Pale­styń­czycy wystrze­lili 4 tysiące rakiet. Więk­szość z nich spa­dła na tereny nie­za­miesz­kane lub została strą­cona przez izra­el­ski sys­tem obrony powietrz­nej Żela­zna Kopuła. Tylko nie­wielka część tra­fiła w budynki i ulice, zabi­ja­jąc pięć osób.

Jed­no­cze­śnie do akcji wkro­czyli bojow­nicy eli­tar­nych oddzia­łów Hamasu. Pod osłoną zmroku udało im się prze­do­stać do płotu odgra­dza­ją­cego Izrael od Strefy Gazy. Na nic zdały się super­no­wo­cze­sne sys­temy: czuj­niki ruchu, kamery i pułapki. Bariera została prze­rwana w 120 miej­scach.

Pale­styń­czycy cięli ją noży­cami do metalu, tara­no­wali bul­do­że­rami i samo­cho­dami. Kamery zostały strą­cone przez drony. Na teren Izra­ela wdarły się komanda bojow­ni­ków uzbro­jone w broń maszy­nową i gra­nat­niki. Na moto­cy­klach, w fur­go­net­kach i pika­pach bły­ska­wicz­nie prze­nik­nęli głę­boko na tery­to­rium Izra­ela.

Część hama­sow­ców przy­le­ciała do Izra­ela na para­lot­niach, a część wylą­do­wała na pla­żach, korzy­sta­jąc z moto­ró­wek. W sumie w inwa­zji wzięło udział 3,8 tysiąca bojow­ni­ków. Nie byli to ama­to­rzy w klap­kach, z zardze­wia­łymi kałasz­ni­ko­wami w dło­niach. Byli dosko­nale wyszko­leni i uzbro­jeni, część miała na sobie czarne mun­dury i kami­zelki tak­tyczne. Inni byli prze­brani w mun­dury izra­el­skiej armii. Dzia­łali meto­dycz­nie, według dro­bia­zgo­wego planu.

Izra­el­skie bazy i poste­runki woj­skowe poło­żone wzdłuż gra­nicy z Gazą zostały zaata­ko­wane z mar­szu. A wła­ści­wie z biegu. Wyrwani ze snu żoł­nie­rze byli zszo­ko­wani i zdez­o­rien­to­wani bły­ska­wicz­nym ude­rze­niem. Część sta­wiła opór, ale wielu zgi­nęło lub zostało wzię­tych do nie­woli w piża­mach.

Los ten spo­tkał zarówno zapra­wio­nych w bojach ofi­ce­rów, jak i mło­dziut­kie żoł­nierki, nasto­latki odby­wa­jące obo­wiąz­kową służbę woj­skową. Pale­styń­czycy uszko­dzili i zdo­byli duże ilo­ści cięż­kiego sprzętu. Za pomocą gra­nat­ni­ków i dro­nów wyeli­mi­no­wali z akcji nawet kilka legen­dar­nych, „nie­po­ko­na­nych” czoł­gów Mer­kawa.

Świat obie­gło nagra­nie, na któ­rym widać pło­nący czołg, z któ­rego bojow­nicy Hamasu wywle­kają izra­el­ską załogę. Żoł­nie­rze są oszo­ło­mieni, ich mun­dury są czarne od sadzy. Wokół wraku gro­ma­dzą się zwy­kli Pale­styń­czycy i, na znak triumfu, wyma­chują naro­do­wymi fla­gami.

Hamas w cza­sie ope­ra­cji „Potop Al-Aksy” zabił 379 żoł­nie­rzy, poli­cjan­tów i funk­cjo­na­riu­szy izra­el­skich służb odpo­wie­dzial­nych za bez­pie­czeń­stwo. Wielu wziął do nie­woli. Znisz­czył sze­reg baz i poste­run­ków. Opa­no­wał tery­to­rium więk­sze niż Strefa Gazy. Upo­ko­rzył znie­na­wi­dzo­nego wroga.

Gdyby na tym zakoń­czyła się cała ope­ra­cja, można by ją uznać za mode­lowy przy­kład uda­nego rajdu bojo­wego. Pale­styń­czycy per­fek­cyj­nie wyko­rzy­stali ele­ment zasko­cze­nia. Dzia­łali szybko i agre­syw­nie. Obna­żyli sła­bość prze­ciw­nika.

Nie­stety atak miał dru­gie obli­cze. Zbrod­ni­cze i prze­ra­ża­jące. Otóż tereny połu­dnio­wego Izra­ela stały się areną wiel­kiej masa­kry Żydów. Pogromu na kolo­salną skalę. Pale­styń­scy bojow­nicy wdzie­rali się do pry­wat­nych domów i mor­do­wali cywi­lów. Zabi­jali przy­pad­ko­wych ludzi napo­tka­nych na uli­cach, ostrze­li­wali samo­chody. Nie oszczę­dzali nikogo. Ich ofiarą padały kobiety i dzieci.

Była to praw­dziwa orgia krwa­wego, śle­pego ter­roru. Polo­wa­nie na ludzi. Część schwy­ta­nych Izra­el­czy­ków była okrut­nie drę­czona i bita. Docho­dziło do gwał­tów na mło­dych kobie­tach i innych prze­stępstw o cha­rak­te­rze sek­su­al­nym. Pale­styń­czycy dźgali swoje ofiary nożami.

Hor­ror ten roze­grał się w kibu­cach Be’eri, Kfar Aza i Nir Oz. Ter­ro­ry­ści prze­nik­nęli rów­nież na przed­mie­ścia Asz­ke­lonu i Sde­rotu. W tej ostat­niej miej­sco­wo­ści zajęli komi­sa­riat poli­cji, zabi­ja­jąc przy tym dwu­dzie­stu funk­cjo­na­riu­szy. Ich drogę zna­czyły łuny poża­rów i gęste kłęby dymu. Ter­ro­ry­ści pod­pa­lali bowiem zdo­by­wane budynki.

Do naj­więk­szej masa­kry doszło na festi­walu muzycz­nym Nova. Przy­byli na miej­sce hama­sowcy otwo­rzyli z samo­cho­dów i moto­cy­kli ogień do tłumu mło­dzieży. Prze­ra­żeni ludzie zaczęli w panice ucie­kać. Część usi­ło­wała rato­wać się samo­cho­dami, ale hama­sowcy zablo­ko­wali drogi. Pojazdy wraz z pasa­że­rami były dziu­ra­wione przez kule.

Inni Izra­el­czycy pocho­wali się w krza­kach, jesz­cze inni w kilku pobli­skich schro­nach. Ci ostatni nie mieli szczę­ścia. Pale­styń­czycy wrzu­cali do środka gra­naty i zasy­py­wali prze­ra­żo­nych, krzy­czą­cych ludzi ogniem z broni maszy­no­wej. Na festi­walu zgi­nęły 364 osoby, w przy­tła­cza­ją­cej więk­szo­ści bar­dzo młode. Na fil­mach nagra­nych po odbi­ciu terenu przez izra­el­skie woj­sko widać stosy zakrwa­wio­nych ciał.

Część uczest­ni­ków imprezy została upro­wa­dzona do Gazy. Mię­dzy innymi Noa Arga­mani, dziew­czyna, którą porwano moto­cy­klem. Jej prze­ra­żona twarz została uchwy­cona na fil­mie, który szybko wyciekł do mediów spo­łecz­no­ścio­wych i wstrzą­snął świa­tem.

Kolejną ofiarą była Shani Louk, dwu­dzie­sto­dwu­let­nia Izra­elka z nie­miec­kim oby­wa­tel­stwem. W cza­sie ataku została ciężko ranna w głowę. Jej bez­władne ciało ter­ro­ry­ści rzu­cili na pikapa i zabrali do Gazy, gdzie demon­stra­cyj­nie prze­wieźli je uli­cami.

Na fil­mie z tego kosz­mar­nego spek­ta­klu mogli­śmy oglą­dać wiwa­tu­jące tłumy Pale­styń­czy­ków. Ludzie ci skan­do­wali „Allah Akbar!”, a jeden z ter­ro­ry­stów szar­pał pół­na­gie ciało dziew­czyny za włosy. Jakiś chło­pak pod­biegł z boku i na nie napluł. Dziew­czyna naj­praw­do­po­dob­niej wów­czas konała… Kolejny wstrzą­sa­jący obraz total­nego zdzi­cze­nia.

Pale­styń­czycy w sumie wzięli około 250 zakład­ni­ków i jeń­ców. Wśród nich były malut­kie dzieci i star­sze panie. Jed­nego z upro­wa­dzo­nych zna­łem oso­bi­ście. Mowa o Ale­xie Dan­cygu, który miał pol­skie oby­wa­tel­stwo. Był to zasłu­żony dla sto­sun­ków pol­sko-żydow­skich dzia­łacz spo­łeczny. Dobry, przy­zwo­ity czło­wiek.

Wzię­cie zakład­ni­ków było jed­nym z głów­nych celów ope­ra­cji. Hamas zyskał ważną kartę prze­tar­gową pod­czas przy­szłych roz­mów rozej­mo­wych. Mógł wymie­nić upro­wa­dzo­nych Izra­el­czy­ków na pale­styń­skich więź­niów sie­dzą­cych w izra­el­skich zakła­dach kar­nych. Warto dodać, że połowa schwy­ta­nych miała oby­wa­tel­stwo innych kra­jów, mię­dzy innymi ame­ry­kań­skie.

Trudno się dzi­wić, że atak wpra­wił w osłu­pie­nie, zszo­ko­wał nie­mal cały świat. Obie strony od razu uru­cho­miły swoje apa­raty pro­pa­gan­dowe. Hama­sowcy twier­dzili, że nie ata­ko­wali kobiet i dzieci, a ope­ra­cja miała wymiar czy­sto mili­tarny. Oskar­że­nia Hamasu o zbrod­nie wojenne – zarze­kali się ter­ro­ry­ści – były „syjo­ni­stycz­nymi fabry­ka­cjami” i „kłam­stwami”. Zbrodni na lud­no­ści cywil­nej rze­komo dopu­ścili się bojow­nicy innych orga­ni­za­cji, któ­rzy zła­pali za broń i spon­ta­nicz­nie dołą­czyli do akcji. A także pale­styń­scy cywile.

Hamas kła­mał. W ślad za jego bojow­ni­kami na teren Izra­ela rze­czy­wi­ście wdarło się około 2200 ludzi. W więk­szo­ści ich celem było plą­dro­wa­nie izra­el­skich domów. Ludzie ci dopusz­czali się aktów prze­mocy wobec cywi­lów. Ale zacho­wany mate­riał dowo­dowy – choćby nagra­nia z kamer prze­my­sło­wych – jasno wska­zuje, że hama­sowcy rów­nież mor­do­wali nie­win­nych.

Z kolei Izra­el­czycy roz­pusz­czali plotki o maso­wym mor­do­wa­niu przez hama­sow­ców małych dzieci i nowo­rod­ków. Podobno kil­ka­dzie­siąt z nich zostało spa­lo­nych żyw­cem, a innym Pale­styń­czycy poob­ci­nali główki. Twier­dze­nia te oka­zały się fał­szywe. Podob­nie jak opo­wieść o wycię­ciu nożem dziecka z brzu­cha żydow­skiej kobiety.

Straty lud­no­ści cywil­nej ponie­sione pod­czas ataku 7 paź­dzier­nika były ogromne. Zgi­nęło 725 oby­wa­teli Izra­ela oraz 71 obco­kra­jow­ców. Wielu z nich – jak pra­cu­jący w kibu­cach Nepal­czycy – nawet nie było Żydami. Wśród ofiar zna­la­zło się 36 dzieci, w tym dwoje nie­mow­ląt. 3400 osób zostało ran­nych. Razem ze stra­tami woj­sko­wymi bilans ofiar śmier­tel­nych po stro­nie izra­el­skiej wyniósł około 1200 osób. Była to naj­więk­sza masa­kra w dzie­jach narodu żydow­skiego od czasu Holo­kau­stu.

Straty mogły być jesz­cze więk­sze, gdyby nie hero­iczna postawa straż­ni­ków z kibu­ców i zwy­kłych Izra­el­czy­ków, któ­rzy chwy­cili za broń i spon­ta­nicz­nie bro­nili swo­ich osie­dli i domów przed ter­ro­ry­stami. Udało im się odstra­szyć część napast­ni­ków i docze­kać do czasu, gdy nade­szli z odsie­czą żoł­nie­rze regu­lar­nych sił zbroj­nych. Wielu z tych dziel­nych ludzi pole­gło na poste­runku, bro­niąc roda­ków i człon­ków swo­ich rodzin.

Hamas ogło­sił, że ope­ra­cja była uza­sad­nioną odpo­wie­dzią na prze­stęp­cze dzia­ła­nia syjo­ni­stów:

– oku­pa­cję Pale­styny;

– roz­bu­dowę nie­le­gal­nych osie­dli żydow­skich na tery­to­riach oku­po­wa­nych;

– ataki na Pale­styń­czy­ków doko­ny­wane przez eks­tre­mi­stów na Zachod­nim Brzegu Jor­danu;

– zacie­śnia­jącą się blo­kadę Strefy Gazy;

– pro­wo­ka­cje izra­el­skie w jero­zo­lim­skim mecze­cie Al-Aksa.

Musimy dać Izra­elowi lek­cję – pero­ro­wał jeden z przy­wód­ców Hamasu, Ghazi Hamad. – Będziemy to robili znowu i znowu. „Potop Al-Aksy” to tylko pierw­sza taka ope­ra­cja. Będzie druga, trze­cia i czwarta… Musimy pozbyć się tego kraju, bo jego ist­nie­nie sta­nowi mili­tarną i poli­tyczną kata­strofę dla naro­dów arab­skich i muzuł­mań­skich.

Nie­któ­rzy sym­pa­tycy sprawy pale­styń­skiej zaak­cep­to­wali argu­men­ta­cję Hamasu. Uspra­wie­dli­wiają oni prze­ra­ża­jące zbrod­nie słusz­no­ścią sprawy, w imie­niu któ­rej zostały popeł­nione. Skoro Izrael oku­puje i kolo­ni­zuje Pale­stynę – prze­ko­nują – nie można mieć pre­ten­sji do cie­mię­żo­nego narodu, że odpo­wiada agre­sją na agre­sję. Zgod­nie z tą logiką kry­tyka Hamasu za mor­do­wa­nie nie­win­nych jest w grun­cie rze­czy rasi­zmem wobec Pale­styń­czy­ków.

Argu­menty takie są nie do obrony. Zło popeł­niane przez jedną stronę nie zwal­nia dru­giej ze sto­so­wa­nia się do mię­dzy­na­ro­do­wych kon­wen­cji i uni­wer­sal­nych zasad moral­nych. Te zaś nie pozo­sta­wiają żad­nych wąt­pli­wo­ści. Nie wolno mor­do­wać kobiet i dzieci. Uza­sad­nio­nym celem ata­ków Hamasu byli izra­el­scy żoł­nie­rze, a nie każdy napo­tkany Żyd.

Ter­ro­ryzm jest godny naj­wyż­szego potę­pie­nia. Roz­ka­zo­dawcy i wyko­nawcy podob­nych ata­ków są zbrod­nia­rzami wojen­nymi, któ­rych należy potę­pić i – jeśli to moż­liwe – surowo uka­rać. Hor­ror, który roze­grał się w połu­dnio­wym Izra­elu 7 paź­dzier­nika 2023 roku, ni­gdy nie powi­nien był się wyda­rzyć. Cze­goś takiego nie można uspra­wie­dli­wić.

Więk­szość ofiar ataku zabili Pale­styń­czycy. Ale nie wszyst­kie. Część Izra­el­czy­ków zgi­nęła z rąk… Izra­el­czy­ków. Od tak zwa­nego frien­dly fire. Te tra­giczne incy­denty należy podzie­lić na dwie kate­go­rie. Zabój­stwa przy­pad­kowe i popeł­nione z pre­me­dy­ta­cją.

7 paź­dzier­nika sytu­acja była nie­zwy­kle cha­otyczna. Wyda­rze­nia roz­gry­wały się bły­ska­wicz­nie. Hama­sowcy byli wszę­dzie. Ludzie bie­gali na wszyst­kie strony po uli­cach i dro­gach. Sza­lały pożary, zewsząd nio­sły się odgłosy strza­łów. Trudno było roz­po­znać, kto jest ter­ro­ry­stą, a kto cywi­lem. Szcze­gól­nie z powie­trza lub dużej odle­gło­ści. W tej sytu­acji nie­któ­rzy izra­el­scy żoł­nie­rze, poli­cjanci i straż­nicy strze­lali do wła­snych roda­ków, myśląc, że strze­lają do Pale­styń­czy­ków.

Zda­rza się to na każ­dej woj­nie i nikt by się im nie dzi­wił. Nie­stety wygląda na to, że nie­które strzały zostały oddane z pre­me­dy­ta­cją. Mowa o tak zwa­nej dok­try­nie Han­ni­bala. Jest to nie­for­malna zasada izra­el­skiej armii, która zaleca uży­cie wszel­kich dostęp­nych środ­ków w celu unie­moż­li­wie­nia porwa­nia izra­el­skiego żoł­nie­rza. Razem ze środ­kiem osta­tecz­nym – pozba­wie­niem go życia.

Zało­że­nie jest pro­ste. Upro­wa­dzony Izra­el­czyk staje się nie­zwy­kle groźną bro­nią w rękach wroga. Ara­bo­wie mogą od niego wydo­być cenne infor­ma­cje, ale przede wszyst­kim mogą upo­ko­rzyć Izrael i zmu­sić go do ustępstw. Wystar­czy wspo­mnieć, że w 2011 roku za uwol­nie­nie przez Hamas sze­re­go­wego Gilada Sza­lita Izra­el­czycy musieli uwol­nić tysiąc pale­styń­skich więź­niów.

Według izra­el­skiej prasy dok­tryna Han­ni­bala została zasto­so­wana rów­nież 7 paź­dzier­nika 2023 roku. Mało tego, po raz pierw­szy w histo­rii została roz­sze­rzona na cywi­lów. Wska­zy­wa­nych jest co naj­mniej kilka przy­kła­dów.

Naj­po­waż­niej­szym z nich było strze­la­nie do samo­cho­dów z zakład­ni­kami. Izra­el­scy ofi­ce­ro­wie mieli wydać roz­kaz znisz­cze­nia wszyst­kich pojaz­dów ucie­ka­ją­cych z Izra­ela do Strefy Gazy. Zgod­nie z instruk­cjami żaden z nich nie mógł opu­ścić tery­to­rium pań­stwa żydow­skiego.

W efek­cie izra­el­scy żoł­nie­rze ata­ko­wali wszyst­kie samo­chody, które dostrze­gli. Drogi do Gazy usiane były podziu­ra­wio­nymi, wypa­lo­nymi wra­kami peł­nymi zwę­glo­nych ciał. W czę­ści z tych pojaz­dów znaj­do­wali się Pale­styń­czycy wywo­żący zra­bo­wane łupy, ale część z nich słu­żyła do wywie­zie­nia porwa­nych Izra­el­czy­ków.

– Doszło do uży­cia dok­tryny Han­ni­bala na masową skalę – przy­znał w roz­mo­wie z izra­el­ską gazetą „Haarec” były ofi­cer lot­nic­twa puł­kow­nik Nof Erez.

Ostrzał pro­wa­dzili mię­dzy innymi piloci dwu­dzie­stu ośmiu śmi­głow­ców AH-64 Apa­che. Strze­lali rakie­tami Hel­l­fire, ale przede wszyst­kim z dzia­łek pokła­do­wych M230 kali­bru 30 mm. Piloci powie­dzieli po akcji, że wystrze­lali całą amu­ni­cję. Jed­nostka ognia działka Apa­che to 1200 nabo­jów, łatwo więc poli­czyć, że w sumie mogli wystrze­lić nawet 33 600 poci­sków.

Załogi śmi­głow­ców pro­wa­dziły ogień do wszyst­kiego, co się rusza – ostrze­lały około trzy­stu celów. Dopiero potem, gdy emo­cje opa­dły, zaczęły nieco sta­ran­niej dobie­rać cele. Według czę­ści donie­sień jeden ze śmi­głow­ców strze­lał rów­nież w stronę tłumu ucie­ka­ją­cego z festi­walu Nova. Załoga wzięła bowiem bie­gną­cych mło­dych ludzi za ter­ro­ry­stów.

Do samo­cho­dów strze­lano także z dział, dro­nów i czoł­gów. Kapi­tan wojsk pan­cer­nych Bar Zon­szajn w roz­mo­wie z Kana­łem 13 potwier­dził, że zasto­so­wał zasadę Han­ni­bala na dro­dze przy kibucu Kisu­fim, mniej wię­cej dwa kilo­me­try od Strefy Gazy.

W pew­nym momen­cie dostrzegł na dro­dze dwa pikapy marki Toyota. Na ich skrzy­niach ładun­ko­wych widać było sto­ją­cych uzbro­jo­nych ter­ro­ry­stów, a pod ich sto­pami stosy ciał. Izra­el­ski kapi­tan nie był pewien, czy są to trupy, czy żywi zakład­nicy. Mimo to roz­ka­zał otwo­rzyć ogień do pika­pów.

– Zde­cy­do­wa­łem, że to wła­ściwa decy­zja, że lepiej powstrzy­mać upro­wa­dze­nie, niż dopu­ścić do ich porwa­nia – powie­dział kapi­tan. – Czuję, że postą­pi­łem pra­wi­dłowo.

Według niego znacz­nie gor­sza byłaby sytu­acja, gdyby Izra­el­czycy zostali wywie­zieni do Gazy i tam pod­dani tor­tu­rom przez opraw­ców z Hamasu.

Kolejna tra­ge­dia, która wstrzą­snęła izra­el­ską opi­nią publiczną, roze­grała się w kibucu Be’eri. Była to miej­sco­wość naj­bar­dziej dotknięta ata­kiem Hamasu. Zgi­nęło tam ponad stu miesz­kań­ców, a trzy­dzie­stu dwóch zostało upro­wa­dzo­nych.

Do kibucu wdarło się kil­ku­set bojow­ni­ków Hamasu. Cho­dzili od domu do domu i zasy­py­wali miesz­kań­ców gra­dem kul. Wrzu­cali gra­naty do budyn­ków miesz­kal­nych, a następ­nie je pod­pa­lali. W jed­nym z domów kula prze­szła przez drzwi i zabiła dzie­się­cio­mie­sięczne dziecko, które matka trzy­mała na rękach. Za ter­ro­ry­stami do Be’eri wlał się tłum miesz­kań­ców Gazy, który zabrał się do meto­dycz­nego łupie­nia kibucu.

Komando ter­ro­ry­stów upro­wa­dziło pięt­na­stu izra­el­skich cywi­lów i zaba­ry­ka­do­wało się z nimi w domu nale­żą­cym do Pesiego Cohena. Gdy na miej­sce przy­było izra­el­skie woj­sko, roz­po­częło się oblę­że­nie. Mimo że ter­ro­ry­ści chcieli nego­cjo­wać, Izra­el­czycy kon­ty­nu­owali ostrzał. Kule wpa­dały przez okna i drzwi, dziu­ra­wiły ściany.

Żoł­nie­rze strze­lali w budy­nek z kara­bi­nów maszy­no­wych i gra­nat­ni­ków, a także z… czoł­go­wej armaty. Czołg oddał cztery strzały. W teo­rii poci­ski miały ude­rzać przed budy­nek i w jego rogi, aby „wywrzeć pre­sję na ter­ro­ry­stów”. W prak­tyce jeden z nich zabił zakład­nika Adiego Dagana i zra­nił jego żonę Hadas Dagan. Męż­czy­zna sko­nał na rękach mał­żonki.

Wynik całej ope­ra­cji był opła­kany. Pale­styń­scy napast­nicy zostali zastrze­leni, ale w wymia­nie ognia zgi­nęli rów­nież nie­mal wszy­scy zakład­nicy. Ilu spo­śród nich zabiły kule wystrze­lone przez Izra­el­czy­ków? Nie wia­domo.

Izra­el­ska armia nie ma sobie nic do zarzu­ce­nia i zapew­nia, że wszystko odbyło się zgod­nie z pro­ce­du­rami. Bli­scy ofiar mają w tej spra­wie inne zda­nie. Według nich uży­cie wiel­ko­ka­li­bro­wej amu­ni­cji czoł­go­wej było skraj­nie nie­od­po­wie­dzialne. Nie rozu­mieją rów­nież, dla­czego żoł­nie­rze strze­lali do budynku z kara­bi­nów, wie­dząc, że poci­ski mogą tra­fić zakład­ni­ków.

Ilu spo­śród Izra­el­czy­ków zabi­tych 7 paź­dzier­nika zgi­nęło z rąk roda­ków? Do tej pory nikt nie potra­fił na to pyta­nie odpo­wie­dzieć. Obrońcy praw czło­wieka oskar­żają wła­dze Izra­ela o sys­te­ma­tyczne nisz­cze­nie mate­riału dowo­do­wego: burze­nie bul­do­że­rami budyn­ków, w któ­rych doszło do strze­la­niny, zako­py­wa­nie wypa­lo­nych wra­ków samo­cho­dów.

Sto­so­wa­nie dok­tryny Han­ni­bala wywo­łuje w Izra­elu olbrzy­mie kon­tro­wer­sje i emo­cje. Więk­sza debata toczy się jed­nak w spra­wie innego aspektu ataku 7 paź­dzier­nika. Jak to w ogóle było moż­liwe? Jak to się stało, że słaby Hamas zdo­łał zasko­czyć potężny Izrael? Prze­pro­wa­dzić tak skom­pli­ko­waną ope­ra­cję i zamor­do­wać tylu Żydów?

Pyta­nia te zadają rzą­dzą­cym coraz bar­dziej ziry­to­wani Izra­el­czycy. Ziry­to­wani, bo do dziś nie docze­kali się satys­fak­cjo­nu­ją­cej odpo­wie­dzi. Przez całe dekady oby­wa­tele Izra­ela prze­ko­ny­wani byli, że ich tajne służby są naj­lep­sze na świe­cie. Mosad, Szin Bet i inne miały być wszech­mocne: sły­szeć i widzieć wszystko. Pale­styń­czycy byli zaś przed­sta­wiani jako nie­udolni, pry­mi­tywni par­ta­cze. W dodatku głę­boko zin­fil­tro­wani przez izra­el­skie służby, które podobno miały tysiące agen­tów w struk­tu­rach wszyst­kich pale­styń­skich orga­ni­za­cji.

Trudno więc się dzi­wić, że kata­strofa 7 paź­dzier­nika tak bar­dzo wstrzą­snęła Izra­el­czy­kami. Izra­el­skie super­służby nie wywią­zały się ze swo­ich ele­men­tar­nych obo­wiąz­ków. Nie wykryły spi­sku, nie zdo­łały zapo­biec ata­kowi, a wresz­cie – nie potra­fiły obro­nić wła­snych oby­wa­teli.

Był to cios w samo serce syjo­ni­zmu. Fun­da­men­tem izra­el­skiej idei pań­stwo­wej jest bowiem twier­dze­nie, że Izrael jest jedy­nym miej­scem na świe­cie, w któ­rym Żydzi są bez­pieczni przed prze­mocą gojów.

Przez stu­le­cia, gdy żyli w dia­spo­rze, nara­żeni byli na anty­se­mic­kie pogromy i repre­sje. Dopiero stwo­rze­nie Izra­ela zmie­niło tę sytu­ację. Pań­stwo żydow­skie miało się stać azy­lem dla Żydów z całego świata. Izra­el­skie tajne służby i potężne siły zbrojne miały gwa­ran­to­wać, że hasło „Ni­gdy wię­cej!” nie pozo­sta­nie pustym slo­ga­nem.

Nie trzeba chyba pisać, jak dru­zgo­czący wpływ na ten wize­ru­nek Izra­ela miało upo­ko­rze­nie 7 paź­dzier­nika 2023 roku. Jaki sygnał został wysłany do wła­snych oby­wa­teli i wszyst­kich Żydów świata, któ­rzy roz­wa­żali prze­pro­wadzkę na Bli­ski Wschód. Wystar­czy wspo­mnieć, że zaraz po ataku tłumy spa­ni­ko­wa­nych Izra­el­czy­ków zaczęły sztur­mo­wać mię­dzy­na­ro­dowe lot­ni­sko Ben Guriona, pró­bu­jąc opu­ścić pań­stwo…

Wszystko tym­cza­sem wska­zuje na to, że krwa­wej jatki można było unik­nąć. Izra­el­czycy popeł­nili jed­nak naj­po­waż­niej­szy błąd, jaki można popeł­nić na woj­nie – nie doce­nili prze­ciw­nika i prze­ce­nili wła­sne moż­li­wo­ści.

Według „New York Timesa” już rok przed ata­kiem izra­el­ski wywiad zdo­był jego szcze­gó­łowe plany. Izra­el­scy gene­ra­ło­wie uznali jed­nak cały pro­jekt za fan­ta­styczny. Hamas – ich zda­niem – nie był bowiem w sta­nie wyko­nać tak skom­pli­ko­wa­nej, zakro­jo­nej na sze­roką skalę ope­ra­cji. Dowódz­two Izra­el­skich Sił Obron­nych świę­cie wie­rzyło, że naje­żony elek­tro­niką płot na gra­nicy ze Strefą Gazy jest nie do sfor­so­wa­nia.

Mało tego, przed samym zama­chem zagra­niczne służby wywia­dow­cze miały prze­ka­zać Tel Awi­wowi ostrze­że­nia przed gro­żą­cym mu nie­bez­pie­czeń­stwem. O tym, że dzieje się coś nie­po­ko­ją­cego, ostrze­gały rów­nież żoł­nierki obser­wu­jące gra­nicę ze Strefą Gazy.

Mowa o tak zwa­nych tac­pi­ta­ni­jot, „oczach armii”. To obser­wa­torki, któ­rych zada­niem jest moni­to­ro­wa­nie każ­dego cen­ty­me­tra gra­nicy. Kobiety te od mie­sięcy infor­mo­wały swo­ich sze­fów, że w Gazie zaczęły się dziać bar­dzo nie­po­ko­jące rze­czy.

Hamas codzien­nie wysy­łał drony obser­wa­cyjne nad barierę gra­niczną. Ćwi­czył zdo­by­wa­nie czoł­gów i schro­nów bojo­wych. W tym celu zbu­do­wał nawet wierne repliki Mer­kawy oraz izra­el­skiej wieży obser­wa­cyj­nej.

Gdy kobiety prze­ka­zy­wały nie­po­ko­jące infor­ma­cje „górze”, były uzna­wane za histe­ryczki. Ich ostrze­że­nia baga­te­li­zo­wano i igno­ro­wano jako bab­skie fana­be­rie. W efek­cie 7 paź­dzier­nika, gdy Hamas przy­stą­pił do szturmu, Izra­el­czycy byli cał­ko­wi­cie zasko­czeni i bez­radni.

Spra­wie wyjąt­kowo gorz­kiego posmaku przy­daje to, że w bazie przy kibucu Nahal Oz pale­styń­scy bojow­nicy zabili dwa­dzie­ścia tac­pi­ta­ni­jot. Inne dziew­częta dostały się do nie­woli. Do mediów wycie­kło wstrzą­sa­jące nagra­nie przed­sta­wia­jące prze­ra­żone, wyrwane ze snu nasto­latki – nie­które zakrwa­wione – w rękach bojow­ni­ków Hamasu.

– To nie­zwy­kle obu­rza­jąca sytu­acja – powie­działa Maja Desiat­nik, jedna z dziew­cząt, które prze­żyły atak. – Widzia­ły­śmy, co się szy­kuje. Powie­dzia­ły­śmy im o tym. A na końcu to nas mor­do­wano.

Liczba zdu­mie­wa­ją­cych pomy­łek i zanie­dbań jest tak wielka, że nie­któ­rzy Izra­el­czycy uwa­żają, iż nie może być mowy o przy­padku. Zgod­nie z tą wer­sją wyda­rzeń kie­row­nic­two pań­stwa z pre­me­dy­ta­cją dopu­ściło do ataku (choć zapewne nie prze­wi­działo jego skali). Cho­dziło o zyska­nie pre­tek­stu do kolej­nej pacy­fi­ka­cji Strefy Gazy. Według więk­szo­ści eks­per­tów pogląd ten jest teo­rią spi­skową. Kata­strofa była raczej kon­se­kwen­cją głu­poty i dezyn­wol­tury, a nie świa­do­mego dzia­ła­nia.

Nie zmie­nia to faktu, że Bin­ja­min Netan­jahu od początku wojny jest w ogniu kry­tyki. Na ulice wycho­dzą dzie­siątki tysięcy prze­ciw­ni­ków pre­miera doma­ga­ją­cych się jego natych­mia­sto­wego odej­ścia.

W prze­ci­wień­stwie do sze­fów agen­cji wywia­dow­czych – któ­rzy posy­pali głowy popio­łem i podali się do dymi­sji – pre­mier Netan­jahu trzyma się swo­jego sta­no­wi­ska. I zapo­wiada, że na roz­li­cze­nia przyj­dzie czas po woj­nie.

Przy­wódca Likudu oskar­żany jest nie tylko o zbrod­ni­cze zanie­dba­nia i lek­ce­wa­że­nie zagro­że­nia, ale rów­nież o dłu­go­let­nie zaku­li­sowe wspie­ra­nie Hamasu. Jak pisze „Poli­tico”, pre­mier godził się na prze­ka­zy­wa­nie Hama­sowi setek milio­nów dola­rów pocho­dzą­cych z Kataru. Ofi­cjal­nie pie­nią­dze miały być prze­zna­czone na odbu­dowę Strefy Gazy, ale nie­for­mal­nie słu­żyły roz­bu­do­wie struk­tur Hamasu. Według kry­ty­ków Netan­jahu była to świa­doma poli­tyka.

„Każdy, kto chce zapo­biec powsta­niu pań­stwa pale­styń­skiego – stwier­dził podobno Netan­jahu na kon­wen­cji Likudu w 2019 roku – powi­nien popie­rać wzmac­nia­nie Hamasu”.

Cho­dziło o wspie­ra­nie isla­mi­stów w opo­zy­cji do kon­ku­ren­cyj­nego, świec­kiego ruchu Fatah, który rzą­dzi na Zachod­nim Brzegu Jor­danu. Netan­jahu i inni izra­el­scy poli­tycy uwa­żali, że uży­wa­jąc metody „dziel i rządź”, skłócą ze sobą Pale­styń­czy­ków. Ame­ry­kań­ski histo­ryk Tony Judt tylko z nie­wielką dozą prze­sady napi­sał, że Izrael „prak­tycz­nie wymy­ślił Hamas”.

Jak się oka­zało, była to stra­te­gia – deli­kat­nie mówiąc – ryzy­kowna. Jak napi­sał „Times of Israel”: „Przez lata Netan­jahu wspie­rał Hamas. Teraz wybu­chło nam to w twarz…”.

Przez pierw­sze godziny ataku izra­el­ska armia zacho­wy­wała się bier­nie. Pale­styń­czycy sza­leli w połu­dnio­wym Izra­elu, zaj­mu­jąc kolejne kibuce i bez­kar­nie mor­du­jąc Żydów. Dopiero po pew­nym cza­sie kry­zys woli został prze­ła­many. Woj­sko i poli­cja przy­stą­piły do zde­cy­do­wa­nego kontr­ataku, który z każdą godziną przy­bie­rał na sile.

Izra­el­czycy zaczęli prze­rzu­cać na połu­dnie kolejne oddziały i jed­no­cze­śnie bły­ska­wicz­nie powo­ły­wać pod broń dzie­siątki tysięcy rezer­wi­stów. Pod napo­rem izra­el­skiego natar­cia więk­szość hama­sow­ców ucie­kła z powro­tem do Gazy. Izra­el­scy koman­dosi szybko oczy­ścili „kie­sze­nie oporu”, eli­mi­nu­jąc komanda bojow­ni­ków, które opa­no­wały budynki.

Kolej­nym eta­pem ope­ra­cji była likwi­da­cja gru­pek i poje­dyn­czych ter­ro­ry­stów, któ­rzy nie zdą­żyli się wyco­fać i ukryli się na tere­nie Izra­ela. A także schwy­ta­nie cywil­nych pale­styń­skich łupież­ców. Trwało to kilka dni i w efek­cie w ręce Izra­el­czy­ków tra­fiły setki jeń­ców.

Okru­cień­stwa Hamasu wywo­łały u żoł­nie­rzy i poli­cjan­tów agre­sję i chęć odwetu. Schwy­tani Pale­styń­czycy byli bici i mal­tre­to­wani. Roz­bie­rano ich do naga, zasła­niano im oczy i ukła­dano na ziemi ze skrę­po­wa­nymi rękami. Musieli tak leżeć godzi­nami, odda­jąc pod sie­bie mocz.

Odwo­jo­wa­nie stra­co­nego 7 paź­dzier­nika tery­to­rium oka­zało się tylko pierw­szym eta­pem. Pre­mier Netan­jahu wydał roz­kaz odwe­to­wego ude­rze­nia na Strefę Gazy i zmiaż­dże­nia Hamasu. Izrael roz­po­czął ope­ra­cję „Żela­zne Mie­cze”: na pale­styń­skie tery­to­rium spa­dły pierw­sze bomby. „Jeste­śmy w sta­nie wojny” – ogło­sił Netan­jahu w dra­ma­tycz­nym wystą­pie­niu do narodu.

Skoń­czył się czas ataku. Zaczął się czas zemsty.

2

Odwet Izraela

Izrael został zaata­ko­wany. I miał pełne prawo się bro­nić. Hamas roz­po­czął wojnę i doko­nał strasz­li­wej masa­kry nie­win­nej żydow­skiej lud­no­ści cywil­nej. Isla­mi­styczna orga­ni­za­cja powinna za to zapła­cić naj­wyż­szą cenę.

Izrael miał pełne prawo ziden­ty­fi­ko­wać, wytro­pić i zabić wszyst­kich Pale­styń­czy­ków odpo­wie­dzial­nych za zbrod­nie na cywi­lach popeł­nione 7 paź­dzier­nika 2023 roku. Zarówno orga­ni­za­to­rów, jak i sze­re­go­wych spraw­ców, któ­rzy naci­skali na spust i rzu­cali gra­naty.

Prze­pra­szam, jeżeli tym stwier­dze­niem zszo­ko­wa­łem wraż­li­wych czy­tel­ni­ków. Stoję jed­nak na sta­no­wi­sku, że nie należy cac­kać się z ter­ro­ry­stami. Dla ludzi mor­du­ją­cych kobiety i dzieci nie może być żad­nych oko­licz­no­ści łago­dzą­cych.

Izrael miał rów­nież pełne prawo do eli­mi­na­cji naj­wyż­szego kie­row­nic­twa Hamasu. Mowa o „tłu­stych kotach”, czyli ubra­nych w dro­gie gar­ni­tury przy­wód­cach orga­ni­za­cji, któ­rzy żyją w luk­su­so­wych wil­lach na tere­nie Kataru i innych kra­jów Bli­skiego Wschodu.

Izrael miał wszel­kie siły, moż­li­wo­ści i środki, aby prze­pro­wa­dzić taką ope­ra­cję. Służby spe­cjalne, które powinny dążyć do zma­za­nia plamy z 7 paź­dzier­nika. Ogromny arse­nał pre­cy­zyj­nej, ultra­no­wo­cze­snej broni i wspar­cie wywiadu Sta­nów Zjed­no­czo­nych. A także innych kra­jów, które oka­zy­wały soli­dar­ność i współ­czu­cie zaata­ko­wa­nym Izra­el­czy­kom.

Gdyby Izrael w taki spo­sób odpo­wie­dział na zamach Hamasu, nikt na świe­cie nie mógłby mieć do niego pre­ten­sji. Byłaby to bowiem odpo­wiedź surowa, lecz zgodna ze stan­dar­dami cywi­li­za­cji zachod­niej. Winni zosta­liby uka­rani. Zbrod­nia nie pozo­sta­łaby bez kary. Spra­wie­dli­wo­ści sta­łoby się zadość.

Mało tego, znisz­cze­nie kie­row­nic­twa Hamasu spa­ra­li­żo­wa­łoby tę orga­ni­za­cję na lata. Byłoby więc uza­sad­nio­nym aktem samo­obrony. W ten spo­sób Izrael zapo­biegłby kolej­nym zama­chom ter­ro­ry­stycz­nym.

Izra­el­czycy zde­cy­do­wali się jed­nak pójść dia­me­tral­nie inną drogą. Zamiast uka­rać win­nych, posta­no­wili zasto­so­wać bar­ba­rzyń­ską zasadę odpo­wie­dzial­no­ści zbio­ro­wej. I w zemście za atak Hamasu zaczęli masowo mor­do­wać zwy­kłych miesz­kań­ców Strefy Gazy.

W ciągu trwa­ją­cej bli­sko rok kam­pa­nii nie­ogra­ni­czo­nych, bez­względ­nych bom­bar­do­wań i ostrza­łów arty­le­ryj­skich Izra­el­czycy obró­cili to tery­to­rium w morze ruin. W pusty­nię. Choć ope­ra­cja szum­nie nazwana została „wojną”, w rze­czy­wi­sto­ści była sady­stycz­nym pastwie­niem się nad bez­bronną lud­no­ścią.

Kolejne izra­el­skie samo­loty nad­la­ty­wały nad Gazę i – przez nikogo nie nie­po­ko­jone – spusz­czały potężne bomby na dziel­nice miesz­ka­niowe. Dla załóg misje te niczym się nie róż­niły od lotów tre­nin­go­wych. Tyle że tym razem w eks­plo­zjach ginęli praw­dziwi ludzie.

Nie ma sensu opi­sy­wać wszyst­kich nalo­tów i ostrza­łów pale­styń­skiej enklawy. Wystar­czy napi­sać, że życie jej miesz­kań­ców stało się pie­kłem. Ni­gdzie i o żad­nej porze nie są bez­pieczni. Izra­el­skie poci­ski spa­dają na domy miesz­kalne, szpi­tale, a nawet mia­steczka namio­towe, w któ­rych koczują uchodźcy ze znisz­czo­nych domów.

Wiele osób zgi­nęło w strasz­li­wych męczar­niach. Dusząc się pod gru­zami, wykrwa­wia­jąc od potwor­nych ran spo­wo­do­wa­nych przez odłamki. Ludzie pło­nęli żyw­cem, ich narządy wewnętrzne pękały od fali ude­rze­nio­wej wywo­ła­nej przez poci­ski. Bomby odry­wały im głowy, ręce i nogi. Roz­pru­wały brzu­chy.

Zachodni leka­rze pra­cu­jący w Gazie opo­wia­dali o prze­śla­du­ją­cych ich krzy­kach prze­ra­że­nia i piskach kona­ją­cych małych dzieci. Ponie­waż bomby i poci­ski zabi­jały całe rodziny, dzieci umie­rały czę­sto na oczach rodzi­ców. Albo trzy­ma­jąc w ramio­nach rodzeń­stwo.

Po każ­dym nalo­cie do punk­tów medycz­nych przy­wo­żono strasz­li­wie zma­sa­kro­wane malu­chy. W nor­mal­nych warun­kach część z nich można byłoby ura­to­wać. W pozba­wio­nej elek­trycz­no­ści, wody i leków Gazie ponad siły obcią­żony per­so­nel medyczny był bez­radny. Dzieci umie­rały w kątach przy­chodni i szpi­tali.

Opis ten oparty jest na rela­cjach świad­ków, ale rów­nież nie­zli­czo­nych mate­ria­łach fil­mo­wych, które widzia­łem. Masa­kra w Stre­fie Gazy – jak każde współ­cze­sne wyda­rze­nie – uwiecz­niona została bowiem na tysią­cach fil­mów nagry­wa­nych za pomocą smart­fo­nów. W prze­szło­ści widzia­łem sporo takich mate­ria­łów, ale filmy z Gazy były bez wąt­pie­nia naj­strasz­niej­sze.

Miesz­kańcy Gazy nie mieli dokąd uciec. Zna­leźli się w gigan­tycz­nej śmier­tel­nej pułapce. Izra­el­czycy – naj­pierw za pomocą bomb, a potem czoł­gów – nie­ubła­ga­nie spy­chali ich na połu­dnie. Według czę­ści eks­per­tów celem tego było wypę­dze­nie wszyst­kich miesz­kań­ców do Egiptu. „Osta­teczne roz­wią­za­nie” pro­blemu Strefy Gazy przez pozby­cie się 2,3 miliona ludzi.

Kair naj­wy­raź­niej podzie­lał tę ocenę sytu­acji. Egip­cja­nie zamknęli i w bły­ska­wicz­nym tem­pie ufor­ty­fi­ko­wali gra­nicę. Prze­rzu­cili na nią dodat­kowe oddziały woj­ska i sił bez­pie­czeń­stwa. Ostat­nim, czego potrze­bo­wali, były masy pale­styń­skich uchodź­ców na pół­wy­spie Synaj.

Tym­cza­sem gehenna Gazy trwała. Izra­el­czycy strze­lali do ludzi nawet w „stre­fach bez­pie­czeń­stwa”, które sami wcze­śniej wyzna­czyli dla lud­no­ści cywil­nej. Za każ­dym razem tłu­ma­czyli to tym samym: w pobliżu byli jacyś ter­ro­ry­ści. Mode­lo­wym przy­kła­dem był zamach na Ibra­hima Bia­riego, groź­nego dowódcę Hamasu śred­niego szcze­bla.

Biari, jeden z orga­ni­za­to­rów ataku na Izrael, był bez wąt­pie­nia uza­sad­nio­nym celem. Atak na niego nastą­pił 31 paź­dzier­nika 2023 roku. Czy zgi­nął? Nie jest to pewne. Izra­el­czycy twier­dzą, że tak. Hamas zaprze­cza.

Pewna jest nato­miast śmierć 126 osób. W tym… 69 dzieci. Dla­czego wyda­rzyła się ta straszna tra­ge­dia? Otóż Izra­el­czycy posta­no­wili zabić Bia­riego, spusz­cza­jąc na miej­sce, w któ­rym podobno się znaj­do­wał… pięć potęż­nych bomb lot­ni­czych. A było to w samym środku peł­nego cywi­lów obozu dla uchodź­ców Dża­ba­lija…

Izra­el­skie dowódz­two uznało, że aby zabić jed­nego win­nego, można zamor­do­wać ponad stu nie­win­nych. Jest to podej­ście, które Izra­el­czycy sto­so­wali pod­czas tej „wojny” nagmin­nie. Życie Pale­styń­czy­ków, w naj­lep­szym razie, jest im cał­ko­wi­cie obo­jętne. Nie ma żad­nej war­to­ści.

Sprawa ta ma też tra­giczny pol­ski wątek. Otóż w jed­nym z izra­el­skich ata­ków zgi­nął młody Polak Damian Soból, pra­cow­nik orga­ni­za­cji pomo­co­wej World Cen­tral Kit­chen. Kon­wój huma­ni­tarny, w któ­rym jechał, był dosko­nale ozna­czony. Mimo to 1 kwiet­nia 2024 roku został ostrze­lany przez Izra­el­czy­ków z powodu bli­żej nie­spre­cy­zo­wa­nego podej­rze­nia, że w jed­nym z pojaz­dów… może się znaj­do­wać „ter­ro­ry­sta”. Prze­bieg zda­rzeń wska­zuje, że była to wyjąt­kowo okrutna egze­ku­cja doko­nana z zimną krwią.

Śmierć Sobola wywo­łała obu­rze­nie w Pol­sce. Amba­sa­dor Izra­ela Ja’akow Liwne, zamiast prze­pro­sić, przy­stą­pił jed­nak do ataku. Na swoim pro­filu na Twit­te­rze/X zasu­ge­ro­wał, że pre­ten­sje o zamor­do­wa­nie Polaka mogą mieć tylko ludzie uprze­dzeni do Żydów.

„Anty­se­mici zawsze pozo­staną anty­se­mi­tami, a Izrael pozo­sta­nie demo­kra­tycz­nym Pań­stwem Żydow­skim, które wal­czy o swoje prawo do ist­nie­nia” – napi­sał, wywo­łu­jąc tym gigan­tyczną falę nie­chęci do Izra­ela w Pol­sce. W kraju, któ­rego oby­wa­tele nie­gdyś znani byli z przy­chyl­no­ści do pań­stwa żydow­skiego.

Bilans kam­pa­nii powietrz­nego ter­roru jest prze­ra­ża­jący i nie ma odpo­wied­nika w histo­rii XXI wieku.

Ponad 80 pro­cent budyn­ków w Stre­fie Gazy zostało zmie­cio­nych z powierzchni ziemi. Nie­mal wszy­scy miesz­kańcy enklawy stra­cili dach nad głową. Izra­el­czycy znisz­czyli pra­wie wszyst­kie szpi­tale, szkoły, meczety i budynki nale­żące do ONZ oraz orga­ni­za­cji huma­ni­tar­nych. Sieci wodo­cią­gowe i infra­struk­turę ener­ge­tyczną. Wszystko, co pozwala ludziom żyć. Izra­el­czycy nie odpu­ścili nawet umar­łym. Bomby znisz­czyły bowiem cmen­ta­rze.

Oczy­wi­ście naj­bar­dziej zatrwa­ża­jące są straty lud­no­ści. Zabi­tych zostało ponad 40 tysięcy Pale­styń­czy­ków, z czego 70 pro­cent to kobiety i dzieci. 92 tysiące osób odnio­sło rany, wiele bar­dzo cięż­kie. Ludzie ci pozo­staną kale­kami. Pozba­wieni rąk i nóg, nie­wi­domi, popa­rzeni, spa­ra­li­żo­wani. Ich życie stało się kosz­ma­rem.

Jest to naj­więk­sza kam­pa­nia eks­ter­mi­na­cyjna naszych cza­sów. Wystar­czy porów­nać tra­ge­dię Strefy Gazy z wojną rosyj­sko-ukra­iń­ską. Według danych ONZ do lipca 2024 roku (a więc przez dwa i pół roku) kon­flikt ten pochło­nął 11,5 tysiąca ofiar cywil­nych. Izra­el­czycy w ciągu jede­na­stu mie­sięcy zabili więc bli­sko cztery razy wię­cej ludzi. I to na nie­wiel­kim, liczą­cym 360 kilo­me­trów kwa­dra­to­wych skrawku tery­to­rium.

Pol­skiemu czy­tel­ni­kowi może się to wyda­wać szo­ku­jące, ale liczby mówią same za sie­bie: Bin­ja­min Netan­jahu pro­wa­dzi wojnę w spo­sób znacz­nie bar­dziej okrutny niż Wła­di­mir Putin. Najbar­dziej huma­ni­tarna armia świata – jak przed­sta­wiają się Izra­el­skie Siły Obronne – w rze­czy­wi­sto­ści jest najbar­dziej nie­hu­ma­ni­tarną armią świata.

Należy przy tym pod­kre­ślić, że kosz­marny bilans „wojny” w Stre­fie Gazy pozo­staje otwarty. Gdy odda­wa­li­śmy tę książkę do druku – we wrze­śniu 2024 roku – kon­flikt bowiem wciąż trwał.

Część eks­per­tów wska­zuje zaś na to, że ofi­cjalne dane mogą być zani­żone. Po pierw­sze, nikt nie wie, ile ciał wciąż leży pod gru­zami. W warun­kach wojen­nych ich wydo­by­cie jest nie­moż­liwe. Po dru­gie, bar­dzo wielu Pale­styń­czy­ków umarło z powodu wywo­ła­nego przez Izrael kry­zysu huma­ni­tar­nego.

W lipcu 2024 roku na łamach pre­sti­żo­wego maga­zynu „Lan­cet” pisała o tym trójka naukow­ców. Według nich w ofi­cjal­nych sta­ty­sty­kach ofiar śmier­tel­nych ujmo­wani są jedy­nie ludzie bez­po­śred­nio zabici przez Izra­el­czy­ków – ci, któ­rzy zgi­nęli od bomb i poci­sków.

Tym­cza­sem tysiące Pale­styń­czy­ków umarły na sku­tek nało­żo­nej na Gazę w cza­sie wojny blo­kady. Odcię­cia od wody i elek­trycz­no­ści, braku jedze­nia, lekarstw i opieki medycz­nej. Śmier­telne żniwo zebrały wycień­cze­nie, głód oraz sza­le­jące w Gazie epi­de­mie. Wspo­mniani naukowcy rze­czy­wi­stą liczbę ofiar śmier­tel­nych sza­co­wali na… 186 tysięcy ludzi.

Izrael nie ma sobie nic do zarzu­ce­nia i powta­rza, że całą winę za roz­lew krwi ponosi Hamas. Bo prze­cież „To oni zaczęli!”, a poza tym „Hamas używa cywi­lów jako żywych tarcz”.

To dwa sztan­da­rowe hasła, któ­rymi Izrael stara się zamknąć usta wszyst­kim kry­ty­kom. Nie­któ­rzy sym­pa­tycy sprawy izra­el­skiej bez­kry­tycz­nie przy­jęli tę argu­men­ta­cję. W efek­cie uspra­wie­dli­wiają prze­ra­ża­jące zbrod­nie słusz­no­ścią sprawy, w imię któ­rej zostały popeł­nione.

Skoro Pale­styń­czycy doko­nali potwor­nego ataku ter­ro­ry­stycz­nego, nie można mieć pre­ten­sji do zaata­ko­wa­nego pań­stwa, że odpo­wie­działo agre­sją na agre­sję. Nawet jeżeli jest ona tak nie­pro­por­cjo­nalna. Zgod­nie z tą logiką wszelka kry­tyka Izra­ela za mor­do­wa­nie nie­win­nych jest w grun­cie rze­czy aktem anty­se­mi­ty­zmu i wspie­ra­niem Hamasu.

Argu­menty takie są nie do obrony. Zło czy­nione przez jedną stronę nie zwal­nia dru­giej z prze­strze­ga­nia mię­dzy­na­ro­do­wych kon­wen­cji i uni­wer­sal­nych zasad moral­nych. Te zaś nie pozo­sta­wiają żad­nych wąt­pli­wo­ści: nie wolno mor­do­wać kobiet i dzieci. Uza­sad­nio­nym celem ata­ków Izra­ela są ter­ro­ry­ści, a nie każdy Pale­styń­czyk.

Zbrod­nie wojenne na nie­win­nych cywi­lach godne są naj­wyż­szego potę­pie­nia. Roz­ka­zo­dawcy i wyko­nawcy podob­nych ata­ków są zbrod­nia­rzami wojen­nymi, któ­rych należy – jeżeli to moż­liwe – surowo uka­rać. Hor­ror, który roz­grywa się w Gazie od jede­na­stu mie­sięcy, ni­gdy nie powi­nien był się wyda­rzyć. Cze­goś takiego nie da się uspra­wie­dli­wić.

No i gdzieś w tym wszyst­kim umyka sprawa naj­waż­niej­sza: to Izrael oku­puje Pale­stynę, a nie Pale­styna Izrael…

Do opi­nii tych przy­chy­lają się ludzie na całym świe­cie. Oczy­wi­ście z wyjąt­kiem Sta­nów Zjed­no­czo­nych, które są wierne swo­jej poli­tyce bez­wa­run­ko­wego wspie­ra­nia Izra­ela nie­za­leż­nie od ogromu zbrodni, które to pań­stwo popeł­nia. Pod­czas tego kon­fliktu zja­wi­sko to przy­brało wymiar tra­gi­farsy.

Stany Zjed­no­czone posłusz­nie wysy­łały Izra­el­czy­kom bomby, któ­rymi meto­dycz­nie zabi­jali oni cywi­lów. A jed­no­cze­śnie ame­ry­kań­scy poli­tycy mówili z tro­ską o cier­pie­niach nie­win­nych Pale­styń­czy­ków i udzie­lali Izra­elowi łagod­nych, wręcz ojcow­skich upo­mnień. Pro­sili, aby się opa­mię­tał.

Izrael oczy­wi­ście śmiał się Ame­ry­ka­nom w oczy i robił swoje. Skoń­czyło się na gigan­tycz­nym upo­ko­rze­niu pre­zy­denta Joe Bidena, któ­remu Netan­jahu odmó­wił moż­li­wo­ści dostar­cze­nia pomocy huma­ni­tar­nej do Strefy Gazy drogą lądową. W efek­cie Ame­ry­ka­nie pró­bo­wali ją dostar­czać z powie­trza i z wody. Zbu­do­wane przez nich pły­wa­jące nabrzeże zostało jed­nak zerwane przez fale… Mimo takiego postę­po­wa­nia Izra­el­czy­ków ani gigan­tyczna ame­ry­kań­ska pomoc mili­tarna, ani jesz­cze więk­sza pomoc finan­sowa nie zostały wstrzy­mane.

Zupeł­nie inne sta­no­wi­sko zajął Mię­dzy­na­ro­dowy Try­bu­nał Karny ONZ. Jego pro­ku­ra­tor – Bry­tyj­czyk Karim Khan – zapo­wie­dział wyda­nie naka­zów aresz­to­wa­nia zarówno przy­wód­ców Hamasu, jak i Izra­ela pod zarzu­tem doko­na­nia zbrodni wojen­nych. W wypadku Izra­ela cho­dziło o Bin­ja­mina Netan­jahu i mini­stra obrony Jo’awa Galanta.

Spra­woz­daw­czyni ONZ do spraw oku­po­wa­nych tery­to­riów pale­styń­skich, wło­ska praw­niczka Fran­ce­sca Alba­nese, stwier­dziła zaś, że Izrael dopusz­cza się w Stre­fie Gazy ludo­bój­stwa.

Przy­tła­cza­jący cha­rak­ter i skala izra­el­skiego ataku na Gazę oraz powstałe w jego rezul­ta­cie warunki życia ujaw­niają zamiar fizycz­nego znisz­cze­nia Pale­styń­czy­ków jako grupy – czy­tamy w rapor­cie pani Alba­nese. – Są uza­sad­nione pod­stawy, aby stwier­dzić, że próg wska­zu­jący na popeł­nie­nie ludo­bój­stwa przez Izrael został prze­kro­czony.

Spra­wiło to, że Izrael szybko stra­cił sym­pa­tię zwy­kłych miesz­kań­ców Zachodu. 7 paź­dzier­nika 2023 roku nie­mal cały świat współ­czuł Izra­el­czy­kom. Barwy izra­el­skiej flagi roz­świe­tliły wieżę Eif­fla i Bramę Bran­den­bur­ską. Na uli­cach docho­dziło do demon­stra­cji soli­dar­no­ści z zaata­ko­wa­nym pań­stwem żydow­skim.

Izrael bły­ska­wicz­nie roz­trwo­nił ten kapi­tał. Nastroje zaczęły się szybko odwra­cać, gdy na oczach zszo­ko­wa­nego świata izra­el­skie siły zbrojne zaczęły masa­kro­wać cywi­lów w Stre­fie Gazy. Ludzie znowu wyszli na ulice, ale tym razem, żeby potę­piać zbrod­nie Izra­ela i soli­da­ry­zo­wać się z Pale­styń­czy­kami. Ogrom cier­pień i znisz­czeń, jakie Izrael wywo­łał w Gazie, cał­ko­wi­cie przy­ćmił hor­ror z 7 paź­dzier­nika.

Izrael od samego początku dekla­ro­wał, że mili­tarna ope­ra­cja w Stre­fie Gazy ma trzy główne cele:

1. znisz­cze­nie Hamasu;

2. znisz­cze­nie infra­struk­tury umoż­li­wia­ją­cej ostrzał rakie­towy Izra­ela;

3. odbi­cie 250 zakład­ni­ków.

Jeżeli rze­czy­wi­ście takie były cele, to trudno nie odnieść wra­że­nia, że Izrael tę „wojnę” z kre­te­sem prze­grał. Nie udało mu się bowiem osią­gnąć żad­nego z nich.

Hamas nie tylko nie został znisz­czony, ale jego pozy­cja znacz­nie się wzmoc­niła. Przede wszyst­kim wzro­sła jego popu­lar­ność wśród zwy­kłych Pale­styń­czy­ków. Hama­sowcy udo­wod­nili bowiem, że są jedyną siłą poli­tyczną, która sta­wia czynny opór oku­pan­towi. Potrafi prze­pro­wa­dzić wielką ope­ra­cję, w któ­rej ginie wielu znie­na­wi­dzo­nych Izra­el­czy­ków.

Oczy­wi­ście pod bom­bami i w wal­kach z żoł­nie­rzami Izra­el­skich Sił Obron­nych zgi­nęło wielu bojow­ni­ków Hamasu. Ale co z tego? Na miej­sce każ­dego z nich czeka już po kil­ku­dzie­się­ciu kan­dy­da­tów. Dzieci zamor­do­wane przez Izrael w Stre­fie Gazy miały prze­cież ojców lub braci. Kobiety miały mężów i narze­czo­nych.

Dzie­siątki tysięcy Pale­styń­czy­ków, któ­rzy stra­cili bli­skich w Gazie lub byli świad­kami izra­el­skich nalo­tów, dyszą żądzą odwetu. Są gotowe wstą­pić do Hamasu. Wysa­dzić się w powie­trze w Tel Awi­wie albo rzu­cić z nożem na pierw­szego napo­tka­nego Żyda. Dzia­ła­nia Izra­ela są więc przede wszyst­kim kontr­pro­duk­tywne.

Izrael, sto­su­jąc takie mor­der­cze metody, wycho­wuje sobie legiony zacię­tych wro­gów. Przy­szłych ter­ro­ry­stów. Wzbu­dza tsu­nami nie­na­wi­ści. Każdy, kto potrafi trzeźwo patrzeć na bli­skow­schod­nią rze­czy­wi­stość, wie, że izra­el­skie bom­bar­do­wa­nia przy­niosą skutki odwrotne do zamie­rzo­nych. Zamiast odstra­szyć Pale­styń­czy­ków od kolej­nych ata­ków – zachęcą ich do tego.

Kie­row­nic­two Hamasu, które pławi się w luk­su­sach w bez­piecz­nej odle­gło­ści od Strefy Gazy, dosko­nale zdaje sobie z tego sprawę i rado­śnie zaciera ręce. Los zwy­kłych Pale­styń­czy­ków nic tych ludzi nie obcho­dzi. Prze­ciw­nie, cie­szą się z prze­la­nej krwi roda­ków, bo wie­dzą, że im bar­dziej Pale­styń­czycy będą nie­na­wi­dzić Izra­ela, tym bar­dziej będą popie­rać Hamas.

Przy­wódcy tej orga­ni­za­cji otwar­cie przy­znali, że pla­nu­jąc atak na Izrael, prze­wi­dy­wali, iż furia odwetu syjo­ni­stów skupi się na nie­win­nej lud­no­ści cywil­nej.

Dosko­nale zda­wa­li­śmy sobie sprawę z tego, jakie będą kon­se­kwen­cje naszej ope­ra­cji – mówił Cha­lid Maszal, jeden z lide­rów isla­mi­stycz­nej orga­ni­za­cji. – Rosja­nie poświę­cili 30 milio­nów oby­wa­teli, żeby się wyzwo­lić spod agre­sji Hitlera. Wyzwo­le­nie nie jest moż­liwe bez poświę­ceń.

Ten cytat mrozi krew w żyłach. Taka jed­nak jest men­tal­ność tych ludzi. Zawsze chęt­nych do zło­że­nia ofiary z życia… roda­ków. Ale już nie wła­snego.

Sprawa ma jesz­cze wymiar finan­sowy. Po ataku z 7 paź­dzier­nika na zagra­niczne konta Hamasu zaczęły napły­wać gigan­tyczne ilo­ści petro­do­la­rów od dar­czyń­ców z Zatoki Per­skiej. Hamas udo­wod­nił bowiem, że nie mar­nuje prze­ka­zy­wa­nych mu pie­nię­dzy, i zyskał olbrzy­mią sym­pa­tię w świe­cie arab­skim.

Gdyby Izra­el­czycy rze­czy­wi­ście chcieli znisz­czyć tę orga­ni­za­cję, powinni sta­rać się wyeli­mi­no­wać jej źró­dła finan­so­wa­nia i dopaść jej przy­wód­ców. To wyko­nalne, co udo­wod­nił sam Izrael. 31 lipca 2024 roku w Tehe­ra­nie doszło do eks­plo­zji, w któ­rej zgi­nął szef biura poli­tycz­nego Hamasu, były pale­styń­ski pre­mier Isma’il Hanijja.

Bez wąt­pie­nia było to ude­rze­nie celne i dotkliwe. Izrael miał do niego pełne prawo. 7 paź­dzier­nika 2023 roku tele­wi­zje całego świata poka­zały nagra­nie z hotelu w Tur­cji, w któ­rym prze­by­wał Hanijja. Widać na nim, jak ze współ­pra­cow­ni­kami ogląda na ekra­nie atak na Izrael. Wiwa­tuje, a następ­nie odpra­wia dzięk­czynne modły do Allaha.

Nie­stety eli­mi­na­cja Hanijji była wyjąt­kiem od reguły. Odwet Izra­ela sku­pił się na nie­win­nych cywi­lach, a nie na naj­waż­niej­szych hama­sow­cach.

Mało tego, Izrael nie­dawno udo­wod­nił, że nie tylko – gdy chce – potrafi wyeli­mi­no­wać przy­wód­ców orga­ni­za­cji ter­ro­ry­stycz­nych. Udo­wod­nił rów­nież, że potrafi wyeli­mi­no­wać wielu jej sze­re­go­wych człon­ków. I to bez zabi­cia przy oka­zji kil­ku­dzie­się­ciu tysięcy cywi­lów.

Mowa oczy­wi­ście o „page­ro­wym ataku” z 17 wrze­śnia 2024 roku. Mosad umie­ścił małe ładunki wybu­chowe w 5 tysią­cach page­rów uży­wa­nych przez libań­ski Hezbol­lah. Ładunki te eks­plo­do­wały jed­no­cze­śnie, ciężko raniąc kilka tysięcy hezbol­la­how­ców. Ofiar wśród osób postron­nych było nie­wiele. Jed­no­cze­śnie w serii pre­cy­zyj­nych ude­rzeń z powie­trza Izra­el­czycy zabili nie­mal całe kie­row­nic­two orga­ni­za­cji z Hasa­nem Nasral­la­hem na czele. Dla­czego Izrael nie mógł podob­nej ope­ra­cji zor­ga­ni­zo­wać prze­ciwko Hama­sowi?

Wróćmy jed­nak do celów wojny w Gazie. Według donie­sień wywia­dow­czych infra­struk­tura rakie­towa Hamasu rów­nież nie została znisz­czona. Izra­el­czy­kom udało się ją naru­szyć, ale orga­ni­za­cja zacho­wała zdol­ność do ude­rzeń powietrz­nych na Izrael, o czym regu­lar­nie przy­po­mi­nają miesz­kań­com połu­dnio­wej czę­ści kraju syreny alar­mowe.

Fia­skiem zakoń­czyły się rów­nież próby siło­wego odbi­cia zakład­ni­ków. Spo­śród 251 upro­wa­dzo­nych izra­el­skim koman­do­som udało się odbić… ośmiu. Ośmiu – dodajmy – w ciągu jede­na­stu mie­sięcy. W tym samym cza­sie Hamas dobro­wol­nie wypu­ścił 109 w ramach układu o wymia­nie więź­niów. Nego­cja­cje oka­zały się więc znacz­nie sku­tecz­niej­sze niż roz­wią­za­nia siłowe.

Izra­el­scy żoł­nie­rze zabili trzech zakład­ni­ków, wziąw­szy ich za Pale­styń­czy­ków. Oko­licz­no­ści ich śmierci dosko­nale oddają realia izra­el­skich dzia­łań w Stre­fie Gazy. Otóż zakład­nicy byli nie­uzbro­jeni, roze­brali się do pasa – aby poka­zać, że nie mają broni – i machali białą flagą. Krzy­czeli przy tym po hebraj­sku. Mimo to zostali zastrze­leni z zimną krwią.

Wielu innych zakład­ni­ków zgi­nęło w wyniku eks­plo­zji izra­el­skich bomb i poci­sków arty­le­ryj­skich. Nie jest tajem­nicą, że Hamas prze­trzy­my­wał ich w osła­wio­nych tune­lach – nazy­wa­nych z prze­ką­sem metrem Strefy Gazy. Do tuneli tych Izra­el­czycy wpom­po­wy­wali wodę mor­ską i wysa­dzali je w powie­trze. Nie przej­mu­jąc się tym, że w środku mogą być ich rodacy.

Rodziny upro­wa­dzo­nych są wście­kłe na Bin­ja­mina Netan­jahu i gene­ra­łów. Nie rozu­mieją, dla­czego Izrael odrzuca moż­li­wość zawie­sze­nia broni, któ­rego skut­kiem byłoby uwol­nie­nie pozo­sta­łych przy życiu upro­wa­dzo­nych. Pre­mier jak man­trę powta­rza w odpo­wie­dzi, że celem ope­ra­cji w Stre­fie Gazy jest wywar­cie potęż­nej pre­sji na Hamas, żeby sam wypu­ścił zakład­ni­ków. Jak widać, mimo jede­na­stu mie­sięcy „wywie­ra­nia pre­sji” stra­te­gia ta nie przy­nosi więk­szego skutku.

W Izra­elu docho­dzi do gwał­tow­nych pro­te­stów ulicz­nych, któ­rych uczest­nicy doma­gają się natych­mia­sto­wego zawar­cia poro­zu­mie­nia w spra­wie wię­zio­nych roda­ków. Wielu oby­wa­teli uważa, że rząd wcale nie chce uwol­nie­nia tych ludzi. Woli, aby stali się „męczen­ni­kami”. Wtedy bowiem będzie mógł ich „pomścić” i zabić wię­cej Pale­styń­czy­ków.

Netan­jahu nie ma inte­resu w uwol­nie­niu zakład­ni­ków – powie­dział znany izra­el­ski dzien­ni­karz Gil Tamari pod­czas dys­ku­sji na żywo w stu­diu Kanału 13. – Chce, żeby oni wszy­scy zgi­nęli.

Podobne sta­no­wi­sko zajęła rodzina wspo­mnia­nego już Alexa Dan­cyga, zakład­nika z pol­skim oby­wa­tel­stwem. Alex nie­stety zgi­nął w Gazie.

Netan­jahu uda­rem­nia i sabo­tuje wszel­kie szanse na zawar­cie poro­zu­mie­nia, bo zde­cy­do­wał się rato­wać swój zgniły rząd, zamiast rato­wać życie oby­wa­teli Izra­ela, za upro­wa­dze­nie któ­rych sam jest odpo­wie­dzialny – ogło­sili jego syno­wie. – Nadej­dzie czas roz­li­cze­nia tych, któ­rzy są odpo­wie­dzialni za to, co się stało.

Syno­wie Alexa nawią­zali do poglądu, który podziela wielu Izra­el­czy­ków: Netan­jahu prze­dłuża wojnę, aby rato­wać wła­sną skórę. Po woj­nie zaczną się bowiem roz­li­cze­nia za zanie­cha­nia z 7 paź­dzier­nika 2023 roku oraz liczne zarzuty korup­cyjne, które ciążą na pre­mie­rze.

Jest jesz­cze czwarty cel ope­ra­cji, o któ­rym Izrael nie mówi gło­śno. Cho­dzi o słynną izra­el­ską dok­trynę odstra­sza­nia. Polega ona na tym, że cały świat arab­ski musi się Izra­ela bać. Bać jego potęż­nej armii. Czoł­gów, rakiet, myśliw­ców i bomb ato­mo­wych. Strach ten ma oczy­wi­ście para­li­żo­wać Ara­bów przed ata­ko­wa­niem Izra­ela.

Owa „siła odstra­sza­nia” 7 paź­dzier­nika 2023 roku – deli­kat­nie pisząc – doznała poważ­nego uszczerbku. Izrael oka­zał sła­bość, a na to nie może sobie pozwo­lić. Rów­na­nie z zie­mią Strefy Gazy, rzeź jej miesz­kań­ców są więc poka­zem siły. Prze­sła­niem dla całego regionu: Zobacz­cie, co z wami zro­bimy, jeśli z nami zadrze­cie. Sze­rzej o tej dok­try­nie będę pisał w kolej­nych roz­dzia­łach.

Obser­wu­jąc „wojnę”, którą Izrael toczy ze Strefą Gazy, trudno nie zwró­cić uwagi na pewne ude­rza­jące zja­wi­sko. Otóż nie jest to bez­na­miętna kam­pa­nia woj­skowa. Dzia­ła­niom w Stre­fie Gazy towa­rzy­szy nie­na­wistna rasi­stow­ska reto­ryka. A wiele dzia­łań podej­mo­wa­nych przez Izrael trudno wytłu­ma­czyć ina­czej niż chę­cią pastwie­nia się i upo­ka­rza­nia znie­na­wi­dzo­nego sąsied­niego narodu.

Izrael nie tylko odciął miesz­kań­ców Strefy Gazy od prądu i wody. Nie dopusz­czał rów­nież napły­wa­ją­cych z całego świata dostaw pomocy huma­ni­tar­nej dla kona­ją­cych z głodu ludzi. A te kon­woje, które dostały zie­lone świa­tło, były ata­ko­wane i nisz­czone przez żydow­skich eks­tre­mi­stów. Czę­sto przy bier­nej posta­wie poli­cji.

W lipcu 2024 roku pre­mier Bin­ja­min Netan­jahu zablo­ko­wał ewa­ku­ację 150 ciężko cho­rych i ran­nych pale­styń­skich dzieci ze Strefy Gazy do Zjed­no­czo­nych Emi­ra­tów Arab­skich. Decy­zja ta została pod­jęta w odwe­cie za… atak rakie­towy libań­skiego Hezbol­lahu. Nie trzeba pisać, że każdy dzień opóź­nie­nia ewa­ku­acji nara­żał te dzieci na pogor­sze­nie się ich stanu i – w kon­se­kwen­cji – śmierć.

Sady­styczne zacho­wa­nia wyka­zy­wali rów­nież zwy­kli izra­el­scy żoł­nie­rze, któ­rzy wal­czyli w Stre­fie Gazy. Po zma­so­wa­nych bom­bar­do­wa­niach 27 paź­dzier­nika 2023 roku nastą­piła inwa­zja lądowa. Do akcji wkro­czyły izra­el­skie czołgi i pie­chota.

Izra­el­czycy – zaczy­na­jąc od pół­nocy – podzie­lili Strefę Gazy na sek­tory, które okrą­żali i sys­te­ma­tycz­nie rów­nali z zie­mią. Budynki wysa­dzali w powie­trze lub nisz­czyli bul­do­że­rami. Strze­lali bez ostrze­że­nia do samo­cho­dów i napo­tka­nych na uli­cach ludzi.

W nie­któ­rych miej­scach Hamas sta­wił twardy opór. Czołgi zna­la­zły się pod ostrza­łem z gra­nat­ni­ków, a żoł­nie­rze – na celow­niku snaj­pe­rów. Na uli­cach Gazy pole­gło 342 Izra­el­czy­ków. Jakie są straty wśród hama­sow­ców – nie wia­domo.

Strata kole­gów jesz­cze bar­dziej zra­dy­ka­li­zo­wała izra­el­skich żoł­nie­rzy. Do sieci dostały się setki fil­mi­ków przed­sta­wia­ją­cych umun­du­ro­wa­nych mło­dych ludzi demo­lu­ją­cych i plą­dru­ją­cych miesz­ka­nia. Bez­czesz­czą­cych meczety. Ubie­ra­ją­cych się w wygrze­bane z szaf sukienki i biu­sto­no­sze. Prak­ty­kom tym towa­rzy­szą wul­garne żarty i kpiny z Pale­styń­czy­ków. Wyra­ża­nie satys­fak­cji i rado­ści z powodu cier­pie­nia nie­win­nych.

Wszyst­kich schwy­ta­nych pale­styń­skich męż­czyzn Izra­el­czycy roz­bie­rali do naga. Krę­po­wali im ręce i zasła­niali oczy. Każdy z nich miał być bowiem rze­komo „ter­ro­ry­stą”. Ludzie ci byli wywo­żeni do Izra­ela, gdzie umiesz­czano ich w aresz­tach i wię­zie­niach.

Izra­el­ska orga­ni­za­cja praw czło­wieka opu­bli­ko­wała raport na temat tego, co dzieje się w tych miej­scach. Tytuł mówi wszystko – Welcome to Hell.

Jego zawar­tość jeży włosy na gło­wie. Pale­styń­czycy – któ­rzy czę­sto nie popeł­nili żad­nego prze­stęp­stwa – są tor­tu­ro­wani w spo­sób nie­ludzki. Całymi dniami leżą przy­kuci do łóżek, z zasło­nię­tymi oczami. Potrzeby natu­ralne muszą zała­twiać w pie­lu­chy lub pod sie­bie. Izra­el­czycy ich gło­dzą, odma­wiają im wody i leków. Więź­niów pozba­wia się snu lub odwrot­nie – trzyma non stop w cał­ko­wi­tych ciem­no­ściach.

Wśród sto­so­wa­nych tor­tur zna­la­zły się takie jak prze­bi­ja­nie kolan budow­la­nym pisto­le­tem do wbi­ja­nia gwoź­dzi. Zaci­ska­nie kaj­da­nek tak mocno, żeby wdała się mar­twica i trzeba było ampu­to­wać dło­nie (bez znie­czu­le­nia). Miaż­dże­nie jąder. Elek­trow­strząsy. Wkła­da­nie w odbyt pałek poli­cyj­nych. Szczu­cie psami. Kato­wa­nie meta­lo­wymi prę­tami. Kopa­nie woj­sko­wymi bucio­rami.

Wszy­scy wokół mnie wrzesz­czeli – rela­cjo­no­wał pięć­dzie­się­cio­trzy­letni Aszraf al-Muta­seb, ojciec piątki dzieci. – Nie­któ­rzy więź­nio­wie pła­kali. Więk­szość krwa­wiła. To był kosz­mar, któ­rego nie da się opi­sać sło­wami.

Wielu więź­niów zostało zaka­to­wa­nych na śmierć, inni w wyniku dozna­nych obra­żeń poru­szają się już tylko na wóz­kach inwa­lidz­kich. Ska­to­wani czę­sto nie otrzy­my­wali wyma­ga­nej pomocy medycz­nej. A tor­tu­rom towa­rzy­szyły upo­ko­rze­nia, gdy roze­brani do naga Pale­styń­czycy byli wyszy­dzani przez izra­el­skie żoł­nierki.

Jed­nym z miejsc cie­szą­cych się wyjąt­kowo ponurą sławą jest obóz inter­no­wa­nia Sede Teman na pustyni Negew. Pale­styń­czy­ków pil­nują tam żoł­nie­rze spe­cjal­nej „Jed­nostki 100”. W Izra­elu wybuchł gigan­tyczny skan­dal, gdy wyciekł film, na któ­rym doko­nują oni zbio­ro­wego gwałtu na jed­nym z więź­niów.

Męż­czy­zna ten doznał kosz­mar­nych obra­żeń wewnętrz­nych, nie mógł cho­dzić. Pro­ku­ra­tura zna­la­zła się pod ogromną pre­sją opi­nii publicz­nej i wsz­częła postę­po­wa­nie prze­ciwko żoł­nie­rzom. Trzech z nich zostało cza­sowo aresz­to­wa­nych. Obu­rzyło to izra­el­skich nacjo­na­li­stów, któ­rzy obwo­łali gwał­ci­cieli boha­te­rami naro­do­wymi.

Dewianci otrzy­mali wspar­cie od rządu. Mini­ster finan­sów Beca­lel Smo­tricz przy­znał, że doszło do „zbrodni”. Ale zbrod­nią tą nie był według niego gwałt, lecz… prze­ka­za­nie filmu mediom. Mini­ster bez­pie­czeń­stwa naro­do­wego Ita­mar Ben Gewir ogło­sił z kolei, że każda tor­tura, nawet gwałt, jest uspra­wie­dli­wiona, jeśli służy bez­pie­czeń­stwu Pań­stwa Izrael. Według niego aresz­to­wa­nie żoł­nie­rzy było „zawsty­dza­jące”.

Nie przy­pad­kiem wymie­ni­łem aku­rat tych dwóch poli­ty­ków. Smo­tricz i Ben Gewir stali się bowiem żywymi sym­bo­lami obec­nego izra­el­skiego rządu. Jest to gabi­net oparty na koali­cji naj­bar­dziej rady­kal­nych izra­el­skich ugru­po­wań szo­wi­ni­stycz­nych. Według czę­ści eks­per­tów wspo­mniani poli­tycy repre­zen­tują ruch „żydow­skiego faszy­zmu”.

Ich pomysł na roz­wią­za­nie „pro­blemu” Strefy Gazy jest pro­sty: oni muszą odejść, a my musimy przyjść w ich miej­sce.

Musimy wró­cić do Gazy – prze­ko­ny­wał Ben Gewir. – Powró­cić do domu! Do naszej Ziemi Świę­tej. Drugą fazą musi być zachę­ce­nie do emi­gra­cji. Zachę­ce­nie miesz­kań­ców Gazy, aby dobro­wol­nie wyje­chali. To jest etyczne. To jest racjo­nalne. To jest wła­ściwe. Taka jest prawda. Tak nam wska­zuje Tora. Tak, to jest huma­ni­tarne.

Podob­nego zda­nia jest Smo­tricz. Według niego Izrael powi­nien zmu­sić Pale­styń­czy­ków do opusz­cze­nia Strefy Gazy. Tery­to­rium to powinno zostać zaorane, a następ­nie zasie­dlone przez żydow­skich osad­ni­ków. „Jeżeli zosta­nie 100 lub 200 tysięcy Ara­bów w Gazie zamiast 2 milio­nów, cała dys­ku­sja o tym, co zro­bić po woj­nie, będzie zupeł­nie inna” – powie­dział. Według niego żydow­scy osad­nicy przy­będą do Strefy Gazy i niczym pierwsi syjo­ni­ści spo­wo­dują, że „pusty­nia zakwit­nie”.

Choć Smo­tricz i Ben Gewir czę­sto przed­sta­wiani są jako pie­nia­cze nie­ma­jący więk­szego wpływu na poli­tykę Bin­ja­mina Netan­jahu, trudno nie zauwa­żyć, że ich zło­wroga wizja czystki etnicz­nej jest kon­se­kwent­nie reali­zo­wana. Izrael, nisz­cząc nie­mal wszyst­kie budynki uży­tecz­no­ści publicz­nej i nie­mal wszyst­kie budynki miesz­kalne, spo­wo­do­wał, że Strefa Gazy stała się miej­scem nie do zamiesz­ka­nia.

Pozba­wieni wody, elek­trycz­no­ści, miesz­kań i szpi­tali Pale­styń­czycy będą musieli wege­to­wać na morzu ruin, w stre­fie śmierci. Dzieło odbu­dowy pochło­nę­łoby gigan­tyczne środki i zajęło ogrom czasu. Nie można więc wyklu­czyć, że „wojna” rze­czy­wi­ście zakoń­czy się likwi­da­cją ist­nie­ją­cej od 1948 roku pale­styń­skiej enklawy. Geo­po­li­tyczne obli­cze Bli­skiego Wschodu zosta­nie prze­bu­do­wane.

Jak to moż­liwe, że na oczach świata roz­grywa się tak wielka tra­ge­dia? Aby zro­zu­mieć teraź­niej­szość, należy cof­nąć się do dru­giej połowy XIX wieku, gdy pierwsi syjo­ni­styczni osad­nicy przy­byli do Ziemi Obie­ca­nej. Wtedy wszystko się zaczęło.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Copy­ri­ght © by Piotr Zycho­wicz 2024

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2024

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Grze­gorz Dziam­ski

Mapy: Mariusz Mamet | Mac Map

Opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Foto­gra­fia na okładce

© MAH­MUD HAMS/AFP/East News

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Izrael na woj­nie, wyd. I, Poznań 2024)

ISBN 978-83-8338-921-9

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer