46,90 zł
Nowatorskie spojrzenie na rasizm i nierówności w Ameryce i na świecie
Odwiedzający Indie w 1959 roku Martin Luther King był wstrząśnięty podobieństwami systemu kastowego do amerykańskiej segregacji rasowej. W USA każdy Afroamerykanin jest „niedotykalnym” – stwierdził wtedy. Po sześćdziesięciu latach Isabel Wilkerson, uznana amerykańska dziennikarka, zdobywczyni Nagrody Pulitzera, udowadnia, że intuicja Kinga była trafna, a jego słowa to coś więcej niż efektowne porównanie.
Rasa to skóra, kasta to kości – mówi w nowej książce Wilkerson – a kastowość zdefiniowała Amerykę, zanim jeszcze wykształciła się koncepcja rasy. Autorka przystępnie wyjaśnia mechanizmy działania tego ukrytego w społecznej tkance zjawiska. Na konkretnych, często szokujących przykładach, opisuje historię potężnego, niewypowiedzianego systemu podziałów, który w Ameryce zrodził ekstremalną, niespotykaną nigdzie na świecie formę niewolnictwa. Porównując go z porządkiem kastowym w Indiach oraz nazistowskimi Niemcami, autorka odkrywa osiem filarów łączących systemy kastowe w różnych kulturach.
Wilkerson w mistrzowski sposób udowadnia, że arbitralne hierarchie znakomicie funkcjonują nadal – nie tylko w USA. Pokazuje, jak wpływają one na większość sfer życia codziennego: od opieki zdrowotnej przez kulturę po politykę. Wyjaśnia, dlaczego tak szkodliwe dla dzisiejszego świata jest ich istnienie. Nie stroni od osobistych historii, pisząc o sobie jako o „żywym okazie eksperymentu kastowego”. Formułuje też pozytywne pomysły na to, jak wyjścia poza sztuczne i destrukcyjne podziały.
Kasta wyprowadza czytelnika z utartych kolein myślenia o amerykańskim rasizmie. Ta pięknie napisana i oryginalna książka otwiera oczy na to, co kryje się pod powierzchnią zwykłego życia.
„Natychmiastowy amerykański klasyk i prawie na pewno najważniejsza książka literatury faktu tego stulecia” – „The New York Times”
„Książka Wilkerson to potężna, pouczająca i płynąca z głębi serca opowieść o tym, jak reprodukuje się hierarchia, a także wezwanie do podjęcia trudnej pracy, by ją zniweczyć” —„The Washington Post”
„Kasta pobudzi czytelników w równym stopniu do myślenia i odczuwania” —„The New York Times Book Review”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 596
ROZDZIAŁ TRZECI
Amerykański niedotykalny
Zimą 1959 roku, już po zorganizowaniu bojkotu autobusów w Montgomery zapoczątkowanego aresztowaniem Rosy Parks, ale przed zbliżającymi się procesami i triumfami, Martin Luther King z żoną Corettą przylecieli do Indii, do miasta znanego wówczas jako Bombaj, aby odwiedzić kraj Mahatmy Gandhiego, ojca pokojowych protestów. Gdy wylądowali, obwieszono ich girlandami. Jak powiedział dziennikarzom King: „Do innych krajów mogę jeździć jako turysta, ale do Indii przybywam jako pielgrzym”.
O tej wyprawie marzył od dawna. Przylecieli na zaproszenie premiera Jawaharlala Nehru i spędzili tam miesiąc, ponieważ King chciał na własne oczy zobaczyć kraj, którego walka o wolność od władzy brytyjskiej jego samego zainspirowała do walki o sprawiedliwość w Ameryce. Chciał zobaczyć tak zwanych niedotykalnych, przedstawicieli najniższej kasty w pradawnym indyjskim systemie kastowym, o których czytał i którym współczuł, a którzy po uzyskaniu przez Indie niepodległości dekadę wcześniej wciąż jeszcze byli pozostawieni swemu losowi.
Odkrył, że mieszkańcy Indii śledzą zmagania jego ciemiężonego ludu w Ameryce, wiedzą o bojkocie autobusów, który zorganizował. Gdziekolwiek się pojawił, ludzie na ulicach Bombaju i Delhi tłoczyli się wokół niego i prosili o autograf.
Pewnego popołudnia King i jego żona wybrali się na południe, do miasta Trivandrum w stanie Kerala, gdzie odwiedzili uczniów szkoły średniej pochodzących z rodzin niedotykalnych. Dyrektor szkoły zapowiedział gościa następująco:
– Młodzi ludzie, przedstawiam wam waszego brata, niedotykalnego ze Stanów Zjednoczonych Ameryki.
King był oszołomiony. Nie spodziewał się, że to określenie może zostać użyte w stosunku do niego. W pierwszej chwili wręcz go odrzuciło. Przecież przyleciał z innego kontynentu, jadł kolację z premierem. Nie dostrzegał związku, nie rozumiał, dlaczego indyjski system kastowy miałby go bezpośrednio dotyczyć, nie od razu pojął, dlaczego przedstawiciele najniżej kasty w Indiach mieliby postrzegać jego, amerykańskiego Murzyna i znakomitego gościa, jako kogoś takiego jak oni. „Przez moment – napisał potem – byłem nieco zszokowany i poirytowany, że ktoś mógł mnie nazwać niedotykalnym”.
Później jednak zastanowił się nad realiami życia tych, o których walczył – dwudziestu milionów ludzi od stuleci przypisanych do najniższego szczebla amerykańskiego społeczeństwa, „wciąż duszących się w szczelnej klatce ubóstwa”, zamkniętych w kwarantannie gett, wygnańców we własnym kraju.
Wtedy powiedział sobie: „Tak, jestem niedotykalnym i niedotykalnym jest każdy Murzyn w Stanach Zjednoczonych Ameryki”[19].
W tamtym momencie uświadomił sobie, że „kraj wolnych ludzi” stworzył system kastowy niewiele różniący się od indyjskiego, a on przeżył całe życie pod jego wpływem. Takie właśnie było podłoże systemu, z którym walczył w Ameryce.
To, co Martin Luther King odkrył tamtego dnia na temat własnego kraju, miało swój początek na długo przed tym, jak przodkowie naszych przodków pojawili się na świecie. Ponad półtora wieku przed rewolucją amerykańską na spornej ziemi, na której później miały powstać Stany Zjednoczone, wykształciła się hierarchia, idea prawa przysługującego z urodzenia, pokusa uprawnionej ekspansji, która dała impuls pierwszej demokracji na świecie, a wraz z nią – klasyfikacji ludzkiej wartości i przydatności.
Chciwość i buta przyćmiły sumienie, a nowa idea wypaczyła umysły ludzi i pozwoliła im sięgnąć po ziemię i cudze ciała, do których zdobywcy uzurpowali sobie prawo. Skoro chcieli przekształcić te dzikie tereny i ucywilizować je wedle swojego upodobania, postanowili, że muszą podbić, zniewolić lub usunąć tych, którzy już na nich żyją, a tych, których uznają za gorszych od siebie, zaprząc do ujarzmienia i uprawy ziemi, tak aby wydobywać bogactwo drzemiące w żyznej glebie.
Dla usprawiedliwienia swoich planów sięgnęli po istniejące już wyobrażenia o własnej nadrzędności poparte stronniczą interpretacją Biblii i stworzyli hierarchię określającą, co komu wolno robić i posiadać, kto jest na górze, kto na dole, a kto pomiędzy. W efekcie powstała drabina społeczna o charakterze globalnym, a jej najwyższy szczebel zajmowali ludzie pochodzący z Europy. W obrębie tej kategorii mieściły się dodatkowe szczeble, a miejsce na szczycie zajmowali angielscy protestanci, których broń i zasoby pozwoliły na ostateczne zwycięstwo w krwawej walce o Amerykę Północną. Wszyscy inni zajmowali kolejno niższe szczeble w zależności od dystansu, jaki dzielił ich od ludzi uznawanych za najlepszych. Na samym dole klasyfikacji znajdowali się afrykańscy więźniowie przetransportowani do Ameryki, żeby budować Nowy Świat i służyć zdobywcom aż do końca swoich dni, pokolenie za pokoleniem, przez dwanaście pokoleń.
Wytworzył się system kastowy oparty na wyglądzie, zinternalizowana klasyfikacja – niepisana, nienazwana, niedostrzegana przez zwykłych ludzi, którzy po dziś dzień podświadomie stosują się do niej w codziennym życiu i działają w myśl jej zasad. Podobnie jak śruby, belki i dźwigary składające się na infrastrukturę budynku są niewidoczne dla jego mieszkańców, tak samo jest z kastowością. To właśnie z niewidzialności czerpie ona swą siłę i trwałość. Chociaż czasem pojawia się w społecznej świadomości, a czasem z niej znika, chociaż wyraźnie daje o sobie znać w burzliwych chwilach, a w czasach relatywnego spokoju usuwa się w cień, stanowi stale obecny motyw przewodni w całej historii funkcjonowania państwa.
„Kasta” to termin rzadko stosowany w Stanach Zjednoczonych. Jest kojarzony z językiem Indii albo feudalnej Europy. Mimo to część antropologów i badaczy kwestii rasowych w Ameryce posługuje się nim od dziesięcioleci. W czasach poprzedzających epokę współczesną jednym z pierwszych Amerykanów, którzy powoływali się na tę ideę, był działający przed wojną secesyjną abolicjonista i senator Charles Sumner, walczący z segregacją na Północy. „Podział dzieci w szkołach publicznych Bostonu na podstawie koloru skóry czy rasy – pisał – leży w naturze Kasty i z tej przyczyny jest naruszeniem Równości”. Zacytował przy tym innego humanitarystę: „Kasta czyni rozróżnienia tam, gdzie nie poczynił ich Bóg”[20].
Nie zdołamy w pełni zrozumieć dzisiejszych niepokojów ani przyczyn najważniejszych punktów zwrotnych w historii Stanów Zjednoczonych bez odniesienia się do zaszczepionej nam wszystkim idei ludzkiej piramidy. System kastowy oraz próby jego obrony, podtrzymania albo obalenia legły u podstaw wojny secesyjnej, sto lat później – ruchu na rzecz praw obywatelskich, i przenikają amerykańską politykę w dwudziestym pierwszym wieku. Podobnie jak DNA zawiera instrukcje rozwoju komórek, kastowość jest systemem operacyjnym wszelkich relacji gospodarczych, politycznych i społecznych w Stanach Zjednoczonych od samego zarania.
W 1944 roku szwedzki ekonomista i socjolog Gunnar Myrdal wraz z zespołem najzdolniejszych badaczy w kraju opublikował dwutomowe, liczące dwa tysiące osiemset stron dzieło, do dziś uznawane za prawdopodobnie najbardziej wyczerpującą analizę kwestii rasowych w Ameryce: An American Dilemma (Amerykański dylemat). Przeprowadzone przez Myrdala badanie doprowadziło go do wniosku, że najbardziej precyzyjnym określeniem kryterium funkcjonowania amerykańskiego społeczeństwa nie jest wcale „rasa”, ale „kasta” – że to chyba jedyny termin trafnie opisujący uparcie niezmienną, jak się wydaje, klasyfikację ludzkiej wartości. Myrdal uznał, że Ameryka wytworzyła system kastowy, a starania, żeby „zachować podział według koloru skóry, dla zwykłego białego człowieka mają «funkcję» podtrzymywania samego systemu kastowego, pilnowania, żeby «Murzyn znał swoje miejsce»”[21].
Antropolog Ashley Montagu jako jeden z pierwszych przekonywał, że rasa to wymysł człowieka, konstrukt społeczny, a nie biologiczny, i że próbując zrozumieć podziały i różnice w Stanach Zjednoczonych, zazwyczaj wpadamy w pułapkę mitologii rasowej. „Kiedy mówimy o problemie rasowym w Ameryce, w rzeczywistości mamy na myśli system rasowy oraz problemy, jakie ten system stwarza” – pisał w 1942 roku[22].
Wśród czołowych białych supremacjonistów minionego wieku panowały pewne wątpliwości, jeśli chodzi o związki między systemem kastowym w Indiach a tym na amerykańskim Południu, gdzie był on najczystszy w Stanach Zjednoczonych. Popularny eugenik Madison Grant w swoim bestsellerze z 1916 roku zatytułowanym The Passing of the Great Race (Przemijanie wielkiej rasy) pisał: „Śladem niezłomnych starań zachowania czystości krwi przez zwycięskie klasy wyższe w Indiach do dziś jest tamtejszy starannie uregulowany system kast. W naszych południowych stanach wagony kolejowe Jima Crowa[4*] i dyskryminacja społeczna odgrywają dokładnie tę samą rolę”[23].
Efekty systemu kastowego spływają na każdego mieszkańca, jego zasady są wchłaniane jak woda ze źródeł mineralnych, wyznaczają oczekiwania co do miejsca danej osoby na szczeblach drabiny. „Robotnik w fabryce, który nie ma na kogo «patrzeć z góry», uważa się za nieporównywalnie lepszego do Murzyna. Człowiek kolorowy jest jego ostatnim ratunkiem przed społecznym niebytem” – pisał w 1942 roku Liston Pope, badacz z Yale[24].
W 1913 roku ceniony południowy pedagog Thomas Pearce Bailey podjął się sformułowania, jak to określił, rasowego credo Południa. Sprowadzało się ono do podstawowych reguł systemu kastowego. Jedna z nich brzmiała: „Niech najniżej usytuowany biały człowiek będzie ważniejszy od najwyżej sytuowanego murzyna”[25] [pisownia za oryginałem – red.].
W tym samym roku człowiek urodzony w jednej z centralnych prowincji Indii jako niedotykalny, na samym dnie indyjskiego systemu kastowego, przyjechał z Bombaju do Nowego Jorku. Bhimrao Ambedkar przybył do Stanów Zjednoczonych, żeby na Uniwersytecie Columbia studiować ekonomię, z uwzględnieniem różnic między rasą, kastą i klasą. Ponieważ mieszkał zaledwie kilka przecznic od Harlemu, na własne oczy oglądał warunki życia amerykańskich niedotykalnych. Pisanie pracy magisterskiej ukończył akurat w czasie, w którym nowojorską premierę miał film Narodziny narodu, prowokacyjny hołd dla konfederackiego Południa. Ambedkar kontynuował naukę w Londynie, a następnie wrócił do Indii, gdzie został przywódcą niedotykalnych i jako wybitny intelektualista współtworzył nową indyjską konstytucję. Działał na rzecz wykorzenienia poniżającego terminu „niedotykalni”. Odrzucał nadane im przez Gandhiego określenie haridźan (dzieci Boga), które oni sami uważali za protekcjonalne. Swój lud nazywał dalit, czyli „uciemiężeni”, ponieważ za sprawą systemu kastowego tacy właśnie byli.
Trudno stwierdzić, jak duży wpływ na Ambedkara miał kontakt z porządkiem społecznym Stanów Zjednoczonych. Przez lata, podobnie jak wielu dalitów, uważnie przyglądał się kaście podległej w Ameryce. Indyjczycy od dawna byli świadomi losu zniewolonych Afrykanów i ich potomków w Stanach Zjednoczonych przed wojną secesyjną. W latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku, po zniesieniu niewolnictwa, w krótkim okresie poprawy sytuacji czarnych znanym jako Rekonstrukcja, indyjski reformator społeczny Jotiba Phule wzorował się na ruchu abolicjonistów. Wyrażał nadzieję, że jego „rodacy przyjmą ich szlachetny przykład za wskazówkę”[26].
Wiele dekad później, latem 1946 roku, pod wpływem wiadomości, że czarni Amerykanie wnioskują do Organizacji Narodów Zjednoczonych o ochronę jako mniejszość, Ambedkar zwrócił się do najsłynniejszego ówcześnie afroamerykańskiego intelektualisty, W.E.B. Du Boisa. Oznajmił mu, że jest „badaczem problemu murzyńskiego” zza oceanów i że dostrzega wspólnotę ich losów.
„Istnieje tyle podobieństw między sytuacją niedotykalnych w Indiach a sytuacją Murzynów w Ameryce – pisał Ambedkar do Du Boisa – że badanie tej drugiej jest nie tylko naturalne, ale i konieczne”[27].
W odpowiedzi Du Bois potwierdził, że słyszał o Ambedkarze i że odczuwa „pełną solidarność z niedotykalnymi w Indiach”[28]. To właśnie Du Bois zdawał się przemawiać w imieniu marginalizowanych grup z obu krajów, kiedy zidentyfikował podwójną świadomość wpisaną w ich egzystencję. I to właśnie on kilka dekad wcześniej odwołał się do indyjskiego wyobrażenia, kiedy dał wyraz rozpaczy swojego ludu w Ameryce: „Dlaczego Bóg uczynił mnie wyrzutkiem i obcym we własnym domu?”[29].
Przypisy