Sprawa Josefa Fritzla - John Glatt - ebook + audiobook + książka
BESTSELLER

Sprawa Josefa Fritzla ebook i audiobook

Glatt John

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Josef Fritzl był 73-letnim, emerytowanym inżynierem z Austrii. Wyda - wało się, że prowadzi normalne życie ze swoją żoną Rosemarie, mimo że jedna z ich córek Elisabeth, wiele lat wcześniej uciekła z domu, by dołączyć do religijnej sekty. Na przestrzeni lat troje dzieci Elisabeth w tajemniczy sposób pojawiło się u progu domu Fritzlów, a Josef i Ro - semarie wychowywali je jak swoje własne. Ale tylko Josef znał prawdę o zniknięciu Elisabeth..

Ponad dwadzieścia lat Josef więził i molestował Elisabeth w swoim własnym domu w zbudowanym pod ziemią lochu. Tam urodziła mu siedmioro dzieci. Jedno z nich zmarło trzy dni po porodzie, a troje wy - chowywało się razem z Elisabeth do czasu jej uwolnienia. STRASZNA PRAWDA UKRYTA POD ZIEMIĄ... W 2008 roku jedno z dzieci Elisabeth poważnie zachorowało i trafiło do szpitala. Dziewiętnastoletnia dziewczyna po raz pierwszy wyszła na zewnątrz i wkrótce prawda o jej pochodzeniu, niewoli i niewypowie - dzianym okrucieństwie Josefa wyszła na jaw.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 252

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 59 min

Lektor: John Glatt
Oceny
4,4 (1028 ocen)
571
300
129
24
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
annakuliberda

Nie polecam

Bardzo źle napisana, zdecydowanie przydługa, z powtarzającymi się w kółko faktami. Tabloidowe podejście jeszcze ujmuje jakości.
101
naszenka

Całkiem niezła

Ciężko jest ocenić opisana w tej książce zbrodnię. Uważam że nie można w gwiazdkach wyrazić jak podobała nam się "Sprawa Josefa Fritzla". Skupię się więc na odbiorze książki, jako dzieła autora i tu napotkałam rozczarowanie: powtarzające się słowo w słowo fakty, brak bibliografii, a wreszcie w epilogu brak (UWAGA SPOJLER) przytoczenia zakończenia, zamknięcia sprawy.
30
FajaMil

Dobrze spędzony czas

jak dla mnie słabo napisana, styl autora totalnie mi nie pasuje ale historia warta poznania w ten lub inny sposób
10
haplonek

Całkiem niezła

Wstrząsającą historia. Jednak sama książka średnio,mnie zachwyciła. Jakiś niedosyt czułam.
10
monixion

Nie oderwiesz się od lektury

nie jest to książka, która można opisać "podobała mi się" jest to jednak naprawdę dobrze napisany reportaż
00

Popularność




 

 

 

 

PODZIĘKOWANIA

 

 

 

 

 

 

 

Pragnę podziękować doktorowi Keithowi Ablowowi za ogromną pomoc, której udzielił mi w trakcie pracy nad tym projektem, jak również doktorowi Laszlowi Retsagiemu. Dziękuję też Christie Woldrich, Trixi Mahd-Soltani i Janinie Alivio.

 

 

 

 

 

PROLOG

 

Wampir („zły duch”): (folklor) martwy, który wstaje w nocy, by posilać się krwią żywych

 

 

 

 

 

Kwiecień 2008 r.

 

Połączenie ze służbami ratunkowymi w Amstetten zostało nawiązane dokładnie o godzinie 7:00 nad ranem w sobotę. Starszy mężczyzna ze spokojem w głosie poinformował dyspozytora, że właśnie znalazł młodą kobietę wspartą o ścianę budynku, w którym mieszkał. Oznajmił, że potrzebna jest natychmiastowa pomoc medyczna i podał adres domu przy Ybbsstrasse 40, po czym się rozłączył.

Dyspozytor bezzwłocznie wysłał na miejsce ambulans z załogą na Ybbsstrasse, zatłoczoną, główną ulicę, przebiegającą blisko centrum niewielkiego, austriackiego miasteczka położonego w odległości około sto trzydzieści kilometrów na zachód od Wiednia. We wczesny, sobotni poranek ruch był stosunkowo niewielki i w ciągu kilku minut sanitariusze zdołali zlokalizować przemoczoną, młodą kobietę, leżącą bez świadomości na progu. Wargę miała pokrytą krwią w miejscu, gdzie przygryzła sobie język, a skórę nienaturalnie bladą. Na jej głowie widać było ślady po wyrwanych włosach.

Chwilę później mocno poszkodowana, młoda kobieta została przetransportowana na oddział intensywnej opieki medycznej szpitala miejskiego Mostviertel Amstetten-Mauer.

– Była w stanie zagrażającym życiu – powiedział doktor Albert Reiter, ordynator oddziału. – Nieprzytomna, wymagała intubacji. Kilka ważnych organów w jej organizmie przestało funkcjonować.

Trzy godziny później na parkingu szpitala zatrzymał się srebrny mercedes, z którego wysiadł dystyngowany, siwowłosy mężczyzna z bujnym wąsem. Wszedł dynamicznym krokiem na izbę przyjęć i przedstawił się jako Josef Fritzl, dziadek 19-letniej Kerstin, którą niedawno przywieziono tutaj karetką pogotowia. Zażądał natychmiastowego widzenia z lekarzem, twierdząc, że dysponuje ważną informacją dotyczącą jej zdrowia od matki pacjentki.

– Był to niezwykle grzeczny, całkiem normalny człowiek – powiedział doktor Reiter, który spotkał się z Fritzlem w swoim gabinecie. – Zachowywał się w porządku.

Fritzl wyjaśnił, że obudziły go hałasy na schodach prowadzących do domu, w którym mieszkał. Kiedy to sprawdził, odkrył nieprzytomną, młodą kobietę, leżącą przed wejściem.

Ale to jego zdaniem nie było wszystko. Sięgnął do kieszeni kurtki i wyjął zapisaną ręcznie wiadomość od swojej córki Elisabeth, która dwadzieścia lat wcześniej uciekła z domu, by dołączyć do religijnej sekty, i od tamtej pory przez niego niewidzianej.

Wręczywszy notatkę doktorowi Reiterowi, powiedział, że to czwarte dziecko, które jego nieobliczalna córka porzuciła pod jego domem, żeby zaopiekował się nim wraz z żoną.

„Proszę, pomóżcie jej”, brzmiał nagłówek wiadomości.

 

W środę podałam jej aspirynę i lek przeciwkaszlowy. W czwartek kaszel się nasilił. W piątek było jeszcze gorzej. Ugryzła się w wargę i w język.

Kerstin bardzo boi się obcych. Nigdy dotąd nie była w szpitalu. Poprosiłam mojego ojca o pomoc, bo to jedyna osoba, którą ona zna.

 

U dołu Elisabeth dodała:

 

Kerstin, proszę, trzymaj się i do zobaczenia! Niedługo po ciebie przyjedziemy!

 

Następnie starszy mężczyzna wyjaśnił, że za każdym razem, kiedy jego córka pozostawiała dziecko pod jego drzwiami, zawsze towarzyszyła temu wiadomość, w której błagała go o opiekę, ponieważ jej sekta zabraniała posiadania dzieci.

Co innego mógł zrobić w takich okolicznościach? Zadał to pytanie doktorowi Reiterowi, wzruszając ramionami. Wraz z żoną Rosemarie wychowali troje porzuconych dzieci, 16-letnią Lisę, 15-letnią Monikę i 12-letniego Alexa, tak jakby były ich własne.

Kiedy wstrząśnięty lekarz zapytał Fritzla o zniknięcie jego córki i o to, czy próbował ją odnaleźć, ten odparł, że musi już pójść.

– Nie spodobał mi się jego ton – wspomniał doktor Reiter. – Coś mi się nie zgadzało. Poprosił, żebyśmy wyleczyli Kerstin, aby mógł ją zabrać.

 

* * *

 

Na przestrzeni lat ordynator oddziału intensywnej opieki medycznej widział tysiące różnych nagłych przypadków, ale żaden z nich nie przypominał zaniedbań, które tak widoczne były u Kerstin. Po bliższej analizie odkrył ze zdumieniem, że nastolatce brakowało większości zębów, a na głowie miała liczne miejsca pozbawione włosów. Skórę miała śmiertelnie bladą, jakby cierpiała na poważną anemię.

Początkowo uznał, że mogła zostać otruta i natychmiast zlecił odpowiednie badania krwi. Wyniki były jednak negatywne. Następnie uznał, że może ona cierpieć na epilepsję. Kiedy jej ważne organy zaczęły odmawiać posłuszeństwa, doktor Reiter nakazał podłączyć ją do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.

Doświadczony lekarz był zdumiony i zaniepokojony faktem, że matka mogła tak po prostu porzucić chorą córkę pod drzwiami i zniknąć.

– Z tonu liściku wynikało, że bardzo jej zależało na tym dziecku – powiedział.

O 10:37 zadzwonił na policję w Amstetten i zgłosił przyjęcie na oddział tajemniczej kobiety w krytycznym stanie. Dodał, że niezbędne jest wszczęcie w tej sprawie właściwego dochodzenia.

 

* * *

 

Kilka godzin później na Ybbsstrasse 40 przyjechał funkcjonariusz, który przesłuchał Josefa Fritzla w sprawie jego wnuczki. Policja z Amstetten doskonale wiedziała o ucieczce Elisabeth w 1984 roku, w wieku 18 lat, celem dołączenia do sekty religijnej. Jej śmiertelnie przerażeni rodzice zgłosili zaginięcie, a miejscowa policja, a następnie Interpol, przeprowadziły śledztwo. Dziewczyna zniknęła jednak bez śladu i nie udało się niczego ustalić.

Rok później, kiedy Elisabeth skończyła 19 lat, zaprzestano poszukiwań. Zgodnie z austriackim prawem nie była już niepełnoletnia i mogła wyjechać, dokąd tylko chciała.

Jej pozornie porządny, 73-letni ojciec opowiedział policjantowi o odkryciu Kerstin pod drzwiami domu i wiadomości pozostawionej przez jej matkę. Następnie pokazał trzy inne liściki, które jego córka wysłała na przestrzeni lat, wyjaśniając, że po każdym z nich znajdował nowe dziecko.

Jak wyjaśnił, w styczniu Elisabeth wysłała mu wiadomość na temat problemów zdrowotnych Kerstin. Napisała w niej, że niebawem wróci do domu z innymi swoimi dziećmi, 18-letnim Stefanem i 5-letnim Feliksem, żeby wszyscy mogli stać się jedną rodziną i wspólnie celebrować urodziny.

Policja z Amstetten nie wątpiła w słowa Josefa, odnoszącego sukcesy spekulanta na rynku nieruchomości, ponownie otworzyli śledztwo dotyczące Elisabeth Fritzl, po dwudziestu czterech latach nadal traktowanej jako „zaginiona”. Doktor Reiter przekonał funkcjonariuszy, że znajomość historii medycznej matki jest niezbędna do zdiagnozowania tajemniczej choroby córki i uratowania jej życia.

List ze stycznia miał przyklejony znaczek z miasteczka Kematen an der Krems, leżącego 70 kilometrów na wschód od Amstetten, tam więc rozpoczęto poszukiwania. Przez kilka kolejnych dni śledczy kontaktowali się z niemal każdym szpitalem i szkołą w poszukiwaniu informacji na temat Elisabeth, wtedy 42-letniej. Przeszukali również centralną bazę danych rejestru i dane urzędu ubezpieczeń społecznych.

– Przyjrzeliśmy się każdej alejce – powiedział naczelnik okręgu Amstetten, Hans-Heinz Lenze. – Nie natrafiliśmy na absolutnie żaden ślad Elisabeth.

W poniedziałkowy poranek, dwa dni po przyjęciu Kerstin do szpitala, śledczy wezwali na posterunek policji w Amstetten Manfreda Wohlfahrta, specjalistę do spraw sekt z pobliskiej diecezji w St. Pölten. Był to pierwszy raz, kiedy rozmawiano z nim na temat tej sprawy.

Wohlfahrt został poproszony o przeczytanie pierwszego listu Elisabeth, napisanego tuż po jej zniknięciu, jak również tego najnowszego, dotyczącego Kerstin. Zapytano go, czy dostrzega jakiekolwiek wskazówki mogące określić sektę, do której dołączyła, bądź miejsce, w którym aktualnie przebywała.

Ekspert uznał, że dziwnie nienaturalne pismo przypomina „kaligrafię”. Zauważył również nietypową konstrukcję zdań, które brzmiały tak, jakby ktoś je „podyktował”. Później opisał te wiadomości jako „dziwne” i „niezbyt autentyczne”. Nie potrafił jednak wyciągnąć żadnych wniosków dotyczących sekty bądź miejsca, w którym znajdowała się Elisabeth.

Tymczasem stan Kerstin w szpitalu ulegał pogorszeniu. Podłączono ją pod dializę i wezwano miejscowego księdza, by udzielił jej ostatniego namaszczenia.

Doktora Reitera coraz bardziej frustrował brak postępów w poszukiwaniach jej matki.

– Byłem pewien tylko jednego – powiedział. – Jej matka była jedyną osobą, która mogła pomóc.

Zadzwonił do Josefa Fritzla, wspominając o krytycznej sytuacji i wyjaśnił, że należy się koniecznie skontaktować z Elisabeth, by uratować życie Kerstin. Mężczyzna po raz kolejny unikał rozmowy i okazał się niechętny do współpracy.

– Nie rozumiałem, dlaczego miał takie opory przed udzieleniem pomocy – przyznał.

W poniedziałek po południu doktor Reiter postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Poprosił dział relacji publicznych szpitala o skontaktowanie się z prasą w celu odnalezienia Elisabeth. Podał w tym celu swój osobisty numer telefonu komórkowego. Następnie ponownie zadzwonił do Josefa Fritzla i w jakiś sposób udało mu się go przekonać do przekazania mediom starej fotografii przedstawiającej Elisabeth.

Wieczorem lekarz pojawił się w austriackiej telewizji ORF, gdzie wygłosił apel do społeczeństwa.

– Bardzo mi zależy, żeby skontaktowała się z nami jej matka – powiedział. – Liczymy na dobrą wolę, jest szansa, że to pozwoli nam wykonać krok w kierunku dalszej diagnozy i leczenia.

Następnego dnia, kiedy pod dom Josefa Fritzla przyjechało kilku dziennikarzy, zastali go zaskakująco wrogo nastawionego. Nakazał im natychmiast opuścić jego posiadłość.

– Poprosiłam go o zdjęcie córki – powiedziała dziennikarka Andrea Kramer z dziennika „Österreich”. – Był agresywny i przegonił mnie jak intruza. Powiedział, że pomoże sobie sam i nie potrzebuje do tego nikogo innego.

Inna dziennikarka również okazała się „wstrząśnięta” zaskakującą reakcją mężczyzny.

– Zamiast zastać człowieka, który martwi się o córkę, spotkałam starca, który kazał mi zjeżdżać. Powiedział, że nie chce mieć z tą sprawą nic wspólnego, ale „cholerny doktorek” go w to wciągnął.

W środę 23 kwietnia policja z Amstetten wciąż nie dysponując żadnymi wskazówkami, zmieniła podejście, koncentrując uwagę na rodzinie Fritzlów. Przyjechali na Ybbsstrasse 40, w celu pobrania próbek DNA od Josefa i Rosemarie, jak i od Lisy, Moniki i Alexandra – dzieci porzuconych przez Elisabeth, które wychowywali Fritzlowie.

Śledczy uznali, że skoro urodziła dzieci w sekcie, ojców może być więcej, a każdy z nich może mieć kartotekę kryminalną, co pozwoliłoby go namierzyć.

– Herr Fritzl nie miał czasu, by przekazać próbkę DNA – powiedział główny śledczy, inspektor Franz Polzer – i stale to przekładał z powodu natłoku zajęć.

 

* * *

 

W sobotę wieczorem, tydzień po odnalezieniu Kerstin,Josef zadzwonił do doktora Reitera z zaskakującymi wieściami.

– Wróciła Elisabeth – oświadczył triumfalnym tonem. – Wiozę ją do szpitala, bo chce się zobaczyć z córką.

Poprosił lekarza, żeby nie powiadamiał o tym policji, twierdząc, że Elisabeth „nie chce żadnych problemów”.

Pół godziny później zdezorientowana kobieta o śnieżnobiałych włosach podeszła do biurka recepcji w szpitalu i poprosiła o spotkanie z doktorem Reiterem.

– Jestem matką Kerstin – powiedziała. – Chcę pomóc mojej córce.

 

* * *

 

Po trwającej kilka minut, nerwowej rozmowie z doktorem Reiterem o problemach zdrowotnych Kerstin, Elisabeth oznajmiła, że musi wyjść i spotkać się z ojcem, który czekał na nią na zewnątrz. Chwilę później policja z Amstetten, powiadomiona wcześniej przez doktora Reitera, zabrała oboje na przesłuchanie.

W pierwszej kolejności przesłuchali Elisabeth, którą nadal uważano za niebezpiecznie nieodpowiedzialną matkę. Początkowo potwierdzała wersję ojca, że jako nastolatka uciekła do sekty i od tamtej pory w niej przebywała. Powoli jednak, pod wpływem natarczywych pytań zadawanych przez śledczych, jej wiarygodność zaczęła spadać.

W końcu wzięła głęboki wdech i oznajmiła, że powie im prawdę. Najpierw jednak musieli złożyć obietnicę, że będą chronić ją, jej matkę i dzieci oraz że nie będzie musiała więcej widywać swojego ojca.

Kiedy się na to zgodzili, 42-latka zalała się łzami i opowiedziała, że jej ojciec, Josef Fritzl zaczął ją gwałcić, kiedy skończyła 11 lat. Następnie 28 sierpnia 1984 roku odurzył ją narkotykami i zamknął w podziemiach domu, gdzie bił ją bezlitośnie i zmienił w swoją niewolnicę seksualną. Od tamtej pory urodziła siedmioro jego dzieci, przy czym jedno zmarło zaledwie trzy dni po narodzinach z powodu zaniedbań medycznych.

Tego dnia, jak powiedziała detektywom, opuściła podziemia po raz pierwszy od dwudziestu czterech lat.

 

 

 

ROZDZIAŁ 1

 

Nazistowskie dzieciństwo

 

 

 

 

 

Josef Stefan Fritzl urodził się 9 kwietnia 1935 roku w Amstetten w Dolnej Austrii. Były to czasy wczesnego niepokoju politycznego, wynikającego z narodzin nazizmu w sąsiednich Niemczech. Jego matka Maria, pobożna katoliczka, rządziła rodziną i całkowicie zdominowała jego ojca, Josefa seniora, skromnego robotnika o niewielkich ambicjach życiowych.

Niezwykle inteligentny jedynak dorastał w atmosferze okrutnej niepewności i dyscypliny, zarówno w domu Fritzlów, jak i poza nim.

Choć malowniczy górski region wytworzył się już w epoce kamienia, pierwsze pisemne informacje na temat istnienia Amstetten pochodzą z 1111 roku. Najważniejszym wydarzeniem w historii miasteczka była Bitwa pod Amstetten w listopadzie 1805 roku, kiedy zostało ono otoczone przez armię Napoleona, a w jej trakcie zginęły setki austriackich żołnierzy. Następnie w 1858 roku do Amstetten dotarła kolej, która połączyła je z pozostałą częścią monarchii austro-węgierskiej.

Dzisiejsze Amstetten jest niewielkim, niczym niewyróżniającym się miasteczkiem położonym w połowie drogi między Wiedniem i Linzem. Założono je na dnie doliny pełnej zielonych wzgórz, słynącej z produkcjicydru jabłkowego i gruszkowego. Dookoła jest otoczone malowniczymi górami i baśniowymi zamkami w oddali. Przyjemny klimat i widoki przywodzą na myśl obrazy z filmu Dźwięki muzyki, co wciąż przyciąga austriackich turystów.

Jednak, kiedy Josef Fritzl dorastał w nim pod koniec lat 30. XX wieku, na horyzoncie kłębiły się czarne chmury, które miały ukształtować jego późniejsze życie.

13 marca 1938 roku, miesiąc przed jego trzecimi urodzinami, austriacka partia nazistowska ogłosiła Anschluss, czyli unię, zapraszając nowego niemieckiego kanclerza Adolfa Hitlera do zajęcia Austrii. Następnego dnia Führer, który urodził się niecałe sto czterdzieści kilometrów od Amstetten, odwiedził triumfalnie miasteczko, witany radosnymi wiwatami przez wniebowziętych mieszkańców.

Maria Fritzl i jej mały synek Josef znajdowali się wśród szczęśliwego tłumu pozdrawiającego Hitlera, który okrążył główny plac, siedząc w otwartym samochodzie.

W lokalnej książce historycznej napisano, że „Tłum krzyczał i machał rękami”.

Później Hitler osobiście podziękował Amstetten w formie listu, pisząc, że wizyta „napełniła go ogromną radością” i dziękując radzie miasteczka za uczynienie go honorowym obywatelem.

Rok później Maria Fritzl wyrzuciła męża z ich małego mieszkania za rozpustę, a potem się z nim rozwiodła. Josef senior został ponoć kilka lat później zabity na wojnie, w której walczył jako nazistowski żołnierz. Jego nazwisko zostało zapisane na pomniku upamiętniającym wojenne czasy, który stoi na placu miasta.

Mały Josef dorastał w pogardzie dla ojca i uważał go za „niedorajdę”, za to czcił matkę, uznając ją za przykład idealnej kobiety. Maria Fritz była ekscentryczną i nietypową kobietą, która ponad wszystko ceniła dyscyplinę, wzorując się na ideologii Trzeciej Rzeszy. Po wybuchu wojny zachęcała ponoć syna do wstąpienia do ruchuHitlerjugend, chcąc uczynić z niego mężczyznę.

Dla małego Josefa było to trudne dzieciństwo, matka biła go regularnie, a także przez wiele lat nie wyleczyła jego bolesnej infekcji pęcherza, o co później miał do niej pretensje.

– Wychowywał się bez ojca – powiedziała jego przyszła szwagierka Christine R. – A matka wychowywała go pięścią, tłukąc go każdego dnia tak, że był cały czarno-niebieski.

Po latach wypowiedział się na temat ekstremalnej brutalności swojej matki.

– Biła mnie tak długo, aż lądowałem w kałuży krwi na podłodze. Czułem się przez to całkowicie upokorzony i słaby. Nigdy w życiu mnie nie pocałowała… stale mnie tylko obrażała, powtarzając, że jestem szatanem, przestępcą i do niczego się nie nadaję. Jedyną rzeczą, jaką ze mną robiła, było chodzenie do kościoła.

Życie obojga Fritzlów naznaczone było licznymi trudami. W tamtych czasach rozwód w ultrakonserwatywnym rzymsko-katolickim miasteczku zakrawał na skandal. A rodzina była tak biedna, że często opierała się na dobroczynności ze strony sąsiadów, inaczej zginęłaby z głodu.

W czerwcu 1941 roku, kiedy Niemcy najechały na Związek Radziecki, Amstetten zostało ważnym strategicznym punktem transportowym dla oddziałów niemieckich wyjeżdżających na Front Wschodni, wtedy 6-letni Josef przywykł do widoku niemieckich żołnierzy przechadzających się ulicami lub czekających na pociąg. Stacjonowały tam tysiące żołnierzy SS, z entuzjazmem odwiedzających lokalne bary i burdele, w których witano ich jak bohaterów.

Po latach Josef Fritzl przyznał, że jego wczesny kontakt z nazizmem odcisnął na nim silne i długotrwałe piętno, wtłaczając w niego ogromny szacunek do kontroli i władzy.

Tuż po wybuchu wojny rozpoczął naukę w miejscowej szkole podstawowej w Amstetten, gdzie natychmiast zrobił na nauczycielach wrażenie swoją inteligencją i ułożeniem. Zawsze zachowywał się dobrze i był popularny wśród innych dzieci, które wołały na niego „Sepp”[1].

W trakcie wojny Amstetten stało się celem strategicznym dla Aliantów. Chłopiec spędził z matką wiele dni w schronie, podczas gdy samoloty RAF-u nieustannie bombardowały główną linię kolejową, łączącą Wiedeń i Linz. Później pojawiły się liczne spekulacje, że w tym trudnym okresie, kiedy na Amstetten spadały bomby, Maria Fritzl molestowała seksualnie swojego syna. Niewykluczone, że czuł się on uwięziony i bezradny, a jego kontrolująca matka przekroczyła granicę i dopuściła się kazirodztwa. Cokolwiek wydarzyło się między nimi, z pewnością skrzywiło życie seksualne chłopca do końca życia i przyniosło katastrofalne skutki.

Niedaleko małego, jednopokojowego mieszkania znajdowała się klinika Mauera, stanowiąca część niesławnej sieci obozów koncentracyjnych Mauthausen-Gusen. Naziści zbudowali ten wielki obóz w Amstetten tuż po wybuchu wojny, mordując setki pacjentów zgodnie z ustanowionym przez Trzecią Rzeszę prawem eutanazji.

Kolejnych ośmiuset mężczyzn i kobiet pracowało przy budowie linii kolejowej przy głównym terminalu w Amstetten, zanim przewieziono ich do innych obozów, gdzie mieli zostać zgładzeni.

Po zakończeniu wojny rada miasta Amstetten zamówiła książkę zatytułowaną Amstetten 1938–1945, w której jeden z rozdziałów poświęcono wojennym zbrodniom popełnionym w klinice Mauera, gdzie odbierano ludziom „niegodne życie”. Wymieniono w nim 346 przypadków pacjentów skazanych na śmierć w ramach programu Mauera „eutanazja 1941”, obejmujących przede wszystkim osoby chore psychicznie i starsze.

„Pierwszym krokiem do eliminacji chorób dziedzicznych i psychicznych była sterylizacja”, napisano w książce. „Ostatnim była eutanazja”.

Pod koniec wojny wizytę w klinice złożył słynący z okrucieństwa i sadyzmu psychiatra, doktor Emil Gelny. Będący fanatycznym członkiem Partii Nazistowskiej od 1933 roku, Gelny wymyślił „elektroegzekucje”, barbarzyńską procedurę polegającą na podłączaniu czterech elektrod do dłoni i stóp pacjentów. Następnie przesyłano przez nie prąd, tak by umierali w męczarniach, co mogło trwać nawet dziesięć minut.

Podczas swojej wizyty w 1944 roku doktor Gelny zafundował sobie rozrywkę, wybierając trzydzieści dziewięć „zbędnych gąb”, a następnie zamordował ich, podając różne narkotyki, w tym morfinę, Veronal i Luminal. Po wojnie uciekł do Syrii, a następnie do Iraku, gdzie praktykował medycynę w Bagdadzie aż do śmierci w 1961 roku.

Złowrogi obóz śmierci Mauera przenikał Amstetten w trakcie wojny, a mały Sepp Fritzl znał go równie dobrze. Dorastał w jego cieniu, a w drodze do szkoły widywał więźniów w pasiakach, którzy ustawiali się w szeregach na terminalu kolejowym.

Obóz Mauera intrygował chłopca i wzbudzał w nim niezdrową fascynację.

 

* * *

 

W maju 1945 roku, miesiąc po dziesiątych urodzinach Fritzla, oddziały amerykańskie wyzwoliły Amstetten. Wkrótce ich śladem przybyła sowiecka Armia Czerwona, która okupowała Austrię przez kolejną dekadę. Sepp Fritzl był tego naocznym świadkiem i żył w trakcie komunistycznej okupacji, która zasłynęła z niezliczonych gwałtów na austriackich kobietach.

Wojna odcisnęła poważne brzemię na Amstetten, które zostało niemal całkowicie zniszczone przez Aliantów. Miasto stało się niebezpiecznym miejscem, pełnym niewybuchów, szczególnie w pobliżu stacji kolejowej. Sepp Fritzl wraz z przyjaciółmi często grali w piłkę na ulicach wśród zbombardowanych ruin.

Mieszkał z matką w biednej okolicy, gdzie piłka uznawana była za jedyną ucieczkę od niedoli. Powiadano, że ten, który posiadał skórzaną piłkę, rządził ulicą niczym cesarz, a obdarte dzieciaki z sąsiedztwa ceniły sobie dobry drybling ponad wszystko inne.

W tych latach Sepp Fritzl był jednak samotnikiem, który nie dysponował zbyt wysokimi umiejętnościami piłkarskimi. Choć był przystojny – czarnowłosy i niebieskooki – nie wyróżniał się szczególnie na tle innych chłopców, a ci często go unikali.

Po latach stwierdził, że przeżył swoje żałosne dzieciństwo, czytając każdą książkę, jaką tylko udało mu się zdobyć. To właśnie wtedy sobie uświadomił, że jest ponadprzeciętnie inteligentny, a to podniosło mu zdecydowanie poziom pewności siebie.

W 1947 roku Josef Fritzl rozpoczął naukę w liceum sportowym w Amstetten, w którym spędził kolejne cztery lata. Dawni koledzy z klasy zapamiętali 12-latka jako „odmieńca” z „niemodną fryzurą”, którą fundowała mu matka, by zaoszczędzić na fryzjerze.

Andreas P., który wychował się na tej samej ulicy co Fritzlowie, zapamiętał Marię Fritzl jako „tajemniczą” kobietę nietolerującą światła dziennego.

– Zawsze zasłaniała czoło i oczy dłońmi – powiedział. – Była bardzo wrażliwa na światło. Fritzl sam przyznał, że uwielbiał swoją matkę, której udało się znaleźć pracę i podnieść nieco ich standard życia. Później określił ją mianem „najlepszej kobiety na świecie”, która wpoiła w niego wartości pielęgnowane przez całe jego życie.

Choć biła go bezlitośnie, wierzył, że było to dla jego własnego dobra i niezbędne, by mógł się przygotować do dorosłego życia.

Wiele lat później opisał siebie mianem „dziecka-alibi”, twierdząc, że matka urodziła go wyłącznie w celu udowodnienia jego ojcu, że nie była bezpłodna. Wspomniał również o tym, że urodził się z „genem zła”, z którym walczył przez całe życie.

Josef Fritzl zaprzeczał temu, żeby doszło kiedykolwiek do zbliżeń seksualnych z jego matką, choć nie ukrywał, że miał związane z nią, niespełnione fantazje erotyczne. Mówił o tym, że kochał ją „ponad granicami” w zaskakujący sposób gratulując sobie, że zdołał okiełznać silne żądze popychające go do skonsumowania ich relacji.

„To kompletna bzdura, że matka wykorzystywała mnie seksualnie” powiedział dziennikarzowi austriackiej gazety w 2008 roku. „Można by mnie raczej opisać jako jej mężczyznę… To ona rządziła, ale nie było innego faceta w domu niż ja”.

Na początku nauki w liceum sportowym w Amstetten Fritzl miał trochę problemów z nauką, ale jego wyniki drastycznie się poprawiły, kiedy nauczycielka go pochwaliła i wyraziła w ten sposób zainteresowanie chłopcem. Wkrótce zyskał reputację dobrego ucznia, który nigdy nie wdawał się w żadne kłopoty.

11 czerwca 1951 roku jego klasa 4B wyjechała na szkolną wycieczkę do położonej kilkanaście kilometrów od Salzburga posiadłości Hellbrunn. Klasa spędziła cały dzień na zwiedzaniu okazałej, XVI-wiecznej rezydencji należącej do księcia-arcybiskupa Markusa Sittikusa.

Przystojny 16-latek ubrany w tradycyjne skarpety i spodenki został sfotografowany wraz z kolegami i koleżankami z klasy, pozując przy posągu. Josef Fritzl ma na tym zdjęciu pozbawione emocji, enigmatyczne spojrzenie, a na jego ustach nie panuje ani grymas, ani uśmiech. Na zdjęciu widać oblicze młodzieńca kryjącego mroczne tajemnice wykraczające powagą daleko poza swój wiek.

 

 

 

[1] Autor błędnie tłumaczy to słowo jako „pieprz”, natomiast Sepp w dialektach górnoniemieckich jest po prostu zdrobnieniem imienia Josef lub Joseph (przyp. tłum.).

 

 

 

ROZDZIAŁ 2

 

Założenie rodziny

 

 

 

 

 

Kilka tygodni później Josef Fritzl ukończył szkołę i poszedł na politechnikę, gdzie zrobił roczny kurs z inżynierii elektrycznej. Następnie po zaliczeniu końcowych egzaminów znalazł przyzwoitą pracę w Linzu, 60 kilometrów na zachód od Amstetten, dokąd przeprowadził się razem z matką.

Linz, trzecie największe miasto w Austrii, było zdecydowanie mniej małomiasteczkowe niż Amstetten. Jako stolica kraju związkowego Górnej Austrii, już w średniowieczu było tętniącym portem na Dunaju. Na początku XX wieku, kiedy zbudowano pierwszą austriacką kolej, Linz rozwinął się jeszcze bardziej, ponieważ przez miasto przebiegała bezpośrednia linia łącząca Adriatyk z Bałtykiem.

Adolf Hitler spędził w Linzu większą część swojego dzieciństwa, ucząc się w Realschule. W trakcie swojej drogi do władzy wyobrażał sobie to miasto jako ważny ośrodek kulturalny Trzeciej Rzeszy i już kilka godzinpo swojej wizycie w Amstetten w 1938 roku wygłosiłpłomienną przemowę z ratusza w Linzu, ogłaszając wielką unię Austrii i Niemiec.

Tego samego roku Führer wprowadził w życie program industrializacji Linzu, przenosząc tam piece hutnicze z Czechosłowacji. Firma Hermann Göring Werke wytwarzała stal, wspomagając nazistowski wysiłek wojenny. Po kapitulacji Niemiec przyjęła w 1946 roku nazwę Zjednoczone Austriackie Zakłady Żelazne i Stalowe (VÖEST, (Vereinigte Österreichische Eisen und Stahlwerke) i została upaństwowiona.

W 1951 roku 16-letni Josef Fritzl rozpoczął pracę w VÖEST i w krótkim czasie zyskał reputację solidnego pracownika i świetnego mechanika. Przez kilka następnych lat Fritzl pracował codziennie w fabryce, a popołudniami wracał do domu, do swojej matki.

Po dwudziestce zaczął kojarzyć się wszystkim z dandysem, nosząc doskonale wypielęgnowany wąs i drogie ubrania. Chodził do barów i był popularny wśród dziewcząt, choć rzadko się z nimi umawiał w obawie o reakcję matki.

Mniej więcej w tym właśnie okresie zaczął obnażać się przed kobietami w lasach otaczających Linz, czerpiąc perwersyjną przyjemność z władzy, którą dzięki temu nad nimi zdobywał. Późnymi wieczorami jeździł ulicami na rowerze, szpiegując kobiety i zaspokajając coś, co rosło gdzieś głęboko w nim, a co później określił mianem „wulkanu”, który ledwie potrafił kontrolować.

Na przestrzeni kilku kolejnych lat młody ekshibicjonista swoimi nietypowymi nocnymi eskapadami zaczął zwracać na siebie uwagę policji w Linzu.

 

* * *

 

W 1956 roku 21-letni Josef Fritzl przeprowadził się z powrotem do Amstetten, gdzie położył podwaliny pod nowe życie, które mógł całkowicie kontrolować. Wybrał sobie 17-letnią miejscową dziewczynę imieniem Rosemarie i zaproponował jej małżeństwo. Uznał, że słabo wyedukowana, naiwna dziewczyna, której daleko było do jego inteligencji, pozwoli mu wieść rozpustne życie, które sobie zaplanował.

Nie bez powodu zdecydował się na nią. Zrobił to ze względu na jej uległość i swoje umiejętności manipulacji. Była całkowitym przeciwieństwem jego matki.

Rosemarie z kolei pociągał jego charakter, który trzymał ją u jego boku przez ponad pół wieku, pozwalając się całkowicie zdominować i nigdy na to nie narzekać.

Fritzl natychmiast ogłosił, że zamierza mieć dużą rodzinę, uznał bowiem, że zapewni mu to wpływy i prestiż. Jego posłuszna żona zgodziła się na to z ogromnym zapałem.

Krótko po ślubie Rosemarie zaszła w ciążę. W 1958 roku urodziła się ich córka Ulrike, pierwsze z siedmiorga dzieci, które Rosemarie miała mu dać w ciągu następnych trzynastu lat. Josef zlecił żonie wychowywanie swoich dzieci, samemu wprowadzając wyłącznie dyscyplinę przy użyciu pięści.

Rodzina Rosemarie od samego początku pozostawała nieufna wobec Josefa Fritzla, uważając go za okrutnego i wykorzystującego innych do swoich celów.

– Zawsze go nienawidziłam – powiedziała jej młodsza siostra Christine. – Kiedy Rosemarie wyszła za Josefa, miała tylko siedemnaście lat. Była całkowicie od niego zależna.

 

* * *

 

Rok później świeżo upieczony ojciec został aresztowany, kiedy kobieta z Linzu zgłosiła na policję, że Josef się przed nią obnażył.

„Zarejestrowaliśmy Fritzla jako ekshibicjonistę, który miał już wtedy policyjną kartotekę”, powiedział emerytowany komendant policji w Linzu, Gerhard Marwan. W opublikowanym ówcześnie w lokalnej gazecie artykule opisano Fritzla jako „dobrze znanego policji w Linzu” i „zatrzymanego za dwa poważne wykroczenia, ekshibicjonizm i próbę gwałtu”.

Jego aresztowanie za wykroczenia przeciwko moralności nie wzbudziły większego niepokoju u Rosemarie, która była w ciąży z drugim dzieckiem, córką o swoim imieniu, która urodziła się w 1960 roku.

Niewiele jest informacji na temat życia Josefa Fritzla w następnych kilku latach, ale chwalił się, że zostawił żonę i dzieci w Amstetten i spędził trzy lata w Ghanie, gdzie pracował nad instalacjami radiowymi.

– W Ghanie miałem różne krótkie romanse z kobietami – opowiadał później. – Nic poważnego. Bałem się chorób przenoszonych drogą płciową. Z tej przyczyny zawsze wybierałem porządne dziewczyny, żadnych prostytutek.

Na początku 1963 roku wrócił do Rosemarie w Amstetten, która urodziła mu ich pierwszego syna Haralda. Josef nadal dojeżdżał do pracy do Linzu, gdzie został ponownie zatrudniony w zakładach VÖEST.

Przez większą część tygodnia Fritzl spał w Linzu u rodziców Rosemarie, Franza i Rosy, często wracając do domu we wczesnych godzinach porannych po spędzeniu nocy na szpiegowaniu kobiet. Sam akt obnażania się nie spełniał już jednak jego narastających, mrocznych fantazji seksualnych.

– Był podglądaczem – oznajmiła później policji jedna z jego nieszczęśliwych ofiar. – Jeździł na rowerze i wszystkich obserwował.

 

* * *

 

16 kwietnia 1966 roku Rosemarie Fritzl urodziła ich czwarte dziecko, Elisabeth. Była pięknym, kochanym dzieckiem, a jej ojciec od samego początku czuł do niej dziwny pociąg.

Miał na jej punkcie obsesję już od czasów, kiedy była niemowlęciem, nazywając ją „Liesel”. Uwielbiał jej gęste, rude włosy, wysoko położone kości policzkowe, przenikliwe oczy i anielski uśmiech. Później przyznał, że fizycznie przypominała mu jego matkę.

Kiedy rozkwitła w najpiękniejszą z jego finalnych czterech córek, odczuwany przez niego pociąg zyskał charakter seksualny.

Dla osób z zewnątrz Josef Fritzl był ciężko pracującą, szanowaną głową rodziny, który zwiedził trochę świata. Co niedzielę zabierał Rosemarie i dzieci do miejscowego kościoła – nieskazitelnie ubrany inżynier z atrakcyjną żoną, modelowi rodzice.

Ale Fritzl był chimeryczny i jego nastroje ulegały zmianie bez ostrzeżenia. Za zamkniętymi drzwiami rządził rodziną niczym dyktator, oczekując od wszystkich stosowania się do narzuconych przez niego zasad. Za nieposłuszeństwo karał biciem.

– Był strasznym tyranem – powiedziała jego szwagierka Christine. – Kiedy powiedział, że coś jest czarne, to miało być czarne. Choć było białe jak śnieg, dla niego pozostawało czarne. Nie tolerował żadnego sprzeciwu.

 

* * *

 

Cztery miesiące po narodzinach Elisabeth 17-letnia dziewczyna Anna Neumayr zaginęła w drodze do Wels, małej wioski położonej niecałe 30 kilometrów od Linzu. Trzy dni później, 25 sierpnia 1966 roku jej ciało znaleziono na polu kukurydzy, blisko domu w Pfaffstaett bei Mattinghofen w Dolnej Austrii. Została dwukrotnie postrzelona w głowę z paralizatora, używanego powszechnie przy uboju zwierząt. W tamtych czasach detektywi z wydziału zabójstw traktowali to jako wyjątkowo okrutne przestępstwo na tle seksualnym.

Mordercy Anny nigdy nie odnaleziono i dopiero po czterdziestu dwóch latach policja przesłuchała w tej sprawie Josefa Fritzla, doskonale znającego okolicę.

 

 

Ciąg dalszy w wersji pełnej

 

 

 

 

 

 

 

Tytuł oryginału: Secrets in the Cellar

Copyright © 2009 by John Glatt

 

All rights reserved

 

Copyright for the Polish edition © 2023 by Grupa Wydawnicza FILIA

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

 

Żaden z fragmentów tej książki nie może być publikowany w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

 

Wydanie I, Poznań 2023

 

Projekt okładki: © PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Zdjęcia na okładce: © Leonardo Alpuin /Arcangel

 

Redakcja, korekta, skład i łamanie: Studio Editio

 

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej:

„DARKHART”

Dariusz Nowacki

[email protected]

 

 

eISBN: 978-83-8280-600-7

 

 

 

Grupa Wydawnicza Filia sp. z o.o.

ul. Kleeberga 2

61-615 Poznań

wydawnictwofilia.pl

[email protected]

 

Seria: FILIA NA FAKTACH