Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nowa książka autora bestsellerowego Jaglanego detoksu!
Czujesz się znużony, pozbawiony energii, cierpisz na przewlekłe infekcje i alergie pokarmowe? A może dopada cię depresja, stany lękowe i coraz trudniej ci się skoncentrować?Jeśli leczenie farmakologiczne nie przynosi efektów, zwróć uwagę na to, co masz… na talerzu.
Zmień dietę i wygraj z Candidą!
Ta książka to połączenie sprawdzonych porad zdrowotnych i oryginalnychprzepisów kulinarnych. Dzięki niej dowiesz się, co zrobić, by wyleczyć grzybicę:
jak ją rozpoznać
jaką dietę stosować
czy i kiedy stosować suplementację
Nigdy nie jest za późno, by zadbać o siebie i swoich bliskich!
Dieta zamiast alergologa, kardiologa, a nawet psychiatry? Marek Zaremba przekonuje, że wszystko jest możliwe.
Agnieszka Sztyler-Turovsky, Onet
Kandydoza, choroba wywołana drożdżakami, to prawdziwe wyzwanie dla medycyny, ponieważ coraz częściej nie poddaje się leczeniu farmakologicznemu. Kiedy tabletki zawodzą, ratunkiem jest zmiana diety i stylu życia. Polecam!
Iza Radecka, redaktor naczelna
miesięcznika Zdrowie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 267
Od autora
Kandydoza pod lupą
Objawy i diagnozowanie
Niezbędnik odgrzybiania
Dieta przy kandydozie
Żyj i gotuj alkalicznie!
Profil psychologiczny w leczeniu kandydozy
Odbudowa flory bakteryjnej
Suplementacja wspomagająca w leczeniu kandydozy
Jak poradzić sobie z głodem cukrowym?
Rozpocznij odgrzybianie!
Przepisy
Podziękowania
Bibliografia
Dopóki masz wolę zmiany, jesteś zwycięzcą w walce ze swoimi słabościami
Odkąd człowiek zaczął coraz bardziej urągać Bożej łasce, niszcząc i zatruwając bezwiednie świat przyrody, otworzył jakby wrota, z których wylewa się na ludzkość coraz większa lawina chorób cywilizacyjnych. Jedną z nich, której poświęcam właśnie tę publikację, jest kandydoza, trudna do zdiagnozowania i leczenia grzybica – jeszcze oficjalnie nieokreślona jako choroba, choć wielu ludziom już bardzo dobrze znana.
Symbolem współczesnego wyniszczonego świata, pełnego toksyn i zanieczyszczeń, staje się coraz bardziej schorowany człowiek o wątłej kondycji i słabym charakterze, który zamknięty w ryzy hiperszybkiej rzeczywistości, zniewolony uciekającym czasem, chętnie poddaje się wielu pokusom. Dokonując świadomie lub nieświadomie złych wyborów żywieniowych, wprawia również w ruch całą machinę produkcji zastępczych, często nieskutecznych syntetycznych środków do odzyskania zdrowia, nie zastanawiając się absolutnie nad tym, że niezwykle ścisły związek z leczeniem niemal każdej choroby ma tak naprawdę każdy kęs naszego pożywienia.
Osłabiony organizm, najczęściej zatruty i obciążony nadmiarem przetworzonego jedzenia, staje się doskonałym środowiskiem do powstawania przewlekłych chorób oraz do funkcjonowania globalnego interesu farmaceutycznego, a co najgorsze do dalszej nadprodukcji przetworzonego jedzenia. Drogi do zdrowia są oczywiście różne – niektóre zabiegi medyczne są konieczne, niezbędne są także lekarstwa i suplementy diety, ale spróbujmy postawić sobie pytanie, czy jesteśmy świadomi tego, że to nasze własne wady napędzają tę gigantyczną machinę spożywania i produkowania chemii. Może wówczas wreszcie zrozumiemy i uwierzymy, że remedium i fundamentem zdrowia jest cnota umiarkowania! Na straży naszego wybujałego konsumpcjonizmu i rozpasania umiarkowanie to nic innego jak nasza wewnętrzna siła opierająca się chociażby naszemu uzależnieniu od cukru! Tej zagubionej perle poświęciłem już wiele stron w mojej książce Jaglany detoks, zachęcając każdego do refleksji nad odnową postu, dieta detoksykacyjna jest dla nas bowiem medycyną przyszłości, również w leczeniu kandydozy.
Dzisiaj lecznicze moce najczęściej przypisuje się wyłącznie cudownym środkom farmakologicznym, a my każdego dnia kierujemy najchętniej nasze zmysły w stronę doznań smakowych. Zapominamy, że zbyt wyostrzone pragnienie zaspokojenia smaku staje się coraz częściej przyczyną naszej choroby. Aby odzyskać zdrowie, w wielu przypadkach utracone już nawet w bardzo młodym wieku, należy przede wszystkim wyrwać się ze szponów błędnego myślenia, zacząć żyć ze świadomością, że tylko konkretne działanie może coś zmienić. Żeby wyleczyć przewlekłą i uciążliwą kandydozę, musimy podjąć wyzwanie do odnalezienia w sobie najpierw naszej słabości, która doprowadziła do choroby. O tym, jak skutecznie tego dokonać i jak wzbudzić w sobie wątłą i często osłabioną motywację, przeczytacie w mojej książce.
Jako specjalista w dziedzinie medycyny holistycznej i detoksykacyjnej z czystym sumieniem mogę potwierdzić, że nie ma skuteczniejszej metody leczenia niż wiara w złożoność naszej natury. Przyczyną niemalże każdej nabytej choroby jest nasza wątła duchowa struna i brak świadomości tego, jak bardzo jesteśmy zatruci oraz zagrzybieni. Często podkreślam zatem, że leczenie kandydozy wiąże się równie ściśle z detoksykacją organizmu oraz regulacją zachwianej równowagi kwasowo-zasadowej, o czym przeczytacie w rozdziałach temu poświęconych.
Czytając uważnie, przekonacie się, że właściwa dieta przeciwgrzybicza, zbudowana na naszym rozsądku, umiarkowaniu oraz sprawdzonych przepisach, wcale nie musi być nudna i niesmaczna. Mamy bowiem obecnie naprawdę mnóstwo inspiracji do zdrowego gotowania, a także wspaniałe produkty spożywcze, którymi nie dokarmiamy wiecznie wygłodniałego grzyba. Musimy jednak sobie na samym wstępie dość mocno i stanowczo powiedzieć, że do poskromienia destrukcyjnego działania rozszalałej grzybicy typu Candida podstawą będzie czasowa, ale radykalna rezygnacja z cukru! Jeżeli uważacie, że jesteście tak od niego uzależnieni, że nie wyrwiecie się z jego sideł, nie martwcie się! Po przeczytaniu książki przekonacie się, że jeśli właściwie wszystko zrozumiecie i zaplanujecie, możecie spodziewać się skutecznego leczenia, a waszemu podniebieniu nie będzie brakowało dobrych smaków.
Niestety żyjemy w czasach, kiedy wszechobecny „król szczęścia”, czyli cukier, pragnie nas uszczęśliwiać praktycznie każdego dnia. Dodawany jest już chyba do większości produktów przetworzonych i restauracyjnych. Na blogach kulinarnych królują serniki na 1000 sposobów, gdzie ilości dodawanego cukru rafinowanego są często wręcz wstrząsające! My natomiast nie zdajemy sobie sprawy, że z każdą minutą tej słodkiej przyjemności coraz bardziej dokarmiamy podstępnego grzyba, któremu wcale nie zależy, aby nas szybko wykończyć! Dlaczego tak się dzieje, dowiecie się z rozdziału poświęconego rozwojowi kandydozy oraz jej diagnozowaniu. Warto przy okazji dobrze zapamiętać, że kombinacja twarogu i cukru, czyli nasz ulubiony serniczek, to zapowiedź wielkiej uczty dla grzyba tupu Candida.
Większość znanych lekarzy i terapeutów specjalizujących się w dietach przeciwgrzybiczych zgadza się, że dieta jest podstawą leczenia kandydozy. Z rozdziału o naturalnym wspomaganiu leczenia suplementacją dowiecie się również, że nasze organizmy są w dzisiejszych czasach zbyt wyczerpane, niedotlenione i niedożywione komórkowo, aby podjąć sprawne i skuteczne procesy samouzdrawiania. Dowiecie się, jak wprowadzić dodatkową naturalną suplementację, a także jak odpowiednio wzmocnić i zasiedlić mikroflorę w jelicie za pomocą właściwego probiotyku. Przeczytacie wreszcie o odpowiednim wsparciu kanałów detoksykacji.
Skażone środowisko, zła dieta obfitująca w produkty modyfikowane i rafinowane, szybkie, często zbyt wychładzające i kwasotwórcze posiłki w stylu fast food, nafaszerowane cukrem napoje, brak aktywności na świeżym powietrzu oraz stres kulturowy są i będą dla naszego zdrowia poważnym obciążeniem. Kiedy pędzimy z nienaturalną wręcz prędkością ku naszym codziennym sprawom, w osłabionym organizmie powstaje choroba. Mowa tutaj o bakteriach, wirusach i drożdżach, pragnących bez najmniejszego wysiłku zdobyć jak najwięcej dla siebie, kolonizujących nasze narządy, oczywiście kosztem naszego zdrowia. Jesteśmy łatwym celem, brakuje nam bowiem równowagi. Albo pracujemy ponad siły, albo jesteśmy tak osłabieni, że nie mamy ochoty kiwnąć palcem, a nasze życie to nieustanne fochy, dąsy i ocenianie przez innych. Czujemy się odrzuceni, sfrustrowani, a taka nasycona lękiem i agresją rzeczywistość, zresztą kształtowana i podsycana przez media, jest doskonałą pożywką dla rozwoju kadydozy oraz, co gorsza, znacznie osłabia nasz układ immunologiczny. Poczucie przygnębienia na zmianę z euforią, czyli pewien często spotykany model naszego zachowania, spotykamy w coraz młodszym pokoleniu. Musimy bowiem zrozumieć, że kandydoza skutecznie dotyka niestety również nasze dzieci. Dlatego rodzice, jeśli teraz czytacie te słowa, spójrzcie na wasze dzieci z innej perspektywy. Nie tak jak byliście postrzegani przez waszych rodziców, bo metody wychowawcze z dawnych lat niestety już nie zadziałają. Jeżeli pragniecie mieć zdrowe dzieci, zacznijcie od siebie! Czasem trzeba będzie trochę poczekać, ale inwestycja w zdrowe nawyki się opłaci – wierzcie mi, ponieważ sam doświadczyłem tego z naszymi dziećmi. Z rozdziału o profilu psychologicznym w leczeniu kandydozy dowiecie się, jak skutecznie wpłynąć na siebie i najbliższych, dlaczego przed przystąpieniem do leczenia najważniejsze jest zadbanie o dobre relacje, zaufanie i wzajemną troskę. Dowiecie się, dlaczego w atmosferze miłości wszystko wzrasta najszybciej oraz jak tego doświadczyć. Dziś potrzebne są sposoby łatwe, szybkie i skuteczne, więc kiedy wyruszycie w bój z kandydozą z dobrym planem i arsenałem zdrowej diety, wzbudzając w sobie i najbliższych atmosferę pojednania, możecie być niemal pewni, że przy udziale właściwej wspomagającej suplementacji wygracie z grzybem na pewno!
Spójrzcie na naszą znacznie osłabioną cielesność w bardziej holistyczny sposób, bo mimo zaawansowanej – zdawałoby się – technologii z wieloma problemami naszej natury sami sobie nie poradzimy. Dlatego w mojej książce przeczytacie, jak ważne w leczeniu choroby są duchowa reaktywacja i zastrzyk Bożej łaski, bez których trudno w sobie wzbudzić wytrwałość oraz determinację do skutecznej walki z kandydozą. Modlitwa, post i umiarkowanie, które stoją na straży naszego zdrowia psychicznego i fizycznego, są bezpłatne i zawsze na wyciągnięcie ręki. Nie odrzucajcie tego pochopnie, słabi, opuszczeni i zagubieni w gąszczu poradników i często nieskutecznych terapii, zatrzymajcie się, spróbujcie spojrzeć oczyma duszy wysoko w niebo i pomyślcie przez chwilę, czy nie warto z większą ufnością poprosić o wsparcie Tego, który to wszystko stworzył, przenika, a teraz spogląda na was z czułą miłością…
Kochajcie, gotujcie zdrowo i wygrajcie z Candidą!
Medycyna uparcie ignoruje czynnik emocjonalny jako zapalnik wielu przewlekłych chorób, w tym kandydozy. Dlatego już na samym początku warto zrozumieć, że każdy, kto zetknął się z tematem drożdżycy typu Candida, jest być może w trakcie jej diagnozowania bądź leczenia, powinien sobie uświadomić, że poza oczywistymi przyczynami dietetycznymi, głównie nadmiernym spożyciem cukru, u podstawy jej powstawania jest najczęściej przewlekły stres oraz niepokój emocjonalny, w znaczny sposób osłabiający układ odpornościowy człowieka.
Aby zbudować w sobie silną motywację do leczenia, potrzebna jest równie solidna wiedza o przeciwniku oraz głęboka świadomość. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego to akurat u mnie rozwinęła się tak szybko kandydoza, skoro osoby w moim środowisku prowadzą podobny styl życia i odżywiania, a nie zostały dotknięte tym schorzeniem. Dziś, patrząc na statystyki zachorowań, wiemy już z niemal całą pewnością, że na skutek niewłaściwego odżywiania się przetworzonymi produktami z ogromną ilością cukru, nasz układ odpornościowy stał się niezwykle wątły, nie radzi sobie tak dobrze jak kiedyś z nawałnicą obciążeń spowodowanych zbyt szybkim trybem życia – kandydoza może więc rozwijać się znacznie szybciej. Nasi dziadkowie folgowali sobie, wcinając słodkie wypieki, nie stronili od słodzenia białym cukrem herbaty oraz kawy, jedli ogromne ilości dżemów oraz miodu, a jednak nie chorowali na kandydozę jak my dzisiaj. Dlaczego? Po prostu radzili sobie lepiej ze stresem, który jest głównym sprawcą osłabienia odporności organizmu. Zapamiętajmy więc, że toksyczne myśli są bardziej szkodliwe niż przetworzone jedzenie!
Bardzo ważna informacja do zapamiętania jest również taka, że drożdżaki Candida nazywane drożdżami w rzeczywistości są zarodnikami grzybów. Pisze o tym bardzo dokładnie Andrzej Janus w książce Nie daj się zjeść grzybomCandida. Polecam tę publikację wszystkim, którzy pragną lepiej zrozumieć kandydozę, szczególnie w złożonym medycznym aspekcie. Autor zwraca szczególną uwagę na to, że drożdżaki posiadają wszystkie cechy drożdży, z tą tylko różnicą, że w odpowiednich warunkach mogą zakiełkować, zapuścić korzenie, z których wyrasta grzybnia, czyli ciało grzyba. Musimy również zapamiętać, że drożdżaki Candida wraz z bakteriami już od naszego urodzenia stanowią w naszym organizmie naturalną mikroflorę w jelitach. Dlatego warto sobie uświadomić, że nie ma możliwości, żeby całkowicie je wyeliminować, pełnią one bowiem – o czym przeczytacie w dalszej części mojej publikacji – również ważne funkcje. Jeżeli we wnętrzu naszego jelita panuje właściwa wilgotność, obfitość pożywienia oraz stała temperatura na poziomie 36,6°C, drożdżaki mają odpowiednie warunki do życia. Odżywiają się wówczas cukrami prostymi pozostałymi w masie kałowej. Współuczestnicząc w zagospodarowaniu resztek pokarmowych, nie stanowią tym samym zagrożenia. Kiedy drobnoustroje jelitowe nieustannie konkurują między sobą o dostęp do pożywienia, utrzymuje się między nimi równowaga ilościowa, tzw. homeostaza. Jednak wystarczy pewien niekontrolowany wzrost ilości cukrów prostych w jelicie grubym, aby równowaga została zachwiana. Dochodzi wtedy do rozrostu drożdżaka, a ten zaczyna konkretnie rozrabiać. Widać więc jasno, że poza stresem, drugim ważnym elementem naszej antygrzybiczej układanki, czyli czymś, co jest pierwotną przyczyną zachwiania równowagi oraz początkiem niezwykle groźnej dla każdego z nas choroby, jest cukier!
W tym miejscu warto wspomnieć o największym przekleństwie naszych czasów, czyli chorobie nowotworowej. Albowiem nie jest dziś tajemnicą – potwierdza to biolog dr Johannes F. Coy – że komórki rakowe żywią się właśnie cukrem! Widzimy więc niezwykle spójne zależności pomiędzy kandydozą i powstawaniem choroby nowotworowej. Zarówno dla osób chorych na nowotwór, jak i dla tych z kandydozą, spożywanie produktów o dużej ilości glukozy może mieć fatalne konsekwencje. Łatwo kolonizujące się i rozwijające drożdżaki, tak jak namnażające się komórki nowotworowe sięgają po tę samą glukozę, czyli cukier krążący we krwi. Aby przerwać ich dokarmianie, należy przede wszystkim skupić się na właściwym odżywianiu, albowiem cukier, który daje nam tyle przyjemności, uruchamia jednocześnie procesy rozrostu wspomnianych patogenów chorobotwórczych.
Dzięki właściwej diecie, naturalnej suplementacji oraz, co najważniejsze, pobudzeniu się do bardziej pozytywnego i racjonalnego myślenia, możemy pokonać kandydozę! Budując taki holistyczny fundament uzdrawiania, przerywamy błędne koło farmakologicznego leczenia. Wchodzimy na wyższy poziom poznawania ukrytych terapii, wzmacniających nasze emocjonalno-duchowe siły samouzdrawiania, dowiadujemy się też, że owe terapie ukryte są najczęściej w otaczającej nas przyrodzie, nad którą czuwa nieustannie nasz kochający Stwórca. Doktor Kościoła św. Hildegarda z Bingen podkreśla niezwykle znacząco, że Bóg umieścił w świecie przyrody lekarstwa na niemal wszystkie nabyte choroby!
W mojej praktyce zawsze podkreślam, że nasz organizm ma niezwykle rozbudowany system obronny, ale jeżeli nie dbamy o zdrowie i po prostu szastamy nim, z czasem z powodu niedożywienia traci on kontrolę nad rozwijającymi się stanami zapalnymi. Warto zapamiętać, że energia z pożywienia zasila nasze życiowe funkcje, ale pewne jej zasoby przeznaczane są również nieustannie na obronę organizmu.
Pragnę jeszcze raz powtórzyć, szczególnie osobom, które lubią podpierać się badaniami naukowymi, że wielu ekspertów medycyny, którzy w swoich książkach podjęli się zgromadzić wiedzę na temat powstawania, przebiegu oraz leczenia grzybicy ogólnoustrojowej, że podstawowym warunkiem pozbycia się kandydozy zawsze będzie właściwa dieta. Mimo wszelkich trudności w leczeniu kandydozy, szanse na jej zwalczenie są bardzo wysokie. Najważniejsza jest zawsze właściwa motywacja i – co muszę podkreślić raz jeszcze – wspomniana konsekwencja w wyborach żywieniowych.
Jeżeli nie jecie śniadań, łapiecie cokolwiek, aby w ciągu dnia ugasić głód, pracujecie ponad siły i nie potraficie się właściwie zrelaksować, a wasze życie emocjonalno-duchowe zupełnie wyjałowiało, stajecie się doskonałym miejscem do rozwoju niezwykle podstępnego drożdżaka, który z czasem może was doprowadzić do groźnej choroby psychicznej i nowotworowej!
Powstawanie kandydozy ma przyczynę nie tylko w spadku odporności, lecz także w sferze emocjonalnej, co zawsze szczególnie podkreślam w mojej praktyce i konsultacjach indywidualnych. W zasadzie każda przewlekła choroba, według mojej oceny, ma swój początek w sferze duchowej. Stres kulturowy oraz wręcz obsesyjny niepokój, który dotyka nas w obecnych czasach, staje się głównym czynnikiem osłabienia układu odpornościowego. Na podstawie badań przeprowadzonych przez eksperta w leczeniu grzybicy – francuskiego lekarza Luca De Scheppera, możemy jednoznacznie potwierdzić, że w grupie najbardziej zagrożonej kandydozą znajdują się osoby ze skłonnością do tłumienia swoich emocji. Brak potrzeb serca oraz marzeń do zrealizowania, szalone tempo życia, wychłodzenie duchowe, a szczególnie bunt przeciwko Bogu stawiają dziś człowieka w trudnej sytuacji emocjonalnej. Nieszczęśliwy z powodu braku doświadczania miłości, zaczyna się przejadać (często spożywając nadmierne ilości produktów sprzyjających rozwojowi grzybicy) lub głodzić, a osłabiony i niedożywiony organizm jest wtedy również podatny na rozwój grzyba typu Candida.
Przeprowadzone niedawno badania pokazują, że już praktycznie co piąty Europejczyk korzysta z porad psychologa lub psychiatry, a Polska jest na drugim miejscu na świecie pod względem samobójstw popełnionych w ostatnim roku! Powodem jest coraz częściej wykorzenienie z religii, laicka subkultura na czele z zatraceniem się wyłącznie w materialnych i doczesnych sprawach. Kiedy nie możemy zaś odnaleźć sensu życia, zaczynamy przewlekle chorować, a to coraz częściej prowadzi do wielu dramatów. W takich realiach globalnej rozterki nad sensem życia łatwo zgubić kontakt ze Stwórcą, a nawet totalnie zbuntować się przeciwko niemu. Tymczasem opatrzność pojawia się jak zawsze z najprostszymi z możliwych rozwiązaniami, skierowanymi do każdego z nas bez względu na stan posiadania czy status społeczny. W końcu wszyscy chorujemy na te same choroby. Bóg otwiera więc drogę do zdrowia dla każdego, kto zdecyduje się na umiarkowanie.
Warto zapamiętać, że wyleczenie kandydozy jest o wiele skuteczniejsze u pacjentów, którzy na nowo w pełni zapragną spełnienia w sferze miłości, zależy też od ich parterów, którzy tę miłość potrafią okazywać i przyjmować. Kiedy więc zapragniecie życia w zdrowiu i prawdzie, często nie wystarczy już wizyta wyłącznie u lekarza specjalisty, coacha rozwoju czy, nie daj Boże, u wróżki! Ciężar grzechu, który zatruwa praktycznie każdą dziedzinę naszego życia, oddziela nas od leczącej ręki Stwórcy, który – choć wszechmogący – bez naszej woli nie kiwnie nawet palcem. W swojej bezgranicznej miłości dał nam bowiem wolną wolę – dar, którego często nie rozumiemy, obwiniając Boga za wszystkie nasze cierpienia. Można by rzec, że dając nam wolną wolę, stworzył kamień tak ciężki, że sam – choć wszechmogący – nigdy nie zdoła go podnieść. Nabyte choroby mogą oczywiście zostać wyleczone z udziałem Bożego miłosierdzia, ale do tego potrzebna jest nasza wola i głębsza wiara! Dziś logika, sceptycyzm i nasz wybujały egoizm najczęściej wypierają wręcz całkowicie duchową moc uzdrawiania, doszukując się drogi do zdrowia wyłącznie w badaniach naukowych. Natomiast już św. Faustyna Kowalska, autorka słynnego na całym świecie Dzienniczka, która w swoich objawieniach zobaczyła Jezusa kroczącego w białej szacie i uzdrawiającego ludzkość blaskiem promieni miłosierdzia, podkreśla w swoim mistycznym dziele, że Boże miłosierdzie jest większe od najgorszego grzechu człowieka. Dlatego nie warto w obliczu tak szerzącej się epidemii chorób cywilizacyjnych ignorować zbyt pochopnie leczącej ręki samego Stwórcy. Osobiście uważam, a podkreślają to również wspomniani specjaliści z dziedziny medycyny oraz psychologii, że kandydoza ma ogromny związek z brakiem sensu życia i blokuje właściwą percepcję oraz poznanie prawdy, w czym Boża obecność jest wręcz kluczowa. Zapytacie zapewne, dlaczego chorują na grzybicę układową małe dzieci, które nie są świadome istnienia Stwórcy? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w rozdziale Dlaczego dzieci chorują na kandydozę? Oczywiście można to wszystko odrzucić, pójść drogą myśli bardziej przyziemnej – tej, która daje nam dowody i podparta jest naukowym podejściem bez cienia hipotezy. Ale czy nie jest nonsensem ignorowanie milionów cudownych uzdrowień, do jakich dochodzi za sprawą Bożego miłosierdzia na niemal całym świecie? Owszem, ludzki umysł oraz jego ukryte moce nie są jeszcze zbadane, ale przecież lecznicza moc duchowa płynąca wprost z ewangelii, spisana na podstawie relacji tak wielu naocznych świadków jest niepodważalna. Wszystkim, którzy jeszcze wątpią, polecam ten niezwykle ciekawy temat do głębszej refleksji.
Zbyt przesadny perfekcjonizm i radykalizm w naszych niezwykle szybkich czasach oraz natłok sprzecznych, często wręcz nieprawdziwych informacji, prowadzą do przewlekłego stresu. Taki model obecnego stylu życia staje się idealnym podłożem dla rozwoju kandydozy, która rozwija się często latami, ale manifestuje się niezwykle szerokim spektrum objawów. Obraz, który panuje w naszym codziennym życiu zewnętrznym, przenosi się coraz częściej do naszego wnętrza, powodując totalny brak równowagi. Dlatego warto spojrzeć na chorobę jako wyzwanie do radykalnej zmiany w myśleniu i działaniu, która poprzez odnalezienie wewnętrznego pokoju serca i życiowego celu w poszukiwaniu prawdy absolutnej szybko poprowadzi was do pełni zdrowia!
Często bagatelizujemy uczucie przemęczenia, znużenia oraz zaburzenia odporności organizmu, tłumacząc je wyłącznie stresem i nie zdając sobie sprawy, że w naszym ciele nastąpił już przerost grzyba typu Candida. Kandydoza staje się więc cichym sprawcą poważnych chorób, włączając w to również choroby nowotworowe. Przekonał się o tym włoski onkolog doktor Simoncini, który w trakcie swoich badań oraz praktyki lekarskiej zrozumiał, że uważana przez medycynę narośl nowotworowa tak naprawdę jest produktem systemu immunologicznego, a konkretnie komórkami dla ochrony organizmu przed atakiem Candidy. W normalnych warunkach system immunologiczny utrzymuje Candidę w ryzach, jednak gdy osłabnie, drożdżak rozrasta się i buduje tzw. kolonię. Penetruje dowolny organ, do którego łatwo dociera z krwiobiegiem, a system immunologiczny w takim przypadku musi zareagować. Organizm buduje więc według Simonciniego barierę ochronną, nazywaną nowotworem. Mówi się, że przechodzenie raka do innej części organizmu, czyli tzw. przerzut, wywołują komórki złośliwe, uciekające ze swojej pierwotnej „siedziby”. Jednak włoski onkolog odkrywa, że przerzuty nowotworowe wywołane są grzybem typu Candida, uciekającym ze swojego miejsca. Osłabiona w ten sposób odporność organizmu pozwala pokazać się rakowi.
Zgodnie z powyższą koncepcją dr. Simonciniego oraz innych badaczy grzybicy, aby przystąpić do skutecznego leczenia, należy na początku zrozumieć pewne zasady dotyczące biochemii ludzkiego organizmu. Nasza współczesna dieta ze zwiększoną ilością cukru, mięsa, modyfikowanego zboża, alkoholu i słodzonych napojów, powoduje wytwarzanie się w organizmie odczynu kwasowego, który z kolei sprzyja rozwojowi grzybów. Ale uwaga! Choroby wywołane w ten sposób nie tolerują odczynu alkalicznego! To najważniejsza informacja dla wszystkich, którzy zmagają się już z kandydozą lub profilaktycznie nie chcą do niej dopuścić. Skolonizowana Candida, jako środowisko patogenne w organizmie człowieka, nie znosi środowiska zasadowego, więc poprzez odpowiednią terapię może zostać łatwo, wręcz całkowicie i szybko usunięta z organizmu. Trzeba jednak zrozumieć, dlaczego równowaga kwasowo-zasadowa jest tak istotna. Przeczytacie o tym w rozdziale Żyj i gotuj alkalicznie! Warto więc zapamiętać, że w walce z kandydozą najważniejsze będą produkty o bardziej zasadowym odczynie w procesie trawienia. Nie jest to łatwe, gdyż lecznicza dieta przeciwgrzybicza wiąże się z drastycznym ograniczeniem weglowodanów, jednak zachowując właściwe proporcje w potrawach i znacznie zwiększając aktywność, możemy być spokojni o równowagę kwasowo-zasadową naszego organizmu.
Oprócz diety spory wpływ na proces odkwaszania organizmu ma zwiększona aktywność fizyczna, szczególnie ta na świeżym powietrzu. Najlepszą i najbardziej skuteczną w mojej ocenie formą aktywności jest codzienny spacer z kijkami, czyli coraz bardziej popularny nordic walking. Podczas takiego godzinnego marszu dotlenienie organizmu zwiększa się nawet o 46%, co w dużym stopniu wspomaga nasz organizm w jego odkwaszaniu. Regularna aktywność fizyczna jest również niezwykle znacząca w poruszeniu toksyn powstałych po wyniszczaniu grzyba.
Aby zrozumieć podłoże kandydozy jako choroby, należy potraktować grzyb Candida jako pasożyta, któremu do życia i rozwoju niezbędna jest tkanka żywiciela. Staje się ona środowiskiem do wzrostu, pożywieniem oraz miejscem, w którym grzyby wydalają toksyczne produkty przemiany materii. Grzyb Candida wykorzystuje zatem w znacznym stopniu osłabienie układu odpornościowego żywiciela, aby swobodnie rozrastać się w jego tkankach. W ten sposób dochodzi do ich uszkodzenia, a w obrębie naruszonej tkanki powstaje ognisko grzybicze, powodujące najczęściej miejscowe stany zapalne. Resztkowe substancje pozostałe z rozpadu wspomnianych tkanek są pożywką dla grzyba. Warto zapamiętać, że konsumentami tej pożywki są również bakterie – głównie gronkowce i paciorkowce. Dlatego dość często w laboratoryjnej hodowli wymazu pobranego z ogniska grzybiczego zamiast wykryć grzybnie Candidy, czyli faktycznego sprawcę odpowiedzialnego za stany zapalne, najczęściej hoduje się bakterie. Z tego powodu wyniki badań w kierunku zdiagnozowania kandydozy mogą nie być wiarygodne.
Pomiędzy drożdżakiem Candida i grzybem Candida są różnice, o których warto wiedzieć. Otóż drożdżaki od grzybów różnią się w zasadzie wszystkim: wyglądem, kształtem, sposobem odżywiania i rozmnażania. Zrozumienie tej kwestii jest niezwykle ważne ze względu na ustalenie procesu leczenia. Wiemy już bowiem, że drożdżaki Candida występują w naszym jelicie grubym. Stanowią wręcz naturalny element tego środowiska, a ich obecność w kale potwierdza, że żyją grzecznie na swoim miejscu i nie mają nic wspólnego z chorobą. Stąd nasuwa się nam prosty wniosek, że nie należy leczyć drożdżaków wykrytych w kale, jeżeli jednak naszą przestrzeń śluzową w jelicie grubym zasiedlają grzyby Candida, bardzo prawdopodobne jest, że mamy już do czynienia z poważną grzybicą jelita grubego!
Oprócz wspomnianego czynnika emocjonalnego za wzrost zachorowań na kandydozę w ogromnym stopniu odpowiada czynnik dietetyczny, chociaż pewien niewielki procent związany jest z dziedziczeniem. Warto tutaj jednak uwypuklić nabywane z pokolenia na pokolenie niewłaściwe nawyki żywieniowe, których nie można uznawać za obciążenie genetyczne. Rafinowana i przetworzona żywność zawierająca ogromne ilości cukru, która jest wyjątkowym przysmakiem dla grzyba, powoduje, że Candida rośnie jak na drożdżach. To powiedzenie doskonale zresztą pasuje do powyższego opisu środowiska drożdżaków oraz grzybów.
W wielu uprzemysłowionych krajach już pod koniec XX wieku pojawiła się nowa grupa pacjentów uskarżających się na zespół niejasnych, dość często absolutnie niepowiązanych ze sobą symptomów. Do dziś w gabinetach lekarskich pojawiają się chorzy z objawami wielu różnych chorób występujących jednocześnie. Jak wiemy, medycyna podzielona jest na specjalizacje, lekarze odsyłają zatem pacjentów do różnych specjalistów, którzy po przeprowadzeniu wielu badań często stwierdzają brak choroby. Po długiej i wyczerpującej drodze pacjent trafia nawet do psychiatry, który stwierdza, że „chory” wmawia sobie chorobę.
Współczesna medycyna większość schorzeń leczy za pomocą antybiotyków o tzw. szerokim spektrum działania, które, owszem, niszczą wszelkie bakterie w organizmie człowieka, ale często również te przyjazne. Tymczasem niektóre z nich walczą o kolonizację naszego przewodu pokarmowego z organizmem bakteryjno-drożdżowym znanym jako Candida albicans. To właśnie jej drugie, znacznie groźniejsze oblicze niszczyciela naszego systemu immunologicznego diagnozujemy dziś jako kandydozę. Warto jeszcze raz zaznaczyć, że Candida jest obecna w środowisku praktycznie wszędzie i dopóki nasz organizm posiada normalne funkcje obronne, jest dla nas absolutnie niegroźna.
Kolejni mieszkańcy naszych jelit, o czym warto dokładnie wiedzieć, to „pozytywne bakterie”. Znane nam chociażby jako acidophilus, bulgaricus oraz bifidus, odgrywają bardzo ważną rolę w trawieniu, kontrolując również rozwój Candida albicans. Co więcej, grzyb ten stanowi dla wymienionych bakterii pożywienie – to wręcz strategiczny punkt świadomości w leczeniu kandydozy, ponieważ poprzez właściwe zasiedlenie układu pokarmowego przyjaznymi, regulującymi rozrost grzybicy bakteriami, wspieramy procesy lecznicze. Te pozytywne bakterie dostajemy od urodzenia wraz z mlekiem matki. Niestety matki coraz krócej karmią swoje dzieci piersią, co w pewnym stopniu może powodować już w pierwszej fazie rozwoju mikroflory niekorzystny rozpad równowagi pomiędzy pozytywnymi bakteriami i chorobotwórczym grzybem Candida. Dlatego właśnie coraz więcej dzieci zaczyna niestety chorować na kandydozę.
Najczęściej podawany w większości chorób układu pokarmowego antybiotyk, będący produktem pleśni o właściwościach bakteriobójczych, nie jest w stanie wybiórczo unicestwić złych bakterii, pozostawiając nienaruszone bakterie lactobicilus, które spełniają pozytywną rolę. Kuracja antybiotykiem usuwa więc niemal wszystkie bakterie. Zdarza się też, że lekarz nie doradzi nam, byśmy w trakcie kuracji lub po jej zakończeniu ponownie zasiedlili przewód pokarmowy przyjaznymi bakteriami, tak niezbędnymi dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia. Tymczasem właściwe probiotyki, czyli zasuszone szczepy pozytywnych bakterii, w sprzyjających warunkach, czyli w wilgotnych i ciepłych jelitach, zaczynają się rozrastać, odtwarzając równowagę zaburzoną przyjmowaniem antybiotyków. O probiotykach – ze względu na ich niezwykle znaczenie w procesie leczenia – piszę szerzej w osobnym rozdziale.
Pojęcie dobrych bakterii jest we współczesnej medycynie jeszcze nieco ośmieszane, a co najmniej pomijane. Nic dziwnego, gdyż potraktowanie wspólnej przyczyny wszystkich wymienianych objawów, a nie każdego z osobna powoduje stopniowy powrót chorego do zdrowia, a co za tym idzie utratę pacjenta. Brak oficjalnych badań na ten temat oraz dowodów w postaci zdjęć powoduje, że temat osłabionej flory jelit, jako czynnika powstawania chociażby kandydozy, wkładany jest przez lekarzy między bajki.
Jedyne przypadki, które traktowane są poważnie, to grzybicze choroby skóry, paznokci czy pochwy, gdyż są one widoczne na zewnątrz. Niestety jest to tylko czubek góry lodowej – atakowanie go wyłącznie antybiotykami może mieć negatywny wpływ na proces rozrostu drożdży, który zaczyna się w osłabionym jelicie grubym. Oczywiście absolutnie nie neguję zbawczej roli antybiotyków w przewlekłych infekcjach, jednak podawanie ich w sytuacjach, kiedy nie ma pewności, czy przypadkiem nie cierpimy na kandydozę, wydaje się zastanawiające. Na szczęście, według ostatnich statystyk, na skutek wzrastającej świadomości lekarzy, a przede wszystkim pacjentów sugerujących podczas wizyty obecność kandydozy, zmniejsza się liczba przepisanych recept na antybiotyki.
Kolejnym powodem przerostu drożdży w organizmie jest, jak doskonale już wiemy, współczesna dieta, która odbiega znacznie od tego, czym żywiliśmy się w czasach, gdy nasze życie towarzyskie kwitło wyłącznie na łonie natury. Tu skubnęliśmy jakiś korzonek w lesie, tam warzywko, upolowaliśmy jakiegoś zwierzaka, aby zakończyć ów dzień ulubionym owocem. Było to pożywienie w naturalnej, nieskażonej, nieprzetworzonej, świeżej postaci. Miało wysokie walory odżywcze i antygrzybicze, ponieważ w wielu roślinach ukryty jest ogromny potencjał leczniczy. Warto tutaj przytoczyć ważną informację – otóż ludzki organizm, pomimo tak znacznej ewolucji, w dalszym ciągu jest lepiej przystosowany do diety z paleolitu niż do tej współczesnej! Należy sobie też uzmysłowić, że rafinowany cukier to najpowszechniejszy środek uzależniający. Do dzisiaj nie wiadomo, kto tak naprawdę zorientował się, że te śliczne i uwodzicielsko słodkie białe kryształki posiadają tak zniewalającą moc, uruchamiając tym samym niezwykle dynamicznie postępujący (po dziś dzień!) proceder rafinowania cukru przez niezwykle wyrafinowanych producentów, których głównym celem było zwabienie jak największej liczby konsumentów.
Aby przekonać się o tym, że kandydoza to nie mit, ale już wręcz epidemia, wystarczy spojrzeć na stosy słodyczy przy kasach sklepowych, ułożone na wysokości wzroku naszego i naszych dzieci! Ten obraz się nie zmieni, ale możemy szerzej otworzyć oczy na źródła przyjemności i gotować w bardziej naturalny sposób, radośniej i na tyle twórczo, aby opierając się na coraz łatwiej dostępnej wiedzy, zmieniać nasze nawyki. Takie działanie z czasem doprowadzi do całkowitego uniezależnienia się od przetworzonych słodyczy. Wystarczy zrobić pierwszy krok i uwierzyć, że coraz więcej ludzi cieszy się świetnym zdrowiem, nie ograniczając przyjemności do tych szczęśliwych chwil, które zapewniają człowiekowi przetworzone słodycze.
Cukier, aby został strawiony, zużywa spore ilości witamin oraz minerałów, dając nam w zamian chwilowy przypływ energii i szczęśliwego upojenia. Czasem po spożyciu dużej ilości słodyczy czujemy się wręcz jak po konkretnej dawce alkoholu. Wspomniane drożdże Candida albicans, potrzebując dużych ilości cukru do swojego rozwoju i ekspansji, zaśmiecają nasz organizm odchodami jego przemiany. Celowo wspomniałem o alkoholu, ponieważ cukier – zarówno jego czysta postać, jak i węglowodany proste – w połączeniu z drożdżami produkuje w naszych jelitach alkohol. Dlatego im większy przerost drożdży, tym większe będzie zapotrzebowanie na cukier lub alkohol, który jest niczym innym jak skondensowanym cukrem. Często osoby z poważnym rozrostem kandydozy mogą być uzależnione od alkoholu. Człowiek obciążony cukrem, mając w przewodzie pokarmowym drożdże, jest chodzącą fabryką alkoholu. Jeśli dostarczamy bowiem drożdżom potrzebną ilość prostych węglowodanów w postaci pieczywa, makaronu czy ziemniaków, efektem końcowym jest często właśnie alkohol! Ma to kolosalny wpływ na nasz umysł oraz większość reakcji, w tym również reakcji na stres, z którym nie potrafimy sobie obecnie poradzić, więc „zajadamy” go słodyczami. Będąc każdego dnia na takim lekkim cukrowym rauszu, łatwiej sięgamy po drugi kieliszek. Nie sądzę, że naszą tradycyjną skłonność do alkoholu można uzasadnić systemem politycznym. Spoglądając na pokoleniowy styl życia, myślę że czynnikiem sprawczym jest nieodpowiednia dieta. Połączenie naszej typowej węglowodanowej i mięsnej diety z przetworzoną i konserwowaną żywnością, słodyczami, a także z często stosowaną terapią antybiotykową i sterydową, czyni nas grupą etniczną szczególnie podatną na przerost Candidy. Sytuację dodatkowo pogarsza wykonywana przez nas praca zawodowa oraz zajęcia domowe w dużej ilości kurzu, pleśni, przy użyciu chemicznych środków czyszczących – to wszystko są czynniki potęgujące rozrost kandydozy.
Dopóki jesteśmy młodzi, mamy silny system obronny. Kiedy odżywiamy się w miarę zdrowo i unikamy wymienionych wyżej czynników sprzyjających przerostowi drożdży, w naszym organizmie panuje równowaga. Candida spełnia wówczas swoje pierwotne ważne funkcje, zachowując dobrosąsiedzkie stosunki z koloniami dobrych bakterii acidophilus czy bulgaricus, które kontrolują jej terytorialne zapędy w chwilach naszych małych słodkich występków, takich jak imieniny, wypłata czy święta. Jeżeli natomiast nadużywamy cierpliwości i wytrwałości przyjaznych nam bakterii, pani Candida rozpoczyna swój triumfalny, trudny do zahamowania i brzemienny w skutkach pochód. Ubocznym skutkiem tego jest około 80 toksyn, które dostają się do naszego organizmu. Jednym z nich jest np. acetaldehyd, trujący związek niezwykle trudny do usunięcia z naszych tkanek. Z czasem pojawiające się w wyniku zatrucia toksycznymi substancjami stale wzrastające zanieczyszczenie i przeciążenie naszego organizmu zaczyna się przejawiać coraz częstszym zmęczeniem, bólami oraz zawrotami głowy. Często towarzyszą temu nerwowość i przewlekły stres, z którymi starają się poradzić sobie nasze organy oczyszczające. Szczególnie nerki, wątroba oraz złożony układ limfatyczny. Takie przewlekłe przeciążenie wymienionych organów oraz ich styczność z nadmierną ilością toksyn powoduje stany zapalne. Wizyta u lekarza z powodu kłopotów zdrowotnych może się zakończyć najwyżej przepisaniem antybiotyku, czyli prawdopodobnie, w przypadku już powstałej infekcji grzybiczej, wręcz dolaniem oliwy do ognia.
Jeżeli lekarz na podstawie wielu objawów nie stwierdza kandydozy, tylko inną nieznaną do końca przyczynę, i prewencyjnie podaje antybiotyk, w ciągu raptem dwóch dni takiej terapii może dojść do nadmiernego rozmnożenia się drożdżaków. Musimy jeszcze raz podkreślić, że zarówno niewłaściwe odżywianie, jak i częste stosowanie antybiotyków powodują wzrost kandydozy. Dlatego właściwa dieta w połączeniu z odpowiednim zasiedlaniem mikroflory to trzon leczenia grzybicy typu Candida.
Ciągle napięcie i frustracje w pracy, pogoń za pieniądzem, brak wolnego czasu i wypoczynku powodują psychiczne i fizyczne przeciążenie naszego organizmu, co jest wstępem do niemal każdej choroby. Wtedy pieniądze, których żałowaliśmy na wypoczynek i racjonalne odżywianie, oddajemy lekarzom!
Zakres objawów kandydozy jest ogromny, stąd naprawdę trudno postawić jednoznaczną szybką diagnozę. Jednak w obecnym przekarmionym cukrem społeczeństwie z czasem niemal każdy lekarz zmierzy się z tą chorobą. Medycyna będzie musiała spojrzeć na kandydozę oraz jej leczenie zdecydowanie uważniej, chociażby dlatego, że sam lekarz i jego rodzina także przecież znajdują się w polu jej rażenia. Niestety dla lekarza zmiana diety jest dzisiaj o wiele większym wyzwaniem niż dla pacjenta, a wszechobecna ślepa wiara wyłącznie w farmakologię nie wróży nowemu pokoleniu lepszych nawyków żywieniowych, tylko jeszcze większe uzależnienie od terapii syntetycznych. Wystarczy zobaczyć spoty reklamowe. Apteka!
Warto podkreślić, że kandydoza najczęściej potraktowana jest przez medycynę jako alergia pokarmowa lub zespół jelita drażliwego, a nawet choroba psychiczna. Zresztą ta ostatnia, do której obfita kolonizacja grzyba w organizmie, czyli w porę niezdiagnozowana i nieleczona kandydoza, może z czasem doprowadzić, coraz częściej pojawia się u młodzieży. Młode pokolenie wzrasta bowiem w totalnym zahipnotyzowaniu wirtualną rzeczywistością, tracąc kontakt z otoczeniem. Ten nowy model społeczny jest zaś idealną pożywką dla rozrastającego się spektrum leków, które „gwarantują” we wspomnianych spotach reklamowych niemalże całkowitą wolność przejadania się, oferując w zamian tabletki na problemy trawienne, trądzik, bóle w stawach czy bezsenność. W takich „sprzyjających warunkach” kandydoza czyha na nas w każdym sklepie spożywczym. Młodzieniec, zanurzony po uszy w ekranie telefonu czy tabletu i spragniony nieustannych zastrzyków energii, wpada w cukrowy wir i dopóki może trawić, zjada cokolwiek, aby tylko znowu grać, słuchać, klikać i lajkować. Dzieci i młodzież przejadają się ogromną ilością produktów pszennych, nabiałem, słodzonymi napojami, chipsami oraz słodyczami. Dlatego właśnie w tych grupach wiekowych wciąż wzrasta poziom nietolerancji pokarmowej, czy jak kto woli alergii, która z czasem jest już tylko objawem przewlekłej kandydozy.
W tym miejscu trzeba podkreślić, że alergie mogą mieć związek z grzybicą, po wyleczeniu grzybicy ustępują bowiem bardzo często objawy alergiczne. To, co dziś nazywamy mianem alergii – zarówno skórnej, jak i pokarmowej – związane jest najczęściej z zagrzybionymi jelitami. Dlatego warto mieć świadomość, że bez względu na to, gdzie w organizmie objawia się alergia, jej przyczyny należałoby dopatrywać się zawsze w zaburzeniach jelitowych. Reakcje alergiczne są sygnałem alarmowym z układu odpornościowego. Dlatego nie bagatelizujmy medycyny detoksykacyjnej (piszę o niej obszernie w mojej książce Jaglany detoks), albowiem eliminacja i umiarkowanie zawsze przynoszą trwałe i dobre efekty terapeutyczne w niemal każdej nabytej chorobie, w tym także kandydozie. Wybaczcie, ale czytając tysiące e-maili o chorobach, muszę to powtarzać do skutku!
Obecnie oprócz choroby nowotworowej niezwykle trudne, a wręcz nieuleczalne są choroby autoimmunologiczne. W tym przypadku również możliwy jest wpływ czynników grzybiczych w organizmie.
Nasz układ immunologiczny, osłabiony przewlekłym stresem i częstymi infekcjami, nie jest w stanie strzec obciążonego pasożytami, zatrutego chemią i ogołoconego z minerałów i witamin organizmu, nie ma zatem mowy, aby sam powstrzymał rozwój grzybicy. Jeśli w dzieciństwie leczono wasze nawracające infekcje wyłącznie antybiotykami, a w dorosłym życiu prowadzicie niewłaściwy tryb życia, spożywacie przetworzone jedzenie i nie uprawiacie żadnej aktywności fizycznej, to jesteście zagrożeni chorobą autoimmunologiczną. W tego typu chorobach pewne elementy organizmu są atakowane przez własny układ odpornościowy, a zatrzymanie tych procesów jest bardzo trudne i wymaga wielu poświęceń, zmiany diety i sposobu myślenia. Nie pisałbym tego z tak wielką pewnością gdyby nie fakt, że ponad piętnaście lat temu zachorowałem na chorobę autoimmunologiczną z niedoczynnością tarczycy typu Hashimoto. Kiedy przypomnę sobie mój tryb życia poprzedzający powstanie choroby oraz to, co wtedy spożywałem, jestem wręcz przekonany, a potwierdzają to coraz liczniejsze badania, że głównym zapalnikiem chorób autoagresywnych są stres oraz niewłaściwa dieta, a także zagrzybienie i zakwaszenie organizmu. Muszę również nadmienić, że spektakularna poprawa samopoczucia w moim przypadku nastąpiła dopiero po konkretnym oczyszczeniu jelita za pomocą odkwaszającej diety zbożowo-warzywnej oraz całkowitej eliminacji cukru.
Nierozpoznana w porę lub zignorowana grzybica może atakować niemal cały organizm. Upośledzając działanie poszczególnych układów, staje się niezwykle groźną chorobą! Niestety, kiedy zgłaszamy się do lekarza, skarżąc się na pewne dolegliwości, z reguły zostajemy skierowani na rutynowe badania, które tylko powiększają liczbę tzw. niezdiagnozowanych pacjentów. Powszechnie stosowana antybiotykoterapia, którą leczy się obecnie większość chorób bakteryjnych, choć w pewnych przypadkach oczywiście wręcz konieczna, przy niezdiagnozowanej grzybicy prowadzi jedynie do zmasowanego wzrostu Candidy. Towarzyszy temu procesowi przemiana części komórek drożdży w nitkowate grzybiaste formy, natomiast strzępki powstałej grzybni z łatwością wrastają w ścianki jelita, w ten sposób je uszkadzając. Tym samym do krwiobiegu przedostają się więc niestrawione części pokarmu, które są traktowane przez układ immunologiczny jak intruz. Zagrzybiona śluzówka przechodzi miejscowo w stany zapalne i coraz gorzej toleruje składniki odżywcze, nie będąc w stanie ich właściwie wchłaniać. Staje się też szczególnie wrażliwa na środki chemiczne, konserwowane pożywienie oraz metale ciężkie. Zatruta krew dociera w końcu do wątroby, gdzie powinna być oczyszczana z toksyn, ale niestety nie wystarcza na to tlenu oraz enzymów odtruwających. Wątroba zaczyna się zatem „blokować” – pojawiają się częste stany zmęczenia oraz bóle migrenowe, które próbujemy zwalczyć lub znacznie złagodzić środkami przeciwbólowymi, nie wiedząc, że w naszym organizmie może się już rozwijać groźna grzybica typu Candida.
Grzyby w naturze zasiedlają najczęściej te miejsca, w których znajdują się obumarłe resztki roślinne lub niestrawione białko zwierzęce. Dlatego to właśnie jelita są doskonałym środowiskiem dla ich wzmożonego rozwoju oraz niekontrolowanego rozmnażania się. Co ciekawe, te same grzyby mogą mieć również wiele pozytywnych funkcji. Na podstawie badań wiemy, że grzyb potrafi pozyskiwać energię z niemal każdego martwego materiału. Nie bez przyczyny można je określić również jako pożyteczne „oczyszczalnie” naszych ekosystemów. Mogą więc wywoływać choroby, a jednocześnie pełnić funkcje niezwykle pożyteczne dla naszego zdrowia. Łącznie istnieje około stu tysięcy różnych gatunków grzybów, które w większości są niemal całkowicie nieszkodliwe dla człowieka. Jednak trzy główne ich grupy stanowią konkretne zagrożenie. Żyjące zarówno w naszym wnętrzu, jak i na powierzchni naszego ciała, często wręcz mikroskopijnej wielkości chorobotwórcze grzyby, w medycznym ujęciu pod względem patologicznym możemy podzielić na trzy poniższe kategorie.
Dermatofity – grzyby, które mogą wywoływać objawy chorobowe na skórze, we włosach i na paznokciach.
Pleśniaki – pojawiające się najczęściej u pacjentów, których system odpornościowy jest osłabiony w wyniku przebytych chorób, doprowadzające do tak zwanych infekcji pleśniowych, najczęściej kolonizują się w drogach oddechowych lub w jelitach.
Drożdżaki – rozmnażające się, gdy osłabiony jest układ odpornościowy; pojawiają się wewnątrz lub na powierzchni ciała człowieka. Choroby wywoływane przez drożdżaki określa się mianem drożdżycy typu kandydoza.
O ile medycyna akademicka najczęściej proponuje antybiotykoterapię, my skupiamy się na leczeniu dietą, na pierwszym miejscu stawiając skład pokarmu i jego naturę termiczną oraz fakt, że przyczyną powstawania kandydozy jest nadmiar wilgoci, flegmy oraz śluzu powstałych w wyniku jedzenia niewłaściwego pożywienia, a także zaniechania jakiejkolwiek aktywności u pacjenta. Najczęściej wzrost drożdżaków wywołują produkty o zimnej naturze termicznej, a także zbyt słodkie lub nadmiernie słone. Dopiero w takiej szerszej optyce dietetycznej widzimy, że nasza kuchnia obfitująca na co dzień w śluzotwórcze i schładzające produkty sprzyja rozwojowi kandydozy. Chciałbym nadmienić, że o wiele szybsze efekty leczenia gwarantuje ciesząca się coraz większym zainteresowaniem medycyna klasztorna, która zamiast koncentrować się na składzie i kaloryczności pożywienia, podstawy diagnostyki różnicowej dopatruje się przede wszystkim w stanie duchowym i fizycznym chorego. Piszę o tym więcej w rozdziale poświęconym profilowi psychologicznemu pacjenta z kandydozą.
Każdego dnia warto szukać inspiracji do zdrowszego gotowania, właściwie doprawiając potrawy i radykalnie ograniczając przetworzone pożywienie. Jeszcze raz pragnę podkreślić, że skutecznym czynnikiem terapeutycznym w leczeniu jest dobrze opracowany plan odżywiania oraz zwiększenie aktywności. Regularny ruch jest bowiem fundamentem do wzrostu naszej świadomości oraz łaknienia zdrowszej diety.
Grzybice wywoływane przez drożdżaki z rodzaju Candida będą miały coraz większe znaczenie w medycynie. Ignorowanie niepokojących objawów oraz zbyt duże spożycie farmakologicznych środków mogą z czasem doprowadzić do poważnych i przewlekłych chorób. Szybkie postawienie trafnej diagnozy, zmiana diety, radykalne ograniczenie spożywania cukru oraz wprowadzenie bardziej aktywnego i świadomego stylu życia to postępowanie dające bardzo dobre efekty terapeutyczne.
Gdy nasz układ odpornościowy jest osłabiony, w coraz większym stopniu narażony jest na działanie szkodliwych czynników środowiskowych. Do tego dochodzi wspomniany czynnik dietetyczny, czyli klasyczna dieta Kowalskiego z dużym udziałem cukru, mięsa, nabiału i białej mąki. Brak właściwej regeneracji podczas snu, dość często spożywany w nadmiarze alkohol, wysoki poziom stresu oraz występujące w otoczeniu szkodliwe substancje osłabiają obronność organizmu, ułatwiając tym samym rozmnażanie się Candidy. Grzybice bardzo często występują również w czasie ciąży, w trakcie lub po okresie przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych. Statystycznie częściej spotykane są u wcześniaków i noworodków, których rodzice prowadzili niezdrowy tryb życia, występują również u osób starszych i mocno obciążonych chorobami przewlekłymi osób, których układ odpornościowy jest permanentnie osłabiony. W przejściowo osłabionym układzie odpornościowym ryzyko takie jest o wiele mniejsze. W tej grupie może wystąpić pewne nadmiarowe rozmnożenie Candidy, jednak nie stwierdza się jeszcze patologicznego rozwoju grzybicy. Tym samym stosując właściwą dietę eliminacyjną, możemy szybciej i skuteczniej obniżyć pozom przerostu Candidy, na własnej skórze przekonując się o pozytywnym wpływie wprowadzonych przez nas zmian.
Warto również podkreślić, że oprócz osłabionej odporności organizmu drugim czynnikiem klasyfikującym do częstszego rozwoju grzybicy jest niewłaściwie działający układ trawienny. Kiedy dochodzi do osłabienia metabolizmu, osłabia się również właściwe namnażanie i utrzymanie przyjaznej mikroflory jelitowej, która, jak wiemy, w znacznym stopniu wspiera procesy leczenia. Dlatego bardzo ważne jest wzmocnienie zdolności trawiennych poprzez wprowadzenie właściwie doprawionych i ciepłych termicznie dań, oczywiście nieprzetworzonych i najlepiej nieodgrzewanych. We właściwej regeneracji trawienia bardzo skuteczne są nawet kilkudniowe programy diety oczyszczającej, o których piszę w mojej książce Jaglany detoks.
Wiemy już, że kandydoza powstaje na skutek słabej odporności organizmu oraz dość wątłej wydajności układu trawiennego, najczęściej obciążonego z powodu niewłaściwie skomponowanej diety. Wiemy również, że w zależności od lokalizacji drożdżaków typu Candida, do ich rozmnażania dochodzi zarówno wewnątrz ciała, jak i na jego powierzchni, co prowadzi do wykształcenia się różnych obrazów chorobowych w poszczególnych częściach naszego ciała. Poniżej przedstawiam najczęstsze z nich.
Jama ustna i przełyk – infekcja wywołana przez drożdżaki z rodzaju Candida w obrębie jamy ustnej stanowi częsty problem w pediatrii. Niemowlęta, których układ odpornościowy jest jeszcze niewykształcony, są narażone na pleśniawki jamy ustnej. Candida może wywoływać również stany zapalne w przełyku, głównie w obrębie migdałków.
Jelito cienkie i grube – drożdżaki z rodzaju Candida mogą wywołać w jelicie dwa całkowicie różne obrazy choroby. Pewne objawy mogą być spowodowane również występowaniem pasożytów.
Grzybice jelit – mogą objawiać się dość często śluzowatymi oraz wodnistymi biegunkami. W kale można wówczas stwierdzić obecność bardzo dużych ilości drożdżaków. Rozwojowi jelitowemu sprzyjają najczęściej nieprawidłowe żywienie, nadmierny stres, antybiotyki oraz wpływy środowiskowe osłabiające odporność organizmu. Dolegliwości, na jakie skarżą się pacjenci, to biegunki lub zatwardzenia, które często występują na przemian. W badaniu kału stwierdza się wprawdzie zwiększoną ilość drożdżaków typu Candida, ale nie zawsze ma ona charakter chorobowy.
Grzybice intymnych części ciała – infekcje grzybicze typu Candida występują zwłaszcza u kobiet. Charakteryzują się one zaczerwienieniem i swędzeniem w pochwie oraz na wargach sromowych. Bóle podczas oddawania moczu oraz białawe upławy mogą wskazywać na rozwój kandydozy. Dużo rzadsze są infekcje u mężczyzn, które także objawiają się swędzeniem, zaczerwienieniem i białym nalotem pod napletkiem. Coraz więcej przesłanek wskazuje na to, że również zapalenie prostaty może mieć podłoże w rozwiniętej i nieleczonej kandydozie.
Grzybice skóry, włosów i paznokci – kandydoza łatwo rozwija się właśnie tam, gdzie jest ciepło i wilgotno. Są to przykład miejsca między palcami u rąk i nóg lub między zmarszczkami, na przykład pod biustem u kobiet, w pachwinie lub pod pachami. Łuskowate sączące się zaczerwienienia, które mogą powodować silne swędzenie, są najczęściej oznaką kandydozy.
Według wielu specjalistów badania laboratoryjne nie są w stanie właściwie wykryć rozwoju grzybicy ogólnoustrojowej wywołanej grzybem Candida. Mogą jedynie ustalić, czy w jelicie występuje przerost drożdżaków. To jednak nic nie mówi o tym, czy Candida przedostała się już do krwi i czy zaatakowała organizm. Na szczęście, ze względu na wzrastający poziom infekcji grzybiczych, pojawia się coraz więcej skuteczniejszych testów i badań.
Zdiagnozowanie grzybicy stóp jest stosunkowo łatwe i może odbyć się objawowo w gabinecie lekarza, natomiast podejrzenie istnienia grzybicy układu pokarmowego lub innych organów wewnętrznych wymaga przebadania materiału przez specjalne laboratorium. Dobrym miejscem do przeprowadzenia badań (poniżej szczegółowo opiszę ich rodzaje) jest na przykład Instytut Mikroekologii w Poznaniu. Konieczność wykonywania pracochłonnej diagnostyki wynika stąd, że niestety dolegliwości wywoływane przez drożdżaki z rodzaju Candida są bardzo niejednolite. Na podstawie objawów nie można więc nigdy dokładnie zdiagnozować, czy czynnikiem wywołującym dolegliwości są bakterie, drożdżaki czy też zaburzenia danego narządu. Dlatego dopiero badania przeprowadzone przez wyspecjalizowane placówki medyczne pozwalają na postawienie diagnozy i podjęcie odpowiedniego leczenia. Jednak i to nie jest regułą, ponieważ osoby, które postanowiły radykalnie wykluczyć cukier z diety jedynie po objawowym podejrzeniu kandydozy, często przekonują się o szybkiej poprawie samopoczucia. Pozbywając się już w ciągu kilku tygodni wieloletnich uporczywych dolegliwości trawiennych oraz skórnych, mogą z powodzeniem kontynuować leczniczą dietę eliminacyjną. Niemniej jednak uczulam czytelników, którzy podejrzewają u siebie kandydozę, żeby poza zmianą diety, która i tak odegra kluczową rolę w leczeniu, przeprowadzili także wnikliwe badania diagnostyczne.
W przypadkach drożdżycy w przewodzie pokarmowym warto wykonać badanie kału w kierunku kandydozy i grzybicy w przewodzie pokarmowym. Można je przeprowadzić we wspomnianym Instytucie Mikroekologii w Poznaniu. O ile mi wiadomo, po wcześniejszym zgłoszeniu telefonicznym Instytut wysyła pocztą odpowiedni zestaw do badań, więc osoby spoza Poznania nie muszą się tam specjalnie fatygować. Po wykonaniu badania otrzymuje się obszerny komentarz i alternatywne propozycje terapeutyczne.
Drugim dość skutecznym testem może być badanie żywej kropli krwi, która jest pobrana z opuszka palca za pomocą nakłuwacza do badania poziomu cukru. Nanoszona na szkiełko i umieszczona pod mikroskopem krew zostaje poddana natychmiastowej obserwacji w bardzo dużych powiększeniach, sięgających nawet tysiąca razy! Obraz z mikroskopu jest przesyłany na specjalny ekran monitora, aby diagnozowana osoba mogła swobodnie obserwować to, co znajduje się w jej organizmie. Krew po pobraniu wykazuje się aktywnością jeszcze przez około 30 minut, zatem składowe znajdujące się w niej jeszcze żyją – stąd nazwa badania. Na podstawie wyników można zaobserwować i wywnioskować, w jakim stopniu organizm jest zagrzybiony, gdzie znajduje się Candida i jakie obciążenia toksyczne jej towarzyszą. Osoby, które zdecydują się na leczenie w miejscu badania uczulam jednak, by zastanowiły się przed podjęciem terapii proponowanej w punkcie diagnostycznym, ponieważ często oferowane są tam leki homeopatyczne, które są mocno kontrowersyjne. Nawiasem mówiąc, warto poczytać o ich twórcy, który miał związek z okultyzmem!
Kolejnym z możliwych badań na obecność kandydozy jest coraz częściej spotykany test Candida Detective, który również może być pomocnym źródłem diagnostycznym. W odróżnieniu od innych testów, które analizują miejscowe infekcje, Candida Detective pokazuje, jak system immunologiczny reaguje na zakażenie Candida albicans. Test ten jest oparty również na badaniu krwi na obecność przeciwciał. Zaletą jego jest to, że wymaga niewielkiej próbki krwi oraz że na podstawie kilkakrotnego badania można wnioskować o dynamice infekcji.
Jest oczywiście coraz więcej badań, metod i testów diagnostycznych oraz terapii, o których słyszałem. Niektóre sam zastosowałem, jednak moja książka jest w gruncie rzeczy poświęcona zagadnieniom dietetycznym. Dlatego pragnę skupić się na motywacji pacjenta z kandydozą do zmiany i podjęcia właściwej terapii poprzez odpowiednią dietę oraz wzmocnienie układu odpornościowego z udziałem naturalnej suplementacji. To jest bowiem proces leczenia, który jednocześnie buduje motywację do zmiany myślenia i działania, co w mojej ocenie przynosi najlepsze i najtrwalsze efekty.
Niestety ze względu na występowanie wielu podobnych objawów, które można przypisać innym chorobom układowym i autoimmunologicznym, trudno jest jednoznacznie zdiagnozować kandydozę oraz określić poziom jej rozrostu. Jeżeli odczuwacie przewlekle co najmniej trzy z wymienionych poniżej objawów i macie wzmożony apetyt na słodycze, powinniście rozpocząć bardziej uważne i konkretne diagnozowanie w kierunku kandydozy.
Układ nerwowy – zarodniki grzyba z rodzaju Candida dostają się wraz z krwiobiegiem do komórek układu nerwowego i upośledzają jego działanie. Objawami wskazującymi na to, że grzybica zaatakowała układ nerwowy, mogą być:
• zaburzenia pamięci,
• zespół przewlekłego zmęczenia,
• nadpobudliwość psychoruchowa,
• stany lękowe,
• ataki paniki,
• problemy z zachowaniem równowagi ciała,
• depresja,
• problemy z koncentracją.
Innymi sygnałami, że zarodniki grzybów przedostały się do układu nerwowego, może być bezsenność, nadwrażliwość na kosmetyki i dym tytoniowy oraz ospałość.
Układ pokarmowy – grzyby z rodzaju Candida również bardzo źle oddziałują na układ pokarmowy. Oto przykłady objawów, które mogą potwierdzać przypuszczenia o grzybicy:
• niekontrolowany przyrost wagi,
• wrzodziejące zapalenie jelita grubego,
• bóle brzucha,
• zaparcia,
• zaburzenia trawienia,
• zgaga.
O grzybicy mogą świadczyć również takie objawy, jak: nadwrażliwość na mleko i gluten oraz uzależnienie od słodyczy. Wpływ glutenu na rozwój kandydozy opisuję w rozdziale Dieta bezglutenowa w leczeniu kandydozy.
Układ oddechowy – drożdżaki atakują układ oddechowy, doprowadzając do takich dolegliwości jak:
• astma oskrzelowa,
• przewlekłe bóle gardła,
• zapalenie uszu,
• przewlekły kaszel,
• choroby zatok.
Często w chorobach grzybiczych spowodowanych rozrostem Candidy można zaobserwować silne wzdęcia i gazy, depresje, wahania nastroju, świąd odbytu, ciągłe uczucie zmęczenia, osłabienie pamięci, bóle mięśni i stawów, ból głowy i migrenę, stany zapalne śluzówki jamy ustnej i pochwy, zapalenie pęcherza moczowego i prostaty, afty w jamie ustnej i biały nalot na języku, pękanie kącików ust, grzybicze infekcje paznokci i stóp, zaczerwienienie i podrażnienie skóry w okolicach pocenia się, nadmierny apetyt na słodkie pokarmy, nietolerancję alkoholu, wrażliwość na pokarmy zawierające grzyby i pleśnie oraz jedzenie zimne i kwaśne. Częstym czynnikiem nadmiernej wrażliwości w chorobie jest również wilgoć i zimno.
Grzyby z rodziny Candida mogą negatywnie oddziaływać na cały organizm. Z powodu nieswoistości i indywidualności objawów mogą pojawiać się trudności w zdiagnozowaniu realnych źródeł problemu. Musimy zrozumieć i zapamiętać, że grzyb Candida żywi się cukrem. Jednak podczas kolonizacji w różnych miejscach ciała odżywia się również zmienioną chorobowo tkanką.
Wiemy, że nasz organizm jest wyposażony w mechanizmy, dzięki którym może się oczyszczać i regenerować. Niestety coraz większym problemem jest to, że ilość zanieczyszczeń, które do nas docierają, znacznie przerasta możliwości wspomnianych mechanizmów detoksykacyjnych. Na skutek błędów żywieniowych, dużej ilości substancji chemicznych w pożywieniu, nadużywania różnego rodzaju leków i wielu innych czynników, w naszych jelitach pojawia się coraz więcej mikrourazów, czyli nadżerek, poprzez które przenika do organizmu ogromna ilość toksycznych substancji z niestrawionych resztek pokarmowych. Takie środowisko może powodować łatwy rozwój kandydozy i warto podkreślić, że jelita są miejscem wyjątkowo podatnym na wzrost i szybki rozwój patogennych grzybów typu Candida.
U wielu osób mogą pojawić się przewlekłe stany zapalne. U kobiet będą to zapalenia pochwy, a u mężczyzn prostaty. Należy tu szczególnie zaznaczyć, że oba te organy znajdują się w anatomicznej bliskości naturalnego zasiedlenia Candidy, czyli jelita grubego. W przypadku prostaty grzyb może przedostać się na przykład przez cienką ściankę oddzielającą ją od odbytnicy, natomiast w przypadku pochwy dodatkowym czynnikiem sprawczym może być nawet niewłaściwy kierunek używania papieru toaletowego po oddaniu moczu bądź kału.
Jednym z kolejnych przejawów rozwijającej się grzybicy typu Candida mogą być już nawet klasyczny trądzik lub inne wykwity skórne, które szczególnie u młodzieży, spożywającej coraz większe ilości cukru, mogą być zbyt pochopnie potraktowane antybiotykiem. Trzeba tutaj podkreślić, że śluzotwórcza dieta obfitująca w wychładzające i przetworzone produkty sprawia, że skóra zaczyna reagować wypryskami. Dość często po zmianie sposobu odżywiania już w ciągu kilku tygodni stan skóry w widoczny sposób się poprawia.
Candida to prosty organizm, który potrafi jednak adaptować się do zmieniających się warunków oraz zmieniać swą formę z bakteryjnej w grzybiczą i odwrotnie. Po zmianie w grzyba, Candida zapuszcza korzenie – wybiera jelita, jako swego żywiciela, często w dużym stopniu perforując ich ścianki. Doprowadza to do sytuacji, którą można by nazwać przeciekającym jelitem. Niestrawione części pokarmowe dostają się do krwiobiegu, powodując bezpośrednie lub opóźnione alergie pokarmowe, przejawiające się plamkami na ciele, przyśpieszeniem akcji serca po spożytym posiłku lub często natychmiastowymi bólami głowy. Ponadto alergie pokarmowe mogą być efektem braku rotacji pokarmów, czyli jedzenia codziennie tych samych, czasem nawet w miarę zdrowych potraw. Dlatego warto szczególnie w pierwszych tygodniach programu skrupulatnie zastosować dietę rozdzielną, która nie obciąża zbytnio układu immunologicznego.