Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Odporność organizmu zawsze była ważna, ale nigdy nie potrzebowaliśmy jej tak bardzo jak w czasach globalnej pandemii.
Przekonaj się, że nóż i widelec są najlepszymi narzędziami do odzyskania zdrowia i dobrej energii. Dzięki autorskiemu programowi regeneracji immunologicznej Marka Zaremby pokonasz przewlekłe zmęczenie i odzyskasz upragnioną koncentrację.
Zbuduj pełną odporność organizmu – 7 filarów odporności w ciągu 7 tygodni!
W tej książce znajdziesz nie tylko 80 przepisów na pyszne i zdrowe dania, ale przede wszystkim otrzymasz praktyczne rozwiązania, które będą podstawą nowego, pełnego energii życia. Dowiesz się, jak rozkodować jedzenie, które podkrada w ciągu dnia twoją energię, jak wzmocnić trawienie, odbudować florę jelitową, uzdrowić organizm z pomocą skutecznej detoksykacji, poprawić sen, jak wyleczyć ukryte infekcje, obniżyć poziom stresu w życiu codziennym i jak rozsądnie stosować suplementację. Dowiesz się również, jak włączyć antywirusową tarczę, aby twój organizm skutecznie walczył z wirusami!
Najwyższy czas na: skuteczny detoks, szczelne jelita, dobry sen, udane relacje, smaczną i zdrową dietę, regularną aktywność, skuteczną mineralizację organizmu.
„Ciało nigdy nie kłamie. W mojej praktyce dietetycznej program regeneracji immunologicznej wypróbowało wielu pacjentów. Zmieniając z miłością swój styl życia we własnym tempie, będziesz cieszyć się nowymi nawykami, które odtąd codziennie będą pracować na twoją odporność”.
– autor
Odzyskaj energię i radość życia.
Pokonaj stres i pośpiech.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 338
Książkę dedykuję wszystkim, którzy wierzą, że prawdziwą odporność nabywamy poprzez wzajemną miłość i wysiłek włożony w pokonanie egoizmu!
Każdego dnia w naszym ciele zachodzą niezliczone procesy. W każdej sekundzie życia organizm zarządza złożonymi reakcjami. Ciało dąży do równowagi wszystkich procesów i stara się harmonizować wewnętrzne i zewnętrzne czynniki, które wpływają na procesy fizjologiczne. Dąży do homeostazy! Jednak ta wewnętrzna równowaga nie jest dana raz na zawsze, co zresztą widać po statystykach zachorowań. Dlatego już we wstępie do omówienia naturalnej terapii pozwalającej zachować lub poprawić odporność, której poświęcona jest ta publikacja, zapamiętajmy slogan: Nasze ciało kocha prawdę!
Chorujemy coraz częściej i w coraz młodszym wieku na choroby przewlekłe, ponieważ większość z nas ignoruje sygnały, które wysyłają ciało, dusza i umysł. Lekceważenie wysyłanych przez ciało sygnałów – czyli objawów, nie jest korzystne. Wczesne rozpoznanie kryjącej się za nimi choroby i podjęcie leczenia zwiększają szanse na wyleczenie. Wiele osób żyje w przekonaniu, że na wszystko są leki, niezależnie od tego, co to za choroba i w jakim stadium zaawansowania została wykryta. A także w niewiedzy, że wiele z nich zawdzięczają sami sobie i złemu stylowi życia. Medycyna akademicka różnie sobie radzi z leczeniem chorób przewlekłych. Niepogłębiona diagnostyka i brak czasu lekarzy na przeprowadzenie wyczerpującego wywiadu z pacjentem nie sprzyjają terapeutycznym sukcesom. Dlatego pacjenci często stawiają medycynie i lekarzom zarzuty małej skuteczności. Często boją się zapisywanych leków czy zabiegów, co widać w wymianie opinii po forach internetowych! A jednak to właśnie medycyna ratuje nam życie.
Pomimo złych nawyków, mamy szczęście, bo jesteśmy przez Stwórcę wyposażeni w system samoleczenia, poprzez współczesny styl życia osłabiony jak nigdy dotąd. Receptę na zdrowe życie Bóg wypisał w biblijny kod uzdrowienia słowami Mędrca Syracha: „Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a mądry człowiek nie będzie nimi gardził”. To zdanie powinno nas skłonić do przyjrzenia się naszym nawykom odżywiania i do zadania pytania – czy mamy we wszystkim zdrowy umiar. W kolejnym wersecie znajdujemy przestrogę owego Mędrca, jakże dziś aktualną: „Grzeszący przeciw Stwórcy swemu niech wpadną w ręce lekarza”. Niech te słowa będą dla nas ostrzeżeniem i motywacją. Staliśmy się bowiem więźniami złych nawyków, zapomnieliśmy, że jesteśmy również strażnikami! Nadchodzi więc czas, aby rozkuć kajdany woli uwikłanej w bylejakość życia, użyć rozumu, obudzić wewnętrznego lekarza i wzmocnić odporność organizmu, aby dokonać tego na najważniejszych, egzystencjalnych polach naszego życia. To droga łatwa i niezwykle skuteczna dla wszystkich, którzy wezmą sobie jeszcze jeden cenny klucz uzdrowienia z mądrości Syracha do serca: „Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale módl się do Niego, a On cię uleczy”. Zdrowie to bowiem nie tylko piękna i zgrabna sylwetka czy właściwy poziom cholesterolu we krwi. Temat do refleksji.
Każdy z nas ma naturalną zdolność osiągania szczęścia, ta decyzja w znacznym stopniu zależy od nas, to bowiem my sami w dużej mierze decydujemy, czy damy szansę temu talentowi się rozwinąć, czy nie. Łatwo być egoistą, który wszystko krytykuje, trudno panować duchem nad słabościami ciała. A nie jest to łatwe. Nawyki są bowiem jak udeptane ścieżki. Większość rzeczy, które robiłem wczoraj, dziś powtórzę automatycznie! Jednak tajemne przejście do nowych nawyków kryje się w naszych emocjach. Zdrową motywacją powinien być jednak nie lęk przed chorobą czy śmiercią, ale radość życia! Wielu ludzi chce zachować zdrowie, ale większość nie prowadzi zdrowego stylu życia! Niestety.
Dlatego lubię powtarzać, że każdy z nas musi w końcu umrzeć, lecz po co umierać przedwcześnie! W tej publikacji będziemy pochylać się nie tylko nad tym, jak i co jeść, aby nie zwariować, ale jak myśleć o jedzeniu, aby uwolnić się od skrajności! Żyjemy bowiem w czasach, kiedy spotykamy coraz częściej mnóstwo wykluczających się informacji na temat naszego zdrowia, co często zniechęca nas do zmiany.
Wszystkie systemy regulacyjne w naszym organizmie są delikatne, wrażliwe na stres i podatne na awarie. Odnosi się to zarówno do układu odpornościowego, układu nerwowego, jak i zdrowia jelit. Ponadto wszystkie procesy są ze sobą splecione, zazębiają się jak nitki pajęczyny. Nie zauważamy ataków układu odpornościowego na bakterie i wirusy, nie czujemy działań substancji przekaźnikowych komórek odpornościowych we wszystkich komórkach ciała. Rzadko odczuwamy coś niezwykłego, nawet gdy ważne źródła energii w naszych komórkach, np. mitochondria, wpadają w głębokie deficyty energetyczne. Jak rozpoznać owe sygnały ostrzegawcze oraz jak mądrze reagować to sedno mojego programu Wzmocnij odporność w 7 tygodni. Zapytasz dlaczego tyle czasu? Odpowiedz jest prosta. Badania pokazują, że potrzebujemy tyle czasu, aby nowe nawyki się utrwaliły.
Nasze przyzwyczajenia mogą prowadzić zarówno do lepszego życia, jak i do upadku. Czy wiesz, że ok. 95% twoich codziennych wyborów odbywa się na poziomie podświadomości automatycznie? Co więcej, przeciętnie 75% codziennych myśli to myśli identyczne jak dnia poprzedniego, a blisko 40% zachowań powtarzamy codziennie.
Czy wiesz zatem, co się stanie, jeśli uda ci się „przeprogramować” myślenie na bardziej owocne? To proste! Nowe przyzwyczajenia zaczną pracować na twoją korzyść! Jednak niełatwo jest zmienić nawyki. Kilka dni nie wystarczy. By uzyskać trwalszy efekt, potrzeba minimum 7 tygodni. Nowe nawyki można w sobie wykształcić, podobnie jak mięśnie. Czy są na to dowody naukowe? Już odpowiadam. Każdy człowiek ma w mózgu tzw. korę przedczołową, która odpowiada za samokontrolę – można powiedzieć, że tam właśnie „siedzi” siła woli. Jeśli zwiększysz aktywność w obszarze mózgu, doprowadzi to do wzrostu i restrukturyzacji wiązań neuronowych, cały ten obszar stanie się więc faktycznie fizycznie większy – w centralnym systemie nerwowym (mózg i rdzeń kręgowy) nosi nazwę neuroplastyczności. Chcesz każdego ranka zjeść zdrowe śniadanie lub mieć więcej czasu na aktywny odpoczynek? To proste! Musisz przeprogramować neuronowe drogi myślowe!
Zatem jeśli przez 7 tygodni zainwestujesz każdego dnia nawet kilka minut na zmiany, będziesz widział efekty, na początku minimalne, ale z czasem kolosalne! Doświadczysz, podobnie jak moi pacjenci, więcej wdzięczności, więcej zdrowego żywienia na co dzień, więcej czasu na sen i regenerację, zbudujesz lepsze relacje, odczujesz w ten sposób więcej zadowolenia z pracy i przyjaźń z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Bogiem! Każde dobre przyzwyczajenie szybko bowiem pociąga za sobą kolejne!
Jest w naszym życiu coś, czego nie unikniemy. Przychodzi zmęczenie, osłabienie i czas na odpoczynek. Wszyscy dobrze znamy uczucie zmęczenia. Zdrowe zmęczenie to naturalny stan organizmu. Jednak zmęczenie nie zawsze następuje po wysiłku. W ciągu ostatnich kilku dekad niedobory energii stały się częstym zjawiskiem. Od wielu lat w moim gabinecie doradzam osobom, które nie potrafią odkryć przyczyny swoich dolegliwości, a moim zdaniem powodami są: zespół przewlekłego zmęczenia, zatrucie i deficyty pierwiastków śladowych w ich organizmie, co będzie jednym z głównych wątków tej publikacji. Coraz więcej osób narzeka na brak energii i skutki osłabionej odporności. Większość z nich od dawna odwiedza lekarzy, wprawiając ich w zakłopotanie, ponieważ w podstawowych badaniach diagnostycznych nie stwierdza się odstępstw od normy, a oni czują się nie najlepiej!
Wiele osób ma problemy ze snem, nie regeneruje się nawet po dobrze przespanej nocy. Odczuwa stałe napięcie niemal całego ciała, któremu towarzyszy mnóstwo zmieniających się objawów. Nierzadko rodzina i przyjaciele radzą im, by przestali szukać przyczyn, zaakceptowali brak energii i zdrowia. Przecież „wszyscy są dzisiaj zmęczeni”. Pacjenci nawet przez najbliższych nie są traktowani poważnie, uchodzą za hipochondryków.
Od wielu lat intensywnie pracuję w zawodzie dietoterapeuty, jestem entuzjastą medycyny naturalnej, pod hasłem: „Usuń, co zbędne, i kochaj!”. Medycyny, która nie patrzy na człowieka wyłącznie jak na maszynerię genotypów czy tablicę Mendelejewa, lecz która z całą ostrością widzi osobę jako całość – złożoną z ducha i ciała. Nie lubię uogólnień w mojej pracy, ale gdybyście posiedzieli ze mną w gabinecie i posłuchali wielu rozmów w trakcie konsultacji, szybko doznalibyście olśnienia, że najczęściej zapadamy na przewlekłe choroby z przesytu, braku miłości i braku wdzięczności. Żyjemy, ciągle narzekając, w poczuciu jednego wielkiego deficytu. W sercach mamy niewdzięczność, w umysłach pośpiech, które kradną nam pokarm pierwszej potrzeby: MIŁOŚĆ! Postaramy się w naszej immunoterapii odzyskać jej smak! Nie ma szczepionki czy suplementu diety, który zagwarantuje nam pokój serca, udane relacje czy miłość. Trzeba wejść głębiej we własne życie i tam ich szukać. Nie pisałbym tego z takim przekonaniem, gdyby nie sukcesy lecznicze moich pacjentów. Dowodzą one, jak skuteczna może być świadoma zmiana stylu życia dla zdrowia. Zmiana, która uwzględnia oprócz żywienia także miłość, sen, udane relacje, aktywność fizyczną, radzenie sobie ze stresem czy mądrą suplementację, na którą coraz częściej jesteśmy wręcz skazani.
Napisałem w ciągu ostatnich siedmiu lat wiele poradników o medycynie naturalnej, detoksykacji organizmu, leczeniu chorób grzybiczych, depresyjno-lękowych czy autoagresywnych. W tej publikacji przedstawiam sumę moich doświadczeń, przetestowane w praktyce metody leczenia oraz skuteczne metody osiągnięcia pełni zdrowia pod hasłem: „Obudź wewnętrznego lekarza!”. Jednym słowem, omawiam immunoterapię naturalną w leczeniu i profilaktyce zdrowia. Przedstawiam sprawdzone metody, które sam stosuję na co dzień i zalecam pacjentom, i mam nadzieję, że dzięki nim uzyskasz nowe spojrzenie na swoje życie i zdrowie. Nauczysz się bardziej ufać swojemu ciału, które nigdy nie kłamie. Jeżeli brakuje ci zdrowia i masz wiele objawów, takich jak zmęczenie czy depresja, chorujesz na nowotwór czy na chorobę autoimmunologiczną, tracisz nadzieję na udane relacje, masz za sobą maraton bezsennych nocy, stale odczuwasz strajkujący układ trawienny i odpornościowy – to ta publikacja jest dla ciebie! Siedem lat mojej intensywnej pracy i doświadczenia na tysiącach przypadków przekuwam właśnie w holistyczny poradnik wzmacniania odporności metodą 7 kluczy, który z radością tobie wręczam, abyś przede wszystkim już na początku zrozumiał, że zdrowie jest darem, o który należy się mądrze troszczyć. Nasze ciało jest jak ogród, w którym zawsze pojawiają się jakieś chwasty. Kiedy w porę nic z nimi nie zrobisz, odbiorą z czasem radość życia, będą pochłaniać codziennie energię i zatruwać ciało i umysł, aby zasilać twoje choroby!
Celem tej publikacji jest opis objawów i podanie wiedzy, którą można stosować każdego dnia bez większego wysiłku i bez ograniczeń. Będziemy wykształcać nowe nawyki, które odtąd będą budować twoją odporność!
Ta książka, o czym się przekonasz, jest w pełni o tobie, o twoim zdrowiu i twojej energii życiowej. Tutaj chodzi bowiem o egzystencjalne poziomy życia, w których wszyscy uczestniczymy bez wyjątku. To często pole minowe, na którym stale dochodzi do aktywacji wielu niepożądanych chorób. W tej drodze najważniejsze jest zrozumienie języka swojego ciała i co najbardziej istotne, rozpoczęcie działania. Lubię powtarzać, że nasz typowy mentalny profil brzmi: „czytam, wszystko wiem, lecz nie stosuję!”. Nawet jeśli tak myślisz i działasz, daj się zainspirować, aby nie zmieniać niczego z przymusu, lecz z miłości! To filar mojego programu. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto osiągnął coś trwałego z przymusu i bez świadomej czy szczerej woli zmiany. Jeszcze nieraz będziemy poruszać ten wątek. Nie zakładam nikomu różowych okularów. Daję praktyczne rozwiązania, które staną się podwalinami nowego, pełnego energii życia moich czytelników. To ich działanie jest konieczne. Kiedy piszę te słowa, przypominają mi się pacjenci po osiemdziesiątce, którzy nie mieli siły wejść na pierwsze piętro do mojego gabinetu, a po kilku miesiącach przeżywali drugą młodość!
W tej publikacji dowiesz się, jak poznać, które pokarmy podkradają twoją energię. Dowiesz się, jak skutecznie wzmocnić trawienie, zbudować nienaruszoną florę jelitową, uwolnić organizm od toksyn za pomocą bezpiecznej detoksykacji, jak poprawić sen, wyleczyć ukryte infekcje, obniżyć poziom stresu w życiu codziennym, z głową stosować suplementację. Jednym z ważnych aspektów naszej immunologicznej układanki będzie również włączenie antywirusowej tarczy, ponieważ przyszło nam prawdopodobnie dłużej żyć w czasach pandemii. Warto więc poznać zdolność wewnętrznego lekarza, aby nasz organizm skuteczniej rozprawiał się z wirusami!
Nie tylko przyswajaj te informacje. Czytając, zapamiętaj, że ta chwila dotyczy ciebie i twojego życia. Miej pod ręką kolorowy marker i podkreślaj to, co szczególnie cię dotyczy. Wracaj do tego, gdyż prawdopodobnie te treści będą dla ciebie pomocne. Ciesz się nimi, jak podróżą w głąb twojego ciała, duszy i umysłu. Kiedy natkniesz się na słowa „stres”, „pośpiech”, „miłość” czy „udane relacje”, powinieneś przez chwilę pomyśleć o tym, co w tobie budzą. Co odczuwasz? Co jest powodem twoich lęków, radości, czy spełniają się twoje marzenia? Czytając książkę, uwrażliwiaj się na swoje ciało. Badaj swoje „serce”, które jest duchową nawigacją, ośrodkiem woli oraz centralą twoich decyzji – od nich zależy najwięcej! Nie przejmuj się, jeśli teoria wydaje się czasem jak trudna wyprawa w góry lub gdy natkniesz się na niezrozumiałe medyczne terminy. Najważniejsze, abyś się nie zniechęcał i nie szukał bez końca wymówek. Przepisy, które przedstawiam w tej książce, są niezwykle łatwe, smaczne i proste, a zdecydowaną większość produktów prawdopodobnie masz pod ręką lub kupisz je bez problemu w każdym supermarkecie. Dlatego nie masz wymówek, że coś jest niemożliwe. Pamiętaj, że najlepsza medycyna to medycyna zapobiegania. Złota zasada brzmi: „Jeden gram umiaru jest cenniejszy niż 10 kilogramów lekarstw”.
W trakcie lektury możesz mieć wrażenie, że czytasz o sobie. Może pojawić się też refleksja, że twoje dolegliwości mają wiele różnych przyczyn. Możesz nawet pomyśleć, że musisz podążać za wszystkimi wskazówkami w tym samym czasie. Zachowaj jednak spokój. Otrzymujesz bowiem wypróbowane i przetestowane narzędzie! Ważne jest również, aby jakakolwiek samoobserwacja nie zastąpiła profesjonalnej oceny i terapii prowadzonej przez doświadczonego terapeutę czy lekarza. Szczególnie w przypadku uporczywych dolegliwości. Unikaj również wszelkich skrajności, nie działaj w pośpiechu i bez planu. W ostatnich rozdziałach znajdziesz harmonogramy, ale nie są one nie do zmiany. Możesz ułożyć swój własny plan, traktując przepisy jak inspirację, i wprowadzić wiele własnych podkategorii, od których rozpoczniesz zmiany. Człowiek zazwyczaj dobrze wie, co mu szkodzi! Trudno jednak o rozwód ze złymi nawykami, ponieważ są one jak udeptane ścieżki. Dlatego niezwykle pomocny do notowania może być planer zdrowia. Jedna z moich publikacji pod tytułem Metoda 7 kluczy – planer zdrowia, będzie do tego idealna. Znajdziesz w niej poradnik oraz dziennik do pracy i notatek na okres 7 tygodni. Polecam!
W tej książce poświęcam wiele miejsca oczywistym i znanym nam dobrze przyczynom chorób, ale również takim, które do tej pory często nie były rozpoznawane, a które niezdiagnozowane mogą przekształcić się w choroby przewlekłe. Oczywiście książka nie może zawierać wszystkich przyczyn. Stosując jednak program immunoterapii naturalnej, bacznie przyglądamy się rytmowi procesów organizmu, takich jak odżywianie, zdrowy sen, detoksykacja czy terapia mikroelementami. Ulepszając swój rytm w budowaniu udanych relacji, odzyskasz więcej czasu na miłość, odkryjesz swój indywidualny kod metaboliczny, skutecznie zredukujesz poziom stresu i odzyskasz energię – proporcjonalnie do tego, jak się zaangażujesz w zmianę! Znajdziesz tutaj również moje nowe i sprawdzone przepisy kulinarne. Szybko przekonasz się, że nóż i widelec są ważnymi narzędziami do odzyskania energii oraz przebudzenia wewnętrznego lekarza!
Cieszę się, że bierzesz zdrowie we własne ręce, przekonując się, że to wielki dar i warto się o nie zatroszczyć. Największy wpływ na twoje zdrowie masz ty sam! A najlepszym planowaniem przyszłości jest jej stwarzanie! Dzięki tej publikacji możesz dokonać imponujących zmian w poziomie twojej energii życiowej, zdrowia twojego oraz tych, których kochasz! Mam nadzieję, że to wykorzystasz. Nic bowiem tak nie cieszy jak dom, który pachnie dobrym jedzeniem i wypełniony jest po brzegi wzajemną miłością.
Przedstawiam mój autorski program regeneracji immunologicznej metodą 7 kluczy, dzięki któremu odbudujesz siedem filarów twojej odporności! Poprzez skuteczny detoks, szczelne jelita, dobry sen, udane relacje, zdrową dietę, regularną aktywność i mineralizację organizmu wzmocnisz organizm w ciągu 7 tygodni i poczujesz realną zmianę! Nie obiecuję, że znajdziesz tutaj łatwy i złoty środek, ale zapewniam cię, że dzięki tej metodzie odzyskują zdrowie setki moich pacjentów każdego roku!
Gotuj zdrowo, zmieniaj nawyki i obudź wewnętrznego lekarza!
Marek Zaremba
Nasza odporność zaczyna tworzyć się od przejścia noworodka przez kanał rodny. Z tego punktu widzenia poród przez cesarskie cięcie jest mniej korzystny – nie dostarcza tej pierwszej „porcji” dobrych bakterii, które zasiedlą dziecięce jelito. Od pierwszego dnia życia układ immunologiczny uczy się rozpoznawać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Skąd wie, że trzeba zwalczyć jeden szczep bakterii, a drugiemu pozwolić żyć w jelitach? Medycyna wciąż szuka odpowiedzi na wiele podobnych pytań. Wiemy już jednak z całą pewnością, że rozwijający się od dzieciństwa układ odpornościowy nie działa pochopnie. Raczej reprezentuje podejście: „poczekamy, zobaczymy”. Zdaniem wielu naukowców i badaczy, to właśnie opóźnianie reakcji odpornościowej jest kluczem do drugiej fazy rozwoju pamięci immunologicznej – rozpoznania, które obce antygeny są groźne, a które nie. To dla nas szczególnie cenna informacja w czasach pandemii, kiedy największą rolę odgrywa sprawnie działający system obronny organizmu.
Poznajmy nasz układ odpornościowy w ramach przybliżania tematu immunoterapii naturalnej. Omówmy podstawowe zasady działania układu odpornościowego, jednego z najbardziej złożonych systemów w naszym ciele, wyspecjalizowanego w obronie przed patogenami. Bez niego bylibyśmy bezbronni wobec chorobotwórczych mikroorganizmów czy zanieczyszczeń.
Najważniejsze zadania układu odpornościowego to: zwalczanie patogenów, rozpoznawanie i obrona przed zanieczyszczeniami i ochrona przed patologicznie zmienionymi komórkami własnego ciała. Nasz układ odpornościowy składa się z wielu komórek i narządów, rozmaicie ze sobą powiązanych. Jeszcze zanim patogeny zdołają przeniknąć do organizmu, pierwsza bariera, „własna ściana ochronna organizmu”, musi zostać pokonana. Skóra i błony śluzowe działają jak zewnętrzna mechaniczna bariera ochronna. Kwaśny płaszcz skóry trzyma z dala patogeny. Kurz, brud lub chorobotwórcze mikroorganizmy są ponownie przenoszone przez kichanie i kaszel. Barierę stanowi również śluz oskrzelowy i rzęski w drogach oddechowych. Ochronę zapewniają też regularne płukanie pęcherza moczowego i cewki moczowej poprzez strumień moczu oraz kwaśne środowisko pochwy. Enzymy w ślinie, łzach i drogach oddechowych zabijają szkodliwe mikroorganizmy, podobnie jak kwas solny w kwasie żołądkowym.
Jeśli patogenom uda się przeniknąć do organizmu pomimo przeszkód mechanicznych, za pracę biorą się narządy układu odpornościowego. Można je podzielić na pierwotne i wtórne narządy limfatyczne. Układ limfatyczny kontroluje produkcję i dojrzewanie wspomnianych już komórek odpornościowych – limfocytów.
Do głównych narządów limfatycznych, w których powstają limfocyty z tzw. komórek macierzystych, należą szpik kostny i grasica. Stamtąd limfocyty są przekazywane przez krew do wtórnych narządów limfatycznych: węzłów chłonnych, śledziony, migdałków, płuc, błon śluzowych i tkanki limfatycznej w przewodzie pokarmowym.
We wtórnych narządach limfatycznych limfocyty namnażają się, dojrzewają i wyspecjalizowują. Tu inicjowana jest odpowiedź immunologiczna na patogeny.
Komórki odpornościowe są jak najszybciej transportowane w dużych ilościach do „miejsca użycia” poprzez przepływ limfy. Powiększone węzły chłonne czy migdałki są znakiem, że nasz organizm walczy z infekcją – układ odpornościowy pracuje na pełnych obrotach.
Nasz układ immunologiczny pracuje 24 godziny na dobę, choć przez większość tego czasu nie zdajemy sobie sprawy, że natura wyposażyła nas w coś takiego. To trochę jakby naszego zdrowia bronił zespół niedocenionych ochroniarzy, mozolnie wykonujących swoją pracę gdzieś poza zasięgiem wzroku, wypatrując zagrożeń, bez rozgłosu neutralizując zagrożenie i atakujących wrogów. Ten wewnętrzny system obronny jest jednym z największych cudów ludzkiego ciała.
Zasadniczo nasz układ odpornościowy posiada dwa mechanizmy obronne: wrodzoną (nieswoistą) obronę immunologiczną i nabytą (swoistą) obronę immunologiczną, powiązane ze sobą na wiele sposobów.
Wrodzona obrona immunologiczna jest skierowana przeciwko wszystkim intruzom atakującym organizm, obrona nabyta działa specyficznie przeciwko znanym patogenom i wytwarza specyficzne przeciwciała.
Wśród białek reagujących na pewne substancje (antygeny) znajdują się przeciwciała. Nasz układ odpornościowy wytwarza przeciwciała, kiedy identyfikuje antygeny.
Wszystkie komórki obronne w organizmie pochodzą z komórek macierzystych, które powstają w szpiku kostnym i są krwinkami białymi (leukocytami). Komórki macierzyste mogą zróżnicować się:
• na granulocyty, monocyty i makrofagi („fagocyty”), które są częścią niespecyficznego systemu obronnego;
• lub na limfatyczne komórki macierzyste, z których następnie rozwijają się limfocyty. Limfocyty można podzielić na podgrupy, limfocyty T i B, a także komórki NK (Natural Killers – urodzeni zabójcy). Są częścią specyficznego systemu obronnego.
Mamy do dyspozycji własną barierę ochronną organizmu, enzymy, substancje przekaźnikowe i białe krwinki. Leukocyty, białe krwinki, są szczególnie skutecznymi komórkami odpornościowymi przeciwko patogenom.
Ponieważ wrodzony układ odpornościowy nie posiada pamięci, każdy intruz jest atakowany bez rozróżnienia, ale w bardzo krótkim czasie. Na przykład infekcje bakteryjne mogą być już powstrzymane przez wrodzony układ odpornościowy, ponieważ „fagocyty” (makrofagi, monocyty i granulocyty) oraz niektóre białka mogą natychmiast interweniować. Dopiero gdy nieswoisty układ odpornościowy przegrywa, do gry wkracza specyficzny układ odpornościowy.
Fagocyty wspierają również układ odpornościowy, eliminując martwe komórki w organizmie. W ten sposób można np. zapobiegać powstawaniu źródeł infekcji.
Nabyta swoista obrona immunologiczna rozwija się przez lata poprzez kontakt z patogenami i zapamiętywanie ich. Szczególną rolę odgrywają tutaj limfocyty powstające w szpiku kostnym, które po kontakcie z ciałami obcymi tworzą przeciwciała. Jeśli patogen ponownie zaatakuje, organizm reaguje specyficznie – wysyłając przeciwko niemu przeciwciała.
Dzięki pamięci immunologicznej chronimy się przed chorobami przez lata lub po jednorazowym „przecierpieniu” jakiejś choroby stajemy się na nią w przyszłości bardziej odporni. Niewystarczająco sprawny układ odpornościowy dopuszcza do nas infekcje wirusowe, zakażenia grzybicze i nowotwory, nadmiernie pobudzony zaś generuje zbyt dużo stanów zapalnych i skłonność do reakcji hiperaktywnych, takich jak alergie i choroby autoimmunologiczne (ich źródłami bywają: przetworzona dieta, nieodporność na stres, brak lub nadmiar ćwiczeń fizycznych i znaczne obciążenie toksynami środowiskowymi). Na szczęście nasz organizm ma wrodzoną zdolność regeneracji, a usuwając źródła stanu zapalnego i, najważniejsze, wypracowując zdrowe nawyki, możemy ją wspierać.
Nasz nieswoisty (nabyty) układ immunologiczny wykrywa i eliminuje intruzów, posługując się pomysłowym mechanizmem biologicznym – przeciwciałami. Są to masywne białka w kształcie litery Y produkowane przez komórki B (limfocyty B stanowiące jeden z elementów układu odpornościowego), a wydzielane przez białe krwinki. Niekiedy w aktywacji komórek B pomagają komórki pomocnicze T (limfocyty T). Poprawne funkcjonowanie tych komórek jest warunkiem sprawnego działania układu immunologicznego. Przeciwciała to nasze „oddziały specjalne”. W uproszczeniu – adaptacyjny (nieswoisty) układ odpornościowy analizuje poszczególne zagrożenia i dopasowuje do nich strategie ochronne. W ramach reakcji obronnej organizm wywołuje stan zapalny mający zniszczyć zagrożenie, dostosowując metodę działania do konkretnego intruza. Stan zapalny pojawia się wyłącznie w sytuacji, gdy przeciwciało rozpoznało znane sobie zagrożenie.
Limfocyty, komórki B i T, jedne z komórek wykorzystywanych przez układ odpornościowy, powstają w układzie limfatycznym.
Komórki B wywołują stan zapalny oraz produkują przeciwciała i cytokiny, związki chemiczne sygnalizujące pozostałym częściom układu odpornościowego, że czas wywołać stan zapalny, co z kolei powoduje skierowanie do punktu zapalnego komórek B i T.
Komórki T (śmiercionośne) stanowią jeden z elementów reakcji zapalnej. Ich zadaniem jest atakowanie intruzów. Komórki T (pomocnicze) kierują zachowaniem komórek B i T (śmiercionośnych).
Komórki T (regulatorowe) wspomagają proces inicjacji i wygaszenia stanu zapalnego, by układ odpornościowy nie funkcjonował w stanie nieustannego zagrożenia.
Przeciwciało przeciwciału nierówne. Posiadają one odmienne metody i szybkość działania, co pozwala im się lepiej dopasowywać do zagrożeń. Poniżej przedstawiam kilka głównych rodzajów przeciwciał ważnych dla układu odpornościowego i naszych jelit. W nazwie każdego znajduje się człon „Ig”, skrót od „immunoglobuliny”, czyli przeciwciała. Każdemu rodzajowi immunoglobuliny przypisano losowo literę: A, E czy G.
IgA Najczęściej spotykane przeciwciało, główny składnik układu odpornościowego. Najwięcej znajdziemy go na błonie śluzowej żołądka, ale występuje też w układach oddechowym (w nosie, ustach i płucach) i moczowo-płciowym. Chroni organizm przed groźnymi bakteriami, wirusami i pasożytami, które upatrzyły sobie te rejony ciała.
IgAjest obecne również w ślinie, łzach i mleku z piersi. Jeśli w jelitach rozpleniły się drożdżaki, badanie stolca wykaże zapewne obniżony poziom IgA. To znak, że układ odpornościowy nie działa jak należy i potrzebuje więcej czasu, by zwalczyć infekcje.
IgE dają o sobie znać w przypadku alergii. Gdy tylko wykryją zagrożenie, natychmiast instruują układ odpornościowy, że czas zainicjować stan zapalny. Niestety, reakcja odpornościowa może okazać się bardziej dotkliwa od poczynań intruza. W przypadku alergii na masło orzechowe jeden kęs wystarczy, by wywołać natychmiastową, bardzo silną reakcję, której efektem ubocznym może być obrzęk płuc utrudniający oddychanie. To nie orzeszki ziemne blokują drogi oddechowe, a reakcja zapalna na ich obecność w organizmie.
IgG Reakcja, którą inicjuje to przeciwciało, jest dużo wolniejsza i nie tak silna, jak w przypadku IgE – to reakcja na „nadwrażliwość”. Działanie przeciwciała IgG jest subtelniejsze i może opóźnić się nawet o 72 godziny, przez co trudno jest niekiedy wskazać czynnik sprawczy reakcji organizmu. Nawet jeśli stan zapalny obejmie całe ciało, powolne działanie IgG utrudni wskazanie winowajcy. Najczęściej reaguje na obecność glutenu i nabiału.
Zdarza się, że silny układ odpornościowy nie radzi sobie z zagrożeniem. W takich sytuacjach występuje ostry stan zapalny!
Załóżmy, że siedzimy w pociągu obok pasażera zakażonego grypą. Kontakt z wirusem może potrwać nawet kilkanaście godzin. Dodatkowy czas to okazja, której wirus nie przepuści – omijając mikrofagi, przedostaje się do wnętrza organizmu. Co wtedy? Do akcji wkracza wrodzony układ odpornościowy. W krótkim czasie mobilizuje do działania wszelkiego rodzaju komórki i związki chemiczne mające wyeliminować intruza. Najpierw wirus przyczepia się do komórek np. górnych dróg oddechowych, tam się namnaża, powoduje zapchanie (obrzęk) nosa, krtani, dróg oddechowych, gorączkę i zespół bólowy. Układ odpornościowy likwiduje powstałe zagrożenie stanem zapalnym, który, gdy minie kryzys, wygasa, a chory odzyskuje pełnię zdrowia.
W przeciwieństwie do ostrego stanu zapalnego, zapalenie przewlekłe utrzymuje się przez dłuższy czas, często przez wiele lat, a nawet całe życie. Nieleczone, tlące się stany zapalne leżą u podstaw niemal wszystkich chorób przewlekłych. Niewykluczone też, że mają swój udział w rozwoju nowotworów. Wiemy już, że reakcja zapalna pojawia się w odpowiedzi na określone zagrożenie: ma je wyeliminować i wygasić, przywracając ciału normalne funkcjonowanie. Jednak w sytuacji, gdy organizm zostaje narażony na serię ataków i nie ma czasu na regenerację, lub gdy zagrożenie – choćby najlżejsze – nie ustępuje, układ immunologiczny utrzymuje stan ciągłego pogotowia, a stan zapalny przyjmuje formę przewlekłą.
Gdy stan zapalny przyjmuje postać przewlekłą, przypomina to sytuację, w której ochroniarze pracują sześć dni pod rząd bez przerwy. Nietrudno się domyślić, że w końcu popełnią jakiś błąd, którego konsekwencje będą katastrofalne dla zdrowia. Dochodzi wtedy do reakcji autoimmunologicznej.
Układ odpornościowy inaczej jest opisywany w medycynie naturalnej, inaczej w medycynie zachodniej. W medycynie naturalnej nie dzieli się go na części składowe, tylko opisuje się jego działanie całościowe. Opisując układ immunologiczny językiem medycyny zachodniej, stosuje się często terminologię wojenną. Z punktu widzenia medycyny naturalnej ta metafora może być dla nas myląca. Układ immunologiczny nie jest machiną wojenną. To raczej siła pokojowa, która przede wszystkim dąży do stworzenia w organizmie harmonii. Mówiąc językiem antropologii chrześcijańskiej, lubię w tym kontekście przytoczyć fragment Ewangelii wg św. Jana: „Wewnętrznie skłócone królestwo pustoszeje”. To doskonały obraz współczesnego człowieka, który poprzez destabilizację życia na wszystkich poziomach egzystencjalnych doprowadził do znacznego osłabienia odporności organizmu, co widać po statystykach zachorowań. Na szczęście nawet najgorszy nawyk nigdy nie jest naszym przeznaczeniem i można go zmienić niemal w każdym momencie życia!
Siły układu odpornościowego medycyna naturalna upatruje w poziomie energii witalnej powstałej jako efekt transformacji energii pobranej z pożywienia oraz powietrza przy współudziale energii prenatalnej (pourodzeniowej). Wyłania się nam tu pewne podobieństwo koncepcji zachodniej – jakby nawiązanie do podziału na odporność nabytą, swoistą (prenatalną) i nieswoistą, nabywaną podczas życia (pożywienie i oddychanie). Do tego dochodzi niezwykle ważny aspekt odpoczynku, podczas którego nasz układ immunologiczny się regeneruje. Odporność organizmu według medycyny naturalnej wynika także z pracy naszych narządów wewnętrznych: płuc, śledziony oraz nerek, według tej koncepcji będących trzonem odporności. Głównym organem odpowiadającym za ilość energii potrzebnej do budowania odporności są płuca, następnie śledziona, która ma związek z pozyskiwaniem energii z pożywienia. Nerki zaś w tej optyce stanowią nie tylko o poziomie detoksykacji, ale też siły życiowej (energii prenatalnej).
Ruchem energii układu odporności zawiaduje wątroba, która odpowiada za regularny i spokojny przepływ płynów w organizmie oraz za sprawną detoksykację. To powinno nas skłaniać do jeszcze ważniejszej refleksji, że od sprawności działania wspominanych narządów zależy nasza ogólna sprawność immunologiczna. Jak się przekonamy, 7 filtrów egzystencjalnych naszego życia, czyli sfera nawykowa, ma wpływ na to działanie i odwrotnie – dobrze działające narządy wspierają nas w rozwoju życia na tych poziomach.
Mówiąc językiem mojej ulubionej mistyczki św. Hildegardy z Bingen, moglibyśmy to tak ująć, że sprawiedliwość Boża to nasza odporność swoista, nabyta od rodziców (przodków). Zależnie od tego, jak dbali o zdrowie, otrzymujemy w genach więcej lub mniej zdrowia w prezencie! Z drugiej strony, nawet jeśli urodzimy się słabi, wątli, dzięki naszej dbałości, poprzez umiar, pokorę, budowanie zdrowych relacji i moralne życie możemy odbudować zdrowie i wzmocnić nieswoistą odporność dzięki kształtowaniu dobrych nawyków! Możemy to nazwać miłosierdziem Bożym! Psalmista dopowie: „Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie!”.
Uzdrowienie człowieka jest w tej antropologicznej koncepcji osadzone w centrum Ewangelii. W tekstach wspomnianej świętej z Bingen pojawia się „medycyna miłosierdzia” (medicina misericordiae) i medycyna pokuty (medicina penitentiae), a Chrystus nazywany jest Wielkim Lekarzem. Wcielenie Syna Bożego było bowiem największą „akcją ratunkową” przedsięwziętą przez Najwyższego Lekarza (Boga) dla świata. Wcielenie samo w sobie jest nazywane przez Hildegardę magna medicina, czyli najmocniejszym wyrazem miłosierdzia. Akt miłosierdzia dokonuje się podczas każdej Mszy Świętej, a Dobry Lekarz pochyla się z miłosierdziem nad ranami człowieka, namaszczając je swoją kojącą obecnością. Hildegarda uważała zatem miłosierdzie za jeden z podstawowych warunków naszego uzdrowienia, a zarazem przejawów świętości, ponieważ jej medycyna opierała się na poszukiwaniu harmonii między duszą, duchem i ciałem. Choroby według świętej wynikają z chorej duszy. Dlatego benedyktynka wzywa nas przede wszystkim do całkowitego oddania serca i życia Bogu (recordatio). Z zachwytem nad Jego dziełami człowiek powinien stale czerpać potrzebną siłę dla ducha z tzw. zielonej siły (viriditas), obcując jak najczęściej z przyrodą, czerpać też z pracy i życia kontemplacyjnego (ora at labora). Święta Hildegarda wskazuje na ważną zasadę rozróżniania umiaru i ładu (ordo et discretio), rozeznawania skrajności mogących prowadzić do rozchwiania emocjonalnego (np. kult ciała, ekstremalne diety, nadmiar sportu, perfekcjonizm). Zachęca do roztropności i racjonalnego myślenia (ratio), sprzyjających podejmowaniu właściwych życiowych decyzji. Promuje zasadę subtelności, odnosząc ją do leczniczego/ toksycznego wpływu żywności na nasz organizm, co z kolei wpływa na działanie narządów odpowiedzialnych za siłę odporności!
Dopiero łącząc świadomie wymienione mechanizmy obronne organizmu, nie pomijając owej wyższej – nadprzyrodzonej – egzystencji, zostajemy wtajemniczeni w arkana immunoterapii naturalnej, potrafimy obudzić naszego wewnętrznego lekarza dla ciała, ducha i umysłu. Najważniejszym krokiem w budowaniu odporności jest krok ku miłości, która według benedyktynki z Bingen wszystko leczy i jest siłą napędową wszechświata.
Po pierwsze, potrzebujemy leku na naszą obojętność względem Boga, drugiego człowieka i siebie samych! Jest bowiem coś, czego nie unikniemy. Człowiek nie posiada niczego, czego by wcześniej nie otrzymał! Wszystko jest darem z zewnątrz. A to powinno skłaniać nas do porzucenia niewdzięczności. Świat jest w fazie obłędu egotyzmu ludzi, którzy za wszelką cenę chcą wszystko zdobyć kosztem innych i sobie wszystko zawdzięczać. Można być zdrowym egoistą i egocentrykiem ze sprawnie działającymi limfocytami, ale z duszą nieprzynoszącą chwały. Niestety.
Choroba przynosi dyskomfort emocjonalny i duchowy, odbiera harmonię duszy, destabilizuje równowagę ciała. Często jest wynikiem dręczących myśli, bolesnych wspomnień, przetrwałego stresu, braku przebaczenia, poczucia winy z powodu nieprzebaczonego grzechu. Na taką chorobę cierpią dziś dosłownie miliony ludzi na świecie. Jako praktyk przyjmujący setki pacjentów sądzę, że taka choroba duchowego serca ma zasadniczy wpływ na osłabienie naszej odporności. Czy ciało może czuć się w pełni dobrze, jeśli umysł, serce i duch są od siebie oddzielone i nie dążą do harmonii?
Jezus nauczał, że to, kim jesteśmy, zależy od tego, co czujemy w sercu. Mówił o ponownych narodzinach, o życiu w wierze i o tym, by mieć serce jak dziecko. Pragnął, byśmy byli jak dzieci, ponieważ są one niewinne, ufne i otwarcie okazują swoje emocje. Głęboko wierzący ludzie są zawsze świadomi swoich uczuć.
Oczywiście nie wszystkie schorzenia są pochodną choroby duszy i ciała, ale duża ich część z pewnością. Musimy poznawać tę prawdę o nas samych, byśmy mogli poradzić sobie z emocjami, które nam szkodzą, które niszczą nas jako wspólnotę ludzi. Przez ponad dziesięć lat intensywnie zgłębiam wiedzę o żywieniu, teologię i psychologię. Odkryłem, że studiowanie jednej z nich ułatwia mi poznanie drugiej itd. Wciąż nie przestają mnie fascynować podobieństwa między duchowymi i emocjonalnymi regułami, które łączę z kulturą stołu, detoksykacją organizmu i jego odnową w ciągu 7 tygodni. Tak powstała moja autorska metoda immunoterapii naturalnej, w której stosuję oprócz specjalnego planu żywienia metodę 7 kluczy i metodę 7 filarów, które łącznie tworzą program Immunoplan.
W mojej wieloletniej pracy oraz czytając tysiące e-maili od czytelników moich publikacji, odkryłem, że większość decyzji podejmujemy na podstawie tego, co aktualnie czujemy i w co wierzymy, często po fakcie je racjonalizując. Prawdę mówiąc, nie wiemy tak dużo, jak nam się wydaje, na temat nas samych. Wszyscy świadomie lub podświadomie ulegamy poglądom, które wpływają na nasze postrzeganie rzeczywistości. Dlatego prawdę o nas samych możemy poznać wyłącznie na podstawie własnych doświadczeń. Z psychologicznego punktu widzenia niemożliwe jest całkowite wyeliminowanie wpływu naszego umysłu na to, jak postrzegamy świat, tym bardziej że często nie jesteśmy świadomi swoich odczuć. A zatem wszystko, co – jak nam się wydaje – pojęliśmy w sposób rozumowy, zostało już przepuszczone przez filtr naszych przekonań. Od tego, jak kurczowo trzymamy się tych przekonań, zależy, czy potrafimy odkrywać prawdę na temat zdrowia i szczęścia, o których mówi nie tylko nauka czy badania, lecz sam Stwórca. To klucz obfitości, którym otwieramy serce na budowanie więzi z Bogiem, umożliwiający nam zrozumienie samego siebie i swoich ograniczeń, często skłaniających nas do popełniania nawykowych błędów. Obudzić wewnętrznego lekarza i włączyć najwyższy bieg immunoterapii naturalnej, to całym sercem przylgnąć do Tego, który jest drogą, prawdą i życiem!
Wiele zasad zawartych w naukach Jezusa może nam pomóc w naszych usiłowaniach zachowania zdrowia psychicznego. Bez względu na osobiste poglądy religijne i psychologiczne, wszyscy możemy czerpać korzyści z tej wiecznie aktualnej mądrości, aby doświadczać szczęśliwego życia na wszystkich polach egzystencjalnych.
Kluczem sukcesu w immunoterapii naturalnej jest zmiana dotychczasowych nawyków lub ich aktualizacja. Nadrzędnym lekarzem jest jednak w tej układance miłość. Kiedy bowiem nasz mózg emocjonalny otrzymuje sygnał, że jesteśmy otoczeni miłością, znacząco stabilizuje się nasz układ immunologiczny. Potwierdzają to badania przeprowadzone na tysiącach kobiet, u których zdiagnozowano raka piersi. Po pięciu latach stwierdzono dwa razy więcej przypadków śmierci wśród kobiet, które deklarowały, że od partnerów życiowych otrzymują niewiele uczucia. Często z braku czasu i pośpiechu pacjentki nie miały również czasu na budowanie więzi z dziećmi czy rodzeństwem. Dlaczego to takie ważne w naszej immunologicznej układance? Miłość działa za pośrednictwem układu limbicznego, który kontroluje nasze emocje i fizjologię, a więc hormony oraz układ odpornościowy. Wpływa również na pracę narządów czy wydzielanie kwasów żołądkowych w żołądku. Nasze zdrowie nie zależy jednak wyłącznie od miłości ze strony partnera, ale od jakości wszystkich naszych relacji emocjonalnych. Ważne, aby być we wszystkim sobą w sposób pełny i zrównoważony, potrafiąc pokazać zarówno słabość, jak i siłę czy radość. Kobieta albo mężczyzna, którzy nie są szczęśliwi w małżeństwie, lecz tłumią te emocje, ponieważ wolą o tym nie rozmawiać, aby wszystko było „w porządku”, zmierzają do znacznego osłabienia układu immunologicznego. Wielu badaczy odkryło, że aby nasz układ odpornościowy prawidłowo funkcjonował, powinniśmy być „autentyczni”, choćby miało się to nie podobać najbliższym. Odwaga bycia sobą stanowi bowiem część samego procesu życia, w tym także naszych komórek. Dlatego prawdziwe bogactwo mierzy się jakością naszych relacji z innymi ludźmi.
Jezus uważał miłość za największą siłę we wszechświecie. Głosił, że Bóg jest miłością i że stwórcza siła miłości pomoże rozwiązać wszystkie problemy na świecie. Miłość znajduje się w centrum nauk Jezusa, jest też niezbędna w procesie uzdrawiania ludzkiego serca. Miłość uzdrawia!
Dokonanie dużych i trwałych zmian w życiu nigdy nie jest proste – czy chodzi o zmianę tego, jak traktujemy innych, czy tego, jak gospodarujemy swoim czasem, jaki użytek robimy z pieniędzy, jak wykonujemy pracę, czy też tego, jak traktujemy własne ciało. Ilekroć chcemy coś ulepszyć lub zmienić, zwykle zaczynamy z entuzjazmem i nadziejami, które jednak z czasem bledną; podobnie rzecz ma się z naszymi postanowieniami. Dlatego kluczem do sukcesu jest wykształcenie NOWYCH n a w y k ó w, które zastąpią słomiany zapał. Nasze życie jest we władzy przyzwyczajeń. Kształtujemy je, a potem one kształtują nas. Gdybym cię poprosił, żebyś zrobił listę wszystkich swoich złych nawyków, szybko byś je zidentyfikował. Więc odłóż teraz książkę na chwilę i napisz je bez wahania i pośpiechu. W istocie, wiele z nich to przyzwyczajenia bardzo szkodliwe. Dlaczego więc ich jeszcze nie zmieniłeś? Co sprawia, że pozbycie się złych nawyków i wykształcenie nowych jest tak trudne?
Niezależnie od tego, czy masz nadwagę, przejadasz się lub masz jakiekolwiek inne zaburzenia związane z jedzeniem, czy jesteś bez formy albo masz za mało energii – wszystko to nie jest kwestią jednego dnia. Najprawdopodobniej twoje zdrowie pogarszało się stopniowo. Wiele nawyków towarzyszących ci w dorosłym życiu wykształca się już w dzieciństwie. Być może niektóre z nich pojawiły się jako strategia radzenia sobie z niezaspokojonymi potrzebami emocjonalnymi lub duchowymi, których doświadczyłeś na wczesnym etapie życia. Inne powstają pod wpływem lęku. Niektóre są ci potrzebne do wyciszenia negatywnych emocji, zagłuszenia poczucia osamotnienia, uporczywego niepokoju, smutku, czy przeżycia, że jesteś niekochany.
Gdy ktoś mówi: „nie jestem w stanie odmówić sobie deseru”, „ciągle się spóźniam”, „nie lubię gotować”, ten ktoś identyfikuje się ze swoimi złymi przyzwyczajeniami. Utożsamia się z nimi. Jednak można je zmienić! Nawyki to rzeczy, które robisz. One to nie ty!
W odległej perspektywie są niekorzystne, jednak doraźnie wydają się łatwiejszym i lepszym rozwiązaniem. Uzależniający smak śmieciowej żywności, krótkotrwały przypływ energii po zjedzeniu słodyczy czy przyjemność płynąca z lenistwa dają natychmiastowe zadowolenie. Chcemy czuć się dobrze teraz, a nie później. Większość problemów w naszej kulturze to bezpośrednie skutki tego, że nie chcemy się zmienić z miłości. Aby to przezwyciężyć, zrozum, że za dokonanie wyborów dobrych dla zdrowia otrzymasz większą nagrodę – ostatecznie przyniesie ci to dobrostan – duchowy i psychofizyczny.
Wspaniałe jest to, że kiedy gotujemy z miłością dla innych, radość czerpiemy z tego dużo wcześniej, myśląc, co będziemy razem jedli, podczas posiłku i jeszcze długo po nim, przypominając sobie, jakie to było dobre. Smakowanie jedzenia z miłością jest jak słuchanie ulubionej muzyki!
Przeprogramowaniu się na wybory służące zdrowiu służą złote zasady immunoterapii naturalnej prowadzące do zmiany!
Z natury nie lubimy konfrontacji z prawdą o nas samych, z naszą słabością, złymi nawykami, z tym, co nami kieruje. Ale póki nie staniemy twarzą w twarz z prawdą i nie przyznamy sami przed sobą, dlaczegopostępujemy tak, a nie inaczej, i póki nie sięgniemy do powodów pojawienia się własnych nawyków, zmiana, nawet jeśli jej dokonamy, będzie krótkotrwała.
Wszyscy chcą być zdrowi, ale niewielu ludzi wybiera zdrowe życie. Bycie zdrowym wymaga czegoś więcej niż pragnienia czy marzenia o tym… wymaga decyzji. Nie zmienisz się, póki nie zdecydujesz się na zmianę. Nie stajesz się zdrowy przez przypadek. To kwestia woli. Wyboru. W gruncie rzeczy jest to całe życie polegające na nie zawsze łatwych, prostych i przyjemnych wyborach. A poprawa zawsze zaczyna się od jednej dobrej decyzji.
Twoje myślenie wpływa na to, jak się czujesz, a to, jak się czujesz, wpływa na twoje zachowanie. Jeśli chcesz zmienić swoje zachowanie, musisz zacząć od zmiany myślenia. Twoje myśli sterują twoim życiem. Nawrócenie na dobre nawyki wiąże się z podjęciem głębokiej decyzji, aby moje myśli podążały w zupełnie innym kierunku. To nowe nastawienie umysłu stwarza nowe emocje, a to motywuje mnie do zmiany. Aby stać się zdrowym człowiekiem, musisz się odwrócić od wyborów szkodliwych dla twojego zdrowia.
W im większym stopniu pozwolę Duchowi Bożemu na to, by mi przewodził i mnie umacniał, tym bardziej utrwali On pozytywne cechy mojego charakteru, zastępując nimi złe nawyki w moim życiu. W Biblii nazywa się te pozytywne cechy owocem Ducha. W Liście do Galatów (Ga 5, 22–23) znajdujemy ich listę: „Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”. Zwróć uwagę na ostatnią wartość: opanowanie. Im bardziej zdamy się na Ducha Bożego, tym większą zyskamy samokontrolę! Jak mówił apostoł Paweł: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13).
Prawdopodobnie wiele razy próbowałeś się zmienić, lecz efekty nie okazały się długotrwałe. Gdybyś był w stanie samodzielnie zmienić te sfery życia, z którymi masz kłopoty, już byś to zrobił. Jednak niektóre nawyki są tak silne, że musimy stawić im czoła nie pojedynczo, a w grupie. Najgłębsze zmiany w życiu zajdą wyłącznie wtedy, gdy otworzysz się przed kilkorgiem zaufanych przyjaciół, wspierających cię i sprzyjających twoim wyborom.
Dzięki immunoterapii naturalnej metodą 7 filarów nauczysz się nowego sposobu myślenia, na przykład tego, jak pozytywnym podejściem zastępować negatywne myśli, zamiast z nimi walczyć. Jeśli z czymś walczysz, to tego nie eliminujesz. Im bardziej chcesz wykorzenić jakieś uczucie, tym bardziej ono cię kontroluje. Tajemnica zwycięstwa nad pokusą tkwi w tym, aby po prostu wzmocnić ducha, przeprogramować swój mózg, ale robić to z miłości, a nie z przymusu! W ten sposób obudzisz wewnętrznego lekarza i odtąd nowe nawyki będą w naturalny sposób pracować na twoją odporność! Kropka!
Współczesna kultura sprzyja nieodpowiedzialnym zachowaniom. Jest pełna pokus. We fleszach i fanfarach reklam zachęca i ułatwia dostęp do z pozoru dobrych rzeczy, używek, gotowego jedzenia, bezmyślnego spędzania wolnego czasu. I potrafi kamuflować ich szkodliwość. Udzielam porad wielu ludziom, którzy stali się niewolnikami własnych pragnień. Za każdym razem, kiedy dokonujesz złego wyboru, potem jeszcze ciężej przychodzi ci zwrócenie się w stronę dobra.
Metoda regeneracji immunologicznej opiera się przede wszystkim na motywowaniu się do budowania nawyków. Osadzone głęboko w stylu życia, „zaktualizowane”, będą wspierać odporność i pracować na rzecz naszego zdrowia! Staną się kluczem do niego. Nie ma to nic wspólnego z magią zaklęć znaną z poradników proponujących wykorzystanie „potęgi podświadomości”. Ta metoda jest oparta na dobrze nam znanych mechanizmach związanych z duchem, wolną wolą oraz intelektem, otrzymanych, jak mówi antropologia chrześcijańska, na wzór i podobieństwo Boga! Gdy więc będziemy mówić o autorefleksji czy autosugestii, to będzie to powoływaniem się na spotkanie woli Bożej z naszą wolą! Niezwykle ciekawe spotkanie, podczas którego „wykuwamy” nasze nawyki w nadprzyrodzony sposób!
W mojej wieloletniej praktyce nie uczę moich pacjentów „pozytywnego myślenia”, które często może być wręcz zaprzeczeniem objawienia Bożego. Uczę ich zdrowego myślenia o sobie, o drugim człowieku i, co najważniejsze, o Stwórcy tego pięknego świata! W moim przekonaniu zdrowo myśleć to patrzeć na życie w taki sposób, aby we wszystkim, co czynimy, poprzedzać każde nasze działanie właściwą intencją. Dlatego podkreślam po raz kolejny, że trzon programu, czyli miłość, to jedyny skuteczny mechanizm do naszego sukcesu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta! Wyjaśnia to krótko Jan Ewangelista: „Bóg jest miłością”. Apostoł Paweł dopowie: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31). Jednak prawdziwej miłości doświadczamy w relacji na wspomnianych trzech poziomach: z Bogiem, bliźnim i ze sobą. Po drugie, jak już wspominałem, nasza aktywność życiowa toczy się, czy tego chcemy, czy nie, na siedmiu filarach egzystencjalnych. Wszyscy pragną być zdrowi i kochani, lecz mało kto wybiera zdrowe życie pełne prawdziwej miłości. Nieprzypadkowo, o czym jeszcze nieraz wspomnę, mój program jest również trzyetapowy. Dzieli się na dwa tygodnie ELIMINACJI, trzy tygodnie STABILIZACJI oraz dwa tygodnie UTRWALANIA. A teraz skupmy się na tym, co najważniejsze…
Program immunoterapii naturalnej – metoda 7 filarów pod hasłem „Obudź wewnętrznego lekarza”, którą przedstawiam w tej publikacji, łączę z autorską metodą 7 kluczy, w której pacjent prowadzi przez 7 tygodni dziennik Planer zdrowia (publikacja Metoda 7 kluczy dostępna jest na rynku wydawniczym lub na moim blogu gotujzdrowo.com). Uczestnik programu, opisując w nim swoje emocje oraz działania w zakresach: wdzięczności, odpoczynku, kultury stołu, pracy, aktywności, duchowości czy radości życia, uczy się planowania zdrowych nawyków, co zajmuje kilka minut dziennie, i sam dochodzi z czasem do głębokiego przebudzenia. Wielu ludziom trudno było uwierzyć, że tak proste narzędzie może przynieść tak dobre efekty. Jednak setki osób przekonało się już o skuteczności programu na własnej skórze! Pracuję bowiem tą metodą już długie lata.
Planer zdrowia wspomnianą metodą 7 kluczy należy włączyć do immunoterapii naturalnej, prowadząc dziennik z ćwiczeniami i spisem tego, co jemy. Jego analiza udziela odpowiedzi na pytania, czym jest zdrowie, jak wytrwać w postanowieniach, jak odkryć własną miarę szczęścia oraz czy istnieje sposób uczynienia naszej woli bardziej posłuszną. Co najważniejsze, jak jeść, aby nie zwariować! Polecam tę publikację każdemu, kto pragnie odzyskać nie tylko zdrowie, ale i radość życia! Co najważniejsze, praktyka notowania postępów odkrywa tajemnicę, na czym polega owo zdrowe myślenie, które jest kluczem do zdrowia. Dziennik stawia przed nami jedyne w swoim rodzaju wyzwanie, aby odkryć swoją prawdziwą wartość, co ostatecznie doprowadzi do uruchomienia w nas pokładów miłości i zdolności czynienia dobra sobie i innym!
Dlaczego utrwalanie swoich myśli na papierze niesie za sobą korzyści? Ktoś to kiedyś zbadał. Przeciętny człowiek w ciągu dnia ma w umyśle ponad 40 tysięcy myśli! Jeżeli to pomnożymy przez siedem tygodni, czyli 49 dni programu, mamy blisko 2 mln myśli! Czy pamiętasz, co jadłeś na kolację trzy tygodnie temu? Raczej nie, ale gdy zanotujesz przez 49 dni każdą kolację, zobaczysz, czy zmierzasz ku zdrowiu czy ku chorobie. Co ciekawe, nie będzie tak bardzo istotne, co zjesz, lecz czy to zanotujesz!
Człowiek zazwyczaj wie, co mu szkodzi, lecz trudno mu się przyznać do szkodliwych nawyków, nawet przed samym sobą, ponieważ (o czym już była mowa) może to być dla niego „opłacalne”. Jeśli zanotujesz przez siedem tygodni, co dzieje się w twoim życiu w kontekście wspomnianych „filarów egzystencjalnych”, gwarantuję, że już po kilku tygodniach poczujesz emocje, autentyczny indywidualny kod przebudzenia świadomości – co dla ciebie dobre, a co złe! Prowadzenie dziennika nie tylko ułatwia monitorowanie nastroju, ale także snu, żywienia, aktywności fizycznej, rozwoju duchowego, liczby wypitych szklanek wody czy czasu poświęconego na uprawianie hobby! Każdy z nas myśli i zachowuje się według pewnych schematów. Czasem nie uświadamiamy sobie, co nami kieruje, jednak w podobnych sytuacjach mamy tendencję do reagowania w zbliżony sposób. Codzienne notowanie swoich myśli pomaga wyłapać to, co zakłóca nasze poczucie szczęścia i co może spowodować zmianę! Nasza intuicja – „duchowe oprogramowanie” – w kwestii przetrwania z natury nastawiona jest na oszczędzanie wysiłku i energii, dlatego wobec nowych i nieznanych rzeczy jesteśmy w najwyższym stopniu sceptyczni. Zazwyczaj odrzucamy nowości, bo podświadomie kojarzą się nam z zagrożeniem. Wolimy sytuacje i miejsca dobrze znane, gdzie wszystko jest mniej lub bardziej przewidywalne, bo pozwala to nam redukować stres i ryzyko. Immunoterapia naturalna uwalnia nas od wszelkiego lęku przed zmianą, ponieważ zrobimy to z miłości na wspomnianych trzech polach życiowej aktywności. Szybko uświadamiamy sobie, że pola egzystencjalne, na których pracujemy, są integralną częścią naszego człowieczeństwa i tylko na nich możemy osiągnąć spełnienie. Po trzecie, nie rozmawiamy na temat kolejnej nowej diety, co uwalnia nas od lęku. Jednak najważniejsze w całym programie to dotrzeć do korzeni błędnych nawyków. To warunek dokonania zmian na lepsze.
Jeśli przez pewien czas zaczniemy się trochę obserwować, szybko zauważymy, że codziennie przybieramy określone postawy wobec zadań do wykonania. Na przykład: „nie potrafię”, „boję się”, „nigdy się tego nie nauczę”, albo: „trening czyni mistrza”, „dam radę”, „poradzę sobie”. Nie jest obojętne, co sobie powtarzamy. Jedne zdania nas osłabiają i podtrzymują w złym nastroju, inne dodają nam sił do działania. Nasz duch połączony z umysłem i emocjami przybiera formę językową! Dlatego Mateusz Ewangelista zapisał kluczowe słowa Chrystusa: „Wszelkie złe myśli z serca pochodzą”. Na tym etapie musimy więc uwierzyć, że nasze życie nie toczy się wyłącznie w naszych myślach! Ich źródłem jest bowiem duch, co potwierdzają z kolei słowa Chrystusa z Ewangelii wg św. Jana: „Duch daje życie” (J 6, 63). Dzięki poznaniu tego duchowego mechanizmu przyjmujemy konkretne postawy, na które mają wpływ duch Boży, duch zły i nasze wewnętrzne przekonania. Stale wystawiamy na próbę naszą wolę, stale dokonujemy wyborów! Przypomnę, że przez 49 dni przemknie nam przez głowę 2 mln myśli!
Wszelkie pokusy ujawniają się zawsze w myślach, a podstawowa siła do ich pokonania musi pochodzić z wnętrza, z ducha! Najgorsze jest to, że często nasze myśli i przekonania ukazują nam rzeczywistość w krzywym zwierciadle, sprawiając, że fałszywie oceniamy samych siebie i nasze otoczenie oraz życiową misję. Na tym polega dramat współczesnego człowieka – nie potrafi się wydostać z labiryntu pożądań. Jednym z nich jest kompulsywne przejadanie się i zajadanie stresu, co osłabia odporność organizmu. Pożądliwość i zmysłowość często ukrywają się pod pozornie rozumowymi racjami: dlaczego miałbym z tego rezygnować, skoro sprawia mi to przyjemność? Skoro coś jest smaczne, to dlaczego miałoby być niezdrowe? Współczesny człowiek, wydany na pastwę swoich pożądań, umiera przedwcześnie na choroby cywilizacyjne, ale statystyki zachorowań nie są przestrogą czy motywacją do zmiany nawyków. Powód jest prosty: niewłaściwa motywacja! Odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie: co mnie motywuje do umiaru? Tylko niewielkich zmian dokonujemy w obliczu choroby, głównie liczymy na medycynę! W związku z tym spotyka nas jednak kolosalne rozczarowanie!
Dlaczego brakuje nam motywacji do zmiany? Po pierwsze, każdy z nas kieruje życiem na dwóch poziomach: zgodnie z instynktem samozachowawczym oraz według natury miłości, czyli zmierzając ku temu, co kochamy. Dlatego można mieć kompulsywną miłość do słodyczy.
Najczęściej podejmujemy postanowienia, których nie realizujemy, w ten sposób na chwilę uspokajając sumienie, ale bez większych konsekwencji na przyszłość.
Pracując z pacjentami przez długie lata, odkryłem, że zamiast stawiać sobie stale nowe cele, lepiej jest wypracować proste i pozytywne nawyki myślowe. Jednak do tego potrzebna jest autorefleksja. Teraz najważniejsze! Nasz duch ma naturę kontemplacyjną! Kontemplując, możemy konfrontować nasze życie ze Słowem Bożym, które, jak przeczytamy w Księdze Mądrości, jest w antropologii chrześcijańskiej kluczem uzdrowienia: „Nie zioła ich uzdrowiły ani nie okłady, lecz słowo Twe, Panie, co wszystko uzdrawia” (Mdr 16,12). Sztuka życia duchowego i metody kontemplacji są dziecinnie proste! Polegają na tym, aby najdrobniejsze sprawy, z których składa się nasza codzienność, przeżywać w obecności Boga. W tym miejscu jest zawsze najtrudniejsza z decyzji, która ociera się o naszą wolność w wyborach, której tak pieczołowicie strzeżemy. Mamy bowiem zazwyczaj chore przekonanie, że Bóg chce nam coś zabrać, co bardzo lubimy. Ból zadajemy jednak sami sobie, zbytnio ulegając namiętnościom. Zmysły nie nadążają często za tajemnicą miłosierdzia Bożego, ale w tym tkwi cała tajemnica wiary! Dlatego lubię powtarzać, że byłoby okrucieństwem ze strony Boskiego Lekarza, gdyby nam pozwalał sięgać wyłącznie po rzeczy smaczne, wiedząc, że są dla nas szkodliwe, a zabraniał tych, które są dla nas lekarstwem, choć czasem są gorzkie!
Dylemat do rozstrzygnięcia we własnym sercu: Czy rzeczywiście chcemy przeżyć nasze życie w bliskiej relacji ze Stwórcą? Czy wierzymy, że Bóg zawsze pragnie naszego szczęścia? Ba! Czy wierzymy, że życie z Nim to droga do nieprzebranej obfitości? Potwierdzają to słowa Ewangelisty: „Przyszedłem, aby moje owce miały życie i miały je w obfitości”. Czy raczej chcemy żyć, jak dotąd, a postanowienia zmian traktować jak zasłonę skrywającą pozostawanie w miejscu. Bóg nie przyszedł na świat, aby nam zabrać słodycze, ograniczyć wakacje, odebrać uczciwie zarobione pieniądze, zabronić rozwoju czy zamknąć nas w kościołach. Kto chciałby spędzić całą wieczność z takim Bogiem?! Bogiem, który wolność najpierw daje, a później odbiera. Stwórca jak dobry Ojciec, który kocha swoje dziecko, wie, co szkodzi naszemu zdrowiu i szczęściu i stale pragnie nam o tym przypominać. Często stwarza okoliczności, aby nas ratować, lecz robi to z miłości, zawsze z miłości! Jednak kiedy nie mamy z Nim relacji kontemplacyjnej, nie mamy szansy na zmianę, ponieważ dokonujemy niewłaściwej wymiany. Moglibyśmy mieć lepsze zdrowie i radość życia dzięki umiarkowaniu i karmieniu się mądrością Bożą, a karmimy się nadmiarem kalorii, które zamieniają się w choroby! Warto przypomnieć sobie znane dobrze porzekadło: „Kto z kim przestaje, taki się staje”. Apostoł Paweł dopowie: „Ich bogiem – brzuch” (Flp 3, 19).
Biblia ,,biegła w sprawach ludzkich” przedstawia szeroki wachlarz wszelkiego rodzaju zranień człowieka na poziomach osobistym, rodzinnym i społecznym. ,,Choroba i rany – oto, co jest stale przed moim obliczem”, jak napisze prorok Jeremiasz (Jr 6, 7).
Jednak ten przedstawiony w Piśmie Świętym świat jest też przepełniony szeptem nieskończenie czułej miłości Boga. Nie przerywa go krzyk przygnębienia na widok cierpiących ludzi, których On sam stworzył do bycia szczęśliwymi. Ludzie wybierają życie pełne rozczarowań, choć święty tekst otwiera drzwi dla nadziei, opisując barwne postacie, których reakcje na odniesione zranienia i uzdrowienia przypominają o tym, że Bóg zawsze oczyszcza rany, czasem je uzdrawia.
Jak wydostać się z błędnego koła przekonań? Pismo Święte odsłania nieubłagany mechanizm zranień i życiowych sytuacji, które pozbawiają nas moralnej prawości i stanowią źródło chorób przewlekłych. Bóg potwierdza, że jest jedynym Lekarzem mogącym uzdrowić ludzkie serca. Nieustannie powtarza: pragnę cię uzdrowić, uleczę cię, uzdrawiam cię. Pociesza, daje umocnienie, troszczy się, pozwala zapomnieć o bolesnej przeszłości. Owszem na drodze każdej zmiany, także tej w dobrym kierunku, zdarzają się chwile, kiedy wkraczamy na nowe etapy, robimy widoczne postępy, ale przytrafiają się także trudne, niebezpieczne miejsca, przez które trzeba umiejętnie przejść, aby nie zaprzepaścić zyskanej wiedzy. Jednak często przekonuję się, że czasem im trudniejsza będzie przeprawa i bardziej najeżona przeszkodami, tym większa i pełniejsza będzie radość z uzdrowienia ciała i duszy.
Bóg kocha cię niezależnie od twojej sytuacji życiowej. Kocha cię zbyt mocno, by pozwolić ci się zatrzymać; posłuży się każdym środkiem, by pomóc ci w osiągnięciu dojrzałości duchowej. Pragnie ratować naszą duszę od potępienia! Początek drogi do zdrowia zaczyna się w sercu, nie na talerzu! Dlatego przeczytamy w Księdze Przysłów znamienne słowa: „Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło” (Prz 4, 23).
Czasem bywa tak, że gdy człowiek dowiaduje się prawdy o sobie, z początku czuje się nieszczęśliwy, myśli, że Bóg chce mu odebrać wolność, a nawet zdrowie. Wątpi w miłosierdzie Boga. Jednak każdy, kto pozna słowo Boże, ostatecznie dojdzie do wniosku, że Boża prawda jest wyzwalająca i uzdrawiająca! Przypomina mi się w tym kontekście fragment: „Kto ma, będzie dodane aż nadmiar mieć będzie, kto nie ma, zabiorą nawet to, co mu się wydaje, że ma”. Kręgosłupem naszej odporności z ducha jest nasza moralność! Nie ta spaczona, światowa, medialna, wypełniona po brzegi czystą zmysłowością, lecz ta miła Bogu. To jest nasza tarcza na złe nawyki i przeciwciała, nad którymi warto najbardziej się skupić!
Tylko Słowo Boże może wprowadzić wszystko w nadprzyrodzony ruch, wnieść w nasze życie ład i porządek! Żadna książka, chociażby najpiękniej napisana, czy bestsellerowy poradnik nie przemówią tak do naszego serca, jak uczyni to Bóg, który jest odwieczną Mądrością i nieskończoną Miłością! Słowa Stwórcy są bowiem jak ogniste strzały, które przemieniają, uzdrawiają i dają drogowskaz do szczęśliwego życia. Jednak to wyłącznie nasza ufność Bogu otwiera drzwi do wszystkich skarbów miłosierdzia i łaski. Jeżeli postawimy Boga na pierwszym miejscu w naszym sercu, szczególnie w planowaniu naszego życia, to On obiecuje, że udzieli wszystkiego, co potrzebujemy w każdej okoliczności. Uporczywe kontrolowanie własnego życia, zdobywanie wszystkiego ludzkimi środkami z pominięciem Boga jest jak przeprawa przez bagno. Niestety.
Wiara w działanie Boga w naszym życiu wzrasta proporcjonalnie do czasu, który poświęcamy na budowanie z Nim przyjaźni. Zadajmy więc sobie pytanie: ile czasu spędzam z własnymi myślami, ile czasu pochylam się nad ekranem smartfona, a ile faktycznie spędzam na spotkaniu z Bogiem. Aby obudzić wewnętrznego lekarza, który będzie nas prowadził w najdrobniejszych rzeczach i wpłynie na naszą odporność, należy zrozumieć, że nie ma takiego problemu, którego nie można rozwiązać za pomocą Słowa Bożego!
Niezwykle ważnym elementem w immunoterapii naturalnej jest wdzięczność, zepchnięta na margines w naszym życiu. Choć jest naturalną przepustką do szczęśliwego życia, mało kto potrafi ją czuć i okazywać! Tymczasem każdy człowiek naprawdę wdzięczny doświadcza pozytywnych uczuć i mniej negatywnych emocji. Osoby wdzięczne mają też większe poczucie własnej wartości i łatwiej radzą sobie ze stresem. Znacznie lepiej śpią, łatwiej budują udane relacje, czerpią więcej radości z życia, ponieważ nie skupiają uwagi zbytnio na brakach/deficytach, lecz na swoich aktywach! Nie musisz okazywać wdzięczności całemu otoczeniu. Do uzyskania uzdrawiających efektów wdzięczności wystarczy odczuwać ją w sercu. Praktykowanie wdzięczności jednak nie jest takie proste. W dzisiejszym pośpiesznym życiu, przy nacisku na efektywność/wydajność nie zostaje wiele czasu na wdzięczność. Stres czy pośpiech skłaniają nas do wyławiania negatywnych rzeczy, np. wiadomości ze świata. Jeśli nieświadomie koncentrujemy uwagę na negatywach, to pozytywy nam umykają. Zamiast poznawania prawdy – rzeczy takimi, jakie są – tworzymy sobie obraz rzeczywistości na podstawie iluzji o świecie, karmiąc się głównie lękiem przed przyszłością.
Aby obudzić w sobie poczucie wdzięczności, które – w co wierzę – ma kolosalny wpływ na odporność organizmu, warto poczuć się zadowolonym z poziomu swojego życia i obniżyć swoje oczekiwania. Nazywam to wielką miłością w małych rzeczach! Pamiętaj, że nie jest to sprzeczne z dążeniem do zadowolenia z życia. Przeciwnie, można cenić sobie niespełnienie własnych oczekiwań. Być wdzięcznym za to „mniej”, bez uczucia zawodu, że nie masz „więcej”. Nawet porażka bywa drzwiami do nowej szansy.
Doskonale ukazuje to jedna z Ewangelii, wydarzenie uzdrowienia dziesięciu trędowatych. Wszyscy oni byli szczęśliwi z odzyskania zdrowia, ale wśród nich znalazł się tylko jeden, który do swojej radości dołączył jeszcze jedną, najważniejszą z radości – oprócz uzdrowienia raduje się ze spotkania z Jezusem! Nie tylko stał się wolny od śmiertelnej choroby, ale otrzymał pewność, że jest kochany przez Boga. Wdzięczność trędowatego to odkrycie miłości jako siły rządzącej światem oraz klucza uzdrowienia – Bożego miłosierdzia! To Bóg jest bowiem dawcą życia i wszelkiej łaski. Wszystko, co mamy, pochodzi od Niego oraz ludzi, których stawia na naszej drodze. Na dziesięciu ludzi wołających o uzdrowienie swoich ciał pokrytych trądem, tylko jeden zdobył się na wdzięczność Bogu. Pomyśl przez chwilę, jak ty byś się zachował, gdyby dziś Bóg uzdrowił cię z tego, co ci dolega?
We wspomnianej Ewangelii padają najważniejsze słowa – będące źródłem uzdrowienia: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!”. Wzywać kogoś po imieniu oznacza być z Nim w przyjacielskiej relacji. Bycie przyjacielem Boga to gwarancja, że jestem jego dzieckiem, a bez wiary jest to niemożliwe. Dlatego słyszymy na końcu tej sceny znamienne słowa Jezusa: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.Wiara i dziękczynienie to tajemnica uzdrowienia, która daje nadzieję wbrew wszelkiej nadziei! Uzdrawiającą moc dziękczynienia ma źródło w Bogu, dzięki łasce potrafimy przyjąć ten dar, ponieważ zostaliśmy ukochani, nim nauczyliśmy się kochać. Jeżeli tak patrzymy na życie, ten wręcz błogosławiony dług wdzięczności względem Boga będzie podstawową siłą napędową naszego życia. Zrozumiemy bowiem, że nie oddaje się życia za byle kogo! Dlatego Bóg nadał Eucharystii imię „dziękczynienie”! Postanowił kochać nas do tego stopnia, że oddał za nas życie.
Prawdziwa tajemnica szczęścia polega na tym, że kiedy przenosisz swoją wdzięczność na innych, twoje pozytywne promieniowanie wraca do ciebie i promienieje twoje zdrowie. Taka jest natura wdzięczności. Jeśli zaś chcemy, by w naszym życiu było więcej wdzięczności, musimy wiedzieć, jak się do niej zbliżyć i jak poradzić sobie z przeszkodami powstrzymującymi jej rozwój.
Metoda 7 filarów jest doskonałą szkołą, aby to przećwiczyć w praktyce i „wyhodować” w sercu więcej wdzięczności! Nie chodzi wyłącznie o częstsze słowo „dziękuję” czy spisanie powodów do wdzięczności na kartkach. Wdzięczność trzeba odczuć w głębi serca. Oznacza ona również otwartość i zainteresowanie całym życiem oraz wdzięczność za każdego człowieka na Ziemi. Bycie otwartym pozwala bowiem zwalczać zazdrość, chciwość, bierność, wrogość i zawiść. Ktoś kiedyś powiedział, że wdzięczność jest pamięcią duchowego serca. Istotnie, odzwierciedla ona zarówno przeszłość, jak i teraźniejszość. Docenianie tego, czego doświadczamy obecnie, i dostrzeganie, dlaczego mogło nas to spotkać, daje sercu szansę na przeżycie jeszcze większej radości. Gdy zauważymy, jak sprawy z przeszłości wpływają na teraźniejszość, umocni się nasze poczucie ich znaczenia.
Każdy z nas na pewno słyszał, czym jest…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Składniki na 1–2 porcje
2 dojrzałe banany
szczypta kardamonu
1 i 1/2 szklanki płatków owsianych (bezglutenowych)
2 żółtka
1/2 szklanki borówek lub jagód (mogą być mrożone)
szczypta kurkumy
szczypta soli (opcjonalnie)
masło klarowane lub tłuszcz kokosowy do smażenia
Przygotowanie
Banana obierz ze skórki i włóż do naczynia blendera wraz z pozostałymi składnikami. Zmiksuj na jednolitą masę. Na rozgrzaną patelnię daj tłuszcz, nakładaj małe porcje masy, dodając po chwili borówki lub jagody. Smaż placuszki mniej więcej 2 min z każdej strony.
Moja rada
Te placuszki są nie tylko świetnym pomysłem na rodzinne śniadanie, lecz doskonale nadają się na wynos. W Immunoplanie mogą śmiało uczestniczyć maluchy, które nie tylko je uwielbiają, ale mogą również brać udział w ich przygotowaniu. Radość wspólnego gotowania dodaje smaku potrawom!
◊
Składniki na 1–2 porcje
1 całe jajko + 3 żółtka
1/2 brokułu
1/3 łyżeczki nasion czarnuszki
1/3 łyżeczki oregano
szczypta gałki muszkatołowej
1/2 ząbka czosnku (opcjonalnie)
sól do smaku
1 łyżeczka masła klarowanego lub oliwy z oliwek
Przygotowanie
Jajka roztrzep w miseczce z…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Składniki na 1–2 porcje
1 mała marchewka
oliwa z oliwek (do grzanek i jako dodatek)
prażony sezam (jako dodatek)
1–2 kromki chleba orkiszowego lub bezglutenowego
świeża kolendra jako dodatek
Do hummusu
1 szklanka ugotowanej cieciorki
1 duży ząbek czosnku
3 łyżki pasty sezamowej tahini
sok z 1/2 cytryny
1/2 szklanki zimnej wody mineralnej
sól morska lub himalajska
Przygotowanie
Chlebek pokrój w równą kostkę. Na patelnię wlej odrobinę oliwy, podsmaż chlebek na grzanki. Odstaw. Wszystkie składniki na hummus połącz i zblenduj. Spróbuj i dopraw w razie potrzeby. Serwuj z paseczkami marchewki oraz grzankami, udekorowane kolendrą, sezamem i skropione oliwą z oliwek.
MOJA RADA
Chrupkość grzanek, delikatna słodycz marchewki oraz aksamitna tekstura hummusu zapewniają wykwintne, ale zarazem proste danie, którego smak przywodzi na myśl kuchnię orientalną. To wspaniała propozycja na kolację w letni dzień lub weekendowy lunch. Cieciorka ma bardzo dużo kwasu foliowego i według medycyny naturalnej wzmacnia serce.
◊
Składniki na 1–2 porcje
1 bardzo dojrzałe awokado (miękkie)
1 mały ząbek czosnku
8–10 listków bazylii
1–2 łyżki oliwy z oliwek
sok z 1/2 limonki lub cytryny
szczypta pieprzu mielonego
szczypta soli
Przygotowanie
Awokado sparz wrzątkiem, przekrój na pół i…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Składniki na 1 foremkę do chleba
80 g zakwasu żytniego (przepis na s. 268)
450 g mąki orkiszowej typ 630
150 g mąki z samopszy typ 630 lub 600
1 łyżeczka soli
450 ml letniej wody
słonecznik, siemię lniane i czarnuszka (do posypania)
Przygotowanie
Wszystkie składniki dodaj do miski i dokładnie wymieszaj. Następne przełóż do wyłożonej papierem do pieczenia foremki o długości ok. 25 cm. Wyrównaj powierzchnię ciasta mokrą łyżką. Przykryj ściereczką i odstaw do wyrośnięcia. Czas wyrastania 4–10 godz., zależy od temperatury w pomieszczeniu. Ciasto powinno wyrosnąć do wysokości brzegu foremki. Posyp z wierzchu ulubionymi ziarnami, np. nasionami słonecznika, siemienia lnianego czy czarnuszki, i wstaw do pieczenia w temperaturze 220°C na ok. 40 min. Na ostatnie 5 min możesz wyciągnąć chleb z foremki, aby przypiec jego boki. Upieczony chleb wyciągnij i odstaw na kratkę do całkowitego wystygnięcia.
Moja rada
W tym przepisie można śmiało zmienić proporcje mąki, by chleb miał w składzie więcej samopszy, która zalicza się do najstarszych udomowionych gatunków zbóż. W Polsce dopiero zyskuje na popularności. Samopsza ma lekko złotawy kolor, jest łagodna dla układu pokarmowego, obfituje w białko i zawiera niewystępujące w pszenicy czy też orkiszu aminokwasy, które korzystnie wpływają na pracę układu nerwowego. Samopsza ma mało glutenu, a dodatek zakwasu w tym przepisie sprzyja pracy naszych jelit!
◊
Składniki na ok. 8 bułeczek
500 g mąki orkiszowej jasnej (np. 630)
20 g świeżych drożdży
250 ml wody
1 duża łyżka zakwasu żytniego (opcjonalnie)
oliwa z oliwek ekstra vergine
1 łyżeczka płynnego miodu
1 płaska łyżka soli himalajskiej lub morskiej
Przygotowanie
Przygotuj…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Wietnamska zupa z kurczakiem i makaronem ryżowym
Składniki na 4 porcje
korpus z kurczaka zagrodowego + 1 pierś
3 marchewki
1 duża cebula
6 ząbków czosnku
6–8 goździków
4 ziarenka kardamonu (opcjonalnie)
kilka ziarenek pieprzu
4 cm kłącza imbiru
2–3 cm świeżego kłącza kurkumy (opcjonalnie)
1/2 łyżeczki nasion kopru włoskiego
sok z cytryny
sól morska lub himalajska
makaron ryżowy lub komosa ryżowa do serwowania
bazylia do dekoracji
Przygotowanie
Ugotuj makaron lub komosę ryżową i odstaw. Korpus kurczaka ze skrzydełkiem włóż do garnka. Dodaj warzywa pokrojone w dużą kostkę, czosnek i przyprawy. Wlej 1 i 1/2 l wody i zagotuj. Zmniejsz ogień, dopraw solą i gotuj pod przykryciem przez co najmniej 1 godz. W trakcie gotowania zdejmuj sitkiem szumowiny. W połowie gotowania dodaj pierś z kurczaka. Zupę serwuj z ugotowaną piersią z kurczaka (pokrój na plasterki), makaronem ryżowym lub ugotowaną komosą ryżową, bazylią lub szczypiorkiem. Na talerzu zupę skrop delikatnie sokiem z cytryny.
Moja rada
Uwielbiam tę zupę! Dobry rosół zawsze stawia mnie na nogi. Jeśli odczuwasz słabość podczas infekcji, nie zwlekaj i gotuj jak najczęściej ten bulion inspirowany kuchnią wietnamską. Zamiast kurczaka możesz użyć kawałków indyka lub korpusu z kaczki. Dodatek goździków, imbiru i nasion kopru wzmacnia płuca, śledzionę i nerki – filary naszej odporności według medycyny naturalnej. Ta zupa to doskonała tarcza antywirusowa, domowy antybiotyk!
◊
Zupa dyniowa z nutą rozmarynu i orzechami włoskimi
Składniki na 2–3 porcje
1 mała dynia hokkaido lub piżmowa
1 cebula
ok. 4 cm kłącza imbiru
2–4 gałązki rozmarynu
2 ząbki czosnku
ok. 1 i 1/2 l wody
2 łyżki orzechów włoskich
oliwa z oliwek lub masło klarowane do smażenia
szczypta białego pieprzu (opcjonalnie)
sól himalajska lub morska
Przygotowanie
Dynię umyj, obierz (dyni hokkaido…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Sałatka z pieczoną dynią, komosą, jarmużem i burakiem
Składniki na 2–3 porcje
1 szklanka ugotowanej komosy ryżowej
2 upieczone lub ugotowane buraki
1/2 dyni piżmowej lub hokkaido
suszony rozmaryn (opcjonalnie)
4 liście jarmużu
2 łyżki ziaren owocu granatu
oliwa z oliwek extra vergine
sól himalajska lub morska
orzechy włoskie do dekoracji
Do dressingu
1/3 szklanki oliwy z oliwek
1 łyżka octu jabłkowego
1 mały ząbek czosnku
1 łyżka miodu
1 łyżeczka estragonu
sól do smaku
Przygotowanie
Dodaj do naczynia wszystkie składniki dressingu i zblenduj. Spróbuj i dopraw do smaku. Dynię obierz (hokkaido pozostaw ze skórką). Pokrój w centymetrową kostkę, wymieszaj z odrobiną oliwy, dodaj suszony rozmaryn i delikatnie posól. Piecz ok. 15 min w temperaturze 180ºC. Buraka po upieczeniu i ostudzeniu obierz ze skórki i potnij w kostkę. Jarmuż umyj, osusz, usuń twardą część, porwij drobno liście, połącz z pokrojonym burakiem, polej dressingiem i dokładnie wymieszaj (trochę dressingu pozostaw). Na półmisku dodaj wszystkie składniki, skrop resztką dressingu i udekoruj ziarnami owocu granatu oraz orzechami włoskimi.
Moja rada
Komosa w połączeniu z warzywami to uczta dla zmysłów. Jestem przekonany, że to kolorowe danie na długo pozostanie w twoim ulubionym menu. Dynię możesz zastąpić upieczonym batatem, a jarmuż rukolą lub roszponką. Na zdrowie!
◊
Sałatka w stylu greckim z tuńczykiem i grillowanymi warzywami
Składniki na 2–3 porcje
1 szklanka ugotowanej komosy ryżowej
1–2 cukinie
1 średni bakłażan
1 papryka
kilka kawałków tuńczyka z zalewy
1 łyżka kaparów (opcjonalnie)
kilka gałązek świeżego tymianku (opcjonalnie)
oliwa z oliwek
sól do smaku
oliwki do serwowania (opcjonalnie)
dressing estragonowy (s. 290)
Przygotowanie
Paprykę pokrój na mniejsze kawałki…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Składniki na 1–2 porcje
1 szklanka ugotowanego orkiszu
1/2 kalafiora
świeże oregano lub kolendra do dekoracji (opcjonalnie)
2 łyżki ziaren owocu granatu
Do marynaty