Wzmocnij odprność w 7 tygodni - Marek Zaremba - ebook

Wzmocnij odprność w 7 tygodni ebook

Marek Zaremba

3,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Odporność organizmu zawsze była ważna, ale nigdy nie potrzebowaliśmy jej tak bardzo jak w czasach globalnej pandemii.

Przekonaj się, że nóż i widelec są najlepszymi narzędziami do odzyskania zdrowia i dobrej energii. Dzięki autorskiemu programowi regeneracji immunologicznej Marka Zaremby pokonasz przewlekłe zmęczenie i odzyskasz upragnioną koncentrację.

Zbuduj pełną odporność organizmu – 7 filarów odporności w ciągu 7 tygodni!

W tej książce znajdziesz nie tylko 80 przepisów na pyszne i zdrowe dania, ale przede wszystkim otrzymasz praktyczne rozwiązania, które będą podstawą nowego, pełnego energii życia. Dowiesz się, jak rozkodować jedzenie, które podkrada w ciągu dnia twoją energię, jak wzmocnić trawienie, odbudować florę jelitową, uzdrowić organizm z pomocą skutecznej detoksykacji, poprawić sen, jak wyleczyć ukryte infekcje, obniżyć poziom stresu w życiu codziennym i jak rozsądnie stosować suplementację. Dowiesz się również, jak włączyć antywirusową tarczę, aby twój organizm skutecznie walczył z wirusami!

Najwyższy czas na: skuteczny detoks, szczelne jelita, dobry sen, udane relacje, smaczną i zdrową dietę, regularną aktywność, skuteczną mineralizację organizmu.

„Ciało nigdy nie kłamie. W mojej praktyce dietetycznej program regeneracji immunologicznej wypróbowało wielu pacjentów. Zmieniając z miłością swój styl życia we własnym tempie, będziesz cieszyć się nowymi nawykami, które odtąd codziennie będą pracować na twoją odporność”.

– autor

Odzyskaj energię i radość życia.

Pokonaj stres i pośpiech.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 338

Oceny
3,4 (7 ocen)
2
2
1
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kiwi5

Nie oderwiesz się od lektury

Wszystkie książki tego autora są super, mnóstwo wartościowej wiedzy!
00
Anna2525

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00

Popularność




Książkę dedykuję wszystkim, którzy wierzą, że prawdziwą odporność nabywamy poprzez wzajemną miłość i wysiłek włożony w pokonanie egoizmu!

Wzmocnij odporność. Wprowadzenie

Każde­go dnia w na­szym cie­le za­cho­dzą nie­zli­czo­ne pro­ce­sy. W ka­żdej se­kun­dzie ży­cia or­ga­nizm za­rządza zło­żo­ny­mi re­ak­cja­mi. Cia­ło dąży do rów­no­wa­gi wszyst­kich pro­ce­sów i sta­ra się har­mo­ni­zo­wać we­wnętrz­ne i ze­wnętrz­ne czyn­ni­ki, któ­re wpły­wa­ją na pro­ce­sy fi­zjo­lo­gicz­ne. Dąży do ho­me­osta­zy! Jed­nak ta we­wnętrz­na rów­no­wa­ga nie jest dana raz na za­wsze, co zresz­tą wi­dać po sta­ty­sty­kach za­cho­ro­wań. Dla­te­go już we wstępie do omó­wie­nia na­tu­ral­nej te­ra­pii po­zwa­la­jącej za­cho­wać lub po­pra­wić od­por­no­ść, któ­rej po­świ­ęco­na jest ta pu­bli­ka­cja, za­pa­mi­ętaj­my slo­gan: Na­sze cia­ło ko­cha praw­dę!

Cho­ru­je­my co­raz częściej i w co­raz młod­szym wie­ku na cho­ro­by prze­wle­kłe, po­nie­waż wi­ęk­szo­ść z nas igno­ru­je sy­gna­ły, któ­re wy­sy­ła­ją cia­ło, du­sza i umy­sł. Lek­ce­wa­że­nie wy­sy­ła­nych przez cia­ło sy­gna­łów – czy­li ob­ja­wów, nie jest ko­rzyst­ne. Wcze­sne roz­po­zna­nie kry­jącej się za nimi cho­ro­by i pod­jęcie le­cze­nia zwi­ęk­sza­ją szan­se na wy­le­cze­nie. Wie­le osób żyje w prze­ko­na­niu, że na wszyst­ko są leki, nie­za­le­żnie od tego, co to za cho­ro­ba i w ja­kim sta­dium za­awan­so­wa­nia zo­sta­ła wy­kry­ta. A ta­kże w nie­wie­dzy, że wie­le z nich za­wdzi­ęcza­ją sami so­bie i złe­mu sty­lo­wi ży­cia. Me­dy­cy­na aka­de­mic­ka ró­żnie so­bie ra­dzi z le­cze­niem cho­rób prze­wle­kłych. Nie­po­głębio­na dia­gno­sty­ka i brak cza­su le­ka­rzy na prze­pro­wa­dze­nie wy­czer­pu­jące­go wy­wia­du z pa­cjen­tem nie sprzy­ja­ją te­ra­peu­tycz­nym suk­ce­som. Dla­te­go pa­cjen­ci często sta­wia­ją me­dy­cy­nie i le­ka­rzom za­rzu­ty ma­łej sku­tecz­no­ści. Często boją się za­pi­sy­wa­nych le­ków czy za­bie­gów, co wi­dać w wy­mia­nie opi­nii po fo­rach in­ter­ne­to­wych! A jed­nak to wła­śnie me­dy­cy­na ra­tu­je nam ży­cie.

Po­mi­mo złych na­wy­ków, mamy szczęście, bo je­ste­śmy przez Stwór­cę wy­po­sa­że­ni w sys­tem sa­mo­le­cze­nia, po­przez wspó­łcze­sny styl ży­cia osła­bio­ny jak ni­g­dy do­tąd. Re­cep­tę na zdro­we ży­cie Bóg wy­pi­sał w bi­blij­ny kod uzdro­wie­nia sło­wa­mi Mędr­ca Sy­ra­cha: „Pan stwo­rzył z zie­mi le­kar­stwa, a mądry czło­wiek nie będzie nimi gar­dził”. To zda­nie po­win­no nas skło­nić do przyj­rze­nia się na­szym na­wy­kom odży­wia­nia i do za­da­nia py­ta­nia – czy mamy we wszyst­kim zdro­wy umiar. W ko­lej­nym wer­se­cie znaj­du­je­my prze­stro­gę owe­go Mędr­ca, ja­kże dziś ak­tu­al­ną: „Grze­szący prze­ciw Stwór­cy swe­mu niech wpad­ną w ręce le­ka­rza”. Niech te sło­wa będą dla nas ostrze­że­niem i mo­ty­wa­cją. Sta­li­śmy się bo­wiem wi­ęźnia­mi złych na­wy­ków, za­po­mnie­li­śmy, że je­ste­śmy rów­nież stra­żni­ka­mi! Nad­cho­dzi więc czas, aby roz­kuć kaj­da­ny woli uwi­kła­nej w by­le­ja­ko­ść ży­cia, użyć ro­zu­mu, obu­dzić we­wnętrz­ne­go le­ka­rza i wzmoc­nić od­por­no­ść or­ga­ni­zmu, aby do­ko­nać tego na naj­wa­żniej­szych, eg­zy­sten­cjal­nych po­lach na­sze­go ży­cia. To dro­ga ła­twa i nie­zwy­kle sku­tecz­na dla wszyst­kich, któ­rzy we­zmą so­bie jesz­cze je­den cen­ny klucz uzdro­wie­nia z mądro­ści Sy­ra­cha do ser­ca: „Synu, w cho­ro­bie swej nie od­wra­caj się od Pana, ale módl się do Nie­go, a On cię ule­czy”. Zdro­wie to bo­wiem nie tyl­ko pi­ęk­na i zgrab­na syl­wet­ka czy wła­ści­wy po­ziom cho­le­ste­ro­lu we krwi. Te­mat do re­flek­sji.

Ka­żdy z nas ma na­tu­ral­ną zdol­no­ść osi­ąga­nia szczęścia, ta de­cy­zja w znacz­nym stop­niu za­le­ży od nas, to bo­wiem my sami w du­żej mie­rze de­cy­du­je­my, czy damy szan­sę temu ta­len­to­wi się roz­wi­nąć, czy nie. Ła­two być ego­istą, któ­ry wszyst­ko kry­ty­ku­je, trud­no pa­no­wać du­chem nad sła­bo­ścia­mi cia­ła. A nie jest to ła­twe. Na­wy­ki są bo­wiem jak udep­ta­ne ście­żki. Wi­ęk­szo­ść rze­czy, któ­re ro­bi­łem wczo­raj, dziś po­wtó­rzę au­to­ma­tycz­nie! Jed­nak ta­jem­ne prze­jście do no­wych na­wy­ków kry­je się w na­szych emo­cjach. Zdro­wą mo­ty­wa­cją po­wi­nien być jed­nak nie lęk przed cho­ro­bą czy śmier­cią, ale ra­do­ść ży­cia! Wie­lu lu­dzi chce za­cho­wać zdro­wie, ale wi­ęk­szo­ść nie pro­wa­dzi zdro­we­go sty­lu ży­cia! Nie­ste­ty.

Dla­te­go lu­bię po­wta­rzać, że ka­żdy z nas musi w ko­ńcu umrzeć, lecz po co umie­rać przed­wcze­śnie! W tej pu­bli­ka­cji będzie­my po­chy­lać się nie tyl­ko nad tym, jak i co jeść, aby nie zwa­rio­wać, ale jak my­śleć o je­dze­niu, aby uwol­nić się od skraj­no­ści! Ży­je­my bo­wiem w cza­sach, kie­dy spo­ty­ka­my co­raz częściej mnó­stwo wy­klu­cza­jących się in­for­ma­cji na te­mat na­sze­go zdro­wia, co często znie­chęca nas do zmia­ny.

Wszyst­kie sys­te­my re­gu­la­cyj­ne w na­szym or­ga­ni­zmie są de­li­kat­ne, wra­żli­we na stres i po­dat­ne na awa­rie. Od­no­si się to za­rów­no do ukła­du od­por­no­ścio­we­go, ukła­du ner­wo­we­go, jak i zdro­wia je­lit. Po­nad­to wszyst­kie pro­ce­sy są ze sobą sple­cio­ne, za­zębia­ją się jak nit­ki pa­jęczy­ny. Nie za­uwa­ża­my ata­ków ukła­du od­por­no­ścio­we­go na bak­te­rie i wi­ru­sy, nie czu­je­my dzia­łań sub­stan­cji prze­ka­źni­ko­wych ko­mó­rek od­por­no­ścio­wych we wszyst­kich ko­mór­kach cia­ła. Rzad­ko od­czu­wa­my coś nie­zwy­kłe­go, na­wet gdy wa­żne źró­dła ener­gii w na­szych ko­mór­kach, np. mi­to­chon­dria, wpa­da­ją w głębo­kie de­fi­cy­ty ener­ge­tycz­ne. Jak roz­po­znać owe sy­gna­ły ostrze­gaw­cze oraz jak mądrze re­ago­wać to sed­no mo­je­go pro­gra­mu Wzmoc­nij od­por­no­ść w 7 ty­go­dni. Za­py­tasz dla­cze­go tyle cza­su? Od­po­wiedz jest pro­sta. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że po­trze­bu­je­my tyle cza­su, aby nowe na­wy­ki się utrwa­li­ły.

Na­sze przy­zwy­cza­je­nia mogą pro­wa­dzić za­rów­no do lep­sze­go ży­cia, jak i do upad­ku. Czy wiesz, że ok. 95% two­ich co­dzien­nych wy­bo­rów od­by­wa się na po­zio­mie podświa­do­mo­ści au­to­ma­tycz­nie? Co wi­ęcej, prze­ci­ęt­nie 75% co­dzien­nych my­śli to my­śli iden­tycz­ne jak dnia po­przed­nie­go, a bli­sko 40% za­cho­wań po­wta­rza­my co­dzien­nie.

Czy wiesz za­tem, co się sta­nie, je­śli uda ci się „prze­pro­gra­mo­wać” my­śle­nie na bar­dziej owoc­ne? To pro­ste! Nowe przy­zwy­cza­je­nia za­czną pra­co­wać na two­ją ko­rzy­ść! Jed­nak nie­ła­two jest zmie­nić na­wy­ki. Kil­ka dni nie wy­star­czy. By uzy­skać trwal­szy efekt, po­trze­ba mi­ni­mum 7 ty­go­dni. Nowe na­wy­ki mo­żna w so­bie wy­kszta­łcić, po­dob­nie jak mi­ęśnie. Czy są na to do­wo­dy na­uko­we? Już od­po­wia­dam. Ka­żdy czło­wiek ma w mó­zgu tzw. korę przed­czo­ło­wą, któ­ra od­po­wia­da za sa­mo­kon­tro­lę – mo­żna po­wie­dzieć, że tam wła­śnie „sie­dzi” siła woli. Je­śli zwi­ęk­szysz ak­tyw­no­ść w ob­sza­rze mó­zgu, do­pro­wa­dzi to do wzro­stu i re­struk­tu­ry­za­cji wi­ązań neu­ro­no­wych, cały ten ob­szar sta­nie się więc fak­tycz­nie fi­zycz­nie wi­ęk­szy – w cen­tral­nym sys­te­mie ner­wo­wym (mózg i rdzeń kręgo­wy) nosi na­zwę neu­ro­pla­stycz­no­ści. Chcesz ka­żde­go ran­ka zje­ść zdro­we śnia­da­nie lub mieć wi­ęcej cza­su na ak­tyw­ny od­po­czy­nek? To pro­ste! Mu­sisz prze­pro­gra­mo­wać neu­ro­no­we dro­gi my­ślo­we!

Za­tem je­śli przez 7 ty­go­dni za­in­we­stu­jesz ka­żde­go dnia na­wet kil­ka mi­nut na zmia­ny, będziesz wi­dział efek­ty, na po­cząt­ku mi­ni­mal­ne, ale z cza­sem ko­lo­sal­ne! Do­świad­czysz, po­dob­nie jak moi pa­cjen­ci, wi­ęcej wdzi­ęcz­no­ści, wi­ęcej zdro­we­go ży­wie­nia na co dzień, wi­ęcej cza­su na sen i re­ge­ne­ra­cję, zbu­du­jesz lep­sze re­la­cje, od­czu­jesz w ten spo­sób wi­ęcej za­do­wo­le­nia z pra­cy i przy­ja­źń z sa­mym sobą, z dru­gim czło­wie­kiem i z Bo­giem! Ka­żde do­bre przy­zwy­cza­je­nie szyb­ko bo­wiem po­ci­ąga za sobą ko­lej­ne!

Jest w na­szym ży­ciu coś, cze­go nie unik­nie­my. Przy­cho­dzi zmęcze­nie, osła­bie­nie i czas na od­po­czy­nek. Wszy­scy do­brze zna­my uczu­cie zmęcze­nia. Zdro­we zmęcze­nie to na­tu­ral­ny stan or­ga­ni­zmu. Jed­nak zmęcze­nie nie za­wsze na­stępu­je po wy­si­łku. W ci­ągu ostat­nich kil­ku de­kad nie­do­bo­ry ener­gii sta­ły się częstym zja­wi­skiem. Od wie­lu lat w moim ga­bi­ne­cie do­ra­dzam oso­bom, któ­re nie po­tra­fią od­kryć przy­czy­ny swo­ich do­le­gli­wo­ści, a moim zda­niem po­wo­da­mi są: ze­spół prze­wle­kłe­go zmęcze­nia, za­tru­cie i de­fi­cy­ty pier­wiast­ków śla­do­wych w ich or­ga­ni­zmie, co będzie jed­nym z głów­nych wąt­ków tej pu­bli­ka­cji. Co­raz wi­ęcej osób na­rze­ka na brak ener­gii i skut­ki osła­bio­nej od­por­no­ści. Wi­ęk­szo­ść z nich od daw­na od­wie­dza le­ka­rzy, wpra­wia­jąc ich w za­kło­po­ta­nie, po­nie­waż w pod­sta­wo­wych ba­da­niach dia­gno­stycz­nych nie stwier­dza się od­stępstw od nor­my, a oni czu­ją się nie naj­le­piej!

Wie­le osób ma pro­ble­my ze snem, nie re­ge­ne­ru­je się na­wet po do­brze prze­spa­nej nocy. Od­czu­wa sta­łe na­pi­ęcie nie­mal ca­łe­go cia­ła, któ­re­mu to­wa­rzy­szy mnó­stwo zmie­nia­jących się ob­ja­wów. Nie­rzad­ko ro­dzi­na i przy­ja­cie­le ra­dzą im, by prze­sta­li szu­kać przy­czyn, za­ak­cep­to­wa­li brak ener­gii i zdro­wia. Prze­cież „wszy­scy są dzi­siaj zmęcze­ni”. Pa­cjen­ci na­wet przez naj­bli­ższych nie są trak­to­wa­ni po­wa­żnie, ucho­dzą za hi­po­chon­dry­ków.

Od wie­lu lat in­ten­syw­nie pra­cu­ję w za­wo­dzie die­to­te­ra­peu­ty, je­stem en­tu­zja­stą me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej, pod ha­słem: „Usuń, co zbęd­ne, i ko­chaj!”. Me­dy­cy­ny, któ­ra nie pa­trzy na czło­wie­ka wy­łącz­nie jak na ma­szy­ne­rię ge­no­ty­pów czy ta­bli­cę Men­de­le­je­wa, lecz któ­ra z całą ostro­ścią wi­dzi oso­bę jako ca­ło­ść – zło­żo­ną z du­cha i cia­ła. Nie lu­bię uogól­nień w mo­jej pra­cy, ale gdy­by­ście po­sie­dzie­li ze mną w ga­bi­ne­cie i po­słu­cha­li wie­lu roz­mów w trak­cie kon­sul­ta­cji, szyb­ko do­zna­li­by­ście olśnie­nia, że naj­częściej za­pa­da­my na prze­wle­kłe cho­ro­by z prze­sy­tu, bra­ku mi­ło­ści i bra­ku wdzi­ęcz­no­ści. Ży­je­my, ci­ągle na­rze­ka­jąc, w po­czu­ciu jed­ne­go wiel­kie­go de­fi­cy­tu. W ser­cach mamy nie­wdzi­ęcz­no­ść, w umy­słach po­śpiech, któ­re krad­ną nam po­karm pierw­szej po­trze­by: MI­ŁO­ŚĆ! Po­sta­ra­my się w na­szej im­mu­no­te­ra­pii od­zy­skać jej smak! Nie ma szcze­pion­ki czy su­ple­men­tu die­ty, któ­ry za­gwa­ran­tu­je nam po­kój ser­ca, uda­ne re­la­cje czy mi­ło­ść. Trze­ba we­jść głębiej we wła­sne ży­cie i tam ich szu­kać. Nie pi­sa­łbym tego z ta­kim prze­ko­na­niem, gdy­by nie suk­ce­sy lecz­ni­cze mo­ich pa­cjen­tów. Do­wo­dzą one, jak sku­tecz­na może być świa­do­ma zmia­na sty­lu ży­cia dla zdro­wia. Zmia­na, któ­ra uwzględ­nia oprócz ży­wie­nia ta­kże mi­ło­ść, sen, uda­ne re­la­cje, ak­tyw­no­ść fi­zycz­ną, ra­dze­nie so­bie ze stre­sem czy mądrą su­ple­men­ta­cję, na któ­rą co­raz częściej je­ste­śmy wręcz ska­za­ni.

Na­pi­sa­łem w ci­ągu ostat­nich sied­miu lat wie­le po­rad­ni­ków o me­dy­cy­nie na­tu­ral­nej, de­tok­sy­ka­cji or­ga­ni­zmu, le­cze­niu cho­rób grzy­bi­czych, de­pre­syj­no-lęko­wych czy au­to­agre­syw­nych. W tej pu­bli­ka­cji przed­sta­wiam sumę mo­ich do­świad­czeń, prze­te­sto­wa­ne w prak­ty­ce me­to­dy le­cze­nia oraz sku­tecz­ne me­to­dy osi­ągni­ęcia pe­łni zdro­wia pod ha­słem: „Obu­dź we­wnętrz­ne­go le­ka­rza!”. Jed­nym sło­wem, oma­wiam im­mu­no­te­ra­pię na­tu­ral­ną w le­cze­niu i pro­fi­lak­ty­ce zdro­wia. Przed­sta­wiam spraw­dzo­ne me­to­dy, któ­re sam sto­su­ję na co dzień i za­le­cam pa­cjen­tom, i mam na­dzie­ję, że dzi­ęki nim uzy­skasz nowe spoj­rze­nie na swo­je ży­cie i zdro­wie. Na­uczysz się bar­dziej ufać swo­je­mu cia­łu, któ­re ni­g­dy nie kła­mie. Je­że­li bra­ku­je ci zdro­wia i masz wie­le ob­ja­wów, ta­kich jak zmęcze­nie czy de­pre­sja, cho­ru­jesz na no­wo­twór czy na cho­ro­bę au­to­im­mu­no­lo­gicz­ną, tra­cisz na­dzie­ję na uda­ne re­la­cje, masz za sobą ma­ra­ton bez­sen­nych nocy, sta­le od­czu­wasz straj­ku­jący układ tra­wien­ny i od­por­no­ścio­wy – to ta pu­bli­ka­cja jest dla cie­bie! Sie­dem lat mo­jej in­ten­syw­nej pra­cy i do­świad­cze­nia na ty­si­ącach przy­pad­ków prze­ku­wam wła­śnie w ho­li­stycz­ny po­rad­nik wzmac­nia­nia od­por­no­ści me­to­dą 7 klu­czy, któ­ry z ra­do­ścią to­bie wręczam, abyś przede wszyst­kim już na po­cząt­ku zro­zu­miał, że zdro­wie jest da­rem, o któ­ry na­le­ży się mądrze trosz­czyć. Na­sze cia­ło jest jak ogród, w któ­rym za­wsze po­ja­wia­ją się ja­kieś chwa­sty. Kie­dy w porę nic z nimi nie zro­bisz, od­bio­rą z cza­sem ra­do­ść ży­cia, będą po­chła­niać co­dzien­nie ener­gię i za­tru­wać cia­ło i umy­sł, aby za­si­lać two­je cho­ro­by!

Ce­lem tej pu­bli­ka­cji jest opis ob­ja­wów i po­da­nie wie­dzy, któ­rą mo­żna sto­so­wać ka­żde­go dnia bez wi­ęk­sze­go wy­si­łku i bez ogra­ni­czeń. Będzie­my wy­kszta­łcać nowe na­wy­ki, któ­re od­tąd będą bu­do­wać two­ją od­por­no­ść!

Ta ksi­ążka, o czym się prze­ko­nasz, jest w pe­łni o to­bie, o two­im zdro­wiu i two­jej ener­gii ży­cio­wej. Tu­taj cho­dzi bo­wiem o eg­zy­sten­cjal­ne po­zio­my ży­cia, w któ­rych wszy­scy uczest­ni­czy­my bez wy­jąt­ku. To często pole mi­no­we, na któ­rym sta­le do­cho­dzi do ak­ty­wa­cji wie­lu nie­po­żąda­nych cho­rób. W tej dro­dze naj­wa­żniej­sze jest zro­zu­mie­nie języ­ka swo­je­go cia­ła i co naj­bar­dziej istot­ne, roz­po­częcie dzia­ła­nia. Lu­bię po­wta­rzać, że nasz ty­po­wy men­tal­ny pro­fil brzmi: „czy­tam, wszyst­ko wiem, lecz nie sto­su­ję!”. Na­wet je­śli tak my­ślisz i dzia­łasz, daj się za­in­spi­ro­wać, aby nie zmie­niać ni­cze­go z przy­mu­su, lecz z mi­ło­ści! To fi­lar mo­je­go pro­gra­mu. Nie spo­tka­łem jesz­cze ni­ko­go, kto osi­ągnął coś trwa­łe­go z przy­mu­su i bez świa­do­mej czy szcze­rej woli zmia­ny. Jesz­cze nie­raz będzie­my po­ru­szać ten wątek. Nie za­kła­dam ni­ko­mu ró­żo­wych oku­la­rów. Daję prak­tycz­ne roz­wi­ąza­nia, któ­re sta­ną się pod­wa­li­na­mi no­we­go, pe­łne­go ener­gii ży­cia mo­ich czy­tel­ni­ków. To ich dzia­ła­nie jest ko­niecz­ne. Kie­dy pi­szę te sło­wa, przy­po­mi­na­ją mi się pa­cjen­ci po osiem­dzie­si­ąt­ce, któ­rzy nie mie­li siły we­jść na pierw­sze pi­ętro do mo­je­go ga­bi­ne­tu, a po kil­ku mie­si­ącach prze­ży­wa­li dru­gą mło­do­ść!

W tej pu­bli­ka­cji do­wiesz się, jak po­znać, któ­re po­kar­my pod­kra­da­ją two­ją ener­gię. Do­wiesz się, jak sku­tecz­nie wzmoc­nić tra­wie­nie, zbu­do­wać nie­na­ru­szo­ną flo­rę je­li­to­wą, uwol­nić or­ga­nizm od tok­syn za po­mo­cą bez­piecz­nej de­tok­sy­ka­cji, jak po­pra­wić sen, wy­le­czyć ukry­te in­fek­cje, ob­ni­żyć po­ziom stre­su w ży­ciu co­dzien­nym, z gło­wą sto­so­wać su­ple­men­ta­cję. Jed­nym z wa­żnych aspek­tów na­szej im­mu­no­lo­gicz­nej ukła­dan­ki będzie rów­nież włącze­nie an­ty­wi­ru­so­wej tar­czy, po­nie­waż przy­szło nam praw­do­po­dob­nie dłu­żej żyć w cza­sach pan­de­mii. War­to więc po­znać zdol­no­ść we­wnętrz­ne­go le­ka­rza, aby nasz or­ga­nizm sku­tecz­niej roz­pra­wiał się z wi­ru­sa­mi!

Nie tyl­ko przy­swa­jaj te in­for­ma­cje. Czy­ta­jąc, za­pa­mi­ętaj, że ta chwi­la do­ty­czy cie­bie i two­je­go ży­cia. Miej pod ręką ko­lo­ro­wy mar­ker i pod­kre­ślaj to, co szcze­gól­nie cię do­ty­czy. Wra­caj do tego, gdyż praw­do­po­dob­nie te tre­ści będą dla cie­bie po­moc­ne. Ciesz się nimi, jak pod­ró­żą w głąb two­je­go cia­ła, du­szy i umy­słu. Kie­dy na­tkniesz się na sło­wa „stres”, „po­śpiech”, „mi­ło­ść” czy „uda­ne re­la­cje”, po­wi­nie­neś przez chwi­lę po­my­śleć o tym, co w to­bie bu­dzą. Co od­czu­wasz? Co jest po­wo­dem two­ich lęków, ra­do­ści, czy spe­łnia­ją się two­je ma­rze­nia? Czy­ta­jąc ksi­ążkę, uwra­żli­wiaj się na swo­je cia­ło. Ba­daj swo­je „ser­ce”, któ­re jest du­cho­wą na­wi­ga­cją, ośrod­kiem woli oraz cen­tra­lą two­ich de­cy­zji – od nich za­le­ży naj­wi­ęcej! Nie przej­muj się, je­śli teo­ria wy­da­je się cza­sem jak trud­na wy­pra­wa w góry lub gdy na­tkniesz się na nie­zro­zu­mia­łe me­dycz­ne ter­mi­ny. Naj­wa­żniej­sze, abyś się nie znie­chęcał i nie szu­kał bez ko­ńca wy­mó­wek. Prze­pi­sy, któ­re przed­sta­wiam w tej ksi­ążce, są nie­zwy­kle ła­twe, smacz­ne i pro­ste, a zde­cy­do­wa­ną wi­ęk­szo­ść pro­duk­tów praw­do­po­dob­nie masz pod ręką lub ku­pisz je bez pro­ble­mu w ka­żdym su­per­mar­ke­cie. Dla­te­go nie masz wy­mó­wek, że coś jest nie­mo­żli­we. Pa­mi­ętaj, że naj­lep­sza me­dy­cy­na to me­dy­cy­na za­po­bie­ga­nia. Zło­ta za­sa­da brzmi: „Je­den gram umia­ru jest cen­niej­szy niż 10 ki­lo­gra­mów le­karstw”.

W trak­cie lek­tu­ry mo­żesz mieć wra­że­nie, że czy­tasz o so­bie. Może po­ja­wić się też re­flek­sja, że two­je do­le­gli­wo­ści mają wie­le ró­żnych przy­czyn. Mo­żesz na­wet po­my­śleć, że mu­sisz podążać za wszyst­ki­mi wska­zów­ka­mi w tym sa­mym cza­sie. Za­cho­waj jed­nak spo­kój. Otrzy­mu­jesz bo­wiem wy­pró­bo­wa­ne i prze­te­sto­wa­ne na­rzędzie! Wa­żne jest rów­nież, aby ja­ka­kol­wiek sa­mo­ob­ser­wa­cja nie za­stąpi­ła pro­fe­sjo­nal­nej oce­ny i te­ra­pii pro­wa­dzo­nej przez do­świad­czo­ne­go te­ra­peu­tę czy le­ka­rza. Szcze­gól­nie w przy­pad­ku upo­rczy­wych do­le­gli­wo­ści. Uni­kaj rów­nież wszel­kich skraj­no­ści, nie dzia­łaj w po­śpie­chu i bez pla­nu. W ostat­nich roz­dzia­łach znaj­dziesz har­mo­no­gra­my, ale nie są one nie do zmia­ny. Mo­żesz uło­żyć swój wła­sny plan, trak­tu­jąc prze­pi­sy jak in­spi­ra­cję, i wpro­wa­dzić wie­le wła­snych pod­ka­te­go­rii, od któ­rych roz­pocz­niesz zmia­ny. Czło­wiek za­zwy­czaj do­brze wie, co mu szko­dzi! Trud­no jed­nak o roz­wód ze zły­mi na­wy­ka­mi, po­nie­waż są one jak udep­ta­ne ście­żki. Dla­te­go nie­zwy­kle po­moc­ny do no­to­wa­nia może być pla­ner zdro­wia. Jed­na z mo­ich pu­bli­ka­cji pod ty­tu­łem Me­to­da 7 klu­czy – pla­ner zdro­wia, będzie do tego ide­al­na. Znaj­dziesz w niej po­rad­nik oraz dzien­nik do pra­cy i no­ta­tek na okres 7 ty­go­dni. Po­le­cam!

W tej ksi­ążce po­świ­ęcam wie­le miej­sca oczy­wi­stym i zna­nym nam do­brze przy­czy­nom cho­rób, ale rów­nież ta­kim, któ­re do tej pory często nie były roz­po­zna­wa­ne, a któ­re nie­zdia­gno­zo­wa­ne mogą prze­kszta­łcić się w cho­ro­by prze­wle­kłe. Oczy­wi­ście ksi­ążka nie może za­wie­rać wszyst­kich przy­czyn. Sto­su­jąc jed­nak pro­gram im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej, bacz­nie przy­gląda­my się ryt­mo­wi pro­ce­sów or­ga­ni­zmu, ta­kich jak odży­wia­nie, zdro­wy sen, de­tok­sy­ka­cja czy te­ra­pia mi­kro­ele­men­ta­mi. Ulep­sza­jąc swój rytm w bu­do­wa­niu uda­nych re­la­cji, od­zy­skasz wi­ęcej cza­su na mi­ło­ść, od­kry­jesz swój in­dy­wi­du­al­ny kod me­ta­bo­licz­ny, sku­tecz­nie zre­du­ku­jesz po­ziom stre­su i od­zy­skasz ener­gię – pro­por­cjo­nal­nie do tego, jak się za­an­ga­żu­jesz w zmia­nę! Znaj­dziesz tu­taj rów­nież moje nowe i spraw­dzo­ne prze­pi­sy ku­li­nar­ne. Szyb­ko prze­ko­nasz się, że nóż i wi­de­lec są wa­żny­mi na­rzędzia­mi do od­zy­ska­nia ener­gii oraz prze­bu­dze­nia we­wnętrz­ne­go le­ka­rza!

Cie­szę się, że bie­rzesz zdro­wie we wła­sne ręce, prze­ko­nu­jąc się, że to wiel­ki dar i war­to się o nie za­trosz­czyć. Naj­wi­ęk­szy wpływ na two­je zdro­wie masz ty sam! A naj­lep­szym pla­no­wa­niem przy­szło­ści jest jej stwa­rza­nie! Dzi­ęki tej pu­bli­ka­cji mo­żesz do­ko­nać im­po­nu­jących zmian w po­zio­mie two­jej ener­gii ży­cio­wej, zdro­wia two­je­go oraz tych, któ­rych ko­chasz! Mam na­dzie­ję, że to wy­ko­rzy­stasz. Nic bo­wiem tak nie cie­szy jak dom, któ­ry pach­nie do­brym je­dze­niem i wy­pe­łnio­ny jest po brze­gi wza­jem­ną mi­ło­ścią.

Przed­sta­wiam mój au­tor­ski pro­gram re­ge­ne­ra­cji im­mu­no­lo­gicz­nej me­to­dą 7 klu­czy, dzi­ęki któ­re­mu od­bu­du­jesz sie­dem fi­la­rów two­jej od­por­no­ści! Po­przez sku­tecz­ny de­toks, szczel­ne je­li­ta, do­bry sen, uda­ne re­la­cje, zdro­wą die­tę, re­gu­lar­ną ak­tyw­no­ść i mi­ne­ra­li­za­cję or­ga­ni­zmu wzmoc­nisz or­ga­nizm w ci­ągu 7 ty­go­dni i po­czu­jesz re­al­ną zmia­nę! Nie obie­cu­ję, że znaj­dziesz tu­taj ła­twy i zło­ty śro­dek, ale za­pew­niam cię, że dzi­ęki tej me­to­dzie od­zy­sku­ją zdro­wie set­ki mo­ich pa­cjen­tów ka­żde­go roku!

 

Go­tuj zdro­wo, zmie­niaj na­wy­ki i obu­dź we­wnętrz­ne­go le­ka­rza!

 

Ma­rek Za­rem­ba

Immunoterapia naturalna pod lupą

Na­sza od­por­no­ść za­czy­na two­rzyć się od prze­jścia no­wo­rod­ka przez ka­nał rod­ny. Z tego punk­tu wi­dze­nia po­ród przez ce­sar­skie ci­ęcie jest mniej ko­rzyst­ny – nie do­star­cza tej pierw­szej „por­cji” do­brych bak­te­rii, któ­re za­sie­dlą dzie­ci­ęce je­li­to. Od pierw­sze­go dnia ży­cia układ im­mu­no­lo­gicz­ny uczy się roz­po­zna­wać, kto jest przy­ja­cie­lem, a kto wro­giem. Skąd wie, że trze­ba zwal­czyć je­den szczep bak­te­rii, a dru­gie­mu po­zwo­lić żyć w je­li­tach? Me­dy­cy­na wci­ąż szu­ka od­po­wie­dzi na wie­le po­dob­nych py­tań. Wie­my już jed­nak z całą pew­no­ścią, że roz­wi­ja­jący się od dzie­ci­ństwa układ od­por­no­ścio­wy nie dzia­ła po­chop­nie. Ra­czej re­pre­zen­tu­je po­de­jście: „po­cze­ka­my, zo­ba­czy­my”. Zda­niem wie­lu na­ukow­ców i ba­da­czy, to wła­śnie opó­źnia­nie re­ak­cji od­por­no­ścio­wej jest klu­czem do dru­giej fazy roz­wo­ju pa­mi­ęci im­mu­no­lo­gicz­nej – roz­po­zna­nia, któ­re obce an­ty­ge­ny są gro­źne, a któ­re nie. To dla nas szcze­gól­nie cen­na in­for­ma­cja w cza­sach pan­de­mii, kie­dy naj­wi­ęk­szą rolę od­gry­wa spraw­nie dzia­ła­jący sys­tem obron­ny or­ga­ni­zmu.

Po­znaj­my nasz układ od­por­no­ścio­wy w ra­mach przy­bli­ża­nia te­ma­tu im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej. Omów­my pod­sta­wo­we za­sa­dy dzia­ła­nia ukła­du od­por­no­ścio­we­go, jed­ne­go z naj­bar­dziej zło­żo­nych sys­te­mów w na­szym cie­le, wy­spe­cja­li­zo­wa­ne­go w obro­nie przed pa­to­ge­na­mi. Bez nie­go by­li­by­śmy bez­bron­ni wo­bec cho­ro­bo­twór­czych mi­kro­or­ga­ni­zmów czy za­nie­czysz­czeń.

Naj­wa­żniej­sze za­da­nia ukła­du od­por­no­ścio­we­go to: zwal­cza­nie pa­to­ge­nów, roz­po­zna­wa­nie i obro­na przed za­nie­czysz­cze­nia­mi i ochro­na przed pa­to­lo­gicz­nie zmie­nio­ny­mi ko­mór­ka­mi wła­sne­go cia­ła. Nasz układ od­por­no­ścio­wy skła­da się z wie­lu ko­mó­rek i na­rządów, roz­ma­icie ze sobą po­wi­ąza­nych. Jesz­cze za­nim pa­to­ge­ny zdo­ła­ją prze­nik­nąć do or­ga­ni­zmu, pierw­sza ba­rie­ra, „wła­sna ścia­na ochron­na or­ga­ni­zmu”, musi zo­stać po­ko­na­na. Skó­ra i bło­ny ślu­zo­we dzia­ła­ją jak ze­wnętrz­na me­cha­nicz­na ba­rie­ra ochron­na. Kwa­śny płaszcz skó­ry trzy­ma z dala pa­to­ge­ny. Kurz, brud lub cho­ro­bo­twór­cze mi­kro­or­ga­ni­zmy są po­now­nie prze­no­szo­ne przez ki­cha­nie i ka­szel. Ba­rie­rę sta­no­wi rów­nież śluz oskrze­lo­wy i rzęski w dro­gach od­de­cho­wych. Ochro­nę za­pew­nia­ją też re­gu­lar­ne płu­ka­nie pęche­rza mo­czo­we­go i cew­ki mo­czo­wej po­przez stru­mień mo­czu oraz kwa­śne śro­do­wi­sko po­chwy. En­zy­my w śli­nie, łzach i dro­gach od­de­cho­wych za­bi­ja­ją szko­dli­we mi­kro­or­ga­ni­zmy, po­dob­nie jak kwas sol­ny w kwa­sie żo­łąd­ko­wym.

Je­śli pa­to­ge­nom uda się prze­nik­nąć do or­ga­ni­zmu po­mi­mo prze­szkód me­cha­nicz­nych, za pra­cę bio­rą się na­rządy ukła­du od­por­no­ścio­we­go. Mo­żna je po­dzie­lić na pier­wot­ne i wtór­ne na­rządy lim­fa­tycz­ne. Układ lim­fa­tycz­ny kon­tro­lu­je pro­duk­cję i doj­rze­wa­nie wspo­mnia­nych już ko­mó­rek od­por­no­ścio­wych – lim­fo­cy­tów.

Do głów­nych na­rządów lim­fa­tycz­nych, w któ­rych po­wsta­ją lim­fo­cy­ty z tzw. ko­mó­rek ma­cie­rzy­stych, na­le­żą szpik kost­ny i gra­si­ca. Stam­tąd lim­fo­cy­ty są prze­ka­zy­wa­ne przez krew do wtór­nych na­rządów lim­fa­tycz­nych: węzłów chłon­nych, śle­dzio­ny, mig­da­łków, płuc, błon ślu­zo­wych i tkan­ki lim­fa­tycz­nej w prze­wo­dzie po­kar­mo­wym.

We wtór­nych na­rządach lim­fa­tycz­nych lim­fo­cy­ty na­mna­ża­ją się, doj­rze­wa­ją i wy­spe­cja­li­zo­wu­ją. Tu ini­cjo­wa­na jest od­po­wie­dź im­mu­no­lo­gicz­na na pa­to­ge­ny.

Ko­mór­ki od­por­no­ścio­we są jak naj­szyb­ciej trans­por­to­wa­ne w du­żych ilo­ściach do „miej­sca uży­cia” po­przez prze­pływ lim­fy. Po­wi­ęk­szo­ne węzły chłon­ne czy mig­da­łki są zna­kiem, że nasz or­ga­nizm wal­czy z in­fek­cją – układ od­por­no­ścio­wy pra­cu­je na pe­łnych ob­ro­tach.

ZAPAMIĘTAJ!

Nasz układ im­mu­no­lo­gicz­ny pra­cu­je 24 go­dzi­ny na dobę, choć przez wi­ęk­szo­ść tego cza­su nie zda­je­my so­bie spra­wy, że na­tu­ra wy­po­sa­ży­ła nas w coś ta­kie­go. To tro­chę jak­by na­sze­go zdro­wia bro­nił ze­spół nie­do­ce­nio­nych ochro­nia­rzy, mo­zol­nie wy­ko­nu­jących swo­ją pra­cę gdzieś poza za­si­ęgiem wzro­ku, wy­pa­tru­jąc za­gro­żeń, bez roz­gło­su neu­tra­li­zu­jąc za­gro­że­nie i ata­ku­jących wro­gów. Ten we­wnętrz­ny sys­tem obron­ny jest jed­nym z naj­wi­ęk­szych cu­dów ludz­kie­go cia­ła.

 

Swoista i nieswoista obrona immunologiczna

Za­sad­ni­czo nasz układ od­por­no­ścio­wy po­sia­da dwa me­cha­ni­zmy obron­ne: wro­dzo­ną (nie­swo­istą) obro­nę im­mu­no­lo­gicz­ną i na­by­tą (swo­istą) obro­nę im­mu­no­lo­gicz­ną, po­wi­ąza­ne ze sobą na wie­le spo­so­bów.

Wro­dzo­na obro­na im­mu­no­lo­gicz­na jest skie­ro­wa­na prze­ciw­ko wszyst­kim in­tru­zom ata­ku­jącym or­ga­nizm, obro­na na­by­ta dzia­ła spe­cy­ficz­nie prze­ciw­ko zna­nym pa­to­ge­nom i wy­twa­rza spe­cy­ficz­ne prze­ciw­cia­ła.

Wśród bia­łek re­agu­jących na pew­ne sub­stan­cje (an­ty­ge­ny) znaj­du­ją się prze­ciw­cia­ła. Nasz układ od­por­no­ścio­wy wy­twa­rza prze­ciw­cia­ła, kie­dy iden­ty­fi­ku­je an­ty­ge­ny.

Wszyst­kie ko­mór­ki obron­ne w or­ga­ni­zmie po­cho­dzą z ko­mó­rek ma­cie­rzy­stych, któ­re po­wsta­ją w szpi­ku kost­nym i są krwin­ka­mi bia­ły­mi (leu­ko­cy­ta­mi). Ko­mór­ki ma­cie­rzy­ste mogą zró­żni­co­wać się:

• na gra­nu­lo­cy­ty, mo­no­cy­ty i ma­kro­fa­gi („fa­go­cy­ty”), któ­re są częścią nie­spe­cy­ficz­ne­go sys­te­mu obron­ne­go;

• lub na lim­fa­tycz­ne ko­mór­ki ma­cie­rzy­ste, z któ­rych na­stęp­nie roz­wi­ja­ją się lim­fo­cy­ty. Lim­fo­cy­ty mo­żna po­dzie­lić na pod­gru­py, lim­fo­cy­ty T i B, a ta­kże ko­mór­ki NK (Na­tu­ral Kil­lers – uro­dze­ni za­bój­cy). Są częścią spe­cy­ficz­ne­go sys­te­mu obron­ne­go.

Wrodzony swoisty system obronny

Mamy do dys­po­zy­cji wła­sną ba­rie­rę ochron­ną or­ga­ni­zmu, en­zy­my, sub­stan­cje prze­ka­źni­ko­we i bia­łe krwin­ki. Leu­ko­cy­ty, bia­łe krwin­ki, są szcze­gól­nie sku­tecz­ny­mi ko­mór­ka­mi od­por­no­ścio­wy­mi prze­ciw­ko pa­to­ge­nom.

Po­nie­waż wro­dzo­ny układ od­por­no­ścio­wy nie po­sia­da pa­mi­ęci, ka­żdy in­truz jest ata­ko­wa­ny bez roz­ró­żnie­nia, ale w bar­dzo krót­kim cza­sie. Na przy­kład in­fek­cje bak­te­ryj­ne mogą być już po­wstrzy­ma­ne przez wro­dzo­ny układ od­por­no­ścio­wy, po­nie­waż „fa­go­cy­ty” (ma­kro­fa­gi, mo­no­cy­ty i gra­nu­lo­cy­ty) oraz nie­któ­re bia­łka mogą na­tych­miast in­ter­we­nio­wać. Do­pie­ro gdy nie­swo­isty układ od­por­no­ścio­wy prze­gry­wa, do gry wkra­cza spe­cy­ficz­ny układ od­por­no­ścio­wy.

Fa­go­cy­ty wspie­ra­ją rów­nież układ od­por­no­ścio­wy, eli­mi­nu­jąc mar­twe ko­mór­ki w or­ga­ni­zmie. W ten spo­sób mo­żna np. za­po­bie­gać po­wsta­wa­niu źró­deł in­fek­cji.

Nabyty nieswoisty system obronny

Na­by­ta swo­ista obro­na im­mu­no­lo­gicz­na roz­wi­ja się przez lata po­przez kon­takt z pa­to­ge­na­mi i za­pa­mi­ęty­wa­nie ich. Szcze­gól­ną rolę od­gry­wa­ją tu­taj lim­fo­cy­ty po­wsta­jące w szpi­ku kost­nym, któ­re po kon­tak­cie z cia­ła­mi ob­cy­mi two­rzą prze­ciw­cia­ła. Je­śli pa­to­gen po­now­nie za­ata­ku­je, or­ga­nizm re­agu­je spe­cy­ficz­nie – wy­sy­ła­jąc prze­ciw­ko nie­mu prze­ciw­cia­ła.

Dzi­ęki pa­mi­ęci im­mu­no­lo­gicz­nej chro­ni­my się przed cho­ro­ba­mi przez lata lub po jed­no­ra­zo­wym „prze­cier­pie­niu” ja­kie­jś cho­ro­by sta­je­my się na nią w przy­szło­ści bar­dziej od­por­ni. Nie­wy­star­cza­jąco spraw­ny układ od­por­no­ścio­wy do­pusz­cza do nas in­fek­cje wi­ru­so­we, za­ka­że­nia grzy­bi­cze i no­wo­two­ry, nad­mier­nie po­bu­dzo­ny zaś ge­ne­ru­je zbyt dużo sta­nów za­pal­nych i skłon­no­ść do re­ak­cji hi­per­ak­tyw­nych, ta­kich jak aler­gie i cho­ro­by au­to­im­mu­no­lo­gicz­ne (ich źró­dła­mi by­wa­ją: prze­two­rzo­na die­ta, nie­od­por­no­ść na stres, brak lub nad­miar ćwi­czeń fi­zycz­nych i znacz­ne ob­ci­ąże­nie tok­sy­na­mi śro­do­wi­sko­wy­mi). Na szczęście nasz or­ga­nizm ma wro­dzo­ną zdol­no­ść re­ge­ne­ra­cji, a usu­wa­jąc źró­dła sta­nu za­pal­ne­go i, naj­wa­żniej­sze, wy­pra­co­wu­jąc zdro­we na­wy­ki, mo­że­my ją wspie­rać.

Przeciwciała w natarciu

Nasz nie­swo­isty (na­by­ty) układ im­mu­no­lo­gicz­ny wy­kry­wa i eli­mi­nu­je in­tru­zów, po­słu­gu­jąc się po­my­sło­wym me­cha­ni­zmem bio­lo­gicz­nym – prze­ciw­cia­ła­mi. Są to ma­syw­ne bia­łka w kszta­łcie li­te­ry Y pro­du­ko­wa­ne przez ko­mór­ki B (lim­fo­cy­ty B sta­no­wi­ące je­den z ele­men­tów ukła­du od­por­no­ścio­we­go), a wy­dzie­la­ne przez bia­łe krwin­ki. Nie­kie­dy w ak­ty­wa­cji ko­mó­rek B po­ma­ga­ją ko­mór­ki po­moc­ni­cze T (lim­fo­cy­ty T). Po­praw­ne funk­cjo­no­wa­nie tych ko­mó­rek jest wa­run­kiem spraw­ne­go dzia­ła­nia ukła­du im­mu­no­lo­gicz­ne­go. Prze­ciw­cia­ła to na­sze „od­dzia­ły spe­cjal­ne”. W uprosz­cze­niu – ad­ap­ta­cyj­ny (nie­swo­isty) układ od­por­no­ścio­wy ana­li­zu­je po­szcze­gól­ne za­gro­że­nia i do­pa­so­wu­je do nich stra­te­gie ochron­ne. W ra­mach re­ak­cji obron­nej or­ga­nizm wy­wo­łu­je stan za­pal­ny ma­jący znisz­czyć za­gro­że­nie, do­sto­so­wu­jąc me­to­dę dzia­ła­nia do kon­kret­ne­go in­tru­za. Stan za­pal­ny po­ja­wia się wy­łącz­nie w sy­tu­acji, gdy prze­ciw­cia­ło roz­po­zna­ło zna­ne so­bie za­gro­że­nie.

 

Lim­fo­cy­ty, ko­mór­ki B i T, jed­ne z ko­mó­rek wy­ko­rzy­sty­wa­nych przez układ od­por­no­ścio­wy, po­wsta­ją w ukła­dzie lim­fa­tycz­nym.

Ko­mór­ki B wy­wo­łu­ją stan za­pal­ny oraz pro­du­ku­ją prze­ciw­cia­ła i cy­to­ki­ny, zwi­ąz­ki che­micz­ne sy­gna­li­zu­jące po­zo­sta­łym częściom ukła­du od­por­no­ścio­we­go, że czas wy­wo­łać stan za­pal­ny, co z ko­lei po­wo­du­je skie­ro­wa­nie do punk­tu za­pal­ne­go ko­mó­rek B i T.

Ko­mór­ki T (śmier­cio­no­śne) sta­no­wią je­den z ele­men­tów re­ak­cji za­pal­nej. Ich za­da­niem jest ata­ko­wa­nie in­tru­zów. Ko­mór­ki T (po­moc­ni­cze) kie­ru­ją za­cho­wa­niem ko­mó­rek B i T (śmier­cio­no­śnych).

Ko­mór­ki T (re­gu­la­to­ro­we) wspo­ma­ga­ją pro­ces ini­cja­cji i wy­ga­sze­nia sta­nu za­pal­ne­go, by układ od­por­no­ścio­wy nie funk­cjo­no­wał w sta­nie nie­ustan­ne­go za­gro­że­nia.

 

Prze­ciw­cia­ło prze­ciw­cia­łu nie­rów­ne. Po­sia­da­ją one od­mien­ne me­to­dy i szyb­ko­ść dzia­ła­nia, co po­zwa­la im się le­piej do­pa­so­wy­wać do za­gro­żeń. Po­ni­żej przed­sta­wiam kil­ka głów­nych ro­dza­jów prze­ciw­ciał wa­żnych dla ukła­du od­por­no­ścio­we­go i na­szych je­lit. W na­zwie ka­żde­go znaj­du­je się człon „Ig”, skrót od „im­mu­no­glo­bu­li­ny”, czy­li prze­ciw­cia­ła. Ka­żde­mu ro­dza­jo­wi im­mu­no­glo­bu­li­ny przy­pi­sa­no lo­so­wo li­te­rę: A, E czy G.

IgA Najczęściej spotykane przeciwciało, główny składnik układu odpornościowego. Najwięcej znajdziemy go na błonie śluzowej żołądka, ale występuje też w układach oddechowym (w nosie, ustach i płucach) i moczowo-płciowym. Chroni organizm przed groźnymi bakteriami, wirusami i pasożytami, które upatrzyły sobie te rejony ciała.

IgAjest obecne również w ślinie, łzach i mleku z piersi. Jeśli w jelitach rozpleniły się drożdżaki, badanie stolca wykaże zapewne obniżony poziom IgA. To znak, że układ odpornościowy nie działa jak należy i potrzebuje więcej czasu, by zwalczyć infekcje.

IgE dają o sobie znać w przypadku alergii. Gdy tylko wykryją zagrożenie, natychmiast instruują układ odpornościowy, że czas zainicjować stan zapalny. Niestety, reakcja odpornościowa może okazać się bardziej dotkliwa od poczynań intruza. W przypadku alergii na masło orzechowe jeden kęs wystarczy, by wywołać natychmiastową, bardzo silną reakcję, której efektem ubocznym może być obrzęk płuc utrudniający oddychanie. To nie orzeszki ziemne blokują drogi oddechowe, a reakcja zapalna na ich obecność w organizmie.

IgG Reakcja, którą inicjuje to przeciwciało, jest dużo wolniejsza i nie tak silna, jak w przypadku IgE – to reakcja na „nadwrażliwość”. Działanie przeciwciała IgG jest subtelniejsze i może opóźnić się nawet o 72 godziny, przez co trudno jest niekiedy wskazać czynnik sprawczy reakcji organizmu. Nawet jeśli stan zapalny obejmie całe ciało, powolne działanie IgG utrudni wskazanie winowajcy. Najczęściej reaguje na obecność glutenu i nabiału.

Zda­rza się, że sil­ny układ od­por­no­ścio­wy nie ra­dzi so­bie z za­gro­że­niem. W ta­kich sy­tu­acjach wy­stępu­je ostry stan za­pal­ny!

Za­łó­żmy, że sie­dzi­my w po­ci­ągu obok pa­sa­że­ra za­ka­żo­ne­go gry­pą. Kon­takt z wi­ru­sem może po­trwać na­wet kil­ka­na­ście go­dzin. Do­dat­ko­wy czas to oka­zja, któ­rej wi­rus nie prze­pu­ści – omi­ja­jąc mi­kro­fa­gi, prze­do­sta­je się do wnętrza or­ga­ni­zmu. Co wte­dy? Do ak­cji wkra­cza wro­dzo­ny układ od­por­no­ścio­wy. W krót­kim cza­sie mo­bi­li­zu­je do dzia­ła­nia wszel­kie­go ro­dza­ju ko­mór­ki i zwi­ąz­ki che­micz­ne ma­jące wy­eli­mi­no­wać in­tru­za. Naj­pierw wi­rus przy­cze­pia się do ko­mó­rek np. gór­nych dróg od­de­cho­wych, tam się na­mna­ża, po­wo­du­je za­pcha­nie (obrzęk) nosa, krta­ni, dróg od­de­cho­wych, go­rącz­kę i ze­spół bó­lo­wy. Układ od­por­no­ścio­wy li­kwi­du­je po­wsta­łe za­gro­że­nie sta­nem za­pal­nym, któ­ry, gdy mi­nie kry­zys, wy­ga­sa, a cho­ry od­zy­sku­je pe­łnię zdro­wia.

W prze­ci­wie­ństwie do ostre­go sta­nu za­pal­ne­go, za­pa­le­nie prze­wle­kłe utrzy­mu­je się przez dłu­ższy czas, często przez wie­le lat, a na­wet całe ży­cie. Nie­le­czo­ne, tlące się sta­ny za­pal­ne leżą u pod­staw nie­mal wszyst­kich cho­rób prze­wle­kłych. Nie­wy­klu­czo­ne też, że mają swój udział w roz­wo­ju no­wo­two­rów. Wie­my już, że re­ak­cja za­pal­na po­ja­wia się w od­po­wie­dzi na okre­ślo­ne za­gro­że­nie: ma je wy­eli­mi­no­wać i wy­ga­sić, przy­wra­ca­jąc cia­łu nor­mal­ne funk­cjo­no­wa­nie. Jed­nak w sy­tu­acji, gdy or­ga­nizm zo­sta­je na­ra­żo­ny na se­rię ata­ków i nie ma cza­su na re­ge­ne­ra­cję, lub gdy za­gro­że­nie – cho­ćby naj­lżej­sze – nie ustępu­je, układ im­mu­no­lo­gicz­ny utrzy­mu­je stan ci­ągłe­go po­go­to­wia, a stan za­pal­ny przyj­mu­je for­mę prze­wle­kłą.

ZAPAMIĘTAJ!

Gdy stan za­pal­ny przyj­mu­je po­stać prze­wle­kłą, przy­po­mi­na to sy­tu­ację, w któ­rej ochro­nia­rze pra­cu­ją sze­ść dni pod rząd bez prze­rwy. Nie­trud­no się do­my­ślić, że w ko­ńcu po­pe­łnią ja­kiś błąd, któ­re­go kon­se­kwen­cje będą ka­ta­stro­fal­ne dla zdro­wia. Do­cho­dzi wte­dy do re­ak­cji au­to­im­mu­no­lo­gicz­nej.

 

Odporność według medycyny naturalnej

Układ od­por­no­ścio­wy ina­czej jest opi­sy­wa­ny w me­dy­cy­nie na­tu­ral­nej, ina­czej w me­dy­cy­nie za­chod­niej. W me­dy­cy­nie na­tu­ral­nej nie dzie­li się go na części skła­do­we, tyl­ko opi­su­je się jego dzia­ła­nie ca­ło­ścio­we. Opi­su­jąc układ im­mu­no­lo­gicz­ny języ­kiem me­dy­cy­ny za­chod­niej, sto­su­je się często ter­mi­no­lo­gię wo­jen­ną. Z punk­tu wi­dze­nia me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej ta me­ta­fo­ra może być dla nas my­ląca. Układ im­mu­no­lo­gicz­ny nie jest ma­chi­ną wo­jen­ną. To ra­czej siła po­ko­jo­wa, któ­ra przede wszyst­kim dąży do stwo­rze­nia w or­ga­ni­zmie har­mo­nii. Mó­wi­ąc języ­kiem an­tro­po­lo­gii chrze­ści­ja­ńskiej, lu­bię w tym kon­te­kście przy­to­czyć frag­ment Ewan­ge­lii wg św. Jana: „We­wnętrz­nie skłó­co­ne kró­le­stwo pu­sto­sze­je”. To do­sko­na­ły ob­raz wspó­łcze­sne­go czło­wie­ka, któ­ry po­przez de­sta­bi­li­za­cję ży­cia na wszyst­kich po­zio­mach eg­zy­sten­cjal­nych do­pro­wa­dził do znacz­ne­go osła­bie­nia od­por­no­ści or­ga­ni­zmu, co wi­dać po sta­ty­sty­kach za­cho­ro­wań. Na szczęście na­wet naj­gor­szy na­wyk ni­g­dy nie jest na­szym prze­zna­cze­niem i mo­żna go zmie­nić nie­mal w ka­żdym mo­men­cie ży­cia!

Siły ukła­du od­por­no­ścio­we­go me­dy­cy­na na­tu­ral­na upa­tru­je w po­zio­mie ener­gii wi­tal­nej po­wsta­łej jako efekt trans­for­ma­cji ener­gii po­bra­nej z po­ży­wie­nia oraz po­wie­trza przy wspó­łu­dzia­le ener­gii pre­na­tal­nej (po­uro­dze­nio­wej). Wy­ła­nia się nam tu pew­ne po­do­bie­ństwo kon­cep­cji za­chod­niej – jak­by na­wi­ąza­nie do po­dzia­łu na od­por­no­ść na­by­tą, swo­istą (pre­na­tal­ną) i nie­swo­istą, na­by­wa­ną pod­czas ży­cia (po­ży­wie­nie i od­dy­cha­nie). Do tego do­cho­dzi nie­zwy­kle wa­żny aspekt od­po­czyn­ku, pod­czas któ­re­go nasz układ im­mu­no­lo­gicz­ny się re­ge­ne­ru­je. Od­por­no­ść or­ga­ni­zmu we­dług me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej wy­ni­ka ta­kże z pra­cy na­szych na­rządów we­wnętrz­nych: płuc, śle­dzio­ny oraz ne­rek, we­dług tej kon­cep­cji będących trzo­nem od­por­no­ści. Głów­nym or­ga­nem od­po­wia­da­jącym za ilo­ść ener­gii po­trzeb­nej do bu­do­wa­nia od­por­no­ści są płu­ca, na­stęp­nie śle­dzio­na, któ­ra ma zwi­ązek z po­zy­ski­wa­niem ener­gii z po­ży­wie­nia. Ner­ki zaś w tej opty­ce sta­no­wią nie tyl­ko o po­zio­mie de­tok­sy­ka­cji, ale też siły ży­cio­wej (ener­gii pre­na­tal­nej).

Ru­chem ener­gii ukła­du od­por­no­ści za­wia­du­je wątro­ba, któ­ra od­po­wia­da za re­gu­lar­ny i spo­koj­ny prze­pływ pły­nów w or­ga­ni­zmie oraz za spraw­ną de­tok­sy­ka­cję. To po­win­no nas skła­niać do jesz­cze wa­żniej­szej re­flek­sji, że od spraw­no­ści dzia­ła­nia wspo­mi­na­nych na­rządów za­le­ży na­sza ogól­na spraw­no­ść im­mu­no­lo­gicz­na. Jak się prze­ko­na­my, 7 fil­trów eg­zy­sten­cjal­nych na­sze­go ży­cia, czy­li sfe­ra na­wy­ko­wa, ma wpływ na to dzia­ła­nie i od­wrot­nie – do­brze dzia­ła­jące na­rządy wspie­ra­ją nas w roz­wo­ju ży­cia na tych po­zio­mach.

Mó­wi­ąc języ­kiem mo­jej ulu­bio­nej mi­stycz­ki św. Hil­de­gar­dy z Bin­gen, mo­gli­by­śmy to tak ująć, że spra­wie­dli­wo­ść Boża to na­sza od­por­no­ść swo­ista, na­by­ta od ro­dzi­ców (przod­ków). Za­le­żnie od tego, jak dba­li o zdro­wie, otrzy­mu­je­my w ge­nach wi­ęcej lub mniej zdro­wia w pre­zen­cie! Z dru­giej stro­ny, na­wet je­śli uro­dzi­my się sła­bi, wątli, dzi­ęki na­szej dba­ło­ści, po­przez umiar, po­ko­rę, bu­do­wa­nie zdro­wych re­la­cji i mo­ral­ne ży­cie mo­że­my od­bu­do­wać zdro­wie i wzmoc­nić nie­swo­istą od­por­no­ść dzi­ęki kszta­łto­wa­niu do­brych na­wy­ków! Mo­że­my to na­zwać mi­ło­sier­dziem Bo­żym! Psal­mi­sta do­po­wie: „Ser­cem skru­szo­nym nie po­gar­dzisz, Pa­nie!”.

Uzdro­wie­nie czło­wie­ka jest w tej an­tro­po­lo­gicz­nej kon­cep­cji osa­dzo­ne w cen­trum Ewan­ge­lii. W tek­stach wspo­mnia­nej świ­ętej z Bin­gen po­ja­wia się „me­dy­cy­na mi­ło­sier­dzia” (me­di­ci­na mi­se­ri­cor­diae) i me­dy­cy­na po­ku­ty (me­di­ci­na pe­ni­ten­tiae), a Chry­stus na­zy­wa­ny jest Wiel­kim Le­ka­rzem. Wcie­le­nie Syna Bo­że­go było bo­wiem naj­wi­ęk­szą „ak­cją ra­tun­ko­wą” przed­si­ęw­zi­ętą przez Naj­wy­ższe­go Le­ka­rza (Boga) dla świa­ta. Wcie­le­nie samo w so­bie jest na­zy­wa­ne przez Hil­de­gar­dę ma­gna me­di­ci­na, czy­li naj­moc­niej­szym wy­ra­zem mi­ło­sier­dzia. Akt mi­ło­sier­dzia do­ko­nu­je się pod­czas ka­żdej Mszy Świ­ętej, a Do­bry Le­karz po­chy­la się z mi­ło­sier­dziem nad ra­na­mi czło­wie­ka, na­masz­cza­jąc je swo­ją ko­jącą obec­no­ścią. Hil­de­gar­da uwa­ża­ła za­tem mi­ło­sier­dzie za je­den z pod­sta­wo­wych wa­run­ków na­sze­go uzdro­wie­nia, a za­ra­zem prze­ja­wów świ­ęto­ści, po­nie­waż jej me­dy­cy­na opie­ra­ła się na po­szu­ki­wa­niu har­mo­nii mi­ędzy du­szą, du­chem i cia­łem. Cho­ro­by we­dług świ­ętej wy­ni­ka­ją z cho­rej du­szy. Dla­te­go be­ne­dyk­tyn­ka wzy­wa nas przede wszyst­kim do ca­łko­wi­te­go od­da­nia ser­ca i ży­cia Bogu (re­cor­da­tio). Z za­chwy­tem nad Jego dzie­ła­mi czło­wiek po­wi­nien sta­le czer­pać po­trzeb­ną siłę dla du­cha z tzw. zie­lo­nej siły (vi­ri­di­tas), ob­cu­jąc jak naj­częściej z przy­ro­dą, czer­pać też z pra­cy i ży­cia kon­tem­pla­cyj­ne­go (ora at la­bo­ra). Świ­ęta Hil­de­gar­da wska­zu­je na wa­żną za­sa­dę roz­ró­żnia­nia umia­ru i ładu (ordo et di­scre­tio), ro­ze­zna­wa­nia skraj­no­ści mo­gących pro­wa­dzić do roz­chwia­nia emo­cjo­nal­ne­go (np. kult cia­ła, eks­tre­mal­ne die­ty, nad­miar spor­tu, per­fek­cjo­nizm). Za­chęca do roz­trop­no­ści i ra­cjo­nal­ne­go my­śle­nia (ra­tio), sprzy­ja­jących po­dej­mo­wa­niu właś­ci­wych ży­cio­wych de­cy­zji. Pro­mu­je za­sa­dę sub­tel­no­ści, od­no­sząc ją do lecz­ni­cze­go/ tok­sycz­ne­go wpły­wu żyw­no­ści na nasz or­ga­nizm, co z ko­lei wpły­wa na dzia­ła­nie na­rządów od­po­wie­dzial­nych za siłę od­por­no­ści!

Do­pie­ro łącząc świa­do­mie wy­mie­nio­ne me­cha­ni­zmy obron­ne or­ga­ni­zmu, nie po­mi­ja­jąc owej wy­ższej – nad­przy­ro­dzo­nej – eg­zy­sten­cji, zo­sta­je­my wta­jem­ni­cze­ni w ar­ka­na im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej, po­tra­fi­my obu­dzić na­sze­go we­wnętrz­ne­go le­ka­rza dla cia­ła, du­cha i umy­słu. Naj­wa­żniej­szym kro­kiem w bu­do­wa­niu od­por­no­ści jest krok ku mi­ło­ści, któ­ra we­dług be­ne­dyk­tyn­ki z Bin­gen wszyst­ko le­czy i jest siłą na­pędo­wą wszech­świa­ta.

Po pierw­sze, po­trze­bu­je­my leku na na­szą obo­jęt­no­ść względem Boga, dru­gie­go czło­wie­ka i sie­bie sa­mych! Jest bo­wiem coś, cze­go nie unik­nie­my. Czło­wiek nie po­sia­da ni­cze­go, cze­go by wcze­śniej nie otrzy­mał! Wszyst­ko jest da­rem z ze­wnątrz. A to po­win­no skła­niać nas do po­rzu­ce­nia nie­wdzi­ęcz­no­ści. Świat jest w fa­zie obłędu ego­ty­zmu lu­dzi, któ­rzy za wszel­ką cenę chcą wszyst­ko zdo­być kosz­tem in­nych i so­bie wszyst­ko za­wdzi­ęczać. Mo­żna być zdro­wym ego­istą i ego­cen­try­kiem ze spraw­nie dzia­ła­jący­mi lim­fo­cy­ta­mi, ale z du­szą nie­przy­no­szącą chwa­ły. Nie­ste­ty.

Cho­ro­ba przy­no­si dys­kom­fort emo­cjo­nal­ny i du­cho­wy, od­bie­ra har­mo­nię du­szy, de­sta­bi­li­zu­je rów­no­wa­gę cia­ła. Często jest wy­ni­kiem dręczących my­śli, bo­les­nych wspo­mnień, prze­trwa­łe­go stre­su, bra­ku prze­ba­cze­nia, po­czu­cia winy z po­wo­du nie­prze­ba­czo­ne­go grze­chu. Na taką cho­ro­bę cier­pią dziś do­słow­nie mi­lio­ny lu­dzi na świe­cie. Jako prak­tyk przyj­mu­jący set­ki pa­cjen­tów sądzę, że taka cho­ro­ba du­cho­we­go ser­ca ma za­sad­ni­czy wpływ na osła­bie­nie na­szej od­por­no­ści. Czy cia­ło może czuć się w pe­łni do­brze, je­śli umy­sł, ser­ce i duch są od sie­bie od­dzie­lo­ne i nie dążą do har­mo­nii?

ZAPAMIĘTAJ!

Je­zus na­uczał, że to, kim je­ste­śmy, za­le­ży od tego, co czu­je­my w ser­cu. Mó­wił o po­now­nych na­ro­dzi­nach, o ży­ciu w wie­rze i o tym, by mieć ser­ce jak dziec­ko. Pra­gnął, by­śmy byli jak dzie­ci, po­nie­waż są one nie­win­ne, ufne i otwar­cie oka­zu­ją swo­je emo­cje. Głębo­ko wie­rzący lu­dzie są za­wsze świa­do­mi swo­ich uczuć.

 

Oczy­wi­ście nie wszyst­kie scho­rze­nia są po­chod­ną cho­ro­by du­szy i cia­ła, ale duża ich część z pew­no­ścią. Mu­si­my po­zna­wać tę praw­dę o nas sa­mych, by­śmy mo­gli po­ra­dzić so­bie z emo­cja­mi, któ­re nam szko­dzą, któ­re nisz­czą nas jako wspól­no­tę lu­dzi. Przez po­nad dzie­si­ęć lat in­ten­syw­nie zgłębiam wie­dzę o ży­wie­niu, teo­lo­gię i psy­cho­lo­gię. Od­kry­łem, że stu­dio­wa­nie jed­nej z nich uła­twia mi po­zna­nie dru­giej itd. Wci­ąż nie prze­sta­ją mnie fa­scy­no­wać po­do­bie­ństwa mi­ędzy du­cho­wy­mi i emo­cjo­nal­ny­mi re­gu­ła­mi, któ­re łączę z kul­tu­rą sto­łu, de­tok­sy­ka­cją or­ga­ni­zmu i jego od­no­wą w ci­ągu 7 ty­go­dni. Tak po­wsta­ła moja au­tor­ska me­to­da im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej, w któ­rej sto­su­ję oprócz spe­cjal­ne­go pla­nu ży­wie­nia me­to­dę 7 klu­czy i me­to­dę 7 fi­la­rów, któ­re łącz­nie two­rzą pro­gram Im­mu­no­plan.

W mo­jej wie­lo­let­niej pra­cy oraz czy­ta­jąc ty­si­ące e-ma­ili od czy­tel­ni­ków mo­ich pu­bli­ka­cji, od­kry­łem, że wi­ęk­szo­ść de­cy­zji po­dej­mu­je­my na pod­sta­wie tego, co ak­tu­al­nie czu­je­my i w co wie­rzy­my, często po fak­cie je ra­cjo­na­li­zu­jąc. Praw­dę mó­wi­ąc, nie wie­my tak dużo, jak nam się wy­da­je, na te­mat nas sa­mych. Wszy­scy świa­do­mie lub podświa­do­mie ule­ga­my po­glądom, któ­re wpły­wa­ją na na­sze po­strze­ga­nie rze­czy­wi­sto­ści. Dla­te­go praw­dę o nas sa­mych mo­że­my po­znać wy­łącz­nie na pod­sta­wie wła­snych do­świad­czeń. Z psy­cho­lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia nie­mo­żli­we jest ca­łko­wi­te wy­eli­mi­no­wa­nie wpły­wu na­sze­go umy­słu na to, jak po­strze­ga­my świat, tym bar­dziej że często nie je­ste­śmy świa­do­mi swo­ich od­czuć. A za­tem wszyst­ko, co – jak nam się wy­da­je – po­jęli­śmy w spo­sób ro­zu­mo­wy, zo­sta­ło już prze­pusz­czo­ne przez filtr na­szych prze­ko­nań. Od tego, jak kur­czo­wo trzy­ma­my się tych prze­ko­nań, za­le­ży, czy po­tra­fi­my od­kry­wać praw­dę na te­mat zdro­wia i szczęścia, o któ­rych mówi nie tyl­ko na­uka czy ba­da­nia, lecz sam Stwór­ca. To klucz ob­fi­to­ści, któ­rym otwie­ra­my ser­ce na bu­do­wa­nie wi­ęzi z Bo­giem, umo­żli­wia­jący nam zro­zu­mie­nie sa­me­go sie­bie i swo­ich ogra­ni­czeń, często skła­nia­jących nas do po­pe­łnia­nia na­wy­ko­wych błędów. Obu­dzić we­wnętrz­ne­go le­ka­rza i włączyć naj­wy­ższy bieg im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej, to ca­łym ser­cem przy­lgnąć do Tego, któ­ry jest dro­gą, praw­dą i ży­ciem!

ZAPAMIĘTAJ

Wie­le za­sad za­war­tych w na­ukach Je­zu­sa może nam po­móc w na­szych usi­ło­wa­niach za­cho­wa­nia zdro­wia psy­chicz­ne­go. Bez względu na oso­bi­ste po­glądy re­li­gij­ne i psy­cho­lo­gicz­ne, wszy­scy mo­że­my czer­pać ko­rzy­ści z tej wiecz­nie ak­tu­al­nej mądro­ści, aby do­świad­czać szczęśli­we­go ży­cia na wszyst­kich po­lach eg­zy­sten­cjal­nych.

 

Klu­czem suk­ce­su w im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej jest zmia­na do­tych­cza­so­wych na­wy­ków lub ich ak­tu­ali­za­cja. Na­drzęd­nym le­ka­rzem jest jed­nak w tej ukła­dan­ce mi­ło­ść. Kie­dy bo­wiem nasz mózg emo­cjo­nal­ny otrzy­mu­je sy­gnał, że je­ste­śmy oto­cze­ni mi­ło­ścią, zna­cząco sta­bi­li­zu­je się nasz układ im­mu­no­lo­gicz­ny. Po­twier­dza­ją to ba­da­nia prze­pro­wa­dzo­ne na ty­si­ącach ko­biet, u któ­rych zdia­gno­zo­wa­no raka pier­si. Po pi­ęciu la­tach stwier­dzo­no dwa razy wi­ęcej przy­pad­ków śmier­ci wśród ko­biet, któ­re de­kla­ro­wa­ły, że od part­ne­rów ży­cio­wych otrzy­mu­ją nie­wie­le uczu­cia. Często z bra­ku cza­su i po­śpie­chu pa­cjent­ki nie mia­ły rów­nież cza­su na bu­do­wa­nie wi­ęzi z dzie­ćmi czy ro­dze­ństwem. Dla­cze­go to ta­kie wa­żne w na­szej im­mu­no­lo­gicz­nej ukła­dan­ce? Mi­ło­ść dzia­ła za po­śred­nic­twem ukła­du lim­bicz­ne­go, któ­ry kon­tro­lu­je na­sze emo­cje i fi­zjo­lo­gię, a więc hor­mo­ny oraz układ od­por­no­ścio­wy. Wpły­wa rów­nież na pra­cę na­rządów czy wy­dzie­la­nie kwa­sów żo­łąd­ko­wych w żo­łąd­ku. Na­sze zdro­wie nie za­le­ży jed­nak wy­łącz­nie od mi­ło­ści ze stro­ny part­ne­ra, ale od ja­ko­ści wszyst­kich na­szych re­la­cji emo­cjo­nal­nych. Wa­żne, aby być we wszyst­kim sobą w spo­sób pe­łny i zrów­no­wa­żo­ny, po­tra­fi­ąc po­ka­zać za­rów­no sła­bo­ść, jak i siłę czy ra­do­ść. Ko­bie­ta albo mężczy­zna, któ­rzy nie są szczęśli­wi w ma­łże­ństwie, lecz tłu­mią te emo­cje, po­nie­waż wolą o tym nie roz­ma­wiać, aby wszyst­ko było „w po­rząd­ku”, zmie­rza­ją do znacz­ne­go osła­bie­nia ukła­du im­mu­no­lo­gicz­ne­go. Wie­lu ba­da­czy od­kry­ło, że aby nasz układ od­por­no­ścio­wy pra­wi­dło­wo funk­cjo­no­wał, po­win­ni­śmy być „au­ten­tycz­ni”, cho­ćby mia­ło się to nie po­do­bać naj­bli­ższym. Od­wa­ga by­cia sobą sta­no­wi bo­wiem część sa­me­go pro­ce­su ży­cia, w tym ta­kże na­szych ko­mó­rek. Dla­te­go praw­dzi­we bo­gac­two mie­rzy się ja­ko­ścią na­szych re­la­cji z in­ny­mi lu­dźmi.

ZAPAMIĘTAJ!

Je­zus uwa­żał mi­ło­ść za naj­wi­ęk­szą siłę we wszech­świe­cie. Gło­sił, że Bóg jest mi­ło­ścią i że stwór­cza siła mi­ło­ści po­mo­że roz­wi­ązać wszyst­kie pro­ble­my na świe­cie. Mi­ło­ść znaj­du­je się w cen­trum nauk Je­zu­sa, jest też nie­zbęd­na w pro­ce­sie uzdra­wia­nia ludz­kie­go ser­ca. Mi­ło­ść uzdra­wia!

 

Do­ko­na­nie du­żych i trwa­łych zmian w ży­ciu ni­g­dy nie jest pro­ste – czy cho­dzi o zmia­nę tego, jak trak­tu­je­my in­nych, czy tego, jak go­spo­da­ru­je­my swo­im cza­sem, jaki uży­tek ro­bi­my z pie­ni­ędzy, jak wy­ko­nu­je­my pra­cę, czy też tego, jak trak­tu­je­my wła­sne cia­ło. Ile­kroć chce­my coś ulep­szyć lub zmie­nić, zwy­kle za­czy­na­my z en­tu­zja­zmem i na­dzie­ja­mi, któ­re jed­nak z cza­sem bled­ną; po­dob­nie rzecz ma się z na­szy­mi po­sta­no­wie­nia­mi. Dla­te­go klu­czem do suk­ce­su jest wy­kszta­łce­nie NO­WYCH n a w y k ó w, któ­re za­stąpią sło­mia­ny za­pał. Na­sze ży­cie jest we wła­dzy przy­zwy­cza­jeń. Kszta­łtu­je­my je, a po­tem one kszta­łtu­ją nas. Gdy­bym cię po­pro­sił, że­byś zro­bił li­stę wszyst­kich swo­ich złych na­wy­ków, szyb­ko byś je zi­den­ty­fi­ko­wał. Więc odłóż te­raz ksi­ążkę na chwi­lę i na­pisz je bez wa­ha­nia i po­śpie­chu. W isto­cie, wie­le z nich to przy­zwy­cza­je­nia bar­dzo szko­dli­we. Dla­cze­go więc ich jesz­cze nie zmie­ni­łeś? Co spra­wia, że po­zby­cie się złych na­wy­ków i wy­kszta­łce­nie no­wych jest tak trud­ne?

Oto trzy najczęstsze przyczyny:

1Złe nawyki są wygodne i towarzyszą nam od zawsze.

Nie­za­le­żnie od tego, czy masz nad­wa­gę, prze­ja­dasz się lub masz ja­kie­kol­wiek inne za­bu­rze­nia zwi­ąza­ne z je­dze­niem, czy je­steś bez for­my albo masz za mało ener­gii – wszyst­ko to nie jest kwe­stią jed­ne­go dnia. Naj­praw­do­po­dob­niej two­je zdro­wie po­gar­sza­ło się stop­nio­wo. Wie­le na­wy­ków to­wa­rzy­szących ci w do­ro­słym ży­ciu wy­kszta­łca się już w dzie­ci­ństwie. Być może nie­któ­re z nich po­ja­wi­ły się jako stra­te­gia ra­dze­nia so­bie z nie­za­spo­ko­jo­ny­mi po­trze­ba­mi emo­cjo­nal­ny­mi lub du­cho­wy­mi, któ­rych do­świad­czy­łeś na wcze­snym eta­pie ży­cia. Inne po­wsta­ją pod wpły­wem lęku. Nie­któ­re są ci po­trzeb­ne do wy­ci­sze­nia ne­ga­tyw­nych emo­cji, za­głu­sze­nia po­czu­cia osa­mot­nie­nia, upo­rczy­we­go nie­po­ko­ju, smut­ku, czy prze­ży­cia, że je­steś nie­ko­cha­ny.

2Identyfikacja ze złymi nawykami.

Gdy ktoś mówi: „nie je­stem w sta­nie od­mó­wić so­bie de­se­ru”, „ci­ągle się spó­źniam”, „nie lu­bię go­to­wać”, ten ktoś iden­ty­fi­ku­je się ze swo­imi zły­mi przy­zwy­cza­je­nia­mi. Uto­żsa­mia się z nimi. Jed­nak mo­żna je zmie­nić! Na­wy­ki to rze­czy, któ­re ro­bisz. One to nie ty!

3Złe nawyki mogą być opłacalne.

W od­le­głej per­spek­ty­wie są nie­ko­rzyst­ne, jed­nak do­ra­źnie wy­da­ją się ła­twiej­szym i lep­szym roz­wi­ąza­niem. Uza­le­żnia­jący smak śmie­cio­wej żyw­no­ści, krót­ko­trwa­ły przy­pływ ener­gii po zje­dze­niu sło­dy­czy czy przy­jem­no­ść pły­nąca z le­ni­stwa dają na­tych­mia­sto­we za­do­wo­le­nie. Chce­my czuć się do­brze teraz, a nie pó­źniej. Wi­ęk­szo­ść pro­ble­mów w na­szej kul­tu­rze to bez­po­śred­nie skut­ki tego, że nie chce­my się zmie­nić z mi­ło­ści. Aby to prze­zwy­ci­ężyć, zro­zum, że za do­ko­na­nie wy­bo­rów do­brych dla zdro­wia otrzy­masz wi­ęk­szą na­gro­dę – osta­tecz­nie przy­nie­sie ci to do­bro­stan – du­cho­wy i psy­cho­fi­zycz­ny.

ZAPAMIĘTAJ!

Wspa­nia­łe jest to, że kie­dy go­tu­je­my z mi­ło­ścią dla in­nych, ra­do­ść czer­pie­my z tego dużo wcześ­niej, my­śląc, co będzie­my ra­zem je­dli, pod­czas po­si­łku i jesz­cze dłu­go po nim, przy­po­mi­na­jąc so­bie, ja­kie to było do­bre. Sma­ko­wa­nie je­dze­nia z mi­ło­ścią jest jak słu­cha­nie ulu­bio­nej mu­zy­ki!

 

Prze­pro­gra­mo­wa­niu się na wy­bo­ry słu­żące zdro­wiu słu­żą zło­te za­sa­dy im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej pro­wa­dzące do zmia­ny!

1Rozpoznaj swoje słabości!

Z na­tu­ry nie lu­bi­my kon­fron­ta­cji z praw­dą o nas sa­mych, z na­szą sła­bo­ścią, zły­mi na­wy­ka­mi, z tym, co nami kie­ru­je. Ale póki nie sta­nie­my twa­rzą w twarz z praw­dą i nie przy­zna­my sami przed sobą, dla­czegopo­stępu­je­my tak, a nie ina­czej, i póki nie si­ęgnie­my do po­wo­dów po­ja­wie­nia się wła­snych na­wy­ków, zmia­na, na­wet je­śli jej do­ko­na­my, będzie krót­ko­trwa­ła.

2Inwestuj w lepsze wybory!

Wszy­scy chcą być zdro­wi, ale nie­wie­lu lu­dzi wy­bie­ra zdro­we ży­cie. By­cie zdro­wym wy­ma­ga cze­goś wi­ęcej niż pra­gnie­nia czy ma­rze­nia o tym… wy­ma­ga de­cyzji. Nie zmie­nisz się, póki nie zde­cy­du­jesz się na zmia­nę. Nie sta­jesz się zdro­wy przez przy­pa­dek. To kwe­stia woli. Wy­bo­ru. W grun­cie rze­czy jest to całe ży­cie po­le­ga­jące na nie za­wsze ła­twych, pro­stych i przy­jem­nych wy­bo­rach. A po­pra­wa za­wsze za­czy­na się od jed­nej do­brej de­cy­zji.

3Myśl zdrowo i działaj mądrze!

Two­je my­śle­nie wpły­wa na to, jak się czu­jesz, a to, jak się czu­jesz, wpły­wa na two­je za­cho­wa­nie. Je­śli chcesz zmie­nić swo­je za­cho­wa­nie, mu­sisz za­cząć od zmia­ny my­śle­nia. Two­je my­śli ste­ru­ją two­im ży­ciem. Na­wró­ce­nie na do­bre na­wy­ki wi­ąże się z pod­jęciem głębo­kiej de­cy­zji, aby moje my­śli podąża­ły w zu­pe­łnie in­nym kie­run­ku. To nowe na­sta­wie­nie umy­słu stwa­rza nowe emo­cje, a to mo­ty­wu­je mnie do zmia­ny. Aby stać się zdro­wym czło­wie­kiem, mu­sisz się od­wró­cić od wy­bo­rów szko­dli­wych dla two­je­go zdro­wia.

4Buduj więź z Bogiem!

W im wi­ęk­szym stop­niu po­zwo­lę Du­cho­wi Bo­że­mu na to, by mi prze­wo­dził i mnie umac­niał, tym bar­dziej utrwa­li On po­zy­tyw­ne ce­chy mo­je­go cha­rak­te­ru, za­stępu­jąc nimi złe na­wy­ki w moim ży­ciu. W Bi­blii na­zy­wa się te po­zy­tyw­ne ce­chy owo­cem Ducha. W Li­ście do Ga­la­tów (Ga 5, 22–23) znaj­du­je­my ich li­stę: „Owo­cem zaś Du­cha jest: mi­ło­ść, ra­do­ść, po­kój, cier­pli­wo­ść, uprzej­mo­ść, do­broć, wier­no­ść, ła­god­no­ść, opa­no­wa­nie”. Zwróć uwa­gę na ostat­nią war­to­ść: opa­no­wa­nie. Im bar­dziej zda­my się na Du­cha Bo­że­go, tym wi­ęk­szą zy­ska­my sa­mo­kon­tro­lę! Jak mó­wił apo­stoł Pa­weł: „Wszyst­ko mogę w Tym, któ­ry mnie umac­nia” (Flp 4, 13).

5Zawsze szukaj wsparcia!

Praw­do­po­dob­nie wie­le razy pró­bo­wa­łeś się zmie­nić, lecz efek­ty nie oka­za­ły się dłu­go­tr­wa­łe. Gdy­byś był w sta­nie sa­mo­dziel­nie zmie­nić te sfe­ry ży­cia, z któ­ry­mi masz kło­po­ty, już byś to zro­bił. Jed­nak nie­któ­re na­wy­ki są tak sil­ne, że mu­si­my sta­wić im czo­ła nie po­je­dyn­czo, a w gru­pie. Naj­głęb­sze zmia­ny w ży­ciu zaj­dą wy­łącz­nie wte­dy, gdy otwo­rzysz się przed kil­kor­giem za­ufa­nych przy­ja­ciół, wspie­ra­jących cię i sprzy­ja­jących two­im wy­bo­rom.

Dzi­ęki im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej me­to­dą 7 fi­la­rów na­uczysz się no­we­go spo­so­bu my­śle­nia, na przy­kład tego, jak po­zy­tyw­nym po­de­jściem za­stępo­wać ne­ga­tyw­ne my­śli, za­miast z nimi wal­czyć. Je­śli z czy­mś wal­czysz, to tego nie eli­mi­nu­jesz. Im bar­dziej chcesz wy­ko­rze­nić ja­kieś uczu­cie, tym bar­dziej ono cię kon­tro­lu­je. Ta­jem­ni­ca zwy­ci­ęstwa nad po­ku­są tkwi w tym, aby po pro­stu wzmoc­nić du­cha, prze­pro­gra­mo­wać swój mózg, ale ro­bić to z mi­ło­ści, a nie z przy­mu­su! W ten spo­sób obu­dzisz we­wnętrz­ne­go le­ka­rza i od­tąd nowe na­wy­ki będą w na­tu­ral­ny spo­sób pra­co­wać na two­ją od­por­no­ść! Krop­ka!

ZAPAMIĘTAJ

Wspó­łcze­sna kul­tu­ra sprzy­ja nie­od­po­wie­dzial­nym za­cho­wa­niom. Jest pe­łna po­kus. We fle­szach i fan­fa­rach re­klam za­chęca i uła­twia do­stęp do z po­zo­ru do­brych rze­czy, uży­wek, go­to­we­go je­dze­nia, bez­my­śl­ne­go spędza­nia wol­ne­go cza­su. I po­tra­fi ka­mu­flo­wać ich szko­dli­wo­ść. Udzie­lam po­rad wie­lu lu­dziom, któ­rzy sta­li się nie­wol­ni­ka­mi wła­snych pra­gnień. Za ka­żdym ra­zem, kie­dy do­ko­nu­jesz złe­go wy­bo­ru, po­tem jesz­cze ci­ężej przy­cho­dzi ci zwró­ce­nie się w stro­nę do­bra.

 

Metoda siedmiu filarów

Me­to­da re­ge­ne­ra­cji im­mu­no­lo­gicz­nej opie­ra się przede wszyst­kim na mo­ty­wo­wa­niu się do bu­do­wa­nia na­wy­ków. Osa­dzo­ne głębo­ko w sty­lu ży­cia, „zak­tu­ali­zo­wa­ne”, będą wspie­rać od­por­no­ść i pra­co­wać na rzecz na­sze­go zdro­wia! Sta­ną się klu­czem do nie­go. Nie ma to nic wspól­ne­go z ma­gią za­klęć zna­ną z po­rad­ni­ków pro­po­nu­jących wy­ko­rzy­sta­nie „po­tęgi podświa­do­mo­ści”. Ta me­to­da jest opar­ta na do­brze nam zna­nych me­cha­ni­zmach zwi­ąza­nych z du­chem, wol­ną wolą oraz in­te­lek­tem, otrzy­ma­nych, jak mówi an­tro­po­lo­gia chrze­ści­ja­ńska, na wzór i po­do­bie­ństwo Boga! Gdy więc będzie­my mó­wić o au­to­re­flek­sji czy au­to­su­ge­stii, to będzie to po­wo­ły­wa­niem się na spo­tka­nie woli Bo­żej z na­szą wolą! Nie­zwy­kle cie­ka­we spo­tka­nie, pod­czas któ­re­go „wy­ku­wa­my” na­sze na­wy­ki w nad­przy­ro­dzo­ny spo­sób!

W mo­jej wie­lo­let­niej prak­ty­ce nie uczę mo­ich pa­cjen­tów „po­zy­tyw­ne­go my­śle­nia”, któ­re często może być wręcz za­prze­cze­niem ob­ja­wie­nia Bo­że­go. Uczę ich zdro­we­go my­śle­nia o so­bie, o dru­gim czło­wie­ku i, co naj­wa­żniej­sze, o Stwór­cy tego pi­ęk­ne­go świa­ta! W moim prze­ko­na­niu zdro­wo my­śleć to pa­trzeć na ży­cie w taki spo­sób, aby we wszyst­kim, co czy­ni­my, po­prze­dzać ka­żde na­sze dzia­ła­nie wła­ści­wą in­ten­cją. Dla­te­go pod­kre­ślam po raz ko­lej­ny, że trzon pro­gra­mu, czy­li mi­ło­ść, to je­dy­ny sku­tecz­ny me­cha­nizm do na­sze­go suk­ce­su. Dla­cze­go? Od­po­wie­dź jest pro­sta! Wy­ja­śnia to krót­ko Jan Ewan­ge­li­sta: „Bóg jest mi­ło­ścią”. Apo­stoł Pa­weł do­po­wie: „Prze­to czy je­cie, czy pi­je­cie, czy co­kol­wiek in­ne­go czy­ni­cie, wszyst­ko na chwa­łę Bożą czy­ńcie” (1 Kor 10, 31). Jed­nak praw­dzi­wej mi­ło­ści do­świad­cza­my w re­la­cji na wspo­mnia­nych trzech po­zio­mach: z Bo­giem, bli­źnim i ze sobą. Po dru­gie, jak już wspo­mi­na­łem, na­sza ak­tyw­no­ść ży­cio­wa to­czy się, czy tego chce­my, czy nie, na sied­miu fi­la­rach eg­zy­sten­cjal­nych. Wszy­scy pra­gną być zdro­wi i ko­cha­ni, lecz mało kto wy­bie­ra zdro­we ży­cie pe­łne praw­dzi­wej mi­ło­ści. Nie­przy­pad­ko­wo, o czym jesz­cze nie­raz wspom­nę, mój pro­gram jest rów­nież trzy­eta­po­wy. Dzie­li się na dwa ty­go­dnie ELI­MI­NA­CJI, trzy ty­go­dnie STA­BI­LI­ZA­CJI oraz dwa ty­go­dnie UTRWA­LA­NIA. A te­raz skup­my się na tym, co naj­wa­żniej­sze…

Pro­gram im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej – me­to­da 7 fi­la­rów pod ha­słem „Obu­dź we­wnętrz­ne­go le­ka­rza”, któ­rą przed­sta­wiam w tej pu­bli­ka­cji, łączę z au­tor­ską me­to­dą 7 klu­czy, w któ­rej pa­cjent pro­wa­dzi przez 7 ty­go­dni dzien­nik Pla­ner zdro­wia (pu­bli­ka­cja Me­to­da 7 klu­czy do­stęp­na jest na ryn­ku wy­daw­ni­czym lub na moim blo­gu gotujzdrowo.com). Uczestnik programu, opisując w nim swoje emocje oraz działania w zakresach: wdzięczności, odpoczynku, kultury stołu, pracy, aktywności, duchowości czy radości życia, uczy się planowania zdrowych nawyków, co zajmuje kilka minut dziennie, i sam dochodzi z czasem do głębokiego przebudzenia. Wielu ludziom trudno było uwierzyć, że tak proste narzędzie może przynieść tak dobre efekty. Jednak setki osób przekonało się już o skuteczności programu na własnej skórze! Pracuję bowiem tą metodą już długie lata.

Pla­ner zdro­wia wspo­mnia­ną me­to­dą 7 klu­czy na­le­ży włączyć do im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej, pro­wa­dząc dzien­nik z ćwi­cze­nia­mi i spi­sem tego, co jemy. Jego ana­li­za udzie­la od­po­wie­dzi na py­ta­nia, czym jest zdro­wie, jak wy­trwać w po­sta­no­wie­niach, jak od­kryć wła­sną mia­rę szczęścia oraz czy ist­nie­je spo­sób uczy­nie­nia na­szej woli bar­dziej po­słusz­ną. Co naj­wa­żniej­sze, jak jeść, aby nie zwa­rio­wać! Po­le­cam tę pu­bli­ka­cję ka­żde­mu, kto pra­gnie od­zy­skać nie tyl­ko zdro­wie, ale i ra­do­ść ży­cia! Co naj­wa­żniej­sze, prak­ty­ka no­to­wa­nia po­stępów od­kry­wa ta­jem­ni­cę, na czym po­le­ga owo zdro­we my­śle­nie, któ­re jest klu­czem do zdro­wia. Dzien­nik sta­wia przed nami je­dy­ne w swo­im ro­dza­ju wy­zwa­nie, aby od­kryć swo­ją praw­dzi­wą war­to­ść, co osta­tecz­nie do­pro­wa­dzi do uru­cho­mie­nia w nas po­kła­dów mi­ło­ści i zdol­no­ści czy­nie­nia do­bra so­bie i in­nym!

Dla­cze­go utrwa­la­nie swo­ich my­śli na pa­pie­rze nie­sie za sobą ko­rzy­ści? Ktoś to kie­dyś zba­dał. Prze­ci­ęt­ny czło­wiek w ci­ągu dnia ma w umy­śle po­nad 40 ty­si­ęcy my­śli! Je­że­li to po­mno­ży­my przez sie­dem ty­go­dni, czy­li 49 dni pro­gra­mu, mamy bli­sko 2 mln my­śli! Czy pa­mi­ętasz, co ja­dłeś na ko­la­cję trzy ty­go­dnie temu? Ra­czej nie, ale gdy za­no­tu­jesz przez 49 dni ka­żdą ko­la­cję, zo­ba­czysz, czy zmie­rzasz ku zdro­wiu czy ku cho­ro­bie. Co cie­ka­we, nie będzie tak bar­dzo istot­ne, co zjesz, lecz czy to za­no­tu­jesz!

Czło­wiek za­zwy­czaj wie, co mu szko­dzi, lecz trud­no mu się przy­znać do szko­dli­wych na­wy­ków, na­wet przed sa­mym sobą, po­nie­waż (o czym już była mowa) może to być dla nie­go „opła­cal­ne”. Je­śli za­no­tu­jesz przez sie­dem ty­go­dni, co dzie­je się w two­im ży­ciu w kon­te­kście wspo­mnia­nych „fi­la­rów eg­zy­sten­cjal­nych”, gwa­ran­tu­ję, że już po kil­ku ty­go­dniach po­czu­jesz emo­cje, au­ten­tycz­ny in­dy­wi­du­al­ny kod prze­bu­dze­nia świa­do­mo­ści – co dla cie­bie do­bre, a co złe! Pro­wa­dze­nie dzien­ni­ka nie tyl­ko uła­twia mo­ni­to­ro­wa­nie na­stro­ju, ale ta­kże snu, ży­wie­nia, ak­tyw­no­ści fi­zycz­nej, roz­wo­ju du­cho­we­go, licz­by wy­pi­tych szkla­nek wody czy cza­su po­świ­ęco­ne­go na upra­wia­nie hob­by! Ka­żdy z nas my­śli i za­cho­wu­je się we­dług pew­nych sche­ma­tów. Cza­sem nie uświa­da­mia­my so­bie, co nami kie­ru­je, jed­nak w po­dob­nych sy­tu­acjach mamy ten­den­cję do re­ago­wa­nia w zbli­żo­ny spo­sób. Co­dzien­ne no­to­wa­nie swo­ich my­śli po­ma­ga wy­ła­pać to, co za­kłó­ca na­sze po­czu­cie szczęścia i co może spo­wo­do­wać zmia­nę! Na­sza in­tu­icja – „du­cho­we opro­gra­mo­wa­nie” – w kwe­stii prze­trwa­nia z na­tu­ry na­sta­wio­na jest na oszczędza­nie wy­si­łku i ener­gii, dla­te­go wo­bec no­wych i nie­zna­nych rze­czy je­ste­śmy w naj­wy­ższym stop­niu scep­tycz­ni. Za­zwy­czaj od­rzu­ca­my no­wo­ści, bo podświa­do­mie ko­ja­rzą się nam z za­gro­że­niem. Wo­li­my sy­tu­acje i miej­sca do­brze zna­ne, gdzie wszyst­ko jest mniej lub bar­dziej prze­wi­dy­wal­ne, bo po­zwa­la to nam re­du­ko­wać stres i ry­zy­ko. Im­mu­no­te­ra­pia na­tu­ral­na uwal­nia nas od wszel­kie­go lęku przed zmia­ną, po­nie­waż zro­bi­my to z mi­ło­ści na wspo­mnia­nych trzech po­lach ży­cio­wej ak­tyw­no­ści. Szyb­ko uświa­da­mia­my so­bie, że pola eg­zy­sten­cjal­ne, na któ­rych pra­cu­je­my, są in­te­gral­ną częścią na­sze­go czło­wie­cze­ństwa i tyl­ko na nich mo­że­my osi­ągnąć spe­łnie­nie. Po trze­cie, nie roz­ma­wia­my na te­mat ko­lej­nej no­wej die­ty, co uwal­nia nas od lęku. Jed­nak naj­wa­żniej­sze w ca­łym pro­gra­mie to do­trzeć do ko­rze­ni błęd­nych na­wy­ków. To wa­ru­nek do­ko­na­nia zmian na lep­sze.

Je­śli przez pe­wien czas za­cznie­my się tro­chę ob­ser­wo­wać, szyb­ko za­uwa­ży­my, że co­dzien­nie przy­bie­ra­my okre­ślo­ne po­sta­wy wo­bec za­dań do wy­ko­na­nia. Na przy­kład: „nie po­tra­fię”, „boję się”, „ni­g­dy się tego nie na­uczę”, albo: „tre­ning czy­ni mi­strza”, „dam radę”, „po­ra­dzę so­bie”. Nie jest obo­jęt­ne, co so­bie po­wta­rza­my. Jed­ne zda­nia nas osła­bia­ją i pod­trzy­mu­ją w złym na­stro­ju, inne do­da­ją nam sił do dzia­ła­nia. Nasz duch po­łączo­ny z umy­słem i emo­cja­mi przy­bie­ra for­mę języ­ko­wą! Dla­te­go Ma­te­usz Ewan­ge­li­sta za­pi­sał klu­czo­we sło­wa Chry­stu­sa: „Wszel­kie złe my­śli z ser­ca po­cho­dzą”. Na tym eta­pie mu­si­my więc uwie­rzyć, że na­sze ży­cie nie to­czy się wy­łącz­nie w na­szych my­ślach! Ich źró­dłem jest bo­wiem duch, co po­twier­dza­ją z ko­lei sło­wa Chry­stu­sa z Ewan­ge­lii wg św. Jana: „Duch daje ży­cie” (J 6, 63). Dzi­ęki po­zna­niu tego du­cho­we­go me­cha­ni­zmu przyj­mu­je­my kon­kret­ne po­sta­wy, na któ­re mają wpływ duch Boży, duch zły i na­sze we­wnętrz­ne prze­ko­na­nia. Sta­le wy­sta­wia­my na pró­bę na­szą wolę, sta­le do­ko­nu­je­my wy­bo­rów! Przy­pom­nę, że przez 49 dni prze­mknie nam przez gło­wę 2 mln my­śli!

Wszel­kie po­ku­sy ujaw­nia­ją się za­wsze w my­ślach, a pod­sta­wo­wa siła do ich po­ko­na­nia musi po­cho­dzić z wnętrza, z du­cha! Naj­gor­sze jest to, że często na­sze my­śli i prze­ko­na­nia uka­zu­ją nam rze­czy­wi­sto­ść w krzy­wym zwier­cia­dle, spra­wia­jąc, że fa­łszy­wie oce­nia­my sa­mych sie­bie i na­sze oto­cze­nie oraz ży­cio­wą mi­sję. Na tym po­le­ga dra­mat wspó­łcze­sne­go czło­wie­ka – nie po­tra­fi się wy­do­stać z la­bi­ryn­tu po­żądań. Jed­nym z nich jest kom­pul­syw­ne prze­ja­da­nie się i za­ja­da­nie stre­su, co osła­bia od­por­no­ść or­ga­ni­zmu. Po­żądli­wo­ść i zmy­sło­wo­ść często ukry­wa­ją się pod po­zor­nie ro­zu­mo­wy­mi ra­cja­mi: dla­cze­go mia­łbym z tego re­zy­gno­wać, sko­ro spra­wia mi to przy­jem­no­ść? Sko­ro coś jest smacz­ne, to dla­cze­go mia­ło­by być nie­zdro­we? Wspó­łcze­sny czło­wiek, wy­da­ny na pa­stwę swo­ich po­żądań, umie­ra przed­wcze­śnie na cho­ro­by cy­wi­li­za­cyj­ne, ale sta­ty­sty­ki za­cho­ro­wań nie są prze­stro­gą czy mo­ty­wa­cją do zmia­ny na­wy­ków. Po­wód jest pro­sty: nie­wła­ści­wa mo­ty­wa­cja! Od­po­wiedz­my so­bie szcze­rze na py­ta­nie: co mnie mo­ty­wu­je do umia­ru? Tyl­ko nie­wiel­kich zmian do­ko­nu­je­my w ob­li­czu cho­ro­by, głów­nie li­czy­my na me­dy­cy­nę! W zwi­ąz­ku z tym spo­ty­ka nas jed­nak ko­lo­sal­ne roz­cza­ro­wa­nie!

Dla­cze­go bra­ku­je nam mo­ty­wa­cji do zmia­ny? Po pierw­sze, ka­żdy z nas kie­ru­je ży­ciem na dwóch po­zio­mach: zgod­nie z in­stynk­tem sa­mo­za­cho­waw­czym oraz we­dług na­tu­ry mi­ło­ści, czy­li zmie­rza­jąc ku temu, co ko­cha­my. Dla­te­go mo­żna mieć kom­pul­syw­ną mi­ło­ść do sło­dy­czy.

Naj­częściej po­dej­mu­je­my po­sta­no­wie­nia, któ­rych nie re­ali­zu­je­my, w ten spo­sób na chwi­lę uspo­ka­ja­jąc su­mie­nie, ale bez wi­ęk­szych kon­se­kwen­cji na przy­szło­ść.

Pra­cu­jąc z pa­cjen­ta­mi przez dłu­gie lata, od­kry­łem, że za­miast sta­wiać so­bie sta­le nowe cele, le­piej jest wy­pra­co­wać pro­ste i po­zy­tyw­ne na­wy­ki my­ślo­we. Jed­nak do tego po­trzeb­na jest au­to­re­flek­sja. Te­raz naj­wa­żniej­sze! Nasz duch ma na­tu­rę kon­tem­pla­cyj­ną! Kon­tem­plu­jąc, mo­że­my kon­fron­to­wać na­sze ży­cie ze Sło­wem Bo­żym, któ­re, jak prze­czy­ta­my w Ksi­ędze Mądro­ści, jest w an­tro­po­lo­gii chrze­ści­ja­ńskiej klu­czem uzdro­wie­nia: „Nie zio­ła ich uzdro­wi­ły ani nie okła­dy, lecz sło­wo Twe, Pa­nie, co wszyst­ko uzdra­wia” (Mdr 16,12). Sztu­ka ży­cia du­cho­we­go i me­to­dy kon­tem­pla­cji są dzie­cin­nie pro­ste! Po­le­ga­ją na tym, aby naj­drob­niej­sze spra­wy, z któ­rych skła­da się na­sza co­dzien­no­ść, prze­ży­wać w obec­no­ści Boga. W tym miej­scu jest za­wsze naj­trud­niej­sza z de­cy­zji, któ­ra ocie­ra się o na­szą wol­no­ść w wy­bo­rach, któ­rej tak pie­czo­ło­wi­cie strze­że­my. Mamy bo­wiem za­zwy­czaj cho­re prze­ko­na­nie, że Bóg chce nam coś za­brać, co bar­dzo lu­bi­my. Ból za­da­je­my jed­nak sami so­bie, zbyt­nio ule­ga­jąc na­mi­ęt­no­ściom. Zmy­sły nie nadąża­ją często za ta­jem­ni­cą mi­ło­sier­dzia Bo­że­go, ale w tym tkwi cała ta­jem­ni­ca wia­ry! Dla­te­go lu­bię po­wta­rzać, że by­ło­by okru­cie­ństwem ze stro­ny Bo­skie­go Le­ka­rza, gdy­by nam po­zwa­lał si­ęgać wy­łącz­nie po rze­czy smacz­ne, wie­dząc, że są dla nas szko­dli­we, a za­bra­niał tych, któ­re są dla nas le­kar­stwem, choć cza­sem są gorz­kie!

Dy­le­mat do roz­strzy­gni­ęcia we wła­snym ser­cu: Czy rze­czy­wi­ście chce­my prze­żyć na­sze ży­cie w bli­skiej re­la­cji ze Stwór­cą? Czy wie­rzy­my, że Bóg za­wsze pra­gnie na­sze­go szczęścia? Ba! Czy wie­rzy­my, że ży­cie z Nim to dro­ga do nie­prze­bra­nej ob­fi­to­ści? Po­twier­dza­ją to sło­wa Ewan­ge­li­sty: „Przy­sze­dłem, aby moje owce mia­ły ży­cie i mia­ły je w ob­fi­to­ści”. Czy ra­czej chce­my żyć, jak do­tąd, a po­sta­no­wie­nia zmian trak­to­wać jak za­sło­nę skry­wa­jącą po­zo­sta­wa­nie w miej­scu. Bóg nie przy­sze­dł na świat, aby nam za­brać sło­dy­cze, ogra­ni­czyć wa­ka­cje, ode­brać uczci­wie za­ro­bio­ne pie­ni­ądze, za­bro­nić roz­wo­ju czy za­mknąć nas w ko­ścio­łach. Kto chcia­łby spędzić całą wiecz­no­ść z ta­kim Bo­giem?! Bo­giem, któ­ry wol­no­ść naj­pierw daje, a pó­źniej od­bie­ra. Stwór­ca jak do­bry Oj­ciec, któ­ry ko­cha swo­je dziec­ko, wie, co szko­dzi na­sze­mu zdro­wiu i szczęściu i sta­le pra­gnie nam o tym przy­po­mi­nać. Często stwa­rza oko­licz­no­ści, aby nas ra­to­wać, lecz robi to z mi­ło­ści, za­wsze z mi­ło­ści! Jed­nak kie­dy nie mamy z Nim re­la­cji kon­tem­pla­cyj­nej, nie mamy szan­sy na zmia­nę, po­nie­waż do­ko­nu­je­my nie­wła­ści­wej wy­mia­ny. Mo­gli­by­śmy mieć lep­sze zdro­wie i ra­do­ść ży­cia dzi­ęki umiar­ko­wa­niu i kar­mie­niu się mądro­ścią Bożą, a kar­mi­my się nad­mia­rem ka­lo­rii, któ­re za­mie­nia­ją się w cho­ro­by! War­to przy­po­mnieć so­bie zna­ne do­brze po­rze­ka­dło: „Kto z kim prze­sta­je, taki się sta­je”. Apo­stoł Pa­weł do­po­wie: „Ich bo­giem – brzuch” (Flp 3, 19).

Bi­blia ,,bie­gła w spra­wach ludz­kich” przed­sta­wia sze­ro­ki wa­chlarz wszel­kie­go ro­dza­ju zra­nień czło­wie­ka na po­zio­mach oso­bi­stym, ro­dzin­nym i spo­łecz­nym. ,,Cho­ro­ba i rany – oto, co jest sta­le przed moim ob­li­czem”, jak na­pi­sze pro­rok Je­re­miasz (Jr 6, 7).

Jed­nak ten przed­sta­wio­ny w Pi­śmie Świ­ętym świat jest też prze­pe­łnio­ny szep­tem nie­sko­ńcze­nie czu­łej mi­ło­ści Boga. Nie prze­ry­wa go krzyk przy­gnębie­nia na wi­dok cier­pi­ących lu­dzi, któ­rych On sam stwo­rzył do by­cia szczęśli­wy­mi. Lu­dzie wy­bie­ra­ją ży­cie pe­łne roz­cza­ro­wań, choć świ­ęty tekst otwie­ra drzwi dla na­dziei, opi­su­jąc barw­ne po­sta­cie, któ­rych re­ak­cje na od­nie­sio­ne zra­nie­nia i uzdro­wie­nia przy­po­mi­na­ją o tym, że Bóg za­wsze oczysz­cza rany, cza­sem je uzdra­wia.

Jak wy­do­stać się z błęd­ne­go koła prze­ko­nań? Pi­smo Świ­ęte od­sła­nia nie­ubła­ga­ny me­cha­nizm zra­nień i ży­cio­wych sy­tu­acji, któ­re po­zba­wia­ją nas mo­ral­nej pra­wo­ści i sta­no­wią źró­dło cho­rób prze­wle­kłych. Bóg po­twier­dza, że jest je­dy­nym Le­ka­rzem mo­gącym uzdro­wić ludz­kie ser­ca. Nie­ustan­nie po­wta­rza: pra­gnę cię uzdro­wić, ule­czę cię, uzdra­wiam cię. Po­cie­sza, daje umoc­nie­nie, trosz­czy się, po­zwa­la za­po­mnieć o bo­le­snej prze­szło­ści. Ow­szem na dro­dze ka­żdej zmia­ny, ta­kże tej w do­brym kie­run­ku, zda­rza­ją się chwi­le, kie­dy wkra­cza­my na nowe eta­py, ro­bi­my wi­docz­ne po­stępy, ale przy­tra­fia­ją się ta­kże trud­ne, nie­bez­piecz­ne miej­sca, przez któ­re trze­ba umie­jęt­nie prze­jść, aby nie za­prze­pa­ścić zy­ska­nej wie­dzy. Jed­nak często prze­ko­nu­ję się, że cza­sem im trud­niej­sza będzie prze­pra­wa i bar­dziej na­je­żo­na prze­szko­da­mi, tym wi­ęk­sza i pe­łniej­sza będzie ra­do­ść z uzdro­wie­nia cia­ła i du­szy.

ZAPAMIĘTAJ!

Bóg ko­cha cię nie­za­le­żnie od two­jej sy­tu­acji ży­cio­wej. Ko­cha cię zbyt moc­no, by po­zwo­lić ci się za­trzy­mać; po­słu­ży się ka­żdym środ­kiem, by po­móc ci w osi­ągni­ęciu doj­rza­ło­ści du­cho­wej. Pra­gnie ra­to­wać na­szą du­szę od po­tępie­nia! Po­czątek dro­gi do zdro­wia za­czy­na się w ser­cu, nie na ta­le­rzu! Dla­te­go prze­czy­ta­my w Ksi­ędze Przy­słów zna­mien­ne sło­wa: „Z całą pil­no­ścią strzeż swe­go ser­ca, bo ży­cie ma tam swo­je źró­dło” (Prz 4, 23).

 

Cza­sem bywa tak, że gdy czło­wiek do­wia­du­je się praw­dy o so­bie, z po­cząt­ku czu­je się nie­szczęśli­wy, my­śli, że Bóg chce mu ode­brać wol­no­ść, a na­wet zdro­wie. Wąt­pi w mi­ło­sier­dzie Boga. Jed­nak ka­żdy, kto po­zna sło­wo Boże, osta­tecz­nie doj­dzie do wnio­sku, że Boża praw­da jest wy­zwa­la­jąca i uzdra­wia­jąca! Przy­po­mi­na mi się w tym kon­te­kście frag­ment: „Kto ma, będzie do­da­ne aż nad­miar mieć będzie, kto nie ma, za­bio­rą na­wet to, co mu się wy­da­je, że ma”. Kręgo­słu­pem na­szej od­por­no­ści z du­cha jest na­sza mo­ral­no­ść! Nie ta spa­czo­na, świa­to­wa, me­dial­na, wy­pe­łnio­na po brze­gi czy­stą zmy­sło­wo­ścią, lecz ta miła Bogu. To jest na­sza tar­cza na złe na­wy­ki i prze­ciw­cia­ła, nad któ­ry­mi war­to naj­bar­dziej się sku­pić!

Tyl­ko Sło­wo Boże może wpro­wa­dzić wszyst­ko w nad­przy­ro­dzo­ny ruch, wnie­ść w na­sze ży­cie ład i po­rządek! Żad­na ksi­ążka, cho­cia­żby naj­pi­ęk­niej na­pi­sa­na, czy be­st­sel­le­ro­wy po­rad­nik nie prze­mó­wią tak do na­sze­go ser­ca, jak uczy­ni to Bóg, któ­ry jest od­wiecz­ną Mądro­ścią i nie­sko­ńczo­ną Mi­ło­ścią! Sło­wa Stwór­cy są bo­wiem jak ogni­ste strza­ły, któ­re prze­mie­nia­ją, uzdra­wia­ją i dają dro­go­wskaz do szczęśli­we­go ży­cia. Jed­nak to wy­łącz­nie na­sza uf­no­ść Bogu otwie­ra drzwi do wszyst­kich skar­bów mi­ło­sier­dzia i ła­ski. Je­że­li po­sta­wi­my Boga na pierw­szym miej­scu w na­szym ser­cu, szcze­gól­nie w pla­no­wa­niu na­sze­go ży­cia, to On obie­cu­je, że udzie­li wszyst­kie­go, co po­trze­bu­je­my w ka­żdej oko­licz­no­ści. Upo­rczy­we kon­tro­lo­wa­nie wła­sne­go ży­cia, zdo­by­wa­nie wszyst­kie­go ludz­ki­mi środ­ka­mi z po­mi­ni­ęciem Boga jest jak prze­pra­wa przez ba­gno. Nie­ste­ty.

ZAPAMIĘTAJ!

Wia­ra w dzia­ła­nie Boga w na­szym ży­ciu wzra­sta pro­por­cjo­nal­nie do cza­su, któ­ry po­świ­ęca­my na bu­do­wa­nie z Nim przy­ja­źni. Za­daj­my więc so­bie py­ta­nie: ile cza­su spędzam z wła­sny­mi my­śla­mi, ile cza­su po­chy­lam się nad ekra­nem smart­fo­na, a ile fak­tycz­nie spędzam na spo­tka­niu z Bo­giem. Aby obu­dzić we­wnętrz­ne­go le­ka­rza, któ­ry będzie nas pro­wa­dził w naj­drob­niej­szych rze­czach i wpły­nie na na­szą od­por­no­ść, na­le­ży zro­zu­mieć, że nie ma ta­kie­go pro­ble­mu, któ­re­go nie mo­żna roz­wi­ązać za po­mo­cą Sło­wa Bo­że­go!

 

Nie­zwy­kle wa­żnym ele­men­tem w im­mu­no­te­ra­pii na­tu­ral­nej jest wdzi­ęcz­no­ść, ze­pchni­ęta na mar­gi­nes w na­szym ży­ciu. Choć jest na­tu­ral­ną prze­pust­ką do szczęśli­we­go ży­cia, mało kto po­tra­fi ją czuć i oka­zy­wać! Tym­cza­sem ka­żdy czło­wiek na­praw­dę wdzi­ęcz­ny do­świad­cza po­zy­tyw­nych uczuć i mniej ne­ga­tyw­nych emo­cji. Oso­by wdzi­ęcz­ne mają też wi­ęk­sze po­czu­cie wła­snej war­to­ści i ła­twiej ra­dzą so­bie ze stre­sem. Znacz­nie le­piej śpią, ła­twiej bu­du­ją uda­ne re­la­cje, czer­pią wi­ęcej ra­do­ści z ży­cia, po­nie­waż nie sku­pia­ją uwa­gi zbyt­nio na bra­kach/de­fi­cy­tach, lecz na swo­ich ak­ty­wach! Nie mu­sisz oka­zy­wać wdzi­ęcz­no­ści ca­łe­mu oto­cze­niu. Do uzy­ska­nia uzdra­wia­jących efek­tów wdzi­ęcz­no­ści wy­star­czy od­czu­wać ją w ser­cu. Prak­ty­ko­wa­nie wdzi­ęcz­no­ści jed­nak nie jest ta­kie pro­ste. W dzi­siej­szym po­śpiesz­nym ży­ciu, przy na­ci­sku na efek­tyw­no­ść/wy­daj­no­ść nie zo­sta­je wie­le cza­su na wdzi­ęcz­no­ść. Stres czy po­śpiech skła­nia­ją nas do wy­ła­wia­nia ne­ga­tyw­nych rze­czy, np. wia­do­mo­ści ze świa­ta. Je­śli nie­świa­do­mie kon­cen­tru­je­my uwa­gę na ne­ga­ty­wach, to po­zy­ty­wy nam umy­ka­ją. Za­miast po­zna­wa­nia praw­dy – rze­czy ta­ki­mi, ja­kie są – two­rzy­my so­bie ob­raz rze­czy­wi­sto­ści na pod­sta­wie ilu­zji o świe­cie, kar­mi­ąc się głów­nie lękiem przed przy­szło­ścią.

Aby obu­dzić w so­bie po­czu­cie wdzi­ęcz­no­ści, któ­re – w co wie­rzę – ma ko­lo­sal­ny wpływ na od­por­no­ść or­ga­ni­zmu, war­to po­czuć się za­do­wo­lo­nym z po­zio­mu swo­je­go ży­cia i ob­ni­żyć swo­je ocze­ki­wa­nia. Na­zy­wam to wiel­ką mi­ło­ścią w ma­łych rze­czach! Pa­mi­ętaj, że nie jest to sprzecz­ne z dąże­niem do za­do­wo­le­nia z ży­cia. Prze­ciw­nie, mo­żna ce­nić so­bie nie­spe­łnie­nie wła­snych ocze­ki­wań. Być wdzi­ęcz­nym za to „mniej”, bez uczu­cia za­wo­du, że nie masz „wi­ęcej”. Na­wet po­ra­żka bywa drzwia­mi do no­wej szan­sy.

Do­sko­na­le uka­zu­je to jed­na z Ewan­ge­lii, wy­da­rze­nie uzdro­wie­nia dzie­si­ęciu trędo­wa­tych. Wszy­scy oni byli szczęśli­wi z od­zy­ska­nia zdro­wia, ale wśród nich zna­la­zł się tyl­ko je­den, któ­ry do swo­jej ra­do­ści do­łączył jesz­cze jed­ną, naj­wa­żniej­szą z ra­do­ści – oprócz uzdro­wie­nia ra­du­je się ze spo­tka­nia z Je­zu­sem! Nie tyl­ko stał się wol­ny od śmier­tel­nej cho­ro­by, ale otrzy­mał pew­no­ść, że jest ko­cha­ny przez Boga. Wdzi­ęcz­no­ść trędo­wa­te­go to od­kry­cie mi­ło­ści jako siły rządzącej świa­tem oraz klu­cza uzdro­wie­nia – Bo­że­go mi­ło­sier­dzia! To Bóg jest bo­wiem daw­cą ży­cia i wszel­kiej ła­ski. Wszyst­ko, co mamy, po­cho­dzi od Nie­go oraz lu­dzi, któ­rych sta­wia na na­szej dro­dze. Na dzie­si­ęciu lu­dzi wo­ła­jących o uzdro­wie­nie swo­ich ciał po­kry­tych trądem, tyl­ko je­den zdo­był się na wdzi­ęcz­no­ść Bogu. Po­my­śl przez chwi­lę, jak ty byś się za­cho­wał, gdy­by dziś Bóg uzdro­wił cię z tego, co ci do­le­ga?

We wspo­mnia­nej Ewan­ge­lii pa­da­ją naj­wa­żniej­sze sło­wa – będące źró­dłem uzdro­wie­nia: „Je­zu­sie, Mi­strzu, uli­tuj się nad nami!”. Wzy­wać ko­goś po imie­niu ozna­cza być z Nim w przy­ja­ciel­skiej re­la­cji. By­cie przy­ja­cie­lem Boga to gwa­ran­cja, że je­stem jego dziec­kiem, a bez wia­ry jest to nie­mo­żli­we. Dla­te­go sły­szy­my na ko­ńcu tej sce­ny zna­mien­ne sło­wa Je­zu­sa: „Wstań, idź, two­ja wia­ra cię uzdro­wi­ła”.Wia­ra i dzi­ęk­czy­nie­nie to ta­jem­ni­ca uzdro­wie­nia, któ­ra daje na­dzie­ję wbrew wszel­kiej na­dziei! Uzdra­wia­jącą moc dzi­ęk­czy­nie­nia ma źró­dło w Bogu, dzi­ęki ła­sce po­tra­fi­my przy­jąć ten dar, po­nie­waż zo­sta­li­śmy uko­cha­ni, nim na­uczy­li­śmy się ko­chać. Je­że­li tak pa­trzy­my na ży­cie, ten wręcz bło­go­sła­wio­ny dług wdzi­ęcz­no­ści względem Boga będzie pod­sta­wo­wą siłą na­pędo­wą na­sze­go ży­cia. Zro­zu­mie­my bo­wiem, że nie od­da­je się ży­cia za byle kogo! Dla­te­go Bóg nadał Eu­cha­ry­stii imię „dzi­ęk­czy­nie­nie”! Po­sta­no­wił ko­chać nas do tego stop­nia, że od­dał za nas ży­cie.

ZAPAMIĘTAJ!

Praw­dzi­wa ta­jem­ni­ca szczęścia po­le­ga na tym, że kie­dy prze­no­sisz swo­ją wdzi­ęcz­no­ść na in­nych, two­je po­zy­tyw­ne pro­mie­nio­wa­nie wra­ca do cie­bie i pro­mie­nie­je two­je zdro­wie. Taka jest na­tu­ra wdzi­ęcz­no­ści. Je­śli zaś chce­my, by w na­szym ży­ciu było wi­ęcej wdzi­ęcz­no­ści, mu­si­my wie­dzieć, jak się do niej zbli­żyć i jak po­ra­dzić so­bie z prze­szko­da­mi po­wstrzy­mu­jący­mi jej roz­wój.

 

Me­to­da 7 fi­la­rów jest do­sko­na­łą szko­łą, aby to prze­ćwi­czyć w prak­ty­ce i „wy­ho­do­wać” w ser­cu wi­ęcej wdzi­ęcz­no­ści! Nie cho­dzi wy­łącz­nie o częst­sze sło­wo „dzi­ęku­ję” czy spi­sa­nie po­wo­dów do wdzi­ęcz­no­ści na kart­kach. Wdzi­ęcz­no­ść trze­ba od­czuć w głębi ser­ca. Ozna­cza ona rów­nież otwar­to­ść i za­in­te­re­so­wa­nie ca­łym ży­ciem oraz wdzi­ęcz­no­ść za ka­żde­go czło­wie­ka na Zie­mi. By­cie otwar­tym po­zwa­la bo­wiem zwal­czać za­zdro­ść, chci­wo­ść, bier­no­ść, wro­go­ść i za­wi­ść. Ktoś kie­dyś po­wie­dział, że wdzi­ęcz­no­ść jest pa­mi­ęcią du­cho­we­go ser­ca. Istot­nie, od­zwier­cie­dla ona za­rów­no prze­szło­ść, jak i te­ra­źniej­szo­ść. Do­ce­nia­nie tego, cze­go do­świad­cza­my obec­nie, i do­strze­ga­nie, dla­cze­go mo­gło nas to spo­tkać, daje ser­cu szan­sę na prze­ży­cie jesz­cze wi­ęk­szej ra­do­ści. Gdy za­uwa­ży­my, jak spra­wy z prze­szło­ści wpły­wa­ją na te­ra­źniej­szo­ść, umoc­ni się na­sze po­czu­cie ich zna­cze­nia.

Ka­żdy z nas na pew­no sły­szał, czym jest…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Śniadania

Placuszki owsiane z bananem i jagodami

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

2 doj­rza­łe ba­na­ny

szczyp­ta kar­da­mo­nu

1 i 1/2 szklan­ki płat­ków owsia­nych (bez­glu­te­no­wych)

2 żó­łt­ka

1/2 szklan­ki bo­ró­wek lub ja­gód (mogą być mro­żo­ne)

szczyp­ta kur­ku­my

szczyp­ta soli (opcjo­nal­nie)

ma­sło kla­ro­wa­ne lub tłuszcz ko­ko­so­wy do sma­że­nia

Przy­go­to­wa­nie

Ba­na­na obierz ze skór­ki i włóż do na­czy­nia blen­de­ra wraz z po­zo­sta­ły­mi skład­ni­ka­mi. Zmik­suj na jed­no­li­tą masę. Na roz­grza­ną pa­tel­nię daj tłuszcz, na­kła­daj małe por­cje masy, do­da­jąc po chwi­li bo­rów­ki lub ja­go­dy. Smaż pla­cusz­ki mniej wi­ęcej 2 min z ka­żdej stro­ny.

Moja rada

Te pla­cusz­ki są nie tyl­ko świet­nym po­my­słem na ro­dzin­ne śnia­da­nie, lecz do­sko­na­le na­da­ją się na wy­nos. W Im­mu­no­pla­nie mogą śmia­ło uczest­ni­czyć ma­lu­chy, któ­re nie tyl­ko je uwiel­bia­ją, ale mogą rów­nież brać udział w ich przy­go­to­wa­niu. Ra­do­ść wspól­ne­go go­to­wa­nia do­da­je sma­ku po­tra­wom!

Zapiekany omlet z brokułem i czarnuszką

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

1 całe jaj­ko + 3 żó­łt­ka

1/2 bro­ku­łu

1/3 ły­żecz­ki na­sion czar­nusz­ki

1/3 ły­żecz­ki ore­ga­no

szczyp­ta ga­łki musz­ka­to­ło­wej

1/2 ząb­ka czosn­ku (opcjo­nal­nie)

sól do sma­ku

1 ły­żecz­ka ma­sła kla­ro­wa­ne­go lub oli­wy z oli­wek

Przy­go­to­wa­nie

Jaj­ka roz­trzep w mi­secz­ce z…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Przekąski

Hummus z marchewką i grzankami

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

1 mała mar­chew­ka

oli­wa z oli­wek (do grza­nek i jako do­da­tek)

pra­żo­ny se­zam (jako do­da­tek)

1–2 krom­ki chle­ba or­ki­szo­we­go lub bez­glu­te­no­we­go

świe­ża ko­len­dra jako do­da­tek

Do hum­mu­su

1 szklan­ka ugo­to­wa­nej cie­cior­ki

1 duży ząbek czosn­ku

3 ły­żki pa­sty se­za­mo­wej ta­hi­ni

sok z 1/2 cy­try­ny

1/2 szklan­ki zim­nej wody mi­ne­ral­nej

sól mor­ska lub hi­ma­laj­ska

Przy­go­to­wa­nie

Chle­bek po­krój w rów­ną kost­kę. Na pa­tel­nię wlej odro­bi­nę oli­wy, pod­smaż chle­bek na grzan­ki. Od­staw. Wszyst­kie skład­ni­ki na hum­mus po­łącz i zblen­duj. Spró­buj i do­praw w ra­zie po­trze­by. Ser­wuj z pa­secz­ka­mi mar­chew­ki oraz grzan­ka­mi, ude­ko­ro­wa­ne ko­len­drą, se­za­mem i skro­pio­ne oli­wą z oli­wek.

MOJA RADA

Chrup­ko­ść grza­nek, de­li­kat­na sło­dycz mar­chew­ki oraz ak­sa­mit­na tek­stu­ra hum­mu­su za­pew­nia­ją wy­kwint­ne, ale za­ra­zem pro­ste da­nie, któ­re­go smak przy­wo­dzi na myśl kuch­nię orien­tal­ną. To wspa­nia­ła pro­po­zy­cja na ko­la­cję w let­ni dzień lub week­en­do­wy lunch. Cie­cior­ka ma bar­dzo dużo kwa­su fo­lio­we­go i we­dług me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej wzmac­nia ser­ce.

Pasta z awokado i bazylii

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

1 bar­dzo doj­rza­łe awo­ka­do (mi­ęk­kie)

1 mały ząbek czosn­ku

8–10 list­ków ba­zy­lii

1–2 ły­żki oli­wy z oli­wek

sok z 1/2 li­mon­ki lub cy­try­ny

szczyp­ta pie­przu mie­lo­ne­go

szczyp­ta soli

Przy­go­to­wa­nie

Awo­ka­do sparz wrząt­kiem, prze­krój na pół i…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Pieczywo

Mistrzowski chleb orkiszowy na zakwasie z samopszą

Skład­ni­ki na 1 fo­rem­kę do chle­ba

80 g za­kwa­su żyt­nie­go (prze­pis na s. 268)

450 g mąki or­ki­szo­wej typ 630

150 g mąki z sa­mo­pszy typ 630 lub 600

1 ły­żecz­ka soli

450 ml let­niej wody

sło­necz­nik, sie­mię lnia­ne i czar­nusz­ka (do po­sy­pa­nia)

Przy­go­to­wa­nie

Wszyst­kie skład­ni­ki do­daj do mi­ski i do­kład­nie wy­mie­szaj. Na­stęp­ne prze­łóż do wy­ło­żo­nej pa­pie­rem do pie­cze­nia fo­rem­ki o dłu­go­ści ok. 25 cm. Wy­rów­naj po­wierzch­nię cia­sta mo­krą ły­żką. Przy­kryj ście­recz­ką i od­staw do wy­ro­śni­ęcia. Czas wy­ra­sta­nia 4–10 godz., za­le­ży od tem­pe­ra­tu­ry w po­miesz­cze­niu. Cia­sto po­win­no wy­ros­nąć do wy­so­ko­ści brze­gu fo­rem­ki. Po­syp z wierz­chu ulu­bio­ny­mi ziar­na­mi, np. na­sio­na­mi sło­necz­ni­ka, sie­mie­nia lnia­ne­go czy czar­nusz­ki, i wstaw do pie­cze­nia w tem­pe­ra­tu­rze 220°C na ok. 40 min. Na ostat­nie 5 min mo­żesz wy­ci­ągnąć chleb z fo­rem­ki, aby przy­piec jego boki. Upie­czo­ny chleb wy­ci­ągnij i od­staw na krat­kę do ca­łko­wi­te­go wy­sty­gni­ęcia.

Moja rada

W tym prze­pi­sie mo­żna śmia­ło zmie­nić pro­por­cje mąki, by chleb miał w skła­dzie wi­ęcej sa­mo­pszy, któ­ra za­li­cza się do naj­star­szych udo­mo­wio­nych ga­tun­ków zbóż. W Pol­sce do­pie­ro zy­sku­je na po­pu­lar­no­ści. Sa­mo­psza ma lek­ko zło­ta­wy ko­lor, jest ła­god­na dla ukła­du po­kar­mo­we­go, ob­fi­tu­je w bia­łko i za­wie­ra nie­wy­stępu­jące w psze­ni­cy czy też or­ki­szu ami­no­kwa­sy, któ­re ko­rzyst­nie wpły­wa­ją na pra­cę ukła­du ner­wo­we­go. Sa­mo­psza ma mało glu­te­nu, a do­da­tek za­kwa­su w tym prze­pi­sie sprzy­ja pra­cy na­szych je­lit!

Orkiszowe bułeczki z nutą zakwasu

Skład­ni­ki na ok. 8 bu­łe­czek

500 g mąki or­ki­szo­wej ja­snej (np. 630)

20 g świe­żych dro­żdży

250 ml wody

1 duża ły­żka za­kwa­su żyt­nie­go (opcjo­nal­nie)

oli­wa z oli­wek eks­tra ver­gi­ne

1 ły­żecz­ka płyn­ne­go mio­du

1 pła­ska ły­żka soli hi­ma­laj­skiej lub mor­skiej

Przy­go­to­wa­nie

Przy­go­tuj…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Zupy

Wietnamska zupa z kurczakiem i makaronem ryżowym

Skład­ni­ki na 4 por­cje

kor­pus z kur­cza­ka za­gro­do­we­go + 1 pie­rś

3 mar­chew­ki

1 duża ce­bu­la

6 ząb­ków czosn­ku

6–8 go­ździ­ków

4 zia­ren­ka kar­da­mo­nu (opcjo­nal­nie)

kil­ka zia­re­nek pie­przu

4 cm kłącza im­bi­ru

2–3 cm świe­że­go kłącza kur­ku­my (opcjo­nal­nie)

1/2 ły­żecz­ki na­sion ko­pru wło­skie­go

sok z cy­try­ny

sól mor­ska lub hi­ma­laj­ska

ma­ka­ron ry­żo­wy lub ko­mo­sa ry­żo­wa do ser­wo­wa­nia

ba­zy­lia do de­ko­ra­cji

Przy­go­to­wa­nie

Ugo­tuj ma­ka­ron lub ko­mo­sę ry­żo­wą i od­staw. Kor­pus kur­cza­ka ze skrzy­de­łkiem włóż do garn­ka. Do­daj wa­rzy­wa po­kro­jo­ne w dużą kost­kę, czo­snek i przy­pra­wy. Wlej 1 i 1/2 l wody i za­go­tuj. Zmniejsz ogień, do­praw solą i go­tuj pod przy­kry­ciem przez co naj­mniej 1 godz. W trak­cie go­to­wa­nia zdej­muj sit­kiem szu­mo­wi­ny. W po­ło­wie go­to­wa­nia do­daj pie­rś z kur­cza­ka. Zupę ser­wuj z ugo­to­wa­ną pier­sią z kur­cza­ka (po­krój na pla­ster­ki), ma­ka­ro­nem ry­żo­wym lub ugo­to­wa­ną ko­mo­są ry­żo­wą, ba­zy­lią lub szczy­pior­kiem. Na ta­le­rzu zupę skrop de­li­kat­nie so­kiem z cy­try­ny.

Moja rada

Uwiel­biam tę zupę! Do­bry ro­sół za­wsze sta­wia mnie na nogi. Je­śli od­czu­wasz sła­bo­ść pod­czas in­fek­cji, nie zwle­kaj i go­tuj jak naj­częściej ten bu­lion in­spi­ro­wa­ny kuch­nią wiet­nam­ską. Za­miast kur­cza­ka mo­żesz użyć ka­wa­łków in­dy­ka lub kor­pu­su z kacz­ki. Do­da­tek go­ździ­ków, im­bi­ru i na­sion ko­pru wzmac­nia płu­ca, śle­dzio­nę i ner­ki – fi­la­ry na­szej od­por­no­ści we­dług me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej. Ta zupa to do­sko­na­ła tar­cza an­ty­wi­ru­so­wa, do­mo­wy an­ty­bio­tyk!

Zupa dyniowa z nutą rozmarynu i orzechami włoskimi

Skład­ni­ki na 2–3 por­cje

1 mała dy­nia hok­ka­ido lub pi­żmo­wa

1 ce­bu­la

ok. 4 cm kłącza im­bi­ru

2–4 ga­łąz­ki roz­ma­ry­nu

2 ząb­ki czosn­ku

ok. 1 i 1/2 l wody

2 ły­żki orze­chów wło­skich

oli­wa z oli­wek lub ma­sło kla­ro­wa­ne do sma­że­nia

szczyp­ta bia­łe­go pie­przu (opcjo­nal­nie)

sól hi­ma­laj­ska lub mor­ska

Przy­go­to­wa­nie

Dy­nię umyj, obierz (dyni hok­ka­ido…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Sałatki

Sałatka z pieczoną dynią, komosą, jarmużem i burakiem

Skład­ni­ki na 2–3 por­cje

1 szklan­ka ugo­to­wa­nej ko­mo­sy ry­żo­wej

2 upie­czo­ne lub ugo­to­wa­ne bu­ra­ki

1/2 dyni pi­żmo­wej lub hok­ka­ido

su­szo­ny roz­ma­ryn (opcjo­nal­nie)

4 li­ście jar­mu­żu

2 ły­żki zia­ren owo­cu gra­na­tu

oli­wa z oli­wek extra ver­gi­ne

sól hi­ma­laj­ska lub mor­ska

orze­chy wło­skie do de­ko­ra­cji

Do dres­sin­gu

1/3 szklan­ki oli­wy z oli­wek

1 ły­żka octu ja­błko­we­go

1 mały ząbek czosn­ku

1 ły­żka mio­du

1 ły­żecz­ka es­tra­go­nu

sól do sma­ku

Przy­go­to­wa­nie

Do­daj do na­czy­nia wszyst­kie skład­ni­ki dres­sin­gu i zblen­duj. Spró­buj i do­praw do sma­ku. Dy­nię obierz (hok­ka­ido po­zo­staw ze skór­ką). Po­krój w cen­ty­me­tro­wą kost­kę, wy­mie­szaj z odro­bi­ną oli­wy, do­daj su­szo­ny roz­ma­ryn i de­li­kat­nie po­sól. Piecz ok. 15 min w tem­pe­ra­tu­rze 180ºC. Bu­ra­ka po upie­cze­niu i ostu­dze­niu obierz ze skór­ki i po­tnij w kost­kę. Jar­muż umyj, osusz, usuń twar­dą część, po­rwij drob­no li­ście, po­łącz z po­kro­jo­nym bu­ra­kiem, po­lej dres­sin­giem i do­kład­nie wy­mie­szaj (tro­chę dres­sin­gu po­zo­staw). Na pó­łmi­sku do­daj wszyst­kie skład­ni­ki, skrop reszt­ką dres­sin­gu i ude­ko­ruj ziar­na­mi owo­cu gra­na­tu oraz orze­cha­mi wło­ski­mi.

Moja rada

Ko­mo­sa w po­łącze­niu z wa­rzy­wa­mi to uczta dla zmy­słów. Je­stem prze­ko­na­ny, że to ko­lo­ro­we da­nie na dłu­go po­zo­sta­nie w two­im ulu­bio­nym menu. Dy­nię mo­żesz za­stąpić upie­czo­nym ba­ta­tem, a jar­muż ru­ko­lą lub rosz­pon­ką. Na zdro­wie!

Sałatka w stylu greckim z tuńczykiem i grillowanymi warzywami

Skład­ni­ki na 2–3 por­cje

1 szklan­ka ugo­to­wa­nej ko­mo­sy ry­żo­wej

1–2 cu­ki­nie

1 śred­ni ba­kła­żan

1 pa­pry­ka

kil­ka ka­wa­łków tu­ńczy­ka z za­le­wy

1 ły­żka ka­pa­rów (opcjo­nal­nie)

kil­ka ga­łązek świe­że­go ty­mian­ku (opcjo­nal­nie)

oli­wa z oli­wek

sól do sma­ku

oliw­ki do ser­wo­wa­nia (opcjo­nal­nie)

dres­sing es­tra­go­no­wy (s. 290)

Przy­go­to­wa­nie

Pa­pry­kę po­krój na mniej­sze ka­wa­łki…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Dania główne

Pieczony kalafior z orkiszem

Skład­ni­ki na 1–2 por­cje

1 szklan­ka ugo­to­wa­ne­go or­ki­szu

1/2 ka­la­fio­ra

świe­że ore­ga­no lub ko­len­dra do de­ko­ra­cji (opcjo­nal­nie)

2 ły­żki zia­ren owo­cu gra­na­tu

Do ma­ry­na­ty