Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
KONTYNUACJA LOSÓW ZOJKI SOROKOW, SIOSTRY AKIMA Z KSIĄŻKI „NIEBEZPIECZNY
KOCHANEK”, KTÓRA PO WSZYSTKICH PRZEŻYCIACH ZAPRAGNĘŁA UCIEC DO MEDIOLANU, BY ODCIĄĆ SIĘ OD
PRZESZŁOŚCI.
FAŁSZYWA TOŻSAMOŚĆ TO PIERWSZY STOPIEŃ DO UKRYCIA SWOICH KORZENI. PRACA W
KNAJPIE, KTÓREJ JEDNYM Z SZEFÓW JEST MARCO COLETTI, TO KOLEJNY KROK, KTÓRY PODEJMUJE ZOJKA. NIESTETY CIĘTY JĘZYK, CHARYZMATYCZNOŚĆ ORAZ PEWNOŚĆ SIEBIE WPĘDZAJĄ JĄ W OTWARTY KONFLIKT Z
SZEFEM. MIŁOŚĆ I NIENAWIŚĆ DZIELI CIENKA GRANICA, A TYCH DWOJE Z DNIA NA DZIEŃ ZACZYNA
SIĘ O TYM PRZEKONYWAĆ. JEDNAK SIELANKA NIE TRWA WIECZNIE – AKIM ZABIERA SIOSTRĘ Z POWROTEM DO
POLSKI.
ALE TO NIE WSZYSTKO, CO LOS PRZYGOTOWAŁ DLA MŁODEJ KOBIETY, JEJ BRATA ORAZ
MARCO, KTÓRY ZAMIERZA WALCZYĆ O SWOJĄ UKOCHANĄ. PORWANIE, OBIETNICE ZŁOŻONE PRZED LATY,
POROZUMIENIA Z WROGAMI TO TYLKO NAMIASTKA TEGO, Z CZYM PRZYJDZIE ZMIERZYĆ SIĘ NASZYM BOHATEROM.
„NIEBEZPIECZNY MĘŻCZYZNA” JEST POŁĄCZENIEM HISTORII Z KSIĄŻEK „NIEBEZPIECZNY
OCHRONIARZ” I „NIEBEZPIECZNY KOCHANEK”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 445
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Natalia Kulpińska
WARSZAWA 2023 Wydanie I
WYDAWNICTWO DLACZEMUwww.dlaczemu.pl Dyrektor wydawniczy: Anna Nowicka-Bala Opieka wydawnicza: Marta Burzyńska Redaktor prowadząca: Natalia Wielogórska Redakcja i korekta Dominika Surma Projekt okładki: Katarzyna Pieczykolan Łamanie i skład: Anna Jakubek WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE WARSZAWA 2023 Wydanie I ISBN: 978-83-67691-04-8 Zapraszamy księgarnie i biblioteki do składania zamówień hurtowych z atrakcyjnymi rabatami. Dodatkowe informacje dostępne pod adresem: [email protected].
Siedząc w prywatnym samolocie należącym do mojego brata, zastanawiam się, czy wyjazd do kompletnie obcego kraju ma jakikolwiek sens. Tęsknię strasznie za matką, której nie widziałam już od kilku dobrych miesięcy. Poprzysięgłam sobie jednak, że moja noga już nigdy nie postanie w rodzinnym domu. Nie mogę patrzeć na ojca, któremu nigdy nie wybaczę wyrządzonych mi krzywd. Chcę się usamodzielnić i nie siedzieć Akimowi i Marcie na głowie. Niedługo urodzi im się syn, a poza tym ani Warszawa, ani Polska jakoś mi do końca nie odpowiadają.
Ucieczka do innego kraju wydaje się dla mnie idealnym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że będę tam kompletnie sama, nikt nie będzie patrzył mi na ręce i mówił, co mam robić. Istnieje oczywiście możliwość, że Akim bez mojej wiedzy wysłał za mną jakiegoś swojego goryla do ochrony, choć prosiłam go, żeby tego nie robił. Muszę być czujna i nie zwracać zbytnio na siebie uwagi. Mój brat potrafi być nadopiekuńczy. Zwłaszcza po wszystkich wydarzeniach, które nieco namieszały w naszym życiu.
Kurz powstały podczas zamieszania przy śmierci mojego męża opadł. Nasz ojciec obiecał załatwić wszystko z rodziną Daniła, by nie mścili się za jego śmierć. Nastał względny spokój i w końcu czuję się bezpiecznie. Jednak nie na tyle, by zostać w Polsce.
Zostałam wdową w wieku dwudziestu lat. Nie stawia mnie to w dobrym świetle, ale litości innych ludzi również nie potrzebuję. Mam więc nadzieję, że nie będę musiała nikomu opowiadać o swojej przeszłości. Chciałabym wszystko wymazać i z pamięci, i z życia, ale to by było zbyt proste. Muszę z tym żyć i płacić za błędy i chciwość ojca. A podobno nie powinno się ponosić kary za przewinienia innych. W moim przypadku zdecydowanie ta zasada nie działa.
Przeciągam się leniwie, spoglądając za okno. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy pilot oznajmia, że zaraz podejdą do lądowania. Od dziś tu miał być mój dom. Akim specjalnie kupił mieszkanie w Mediolanie. Mnie też było na nie stać, ponieważ przejęłam całkiem pokaźny spadek po nieżyjącym mężu. Braciszek jednak się uparł, że zrobi mi prezent na początek nowego życia. Jest tak samo kochany co uparty. A że jemu się nie odmawia, to stałam się szczęśliwą posiadaczką niewielkiego mieszkanka i cholernie nie mogę się doczekać chwili, gdy je zobaczę.
Na wspomnienie Daniła przez moje ciało przebiega nieprzyjemny dreszcz. Pomyśleć, że pozwoliłam mu się zniewolić i bezkarnie poniżać przez tyle czasu. Gdyby nie Akim pewnie do tej pory tkwiłabym w tym piekle u jego boku.
Tylko co ja, młoda dziewczyna, miałam do powiedzenia w tamtym czasie? Byłam kompletnie zależna od ojca, Akim był daleko i nawet o niczym nie wiedział. Potrząsam głową i mrugam, jakby to miało odgonić złe wspomnienia.
Nikomu się do tego nie przyznałam, ale wiążę z Mediolanem ogromne nadzieje. Bardzo chcę za kilka miesięcy zaprosić swojego brata i pokazać mu, jak bardzo jestem szczęśliwa. Przysięgam, że dokonam tego, nawet jeśli będę musiała sobie to szczęście namalować. Musi mi się udać.
Moja niezwykle głupia i platoniczna miłość do rehabilitanta Marty, Mateusza, nigdy nie wyszła poza obszar westchnień. Czego szczególnie nie żałuję. Prócz urody nie miał do zaoferowania nic więcej. Okazał się być nieczułym dupkiem. Ku niezadowoleniu Akima ciągle robił maślane oczy do Marty. Ona oczywiście kompletnie nie była nim zainteresowana, co nie przeszkodziło bratu wystosować kilku wyszukanych gróźb w kierunku podrywacza. Cały Akim. Po zakończonej rehabilitacji mojej przyszłej bratowej Mateusz otworzył swoją prywatną praktykę w Krakowie i tyle go widziałam.
Nie wiem czemu, bo widziałam Martę i Akima kilka godzin temu, ale już za nimi tęsknię. Jeszcze będąc w Polsce, obiecałam jej, że jak tylko wyląduję, od razu do nich zadzwonię, żeby opowiedzieć, jak minął lot i jak wrażenia z własnego mieszkania.
Włochy witają mnie rześkim, wieczornym powietrzem. Jest kwiecień i temperatury raczej jeszcze nie przekraczają tu dwudziestu stopni, zwłaszcza po zachodzie słońca. Zamykam na chwilę oczy i głęboko wzdycham. Tutaj jestem w końcu tylko zwykłą dziewczyną. Nikt nie musi od razu wiedzieć, skąd pochodzę, aczkolwiek pewnie zdradzi mnie akcent. Nikt jednak się nie dowie, że należę do mafijnej rodziny.
Jestem wdzięczna matce, która zmuszała nas do nauki języków obcych i dzięki temu teraz władam biegle kilkoma z nich, a włoski jest zdecydowanie moim ulubionym.
– Wszystko w porządku? – Z rozmyślań wyrywa mnie męski głos. Taksówkarz dziwnie się przygląda we wstecznym lusterku. – Dobrze się pani czuje?
– Tak. Zamyśliłam się po prostu – odpowiadam z uśmiechem i uświadamiam sobie, że wsiadłam, nie podając mu celu podróży.
– Dokąd jedziemy?
Po podaniu adresu rozsiadam się wygodnie na tylnej kanapie. Wyciągam telefon i już mam wybrać numer Marty, gdy mężczyzna znów się odzywa:
– Wakacje?
Ma na oko pięćdziesiąt lat i wygląd typowego Włocha. Opalony i uśmiechnięty. Nie jest wścibski. Zwyczajnie chce zagadać i umilić mi podróż. Nie mam mu tego za złe, ale też nie bardzo chcę wdawać się w dyskusję.
– Coś w tym stylu – odpowiadam płynnym włoskim. – Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji. Jedno jest pewne, zostanę tu jakiś czas.
Tyle mu chyba wystarczy, bo jedynie lekko się uśmiecha i skupia wzrok na drodze.
Opieram głowę o boczną szybę i obserwuję krajobrazy za oknem. Mimo późnej pory dnia na ulicach jest mnóstwo ludzi. Zapewne połowę z nich stanowią turyści. Od razu w głowie zadaję sobie pytanie, którym typem z nich chcę być. Czy kiedyś przestanę się tu czuć jak ktoś obcy? Niby w każdej chwili mogę wrócić do Warszawy. Mieszkanie mojej przyszłej bratowej stoi puste i czeka na mnie. Czuję jednak, że muszę spróbować czegoś nowego i nie liczyć wiecznie na czyjąś pomoc. Muszę się usamodzielnić i uwolnić od piętna zahukanej żony i młodszej siostry. Kocham przygody i nigdy się nie bałam skoków na głęboką wodę.
Najbardziej jednak pragnę normalności. Mimo że nie muszę tego robić, to jednak postanowiłam, że znajdę sobie normalną pracę. Chcę robić wszystko to, co robią dziewczyny w moim wieku. Zamierzam dużo imprezować, spać do południa, a wieczorami dorabiać jako kelnerka. Choć na chwilę zapomnieć, skąd się wywodzę i jak wiele zła mnie otaczało.
Nie chcę już być córką, żoną i siostrą mafii. Marzę o byciu przezroczystą. Nie przez cały czas, ale chociaż chwilę. Tak, jak bym zniknęła na jakiś czas. Odpoczynek psychiczny jest moim priorytetem. Żyć i nie martwić się o jutro, nie rozpamiętywać przeszłości. Chwytać dzień i sprawdzać, co się stanie, gdy zaśpię do pracy, nie ugotuję obiadu i będę leżeć cały dzień w łóżku. Tak bardzo to banalne, a jeszcze do niedawna nie do pomyślenia.
Wchodzę do swojego mieszkania i z zachwytu aż piszczę. Nie jest duże, ma raptem pięćdziesiąt metrów. Zamiast ogromnego tarasu ma niewielki balkon, ale jest tak piękne i dobrze urządzone, że nie potrzebuję niczego więcej.
Rzucam torby na podłogę i biegnę w stronę okna. Widok z niego raczej rozczarowuje, ale nie można mieć wszystkiego. Otwieram szeroko drzwi balkonowe i wychodzę na zewnątrz. Miasto huczy i ani myśli zasnąć, by choć na chwilę odpocząć. Tutaj życie tętni całą dobę.
Do włoskiego hałasu dochodzi jeszcze ten z mojej kieszeni. Dzwoni Akim.
– Doleciałaś cała i zdrowa? – pyta od razu.
Odkąd związał się z Martą, stał się nadopiekuńczy i troskliwy. Wciąż jednak jest groźnym i potężnym szefem mafii, o czym nie należy nawet na chwilę zapominać. Przez ostatni czas urósł w siłę i nie ma już chyba nikogo, kto śmiałby mu się postawić.
Oczywiście dość szybko rozniosła się wieść, że mój mąż nie zginął przez przypadek, i tym samym Akim zyskał respekt, bo ludzie wiedzieli, że jest zdolny do wszystkiego. Nikt nie jest w stanie mu zagrozić i nawet najbliższa rodzina nie jest dla niego przeszkodą.
– Właśnie weszłam do mieszkania. Jest piękne. Dziękuję.
Wchodzę z powrotem do środka, bo zrobiło się nagle jakoś chłodno. Zamykam drzwi i moszczę się na wygodnej, welurowej kanapie w kolorze butelkowej zieleni. Zrzucam buty ze stóp i rozkładam się wygodnie.
– Małe, ale na początek ci wystarczy. Zresztą wiesz, co myślę o twoim wyjeździe – rzuca.
– Wiem. Nie podoba ci się ten pomysł. Ale mam prawo żyć po swojemu, prawda?
– Prawda! – W słuchawce rozlega się rozentuzjazmowany głos Marty. – Nie słuchaj Akima, jest przewrażliwionym starszym bratem.
– Kocie, bo zaraz pogadamy inaczej. Nie buntuj mi siostry. – Słowa brata sprawiają, że mimowolnie uśmiecham się do słuchawki. Kocham tę dwójkę i ich przekomarzanki. – A ty – zwraca się do mnie – masz być grzeczna i nie wpakowywać się w kłopoty. Chciałbym trochę pobyć z moją rodzinką w spokoju. Superbohater odwiesił swój płaszcz na wieszak i nie zamierza w najbliższym czasie go zakładać. Zrozumiano?
– Mój jedyny kłopot wysłałeś do piachu, więc chyba nie mam się czym martwić – odpowiadam.
– Poczucie humoru ewidentnie masz po mnie – śmieje się, a ja uwielbiam, gdy to robi. – Ale tak już zupełnie na serio, to uważaj na siebie i pamiętaj, że jak tylko ktoś cię spróbuje skrzywdzić, będzie miał ze mną do czynienia. Nie chciałbym być wówczas w jego skórze.
Niemalże widzę oczami wyobraźni ten jego tygrysi uśmiech, gdy o tym mówi.
– Wolałabym, żeby jednak nikt nie wiedział, czym zajmuje się mój braciszek. I nie traktuj mnie jak dziecka. Mam ci przypomnieć, że gdyby nie ja, to być może teraz byś nie siedział obok miłości swojego życia?
– Nie moja wina, że się o ciebie martwię – wzdycha.
– I kto by pomyślał, że mój brat ma takie miękkie serce. Wróć! Że w ogóle je ma.
– Zojka! Bo zaraz tam przylecę! – droczy się ze mną.
Dawno już nie rozmawialiśmy ze sobą w taki beztroski sposób. Ostatnie przykre wydarzenia zbliżyły nas jednak mocniej i czuję, że cokolwiek by się teraz nie wydarzyło, on zawsze będzie przy mnie.
– Daj mi lepiej Martę do telefonu. Wiem, że wszystko słyszy. Tylko ona jest w stanie mnie zrozumieć.
– Jestem, kochanie. – Ciepły głos Marty omiata moje ucho i wlewa miłość do serca.
Ta kobieta jest niesamowita. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia. Stała się dla mnie siostrą, której nigdy nie miałam. Wiele jej zawdzięczam i wiem, że stoi po mojej stronie.
– Jak się czujesz? – pytam.
Jedyne wyrzuty sumienia męczą mnie właśnie z powodu Marty, która lada dzień może urodzić. Teoretycznie powinnam być przy niej, ale wiedziałam, że gdy maleństwo się urodzi, to już tym bardziej nie wyjadę, bo zakocham się w nim od pierwszego wejrzenia. To będzie najpiękniejsze dziecko na świecie, z takimi rodzicami nie ma innej opcji.
– Młody daje mi nieźle popalić. Już wiem, że charakterek będzie miał zdecydowanie po tatusiu. Ja nie wiem, co on wyprawia w tym brzuchu, ale chyba urządza sobie rodeo na pępowinie – chichocze.
– W to nie wątpię. I będzie piękny po takich rodzicach. Nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę. Na sto procent będzie bożyszczem kobiet i zmorą innych chłopaków – mówię i cicho wzdycham.
To jednak nie uchodzi uwadze Marty.
– Zoja, coś się stało? Nagle posmutniałaś.
– Nie jesteś na mnie zła? – pytam.
– Zła? A za co?
Po tonie głosu Marty wnoszę, że ją zaskoczyłam.
– Że zostawiłam was przed samym porodem. Powinnam być przy tobie i wspierać cię jako twoja przyjaciółka. A ja najzwyczajniej w świecie zwiałam.
– Posłuchaj mnie teraz uważnie. – Marta poważnieje – Ty masz swoje życie, które musisz wykorzystać najbardziej, jak się da. To twój czas. Nie możesz być naszą niańką, pomocą domową czy cholera wie kim jeszcze. Masz żyć, bawić się i przede wszystkim masz być szczęśliwa. Na nas nie patrz. Ja mam Akima i cały sztab ludzi dookoła. Spraw, by twoje życie było równie szczęśliwe jak moje, i gdy będzie trzeba, walcz o to szczęście jak lwica.
– Jesteś najmądrzejszą kobietą, jaką znam. – Wzruszam się momentalnie, że mam tak mocne wsparcie w bratowej. – Nigdy nikt nie dał mi tyle wsparcia co ty. W końcu mam prawdziwą przyjaciółkę, na którą mogę liczyć.
– Zapomniałabym o najważniejszym. Nie popełniaj moich błędów – urywa na chwilę, po czym dodaje: – Popełniaj własne i nie bój się ich. Błędy są czymś normalnym i kreują nas jako ludzi. Hartują nasz charakter i pokazują, że nie ma ludzi idealnych.
Rozmawiamy jeszcze chwilę o tym, jak wygląda moje mieszkanie. Po tej rozmowie kamień spada mi z serca. Kładę się do łóżka z uśmiechem i wielką nadzieją na lepsze życie.
Nazajutrz mam zamiar roznieść kilka podań o pracę, a wieczorem wyjść gdzieś i się zabawić. Mam nadzieję, że szybko poznam tu fajnych ludzi i zadomowię się na dobre.
Czuję pod skórą, że dziś jest pierwszy dzień mojego nowego życia. Czekałam na niego bardzo długo, bo nie wiedziałam, jak oznajmić Akimowi o wyprowadzce do innego kraju. Trudno, będzie musiał to jakoś przeboleć. Zresztą, niedługo urodzi mu się dziecko i nie będzie miał już czasu, by się o mnie martwić. Przynajmniej mam taką nadzieję.