Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Historia przyjaźni nastolatek o bujnej wyobraźni, ciekawskich, przepełnionych chęcią życia, pragnących doświadczać nowych przygód.
Ylenie i Aleks byli parą. Na drodze do ich szczęścia stanęła nieuleczalna choroba i niespodziewana śmierć. Kiedy chłopak zginął w wypadku samochodowym, dziewczynie przeszczepiono jego serce. Ylenie próbuje poukładać swój świat na nowo. Poprzez media społecznościowe poznaje tajemniczą Giorgia, która też stoczyła walkę o swoje zdrowie. Giorgia przeszła operację przeszczepu rogówek. Dziewczyny łączą wspólne, trudne doświadczenia… odkrywają wiele niejasności w sprawie śmierci chłopaka. Znalezione przez dziewczyny dowody doprowadzają je do brutalnej i przerażającej prawdy o podziemnym świecie handlu narządami. Od tej chwili grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 209
Tytuł oryginału: Gli infiniti battiti del mio coure
Przekład z j. włoskiego: Ewa Ziembińska
Projekt okładki: Katarzyna Konior/Bluemango
Redaktor prowadzący: Bożena Zasieczna
Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Lena Marciniak-Cąkała/Słowne Babki
Na okładce wykorzystano zdjęcie
© Amy Faith/Arcangel Images
© Alessio Puleo, 2020
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.
ISBN 978-83-287-1674-2
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2021
fragment
Moje serduszko,
teraz już wiem, dla kogo niestrudzenie bijesz, dziękuję, że dzisiejszej nocy wyznajesz mi to w ciszy, dziękuję.
Zamknęłam oczy, przykryłam dłonią ranę, głęboko westchnęłam i poddałam się uczuciom.
W ciszy i ciemności słuchałam, jak bijesz, a potem nagle przed moimi zamkniętymi oczami pojawił się on. Chłopak pod pewnymi względami zabawny, a przy tym nieskończenie dobry. Ma rzadką umiejętność: potrafi jednocześnie obudzić moje marzenia, rozbawić mnie i sprawić, że czuję się bezpieczna.
Szczerze mówiąc, sama nie wiem, czy kiedy go widzę i/lub o nim myślę, uśmiecham się z powodu jego zachowania czy dlatego, że czuję się przy nim bezgranicznie szczęśliwa. W każdym razie jego obraz, jasny, wyraźny, dokładny, wraz z twoim rytmem – zbyt szybkim, narastającym aż do wszechogarniającego crescendo – pokazał mi, że to on jest mężczyzną mojego życia. I nie boję się już o tym mówić ani myśleć, bo jeśli wciąż kocham i znów jestem szczęśliwa, nie znaczy, że o tobie zapomniałam: oznacza to, że dostajesz nowe życie, a twoje bezcenne poświęcenie odzyskuje wartość.
Dziękuję za życie, które mi podarowałeś, za to, że nauczyłeś mnie kochać i pozwoliłeś mi odejść.
Wkrótce tam wejdę, do salonu z gobelinami, w gwar eleganckich ludzi trzymających w dłoniach kieliszki z przejrzystym dom pérignon, i w mojej długiej sukni wyjdę mu naprzeciw, pewna siebie, uśmiechnięta, z podniesioną głową. Podejdę do niego pewnym krokiem, położę mu dłoń na ramieniu i pochylając głowę, poproszę, żeby poszedł ze mną na taras. Wśród pomarańczu i żółci cytrusów, w szumie fal uderzających o brzeg, przy wtórze twojego głośnego bicia w mojej piersi, w gardle, w szyi – pocałuję go. Słowa nie będą potrzebne, wystarczy, że spojrzę mu w oczy, usłyszy przyspieszone, donośne bicie i zrozumie. Wtedy już nikt nie zdoła nas rozdzielić, rozpocznie się nowa, płomienna, cudowna historia miłosna.
Biorę w palce małą stokrotkę, pożółkłą z upływem czasu, kładę ją na stronie pokrytej moim – teraz już pewnym – pismem i zaczynam przerzucać strony do tyłu, jak płatki kwiatów poruszane wiatrem.
Stokrotki… uwielbiam stokrotki i ty w głębi serca zawsze o tym wiedziałeś, jak wtedy, kiedy – strasznie spóźniony, jadąc na rowerze – przystanąłeś, żeby kupić mi kwiaty. Nie wiedziałeś, co wybrać. Pomyślałeś, że jeśli przyniesiesz mi bukiet róż, mogę to źle zrozumieć i się rozzłoszczę. Orchidee były za drogie. Fiołki? Za mało. Słoneczniki? Za wielkie i trudno je przewieźć na rowerze. W końcu kwiaciarz, człowiek wielkiej cierpliwości, pokazał ci drobne stokrotki. Od razu uznałeś, że dla mnie będą idealne. Odzwierciedlały moje naturalne piękno – tak mi powiedziałeś – czyste i nieskażone, a poza tym były dumne i urocze jak ja.
A dziś ta pożółkła stokrotka przywołuje najintensywniejsze wspomnienia mojego życia.
Zatrzymuję się na stronie zapisanej dawno temu, nad zdaniami, które stały się początkiem mojego nowego życia, nad trochę niezgrabnym pismem, które tak kochałam, nad czerwonym serduszkiem, które sama narysowałam kilka lat wcześniej, nad słowami, które odmieniły moje życie: „Moje serce należy do ciebie. Na zawsze!”.
Czasem zastanawiam się, czy nasze słowa przewidują przyszłość, czy też o niej decydują. Mam nadzieję, że ani jedno, ani drugie.
Oczy napełniają mi się łzami, powstrzymuję je, nie chcę, żeby popłynęły, wolę zachować je w sobie na zawsze, jakby ta rozdzierająca tęsknota była – i musiała pozostać – odczuwalnym znakiem niezwykłej i jedynej miłości, znakiem, który mimo wszystko nie przeszkadza mi w pełni przeżywać teraźniejszości.
Po okresie wewnętrznego zamętu, kiedy wikłałam się w związki pozbawione sensu i, nie wstydzę się przyznać, w seks bez miłości, biorąc wszelkie formy kontaktu fizycznego za uczucia, które w rzeczywistości nie zrodziły się ani we mnie, ani w drugiej osobie, chyba nareszcie odzyskałam równowagę, własną jasność serca.
Zamykam dziennik, ściskam go w dłoniach, głęboko wzdycham. Właśnie za jego pomocą uratowałeś mi życie. Gdybyś nie pozostawił naszych wspólnych śladów na tych stronicach, gdybyś na nich nie zapisał swoich ostatnich życzeń, umarłbyś na próżno. Umarłbyś i już, jak wszyscy inni zmarli na ziemi, nie pozostawiając śladu, lecz teraz nie tylko wciąż żyjesz we mnie – twój czyn nadał także sens życiu, które trwało za krótko, a dzięki temu twoje odejście boli trochę mniej.
Przesuwam palcem po konturach serduszka, nie mogę oderwać od niego wzroku i – jakby próbując odtworzyć sceny ze zbyt szybko nakręconego filmu – zaczynam czytać słowa, które sama zapisałam, żeby dalej, nieprzerwanie snuć opowieść o ludziach, których już nie rozpoznaję, za którymi tęsknię i których brakuje mi tak, jak przed operacją brakowało mi powietrza w płucach, i których chciałabym za wszelką cenę ożywić.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz