Piękny chaos twej duszy - Paczkowska Eli - ebook + książka
NOWOŚĆ

Piękny chaos twej duszy ebook

Paczkowska Eli

4,1

43 osoby interesują się tą książką

Opis

W dniu osiemnastych urodzin Forest ucieka z domu. Wie, że nie może już dłużej udawać kogoś, kim nie jest. Jej jedyną nadzieją jest kobieta, której nawet nie pamięta – jej babcia, Estera.

Choć się nie znają, szybko odnajdują się we wspólnej codzienności. Estera obiecuje, że postara się rozumieć wnuczkę. Pozwala jej ubierać się, jak chce, uczy ją, jak używać konturówki do ust, reguluje jej brwi i obcina włosy. Mieszkanie staje się dla Forest nie tylko schronem, ale także domem.

Babcia opowiada jej o życiu zatrzymanym na fotografiach. W ten sposób Forest odkrywa swoje korzenie. Historię rodzinną, która jest również jej historią.

W przyjaciółkach swojej babci, rudym kocie i chłopaku prowadzącym lokalny vintage shop odnajduje rodzinę, a w dziewczynie spotkanej przypadkowo w piekarni, kto wie... może miłość? Jednak cienie przeszłości odnajdują Forest w nocnych koszmarach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 117

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (56 ocen)
22
24
3
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Boookofconig

Nie oderwiesz się od lektury

Najpiękniejsza książka tego roku tbh
30
nemedy

Nie oderwiesz się od lektury

Cudny, łamiący serce i dający nadzieję debiut.
30
sobvxczak

Z braku laku…

Nie zrozumcie mnie źle, uważam że ta książka jest bardzo ważna i potrzebna. Stylistycznie jest napisana fenomenalnie, historia jest wzruszająca i pełna emocji. Biały wiersz też bardzo tutaj pasuje, ale miałam wrażenie, że enter było tu klikane w losowych miejscach? Czytane jako typowy wiersz było bardzo męczące, musiałam czytać ciągiem, bez zatrzymywania się na końcach linijek żeby się wczuć. Myślę też, że oceniłabym ją lepiej gdybym była w nieco innym miejscu w sferze czytelniczej, aktualnie bardzo ciężko usatysfakcjonować mnie jakąkolwiek książką. Mam nadzieję, że po jakimś czasie wrócę do tej książki i będę mogła wystawić jej zasłużoną ocenę. Rozumiem jej fenomen, bo jeszcze nie mamy za dużo tego typu literatury na polskim rynku.
20
goniaczyta

Dobrze spędzony czas

Na początku nie myślałam, że będzie to książka i styl dla mnie. Teraz gdy już przerzuciłam ostatnią stronę (z łzami w oczach!) wiem, że to książka dla każdego kto jest zagubiony. Kto w tym okropnym świecie nie może być sobą. Dla kogoś kto czuję się obco. To światełko w tunelu, że mimo całego smutku tego świata są jeszcze piękni ludzie. Są domy w których poczujesz się na miejscu. Piękna.
20
Sandi98

Dobrze spędzony czas

Piękne to było.
00

Popularność




Redaktorka prowadząca: Agata Ługowska

Wydawczyni: Monika Rossiter

Redakcja: Magdalena Wołoszyn-Cępa

Korekta: Agata Ługowska

Projekt okładki: Florian Rychlik

Ilustracje: Agnieszka Probola

DTP: pagegraph.pl

Dzieła sztuki wykorzystane w projekcie okładki:

Woman with Green Shawl, Cyprien Eugene Boulet, 1927

Boy with a Basket of Fruit, Michelangelo Merisi da Caravaggio, 1593

Dostępne w domenie publicznej.

Copyright © Eli Paczkowska, 2024

Copyright © 2024, Young an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone.

Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie I

Białystok 2024

ISBN 978-83-8371-617-6

Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk

Dla poszukujących w życiu miejsca, które będą mogli nazwać domem.

Playlista

Here Comes The Sun – The Beatles

A Burning Hill – Mitski

Time Moves Slow – BADBADNOTGOOD, Samuel T. Herring

No Surprises – Radiohead

Class of 2013 – Mitski

Remember You – Adventure Time

Girls Just Want to Have Fun – Cyndi Lauper

Motion Sickness – Phoebe Bridgers

Beksa – Artur Rojek

Radość najpiękniejszych lat – Anna Jantar

The Blonde – TV Girl

Back to the Old House – The Smiths

This Is A Life – Son Lux, Mitski, David Byrne

Hey Lover – The Daughters Of Eve

There She Goes – The La’s

Generous Heart – Maya Hawke

Cud – EMO, marta bijan

Life on Mars? – David Bowie

Let The Light In – Lana Del Rey

Leonard Cohen – boygenius

Please, Please, Please, Let Me Get What I Want – The Smiths

Don’t Delete The Kisses – Wolf Alice

marjorie – Taylor Swift

Forest – Dawid Podsiadło

Where’d All the Time Go? – Dr. Dog

Jestem pożarem lasu

I jestem lasem

I świadkiem, który go obserwuje

Mitski

NAJDROŻSZY CZYTELNIKU,

dziękuję, że sięgasz po moją książkę. Czy wpadła ona w Twoje ręce przypadkiem? Może spodobał Ci się jej grzbiet w księgarni? Ktoś Ci ją polecił? A może odradził?

Jeśli to czytasz, to pewnie – tak jak ja – lubisz wiedzieć, co czeka na Ciebie pod okładką. Dobrze znam tę nieuleczalną przypadłość czytania ostatniej strony książki, kiedy się ją zaczyna. Przy wyborze filmu zawsze kieruję się opisami fabuły ze spoilerami. Dosyć łatwo mnie wzruszyć lub zasmucić, więc staram się chronić moje serce, jak tylko potrafię, i cieszy mnie, że Ty też chronisz swoje.

W tej książce przeczytasz o wielu pięknych i trudnych rzeczach – jak to bywa w życiu. Poruszam w niej tematy przemocy ze strony najbliższych, ucieczki z domu, autoagresji, zespołu stresu pourazowego, śmierci i żałoby oraz, znacznie mniej dosadnie, opisuję sytuacje związane z transfobią, antysemityzmem i doświadczeniem Holokaustu. Wiele tych trudnych tematów pojawia się między wierszami i żaden z nich nie został opisany w sposób obrazowy, jednak zależy mi na tym, żebyś pamiętał_, że w każdej chwili możesz odłożyć tę książkę na później. Forest i Estera na Ciebie poczekają.

Miłego dnia i smacznej kawusi!

Twoja DRUGA (od dziś) ulubiona babcia

Eli

Wstęp

Kiedy miałam trzynaście lat

Na lekcji fizyki

Dowiedziałam się

Że mogę kontrolować czas

Leżąc na podłodze w całkowitej

Ciszy pustego mieszkania

Kreśląc palcem wzór na dywanie

Sprawiam, że czas płynie wolniej

Fizycy nazywają to „dylatacją”

Ja uważam, że jest w tym coś magicznego

Czas płynie tym wolniej

Im niżej jesteś

A ja w tej chwili

Jestem

Niemal

Na samym

Dnie

Wkładam do gramofonu

Abbey Road – ulubioną płytę Beatlesów babci

Ruszam biodrami w rytm Here Comes the Sun

Przez szczelinę między zasłonami

Wpada ciężkie światło zimowego słońca

Wokół mnie leżą stosy książek i gazet

Kiedy kładę się na cienkiej wstążce ciepła

Przecinającej ziemię

I patrzę przez nią na wysoki sufit

Niemal czuję, jak łzy zwalniają na moich policzkach

Zanim spadną na dywan

CZĘŚĆ 1

Fragmenty mnie, które zakopałam

Okazały się nasionami

Świat jest dla nas nowy

każdego dnia

i każdy człowiek powinien

wierzyć, że każdego dnia

rodzi się na nowo.

– Baal Szem Tow

Na osiemnaste urodziny

Dostaje się samochód

Tort i wielką imprezę

Dzisiaj kończę osiemnaście lat

I postanawiam, że pierwszą rzeczą, jaką

Dostanę

Będzie nowe życie

Odpowiednie dokumenty powinny

Dotrzeć do szkoły po weekendzie

Rzeczy są spakowane

Bilety kupione

Nic mnie tu nie trzyma

Cicho schodzę na dół

Oddycham tak bezszelestnie, jak tylko potrafię

Na stole zostawiam list

Nachodzi mnie myśl

Że gdyby nie on, nikt nie zauważyłby

Że mnie nie ma

Nie tak trudno jest zniknąć

Kiedy całe życie ledwie się istniało

Całe poprzednie popołudnie

Spędziłam na zamienianiu się w ducha

Usuwaniu historii wyszukiwania i rozmów

Pakowaniu rzeczy zbyt osobistych

Żeby ktoś ich dotykał

Chciałam uciec

Zniknąć

Zacząć od nowa

Oddzielić się od przeszłości grubą kreską

I żeby to się udało

Musiałam spojrzeć jej prosto w oczy

Przyznać, jak bardzo się boję

W ciemnym przedpokoju

Naciągam sznurówki

W przetartych martensach

Zarzucam plecak na ramię

Jestem gotowa

Zegarek wskazuje pięćdziesiąt osiem minut po północy

Dom zasnął zaledwie kwadrans temu

Jestem dorosła od niecałej godziny

A już zdążyłam zamknąć za sobą drzwi

Wsadzić klucz do doniczki

I spokojnym krokiem wejść w noc

Odpowiadam za siebie od pięćdziesięciu ośmiu minut

A już zdążyłam podjąć decyzję

Która zmieni całe moje życie

I przyjąć na barki cały

Jej ciężar

Kiedy miałam trzynaście lat

Dowiedziałam się

Że im niżej zejdziesz, tym czas

Płynie wolniej

A ja byłam już bardzo nisko

W niektóre dni kładłam się na podłodze

Pozwalając łzom głaskać moje policzki

Cicha podróżniczka w czasie

Próbuje zniknąć, ale czas

Popycha ją

Do przodu

Właśnie mam przekonać się

Dokąd tym razem poprowadzi moje nogi

Karteczka z adresem ciąży mi w kieszeni

Składam ją i otwieram tak wiele razy

Że zaczyna się przecierać na zgięciach

Nic nie szkodzi

Znam adres na pamięć

Jak wspomnienie z poprzedniego życia

Lub obietnicę na kolejne

TO, CO ZAPAKOWAŁAM DO PLECAKA

Szczoteczka do zębów

Ulubiony szampon w kostce

Zapas bielizny

Trochę oszczędności

Ciepłe ubrania

Ulubione wyciągnięte skarpetki

Pudełko z pamiątkami

Portfel

Dokumenty

Kartka z listą potrzebnych numerów

Dziennik i długopis

Znoszone trampki

Szczotka do włosów

Całą resztę pakuję do worków na śmieci

I wyrzucam po drodze

Do pojemnika na używaną odzież

Od tej chwili nie ma już odwrotu

Z każdym krokiem

Noc przemija

Jakby ogromna ręka wlewała mleko do kubka czarnej kawy

Przez chwilę boję się

Że to tylko sen o ucieczce

Noc jest tak podobna do innych

Zatrzymuję się i zamykam oczy

Niech wiatr wplecie palce w moje włosy

Niech noc wleje mi się do serca

W tej chwili

Nawet mój codzienny szum myśli

Wstrzymuje oddech

Zaczynam biec

Biegnę – choć kręci mi się w głowie

Biegnę – choć jestem jedyną osobą na pustej ulicy w pustym mieście

Biegnę – choć wiem, że zaraz zatrzymam się z bólem w płucach

Przyjaciel powiedział mi kiedyś

Że kiedy człowiek biegnie

To po każdym odbiciu od ziemi

Następuje chwila lotu

Chciałam mu wytłumaczyć, dlaczego odchodzę

Jak zwykle nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów

Więc zostawiłam list

„Dziękuję, że pokazałeś mi, że mogę latać”

Wiem, że zrozumie

Wiem, że coś się dzieje

Zapamiętuję ten moment

I przez następne miesiące będę

Obracać go w palcach jak perłę

Zapamiętuję tę chwilę przed wznowieniem marszu

Wśród pustych ulic i ciemnych okien

Rozpoczął się pierwszy dzień

Reszty mojego życia

Babcia miała pewien rytuał:

W swoim trzeszczącym mieszkaniu w kamienicy

Siedząc w kuchni z parującym kubkiem w dłoniach

Nasłuchiwała kropel deszczu uderzających w dachy budynków

Na ten dźwięk podnosiła się z krzesła

I zakładała na koszulę nocną swój najcieplejszy, wzorzysty sweter

Mieszkanie tonęło w półmroku i szumie

Kiedy starsza kobieta pochłonięta była

Otwieraniem okien na oścież

„Wietrzę mieszkanie zapachem deszczu”

Zwykła tłumaczyć pod nosem

Jednak ja jeszcze tego nie wiem

Pojawiam się przed jej drzwiami wcześnie rano

Przemoczona do suchej nitki

Z desperacką nadzieją w oczach

I cichą prośbą, żeby podzieliła się ze mną ciepłem starego mieszkania

Bo ja tego ciepła panicznie potrzebuję

W garderobie wybieram sweter w zielone zawijasy

Równie dziwaczny jak ten, który kobieta ma na sobie

Nigdy nie sądziłam, że poznam kogoś

Z tak imponującą kolekcją wzorzystych ubrań

I wyszczerbionych kubków

Wyobrażałam sobie to miejsce i jego właścicielkę setki razy

Przygotowując odpowiednie słowa

Jednak żaden znany mi wyraz

A nawet cała ich masa

Nie jest w stanie wypełnić

Siedemnastu lat ciszy

Stawania się obcymi ludźmi

Po kilku godzinach nerwowego kręcenia się wąskimi uliczkami

Częściowo w deszczu

Trzęsą mi się ręce

Stojąc na progu, zapominam, jak używa się mowy

Pukam do drzwi

Po kilku sekundach dociera do mnie dźwięk czyichś kroków

Szczęk kluczy w zamku

Coś w mojej piersi zrywa się do ucieczki

Drzwi uchylają się

I nie ma już odwrotu

Dostrzegam szok na jej twarzy

Zauważam, że nasze oczy mają ten sam orzechowy odcień brązu

Widząc ją, zapominam, jak się oddycha

Powiedziałam babci

Że nazywam się Forest

Odpowiedziała, że rozumie

Powiedziałam jej

Że jestem dziewczyną

Obiecała, że nauczy się rozumieć

Nie nazwałam się lasem z powodu zielonych włosów

Nie wybrałam tego imienia z miłości do Forresta Gumpa

To nawet nie do końca ja wybrałam to imię

Ono wybrało mnie

Urodziłam się z szumem lasu w głowie

Moje myśli przypominają zaplanowany chaos leśnego życia

Przeżywałam już wielkie pożary i powolne wzrastanie do Słońca

Przeżyłam deszcze, które zmieniły się w powodzie

I zostałam Lasem, zostałam Forest

Zasłużyłam na to

Zostałam Forest, żeby pamiętać o pożarach

Które nauczyły mnie rozkwitania

I o tym, jak piękny potrafi być chaos mojej duszy

Babcia ma na imię Estera i mówi o swoim imieniu z dumą

Myślę, że jej imię wybrało ją tak jak moje mnie

Myślę, że nie ma imienia bardziej odpowiedniego dla niej

Niż Gwiazda

Z podręczników do fizyki uczyłam się

Że Gwiazdy rodzą się w mgławicach – wśród pyłu i gazu

W tym całym chaosie uczą się świecić

Babcia nie lubi mówić o chaosie, z którego powstała, jednak

Jej blasku nie ukryje żadna zalana kawą piżama

Kobiety w mojej rodzinie mają pełne usta

A babcia Estera dodatkowo podkreśla swoje

Czerwoną szminką

Po pierwszej wspólnie wypitej kawie

Uczy mnie używania konturówki

Widzę, jak kocha swoje wyraźne usta

Jestem jej wdzięczna

Gdy pokazuje mi, jak kochać moje

List, który zostawiłam na lodówce

Mamo,

Czuję, że zawsze byłyśmy we dwie

Tylko ty i ja

Wśród smutnych ruin czegoś

Co nazywałaś życiem

Czuję się tak zagubiona

Bo wiem

Że mnie potrzebujesz

Tutaj z tobą

Ale z każdym dniem tracę siebie

I boję się

Że ty też

Mnie stracisz

Całe życie tylko ratowałam ciebie

Więc kto uratuje mnie?

Kiedy przestaje padać

Estera pozwala mi zanurzyć się w swojej szafie

Po raz pierwszy

Wychodzę z niej ubrana w spódnicę

Cała we wzorach, jakbym nagle zmieniła się w część tego mieszkania

Tak jak poranek zmienił się w popołudnie

Jest w tej chwili coś takiego

Co każe mi się zatrzymać i objąć rzeczywistość spojrzeniem

Jakbym robiła zdjęcie

„Tak mało trzeba nam i dużo tak

Żeby szczęśliwym być…”

Trzeszczy gramofon w salonie

Niespodziewane wzruszenie rozluźnia mi ciało

I dopiero teraz czuję, jak bardzo jest zmęczone

Mimo to pozwalam babci złapać mnie za rękę

Nie mam nawet sił powiedzieć: „Nigdy wcześniej nie tańczyłam”

Bo w jej oczach jest błysk

Który przekonuje mnie, że to nie ma znaczenia

Od tamtego momentu umiem tańczyć

I wykorzystuję to w każdej wolnej chwili

Przed lustrem i w sklepie

W słońcu i w deszczu

Zawsze w długiej spódnicy

Z błyszczącymi oczami

Pozwalam nadziei

Rozprostować zgarbione od siedzenia w szafie plecy

CZĘŚĆ 2

Rozkwitanie

Jesteś tak odważn_ i

cich_, iż zapominam,

że cierpisz.

Ernest Hemingway

Każde „on” jest jak nóż

Otwierający starą ranę

Ona zawsze tam jest

Tuż nad moim gardłem

Sprawia, że nie mogę oddychać

Ona zawsze tam jest

Może zawsze będzie

Wierzę jednak

Że przestanie krwawić

Zasklepi się

I zamieni w bliznę

O ile wystarczająco długo

Nikt jej nie otworzy

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

CZĘŚĆ 3

Wzrastanie ku słońcu

Dostępne w wersji pełnej

CZĘŚĆ 4

Zrywanie

Dostępne w wersji pełnej

CZĘŚĆ 5

Przepływy i odpływy

Dostępne w wersji pełnej

CZĘŚĆ 6

Z płatków twoich zostanie pył

Z zapachu jedynie wspomnienie

Lecz w moich myślach będziesz istnieć zawsze

Dostępne w wersji pełnej

EPILOG

Pierwszy dzień reszty mojego życia

Dostępne w wersji pełnej

Lista lektur babci Estery

Dostępne w wersji pełnej

Lista filmów i seriali

Dostępne w wersji pełnej

Podziękowania

Dostępne w wersji pełnej

ELI PACZKOWSKA 

Osoba autorska znana ze swojego profilu na Instagramie @not.my.high. W internecie edukuje o neuroróżnorodności i LGBTQ, tworząc bezpieczną przestrzeń. Prowadzi podcast „Babcia Eli”. Ma dziewiętnaście lat i marzenie, żeby dzielić się w swoich książkach fragmentami życia, o których nie potrafi mówić na głos.   

Playlista

Dostępne w wersji pełnej