Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka „O ład w historii”, ukończona 8 miesięcy przed śmiercią autora stanowi ostatnią pracę w dorobku Feliksa Konecznego. Pozycja ta jest niejako syntezą i ostatecznym zreasumowaniem jego poglądów na zagadnienie wielości cywilizacji. Koneczny przedstawia w niej podstawowe koncepcje swoich rozważań historiozoficznych, wynikające z nich wnioski, charakterystykę poszczególnych cywilizacji oraz różnice zachodzące pomiędzy nimi.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 81
Rozwój nauk zmierza do wiedzy integralnej, która jest sumą związków zachodzących między naukami. Otwierają się niezmierzone przestworza przed myślą ludzką. W twórczości wielkich uczonych humaniora i nauki przyrodnicze nie tylko przestają się odcinać, lecz wzajemnie sobie usługują. Coraz częściej jakieś odkrycie z jednego działu powoływane bywa na świadectwo w drugim dziale wiedzy.
Wykryto już dawno ład w przyrodzie; czyż nie wykryjemy go w historii? Podejmować zabiegi w tym kierunku zechcą tylko tacy, którzy w wielkim nauk zrzeszeniu są zwolennikami dualizmu; monizm przyrodniczy wyklucza bowiem samą potrzebę tych dociekań: jeżeli bowiem wszystko jest przyrodą, a duch ludzki tylko wyższym piętrem porządku materialnego, wystarczy znać prawa przyrody. Przyjmując monizm, uznaje się tym samym, że sprawy ducha ludzkiego podlegają prawom przyrody; te zaś są wiadome. Jest to najdonioślejszy spór w nauce. Monizm i dualizm przyrodniczy przelewają się w filozofię i (na co nie zwracano uwagi) w naukę prawa.
Nowa fizyka uważa materię i energię za identyczne. Teza wyszła od dociekań około elektronów, lecz nie są one nigdy jednocześnie i materią, i energią. Są materią w ruchu okrężnym, a w promieniowaniu energią. Cała ta kwestia tyczy tylko świata materialnego. Nie istnieje bowiem jedna tylko energia w ogóle, okazująca się już to materialną, już to duchową, lecz istnieją energie dwie odrębne i z osobnych źródeł.
Życiu duchowemu nieznane jest prawo zachowania energii. Duchowa może się zwiększać lub pomniejszać ilościowo: gdyby nie to, pewna stała jej ilość byłaby jednakowa od troglodytów aż do dni naszych. Zmiany ilościowe energii duchowej są nieograniczone. Z drugiej atoli strony, w przeciwieństwie do niezniszczalnej energii materialnej może myśl ludzka przepaść i zaginąć bezpłodnie; niestety, energia duchowa może być zniszczona do cna (choćby przez zanik tradycji).
Nowa ilość duchowej energii może powstać zawsze, a bez związku z ilością jej już istniejącą. Powstaje wszystko z „niczego”. Ten rodzaj wytwarzania nazywamy twórczością. Energia duchowa jest twórcza, materialna – nie.
Tworzenie nowej energii duchowej stanowi główny rodzaj pracy duchowej, która od fizycznej różni się twórczością. Za pomocą roboty mięśni przetwarzamy formy energii materialnej i cała przyroda czyni to samo; rozmaitość promieniowania wywołuje bowiem rozmaite siły w przyrodzie i wszelkie objawy fizyczne pochodzą z przenoszenia energii na różne pola, lecz z pomocą duchowych własności tworzymy coś nowego, pomnażamy ilość przejawów ducha, przydając nieraz nawet nowe jakości.
Przenosić się z jednego pola na inne może energia w obu zakresach, materialnym i duchowym. Duchowa energia nie posiada jednak żadnej formy uprzywilejowanej, ni ostatecznej. Zachodzi tedy znowu różnica zasadnicza.
Nadto zachodzą prawa przeciwne. Przykładem chyżość ciała w ruchu obrotowym, wzrastająca z długością promienia; największa na obwodzie, a w centrum najmniejsza. W ludzkich zrzeszeniach umysłowych przeciwnie: największa w centrach, zmniejsza się ku obwodowi; maleje tedy w długości promienia.
Dalsze dociekania mogą przymnożyć argumentacji ilościowo. Jakościowo górować będzie zawsze pewien fakt, dotychczas nie rozważany, a rozstrzygający; ciało musi ulegać każdej napotkanej sile, lecz duch wcale nie. Zachodzi tu jaskrawe przeciwieństwo z materią w ogóle.
Przywilej ten decyduje o możliwości rozwoju naszych władz umysłowych. Niemożliwym byłby jakikolwiek ład w umyśle; nieustanne podleganie mnogości sił napotykanych na każdym kroku, musiałoby sprowadzić rozstrój umysłu. W jakiejże cieśni znalazłby się duch ludzki! Czyż zdołałby się rozwinąć! Gdyby był ograniczony granicą praw przyrody, w ciasnocie zeszczuplonej tą zawisłością? Mielibyśmy rozum in potentia, nie mając możności używać go. Całe nasze człowieczeństwo rodzi się z tego, że przechodzimy obok mnóstwa sił, nietknięci przez nie, podlegając tylko niektórym. Gdybyśmy mieli podlegać każdemu wpływowi, nie doszlibyśmy nigdy do zrównoważenia naszych władz umysłowych, co stanowi warunek życia ponadcielesnego.
Jednakże świat ducha posiada widoczne prawo do popełniania błędów. Życie duchowe korzysta często z fikcji, które miewają atoli skutki wielce realne. Przyroda nie wykazuje nic analogicznego. Szczytem mechanizmu jest maszyna, lecz błąd wywołuje w mechanizmie maszyny od razu katastrofę. Maszyna jest nieomylna albo zepsuta, niemożliwa do użytku. Gdybyż człowiek posiadał ten przywilej, iżby przestawał działać, gdy grozi mu popełnienie błędu!
Nie zmieści się duch w mechanizmie. W maszynie postęp polega na uproszczeniach, w ten sposób opanowujemy coraz mocniej siły przyrody. Przeciwnie w świecie ducha: postęp jest zarazem komplikacją. Nawet życie prywatne staje się coraz bardziej skomplikowane, a cóż dopiero zbiorowe? Coraz trudniej orientować się w życiu, w coraz bardziej zawiłym organizmie.
Duch nie da się zmechanizować, bo nie powstał z rozwoju przyrody! Istnieją więc dwie odrębne energie, fizyczna i duchowa; panuje tedy na ziemi ład dualistyczny. Monizm przeciwny jest rzeczywistości, a człowiek składa się z ciała i duszy. Odrębności świata duchowego, zdatności jego do czynów, celowości działań na szereg pokoleń, nie wyjaśnimy inaczej, jak stwierdzając istnienie duszy ludzkiej. W duszy każdego z nas rozstrzyga się, jakim siłom pragniemy ulegać, a które będziemy zwalczać. Posiadamy tedy wolną wolę.
Ponieważ dusza nie podlega prawom przyrody, nie dotyczy jej prawo śmierci. Stanowi czynnik wyższy od cielesnych i nie jest bynajmniej ich wykwitem. Wnosimy z tego, że byt duszy nie jest zawisły od bytu ciała i nie kończy się ze zgonem ciała, czyli że dusza jest nieśmiertelna.
Kto zechce zastanawiać się nad genezą duszy i jej istotą, dojdzie do wiary w Boga. Od tego pozornie drobny krok do załatwienia się z problemem ładu w historii: zgonić wszystko na Boga, na przejawiającą się w dziejach Opatrzność Boską. Sprawa nie jest atoli taką prostą łatwizną. Trzeba zadać sobie pytanie, czy istnieje w ogóle jakiś ład w historii. Wyroki Boskie są dla nas z reguły niedocieczone; czyż można wiedzieć za każdym razem z góry, co mieści się w zamierzeniach Opatrzności? Robiono próby, żeby zbadać jej ścieżki w historii; wszystkie atoli polegały na metodzie medytacyjnej, apriorycznej, a wyłącznie dedukcyjnej i stanowią przykłady naciągania rzeczywistości do osobistego poglądu na rzeczy, wymedytowanego, czyli wymyślonego, a niestety w najlepszej wierze zmyślonego. Bywają urojenia wielce szlachetne, lecz z nauk musi się usuwać wszelkie urojenia. Powierzmy się więc metodzie indukcyjnej.