Religie a cywilizacje - Feliks Koneczny - ebook

Religie a cywilizacje ebook

Feliks Koneczny

4,0
9,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Nic nie przyczynia się wydatniej do wytworzenia i rozwoju cywilizacji lub jej zastoju, jak religia; jest to najważniejsza część cywilizacji” – pisze Feliks Koneczny. W niniejszym opracowaniu krakowski teoretyk cywilizacji rozpatruje religie pod kątem przydatności do kształtowania pewnych ważnych elementów życia zbiorowego. Pośród religii są takie, które nadają się do tego znakomicie (prymat w tej materii dzierży katolicyzm), inne są powodem powikłań, jeszcze inne natomiast wiodą cywilizacje do zastoju.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 50

Oceny
4,0 (3 oceny)
1
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Jaj0229dbpw

Dobrze spędzony czas

Wszystkie pozycje autora trzymają wysoki poziom.
00
jaarma3

Nie oderwiesz się od lektury

Ciekawa
00

Popularność




RELIGIE A CYWILIZACJE

Gdyby poprosić o definicję cywilizacji, otrzymałbym rozmaitych odpowiedzi niemal tyle, ilu miałbym rozmówców czy też czytelników. To źle! Jakżeż będziemy się porozumiewać, jak uniknąć nieporozumień? Pierwszym warunkiem jakiegokolwiek roztrząsania jest to, żeby znaczenie wyrazów ujęte było ściśle i żeby wszyscy biorący udział w debacie (a zatem w danym wypadku wszyscy czytelnicy) rozumieli przez pewien termin ściśle i dokładnie jedno i to samo; inaczej musi nastąpić rozbieżność myśli, z których jedna pójdzie do sasa, druga do lasa; szkoda czasu na takie rozmowy, a tym bardziej na takie wykłady. A skoro nie da się zwołać wiecu czytelników celem rozstrzygnięcia zagadnienia, co rozumieć mamy np. przez cywilizację – nie ma innego sposobu, jak że autor musi zabawić się w samowładztwo na chwilę odczytywania swego artykułu i łaskawemu czytelnikowi musi narzucić swe określenia.

Oczywiście tylko „tymczasowo”, w sam raz na tę chwilę lektury. Może sobie czytelnik potem rozumieć przez cywilizację, co zechce, nie obowiązany bynajmniej przyjmować mojego określenia. I ja daleki też jestem od mniemania, że moja próba definicji rozstrzygnęła sprawę raz na zawsze! Ale bez podania definicji utknąłbym wnet na początku swych wywodów, a każdy z czytelników gotów by je rozumieć inaczej – stosownie do swego rozumienia wyrażenia „cywilizacja”.

Jest jeszcze drugi wyraz o znaczeniu podobnym: kultura. Obydwóch używa się rozmaicie, ale najbardziej utarło się nadawać „cywilizacji” znaczenie zewnętrzne, „kulturze” – wewnętrzne, tj. odnosząc tamto do materialnej strony życia, to do duchowej. Nie da się to utrzymać w dociekaniach naukowych historycznych, bo historycznie splatają się objawy te i tamte nierozerwalnie. Wszelka cywilizacja czy kultura mieści w sobie obie strony życia, rozwijające się mniej więcej zawsze równocześnie i równolegle. Mnóstwo objawów życia należy i tu, i tam. Spójrzmy koło siebie: umysł subtelny nie zniesie koło siebie brudu, dobrobyt sprzyja oświacie, a oświata pomaga do dobrobytu, a zmysł piękna łączy obie te strony życia; nabywanie ze znawstwem dobrych obrazów, ażeby nimi ozdobić ściany mieszkania, czy jest objawem zewnętrznego czy wewnętrznego poziomu życia? A młodzież uboga, garnąca się do szkół, czyż nie idzie równocześnie za chlebem i za światłem? Nie będę przeto przeciwstawiał kultury cywilizacji. Mieszczę w cywilizacji czy kulturze i ciało, i duszę.

Wszystko, cokolwiek jest ludzkiego, składa się z ciała i duszy, z formy i treści. Cielesna strona życia zawiera w sobie sprawy zdrowia i dobrobytu, duchowa zaś kategorię moralności i prawdy; obok tego kategoria piąta: piękno, odnosi się jednakowo do ciała i duszy. Tych pięć kategorii miesza się nieustannie w ludzkim bytowaniu, zachodząc jedna na drugą, a miernikiem życia dobrze urządzonego jest harmonia wszystkich pięciu.

Tyczy się to życia prywatnego i zbiorowego, publicznego. W obrębie danej społeczności musi zachodzić współmierność kategorii życia, jeżeli życie publiczne, zbiorowe w ogóle, ma być zorganizowane trwale a skutecznie. Musi panować we wszystkich kategoriach bytowania wspólna metoda. Historia stwierdza po wielokroć, jako brak konsekwencji w urządzeniach życia zbiorowego nie dopuszcza do wyższego rozwoju, a względnie nabyty już rozwój obniża, cofając społeczeństwo na szczebel niższy. Upadek państwa czy narodu pochodzi z dysharmonii pomiędzy rozmaitymi dziedzinami życia, niewspółmierność sprowadza zastój.

Zgodność współmierności i konsekwencji nazwać można jednym słowem: metodą. Czymże jest cywilizacja, jeżeli nie sumą owych pięciu kategorii życia w życiu zbiorowym? Czy kto wymyśli jeszcze, co poza tymi kategoriami? A zatem cywilizacja jest metodą życia zbiorowego.

Nie musi ona obejmować wszystkich pięciu kategorii, a w danej kategorii może nie obejmować wszystkich jej działów. Może nadawać przewagę, nawet znaczną, jednej kategorii nad drugą; może w pewnej kategorii celować, a innej nie posiadać zgoła. Cywilizacje mogą więc być zupełne i niezupełne, defektowne, jednostronne, wielostronne i wszechstronne.

Nie trzeba chyba wywodzić, że są cywilizacje rozmaite. Pomiędzy np. naszą cywilizacją a chińską nie zachodzi różnica stopnia, ilości, lecz jakości. Chińczyk może się spierać z Anglikiem sto lat o to, która cywilizacja wyższa, ale nigdy żadnemu z nich się nie przyśni, jakoby chodziło o stopień wyższy lub niższy jakiejś cywilizacji zasadniczej, której objawami o nierównym stopniu miałyby być ich cywilizacje. Stopień cywilizacji to co innego, a rodzaj jej to co innego. Słowem, nie ma żadnej cywilizacji sensu stricto, lecz są cywilizacje, każda sobie.

Ile jest cywilizacji? Nie wiadomo, a ich ilość jest nieoznaczona i nieograniczona. W każdym okresie dziejów trzeba je liczyć osobno. Za naszych np. czasów nie ma już cywilizacji Azteków, hetycka zniknęła jeszcze w starożytności, w wiekach średnich kwitła arabska itp., to sprawa zmienna.

Czy cywilizacje bywają jednolite i zupełnie jednakowe u wszystkich społeczeństw, przynależnych do danej cywilizacji? Bywa z tym rozmaicie. Zazwyczaj jednak, im rozleglejszy obszar zdobywa sobie pewna cywilizacja, a zwłaszcza im różnorodniejsze ogarnia w sobie społeczeństwa, tym więcej powstaje w jej łonie odmian.

Cywilizacja dzieli się na części. Anglik, Francuz, Włoch, Polak, Węgier należą do tej samej cywilizacji, a czy ich metody życia zbiorowego są całkiem identyczne? Są cechy wspólne, są podobieństwa, ale zarazem ileż różnic!

Jak nazywać części cywilizacji, jej odmiany? W słownictwie żadnego narodu nie ma na to wyrazu! W naukowym wywodzie nie można mówić o cywilizacji polskiej, bo to nieściśle; można mówić tylko o polskiej odmianie ogólnej cywilizacji chrześcijańsko-klasycznej. Jakżeż używać tego samego wyrazu na oznaczenie części i całości? Uchodzi to w potocznej rozmowie, ale nie w wykładzie naukowym.

Na oznaczenie tego stosunku części do całości używam wyrazu: kultura. Mówię: cywilizacja łacińska, kultura anglosaska, polska itd., cywilizacja chińska, kultura tybetańska, mandżurska itp. Nie będę się bynajmniej upierał przy tej terminologii, jeżeli ktoś... wskaże mi inną. Zanim to nastąpi, zmuszony jestem radzić sobie jakoś z tym zasobem wyrazów, jaki istnieje.

Podawszy definicję cywilizacji i kultury, nie trzeba będzie długich wywodów na temat, co rozumieć przez religię. Tak dalece jednak to odczuwamy i jednakowo rozumiemy, iż obeszłoby się zapewne zgoła bez definicji. Dla wszelkiej jednakże pewności powiem, że przez religię rozumiem system, ujmujący stosunek świata przyrodzonego do nadprzyrodzonego. Czyż nie takie jest na ogół zadanie teologii?

Pośród owych pięciu kategorii życia, na które się powoływałem, jedna wznosi się wysoko ponad człowieka, a mianowicie Prawda. Mieści w sobie dwa działy, dwa światy: przyrodzony i nadprzyrodzony. Metoda życia zbiorowego, jeżeli ma być wszechstronna, obejmuje także religię, bo inaczej kategoria Prawdy byłaby defektowa. Życie areligijne nie może być życiem całkowitym; choćby było jak najwielostronniejsze, do wszechstronności brakować mu będzie właśnie życia religijnego. Życie antyreligijne jest grubo defektowe i przeciwne rozwojowi cywilizacji, bo urywa najwyższej kategorii życia połowę treści, co musi odbić się niefortunnie na drugiej kategorii duchowej, mianowicie na etyce, tudzież na kategorii wspólnej Ciała i Duszy, na kategorii Piękna, na sztukach pięknych. Skutkiem związku wielostronnego pomiędzy kategoriami Ciała i Duszy, okaleczenie kategorii duchowych pociąga za sobą także rozmaite anormalności i niedostatki w kategoriach materialnych: zdrowia i dobrobytu. Tak zatem cywilizacja, zaniedbująca religię, pocznie kuleć wszędzie. W związku z tym pozostaje fakt, że nie zdoła być przodującym społeczeństwo, w którym teologia stoi nisko. Niechże sobie niedouczeni wydziwiają na „czarną reakcję”, ile się zmieści; historyk z zimną krwią zanotuje fakt, że higieną, dobrobytem i oświatą świecką celują właśnie te same narody, u których teologia stoi wysoko, znacznie wyżej, aniżeli w Polsce. Trudno nie ugiąć czoła przed faktem; byłoby to herezją przeciwko metodzie indukcyjnej.

Na tle takich tych pojęć mamy zastanowić się nad stosunkiem religii do cywilizacji. Stwierdzamy najpierw, że obie są zrzeszeniami ponadnarodowymi, co roztrząsaniu naszemu dodaje aktualności. Religie i cywilizacje stanowią nie lada ligi narodów, a moc ich wypróbowana historią!