Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nowa książka japońskiego mistrza
"Porzucenie kota" to wspomnienie Murakamiego o ojcu, uważane przez niektórych krytyków za jeden z najważniejszych tekstów pisarza opublikowanych w ostatnich latach i stanowiący klucz do zrozumienia wielu jego utworów. Ojcowie są u Murakamiego często nieobecni, co jest prawdopodobnie odzwierciedleniem skomplikowanych stosunków pisarza z własnym ojcem. Z tego niewielkich rozmiarów tekstu dowiadujemy się o dzieciństwie i dorastaniu pisarza w niewielkim mieście niedaleko Kobe, jako jedynaka kochającego książki i koty. Przede wszystkim jednak esej wyjaśnia, dlaczego w tak wielu utworach japońskiego pisarza pojawiają się sceny związane z drugą wojną światową oraz z okresem bezpośrednio ją poprzedzającym.
Okazuje się, że przeżycia wojenne ojca, którymi podzielił się z małym synem, zostały niejako złożone na barki chłopca, który przez całe życie dźwiga ten ciężar. Murakami rozważa znaczenie historii i dowodzi, że każdy z nas jest odpowiedzialny za czyny popełnione w imieniu społeczeństwa czy narodu, do którego należymy, bez względu na to, czy się z nimi zgadzamy, czy nie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 42
Tytuł oryginału:
Neko o suteru
Chichioya ni tsuite kataru toki
Abandoning a Cat: When I Talk About My Father
Ilustracje, opracowanie graficzne i typograficzne: Ula Pągowska
Redakcja: Małgorzata Burakiewicz
Redaktor prowadzący: Aleksandra Janecka
Korekta: Maria Śleszyńska
© 2020 by Haruki Murakami
Originally published by Bungeishunju Ltd.All rights reserved
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2022
© for the Polish translation by Anna Zielińska-Elliott
ISBN 978-83-287-2207-1
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2022
– fragment –
Jak wspominam ojca?
Mam oczywiście wiele wspomnień o ojcu. W końcu przez osiemnaście lat, aż do chwili, kiedy wyprowadziłem się od rodziców, żyliśmy pod jednym dachem w niezbyt dużym domu i widywaliśmy się codziennie. Jak to zwykle bywa między rodzicami a dziećmi, codzienne życie upływało nam raczej wesoło, choć czasami bywały chwile mniej przyjemne. Najbardziej pozostały mi jednak w pamięci wydarzenia zupełnie zwyczajne. Opiszę jedno z nich.
Mieszkaliśmy w Shukugawie (w mieście Nishinomiya w prefekturze Hyōgo). Pewnego razu pojechaliśmy z ojcem nad morze, żeby pozbyć się kota. Nie było to kociątko, a dorosła kotka. Nie bardzo pamiętam, dlaczego zamierzaliśmy porzucić takiego dużego kota.
Mieszkaliśmy w domu z ogrodem i mieliśmy przecież dość miejsca. Może to była dzika kotka, która się do nas przypałętała, a kiedy zaszła w ciążę, rodzice uznali, że nie chcą dodatkowego kłopotu w postaci kociąt. Nie pamiętam szczegółów. To były inne czasy, wtedy nikogo nie wytykano palcami za taki postępek – nie to co dzisiaj. Nikomu wówczas nie przychodziła do głowy sterylizacja. O ile dobrze pamiętam, chodziłem wtedy do jednej z niższych klas szkoły podstawowej, była to druga połowa lat pięćdziesiątych – okres, w którym nie zabliźniły się jeszcze wojenne rany. Niedaleko naszego domu wciąż straszyły ruiny banku zbombardowanego przez Amerykanów.
W każdym razie pewnego letniego popołudnia pojechaliśmy z ojcem nad morze, żeby tam gdzieś zostawić pudełko z kotem. Ojciec pedałował, ja siedziałem na bagażniku roweru, trzymając pudełko. Drogą wzdłuż rzeki Shukugawa dotarliśmy do plaży Kōroen, zostawiliśmy pudełko w nadbrzeżnym zagajniku i nie oglądając się za siebie, wróciliśmy do domu. Mieszkaliśmy jakieś dwa kilometry stamtąd. Tego miejsca nie zalano jeszcze wtedy betonem. Było popularnym kąpieliskiem z piękną plażą i czystą wodą. W czasie letnich wakacji prawie codziennie jeździłem tam z kolegami popływać. Wtedy większość rodziców nie martwiła się o dzieci tak bardzo jak dzisiaj, sami mogliśmy chodzić na plażę i dzięki temu nauczyłem się dobrze pływać. Do tego w rzece Shukugawa było mnóstwo ryb. Kiedyś przy jej ujściu złapałem nawet węgorza.
Tamtego dnia zostawiliśmy kota na plaży i rowerem wróciliśmy do domu. Gdy wchodziliśmy przez furtkę, ojciec powiedział coś w rodzaju „Szkoda, no ale nie było rady”. W tym samym momencie zobaczyliśmy, że porzucony niedawno kot wychodzi nam na spotkanie z zadowolonym miauknięciem i podniesionym ogonem. Wrócił do domu przed nami! Nie mogłem zrozumieć, jak mu się to udało. Przecież wróciliśmy prosto do domu i w dodatku rowerem! Ojciec też nie mógł tego pojąć. Obaj na chwilę zaniemówiliśmy. Ciągle jeszcze pamiętam osłupienie ojca. Ale wkrótce niedowierzanie na jego twarzy zmieniło się w wyraz podziwu, a na koniec ulgi. No i kot już u nas został. Poddaliśmy się. Skoro był tak zdeterminowany, żeby samodzielnie wrócić do domu, nie mogliśmy postąpić inaczej.
Zawsze mieliśmy koty i zawsze żyliśmy z nimi w zgodzie. Były dla mnie wspaniałymi przyjaciółmi. Ponieważ nie miałem rodzeństwa, książki i koty stały się moimi wiernymi towarzyszami. Bardzo lubiłem siedzieć z kotem na werandzie i wygrzewać się w słońcu (wtedy większość domów miała werandy). Dlaczego więc próbowaliśmy porzucić kota na plaży? Dlaczego nie zaprotestowałem? Nie mogę tego zrozumieć. Tak samo jak nie rozumiem, jakim sposobem udało mu się wrócić przed nami do domu.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz