Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Słowiański zielnik, jakiego do tej pory nie było!
Poznaj magiczną moc ziół i ich patronek.
Którą Boginią jesteś?
Na początku były Trzy. Trzy Boginie.
Ta, która stwarza. Ta, która nagradza. I ta, która niszczy.
Biała, czerwona i czarna.
Biała (dziewczyna) przynosi światło. Jest początkiem i nowym życiem.
Czerwona (matka) to kreacja i pełnia.
I czarna (starucha), która spycha nas w mrok, byśmy następnie mogły się odrodzić.
Na początku były Trzy. A tak naprawdę Jedna. Trójbogini wpisana w Koło Życia.
Słowiańskie Boginie Ziół to nie tylko historia trzech Bogiń: Dziewanny – Bogini wiosny i życia, Mokosz – Bogini Matki i Matki Ziemi oraz Marzanny – Bogini zimy i śmierci.
To przede wszystkim słowiański zielnik. Każdej z Bogiń były poświęcone szczególne zioła z wyjątkowymi właściwościami.
Dlaczego nasięźrzał był zwany miłośnicą, dziewanna – dziwoszką, a bylica zielem zapomnienia? Co dziurawiec miał wspólnego z boginkami, a jarzębina z rusałkami?
Każda ze słowiańskich bogiń została w wyjątkowy sposób sportretowana przez Martę Jamróg – artystkę z Jasielskiej Pracowni Ikon.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 170
Chciałabym opowiedzieć o dzieciństwie spędzonym u babci na wsi, wśród pól zielonych, mleku pitym prosto od krowy i poczciwym Burku, który kury ganiał. Jednak wychowałam się w mieście, na podwórku tak wybetonowanym, że z roślin widziałam tam tylko babkę lancetowatą i żółte kwiaty mniszka z trudem przeciskające się między krawężnikiem a płytą chodnikową.
Na szczęście w moim świętokrzyskim miasteczku były wtedy rozległe tereny pełne łąk, których jeszcze nie wykupił deweloper, a na spacery na te łąki zabierał mnie dziadek. Dziadek był absolutnie magiczny, czytał mi baśnie, a tę o Żar-ptaku codziennie, znał mnóstwo roślin, kochał wszystkie zwierzęta i potrafił rozmawiać z końmi. A któregoś dnia złapał nawet dla mnie papugę na drzewie. Pochodził z miejscowości, której nazwy nie umiałam zapamiętać. Wiedziałam tylko, że urodził się na Podlasiu i że jest to bardzo daleko od miejsca, w którym mieszkamy.
Na łąkach zbieraliśmy bukiety dla babci. Macierzankę, szałwię, fiołek, rutę – bo babcia miała problemy z nerkami i hyzop – bo miała niskie ciśnienie. Stokrotkę – bo „czyści krew” i dziurawiec – bo „wszystko leczy”. I ukochane przez dziadka niezapominajki, nad którymi zawsze wzdychał, że jakieś malutkie, bo u niego to rosły wysoko, hen, aż na wysokość kolan albo i do pasa.
Po drodze, nad stawem słuchaliśmy żab, dziadek scyzorykiem wydłubywał kłącza tataraku, a dla mnie ścinał pałki, których nie wolno mi było wnieść do domu, ponieważ zdaniem babci „przynosiły nieszczęście”. Dziadek zdanie miał odmienne i utrzymywał, że nie tylko nie szkodzą, a wręcz chronią, szczególnie przed duchami, które mogłyby się przypadkiem zaplątać w domu.
W związku z rozbieżnością przekonań trzymaliśmy z dziadkiem te pałki za szafą w kuchni, żeby babcia nie widziała, bo wiadomo, że czego oczy nie widzą, to lepiej dla nich, ale żeby jednak skorzystać z ich magicznej mocy. Więc korzystaliśmy. Z tej po cichu, a z wianków plecionych z siedmiu ziół na Matkę Boską Zielną oficjalnie. Dziadek zbierał rumianek, miętę, melisę, bazylię, rozmaryn, lubczyk i nasturcję, babcia chciała szałwię i wrotycz. Wianki trzymała za świętym obrazem i używała według potrzeb. Gdy ktoś chorował – zaparzała z nich herbatkę lub gdy zbliżała się burza – spalała trochę ziół pod piecem, wszak chroniły też przed piorunami.
Wraz z dziadkiem odeszły też zioła. Na moim wybetonowanym podwórku tata zrobił mały ogródek, a z zasadzonego przez niego lubczyku wyrosło drzewo, które stało się miejscem schadzek wszystkich kotów z okolicy.
Wyjechałam z mojego miasteczka do większego, które pokochałam, a później do jeszcze większego, które lubię. Tęsknota za łąkami pozostała. Uśmierzałam ją hodowlą ziół na balkonie oraz magicznymi warsztatami zielarskimi. Czytałam stare i nowe zielniki, opracowania, książki i artykuły. W końcu pojechałam tam, gdzie powinnam już dawno pojechać.
Pratulin. Nazwa brzmi jak z baśni. Pochodzi od łacińskiego pratum, czyli… łąka! I wygląda jak z bajek, które opowiadał dziadek. To malutka miejscowość niemal na granicy z Białorusią, tuż nad Bugiem. Dzika rzeka i łąki aż po horyzont. Łąki pełne kwitnących bzów oraz niekończące się żółte pola rzepaku, bo była właśnie pora jego kwitnienia. I niezapominajki, naprawę sięgające aż do pasa! Oraz zieleń zieleńsza niż gdziekolwiek indziej. Jeżeli po przodkach dziedziczymy kolor oczu, wzrost, cechy charakteru, a także pewne skłonności, to ja odziedziczyłam łąkę. A wraz z nią wiarę w magiczną moc Bogiń Ziół.
NA POCZĄTKU BYŁY TRZY. TRZY BOGINIE. TA, KTÓRA STWARZA. TA, KTÓRA NAGRADZA. I TA, KTÓRA PRZEMIENIA. BIAŁA, CZERWONA I CZARNA. BIAŁA (DZIEWCZYNA) PRZYNOSI ŚWIATŁO. JEST POCZĄTKIEM I NOWYM ŻYCIEM. CZERWONA (MATKA) TO KREACJA I PEŁNIA. I CZARNA (STARUCHA), KTÓRA SPYCHA NAS W MROK, BYŚMY MOGŁY SIĘ ODRODZIĆ. NA POCZĄTKU BYŁY TRZY. A TAK NAPRAWDĘ JEDNA. TRÓJBOGINI WPISANA W KOŁO ŻYCIA.
Dziewanna
ta, która stwarza
Nikt nie spotkał Bogini Dziewanny, ale każdy wiedział, kiedy przychodziła. Pojawiała się w delikatnych główkach przebiśniegów i hiacyntowym zapachu wawrzynka wilczegołyka, od którego aż kręciło się w głowie. To ona rozdmuchiwała żółty pyłek leszczyny i dodawała miękkości promieniom słońca. Była Boginią wiosny i po trudnych zimowych nocach przynosiła dłuższe dni oraz nadzieję na nowe. Podobno ukrywała się w gałęziach wiecznie zielonego świerku lub sosny.
Nikt nie widział Bogini Dziewanny, ale każdy wiedział, po co wracała. Mówią, że zanim pojawiła się Matka Boża Gromniczna, to właśnie Dziewanna chodziła w lutym po polach, doglądając ozimin, aby nie zamarzły. Towarzyszyły jej wilki, a u stóp miała gniazdo zwiastujących wiosnę skowronków. W ręku trzymała zapaloną gromnicę, która chroniła ludzi przed wiosennymi piorunami, wilkami, gdy w lutym zaczynały podchodzić pod domostwa w poszukiwaniu jedzenia, złymi duchami, które mogły zaszkodzić bez względu na porę roku i wszystkimi nieszczęściami, jakie tylko spadłyby na ludzkość.
Dziewanna uważana była za opiekunkę chorych, do niej modlono się, aby wyprosić uzdrowienie dla bliskich. Nic więc dziwnego, że gromnica mocno wrosła w krajobraz ludowy, a z czasem zaczęła pełnić funkcję mistyczną i leczniczą właśnie.
Gromniczne pamiętam dziewanny – pisał w 1911 roku Jan Kasprowicz1. Zastosowań gromnicy było mnóstwo. W czasie burzy stawiano zapaloną świecę w oknie lub obchodzono z nią chatę i całemu domostwu zapewniano w ten sposób ochronę przed uderzeniem pioruna (gromu). Na Gromniczną zapalano tyle świec, ile osób liczyła rodzina. Uważano, że czyja świeczka zgaśnie pierwsza, ten wkrótce umrze2. Zapalona gromnica towarzyszyła zresztą umierającym w ich ostatniej drodze.
Na Podlasiu płomieniem gromnicy opalano dzieciom końce włosów, aby ustrzec je przed zapaleniem uszu. Na ziemi rzeszowskiej z kolei okręcano gromnicę pasemkiem lnianej kądzieli. Poświęcone pasemko lnu palono później nad cierpiącymi na różne choroby skóry. Po zgaszeniu gromnicy profilaktycznie połykano jej dym, wierząc, że ustrzeże to przed bólem zębów3. Gromnica była lana z wosku pszczelego, natomiast za knot służyły ususzone łodygi dziewanny (Verbascum thapsus)4 – ziela noszącego imię Bogini.
Bez wątpienia zioła wywodzą swoje nazwy od tego, że zostały przekazane kiedyś śmiertelnikom przez bogów. U Greków głównie wykazywały się tą czynnością Atena i Artemida, u nas wydaje mi się, ze wszystkich bogiń Frigg i Freya, albo inne, które przejęły tę rolę później, głównie Maria. Artemizja (bylica – przyp. autorki) została prawdopodobnie wynaleziona lub wskazana przez Artemidę5
– pisał w 1835 roku w traktacie o mitologii germańskiej Jacob Grimm.
Żółta, miodna dziewanna jako ziele Bogini niosącej światło, które rozjaśnia zimowy mrok, od wieków była wykorzystywana jako pochodnia. Ale nie tylko. Jej silna magiczna moc, wzmocniona błogosławieństwem Bogini, dawała ochronę przed niebezpieczną pogodą, dzikimi zwierzętami, a przede wszystkim ciemnymi mocami. Gromnicę przystrajano gałązkami świerku.
Świerk, który od wieków był uznawany za symbol życia, długowieczności i początku nowego cyklu wegetatywnego – nie bez powodu został ulubionym drzewem Bogini. Zwłaszcza że był powiązany z ideą żeńskości i dziewictwa – świerk lub sosnę kładziono kiedyś na grobach młodych ludzi, którzy zmarli przed ślubem. Świerk miał charakter obrzędowy i pełnił funkcje ochronne. Podobne znaczenie przypisywano sośnie – drzewu długowieczności i wiecznego życia. Jej żywicę wykorzystywano do obrony przed wrogami. Sosna w pieśniach pojawiała się nawet jako drzewo życia. Pogańscy Słowianie sadzili ją w świętych gajach6. Świerk i sosna miały charakter drzew magicznych symbolizujących zdrowie, połączenie z zaświatami, ochronę i związki z duchem lasu. Powiadali nawet, że na gałęziach świerku i sosny miały wisieć kołyski dzieci leśnych duchów7. Wszystkie te cudowne właściwości spowodowały, że to właśnie świerk i sosna stały się świętymi drzewami Dziewanny, bezpośrednio z nią związanymi i jej poświęconymi.
Jako Bogini wiosny i nowego cyklu, powiązanego z odradzaniem się przyrody po trudnych zimowych miesiącach, Dziewanna kojarzyła się z witalnością i obfitością natury. Z jej bogactwem i potęgą, a także ze światłem, które pobudzało uśpioną ziemię do życia. I z żywiołem ognia, blaskiem, jasnością. Świadczy o tym samo imię – którego etymologię niektórzy badacze wywodzą od indoeuropejskiego di – świecić, jaśnieć. Niektórzy wywodzą Dziewannę od prasłowiańskiego słowa divbjb – dziki, prasłowiańskiego divota – podziw, dzikość i od słowiańskiego dziewy określającego dziewicę. Słowiańskie dziewica oznaczało pierwotnie: „miłą i młodą dziewkę, dziewczynę”, „córkę”, następnie „kobietę niezamężną”, a dopiero później „kobietę niewinną, seksualnie nietkniętą”. Oznaczało pełnię zdrowia, sił, wigor i rozkwit8. Była więc Dziewanna Boginią młodości, Boginią jasną, białą. Boginią, która rozjaśniała mrok i stwarzała nowe życie. Zachwycająca, dzika i nieposkromiona jak przyroda, którą władała, Dziewanna to uosobienie kobiecej niezależności i powrotu do natury.
Biel – od wieków postrzegana jako symbol doskonałości, duchowości, niewinności, Księżyca – jako taka jest kolorem bogiń dziewiczych, bogiń lunarnych, ale też uosabia mądrość, intuicję i radość istnienia9. Dziewanna z pasją oddaje się swojemu zadaniu, z tym samym zachwytem co roku powołuje do życia uśpioną przyrodę. Jest szybka i nieuchwytna, ale też kapryśna. Jej dziewiczość wynika ze zdolności życia bez mężczyzny, a nie z życia w celibacie. Biorąc pod uwagę jej temperament i krewki charakter, a także funkcję Bogini, która przynosiła miłość, jak również uwodzący charakter rusałek – jej towarzyszek – trudno uwierzyć, że nigdy nie pojawił się nikt, kto poruszyłby jej serce. Ten ktoś prawdopodobnie przegrał z jej codzienną pracą lub z jakiegoś powodu (Dziewanna była przecież pamiętliwa) został przez nią ustrzelony.
Skoro Dziewanna była Boginią przynoszącą zmianę pór roku, jej święto musiało wypaść podczas równonocy wiosennej zwanej Jarymi Godami. Był to kilkudniowy cykl obrzędów związanych z pożegnaniem zimy (Marzanny) i powitaniem wiosny (Dziewanny). Wykonywało się wtedy poświęcony jej gaik (zwany też maikiem, nowym latkiem lub turzycą). Gaik Zielony składał się z gałęzi sosnowej lub świerkowej (a jakże!), którą przystrajano wstążkami, papierowymi ozdobami, świecidełkami, wydmuszkami, kwiatami. Do wierzchołka gaika często przymocowywano lalkę zwaną „majem”, „narzeczoną”, „królewną” albo po prostu „dziewanną”. Dziewczęta obnosiły ją od chaty do chaty jako symbol triumfu nad zimą. Otrzymywały za to od gospodyń obwarzanki, kawałki ciasta, jajka, drobne pieniądze. Rytuał oprowadzania gaika uwalniał symbolicznie Dziewannę, a wraz z nią sprowadzał światło i wiosnę, aby rozpocząć nowy cykl życia10.
Ku czci Bogini i wiosny stawiano również słupy majowe, zwane drzewkami majowym lub wiuchami11. Były to zwykle wysokie, proste słupy drewniane, wyrzeźbione najczęściej z sosny. Na ich wierzchołkach wieszano bukiety z polnych kwiatów, zielonych gałązek i kolorowych wstążek. Drzewka stawiano na wiejskim placu, z fantem12 do zdobycia na wierzchołku, po który wspinali się kawalerowie.
Z drzewkiem majowym wiązała się koncepcja axis mundi, czyli osi świata, gdzie następuje zatrzymanie czasu, przez co możliwy jest kontakt zarówno z przeszłością, jak i przyszłością. Osią świata może być właśnie ogromne drzewo. Wokół drzewka miejscowi wykonywali specjalny taniec, którym celebrowano życiodajne siły natury13.
Ale drzewka majowe poświęcone Dziewannie miały jeszcze jedno zastosowanie. Zalotnicy ustawiali je w nocy przed oknami upatrzonych przez siebie dziewcząt. W ten sposób sygnalizowali zainteresowanie wybraną panną, jednocześnie zyskując przychylność Bogini, ponieważ Dziewanna była również patronką prawdziwej miłości i od niej zależało, czy uczucie się pojawi. Do niej modlono się o dobrego męża lub żonę. Czuwała również nad wiernością przysięgi małżeńskiej. Dziewczęta składały na ołtarzach Dziewanny pukle włosów kawalerów, prosząc, aby rozpaliła w nich szczere uczucie.
Jak na Boginię miłości przystało, Dziewanna leczyła również złamane serca – dlatego nazywana była Łaskawą. A także Krasą, Panią Krasną czy Panią Czerwoną. Jej atrybutami podobno były: złota obrączka i pąk dzikiej róży – zwanej szypszyną. Na jej piersiach lub ramionach siedziały dwa Motyle Pazie Królowej – Czarny i Niebieski – pierwszy jest posłańcem miłości płochej (chwilowej, nieszczęśliwej), drugi miłości dozgonnej (pełnej i szczęśliwej)14.
Dziewanna związana z obfitością nowego życia jako Bogini księżyca symbolizowała płodność we wszystkich jej aspektach: od płodności ziemi wydającej plony do płodności kobiety. To o jej wsparcie prosiły kobiety pragnące dziecka. Do niej modliły się rodzące, aby zesłała im łatwy, krótki i szczęśliwy poród. Do powszechnych wierzeń należało też mówienie o tym, że Bogini błogosławi każdemu nowo narodzonemu dziecku15. Być może był to sposób na zyskanie przychylności Bogini, która potrafiła być również wyniosła i miała swoje inne, surowe oblicze (ach, te nie do końca jasne relacje z Marzanną, którą niektórzy brali za jej siostrę lub matkę, a inni po prostu za jej inne mroczne wcielenie). Jednak w swym jasnym aspekcie Dziewanna wspierała ludzi, zwierzęta i całą przyrodę. Pamiętały o tym szczególnie niezamężne kobiety i młode mężatki, składając w ofierze wieńce i wianki z poświęconych jej ziół takich jak: dziewanna, dziurawiec, bylica i piołun.
Wianki wite z ziół miały specjalne znaczenie obrzędowe, magiczne i lecznicze, szczególnie wzmocnione przez kolistość wianka. Koło w wielu kulturach, nie tylko słowiańskiej, postrzegane jest jako figura magiczna, pełniąca funkcję ochronną, a także nadająca cechy sacrum temu, co znajduje się w jego wnętrzu16. Koło było symbolem bóstwa, wieczystego prawa, nieskończoności, wieczności, absolutu, doskonałości, równowagi, wewnętrznej jedności i harmonii materii, jedności, czasu, regularności, ciągłości, idealnego, wiecznego ruchu, egzystencji cyklicznych oraz Nieba (w przeciwieństwie do Ziemi)17.
Obok swojego wiosenno-młodzieńczego wcielenia Dziewanna miała jeszcze inne aspekty: była Boginią lasów i dzikiej przyrody, jednocześnie opiekunką zwierząt, ale i patronką łowów. To właśnie Dziewannę prosili o przychylność wyruszający na polowania myśliwi. Ale wspierała tylko tych, którzy polowali, by wyżywić swoje rodziny i traktowali zwierzęta z należnym szacunkiem. W ofierze przynoszono jej część zdobyczy upolowanej w czasie łowów. Świątynie ku jej czci budowane były w lesie. Brzmi znajomo, prawda? Na podobieństwo Dziewanny do rzymskiej Diany wskazywał Jan Długosz (1415–1480) w swoich Rocznikach:
Jako że państwu Lechitów wydarzyło się powstać na obszarze zawierającym rozległe lasy i gaje, o których starożytni wierzyli, iż zamieszkuje je Diana i że Diana rości sobie władztwo nad nimi, Cerera zaś uważana była za matkę i boginię urodzajów, których dostatków kraj potrzebował, (przeto) te dwie boginie: Diana w ich języku Dziewanną (Dzewana) zwana i Cerera zwana Marzanną (Marzyana) cieszyły się szczególnym kultem i nabożeństwem18.
Jako Boginię łowów Dziewannę wyobrażano sobie zwykle jako piękną kobietę, z długimi jasnymi włosami, przemieszczającą się na jeleniu z łukiem i strzałą, w towarzystwie wilków (lub psów) i szarego zająca. Na Rusi Dziewanna przedstawiana była w futrze z kuny, pokrytym wiewiórczymi skórkami. Na wierzch, zamiast opończy, miała narzucone futro z niedźwiedzia, którego głowa służyła jako szyszak. Oprócz łuku i strzały Dziewanna używała rohatyny (włóczni z hakiem przy grocie) oraz noża19. Jako wytrawna łowczyni polowała zarówno w południe, jak i przy świetle księżyca20.
Leśne pochodzenie Dziewanny potwierdził niemiecki ksiądz i historyk, Christian Knauthe (1706–1784):
Dziewanna, Dzievonia była boginią całej dzikiej ziemi i lasów, a zatem to Dzika i Leśna Bogini…21.
Co ciekawe, w wierzeniach Łużyczan Dziewanna (czyli Dživica) wyobrażona z łukiem i strzałami pełniła jeszcze jedną, ważną funkcję: na świętym dla Łużyczan jeleniu odprowadzała dusze w zaświaty22.
Dziewanna, jak jej rzymska odpowiedniczka Diana, była również Boginią czarów oraz patronką wszelkich wiedźm i czarownic, czym nie zyskała później popularności wśród chrześcijańskich misjonarzy. Kościół uważał Dianę za głównego wroga i nazywał ją „królową wiedźm”23, stąd na Dziewannę, która dzieliła ten aspekt z rzymską boginią, spadł taki sam gniew i nienawiść kleru, podsycane opowieściami o wszechobecnych czarownicach, szkodzących prostemu i religijnemu ludowi.
Tymczasem należałoby rozróżnić wiedźmy od czarownic. Jak uważa Elżbieta Szot-Radziszewska24: wiedźmy, czyli kobiety, które wiedzą, widzą przyszłość, rodzą się z takim darem, czarownice natomiast czarów się musiały wyuczyć. Wszystkie te wtajemniczone w czary i pomagające ludziom kobiety to czarodziejki, takie jak: znachorki, zielarki, zielichy, a uprawiające czarną magię, sprowadzające choroby, rzucające uroki i kradnące mleko – to czarownice. W czasach chrześcijańskich pomagające ludziom czarodziejki i wiedźmy zdemonizowano i wrzucono do jednego kotła z czarownicami.
Bogini chroniła przed złymi mocami i trzymała ich szkodliwe działania na wodzy, pod warunkiem że ktoś jej nie znieważył. Gdy tak się stało, z wiosennej i łagodnej zamieniała się w Boginię zemsty. Stawała się mściwa i okrutna. I tu ujawniało się drugie oblicze Dziewanny: z Bogini życia przeistaczała się w Boginię śmierci. Pojawiała się wtedy na rozstajach dróg lub przy grobach otoczona sforą wściekłych duchów psów lub wilków. Wyjmowała swój łuk i celnie trafiała w delikwenta, który czymś jej się naraził. Zatem, jeśli dopadła kogoś nagła i niespodziewana śmierć, ani chybi było to za przyczyną rozsierdzonej Dziewanny25.
Dziewanna jako Bogini czarów musiała na swoją siedzibę wybrać miejsce wyjątkowe. Siedliskiem Bogini została Łysa Góra, zwana Łyścem, która jest drugim co do wysokości szczytem Gór Świętokrzyskich (594 m n.p.m.). Słowianie mieli szczególne relacje ze swoimi bogami, stąd czcili ich w miejscach wyjątkowych, często trudno dostępnych. Takich, które budziły zarówno lęk, jak i podziw. Były to zwykle święte gaje oraz góry, aby można było zbliżyć się do bóstw, duchów przyrody czy przodków.
Na Łysej Górze czczono trzy bóstwa: Ładę, Bodę i Leli. Na szczycie usypano charakterystyczny dla tego typu miejsc wał kultowy. Każdego roku, w nocy z 30 kwietnia na 1 maja na Łysej Górze oddawano cześć duchom przodków. Gaszono święte ognie i witano powracające z zaświatów dusze, a o świcie rozpalano nowy płomień, symbolizujący odrodzenie się czasu na nowy rok26.
Łysa Góra była miejscem mistycznym. Nic dziwnego, że Dziewanna wybrała ją sobie na miejsce zamieszkania. Legenda z tym związana mówi, że w czasach, kiedy jeszcze potężna puszcza otaczała zbocza Gór Świętokrzyskich, na wysokiej skale stał wspaniały zamek warowny. Wznieśli go Cyklopi i Giganci, synowie Ziemi. Błyszczał z daleka tak mocno, że ludziom mieszkającym w okolicznych wioskach zdawał się być zbudowany ze szkła. Stąd Łysą Górę nazywano wtedy Szklaną Górą (motyw Szklanej Góry pojawia się w wielu baśniach i legendach). W tym zamku, mieniącym się za dnia w promieniach słońca i nocą w blasku księżyca, mieszkała Dziewanna. Piękna Bogini o jasnych włosach miała niezwykłą moc panowania nad zamieszkującymi puszczę dzikimi zwierzętami, które były jej posłuszne. Często przechadzała się po lesie w towarzystwie wilków i niedźwiedzi. Okoliczna ludność nazywała ją Panią Dzikich Zwierząt. Miała też inny przydomek – Dumna Pani. Mimo to lud kochał ją i szanował, ponieważ była dobra i sprawiedliwa. Ale spokój u stóp Gór Świętokrzyskich zburzyła ogromna armia Aleksandra Wielkiego. Do obrony Szklanej Góry stanęli wszyscy poddani, także Cyklopi i Giganci oraz dzikie zwierzęta. Po trzech dniach zaciętej walki armia Aleksandra Wielkiego została pokonana. Jeden z ocalałych rzymskich żołnierzy opowiedział Dziewannie, że w jego kraju żyje równie piękna i potężna Diana, która też jest boginią łowów, roślin, lasów i dzikich zwierząt, a jej pałac uważany jest za świątynię. Dziewanna, która poczuła ukłucie zazdrości, że gdzieś jest ktoś równie potężny jak ona – ogłosiła się Boginią Dianą. Od tej pory wszyscy mieli ją tak nazywać. Pycha Bogini nie spodobała się Bogu, który cisnął w Szklaną Górą piorunem. Zamek runął, grzebiąc pod swoimi gruzami Dumną Panią. Szczątki zamku można oglądać do dziś jako gołoborze na stokach Łysej Góry27.
Tyle mówi legenda, w której dumna władczyni została ukarana. Ale czy kara nie była zbyt sroga wobec przewiny? I czy naprawdę chodziło o pychę? Czym zawiniła Bogini, że aż trzeba było ją unicestwić? I przede wszystkim komu? Przecież mitologie i legendy pełne są przekazów o dużo większych winach i mniejszych karach. Marek Derwich i Marek Cetwiński w swojej książce Herby, legendy, dawne mity interpretują tę opowieść jednoznacznie:
Bóg piorunem obracający w gruzy zamek Diany łysogórskiej równie dobrze może być Bogiem chrześcijan, jak i Bogiem Burzy likwidującym panowanie matriarchalnej Wielkiej Bogini, Swarogiem czy Przemysłem Oraczem wprowadzającym patriarchalną monogamię28.
Wygląda na to, że największym grzechem Bogini Dziewanny ze świętokrzyskiej legendy była właśnie jej moc, siła i niezależność. Bogini-Dziewica, jako kobieta spełniona, ale bez mężczyzny, nie mogła przetrwać w zmieniającej się rzeczywistości.
Mimo to kult Dziewanny na Łysej Górze trwał dość długo. Oddawano jej tam cześć do XI wieku, a nawet później. Powiązanie Dziewanny z czarami i czarownicami ewoluowało później w mocno rozpowszechniany przez Kościół mit o orgiastycznych sabatach czarownic na Łysej Górze. W końcu w 1478 roku Kazimierz Jagiellończyk pod wpływem benedyktynów świętokrzyskich wydał zakaz rozpalania ogni na Łysej Górze29.
Dziewanna, będąc królową wszelkiej roślinności i słowiańskich lasów, miała także swoją leśną świtę. Ogromny wpływ kościoła na terenach dzisiejszej Polski, sprowadził dziewannowe nimfy takie jak dziwożony, boginki i rusałki do roli uwodzących, szkodzących lub karykaturalnych demonów.
I tak pomocnicami Dziewanny były na przykład dziwożony, zamieszkujące górskie jaskinie, brzydkie boginki o karykaturalnie dużych piersiach, które podmieniały dzieci. Natomiast na terenie południowej słowiańszczyzny (dzisiejsza Bułgaria) Dziewannie towarzyszyły samodivy. Te z kolei były pięknymi, jasnowłosymi boginkami, tak jak ich pani uzbrojone w łuk i strzały, dosiadające dzikich zwierząt. Miały szaty z piór, które umożliwiały im latanie. Żyły zwykle w dzikich miejscach pośród gór i lasów. Wychodziły ze swych kryjówek tylko na specjalne wezwanie Bogini30.
Jednak przede wszystkim orszak Bogini składał się z rusałek. Rusałki zamieszkiwały leśne łąki, bory, lasy, knieje, wszędzie tam, gdzie były zbiorniki wodne, strumienie i źródła. Demony wodne, a do nich zaliczały się rusałki, pełniły ważną funkcję w procesie wegetacji aż do Zielonych Świątek31. Rozpoczynały swoją działalność wraz z nastaniem wiosny i pierwszym uderzeniem pioruna32. Rusałki można było spotkać podczas nowiu księżyca (kiedy magia miała największą moc)33, gdy tańczyły nago na polanie lub nad brzegami jezior czy rzek. Rusałki miały postać pięknych młodych dziewcząt. Ich ciała wydzielały odurzającą różaną woń. Dlatego niektórzy uważają, że ich nazwa pochodzi od łacińskiego słowa rosalia, które oznacza święto róż i kojarzone było z wiosną, pełnią, kwiatami, rodzącą się do życia przyrodą i energią34.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Jan Kasprowicz, Pamiętam te piaski nad wodą [w]: Antologia liryki Młodej Polski. Wstęp, wybór, oprac. I. Sikora, Wrocław 1990, str. 251–252 [wróć]
Aleksandr Nikołajewicz Afanasjew, Поэтические воззрения славян на природу. T. 3. Moskwa: Современный писатель, 1995 cyt. za: https://slowianskamoc.blogspot.com/2018/01/gromnica.html [wróć]
https://www.slawoslaw.pl/czas-zamawiania-ciepla-gromnica-perunica-celtyckie-imbolc-smoliste-luczywa-i-inne/?fbclid=IwAR1iLs_YT6MQxSMVWwIb5zLfdLmozHVwbvF2aAi73muh3nATLh7FP-GWcEs [wróć]
Marek Styczyński, Zielnik podróżny. Rośliny w tradycji Karpat i Bałkanów, Krosno 2016, str. 40 [wróć]
Jacob Grimm, Deutsche Mythologie, str. 997 [w]: Anna Kohli, Trzy kolory Bogini, Kraków 2007, str. 163 [wróć]
Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi na pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny, Gdańsk 2013, str. 278 [wróć]
Grzegorz Niedzielski, https://docplayer.pl/6439937-Dziewanna-pani-lasow-i-gajow.html [wróć]
Za: Grzegorz Niedzielski: https://docplayer.pl/6439937-Dziewanna-pani-lasow-i-gajow.html [wróć]
Władysław Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990, str. 22 [wróć]
https://www.muzeum-radom.pl/wydarzenia/pozegnanie-zimy-film/2426 [wróć]
https://www.slawoslaw.pl/zielone-swiatki-i-stado-celebracja-wiosny-w-jej-pelni/ [wróć]
Fantem zazwyczaj była butelka wódki, para butów, pas lub kamizelka ufundowana przez bogatego gospodarza lub księdza [wróć]
https://www.slawoslaw.pl/zielone-swiatki-i-stado-celebracja-wiosny-w-jej-pelni/ [wróć]
Za: Czesław Białczyński, https://bialczynski.pl/2015/08/26/dziewanna-lecznicza-panna-pani-dzikich-lowow-z-podlasia/ [wróć]
https://www.slawoslaw.pl/dziewanna-bogini-w-ziele-zakleta/ [wróć]
https://www.jestesmyslowianami.pl/wianek/ [wróć]
W. Kopaliński, op. cit., str. 153 [wróć]
Jan Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, 1455 [w]: Aleksander Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 2006, str. 195 [wróć]
Grigorij Andriejewicz Glinka, Andriej Siergiejewicz Kajsarow, tłum. Iwona Tsanev, Dawna religia Słowian. Mitologia słowiańska i ruska, Sandomierz 2011, str. 37–38 [wróć]
Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie. Łużyce, Wrocław 1985, str. 126 [wróć]
Cyt. za: http://www.kulturalowiecka.pl/artykuly_prasowe/dziewanna.pdf [wróć]
http://www.kulturalowiecka.pl/artykuly_prasowe/dziewanna.pdf [wróć]
Anna Kohli, Trzy kolory Bogini, Kraków 2007, str. 27 [wróć]
Elżbieta Szot-Radziszewska, Świętokrzyskie gadki o diable i czarownicy jako źródło etnograficzne do badań ludowej wizji świata [w]: Legendy świętokrzyskie, pod red. K. Brachy, Kielce 2009 [wróć]
https://www.slawoslaw.pl/dziewanna-bogini-w-ziele-zakleta/ [wróć]
https://www.slawoslaw.pl/lysa-gora-miejsce-spotkan-wszystkich-szanujacych-sie-czarownic/ [wróć]
Marek Derwich i Marek Cetwiński, Herby, legendy, dawne mity, Warszawa 1989, str. 207 [wróć]
Ibidem, str. 207 [wróć]
Barbara Ogrodowska, Święta polskie. Tradycja i obyczaj, Warszawa 2000, str. 263 [wróć]
Grzegorz Niedzielski https://docplayer.pl/6439937-Dziewanna-pani-lasow-i-gajow.html [wróć]
Joanna i Ryszard Tomiccy, Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka, Warszawa 1975, str. 191 [wróć]
Ibidem, str. 194 [wróć]
Światło księżyca budzi demony wodne. Topielce i rusałki pod jego wpływem wychodzą i tańczą nad brzegami rzek i jezior. Podniecenie demonów w czasie nowiu wynika zapewne z charakteryzującego je pociągu do ujawniającego się życia, które symbolizuje nowo narodzony księżyc. http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/etnografia-lubelszczyzny-ludowe-wierzenia-o-ksiezycu/ [wróć]
Witold Klinger, Wschodnio-europejskie rusałki i pokrewne postaci demonologii ludowej, a tradycja grecko-rzymska, Lublin, Kraków 1949, str. 15 [wróć]