Śmierć na służbie. Tom 6. Komisarz Oczko - Tomasz Wandzel - ebook + audiobook

Śmierć na służbie. Tom 6. Komisarz Oczko ebook i audiobook

Wandzel Tomasz

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Michał Wąsik jest komendantem niewielkiego komisariatu. Pewnego dnia w drodze do pracy pod jego samochodem wybucha bomba. Funkcjonariusz ginie na miejscu, a komisarz Oczko musi wyjaśnić, kto stoi za śmiercią policjanta. W trakcie śledztwa udaje się ustalić, że ładunek został odpalony zdalnie, a życiorys zabitego komendanta pozostawia wiele do życzenia i kryje sporo zagadek..

To cykl historii kryminalno-sensacyjnych, których akcja rozgrywa się na Pomorzu. Polecamy kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, i również cykl o komisarza Andrzeja Papaja i cykl o detektywki Róży Wielopolskiej. "Proszę o więcej takich kryminałów".- opinie od słuchaczy "Pierwszej sprawy", pierwszego odcinka o śledztwach komisarza Oczko.

Tomasz Wandzel – Autor, który ma na swoim koncie powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Polecamy również kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, i również cykl o komisarza Andrzeja Papaja i cykl o detektywki Róży Wielopolskiej. Autor jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Marszałka Województwa Pomorskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 88

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 29 min

Lektor: Leszek Filipowicz
Oceny
4,4 (125 ocen)
69
40
14
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mike781
(edytowany)

Całkiem niezła

To najsłabsza część z komisarzem Oczko. Zmiana lektora wypadła bardzo niekorzystnie. Pytanie do autora, kiedy będzie 3 część z Różą Wielopolską?
20
Malwi68

Dobrze spędzony czas

"Śmierć na służbie" Tomasza Wandzela to kryminał, który od pierwszych stron wciąga nas w mroczny świat tajemnic i niedopowiedzeń. Główny bohater, komisarz Oczko, staje przed wyjątkowo trudnym zadaniem – musi rozwikłać sprawę zamachu bombowego, który pozbawił życia komendanta niewielkiego komisariatu, Michała Wąsika. Autor buduje napięcie, odkrywając kolejne elementy układanki, które rzucają nowe światło na życie prywatne i zawodowe Wąsika. Szybko orientujemy się, że ofiara nie była bez skazy, a przeszłość komendanta skrywa tajemnice, które mogą być kluczem do rozwiązania zagadki jego śmierci. Wandzel sprawnie kreśli portrety psychologiczne swoich bohaterów, pozwalając zagłębić się w ich motywy, lęki i słabości. W trakcie śledztwa komisarz Oczko odkrywa, że życie Michała Wąsika było znacznie bardziej skomplikowane, niż początkowo mogło się wydawać. Wandzel z ogromną precyzją i dbałością o szczegóły snuje opowieść, która stopniowo odkrywa ciemniejsze strony komendanta. Kolejne fakty, t...
00
winklerkamil

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
IMeller

Całkiem niezła

Zmiana lektora nie wyszła na dobre (nie ma może dramatu, ale nie do tej książki)
00
kubafr

Nie oderwiesz się od lektury

y6
00

Popularność




Tomasz Wandzel

Śmierć na służbie

Tom 6 Komisarz Oczko

LIND & CO

LIND & CO

@lindcopl

e-mail: [email protected]

Tytuł oryginału:

Śmierć na służbie

Tom 6 Komisarz Oczko

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.

Wydanie I, 2024

Projekt okładki: Daniel Rusiłowicz

Grafika na okładce: robert_em © Unsplash

Copyright © dla tej edycji: 

Wydawnictw0 Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2024

ISBN 978-83-67718-17-2

Opracowanie ebooka Katarzyna RekWaterbear Graphics

Dzień pierwszy

Dochodziła siedemnasta, gdy komisarz Michał Wąsik opuścił budynek komisariatu. Tego dnia był w wyjątkowo kiepskim nastroju. Jedynie fakt, że właśnie zaczynał się weekend, w pewnym sensie rekompensował mu podłe samopoczucie. Wszystko zaczęło się od porannej kłótni z żoną, choć obecnie problemy małżeńskie zdawały się jego najmniejszym zmartwieniem. W hierarchii ważności musiały ustąpić miejsca rozmowie, jaką kilka godzin wcześniej przeprowadził z człowiekiem, z którym od kilku lat łączyły go pewne interesy.

– Rozumiem, że spotykamy się tam, gdzie zwykle i o tej samej porze? – upewnił się Michał.

– Tak – padła krótka odpowiedź i w słuchawce zapanowała cisza.

Przez kolejne godziny pracy zastanawiał się, w jakie gówno wpakował się facet, który miał niebywałe szczęście do unikania wszystkich nawet najbłahszych kłopotów, ale nic nie przyszło mu do głowy. Jednego był pewien, musiało chodzić o coś, z czym on jako policjant będzie mógł sobie poradzić. Gdyby sprawa dotyczyła interesów mężczyzny, tamten nie prosiłby go o pomoc, tylko zaproponował biznesowy układ. Pewnie dlatego Wąsik czuł niepokój. Tym bardziej że od pewnego czasu nachodziły go różne myśli, z których na pierwszy plan wysuwała się ta, że wydział spraw wewnętrznych odkrył jego sekretną współpracę. Co prawda od samego początku zachowywał daleko idące środki ostrożności. Z mężczyzną kontaktował się wyłącznie poprzez telefon, który kiedyś znalazł przy zamarzniętym bezdomnym. Dla operatora nie miało znaczenia, że właściciel karty przeniósł się na tamten świat. Liczyło się wyłącznie regularne zasilanie konta, a o tym Michał nigdy nie zapominał. Przystanął na chodniku, wciągnął w płuca mroźne styczniowe powietrze, a następnie zapalił papierosa i rozejrzał się po okolicy. Choć od Bożego Narodzenia minęło już kilka tygodni, na ulicach wciąż jarzyły się świąteczne iluminacje.

Cholerne marnotrawstwo publicznej kasy – pomyślał, wolnym krokiem ruszając do zaparkowanego kilkanaście metrów dalej samochodu. Wkurzało go, że kolorowe światełka zdobiły miasto od początku grudnia, aż do końca stycznia, podczas gdy tak naprawdę świąteczny nastrój ulatniał się wraz z nastaniem nowego roku, a w najlepszym razie trwał do święta trzech króli, ale dla urzędasów nie miało to znaczenia. W końcu za wszystko płaciło miasto.

Rozmyślania Michała przerwało ciche wibrowanie komórki, schowanej w wewnętrznej kieszeni kurtki. Nawet bez wyjmowania telefonu wiedział, kto dzwoni, nie miał jednak pojęcia dlaczego. Ten numer znała tylko jedna osoba. Wąsik rozsunął zamek, sięgnął po starą nokię i nacisnął zieloną słuchawkę.

– Lekka zmiana planów – usłyszał matowy męski głos. – Spotkamy się gdzie indziej – kontynuował rozmówca, podając nowe miejsce i godzinę, a następnie bez żadnego pożegnania przerwał połączenie.

Michał zmarszczył brwi i zacisnął szczęki. Pomysł mężczyzny zupełnie mu się nie podobał. Do tej pory o interesach rozmawiali w jednym z magazynów zlokalizowanych na obrzeżach Rumi. Miejscówka zapewniała maksymalną prywatność, czego nie można było powiedzieć o przystanku kolejki SKM w Janowie, gdzie zawsze ktoś się kręcił i nawet późna noc nie gwarantowała, że nie zostaną zauważeni. Chowając telefon, Wąsik spojrzał na zaparkowane przy krawężniku auto. Nawet w mdłym świetle ulicznej latarni sportowa, drapieżna bryła mazdy prezentowała się zjawiskowo. Michała nie dziwił więc fakt, że jego samochód przyciągał zazdrosne spojrzenia innych kierowców i przechodniów. Wsunął dłoń do kieszeni kurtki, nacisnął przycisk na pilocie, a wąskie jaskrawe reflektory wozu zamrugały przyjaźnie.

– Grzeczna dziewczynka – zamruczał, gładząc palcami zimną czarną karoserię. Otworzył drzwi, zwinnie wsunął się na siedzenie kierowcy i uruchomił silnik. Basowy pomruk trzylitrowej jednostki wypełnił wnętrze pachnące skórą i korzennym preparatem do pielęgnacji tapicerki. Do spotkania pozostało jeszcze ponad pięć godzin, dlatego plany Michała również musiały ulec zmianie. Najpierw postanowił się rozluźnić, później na chwilę wpaść do domu, a gdy żona pójdzie spać, wymknąć na rozmowę z Gruzinem. Relaks mogła zapewnić mu Beatka, filigranowa blondynka o biuście, który z trudem mieścił się w jego dłoniach. Dziewczyna nigdy nie odmawiała, a co więcej – gwarantowała takie doznania, na których tle rutynowy małżeński seks wypadał blado. W kwestii bzykania Beatka reprezentowała zupełnie inną ligę niż jego żona, choć pod względem urody i figury ta druga biła Beatkę na głowę. To był klasyczny przykład tego, że uroda nie zawsze szła w parze z temperamentem. Myśląc o tym, jak różnymi kobietami się otacza, Michał wystukiwał SMS do blondyneczki, której nigdy nie bolała głowa.

– Hej, myszko, będę za dziesięć minut – napisał i wysłał wiadomość.

– Dobrze, kocurze, już szykuję szparkę – przyszła niemal natychmiastowa odpowiedź, a Wąsik poczuł, że ogarnia go podniecenie.

Kiedy kilka minut później podjechał pod jeden z bloków w centrum Rumi, Beatka czekała już na chodniku. Nim dotarli do lasu za miastem, gdzie zazwyczaj zabierał kochankę, ta zdążyła już zaopiekować się jego instrumentem.

– Czy my zawsze musimy pieprzyć się w twoim samochodzie, jakby w okolicy nie było żadnych hoteli? – rzuciła Beatka, klękając na tylnej kanapie. Chociaż wnętrze mazdy nie imponowało taką przestrzenią, jak SUV, którym Michał jeździł wcześniej, udało mu się znaleźć odpowiednią pozycję.

– Jak widzisz, wielkość nie zawsze ma znaczenie – mruknął, kiedy pięć minut później rozluźniony zapinał rozporek. Obserwując Beatkę, która próbowała włożyć majtki, co na tylnej kanapie sportowej mazdy nie było rzeczą prostą. Posłał jej lubieżny uśmiech. Po kolejnej nieudanej próbie dziewczyna zrezygnowała, zwinęła bieliznę w kulkę i schowała do torebki.

– Jakoś prędzej ci to nie przeszkadzało – mruknął Michał, przesiadając się na miejsce kierowcy. Sięgnął do schowka, wyjął trzy banknoty stuzłotowe i wsunął blondynce za dekolt bluzki.

– Bo wcześniej miałeś odpowiedni wózek, ale odkąd zacząłeś szpanować tą sportową trumną, przestały bawić mnie te gimnastyczno-erotyczne akrobacje, a poza tym jutro wychodzi Radek.

Wzmianka o jej facecie, który od kilkunastu miesięcy odsiadywał wyrok za włamanie, uświadomiła Michałowi, że dalsze spotkania z Beatką nie wchodzą w grę. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak zareagowałby bandyta, którego laskę posuwa gliniarz. Coś takiego mogło się źle skończyć dla ich obojga.

– Rozumiem – stwierdził, zapalając silnik. Odwiózł blondyneczkę pod najbliższy market, gdzie chciała zrobić zakupy, a sam pojechał do siebie. Przez całą drogę rozmyślał o tych kilku miesiącach, gdy mógł posuwać najbardziej wyuzdaną babkę pod słońcem. W domu czekała na niego codzienność w postaci pięknej, lecz zimnej jak wody Morza Północnego żony.

Trzeba będzie znaleźć nową panienkę – pomyślał, parkując przed piętrowym domem kilkanaście kilometrów od Rumi. Gdy przed laty wybierali z żoną działkę, oboje byli zgodni, że chcą mieszkać z dala od miasta. Jednak, gdyby teraz miał dokonać ponownego wyboru, zdecydowałby się na mieszkanie w nowoczesnym apartamentowcu, które wyrastały w Rumi niczym grzyby po deszczu. Tam gdzie jeszcze niedawno rosło zboże, obecnie pyszniły się kilkupiętrowe, przeszklone budynki wyposażone w podziemne parkingi.

Kiedy wszedł do domu, przywitał go apetyczny zapach dochodzący z kuchni.

– Kolacja będzie za pięć minut – usłyszał opanowany głos Darii, dochodzący z salonu. Kiedy tam zajrzał, stanął jak wryty. Przy odświętnie nakrytym stole krzątała się żona, ubrana w elegancką szarą sukienkę. Otwierał właśnie usta, aby zapytać, co to za okazja, gdy przypomniał sobie, że właśnie minęła piętnasta rocznica ich ślubu, i poczuł się jak ostatni kretyn. On w przeciwieństwie do Darii nigdy nie przywiązywał uwagi do urodzin, imienin, rocznic i innych świąt.

– Wezmę szybki prysznic i zaraz przyjdę – bąknął, wiedząc, że przy takich okazjach żona uważała za stosowne spełnić swój małżeński obowiązek. Jeśli teraz miało być podobnie, wolał zmyć z siebie zapach Beatki. Kiedy odświeżony, spryskany perfumami, które otrzymał od żony pod choinkę, wyszedł z łazienki, nigdzie nie dostrzegł Darii. Dopiero po chwili usłyszał jej kroki dochodzące z wiatrołapu.

– Zostawiłam w samochodzie – powiedziała, pokazując mu butelkę francuskiego wina.

– To może nawet lepiej, bo jest już schłodzone – odrzekł, odbierając trunek i sprawnie go otwierając. Tak jak przypuszczał, po kolacji kochali się w małżeńskim łóżku, przy zgaszonym świetle, przez cały czas w jednej pozycji.

– Mamy dzisiaj w nocy akcję, dlatego na kilka godzin będę musiał wyjechać – skłamał, gdy po wszystkim leżeli obok siebie, wpatrując się w ciemny sufit.

– Tylko bądź ostrożny – poprosiła żona, delikatnie gładząc go po ramieniu.

– Spokojnie, nic mi nie grozi – zapewnił, przekręcając się na bok. Ustawił budzik, wtulił twarz w pachnącą płynem do płukania poduszkę i po chwili już spał.

Spod domu wyjechał punktualnie o dwudziestej trzeciej, a pół godziny później zaparkował przed przystankiem SKM. Wysiadł z wozu i rozejrzał się po okolicy. Z pewną ulgą stwierdził, że jest sam. Zaczął więc nasłuchiwać, ale wokół, nie licząc zawodzenia styczniowego wiatru, panowała cisza. Nagle w oddali usłyszał gwizd pociągu, a po chwili przy krawędzi peronu zatrzymał się skład kolejki podmiejskiej jadącej do Wejherowa. Z ostatnich drzwi wysiadł człowiek, którego Wąsik rozpoznał natychmiast. Fakt, że mężczyzna wybrał taki środek transportu, obudził w Michale złe przeczucia. Zazwyczaj gość przyjeżdżał na spotkanie swoim mercedesem i towarzyszyło mu dwóch ochroniarzy oraz kierowca. Teraz był sam. Musiało zatem wydarzyć się coś, co kazało mu porzucić stare nawyki.

– Widzę, że postanowiłeś poznać uroki publicznego transportu – zażartował Wąsik, ściskając szczupłą dłoń mężczyzny. Tamten nie odpowiedział, tylko podszedł do drzwi od strony pasażera, otworzył je, na tylne siedzenie wrzucił przewieszoną przez ramię sportową torbę i usadowił się w wygodnym fotelu.

– Gdzie jedziemy? – zapytał Michał, uruchamiając silnik.

– Na kilka dni muszę zapaść się pod ziemię, a potem wyjeżdżam do Hiszpanii – oznajmił pasażer. Wąsik z miejsca zrozumiał, że mężczyzna wdepnął w gówno, a właściwie wpadł w szambo, z którego jedynym wyjściem była ucieczka.

– To gdzie mam jechać?

– Najpierw do ciebie. Mam pewien ładunek, który muszę przechować w bezpiecznym miejscu. Michał ruszył bez słowa, ale chcąc uniknąć ewentualnego spotkania z jakimś innym samochodem, wybrał mniej uczęszczaną drogę. Jechali dość wolno, bo stan szosy nie pozwalał na pokazanie do czego zdolna jest sportowa mazda. Po kilkunastu minutach Wąsik dostrzegł w lusterku wstecznym zbliżające się szybko światła innego auta. Zwolnił, pozwolił się wyprzedzić i dopiero wtedy odetchnął z ulgą. W następnej chwili wnętrze samochodu wypełnił ogłuszający huk, któremu towarzyszył oślepiający blask eksplozji. Ułamek sekundy później obaj mężczyźni byli już martwi.

Dzień drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Polecamy również

Tomasz Wandzel

Chłopiec z Kresów – historia prawdziwa

Hycel

Dom w chmurach

Blanka L – Sława, pieniądze i seks

Kłamstwa i sekrety – historia Róży Wittelsbach

Chwila prawdy – niewiarygodna historia Krystyny Górskiej

Chłopiec, który przeżył Auschwitz – historia prawdziwa

Grzeczna dziewczynka

Żółty długopis

Córka zakonnika

Zwłoki przy molo.

Cykl Komisarz Andrzej Papaj

Dotrzeć do prawdy

, tom 1

Uciec od prawdy

, tom 2.

Cykl Róża Wielopolska

Czyste zło

, tom 1

Święte zło

, tom 2.

Cykl Sopockie tango

Sopockie tango

, tom 1

Ostatnie tango w Sopocie

, tom 2.

Cykl Komisarz Oczko

Pierwsza sprawa

, odcinek 1

Skutek śmiertelny

, odcinek 2

Przerwać milczenie

, odcinek 3

Córka milionera

, odcinek 4

Świąteczny wampir

, odcinek 5

Śmierć na służbie

, odcinek 6