Ten jeden taniec - Magda Rysa - ebook

Ten jeden taniec ebook

Rysa Magda

4,1

Opis

Katarzyna wciąż miała tak jakby pod górkę: złamana kariera, samotne macierzyństwo, mało płatna praca, niewiele perspektyw na przyszłość, ale miała też dwie przyjaciółki na które mogła liczyć.

Z okazji zaręczyn Michaliny we trójkę wybrały się na weekend do SPA.

Było cudownie, kosmiczne, ale…

Kasia nie zapomni tego, co przeżyła w ciągu trzech dni, a konsekwencje zajęcia prywatnego miejsca parkingowego będą ją prześladować jeszcze długo.

Łukasz?

 A może jednak Artur? To jego miejsce parkingowe zajęła Kasia. W końcu przecież to nic takiego, zresztą zaraz odjechała, ale on?

To będzie tylko taka mała, słodka zemsta…- pomyślał.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 90

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (22 oceny)
13
4
1
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
moniska0162

Nie oderwiesz się od lektury

Aż szkoda, że tak krótkie... bardzo dobrze się czyta, polecam idealne do porannej kawki.
10
LidiaGG

Nie oderwiesz się od lektury

no każda kobieta marzy o takim księciu polecam
10
Marzanna1964

Nie polecam

Tragedia gdyby nie opisy scen erotycznych to bym myślała że napisała to dziecko
00
Nowalia22

Nie oderwiesz się od lektury

Ależ to szybko się skończyło, aż żal. A w głowie mam ciągle salsę. Super fabuła, nietuzinkowa, opisy super. No i te sukienki... normalnie widziałam je oczami wyobraźni. Czekam na więcej opowiadań.
00
Joanna-2695

Nie oderwiesz się od lektury

Piekna historia napisana przez życie. Pokazuje że nawet bo wielkiej burzy wychodzi słońce. Przypadek połaczył drogi Kasi i Artura. On zaplanował zemstę, która niestety stała się także karą dla niego. A może nagrodą? Każde inne a jedak mają więcej wspólnego ze sobą niż oboje przypuszczają. Czy jeden taniec wystarczy by przełamać lody? W końcu miłość, muzyka i taniec to język uniwersalny 😉Przekonajcie się sami Moliki 😍 Ja jestem zauroczona tą historią która kończy się happy endem.
00

Popularność




Magda Rysa

TEN JEDEN TANIEC

Copyright © Wydawnictwo Rysa 2023

Copyright © by Magda Rysa

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania, oraz udostępniania publicznie

Wydanie I

ISBN

Wydawnictwo Rysa

Wydawca Magdalena Szczepańska

Kasia

Siedzę cierpliwie w kawiarnianym ogródku i czekam na dziewczyny. Dwie moje przyjaciółki Michalina zwana Miśką i Aśka zwana Aśką jak zawsze się spóźniają. Chyba tylko ja, z całej trójki mam gen punktualności. Siedzę więc sama na deptaku i obserwuję przechodniów.

Ostatnio ciągle rozmyślam nad swoim życiem. Ogólnie nie jest do kitu, ale do szału to mi daleko. Jedna szalona noc i zostałam samotną matką w wieku dziewiętnastu lat. Nieźle się ustawiłam w życiu, no nie? Na rodziców nie za bardzo mogłam liczyć, bo zawsze zapatrzeni byli w moją siostrę, która wydała się bogato i przejęła po mężu totalny snobizm. Żyła szybko, na wysokim poziomie i naprawdę z tej góry na wszystkich patrzyła.

Ja miałam wielką przyszłość przed sobą, karierę, sławę, jupitery, ale ta jedna noc, błędnie ulokowanie nastoletnich uczuć zniweczyła wszystkie plany. Od razu stałam się jakby niewidoczna dla rodziny.

Mama jednak pomagała mi, gdy trzeba było zaopiekować się wnukiem, ale tata? Niestety nie popisał się wykrzykując, że mnie wydziedziczy. Ciekawe z czego, przecież swoje mieszkanie już przepisali na moją cudowną siostrunię. Jakby było jej mało.

Ojciec mojego dziecka się wyparł wszystkiego, zrobiło się zamieszanie, wręcz sensacja.

Urodziłam zdrowego chłopca Jakuba i w końcu zamiast zdobycia wielkiej sławy, zamiast pójścia na studia pracuję w markecie na kasie. Praca ciężka, wykańczająca psychicznie, ale starcza mi na życia dla mnie i małego.

Wyprowadziłam się z domu do małej, wynajętej klitki, ale tak było lepiej, spokojniej.

Na szczęście mam przyjaciółki, wierne, nieco zwariowane i na nie zawsze mogłam liczyć.

Aśka właśnie klapła ciężko swoim chudym tyłkiem na krzesło.

- Jestem! Miśka też już idzie, tylko zaparkuje, wiesz jaka ona jest. Musi na płatny.

- Odczep się, dbam o swój samochód. – Druga przyjaciółka Michalina lekko zdyszana też już dosiadała się i uśmiechała się słodko do kelnera.

– Ummm. Przystojny, choć młodziutki – zamruczała pod nosem.

- Czy mogłabyś choć na chwilę nie podrywać facetów?

- No wiesz, wypluj to słowo, po prostu podziwiam męską urodę.

- Masz chłopaka, tak tylko przypominam.

- Co to ma wspólnego? Uroda jest po to, aby podziwiać, ale ten jego tatuaż to dzieło sztuki.

- Też mam pomysł na nowy tatuaż dla siebie. – Wyskoczyła Aśka z tekstem. Widać było, że energia ją rozpiera.

- Ocipiałaś do reszty – stwierdziłam, ale ona już wyciągnęła telefon i pokazała nam zdjęcie.

Piękna czerwona róża. Nawet mi się spodobała. Miśka pomachała rękami nad głową i opuściła na kolana.

- Dobra, no już moje panie, mam wiadomość z ostatniej chwili.- Podniosła dłoń na której skrzył się piękny pierścionek zaręczynowy.

- O Jezu…. – jęknęłam - a jednak…

- Tak, wczoraj poprosił mnie o rękę i zgodziłam się.

- Gratki maleńka. – Aśka aż mlasnęła, ona też czekała na swój pierścionek.

- Wiecie, musiałam się zgodzić, bo wziął mnie szantażem. – Roześmiała się. Kręciła z Darkiem już od dwóch lat i wiedziałyśmy, że niedługo tak to się skończy.

- Czym cię zaszantażował? – zaniepokoiłam się.

- Powiedział, że jak się zgodzę, to funduje naszej trójce weekendowy pobyt w SPA.

- Dla nas też?

- Tak. Stwierdził, że woli mieć takie harpie jak wy po swojej stronie. Przekupstwo w czystej formie.

- Ja też chcę go za męża. Szkoda, że nie ma brata. - Roześmiałam się. - Napisz zaraz do niego, że bardzo dziękujemy. Mnie już kupił.

- Szanuj się kobieto!- mruknęła Aśka i zaraz dodała – a gdzie jedziemy?

- Wyjazd za dwa tygodnie. To taki nieduży hotel, tuż za miastem. Podobno nie ma go na mapach miejskich, bo jest tylko dla bardzo wybranej części społeczeństwa.

- Dla takich bogaczy jak twój Darek?

- Też, ale i dla takich z dziwnymi upodobaniami. Wiecie, że ludzie bogaci mają swoje małe wariacje.

- No, pamiętacie tego Jeremiego, z którym chodziłam dwa lata temu? Ten to miał fantazję.

Jacuzzi w jego łazience było większe od mojego łóżka i tam lubił…

- Daruj sobie szczegóły, zwłaszcza jeśli chodzi o tego palanta.- Szybko ją uciszyłam.

- Acha i Kati, weź swoją sukienkę od tańca, tam będzie wieczorek latino. Może znajdziesz godnego tancerza, a ja chcę zobaczyć jak znowu jesteś szczęśliwa na parkiecie. Choćby miałby być to tylko moment.

Ach- westchnęłam, latino moja miłość. Prawie dziewięć lat ćwiczeń i jedna noc z nieodpowiednim facetem wszystko przekreśliła. Okazał się sędzią tanecznym, a ja zostałam oskarżona o zaciągnięcie go do łóżka, żeby wygrać zawody. Zrobiła się z tego głośna sensacja w naszym tanecznym światku, a ja w dodatku zostałam z brzuchem. Przez czystą złośliwość jego i całej jego rodziny, moja kariera została przekreślona na zawsze.

Może i to by przeszło bez echa, bo wiem, że tak robiły niektóre dziewczyny, ale to był mój pierwszy raz, a przystojny pan sędzia wykorzystał naiwną i zostawił po sobie pamiątkę.

Odbył się nawet sąd koleżeński stanęłam przed taką dziwną komisją dyscyplinarną. On zwalił całą winę na mnie, że go uwiodłam, a on biedny nie potrafił się oprzeć. Zrobił ze mnie dziwkę. On się wybronił i dalej pracował jako sędzia- skrutiner ( sędzia taneczny), a ja mogłam już zapomnieć o zawodowstwie w tańcach latynoamerykańskich. Sponsorzy się wycofali, trener przez telefon rozwiązał ze mną współpracę. Przestałam uczestniczyć w zawodach. Została mi miłość do latino, buty i trzy obłędne sukienki. – Wezmę tę czerwoną.

Po dwóch tygodniach, które minęły na szczęście bardzo szybko stanęłam przed szafą w swoim pokoju. Mama i Kuba siedzieli na łóżku obserwując moją niepewność w tym co mam ze sobą zabrać.

Dziewczyny miały o wiele lepsze ciuchy, bo zarabiały więcej, no i miały chłopaków z zasobnymi portfelami. Ja byłam sama, zarabiałam poniżej średniej krajowej i sama wychowywałam Kubę.

- Weź te szerokie spodnie, świetnie w nich wyglądasz i sukienkę. W sukience łatwiej ci będzie chodzić na te wszystkie zabiegi.

- Oj mamo na zabiegi chodzi się w szlafroku. Jadę tylko na weekend.

- Baw się dobrze, my też sobie coś wymyślimy.

- Ale wrócisz? Spytał Kuba nieśmiało. Patrzył na mnie uważnie.

- Oczywiście, przecież jesteś moim skarbem, a skarbów się nie opuszcza.

W końcu spakowałam swoją małą walizeczkę, czerwoną sukienkę osobno w pokrowcu, po chwili namysłu dołączyłam do niej neonowo żółtą, szytą lekko asymetrycznie z półtora koła i wykończoną na dole czarnymi i czerwonymi piórkami. To ją właściwie najbardziej kochałam.

Tata jak zawsze siedział nadąsany, teraz już mu przeszło i kochał swojego wnuczka, jedynego zresztą, bo siostra nie garnęła się do dzieci. Jednak mi wybaczyć nie potrafił.

W piątek po pracy podjechałam tylko do domu na momencik. Wrzuciłam walizkę do bagażnika swojej dwudziestoletniej toyotki, ułożyłam pokrowiec z sukienkami na tylne siedzenie. Pożegnałam się z synkiem, rodzicom krzyknęłam „pa” i ruszyłam w trasę. To tylko półtorej godzinki.

Miśka i Aśka ruszyły swoim samochodem już rano, ja dopiero mogłam się urwać dwie godziny później, bo rano miałam jeszcze swoją zmianę do południa.

Zawsze lubiłam prowadzić, to czas tylko dla mnie i moich myśli, marzeń, planów. Bardzo rzadko wspomnień.

Na miejsce zajechałam niecałe dwie godziny później. Już wjeżdżając na parking widziałam dość spory, kilkupiętrowy budynek ukryty w lesie. Parking był cały zapełniony, tylko z boku przy żywopłocie było wolne, więc szybko tam wjechałam i zaczęłam się wypakowywać.

Właśnie miałam wyjąć walizkę z bagażnika, gdy tuż przy mojej nodze zatrzymał się zderzak jakiegoś białego sportowego cuda.

Wyprostowałam się.

- Pani zajęła moje miejsce. – Usłyszałam za plecami przyjemny głos.

- Było wolne, to zajęłam, nie moja wina, że parking mają tutaj taki mały. Chyba źle obliczono zapotrzebowanie.

W końcu podniosłam wzrok na kierowcę, który już wysiadał z samochodu. Miałam pewność, że będzie przystojny. Bo sportowy samochód, bo głos miał tak ciepły melodyjny, nie było innej opcji, musiał być macho, albo samcem alfa, cudem męskiej urody i tak w ogóle.

No i miałam rację. Najpierw nogi, długie, ubrane w grafitowe spodnie, potem była czarna koszula opięta na smukłym torsie, a twarz? Obłęd. Ciemne krótko obcięte włosy, nieco

dłuższe środkiem jak ostatnio dyktowała moda i przystojna twarz, bez grama zarostu i błyszczące oczy. Teraz błyszczały one… chyba złością. Takie małe błyskawice, ale to był

moment bo zaraz uciekłam wzrokiem z jego twarzy.

Opuściłam szybko wzrok. Nie miałam w sobie tyle odwagi aby toczyć walkę na spojrzenia.

- Spójrz tam kobieto. - Pokazał tabliczkę, której wcześniej nie zauważyłam.

- Miejsce prywatne i mój numer rejestracyjny - przeczytał cały napis.

- No tak. - Głupkowato potwierdziłam, ale co miałam zrobić?

- Kati! – Usłyszałam z tyłu.- Ale ciacho.- Ta wariatka wszystkich przystojniaków określała mianem ciacho. - No chodź, bo spóźnimy się na zabiegi. Przed kolacją mamy jeden, to znaczy jacuzzi, a potem jeszcze jeden zabieg, no chodź szybciutko.

- Zaraz, muszę gdzieś zaparkować, bo jaśnie panu zajęłam prywatne miejsce.

Trzasnęłam klapą bagażnika chyba za mocno mojego biednego samochodu i obrażona na cały świat wsiadłam za kierownicę. Tamten z tyłu wycofał, widziałam jego zadowoloną minę.

„Dupek” pomyślałam o nim i zajęłam się wypatrywaniem miejsca wolnego. Musiałam dwa razy okrążyć cały parking zanim znalazłam małą lukę i wreszcie zaparkowałam. Teraz walizkę ciągnęłam przez cały parking, tamto prywatne miejsce było tuż przy drzwiach.

Dziewczyny zabrały mnie do pokoju, szybko przebrałam się w strój i szlafrok, a potem ruszyłyśmy wesoło na dół do zabiegowej części SPA.

Budynek hotelu może nie był najpiękniejszy, zwykły klocek sześciopiętrowy, na dole kawiarnia, jadalnia i kilka sklepików, potem recepcja i cześć zabiegowa a wyższe piętra to hotel, my mieszkałyśmy na trzecim, w pokoju trzy osobowym. Wnętrza były bardzo gustowne i eleganckie.

Artur

Ta laska wpieprzyła się na moje miejsce i od razu humor mi się zepsuł. Ostatnio niewiele trzeba było abym wpadał w złość.

Cokolwiek ruszę to się psuje. W dodatku moja rodzinka bardzo mi demoluje wszystkie pomysły na życie. Moi cudowni rodzice, niech ich prąd popieści, znowu sobie przypomnieli że mają syna na wydaniu. Odsunąłem się od nich, nie odwiedzałem, nie dzwoniłem. Tyle czasu już był spokój, ja się nie wychylałem, oni udawali, że mnie nie ma.

Teraz coś znowu się zmieniło. Mama zadzwoniła wczoraj, żeby oświecić mnie, że za dwa miesiące wyprawia bal charytatywny dla debiutantek i życzy sobie abym na nim wybrał

przyszłą żonę. Bo mam już trzydzieści jeden lat i jestem prawie starym kawalerem, co jest źle widziane w ich świecie snobów i arystokracji. Jakaś idiotka musiała zwrócić na mnie uwagę mamie i to wystarczyło. Może już wybrano dla mnie partnerkę, tylko jeszcze o tym nie wiedziałem. Szlag!

Nienawidzę tego ich świata. Sam nie wiem co gorsze, urodzić się wśród biedaków ale z wielką kochającą się rodziną, czy w rodzinie snobistycznej, bogatej pseudoarystokracji. Bez miłości i ciepła. I to koszmar i to koszmar.

A teraz jeszcze jakaś nadęta paniusia w zardzewiałej puszcze zajęła moje miejsce, na jej szczęście nie kłóciła się za bardzo i po krótkiej wymianie zdań odjechała, ale ją zapamiętałem. Postanowiłem, że dam jej nauczkę, że na długo zapamięta pobyt tutaj.

W recepcji sprawdziłem w komputerze, co to za jedna. Teraz miała z koleżankami jacuzzi a potem masaż. O! I tutaj mała, będziesz miała niespodziankę- pomyślałem. Wezwałem Łukasza.