Uleczę Twe serce. Kaci Hadesa - Tillie Cole - ebook

Uleczę Twe serce. Kaci Hadesa ebook

Cole Tillie

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Kiedy uroda staje się przekleństwem, wiara kajdanami, a otaczający świat nurza się w odrażających grzechach, tylko miłość może przynieść wyzwolenie i ulgę. Ale gdy uczucie łączy istoty z innych światów, muszą się one wyrzec swej przeszłości, swych przekonań i całkowicie zawierzyć sercu.

Piękna Delilah o złotych włosach i cudownym ciele wychowała się w sekcie. Wierzyła, że jest przeklęta, a ocaleć może tylko dzięki absolutnemu posłuszeństwu świętemu prorokowi, który objawiał jej wolę samego Boga. Kiedy wbrew swojej woli znalazła się wśród gangsterów, w świecie pełnym seksu, głośnej muzyki i zakazanych uroków życia, jedyne, czego pragnęła, to powrotu do swojej społeczności. Jednak gdy jej opiekunem został bezwzględny, zatwardziały grzesznik, jej pełne lęku serce zupełnie nieoczekiwanie drgnęło!

Przystojny Kyler, wiceprezes najbardziej przestępczego klubu motocyklowego w Stanach, kocha szybką jazdę, alkohol, towarzystwo swych klubowych braci, adrenalinę i piękne kobiety. Z życia korzysta pełnymi garściami, póki nie otrzymuje rozkazu zaopiekowania się niezwykle seksowną blondynką o dużych piersiach i pełnych ustach. Bardzo szybko orientuje się, że Delilah zawładnęła nim bez reszty. Zakochuje się w niej i wszystko się zmienia...

Gdy kochasz, miłość spali każdy grzech!

Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 502

Oceny
4,5 (75 ocen)
52
14
6
1
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
GabbyTw

Nie polecam

Idealna na wypalenie sobie oczu.
11
miedzy_akapitami

Nie oderwiesz się od lektury

"Je­steś zro­dzo­ną z dia­bła upa­dłą sio­strą… Ty, De­li­lah, je­steś prze­klę­ta." 𝙐𝙡𝙚𝙘𝙯𝙚 𝙩𝙬𝙚 𝙨𝙚𝙧𝙘𝙚 to drugi tom serii Kaci Hadesa. Jest kontynuacją wydarzeń z pierwszej części, jednak opowiada o losach innych bohaterów, Lilah i Kylera. Lilah to przeciwieństwo swojej siostry, Mae. Dziewczyna nigdy nie chciała uciec z zakonu, była mu ślepo oddana. Kiedy trafiła do klubu, nienawidziła wszystkiego, co się z nim wiąże. Jej wiara była dla niej wszystkim i jedyne czego pragnęła, to powrót do swojej społeczności. Kyler był ordynarny i uwodzicielski. Lubił zabawę. Był zupełnie inny od mężczyzn, jakich Lilah znała całe życie. Miał pomóc jej w adaptacji i zrozumieniu świata poza zakonem. Oczywiście, jej uroda sprawiła, że Ky chętnie podjął się tego zadania. To, co najbardziej mi się podobało w Lilah to to, że do końca była taka sama. Autorka była konsekwentna w tworzeniu tej postaci. Lilah twierdziła, że jej uroda jest jej przekleństwem. Nienawidziła swojego ciała. Ba! Nawet ...
00
Andzia147

Całkiem niezła

😵‍💫😵‍💫😵‍💫 O matko 🤔🤔 nie wiem czy mi się podobało, na pewno było mocne, dużo bólu i cierpienia 🫣🫣
00
Aglaja258

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka, bardzo mi się podobała.
00
ewajula

Nie oderwiesz się od lektury

Super
00

Popularność




Tillie Cole

Uleczę Twe serce

(Kaci Hadesa)

Tytuł oryginału: Heart Recaptured (Hades Hangmen) (Volume 2)

Tłumaczenie: Grzegorz Rejs

ISBN: 978-83-289-0946-5

Copyright © Tillie Cole 2014

All rights reserved.

No Part of this publication may be reproduced or transmitted in any form or by any means, electronic or mechanical, including photography, recording, or any information storage and retrieval system without the prior written consent from the publisher and author, except in the instance of quotes for reviews. No part of this book may be uploaded without the permission of the publisher and author, nor be otherwise circulated in any form of binding or cover other than that in which it is originally published.

Polish edition copyright © 2018, 2024 by Helion S.A.

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniej­szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficz­ną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.

Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli.

Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci — żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.

Drogi Czytelniku! Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres https://editio.pl/user/opinie/uletwv_ebook Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję

HELION S.A. ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice tel. 32 230 98 63 e-mail: [email protected] WWW: https://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)

Poleć książkęKup w wersji papierowejOceń książkę
Księgarnia internetowaLubię to! » nasza społeczność

SŁOWNICZEK

(W kolejności niealfabetycznej)

TerminologiazwiązanazZakonem

Zakon— Apokaliptyczny Nowy Ruch Religijny. Wierzenia częściowo oparte na nauczaniu chrześcijańskim. Głosi wiarę w rychłe nadejście apokalipsy. Zakonowi przewodniczą prorok Dawid (ogłosił się bożym prorokiem i potomkiem króla Dawida), starszyzna oraz apostołowie. Członkowie żyją razem w odosobnionej społeczności. Wiodą tradycyjne i skromne życie oparte na poligamii i niekonwencjonalnych praktykach religijnych. Wierzą, że „świat zewnętrzny” jest grzeszny i pełen zła. Nie mają kontaktu z ludźmi spoza Zakonu.

Społeczność— własność Zakonu kontrolowana przez proroka Dawida. Odosobniona żywa wspólnota. Porządek w społeczności utrzymywany jest przez apostołów i starszyznę uzbrojonych na wypadek ataku z zewnątrz. Mężczyźni i kobiety żyją w osobnych częściach osady. Przeklęte trzymane są z dala od mężczyzn (wszystkich, z wyjątkiem starszyzny), w prywatnych pomieszczeniach. Teren, na którym żyje społeczność, jest ogrodzony.

Starszyzna— składa się z czterech członków. Są to: Gabriel, Mojżesz, Noe, Jakub. Odpowiadają za codzienne funkcjonowanie społeczności. W hierarchii władzy są drudzy po proroku Dawidzie. Do ich obowiązków należy edukacja przeklętych.

Strażnicy— wybrani mężczyźni w Zakonie odpowiedzialni za ochronę terenu należącego do społeczności i członków Zakonu. Podlegają rozkazom starszyzny i proroka Dawida.

AktzjednoczeniazPanem— rytualny akt seksualny pomiędzy mężczyznami a kobietami w Zakonie. Rzekomo pomaga mężczyznom zbliżyć się do Boga. Akty odbywają się podczas mszy. Dla osiągnięcia transcendentalnego doświadczenia zażywane są narkotyki. Kobiety mają zakaz doznawania rozkoszy jako karę za grzech pierworodny Ewy. Ich siostrzanym obowiązkiem jest oddawanie się mężczyznom na życzenie.

Przeklęte— kobiety (dziewczęta) w Zakonie uznane za zbyt piękne i w związku z tym z natury grzeszne. Mieszkają w odosobnieniu od reszty społeczności. Są postrzegane jako zbyt kuszące dla mężczyzn i o wiele bardziej zdolne do sprowadzania ich na złą drogę.

Grzechpierworodny— według św. Augustyna człowiek rodzi się grzeszny i posiada wrodzoną skłonność do przeciwstawiania się Bogu. Grzech pierworodny jest wynikiem nieposłuszeństwa Ewy i Adama wobec Boga, którzy zjedli zakazany owoc i zostali wygnani z raju. W Zakonie, zgodnie z doktryną proroka Dawida, to Ewę należy winić za skuszenie Adama do popełnienia grzechu i dlatego kobiety w Zakonie postrzegane są jako uwodzicielki i kusicielki. W związku z tym muszą być posłuszne mężczyznom.

TerminologiaKatówHadesa

KaciHadesa— jednoprocentowcy. Klub motocyklowy założony w Austin w Teksasie w 1969 r.

Hades— w mitologii greckiej bóg podziemia, a także nazwa jego krainy.

Oddziałmacierzysty— miejsce założenia klubu i jego główny oddział.

Jednoprocentowcy— Amerykańskie Stowarzyszenie Motocyklistów rzekomo stwierdziło niegdyś, że 99% motocyklistów to przestrzegający prawa obywatele. Motocykliści, którzy nie przestrzegają zasad ASM-u, nazywają się jednoprocentowcami (pozostały 1% nieprzestrzegających prawa). Ogromna większość jednoprocentowców należy do przestępczych klubów motocyklowych.

Katana— skórzana kamizelka noszona przez motocyklistów. Ozdabiana naszywkami i znakami graficznymi przedstawiającymi barwy charakterystyczne dla danego klubu.

Włączony— termin używany, gdy kandydat zostaje pełnoprawnym członkiem klubu.

Kościół— zebrania pełnoprawnych członków klubu, którym przewodniczy prezes klubu.

Dama— kobieta, która posiada status żony. Jest pod ochroną swojego partnera. Przez członków klubu status ten jest uważany za święty.

Klubowadziwka— kobieta, która odwiedza klub, aby świadczyć usługi seksualne jego członkom.

Suka(suczka)— w kulturze motocyklistów czułe słowo określające kobietę.

OdejśćdoHadesu— w slangu motocyklistów: umrzeć.

Spotkać(odejśćdo)Przewoźnika— umrzeć. Odniesienie do Charona w mitologii greckiej. Charon był duchem świata podziemnego, przewoźnikiem umarłych przez rzeki Styks i Acheron do Hadesu. Opłatą za transport były monety kładzione na oczach i ustach umarłych podczas pochówku. Ci, którzy nie uiścili opłaty, byli skazani na stuletnią tułaczkę na brzegach Styksu.

Śnieg— kokaina.

Lód— metaamfetamina.

StrukturaorganizacyjnaKatówHadesa

Prezes(prez)— przewodniczący (lider) klubu. Dzierży młotek[1], który jest symbolem jego absolutnej władzy. Młotek używany jest do przywoływania porządku w kościele. Słowo prezesa stanowi prawo obowiązujące w klubie, którego nikt nie może kwestionować. Jego jedynymi doradcami są wyżsi rangą członkowie klubu.

Zastępcaprezesa(vice)— drugi rangą po prezesie. Wykonuje jego rozkazy. Główny łącznik z innymi oddziałami klubu. Podczas nieobecności prezesa przejmuje jego wszystkie obowiązki.

Kapitan— odpowiedzialny za planowanie i organizację wszystkich wypraw klubu. Ma rangę oficera i odpowiada jedynie przed przewodniczącym i jego zastępcą.

Sierżant— odpowiedzialny za ochronę i otrzymywanie porządku podczas klubowych imprez. Niewłaściwe zachowanie zgłasza przewodniczącemu i jego zastępcy. Do jego obowiązków należy zapewnienie bezpieczeństwa klubowi, jego członkom oraz kandydatom na członków.

Skarbnik— prowadzi księgę wszystkich przychodów i rozchodów oraz spis wydanych i odebranych naszywek i barw.

Sekretarz— odpowiedzialny za prowadzenie dokumentacji klubu. Do jego obowiązków należy też zawiadamianie członków klubu o nadzwyczajnych spotkaniach.

Kandydat— osoba, która nie jest jeszcze pełnoprawnym członkiem klubu. Bierze udział w wyprawach, ale nie ma prawa do udziału w zgromadzeniach Kościoła.

[1]Młoteklideraklubumotocyklowegoprzypominamłoteksędziowski—przyp.tłum.

Prolog

Kłęby pary wypełniały łazienkę. Ociekając wodą i nie dbając o to, by okryć swoje nagie ciało, podeszłam chwiejnym krokiem do toaletki i zamarłam. Spoglądałam niewidzącym wzrokiem w zaparowane lustro.

Ogarnęło mnie odrętwienie paraliżujące każdy mój ruch.

Wszystko to, co wydarzyło się w ciągu kilku ostatnich miesięcy, kompletnie mnie zdruzgotało. Nie dawało mi spokoju, sprawiało, że zaczęłam kwestionować moją dotąd niezachwianą wiarę, i uzmysłowiło mi, kim jestem… kurwą, kusicielką, kobietą niezdolną do tego, by kiedykolwiek zjednoczyć się z Bogiem. Kobietą, która od urodzenia jest tworem diabła, mistrzowskim dziełem stworzenia, wyrzeźbionym do perfekcji przez brudne szpony szatana.

Uniosłam drżącą dłoń, gorączkowo wycierałam wilgotne lustro, dopóki nie ukazało się w nim odbicie mojego prowokującego do grzechu ciała. Z odrazą na ustach przyglądałam się dziewczynie w lustrze. Była piękna, nieskazitelna, złota skóra, długie jasne włosy, chabrowe oczy… Doprawdy imponujące przebranie. Dzieło samego diabła.

Każdy kosmyk jej platynowozłotych włosów był przepleciony grzechem. Każda szafirowa cętka w źrenicach jej oczu płonęła nikczemnością, a każdy rumieniec na policzkach rozkwitał bezbożnością.

Mężczyźni lgnęli do niej zawsze, gdy była w pobliżu, wabieni w pułapkę szatana. Chcieli ją brać, zespalać się z nią na wszelkie sposoby, doprowadzani do obłędu na widok jej kształtnego ciała, dużych piersi i wydatnych, różowych ust.

Wystarczyło jedno spojrzenie, by wszelkie racjonalne myśli wyparowywały z ich głów. Pozostawało tylko coś, co zmuszało ich, by dać upust swoim żądzom, niezaspokajalna potrzeba, by z nią być. Upajali się jej urodą jak ćmy blaskiem ognia, ku uciesze żyjącego w niej diabła, który raz za razem zabierał ich dusze do piekła, by płonęły tam na wieki.

Wieszcze słowa proroka Dawida dźwięczały mi głowie, torturując mnie, miażdżąc moją duszę:

Stworzenie boże jest wypełnione pięknem; wijące się rzeki, krystalicznie czyste morza i oceany, pokryte śniegiem szczyty gór, zielone pastwiska. Nie ma nic bardziej poetyckiego niż widok zachodzącego i wschodzącego słońca. Jednak nadmierne kobiece piękno to grzech. Takie zapierające dech w piersiach kobiece piękno może zaprowadzić tylko w jedno miejsce; do szeolu.

Pan stworzył to wspaniałe dzieło dla nas, swego ludu wybranego, abyśmy postępowali zgodnie z jego słowem i radowali się jego imieniem oraz miłością. Ale zazdrosny szatan obserwował wybrany lud Boga, a ponieważ z natury jest przebiegły, zasiał pośród ludu wybranego zło.

Przyszedł pod osłoną nocy, uwiódł śpiące święte kobiety i złożył w ich łonach swoje nasienie, z którego zrodziły się przeklęte — kobiety od urodzenia splamione złem. Zostały stworzone przez szatana, by wabić niewinnych, czystych mężczyzn i zmuszać ich do grzechu. To czarownice, kusicielki… nierządnice Hadesa… przysłane, by kraść nasze dusze.

Strzeżcie się tych kobiet. Wystarczy jedno wasze spojrzenie w ich bezduszne oczy, by wpaść w pułapkę pożądania. Wystarczy, że raz dotkną ustami skóry któregoś z was, byście zapałali do ich ciał niezaspokajalną, grzeszną, cielesną żądzą. Uwodząc was, rzucą na was urok, zniewolą, abyście byli im posłuszni, a potem wciągną do ognia piekielnego, w którym będziecie płonąć na wieki.

Żaden mężczyzna nie może prawdziwie kochać przeklętej potomkini Ewy.

A żadna potomkini Ewy nigdy nie zazna miłości ze strony czystej duszy.

Gdy zamrugałam oczami, by odpędzić łzy i oderwałam wzrok od tej dziewczyny, tej przeklętej potomkini Ewy, o której mówił prorok Dawid, uświadomiłam sobie, że tak będzie już zawsze. Nie zostanę ocalona przez Pana — bez względu na to, jak bardzo będę się starać. Nigdy nie osiągnę swojego celu, jakim jest zbawienie. Być może jedynym sposobem na to, by to osiągnąć, jest stawienie czoła samemu diabłu? Nie będę mogła zostać zbawiona tak długo, jak długo mężczyźni będą mnie pożądać i schodzić przeze mnie z prawej drogi…

Pozostało mi tylko jedno — pozbyć się tej podarowanej przez szatana urody i się oszpecić. Tak, by stać się odrażająco i odpychająco brzydka… Wystarczająco brzydka, by uwolnić się od swojego przekleństwa.

Rozdziałpierwszy

KlubKatówHadesa
Austin,Teksas
Ky

— Kolumbijczycy dostarczą broń w przyszłym tygodniu. Po nieudanym przejęciu gangów ulicznych przez religijnych świrów, te znów są po naszej stronie. Mało liczące się kluby nie wchodzą nam w drogę i nic nie wiadomo o jakichkolwiek problemach z Diablo.

— Dobrze — zamigał Styx, prezes klubu, a ja obrzuciłem wzrokiem braci siedzących dookoła stołu. — Wystarczy tych tragedii. Dobrze będzie na chwilę odsapnąć.

Cztery tygodnie minęły, odkąd zdradził nas kret. Tak się złożyło, że ów kret był pierdolonym następcą proroka pewnej pojebanej sekty religijnej. Sekty, która więziła Mae, damę Styxa, od początku jej życia. Ta pojebana sekta molestowała Mae, kiedy była dzieckiem — i to wszystko w imię Boga. Rider, kret, alias brat Kain, był śpiochem, udawał Kata przez całe pięć lat. Skurwiel zbierał informacje dla sekty swojego wujka, ucząc się handlu bronią, tak by mogli przejąć nasze terytorium i zdobyć środki na finansowanie swojej porąbanej społeczności. Ale Rider dostał obsesji na punkcie Mae, ukradł ją Styxowi — duży, kurwa, błąd — prawie ukrzyżował go z mściwości — kolejny, kurwa, duży błąd — i uciekł z powrotem do swojej sekty, zabierając Mae ze sobą.

Styx, oszalały ze złości z powodu utraty swojej suki, zmobilizował południowe oddziały klubu i uzbrojeni po zęby, przypuściliśmy atak na sektę, rozrywając na strzępy rządzących nią ciuli zwanych „apostołami Zakonu”, wpakowaliśmy kulkę w głowę proroka i odzyskaliśmy własność Styxa… wraz z dwiema jej przyjaciółkami. Jedna blondyna, druga brunetka. Obydwie zajebiste ale ta blondyna, niech to szlag, rasowa dupa. Stawał mi na samą myśl o jej wielkich cyckach i pełnych wargach.

Jednak totalnie szurnięta. Była hardcorową religijną świruską i nie zapowiadało się, że prędko mi obciągnie. Ja pierdolę, mój kutas musiałby być pozłacanym, poświęconym przez proroka krucyfiksem, żebym mógł się wedrzeć do jej doskonałej cipki. A to z pewnością był pierdolony święty Graal wśród słodkich cipek.

Rider/prorok Kain — ta pizda — zwiał, ale zrównaliśmy tamto miejsce z ziemią, tylko kobiety i dzieci uszły z życiem. Nie groziła nam akcja odwetowa ze strony żadnych apostołów. Wszystko zatem wróciło do normy. Cóż, może pomijając jedynie fakt, że w mieszkaniu Styxa na górze ukrywały się dwie świętoszki i żadna z nich nie chciała stamtąd wyjść.

Moją uwagę zwróciło głośne kaszlnięcie i odwróciłem głowę w kierunku Styxa. Patrzył na mnie gniewnym wzrokiem, wymachując rękami — potrzebował mnie, żebym tłumaczył. Prezes klubu i zarazem mój najlepszy przyjaciel nie mówił — słynny Milczący Kat. A ja byłem jego głosem, ludzie wiedzieli, że mogłem gadać i gadać… I że kawał ze mnie zajebistego gościa. O tak. Jestem, cholera, bliski ideału. Wyrzeźbiony, wysoki, fajne włosy, ładna twarz… i mam wielkiego kutasa. Tak jak powiedziałem, prawie, kurwa, ideał.

Skinąłem brodą, dając Styxowi znak, żeby migał. Znałem też język migowy. Jeśli się dorasta razem z bratem, który jest niemową, trzeba się tego gówna szybko nauczyć.

— Coś jeszcze? — zamigał Styx, a ja wypowiedziałem jego pytanie do braci.

Tank — łysy, wydziarany, były członek ruchu nazistowskiego — podniósł rękę. Uwaga wszystkich skupiła się na nim.

— Słyszałem co nieco od starego kumpla z Ku Klux Klanu.

Styx pochylił się nad stołem, żeby posłuchać.

— Coś się dzieje. Zwołali zebranie na tutejszym ranczu. Takie zebrania odbywają się dwa razy w roku, to jest nieplanowane.

— Co to może oznaczać? — spytałem.

Tank wzruszył ramionami.

— Wszystko. Powęszę trochę i się dowiem. O ile mi wiadomo, nie szykuje się zwolnienie warunkowe żadnej z grubych ryb.

— Może chodzić o odwet na nas? Styx sprzątnął ich od cholery w starej stodole, my torturowaliśmy i zabiliśmy jednego z nich w naszej szopie. Możliwe, żeby senator Collins powiedział im, że go szantażujemy? — spytał Bull, nasz wielki Samoańczyk z wytatuowaną twarzą.

Tank westchnął i rozsiadł się na krześle.

— Możliwe. Jeśli tak, musimy to wiedzieć, zanim zrobią coś głupiego.

Styx przyjrzał się Tankowi i pstryknął na mnie palcami, żebym tłumaczył.

— Możesz poszperać. Wiem, że masz problem z białą supremacją. Chcemy trzymać ciebie i Piękną z dala od tego gówna. Czy to, że zaczniesz niuchać, nie przysporzy ci zbyt wielu problemów?

Tank milczał przez chwilę, spoglądając w stół, po czym potrząsnął głową i powiedział:

— Niee, to muszę być ja. Nikt inny nic od nich nie wyciągnie. Może i już do nich nie należę, ale w ich oczach już na zawsze pozostanę jednym z nich.

Styx skinął głową i spojrzał na Bulla.

— Nie odstępuj go nawet na krok, jasne? Chodź za nim wszędzie. Zobaczcie, czego będziecie mogli się dowiedzieć.

Tank z Bullem przytaknęli na zgodę.

Przesunąłem wzrokiem wzdłuż stołu, spoglądając w oczy każdemu z braci: Tankowi, Bullowi, Smilerowi, AK, Vikingowi i naszemu klubowemu, wiercącemu się na końcu, wytatuowanemu psycholowi — Flame’owi.

— Jeszcze coś? — spytałem. Bracia pokręcili głowami.

Styx uniósł młotek i uderzył nim w stół, dając znak, że kościół dobiegł końca. Skoczyłem na nogi, klasnąłem w dłonie i uśmiechnąłem się.

— Chodźmy się nawalić. Dziś wieczorem w klubie jest więcej cip, niż jestem w stanie przerobić. Mam tylko dziesięć palców i jednego gigantycznego fiuta, wszystkich ich nie zadowolę!

Rozległ się chóralny śmiech i wszyscy bracia pospieszyli do baru, żeby wybrać sobie jakąś dziwkę i coś do picia. Flame wyszedł tylnym wyjściem z nożem w dłoni, żeby bawić się w stróżującego psa, jak to czynił od kilku tygodni.

Gdy pokój był już pusty, podszedłem do Styxa i klepnąłem go w plecy.

— Przyłączysz się do nas dziś wieczorem bracie?

Styx pokręcił głową, a jego ciemne włosy opadły mu na oczy.

— Ja-jadę na prz-rzejażdżkę z Mae.

Żartobliwie zagwizdałem nisko.

— Kurwa, stary, znów? Zostań, napij się, najeb. Nie musisz spieprzać ze swoją suką za każdym razem, kiedy imprezujemy.

Styx zmierzył mnie gniewnym wzrokiem.

— M-Mae z-za ch-cholerę nie je-jest gotowa, że-żeby poradzić so-obie z tym g-gównem. Wciąż się u-uczy, ja-jak w tym świecie fu-funkcjonować. To dla nie-niej zbyt wiele.

Styx mówił o tym, że Mae nie znała świata poza społecznością. Wiodła tam staroświeckie, purytańskie życie. Wciąż się dostosowywała do życia poza społecznością, a Styx powoli ją uczył.

— OK — westchnąłem, gdy Styx sięgnął do kieszeni i wyjął z niej kluczyki do swojego harleya. Nagle przyszło mi do głowy pytanie. — Jesteś w gumie, kiedy pukasz Mae, co? Zapowiada się tu niezłe gówno i nie potrzebujemy więcej problemów.

Styx się wyprostował i spojrzał na mnie gwałtownie. Zrozumiałem, nikt nie miał prawa mówić źle o Mae i nigdy nie była problemem. Skurwiel szalał na punkcie tej suki. Była cholernie seksowna — długie, czarne włosy i olśniewające, wilcze oczy, na punkcie których brat miał bzika. Styx miał obsesję na jej punkcie. Żył dla niej i był, kurwa, gotów dla niej umrzeć. Nie było mowy, żebym kiedykolwiek miał się tak zachowywać w stosunku do jakiejś cipki.

Cipy zostały stworzone po to, żeby je porządnie lizać i ostro ruchać — nie żeby je wielbić.

Uniosłem ręce, zrobiłem krok w tył.

— Hej, chcę tylko wiedzieć, czy mały Styx nie zacznie mi się plątać pod nogami. Nie jestem jeszcze gotowy, żeby zostać wujkiem, a przy takiej ilości ruchania po prostu się upewniam.

Styx wzruszył ramionami, ignorując mnie, a ja zmrużyłem podejrzliwie oczy.

— Nie zabezpieczasz się, jełopie?

Styx zacisnął szczękę i powiedział:

— Nie-nie. A je-jeśli zajdzie w ciążę, to dobrze. Chcę po-posiąść sukę na ka-każdy sposób. Chcę, że-żeby urodziła moje dzie-dziecko.

Otworzyłem usta, odrzuciłem głowę do tyłu i roześmiałem się.

— Kurwa, Styx! Chcesz ją zapylić przed ślubem. Wziąłeś sobie księżniczkę z jakiejś ekstremistycznej sekty religijnej, zrobiłeś z niej damę prezesa Katów, co czyni ją jedną z najważniejszych suk pod tym dachem, i jeszcze na koniec możliwe, że zapylisz ją, zanim włoży obrączkę na palec.

Oczy Styxa zmrużyły się, a jego twarz pozostała zupełnie spokojna, co dało mi jeszcze większy powód do śmiechu.

— Brawo, stary, zasługujesz na to, żeby nosić wizerunek diabła na plecach. Kompletnie zdeprawowałeś sukę! Jeśli jeszcze nie była na prostej drodze do piekła, to teraz trafi tam z pewnością!

Styx rzucił się w moim kierunku z zaciśniętą pięścią dokładnie w chwili, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Sekundę później do środka zajrzała Mae, a Styx nieco się cofnął, rzucając mi wkurwione spojrzenie mówiące, że zapłacę za ten komentarz później.

— Cześć, Ky — przywitała się Mae, jak zawsze wytwornie i grzecznie tym swoim dziwnym, staroświeckim akcentem, i podeszła do Styxa. Ten wyciągnął do niej rękę, wziął ją w ramiona, zacisnął dłoń na jej włosach, przywarł ustami do jej ust i za jej plecami pokazał mi środkowy palec.

Facet szalał na punkcie tej suki, jeszcze zanim porwał ją Rider, ale odkąd ją odzyskał, uczynił ją swoją własnością, wręczył jej katanę ze swoim nazwiskiem na plecach i nawet na sekundę nie spuszczał jej z oka. Właściwie to tyle czasu spędzali zamknięci w jego pokoju, że byłem pewien, iż więcej czasu spędzał na ruchaniu niż na oddychaniu.

— No cóż, ponieważ dzięki wam sytuacja stała się dość niezręczna, pójdę się narąbać — powiedziałem sarkastycznie, przeciskając się obok nich, gdy Styx jęknął i zaczął przyciskać Mae do stołu.

Zostawiwszy Mae i Styxa samych, wszedłem do baru i od razu ruszyłem w kierunku kandydata obsługującego wodopój. Zanim jeszcze zdążyłem usiąść, w dłoń wetknięto mi szklaneczkę jacka.

AK i Smiler usiedli obok mnie. AK z mojej prawej, Smiler z lewej. AK obserwował Vikinga, który obrabiał dwie dziwki, i śmiał się z jego farta, a Smiler, jak zwykle, siedział ponury niczym chmura gradowa.

Podeszli do nas Tank z Piękną. Tank, były członek ruchu rasistowskiego, i Piękna, jego seksowna, jasnowłosa dama — zasadniczo nasza klubowa matka.

— Hej, skarbie, co u ciebie? — spytała Piękna, całując mnie w policzek.

— OK. Jeszcze lepiej będzie za godzinę, kiedy dzięki jackowi będę widział cię podwójnie i kiedy będę leżał pod dwiema liżącymi się bliźniaczkami.

Piękna pokręciła głową ze zdumienia, gdy AK z aprobatą trącił się ze mną szklanką.

— Co u Maddie i Lilah? Zdobyły się już na odwagę, żeby zejść na dół?

Pokręciłem głową.

— Niee, choć wolałbym, żeby ta cycata blondyna zdobyła się na odwagę i mi obciągnęła. Zastanawiam się, jakby to było poczuć te jej grube wargi na swoim fiucie.

— Ky! — krzyknęła poirytowana Piękna. — Nie potrafisz odpowiedzieć na pytanie bez nawiązania do seksu!

— Kurwa, uspokój się, suko. Nie, nie wyszły jeszcze ze swojego mieszkania. Wciąż tam siedzą, sądząc, że jesteśmy ludźmi diabła, którzy chcą zaciągnąć ich purytańskie dupy do piekła.

AK zaśmiał się i wzruszył ramionami.

— I zbytnio się nie mylą.

Piękna westchnęła i spojrzała na drzwi prowadzące do ich mieszkania.

— Biedactwa. Możecie sobie wyobrazić, jak to jest? Zostać wyrwanym z jedynego świata, jaki znacie, i wylądować akurat w miejscu takim jak to. Muszą być przerażone.

Wzruszyłem ramionami.

— Mae sobie poradziła, a była sama. Muszą tylko, kurwa, być twarde.

Piękna spojrzała mi w oczy, zmrużyła powieki i zacisnęła usta.

— Mae sama postanowiła zostawić tę pojebaną sektę. Chciała stamtąd uciec. Te dwie suczki na górze były molestowane przez całe swoje życie, ale nigdy nie chciały odejść. Nagle zjawiacie się wy, miotając ogniem z karabinów, zabijacie człowieka, którego uważają za boga, wbrew ich woli wieziecie je tutaj i to w dodatku w vanie bez okien, jak gwałciciele, i oczekujecie, że do tego przywykną. — Piękna rozgadała się na dobre. — Te dwie nigdy nie zrozumieją takiego życia. Nie nadają się do życia poza prawem. Pytanie tylko, co się z nimi stanie, jeśli nas opuszczą? Dokąd, kurwa, pójdą? Co zrobią?

Nikt z nas nic nie powiedział. Gdyby te dwie odeszły, Mae by się załamała, a Styx tak po prostu by do tego nie dopuścił. Jak na razie, w zamknięciu czy nie, dwie suczki miały zostać z nami. Bez dyskusji. A ja nie narzekałem. Jeśli to oznaczało, że czasem mogłem rzucić okiem na najseksowniejszą sukę, jaką kiedykolwiek widziałem, nie miałem nic przeciwko temu, nawet jeśli była stuknięta!

Dobiegł nas wysoki chichot i gdy spojrzałem za Tanka i Piękną, ujrzałem zbliżające się do nas szybkim krokiem Tiff i Jules — moje ulubione dziwki, słynne liżące się bliźniaczki. Te dwie suki wszystko robiły razem, ale naprawdę wszystko. Jeśli dodać do tego jeszcze mnie, no cóż, to oznaczało zajebistą zabawę.

— Ky, kochanie — zapiszczała z roześmianą twarzą Tiff.

Piękna westchnęła z irytacją, przywróciła oczami i poklepała Tanka po klatce piersiowej.

— Czas na nas, kochanie.

Tank dał ręką znak na pożegnanie, AK ze Smilerem ruszyli wolnym krokiem w kierunku grupki ludzi przy stole bilardowym. Wyciągnąłem ręce, przyciągnąłem dwie jasnowłose suki do swojej piersi i jęknąłem, gdy Jules od razu położyła dłoń na moim rozporku, pocierając nią mojego sztywnego kutasa.

Tiff zbliżyła usta do mojego ucha i szepnęła:

— Masz ochotę na odrobinę zabawy, kotku? Jesteśmy naprawdę napalone.

Złapałem jej dłoń, położyłem na dłoni Tiff i odszepnąłem:

— Czy te twarde dwadzieścia pięć centymetrów mówi ci, że mam ochotę?

Sprośna suka oblizała swoje czerwone usta i zaczęła prowadzić mnie od stołka przy barze w kierunku korytarza prowadzącego do mojego pokoju. Nie minęło dziesięć minut, a leżałem rozpostarty na plecach. Tiff ujeżdżała mojego kutasa, a Jules moją twarz.

Kurwa, kocham swoje życie!

Rozdziałdrugi

Lilah

— Maddie! Już dłużej tego nie zniosę! Ta… Ta… Muzyka! To dzieło diabła, mówię ci. Diabła! Słyszałaś słowa piosenek? Są grzeszne, plugawe, hedonistyczne! Moje uszy! Puszczają tę muzykę tak głośno, że krwawią mi uszy!

Chodząc po ciemnej, drewnianej podłodze, spojrzałam na milczącą i zadumaną Maddie, która siedziała na łóżku z ramionami owiniętymi wokół zgiętych kolan. Ciągnęłam dalej:

— Gdzie jest Mae? Muszę natychmiast z nią porozmawiać!

Maddie westchnęła z irytacją i spojrzała tęsknym wzrokiem w jedyne okno naszego małego mieszkania — mieszkania, z którego nigdy, ale to nigdy, nie wychodziłyśmy. To mieszkanie Styxa, nad tym tak zwanym „klubem motocyklowym”, w którym byłyśmy uwięzione: Kaci Hadesa, cokolwiek to, u licha, znaczy.

Wiedziałam natomiast, że było to piekło na ziemi, w którym przyszło nam mieszkać po tym, jak wyrwano nas z naszego domu, z jedynego miejsca, które znałyśmy: społeczności. Oderwano nas od Zakonu. Bożego proroka. Nasze miejsce było wśród wybranego ludu Boga. Jako zrodzone z diabła, urodzone kusicielki, tylko tam mogłyśmy dostąpić zbawienia. Zamiast tego wyrwano nas stamtąd i wrzucono do jaskini zła. Nie wiedziałyśmy, co stało się z naszym ludem po tym, jak ci tak zwani Kaci otworzyli ogień do naszych braci i sióstr. Zabili naszego proroka! I to wszystko zaledwie kilka tygodni temu.

Nienawidziłam tego miejsca. Nienawidziłam każdej związanej z nim rzeczy: tych grzesznych aktów rozpusty, do których na porządku dziennym dochodziło w barze na dole, przemocy, której byłam świadkiem, broni, a zwłaszcza mężczyzn. Zwłaszcza… Jego. Kylera. Kurwiarza Katów Hadesa. Mężczyzny, który uśmiechał się do mnie obleśnie zawsze, gdy był w moim towarzystwie, oblizując usta w absurdalnie sprośny sposób.

On sprawia, że przechodzą mnie dreszcze. Może i jest piękny na zewnątrz — długie, jasne włosy, krystalicznie niebieskie oczy — ale ma zepsutą duszę.

Nie można mu ufać… Żadnemu z nich nie można ufać.

— Jest ze Styxem. Ona zawsze jest ze Styxem, Lilah — powiedziała Maddie zmęczonym głosem, odrywając mnie od myśli o tym rozwiązłym, krnąbrnym rozpustniku.

Pomaszerowałam do łóżka, usiadłam na materacu i rzuciłam się plecami na jedwabną pościel.

— Dlaczego ona akceptuje to życie, Maddie? Dlaczego się uśmiecha, jest radosna i zespala z tym swoim Styxem, podczas gdy my możemy jedynie czuć rozpacz z powodu naszego położenia? Dlaczego tu marniejemy, zamknięte w tym więzieniu, dzień za dniem? Tutaj jesteśmy skazane na piekło, Maddie… Na piekło!

Maddie stopniowo przeniosła swój wzrok na mnie i położyła policzek na kolanie. Patrzyła na mnie z tęsknym wyrazem twarzy.

— Ponieważ się zakochała, Lilah. W Styksie znalazła brakującą część swojej duszy.

Wzdychając i obdarowując mnie bladym uśmiechem, dodała:

— My też powinnyśmy prosić Pana o takie błogosławieństwo. Abyśmy znalazły kogoś, kto by nas kochał bez granic i chronił. Od dziecka zmuszano nas do bycia z mężczyznami, których nie kochałyśmy. Nie chciałabyś, aby obdarował cię uczuciem mężczyzna, którego ty wybierzesz? Taki, który pragnąłby od ciebie czegoś więcej, niż tylko błogosławionego zespolenia?

Usłyszawszy tę odpowiedź, rozdziawiłam usta.

— Nie, nie chciałabym! Jak w ogóle kiedykolwiek wyzwolimy się ze szponów szatana w miejscu pełnym jego popleczników? Znasz nasze Pismo Święte, Maddie. Tylko za sprawą proroka i Boga możemy zostać oczyszczone z grzechu, z którym się urodziłyśmy. Tylko poprzez wybranych apostołów. A nie poprzez jakiegokolwiek mężczyznę, któremu uda się wśliznąć nam między nogi. Widziałam, jak oni tutaj uwodzą kobiety. To obrzydliwe.

Zielone oczy Maddie jakby posmutniały i westchnęła, po czym znów spojrzała przez okno naszej „celi” na ciemne niebo. Ze strachu ścisnęło mnie w żołądku. Straciła swoją wiarę. Bella umarła. Mae wiodła życie grzesznicy.

Tylko ja pozostałam na prawej drodze, tylko ja mogłam poprowadzić nas prawą drogą.

Z dołu dobiegł głośny huk. Maddie i ja podskoczyłyśmy, a potem ze strachu przywarłyśmy do łóżka. Lampa na suficie zaczęła się kołysać. Bezpośrednio pod nami… w miejscu zwanym przez nich „Podziemiem” rozległ się rechotliwy śmiech.

Usiadłam gwałtownie, zacisnęłam pięści na pościeli, tak że omal jej nie potargałam, i wyrzuciłam z siebie głośny, ostry wrzask. W moich piersiach eksplodowała frustracja gromadzona od tygodni. Maddie jęknęła obok mnie, wtulając się w ścianę.

Tego już za wiele! Pomyślałam, tracąc panowanie nad sobą.

Skoczyłam na równe nogi, wygładziłam na sobie swoją długą, szarą suknię i sięgnęłam po mój biały czepek. Zawiązując gruby kawałek materiału na swoim koku, ukryłam długie, jasne włosy. Wciągnęłam powietrze do płuc i pomaszerowałam do drzwi.

— Lilah! Co ty wyprawiasz? — W przypływie paniki Maddie niemal krzyczała. Jej zielone oczy zrobiły się okrągłe, gdy zobaczyła, że moja determinacja rośnie.

— Składam prośbę, by natychmiast zaprzestali tej grzesznej błazenady. Jestem zmęczona i głodna, Maddie. Nie mogę spać w tym nieustającym hałasie i nie śmiem zejść na dół z obawy przed tym, że zostanę obmacana przez któregoś z tych grzeszników. Sposób, w jaki na nas patrzą, jest lubieżny, jakbyśmy były zakazanym owocem, który pragną pożreć! Jestem zmęczona… Po prostu bardzo zmęczona, dłużej już tego nie zniosę.

Maddie zaczęła potrząsać głową.

— Nie, Lilah. Zaczekaj z tym, dopóki nie wróci Mae. Ci mężczyźni… są niebezpieczni. Widziałaś, co zrobili naszym ludziom. Nie prowokuj ich do tego, by i tobie zrobili krzywdę.

— Muszę zabrać głos! — wrzasnęłam. — Nie możemy już polegać na Mae. Ona zbłądziła, zapomniała o naukach proroka. Jest zbyt zaangażowana w związek ze Styxem. Nie posłucha głosu rozsądku. Pozostaję tylko ja.

Maddie opadła na łóżko i z nerwów zaczęła gryźć paznokcie. Znów zamknęła się w sobie. Taką reakcję wywoływało u niej każde wspomnienie o naszej wierze. Ona też zaczynała błądzić. Widziałam w jej oczach słabnące oddanie naszemu prorokowi. To, jak się uradowała kilka tygodni temu, gdy brat Mojżesz został zabity, tylko potwierdzało, jak bardzo rozmijała się z naszym powołaniem. Zakon po prostu postępował zgodnie z wolą Pana, gdy członkowie starszyzny robili, co w ich mocy, by wypędzić z nas diabła poprzez liczne zespolenia.

Zamknęłam oczy, wzięłam kolejny głęboki oddech, szybko odsunęłam zasuwy w drzwiach i przekręciłam gałkę. Policzyłam w myślach do trzech, stłumiłam strach i szarpnięciem otworzyłam drzwi tylko po to, by wydać z siebie ogłuszający wrzask, zachwiać się z szoku i uderzyć plecami o ścianę, wybijając sobie powietrze z płuc.

Na krześle w wąskim korytarzu, dokładnie naprzeciwko naszego mieszkania, siedział wytatuowany poganin — Flame. Wiedziałam, że przesiadywał tam bez przerwy każdego dnia. Podglądałam go przez wizjer w drzwiach. Nie wiedziałam, czy pilnował nas jak więźniów, żebyśmy nie uciekły, czy tylko nas ochraniał. Bardzo rzadko schodził z posterunku. Prześladował nas? Czy może czuwał nad nami w tym korytarzu?

Czarne oczy Flame’a skupione były na długim, srebrnym nożu, który trzymał w dłoni… Nożu, którym przecinał skórę po wewnętrznej stronie swojego przedramienia. Dyszał podniecony, oblizywał językiem wargi, a jego nabrzmiała męskość napierała na rozporek, wypychając materiał do granic wytrzymałości.

Nie mogłam się powstrzymać i zaskomlałam. Flame oderwał swoją uwagę od noża i wbił swój wzrok w moje oczy. Warknął, a ja cofnęłam się ze strachu.

Nóż upadł na podłogę, a Flame gwałtownie wstał, napinając każdy swój mięsień. Gdy chciałam schować się w drzwiach, za moimi plecami zaskrzypiała podłoga. Flame natychmiast przeniósł swoją uwagę w tamto miejsce.

Oddychał wolno przez nos i opuścił ręce wzdłuż tułowia, zaciskając pięści. Krew z jego rany powoli kapała na podłogę. Powiodłam wzrokiem za jego spojrzeniem i ujrzałam Maddie, która z kolei skupiła swoją uwagę na nim. Siedziała na skraju łóżka, utkwiwszy swoje zielone oczy we Flamie, wpatrywała się w niego jak urzeczona. Z wielkim spokojem skierowała swój wzrok na kałużę krwi i z trudem przełknęła ślinę.

Ruchem tak powolnym, jak to tylko możliwe — wstałam. Flame to zauważył. Jego oddech stał się ciężki, a jego onyksowe oczy zaczęły przeskakiwać pomiędzy mną a Maddie.

— Idź na dół, Lilah. Zrób to, co zamierzałaś — powiedziała cicho Maddie. — Uspokoisz się, jeśli będziemy mogły się trochę przespać.

Prychnęłam.

— Nie zostawię cię z nim samej. Postradałaś rozum? On wygląda, jakby chciał kogoś zabić!

Maddie rozluźniła barki i spojrzała na mnie.

— Flame nie zrobi mi krzywdy, tego jestem pewna. — Ponownie spojrzała mu w oczy i się zarumieniła. — Właściwie Flame jest jedynym mężczyzną, przy którym czuję się bezpieczna.

Obróciłam głowę, żeby spojrzeć na Flame’a, i z całych sił próbowałam zrozumieć, dlaczego tak bardzo mu ufa. Był cały ubrany na czarno: skórzane spodnie, czarna obcisła koszulka i ta kamizelka, jaką nosili oni wszyscy. Do pasa miał przypięte noże i broń, od stóp do głów pokryty był tatuażami. Miał brodę i rozmierzwione włosy.

Ze zmęczenia zachwiałam się na nogach.

— Lilah. Idź! Zanim zemdlejesz z osłabienia — rozkazała Maddie, z powrotem usiadła na łóżku i znów zaczęła wpatrywać się w okno. Flame oparł się o ścianę i zsunął na podłogę zaraz przy wejściu. Wziął nowy nóż i nie odwracając uwagi od Maddie, na nowo zaczął ciąć swoje przedramię.

Na dole rozległ się kolejny ogłuszający odgłos wystrzału, od którego tym razem zatrzęsły się lampy na korytarzu. Maddie siedziała spokojnie na łóżku pogrążona w myślach. Flame był zajęty upuszczaniem sobie krwi. W tej sytuacji tyko ja mogłam spróbować wpłynąć na zachowanie tych zwierząt na dole.

Ostrożnie przemknęłam obok Flame’a i ruszyłam po schodach w dół, na korytarz prowadzący do klubu. Z każdym moim krokiem hałas narastał i skrzywiłam się, widząc, jak od głośnej muzyki trzęsą się drewniane ściany. Nigdy w życiu nie czułam takiej złości.

Stojąc przed stalowymi drzwiami umożliwiającymi wejście do jaskini zła, zbierałam w sobie odwagę, by stawić czoła hordzie niewiernych. Gdy dotknęłam klamki, zadrżała mi ręka i przez chwilę poczułam lekkie zwątpienie. Gdybym w społeczności kiedykolwiek odważyła się sprzeciwić mężczyźnie, zostałabym surowo ukarana. Jednak tam znałam swoje miejsce, żyłam według pewnego schematu, a kobiety nigdy nie sprzeciwiały się mężczyznom. Ale w tym klubie panowała samowola, każdy robił, co chciał i kiedy chciał, nie zważając na uczucia i potrzeby innych przebywających tu osób.

W przeciwieństwie do biednej Belli i Mae, to ja byłam tą przeklętą, która zawsze siedziała cicho i nigdy się nie buntowała. Jednak kilkudniowy brak snu, mała ilość pożywienia i obawa przed nieznanym zmuszały mnie do robienia rzeczy, które wykraczały poza normę. Takich jak na przykład ta!

— Ky! Powiedz tym dziwkom, żeby przestały ci już lizać fiuta, i przyjdź tu, kurwa! — Męski głos przebił się przez głośną muzykę i poczułam lęk. Byłam pewna, że to, co zobaczę, nie będzie niczym przyjemnym. Z okna naszego mieszkania widziałam rzeczy, o których mi się nie śniło.

Dobry Boże, daj mi siłę, bym nie ustawała. Daj mi siłę, bym mogła stawić czoła wszystkiemu, co nieczyste.

Usłyszawszy dźwięk tłuczonego szkła i gwizdy mężczyzn, otworzyłam oczy, nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka.

Pokój wypełniał gęsty dym, a w powietrzu unosił się zapach męskiego potu, alkoholu i seksualnych zespoleń. Stłumiłam w sobie mdłości i zuchwale weszłam w rozszalały tłum.

Nie musiałam długo czekać na to, żeby znieruchomieć z przerażenia.

Pomieszczenie było pełne na wpół rozebranych kobiet, które wlewały mężczyznom do ust alkohol. Żeby tylko to było najgorsze. Na widok kobiet biorących mężczyznom do ust, ujeżdżających ich i wchodzących w kontakty cielesne z innymi kobietami, wzdrygałam się z obrzydzeniem.

Każda z rzeczy, które robili, była zła i grzeszna.

Próbowałam odnaleźć Styxa i Mae, ale nie mogłam ich dostrzec przez gęsty dym.

Odchrząknęłam, wzięłam głęboki oddech i spytałam:

— Czy moglibyście przyciszyć muzykę?

Nikt mnie nie usłyszał. Nikt nawet nie spojrzał w moim kierunku.

Wyprostowałam ramiona i spróbowałam ponownie.

— Proszę! Czy ktoś mógłby wyłączyć muzykę? Jestem zmęczona i chciałabym odpocząć.

Z drugiego końca pomieszczenia dobiegł gromki śmiech, od którego przeszły mnie dreszcze. Przez chwilę myślałam, że ktoś śmiał się ze mnie, ale nikt nawet na mnie nie spojrzał. Moje prośby przeszły niezauważone.

Zastanawiałam się, co dalej począć, kiedy jakaś dłoń złapała mnie za tyłek i ścisnęła go. Odwróciłam się szybo, by zaprotestować, i ujrzałam wysoką, jasnowłosą kobietę… Jedną z kobiet Kylera, jedną z kobiet, z którą szydził ze mnie, gdy obserwowałam go ze swojego okna.

Cofnęłam się, by znaleźć się poza jej zasięgiem, ale podążyła za mną. Miała na sobie krótką, skórzaną spódniczkę, a przez cienki, czarny materiał koszulki prześwitywały jej piersi. Miała szkliste oczy i ciemnoczerwone usta.

— No nie bądź taka, skarbie. Tutaj nie musisz być nieśmiała. Jesteś taka piękna. Rozumiem, dlaczego Ky nie może oderwać od ciebie oczu. Dlaczego chce się z tobą pieprzyć.

Zakłopotanie odebrało mi głos, gdy ta kobieta znów się do mnie zbliżyła i przywarła do mnie piersiami, próbując swoimi pomalowanymi na czerwono paznokciami uwolnić moje włosy spod czepka.

Gdy rozwiązała sznurki, wydałam z siebie stłumiony okrzyk przerażenia i zrobiłam krok w tył, otrząsając się z otępienia i gorączkowo zawiązując z powrotem mój czepek. Chciałam się wymknąć, ale się zgubiłam, dym przysłonił drogę ucieczki. Gdy przedzierałam się przez tłum pijanych mężczyzn i kobiet, panika ścisnęła mnie za gardło. To był błąd, że ośmieliłam się tu przyjść. To naprawdę jest jaskinia grzechu.

Mężczyźni i kobiety próbowali mnie pochwycić, naśmiewali się ze mnie, śmiali mi się w twarz, a to tylko potęgowało mój strach.

Szukając rozpaczliwie wyjścia, natknęłam się na wielką, czarną maszynę, z której wydobywał się ogłuszający dźwięk raniący moje uszy: źródło hałasu. Gdy rozejrzałam się dookoła, na mojej twarzy natychmiast pojawił się gniew. Odwróciłam się, chwyciłam długi kabel i… mocno szarpnęłam.

Muzyka momentalnie zamarła. Odetchnęłam z ulgą i nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu…

…wtedy zdałam sobie sprawę, że w pomieszczeniu zapanowała zupełna cisza.

Czując na swoich plecach dziesiątki świdrujących spojrzeń, odwróciłam się powoli, wciąż trzymając kabel w dłoni. Bez ogłuszającej muzyki w pomieszczeniu nadal panowała pełna grozy cisza, a ja wstrzymałam oddech, gdy mężczyźni — Kaci — zaczęli jeden po drugim wyłaniać się z dymu. Rozpoznałam przywódców po ich skórzanych kamizelkach.

Pierwszy z nich miał krótsze, ciemniejsze włosy i dociekliwy wyraz twarzy. Nie był przerażający, ale jednak onieśmielający. Drugi był wielki, miał rude włosy i długą, równie rudą brodę. Uśmiechał się do mnie lubieżnie, przygryzając dolną wargę. Następny był szczuplejszy, mniej zwalisty, miał brązowe włosy i miłe oczy. Potem pojawił się łysy mężczyzna, a z nim, trzymając go pod rękę, uśmiechnięta jasnowłosa kobieta. Wydawało mi się, że chciała do mnie podejść, ale moja sztywna postawa musiała odwieść ją od tego zamiaru. Widziałam ją już wcześniej z Mae. Wydawała się miła. Ale ja nie byłam tu po to, by szukać przyjaciół. Właściwie to w ogóle nie zamierzałam długo w tym miejscu pozostać.

Apostołowie niebawem po nas przyjdą i w oczach Boga wszystko zostanie naprawione. Wciąż jeszcze możemy zostać zbawione.

— Zejdźcie mi, kurwa, z drogi! Co się dzieje? Kto, do chuja, wyłączył muzykę? — krzyknął męski głos z drugiego końca baru.

Przygotowywałam się na najgorsze, gdy tłum się rozstąpił i w moim kierunku zaczął iść mężczyzna… Znajomy, imponujący mężczyzna z długimi do ramion jasnymi włosami. Był wysoki, umięśniony, jego olśniewającą twarz okalał ciemnawy zarost i miał najbardziej przenikliwe oczy, jakie kiedykolwiek widziałam.

To był Ky.

Gdy utkwiłam w nim wzrok, zaparło mi dech. Na sam jego widok ścisnęło mnie w żołądku i poczułam ból w udach. Był najpiękniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam.

Jego pełne usta były zaciśnięte ze złości, lecz gdy przedarł się przez tłum i spotkaliśmy się wzrokiem, jego oczy zdały się nieco złagodnieć, a usta rozwarły się w bezgłośnym oddechu.

Obawiając się, że moje trzęsące się nogi ugną się pode mną, zrobiłam krok w tył, by oprzeć się o milczącą muzyczną maszynę.

Ky podszedł do mnie. Miał na sobie koszulkę ciasno opinającą jego naprężony tors i luźne jeansy. Gdy się zbliżył, przeczesał dłonią włosy, a w jego ustach dostrzegłam mały, drewniany patyczek.

Nie mogłam mówić, nie mogłam myśleć, nie mogłam oddychać. Swoją wolną ręką sięgnęłam do tyłu i oparłam ją o półkę, by zachować pozycję wyprostowaną. Uderzył mnie zapach Kylera. Moje serce biło jak szalone i poczułam, że krew w moich żyłach zaczyna szybciej płynąć.

Ky zbliżał się do mnie. Jego nozdrza się rozszerzyły, gdy chłonął wzrokiem moje przyodziane ascetycznym strojem ciało. Nie zatrzymał się w odległości trzech kroków ode mnie, tak jak to nakazywał zwyczaj obowiązujący mężczyzn w społeczności. Nie zachował odpowiedniego dystansu, jaki powinien zachować mężczyzna w stosunku do kobiety w miejscu publicznym. O nie, on podszedł tak blisko, że aż stanął mi nad głową i przywarł swoją klatką piersiową do moich piersi.

Czułam na sobie jego intensywny wzrok. Zamknęłam mocno oczy, obawiając się spojrzeć w twarz temu diabolicznemu mężczyźnie. Gdy był blisko mnie, traciłam panowanie nad sobą. Był ordynarny, skrajnie rozwiązły i, mimo iż mój rozum przestrzegał mnie przed jego złą i uwodzicielską naturą, moje serce zdradzało mnie i wołało go… Tęskniło za nim, pragnęło mieć go blisko. Jego piękna twarz i piękne ciało kusiły mnie, by przyjąć go do mojego ciała. Był moim osobistym zakazanym owocem, który musiałam chronić przed krzywdą.

— Ty — westchnął Ky. Poczułam w jego oddechu silny zapach alkoholu, gdy otarł ustami o mój policzek. Próbowałam odwrócić głowę od jego ust, ale więziła mnie jego dłoń, którą trzymał mój podbródek.

— Unieś wzrok, suczko. Chcę zobaczyć te śliczne niebieskie oczęta.

Próbowałam skupić się na tym, by zachować spokój, ale nie potrafiłam zapanować nad paniką.

Nagle poczułam dłoń na swojej piersi i jęknęłam, bo wróciły do mnie wspomnienia o brutalnych sposobach, w jakie próbowano oczyścić mnie z mojego grzechu pierworodnego.

Instynktownie zaczęłam drżeć i przeklinałam samą siebie za to, że przyszłam do baru. Zachowałam się niewłaściwie i teraz za to płaciłam. Bóg mnie karał za to, że tak swobodnie weszłam do tego piekła.

— Proszę… Puść mnie… — błagałam z wciąż zamkniętymi oczami.

Ky zbliżył się jeszcze bardziej i poczułam na swoich piersiach jego twarde ciało. Próbowałam stłumić strach, ale na próżno. Ręka Kylera powędrowała wzdłuż mojej szyi do wiązadeł mojego czepka.

— Dlaczego skrywasz te złote włosy, kochanie. Są takie piękne. Kawał z ciebie pięknej suki — wychrypiał Ky. Jego zarost otarł się o mój gładki policzek i poczułam, że jego dłonie zdejmują mi czepek. Następnie pociągnął za szpilki, które trzymały moje włosy spięte w kok. Poczułam, jak końce moich włosów uderzają o mój tyłek, a Ky, uwolniwszy je, wydał z siebie długi przepełniony bólem jęk.

Łzy zapiekły mnie w oczach, gdy poczułam we włosach jego dłoń. Pochylił się i zaczął wdychać mój zapach, pocierając biodrami o mój brzuch.

— Ja pierdolę, suczko. Marzę o tym, żeby doprowadzić cię do orgazmu, od momentu, kiedy po raz pierwszy cię ujrzałem… Chcę cię mieć pod sobą, na sobie, chcę czuć, jak zaciskasz się na moim fiucie. Chcę cię ostro zerżnąć, słyszeć, jak krzyczysz… Lizać cię, dopóki nie powiesz, że masz dość…

Krzyknęłam cała w nerwach, ale nikt mnie nie słyszał.

Ciepły oddech Kylera powędrował w dół mojego policzka i poczułam, jak po moich ustach przesuwa się coś mokrego. Natychmiast otworzyłam oczy, gdy zdałam sobie sprawę, że to jego język… Językiem smakował mojej skóry.

Położyłam dłonie na jego szerokiej klatce piersiowej i gdy już miałam go odepchnąć i krzyknąć po pomoc, powietrze przeszył ogłuszający gwizd.

Ky zabrał język, oparł swoje czoło o moje czoło i westchnął — wydawało mi się, że z irytacją. Na drewnianej podłodze zadudniły zbliżające się do nas ciężkie kroki, a potem nagle Ky został oderwany od mojego sztywnego ciała i rzucony na ścianę obok mnie.

Rozszerzyły mi się oczy, gdy zobaczyłam, jak Styx chwyta Kylera za gardło. Ale Ky nie odwracał ode mnie wzroku. Gdy spojrzałam mu w oczy, jęknął i przygryzł dolną wargę, trzymając dłoń na rozporku rozpychanym przez jego nabrzmiałą męskość. Styx warknął, cofnął dłoń i uderzył Kylera pięścią w twarz. Drżałam od stóp do głów i poczułam silną potrzebę, by szybko uciec, gdy sprawy przybrały tak gwałtowny obrót.

Odwróciłam wzrok od Styxa ciągnącego Kylera do jego pokoju i zobaczyłam, że reszta klubu mi się przygląda. Po chwili rozgonił ich jakiś mężczyzna z krótkimi, brązowymi włosami.

Łzy płynęły po moich policzkach. Co mi przyszło do głowy, żeby tu przyjść? Nie byłam sobą. To miejsce psuło moją duszę. Zmuszało do zachowania niegodnego damy. Kobiety nie powinny walczyć z mężczyznami, a mimo to zachowałam się bezczelnie i nieodpowiedzialnie.

— Lilah? Wszystko w porządku? Co ty tutaj robisz sama? — Mae pojawiła się nagle w moim polu widzenia i położyła mi dłonie na ramionach. Jej niebieskie oczy były pełne siostrzanej miłości i troski.

Potrząsałam intensywnie głowa.

— J-j-jestem po prostu taka zmęczona i zdezorientowana, chciałam, żeby wyłączyli tę głośną, nieprzyzwoitą muzykę. Tak bardzo potrzebuję snu. Jestem taka zmęczona, Mae. Potem on… On… On mnie dotykał… Rozpuścił mi włosy… Dotknął ustami mojej skóry… — Z moich ust wydobył się szloch i Mae wzięła mnie w ramiona. — Pokazał wszystkim moje włosy, siostro. Zhańbił moją skromność na oczach Boga. Skusiłam go, by mnie dotknął. Skusiłam kolejnego mężczyznę, Mae… Mówił do mnie sprośnie rzeczy… Mówił, co chciałby mi robić. Rzuciłam na niego urok. Kolejna ofiara, Mae. Prorok Dawid ostrzegał, że jesteśmy uwodzicielkami, i tak jest! Powiedział, że chce mnie zerżnąć… Posmakować mnie… — Drżałam z odrazą, niezdolna do tego, by powtórzyć wszystko, co powiedział.

— Cii… Lilah. Uspokój się. Nie jesteś diabłem, jak nam to wmawiano całe życie. Nie jesteś kusicielką. Jesteś piękna. Bycie piękną to nie grzech.

Wzdrygnęłam się na jej słowa.

— Bluźnisz, Salome. Zapominasz nauki naszego Pisma Świętego i mówisz nieprawdę.

Twarz Mae stała się surowa. Nigdy nie widziałam jej takiej złej.

— Lilah, przestań. Nie mówię nieprawdy. Wreszcie mówię do rzeczy. To, w co przez całe życie kazano nam wierzyć to fałsz. — Potarła dłońmi moje ramiona. — Ja sama wciąż się uczę tego świata. Każdy dzień jest lekcją. Każdy dzień przynosi niespodziankę, kiedy uczę się czegoś nowego. Ale musisz spróbować, Lilah. Obydwie z Maddie musicie spróbować.

— Nie chcę takiego życia, Mae. Jestem wierna sprawie proroka i nic tego nie zmieni. A my jesteśmy kusicielkami. Spójrz, w jaki sposób Ky się wobec mnie zachował!

— Po pierwsze, prorok Dawid nie żyje, Lilah! Nie ma już Zakonu. Im szybciej to zaakceptujesz i zaczniesz uczyć się życia na nowo, tym lepiej dla nas wszystkich! A po drugie, Styx właśnie rozmawia z Kylerem. Zostanie ukarany za to, że cię upokorzył, za to, że cię dotykał wbrew twojej woli. Jest odurzony alkoholem i zachowuje się niewłaściwie. Uwierz mi, na podstawie tego krótkiego czasu, jaki tu spędziłam, wiem, że to nie jest dla niego typowe zachowanie. — Mae odchrząknęła i przyjrzała mi się ostrożnie. — Odkąd cię zobaczył, jest zadurzony. Sama byłam tego świadkiem, kiedy wyczołgałaś się z tej celi w społeczności. I nie dlatego, że jesteś diabłem w przebraniu czy czarownicą wabiącą go do niewoli, jak próbował tobie i nam wmówić brat Noe. Ale dlatego, że jesteś blondynką, poruszasz się z gracją i jesteś piękna — jesteś dokładnie w jego typie. Ky nie wstydzi się złożyć kobiecie seksualnej propozycji czy zalecać się do kobiety. Ten klub bardzo przypomina społeczność, z której pochodzimy…

— Jak to? — spytałam nagle zaniepokojona o swoją cnotę.

Mae westchnęła, widząc mój niepokój. — Mają swoje zasady i wierzenia, które różnią ich od reszty społeczeństwa. Ky jest drugi w hierarchii władzy, a z tym wiążą się pewne przywileje.

— Jak brat Gabriel w stosunku do proroka Dawida?

Mae skinęła głową.

— Tak. I w związku z tym ma dużą władzę nad Katami. Jest też bardzo przystojny, jakbyś jeszcze nie zauważyła… — Mae studiowała moją twarz, więc szybko opuściłam głowę, próbując ukryć rumieńce. Dla każdego, kto miał oczy, było oczywiste, że jednak zauważyłam. Gdy wyszłam z tej zapomnianej przez Boga celi, on pierwszy przykuł mój wzrok. Był taki… onieśmielający. — Więc nie brakuje mu kobiet, które chcą się z nim zespalać.

Otrząsnęłam się ze swoich sprośnych myśli i spojrzałam w oczekujące oczy Mae. Pomyślałam o Bogu i ponownie skupiłam się na swojej wierze. Moim powołaniem była wiara w słowo boże.

— To jest złe — nie ustępowałam, a Mae zwiesiła ramiona. — Takie zachowanie jest złe i grzeszne, a ja nie jestem jedną z jego rozwiązłych kobiet, Mae. Nikt nie będzie się mną bawił i traktował jak maskotkę! Mam zachować czystość. Tylko bracia i apostołowie będą kiedykolwiek mieć prawo, by się ze mną zespalać podczas aktów zjednoczenia z Panem. Tylko tak mogę wypędzić diabła, który opętał moje ciało… i moją duszę. Ten Ky, ten poganin, nie zasługuje na takie prawo, nie jest człowiekiem Boga! Jak mogę dostąpić zbawienia, jeśli dotyka mnie poplecznik diabła? Pragnę tylko zbawienia… odkupienia… w oczach Boga. — Po moich policzkach płynęły łzy, a moje słowa były przerywane przez spazmy szlochu. Nagle zachwiałam się na nogach osłabiona głodem. Piękne, niebieskie oczy Mae złagodniały. Podtrzymała mnie w swoich ramionach i pocałowała mnie w głowę.

— Cii… Wiem — powiedziała kojącym głosem. — Dlatego właśnie Styx go stąd zabrał. Ky dostanie stosowną naganę, to ci mogę przysiąc.

Uwolniłam się z uścisku Mae i spojrzałam w kierunku drzwi wyjściowych, wiedząc dokładnie, co mam zrobić.

— Muszę… Muszę się pomodlić. Oczyścić z grzechu, zmyć z siebie pożądanie, słabość i złe uczynki — oznajmiłam.

Mae wyciągnęła rękę i delikatnie złapała mnie za ramię. Cofnęłam się, wzdrygając na jej dotyk i odpychając jej dłoń.

— Nie, Mae! Muszę odpokutować za swoje grzechy. Idę nad rzekę, by się pomodlić! Czuję się nieczysta… Jestem nieczysta… To miejsce… Jak ty możesz tak żyć, Mae? — Widziałam, jak jej oczy zaczynają się szklić po tym, jak uświadomiłam jej jej upadek. — Za ciebie też się pomodlę, siostro… Pomodlę się, abyś znów odnalazła swoją drogę do Boga.

Ruszyłam chwiejnym krokiem do drzwi, nie oglądając się za siebie, i tylnymi drzwiami wyszłam na chłodny, nocny wiatr, nie chciałam widzieć zranionego wyrazu twarzy Mae. Kochałam ją. Chciałam, aby i z niej wypędzono szatana. Byłyśmy przeklęte, bez zbawiciela byłyśmy skazane na piekło. Wciąż wierzyłam, że nasz lud i prorok powrócą, dokładnie tak jak Jezus. Tak mówiło nasze Pismo Święte i umiałam wyrecytować każde jego słowo.

Z zielonej skarpy nabrzeża przy klubie pobiegłam wprost do rzeki i z dłońmi na piersiach upadłam na kolana. Wyczuwając coś w górnej kieszeni spojrzałam w dół i zobaczyłam wiązania mojego czepka. Z ulgą zamknęłam oczy, Mae musiała mi go oddać.

Spoglądając na spowitą ciemnością i wzburzoną wodę, skupiłam się na tym, by uspokoić moje zbyt szybko bijące serce. Rzeka płynęła silnym nurtem, a ja po prostu musiałam zmyć z siebie brudny dotyk tego mężczyzny. Skażony dotyk jego rąk i języka… Musiałam zmyć z siebie wszystko to, co nieczyste.

Wyjęłam czepek i trzymając go w rękach, zawiązałam włosy w kok, a następnie z powrotem założyłam biały kawałek materiału na włosy. Jak tylko znalazł się na swoim miejscu, poczułam ukojenie. Znów wyglądałam skromnie i jak należy.

Zamknęłam oczy, skierowałam twarz ku niebu, poczułam spokój w duszy i oddałam swoje serce Bogu…

…Jezu, proszę, wybaw mnie z tego przeklętego i podłego miejsca. Weź mnie w swe kochające ramiona i zbaw mnie ode zła, które jest we mnie. Ocal wszystkie przeklęte. Zbaw te, które są dziełem samego szatana…

Rozdziałtrzeci

Ky

— Kurwa, puść mnie, Styx!

Styx zaciągnął mnie, pijanego, za włosy do swojego biura, wrzucił do środka i znów uderzył mnie pięścią w twarz, tym razem rozcinając mi pierdoloną wargę.

Zatoczyłem się w kierunku stołu, klapnąłem płasko dłonią o drewniany blat i wyprostowałem się, unosząc w kierunku Styxa wskazujący palec lewej ręki. Czułem, jak krew spływa mi z wargi na brodę. Styx stanął przede mną z założonymi rękami i napompowanymi mięśniami. Skurwiel przewyższał mnie wagą ale nie wzrostem. Jeśli chodzi o walkę, mieliśmy prawie równe szanse. Ale nie chciałem się bić ze swoim najlepszym przyjacielem. Byłem tak pijany, że z pewnością bym nie wygrał.

— Wystarczy, dupku. Tylko na tyle ci pozwolę. Uderz mnie jeszcze raz, a zobaczysz, co się stanie — wymamrotałem, ocierając wierzchnią częścią dłoni krew z twarzy.

Styx uśmiechnął się arogancko i prychnął z niedowierzaniem. Zrobił krok do przodu i przygotowałem się na to, że skopie mi dupę. Jednak zamiast tego, podniósł drewniane krzesło i, warcząc, rzucił nim przez pokój. Zignorowałem trzask i zamknąłem oczy, próbując zatrzymać zawroty głowy. Nie potrafiąc utrzymać równowagi, cofnąłem się, żeby usiąść na brzegu stołu.

Usłyszawszy odgłosy zbliżających się w moim kierunku ciężkich butów Styxa, powoli otworzyłem oczy, lecz zaraz je zmrużyłem, bo światło fluorescencyjnych lamp na suficie tylko wzmagało mój zaczynający się ból głowy. Styx stanął ze mną twarzą w twarz. Widziałem, że próbuje coś powiedzieć, ale kiedy Styx jest wytrącony z równowagi tak jak teraz, przez swoje jąkanie traci głos — stąd jego ksywa: Milczący Kat. Ten wielki skurwiel potrafił mówić tylko do mnie, a teraz do swojej suki: Mae. Jednak w tej chwili nie mógł wypowiedzieć ani jednego, pierdolonego słowa. To sprawiało, że czułem się winny jak cholera.

Wypuszczając powoli powietrze z płuc i bardzo się starając, żeby nie wyrzygać się na podłogę, uniosłem ręce w geście poddania.

— Uspokój się, kurwa. Skup się na mowie. Rozumiem. Spierdoliłem sprawę i jesteś na mnie wkurwiony… znów.

Usta Styxa zacisnęły się w wąską kreskę. Przetarł ręką czoło i zaczął chodzić po pokoju, kaszląc i pocierając gardło. Wiedziałem, że sposobi się, żeby coś powiedzieć, więc wstałem i usiadłem na krześle. Czułem, że to się szybko nie skończy.

Zamknąłem oczy, próbując o niczym nie myśleć, ale nie potrafiłem wybić sobie z głowy smaku tej jasnowłosej, purytańskiej dupy. Chciałem, żeby ta świętoszkowata cipka usiadła na mojego kutasa i ujeżdżała go, jakby to był Seabiscuit[2]. Ja pierdolę, była seksowna — te niebieskie oczy, te blond włosy do samej dupy i te duże cycki, do których przywarłem klatą. Jędrne, naturalnie wielkie cycki, które chciałem przyozdobić stróżkami spermy i między które chciałem wsunąć kutasa. Chryste! Nawet na samą myśl mój fiut zamieniał się w dwudziestopięciocentymetrowy, stalowy pal.

— K-K… Ky!

Wciągnąwszy gwałtownie powietrze do płuc, otworzyłem oczy, by ujrzeć Styxa, który stał przede mną i wyglądał, jakby miał zamiar poderżnąć mi gardło. Gdy przeczesał dłońmi włosy, zdałem sobie sprawę, że myśląc o tej blondynie, pocierałem sobie ręką fiuta przez jeansy… Cholera, byłem taki pijany.

Styx odwrócił się i oparł o ścianę. Uniosłem ręce.

— Styx, ja…

— Mó-mówiłem ci, że-żebyś się, k-kurwa, trzymał od niej z da-daleka. K-kurwa, rozkazałem ci ja-jako twój prez! — wtrącił Styx. Wkurwiony, mocno się jąkał.

Wypuściłem powietrze z płuc.

— Wiem! Co mam powiedzieć? Najebałem się jackiem i nagle widzę ją w barze, jak spogląda na mnie tymi swoimi pierdolonymi wielkimi oczami, których nie potrafię sobie wybić z głowy. I te jej grube wargi… Kurwa, Styx, to jest mój ideał kobiety! Nie mogłem się powstrzymać. To znaczy, cholera! Te cycki! Ta dupa… Ocipiałem, kurwa, na jej punkcie!

— Ocipiałeś! — ryknął Styx — Cz-czy ty-ty zawsze myślisz ty-tylko fiutem?

Styx złapał się za czubek swojego nosa, puścił go i znów na mnie spojrzał. Wziął głęboki oddech i powiedział:

— M-Maddie i Lilah nigdy nie-nie wychodzą z te-tego mieszkania. M-Mae do-dostaje z te-tego powodu do głowy. Flame’owi odbija ba-bardziej niż zwykle, bo cią-ciągle siedzi przed ich d-d-drzwiami. O-ostatnia rzecz, ja-jakiej mi trzeba, to to, że-żebyś je-jeszcze ty sprawiał p-problemy.

Skinąłem głową i pochyliłem się do przodu. Styx uderzył pięścią w ścianę.

— Nie-nie mam za-zamiaru stracić te-teraz M-Mae. S-straciłem ją ra-raz i nie-nie mam za-zamiaru stracić jej znów. Te-te suki mu-muszą się, ku-kurwa, uspokoić, prze-przestać ba-bać się własnego cie-cienia i przy-przywyknąć do ży-życia z dala od tych po-pojebanych re-religijnych świrów!

Poczułem się winny wobec mojego brata, bo cierpiał na myśl o stracie swojej damy. Chciałem się odezwać, kiedy otworzyły się drzwi, a do środka weszła Mae. O wilku mowa…

Styx odskoczył od ściany, jak tylko weszła, ale uniosła w jego kierunku dłoń. Miała na sobie czarne jeansy, koszulkę Katów, katanę z napisem „Własność Styxa”, wyglądała na wkurwioną i szła w moim kierunku. Niech to szlag, miała łzy w oczach… Świetnie. Nie ma nic gorszego od zapłakanej suki, która ma zamiar zrównać człowieka z ziemią.

Zatrzymała się niecały metr ode mnie, położyła ręce na biodrach i, kurwa, eksplodowała.

— Jak śmiesz traktować tak moją siostrę?! — syknęła, a ja widziałem, jak Styx jęczy za jej plecami poirytowany i z rozpaczy chowa twarz w dłoniach.

— Ona przesiaduje w tym pokoju całymi dniami. Jest tak od tygodni i czego bym nie powiedziała o świecie poza Zakonem, ani ona, ani Maddie nie chcą nawet wyściubić stamtąd nosa, bo są przekonane, że zło istnieje i je opęta, jak tylko wyjdą na zewnątrz. Lilah nie wierzy w nic, co do niej mówię, kurczowo trzyma się swojej wiary a Maddie? Boże, Maddie ledwie się odzywa, tylko siedzi i gapi się w okno cały boży dzień. Kompletnie zamknęła się w sobie, a Lilah powoli się załamuje! Z każdym dniem spędzonym poza społecznością coraz bardziej się rozsypuje! — Mae odwróciła się gwałtownie i spojrzała na Styxa. — A ty musisz jeszcze raz porozmawiać z Flame’em. Gdy tylko nie jest w trasie, przesiaduje pod ich drzwiami i się tnie. Lilah jest przerażona, gdy syczy i się kaleczy. To kolejna rzecz, która stoi na przeszkodzie ich rozwoju w tym zapomnianym przez Boga miejscu.

Widziałem, jak Styx unosi ręce.

— Te-ten skurwiel w ogóle mnie nie-nie słucha. Po-powiedział mi, że je-je o-ochrania, kiedy tnie ciało, chuj wie, p-przed kim. A-ale to na-nawet dobrze, że tam jest. Nikt nie-nie śmie po-postawić się Flame’owi.

Mae westchnęła i znów spojrzała na mnie, tyle że tym razem po jej policzkach płynęły łzy.

Niech to szlag!

— Proszę cię, Ky, zostaw Lilah w spokoju. Wiem, że ci się podoba. Jest naprawdę olśniewająco piękna… ale jest bardzo skrzywdzona i chcę, żeby wydobrzała. Chcę, żeby tu ze mną została. Nie masz pojęcia, jak traktowano nas całe życie. Dlaczego taka jest. Sadyści brali nas często i wbrew naszej woli, zmuszali do robienia niewyobrażalnych rzeczy w imię Boga. Tylko w sobie nawzajem miałyśmy oparcie. Lilah wierzyła, że ci mężczyźni i to, co robili, ratowało nasze dusze, ponieważ naznaczono nas jako kusicielki. Ona nadal w to wierzy. Jak również w to, że musi wrócić pod ich opiekę, by wreszcie dostąpić zbawienia. Wychowywano nas tak, abyśmy to zaakceptowały i do tego dążyły. Ja straciłam swoją wiarę, wiara Lilah się pogłębiła.

Mae zerknęła na Styxa, który stał wyprostowany jak struna, ciężko oddychając. Wiedziałem, że nie cierpiał słuchać opowieści o piździe, która gwałciła jego sukę przez większość jej życia. Skurwiel oczywiście już nie żył, ale jego duch był obecny między nimi każdego dnia, kiedy byli razem.

Mae znów zwróciła się do mnie.

— Ky, odkąd Kaci zaatakowali społeczność i zabili proroka Dawida, Lilah jest przekonana, że to jest jej kara. Że jest w piekle, ponieważ ja, jej siostra, grzeszę, zespalając się ze Styxem, niewiernym. Ona wierzy, że dobrowolnie staję po stronie diabła. — Styx powoli podszedł do Mae, objął ją od tyłu, przycisnął ją do siebie i zaczął całować po szyi, szepcząc do niej coś, czego nie dosłyszałem. Mae rozluźniła się, chwyciła go za ramiona tak mocno, że kostki u jej rąk zrobiły się białe i odszepnęła: — Jesteś moich światłem, moją miłością. Wybrałam cię. — Styx zamknął oczy i wypuścił powietrze z ust.

Poczułem w piersiach nieznany mi dotąd tępy ból i zdałem sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu zazdrościłem Styxowi. Zazdrościłem mu, że był dla kogoś tak ważny.

Mae znów spojrzała na mnie.

— Ky, Lilah wierzy w każde słowo naszego Pisma Świętego. Traktuje bardzo dosłownie pisma proroka Dawida. Całe życie wmawiano nam — Maddie, Lilah i mi — że jesteśmy dziełem szatana, że jesteśmy zrodzone z jego nasienia, że jesteśmy piękne, by kusić mężczyzn, kraść ich dusze i oddawać je na potępienie diabłu. Lilah zawsze najgorzej znosiła to miano. Wiodła inne życie, zanim znalazła się w społeczności proroka. Maddie, moja siostra Bella i ja byłyśmy napiętnowane jako przeklęte od urodzenia. Lilah nigdy o tym nie mówiła, ale domyślałyśmy się, że poza nami miała rodzinę. Odrzucili ją, gdy prorok naznaczył ją jako przeklętą. Teraz to rozumiem. Lilah odda wszystko, by z powrotem móc wrócić do naszej wiary… by jej dusza została zbawiona. Jest przekonana, że kusi mężczyzn, ponieważ jest zła, naprawdę zła. — Mae wzięła głęboki oddech. — Ky, twoje zachowanie w barze tylko wzmocniło w niej to przekonanie. Ona myśli, że poprzez nią wabi cię diabeł. Uważa, że mężczyzna nigdy prawdziwie jej nie pokocha, dopóki ona nie pozbędzie się swojego przekleństwa, swojej uwodzicielskiej natury. — Po policzku Mae spłynęła kolejna łza. — Nie mam pojęcia, jak sprawić, by ona i Maddie zechciały innego życia. Nie ma już społeczności, nie ma już Zakonu. Nie umiem jej pomóc… Nie umiem im pomóc. Co się z nimi stanie, jeśli nie będą umiały się przystosować? — Jej wielkie, wilcze oczy skupiły się na mnie, gdy Styx otarł kciukiem jej policzek. — Potrzebuję twojej pomocy, Ky. A nie, żebyś to utrudniał. Jeśli mnie opuszczą, to nie wiem… Nie wiem…

Styx obrócił Mae w swoich ramionach, a ona wtuliła się w jego pierś i się rozpłakała. Styx zacisnął szczękę i spojrzał na mnie.

Świetnie. Znów chciał mnie zamordować za to, że doprowadziłem Mae do płaczu.

Przetarłem dłońmi twarz i skoczyłem na równe nogi, a Mae uniosła głowę zaskoczona.

— Będę się, kurwa, trzymał od Lilah z daleka. Przysięgam — powiedziałem. Mae skinęła głową, choć jej twarz pozostała bez wyrazu. — Dziękuję.

Jednak Styx wciąż mi się przyglądał… i znałem to spojrzenie — coś kombinował. Chciałem już wyjść, gdy Styx odchrząknął i spojrzał na mnie tym swoim słynnym wyrazem twarzy, który mówił, że lepiej nie lecieć z nim w chuja. Uniósł ręce, by zamigać za plecami Mae, gdy ta wciąż miała twarz wtuloną w jego pierś i ramiona oplecione wokół jego pasa.

— Znajdź Lilah, będzie nad rzeką albo u siebie w pokoju. To jedyne dwa miejsca, w których przebywa. Przeproś ją za to, że ją dziś praktycznie molestowałeś. Jasne?

Nie odezwałem się, jedynie skinąłem głową na zgodę. Najwyraźniej nie chciał, żeby Mae usłyszała naszą „konwersację”. Gdy uniósł palec, znów się zatrzymałem i zobaczyłem na jego ustach chytry uśmieszek.

— Oddaję ją pod twoją opiekę i nie mówię o tym Mae. Powiedzmy, że to twoja pokuta za to, że zachowałeś się jak burak. — Przewróciłem oczami na ten chujowy żart, ale wiedziałem, że mój brat nie pierdolił głupot. — Opiekuj się Lilah, ochraniaj ją i, do kurwy nędzy, zrób coś, żeby jakoś przywykła do tego życia. Nie mam zamiaru stracić Mae, a jeśli te suki się nie zaaklimatyzują, nie wiem, co zrobi. Obydwaj wiemy, że klubowe życie to coś zupełnie przeciwnego do tego, co znają. Nasz sposób życia jest przeciwieństwem dobra w rozumieniu chrześcijańskim, ale musimy znaleźć jakiś sposób, żeby to wypaliło. — Styx westchnął i przyłożył policzek do głowy Mae, ale nawet na moment nie oderwał ode mnie wzroku. — Pomóż, kurwa, blondynie dojść do siebie, Ky. Ale nie waż się jej tknąć. Czy jesteś ocipiały na jej punkcie, czy nie, jej cipka jest zakazana. To surowy rozkaz i wydaję ci go jako twój prezes. Ale jesteś moim najlepszym przyjacielem, moim bratem i moim vice, i naprawdę potrzebuję twojej pomocy. Sam sobie z tym nie poradzę.

Zamknąłem oczy i opuściłem głowę. To była ostatnia rzecz, jakiej mi, kurwa, było trzeba. Ku Klux Klan nadal stanowił problem. Chuj wiedział, kto jeszcze na nas czyhał, ciągle pojawiał się jakiś nowy wróg, który pukał do naszych bram. Rider, ta pizda, wciąż gdzieś tam był, zwinął swoją tchórzliwą dupę i się ulotnił. Miałem nadzieję, że gnił gdzieś w jakiejś norze, ale kto wiedział, czy znowu nie wychyli swojego paskudnego łba. Facet miał obsesję na punkcie Mae i mógłby chcieć ją odzyskać.

Niech to szlag. Musiałem pobawić się w tę niańkę.