Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jeżeli szukasz dobrego faceta, przy którym nie zaznasz cierpienia, a wasz związek będzie się rozwijał, ta książka jest dla ciebie.
Wiele mądrych, atrakcyjnych, fajnych kobiet wciąż szuka partnera. Dlaczego tak się dzieje? Kobiety mają coraz większe wymagania w stosunku do mężczyzn. Są bardziej niezależne finansowo i emocjonalnie, są samodzielne i oczekują w związkach równości. Wierzą we własną siłę, lubią siebie i swoje życie, które mogą kreować. I wcale nie mają już ochoty poświęcać się dla mężczyzny.
Czy da się połączyć nowy typ kobiety z kobiecością, która dotychczas oznaczała zgodę na takiego mężczyznę, jakiego podsunie los?
Czego szukamy u mężczyzn, mając 20, 30, 40, 50, 60, 70 lat? A może zawsze tego samego?
Jak przenieść marzenia w sferę realną?
Na wszystkie te pytania, a także wiele innych odpowiadają Katarzyna Miller i Suzan Giżyńska. Znaleźć faceta i nie zwariować to książka dla kobiet w każdym wieku, które chciałyby dzielić życie z właściwym mężczyzną.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 279
Jeżeli szukasz dobrego faceta, przy którym nie zaznasz cierpienia, a wasz związek będzie się rozwijał, ta książka jest dla ciebie.
Uczymy się w szkole wielu rzeczy, ale nie tego, kogo wybrać na życie. Bardzo często matki wpajają nam, że znalezienie mężczyzny powinno być życiowym celem i da nam spełnienie. Nawet w obecnych czasach kilkunastoletnie dziewczyny marzą o tym, by poznać chłopaka i zostać z nim do końca życia.
Dorosłe kobiety w mężczyznach widzą spełnienie marzeń i koniec samotności. Partner daje poczucie sensu. Ma nas zauważyć, sprawić, że dzięki niemu zaakceptujemy siebie.
Wystarczy, że on zaaprobuje nasze ciało, żebyśmy czuły się w nim dobrze. Wystarczy, że on powie nam, że jesteśmy ważne, żebyśmy czuły się ważne.
Marzymy, żeby nas osłaniał przed niebezpiecznym światem i dbał o nas. Zarabiał pieniądze na życie, ale także potrafił nas wysłuchać i wesprzeć.
Partner potencjalnie wiele może nam dać. Lista jest długa i dla każdej z nas trochę inna.
Nie ma wątpliwości co do tego, że facet jest ważny. Jak więc się czujemy, gdy nikt nie pojawia się w naszym życiu? Albo nie ma nikogo, kto zechciałby zostać w nim na dłużej? Jak się czujemy, gdy nie wychodzi nam w miłości? Co robimy? Szukamy odpowiedzi w sobie. Zaczynamy mieć do siebie pretensje. Próbujemy się zmienić. Wyolbrzymiamy własne niedoskonałości i szukamy przyczyny niepowodzenia w fałdkach na brzuchu, kościstych ramionach, masywnych udach. Zmieniamy styl ubierania się i idziemy do fryzjera.
Musimy mieć świadomość tego, że nikt nas nie przygotowuje na życie z mężczyzną. Nikt nie mówi, co oznacza bycie razem, czego możemy od siebie wzajemnie oczekiwać, jakie potrzeby mogą zostać zaspokojone, a jakie nie. Mężczyźni różnią się od kobiet. Ich emocjonalność jest zupełnie inna. Powinnyśmy wiedzieć, że nie dostaniemy od nich wszystkiego. Po prostu. To nie tak, że mamy szukać kogoś, kto będzie najbliższy ideału. Mamy wiedzieć, że ideały nie istnieją.
Wchodzimy w świat mężczyzn jak w bajkę, a później jesteśmy rozczarowane. Obie strony są zranione, czują się bezsilne i nieszczęśliwe. Co się stało po drodze?
Czasami też dajemy się nabrać na słowa czy obietnice, których jesteśmy spragnione. Głód powoduje, że nie sprawdzamy tego, co on mówi, i nie interesują nas fakty. Chcemy wierzyć, że ten jedyny stoi przed nami, a podróż zwana poszukiwaniem zakończyła się sukcesem. Znalazłyśmy w końcu mężczyznę na całe życie. Możemy mu zaufać.
A w którymś momencie dostajemy obuchem w twarz, bo fakty bezlitośnie zaczynają do nas przemawiać. Wpadamy w rozpacz, czujemy się oszukane i zrezygnowane.
Ta książka przygotuje cię na tę podróż i da ci wskazówki, jak szukać faceta, aby osiągnąć szczęście. Opowiemy ci o tym, co powinnaś była usłyszeć od mamy, babci, cioci czy innych kobiet, które ze względu na swoją wiedzę i doświadczenie mają obowiązek się nimi dzielić.
Jak w każdej podróży, będziesz w niej sama. Czasami dasz się nabrać, zrobisz też kilka błędów, będziesz nawet cierpiała. To normalne. Trzeba się trochę namęczyć, żeby wyjść poza swoje nierealne oczekiwania i własne słabości.
Wiele kobiet szuka mężczyzny. W każdym wieku.
Czasy się zmieniły – kobiety częściej odchodzą, gdy nie są szczęśliwe, i szukają partnera, z którym będzie im lepiej. Niezależnie od etapu życia. Wiek już nie jest przeszkodą w znalezieniu miłości. Kobiety później decydują się na związki. Coraz więcej z nas docenia czas dla siebie i na samorealizację. Umiemy już koncentrować uwagę na samych sobie i jesteśmy samodzielne.
Mamy coraz większe wymagania w stosunku do mężczyzn. Jesteśmy bardziej niezależne finansowo i emocjonalnie, możemy też wchodzić w związki na równych prawach i oczekiwać równości. Chcemy mieć czas dla siebie, dbać o swoje potrzeby. Model kobiety poświęcającej się mężczyźnie nie jest już tak częsty jak kiedyś. Kobiety zaczynają wierzyć w siebie, lubią siebie, lubią życie, które mogą kreować, lubią wybory i stawiają pytania. Część z nas świadomie decyduje się na życie w pojedynkę.
Czy to wszystko ułatwia czy utrudnia nam odnalezienie satysfakcji życiowej? Dlaczego tyle mądrych, atrakcyjnych, fajnych kobiet wciąż szuka partnera? Szukamy teraz dłużej – skąd to wynika? Czy da się połączyć nowy typ kobiety z kobiecością, która dotychczas oznaczała zgodę na takiego mężczyznę, jakiego podsunie los?
Czego szukamy u mężczyzn, mając 20, 30, 40, 50, 60, 70 lat? A może zawsze tego samego?
Książkę polecamy paniom w każdym wieku. Teraz nie musimy się bać ograniczeń wiekowych w związku z miłością. W każdej chwili możemy zdecydować, że jednak chcemy to życie dzielić z jakimś sympatycznym mężczyzną!
Jak to zrobić, żeby znaleźć sobie kogoś, z kim życie będzie lepsze, a nie gorsze?
Jak znaleźć mężczyznę, który będzie oznaczał spełnienie, a nie ciężar? Jak przenieść marzenia w sferę realną? Dowiedzmy się tego.
To treści pozytywne, zawsze w czasie teraźniejszym. Dotyczą ważnych dla nas spraw. W tej książce zamieściłyśmy afirmacje dotyczące relacji z mężczyznami, ale mogą się odnosić do wszystkiego – bogactwa, urody, zdrowia, nauki, pracy. Absolutnie do wszystkiego.
Ważne jest to, by pracować nad afirmacją. Co to znaczy? Należy wybrać taką, w którą nie wierzymy. Weźmy na przykład afirmację: „Mężczyźni się za mną oglądają, bo im się podobam”.
Jeśli kobieta w to nie wierzy, ma do wykonania zadanie.
Bierze kartkę, dzieli ją na dwie części. Po lewej stronie pisze pod numerem jeden: „Za mną, Krysią, oglądają się faceci, bo bardzo im się podobam”. Po prawej stronie pisze pod numerem jeden: „To nie jest prawda, nie podobam się mężczyznom”. Wtedy wraca do pierwszej kolumny i pisze pod numerem dwa: „Za mną, Krysią, oglądają się faceci, bo bardzo im się podobam”. Później znów w drugiej kolumnie pod numerem dwa pisze: „Przecież to jest nieprawda, po co w ogóle to piszę”. I znów: „Za mną, Krysią, oglądają się faceci, bo bardzo im się podobam” pod trójką w lewej kolumnie, a później pod trójką w prawej wytłumaczenie: „Bzdura, to już jest nudne, ja się nikomu nie podobam”, na przykład. I tak dwadzieścia razy, codziennie.
Kiedy napiszemy te wszystkie rzeczy w prawej kolumnie, zaczyna się coś dziać. Możemy tam zawrzeć wszystko, co siedzi w naszej głowie: to, że siebie nie lubimy, to, że jesteśmy brzydkie, że mamy dosyć, że jesteśmy wściekłe – co tylko przyjdzie nam na myśl. Piszemy tak długo, aż w środku zaczynamy wierzyć w afirmację. W końcu uznamy: „No tak, przecież mężczyźni oglądają się za mną”. Dlaczego? „Bo im się podobam!”
Kiedy skończymy jedną afirmację, zabieramy się do kolejnej! Życzymy powodzenia!
AFIRMACJA DLA CIEBIE
Jestem gotowa na nową miłość.
Suzan: Tytuł naszej książki brzmi: Znaleźć faceta i nie zwariować. Kaśka, jak ty to czujesz?
Katarzyna: Pierwsze moje skojarzenie jest takie, że dziewczyny w sprawach facetów za bardzo wariują. Od wczesnych lat nastawiają się na to, że facet i związek to konieczność, bo bez tego życie nie będzie miało sensu.
Oczywiście nie mówię o wszystkich, ale jednak o znacznej części młodych kobiet.
Suzan: Czyli od samego początku skupiamy się nie na tym, co trzeba…
Katarzyna: Posiadanie partnera to jest miły temat związany z przeżyciami, wyobrażeniami, dobrymi celami życiowymi, ale zbyt często wiąże się z dużym napięciem, niepewnością, odsuwaniem pewnych spraw, które są równie ważne albo nawet ważniejsze. Robi się wokół tego wątku za dużo zamieszania. Poświęcamy na to zbyt wiele uwagi i energii.
Suzan: Często słyszymy od kobiet: „Wszystko w życiu mam, dobrze mi się układa, ale brakuje mi faceta”. Czyli babka ma wykształcenie, pracę, zarabia godnie, ma mieszkanie, przyjaciół, rozrywki, a mimo to myśli o sobie źle, bo nie ma faceta…
Katarzyna: To wariowanie na punkcie faceta jest chorobą! Kiedyś słyszałam rozmowę dwóch młodych kobiet właśnie na ten temat. Jedna opowiadała, że już ściany gryzie, jest jej źle i nie może wytrzymać, bo jest sama. Straszne!
Suzan: Czyli „wariowanie”, o którym piszemy, to nie tylko przenośnia :)
Katarzyna: A często też się słyszy, że kiedy kobieta rozstaje się z facetem, który ją niszczył i męczył, to w końcu ma dobry czas sama ze sobą. Co się dzieje później? Oddajemy nasz dobry czas innemu, bo znowu trzeba mieć kogoś na stałe.
Oczywiście warto mieć kogoś na stałe. Większość ludzi żyje w związkach, bo jesteśmy tak skonstruowani, i nie ma w tym nic złego, ale szukanie nie powinno się odbywać na siłę, pod przymusem. A przez powszechny społeczny przekaz jesteśmy do tego szukania przymuszane.
Suzan: Według mnie znalezienie faceta nie musi być trudne, jeśli szukamy kogoś do pojedynczych, konkretnych rzeczy. Jeśli potrzebujesz kogoś do rozmowy, możesz sobie to łatwo zapewnić. Jeśli szukasz seksu, to też nie powinien być problem. Jeśli chcesz chodzić z kimś na wieczorne spacery – to samo. Może jest tak, że wariujemy, bo szukamy faceta według jakiegoś wyśrubowanego wzorca, narzuconych nam z góry wytycznych. Gdybyśmy szukały tylko tego, czego nam autentycznie brakuje w danym momencie, dużo łatwiej byśmy to znajdywały. Co o tym myślisz?
Katarzyna: To się zgadza. Szukamy i oczekujemy czegoś, co nam urządzi całe życie. Liczymy na pewną gwarancję sukcesu życiowego. Chcemy, by ktoś nam zbudował solidny żelazny most, którego nic nie powali.
Suzan: Tylko co ma łączyć ten most?
Katarzyna: Dobre pytanie. Nie chodzi o to, by połączył dwie osoby, bo to inny temat. On ma połączyć coś w środku kobiety. Prawdopodobnie jej niepewność z jej poczuciem własnej wartości.
Suzan: Czyli brak poczucia bezpieczeństwa związany z brakiem faceta ma zostać połączony z poczuciem kobiety, że jednak jest coś warta.
Katarzyna: W bardzo wielu sprawach kobieta jest wiele warta, ufa sobie, jest ogarnięta, potrafi urządzić sobie cały życie, ale ma ten jeden punkt, który zabiera jej pewność. On chowa się gdzieś głęboko, ale daje o sobie znać. Mówi: „Jeśli nie masz faceta, to wszystko, co masz, jest nic niewarte”.
Suzan: Bez faceta nie będzie kochana? Atrakcyjna?
Katarzyna: Problem w tym, że nawet bardzo atrakcyjne kobiety wariują na punkcie szukania faceta. Ileż ja miałam takich klientek…
Suzan: One tym bardziej słyszą: „Taka ładna i ciągle sama?”.
Katarzyna: Otóż to. Niektóre kobiety uważają, że jeśli nikt ich nie chce, to oznacza, że są za mało atrakcyjne, ale to można łatwo obalić, bo wystarczy spojrzeć na te zwyczajne, nienadmiernie urodziwe kobiety, które cieszą się udanymi związkami.
Suzan: Wtedy taka piękna, szalenie atrakcyjna babka sobie myśli: „Boże, czego mi brakuje? Tamta brzydula ma, a ja nie!”.
Katarzyna: Jako psychoterapeutka dokładnie wiem, czego ta sprawa dotyczy.
Suzan: Czego?
Katarzyna: Dowodu wartości i miłości, który dostajemy lub nie w okresie dzieciństwa.
Suzan: A ten dowód możemy dostać od wielu członków rodziny, nie tylko od ojca czy matki. Jeśli oni nam tego nie dają, czasem babcia czy ciotka są w stanie załatwić sprawę.
Katarzyna: Oczywiście. Myślę, że przyczyn tego wariowania należy szukać w naszej patriarchalnej kulturze.
Suzan: Jednak…
Katarzyna: Psychobiologowie twierdzą, że to jest jasne, że kobieta wije gniazdo. Wynika to z jej natury itd.
Suzan: Ale przecież nie wszystkie kobiety chcą mieć dzieci!
Katarzyna: Właśnie! Nie wszystkie pragną takiego życia, w którym to mężczyzna będzie opiekunem, głową rodziny i żywicielem. Niektóre panie same chcą sobie zapewnić byt.
Suzan: A niektóre jednak chcą mieć tego faceta…
Katarzyna: Myślę nad tym, jak wyglądała historia. Nawet samo to angielskie słowo – HISTORY, a nie her-story. Feministki odkryły to już dawno. Naszą przeszłość znamy z przekazów męskich, a nie kobiecych. Tak samo jest ze sławnymi kobietami w dziejach. Mówi się, że kiedyś to mężczyźni wiedli prym w wielu dziedzinach. Jako malarze, pisarze, rzeźbiarze itd. To wszystko nie jest prawdą. Kobiety też to robiły, ale historia o nich nie wspomina. Po pierwsze, jeśli ujawniały swój talent, to bardzo wąskiemu gronu, bo często nie miały prawa wykonywania rzeczy niezwiązanych z obowiązkami domowymi, a po drugie, nawet jeśli miały prawo, nikt nie brał ich pod uwagę.
Suzan: Czasami kobiety pomagały mężczyznom, a mężczyźni korzystali z ich talentu.
Katarzyna: Jasne! Mówię o tym, dlatego że cały czas wpajamy dzieciom HISTORY. To z tej przyczyny kobiety mają poczucie, że są gorsze, mniejsze, że ich życie, twórczość są mniej wartościowe, że same nie dadzą sobie rady. Myślimy, że kiedy nie ma mężczyzny, to życie jest gorsze. Przy czym jest dokładnie na odwrót. Mężczyźni, którzy nie są w stałych związkach, żyją krócej, częściej popełniają samobójstwo, częściej chorują, ale to i tak kobiety częściej występują o rozwód.
Suzan: To wszystko się zgadza. Kiedy facet jest sam, jest zdecydowanie bardziej nieporadny niż kobieta. Jak wygląda mieszkanie kawalera? Puste, ponure, nieuporządkowane. Taki mężczyzna gorzej jada, gorzej się ubiera, gorzej funkcjonuje i szybciej się wykańcza. Nie zajmuje się sobą.
Katarzyna: Co dowodzi, że to kobiety są bardziej potrzebne mężczyznom niż odwrotnie.
Panowie w pewnym momencie zorientowali się, że gorzej radzą sobie w życiu, bo są słabiej wyposażeni w umiejętność przeżywania. I uznali, że coś trzeba zrobić z tymi kobietami. Najlepiej zamknąć je w kuchni albo w burdelu, a mężczyznom dać ważniejsze role. Niech faceci stają na czele państw, niech rządzą, niech pracują i niech decydują.
Suzan: Nie mam tylko pewności co do tych ważniejszych ról, bo przecież zajmowanie się domem i wychowywanie potomstwa to jedna z najważniejszych rzeczy, bez których ludzkość by nie przetrwała!
Kiedy baby zajmowały się domem, panowie bawili się na przykład w wojny i wyrzynali się wzajemnie. To pokazuje historia.
Katarzyna: Jest takie powiedzenie, że mężczyzna kocha zażarcie, a kobieta zawzięcie. Bardzo zabawne i dość sensowne.
Suzan: Czyli co, facet potrzebuje być przez kobietę karmiony, a ona potrzebuje mieć możliwość karmienia?
Katarzyna: No tak. Kobieta musi mieć kogoś do karmienia. Jeśli nie będzie dzieci i faceta, to co ona zrobi? Czym się będzie zajmować? Komu będzie służyć? Co ją określi? Co jej da poczucie sensu?
Suzan: To jest też bardzo piękna potrzeba. Kobieta chce urządzić dom, kupić pachnące kwiaty, dopasować poduszki do zasłon, przygotować rodzinie ciepły posiłek, dzielić się z innymi tym, co ma, co potrafi, przyjmować gości. To są wartościowe sprawy. Kobiety są bardzo multizadaniowe i przez to cenne.
Katarzyna: Tylko dlaczego same siebie nie doceniają?! Czekają, by mężczyzna to zrobił. Są świadome swoich talentów i umiejętności, a mimo to czekają na faceta, by nadał im sens. A prawda jest taka, że mężczyzna potrafi ten sens odebrać!
Suzan: Czasami tak, a czasami nie.
Katarzyna: Dużo częściej słyszę od klientek, że jest im źle w związkach, niż że jest im dobrze.
Suzan: Gdyby było dobrze, nie miałabyś klientek.
Katarzyna: Wtedy zajmowałabym się pisaniem romansów. Ale są też kobiety, które przychodzą do mnie z czym innym.
Suzan: Z czym?
Katarzyna: Rodzice, dzieci, praca, one same. Niektóre z nich mówią, że mają fajnych mężczyzn i bez nich ciężko byłoby iść przez życie. Kiedy przychodzą z innymi problemami niż relacje damsko-męskie, czasami stwierdzają: „Ty mówisz to samo co mój mąż”, a ja wtedy pytam: „Więc po co do mnie przyszłaś? Może warto posłuchać męża?”.
Suzan: Pewnie masz też wielką grupę kobiet, które się rozwodzą, chcą się rozwieść albo są po rozwodzie.
Katarzyna: Tak, to częsty temat. Jest też grupa, która mówi, że wszystkie związki im się nie udają. Ani ten, co trwał trzy miesiące, nie był udany, ani ten, co ciągnął się przez trzy lata, ani ten, co osiem lat. Twierdzą, że się nie udały, bo z żadnego z tych związków nie wyszło małżeństwo na zawsze, aż po grób.
Suzan: To prawda, kobiety nie cieszą się z tego, co przeżyły, ale martwią się tym, co nie wyszło.
Zastanawiam się teraz nad przyczyną: czemu te kobiety, które szukają facetów, nie mogą ich znaleźć. Część z nich ma bardzo duże wymagania. Kiedy słyszę opowieści moich znajomych o facetach, jacy im się marzą, włosy stają mi na głowie, bo lista wymagań się nie kończy.
Facet musi być wykształcony, musi mieć dobrą pracę, dobrze zarabiać, najlepiej być milionerem. Musi być zaradny, wrażliwy, wszechstronny, musi mieć klasę i maniery, a także czas, musi umieć gotować, bo ona nie lubi. Musi mieć fajny głos, nie piskliwy, ale męski. Musi być dobry w łóżku. Koniecznie. Musi być też komunikatywny, żeby można z nim o wszystkim porozmawiać. Musi pokazywać emocje, a nie być zamknięty. Nie może pić, mieć nałogów. Ma być w domu, nie może znikać z kumplami. Nie może wyjeżdżać. Musi być oczywiście przystojny, ale nie jak model. Koniecznie musi być zadbany i wysportowany, czysty. Bardzo ważne, żeby był wierny i lojalny. Musi mieć gest, musi dawać prezenty, pamiętać o urodzinach i rocznicach. Musi lubić zwierzęta i podróże. Musi umieć się odnaleźć i w pałacu, i w starej szopie. Musi kochać góry. Musi być tolerancyjny i obeznany. Musi znać języki obce, żeby sobie poradzić w podróży. Nie może mieć dzieci.
AFIRMACJA DLA CIEBIE
W związku i poza nim stoję zawsze za sobą.
Katarzyna: To są opowieści bardzo roszczeniowych dam. Często takich, które same nie mają tyle do zaproponowania. Zresztą nikt nie ma, bo ta lista jest w ogóle nierealna. A jednocześnie bardzo wiele kobiet jest z mężczyznami, którzy nie mają nawet trzech z wymienionych cech. Takie wymagania mają wykształcone panie z wielkich miast, które dysponują mnóstwem własnych zasobów, ale świat składa się z innych ludzi. W większości. Dziewczyna ze wsi spotyka się z chłopakiem, który mieszka w okolicy.
Suzan: Teraz te panie mogą wymyślać, bo mają wszystko. Tak, jak powiedziałaś, mają własne zasoby, pieniądze, podróże, pracę. Nie chcą byle kogo, ale w roszczeniowy sposób stawiają wymagania.
Katarzyna: Kiedyś ludzie nie mieli tylu możliwości, by się spotkać, jak teraz, a jednak też się łączyli w pary. Były swatki, rodzinne układy, ludzie dobierali się według majątku, statusu itp.
Suzan: Czasami młode dziewczyny wydawano za starszych bogatych panów, którym się spodobały.
Katarzyna: A czasami tak aranżowano małżeństwa, by połączyć majątki. Nie wszystkie jednak były złe. Ludzie czasem mówili, że się wcześniej nie znali, ale się pokochali.
Suzan: No tak i kiedyś mało kto się rozwodził.
Katarzyna: Ludzie siedzieli ze sobą do końca życia, a nawet jak nie siedzieli, to nie mieli takiej jak my swobody dysponowania własnym życiem.
Suzan: Teraz można się rozstać i wziąć ślub pięć razy, można raz mieszkać w stolicy, a raz nad morzem. Można nawet wyjechać na Bali i odpocząć, po czym wrócić i wejść w kolejny związek.
Katarzyna: Właściwie dopiero od niedawna zaczynamy się uczyć na własnych błędach.
Suzan: Czy ta możliwość wyboru, którą teraz mamy, rzeczywiście nam pomaga w znalezieniu faceta? Bo niby można, ale nie wiemy jak.
Katarzyna: Pozornie nam pomaga. To tak, jakby powiedzieć, że ci, co założyli pomysłowe firmy i zrobili dzięki temu pieniądze, to są ci zdolni, a ci, którzy tego nie zrobili, nie są zdolni. Przecież to nie jest prawda. Kiedy mamy szesnaście czy siedemnaście lat i obcujemy z drugą płcią w szkole, mamy duże możliwości poznania partnera, ale rzadko wchodzimy w długotrwałe związki w tym wieku, bo to jeszcze po prostu nie czas. Później idziemy na studia, a tam może być łatwo, ale może być i trudniej. Ja na psychologii miałam same baby, więc możliwości poznania mężczyzny nie było. Ktoś mógłby powiedzieć, że trzeba było iść na politechnikę. No ale ja chciałam na psychologię. Inna dziewczyna w ogóle nie pójdzie na studia, bo jej to niepotrzebne. Też będzie jej trudno poznać kogoś. Może pozna faceta w kawiarni, a może nie pozna wcale. To wszystko to sprawa trafienia na kogoś.
Suzan: W dodatku to musi być moment, w którym obie strony są otwarte na poznanie.
Katarzyna: Jednocześnie! Wiadomo, że spotykamy się z ludźmi, którzy są na podobnym poziomie rozwoju emocjonalnego jak my. Ludzie się w ten sposób odnajdują. Dlatego są na siebie otwarci. Jeśli miałaś rodziców, którzy cię krzywdzili, dobrze zrozumie cię facet, który miał takich samych.
Suzan: Tylko to jest bardzo złudne, bo tacy ludzie mają w sobie głód, a dwie głodne osoby nie nasycą się sobą nawzajem.
Katarzyna: Im się pozornie wydaje, że do siebie pasują, że się rozumieją. Ale oboje mają urazy w środku i po jakimś czasie zaczną się wzajemne żale, pretensje i niszczenie siebie. Jednak na początku będą odnosić wrażenie, że to cud, że się odnaleźli.
Suzan: Zastanawiam się, czy to wszystko kiedyś się skończy. Czy ludzie rzeczywiście nauczą się, jak nie wariować, jak żyć ze sobą w zgodzie, jak kochać siebie, jak się akceptować, jak nie biec za króliczkiem, jak nie powielać złych wzorców.
Katarzyna: Młode dziewczyny ciągle pytają o to samo, a nasze książki ciągle są kupowane i czytane, mimo że wałkujemy te tematy od lat. Może pokolenia tych czytających je kobiet będą już swoje córki i wnuczki inaczej przysposabiały do życia z mężczyzną.
Suzan: A młodzi mężczyźni?
Katarzyna: Dużo mniej czytają i mniej uczestniczą w grupach rozwojowych. Za to słyszałam, że niektórzy chodzą na takie grupy, gdzie trener szkoli ich, jak podrywać kobiety, jak je bajerować, by zaciągnąć do łóżka, a celem jest jak największa liczba numerków.
Suzan: To w przypadku tych panów postępu zdecydowanie brak.
Katarzyna: Panie też lubią uwodzić za pomocą swoich wdzięków.
Bardzo chciałabym powiedzieć kobietom, by nie wariowały, nie zgubiły siebie i swojego kawałka podłogi.
Suzan: Mężczyznę można znaleźć, ale nie do wszystkiego i nie zawsze na czterdzieści lat. Czasem tylko na rok, a czasem na lat dziesięć. Gdybym wrzuciła do Internetu pytanie, czy któryś z panów pójdzie ze mną do kina, jestem pewna, że kilku by się zgłosiło, nawet nie widząc mojego zdjęcia. Tak samo byłoby ze spacerem w parku.
My, kobiety, demonizujemy świat i same sobie robimy krzywdę. Niektóre kobiety robią to innym kobietom! Czasami opowiadają o swoich facetach najlepsze rzeczy, a zapominają dodać, że na przykład chłop znika z domu na całe noce, że nie umie niczego naprawić, że codziennie popija browarki, że jest leniwy itd. Nie przyznajemy się do tego, co jest złe! Same sobie fundujemy kuku na muniu.
Katarzyna: Bo taka kobieta wyrasta z dziewczynki bez poczucia, że jest wystarczająco dobra taka, jaka jest. Ona myśli, że musi coś udowadniać. Więc udowadnia, że jej mąż jest lepszy, niż jest, i lepszy niż mąż koleżanki.
Suzan: Niektóre kobiety robią też odwrotnie. Bez przerwy narzekają i marudzą, jak to im źle. One zupełnie nie doceniają tego, co dostają.
Katarzyna: A bo te z kolei życzą sobie dostać dużo, dużo, dużo więcej, niż ktokolwiek jest w stanie dać.
Suzan: Teraz kobiety mają własne pieniądze, są dobre w różnych dziedzinach, same decydują o sobie, dysponują środkami, mogą przedłużyć sobie młodość, mogą robić, co chcą. Mają dużo i wszystko jest poukładane. Mężczyzna z kolei zaburza porządek. On nie jest stabilny. Z nim może być różnie. Kobieta go potrzebuje, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że przez faceta jej świat może się wywrócić do góry nogami. No i często kombinuje, bo sama już nie wie, czego chce.
Katarzyna: Bardzo dużo kobiet osiąga sukcesy. Panie ruszyły lawiną i to jest cudowne. Mamy mnóstwo zdolności i determinacji. Zajęłyśmy bardzo wiele miejsc, do których nie miałyśmy dostępu.
Suzan: Dlatego trochę się boimy utracić stabilizację. Z facetem jest jak na siłowni. Możesz ćwiczyć trzy miesiące mięśnie brzucha, a i tak będziesz miała oponkę. Tak bywa. Nie ma gwarancji, że twój wysiłek zostanie doceniony, że facet się sprawdzi. Facet to nie projekt, nad którym wystarczy odpowiednio długo popracować, by się powiodło.
Katarzyna: W pracy masz zakres obowiązków, ale w związku też możesz mieć.
Suzan: Tyle że facet raz ma dobry humor, a raz kiepski. Raz cię pogłaszcze, a raz schowa się do swojej jaskini.
Katarzyna: Szefowa też może mieć kiepski humor.
Suzan: Ale faceta traktujesz bardzo osobiście, bo on miał ci coś ofiarować. Kiedy się pojawił, ty się położyłaś na plecach i pokazałaś brzuszek. Odłożyłaś swoje narzędzia.
Katarzyna: Wielu narzędzi możemy używać także w związku i dzięki temu pomagać sobie.
Suzan: Na przykład wtedy, kiedy tydzień przed urodzinami mówimy do faceta: „W sobotę są moje urodziny, lubię białe róże”?
Katarzyna: Dokładnie tak!
Suzan: Stosuję ten sposób i świetnie mi się sprawdza! Dzięki temu oboje mamy udany dzień. Pomagam i sobie, i partnerowi.
Katarzyna: Co by było, gdyby zapomniał? Przykro. Tylko po co?
Suzan: Część kobiet powie, że takie przypominanie jest bez sensu, bo on sam powinien pamiętać.
Katarzyna: No tak, są kobiety, które liczą: „Już trzeci raz zapomniał o naszej rocznicy” albo „Już drugi rok z rzędu nie kupił mi prezentu na urodziny, bo zapomniał”. Tak jakby zbierała dowody na to, że facet jest taki beznadziejny. A jeszcze bardziej na to, że ona znowu została pozbawiona czegoś ważnego.
Suzan: Kaśka, może zdefiniujmy, co w ogóle znaczy „nie zwariować?”.
Katarzyna: To ważne. Kobiety często mówią same o sobie: „Ja chyba zwariowałam”.
Suzan: Albo faceci im zarzucają: „Jesteś wariatką, jak twoja matka”.
Katarzyna: Poczucie, że człowiek wariuje, jest dla niego bardzo przykre. Kiedy kobieta nie wie, co robi, gubi się, cierpi, pragnie być szczęśliwa, a nie jest, zaczyna tracić kontakt ze sobą.
Suzan: Czyli jak znaleźć faceta i nie zwariować?
Katarzyna: Pamiętać, że facet to tylko kawałek życia. Część. Pewien aspekt. Co znaczy „zwariować”? Dla mnie to głównie bać się. Boimy się, że facet nas zostawi, że będzie zdradzał, że będzie niedobry, że nie będzie nas rozumiał, że nie będzie taki, jak sobie wymarzyłyśmy.
„Wariowanie” to tracenie siebie. Utrata pewności, wiary w siebie i w to, jakie jesteśmy. Dziewczyny się zastanawiają, czy mają być dowcipne, czy tylko podziwiać jego dowcipy, czy muszą dobrze gotować, czy mają być spokojne i ciche, czy szalone i roześmiane.
Suzan: Albo zastanawiamy się, czy po fajnej nocy mamy się odezwać czy czekać na wiadomość od niego. Czy to jest OK, że zadzwonimy na drugi dzień?
Katarzyna: Zastanawiamy się, co jest dobre, a co nie. To wygląda tak, jakbyśmy naprawdę były wariatkami! Chodzi po prostu o to, że przenosimy w dorosłość stan z dzieciństwa, w którym dziewczynka nie dostawała jasnych wskazówek, jak ma się zachowywać, żeby być akceptowana. Nie była akceptowana, kochana, ważna. Wmówiono jej, że musi coś zrobić, by ją doceniono i dostrzeżono. Musi być grzeczna i miła. Co to w ogóle znaczy?
Suzan: Grzeczna, czyli taka, jak w danej chwili chcą rodzice.
Katarzyna: A w innej będą chcieli czego innego. Można się pogubić.
Suzan: W pewnych momentach dziewczynka ma być nie tyle grzeczna, ile niewidzialna.
Katarzyna: No tak, grzeczna, czyli taka, która nie sprawia żadnych kłopotów. Dziecko ma wiedzieć, kiedy zniknąć, a kiedy się pojawić i popisać. Kiedy przyjść i kogoś zabawić, kiedy wyjść z pokoju, bo zaczynają się tematy dla dorosłych, kiedy posprzątać łazienkę, kiedy podać ciasteczka. Dziewczynka ma być na usługi! To jest źródło wszelkich problemów. Wałkujemy temat facetów i obarczamy ich winą za wiele rzeczy, ale mam poczucie, że trochę niesłusznie. Facet jest sprawą wtórną. To rodzina, środowisko i kultura patriarchalna nas załatwiają na amen, a nie facet.
Suzan: Wspominałaś mi nie raz o kilkudziesięcioletnich paniach, które ciągle zabiegają o względy swoich mamusiek. Doskonały dowód na to, że część z nas przez całe życie pozostaje małymi dziewczynkami, które wiecznie muszą coś udowadniać innym.
Katarzyna: Świetny przykład. Kiedy słyszę takie teksty od swoich klientek, krew się we mnie burzy. Te dorosłe kobiety, często mocno dorosłe, nieustannie zarabiają na akceptację i na prawo do życia. Ciągle chcą być do czegoś potrzebne.
Suzan: Jak się z tego wyrwać?
Katarzyna: To może być bardzo trudne, ale najważniejsze to uczyć się zgody na własne potknięcia. Jeśli dziś się popłakałam z byle jakiego powodu, to nie znaczy, że jestem idiotką, ale drugi raz już się z tego powodu nie popłaczę. Nie dam się drugi raz zdenerwować ani podpuścić. Uczę się siebie samej.
Suzan: Co to znaczy być zwariowaną? Dla mnie to oznacza traktować swoje emocje jak prawdę o rzeczywistości i dawać się nimi kierować.
Katarzyna: Wiele kobiet to robi i lubi to. Wtedy są zwolnione z odpowiedzialności. Tutaj też kultura odgrywa rolę. Mówi się, że kobiety to wariatki, i tak już po prostu jest. Normalka. I one są tymi wariatkami. Nikt od nich nic więcej nie oczekuje, dlatego są wewnętrznie nieodpowiedzialne i nierefleksyjne.
Suzan: Kobieta zwariowana uważa, że jej wartość zależy od oceny innych, głównie od oceny mężczyzny.
Katarzyna: Tak, choć to jest dość trudny temat, bo wielu ludzi ma poczucie, że ich wartość zależy od oceny innych. Na przykład: wybierają cię na przewodniczącą klasy, zawsze nią jesteś, co roku. Dzięki temu czujesz, że się nadajesz, że jesteś w tym dobra i inni cię doceniają. Jeśli nikt nigdy cię nie wybrał na przewodniczącą, nie masz tego, co ona, nie czujesz tego.
Suzan: Co chcesz przez to powiedzieć?
Katarzyna: Chcę powiedzieć, że nie każdy może zostać przewodniczącym klasy. W tym wszystkim jest pewien ważny kawałek: to, jak człowieka odbierają inni ludzie. Kiedy dziewczyna lub chłopak wyglądają na: „Przepraszam, że żyję”, nikt ich nie wybierze.
Suzan: Van Gogh umarł biedny. Przez bardzo długi czas nikt nie widział w jego obrazach nic ciekawego.
Katarzyna: Ktoś widział, tyle że niewielu. Ale to inny temat.
Suzan: Teraz mamy także czasy, że to, co jest popularne, może wcale nie być wartościowe, a wartości niekoniecznie są doceniane. Mamy modę na to, co łatwe, szybkie, na to, co wygląda dobrze.
Katarzyna: Wyobraźmy sobie sytuację, że w jednym biurze pracuje kilkanaście kobiet i kilkunastu mężczyzn. Jasne jest, że niektóre z tych kobiet są ładniejsze, bardziej atrakcyjne, a inne mniej. Ale jest też jasne, że niektóre są bardziej lubiane, bardziej się podobają, bo są weselsze i pogodniejsze. To wcale nie muszą być te atrakcyjne. W tym gronie są też kobiety ciche i spokojne, które niczym specjalnie się nie odznaczają. To o tych kobietach mówimy. To one myślą: „Ja się nikomu nie podobam”. Dlaczego tak jest? One same to robią. Wysyłają sygnał innym. W domu słyszały, że mają milczeć, że mają być grzeczne, ułożone, mają nie rzucać się w oczy. I one takie właśnie są. Dla takich kobiet najważniejsze jest to, że nikt o nich nie mówi, nikt nie zwraca na nie uwagi. Ale jest im z tym źle. Wariują.
AFIRMACJA DLA CIEBIE
Taka, jaka jestem, zasługuję na kochającego i dobrego mężczyznę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Copyright © by Katarzyna Miller i Suzan Giżyńska 2021
All rights reserved
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2021
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor prowadzący: Magdalena Chorębała
Redaktor: Katarzyna Raźniewska
Opracowanie graficzne serii i projekt okładki: Urszula Gireń
Fotografia na okładce: Sofiaworld / Shutterstock
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Znaleźć faceta i nie zwariować, wyd. I, Poznań 2021)
ISBN 978-83-8188-884-4
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer