Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
12 osób interesuje się tą książką
Dobrosia i jej banda Pluszaków zapraszają na wyprawę, jakiej jeszcze nie było! Co robić, gdy rodzice każą wyłączyć tablet, a nuda puka do drzwi? Towarzysze Dobrosi – pies Chlup, królik Czupiradło, owieczka Kropeczka i Miś – mają rozwiązanie: ruszyć w rejs „Poduszkowcem” przez fantastyczne Morza Wydumane!
Potyczki z szalonym piratem Paprochem i złośliwą Mewą-Co-Kiepsko-Śpiewa? Proszę bardzo! Dzikie sztormy, zagadki, mapy wiodące do skarbu na dalekiej wyspie i wesołe śpiewy załogi? Tego też nie zabraknie. Dobrosia to pełna humoru, ciepła i magii opowieść o sile wyobraźni, która przenosi w miejsca bardziej niesamowite niż jakakolwiek gra.
Marcin Mortka zabiera czytelników w podróż, która rozśmieszy, wzruszy i przypomni, że prawdziwe przygody zawsze zaczynają się w nas samych. Wystarczy odrobina fantazji i wiara, że nawet ze starym misiem można wyruszyć na podbój oceanu!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 63
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dobrosia wkroczyła do swojego pokoiku z ponurą miną i zatrzasnęła drzwi tak mocno, że wszystkie Pluszaki aż podskoczyły.
– Znowu! – jęknęła dziewczynka i rzuciła się na łóżko.
Jej główka spoczęła tuż obok Misia, który spojrzał na nią ze zdziwieniem i współczuciem.
– Co się stało? – spytał.
– Znowu ci rodzice! – burknęła Dobrosia ze złością. – Kazali mi przerwać grę na tablecie! Mówią, że nie powinnam tak się gapić w ekran, bo…
– Bo? – spytali chórem królik Czupiradło i pies Chlup, wysuwając główki spod koca.
– Nie wiem! – wybuchnęła dziewczynka, przewracając się na łóżku i zrzucając owieczkę Kropeczkę, która z piskiem wylądowała na podłodze. – Bo to ponoć coś złego! Niby oczy się męczą czy coś tam! A ja właśnie przeszłam kapitanem Jajo na kolejny etap!
– Rety – westchnęli cicho Czupiradło i Chlup.
Co prawda nie mieli pojęcia, o czym mówi Dobrosia, bo tablet znajdował się w pokoju Mamy i Taty, a Pluszakom nie wolno było tam zaglądać, ale widzieli, że dziewczynka jest naprawdę rozzłoszczona.
– I co ja mam teraz robić? – westchnęła Dobrosia i przewróciła się na plecy, niechcący znów strącając Kropeczkę, która dopiero co zdążyła wspiąć się na łóżko.
Miś podrapał się łapką po uszku, przyszytym niedawno przez Mamę.
– Może sobie porysujesz? – podsunął. – Przecież lubisz rysować, prawda?
Dobrosia westchnęła raz jeszcze, po czym wstała i poczłapała do biurka, gdzie leżały jej ulubione kredki. Miś, najstarszy i najmądrzejszy Pluszak – ponoć należał jeszcze do jej Mamy! – często miewał dobre pomysły.
Dziewczynka pomyślała, że i tym razem pewnie będzie miał rację, ale ledwie chwyciła czarną kredkę, a od razu przypomniał jej się kapitan Jajo. Ze złością nagryzmoliła na kartce kilka bohomazów, a potem zmięła ją i rzuciła nią przez cały pokój.
Owieczka, która po raz trzeci próbowała wspiąć się na pościel, uciekła z piskiem pod łóżko.
– Ja chcę grać – powiedziała dziewczynka do swoich czterech Pluszaków, a te spojrzały na nią bezradnie, bo żaden, nawet mądry Miś, nie miał pomysłu, jak jej pomóc.
Piesek Chlup skupił się na metce, której nigdy mu nie odcięto, królik Czupiradło oglądał swoje uszy, jakby widział je pierwszy raz w życiu, a owieczka Kropeczka uznała, że pod łóżkiem jest całkiem przytulnie.
Miś przechylił główkę i zmarszczył brwi, które Dobrosia narysowała mu kiedyś pisakiem. Skrzypnęły drzwi i do środka zajrzała Mama. Jak zwykle wraz z jej wejściem pokój stał się cieplejszy i jaśniejszy.
– Dobrosiu – zwróciła się do naburmuszonej córeczki. – Widzę, że wciąż się na nas gniewasz.
– Tak, bo… – zaczęła dziewczynka, ale Mama przerwała jej, całując ją w główkę.
– Kazaliśmy ci przerwać granie, bo uważamy, że zbyt dużo czasu z tabletem może ci zaszkodzić.
Dziewczynka burknęła coś niezrozumiale.
– Spójrz tylko na siebie, Dobrosiu! – Ton Mamy stał się nieco surowszy. – Mówisz wyłącznie o tej grze, a gdy ją przerywasz, stajesz się rozkapryszona. To naprawdę niedobrze. Co się stało z twoją wyobraźnią? Co z twoją fantazją?
– Nie obchodzi mnie jakaś tam fantazja. – Dobrosia tupnęła nogą ze złością. – Ja chcę grać!
Mama ruszyła do drzwi.
– Porozmawiamy o tym jutro po śniadaniu, gdy minie ci zły humor – powiedziała stanowczo. – A teraz marsz do kąpieli.
Dobrosia westchnęła raz jeszcze, wyjęła piżamkę spod kołdry i z ponurą miną poszła do łazienki.
– Uff – westchnął Miś, gdy drzwi się zamknęły. – Chyba mamy problem.
– Niekoniecznie, Misiu – szepnęła Kropeczka, która w końcu zdołała się wdrapać na łóżko. – Mam pewien pomysł…
Nachyliła się i wyszeptała coś do pocerowanego misiowego uszka, a Miś cały się rozpromienił.
– Znakomity plan! – zawołał. – Dokładnie o tym samym myślałem, tylko potem mi się zapomniało. Wiesz, jestem już bardzo starym Misiem. Całe szczęście, że cię mamy, Kropeczko.
Kropeczka z uciechy zatupała drewnianymi kopytkami. – Co takiego wymyśliliście? – zainteresował się piesek Chlup.
– Czy to coś szalonego? – dopytywał królik. – Będziemy skakać i wariować?
– Przed nami ważne zadanie – odrzekł Miś. – Trzeba pomóc Dobrosi odzyskać dobry humor. Czupiradło, skocz po te gryzmoły na biurku, a ty, Chlup, pomóż mi przesunąć poduszki. Szybciej, chłopaki! Mam sam całą robotę wykonać i znów się popruć?
*
Gdy Dobrosia wróciła do pokoju, wykąpana, pachnąca i przebrana w piżamkę, nadal miała zły humor. Nawet nie zauważyła, że poduszki i kołdra są ułożone inaczej, a siedzący wśród nich Miś ma tajemniczą minę. Nie włączyła też światła, by poczytać przed snem, co robiła niemal zawsze. Od razu wskoczyła do łóżka, aż zaskrzypiały sprężyny.
– Witaj na pokładzie „Poduszkowca”, okrętu do zadań niezwykłych! – oznajmił Miś uroczystym tonem.
– Daj mi spokój – burknęła dziewczynka. – Muszę sobie teraz porządnie popłakać, bo tęsknię za swoją grą. Czy ty wiesz, że udało mi się pokonać tego fioletowego paskudę…
– Chcieliśmy cię zabrać w podróż, która pozwoli ci zapomnieć o grze, kapitanie Jajo i błękitnych paskudach – ciągnął Miś. – Oto…
– Fioletowych – poprawiła go Dobrosia. – Błękitne były na poprzednim poziomie.
– Fioletowych – zgodził się Miś. – Tak więc oto mapa Mórz Wydumanych, po których będziemy teraz żeglować, by…
– Jaka znowu mapa? – Dobrosia spojrzała na kartkę papieru, podaną jej przez Misia. – Przecież to te moje gryzmoły.
– Żadne gryzmoły – zaprotestował Miś. – To brzegi nieznanego archipelagu, który…
– Daj mi spokój, Misiu – westchnęła z żalem dziewczynka. – Nic mnie nie pocieszy. Nic!
– Nic? – spytał przekornie Miś. – A może jednak coś?
Fale szumią coraz bliżej,
Zaraz stópki twe omyją!
Stań na palcach i spójrz wyżej,
Słyszysz to, co wiatry wyją?
Hej ho!
Co to? Co?
Hej ho!
Przygodo!
W pokoiku Dobrosi rozległ się nowy dźwięk, który z czymś jej się kojarzył, ale nie potrafiła go nazwać.
– Co to? Co? – spytała niepewnie, nie wiedząc, że powtórzyła słowa misiowego zaklęcia.
Czy to był szmer? A może szum? Skąd dobiegał? Przyzwyczaiła się już, że kaloryfer w jej pokoju lubi pobulgotać przed snem, ale na ogół brzmiało to inaczej. Dobrosia wsłuchiwała się w ten odgłos przez dłuższą chwilę, przypomniała sobie jednak, że ma zły humor.
– Nie obchodzi mnie to – powiedziała i wślizgnęła się pod kołdrę. – Wcale a wcale.
– Na pewno? – zapytał Miś z zagadkowym uśmiechem.
Szum przybrał na sile i stał się rytmiczny niczym… Na kołderce nagle pojawili się królik Czupiradło i pies Chlup, którzy wzięli się pod boki i zanucili:
W górę i w dół,
W dół i w górę,
Jedna za drugą,
Spienionym murem
Nadchodzą fale,
Fale nadchodzą,
Gotowe spryskać
Tych, co w nich brodzą.
– Fale? Fale w moim pokoju? – Dobrosia otworzyła oczy i usiadła. – O czym wy pleciecie?
Pociągnęła kołdrę, a oba Pluszaki spadły na podłogę.
– Skończcie zaraz te wygłupy – powiedziała i opadła na poduszkę.
Nadal jednak czuła się… nieswojo i dziwnie. Ale nie tak jak wtedy, gdy zbliża się grypa albo gdy zje się o jedną czekoladkę za dużo. Dziwnie, ale… magicznie?
Zaraz! A może to łóżko zaczęło się kołysać?
– Misiu, co się dzieje? – spytała z niepokojem, czując na twarzy podmuch powietrza, zupełnie jakby ktoś otworzył okno.
– Mówiłem ci, ale nie chciałaś mnie słuchać – westchnął Miś z udawanym znużeniem. – Jesteś na pokładzie „Poduszkowca”, okrętu do zadań niezwykłych!
– Jakiego znowu… – Chciała zaprotestować, ale wtedy łóżko gwałtownie opadło, po czym uniosło się, a na twarz dziewczynki padły krople wody. Były słone!
– Bosmanie Misiu, jaki kurs? – zawołał Chlup. Rozległ się tupot łapek, jakby pies biegł po drewnianej podłodze, choć Dobrosia mogłaby przysiąc, że w jej pokoju leży mięciutki dywan.
– Kurs nie ma znaczenia – odparł Miś. – Przecież przygoda czeka wszędzie!
Zaintonował piosenkę, a zawtórowali mu królik i pies:
Hej ho!
Co to? Co?
Hej ho!
Przygodo!
Zakręć kołem,
Żagle staw
I w żeglarzy
Baw się, baw!
Nad głową coraz bardziej zaskoczonej Dobrosi załopotał żagiel, a na pokład – rety, najprawdziwszy pokład! – zsunął się na linie roześmiany Czupiradło, którego uszyska powiewały na wietrze jak chorągiewki. Gdzieś krzyczały mewy, świat się kołysał, a wokół jak okiem sięgnąć ciągnęło się falujące morze. Wiatr podrywał loki dziewczynki i bawił się nimi, jakby nie mógł się zdecydować, jaką ułożyć jej fryzurę.
– Nie wierzę własnym oczom! – zawołała zachwycona. – Co tu się dzieje? Jak to możliwe?
– Nie chciałaś wiedzieć, czym jest fantazja – odparł Miś i poprawił marynarską czapkę, której na pewno nie miał jeszcze chwilę temu. – A więc uznaliśmy, że ci ją pokażemy.
Dobrosia się rozejrzała. Owieczka Kropeczka machała do niej zza koła sterowego, królik Czupiradło kołysał się na linie, a pies Chlup siedział na burcie i nucił. Naraz zapomniała o swoim paskudnym nastroju. Miała ochotę biegać po pokładzie, śpiewać i tańczyć!
– To jest po prostu wspaniałe! – zawołała.
– Witamy na Morzach Wydumanych – oznajmił Miś, dumny z siebie jak rzadko, i mrugnął do Kropeczki.
Owieczka zakręciła kołem, podskoczyła, zatupała kopytkami i zaśpiewała:
Śpiewajmy, żeglujmy,Skaczmy, tańcujmyNa Morzach Wydumanych,Na falach się chwiejmy,Na morzach szalejmy,Przeze mnie ukochanych.
Piosenka była żwawa i skoczna, a Dobrosia złapała się na tym, że tańczy i podskakuje razem z owieczką. Gdy Kropeczka zaśpiewała ostatnie słowa, dziewczynka poderwała ją w górę i zawirowała w piruecie.
– Owieczko, a od kiedy ty jesteś żeglarką? – zapytała, śmiejąc się.
– Eee… od chwili, gdy sobie o tym pomyślałam – zachichotała Kropeczka. – Wiesz, tak działa fantazja!
– Okręt na horyzoncie! – zawołał niespodziewanie Czupiradło.
W rękach Dobrosi nagle znalazła się luneta. Dziewczynka rozłożyła ją fachowo – zupełnie jak na filmach – i z miną, jakby robiła to tysiące razy, przyłożyła ją do oka. Wnet ujrzała wielki okręt z czarnym żaglem i figurą paskudnego smoka na dziobie. Okręt płynął pod pełnymi żaglami, a nad drewnianym smokiem stał jakiś jegomość w czerwonej koszuli i barwnej chuście na głowie, który co rusz zacierał ręce i puszczał się w dziki tan.
– Kto to? – spytała. – Skoro sobie tańcuje, to chyba miły z niego człowiek?
Nad falami poniósł się chrapliwy śpiew:
Z piratem PaprochemFajnie jest trochę,Nigdy nie nudno,Lecz trochę brudno,Bo my, piraci,Strasznie brodaci,Bałagan lubimyI hałas robimy!Mnóstwo hałasuOd czasu do czasu!
Czupiradło przestał się kołysać i spoważniał.
– Och nie! To kapitan Paproch! – zawołał. – Najpaskudniejszy pirat na Morzach Wydumanych, który ponoć nie wie, co to mydło, i nigdy się nie uczesał.
– Na pewno coś knuje – uznał pies Chlup. Pokiwał łbem, robiąc przy tym mądrą minę. – Na taniec nabiera ochoty tylko wtedy, gdy do tego pirackiego łba strzeli mu jakiś durny pomysł.
Dobrosia spojrzała raz jeszcze przez lunetę i dostrzegła, że pirat pochwycił ogromną siatkę, przypominającą tę, którą, jak widziała w jednej z gier, łowiło się motyle. Popatrzył przez burtę – z wody przed dziobem jego okrętu raz po raz wynurzały się dwa delfiny.
A potem niespodziewanie wszystko znikło. Zaskoczona Dobrosia zamrugała i uświadomiła sobie, że siedzi na swoim łóżku wśród rozrzuconych poduszek, a w drzwiach stoi Mama.
– Wszystko w porządku? – spytała.
– C-co? – wyjąkała zaskoczona dziewczynka.
– Słyszałam, że coś wołasz, i pomyślałam sobie, że może masz jakiś zły sen – wyjaśniła Mama, po czym uśmiechnęła się ciepło. – Albo że nadal jesteś zła.
– Eee… nie, nie, mamo – odparła dziewczynka, kładąc się na poduszce. – Wszystko w porządku. A nawet lepiej – szepnęła do siebie.
Mama pokiwała głową i wyszła, zamykając drzwi.
– Rety – szepnęła Dobrosia. – Misiu? Co teraz? Co zrobić, by wrócić na Morza Wydumane? Bo to możliwe, prawda?
– A chcesz tego? – spytał przekornie Miś.
– Bardzo! Muszę uratować te delfiny. Jestem pewna, że Paproch chce im wyrządzić krzywdę!
– Dobrze – szepnął Miś. Nie widziała jego pyszczka, ale była pewna, że się uśmiecha. – A skoro bardzo tego chcesz, wystarczy, że skorzystasz z wyobraźni.
– A jak to się robi?
– To proste. Zamknij oczy, wyobraź sobie, że znów jesteś na pokładzie „Poduszkowca”, otwórz je i zaśpiewaj naszą piosenkę.
– Zamknąć oczy – szepnęła Dobrosia. – Wyobrazić sobie… i piosenka… Jak to było…
Hej ho!Co to? Co?Dobrosia nam miłaNa pokład wróciłaHej ho!Przygodo!
– Ojej! – zawołała. – Już jestem z powrotem!
Niespodziewanie łóżko znów się zakołysało. Wiatr podjął zabawę z lokami dziewczynki, a nad jej głową załopotał żagiel „Poduszkowca”. Okręt kapitana Paprocha znajdował się teraz znacznie bliżej i Dobrosia odczytała napis wymalowany krzywymi literami na burcie: „Ogrzyzek”.
– Co to znaczy „ogrzyzek”? – zdziwiła się. – Przecież nie ma takiego słowa. Pewnie chciał napisać „Ogryzek” albo „Brzydki ogryzek”, ale…
– Myślę, że mamy poważniejszy problem – oznajmił Miś, który stał za Dobrosią i patrzył przez lunetę. – Spójrz na dziób. Miałaś rację. Pirat chce skrzywdzić te delfiny!
Kapitan Paproch kręcił teraz siatką nad głową i przytupywał, aż spod jego brudnych pięt buchały kłęby kurzu. Nad falami niosły się słowa pirackiej piosenki:
Delfinów nałapię,Do kuchni poczłapię,Upichcę z nich cosik,Na przykład bigosik,A jak ktoś przeszkodzi,Będę pięścią groził!
Dobrosia zmrużyła oczy, wytężyła wzrok. Delfiny, ścigane przez piracki okręt, ciężko oddychały, co rusz oglądając się z niepokojem na Paprocha. Dziewczynka zacisnęła piąstki.
– Nie pozwolę, by ten łobuz zrobił im krzywdę! – zawołała. – Załogo! Do dzieła!
Chlup warknął groźnie, Czupiradło zawiązał sobie uszy w kokardkę, a Kropeczka tupnęła energicznie i chwyciła za koło sterowe. Dobrosia szybko przedstawiła przyjaciołom swój plan. Gdy skończyła mówić, Miś pokiwał z uznaniem głową.
– Brawo, Dobrosiu – szepnął. – Mów, co mamy robić.
– Ty, Misiu, strzeż „Poduszkowca” – poleciła dziewczynka z zaciętą miną. – Kropeczko, płyń prosto na „Ogrzyzka”! Co za dziwaczna nazwa…
Paproch wymachiwał ogromną siatką, którą co chwilę zanurzał w wodzie. Był tak pochłonięty swoim zadaniem, że nie zauważył błyskawicznie zbliżającego się „Poduszkowca”. Gdy oba okręty były już o krok od zderzenia, Kropeczka wykonała szybki skręt, a Dobrosia, Chlup i Czupiradło przeskoczyli na pokład „Ogrzyzka”.
W tym momencie Paproch zachichotał triumfalnie, zanurzył siatkę w wodzie i wyciągnął jednego spanikowanego, trzepoczącego się delfina.
– Z bliska nie wyglądasz aż tak smacznie – skrzeknął. – Ale z keczupem wszystko da się zjeść!
Przerażony delfin zaczął się szamotać jeszcze bardziej, a Paproch na chwilę stracił równowagę.
– No, spokojnie, obiadku! – zarechotał. – Myślisz, że mi uciekniesz?
– Pędź, króliku – szepnęła Dobrosia, a Czupiradło wykonał sus naprzód. Przeskoczył nad głową pirata i wylądował w samym środku siatki, obok delfina. Zaskoczony pirat, nie mogąc utrzymać takiego ciężaru, wypuścił ją z rąk.
– Dzień dobry – przywitał się uprzejmie Czupiradło.
– Co to…?! – krzyknął pirat, ale zaraz uśmiechnął się paskudnie. – A więc deser też mi podano! Zapraszamy do kuchni!
Szarpnął siatką raz, drugi i trzeci, ale choć sapał, stękał i marszczył czoło, nie zdołał podnieść ciężaru z pokładu. Czupiradło poklepał delfina po płetwie.
– Ech, chyba jesteśmy trochę za ciężcy – rzucił z uśmiechem.
Pirat zmienił więc taktykę i spróbował wlec ich po pokładzie, który dawno już nie widział miotły.
– Teraz twoja kolej, Chlup! – zawołała Dobrosia.
Pies przemknął cicho za plecy pirata i usadowił się tuż za nim. Gdy Paproch szarpnął z nową siłą i zrobił krok naprzód, potknął się o niego i runął na pokład.
– A to co? – oburzył się. – Kto mi tu psa podłożył?!
Dobrosia wykorzystała zamieszanie i naciągnęła piratowi chustę na oczy.
– Co jest? – Paproch wymachiwał rękami, próbując się wyrwać. – Kto zgasił światło?!
Dobrosia i pluszaki. Morza Wydumane
Copyright © by Marcin Mortka 2025
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2025
Redakcja – Joanna Mika
Korekta – Jagoda Kubiesza, Agnieszka Zygmunt
Opracowanie typograficzne i skład – Joanna Pelc
Przygotowanie e-booka – Natalia Patorska
Typografia okładki – Paweł Szczepanik / BookOne.pl
Ilustracje na okładce i w środku książki – Joanna Czarnecka
All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Drogi Czytelniku,
niniejsza książka jest owocem pracy m.in. autora, zespołu redakcyjnego i grafików.
Prosimy, abyś uszanował ich zaangażowanie, wysiłek i czas. Nie udostępniaj jej innym, również w postaci e-booka, a cytując fragmenty, nie zmieniaj ich treści. Podawaj źródło ich pochodzenia oraz, w wypadku książek obcych, także nazwisko tłumacza.
Dziękujemy!
Ekipa Wydawnictwa SQN
Wydanie I, Kraków 2025
ISBN mobi: 9788383303093
ISBN epub: 9788383303109
Ten e-book jest zgodny z wymogami Europejskiego Aktu o Dostępności (EAA).
Wydawnictwo SQN pragnie podziękować wszystkim, którzy wnieśli swój czas, energię i zaangażowanie w przygotowanie niniejszej książki:
Produkcja: Kamil Misiek, Joanna Pelc, Joanna Mika, Grzegorz Krzymianowski, Natalia Patorska, Katarzyna Kotynia
Design i grafika: Paweł Szczepanik, Marcin Karaś, Julia Siuda, Zuzanna Pieczyńska
Promocja: Aleksandra Parzyszek, Piotr Stokłosa, Łukasz Szreniawa, Barbara Chęcińska, Małgorzata Folwarska, Marta Ziębińska, Natalia Nowak, Kamila Piotrowska, Paweł Truskolaski
Sprzedaż: Tomasz Nowiński, Patrycja Talaga
E-commerce i IT: Tomasz Wójcik, Szymon Hagno, Marta Tabiś, Marcin Mendelski, Jan Maślanka, Anna Rasiewicz
Administracja: Klaudia Sater, Monika Czekaj, Małgorzata Pokrywka
Finanse: Karolina Żak
Zarząd: Przemysław Romański, Łukasz Kuśnierz, Michał Rędziak
Wsparcie: Adaś, Asia, Bruno, Filip, Florka, Gabrysia, Igor, Ida, Ignaś, Igor, Julian, Kalina, Igor, Miłosz, Misia, Natalia, Nikodem, Pola, Rozalia, Szymon, Tymek
www.wsqn.pl
www.sqnstore.pl
www.labotiga.pl