Ferajna ze szkolnej ławki. Przygody psa Gryzaka - Joanna Jax - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Ferajna ze szkolnej ławki. Przygody psa Gryzaka ebook i audiobook

Joanna Jax

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Sześcioro dzieci wyrusza w kolejną pasjonującą podróż w czasie, gdzie życie i zwyczaje wyglądały zupełnie inaczej niż te, które znają na co dzień.

Po niespodziewanej wizycie w czasach drugiej wojny światowej, Bożenka, Kasia, Adrian, Karol, Wojtek i Radek tym razem odpowiedzialniej niż wcześniej, przenoszą się w bardziej odległe i mroczne czasy.

Jaką rolę w tej historii odgrywa ich wierny kompan – pies Gryzak? I jakie przygody czekają na nich tym razem? Kto i dlaczego zdecydował o tym w jakie czasy się przeniosą? Dowiecie się z kolejnego tomu "Ferajny ze szkolnej ławki. Przygody psa Gryzaka."

Joanna Jax – autorka bestsellerowych powieści z historią w tle – tworzy opowieść o przyjaźni, dojrzewaniu i dzieciństwie, które jeśli tylko się tego pragnie, może być wspaniałą przygodą. Jej nowa seria "Ferajna ze szkolnej ławki" skierowana jest nie tylko dla najmłodszych, ale też dla dorosłych, którzy chcą poznać dzieci i ich świat trochę lepiej!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 100

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 22 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Józef Pawłowski

Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Re­dak­cjaAgnieszka Czap­czyk
Ko­rektaBo­żena Si­gi­smund Ja­nusz Si­gi­smund
Pro­jekt gra­ficzny okładkiŁu­kasz Sil­ski
Skład i ła­ma­nieAgnieszka Kie­lak
Ilu­stra­cjeŁu­kasz Sil­ski
© Co­py­ri­ght by Skarpa War­szaw­ska, War­szawa 2025 © Co­py­ri­ght by Jo­anna Jax, War­szawa 2025
Ze­zwa­lamy na udo­stęp­nia­nie okładki książki w in­ter­ne­cie.
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-8329-810-8
Wy­dawca Agen­cja Wy­daw­ni­czo-Re­kla­mowa Skarpa War­szaw­ska Sp. z o.o. ul. K. K. Ba­czyń­skiego 1 lok. 2 00-036 War­szawa tel. 22 416 15 81re­dak­cja@skar­pa­war­szaw­ska.plwww.skar­pa­war­szaw­ska.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Piękne wspo­mnie­nia

Tego dnia na lek­cji in­for­ma­tyki wszy­scy mó­wili tylko o jed­nym. O wy­gra­nej w kon­kur­sie i wy­cieczce do Pa­ryża. Za­jęli pierw­sze miej­sce i cała klasa na po­czątku roku szkol­nego po­le­ciała do Fran­cji.

Trzeba przy­znać, że po­dróż była bar­dzo udana, cho­ciaż dla pana Darka za­koń­czyła się nie­zbyt przy­jem­nie, po­nie­waż na lot­ni­sku po­tknął się, prze­wró­cił i zła­mał nogę. Na szczę­ście miało to miej­sce w dro­dze po­wrot­nej, na­uczy­ciel nie mu­siał więc re­zy­gno­wać z atrak­cji przy­go­to­wa­nych przez or­ga­ni­za­tora i mimo wy­padku także był za­chwy­cony wi­zytą w Pa­ryżu. Rad­kowi naj­bar­dziej po­do­bał się wi­dok sto­licy Fran­cji z wieży Eif­fla, Ka­sia za­chwa­lała Luwr, a Ka­ro­lek i Bo­żenka prze­ży­wali wi­zytę w Di­sney­lan­dzie.

Pan Da­rek, z nogą w gip­sie, usi­ło­wał za­pa­no­wać nad grupą, by ucznio­wie za­jęli się za­da­niami, ale w pew­nym mo­men­cie uznał, że tego dnia mu się to nie uda. Ostrzegł je­dy­nie, że tę lek­cję będą mu­sieli nad­ro­bić. Ad­rian prze­wró­cił oczami, po­nie­waż bar­dzo nie lu­bił tego słowa. Ozna­czało to wię­cej pracy w domu, a ten czas za­pewne wo­lał po­świę­cić na gry kom­pu­te­rowe.

Je­dyną osobą, która nie włą­czała się do dys­ku­sji i co chwilę zer­kała na ze­ga­rek, był Woj­tek. Po­pra­wiał ner­wowo oku­lary i pa­trzył na drzwi, jakby tylko cze­kał na za­koń­cze­nie za­jęć. In­for­ma­tyka była ostat­nią lek­cją tego dnia i ucznio­wie pla­no­wali, że roz­mowa na­dal bę­dzie trwała, a oni prze­niosą się ze szkoły do domu któ­re­goś z ko­le­gów.

Pan Da­rek był za­do­wo­lony nie tylko z wy­cieczki, cie­szył się także, że osoby, które wcze­śniej nie­zbyt się lu­biły, te­raz two­rzyły cał­kiem zgraną paczkę.

– Do kogo idziemy po szkole? – za­py­tała Bo­żenka.

– Mo­żemy do mnie – za­pro­po­no­wał Ra­dek.

– Chciał­bym naj­pierw zjeść obiad – od­parł z wes­tchnie­niem Ka­ro­lek. Po chwili jed­nak spoj­rzał na ko­le­gów i do­dał: – Albo zjem póź­niej.

– Mu­szę wra­cać do domu – ze smut­kiem oznaj­mił Woj­tek.

– Ale jak to? – zdzi­wiła się Ka­sia. – Prze­cież to tylko dzięki to­bie wy­gra­li­śmy kon­kurs i po­le­cie­li­śmy do Pa­ryża.

– Nie mogę. – Chło­pak był wy­raź­nie przy­gnę­biony.

– Coś się stało? – za­py­tał Ra­dek. Za­nie­po­ko­iło go, że jego ko­lega jest czymś zmar­twiony.

– Moi ro­dzice i sio­stra po­je­chali na wa­ka­cje i zo­sta­łem sam w domu – od­parł.

– Masz wolną chatę. To prze­cież mo­żemy iść do cie­bie – za­pro­po­no­wał Ad­rian.

– Nie mogę was za­pro­sić... – po­wie­dział ci­cho Woj­tek.

– Skoro ro­dzice wy­je­chali, to pew­nie masz ba­ła­gan. – Ka­sia się za­śmiała. – Nie przej­muj się, nie bę­dziemy zwra­cali uwagi.

– Nie cho­dzi o to. Gry­zak za­czął strasz­nie do­ka­zy­wać. Chyba tę­skni za ro­dzi­cami i moją sio­strą. Mu­szę jak naj­szyb­ciej wró­cić do domu, bo nie wiem, co znowu na­roz­ra­biał, gdy by­łem w szkole.

– Mój pies, jak był mały, to ob­gryzł nogi w ta­bo­re­cie, wy­szar­pał dziurę w ka­na­pie i po­rwał fi­rankę – po­wie­działa Bo­żenka.

– Ale Gry­zak nie jest już szcze­nia­kiem – burk­nął Woj­tek.

– Po­słu­chaj, może na­prawdę jest mu smutno. My­ślę jed­nak, że gdy przyj­dziemy do cie­bie, od razu się roz­we­seli. On pew­nie wcale nie tę­skni za two­imi ro­dzi­cami i sio­strą, tylko za nami. – Ra­dek się ro­ze­śmiał.

– I pew­nie za Ma­ry­sią i Stef­kiem – do­dała Ka­sia.

Ra­dek od razu po­smut­niał, po­nie­waż jemu także bra­ko­wało no­wych zna­jo­mych z prze­szło­ści, zwłasz­cza Ma­rysi, która bar­dzo ład­nie się uśmie­chała i była mą­drą dziew­czynką.

– Nie wiem. – Woj­tek wzru­szył ra­mio­nami. – To moż­liwe.

– Nie ma więc o czym mó­wić. Pój­dziemy do cie­bie – za­rzą­dził Ad­rian.

Woj­tek w końcu uległ i chyba się ucie­szył, że przy­ja­ciele go od­wie­dzą.

Po dzwonku po­że­gnali się z pa­nem Dar­kiem, który mimo unie­ru­cho­mio­nej nogi nie chciał, by ucznio­wie po­ma­gali mu się po­ru­szać po te­re­nie szkoły, wpa­dli do szatni po kurtki i wy­bie­gli z bu­dynku.

Tego dnia po­goda była wy­jąt­kowo brzydka. Pa­dał deszcz, wiał nie­przy­jemny wiatr, a tem­pe­ra­tura po raz pierw­szy w tym mie­siącu spa­dła po­ni­żej ośmiu stopni.

– Pew­nie za­raz za­cznie się praw­dziwa je­sień – po­wie­działa z ża­lem Bo­żenka.

– Mam po­mysł. Gdy zrobi się cał­kiem zimno, Woj­tek prze­nie­sie nas do ja­kie­goś cie­płego za­kątka. Może do Afryki albo Ame­ryki Po­łu­dnio­wej... – roz­ma­rzył się Ad­rian.

– W tym roku są eg­za­miny, bę­dziemy mu­sieli się wię­cej uczyć. Może le­piej, żeby pa­dało i było brzydko. Jak świeci słońce, to mam więk­szą ochotę, żeby po­grać z chło­pa­kami w piłkę – po­wie­dział zgod­nie z prawdą Woj­tek.

– Ja tam wolę sie­dzieć w cha­cie i grać na di­scor­dzie... Czy pada, czy świeci słońce – wes­tchnął Ad­rian. – Do ksią­żek ja­koś mnie nie cią­gnie.

– Ni­gdy cię nie cią­gnęło – wy­tknęła mu Ka­sia.

– Naj­go­rzej z ma­te­ma­tyką. Nic z niej nie ogar­niam – do­dał chło­pak.

– Ja ci nie po­mogę, bo mnie też nie idzie naj­le­piej – do­dał ze smut­kiem Ka­ro­lek.

Ra­dek był do­bry z ma­te­ma­tyki, ale za­nim od­byli wspólną po­dróż w prze­szłość, nie miał ochoty po­ma­gać Ad­ria­nowi czy Ka­rol­kowi. Te­raz jed­nak uznał, że po­wi­nien za­cho­wać się jak do­bry ko­lega. Prze­żyli ra­zem wiele dra­ma­tycz­nych chwil i mo­gli na sie­bie li­czyć. Po­sta­no­wił, że za­pro­po­nuje Ka­ro­lowi i Ad­ria­nowi do­kształ­ca­nie, ale nie tego dnia, gdy wszy­scy wciąż żyli wspo­mnie­niami z wy­cieczki i nie mieli ochoty roz­ma­wiać zbyt długo o na­uce.

We­szli do miesz­ka­nia Wojtka i Ra­dek stwier­dził, że jego zio­mek nie ściem­niał i Gry­zak na­prawdę zro­bił się nie­zno­śny. Już w przed­po­koju za­uwa­żyli po­gry­zione buty, prze­wró­cony wie­szak na ubra­nia i śmieci wy­wle­czone naj­praw­do­po­dob­niej z ku­bła sto­ją­cego w kuchni.

– Sami wi­dzi­cie – po­wie­dział z wes­tchnie­niem Woj­tek i krzyk­nął: – Gry­zak! Gry­zak!

Mimo na­wo­ły­wań pies nie po­ja­wił się w ko­ry­ta­rzu.

– Pew­nie wie, że na­broił, i nie chce się po­ka­zać. – Ra­dek lek­ce­wa­żąco mach­nął ręką.

– Woj­tek, ty się le­piej przy­znaj, że sam zro­bi­łeś ten ba­ła­gan, a zrzu­casz winę na pie­ska – za­kpił Ad­rian.

– Prze­stań­cie, mu­szę od­na­leźć Gry­zaka – za­nie­po­koił się Woj­tek i za­czął ner­wowo bie­gać po miesz­ka­niu. Za­glą­dał do każ­dego po­miesz­cze­nia, na­wet do ła­zienki. Psa jed­nak ni­g­dzie nie było.

– Uciekł – pi­snęła Bo­żenka i za­kryła dło­nią usta.

– Jak niby uciekł? – zde­ner­wo­wał się Woj­tek. – Prze­nik­nął przez drzwi?

– Może wy­sko­czył oknem... – wy­su­nął po­mysł Ra­dek.

– Prze­cież za­mkną­łem wszyst­kie, bo za­no­siło się na deszcz. – Woj­tek był co­raz bar­dziej nie­spo­kojny.

– Le­piej sprawdź. – Ad­rian po­kle­pał ko­legę po ra­mie­niu.

– Idź­cie do mo­jego po­koju, spraw­dzę, czy wszyst­kie po­za­my­ka­łem – wes­tchnął Woj­tek i po­now­nie za­czął ner­wowo po­ru­szać się po miesz­ka­niu i za­glą­dać w każdy kąt. Spraw­dzał na­wet ta­kie miej­sca, w któ­rych jego oka­zały pies na pewno by się nie zmie­ścił.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki