Filip II - Parker Geoffrey - ebook + książka

Filip II ebook

Parker Geoffrey

5,0
64,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Ponad trzy tysiące dokumentów odkrytych przez Geoffreya Parkera, największego znawcę epoki Filipa II, stało się inspiracją do napisania nowej biografii hiszpańskiego monarchy. Część tych odręcznych notatek króla, z archiwum rodziny Altamira, była przechowywana w madryckiej Biblioteca de Zabálburu, do której nie można było zajrzeć z racji zawiłości spadkowych do 1987 roku. Kolejne zapiski autor odkrył w podziemiach Amerykańskiego Towarzystwa Hiszpańskiego (Hispanic Society of America) w Nowym Jorku. Zapieczętowane po śmierci Filipa II w 1598 roku przez królewskich sekretarzy, ujrzały światło dziennie dopiero w 2012 roku. Po raz pierwszy Parker nakreślił portret Filipa II w 1978 roku (w Polsce wydane nakładem PIW w 1985), ale waga nowo odkrytych dokumentów skłoniła go do napisania biografii od nowa w roku 2014. To nie jest wydanie rozszerzone, a świeży i o wiele głębszy obraz głównego bohatera i jego czasów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 978

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Oto biografia, której król wolałby, abyście nie czytali

SIR JOHNOWI ELLIOTTOWI PRACĘ TĘ POŚWIĘCAM

Tytuł oryginału:

Imprudent King. The New Life of Philip II

Redakcja naukowa

Dr hab. Henryk Litwin

Redaktor prowadzący

Michał Karpowicz

Redakcja

Jolanta Karbowska

Korekta

Miłosz Niewierowicz

Indeks

Hanna Wachnowska

Dopracowanie map i wykresów

Tomasz Ginter

© Copyright by Geoffrey Parker, 2014

© Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2021

Wydanie pierwsze

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa

tel. 22 826 02 01

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

ISBN 978-83-8196-329-9

KONWENCJE ZAPISU

W książce przyjęta jest polska wersja zapisu nazwy geograficznej, jeśli takowa istnieje (Antwerpia, Genewa, Haga, Wiedeń, Akwizgran); w innych przypadkach pozostawiono nazwę, pod którą dane miejsce znane jest obecnie (Mechelen, nie Malines). Podobnie stosowana jest polska wersja nazwiska oraz tytulatury (Wilhelm Orański, książę Juan de Austria); w pozostałych przypadkach autor stosuje formę nazwiska, której używał sam jego właściciel. Wyjątkiem jest Antoine Perrenot de Granvelle (1517–1586), który między rokiem 1540 a 1562 podpisywał się „biskup Arras”, a następnie „kardynał Granvelle”; w niniejszej pracy pojawia się on jako „Granvelle”.

Dla uniknięcia niejasności, a także aby ułatwić dokonywanie porównań, wszelkie kwoty pieniężne podane są w dukatach hiszpańskich. W drugiej połowie XVI wieku wartość jednego dukata równała się mniej więcej jednemu eskudo (lub jednej koronie) oraz dwóm florenom. Jeden funt szterling miał wartość około czterech dukatów.

Dwudziestego czwartego lutego 1582 roku papież Grzegorz XIII nakazał wszystkim chrześcijanom przesunąć datę o dziesięć dni do przodu, lecz poszczególne kraje przyjęły „nowy porządek” w różne dni: w Hiszpanii po 4 października 1582 roku nastąpił 15 października tegoż roku; w większości buntujących się przeciwko Filipowi prowincji holenderskich po 14 grudnia 1582 roku nastąpił 25 grudnia; w prowincjach wiernych Filipowi po 11 lutego 1583 roku nastąpił 22 lutego itd. W niniejszej pracy, jeśli nie podano inaczej, wszystkie daty po 4 października 1582 roku zapisane są według nowego porządku, nawet w odniesieniu do krajów, które – tak jak Anglia – nie przyjęły kalendarza gregoriańskiego. Lata kalendarzowe rozpoczynają się z założenia 1 stycznia (a nie 25 marca, tak jak w starym porządku, czyli kalendarzu juliańskim).

WSTĘP

María José Rodríguez-Salgado, z którą przyjaźnię się i współpracuję już od trzydziestu pięciu lat, napisała kiedyś: „Spędziłam z Filipem II więcej czasu niż z jakimkolwiek innym człowiekiem; rzec by można, że oddałam mu najlepsze lata swojego życia”1. Mógłbym powiedzieć to samo. Kwerendę bibliograficzną do biografii Filipa II podjąłem w latach sześćdziesiątych, za podstawowe źródło dokumentalne przyjmując odręczne notatki, które król wymieniał ze swymi głównymi doradcami. Dokumenty te niegdyś znajdowały się w tak zwanej kolekcji hrabiów Altamira, lecz obecnie rozproszone są po repozytoriach w Nowym Jorku, Madrycie, Genewie i Londynie. W roku 1978 w wydawanej przez bostońskie wydawnictwo Little, Brown & Co serii „The Library of World Biography” ukazała się biografia Filipa II, lecz od tego czasu kolejne tysiące tych odręcznie napisanych notatek, niegdyś przechowywanych w archiwach rodu Altamira, pojawiły się w domenie publicznej. Te, które znajdują się w madryckiej Biblioteca de Zabálburu, aż do roku 1987 były niedostępne nauce z przyczyny dysput spadkowych. W piwnicach Amerykańskiego Towarzystwa Hiszpańskiego (Hispanic Society of America) w Nowym Jorku tkwiła kolejna część notatek króla – i ludzkie oko nie spoczęło na nich od dnia, kiedy spakowali je sekretarze króla, aż do roku 2012, kiedy je odkryto i skatalogowano.

Dokumenty z kolekcji hrabiów Altamira są prawdziwie niezwykłe. Król miał zwyczaj załatwiać tyle spraw, ile tylko się dało, w formie pisemnej. Jego noty do ważniejszych ministrów, często nabazgrane na marginesach ich własnych raportów, odnosiły się do informacji, petycji i problemów, które spływały na jego biurko z całego świata. Niektóre kwestie załatwiał jednym dokumentem, inne rozwiązywał w trakcie wymiany wiadomości, która mogła trwać nawet kilkanaście dni, a jeszcze inne również w ramach wielu wiadomości, lecz tym razem wymienionych w ciągu jednego dnia. Nierzadko popadał w słowotok, który ujawnia nie tylko tok rozumowania, na którym opiera się jego decyzja, lecz także szczegóły jego życia prywatnego: co i gdzie jadł; gdzie spał; co właśnie czytał; jakie drzewa i kwiaty zamierzał posadzić w swoich ogrodach (i w jakich miejscach); że miał kłopoty z oczami, bóle nóg lub nadgarstka, był przeziębiony albo głowa go bolała, więc spóźniał się z pracą. Tematem wielu z jego notatek były sprawy, które jego ministrowie lekceważąco nazywali błahostkami (menudencias) – decyzje, które uważali za zbędne. Czy młody morysk, który podobno potrafi wyczuwać wodę, ma pojechać do pałacu El Pardo, gdzie ogrody wymagają nawodnienia? („Tak; ale dostanie tylko jedną szansę”). Gdzie budowniczowie Eskurialu mają umieścić toalety (necesarias)? („Toalety te należy zainstalować w miejscu, gdzie obsługa kuchni nie będzie czuć ich woni”, lecz „aby podjąć właściwą decyzję, pragnąłbym obejrzeć plan kanalizacji”)2.

Uwaga, jaką król poświęcał „błahostkom”, irytowała, a niekiedy doprowadzała do furii jego ministrów, po części dlatego, że niekiedy dokument, w którym znajdował się komentarz na temat wykrywającego wodę wróżbity lub lokalizacji toalet, w innym miejscu zawierał decyzję mogącą zaważyć na losach królestwa: jak przekonać księcia Juana de Austria, żeby pojechał do Niderlandów i został ich namiestnikiem; czy podpisać zawieszenie broni z tureckim sułtanem; czy, a jeśli tak, to kiedy, najechać Anglię (to tylko trzy przykłady z jednego roku, a mianowicie 1576). W większości swych notatek król bez żadnego ostrzeżenia przeskakiwał od spraw państwowych do prywatnych i z powrotem; zależy, co przyszło mu do głowy. Jego przepracowani ministrowie musieli więc czytać każde słowo. Nie inaczej muszą historycy.

Pisanie biografii króla nie jest sprawą łatwą nawet w obliczu takiego bogactwa prywatnych informacji. „Zacząłem sprawować rządy w roku 1543”, twierdził dumnie Filip, a zatem w roku, w którym jego ojciec mianował go regentem Kastylii i Aragonii. W latach 1554–1556 zostawał kolejno królem Neapolu i Anglii, władcą Niderlandów oraz monarchą Hiszpanii, Sycylii oraz hiszpańskich kolonii w Ameryce. W 1565 roku jego poddani rozpoczęli podbój wysp, które na jego cześć nazwali Filipinami, a między rokiem 1580 a 1583 pod jego władzą znalazła się Portugalia i wszystkie jej zamorskie dziedziny. Aż do swojej śmierci w roku 1598, w wieku lat 71, Filip rządził pierwszym globalnym imperium, jakie zna historia.

Zasięg władzy Filipa w połączeniu z długością panowania sprawiają, iż jego biograf zmierzyć się musi z pierwszym z czterech kardynalnych problemów interpretacyjnych, a mianowicie nadmiarem danych. W połowie XIX wieku zasłużony hispanista Pascual de Gayangos, transkrybując część z setek tysięcy dokumentów, jakie napisał i przeczytał król, zauważył: „Dzieje Filipa II to w pewnym sensie dzieje świata”. William Hickling Prescott, historyk, dla którego Gayangos przygotowywał tę dokumentację, rozpoczął swe trzytomowe studium stwierdzeniem tylko trochę bardziej powściągliwym: „Historia Filipa Drugiego jest historią Europy drugiej połowy szesnastego wieku”.

Gayangos i inni archiwiści skompilowali dla Prescotta ponad piętnaście opasłych tomów odpisów, ale to i tak tylko ułamek istniejącej dokumentacji. Król twierdził, że zdarzyło mu się kiedyś podpisać czterysta listów w ciągu jednego poranka, a pewien dobrze poinformowany ambasador mówił, że w niektóre dni przez biurko króla przepływało dwa tysiące dokumentów. „Filipienie”, jak nazywał Prescott swoją pracę nad biografią króla, to zadanie na całe życie3.

O dziwo, drugi problem interpretacyjny, z jakim zmierzyć się musi biograf Filipa, zdaje się sprzeczny z pierwszym. Nawet gdyby skrupulatny historyk zdołał przeczytać wszystkie odnośne dokumenty, jakie się zachowały, wielu z decyzji króla wciąż by nie rozumiał. Praktycznie nie ma drugiego monarchy, który przelałby na papier tyle ze swych myśli i decyzji – ale Filip umyślnie nie ujawniał wszystkiego, a swoim ministrom zawsze polecał działać „potajemnie i wykrętnie” (con secreto y dissimulación to jeden ze zwrotów, które najczęściej powtarzał). Niekiedy świadomie odkładał pióro, uznając, że daną sprawę „należy omówić, a nie o niej pisać”; zdarzało się też, że próbował zniszczyć wszystkie dokumenty, które mogły zdradzić, co zrobił i dlaczego. Co więcej, jego własny ojciec ostrzegał Filipa, że pewne decyzje polityczne „są tak niepewne i nieprzeniknione, że nie wiem, jak ci je opisać”, ponieważ „wiele w nich sprzeczności i niejasności, wynikających albo z samej ich natury, albo implikacji moralnych”4. Filip, podobnie jak jego ojciec, pewne decyzje podejmował z przyczyn, których ani on, ani jego najbliżsi doradcy nie umieli w pełni wyjaśnić. Dla przykładu, w 1571 roku doradcy Filipa nie potrafili pojąć, czemu król z takim entuzjazmem popiera całkowicie nierealistyczny pomysł, że należy „zabić lub pojmać” Elżbietę Tudor. „Zaskakujące, jak bardzo jego królewska mość zaangażował się w tę sprawę”, pisał dr Martín de Velasco, pragmatyczny prawnik, który podówczas służył Filipowi już od ponad dwudziestu lat, dziwiąc się przy tym, że „jego zapału nie ostudziła nawet wieść, iż królowa [Elżbieta] doskonale wie o jego planach”. Wobec tego fakt, że „jego królewska mość tak się do tej sprawy zapalił, jawi się jako znak boskiej interwencji”, konkludował Velasco, a zatem trzeba gremialnie poskromić swój sceptycyzm oraz „wesprzeć i wspomóc ten święty poryw”5.

Jak dzisiejszy historyk zgłębić ma kwestie, które nawet uczestnikom wydarzeń zdawały się „niepewne i nieprzeniknione”? Oczywistym źródłem są obserwacje, jakie na temat Filipa i jego dworu poczynili jemu współcześni; tu jednakże czyha trzecia trudność interpretacyjna, którą w połowie XVIII wieku celnie określił Wolter: „Aby zrozumieć Filipa II”, pisał francuski myśliciel, „musimy nieustannie przypominać sobie, iż nie wolno nam ufać opisom współczesnych, gdyż prawie zawsze dyktowały je albo pochlebstwo, albo nienawiść”. Także Robert Watson, współczesny Woltera i pierwszy szkocki biograf króla, zauważył: „Żadnej postaci nie odmalowali historycy w tak odmiennych barwach jak Filipa”6. Od zasady tej istnieje jednakże jedno ważne odstępstwo: raporty kilkunastu zagranicznych ambasadorów rezydujących na hiszpańskim dworze. Poświęcali oni niemało czasu, sił i środków, aby zajrzeć za zasłonę „tajemnic i wykrętów”, za którą król zwykł był ukrywać swoje decyzje i plany. Ich informatorami byli tacy ludzie jak Ruy Gómez de Silva, faworyt Filipa, Portugalczyk, który regularnie dzielił się tajemnicami państwowymi ze swoim wujem Francisco Pereirą – ambasadorem Portugalii, albo karzeł Elżbiety de Valois, Francuz, który (jak o tym zapomnieli wszyscy z wyjątkiem francuskiego ambasadora) niemal bez przerwy przebywał u boku królowej i mógł podsłuchać, co tylko chciał. Raporty dyplomatyczne oparte na tak doskonale poinformowanych źródłach dają dokładny wgląd w procesy decyzyjne na dworze Filipa.

Ostatnia przeszkoda w zrozumieniu Filipa II jest zarazem najtrudniejsza do pokonania, a jest nią jego wysoka pozycja. Pewien odważny mnich zażartował kiedyś: „Och, sire, bardzo niewielu królów idzie do nieba”. Oczywiście wszyscy, którzy to słyszeli, mocno się spłoszyli. „Czemuż to, ojcze?” – pyta król. A mnich na to: „Bo jest bardzo niewielu królów!”. W XXI wieku królów jest jeszcze mniej; trudno nam zatem wczuć się w charakter monarchy, zwłaszcza takiego jak Filip, który tylko sześciu lat swego panowania nie spędził na wojnie i często walczył na kilku frontach jednocześnie. W znakomitej pracy pt. Supreme Command Eliot Cohen zwraca uwagę, że „trudno jest pisarzowi postawić się na miejscu przywódcy politycznego działającego w warunkach wojennych”, niezależnie czy jest to monarcha, czy człowiek niskiego stanu, ponieważ na przywódcy takim ciąży „różnorodna odpowiedzialność i podlega on wielorakim powodującym stres bodźcom”, które bardzo niewielu historyków poznało osobiście. Cohen uznaje to za „największą przeszkodę w rzetelnej historycznej ocenie przywództwa politycznego w warunkach wojennych”7.

W swej słynnej pracy Filip of Spain, wydanej w 1997 roku, Henry Kamen obszedł tę przeszkodę, twierdząc, że król tej „różnorodnej odpowiedzialności” uniknął. „W żadnym momencie Filip nie miał ani dostatecznej kontroli nad biegiem wydarzeń, ani władzy nad swoimi królestwami; nie panował nawet nad własnym losem”, pisze Kamen. „Wobec tego nie można mu przypisywać odpowiedzialności za więcej niż drobną cząstkę tego, co wydarzyło się za czasów jego panowania. […] Należy uznać go za człowieka tkwiącego «w uwięzi losu, który w niewielkiej mierze od niego zależał». Mógł zrobić niewiele więcej niż grać takimi kośćmi, jakie zostały mu dane”8. Tak radykalny determinizm jest dla mnie nie do przyjęcia.

Nie ulega wątpliwości, że niektóre „wydarzenia”, a nawet niektóre „królestwa”, niekiedy wymykały się Filipowi spod kontroli, tak jak wymknąć się mogą każdemu przywódcy podczas wojny. Jednakże w prawie każdym dniu swego długiego życia Filip podejmował decyzje, które miały mu pomóc albo zachować, albo odzyskać inicjatywę. Pewnej nocy 1557 roku widzimy go, jak „o godzinie pierwszej nad ranem” własnoręcznie pisze rozkazy; w roku 1565 siedzi za biurkiem i tłumaczy się: „Jestem stroskany i zmęczony brakiem snu, bo prawie każdej nocy czytam papiery, do których, zajęty innymi sprawami, nie mogę zajrzeć w ciągu dnia – dlatego dopiero zaczynam czytać to, co mi pan przysłał, a jest już po północy”; w roku 1575 pisze: „jest dziesiąta, jestem wykończony i umieram z głodu”; a w roku 1583: „cały dzień zbiegł mi na czytaniu i pisaniu, i wielu innych rzeczach, które musiałem dzisiaj zrobić, ale wszystko to była papierkowa robota; dlatego też piszę to już po dziesiątej, bardzo zmęczony i bardzo głodny”9.

Wiele z decyzji podjętych przez Filipa podczas długich, samotnych dni i nocy, jakie spędził, siedząc za biurkiem, miało daleko idące konsekwencje. W 1566 roku nie odnowił Mandatos, przywilejów, które czterdzieści lat wcześniej jego ojciec przyznał mieszkającym w Grenadzie moryskom (potomkom Maurów, którzy przyjęli chrześcijaństwo); zamiast tego zdecydował się wymusić na nich uległość w sprawach religijnych. W wyniku tej decyzji wybuchła wojna domowa, która kosztowała życie jakieś dziewięćdziesiąt tysięcy Hiszpanów, tak chrześcijan, jak muzułmanów, i skończyła się wygnaniem około osiemdziesięciu tysięcy morysków. W roku 1571 król uparł się, że należy „zabić lub pojmać” Elżbietę Tudor, i w ten sposób uczynił z niej zaprzysięgłą nieprzyjaciółkę, która przez resztę swego panowania zadawała jego poddanym ogromne straty i straszliwe szkodziła jego prestiżowi. Jeszcze bardziej kosztowna była decyzja, aby na nowo podjąć wojnę w Niderlandach; rozpoczęte w roku 1577 zmagania trwały przez następne trzydzieści lat, straciły w nich życie dziesiątki tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci, a pochłonęły ponad sto milionów dukatów. W tych i niezliczonych innych przypadkach Filip z całą pewnością miał „kontrolę nad biegiem wydarzeń” oraz „panował nad własnym losem”: mógł zdecydować inaczej – odnowić Mandatos, odczepić się od Elżbiety Tudor i utrzymać świeżo zawarty pokój w Niderlandach – ale tego nie zrobił. Trzeba przyznać, że przed podjęciem każdej decyzji konsultował się z co najmniej jednym z wyższych rangą ministrów; później jednak rozstrzygał samodzielnie. Jak powiedział jeden z mniej udanych amerykańskich prezydentów czasu wojny, „ja tu decyduję”; Filip podlegał tym samym wywołującym stres bodźcom co inni „decydenci” w czasie konfliktu zbrojnego, ponieważ ciążyła na nim ta sama „różnorodna odpowiedzialność” co na nich.

Nemo nisi per amicitiam cognoscitur, napisał kiedyś św. Augustyn – poznać bliźniego można jedynie zostając jego przyjacielem. Dotyczy to tak żywych, jak umarłych. Nie oznacza to jednak, że biograf winien z założenia ufać ludziom, których życie pragnie opisać; wręcz przeciwnie, musi być przygotowany, że tak żywi, jak umarli próbują wprowadzić go w błąd – umyślnie, fałszując lub niszcząc kompromitujące ich dokumenty, albo mimowolnie, gdyż nie do końca pojmują otaczający ich świat. Istnieje też pokusa, by wziąć pod uwagę późniejszy rozwój wypadków, którego oni znać nie mogą. Lecz konstatacja św. Augustyna wskazuje, że biograf winien traktować swojego bohatera z tą samą otwartością umysłu, z tą samą życzliwą gotowością do wysłuchania go, z jaką traktowałby przyjaciela. W tym też duchu, drogi czytelniku, opisując długie życie króla Filipa – od sierpnia 1526 roku, kiedy został poczęty w Grenadzie, w pałacu Alhambra, aż po wrzesień 1603 roku, pięć lat po jego śmierci, kiedy to pod wsią Paracuellos de Járama kilkunastu świadków ze zdumieniem patrzyło, jak dusza króla opuszcza czyściec i unosi się do raju – będę jak najczęściej odwoływał się do jego własnych słów.

CZĘŚĆ IU PROGU WŁADZY

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

ROZDZIAŁ PIERWSZYNAUKA ZAWODU, 1527–1543

Karol V, cesarz rzymski, pan Hiszpanii, Meksyku, Niderlandów i sporej części Włoch, po raz pierwszy wjechał do Sewilli, gwarnego i rojnego miasta, w dziesiątym dniu marca 1526 roku. Zsiadł z konia na dziedzińcu zamku królewskiego i nie zdjąwszy nawet zakurzonego podróżnego stroju, udał się do komnaty, w której oczekiwała go kuzynka, księżniczka Izabela Portugalska. Papież już wcześniej wydał dyspensę, na mocy której kuzynostwo mogło się pobrać w okresie Wielkiego Postu, a przedstawiciele narzeczonych podpisali kontrakt małżeński; zatem po kwadransie uprzejmej rozmowy z oblubienicą, którą wtedy widział po raz pierwszy w życiu, Karol przebrał się w swoje najlepsze szaty i udał się najpierw na mszę świętą, podczas której poślubił Izabelę, a następnie na tańce. O godzinie drugiej nad ranem młoda para udała się do łoża i małżeństwo zostało skonsumowane.

Pierwsze tygodnie małżeńskiego pożycia cesarskiej pary były idylliczne. Młodzi małżonkowie pozostawali „w łożu do jedenastej lub dwunastej godziny”, a kiedy zeń wstali, „okazywali wszelkie oznaki zadowolenia”1. Następnie wraz z całym dworem z wolna przejechali z Sewilli do Grenady, by oddać cześć prochom wspólnych przodków, złożonych na wieczny spoczynek w tamtejszej katedrze. Z Grenady zamierzali podążyć do Barcelony, skąd Karol miał wyruszyć na krucjatę przeciwko osmańskim Turkom, pozostawiając żonie namiestnictwo Hiszpanii; jednakże plan ten zniweczyła wieść, że król Francji Franciszek I wypowiedział mu wojnę, zrywając rozejm. Młodzi małżonkowie pozostali więc w Grenadzie przez następne pół roku, mając nadzieję, że sytuacja na arenie międzynarodowej się unormuje, i to w górującym nad miastem pałacu Alhambra poczęty został przyszły Filip II.

Szczęśliwą nowinę jako pierwszemu oznajmiono ambasadorowi Anglii. „Cesarzowa spodziewa się dziecka”, napisał 30 września 1526 roku, „z czego wszyscy ogromnie się cieszą”. Jest to pierwsza znana nam wzmianka o przyszłym królu. Cesarzowa została w Grenadzie, gdzie prowadziła spokojny tryb życia; dopiero w początkach następnego roku niespiesznie udała się do Valladolid, ówczesnego ośrodka administracyjnego Kastylii, gdzie przebywał jej mąż2.

Poród był ciężki, wielogodzinny, jak to często bywa przy pierwszym dziecku. Izabela poprosiła o przysłonięcie jej twarzy welonem, aby nikt nie widział jej cierpień, a położną, która ją zachęcała, by dała upust swoim uczuciom, skarciła: „Prędzej umrę. Nawet mi o tym nie mów. Może umrę, ale nie będę krzyczała”. Filip pojawił się na świecie 21 maja 1527 roku około godziny czwartej po południu. Hiszpanie oczekiwali, że chłopczyk otrzyma któreś z imion tradycyjnie nadawanych w dynastiach Półwyspu Iberyjskiego, na przykład Fernando albo Juan, lecz Karol postanowił, że jego pierworodny będzie nosił imię dziadka. Tak więc dwa tygodnie później, podczas ceremonii jego chrztu, królewscy heroldowie trzykrotnie zakrzyknęli: „Filip, z łaski Boga książę Hiszpanii!”. Ale maleńki Filip był dziedzicem nie tylko Hiszpanii, lecz także o wiele rozleglejszych ziem3.

DZIEDZICTWO

Kaprysem fortuny rządzącej losami europejskich dynastii, w osobie Karola V połączyły się cztery linie sukcesji. Po dziadku ze strony ojca, cesarzu Maksymilianie I, odziedziczył stare habsburskie posiadłości w Europie Środkowej, po babce ze strony ojca, Marii Burgundzkiej – rozliczne księstwa, hrabstwa i włości w Niderlandach i Burgundii. Po babce ze strony matki, królowej Izabeli Katolickiej, wziął Kastylię i jej dominia w Afryce Północnej, na Karaibach i w Ameryce Środkowej, a po dziadku ze strony matki, Ferdynandzie Katolickim – Aragonię oraz znajdujące się pod jej panowaniem Neapol, Sycylię i Sardynię. Tę imponującą listę dziedzicznych ziem Karol już samodzielnie powiększył o kilka prowincji niderlandzkich (na mocy traktatu), włoskie księstwo Lombardii (po wygaśnięciu rodzimej dynastii) oraz Tunis w Afryce Północnej (w wyniku podboju). Co najważniejsze, w Ameryce około dwustu hiszpańskich poddanych Karola unicestwiło imperium Azteków i podbiło obszar osiem razy większy od Kastylii, skąd już mniej niż dwustu wyruszyło do Peru na podbój imperium Inków. Kiedy w 1535 roku Karol wjeżdżał do Mesyny na Sycylii, po raz pierwszy pod jego adresem zacytowano zręczną frazę, którą piętnaście wieków wcześniej ukuł rzymski poeta Wergiliusz ku chwale podbojów cesarza Augusta: A SOLIS ORTU AD OCCASUM, „od wschodu do zachodu słońca”. Jego późniejsi „spin doktorzy” będą już mówić o „imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce”.

1. Monarchia hiszpańska u szczytu potęgi, 1585. Aneksja Portugalii i jej zamorskich posiadłości uczyniła Filipa władcą pierwszego w historii mocarstwa na skalę światową. Jego sercem pozostawał Półwysep Iberyjski, lecz na biurko Filipa regularnie spływały – i wymagały decyzji – niezliczone sprawy dotyczące Afryki, Azji i Ameryki.

Jeszcze nigdy dotąd żaden europejski monarcha nie władał tak rozległymi ziemiami. Ten właśnie brak precedensów tłumaczy niejaką chaotyczność procesów decyzyjnych w wykonaniu hiszpańskich Habsburgów: nie mieli oni innego wyboru niż improwizować i eksperymentować, ad hoc testując rozmaite techniki zarządzania państwem i ucząc się na drodze prób, a niekiedy i błędów. Zresztą wcześniejsze doświadczenia, gdyby istniały, mogłyby się okazać bezużyteczne, ponieważ przez większość swego panowania Karol mierzył się z jedyną w swoim rodzaju kombinacją nieprzyjaciół: dwóch wrogów miał religijnych, a mianowicie protestantów i papiestwo, a dwóch – politycznych: Francję i Imperium Osmańskie. Groźne sprzężenie nastąpiło między tymi siłami, gdy w styczniu 1519 roku cesarz Maksymilian zmarł, nie załatwiwszy uprzednio dwóch ważnych spraw: po pierwsze, nie udało mu się uciszyć doktora Marcina Lutra, profesora uniwersytetu w Wittenberdze, który pisał pamflety i wygłaszał mowy, mobilizując społeczne poparcie dla swojej tezy, że papiestwo jest przeżarte zgnilizną i wymaga pilnej reformy. Po drugie, nie zdołał doprowadzić do uznania Karola za następcę tronu Świętego Cesarstwa Rzymskiego, wobec czego przez całą wiosnę i lato 1519 roku Karol i Franciszek I potężnymi sumami kaptowali siedmiu elektorów mających wybrać „króla Rzymian”, czyli cesarza elekta, którego wybór następnie zatwierdziłby papież. Rywalizację wygrał Karol, a ponieważ w ten sposób jego ziemie otoczyły Francję od północy, wschodu i południa, w 1521 roku Franciszek wypowiedział mu wojnę. Odtąd przez ponad stulecie królowie Francji będą próbowali położyć kres temu, co uważali za okrążenie ich dominium odziedziczonymi lub nabytymi przez Karola ziemiami habsburskimi.

2. Rodzina Karola V. Członkowie dynastii Habsburgów albo mieli bardzo liczne potomstwo, albo nie mieli go w ogóle. I tak z piętnaściorga dzieci córki Karola V, Marii potomstwo miała jedynie Anna, a spośród jej dzieci tylko jedno, przyszły król Filip III, doczekało się spadkobierców. Pozostałe jej dzieci albo zawarły małżeństwo za późno, aby się rozmnożyć, albo nie zawarły go w ogóle. (Cieńszymi liniami i kursywą zaznaczone jest pochodzenie z nieprawego łoża).

Papieże również czuli się zagrożeni elekcją Karola, ponieważ od tego czasu należały do niego nie tylko Sardynia i Hiszpania na zachodzie oraz Neapol i Sycylia na południu, lecz także Święte Cesarstwo (oraz – od 1535 roku – Mediolan) na północy. Co więcej, Rzym był uzależniony od importu zboża z Sycylii, a cały rzymski handel tak lądowy, jak morski był na łasce i niełasce Habsburgów, bo szedł przez ich ziemie i porty. Dlatego poparcie udzielane przez papieży „krucjatom” Karola (a później jego syna) przeciwko muzułmanom i protestantom ograniczała obawa, że jakikolwiek kolejny sukces Habsburgów pogłębi ich dominację nad Rzymem. Osmańscy sułtani też widzieli w Karolu naturalnego wroga. W ciągu swego długiego panowania (1520–1566) Sulejman Wspaniały pięć razy poprowadził swoje wojska w górę Dunaju, za każdym razem zagarniając ziemie uprzednio należące albo do Habsburgów, albo do ich sojuszników. Nie poszedł dalej tylko dlatego, że musiał jednocześnie mierzyć się z innymi wrogami tak wewnętrznymi, jak zewnętrznymi.

Niekiedy także Karol musiał zająć się nieprzyjaciółmi na swoim własnym podwórku. Szczególne kłopoty sprawiała scheda po jego dziadku Ferdynandzie Aragońskim, który zmarł w 1516 roku. Małżeństwo Ferdynanda z Izabelą Kastylijską stworzyło wprawdzie unię personalną, lecz instytucje, prawa, waluta i struktura sądownictwa w każdym z ich dominiów – Kastylii, Aragonii, Katalonii, Walencji i Nawarze (zaanektowanej przez Ferdynanda w 1512 roku) – pozostały niezmienione, a prerogatywy monarsze i polityka władzy znacząco się różniły. Przede wszystkim jednak Ferdynand był władcą Kastylii jedynie iure uxoris; kiedy w 1504 roku królowa zmarła, jego tytuł wygasł, a korona przeszła na pierworodne dziecko królewskiej pary, córkę Joannę, oraz jej męża, księcia Burgundii Filipa Habsburga – rodziców Karola.

Joanna, inaczej niż jej matka, nie przejawiała ani chęci sprawowania rządów, ani żadnego talentu w tym kierunku, wobec czego kandydatami do władzy nad Kastylią zostali Ferdynand i Filip. Filip pokonał teścia, ale wkrótce potem zmarł. Ferdynand natychmiast usunął urzędników wyznaczonych przez zięcia, z których większość uciekła do Niderlandów, na dwór młodego Karola, gdzie przez następną dekadę knuli zemstę; później zwano ich filipistami. Ferdynand zastosował areszt prewencyjny wobec Joanny, nominalnej królowej Kastylii, i objął rządy jako namiestnik królestwa. W testamencie swoim jedynym spadkobiercą uczynił wnuka Karola, wobec czego w 1517 roku książę w orszaku filipistów przybył do Hiszpanii, by objąć rządy. Dwa lata później powołanie na tron Świętego Cesarstwa Rzymskiego zmusiło Karola do powrotu na północ Europy – musiał zaprowadzić porządek w Niemczech. Pod jego nieobecność duże powstania przeciwko władzy habsburskiej wybuchły na Majorce, na Sycylii, w Walencji, a przede wszystkim w Kastylii, gdzie buntownicy znani jako comuneros chcieli uczynić Joannę królową de facto, a nie tylko nominalnie. Powrót cesarza do Hiszpanii w roku 1522 przywrócił porządek w kraju, ale cztery lata później nawet militarna i finansowa pomoc ze strony Habsburgów nie położyła tamy pochodowi Sulejmana w głąb Węgier. Chwytając się rozpaczliwych środków, Karol zaofiarował niemieckim luteranom swobody religijne w zamian za wsparcie wojskowe przeciw Turkom. Przyspieszyło to proces rozprzestrzeniania się idei protestanckich zarówno w samych Niemczech, jak poza ich granicami.

„FILIPEK”

Karol nie był w stanie powstrzymać tego procesu, ponieważ wojna z Francją i kilkoma państwami włoskimi nie pozwalała mu opuścić Hiszpanii; w zastępstwie zajmował się więc świętowaniem narodzin małego Felipito(tak nazywał księcia cesarski błazen). „Cesarz jest taki uszczęśliwiony, radosny i dumny, że nic tylko nakazuje nowe obchody”, pisał jeden z ambasadorów. „Filipek” oczywiście nie zwracał najmniejszej uwagi na tę pompę, ani też na fakt, że w 1528 roku w Madrycie odbyła się ceremonia, podczas której jego przyszli poddani przysięgli mu wierność jako księciu Kastylii. Ważniejsze były dlań jego mamki4.

Karol i Izabela nadal ukazywali się publicznie jako „najszczęśliwsi małżonkowie na świecie”; w rzeczywistości jednak to tylko cesarzowa uwielbiała męża, on zaś postrzegał ją głównie jako element polityki administracyjnej i prokreacyjnej5. Powierzywszy syna opiece mamek, cesarzowa szybko odzyskała płodność. Trzy miesiące po narodzinach syna Karol pozostawił swojej ponownie brzemiennej żonie namiestnictwo Kastylii, sam zaś pojechał do Aragonii na zjazd jej kortezów (zgromadzenia przedstawicielskiego), skąd zamierzał udać się do Barcelony, a stamtąd do Włoch. Kiedy konflikt z Francją znów udaremnił jego plany, zamiast wracać do żony, pojechał do Walencji. Był zatem nieobecny, gdy w czerwcu 1528 roku Izabela powiła ich drugie dziecko, córkę Marię. Powrócił kilka tygodni później, ale po dziewięciu miesiącach znów wyruszył w drogę, po raz drugi powierzając namiestnictwo ponownie brzemiennej żonie. Tym razem udało mu się zawrzeć korzystny pokój i wyruszył przez Morze Śródziemne do Włoch. Żonę i dzieci miał ujrzeć dopiero cztery lata później.

Tak więc „Filipek” spędził okres niemowlęctwa bez ojca. W wieku lat dwóch został odstawiony od piersi, a w ciągu następnego roku „konkurował z siostrą pod względem liczby strojów”. Usłużny dworzanin informował Karola, że jego syn „wraz ze swoją kuszą stanowią takie zagrożenie dla jeleni, iż obawiam się, że zanim Wasza Wysokość wróci [do Hiszpanii], nie będzie tu już czego zabijać”.

Mały książę bywał czasem grzeczny, a czasem nie, jak to dziecko. Kiedy w 1531 roku „zgromadził wszystkie dzieci, jakie były na dworze” na turniej, podczas którego „jako kopie służyły zapalone świece”, wszyscy się śmiali. Śmiali się też, kiedy Filip próbował przekonać pewnego dworzanina, aby wziął sobie jednego z paziów księcia, „bo on ma ich dużo”. Dworzanin odmówił, więc Filip zaoferował „pazia swojej siostrze, która nie miała ani jednego, a kiedy mu powiedziano, że nie tak łatwo znaleźć paziów, odrzekł gniewnie: «To spróbujcie znaleźć innego księcia: pełno ich na ulicach»” (to jest pierwszy dialog z udziałem Filipa, jaki zanotowała historia). Niekiedy jednak „Jego Wysokość złości się, kiedy nie dostanie takiego jedzenia, jakiego chce. Bywa taki męczący”, że jego matka „prawdziwie się na niego gniewa i czasem daje mu klapsa”6.

Mając lat cztery, Filip zbuntował się, kiedy się okazało, że ma podróżować powozem razem z matką; zamiast tego „zażyczył sobie, żeby jechała z nim infantka [Maria], bo on bardzo lubi jej towarzystwo, co wskazuje, że będzie z niego prawdziwy uwodziciel”. Książę nie życzył sobie także dosiadać muła bokiem, na modłę kobiecą: „Zgadzał się jechać tylko wtedy, kiedy miał stopy w strzemionach”7. W 1531 roku odwiedził jeden z klasztorów, gdzie w dzień św. Jakuba trzy młode kobiety miały być przyjęte w poczet zakonnic; z tej okazji książę po raz pierwszy został odziany w dublet i pończochy, które nosili tylko chłopcy, zamiast w suknie noszone przez dzieci obojga płci. Od tego czasu nadal ukazywał się wyłącznie w towarzystwie matki, jej dam dworu oraz siostry, lecz zaczął bywać na turniejach, obchodach świąt i przy innych okazjach. Tak rozpoczęło się jego przejście z kręgu życia prywatnego na arenę publiczną.

Decyzja cesarzowej, by ten ważny rytuał przejścia odbył się w klasztorze, odzwierciedla nie tylko jej pobożność, lecz także gorliwość religijną pozostałych dwóch kobiet odpowiedzialnych za dobrobyt księcia, którymi były doña Inés Manrique de Lara oraz doña Leonor de Mascarenhas. Ta pierwsza pochodziła ze znamienitej rodziny kastylijskiej; niegdyś była damą dworu Izabeli Kastylijskiej, później schroniła się w klasztorze, gdzie niezwykła pobożność zyskała jej opinię błogosławionej (beata). Z całą pewnością to właśnie dlatego cesarzowa wezwała doñę Inés na dwór, by została guwernantką (aya), odpowiedzialną za fizyczny i moralny rozwój księcia. Doña Leonor była od niej o wiele młodsza; przyjechała w orszaku cesarzowej z Portugalii do Kastylii i także była uważana za błogosławioną. Nie nosiła żadnego oficjalnego tytułu; była tylko nieformalną wychowawczynią księcia. Religijność tych kobiet była tego samego rodzaju, co religijność cesarzowej: praktyczna, surowa i gorliwa.

Przed poczęciem Filipa Izabela nakazała odprawiać msze święte w intencji jej płodności i za każde poczęte przez siebie dziecko obiecała złożyć w sewilskim kościele Santa María la Antigua wotum w postaci srebrnego posążka dziecka (w jej testamencie jest zapis, że należy wykonać i dostarczyć do tegoż kościoła pięć srebrnych statuetek). Poród odbywał się w otoczeniu relikwii, które przywiozła ze sobą z Portugalii; w rękach Izabela trzymała „pas świętej Elżbiety”, który matka świętego Jana Chrzciciela ściskała jakoby dla ulgi w bólach porodowych. Później cesarzowa wysłała ubranko, które jej syn nosił przed i po ceremonii chrztu, do innej błogosławionej kobiety; w zamian beata odesłała swoją własną szatę, aby, jak zanotował kronikarz, „uczynić z niej powijaki dla księcia i tak ustrzec go od ataków Diabła”8.

Filip przetrzymał nie tylko „ataki Diabła”, lecz także zwyczajne niebezpieczeństwa, jakie grożą każdemu brzdącowi. Na przykład pewnego dnia wylazł za balustradę na gzymsie jednego z wyższych pięter pałacu. Tego rodzaju dramatyczne wydarzenia – a także śmierć jej drugiego syna, Ferdynanda, w wieku niemowlęcym, zmieniły charakter Izabeli. Od tego czasu najmniejsze niedomagania pozostałych dzieci, zwłaszcza Filipa, budziły jej przerażenie. Kiedy Karol wyjeżdżał, cesarzowa wpadała w głębokie przygnębienie. Zdaniem jednego z ambasadorów, „źródłem jej melancholii jest śmierć infanta, który raduje się w chwale Pana, a także dolegliwości księcia, ale przede wszystkim nieobecność męża”9. Wiosną 1533 roku nadeszła wieść, że Karol wraca do Barcelony, i Izabela z dwójką żyjących jeszcze dzieci wyruszyła mu na spotkanie. Filip był już na tyle duży i silny, że jechał konno; ale jego rozwój intelektualny nie dorównywał fizycznemu: wciąż nie umiał czytać i kulturę słowa pisanego poznawał prawie wyłącznie ze słuchu. Pieśń o Cydzie czytano mu tyle razy, że urywki znał na pamięć. Kiedy pewnego dnia naprzykrzał mu się jeden z towarzyszy, Filip odciął się: „Prawdziwie mnie drażnisz” – tu padło nazwisko – „ale jutro będziesz całował moją rękę”, wyraźnie nawiązując do fragmentu średniowiecznego poematu, gdzie król Alfonso mówi do Cyda:

Prawdziwie mnie drażnisz, Rodrigo; Rodrigo, źle mnie traktujesz,

Ale jutro przysięgniesz mi wierność, a potem ucałujesz moją rękę10.

Wróciwszy do Hiszpanii, cesarz zadecydował, że jego syn potrzebuje wychowawcy. W 1534 roku mianował na to stanowisko Juana Martíneza del Guijo, znanego pod zlatynizowaną wersją nazwiska – Silíceo; był to czterdziestoośmioletni ksiądz, niewysokiego rodu, ale dawny student uniwersytetu w Paryżu oraz autor traktatów o filozofii i matematyce, które publikował jeszcze zanim został profesorem filozofii na uniwersytecie w Salamance. Pod jego kierunkiem Filip przez następne pięć lat mozolnie uczył się ze Skróconej gramatyki autorstwa Marineo Sículo – zdaje się, że była to pierwsza książka, jaką posiadał – oraz pobożnych ksiąg Ludolfa z Saksonii, znanego jako Ludolf Kartuz. W marcu 1535 roku Karol po raz kolejny porzucił syna oraz ponownie ciężarną żonę, która trzy miesiące później urodziła córkę Joannę. Niedługo później Karol uznał, że trzeba księcia uwolnić spod „władzy kobiet” i stworzył dla niego oddzielny dwór. Na jego czele stanął don Juan de Zúñiga y Avellaneda, filipista, który służył cesarzowi już od prawie trzydziestu lat. Karol zażyczył sobie przy tym – co ważne – aby jego syn był wychowywany w ten sam sposób co jego wuj Jan z Asturii, syn i dziedzic „królów katolickich”. Utworzenie, w roku 1535, oddzielnego dworu oznaczało, że odtąd w otoczeniu Filipa będą przebywać jedynie mężczyźni – słudzy i dworzanie (cesarz wyznaczył ich około czterdziestu) oraz że Zúñiga lub wyznaczony przezeń zastępca będzie nieustannie strzegł Filipa, a nocą spał w jego komnacie. „Nie jestem przy nim”, zapewniał cesarza Zúñiga, „wyłącznie wtedy, kiedy piszę do Waszej Wysokości” lub kiedy książę jest „w szkole lub ze swoją matką w jakimś miejscu, do którego nie wolno mi wchodzić”11. Życie Filipa zmieniło się nieodwracalnie.

KSIĄŻĘ HISZPANII, 1535–1559

Nieobecność don Juana w czasie, kiedy jego wychowanek przebywał „w szkole”, wynikała z faktu, że według kastylijskiej tradycji „książę winien mieć dwóch nauczycieli, którzy go kształcą w sprawach odmiennych: wychowawcę (maestro), który uczy go liter i dobrego wychowania, oraz guwernera (ayo), który ćwiczy go w rzeczach wojskowych i dworskich”12. Silíceo miał zatem za zadanie uczyć księcia i elitę jego paziów czytania, pisania i sztuki modlitwy. Efekty były mizerne. W listopadzie 1535 roku Karol dowiedział się, że „dwa miesiące minęły bez czytania i pisania”, bo książę chorował. Trzy miesiące później Silíceo donosił, że bywa zmuszony zawieszać lekcje łaciny, ponieważ „początki są takie trudne”. Nic zatem dziwnego, że mając lat trzynaście, Filip „ledwo zaczął pisać po łacinie”13. Natomiast od wczesnego wieku wykazywał niezwykłą pobożność. Surowy i świątobliwy Zúñiga zauważył, że książę „lęka się Boga w sposób tak naturalny, że nigdy nie widziałem takiej bojaźni u kogoś tak młodego”; jednakże, pisał dalej Zúñiga, książę „uczy się o wiele lepiej po wyjściu ze szkoły”, i dodawał przekornie, że „poniekąd przypomina w tym swego ojca, gdy ten był w jego wieku”. Częste wzmianki o zakupie kusz, bełtów i włóczni, jakie widać w zapiskach skarbnika dworu Filipa, świadczą o jego rosnących umiejętnościach mordowania zwierzyny w królewskich parkach – i rzeczywiście, w końcu Karol był zmuszony określić tygodniowe limity zwierząt danego gatunku, które wolno było młodemu księciu zabić14. Aby wynagrodzić mu to rozczarowanie, kamerdyner księcia otrzymywał „co miesiąc trzydzieści dukatów na zakup rzeczy, które sprawiają przyjemność Jego Wysokości”. Wśród rzeczy tych były „rycerz ze srebra, w pełnej zbroi, oraz srebrny koń dla tegoż rycerza”, „nieduża armata z brązu, osadzona na lawecie”, a także „sześć malutkich złoconych armatek”. Przedmioty te miały za zadanie rozwijać w księciu waleczność. Inne rzeczy – na przykład „dzwonek o słodkim brzmieniu, sprowadzony z Ameryki” – były po prostu „dla zabawy Jego Wysokości”. Filip posiadał również talię kart – kiedyś „spędził cały dzień” z najstarszym synem Zúñigi don Luisem de Requesens, wspólnie „budując kościół z kart”. Lubił trzymać ptaki w klatkach (niektóre z nich oślepiano, gdyż pozbawione wzroku ptaki ponoć śpiewały lepiej); jeden z jego najwcześniejszych zachowanych wizerunków ukazuje go podczas zabawy uwiązanym na sznurku ptakiem. Później miał jeszcze innych ulubieńców, między innymi pieska, który sypiał na własnej poduszce przy jego łóżku, małpkę, sześć świnek morskich i papużkę15. Uczył się także dobrych manier, tańczył z siostrą i uczestniczył w kawalkadach poprzedzających walki byków lub turnieje. W 1535 roku, podczas ceremonii otwarcia turnieju, po raz pierwszy ukazał się publicznie w pełnej zbroi.

Cesarz rzadko bywał obecny podczas tych wydarzeń. Wyjechał z Hiszpanii w marcu 1535 roku i wrócił dopiero w styczniu 1537 roku; później, gdy tylko cesarzowa znowu znalazła się w ciąży, wyjechał do Aragonii. Osamotniona cesarzowa urodziła kolejnego chłopca, któremu nadano imię Jan (po wuju Karola Janie z Asturii), ale ten także wkrótce zmarł. Na tę wieść cesarz – być może obawiając się, że Izabela zbliża się do końca swoich płodnych lat, podczas gdy on wciąż ma tylko jednego dziedzica – pospiesznie wrócił do Hiszpanii i wkrótce jego żona była w ciąży po raz piąty. Tym razem znów poroniła. Portret namalowany w marcu 1539 roku ukazuje rodzinę królewską z przejęciem oglądającą turniej; lecz ich szczęście wkrótce miało się skończyć. Niedługo później cesarzowa urodziła martwe dziecko, zachorowała i zmarła 1 maja 1539 roku, trzy tygodnie przed dwunastymi urodzinami Filipa.

Filip nigdy nie zapominał lat spędzonych z matką. Kiedy w roku 1570 marszałek dworu jego nowo poślubionej żony Anny Austriaczki spytał, jakim protokołem ma kierować się jej dwór, odpowiedział krótko, że „wszystko ma być jak za czasów mojej matki”, a kiedy powstawały jakieś problemy, odwoływał się do tego, „co pamiętam, że robiono za czasów mojej matki”. Pamiętał również ludzi i wydarzenia z czasów dzieciństwa. Pewnego dnia, czytając pismo z propozycjami kandydatów na stanowisko inkwizytora generalnego – a był rok 1594, miał wówczas sześćdziesiąt siedem lat – zaczął wspominać czasy swej młodości. Kiedy kardynał Juan de Tavera otrzymywał to stanowisko, napisał: „był arcybiskupem Toledo, był nim od roku 1534, kiedy to zmarł don Alonso de Fonseca. Jego też znałem, widziałem się z nim wieczorem przed jego śmiercią: przyjechaliśmy właśnie do Alcalá de Henares, a on zmarł tej samej nocy”. Dalej król wspominał swoje pierwsze spotkanie z ojcem jednego z kandydatów: „w początkach 1533 roku, kiedy to wraz z miłościwą panią cesarzową, która spoczywa w chwale, pojechaliśmy do Barcelony oczekiwać na przyjazd cesarza”. I dodał: „W tym roku, właśnie w Barcelonie, skończyłem sześć lat”16.

OJCIEC I SYN, 1539–1543

Aby opłakać żonę, cesarz zamknął się na siedem tygodni w klasztorze, a obu córkom nakazał przenieść się do miasta Arévalo, gdzie miały rosnąć z dala od gwarnego dworu – i z dala od brata. Filip samotnie przewodniczył uroczystym egzekwiom odprawianym w toledańskim kościele San Juan de los Reyes. Była to jego pierwsza samodzielna rola w życiu publicznym.

Wyszedłszy z klasztornego odosobnienia, Karol zażyczył sobie osobiście nadzorować przygotowanie następcy tronu do jego przyszłych zadań. W tym celu znacznie powiększył jego dwór, którego marszałkiem został Zúñiga (jednocześnie zachowując funkcję guwernera księcia). Prawie natychmiast jednak nadeszła wieść, że Niderlandy buntują się przeciwko zbyt wysokim podatkom. Karol i jego doradcy mieli poważny problem, ponieważ płatnicy podatków w Kastylii także się burzyli. W 1538 roku szlachta zgromadzona na kortezach Kastylii odmówiła przyznania dalszych funduszy na prowadzone przez cesarza wojny, ten zaś gniewnie ją za to łajał. Wyjazd z Hiszpanii był zatem bardzo ryzykowny; wszyscy pamiętali, że ostatnim razem, kiedy Karol wyjechał, nie mianując uprzednio namiestnika z krwi królewskiej, powstanie comuneros niemalże kosztowało go tron. Tymczasem po śmierci cesarzowej Karol nie miał już żadnego krewnego ani powinowatego w wieku dorosłym, któremu mógłby powierzyć rządy w Hiszpanii. Z drugiej strony jednak bał się pozostać, i nic dziwnego, skoro jego regent w Niderlandach pisał, że „gra idzie o to, czy Wasza Wysokość będzie panem, czy sługą”17.

W listopadzie 1539 roku Karol ustanowił Filipa nominalnym regentem i wyjechał do Niderlandów. Władza wykonawcza spoczywała jednak w rękach kardynała Tavery, prymasa Hiszpanii i inkwizytora generalnego, którego wspomagał Francisco de Los Cobos, de facto szef struktur administracyjnych i finansowych Kastylii, któremu Karol powierzył funkcję sekretarza Filipa. Tuż przed wyjazdem cesarz przygotował też dwa zestawy Instrukcji. Dokument adresowany do jego doradców dotyczył ich kompetencji administracyjnych oraz obowiązków (zarówno względem cesarza, jak i wzajemnych), natomiast pismo przeznaczone dla Filipa odnosiło się do kwestii polityki. Karol skonstruował swoje instrukcje tak, aby – w wypadku „gdyby Bóg zechciał wezwać [go] do siebie” zanim jego cele polityczne zostaną osiągnięte – „rzeczony książę znał nasze intencje” i trzymał się odpowiednich strategii religijnych, dynastycznych i politycznych, „aby żyć i panować w pokoju i dostatku”. Był to pierwszy z wielu szczegółowych zestawów wskazówek, które ukształtują polityczną optykę księcia. Filip przez całe życie będzie dążył do celów wskazanych mu przez ojca18.

Na wstępie nakazawszy księciu, by kochał Boga i bronił swego królestwa, cesarz zalecał mu, aby ufał przede wszystkim krewniakom.

Zawrzyj i pielęgnuj prawdziwą, szczerą i nieposzlakowaną przyjaźń i związek pełen zrozumienia z królem rzymskim, naszym bratem [Ferdynandem] oraz z jego dziećmi, naszymi bratanicami i bratankami; z królowymi Francji [siostrą Karola, Eleonorą] i Węgier [jego siostrą Marią]; z królem i królową Portugalii [jego siostrą Katarzyną] oraz ich dziećmi, a także bratem wymienionego króla, jak nakazują ci związki rodzinne, i podtrzymuj więź przyjaźni i zrozumienia, jaka istnieje między nimi a mną.

Dalej Karol rozważał, jak najlepiej będzie zmierzyć się z trzema źródłami konfliktów: Francją, Niderlandami i Mediolanem. Związane z nimi problemy postrzegał jako połączone, gdyż zawarł wprawdzie pokój z królem Francji, lecz pokój ten mógł okazać się trwały jedynie gdyby obie strony zgodziły się „zakończyć i wygasić wszelkie spory i konflikty interesów” dotyczące Niderlandów i Mediolanu, a następnie przypieczętowały układ „związkami małżeńskimi”. W tym miejscu cesarz wyjawiał, że obiecał infantkę Marię królowi Franciszkowi na żonę dla jego drugiego syna, plus Mediolan w posagu. Pomimo tej obietnicy jednakże zarówno Karol, jak jego żona zastrzegli w swoich testamentach, że „jeśli, jak jest obecnie, nie będziemy mieć innego syna niż książę”, Maria wyjdzie za mąż za bratanka ojca, czyli syna jej stryja Ferdynanda, i wspólnie będą rządzić Niderlandami. Kwestia ta nabrała wielkiej wagi, gdy w Niderlandach rozpoczęły się „niepokoje i bunty”. Karol obawiał się, że „różnolitość mieszkańców oraz wielość sekt przeciwnych naszej świętej wierze i Kościołowi, a założonych pod pretekstem wolności i samorządności, może spowodować nie tylko całkowity przepadek [Niderlandów] i ich utratę przez nasz ród, lecz także ich oderwanie się od naszej świętej wiary i Kościoła”. Karol zamierzał zatem złamać obietnice dane Franciszkowi i Ferdynandowi, tak, aby „książę, nasz syn, odziedziczył Niderlandy” – ale, jak ostrzegał Filipa, to rozwiązanie było obarczone sporym ryzykiem, więc w przyszłości mógł jeszcze zmienić zdanie i „zapisać rzeczone Niderlandy naszej córce [Marii] i jej przyszłemu małżonkowi, aby tym samym uniknąć tychże zagrożeń ku pożytkowi chrześcijaństwa i naszego syna, a także aby zapewnić dobrobyt, bezpieczeństwo i pokój królestwom i innym krajom, które ten odziedziczy”.

Instrukcje cesarza wytyczyły także linię polityczną wobec trzech państw: Portugalii, Sabaudii i Anglii, której Filip miał się trzymać. Infantka Joanna miała poślubić następcę tronu Portugalii księcia Jana; Francuzi mieli wycofać się z Sabaudii, którą odebrali tamtejszemu księciu, skądinąd szwagrowi Karola; w kwestii zaś Anglii Filip miał „bardzo uważać, aby nieostrożnie nie wyrazić zgody na nic, co mogłoby negatywnie wpłynąć na naszą wiarę i Kościół”, pozwalając protestantom uzyskać przewagę. Co więcej, więzy rodzinne nakazywały księciu „opiekować się” kuzynką Marią Tudor „oraz wspierać i wspomagać jej sprawę na tyle, na ile będzie można to uczynić bez kłopotu”.

Obnażając plany, z których Karol nie zwierzał się nikomu innemu, ten niezwykły dokument wskazuje, że ogromnie ufał swojemu następcy; ponieważ jednak Filip był za młody, aby wcielać w życie jakiekolwiek poruczenia ojca, trzeba zadać pytanie, kto był jego rzeczywistym adresatem. Zachowane instrukcjedla Tavery nie zawierają ani słowa na temat polityki zagranicznej, zaś w dokumencie adresowanym do Filipa (inaczej niż w późniejszych Instrukcjach cesarza) nie ma wskazania, że jest on tajny; Karol bez wątpienia życzył sobie, aby jego syn podzielił się otrzymanymi odeń wytycznymi z Taverą, Cobosem i Zúñigą. Przecież gdyby Karol zmarł za granicą, to właśnie ci trzej dygnitarze kierowaliby wszelkimi działaniami młodego księcia.

Karol przeżył, więc te akurat Instrukcje nigdy nie zostały wcielone w życie; jednakże definiują one kilka problemów, które dominować będą w polityce zagranicznej Hiszpanii aż do końca stulecia. Są to: bezwzględna potrzeba utrzymywania przyjaznych relacji z austriacką gałęzią rodziny oraz skoligacenia się z portugalską rodziną królewską, możliwość, że trzeba się będzie wyrzec Mediolanu lub Niderlandów, odpowiedzialność za zwrot ziem księciu Sabaudii oraz obowiązek ochrony wiary katolickiej w Anglii, a także katolickiej pretendentki do angielskiego tronu. Co więcej, dokument ten obnaża trzy defekty, które na następne sto lat naznaczą politykę zagraniczną Hiszpanii, a mianowicie nadmierną tajność informacji, nieposzanowanie solennych obietnic oraz opór w obliczu perspektywy ustąpienia z jakiegokolwiek kontrolowanego przez nią terytorium. Instrukcje napisane przez Karola w 1539 roku w zaskakujący sposób ujawniają tak mocne, jak słabe strony dziedzictwa, które wkrótce miał przejąć jego syn.

Przez następne dwa lata wychowaniem Filipa zajmował się wyłącznie Zúñiga; składane przezeń cesarzowi szczegółowe meldunki pozwalają nam prześledzić postępy księcia. Po pierwsze, radykalnie zmieniło się jego życie religijne. Od śmierci matki zaczął kierować modlitwy przede wszystkim do swego patrona św. Filipa; w dzień jego wspomnienia został kawalerem Orderu Złotego Runa (1533) i wyzdrowiał z ospy (1536), co wyraźnie świadczyło o szczególnej opiece świętego. Także w dzień św. Filipa zmarła jego matka (1539), co jedynie wzmocniło uczucie księcia, ponieważ świadczyło, iż święty osobiście zechciał odprowadzić ją do nieba. Od tego czasu Filip łączył uroczystości dnia swego patrona z obchodami rocznicy śmierci matki. W 1541 roku przyjął pierwszą komunię, o czym Zúñiga z dumą pisał do cesarza: „Wasza Wysokość powinien dziękować Panu, że za syna ma chrześcijanina, który przy tym jest cnotliwy i inteligentny”. W ramach przykładu cnoty Zúñiga informował cesarza, że Filip „oddaje Bogu” piętnaście z trzydziestu dukatów, jakie otrzymuje co miesiąc „na zakup rzeczy, które sprawiają mu przyjemność”19.

Książę celował również w ćwiczeniach fizycznych. W 1541 roku zaczął polować z sokołami – Zúñiga donosił, że „bardzo lubi strzelać z kuszy, ale kiedy nie jest to możliwe, poluje z sokołami; lubi właściwie wszystkie zajęcia na świeżym powietrzu”. Filip uczył się także różnych technik walki. Jego nadworny skarbnik kupił „dwie szpady do fechtunku” oraz „cztery lance, aby Jego Wysokość mógł gonić do pierścienia”. W 1543 roku Zúñiga zapewniał cesarza, że „Jego Wysokość jest najlepszym szermierzem na dworze”, nieco później dodając, że książę „bardzo dobrze walczy tak pieszo, jak konno”20.

Z mniejszym entuzjazmem pisał Zúñiga o edukacji księcia. W czerwcu 1541 roku pisał wprawdzie: „od dwóch miesięcy z większym optymizmem niż dawniej myślę, że [książę] jednak polubi łacinę, co bardzo mnie cieszy, bo uważam, że dobry władca winien być dobrym latynistą, że to daje wiedzę, jak rządzić sobą i innymi”, ale ten precyzyjny okolicznik, „od dwóch miesięcy” nie pojawił się w jego relacji przypadkowo21. Otóż nieco wcześniej za radą Zúñigi Karol usunął Silíceo z funkcji nauczyciela księcia, zastępując go aragońskim humanistą Juanem Cristóbalem Calvete de Estrella, „człowiekiem bardzo uczonym”, a co więcej „czystej krwi” (czyli takim, który wśród przodków nie miał ani Żydów, ani Maurów). Miał on „nauczać gramatyki wszystkich obecnych i przyszłych paziów księcia”. Nowy wykładowca od pierwszej chwili zapewniał swoim młodym podopiecznym najlepsze możliwe wykształcenie22.

Silíceo nie akceptował humanizmu, ale nie był w stanie całkowicie odizolować Filipa od jego wpływów. Dla przykładu, kiedy w styczniu 1540 roku książę przyjechał do Alcalá de Henares na polowanie, kardynał Tavera zdecydował, że przy tej okazji powinien odwiedzić uniwersytet Complutense – wobec czego Filip przez trzy godziny zwiedzał sale wykładowe, wysłuchał kilku referatów po łacinie i siedział na widowni, gdy jeden ze studentów teologii składał egzamin na stopień bakałarza. Jednakże w pełni zaczął zaznajamiać się z nowymi prądami intelektualnymi dopiero kiedy obowiązki jego preceptora przejął Calvete. Wkrótce zresztą humanista dokooptował sobie trzech pomocników: Honorato Juan miał uczyć księcia matematyki i architektury, Juan Ginés de Sepúlveda – historii i geografii, zaś Francisco de Vargas Mexía – teologii. Wszyscy czterej uczni wcześniej wielokrotnie podróżowali za granicę, a ich kosmopolityczny światopogląd zdecydowanie rozszerzył horyzonty księcia.

3. Księgozbiór Filipa, 1535–1547. Skarbnik odpowiedzialny za rachunki dworu księcia zapisywał tytuł i datę zakupu każdej księgi nabywanej dla niego (lub przez niego). Skokowy wzrost tych wydatków odzwierciedla wpływ, jaki na oczytanie księcia wywarła nominacja Juana Cristóbala Calvete de Estrella na stanowisko jego głównego wychowawcy, która nastąpiła pod koniec 1540 roku.

Calvete od pierwszej chwili dokładnie wiedział, co chce osiągnąć jako pedagog. W 1541 roku zakupił sto czterdzieści ksiąg i kazał je oprawić specjalnie dla księcia; z tym jednym zakupem jego księgozbiór urósł o ponad 100 procent. Niemal wszystkie były napisane po łacinie, pióra albo autorów klasycznych, między innymi Juliusza Cezara, Cycerona, Plauta, Seneki, Terencjusza i Wergiliusza, albo współczesnych humanistów, wśród których byli Erazm z Rotterdamu (Adagia oraz Enchiridion), Juan Luis Vives (De anima et vita) oraz, co zaskakujące, główny stronnik Marcina Lutra – Filip Melanchton (De rhetorica). Co więcej, chociaż w księgozbiorze księcia dominowały książki łacińskie, Filip był pierwszym monarchą Hiszpanii, który umiał czytać po grecku (z czasem doszedł do tego, że czytał Homera w oryginale); uczył się także hebrajskiego i aramejskiego, aby móc czytać Biblię w jej oryginalnych językach. Posiadał też gramatykę języka arabskiego oraz „książkę na temat Koranu, którą Jego Wysokość kazał kupić”23, co stało się podczas jego wizyty w Walencji w 1542 roku, być może za radą nauczyciela: pochodzący z tego miasta Honorato Juan mógł sądzić, że dzięki temu jego uczeń lepiej zrozumie swoich przyszłych poddanych – morysków. Wizyta odbyła się w ramach objazdu przyszłych włości Filipa. Oprócz Walencji, cesarz zabrał swego dziedzica do Nawarry, Aragonii i Katalonii, aby wszędzie ujrzano w nim następcę tronu. Filipowi towarzyszyli nauczyciele, Calvete, Juan i Sepúlveda, którzy przy każdej okazji dostarczali mu informacji na temat języków, kultur i historii jego nowych wasali. Kiedy na dwór dotarła wieść, że Francuzi oblegli Perpignan, drugie po Barcelonie najważniejsze miasto Katalonii, Sepúlveda poprowadził oficjalną debatę, podczas której dworzanie szukali najlepszego sposobu ocalenia miasta. Było to pierwsze zetknięcie Filipa ze kwestiami strategii wojskowej.

Powróciwszy wraz z całym dworem do Kastylii, Calvete wsparł swój ambitny projekt pedagogiczny zakupem kolejnych łacińskich ksiąg. Wśród nowych nabytków największy zbiór (25 procent wszystkich ksiąg zakupionych pomiędzy rokiem 1535 a 1545) stanowiły opracowania historyczne pióra autorów klasycznych i średniowiecznych, a także współczesnych humanistów. Ksiąg na temat teologii było tylko nieco mniej (15 procent). W księgozbiorze księcia reprezentowane były praktycznie wszystkie dziedziny nauki. Kończąc omawiać ze swoim uczniem dany tom, Calvete stawiał przy nim krzyżyk (#) w spisie. Kiedy w roku 1545 Filip kończył formalną edukację, miał na koncie kilkaset ksiąg o bardzo różnorodnej tematyce. Calvete znalazł także inne metody rozszerzania wiedzy księcia. Fray Bartolomé de Las Casas, który mieszkał w Ameryce przez kilkadziesiąt lat, podarował mu rękopiśmienną kopię swojej Krótkiej relacji o wyniszczeniu Indian z osobistą dedykacją, a kiedy w roku 1543 szesnastoletni wówczas Filip odwiedził Salamankę, już pierwszego popołudnia po przyjeździe „oglądał sale wykładowe i przysłuchiwał się wykładom” profesorów uniwersytetu. Następnego dnia „Jego Wysokość słuchał [wykładów] pozostałych profesorów i był obecny przy ustnym egzaminie z prawa. […] Wyszedł bardzo późno”24.

Jednakże Calvete pozostawił w wykształceniu młodego księcia wyraźne luki. Jego księgozbiór zawierał niewiele opracowań na temat prawa i sztuki wojennej, a tekstów w jakimkolwiek nowoczesnym języku oprócz hiszpańskiego – jeszcze mniej. Co więcej, Filip nigdy nie uczył się francuskiego, włoskiego ani żadnego innego języka, jakim mówili jego poddani. Ta akurat luka powstała na skutek przemyślanej decyzji: istniał język uniwersalny, łacina, wobec czego Zúñiga był zdania, że „warto jest znać jeden język dobrze i w ten sposób nie musieć uczyć się wszystkich”. Cesarz się z nim zgadzał: „Popatrz, iloma krajami musisz zarządzać i z ilu części się one składają, i jak bardzo są od siebie oddalone, mówiące tak wieloma językami”, przypominał synowi w 1543 roku.

Musisz zatem [te kraje] rozumieć i być tam rozumianym, a ku temu celowi nic nie jest potrzebniejsze ani bardziej uniwersalne niż język łaciński. Z tej przyczyny zdecydowanie zalecam ci, abyś się go pilnie uczył, tak, abyś z czasem nie lękał się mówić w nim płynnie. Nie zaszkodziłoby ci także znać nieco francuski, ale nie chciałbym, abyś porzucił [łacinę], aby się go uczyć25.

W rezultacie Filip tak naprawdę nigdy się francuskiego nie nauczył. Nie mówił w tym języku. „Prawdę mówiąc, niewiele z tego zrozumiałem”, zwierzył się jednemu ze swoich doradców, gdy w roku 1576 ambasador Francji odczytał mu list od swego króla, ponieważ „nie rozumiem dobrze po francusku”26. Natomiast jego głęboka znajomość wielu aspektów nauki humanistycznej szła w parze z doskonałością łaciny; to także wyjaśnia, skąd brał się jego mocny styl, kiedy pisał po hiszpańsku, oraz pewność siebie (chciałoby się rzec ‒ arogancja) w dyskusjach na temat prawie wszystkich aspektów wysiłku intelektualnego: Filip ze znajomością rzeczy rozmawiał z architektami o architekturze, ze swymi doradcami i uczonymi o geografii i historii, a nawet z papieżami o teologii.

Nastoletni książę zaczynał gustować w nowych, bardziej skomplikowanych rozrywkach. W rachunkach jego dworu pojawia się zapis o zakupach zastawów do gry w szachy, kart oraz „rękawic do gry w pelotę” (była to wczesna forma tenisa). Lubił też igraszki trefnisiów i błaznów: pomiędzy rokiem 1537 a 1540 główny błazen księcia, „Turek Jerónimo”, kilkakrotnie otrzymał wypłatę z rąk nadwornego skarbnika, zaś w 1542 trzeba było kupić dwie świece „w miejsce tych, które błazen Perico połamał na kawałki w komnacie Jego Wysokości”27. Filip lubił też muzykę. Chór działający przy jego kaplicy składał się z dwóch chłopców śpiewających dyszkantem, dwóch kontratenorów, dwóch tenorów, czterech basów i dwóch organistów. W 1540 roku Filip kazał naprawić organy w kaplicy, a później, wyjeżdżając w podróż, zawsze zabierał je ze sobą. Kompozycje i koncerty Antonia Cabezón sprawiały Filipowi tak wielką przyjemność, że niewidomy organista towarzyszył mu w podróży po północnej Europie w latach 1548–1551. Nadworny kompozytor Luis de Narváez uczył Filipa i jego siostry grać na vihueli28. Na dworze Filipa był także nauczyciel tańca, który uczył wszystkie królewskie dzieci, oraz malarz, który udzielał księciu lekcji, wypełniając przy tym „księgę o dużych stronach, której Jego Wysokość zażyczył sobie na swoje malowidła”. Na marginesach jednej z książek Filipa zachowało się kilka wczesnych rysunków, wykonanych zapewne w latach 1540–1541, czyli w tym samym czasie, kiedy książę nabył „księgę o dużych stronach”29. To wszystko spowodowało, że pomiędzy rokiem 1540 a 1543 wydatki dworu księcia wzrosły prawie dwukrotnie; pod koniec tego okresu dwór ten liczył około 240 osób. Kiedy Filip przenosił się z jednej królewskiej rezydencji do drugiej, podróżując między Madrytem, Toledo, Aranjuez, Segowią i Valladolid, jego dobytek transportowało 27 jucznych mułów.

Gdziekolwiek Filip szedł, zawsze poprzedzał go chorąży z jego osobistym sztandarem; był to znak statusu, odróżniający go od innych osobistości na dworze. Miał też własny herb i pieczęć (widniejącą między innymi na bogatych skórzanych oprawach jego książek), a także motto: Nec spe nec metu („Bez nadziei, bez lęku”). W marcu 1541 po raz pierwszy przywdział pełną zbroję i „gonił do pierścienia” na czele drużyny pięciu rycerzy, „w masce na twarzy, a choć zawodników było wielu, pewnie wziął nagrodę”. Pięć miesięcy później Zúñiga donosił, że „Jego Wysokość dzielnie sobie poczyna i gorąco pragnie (jeśli otrzyma zezwolenie) służyć ojcu” podczas planowanej przez cesarza wyprawy morskiej na Algier (Karol nie dał synowi zezwolenia)30. Trzy miesiące później cesarz ogłosił, że jego syn poślubi księżniczkę Marię Manuelę Portugalską, córkę siostry Karola i brata Izabeli, czyli swoją zarówno wujeczną, jak i stryjeczną siostrę.

Książę już jako ośmiolatek myślał o sprawach prokreacji: kiedy doña Estefania de Requesens, żona namiestnika, urodziła córkę, poinformował ją, iż pragnie, aby wszystkie jej córki „zostały damami dworu jego małżonki”31. Od śmierci żony Karol spędzał więcej czasu z synem. Uczył go sztuki zarządzania krajem tak w czasie objazdu królestwa Aragonii, jak po powrocie do Madrytu. Bez wątpienia miał przy tym nadzieję, że lekcje te będą się odbywać regularnie; jednakże w 1543 roku Franciszek I ponownie wypowiedział mu wojnę i Karol wyjechał z Hiszpanii, aby osobiście dowodzić kampanią. Tym razem, inaczej niż w roku 1539, zignorował hiszpańskie prawo, które zabraniało dzierżyć władzę komukolwiek, kto nie ukończył dwudziestego roku życia:

Na mocy naszej bezspornej wiedzy, woli oraz absolutnej władzy królewskiej, których w tej sprawie życzymy sobie użyć i których użyjemy jako król i suwerenny monarcha, nie uznający nad sobą żadnej doczesnej władzy, wybieramy i wyznaczamy, ustanawiamy i mianujemy księcia Filipa naszym pełnomocnikiem i namiestnikiem naszych [hiszpańskich] królestw i księstw32.

PRÓG WŁADZY

Karol był świadom, że opuściwszy Hiszpanię, nie będzie już w stanie osobiście edukować syna. Dlatego też tuż przed wyjazdem, pragnąć wspomóc młodzieńca w jego nowych, niełatwych obowiązkach, napisał trzy zestawy instrukcji. W dokumencie z 1 maja 1543 roku zatytułowanym Instrukcja generalna wyszczególnione są uprawnienia i obowiązki Filipa jako namiestnika Kastylii. Część swoich praktyk religijnych książę miał odprawiać publicznie; miał też „publicznie spożywać posiłki; kilka godzin dziennie przeznaczać na wysłuchanie tych, którzy przybędą, aby z nim mówić, oraz przyjmować petycje i memoriały, które mu przedstawią”. W dokumencie zaznaczone jest też, że podejmowane przez księcia decyzje muszą uzyskać akceptację trójki jego doradców, którymi byli Tavera, Cobos oraz przewodniczący rady Kastylii Fernando de Valdés. Tegoż dnia cesarz podpisał drugi dokument, zatytułowany Ograniczenia władzy księcia, w którym wymienione są liczne sprawy, w których Filipowi nie wolno było podejmować decyzji, mimo że z Instrukcji generalnej wydawało się wynikać, iż ma pełnię władzy. Większość z nich dotyczyła królewskiego patronatu: „Nie wolno ci wydawać certyfikatów legalizujących potomstwo duchownych” czy „Kwestie dotyczące wakatów na stanowiskach kościelnych zachowuję dla siebie”, lecz niektóre zagadnienia były bardziej ogólne, na przykład: „Nie obiecuj nagród, ponieważ ja tego nie robię” lub „Nie przyznawaj nikomu jurysdykcji nad rdzennymi Amerykanami bez mojej wyraźniej zgody”33.

Następnego dnia Karol przygotował prywatne instrukcje dla syna, własnoręcznie spisując, „co wiem i rozumiem na temat tego, jak winieneś sobie poczynać, rządząc tymi królestwami”. „Jesteś wprawdzie bardzo młody jak na tak wymagające stanowisko” – zaczął – „lecz przecież byli tacy, co nie będąc starszymi od ciebie, wykazali się taką odwagą, cnotą i słusznym osądem, iż czynami zaprzeczyli niedostatkowi wieku i doświadczenia”. W dalszej części dokumentu przykazywał:

Dwie rzeczy nade wszystko musisz czynić bezwzględnie. Pierwsze i najważniejsze: zawsze zwracaj wzrok ku Bogu, Jemu zawierzaj wszystkie zadania i sprawy, jakie cię czekają, i ofiarowuj Mu się. Bądź w pełni gotów to czynić. Drugie: ufaj dobrym radom i przyjmuj je. Te dwa postanowienia pozwolą ci przezwyciężyć brak dojrzałości i doświadczenia, a wszelkie przedsięwzięcia będziesz podejmował w taki sposób, że wkrótce nabędziesz dość wiedzy i wprawy, by rządzić dobrze i mądrze.

Dalej Karol przedstawiał szczegółowe pouczenia. „Nigdy nie rozkazuj, by sprawiedliwość się dokonała, w gniewie ani gdy wiesz, że jesteś stronniczy, szczególnie w sprawach kryminalnych”. „Unikaj gniewu i nigdy nie działaj w gniewie” .„Bardzo zdecydowanie unikaj składania obietnic, czy ustnie, czy na piśmie, oraz czynienia komuś jakichkolwiek nadziei na przyszłość”. „Udzielaj audiencji, kiedy powinieneś, odpowiadaj w sposób życzliwy, a słuchaj cierpliwie; wyznacz też stałe godziny, podczas których ludzie będą mogli cię widzieć i mówić z tobą”34.

Następnie cesarz przechodził do spraw osobistych, o których pisał w znacznie ostrzejszym tonie. „Musisz zmienić swój styl życia i stosunki z ludźmi” – nakazywał. „Jak już ci mówiłem w Madrycie” – pisał, nawiązując tu do wcześniejszych prywatnych rozmów ojca z synem – „nie sądź, że pobieranie nauk przedłuży twoje dzieciństwo. Zamiast tego, dzięki wiedzy będziesz otoczony czcią i będziesz się cieszył dobrą sławą, tak że pomimo swej młodości będziesz uważany za mężczyznę. Mężczyzną można stać się wcześnie nie dlatego, że się o tym myśli lub tego pragnie, ani też dlatego, że się nabierze męskiego wyglądu, lecz wyłącznie dlatego, że się posiada słuszny osąd i wiedzę konieczną do tego, aby działać jak mężczyzna, i to jak mężczyzna mądry, rozsądny, dobry i honorowy. Aby tak się stało, każdy potrzebuje wykształcenia, właściwych przykładów oraz pouczeń”.

„Dotychczas” – ciągnął nieubłaganie cesarz – „twoimi towarzyszami były jedynie dzieci i zaznawałeś takich rozrywek, jakie znaleźć można w ich towarzystwie. Od teraz tego rodzaju osoby możesz mieć w swym otoczeniu jedynie po to, aby im mówić, jak mają ci służyć. Towarzystwa powinni ci dotrzymywać przede wszystkim mężczyźni starsi wiekiem i dojrzali, a przy tym cnotliwi, posiadający sztukę konwersacji, o godnym sposobie bycia; rozrywek zaznawaj w ich towarzystwie i w ograniczonej mierze, ponieważ Bóg stworzył cię do panowania, a nie do wywczasów”. W szczególności Karol ganił syna, że „tak wiele czasu spędza z błaznami”, i nakazywał mu przestać (tej akurat rady Filip albo nie mógł, albo nie chciał posłuchać).

Na sam koniec Karol zostawił sobie temat życia płciowego. „Wkrótce zawrzesz związek małżeński” – pisał, ostrzegając syna:

Jako że jesteś młody wiekiem i doświadczeniem, a ja nie posiadam drugiego syna i nie pragnę posiadać kolejnych, niezwykle ważnym jest, abyś powściągał żądze i na tym wczesnym etapie [życia] nie czynił nadmiernych wysiłków, albowiem nie tylko może to wywołać uszczerbek na zdrowiu fizycznym, hamując wzrost ciała i umniejszając jego siłę, lecz także często sprowadza tę słabość, która utrudnia poczęcie potomstwa, a niekiedy wręcz powoduje śmierć, jak stało się to w przypadku księcia Jana [z Asturii], w który to sposób ja odziedziczyłem te królestwa.

Cesarz najwyraźniej podzielał powszechne (acz błędne) przekonanie, że syn i dziedzic „królów katolickich”, który we wszystkich innych aspektach miał służyć Filipowi za wzór, zmarł wskutek niepohamowanej aktywności seksualnej w towarzystwie młodej żony, i nie zamierzał pozwolić, aby jego własny syn poszedł w ślady wujecznego dziadka. Nie ulega też wątpliwości, że już wcześniej uzyskał od Filipa informację, iż ten nie stracił jeszcze dziewictwa, jak również obietnicę, że to się nie zmieni: „Jestem pewien, że powiedziałeś mi prawdę na temat przeszłości oraz że dotrzymasz danego mi słowa [aby nie rozpocząć życia płciowego] aż do chwili ożenku”. Teraz wymagał odeń podobnej powściągliwości także po ślubie.

Musisz być nader wstrzemięźliwy w obecności swej żony, a że jest to poniekąd trudne, musisz trzymać się od niej tak daleko, jak tylko to będzie możliwe; polecam ci zatem i wymagam, abyś skonsumowawszy małżeństwo, wymówił się jakąś dolegliwością i pozostawał daleko od niej, abyś nieszybko nawiedził ją ponownie i przychodził do niej jedynie z rzadka. A kiedy do niej powrócisz, niech to będzie tylko na krótką chwilę.

Przedstawiwszy synowi to szczególne wymaganie, Karol dodatkowo nakazał swoim doradcom, aby wymusili posłuszeństwo na młodej parze.

Aby się upewnić, że w tej sprawie nie będzie niedociągnięć, chociaż obecnie nie potrzebujesz już guwernera, w tej jedynej kwestii pragnę, aby don Juan [de Zúñiga] nadal pełnił obowiązki [guwernera]. Zgodnie z tym, co ci rzekłem w jego przytomności, w tej kwestii masz robić wyłącznie to, co on ci nakaże. Choć może cię to rozgniewać, w niniejszych wskazówkach nakazuję mu, aby się nie powstrzymywał i mówił oraz czynił wszystko, co w jego mocy, aby wymusić na tobie posłuszeństwo.

Aby zagwarantować sobie stuprocentową pewność posłuszeństwa syna, pisał dalej Karol, książę Gandii (przyszły święty Franciszek Borgia) dostał rozkaz trzymać przyszłą żonę następcy tronu z dala niego, „oprócz tych chwil, kiedy twoje życie i zdrowie będą w stanie temu podołać”. Trudno sobie wyobrazić sytuację, która z większą pewnością zrodziłaby u piętnastolatka poważny kompleks.

Dwunastego listopada 1543 roku Filip, odziany „od stop do głów na biało, tak, że wyglądał jak gołębica”, spotkał swoją narzeczoną, po czym przez kilka godzin państwo młodzi tańczyli i spożyli wspólny posiłek. Następnie odpoczywali aż do czwartej rano, kiedy to Tavera udzielił im ślubu. Potem udali się do komnaty księżniczki. Nie na długo jednak, gdyż, „kiedy spędzili ze sobą dwie i pół godziny, don Juan de Zúñiga wszedł do pokoju i powlókł księcia do innego łóżka, w jego własnej komnacie”. Co więcej, po mniej niż tygodniu surowo racjonowanych spotkań, młodzi pojechali do Valladolid, gdzie każde z nich miało swoje łóżko i gdzie „po kilku dniach sypiania oddzielnie Jego Wysokość dostał niezwykle bolesnej wysypki”. Zúñiga był rozdarty pomiędzy ulgą, że wobec tego książę „nie będzie sypiał ze swoją żoną”, a troską, że „wysypka nie mija, a czegoś takiego [książę] jeszcze nigdy w życiu nie miał”35. Kiedy wysypka ustąpiła, Filip zaczął okazywać niechęć, niektórzy mówili, że wręcz odrazę, wobec swojej małżonki: „Kiedy są razem, Jego Wysokość sprawia wrażenie, że znalazł się tam wbrew swojej woli, i jak tylko usiądzie, zaraz wstaje i wychodzi”. Tak Karol, jak Zúñiga czynili mu wyrzuty z tego powodu: zdaje się, że nigdy nie przyszło im do głowy, iż upokarzający rygor, jaki mu narzucili, sprawił, że młody małżonek jął uważać Marię Manuelę za zabójczą broń.

Jego skrępowanie bez wątpienia zwiększył sposób, w jaki Karol zakomunikował mu te intymne wskazówki: „Don Juan de Zúñiga przedstawi ci niniejsze pismo. Przeczytaj je w jego obecności, tak, aby mógł ci przypominać jego treść, kiedy uzna to za koniecznie”. Cesarz proponował również, że warto byłoby, aby dokument zobaczył także Silíceo, którego osąd i doświadczenie bardzo chwalił. Nie wydaje się, aby Karol nalegał na to jedynie w zamiarze poniżenia syna (aczkolwiek taki byłby nieunikniony efekt proponowanej przezeń procedury); pragnął raczej, aby dwaj doradcy nabrali przekonania, iż cesarz wierzy im w tym samym stopniu co Filipowi. W rzeczywistości jednak Karol miał mu o wiele więcej do powiedzenia i 6 maja złożył podpis pod następnym własnoręcznie napisanym listem do syna: „Piszę i wysyłam ci ten tajny dokument, który jest wyłącznie dla ciebie. Musisz więc zachować jego istnienie w tajemnicy i trzymać go pod kluczem, gdzieś, gdzie nie ujrzy go ani twoja żona, ani żaden inny żywy człowiek”. Był to najbardziej niezwykły zestaw porad politycznych, jakie spisał którykolwiek z władców w początkach okresu nowożytnego.

Tym razem Karol rozpoczął od przeprosin: „Przykro mi, że sprawiłem, iż królestwa i dominia, które ci pozostawię w spadku, są w tak wielkiej potrzebie”. Co gorzej, cesarz pisał, że jeśli przypadkiem umrze, jego „finanse będą w takim stanie, że napotkasz liczne problemy, ponieważ ujrzysz, jak szczupłe i obciążone wydatkami są obecnie moje dochody”. Jednakże dalej buntowniczo dodał: „Nie zapomnij, że to, co uczyniłem, było konieczne dla obrony mego honoru, ponieważ bez tego byłbym mniej zdolny się utrzymać i mniej bym ci pozostawił”.

Pierwszą lekcją, jaką Filip otrzymał od ojca, było to, że „honor i reputacja” są o wiele ważniejsze niż złoto: gdyby stracił życie w ich obronie, pisał Karol górnolotnie, „będę miał satysfakcję, iż straciłem je, spełniając swój obowiązek, a także pomagając ci”. Dalej cesarz opisywał strategię, którą zamierzał zastosować w wojnie z Francją i jej sojusznikami, oraz źródła zasobów ludzkich i finansowych koniecznych, aby wcielić ją w życie. Po raz kolejny twierdził, że czyni to, aby Filip wiedział, co czynić, gdyby on sam „dostał się do niewoli albo opóźnił się w tej podróży”36.

Karol twierdził, że zagadnienia polityczne „są tak mętne i niepewne, że nie wiem, jak je opisać”, ponieważ „są pozbawione ładu i pełne sprzeczności, a czyni je takimi albo stan rzeczy, albo kwestie sumienia”. Z tej przyczyny we wszystkich sprawach związanych z polityką Filip powinien „zawsze trzymać się tego, co najpewniejsze, to jest Boga”. Dalej następuje zaskakujący fragment, poprzedzony kolejnym przypomnieniem, że „jest on wyłącznie dla ciebie i masz zachować go w najgłębszej tajemnicy”, a mianowicie bezlitosna analiza mocnych i słabych stron każdego z doradców, na których zdaniu książę miał polegać, „gdyby Bóg wezwał mnie do siebie w czasie tej podróży”.