Intuicja. Wiedza wykraczająca ponad logikę - Osho - ebook

Intuicja. Wiedza wykraczająca ponad logikę ebook

Osho

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Książka proponuje wiele ćwiczeń i metod medytacyjnych wspierających naturalne zdolności intuicyjnego poznania.

Wszyscy mamy dar intuicji, ale socjalizacja i szkoła najczęściej spychają ją na dalszy plan. Przyzwyczajamy się lekceważyć swoje instynktowne odczucia, zamiast uczyć się je rozumieć i wykorzystywać w rozwoju osobistym. W ten sposób odcinamy się od korzeni naturalnej mądrości, której owocem jest właśnie intuicja.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 197

Oceny
4,5 (11 ocen)
7
3
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

Intu­icji nie można wyja­śnić w spo­sób naukowy, ponie­waż nie jest ona ani czymś nauko­wym, ani racjo­nal­nym. Intu­icja jest irra­cjo­nalna. Pyta­nie: „Czy zja­wi­sko intu­icji da się wyja­śnić?” z punktu widze­nia gra­ma­tyki wygląda popraw­nie. Ale jego wła­ściwe zna­cze­nie jest nastę­pu­jące: „Czy intu­icję da się spro­wa­dzić do poziomu rozumu?” Intu­icja znaj­duje się ponad rozu­mem, nie jest z nim zwią­zana, pocho­dzi z miej­sca, w któ­rym inte­lekt jest cał­ko­wi­cie nie­świa­domy. Tak więc rozum może ją poczuć, ale nie jest w sta­nie jej wyja­śnić.

Przy­pływ intu­icji można odczuć, ponie­waż za jego przy­czyną powstaje prze­rwa. Inte­lekt jest w sta­nie odczuć intu­icję – jest w sta­nie zauwa­żyć, że coś się wyda­rzyło – ale nie potrafi jej wyja­śnić, ponie­waż do wyja­śnie­nia potrzebny jest zwią­zek przy­czy­nowo – skut­kowy. Wyja­śnie­nie to odpo­wiedź na pyta­nie: skąd coś się bie­rze, dla­czego się poja­wiło, z jakiej przy­czyny. A intu­icja wypływa z innego źró­dła, nie wypływa z rozumu – tak więc nie ma ona rozu­mo­wej przy­czyny. Nie ma przy­czyny, powią­za­nia ani cią­gło­ści w inte­lek­cie.

Intu­icja to inny wymiar, który choć nie jest powią­zany z inte­lek­tem, to jest jed­nak w sta­nie go prze­nik­nąć. Wyż­sza rze­czy­wi­stość może zgłę­bić niż­szą, ale niż­sza nie prze­nik­nie wyż­szej. Toteż intu­icja może prze­nik­nąć inte­lekt, ponie­waż jest wyżej, ale inte­lekt nie prze­nik­nie intu­icji, ponie­waż znaj­duje się on niżej.

Umysł może prze­nik­nąć twoje ciało, ale ciało nie prze­nik­nie umy­słu. Twoja istota może prze­nik­nąć umysł, ale umysł nie prze­nik­nie istoty. Wła­śnie dla­tego, kiedy zagłę­biasz się w sie­bie, musisz oddzie­lić swoją istotę od ciała i od umy­słu. Bo one nie są w sta­nie prze­nik­nąć do wyż­szego wymiaru.

Kiedy wkra­czasz w wyż­szą rze­czy­wi­stość, musisz odrzu­cić niż­szy świat. Nie ma moż­li­wo­ści wyja­śnie­nia wyż­szego przez niż­sze, ponie­waż pro­ces wyja­śnia­nia nie ma w tym przy­padku żad­nego zasto­so­wa­nia; nie ma czego wyja­śniać. Ale inte­lekt jest w sta­nie poczuć tę szcze­linę, dowie­dzieć się, że ona ist­nieje. Może poczuć, że „dzieje się coś ponad nim”. I jeśli jest w sta­nie to poczuć, to zro­bił naprawdę dużo.

Ale inte­lekt może także zane­go­wać to, co mu się zda­rzyło. Taka jest róż­nica mię­dzy posia­da­niem wiary i bra­kiem wiary. Jeśli czu­jesz, że to, czego rozum nie umie wyja­śnić, nie ist­nieje, to jesteś „nie­wie­rzący”. Wtedy będziesz żył na niż­szym pozio­mie rozumu, przy­wią­zany do niego. Nie dopu­ścisz do sie­bie tajem­nicy, nie pozwo­lisz, aby intu­icja do cie­bie prze­mó­wiła.

Wła­śnie taki jest racjo­na­li­sta. On nawet nie jest w sta­nie dostrzec, że wyż­szy poziom wysyła jakieś sygnały. Jeśli wycho­wano cię racjo­nal­nie, nie dopu­ścisz do sie­bie wyż­szego poziomu; odrzu­cisz go, powiesz: „To nie­moż­liwe. To tylko moje wyobra­że­nie; to sen. Dopóki nie udo­wod­nię tego w spo­sób racjo­nalny, to nie zaak­cep­tuję tego”. Racjo­nalny umysł zamyka się, staje się ogra­ni­czony przy­czy­nami, przez co intu­icja nie jest w sta­nie do niego prze­nik­nąć.

Możesz uży­wać inte­lektu i pozo­stać otwar­tym. Uży­waj go jak narzę­dzia. Będziesz odbie­rał sygnały z wyż­szego poziomu; jeśli jakiś nadej­dzie, będziesz w sta­nie go ode­brać. Wtedy uży­wasz rozumu jako pomoc­nika. On zauważy, że wyda­rzyło się coś poza jego obrę­bem. Będzie mógł ci pomóc zro­zu­mieć tę szcze­linę.

Jeśli wycho­wano cię racjo­nal­nie, nie dopu­ścisz do sie­bie wyż­szego poziomu; odrzu­cisz go, powiesz: „To nie­moż­liwe”.

Inte­lektu można uży­wać do wyra­ża­nia eks­pre­sji, ale nie do wyja­śnia­nia. Budda niczego nie „wyja­śnia”. Jest pełen eks­pre­sji, ale nie daje wyja­śnień. Upa­ni­szady to eks­pre­sja bez wyja­śnień. Prze­ka­zują, że: „Tak jest; tak się dzieje. Jeśli chcesz, wejdź. Nie stój na zewnątrz; z zewnątrz niczego nie zro­zu­miesz. Wejdź i stań się jed­nym z nas”.

Nawet jeśli wej­dziesz, nikt ci niczego nie wyja­śni; wej­dziesz, aby poznać i poczuć. Rozum może sta­rać się zro­zu­mieć, ale nie uda mu się to. Tego, co wyż­sze, nie można zre­du­ko­wać do niż­szego poziomu.

INTU­ICJA PORU­SZA SIĘ BEZ ŻAD­NEGO NOŚNIKA dla­tego prze­miesz­cza się sko­kowo; stąd bie­rze się prze­skok To skok pomię­dzy dwoma nie­po­wią­za­nymi ze sobą punk­tami. Jeśli idę krok za kro­kiem, to nie ma skoku. Skok poja­wia się, gdy poru­szam się bez kro­ków. Praw­dziwy skok jest jesz­cze głęb­szy. Ozna­cza, że pomię­dzy punk­tem A i punk­tem B nic nie ma. Oto praw­dziwy skok

Intu­icja jest sko­kiem; nie przy­cho­dzi eta­pami. Ona się przy­da­rza, a nie przy­cho­dzi – przy­da­rza się bez przy­czyny i bez żad­nego źró­dła. Intu­icja to nagłe wyda­rze­nie. Gdyby taka nie była, gdyby nie była zupeł­nie nie­zwią­zana z tym, co wyda­rzyło się wcze­śniej, to umysł dotarłby do niej. To wyma­ga­łoby czasu, ale byłoby moż­liwe. Umysł mógłby poznać, zro­zu­mieć i kon­tro­lo­wać intu­icję. Wtedy, któ­re­goś dnia, ktoś wymy­śliłby narzę­dzie, jak radio czy tele­wi­zor, dzięki któ­remu można by odbie­rać intu­icję.

Gdyby intu­icja prze­pły­wała pro­mie­niami lub falami, to byli­by­śmy w sta­nie stwo­rzyć narzę­dzie, które mogłoby ją odbie­rać. Ale tak nie jest, ponie­waż intu­icja nie jest falą. Ona nie jest zja­wi­skiem; to skok z nico­ści w ist­nie­nie. Dla­tego rozum zaprze­cza ist­nie­niu intu­icji. Zaprze­cza, ponie­waż nie jest w sta­nie jej spo­tkać. On może jedy­nie roz­po­znać zda­rze­nia, które da się podzie­lić na przy­czynę i sku­tek.

Zgod­nie z inter­pre­ta­cją rozu­mową ist­nieją dwa wymiary egzy­sten­cji: znany i nie­znany. Nie­zna­nym nazy­wamy to, co jest nie­po­znane teraz, ale zosta­nie poznane któ­re­goś dnia. Misty­cyzm zaś mówi, że są trzy wymiary: znany, nie­znany i nie­moż­liwy do pozna­nia. Przez nie­moż­liwy do pozna­nia mistycy rozu­mieją wymiar, któ­rego ni­gdy nie da się poznać.

Umysł podej­muje próby pozna­nia nie­zna­nego, ale intu­icja to wyda­rze­nie się cze­goś nie­po­zna­wal­nego. Zgłę­bie­nie tego, co nie­po­zna­walne, jest moż­liwe, ale wytłu­ma­cze­nie tego – nie. Odczu­cie jest moż­liwe, wyja­śnie­nie – nie.

Inte­lekt jest zwią­zany z tym, co znane i nie­znane, i nie ma nic wspól­nego z nie­po­zna­wal­nym. A intu­icja zwią­zana jest z nie­po­zna­wal­nym, z tym, co nie jest moż­liwe do pozna­nia. Czas nie ma z tym nic wspól­nego – nie­moż­li­wość pozna­nia to główna cecha nie­po­zna­wal­nego. Nie cho­dzi o to, że narzę­dzia nie są wystar­cza­jące, logika prze­sta­rzała, mate­ma­tyka pry­mi­tywna; nie o to cho­dzi. Pod­sta­wową cechą nie­po­zna­wal­nego jest nie­po­zna­wal­ność; tego ni­gdy nie da się poznać.

Tak wygląda wymiar intu­icji.

Kiedy jakiś frag­ment nie­po­zna­wal­nego ujaw­nia się, robi to sko­kowo – nie ma połą­cze­nia, nie ma przej­ścia, nie ma prze­pływu z punktu do punktu. Ale trudno to zro­zu­mieć, więc kiedy mówię, że możesz poczuć, ale nie możesz zro­zu­mieć, kiedy mówię takie rze­czy, wiem, że to brzmi jak non­sens. „Non­sens” to coś, czego nie można pojąć zmy­słami. A rozum to zmysł, naj­de­li­kat­niej­szy ze zmy­słów.

Intu­icja może ist­nieć, ponie­waż ist­nieje nie­po­zna­walne. Nauka zaprze­cza ist­nie­niu bosko­ści, ponie­waż uważa, że: „Jest tylko jeden podział: na znane i nie­znane. Jeśli Bóg ist­nieje, to prę­dzej czy póź­niej odnaj­dziemy go dzięki meto­dom labo­ra­to­ryj­nym. Jeśli Bóg ist­nieje, to nauka go odnaj­dzie”.

Mistycy mówią coś odwrot­nego: „Cokol­wiek zro­bisz, pod­stawa egzy­sten­cji pozo­sta­nie nie­po­zna­walna – będzie tajem­nicą”. I jeśli okaże się, że mistycy nie mają racji, to moim zda­niem nauka znisz­czy całe zna­cze­nie życia. Jeśli tajem­nica nie ist­nieje, to całe zna­cze­nie i piękno życia zostaną znisz­czone.

Nie­po­zna­walne to piękno, to zna­cze­nie, to aspi­ra­cja i cel. To dzięki niemu życie coś zna­czy. Gdyby wszystko było znane, życie sta­łoby się pła­skie. Był­byś nim zmę­czony i znu­dzony.

Nie­po­zna­walne jest tajem­nicą; jest życiem.

Umysł podej­muje próby pozna­nia nie­zna­nego, ale intu­icja to wyda­rze­nie się cze­goś nie­po­zna­wal­nego. Zgłę­bie­nie tego, co nie­po­zna­walne, jest moż­liwe, ale wytłu­ma­cze­nie tego – nie. Odczu­cie jest moż­liwe, wyja­śnie­nie – nie. Im bar­dziej będziesz pró­bo­wał to wyja­śnić, tym bar­dziej sta­niesz się zamknięty, więc nie rób tego. Niech rozum pra­cuje na swo­jej płasz­czyź­nie, a ty pamię­taj, że są jesz­cze głęb­sze wymiary. Są głęb­sze powody, któ­rych rozum nie jest w sta­nie pojąć. Wyż­sze powody, któ­rych rozum nie może sobie nawet wyobra­zić.

MAPY

Gdy ciało działa spon­ta­nicz­nie, mówimy, że to instynkt. Gdy dusza działa spon­ta­nicz­nie, nazy­wamy to intu­icją.

Są one do sie­bie podobne i jed­no­cze­śnie bar­dzo różne. Instynkt zwią­zany jest z cia­łem – z tym, co pospo­lite; a intu­icja z duszą – z tym, co sub­telne.

Pomię­dzy nimi znaj­duje się inte­lekt, eks­pert, który ni­gdy nie jest spon­ta­niczny.

Inte­lekt to wie­dza. Wie­dza ni­gdy nie jest spon­ta­niczna. Instynkt jest głęb­szy niż inte­lekt, a intu­icja znaj­duje się od niego wyżej. Obie te rze­czy wykra­czają ponad inte­lekt i obie są czymś dobrym.

Głowa, serce i istota

Jesteś jed­no­ścią, cało­ścią: głowa, serce i istota; nie ma w tobie podziału. Jeśli twoją osobę można podzie­lić, to tylko po to, by pewne rze­czy lepiej wytłu­ma­czyć.

Rozum pocho­dzi z głowy, instynkt z ciała, a intu­icja z serca. Oprócz tych trzech rze­czy jest jesz­cze twoja istota, która pełni jedną funk­cję: jest obser­wa­to­rem.

Głowa jedy­nie myśli, dla­tego ni­gdy nie docho­dzi do żad­nych wnio­sków. Jest zwią­zana ze sło­wem, z języ­kiem, z logiką, ale ponie­waż nie jest zako­rze­niona w rze­czy­wi­sto­ści, to nawet tysiące lat filo­zo­fo­wa­nia nie dopro­wa­dziły nas do żad­nych wnio­sków. Filo­zo­fia przy­po­mina nieco bicie piany. Rozum świet­nie sobie radzi z zada­wa­niem pytań i two­rze­niem odpo­wie­dzi. Potem z tych odpo­wie­dzi rodzi się wię­cej pytań i kolej­nych odpo­wie­dzi. Jest on w sta­nie two­rzyć pałace ze słów, całe sys­temy teo­rii, ale to wszystko tylko ilu­zja.

Ciało nie może pole­gać na inte­lek­cie, ponie­waż jego zada­niem jest żyć. Wła­śnie dla­tego wszyst­kie pod­sta­wowe funk­cje ciała bazują na instynk­cie – oddy­cha­nie, bicie serca, tra­wie­nie, krą­że­nie krwi – tysiące pro­ce­sów, na które nie masz wpływu. To dobrze, że natura obda­rzyła ciało wła­sną mądro­ścią. Gdyby rozum musiał trosz­czyć się o ciało, to życie byłoby nie­moż­liwe! Mógł­byś zapo­mnieć o oddy­cha­niu – na przy­kład w nocy; jak oddy­chał­byś pod­czas snu? Myśli dostar­czają ci wystar­cza­jąco wiele zamie­sza­nia – kto miałby czas pamię­tać o krą­że­niu krwi, o tym, czy twoje komórki są odpo­wied­nio dotle­nione, o tym, czy jedze­nie zostało odpo­wied­nio prze­two­rzone i czy wła­ściwe sub­stan­cje tra­fiły tam, gdzie są potrzebne? To instynkt wyko­nuje tę pracę. Ty nie jesteś do tego potrzebny. Nawet jeśli zapad­niesz w śpiączkę, twoje ciało nie prze­sta­nie pra­co­wać.

Natura oddała wszyst­kie pod­sta­wowe funk­cje ciała pod opiekę instynk­towi, a pozo­sta­wiła tylko to, co spra­wia, że życie ma sens… ponie­waż samo ist­nie­nie, prze­trwa­nie nie nadaje mu sensu. Aby nadać życiu sens, egzy­sten­cja obda­rzyła twoje serce intu­icją. To z niej wyra­sta sztuka, este­tyka, miłość, przy­jaźń – wszystko, co kre­atywne, zwią­zane jest z intu­icją.

Ale będąc na targu, nie potrze­bu­jesz intu­icji. Tam nie zma­gasz się z miło­ścią czy wraż­li­wo­ścią; zma­gasz się z bar­dzo kon­kret­nymi, docze­snymi pro­ble­mami. W tym naj­lep­szy jest twój rozum – jest on naj­płyt­szą czę­ścią cie­bie. Inte­lekt pomaga w kon­tak­tach z innymi ludźmi na tar­go­wi­sku życia, pomaga ci w świe­cie, umoż­li­wia twoje funk­cjo­no­wa­nie. Odpo­wiada za mate­ma­tykę, geo­gra­fię, histo­rię, che­mię – nauka i tech­no­lo­gia są two­rzone przez inte­lekt. Logika i geo­me­tria są przy­datne – ale umysł jest tak naprawdę ślepy. Two­rzy różne rze­czy, ale nawet nie wie, czy zostaną one użyte do znisz­cze­nia, czy do stwo­rze­nia cze­goś. Wojna ato­mowa będzie wojną wywo­łaną przez inte­lekt.

Inte­lekt bywa przy­datny, ale przez jakieś nie­po­ro­zu­mie­nie stał się twoim władcą. To przy­czy­niło się do powsta­nia bar­dzo wielu pro­ble­mów.

Aby nadać życiu sens, egzy­sten­cja obda­rzyła twoje serce intu­icją. To z niej wyra­sta sztuka, este­tyka, miłość, przy­jaźń – wszystko, co kre­atywne, zwią­zane jest z intu­icją.

Ten władca ukrywa się w twoim ciele, umy­śle i sercu, czyli w two­jej isto­cie. Ale ty ni­gdy nie zagłę­biasz się w sie­bie; wszyst­kie drogi, któ­rymi podą­żasz, bie­gną na zewnątrz, wszyst­kie twoje zmy­sły skie­ro­wane są na zewnątrz. Wszystko to, czego doko­nu­jesz, skie­ro­wane jest w stronę świata.

Rozum przy­daje się w świe­cie, a sys­temy edu­ka­cyjne to tech­niki omi­ja­jące serce i kie­ru­jące całą ener­gię do głowy. Serce może być dla głowy kło­po­tliwe – serce nie posłu­guje się logiką. Ono działa za pomocą innego środka – intu­icji. Serce zna miłość, ale miłość nie przy­daje się w świe­cie do niczego; zna piękno, ale po co komu piękno na tar­go­wi­sku?

Ludzie kie­ru­jący się ser­cem – mala­rze, poeci, muzycy, tan­ce­rze, akto­rzy – oni wszy­scy są irra­cjo­nalni. Two­rzą piękne rze­czy, są wspa­nia­łymi kochan­kami, ale zupeł­nie nie pasują do spo­łe­czeń­stwa, któ­rym kie­ruje rozum. Arty­ści uzna­wani są przez spo­łe­czeń­stwo za wyrzut­ków, za sza­leń­ców, za zwa­rio­wa­nych. Nikt nie chce, aby ich dzieci zostały muzy­kami, mala­rzami czy tan­ce­rzami. Wszy­scy chcą zro­bić z nich dok­to­rów, inży­nie­rów, naukow­ców, ponie­waż te zawody się opła­cają. Malo­wa­nie, pisa­nie poezji, taniec są nie­bez­pieczne, ryzy­kowne – można skoń­czyć na ulicy jako żebrak gra­jący na fle­cie.

Odrzu­cono serce – a trzeba pamię­tać, że odrzu­ce­nie serca to odrzu­ce­nie kobiety. Dopóki serce nie zosta­nie zaak­cep­to­wane, kobieta nie zosta­nie zaak­cep­to­wana. Dopóki serce nie będzie mieć takiej samej moż­li­wo­ści roz­woju jak głowa, kobieta nie będzie mogła być wolna. Kobieta to serce, męż­czy­zna to głowa. Ten podział jest bar­dzo wyraźny.

Natura sama zatrosz­czyła się o instynkt. A gdy pró­bu­jesz nim mani­pu­lo­wać, powo­du­jesz wyna­tu­rze­nia. Wszyst­kie reli­gie tak robią; każda reli­gia mani­pu­luje cia­łem – a ciało jest cał­ko­wi­cie nie­winne, ni­gdy nie zro­biło niczego złego. Jeśli zaak­cep­tu­jesz ciało w całej jego natu­ral­no­ści, to nie­zmier­nie ci ono pomoże. Pomoże i odżywi twoje serce. Wyostrzy twoją inte­li­gen­cję, ponie­waż zarówno poży­wie­nie dla inte­lektu, jak i poży­wie­nie dla serca wypływa z ciała. I jeśli twoja głowa, twoje serce i twoje ciało współ­grają ze sobą, to odna­le­zie­nie two­jej istoty będzie łatwe. Ale ponie­waż jest mię­dzy nimi kon­flikt; mar­nu­jesz sobie całe życie przez kon­flikt instynktu, inte­lektu i intu­icji.

Czło­wiek mądry dąży do har­mo­nii pomię­dzy głową, ser­cem i cia­łem. Ta har­mo­nia umoż­li­wia odkry­cie źró­dła życia, środka, duszy. To naj­wspa­nial­sza eks­taza z moż­li­wych – nie tylko w świe­cie ludzi, ale i w całym wszechświe­cie; nie da się osią­gnąć wię­cej.

Niczego nie potę­piam. Nie pochwa­lam jedy­nie dys­har­mo­nii, a ponie­waż to głowa wywo­łuje naj­bar­dziej nie­har­mo­nijne sytu­acje, to chcę, aby inte­lekt wie­dział, gdzie jego miej­sce. Głowa to sługa, a nie pan. I jako sługa spraw­dza się świet­nie, jest bar­dzo pomocna.

Mle­czarz z Dublina skoń­czył dostawę, zapar­ko­wał konia i powóz przed pubem i poszedł na drinka. Odświe­żony, po godzi­nie wyszedł po konia i zastał go poma­lo­wa­nego na zie­lono. Wście­kły wró­cił do pubu i krzyk­nął:

– Który z was poma­lo­wał mojego konia na zie­lono?

Dwu­me­trowy irlandzki olbrzym wstał, nachy­lił się nad nim i powie­dział:

– Ja. A coś ci się nie podoba?

Mle­czarz wyszcze­rzył zęby i odparł:

– Chcia­łem tylko powie­dzieć, że farba już wyschła.

Inte­lekt jest pomocny! Zda­rzą się sytu­acje, kiedy ci się przyda – ale tylko jako sługa, nie jako pan.

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość

Masz prze­szłość, teraź­niej­szość i przy­szłość. Instynkt należy do two­jej zwie­rzę­cej prze­szło­ści. Jest bar­dzo stary, bar­dzo trwały; to dzie­dzic­two zdo­by­wane przez miliony lat. A mówiąc, że jest zwie­rzęcy, wcale go nie potę­piam. Kapłani wszyst­kich reli­gii nace­cho­wali słowo zwie­rzę potę­pie­niem – ja tylko oznaj­miam pewien fakt, niczego nie potę­piam. Nasza prze­szłość to prze­szłość zwie­rzęca. Sta­wa­li­śmy się róż­nymi gatun­kami zwie­rząt; ewo­lu­owa­li­śmy od ryby do czło­wieka, prze­mie­nia­jąc się we wszyst­kie gatunki zwie­rząt. Droga do osią­gnię­cia ludz­ko­ści była bar­dzo długa.

Inte­lekt jest ludzki. Jest naszą teraź­niej­szo­ścią. Dzięki niemu funk­cjo­nu­jemy. Nasze nauki, inte­resy, zawody, wszystko, co dzieje się na świe­cie – poli­tyka, reli­gia, filo­zo­fia – bazuje na inte­lek­cie. Rozum jest ludzki.

Instynkt jest w zasa­dzie nie­omylny, ponie­waż jest tak stary, doj­rzały. Twoje oczy mru­gają – czy masz z tym coś wspól­nego? Same mru­gają – na tym polega instynkt. Twoje serce bije, oddy­chasz; inte­lekt nie pil­nuje wszyst­kich tych pod­sta­wo­wych pro­ce­sów. One zależą od instynktu, ponie­waż jest on cał­ko­wi­cie nie­omylny. On ni­gdy nie zapo­mina o odde­chu, o niczym nie zapo­mina.

Inte­lekt jest bar­dzo zawodny, ponie­waż jest nowy, powstał nie­dawno. Błą­dzi w ciem­no­ściach, na­dal zasta­na­wia się, czym jest i skąd się wziął. A ponie­waż nie jest zako­rze­niony w doświad­cze­niu, zastę­puje je prze­ko­na­niami, filo­zo­fią, ide­olo­giami. Inte­lekt na tym się wła­śnie sku­pia. Ale to wszystko jest zawodne, ponie­waż zostało stwo­rzone przez czło­wieka, wypro­du­ko­wane przez jakie­goś mądralę. Nie zawsze jest to sto­sowne. W jed­nej sytu­acji może takie być, a w innej już nie. Ale rozum jest ślepy i nie potrafi radzić sobie z tym, co nowe. Zawsze podaje stare odpo­wie­dzi na nowe pyta­nia.

Paddy i Sean sie­dzą naprze­ciwko sie­bie w lokal­nym bur­delu w Dubli­nie i roz­ma­wiają o zale­tach wiary kato­lic­kiej. Nagle w drzwiach poja­wia się Gideon Gre­en­berg, miej­scowy rabin, roz­gląda się i w pośpie­chu wcho­dzi po scho­dach na górę.

– Widzia­łeś? – krzyk­nął Paddy. – Cie­szę się, że jestem kato­li­kiem.

Dzie­sięć minut póź­niej w drzwiach poja­wia się angli­kań­ski duchowny, roz­gląda się ner­wowo i wcho­dzi po scho­dach.

– Kolejny hipo­kryta – roze­śmiał się Paddy. – Dzięki Bogu, że jestem kato­li­kiem.

Kilka minut póź­niej Sean sztur­cha Pad­dy­ego i mówi:

– Hej, stary, zobacz! Nad­cho­dzi ojciec 0’Mur­phy.

Męż­czyźni, zacho­wu­jąc gro­bowe mil­cze­nie, obser­wują, jak kato­licki ksiądz znika na pię­trze bur­delu.

Nagle Paddy pod­rywa się z krze­sła, robi znak krzyża i krzy­czy do Seana:

– Gdzie twój sza­cu­nek? Wsta­waj i zdej­mij kape­lusz! Na pewno ktoś tu umarł.

Inte­lekt bazuje na uprze­dze­niach; ni­gdy nie jest obiek­tywny. Ma taką naturę, ponie­waż nie ma doświad­cze­nia. Instynkt jest zawsze uczciwy, poka­zuje ci natu­ralną drogę, którą podąża wszech­świat. Ale z dziw­nych wzglę­dów wszyst­kie reli­gie potę­piły instynkt, a pochwa­lają inte­lekt. Oczy­wi­ście, gdyby wszy­scy podą­żali za gło­sem instynktu, nie­po­trzebna byłaby żadna reli­gia, żaden Bóg, żadni kapłani. Zwie­rzęta nie potrze­bują do szczę­ścia żad­nego Boga – nie widzę, aby im go bra­ko­wało. Żadne zwie­rzę, żaden ptak nie potrze­buje Boga. Cie­szą się życiem w całej jego pro­sto­cie i pięk­nie, bez stra­chu przed pie­kłem i bez żądzy tra­fie­nia do nieba, bez róż­nic filo­zo­ficz­nych. Nie ma lwów kato­lic­kich, pro­te­stanc­kich czy hin­du­istycz­nych.

Egzy­sten­cja musi śmiać się z ludzi, z tego, co się z nimi stało. Jeżeli ptaki mogą żyć bez reli­gii, kościo­łów, mecze­tów i świą­tyń, to dla­czego ludzie nie mogą? Ptaki ni­gdy nie pro­wa­dzą wojen reli­gij­nych; nie robią tego też zwie­rzęta ani drzewa. Ale gdy ty jesteś muzuł­ma­ni­nem, a ja hin­du­istą, to nie możemy razem współ­ist­nieć – albo musisz nawró­cić się na moją wiarę, albo przy­go­tuj się – zaraz cię wyślę do tego two­jego nieba!

Gdy­by­śmy oparli się na instynk­cie, wszyst­kie reli­gie stra­ci­łyby prawo bytu; dla­tego opar­li­śmy się na inte­lek­cie.

Trze­cią rze­czą, tym, co wpływa na twoją przy­szłość, jest intu­icja. Musisz zro­zu­mieć te trzy słowa.

Instynkt jest fizyczny – jest prze­szło­ścią, opiera się na doświad­cze­niach zdo­by­wa­nych przez miliony lat, jest nie­omylny, ni­gdy nie popeł­nia błę­dów i czyni w tobie cuda, któ­rych nawet nie jesteś świa­domy. W jaki spo­sób pokarm zamie­nia się w krew? Jak możesz oddy­chać nawet pod­czas snu? Jak twoje ciało oddziela tlen od azotu? W jaki spo­sób twoja instynk­towna natura daje każ­dej czę­ści two­jego ciała to, co jest jej potrzebne? Czy wiesz, ile tlenu potrze­buje twoja głowa, aby umysł mógł popraw­nie dzia­łać? A prze­cież dostaje ona, tak jak i reszta ciała, dokład­nie potrzebną ilość; krew dostar­cza tlen, odbiera dwu­tle­nek węgla, stare komórki ciała są prze­no­szone do miejsc, skąd można je wyrzu­cić poza orga­nizm, poja­wiają się nowe komórki.

Naukowcy mówią, że nie jeste­śmy jesz­cze w sta­nie zro­bić dla czło­wieka tego, co robi instynkt W jed­nym małym ciele instynkt spra­wia tyle cudów Gdyby kie­dyś nauka chciała wyko­nać tę pracę, którą robi jedno ludz­kie ciało, to potrze­bo­wa­łaby fabryki o powierzchni ponad jed­nego kilo­me­tra kwa­dra­to­wego. Nie­sa­mo­wita maszy­ne­ria! A i tak nie byłaby ona nie­za­wodna; maszyny mogą się zepsuć, mogą prze­stać dzia­łać, może wysiąść prąd. Ale pod­czas sie­dem­dzie­się­ciu czy nawet stu lat ludz­kiego życia instynkt działa bez zarzutu. Nie zda­rza się, aby wysiadł prąd. Nie zostaje popeł­niony nawet naj­mniej­szy błąd; wszystko idzie zgod­nie z pla­nem, a plan zapi­sany jest w każ­dej komórce ciała. Gdy będziemy w sta­nie odczy­tać kod zapi­sany w ludz­kich komór­kach, będziemy mogli prze­wi­dzieć wszystko o życiu dziecka, nawet zanim się ono uro­dzi, nawet zanim znaj­dzie się w łonie matki. Komórki rodzi­ców posia­dają pro­gram, który zawiera infor­ma­cje o dłu­go­ści życia, zdro­wiu, cho­ro­bach, na jakie zapad­niesz, o geniu­szu, two­jej inte­li­gen­cji, o talen­tach.

Intu­icja jest egzy­sten­cjalna. Instynkt jest natu­ralny. Inte­lekt błą­dzi w ciem­no­ściach. Im szyb­ciej wykro­czysz poza inte­lekt, tym lepiej; może on sta­no­wić barierę dla tych, któ­rzy myślą, że poza nim nic już nie ma.

Na dru­gim bie­gu­nie two­jej istoty – poza zasię­giem umy­słu, który należy do świata inte­lektu – znaj­duje się świat intu­icji.

Drogę do intu­icji otwiera medy­ta­cja. Medy­ta­cja to puka­nie do drzwi intu­icji. Intu­icja jest cały czas gotowa. Nie wzra­sta; ją także dosta­łeś od egzy­sten­cji. Intu­icja to twoja świa­do­mość, twoja istota.

Inte­lekt to twój umysł. Instynkt to twoje ciało. I tak jak instynkt działa bez zarzutu na rzecz two­jego ciała, tak intu­icja działa wobec świa­do­mo­ści. Inte­lekt znaj­duje się pomię­dzy instynk­tem i intu­icją – jest przej­ściem, przez które trzeba przejść, mostem, który trzeba prze­kro­czyć. Ale wiele milio­nów ludzi ni­gdy nie prze­kra­cza tego mostu. Sie­dzą na nim i myślą, że dotarli na miej­sce.

A dom znaj­duje się na dru­gim brzegu, poza mostem. Most łączy instynkt z intu­icją. Ale wszystko zależy od cie­bie. Jeśli chcesz, możesz zbu­do­wać swój dom na moście, ale to błąd.

Inte­lekt nie może być twoim domem. To nie­wiel­kie narzę­dzie uży­wane do prze­cho­dze­nia z instynktu do intu­icji. Więc tylko osobę uży­wa­jącą inte­lektu do wkra­cza­nia w wyż­szy wymiar można nazwać osobą inte­li­gentną.

Intu­icja jest egzy­sten­cjalna. Instynkt jest natu­ralny. Inte­lekt błą­dzi w ciem­no­ściach. Im szyb­ciej wykro­czysz poza inte­lekt, tym lepiej; może on sta­no­wić barierę dla tych, któ­rzy myślą, że poza nim nic już nie ma. Ale może on także być wspa­nia­łym przej­ściem dla tych, któ­rzy rozu­mieją, że ponad nim znaj­duje się coś jesz­cze.

Nauka zatrzy­mała się na inte­lek­cie. Z tego powodu nie jest ona w sta­nie dowie­dzieć się niczego o świa­do­mo­ści. Inte­lekt bez roz­bu­dzo­nej intu­icji jest jedną z naj­nie­bez­piecz­niej­szych rze­czy na świe­cie. A my musimy żyć w tym zagro­że­niu, ponie­waż inte­lekt spra­wia, że nauka uzy­skała ogromną wła­dzę. Ale ta siła znaj­duje się w rękach dzieci, a nie w rękach ludzi mądrych.

Intu­icja spra­wia, że czło­wiek staje się mądry – nazwij to oświe­ce­niem, nazwij prze­bu­dze­niem; to tylko inne nazwy mądro­ści. Tylko w rękach mądro­ści inte­lekt może stać się wspa­nia­łym sługą.

Instynkt i intu­icja dosko­nale ze sobą funk­cjo­nują – jedno na pozio­mie fizycz­nym, dru­gie na ducho­wym. Pro­blem ludz­ko­ści polega na tym, że utknęła ona pośrodku, na pozio­mie umy­słu i inte­lektu. A to rodzi cier­pie­nie, napię­cie, ago­nię, poczu­cie bez­sen­sow­no­ści i inne rodzaje emo­cji nie­ma­ją­cych na pierw­szy rzut oka żad­nych roz­wią­zań.

Inte­lekt ze wszyst­kiego robi pro­blem i nie zna żad­nych roz­wią­zań. Instynkt ni­gdy nie two­rzy pro­blemów, więc nie potrze­buje roz­wią­zań; on po pro­stu działa natu­ral­nie. Intu­icja to roz­wią­za­nia bez żad­nych pro­blemów. Inte­lekt to jedyny pro­blem i nie ma on roz­wią­za­nia.

Jeśli dobrze przyj­rzysz się temu podzia­łowi, to łatwo go zro­zu­miesz: bez instynktu będziesz mar­twy. Bez intu­icji twoje życie pozba­wione będzie sensu – będziesz się błą­kał. Będziesz wege­to­wał.

Intu­icja nadaje zna­cze­nia, splen­doru, rado­ści, bło­go­sła­wień­stwa. Ujaw­nia ci tajem­nice egzy­sten­cji, przy­nosi ciszę, spo­kój, któ­rych nie można zakłó­cić ani ci ode­brać.

Kiedy twój instynkt i intu­icja funk­cjo­nują razem, jesteś w sta­nie wyko­rzy­stać do dobrych celów także inte­lekt. Ina­czej masz tylko środki, ale nie masz celu. Inte­lekt nie ma pomy­słu na żaden cel. To dopro­wa­dziło do obec­nej sytu­acji na świe­cie – nauka cią­gle wytwa­rza nowe rze­czy, ale nie wie po co. Poli­tycy korzy­stają z tych rze­czy, nie zda­jąc sobie sprawy, że dopro­wa­dzą tym do znisz­cze­nia, że przy­go­to­wują glo­balne samo­bój­stwo. Światu potrzebna jest rewo­lu­cja, która prze­nie­sie nas z poziomu inte­lektu na poziom intu­icji.

Trzeba zro­zu­mieć słowo intu­icja (ang. intu­ition). Znasz słowo nauka (ang. tuition) – ona pły­nie z zewnątrz, ktoś cię uczy, nauczy­ciel. Intu­icja to coś poja­wia­ją­cego się w tobie; to twój poten­cjał. Mądro­ści nie da się nauczyć, a to, co wyuczone, ni­gdy nie jest mądro­ścią. Dopóki nie posią­dziesz swo­jej wła­snej mądro­ści, swo­jego spoj­rze­nia, wła­snej przej­rzy­sto­ści, wła­snych oczu umoż­li­wia­ją­cych patrze­nie, nie zro­zu­miesz tajem­nicy egzy­sten­cji.

To, co wiem o instynk­cie, spra­wia, że bar­dzo go popie­ram. Nie prze­szka­dzaj mu.

Każda reli­gia uczy, jak zakłó­cać instynkt – czym jest post, jak nie zakłó­ca­niem instynktu? Twoje ciało jest głodne, prosi o jedze­nie, a ty gło­dzisz je z przy­czyn ducho­wych. To dziwny rodzaj ducho­wo­ści. Powinno się go raczej nazwać głu­potą. Twój instynkt prosi o wodę, jest spra­gniony; twoje ciało jej potrze­buje. Ale twoje reli­gie… Dża­inizm nie pozwala nikomu pić wody w nocy. A ciału może chcieć się wtedy pić, zwłasz­cza latem i w tak gorą­cym kraju jak Indie – a dża­inizm prak­ty­ko­wany jest tylko w Indiach. Kiedy byłem mały, odczu­wa­łem ogromne wyrzuty sumie­nia, ponie­waż w nocy zmu­szony byłem kraść wodę. Nie mogłem spać, jeśli w upalną noc nie napi­łem się choć raz wody, ale zawsze czu­łem, że robię coś, czego nie powi­nie­nem, że popeł­niam grzech. Ludzi zmu­sza się do róż­nych dziw­nych i głu­pich rze­czy.

Popie­ram instynkt. I to jest jeden z sekre­tów, które chcę ci zdra­dzić: jeśli będziesz popie­rał instynkt, to łatwo odnaj­dziesz drogę do intu­icji. Bo są one tym samym, mimo że dzia­łają na róż­nych pozio­mach – jedno na mate­rial­nym, a dru­gie na ducho­wym. Zaak­cep­to­wa­nie instynktu z rado­ścią i bez poczu­cia winy pomoże ci otwo­rzyć drzwi do intu­icji, ponie­waż one się mię­dzy sobą nie róż­nią, róż­nią je tylko wymiary funk­cjo­no­wa­nia. I gdy instynkt działa pięk­nie, w ciszy, bez hałasu, tak samo działa wtedy intu­icja – a nawet ciszej i jesz­cze pięk­niej.

Inte­lekt prze­szka­dza. Ale to od nas zależy, czy pozwo­limy mu na to, czy też wyko­rzy­stamy go jako pomoc. Gdy idziemy ulicą, leżący kamień może być dla nas prze­szkodą, ale możemy także sta­nąć na nim, by wię­cej zoba­czyć. Ci, któ­rzy naprawdę posie­dli zro­zu­mie­nie, uży­wają umy­słu jako pomocy. Ale tłumy ludzi są pod kon­trolą reli­gii, które uczą: „Uży­waj inte­lektu jako prze­ciw­nika instynktu”. I ludzie anga­żują się w walkę z instynk­tem, i cał­ko­wi­cie zapo­mi­nają o intu­icji. Całą ener­gię zuży­wają na walkę ze swoją wła­sną życiową siłą. A gdy nie­ustan­nie wal­czysz z wła­snym instynk­tem…

Dża­iń­ski mnich ma cho­dzić roze­brany przez cały rok, nawet zimą, nawet w nocy. Nie wolno mu uży­wać mate­raca ani koca, ani w dzień, ani w nocy nie może on okry­wać swo­jego ciała. Musi pościć. A im dłu­żej pości, tym wydaje się być wspa­nial­szym świę­tym dla ludzi uwa­run­ko­wa­nych tak samo jak on – trzy­dzie­ści dni, czter­dzie­ści dni… To walka z cia­łem. To poko­ny­wa­nie ciała i tego, co mate­rialne, przez to, co duchowe. O to samo cho­dzi we wszyst­kich reli­giach, każda ma tylko inne prze­sądy. Kie­rują one ener­gię two­jego inte­lektu prze­ciw instynk­towi, a to nisz­czy moż­li­wość roz­kwitu intu­icji.

Intu­icja to mistyczna róża, która zapro­wa­dzi cię do osta­tecz­nej eks­tazy i nie­śmier­tel­nego życia. Ale ludzie są we wła­da­niu mar­twej prze­szło­ści. Robią wszystko, co naka­zują im stare pisma, i nie zasta­na­wiają się nawet nad wie­dzą, którą posiadł czło­wiek.

Te trzy war­stwy skła­dają się na wie­dzę ludz­ko­ści. Instynkt powi­nien spo­koj­nie pły­nąć. Ni­gdy nie pró­buj zakłó­cić go inte­lek­tem. Inte­lekt powi­nien być wyko­rzy­stany jako wstęp do intu­icji. Musi pozwo­lić intu­icji prze­jąć kon­trolę nad twoim życiem. A wtedy twoje życie wypełni się świa­tłem, będzie pełne bla­sku. Będzie nie­skoń­czo­nym świę­tem.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki