Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czym jest miłość? W tej oryginalnej i inspirującej książce Osho - jeden z najbardziej rewolucyjnych, współczesnych myślicieli - kwestionuje nasze nawykowe myślenie o miłości. Otwiera możliwość doświadczania miłości, która jest stanem naturalnym, niosącym spełnienie oraz wolnym od chęci posiadania i zazdrości. Osho w charakterystyczny dla siebie sposób posługuje się dowcipem, humorem i wglądem, by przydać nam odwagi do odrzucenia zaburzonych wzorców relacyjnych, które przejęliśmy od innych ludzi. Zachęca też do ponownego odkrycia sensu miłości do siebie samego.
"Kiedy staniesz się gotowy do zbadania przestrzeni miłości, przekonasz się że jesteś napełniony ogromną ilością nieprawdziwych przekonań na temat miłości. W rezultacie nie jesteś w stanie oddzielić prawdy od fałszu".
Osho odpowiada wielu osobom, które pytają go o miłość. Ukazuje przy tym nowe drogi kochania, na których doznasz przemiany i będziesz kontaktował się z ludźmi w nowy sposób. Oznacza to:
* Miłość bez lgnięcia
* Oswobodzenie się od lęku przed samotnością
* Bycie w pełni obecnym w swoich relacjach
* Utrzymywanie miłości w stanie świeżości i ożywienia
* Bycie partnerem życiowym, który stwarza możliwość wzrostu i rozwoju
* Poddanie ego, dzięki czemu możesz poddać się miłości
Książka inspiruje do spojrzenia na miłość w nowy sposób i do doświadczenia prawdziwej radości dzielenia się nią.
Miłość musi być w twoim życiu czymś realnym, a nie rodzajem poematu lub marzenia.
Musi się urzeczywistnić. Nigdy nie jest za późno, by po raz pierwszy doświadczyć miłości. Naucz się kochać. Niewiele osób potrafi to robić. Wszyscy ludzie wiedzą, że miłość jest potrzebna, wiedzą że bez miłości życie pozbawione jest znaczenia, nie wiedzą jednak, w jaki sposób kochać.
Cokolwiek robią w imię miłości, nie jest to prawdziwą miłością. Mieszają oni miłość z wieloma innymi stanami, jak zazdrość, złość, nienawiść, chęć posiadania, dominacja, egocentryzm.
Wszystkie te trujące uczucia niszczą nektar miłości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 255
Niedobrze, że musimy stawiać tego rodzaju pytania. Dopóki naturalny porządek rzeczy nie uległ zaburzeniu, dopóty każdy człowiek wiedział, co to jest miłość. Teraz niewiele osób umie to wyjaśnić. Miłość stała się jednym z najrzadszych doświadczeń. Wiele się o niej mówi. Opowiadają o niej filmy, wiersze i powieści. Śpiewa się o niej piosenki, prezentuje ją w programach telewizyjnych, w radiu i w czasopismach. Rozbudowany przemysł pomaga ludziom w zrozumieniu, czym jest miłość. Mimo to pozostaje ona zjawiskiem niezrozumiałym, nierozpoznanym.
Pytać: „Co to jest miłość?”, to tak, jakby pytać: „Co to jest jedzenie?”. Czy nie byłbyś takim pytaniem zaskoczony? Mógłby je zadać tylko ktoś, kto nie jadł od chwili narodzin, ktoś, kto nigdy nie zakosztował pożywienia.
Miłość jest pokarmem duszy. Twoja dusza nigdy jej nie zaznała, dlatego nie znasz jej smaku, głodujesz. Tak więc pytanie jest uzasadnione, choć brzmi dziwnie. Odżywiasz ciało, dlatego żyje. Dusza nie dostaje pokarmu, dlatego jest martwa.
Rodzimy się z pełną zdolnością do tego, by kochać i być kochanym. Każde dziecko rodzi się napełnione miłością i doskonale wie, czym ona jest. Powstaje jednak problem, bowiem jego rodzice nie wiedzą, czym jest miłość. Żadne dziecko nie dostaje takich rodziców, na jakich zasługuje. Tacy rodzice po prostu nie istnieją. Za jakiś czas dziecko samo stanie się rodzicem i wtedy także straci zdolność kochania.
Każde dziecko rodzi się z ogromnym zasobem miłości. Przychodzi na świat jako miłość. Jest zbudowane z tkanki miłości. Rodzice nie potrafią jednak dać mu miłości, ponieważ nie byli kochani przez swoich rodziców. Ich rodzice tylko udawali. Mogli dużo mówić o miłości, powtarzać: „Kochamy cię”. Ale ich czyny świadczyły o czymś przeciwnym. Traktowali dziecko w sposób pozbawiony szacunku. Żaden rodzic nie szanuje dziecka, nie zastanawiając się nawet nad tym. Wszak dziecko to nie osoba. Dziecko jest przez dorosłych postrzegane jako problem. Jeżeli zachowuje się spokojnie, nie krzyczy, nie płata figli, nie wchodzi rodzicom w drogę, to dobrze, doskonale. Według powszechnej opinii powinno się zachowywać właśnie w ten sposób. W takim podejściu brakuje i szacunku, i miłości.
Rodzice nie wiedzą, czym jest miłość. Żona nie kocha męża, mąż nie kocha żony. Nie ma między nimi miłości. Zastąpiły ją walka o władzę, chęć posiadania, zazdrość. Wszelkiego typu trucizny, które ją niszczą, na przykład chciwość i zazdrość.
Miłość jest delikatnym kwiatem. Ten kwiat musi być chroniony, wzmacniany, podlewany. Tylko wtedy będzie rósł. Miłość dziecka jest bardzo delikatna, ponieważ delikatne jest samo dziecko, delikatne jest jego ciało. Czy myślisz, że dziecko pozostawione samo sobie przeżyje? Pomyśl tylko, jak bezradna jest ta mała ludzka istota. Bez opieki umiera. To samo dzieje się z miłością. Miłość pozostawiona sama sobie i pozbawiona troski umiera.
Rodzice nie potrafią kochać. Nie wiedzą, czym jest miłość. Nigdy nie doświadczyli pełni tego uczucia. Pamiętaj, że nie obarczam ich odpowiedzialnością. Są ofiarami, podobnie jak ty. Rodzice rodziców znajdowali się w takiej samej sytuacji. I tak dalej… Możemy dotrzeć w tym wyliczaniu do Adama i Ewy oraz Boga Ojca! Wydaje mi się, że Bóg Ojciec nie odnosił się z szacunkiem do Adama i Ewy. Od początku wydawał im rozkazy: „Róbcie to”, „Nie róbcie tego”, „Nie jedzcie owoców z tego drzewa”. Kiedy Adam spróbował zakazanego owocu, naraził się na gniew Boga i został wraz z Ewą wygnany z raju.
Groźba wygnania z raju powtarza się w procesie wychowania dziecka. Każdy rodzic grozi dziecku, że zostanie wyrzucone: „Jeżeli nie będziesz mnie słuchać, jeżeli nie będziesz się właściwie zachowywać, wyrzucę cię z domu!”. Dziecko boi się tego. Wyrzucony? W dziką przestrzeń życia? Zaczyna się uczyć zawierania kompromisów. Zbacza ze swojej ścieżki. Zaczyna manipulować. Nie ma ochoty się uśmiechać, lecz gdy matka jest w pobliżu, uśmiecha się do niej, by dostać trochę mleka. Jest to wyrachowanie – początek polityki.
Nieszanowane dziecko zaczyna nienawidzić rodziców. Jest sfrustrowane tym, że rodzice nie kochają go takim, jakie jest. Rodzice oczekują od dziecka, że będzie się zachowywało w określony sposób – tym zasługuje sobie na ich miłość. To miłość warunkowa. Aby „stać się warte” miłości, dziecko uczy się fałszu. Traci kontakt z rzeczywistymi wewnętrznymi wartościami i szacunek do siebie. Stopniowo rozwija się w nim poczucie winy.
Wielokrotnie w głowie dziecka pojawia się myśl: „Czy to moi prawdziwi rodzice? Być może nie. Prawdziwi rodzice kochaliby mnie. Czy ci ludzie mogli mnie adoptować?”.
Tysiące razy dziecko dostrzega w oczach rodziców gniew. Widzi straszny gniew na twarzach ojca i matki. Ten gniew mógł zostać wywołany przez błahostkę. Jest nieproporcjonalny do przyczyny.
Z powodu drobiazgu dziecko doświadcza wściekłości rodziców. Trudno mu w to uwierzyć. Gniew i wściekłość są nieusprawiedliwione. Dziecko musi jednak podporządkować się rodzicom, musi się ukłonić, zaakceptować ich reakcję. Tak stopniowo jest niszczona zdolność dziecka do kochania.
Miłość może się rozwijać jedynie w środowisku nasyconym miłością, wibrującym miłością. Należy pamiętać o tej podstawowej zasadzie. Jeśli rodzice kochają nie tylko dziecko, ale też siebie nawzajem i nasycają atmosferę domu aromatem miłości, dziecko od niemowlęctwa staje się istotą zakorzenioną w miłości. Nigdy nie będzie stawiać pytań w rodzaju: „Czym jest miłość?”.
Miłość stanie się rzeczywistą podstawą istnienia dziecka.
Niestety, rodzinna rzeczywistość wygląda zwykle inaczej. Dziecko uczy się od rodziców destrukcyjnych zachowań: kłótni, konfliktów. Jeżeli jesteś kobietą, zwróć uwagę, czy nie zachowujesz się tak, jak zachowywała się twoja matka. Obserwuj siebie zwłaszcza wtedy, kiedy przebywasz z chłopakiem lub z mężem. Czy nie powielasz znanych ci wzorców? A jeśli jesteś mężczyzną, czy nie zachowujesz się jak twój ojciec? Czy nie robisz tych samych bezsensownych kroków, które on robił? Kiedyś dziwiłeś się: „Jak ojciec mógł robić coś takiego?”. Teraz postępujesz podobnie. Ludzie mają skłonność do powtarzania i naśladowania zachowań. Mówimy, że małpują. Powtarzasz zachowania swojego ojca i swojej matki. Musisz się od tego uwolnić. Tylko wtedy doświadczysz, czym jest miłość.
Nie umiem zdefiniować, czym jest miłość, ponieważ nie można jej zamknąć w definicji, podobnie jak narodzin, śmierci, Boga, medytacji. Nie mogę powiedzieć: „To właśnie jest miłość”, nie mogę wam pokazać miłości. Miłość nie jest zjawiskiem dostępnym zewnętrznej obserwacji. Nie można jej poddać analitycznemu badaniu. Miłość może być jedynie doświadczana. Mogę wam wskazać drogę, która prowadzi do doświadczania miłości.
Pierwszy krok polega na uwolnieniu się od wpływu rodziców. Uwolnienie takie nie oznacza braku szacunku dla rodziców ani fizycznego oddalenia się od nich. Mam na myśli to, że powinieneś uwolnić się od głosów rodziców, rozbrzmiewających w twoim wnętrzu, od zapisanych w umyśle programów i nagrań. Usuń je… Staniesz się wolny. I poczujesz współczucie dla rodziców.
Każda osoba żywi urazę do swojego ojca lub do swojej matki. Jakże byłoby możliwe, żebyś jej nie czuł, skoro rodzicie wyrządzili ci tak wielką krzywdę? Nie zrobili tego jednak świadomie. Ich intencje były jak najlepsze. Pragnęli zrobić wszystko dla twego dobra. A co tak naprawdę zrobili?
Nie wystarczy jedynie czegoś chcieć. Podtrzymywanie dobrych intencji nie oznacza, że pojawią się dobre rezultaty. Rodzice z pewnością mieli dobre intencje. Cóż z tego? Sami nie zaznali radości. Są robotami. Świadomie lub nieświadomie, celowo lub niecelowo – stwarzają atmosferę, w której za pewien czas ich dzieci również zamienią się w roboty.
Jeśli pragniesz się rozwijać i stać ludzką istotą, a nie robotem, uwolnij się od swoich rodziców. Musisz nauczyć się uważności. Jest to ciężka i żmudna praca, której nie sposób wykonać natychmiast. Musisz być bardzo ostrożny. Zauważaj, kiedy pojawia się w tobie postać matki i inspiruje cię do działania. W takim momencie zatrzymaj się i wycofaj. Zamiast starego schematu użyj całkowicie nowego, którego twoja matka nigdy nie mogłaby sobie wyobrazić.
Rozpatrzmy to na przykładzie. Twój partner z dużym zainteresowaniem patrzy na inną kobietę. Obserwuj, co robisz. Czy postępujesz tak, jak postępowała twoja matka, kiedy ojciec z zainteresowaniem patrzył na inną kobietę? Jeżeli tak właśnie się zachowujesz, nigdy nie poznasz, czym jest miłość. Powtarzasz stary schemat. Ten sam dramat odgrywają inni aktorzy. Nie bądź naśladowcą. Uwolnij się od tego. Sięgnij po nowe zachowania, których nie używali twoi rodzice. Ta świeżość dotrze do twojej istoty, a wtedy popłynie miłość.
Tak więc pierwszym krokiem jest uwolnienie się od rodziców.
Drugi krok to rozpoznanie nieprawdziwości przekonania, że możemy kochać tylko wtedy, kiedy mamy wartościowego partnera. To nonsens! Ludzie myślą, że będą kochać tylko wtedy, gdy znajdą doskonalą kobietę lub doskonałego mężczyznę. Nigdy takich osób nie znajdziesz, ponieważ doskonała kobieta i doskonały mężczyzna nie istnieją. A jeżeli nawet takie osoby by istniały, nie byłyby zainteresowane twoją miłością.
Słyszałem historię o mężczyźnie, który przez całe życie był starym kawalerem, ponieważ ciągle szukał kobiety doskonałej. Kiedy miał siedemdziesiąt lat, ktoś zadał mu pytanie:
– Ciągle podróżowałeś – z Nowego Jorku do Katmandu, z Katmandu do Rzymu, z Rzymu do Londynu. Ciągle szukałeś. Czy znalazłeś kobietę doskonałą? Czy choć jedną?
Stary człowiek posmutniał i odpowiedział:
– Tak, pewnego razu udało mi się. Dawno, dawno temu spotkałem kobietę doskonałą.
Pytający indagował dalej:
– I co się wtedy stało? Dlaczego się z nią nie ożeniłeś?
– Cóż mogłem zrobić, ona szukała doskonałego mężczyzny – smutno odpowiedział starzec.
Pamiętaj o tym, że potrzeba miłości, którą przejawiają dwie istoty doskonałe, jest zupełnie odmienna od twojej potrzeby. Ma całkiem inną jakość.
Nie rozumiesz miłości, która jest możliwa dla ciebie, a więc nie zrozumiesz miłości, której doświadcza Budda, ani miłości, która płynie do ciebie od Lao-cy.
Najpierw trzeba zrozumieć, że miłość jest zjawiskiem naturalnym. Pierwszy krok to rozpoznanie poziomu naturalnego, z którego można przejść do poziomu transcendentalnego. Druga istotna kwestia dotyczy tego, aby nigdy nie szukać doskonałego mężczyzny ani doskonałej kobiety. Kiedy szuka się doskonałej osoby i nie można jej znaleźć, jest się nieszczęśliwym.
Aby pozostawać elastycznym i wzrastać w miłości, nie potrzeba doskonałości. Miłość tak naprawdę nie odnosi się do drugiej osoby. Kochająca osoba po prostu kocha, podobnie jak oddycha, je, pije, śpi…
Nie mówimy przecież: „Jeżeli w tym miejscu nie będzie czystego, nieskażonego powietrza, nie będę oddychać”. Oddychasz nawet w Los Angeles i w Bombaju. Oddychasz w każdym miejscu, nawet tam, gdzie powietrze jest skażone. Nie możesz przestać oddychać tylko z tego powodu, że powietrze jest nie takie, jakiego byś sobie życzył!
Kiedy jesteś głodny, zjadasz cokolwiek, kiedy umierasz z pragnienia, pijesz cokolwiek. Nie będziesz nalegał, żeby dostać coca-colę. Wszystko ujdzie, każdy napój, nawet brudna woda. Znane są wypadki, że ludzi pili własny mocz. Niektórzy zabijali na pustyni swoje wielbłądy, ponieważ te zwierzęta mają zgromadzone we wnętrzu zapasy wody. To groźne, gdyż osoba, która zabiła wielbłąda, musi dalej wędrować pieszo. Jednak chęć zaspokojenia pragnienia była silniejsza niż rozsądek. Cóż po rozsądku, jeśli wielbłąd niósłby na grzbiecie zwłoki właściciela?
Żywa i kochająca osoba po prostu kocha. Miłość jest funkcją natury.
Dlaczego nie należy pragnąć doskonałości? Jeżeli przyjmiesz postawę poszukiwacza doskonałości, nie odczujesz wewnętrznego przepływu miłości, będziesz od niego odcięty. Ludzie, którzy żądają doskonałości, są pozbawieni miłości, są neurotyczni. Jeżeli nawet udaje im się znaleźć kochanka, miłość ulega zniszczeniu z powodu takich żądań.
Kiedy kobieta zaczyna kochać mężczyznę, natychmiast pojawiają się wymagania. Kobieta zaczyna oczekiwać, by mężczyzna był doskonały. Nagle mężczyzna musi się stać ideałem, uwolnić od wszelkich ograniczeń. Nie ma już prawa być człowiekiem. Ma do wyboru: stać się nadczłowiekiem albo oszukiwać. Podobnie się dzieje, kiedy mężczyzna zaczyna kochać kobietę. Ona także nagle musi się stać ideałem, nadczłowiekiem.
Naturalnie stanie się nadczłowiekiem jest bardzo trudne, więc ludzie zaczynają oszukiwać. Stosują gry, udają miłość. Dlatego jeszcze raz powtórzę tę istotną zasadę: Nigdy nie wymagaj doskonałości. Nie masz prawa żądać czegokolwiek od kogokolwiek. Jeżeli ktoś cię kocha, bądź wdzięczny, ale niczego nie wymagaj, ponieważ druga osoba nie musi cię kochać. Jeżeli ktoś kocha, to prawdziwy cud. Warto zachwycać się tą cudownością.
Mimo to ludzie wcale się nie zachwycają. Z powodu drobiazgów niszczą szanse na miłość. Nie interesuje ich miłość ani płynąca z niej radość. Pociągają ich raczej egocentryczne działania.
Skupiaj się wyłącznie na swej radości. Wszystko inne jest nieistotne.
Miłość jest naturalną funkcją, jest jak oddychanie. Jeśli kochasz jakąś osobę, nie wysuwaj wobec niej żądań. W przeciwnym razie zamkniesz drzwi wiodące do autentycznego kontaktu ze swoim partnerem. Niczego nie oczekuj. Jeżeli coś pojawi się na twojej drodze, wyraź wdzięczność. Jeżeli nic się nie pojawi, oznacza to, że nie ma takiej potrzeby. Nie oczekuj niczego specjalnego.
Obserwuj ludzi. Zauważ, czy szanują siebie wzajemnie.
Żona przygotowuje dla ciebie jedzenie, ty zaś nigdy jej nie dziękujesz. Nie twierdzę, że zawsze powinieneś werbalizować swoją wdzięczność, to uczucie powinno być jednak obecne w oczach. Ale ty się tym nie przejmujesz. Uważasz, że to ci się należy. Kto ci to powiedział?
Mąż idzie do pracy i zarabia dla was pieniądze, a ty nigdy mu za to nie dziękujesz. Nie czujesz żadnej wdzięczności. „Mężczyźni muszą wykonywać pracę zarobkową” – myślisz.
Czy w takim klimacie miłość może wzrastać? Miłość potrzebuje okazania wdzięczności. Miłość potrzebuje wolności od wymagań i oczekiwań. Powinniśmy o tym pamiętać.
Następna ważna zasada dotyczy tego, żeby zamiast myśleć o otrzymywaniu miłości, skupić się na jej dawaniu. Kiedy dajesz, otrzymujesz. Nie ma innej drogi. Ludzie bardziej skupiają się na tym, w jaki sposób coś dla siebie wyrwać, coś dostać. Każdy jest zainteresowany tym, by otrzymać, nikt nie czerpie radości z dawania. Ludzie dają bardzo niechętnie. Jeżeli dają, to tylko po to, by otrzymywać. To podejście biznesowe. Robienie interesów. Tacy ludzie zawsze chcą być pewni, że otrzymali więcej, niż dali. Jeżeli tak się stało, wiedzą, że zrobili dobry interes.
Miłość nie jest interesem. Dlatego zaprzestańmy tego rodzaju działań. W przeciwnym razie zmarnujemy życie, utracimy miłość wraz z całym jej pięknem. To, co piękne, nie ma piętna interesowności.
Interesowność jest największym złem istniejącym na świecie. Postawy tej nie zna świat natury. Drzewa po prostu rosną i kwitną. Nie jest to biznes. Podobnie gwiazdy po prostu świecą. Nie ma w tym żadnego interesu. Nie musisz za to światło płacić, nikt nie żąda od ciebie czegoś w zamian. Ptaki nadlatują i siadają w pobliżu drzwi twojego domu, śpiewają. Nie proszą, abyś wystawił im certyfikat czy okazał uznanie. Kiedy ptak odśpiewa pieśń, odlatuje szczęśliwy.
W ten właśnie sposób rozwija się miłość. Dawaj i nie koncentruj się na tym, jak wiele możesz wyszarpać. Owszem, zapłata nadejdzie, nadejdzie zwielokrotniona, ale stanie się to w sposób naturalny. Zapłata pojawi się spontanicznie, nie ma potrzeby jej się domagać. Jeżeli będziesz żądał, zapłata nigdy się nie pojawi. Tak więc zacznij dawać.
Na początku może to być trudne, ponieważ całe życie uczono cię tego, by przede wszystkim brać. Na początku będziesz musiał walczyć ze swoją zbroją. Twoje mięśnie stały się twarde, a serce zlodowaciałe. Jesteś wystygły. Na pewno napotkasz wiele trudności, ale każdy krok będzie cię prowadził do przodu, aż wreszcie rzeka zacznie płynąć.
Najpierw uwolnij się od rodziców. Czyniąc to, uwolnisz się także od społeczeństwa, edukacji, cywilizacji, ponieważ twoi rodzice reprezentują wszystkie wymienione pojęcia. Uwalniając się, staniesz się indywidualnością. Po raz pierwszy nie będziesz częścią tłumu, zyskasz indywidualność. Tym właśnie jest wewnętrzny wzrost. Taka właśnie ma być dorosła osoba.
Dorosła osoba nie potrzebuje rodziców. Dorosła osoba nie potrzebuje obok siebie nikogo, na kim mogłaby się wspierać ani do kogo mogłaby lgnąć. Dorosła osoba jest szczęśliwa, będąc sama. Ta samotność jest pieśnią i świętem. Dorosła osoba potrafi być szczęśliwa sama ze sobą. Jej samotność nie jest osamotnieniem. Jest medytacją.
Pewnego dnia musiałeś opuścić łono matki. Jeżeli pozostałbyś w nim dłużej niż dziewięć miesięcy, umarłbyś. Umarłaby także twoja matka. Podobnie pewnego dnia musiałeś opuścić środowisko swojej rodziny, które było innym rodzajem łona, i poszedłeś do szkoły. Następnie zakończyłeś edukację i wszedłeś w szersze relacje społeczne. Jednak w głębi siebie nadal jesteś dzieckiem. Pozostajesz w łonie! Łono ma wiele poziomów, trzeba się starać opuścić je wszystkie.
Na Wschodzie nazywamy to ponownymi narodzinami. Kiedy doświadczasz ponownych narodzin, całkowicie uwalniasz się od wpływu rodziców. Piękno tego procesu polega na tym, że tylko osoba, która uwolniła się od rodziców może odczuwać wdzięczność wobec nich, może im również wybaczyć. Taka osoba odczuwa w stosunku do rodziców współczucie i miłość. Odczuwa je, ponieważ uświadamia sobie, że rodzice cierpieli w podobny sposób. Taka osoba nie jest ani trochę zła. Może mieć łzy w oczach, ale w ogóle nie jest zagniewana. Zrobi wszystko, by pomóc rodzicom w posuwaniu się ku pełni samotności, ku wyżynom samotności.
Tak więc po pierwsze stań się indywidualnością, to najważniejsze. Po drugie nie oczekuj doskonałości, nie wymagaj jej. Kochaj zwykłych ludzi. W zwykłych ludziach nie ma niczego złego. Zwykłe osoby są nadzwyczajne! Każda ludzka istota jest wyjątkowa. Szanuj tę wyjątkowość.
Po trzecie dawaj i rób to bezwarunkowo. Tylko wtedy poznasz, czym jest miłość. Nie potrafię zdefiniować miłości. Mogę tylko wskazać drogę, na której będziesz wzrastać. Mogę pokazać, w jaki sposób zasadzić krzak róży, jak go podlewać, nawozić, chronić. A wtedy pewnego dnia pojawią się kwiaty, zakwitną i napełnią dom zapachem. W taki sposób przychodzi miłość.
Miłości nie można się nauczyć. Nie można jej kultywować. Miłość kultywowana nie jest prawdziwą miłością. Jest nie żywą, lecz plastikową różą. Kiedy czegoś się uczysz, to coś przychodzi z zewnątrz. Prawdziwa miłość rodzi się i rozwija w twoim wnętrzu.
Miłość jest nie uczeniem się, lecz wzrastaniem. Potrzebujesz nie tyle uczenia się sposobów kochania, ile oduczania się zachowań niezgodnych z miłością. Muszą zostać usunięte przeszkody, muszą zostać usunięte bariery, a wtedy miłość pojawi się naturalnie, spontanicznie. Kiedy odrzucisz blokujące drogę głazy, zacznie się swobodny przepływ. Ujawni się ukryte źródło miłości. Jest ono twoją prawdziwą istotą.
Zaskakuje mnie liczba osób, które przychodzą do mnie i mówią, że boją się miłości. Skąd się bierze ten lęk? Pojawia się z tego powodu, że gdy naprawdę kogoś kochasz, twoje ego zaczyna topnieć. Nie możesz kochać, gdy ego dominuje. Ego przeszkadza prawdziwej miłości. Kiedy próbujesz zlikwidować przeszkodę między sobą a innymi, ego mówi: „Uważaj! To może prowadzić do śmierci”.
Śmierć ego nie oznacza twojej śmierci. Śmierć ego to dla ciebie szansa na życie. Ego to martwa skóra, otaczająca żywą istotę. Trzeba je odrzucić. Ego pojawia się naturalnie – jak kurz na ubraniu i na ciele podróżnika. W pewnym momencie podróżnik musi wziąć kąpiel, oczyścić się z kurzu.
Żyjąc, zbieramy na sobie kurz przeszłości, doświadczeń i wiedzy. Właśnie ten kurz tworzy ego. Gromadzi się, tworzy wokół ciebie skorupę. Musisz ją stłuc i odrzucić. Należy kąpać się codziennie, a jeszcze lepiej – co chwila, by ta skorupa nie przekształciła się w więzienie.
Pomocne w tym procesie będzie zrozumienie, skąd pochodzi ego.
Dziecko rodzi się w stanie całkowitej bezradności. Nie może przeżyć bez opieki dorosłych. Większość małych zwierząt, ptaków, drzew może żyć bez pomocy rodziców, rodziny, społeczeństwa. Jeżeli w pewnych wypadkach potrzebna jest pomoc, to niewielka: kilka dni, najwyżej kilka miesięcy. Natomiast dziecko jest tak bezradne, że pozostaje uzależnione od pomocy otoczenia przez kilka lat. W tym właśnie tkwią korzenie ego.
Dlaczego poczucie bezradności stwarza ego? Dziecko jest zależne od innych. W jego umyśle rodzi się błędna interpretacja tej sytuacji, przekonanie, że jest ono pępkiem świata. Dziecko myśli: „Nikt nie jest ważniejszy ode mnie. Kiedy tylko zapłaczę, matka natychmiast przybiega. Kiedy czuję głód, zaraz dostaję do ssania pierś. Kiedy mam mokre pieluszki, wystarczy, że zapłaczę, a ktoś przychodzi i je zmienia”. Dziecko czuje się jak udzielny władca. W rzeczywistości jest całkowicie bezradne i zależne, a matka, ojciec, rodzina oraz opiekunowie pomagają mu przeżyć. Te osoby troszczą się o dziecko, a ono z tego powodu uznaje siebie za centrum swojego ograniczonego świata. W ten sposób powstaje ego.
Rzeczywistość jest zupełnie inna, ale dziecko nie może zdać sobie z tego sprawy. Nie umie pojąć złożonej natury rzeczywistości. Nie potrafi zrozumieć, że jest bezradne. Myśli, że może dyktować warunki! Czasem przez całe życie pozostaje na pozycji dyktatora. Może stać się Napoleonem, Aleksandrem Wielkim, Adolfem Hitlerem, prezydentem, premierem. Wszystko są to infantylne role. Ci ludzie próbują dostać te same rzeczy, które były ich udziałem w dzieciństwie. Pragną być centrum wszelkiej egzystencji, centrum świata. Wraz z nimi świat powinien żyć i umierać.
Dziecko uważa tę interpretację za prawidłową, gdyż odnajduje w spojrzeniu matki sygnały, że jest sensem jej życia. Kiedy ojciec wraca do domu, dziecko czuje także, że jest sensem życia ojca. Taki stan trwa przez pierwsze trzy, cztery lata. A przecież początkowe lata życia człowieka są najważniejsze!
Psychologowie twierdzą, że po ukończeniu czwartego roku życia dziecko jest prawie kompletną istotą. W psychice dziecka zostały zapisane zasadnicze wzorce, które dorosły człowiek będzie powtarzał w różnych sytuacjach. Zanim dziecko skończy siedem lat, jego postawa jest już utrwalona, a ego ukształtowane. Dziecko wyrusza w kierunku świata zewnętrznego i wtedy nagle zewsząd pojawiają się problemy, miliony problemów! Kiedy wykracza poza krąg rodziny, pojawiają się coraz większe problemy. Nikt nie chce troszczyć się o dziecko w taki sposób, w jaki robiła to matka. Nikt nie skupia się na nim w taki sposób, w jaki robił to ojciec. Ludzie są obojętni, a to rani ego.
Tak więc podstawowy wzorzec został utrwalony. Niezależnie od tego, czy dziecko doświadcza z tego powodu bólu, czy też nie, nie potrafi już zmienić tego wzorca. Stał się on niezmiennym elementem istoty dziecka. Podczas zabawy z rówieśnikami dziecko będzie się starało ich zdominować. Kiedy pójdzie do szkoły, będzie chciało być najważniejsze w klasie. Będzie przekonane, że należy mu się najwyższa pozycja, i ze zdziwieniem stwierdzi, że inne dzieci myślą podobnie. W ten sposób powstaje konflikt, rozpoczyna się walka, starcie egocentrycznych postaw. Ta walka trwa całe życie. Otaczają cię miliony ego. Każde próbuje kontrolować, manipulować, dominować, używając różnych środków: bogactwa, władzy, polityki, wiedzy, siły, kłamstwa, pretensji, hipokryzji. Każde chce pokazać, że jest pępkiem świata.
Opisana sytuacja stanowi źródło wszelkich problemów w relacjach między ludźmi. Z powodu koncentracji na ego zawsze pozostajesz z kimś w konflikcie. Wszyscy ludzie są pod tym względem podobni do ciebie. Płyniecie w jednej łodzi. Zostaliście wychowani w podobny sposób.
Istnieją na Zachodzie psychologowie, którzy twierdzą, że dopóty nie nastąpi pokój na świecie, dopóki dzieci nie przestaną być wychowywane przez rodziców. Nie popieram ich zdania. Spostrzeżenia tych psychologów zawierają pewne elementy prawdy, jednak w istocie są bardzo niebezpieczne. Jeżeli dzieci wychowywałyby się w żłobkach i przedszkolach bez rodziców, pozbawione miłości, w atmosferze całkowitej obojętności, mogłyby nie mieć problemów z ego, lecz zapewne miałyby inne, jeszcze bardziej niebezpieczne problemy.
Dziecko wychowywane w atmosferze całkowitej obojętności nie ma centrum. Nie wie, kim naprawdę jest. Jest wewnętrznie pomieszane, pozbawione tożsamości. Przestraszone, niepewne, nie potrafi zrobić nawet jednego kroku.
Dziecko pozbawione miłości rodzicielskiej nie stanie się w przyszłości buddą. Będzie pomieszane i poranione, zawsze pełne obaw.
Potrzebujesz miłości, by się uwolnić od lęku. Wtedy odczujesz też, że inni cię akceptują, że nie jesteś kimś bezwartościowym, kogo można wyrzucić na śmietnik. Dziecko wychowywane bez miłości nie ma ego. W jego życiu nie będzie wiele walki i starć. Ale nie będzie ono umiało stanąć po swojej stronie. Ciągle będzie uciekać od ludzi, kryć się w grotach własnej istoty. Nie osiągnie stanu buddy, nie będzie promieniować siłą witalną, nie będzie skoncentrowane, swobodne, ugruntowane. Będzie oddzielone od swojego centrum.
Dlatego nie popieram tych psychologów. Ich koncepcja spowoduje wychowanie robotów, nie ludzi. Roboty oczywiście nie mają problemów. Nie czują lęku, nie chorują na wrzody ani na nowotwory. Jednak nie osiągają najwyższego poziomu świadomości, a nawet cofają się w rozwoju. Jeśli staniesz się robotem, lęk w ogóle nie będzie się pojawiał, ponieważ nie będzie nikogo, kto mógłby odczuwać lęk. Nie warto jednak osiągać podobnego stanu. Lepiej być podobnym do boga niż do robota. Mam na myśli to, że można osiągnąć absolutną świadomość i nie żywić obaw, nie mieć lęków ani problemów, cieszyć się życiem jak ptaki, celebrować życie jak ptaki, śpiewać jak ptaki. Można osiągnąć ten stan, nie cofając się, lecz w pełni rozwijając świadomość.
Na początku życia dziecko buduje ego. Jest to proces naturalny, który należy zaakceptować. Nie ma jednak potrzeby, by później dźwigać to rozdmuchane ego. Ego jest potrzebne na początku życia, by dziecko czuło, że jest akceptowane, kochane, przyjmowane, że jest mile widzianym gościem. Ojciec, matka i rodzina tworzą wokół dziecka atmosferę ciepła, co pomaga mu rosnąć, nabierać sił, zakorzeniać się. To niezbędny proces. Ego daje dziecku ochronę. Jest ono niczym łupina, która chroni nasienie. Jednak łupina nie może stać się najważniejsza, gdyż wówczas nasienie musiałoby obumrzeć. Jeżeli ego utrzymuje się zbyt długo, staje się więzieniem. Kiedy nadchodzi właściwy moment, łupina powinna pęknąć i opaść. Wtedy z nasienia narodzi się nowe życie.
Dziecko potrzebuje ego, ponieważ jest bezradne, słabe, podatne na zranienia. W jego otoczeniu istnieje niezliczona ilość czynników, które mogą mu zagrażać. Dziecko potrzebuje ochrony, domu, trwałej podstawy. Nie zwraca uwagi na otaczający je świat, najważniejszy jest dla niego dom. Stamtąd czerpie poczucie swojego znaczenia.
Za poczuciem znaczenia podąża ego. Dziecko staje się egoistyczne i stąd wynikają wszystkie problemy, z którymi styka się jako dorosły. Ego nie pozwala ci naprawdę się zakochać. Wymaga, by każda osoba podporządkowywała się tobie. Nie zezwoli, byś ty podporządkował się komukolwiek. A miłość pojawia się, kiedy potrafisz podporządkować się drugiej osobie. Kiedy zmuszasz drugą osobę do uległości, budzi to nienawiść i niszczy uczucie. Nie na tym polega miłość. Bez miłości twoje życie będzie pozbawione ciepła, poezji. Twoje życie będzie logiczne, racjonalne, matematyczne, wypełnione prozą. Ale czy można żyć bez poezji?
Proza jest w porządku, racjonalność jest w porządku. Są potrzebne, użyteczne. Jednak w życiu kierowanym tylko przez rozum i logikę nie ma miejsca na prawdziwe świętowanie. Kiedy życie nie jest świętem, staje się nudne. Potrzebujemy poezji. Żeby odczuć poezję, musisz się poddać. Musisz odrzucić ego. Jeżeli możesz to zrobić, jeżeli potrafisz odsunąć ego nawet na krótką chwilę, twoje życie przeszyją przebłyski piękna i świętości.
Bez poezji nie możesz autentycznie żyć, możesz tylko egzystować. Miłość jest poezją. Jeżeli nie możesz doświadczyć miłości, jak chcesz doświadczyć modlitwy, medytacji, wyższej świadomości? Jeżeli nie osiągniesz świadomości medytacyjnej, pozostaniesz ciałem. Nigdy nie będziesz świadomy swojej wewnętrznej duszy. Szczytowe doświadczenia można osiągnąć jedynie w modlitewnym oddaniu, w głębokiej medytacji i w ciszy. Ta modlitewna cisza, ta medytacyjna świadomość stanowi najwyższy poziom doświadczenia. Jednak to miłość otwiera drzwi.
Carl Gustaw Jung zbadał tysiące pacjentów cierpiących na różne zaburzenia psychiczne. Stwierdził, że nie spotkał cierpiącej psychicznie osoby, która przekroczyła czterdziesty rok życia i której zasadnicze problemy nie miałyby duchowego charakteru. Istnieje określony rytm, który sprawia, że po przekroczeniu czterdziestki w życiu człowieka pojawia się nowy wymiar. Kiedy jednak nie wiesz, jak podejść do tego nowego duchowego wyzwania, nie wiesz, co robić, możesz zachorować. Rozwój jednostki to ciągły proces. Jeżeli pominiesz jeden etap, powstaje luka.
Jeżeli nie nauczysz się uwalniać od ego, nie będziesz umieć kochać, swobodnie przebywać z drugą osobą. Ego ciągle walczy, nawet gdy ty siedzisz w milczeniu. Szuka sposobów na to, by dominować nad otoczeniem, by stać się władcą świata. To tworzy problemy w przyjaźni, seksie, miłości, relacjach społecznych. Wszędzie wchodzisz w konflikty. Także w konflikty z rodzicami, którzy dali ci to ego. Rzadko się zdarza, by syn wybaczył ojcu, a córka matce.
Georgij Gurdżijew na ścianie pokoju, w którym spotykał się z gośćmi, miał wypisaną sentencję: „Jeśli nie czujesz się dobrze ze swoim ojcem i ze swoją matką, odejdź stąd. Nie mogę ci pomóc”. Dlaczego? Dlatego, że problem ego pojawił się w rodzinie i tam musi zostać rozwiązany. Z tego właśnie powodu wszystkie starożytne tradycje powiadają: „Kochaj swoich rodziców. Szanuj ich tak bardzo, jak to możliwe”.
Ego wyrasta i rozwija się na rodzinnej glebie, dlatego tam też powinno zostać oswobodzone. W przeciwnym razie wszędzie będzie cię prześladować.
Również psychoanalitycy stwierdzili, że istota ich pracy terapeutycznej polega na skierowaniu uwagi pacjenta ponownie na problemy, które istniały między nim a jego rodzicami, i na podjęciu próby rozwiązania tych problemów. Jeżeli potrafisz rozwiązać konflikt ze swoimi rodzicami, zniknie wiele innych konfliktów, ponieważ wyrastają one z tego zasadniczego konfliktu.
Na przykład mężczyzna, który nie jest w dobrej relacji ze swoim ojcem, nie może być też w dobrej relacji z szefem w pracy, ponieważ szef jest figurą ojcowską. Mały konflikt z rodzicami trwa i odzwierciedla się we wszystkich twoich relacjach. Jeżeli nie ułożyłeś sobie stosunków z matką, nie możesz mieć dobrego kontaktu z żoną. Nie możesz być w dobrych kontaktach z kobietami w ogóle, ponieważ twoja matka jest pierwszą kobietą i stanowi dla ciebie model kobiety. Tam, gdzie pojawia się kobieta, tam jest też twoja matka i subtelna relacja trwa.
Ego rodzi się w relacji z ojcem i z matką. W tym właśnie miejscu trzeba podjąć pracę nad nim. Jeśli tak nie zrobisz, będziesz obcinał gałęzie i liście drzewa, podczas gdy jego korzenie pozostaną nienaruszone. Kiedy załatwisz swoje sprawy z ojcem i z matką, staniesz się dojrzały, wolny od ego. Zrozumiesz, że jako dziecko byłeś bezradny, całkowicie zależny od innych, że nie stanowiłeś centrum świata. Bez tej zależności nie mógłbyś przeżyć. Zrozumienie prowadzi do tego, że ego stopniowo słabnie. Skoro przestałeś być w konflikcie z życiem, rozluźniasz się, relaksujesz, stajesz się naturalny. Wtedy możesz płynąć. Widzisz, że świata nie zaludniają wrogowie, lecz jedna ludzka rodzina. Świat nie zwraca się przeciw tobie. Możesz płynąć razem z nim. Człowiek staje się wolny od ego, gdy spostrzega, że stanowi ono rodzaj dziecięcego snu, że jest zakorzenione w niewiedzy.
Przychodzą do mnie ludzie i pytają: „W jaki sposób można się zakochać? Czy istnieje na to jakiś sposób?”. Pytają o metodę, określoną technikę. W istocie nie rozumieją, o co pytają. Miłość oznacza, że nie istnieją metody ani techniki. Z tego powodu mówimy: „Zakochać się, wpaść w miłość” (w oryginale falling in love – przyp. tłum.). Przestajesz być kontrolującym. Z tego względu osoby przeintelektualizowane mówią, że miłość jest ślepa. W rzeczywistości to dzięki miłości patrzymy i widzimy naprawdę. Jeśli się zakochasz, taki osobnik pomyśli, że zwariowałeś. Umysł jest doskonałym narzędziem manipulacji. Każda sytuacja, która łączy się z utratą kontroli, to zagrożenie dla umysłu.
Istnieje świat ludzkiego serca i ludzkiej świadomości, w którym nie działa żadna technologia. Wszelkiego rodzaju technologie są skuteczne w stosunku do materii. W przestrzeni świadomości nie możemy używać żadnych technologii, nie możemy poddawać świadomości kontroli. Każdy wysiłek, który ma na celu poddanie świadomości kontroli lub wywołanie określonego stanu, wynika z egoizmu.
Ludzie pytają mnie, w jaki sposób należy tworzyć atmosferę przenikniętą miłością, która pomaga dziecku wzrastać i nie zakłóca jego naturalnego potencjału.
Każdy sposób pomagania dziecku jest błędny. Dziecko potrzebuje twojej miłości, a nie twojej pomocy. Dziecko potrzebuje pożywienia, wsparcia. Naturalny potencjał dziecka jest nieznany, tak więc nie istnieje właściwy sposób, by pomóc dziecku w rozwijaniu tego potencjału. Nie możesz pomóc, jeśli cel nie jest znany. Jedyne, co możesz zrobić, to nie przeszkadzać. W rzeczywistości sprawy wyglądają w ten sposób, że mówiąc o udzielaniu pomocy, ludzie przeszkadzają sobie wzajemnie, a ponieważ sama nazwa jest szlachetna, nikt nie protestuje. Dziecko, oczywiście, jest zależne od ciebie, nie potrafi przeciw tej pomocy zaprotestować.
Wszyscy ludzie są pod tym względem podobni, doświadczali pomocy rodziców tak jak ty. Nie rozwinęli swojego naturalnego potencjału, tobie także się to nie udało.
Cały świat znajduje się na błędnej drodze, mimo że dzieciom udzielają pomocy rodzice, rodzina, krewni, sąsiedzi, nauczyciele, kapłani. W rezultacie każda osoba jest tak obciążona pomocą, że pod jej ciężarem nie jest w stanie zrealizować swojego naturalnego potencjału, żadnego potencjału! Człowiek nie jest w stanie wykonać swobodnie ruchu, dźwiga na plecach kolosalny ciężar.
Wszyscy otaczający cię ludzie pomagali ci. Ich pomoc doprowadziła do tego, że stałeś się podobny do nich. Teraz ty chcesz pomagać swoim dzieciom. Jedyne, co możesz zrobić, to kochać swoje dzieci, nasycać wasze relacje miłością. Bądź ciepła, akceptująca. Dziecko przynosi na świat nieznany potencjał i trudno jest określić, kim może się stać. Nie da się zasugerować: „W ten sposób możesz pomóc dziecku”. Każde dziecko jest niepowtarzalne, więc nie mogą istnieć uniwersalne środki wychowawcze.
Właściwy sposób postępowania polega na tym, by w ogóle nie pomagać. Jeżeli dysponujesz rzeczywistą odwagą, to, proszę, nie pomagaj dziecku. Kochaj je, odżywiaj je. Pozwól mu robić to, co chce robić. Pozwól mu iść tam, dokąd chce iść. Twój umysł ciągle będzie cię prowokował, abyś wchodziła dziecku w drogę. Będzie znajdował uzasadniające to argumenty. Umysł ma znakomitą umiejętność racjonalizacji: „Jeżeli nie będę interweniować, pojawi się niebezpieczeństwo, dziecko wpadnie do studni”. Chcę jednak powiedzieć, że lepiej pozwolić, by dziecko wpadło do studni, niż pomagać mu w samodestrukcji.
Bardzo rzadko się zdarza, by dziecko wpadło do studni, a nawet jeśli tak się stanie, nie oznacza to, że zginie. Najprawdopodobniej zostanie z niej wyciągnięte. Jeżeli rzeczywiście sytuacja budzi twój niepokój, studnię można zakryć, otoczyć płotem.
Przedmiotem twojej troski powinno być usunięcie wszelkich niebezpieczeństw. Nie przeszkadzaj jednak dziecku, pozwól mu iść własną drogą.
Należy zrozumieć ważne prawidłowości dotyczące rozwoju człowieka. Życie dzieli się na siedmioletnie cykle. Dlaczego? Nikt nie wie. Podobnie jak nikt nie wie, dlaczego Ziemia dokonuje pełnego obrotu wokół własnej osi w ciągu dwudziestu czterech godzin, nie dwudziestu trzech ani dwudziestu pięciu godzin. Nie można tego wyjaśnić. To po prostu fakt. Dlatego nie pytajcie mnie, dlaczego życie ludzkie dzieli się na siedmioletnie cykle. Tego nie wiem. Wystarczy, że zrozumiecie tę prawidłowość, a wtedy zrozumiecie zasadę rozwoju człowieka.
Pierwsze siedem lat życia istoty ludzkiej to najważniejszy okres, ponieważ tworzy się wówczas podstawa dalszego rozwoju. Z tego właśnie powodu wszystkie religie starają się usidlić dziecko tak szybko, jak to tylko możliwe. W ciągu tych pierwszych siedmiu lat jesteś warunkowany, napełniany wszelkiego rodzaju przekonaniami, które będą wywierały wpływ na twoje dalsze życie. Te przekonania będą cię separować od twojego rzeczywistego potencjału, będą cię niszczyć, zakłócać jasność twojego postrzegania. Będą działały niczym ciemne przesłony na oczach i zniekształcały prawdziwy obraz świata.
Egzystencja jest całkowicie przezroczysta, łatwa do przeniknięcia, natomiast na twoich oczach nagromadziło się wiele warstw kurzu. Cały ten pył osiadł w ciągu pierwszych siedmiu lat życia, kiedy byłeś niewinną, ufną istotą. Wierzyłeś wówczas we wszystko, co ci powiedziano, wszystko uznawałeś za prawdę. To, co w tym okresie przeniknęło do podstaw twojej świadomości, w późniejszych okresach stało się niemożliwe do odkrycia. Pierwotne przekonania stały się niemal składnikami twojej krwi i tkanki kostnej. W późniejszym okresie życia mogłeś kwestionować wiele przekonań, ale nigdy nie podawałeś w wątpliwość tych najgłębszych.
Pierwotnym wyrazem miłości do dziecka jest pozostawienie go przez pierwsze siedem lat życia w stanie całkowitej niewinności, w stanie wolnym od uwarunkowań: niemal dzikim, pogańskim. Dziecko nie powinno być wprowadzane w zasady żadnej religii. Osoba, która próbuje skłonić dziecko do wyznawania określonej religii, zatruwa duszę nowej istoty. Zanim dziecko zacznie stawiać jakiekolwiek pytania, już udziela się mu odpowiedzi za pośrednictwem gotowych filozofii, dogmatów, ideologii. To bardzo dziwna sytuacja. Dziecko nie zaczęło jeszcze stawiać pytań na temat Boga, a ty już zaczynasz je uczyć o Bogu. Dlaczego jesteś tak niecierpliwa? Zaczekaj!
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki