Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ego może istnieć tylko wtedy, gdy je wspierasz.
Ego zawsze ma pragnienia, ambicje i oczekiwania, chce znajdować się na szczycie drabiny społecznej. Ego cię wykorzystuje. Nie pozwala ci skontaktować się z prawdziwym „ja”. Odpowiada za istnienie cierpienia, bólu, nędzy, walki, frustracji, szaleństwa. Jeżeli chcesz dotrzeć do prawdy, musisz porzucić wszelkie przekonania, które narzuciło ci społeczeństwo. Nikt tak naprawdę nie wie, kim jesteś – ani rodzice, ani nauczyciele, ani księża, Tylko ty możesz poznać swoją prawdziwą tożsamość. Dlatego wszelkie opinie na twój temat są powierzchowne i nieprawdziwe. Odsuń od siebie te opinie. Uwolnij się od ego. Postępując w ten sposób, dotrzesz do swojej prawdziwej istoty, odkryjesz ją. To odkrycie niezwykle ważne, ponieważ dzięki niemu możesz nadać swemu życiu właściwy kierunek.
OSHO – charyzmatyczny mistrz duchowy pochodzący z Indii. Znakomity mówca swobodnie posługujący się zarówno wschodnimi tradycjami mistycznymi, jak i zachodnią psychoterapią. Jego nauki dotyczą nie tylko indywidualnego poszukiwania sensu, lecz także najbardziej palących spraw społecznych i politycznych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 178
Nasze ego ma tendencję do nadymania się. Chcemy być skomplikowani. Kierują nami ambicje. Prostota zagraża istnieniu ego.
Ludzie komplikują życie po to, by wzmacniać ego. Starają się podkreślać znaczenie swojej osoby w różnych dziedzinach życia społecznego, np. w polityce czy religii.
Także psychologia jest nastawiona na wzmacnianie ego. Psycholodzy twierdzą, że człowiek potrzebuje silnego ego. Edukacja to system nagród i kar, który ma pobudzać twoje aspiracje i ukierunkowywać dążenia. Rodzice od początku twojego życia mieli wobec ciebie wygórowane oczekiwania. Myśleli, że być może urodził im się syn o talentach Aleksandra Wielkiego lub też na świat przyszła córka na miarę Kleopatry. Od wczesnego dzieciństwa rodzice narzucali ci swoje warunki. Jeżeli nie wykazałeś się szczególnymi uzdolnieniami i umiejętnościami, nie miałeś w ich oczach wartości.
Człowiek kierujący się prostymi zasadami uchodzi za głupca. Nie stał się celem społecznego rozwoju.
Dziecko przychodzi na świat jako prosta istota. Jest czyste jak niezapisana karta. Na tej karcie najpierw zapisują swoje życzenia rodzice. Określają, kim ma się stać ich dziecko. Następnie do procesu warunkowania włączają się nauczyciele, kapłani i przywódcy polityczni. Wszyscy oczekują od dziecka, by stało się kimś znaczącym.
Prawda wygląda jednak inaczej. Jesteś istotą ludzką, jesteś sobą. Nie musisz stawać się kimś innym. Prostota oznacza, że pozostajesz w zgodzie z sobą i nie wstępujesz na ścieżkę stawania się kimś specjalnym. Jest to bowiem droga niekończących się poszukiwań. Nigdy nie będziesz mógł stwierdzić: „Zakończyłem swoją wędrówkę. Dotarłem na szczyt swoich pragnień”.
Tego nie mógł uczynić nikt w całej historii ludzkości. Poruszamy się bowiem po kole. Zawsze znajdzie się osoba, która w jakiejś dziedzinie nas wyprzedza.
Możesz zostać prezydentem USA. Będziesz jednak czuł się gorszy w konfrontacji z Muhammadem Alim. Nie masz takiej potężnej, zwierzęcej siły. Muhammad Ali może wymierzyć silny cios w nos Ronalda Reagana, a ten znajdzie się na ziemi.
Możesz zostać premierem. Kiedy jednak spotkasz Alberta Einsteina, możesz się poczuć jak karzeł.
Życie jest niezwykle bogate, wielowymiarowe. Nie możesz odnosić sukcesów we wszystkich dziedzinach.
Silnie rozbudowane ego to rodzaj choroby. Społeczeństwo chce, abyśmy byli chorzy duchowo. Kiedy jesteśmy zdrowi i wewnętrznie zintegrowani, stanowimy zagrożenie dla dominujących w społeczeństwie grup interesów.
Nauczam, że powinieneś pozostawać w zgodzie z sobą i zaakceptować siebie.
Postawa „stawania się” jest chorobą, natomiast postawa „bycia” przesądza o zdrowiu. Nie zaznałeś dotąd smaku prostoty, zdrowia i błogości. Społeczeństwo nie pozwoliło ci na to. Poznałeś tylko jedną ścieżkę, którą podążasz. To ścieżka ego.
Mówiono ci, że powinieneś się stać Jezusem Chrystusem. Istnieją społeczeństwa, które wymagają od ludzi, by stali się bogami. Niezdrowy, zwariowany świat!
Musisz uwolnić się od wszelkich narzuconych ci programów. Jeżeli pragniesz doświadczać radości, spokoju i wspaniałości życia, musisz porzucić fałszywe ego.
Nie chcę cię niczego pozbawiać. Pragnę jedynie uwolnić cię od ego. Jest ono swego rodzaju fantazją. Nie istnieje. Chcę ci pomóc w staniu się prawdziwą istotą. Nie mogę ci niczego dać, ty już bowiem masz wszystko. Musisz po prostu otrząsnąć się ze snu, obudzić i dostrzec niezwykłe piękno pierwotnej niewinności.
Uganiasz się za cieniem, którego nigdy nie możesz złapać. Zapominasz przy tym o skarbach przyniesionych ze sobą na ten świat. Zanim będziesz mógł spełnić wszystkie pragnienia ego, zaskoczy cię śmierć. Życie jest zbyt krótkie i zbyt cenne, aby przeznaczać je na spełnianie zachcianek ego. Ważne, abyś to zrozumiał.
Ego to przeciwieństwo prawdziwego „ja”. Nie jest tobą, lecz złudzeniem stworzonym przez społeczeństwo. Dopóki nie porzucisz koncepcji ego, nie będziesz mógł poznać siebie.
Przyszedłeś na świat z prawdziwym poczuciem „ja”. Twoi wychowawcy szybko jednak zaczęli uczyć cię fałszywych identyfikacji: jesteś chrześcijaninem, jesteś katolikiem, jesteś Niemcem, jesteś członkiem narodu wybranego i tak dalej. W ten sposób stworzyli fałszywy obraz ciebie. Otrzymałeś imię, wraz z nim przekazano ci określone ambicje i aspiracje.
Proces zdobywania wykształcenia obejmuje prawie jedną trzecią życia człowieka. Twoje ego było kształtowane w szkole podstawowej, kościele, szkole średniej, na uniwersytecie. W rezultacie zapomniałeś, kim naprawdę jesteś. Utraciłeś niewinność swojej istoty. Twoje ego się nadęło. Jesteś złotym medalistą, liderem, najlepszym studentem.
Ego zawsze ma pragnienia, ambicje i oczekiwania, chce znajdować się na szczycie drabiny społecznej. Ego cię wykorzystuje. Nie pozwala ci skontaktować się z prawdziwym „ja”. Odpowiada za istnienie cierpienia, bólu, nędzy, walki, frustracji, szaleństwa, morderstw.
Jeżeli chcesz dotrzeć do prawdy, musisz porzucić wszelkie przekonania, które narzuciło ci społeczeństwo. Nikt tak naprawdę nie wie, kim jesteś – ani rodzice, ani nauczyciele, ani księża. Tylko ty możesz poznać swoją prawdziwą tożsamość. Nikt nie może poznać intymnej głębi twojej istoty. Dlatego wszelkie opinie na twój temat są powierzchowne i nieprawdziwe.
Odsuń od siebie te opinie. Uwolnij się od ego. Postępując w ten sposób, dotrzesz do swojej prawdziwej istoty, odkryjesz ją. To odkrycie jest niezwykle ważne, ponieważ dzięki niemu możesz nadać swemu życiu właściwy kierunek. Doświadczysz wówczas błogości i osiągniesz wieczne istnienie.
Wybór należy do ciebie. Jeśli trzymasz się ego i żywisz je, wybierasz frustrację, cierpienie i ból. Jeśli natomiast powracasz do pierwotnej niewinności, doświadczasz spokoju, błogości i ciszy.
Dzieci rodzą się wolne od ego. To społeczeństwo, religia i kultura stwarzają w dziecku ego.
Zwróć uwagę na zachowanie małych dzieci. Nie mówią: „Ja jestem głodny”. Jeżeli dziecko ma na imię Andrzej, mówi: „Andrzej jest głodny. Andrzej chce iść do ubikacji”. Dziecko nie ma poczucia „ja”. Mówi o sobie, używając form trzeciej osoby. Skoro ludzie nazywają je „Andrzej”, ono nazywa siebie tak samo.
Kiedy dziecko staje się starsze, otrzymuje pouczenie: „To inne osoby nazywają cię »Andrzej«. Przestań w ten sposób mówić o sobie. Mów »ja«”.
Z chwilą gdy Andrzej stał się „ja”, utracił kontakt ze swą prawdziwą istotą, osunął się w bezdenną otchłań iluzji. Wraz z koncepcją „ja” pojawił się nowy typ energii. „Ja” chce się rozwijać i wzrastać. Pojawiają się różne pragnienia. „Ja” pragnie się wspinać po drabinie społecznej i zawłaszczać nowe terytoria.
Jeżeli spotykasz osobę, która ma silniejsze „ja”, doznajesz poczucia niższości. Podejmujesz wszelkie możliwe wysiłki, by prześcignąć tę osobę. W twoim życiu pojawia się jeden zasadniczy cel – prześcignąć rywala. Ulegasz złudzeniu, co powoduje niezliczone problemy.
Nawet Aleksander Wielki miał podobne problemy. Złożył przysięgę, że podbije cały świat i złoży go u stóp swojej matki. Nikt wcześniej tego nie dokonał.
„Ja” Aleksandra pragnęło, by podbił on cały świat. I rzeczywiście niemal do tego doszło. Celowo użyłem słowa „niemal”. Uczyniłem tak z dwóch powodów. Po pierwsze, za życia Aleksandra znano tylko połowę świata. Nie odkryto jeszcze niektórych kontynentów, na przykład Ameryki. Po drugie, Aleksander dotarł do granicy Indii, jednak nie mógł ich podbić. Był stosunkowo młody. Miał zaledwie trzydzieści trzy lata. Kiedy tylko dorósł, nieustannie toczył boje. Patrzył na rozlew krwi i śmierć wielu ludzi. Ciągły wysiłek spowodował wyczerpanie się jego sił witalnych. Aleksander chciał wrócić do domu, do Aten. Zmarł jednak w drodze, oddalony mniej więcej dobę drogi od swego miasta.
Oto wielki wódz leży chory i bezsilny. Otaczają go medycy. Wszyscy zgodnie twierdzą: „Panie, nie będziesz dłużej żył. Nie doczekasz jutra. Zatrzymaj się tu i nie podążaj do Aten. Może jest jeszcze jakaś nadzieja, ale przerwij podróż. Nawet wtedy, gdy będziesz odpoczywał, twój stan może nie ulec poprawie. Twoje życie gaśnie. Zbliżasz się nie do swojego miasta, lecz do śmierci. Stoisz nad grobem. Nie możemy ci pomóc. Umiemy wyleczyć chorobę, lecz jesteśmy bezradni wobec śmierci. Masz trzydzieści trzy lata, ale zapas twojej energii życiowej się wyczerpał, prowadziłeś bowiem nieustające walki”.
Osobistym nauczycielem Aleksandra był wielki grecki filozof – Arystoteles. Zdobywca świata jemu zawdzięczał swą wielką inteligencję. Zrozumiał, co mówili lekarze. Wiedział, że umiera. Przywołał więc naczelnego dowódcę i wypowiedział dziwne życzenie:
– Macie mnie ułożyć w trumnie w ten sposób, żeby moje dłonie znalazły się na zewnątrz. I tak przenieście moje ciało do grobu.
– Zdumiewa mnie to życzenie – odparł dowódca. – Nigdy nie słyszałem, by jakąkolwiek osobę niesiono do grobu w ten sposób.
– Brakuje mi tchu, żeby ci to wyjaśnić. Powiem krótko: chcę pokazać całemu światu, że odchodzę z pustymi rękami. Myślałem, że w miarę upływu lat staję się coraz potężniejszy, coraz bogatszy. Tymczasem ubożałem. Urodziłem się z zaciśniętymi dłońmi, jakbym coś w nich trzymał. Umierając, nie mogę mieć zaciśniętych dłoni: by zacisnąć dłonie w pięści, potrzeba energii życia. Chcę – kontynuował zdobywca świata – by wszyscy wiedzieli, że Aleksander Wielki odchodzi jak żebrak z pustymi rękami.
Nie wydaje mi się, by ludzie wyciągnęli naukę z lekcji, której im udzielił ten wielki zdobywca.
Ego jest źródłem wszelkich problemów człowieka. Przez nie rodzą się konflikty, wybuchają wojny, a ludzie stają się zawistni, przerażeni i zrozpaczeni. Człowiek spętany koncepcją ego uważa swoje istnienie za pomyłkę. W związku z tym zazdrości innym urody, bogactwa, wiedzy, nieustannie się z nimi porównuje. Przysparza w ten sposób bólu sobie i innym.
Ego jest niespokojne, zalęknione. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest pozornym bytem stworzonym przez społeczeństwo, aby uganiać się za cieniem. Ego angażuje się w różne gry. Grą staje się małżeństwo, zdobywanie pieniędzy czy władzy. Społeczeństwo wspiera takie postawy. Ludzie rywalizują i ścigają się ze sobą jak na olimpiadzie. Spychają rywali, ponieważ na szczycie Mount Everestu nie starcza miejsca dla wszystkich.
Współzawodnictwo ma bezwzględny charakter. Angażujesz się w nie bez reszty i zapominasz, że ego zostało ci narzucone przez społeczeństwo i nauczycieli.
Ego to największe kłamstwo, które traktujesz jak prawdę. Establishment jest żywo zainteresowany podtrzymywaniem tej sytuacji. Jeśli bowiem ludzie uwolniliby się od dominacji ego, zanikłaby społeczna rywalizacja. Każdy byłby zadowolony z tego, kim jest.
Ego tworzy oczekiwania: „Jutro odniosę sukces i wówczas będę się cieszył. W imię przyszłego sukcesu dziś muszę cierpieć i ponosić ofiary. Na sukces trzeba zasłużyć”. Upragnione jutro nigdy jednak nie nadchodzi. W ten sposób spędzamy życie, cierpiąc, wierząc, że przyszłość nam to wynagrodzi.
Ego nie może istnieć w czasie teraźniejszym, lecz jedynie w przyszłości lub w przeszłości. Przeszłość i przyszłość realnie nie istnieją, są jedynie ruchem myśli. Ego jest iluzją, ponieważ przejawia się w złudnych, nieistniejących wymiarach czasu. Przeszłości już nie ma, przyszłość natomiast jeszcze nie nadeszła. W teraźniejszości, w bieżącej chwili nie odnajdziesz w sobie ego. Doświadczysz natomiast cichej radości i czystej pustki.1
Źródłem ego jest koncepcja istnienia autonomicznego centrum świadomości. Rodzące się dziecko jest pozbawione takiego centrum. Przebywając dziewięć miesięcy w łonie, doświadczało ciała matki jako swego centrum.
Pojęcie autonomicznego centrum świadomości powstaje w odpowiedzi na wymogi stawiane przez życie. Walka o przetrwanie powoduje, że ludzie próbują określić swoją tożsamość. Nie mają jednak pojęcia, kim naprawdę są. Na najgłębszym bowiem poziomie swojej istoty człowiek jest tajemnicą. Przestaje być jednostką, indywiduum. Łączy się z uniwersalną naturą.
Z tego właśnie powodu Budda pytany o to, kim jest, nie odpowiadał, zachowywał milczenie. Nie mógł odpowiedzieć, ponieważ nie miał odrębnej tożsamości. Stał się jednym z wszechświatem.
Na co dzień jednak nawet Budda używał słowa „ja”. Jeżeli odczuwał pragnienie, musiał powiedzieć: „Ja jestem spragniony. Anando, przynieś mi wody. Ja odczuwam pragnienie”.2 Słowo „ja” wydaje się znaczące, choć w istocie jest fikcją.
Rozpatrzmy następujący przykład. Masz jakieś imię. Ale przyszedłeś na świat bez imienia. Zostało ci ono nadane. Ponieważ powtarzano je tak wiele razy, utożsamiłeś się z nim.
Mówię, że imię jest fikcją. Nie twierdzę jednak, że jest ono niepotrzebne. Imię jest użyteczne w kontaktach społecznych. Jak inaczej moglibyśmy się zwracać do ludzi? Jeżeli napisałbyś list, do kogo byś go zaadresował?
Rodzice małego chłopca zmarli. Został sam i bez pieniędzy. Postanowił napisać list do Boga z prośbą o pięćdziesiąt rupii. Kiedy list dotarł na pocztę, pracownicy znaleźli się w kłopotliwej sytuacji. Co z nim zrobić? Gdzie go przesłać? Zdecydowali, że otworzą kopertę. Po przeczytaniu listu żal im się zrobiło sieroty. Postanowili zebrać dla niego trochę pieniędzy. Udało im się zdobyć czterdzieści rupii. Tyle zatem wysłali.
Po jakimś czasie przyszedł kolejny list, tak jak poprzedni zaadresowany do Boga. Chłopiec tym razem pisał: „Drogi Panie, kiedy następnym razem będziesz przesyłał pieniądze, wyślij je bezpośrednio do mnie, pomijając pocztę. Poczta pobrała dodatkową opłatę – dziesięć rupii”.
Jeśli ludzie nie mieliby imion, znaleźlibyśmy się w kłopotliwej sytuacji. Chociaż imiona nie są czymś realnym, stwarzają piękną fikcję i są użyteczne. Za pomocą imion zwracamy się do innych osób. Zaimek „ja” jest potrzebny, byś mógł mówić o sobie.
Kiedy, jak wspomniałem, zanurzasz się głęboko we własną istotę, nie znajdujesz tam żadnego oddzielnego „ja”. Docierasz do czystego bytu, egzystencji. Ta egzystencja jest nieograniczona. Nie należy ani do ciebie, ani do mnie. Zawiera w sobie całość istnienia: skały, rzeki, góry, drzewa.
Im głębiej zanurzasz się w siebie, tym bardziej się przekonujesz, że nie istniejesz jako oddzielna osoba, jako indywidualność. W głębi przejawia się czysta uniwersalna sfera. Na jej obrzeżach istnieją imiona, istnieje tożsamość, istnieje ego.
Ego jest fikcją, która może być użyteczna. Używaj go, lecz nie daj się oszukać.
Ponieważ ego jest fikcją, zdarzają się momenty, kiedy jesteśmy od niego wolni. Ego może funkcjonować tylko wtedy, gdy je wspierasz. Fikcja potrzebuje ciągłego wspierania. Prawda zaś istnieje sama z siebie.
Fikcję musisz nieustannie podtrzymywać, ozdabiać. Opada jedna jej strona. Spieszysz, by ją podeprzeć, a w tym czasie zaczyna opadać druga.
Ludzie robią to przez całe życie. Próbują przekształcić fikcję w prawdę. Zarabiają – na przykład – dużo pieniędzy. Ich ego się powiększa. Staje się większe niż ego człowieka ubogiego. Ego człowieka ubogiego jest niewielkie.
Ktoś zostaje premierem rządu lub prezydentem kraju. Ego takiego człowieka nadyma się do ogromnych rozmiarów. Taki ktoś niemal unosi się nad ziemią.
Całe życie spędzamy na znajdowaniu podpórek dla ego: gonimy za pieniędzmi, dążymy do uzyskania władzy, prestiżu itp. Zapominamy, że nieuchronnie nadejdzie śmierć, która wszystko przekreśli. Przekonujemy siebie, że umrą inni, nie my. W pewnym sensie to prawda. Możesz widzieć jedynie śmierć innych. Umierają kolejne osoby, a ty żyjesz. Bierzesz udział w ceremoniach pogrzebowych, odprowadzasz ciała zmarłych na cmentarz, a sam wracasz do domu.
Nie daj się oszukać. Wszyscy ludzie postępują w podobny sposób. Śmierć przychodzi nieuchronnie i dotyka wszystkich. Przekreśla twoje znaczenie, odbiera ci sławę, pozbawia cię imienia. Cała aktywność życiowa, którą podejmujemy, jest niczym pisanie na wodzie. Nie pozostaje po niej żaden ślad.
My jednak ciągle budujemy zamki z piasku.
Ponieważ, jak powiedziałem, ego jest fikcyjnym tworem, musi być bezustannie podtrzymywane. Wymaga to skupienia i aktywności przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nikt nie jest do tego zdolny. Dlatego czasem – wbrew naszym oczekiwaniom i dążeniom – nagle pojawia się wgląd w rzeczywistość pozbawioną ego.
Każdej nocy wchodzisz w stan głębokiego snu bez marzeń sennych. W tym stanie nie pojawia się ego. Nie ma tam bowiem żadnych myśli ani innych procesów mentalnych. Stan głębokiego snu jest podobny do śmierci. Trwa jednak krótko. Jeżeli ktoś śpi zdrowym snem przez osiem godzin, faza snu głębokiego, pozbawionego marzeń sennych, trwa dwie godziny. W tym krótkim czasie organizm się regeneruje. Budzisz się rano świeży, wypoczęty i ożywiony. Życie wydaje ci się urocze i pociągające. Widzisz wszystko na nowo, ponieważ sam doznałeś odnowy. Dostrzegasz piękno świata, ponieważ zakosztowałeś we śnie pięknego stanu.
Patandżali3 nazywa stan snu pozbawionego marzeń sennych susupti. W tym czasie w sposób nieświadomy kontaktujemy się z poczuciem boskości. Patandżali twierdzi, że istnieje niewielka różnica między stanem susupti a stanem samadhi,4 który stanowi ostateczną realizację stanu Buddy. Różnica polega na tym, że w stanie głębokiego snu pozostajemy nieświadomi, natomiast w stanie samadhi zachowujemy całkowitą świadomość. Istota tych zjawisk jest jednak tożsama. Opuszczamy peryferia i kontaktujemy się z uniwersalnym centrum, z Bogiem. Dlatego sen jest taki istotny.
Drugi ważny obszar, w którym można doświadczyć zanikania poczucia ego, to seksualność. Ta dziedzina ludzkiego życia znalazła się pod silnym, niekorzystnym wpływem kapłanów. Przedstawiciele religii potępili życie seksualne. Ponieważ to odium ciąży na życiu seksualnym od dawna, spowodowało negatywne skutki. Umysły ludzi zostały uwarunkowane przez poglądy głoszone przez kapłanów. Nawet w trakcie aktu seksualnego gdzieś w głębi świadomości człowieka tli się myśl, że oto dzieje się coś złego. Nawet współczesne młode pokolenie nie jest wolne od poczucia winy.
Wielu ludzi powierzchownie buntuje się czy protestuje. Pragną zaznaczyć, że przestali być konformistami. Tacy ludzie zapuszczają włosy, przestają się myć, stają się hippisami. Na wszelkie możliwe sposoby zaznaczają, że wyłamali się z konwencji społecznych. To jednak tylko zewnętrzne zmiany.
Przez tysiące lat słyszeliśmy, że seks jest największym grzechem. Te treści przeniknęły nas do szpiku kości. Na poziomie świadomym możesz być przekonany, że w seksie nie ma niczego złego. Jednak nieświadome przekonania powodują, że w czasie aktu seksualnego jesteś zdekoncentrowany, boisz się czegoś, masz poczucie winy. Nie umiesz całkowicie zaangażować się w akt seksualny.
Osoba, która potrafi całkowicie zaangażować się w seks, szczytuje, przeżywa orgazm. Staje się czystą energią. Dzięki tej potężnej energii witalnej doznaje odnowy. W takim stanie umysł nie funkcjonuje. Gwałtowny przypływ energii spycha go z utartego szlaku.
Jeżeli potrafisz zaangażować się głęboko w uprawianie miłości, ego zniknie. Na tym właśnie polega piękno aktu seksualnego. Również dzięki temu aktowi można doznać wglądu w boskość.
Patandżali oraz joga skupiają uwagę na treningu, który prowadzi do zachowania świadomości podczas głębokiego snu. Natomiast tantra5 jest sztuką nawiązywania kontaktu z Bogiem za pomocą aktu seksualnego.
Ścieżka jogi wymaga ogromnego wysiłku i jest długa. Przekształcenie nieświadomego snu w świadomy zabiera wiele żywotów. Tantra uczy metody szybszej i o wiele przyjemniejszej! Uprawianie miłości może uwolnić od ego. Wymaga to tylko wykorzenienia treści przejętych od kapłanów. Kapłani uwarunkowali twój umysł, by móc pełnić rolę pośredników pomiędzy tobą a Bogiem. Zostałeś odcięty od Boga, potrzebujesz więc kogoś, kto mógłby ci pomóc się z nim połączyć. Zwracasz się do kapłanów.
Bóg jest prawdziwym źródłem wszelkiej mocy. Ten, kto potrafi połączyć ludzi z tym źródłem, ma ogromną władzę i rozległe wpływy. Władza kapłanów przyćmiła nawet władzę sprawowaną przez królów. Kapłani stali się potężni. Skalali wewnętrzne źródło mocy, zatruli je. W rezultacie ludzie zostali odcięci od swoich uczuć i od miłości, wpędzeni w poczucie winy.
Musisz całkowicie uwolnić się od poczucia winy. Podczas seksualnego zjednoczenia koncentruj uwagę na modlitwie, na medytacji, na Bogu. Niech twój pokój stanie się świątynią. Zapal kadzidło, nuć melodie, śpiewaj i tańcz. Uprawianie miłości powinno przebiegać w spokoju, bez pośpiechu. Wejdź głębiej w to doświadczenie. Delektuj się nim. Dostrzegaj jego urok. W ten sposób odkryjesz klucz do tajemnicy. Bóg wyposażył cię we wszelkie potrzebne narzędzia. Musisz po prostu włożyć klucz do zamka i przekręcić go.
Miłość to szczególne doświadczenie. Ma potężną moc. W doświadczeniu miłości niknie ego. Zachowujesz jednak pełną świadomość. Cała twoja istota pulsuje i wibruje. Tracisz indywidualność, łączysz się z uniwersalną energią.
Stopniowo doświadczenie zjednoczenia może nadać kierunek twojemu życiu. To, co się wydarza w szczytowym momencie miłosnego połączenia, ma być nie pojedynczym aktem, lecz inspiracją do dalszych doświadczeń, swego rodzaju dyscypliną. To samo wspaniałe doświadczenie możesz odnaleźć w innych działaniach i sytuacjach, na przykład podczas porannego spaceru, kiedy obserwujesz wschód słońca. Albo kiedy nocą położysz się na ziemi i będziesz obserwować niebo usiane gwiazdami.
Dzięki doświadczeniu zjednoczenia podczas aktu seksualnego możesz się uczyć, na czym polega miłosne połączenie z egzystencją. Jesteś w stanie rozpoznać ego jako iluzję i umiejętnie go używać. Wówczas nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo.
Istnieją jeszcze inne sytuacje, w których dochodzi do spontanicznego uwolnienia się od ego. Są to chwile, w których pojawia się poważne zagrożenie życia. Jedziesz samochodem i nagle widzisz, że za moment dojdzie do katastrofy. Tracisz panowanie nad samochodem i możesz uderzyć w drzewo lub w nadjeżdżającą ciężarówkę albo spaść do rzeki. To nieuchronne. W takich chwilach ego nagle znika.
Na tym właśnie polega atrakcyjność niebezpiecznych sytuacji. Wiele osób podejmuje wspinaczkę na Mount Everest. Jest to głęboka medytacja, choć alpiniści mogą nie zdawać sobie z tego sprawy. Wspinaczka wiąże się z niebezpieczeństwem. Na tym polega jej piękno. Im większe zagrożenie, tym bardziej fascynująca jest wspinaczka. W obliczu rzeczywistego niebezpieczeństwa umysł się zatrzymuje. Pojawia się wgląd w stan wolny od ego. Stan poważnego zagrożenia życia powoduje, że działasz spontanicznie. Wtedy przestajesz utożsamiać się z ego; możesz rozpoznać, że nim nie jesteś.
Inną drogą mogą podążać osoby wrażliwe na piękno. Wystarczy, że widzą piękną kobietę lub mężczyznę, by doznały olśnienia. Mogą też widzieć kwiat lotosu, zachód słońca lub ptaka płynącego w przestworzach. W tym stanie ego znika. Wszelkie obrazy, które przywołują szczególną wewnętrzną wrażliwość i angażują cię tak głęboko, że zapominasz o sobie, przyczyniają się do uwolnienia od ego. Doznajesz wówczas przebłysku prawdy. Dzięki takim doświadczeniom religia pozostaje żywa.
Staraj się zauważać te szczególne momenty, pozwól im się pojawiać, stwarzaj dla nich przestrzeń i rozwijaj ich ducha. Na tej drodze możesz odnaleźć Boga. Kiedy uwalniasz się od ego, zbliżasz się do Boga.
Twoje „ja” składa się z trzech części. Pierwszą z nich jest osobowość. Słowo „osobowość” (ang. personality) pochodzi od greckiego słowa persona. W klasycznej tragedii greckiej aktorzy występowali w maskach. Nie można było dostrzec twarzy aktora. Jego głos wydobywał się zza maski. Per oznacza „przez” (maskę), zaś sona – „głos”, „dźwięk”.
Prawdziwe oblicze współczesnego człowieka kryje się za wieloma maskami. Są one umieszczone jedna na drugiej. Kiedy zdejmiesz jedną maskę, pojawi się następna. Kiedy usuniesz i tę, odsłoni się kolejna. Możesz kontynuować to działanie. Zaskoczy cię, jak wiele masz twarzy. Zgromadziłeś różne oblicza w ciągu wielu żywotów.
Kiedy wydajesz polecenia podwładnemu, masz zupełnie inny wyraz twarzy niż wtedy, gdy rozmawiasz z przełożonym. Umiejętnie zmieniasz maski: ciągle, wiele razy. Wreszcie staje się to nawykiem, odruchem. W jednej chwili możesz zmienić swoje oblicze.
Potrzeba dużej czujności, by odkryć, jak wiele przywdziewamy masek. Doprawdy, trudno je zliczyć.
To pierwsza część ciebie – „ty” nieprawdziwy. Można ją nazwać ego. Ego jest kształtowane przez rodziców, wychowawców, kapłanów i polityków. Podlega wpływom społeczeństwa. Społeczeństwo daje ci wiele twarzy, abyś dobrze sobie radził na co dzień. Społeczeństwo pozbawia cię prawdy wewnętrznej. Zamiast tego otrzymujesz substytut. Są to maski ego. Ukryty za licznymi maskami tracisz rozeznanie, kim naprawdę jesteś. Nie możesz się tego dowiedzieć, ponieważ maski zmieniają się w szybkim tempie, tak szybko, że nie tylko nie wiesz, kim jesteś, ale także nie możesz sobie ufać. Nie wiesz, która twarz jest twoją prawdziwą twarzą. W rzeczywistości żadna z nich nie jest prawdziwa.
W buddyzmie zen powiada się: „Jeżeli nie odnajdziesz swojej pierwotnej twarzy, nie będziesz wiedział, czym jest Budda”. Budda jest naszą pierwotną twarzą.
Urodziłeś się jako Budda, ale twoje życie stało się nieautentyczne. Musisz się uwolnić od masek narzuconych ci przez społeczeństwo. Jesteś chrześcijaninem, hinduistą bądź muzułmaninem. To są tylko maski. Porzuć je. To nie jest twoje prawdziwe oblicze. Nikt cię nie pytał o zgodę. Te maski zostały ci narzucone.
Wszyscy rodzice i wszelkie systemy wychowawcze posługują się przemocą. Nie zwracają uwagi na to, kim naprawdę jest istota ludzka. Opierają się na z góry przyjętych ideach i koncepcjach. Są przekonani o swojej słuszności. Narzucają ci swoją „prawdę”. Wijesz się z bólu i rozbrzmiewa w tobie bezgłośny krzyk. Nic nie możesz zrobić.
Dziecko jest delikatne i bezradne. Można je w dowolny sposób formować. Społeczeństwo bezwzględnie wykorzystuje tę możliwość. Zanim dziecko stanie się dostatecznie silne, by stawiać opór, zostaje na różne sposoby okaleczone.
Droga, na której możesz odnaleźć siebie prawdziwego, polega na zrzucaniu masek, wyzbywaniu się fałszywych tożsamości. Dlatego jeżeli pragniesz odnaleźć postawę prawdziwie religijną, musisz odrzucić istniejące systemy religijne. Jeżeli chcesz się zbliżyć do Boga, musisz odrzucić wszelkie koncepcje Boga. Jeżeli chcesz wiedzieć, kim naprawdę jesteś, musisz odrzucić wszelkie opinie, które na twój temat wyraziły inne osoby. Musisz spalić wszystkie nieautentyczne, zapożyczone od innych pojęcia i koncepcje.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
W oryginale nothingness; Osho nawiązuje do doświadczenia płynącego z medytacji Wschodu; stan pustki jest tam postrzegany jako cenne doświadczenie wewnętrzne (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza). [wróć]
Przetłumaczone na polski zdanie: I am thirsty. Ananda, bring me a little water, I am thirsty, nie brzmi naturalnie. Zaimek „ja” jest zwykle w polszczyźnie pomijany.[wróć]
Patandżali – indyjski filozof, jogin i gramatyk sanskrytu, żyjący w II w. n.e. Jego podstawowym dziełem są Jogasutry.[wróć]
W klasycznej ośmiostopniowej jodze Patandżalego samadhi stanowi najwyższy stopień realizacji duchowej. [wróć]
Tantra – w buddyzmie, hinduizmie i dżinizmie tradycja duchowego rozwoju oparta na filozofii niedualistycznej. Tantra uznaje, że wszystko, co istnieje, stanowi manifestację jednego bytu. Byt ten jest rozumiany jako forma czystej świadomości. Osho nawiązuje do węższego rozumienia tantry jako metody stosowanej na Wschodzie podczas aktu seksualnego. Stosunek seksualny traktowany jest jako narzędzie osiągnięcia wysokiego poziomu świadomości, duchowego przebudzenia.[wróć]